Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


amiya Napisane: 01.07.2009 11:59


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


wiem, wiem, że ta 2 jest gorsza. chyba zaczęły mi się wtedy udzielać nerwy związane z wynikami matur... o_O ale teraz powinno być lepiej ;d
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366234 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 28.06.2009 22:04


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Dzięki: ) Chociaż wolałabym, żeby ich w ogóle nie było.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366183 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 27.06.2009 19:21


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


QUOTE(Casiopeja @ 27.06.2009 17:20)
To ja tak czekam i czekam na następny rozdział bo cos przeczuwam, ze będzie się działo na szlabanie z Malfoy'em:D:D:D
*



To miłe (:

Przy okazji, gdyby ktoś miał czas i ochotę pobawić się w betowanie mojego ff, będę baaaaardzo wdzięczna! Naprawdę staram się unikać błędów, ale jak widać i tak się wkradają... Trudno jest dostrzec pomyłki we własnym 'dziecku' ; )


ściskam, amiya
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366170 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 27.06.2009 06:38


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


indeed, dzięki : d
  Forum: Kultura · Podgląd postu: #366168 · Odpowiedzi: 207 · Wyświetleń: 95876

amiya Napisane: 27.06.2009 00:18


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Miałam nadzieję, że mi się przywidziało. Ale chyba jednak nie, dlatego muszę skomentować. Po pierwsze: jaka kretynka zgodziłaby się od razu na chodzenie z chłopakiem, który przez kilka lat robił wszystko, żeby poniżyć ją i jej przyjaciół? To tylko jeden absurd. Drugi - Hermiona jako emo, cierpiące z powodu zdrady Dracona. Przepraszam, ale jest na tyle inteligentną i honorową czarownicą, aby nie cierpieć z tego powodu wielkich katuszy, a już samobójstwo za pomocą żyletki to kompletna bzdura. Nie zaintrygowałaś mnie dosłownie niczym. Na temat stylu się nie wypowiadam, bo tekstu jest po prostu za mało, abym mogła obiektywnie ocenić. Ufam, że Cię nie uraziłam.

pozdrawiam, amiya
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366163 · Odpowiedzi: 29 · Wyświetleń: 28959

amiya Napisane: 26.06.2009 22:19


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


"Nieodwracalne", zdecydowanie bardzo skłaniający do refleksji film. Plus za samą ciekawą realizację - sceny są pokazywane w odwróconej kolejności. Jak dla mnie rewelacja. Popieram także wcześniej wspominany "Efekt motyla".
  Forum: Kultura · Podgląd postu: #366153 · Odpowiedzi: 207 · Wyświetleń: 95876

amiya Napisane: 26.06.2009 21:52


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


o tak, znam opowiadania kitiary. pierwszy raz spotkałam się z nimi, gdy miałam 16 lat. byłam urzeczona. teraz, po paru latach, wciąż wracam do nich z sentymentem, aczkolwiek dużo łatwiej było mi je "przełknąć", gdy byłam niedoświadczoną i naiwną dziewczynką, którą w tej chwili nazywać siebie chyba już nie mogę... ; ) muszę jednak przyznać, że kit ma niesamowicie lekkie pióro.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366152 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 26.06.2009 21:32


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


ze swojej strony nie wierzę w takie całkowite metamorfozy. ślizgon zawsze pozostanie ślizgonem i jeżeli zmieni coś w sobie to prędzej po to, żeby coś osiągnąć, aniżeli dla zbawienia własnej duszy; d
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366149 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 26.06.2009 21:23


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


dzięki za wszystko : ) i nie martw się, nie zrobię z Hermiony żula: D po prostu będzie nieco mniej zasadnicza i *grzeczna*. nie mogę pozbyć się wrażenia, że przelewam w nią za dużo siebie... ; ) to niebezpieczne : ]
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366147 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 26.06.2009 21:13


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


QUOTE(Alexandra @ 26.06.2009 23:04)
Gdyby nie ty i twoje kurwy pewnie skończyłoby się na odjęciu kilku punktów Gryffindorowi!

Pomijając fakt, że jest to bardzo "niesmaczne" zdanie, jakoś niewyobrażam sobie Hermiony, która wypowiada takie rzeczy.
*



dlaczego jest niesmaczne? chodziło oczywiście o przekleństwo malfoya, a nie o jego panny lekkich obyczajów, więc chyba tym razem źle zrozumiałaś; ) a fakt, że pani rowling nie używa w swoich książkach wyrazów powszechnie uznanych za wulgarne jest raczej normalny - książki te czytają dzieci. a moje ff, jak już zapewne zauważyłaś, znajduje się w dziale 'kwiat lotosu'. każdy może sobie czasem zakląć, nie sądzisz? a czarodzieje na ostatnim roku nauki w hogwarcie nie są już dziećmi... myślę, że wystarczające wyjaśnienie. dlatego nie zmienię tego zdania. ale dzięki za wytknięcie błędów, naprawdę to doceniam: )
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366145 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 26.06.2009 19:43


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Zapraszam do przeczytania następnej części.


She's got the look
She so fine
And you know damn well
The girl will be mine


[Michael Jackson - She drives me wild]
Pomyślałam, że zasłużył na pewien hołd... [*]


Irytek zaniósł się głośnym chichotem szaleńca. Uwielbiał, kiedy uczniowie wpadali w tarapaty. Cisnął z całej siły trąbką w Neville’a i odleciał, skrzecząc: „Na kłopoty – Irytek!”.
- Eeee... to ja już lepiej pójdę – wyjąkał młody Malfoy, wycofując się powoli.
- Ani mi się waż! – ofuknęła go profesor McGonagall – Zostaniecie tu wszyscy i wysłuchacie tego, co mam wam do powiedzenia! Usłyszałam już dosyć tej nocy. Nie pójdziemy teraz do dyrektora tylko ze względu na to, że ma na głowie sprawy ważniejsze od czwórki niedojrzałych, głupkowatych siódmoklasistów – położyła nacisk na ostatnie słowo, obrzucając ich lodowatym spojrzeniem – Zacznę od Pottera i Longbottoma. Ledwo trzymacie się na nogach, a na dodatek jesteście bezczelni! – nikt nie śmiał przerwać jej wywodu – Jeżeli jeszcze raz zobaczę was w takim stanie, o tej porze, gdziekolwiek – bądźcie pewni, że wyciągnę z tego poważne konsekwencje. Oczywiście macie miesięczny szlaban. Jutro dowiecie się szczegółów. Abyście nie żyli w fałszywym przeświadczeniu, że wszystko uchodzi wam na sucho... Longbottom, masz zakaz odwiedzania szklarni poza lekcjami. Do końca roku – dodała bezlitośnie, podczas gdy Neville zrobił przerażoną minę. Potter, nie pozwolę, aby drużyna Gryfonów miała takiego lekkomyślnego kapitana. Jesteś zawieszony jako kapitan i szukający, do odwołania – Harry zbladł – Malfoy. Minus dwadzieścia punktów za włóczenie się nocą po zamku.
- Ale... ja... łazienka...
- Milcz, ty bezczelny matole! Minus pięćdziesiąt za nieparlamentarne słownictwo i przerywanie nauczycielowi. I oczywiście szlaban. Nie mogę zawiesić cię w obowiązkach gracza, ponieważ nie jestem opiekunem twojego domu, ale zapewniam cię, że profesor Snape jutro z samego rana dowie się o twoich wybrykach. Granger... – Hermiona od początku czekała, kiedy w końcu padnie jej nazwisko – Zawiodłam się na tobie. Jeden z prefektów naczelnych... Malfoy jeszcze mnie nie dziwi, ale ty... Sprawiłaś mi wielki zawód. Szlaban z pozostałymi. Jutro wyślę poranną pocztą sowy z listami do waszych opiekunów. Mam nadzieję, że i oni zastosują wobec was odpowiednie metody. A teraz wszyscy do łóżek. Zejść mi z oczu. Natychmiast.
Nie trzeba im było tego dwa razy powtarzać. Malfoy zasalutował i rzucił się sprintem w stronę lochów. Nauczycielka transmutacji obdarzyła ich jeszcze jednym zdegustowanym spojrzeniem i odeszła.
- Bajeczne rozkosze – mruknęła Hermiona ze zrezygnowaniem.
- Zgaaaa-aaaaadza się – ziewnęła Gruba Dama, która w milczeniu przyglądała się całej scenie. Wszyscy przeszli przez dziurę do opustoszałego Pokoju Wspólnego. Harry wycelował różdżką w kominek, który natychmiast buchnął wesołym ogniem. On i Neville opadli na krzesła wokół. Hermiona wspięła się po schodach do dormitorium dziewcząt.
- Dobranoc! – krzyknęli za nią Harry i Neville.
- A żeby was sklątka pierdykła!*
Dziewczyna weszła do sypialni nie dbając o to, jak głośno zamyka drzwi. Kotary w czterech łóżkach były już zasłonięte, dziewczyny najwyraźniej spały. Z westchnieniem usiadła ciężko na łóżku. Była wściekła. Na siebie, że zgodziła się pójść na tę głupią prywatkę, na swoich znajomych, którzy doskonale się bawili, podczas gdy ona śmiertelnie się nudziła, na Harry’ego i Neville’a za narobienie hałasu tuż przed wejściem do wieży, na McGonagall, mającą bardzo irytującą umiejętność pojawiania się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie... Było to jednak nic w porównaniu z tym, w jaką złość wprawił ją Malfoy. Paskudny, dwulicowy, napuszony arystokrata! Na każdym kroku pokazuje swoją wyższość nad innymi! Oczywiście jego ślizgońska czysta krew nie wytrzymałaby kąpieli we wspólnej łazience Slytherinu! – pomstowała w duchu –A teraz wszyscy mamy kłopoty, przez niego! Już widzę miny rodziców, kiedy dostaną list od Minerwy... – pogrążona w tych niewesołych rozmyślaniach, młoda panna Granger udała się pod prysznic, który nie zdołał jednak spłukać dojmującego uczucia wstydu. Przed zaśnięciem zdążyła sobie jeszcze wyobrazić, jak cudownie byłoby dorwać Malfoya w jakimś pustym korytarzu i potraktować go porządną klątwą.


Następnego dnia podczas śniadania Harry i Neville przysypiali nad swoimi owsiankami. Ron i Ginny w ogóle nie pojawili się w Wielkiej Sali, co kazało Hermionie sądzić, że pozostali w wieży Slytherinu. Paradoksalnie, uniknęli dzięki temu kary, co tylko bardziej pogorszyło, już i tak nieciekawy, nastrój Gryfonki. Właśnie wyżywała się widelcem na naleśniku z syropem klonowym, wyobrażając sobie, że to twarz Malfoya, kiedy nadeszła McGonagall i rozdała kolejno Hermionie, Neville’owi i Harry’emu małe kawałki pergaminu. Hermiona przeczytała:

„Twój szlaban rozpocznie się dziś o godzinie 19. Zadanie do wykonania: czyszczenie kociołków w klasie eliksirów BEZ UŻYCIA RÓŻDŻKI. Areszt odrabiany będzie pod okiem profesora Snape’a. Proszę o punktualne przybycie w wyznaczone miejsce.

Opiekun domu,
Prof. Minerwa McGonagall”


Neville jęknął i walnął głową w blat stołu, wylewając na siebie resztę owsianki.
- Snape – wyjaśnił krótko, podnosząc zrozpaczone spojrzenie na Harry’ego i Hermionę – McGonagall chyba chce mnie wykończyć!
- To ze mną – mruknęła Hermiona niezbyt entuzjastycznie.
- Czyli ja siedzę z Malfoyem – powiedział powoli Harry – Mamy jakąś robotę u Hagrida... Mam nadzieję, że to nie opieka nad sklątkami.
- Wolałbym sklątki od Snape’a – marudził Neville.
- Och, zamknijcie się – warknęła Hermiona – Obaj zasłużyliście na to swoim kretyńskim zachowaniem. I brataniem się ze Ślizgonami! – dodała, patrząc groźnie na Harry’ego.
- Hermiona, ale...
- Idę na zaklęcia – oświadczyła z godnością i otrzepując swoją szatę wstała od stołu.
W wejściu do Wielkiej Sali minęła Malfoya, który zdawał się tryskać humorem.
- Elo! – wyszczerzył do niej zęby.
- Kretyn – burknęła, przewracając oczami i skręciła ku schodom na trzecie piętro. Pod drzwiami klasy profesora Flitwicka natknęła się na Rona i Pansy, rozmawiających o czymś półgłosem. Ron powiedział coś Ślizgonce do ucha, mając nieco zakłopotaną minę, a ta zarumieniła się wdzięcznie i odpowiedziała promiennym uśmiechem.
Świetnie, kolejna para Gryffindor – Slytherin – pomyślała gorzko Hermiona – I to drugi z moich przyjaciół, wygląda na to, że tylko ja zostałam sama... Nawet Pansy ze swoją twarzą mopsa ma większe powodzenie niż ja! Zostanę starą panną i utonę w morzu kotów...
Pojawił się Harry, ciągnąc za sobą Daphne. Dziewczyna uśmiechnęła się miło do Hermiony, która jednak nie była w stanie zdobyć się na więcej jak lekkie skinienie głową. Pięć minut później profesor Flitwick otworzył im salę. Hermiona usiadła na swoim zwykłym miejscu z przodu, jednak rozpakowawszy książki zauważyła, że nie ma koło niej Rona. Rozejrzała się. Przyjaciel siedział na samym końcu, obok Pansy. Zrobił do Hermiony przepraszającą minę, kiedy...
ŁUUUP! - coś z łoskotem zwaliło się na jej stolik. Podskoczyła na krześle i ujrzała Malfoya, opadającego na sąsiednie miejsce. Źródłem hałasu była jego torba, ciśnięta z rozmachem na pulpit.
- Ooo nie! Chyba sobie kpisz! – powiedziała głośno Hermiona, wstając – To moja ławka, nie będziesz w niej siedzieć!
- Mój boże, Granger, co ty się tak ciskasz? Miejsca jest dość, pomieścimy się.
- Nie ma tu miejsca na twój ślizgoński tyłek, Malfoy! Spływaj z mojej ławki!
- Twojej, powiadasz? – Draco wyraźnie delektował się złością dziewczyny – Ale wiesz, jakoś nigdzie nie widzę podpisu „Hermiona – Wiem – Wszystko – Granger”...
- Tyyyy...! – wydyszała Hermiona, robiąc zamach, aby pacnąć Ślizgona w głowę, kiedy rozległ się piskliwy głos profesora Flitwicka:
- Koniec rozmów! A naszą parę Prefektów Naczelnych proszę o zachowywanie się! Siadać, panno Granger. Zaczynamy zajęcia.
Malfoy zrobił głupią minę i nachylając się do Hermiony powiedział tak, aby nikt inny tego nie usłyszał:
- Słyszałaś, Granger, co powiedział pan profesor... Bądź grzeczna, chyba że chcesz nowy szlaban.
- Zamknij się, ty parszywy idioto – syknęła mu prosto do ucha – Gdyby nie ty i twoje kurwy pewnie skończyłoby się na odjęciu kilku punktów Gryffindorowi!
- Pragnę ci przypomnieć, panno Mądralińska, że ja też mam szlaban, a ta stara klępa ucięła Slytherinowi siedemdziesiąt punktów.
- Gryffindorowi też – odparowała od razu Hermiona, na co Malfoy wzniósł oczy ku sufitowi.
- Chyba ci się styki przegrzały, koleżanko. Podziel siedemdziesiąt na trzy, a jakby dodać dwoje Weasleyów to tak, jakbyś w ogóle nie ucierpiała. I przynajmniej nie musisz nosić koszyczka za jakimś... gajowym – skończył szybko, widząc lodowate spojrzenie orzechowych oczu.
- Po pierwsze, Malfoy, to nie przypominam sobie, abyś był moim kolegą. Po drugie, jakbyś zapomniał, jesteśmy Prefektami Naczelnymi, więc powinniśmy zarabiać punkty dla naszych domów, zamiast je tracić. A po trzecie... Muffliato! – rzekła, celując różdżką w plecy profesora Flitwicka, kluczącego pomiędzy stolikami.
Draco spojrzał na nią prawie z podziwem.
- No, no, Granger. Rób tak dalej, a może się z tobą umówię.
Hermiona skrzywiła się z niesmakiem.
- Nie poszłabym z tobą na randkę, choćbyś proponował mi za to całe złoto ze swojego skarbca. Już wolałabym pocałować Filcha.
- Słusznie. Powiem mu to – odparł chłopak ze szczerym uśmiechem i otworzył w końcu podręcznik, żeby zapoznać się z teorią zaklęcia dziurkującego.


Kiedy wieczorem Hermiona dotarła pod drzwi klasy eliksirów, Neville już czekał. Wszyscy wiedzieli, że boi się profesora Snape’a jak ognia.
- Cześć – powiedział do Hermiony. Jego głos nie brzmiał najpewniej.
- Hej – mruknęła. Wciąż nie odzyskała humoru, a wieczór w towarzystwie cynicznego Mistrza Eliksirów nie zapowiadał się za ciekawie.
- Gotowa na wkroczenie do jaskini lwa?
Kiwnęła głową.
- No, to raz hipogryfowi śmierć – Neville zastukał do drzwi, usłyszeli suche „wejść!” i weszli do środka. Na widok Neville’a Severus Snape zamknął na chwilę oczy, mrucząc coś, co brzmiało jak „O nie, tylko nie to, tylko nie to...”. Uspokoił się jednak szybko i wtedy zauważył Hermionę. Aż zagwizdał ze zdziwienia.
- Wielkie nieba, Granger, co ty tu robisz?
- Przyszłam odrobić szlaban, panie profesorze – bąknęła, oblewając się rumieńcem.
A niech to! Paskudne uczucie. Nie wiem, jak wszyscy to wytrzymują...
Snape wskazał głową na stos kociołków, piętrzących się w kącie komnaty. Obok nich natychmiast pojawiły się szmatki, szczotki i butelki Magicznego Likwidatora Wszelkich Zanieczyszczeń Pani Skower. Hermiona podwinęła rękawy i zabrała się do pracy, chcąc rzetelnie „odbębnić” pierwszy w życiu szlaban.
Po dwóch godzinach stało się jasne, że Neville nie ma bladego pojęcia o mugolskich sposobach czyszczenia. Podczas gdy przed Hermioną stało dziesięć wyszorowanych do połysku cynowych kociołków, chłopak wciąż męczył się z trzecim. Był cały czerwony a wąska strużka potu spływała mu z czoła, ale minę miał zaciętą i ani razu się nie poskarżył. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kąśliwe uwagi Snape’a, który z jawną uciechą przyglądał się wysiłkom Gryfona.
- Niesamowite, Longbottom. Wiadomo od dawna, że różdżką posługujesz się nie lepiej niż troll, ale twoje opanowanie podstawowych czynności wręcz woła o pomstę do nieba – wycedził cicho – Nie jesteś na herbatce, tylko odrabiasz szlaban!
Neville’owi tak trzęsły się ręce, że potrącił butelkę z detergentem, oblewając przy tym przyjaciółkę, która pisnęła krótko.
- Baran! – warknął Snape, machnąwszy różdżką. Szata Hermiony znów była czysta – Longbottom, zabieraj stąd swój matołowaty łeb, nie chcę cię tu więcej widzieć! Zamień się z Malfoyem!
- Czy ja także mam iść z Neville’em, proszę pana? – zapytała z nadzieją dziewczyna.
- Granger, czyś ty oszalała?! Nie po to pozbywam się tego osła, żeby użerać się z Potterem! Od dziś masz szlaban z Malfoyem.
- Ale... – jęknęła Hermiona.
- Bez dyskusji – uciął krótko Snape, a siedemnastoletnia Gryfonka pogrążyła się w niemej rozpaczy.


* oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to niepoprawne językowo; ) - przyp. aut.

edit: nie chcę nic sugerować, ale lepiej by mi się pisało, gdybym wiedziała, że komuś podoba się to ff : P
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366141 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 25.06.2009 12:59


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Szczerze? Nie wiem, co mam o tym myśleć. Jak dla mnie to jest niedokończone. Chociaż zapewne zamysł był taki, aby czytelnik nie był niczego pewien, to trochę przesadziłaś. Mogłaś wymienić przynajmniej jedno imię, bo wszystkim kojarzy się z innymi postaciami. W pierwszej chwili pomyślałam - to śmieszne - o Voldemorcie i Bellatrix, ale to oczywiście fizycznie niemożliwe. W takim razie zielonego pojęcia nie mam. Zechcesz mnie oświecić, kogo dotyczy ta miniatura? Co do stylu i samego pomysłu jako takiego - są w porządku. Nie poruszyłaś mnie do głębi, co prawda, ale podoba mi się. Pozdrawiam,

amiya
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366107 · Odpowiedzi: 13 · Wyświetleń: 12116

amiya Napisane: 25.06.2009 12:21


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Jejku, jejku, dzięki ; ) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz po kolejnych partach. I to Ty poprawiłaś mi humor, srsly: )
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366106 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 25.06.2009 11:15


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Dzięki za opinie (: Wiele dla mnie znaczą. Co do gwiazdek - nie pomyślałam o tym! ^^" Już to zmieniam...
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366101 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 25.06.2009 01:36


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


Witam wszystkich Forumowiczów!

Minęło nieco czasu, zanim postanowiłam zamieścić moją "twórczość" na tym oto forum. Doszłam jednak do, jakże błyskotliwego, wniosku, iż jeżeli mój tekst nie będzie prezentował odpowiedniego poziomu, zostanie po prostu usunięty, bezboleśnie dla każdej ze stron. Ff, który pragnę Wam dziś przedstawić, jest owocem nudy spowodowanej zbyt długimi (haha!) wakacjami. Mimo, że jest to moje pierwsze fanfiction od dobrych trzech lat, muszę przyznać, że pisanie jego sprawia mi niemałą frajdę - niemal zapomniałam, jak to już jest; ) Bez zbędnego ględzenia, akcja toczy się w roku szkolnym 97/98, czyli przedstawia bohaterów podczas ich siódmego roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Jednakże postanowiłam pisać z perspektywy "jakby to było, gdyby Voldemorta nie było". Uprasza się więc uprzejmie czytelników, aby uruchomili nieco swoją bujną wyobraźnię i wyimaginowali sobie sytuację, w której Voldemort nie ujawnia swojej obecności od roku pańskiego 1981, czyli dokładniej od pamiętnej Nocy Duchów, podczas której poniósł sromotną klęskę w pewnym domu w Dolinie Godryka (załóżmy, że oczywiście żyje, ale dokonuje posunięć poprzez swoich wiernych Śmierciożerców). Nie jest to jednopartówka, kolejne części postaram się dodawać regularnie, co jednak może być odrobinę zachwiane ze względu na moją rychłą przeprowadzkę (z góry przepraszam!). Mam nadzieję, że czytanie sprawi Wam przyjemność. Wszelkie komentarze bardzo mile widziane! A teraz zapraszam do lektury, która będzie - na to liczę - miłym doznaniem: )

pozdrawiam, amiya


wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy,
hej, hej, la, la, la, la, hej, hej, hej, hej!

[Elektryczne Gitary - Dzieci]


Stało się. Nie wiedziała jak, nie wiedziała kiedy. To po prostu się działo. Teraz. Siedemnastoletnia Hermiona Granger siedziała na dywanie przed kominkiem w Pokoju Wspólnym. Nie ma w tym nic dziwnego, powiesz zapewne. Nic bardziej mylnego. Aby wyprowadzić Cię z błędu dodam, iż wcale nie był to Pokój Wspólny w wieży Gryffindoru. Kiedy zaczynasz powoli rozumieć paradoksalność sytuacji, dochodzisz do zadziwiającego wniosku, że być może wystrój pomieszczenia utrzymany był w barwach szmaragdowej i srebrnej. Już rozumiesz? Otóż to! Kolory domu węża, Slytherinu. Jakby tego było mało, panna Granger przebywała w towarzystwie swoich przyjaciół z GD: Harry’ego Pottera, Rona Weasleya, Neville’a Longbottoma, Luny Lovegood, Ginny Weasley a także… Ślizgonów: Pansy Parkinson, Daphne Greengrass, Blaise’a Zabiniego i - tu zaczyna robić się nietypowo* – Dracona Malfoya. Na tym nie koniec, ponieważ pomiędzy nimi na podłodze leżało kilka pustych szklanek i pięć butelek Ognistej Whisky, z których cztery były już opróżnione. Balanga trwała w najlepsze już od dwóch godzin. Dlaczego tam i w takim składzie – nikt tego już za bardzo nie pamiętał. Co dziwniejsze, nikt nie pamiętał także o dawnych kłótniach, żalach i pretensjach. Gryfonka z rozbawieniem obserwowała rozochocone pary – Neville’a i Lunę, Ginny i Blaise’a, Rona i Pansy, a także – o zgrozo! – Harry’ego i Daphne.
‘Nigdy nie posądzałabym Harry’ego o takiego skilla w uwodzeniu’ – pomyślała, uśmiechając się pod nosem. Tak, z pewnością w tym momencie była najtrzeźwiejszą przedstawicielką płci pięknej. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że cały czas jest bacznie obserwowana przez równie sprawnego umysłowo, stalowookiego Ślizgona.
- Za Gryffindor! – ryknął Harry, wznosząc szklankę ku górze. Drugim ramieniem obejmował Daphne, która – nie przejmując się niczym – zasnęła na jego ramieniu.
- Zdawało mi się – zaczął cichym, chłodnym głosem Draco – iż świętujemy zgoła co innego, Potter. To wy przegraliście mecz quidditcha, więc toast należy się Ślizgonom – jego twarz wykrzywiła się w ironicznym uśmiechu.
Pił na równi z innymi chłopakami, a był kompletnie trzeźwy. To nie fair – pomyślała Hermiona z irytacją, po czym powiedziała:
- Owszem, przegraliśmy. Ale to wcale nie twoja zasługa, Malfoy. Zapomniałeś? To Blaise grał na pozycji szukającego – wydęła pogardliwie wargi.
- Tylko dlatego, że ta stara McGonagall wtryniła mi szlaban – odrzekł Draco spokojnie, chociaż w jego oczach można było dojrzeć niebezpieczny błysk – I gdybym to ja grał w tym meczu, zakończyłby się o wiele szybciej.
- Na pewno – mruknęła sennie Pansy i czknęła.
- Och, to żałosne – Hermiona wstała – Nie wiem, jak reszta, ale ja zwijam się do naszej wieży.
Zaległa martwa cisza, nikt oprócz Malfoya nie zwrócił uwagi na to, co mówiła. Ten zaś wpatrywał się w nią z mściwą uciechą.
- Sayounara, Granger! – zawołał za nią, gdy rzuciwszy mu ostatnie nienawistne spojrzenie, wyszła z pokoju.
Integracja ze Ślizgonami, też mi coś! – myślała ze złością, idąc opustoszałymi korytarzami prowadzącymi z lochów – Widzę, z jakim obrzydzeniem oni wszyscy na mnie patrzą. Mają mnie za nic niewartą szlamę, sztywną kujonkę, która nie widzi nic poza pracami domowymi. A ten Malfoy... – wzdrygnęła się z odrazą.
Od kiedy Harry zaczął chodzić z Daphne, wszystko się zmieniło. Teraz spędzał więcej czasu w lochach Slytherinu, niż w wieży Gryffindoru. Znalazł sobie nowych znajomych wśród Ślizgonów, nawet Malfoy nie był już wrogiem numer jeden. To prawda, nadal nie pałali do siebie otwartą sympatią, ale przynajmniej się tolerowali.
Nie wiem, po jakiego gumochłona szłam na tę ich całą „imprezę” – mruczała siódmoklasistka pod nosem – mogłam spokojnie zostać w naszym Pokoju Wspólnym i odwalić esej dla Snape’a. I oczywiście, wszyscy pijani, świetnie się bawią! – te ostatnie słowa wypowiedziała głośno, załamując ręce.
- Nie wszyscy – odpowiedział jej kpiący głos zza jej pleców. Odwróciła się błyskawicznie, wyjmując z kieszeni różdżkę.
- Malfoy! – warknęła z niechęcią – śledzisz mnie?
Wybuchnął śmiechem.
- Chciałabyś. Schowaj swój oręż. Idę do łazienki prefektów, nie widzisz? – pomachał ręcznikiem, zarzuconym na ramię – Niesamowite, Granger. Myślisz, że wszyscy w tej szkole chcą cię przelecieć?
Na moment odebrało jej mowę. Nigdy nie usłyszała bardziej sugestywnej uwagi.
- Nie twój zakichany interes! A teraz pozwól, że się pożegnam.
- Spoko. Jakbyś jednak miała ochotę na wspólną kąpiel, to próbuj. Może akurat będę miał dobry humor – rzucił z szelmowskim uśmiechem i podążył giętkim krokiem przed siebie.
No nie! On jest bezczelny do granic!
- Tak, tak, Malfoy! Nie mogę się doczekać, aż ujrzę twój Mroczny Znak! – krzyknęła za nim, nie do końca pewna, czy znikający za rogiem chłopak ją słyszy.
- Palant – mruknęła i powlokła się do portretu Grubej Damy.
Przysadzista kobieta na płótnie spała w najlepsze. Nic dziwnego, było już dobrze po północy. Starała się obudzić ją jak najsubtelniej się tylko dało, chociaż i tak nie uniknęła jej utyskiwań. Stwierdziła jednak, że jest zbyt zmęczona, aby zwracać na nie uwagę.
- Bajeczne roz... – zaczęła hasło, ale w tym momencie przerwał jej głośny ryk:
- HERMIOOOOOONAAAAAA!!!
Zamarła z na wpół otwartymi ustami. Przez chwilę myślała, że to Malfoy zawrócił. Ale nie. Ku niej szli, zataczając się lekko, trzymając się pod ramiona, Neville i Harry. Trudno było powiedzieć, który z nich jest bardziej nietrzeźwy. Obaj mieli równie głupkowaty, błogi wyraz twarzy i wymachiwali do niej rękami jak niepełnosprawni umysłowo.
- HEEEEEEEEEEEEEERMIOOOOOOOOONAAAAAAAAA!!!
Niech to szlag – pomyślała optymistycznie Prefekt Naczelna.
- Hogwart, Hogwart, Pieprzo – Wieprzy Hogwaaaaaaaart! – zawyli zgodnie siódmoklasiści, odbijając się od ściany.
- Ciiiiiiiiiiiiiiiicho! – syknęła Hermiona – Właźcie szybko przez dziurę, zanim obudzicie kolejną połowę zamku!
Rozkazujący ton koleżanki musiał zapewne wzbudzić w młodych Gryfonach respekt, ponieważ natychmiast zamilkli ze spuszczonymi głowami.
- Ale ja... nie pamiętam hasła – wymamrotał Neville.
- Też mi nowość – burknęła dziewczyna, zwracając się ponownie ku Grubej Damie – Bajeczne rozko...
- Impreza!!! – usłyszeli wrzask z drugiego końca korytarza.
- Och, nie – tym razem jęknęła cała trójka Gryfonów. Ku nim w powietrzu płynął poltergeist Irytek. Kiedy był już wystarczająco blisko zauważyli, że trzyma trąbkę, jakich używają dzieciaki na urodzinach. Złośliwa zjawa nadęła się, aby dmuchnąć w dzióbek, kiedy...
- Co to ma znaczyć?! – przed nimi jak z podziemi wyrosła profesor McGonagall.
- No to przesrane... – wyrwało się głośno Neville’owi.
- To imponujące, Longbottom. Na lekcjach zazwyczaj nie miałeś tyle do powiedzenia – rzekła chłodno nauczycielka transmutacji, na co Harry zareagował cichym chichotem. Zrozumiał swój błąd, gdy kobieta obdarzyła go miażdżącym spojrzeniem, pod którego siłą zamilkł, czerwony jak burak.
- A ty, Potter... nie bądź taki do przodu. Nadal nie oddałeś mi swojego wypracowania na temat przemian żywności. Panno Granger, ja żądam wyjaśnień. Ach, zanim usłyszę kolejną bezsensowną wymówkę... minus siedemdziesiąt punktów dla Gryffindoru.
- Ale... – wyjąkali jednocześnie Harry i Neville.
- MILCZEĆ! Granger, mów.
Hermiona przęłknęła głośno ślinę i zaczerpnęła powietrza, aby wyjaśnić zaistniałą sytuacją, ale kolejny raz tej nocy nie wiedziała, co powiedzieć. Wbiła wzrok w swoje buty i modliła się w duchu o szybką, bezbolesną śmierć**. Kiedy wydawało się, że już nie może być gorzej, uszu wszystkich zgromadzonych dobiegł poirytowany głos:
- Do kurwy nędzy, Granger, jakie jest to nowe hasło?! Wciąż się zmie... – Draco Malfoy stał przed nimi z otwartą buzią i wpatrywał się w profesor McGonagall, która teraz trzęsła się z tłumionej furii.


* nie dla ff, wiem – przyp. aut.
** ; ) – przyp. aut.

edit:Zapomniałam o dedykacji... Kierowane do Pewnej Osoby, która była Kimś Wyjątkowym, ale radośnie to spieprzyła ; ] Za te wszystkie rzeczy, które przemilczałam.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #366092 · Odpowiedzi: 35 · Wyświetleń: 33124

amiya Napisane: 24.06.2009 15:46


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 22.06.2009
Skąd: skądinąd
Nr użytkownika: 13703


zgadzam się z Szukającą, film nie odzwierciedla książki, ale tak jest zazwyczaj z ekranizacjami. nie będzie żadnym odkryciem, kiedy powiem, że główną atrakcją filmu Twilight jest Rob Pattinson; ) soundtrack również genialny. Więc mimo dziur w fabule ogląda się bardzo przyjemnie (mam za sobą co najmniej 10 odtworzeń : D)

pozdrawiam, amiya
  Forum: Kultura · Podgląd postu: #366086 · Odpowiedzi: 175 · Wyświetleń: 114283


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 03.06.2024 18:25