Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


agusia Napisane: 20.02.2004 21:45


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


a ja mam taką branzoletke w kolorach: czerwony +zielony+niebieski+zółty ^^'... mam to wziąśc jakie zmieszanie potrzeb? tongue.gif
i jeszcze bezbarwna..... eeeeeee ^^'
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #123637 · Odpowiedzi: 172 · Wyświetleń: 46226

agusia Napisane: 20.02.2004 21:35


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


wiecie, czasem mam tak serdecznie dosć, miłości, tego całego cyrku... ale bywają chwile totalnego upadku. i wtedy jest cholerny brak ciepła... zwykłegouczucia.....
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #123605 · Odpowiedzi: 373 · Wyświetleń: 67563

agusia Napisane: 20.02.2004 21:33


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


no, powiem że dosć ciekawe... ^^'... to gdzie można dostać takowe branzoletki?
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #123601 · Odpowiedzi: 172 · Wyświetleń: 46226

agusia Napisane: 20.02.2004 21:30


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


skad wiesz? może ten gościu aż taki głupi nie jest....
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #123590 · Odpowiedzi: 373 · Wyświetleń: 67563

agusia Napisane: 20.02.2004 21:28


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


tak, kocham... w tej chwili to można by żec... kochałam. ale to jeszcze nie jest zakończone. pieprzony związek na odległosć. nie do polecenia... szczerze... więcej łez niż radosci... (dla której warto by zginać)
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #123583 · Odpowiedzi: 373 · Wyświetleń: 67563

agusia Napisane: 09.08.2003 09:54


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


przyznam she ciekafe tongue.gif można było wątki troszke dłuższe dać dla lepszego efektu, bo tak to troche za szybko sie to wsyztsko dizje, ale spoko :]
ave
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #71662 · Odpowiedzi: 18 · Wyświetleń: 6899

agusia Napisane: 31.07.2003 21:37


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


celem tego czegoś było napisanie czegokolwiek =) zwracałąm uwage tylko na to sheby to sie czegoś trzymało tongue.gif i sens jakikowliek miało =) wyszło tyle she sens może i ma... ale nikły biggrin.gif ale przyznajcie..... czasem da się połapac o co chodzi ^^'....
błęóf prosze nie komentowąc biggrin.gif no chyba she wam się chce pisac refeart na 20 str kancelaryjnego papieru tongue.gif
ceisze sie she sie ubawiliście biggrin.gif jak chcecie mogę wam dac jeszcze takie jedne nienromalne ^^'... ale tamto to jush wogóle.....
ave
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #68932 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 7741

agusia Napisane: 04.07.2003 10:55


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


gdybym nie pisała w wordzie to by było jeszcze całe mnóstwo błędóf ort ^^'.... wybaczcie ale ja nie widze takich błędóf, mam dysort chiba. a co do krzaczkóf..... zapomniałam tytuł przerzucić do notatnika ^^ (wordpada od pewnego czasu omijam łukiem szerokim ==...) więc sorka tongue.gif jestem na tym forum jush dłuuuuuuugo i sie jeszcze orientuje f niektórych zasadach :]
a co to jest... nudziło się dziecku to pisało coś bes sensu =) wiem o tym, tak dałam to ^^'
macie 2 część tongue.gif nic się w niej nie wyja,śnia, tylko dalej "skręca"

część 2 i ost
Następnego ranka Galahadia zaczęła odżywać, istoty uwalniały się ze strachu... Osada była wolna. Nie, ona nigdy nie była wolna...
Gloik spalił tego dnia ciało Wybrańca, a prochy rozsypał do morza. Nie było śladu po tym ciemnym przybyszu, ale czy na pewno? Czy osada odzyska dawny spokój? Isenghilia długo myślała o Wybrańcu, nigdy nawet nie poznała jego imienia, nigdy z nim nie rozmawiała, bo to on mówił, ona potrafiła wydobyć z siebie tylko kilka słów. A teraz, kiedy go nie było, była samotna, chodziła z kąta w kąt. Brakowało go jej? Czy to tylko świadomość zabójstwa ją prześladowała? Nie wiedziała, udała się do Gloika. Ten jej powiedział, aby obmyła swe ciało w źródle Narwi w dole Sekwany. Źródło to było dość daleko, ale księżniczka chciała się uwolnić od swych myśli. Chciała być prawdziwie wolna. Po tygodniu wróciła, lecz bez rezultatu. Przerażało ją to coraz bardziej. Kraj, poprzez osłabioną władzę popadł w ruinę, a słup wygasał. Jego zniknięcie oznaczało nie tylko koniec podróży ale i śmierć mieszkańców. W to wierzono od wieków. Księżniczka nie miała potomków, jedynie jej kuzynka mogła ją zastąpić, z tym, że mieszkała ona bardzo daleko. To, że miała pięć lat nie stanowiło żadnej przeszkody. Już młodzi elfowie umieli doskonale rządzić. Ale żeby zdążyć na czas... Wysłano delegację, lecz nie było odpowiedzi. Zaczynano się poważnie martwić. Nikt nie był pewien co się dzieje, ale każdy znał przyczynę – śmierć Wybrańca... Tu nawet nie mógł pomóc Gloik, który teraz też przeżywał wielki cios... to on był przyczyną wszystkiego. Nie mógł sobie tego darować. Popełnił samobójstwo rzucając się z najwyższej szklanej wieży w okolicy. Isenghilia została sama, całkiem sama. Całymi dniami siedziała zamknięta w komnacie. Czuła, że znika, nie tylko ona, ale cała Galahadia. Nie, tego nie mogła sobie darować. To był jej kraj, była za niego odpowiedzialna. W geście rezygnacji zadecydowała, że pojedzie do Saina. Bała się go, strach ją paraliżował, ale musiała działać. Dlatego końcu pojechała.
Po kilkunastu dniach dojechała do Podziemia – strasznego miejsca dla uchodźców, wygnańców i potworów. Księżniczka, ubrana w czarną szatę z kapturem podążyła w kierunku komnaty Saina. Nie chciała aby ją rozpoznano w Podziemiu. Szła i myślała nad tym, co ma zrobić. Nie znała Saina, ale bała się go bardziej, niż Wybrańca. Po drodze mijała przeróżne stwory Były one obrzydliwe i wstrętne. Z wielkim obrzydzeniem szła wzdłuż mrocznego korytarza. W końcu dotarła do Saina... Pełna trwogi podeszła do niego. On spojrzał na nią, objął jej ramiona i syczącym głosem powiedział aby poszła za nim. Uczyniła to, nie miała w końcu innego wyjścia.
Nie szli długo. Dotarli do tajemnej komnaty w której paliło się wiele świec – ale ze względu na duży rozmiar pomieszczenia nie było w nim jasno. Sain kazał jej stanąć koło pala, do którego ją przywiązał. Zapalił stos drewna leżącego u jej stóp. W oczach Isenghilii ukazał się paniczny strach – chciała się wyrwać z więzów jednak były za mocne. Już za chwilę zaczęła płonąć, umarła, zginęła w niebycie.
W tym samym momencie z morza zaczęły unosić się prochy Wybrańca – zebrały się w powietrzu i „przeleciały” do słupa z energią. Zaczęły go otaczać, aż w końcu zasłoniły go prawie całego i w tym momencie... wybuchł (słup oczywiście ^^). Z pyłu wyłonił się Wybraniec, który ogłosił zaskoczonym istotom iż teraz on będzie rządził Galahadią. Potwory zrozumiały, do tej pory żyły nieświadomie pod wpływem... energii? Energii gromadzonej w słupie pod nadzorem Isenghilii. A teraz zaczęło wszystko wracać do normy. Choć zależy co kto rozumie pod pojęciem normalności...
The end
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #58961 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 7741

agusia Napisane: 03.07.2003 23:29


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kielce
Nr użytkownika: 71


a więc jest to chyba 2 czy 3 fick jaki napisałam kiedykolwiek. nie wiem czy zrozumiecie o co mi chodziło, ale mam poplątane myśli. życzę miłego czytania....

część 1:


Dawno, dawno temu, za siódmą górą, za siódmą szklaną wieżą żyła księżniczka. Nie była ani zbytnio piękna, ani mądra - była po prostu księżniczką. Nie miała męża, gdyż jeszcze nie poznała wybranka serca. Miała ona na imię (księżniczka ^^ jakby miał ktoś wątpliwości =)) Isenghilia, a jej osada zwana była przez podróżnych Galahadią. Była to piękna osada położona w dolinie Rahmanu przy rzece Laii. Dookoła rozpościerały się bujne lasy deszczowe. Osada nie była często odwiedzana, ale kto już tu przybył powracał przy każdej nadążającej się okazji. A zawsze było ich wiele...
Pewnego dnia z rana przybył tu podróżny. Przedstawił się Isenghilii jako Wybraniec. Ta nie chciała mu uwierzyć, lecz gdy opowiedział jej historię swego rodu Leanfów. Wtedy przestała wątpić. Teraz wiedziała, że zagłada nadeszła. Jej koszmarne sny się spełnią... Bała się... Bała jak nigdy dotąd. O Wybrańcu opowiedział jej dziad, król elfów. Wybraniec miał przynieść śmierć tym, którzy są przeciwko... Ale przeciwko czego? Na to chyba nikt nie znał odpowiedzi. Lecz każdy, kto nie miał czystych intencji miał prawo się go obawiać. A tak właśnie było w przypadku księżniczki. A to dlatego, że miała ona niezwykły dar - dar Ilgesu - coś, co przysługiwało nielicznym i miało wielką moc. To właśnie on sprawiał, że podróżni tu wracali, a za każdym razem pozostawiali... część swojego serca. Już po kilkunastu wizytach wszyscy umierali, a osada czerpała z tego liczne korzyści. Między innymi to, iż pośrodku niej stał wielki słup wypełniony energią. Ta z kolei służyła do podróży pozaziemskich. Tych bliższych jak i tych bardzo odległych.
Ale wróćmy do Wybrańca, który w ciągu kilku dni rozpanoszył na dobre w Galahadii. Zdążył nawet zbudować małą chatkę na zboczu góry. Księżniczka była tak porażona strachem iż nie wiedziała za bardzo co czynić. Tymczasem odpowiedź sama się znalazła, a dokładniej to przyszła - był to stary Gloik z rodziny Honarów - krasnoludów. Był on starym znajomym rodziny Isenghilii. Już wiele razy udzielał im pomocy. Tym razem zjawił się już w prawie ostatnim momencie - Wybraniec zaczął zagrażać tronowi. Gloik zaproponował księżniczce sprytny plan wygnania niechcianego gościa. Isenghilia nie była z niego zbytnio zadowolona, ale innego wyboru nie miała - bo w końcu zależało jej na władzy.
Wybraniec zbliżał się, był coraz bliżej, coraz częściej. Wiedział, że go tu nie chcą, ale też, że się go boją... Dlatego tu był. Żywił się strachem potworów i istot magicznych. Sam był potworem. Nie liczył się z nikim, nie szanował ich... Wszyscy chcieli się go pozbyć, ale nie dawał się tak łatwo, był uparty. W końcu dzięki swojemu zajęciu żył. Jedynym którego się obawiał był Sain z Podziemia - Król Potforów (pozdro dla twórcy potforóf - Cmzoola ^^).
Isenghilia zaprosiła Wybrańca do komnaty na wieczerzę. Tam podała mu wino i jadło. Wybraniec jadł i pił nie odrywając od niej wzroku - miała "morderczy" wzrok... Podczas posiłku ani razu nie odezwali się do siebie. A gdy skończyli, księżniczka wstała i podeszła do "potwora", objęła jego szyję. Był wyraźnie podniecony, jego oczy zabłysły. Chwycił ją za udo, a wtedy ona cicho wyjęła sztylet i przerżnęła nim jego gardło... Zaskoczyło ja to, że tak łatwo poszło... Wybraniec jest zawsze bardzo czujny i nie daje się zwieść... Była zaskoczona, stała tak w bezruchu jeszcze godzinę... Ale czy aby na pewno jej się udało? Gloik ucieszył się z widoku jaki zastał. Zabrał ciało i poszedł z nim w stronę lochów. Ale księżniczka stałą dalej... Ocknęła się dopiero wtedy, kiedy zegar wybił drugą... poszła więc spać. Jej plan się udał... ale czy mogła być tego w stu procentach pewna? Nikt nie wiedział, nic nie wskazywało na to, że może.
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #58915 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 7741


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 25.05.2024 07:40