Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Harry Potter _ Czy W Gd Nie Było Nikogo Pomysłowego?

Napisany przez: matips 07.07.2007 23:50

Ostatnio czytałem (jeszcze raz) ZF i moją uwagę zwróciła sytuacja w której Dolores Umbridge zmierza do pokoju życzeń. Kiedy zgredek ostrzegł GD uczniowie zaczeli uciekać po całym zamku. Ja się właśnie zastanawiam dlaczego. Mieli trochę czasu i mogli wyjść z pokoju, zażyczyć sobie miejsce gdzie Umbridge ich nie znajdzie i wejść.

Napisany przez: Katon 08.07.2007 00:09

QUOTE(matips @ 07.07.2007 23:50)
zażyczyć sobie miejsce gdzie Umbridge ich nie znajdzie
*



Naprawde nie czujesz tego paradosku?

Napisany przez: PrZeMeK Z. 08.07.2007 00:54

Pomijając paradoks, GD zwyczajnie spanikowało.

Napisany przez: matips 08.07.2007 21:56

Jaki paradoks? Przecież Harry nie mógł wejść do pokoju w KP, nie wiedział jakie życzenie wypowiedzieć.

Napisany przez: owczarnia 09.07.2007 01:17

Paradoks polega na tym, że Umbridge już wiedziała, gdzie ich szukać.

Napisany przez: smagliczka 09.07.2007 02:31

A może to jest syndrom wyszukiwania błędów u Rowling?
Rozdrabniania rzeczy oczywistych na szególik i dopatrywania się nieścisłości, niekonsekwencji, innych wyjść (lepszych zapewne).
Syndrom skądinąd zaraźliwy (i złośliwy). Znany nie od wczoraj.

Napisany przez: Pszczola 09.07.2007 08:34

Ale nie zapominajmy, że z pokoju została wyniesiona lista z imionami członków GD. Czyli uczniowie pracujący dla Umbridge nie mieli problemu z dostaniem się do środka. Czyli co? Błąd Harry'ego w VI części polegałna tym, że Draco w ogóle nie zażyczył sobie specjalnej pracowni/kryjówki, a zamknął się w rupieciarni, której zadaniem jest ukrywanie cennych dla potrzebującego przedmiotów? Trochę bez sensu, ale na upartego może przejść. Potter nie mógł wejść do środka, bo pomieszczenie nie służyło tylko jednej osobie? E, po co się zastanawiać, błędy znajdzie się wszędzie. Zresztą, kim my jesteśmy, by zrozumieć zasady rządządze magią http://forum.freeware.info.pl/viewforum.php?f=5 ? ;P
A na miejscu GD też bym uciekała. Dokładnie, nie wiadomo było, czy Umbridge może wejśc do środka (jak taki Zgredek mógł, to dlaczego nie ktoś inny z zewnątrz?) Poza tym kończyły się godziny urzędowania uczniów poza dormitoriami.

Napisany przez: smagliczka 09.07.2007 11:27

Och, ale ja właśnie żadnego błędu tu nie widzę.

Potter nie miał pojęcia w jakim celu Malfoy zamyka się z pokoju życzeń i czemu pokój w tym momencie służy. Umbrigde wiedziała o GD - wystarczyło powiedzieć "chcę wejść na tajne spotkanie GD" i wjo.
Wszyscy członkowie zapewne tak do tego pokoju wchodzili. Cel i funkcja pokoju była im znana.
Umbridge znany był tylko cel - tajne spotkanie. A funkcji pokoju się domyśliła, no bo co takiego może robić grupa, nawywająca siebie "Gwardią Dumbledore'a"?

Czyli można powiedzieć, że znała "hasło" otwierające pokój (Potter, chcąc się dostać do Malfoya, tego "hasła" nie znał).

Zgredek wszedł i ostrzegł ich, bo przecież wiedział (podobnie jak członkowie GD), czemu służy pokój. A że GD spanikowała, i zaczęła uciekać, to raczej zrouzmiałe. To były sekundy. Nie zdążyliby wszyscy wyjść i ponownie wejść (nawet, jakby wiedzieli, że mogą się w ten sposób ukryć, tak, że Umbridge ich nie znajdzie). Było ich zbyt wielu - przecież wyłapano co poniektórych, jak uciekali. Gdyby mieli tyle czasu, żeby wyjść i wejśc, mieliby również wystarczająco dużo szasu, by pierzchnąć do dormitoriów.


Szukanie dziury w całym, jak dla mnie.
Błędu fabularnego nie ma. Umbridge mogła się dostać do GD, bo już sam fakt, że wiedziała o istnieniu GD jej to umożliwiał. Potter nie móg się dostać do Malfoya. Nie wiedział, co on robi. Zaraz... jakie on życzenie wypowiadał? Chcę zobaczyć co robi Malfoy? Jakoś tak. Sęk właśnie w tym, że aby się dostać do środka, powienien wiedzieć, co on robi, albo zażyczyć sobie ten sam pokój (jak przypadkowo zrobiła to Trelawney) cheess.gif
http://muza.5v.pl/ruch.html
GD nie skorzystało z pokoju, by się ukryć w nim ponownie, bo:
- nie wiedzieli, jak on działa do końca (i czy takie ukrycie się będzie bezpieczne)
- nie mieli czasu na to
- mogli przypuszcać, że Umbridge, jako Wielki Inkwizytor, jako nauczyciel, i jako dorosły czarodziej, może dotsać się, gdzie sobie zażyczy
- spanikowali, że ich tajna organizacja stała się jawna, i że Umbridge zaraz urwie im łeb, bo już się zbliża.

Napisany przez: smagliczka 09.07.2007 16:26

Och, no kurde! Przytoczę wobec tego stosowny ustęp z książki.

QUOTE
- W zeszłym roku mieliśmy tam kwaterę główną GD i Malfoy jednak się tam dostał, więc i ja mogę się tam zakraść, żeby go szpiegować, bez problemu.
- A ja myślę, że nie możesz, Harry - powiedziała powoli Hermiona. - Malfoy dowiedział się, do czego wykorzystywaliśmy ten pokój, po ta głupia Marietta to wypaplała. Zażyczył sobie, żeby pokój był kwaterą główną GD, więc tak się stało. Ale ty nie wiesz, czym staje się Pokój Życzeń, kiedy wchodzi do niego Malfoy, więc nie wiesz, czego masz sobie zażyczyć, nie wiesz, w co ten pokój ma się zamienić.
(HPiKP str. 487).

Nie pamiętałam dokładnie, jak tam było, więc strzeliłam hasło "tajne spotkanie GD", ale byłam blisko cheess.gif - Marietta wypaplała, że to jest kwatera główna GD, więc Umbridge tak czy owak klamki by nie pocałowała (a jeśli ona by nie pocałowała, to i cale Umbridge-Jugend).

Napisany przez: owczarnia 09.07.2007 18:42

QUOTE(estiej @ 09.07.2007 15:49)
QUOTE(Pszczola @ 09.07.2007 15:34)
Potter nie mógł wejść do środka, bo pomieszczenie nie służyło tylko jednej osobie?
*


To chyba nie tak. Potter nie mógł wejść, gdyż nie życzył sobie tego samego co Malfoy. Gdyby zażyczył sobie pokoju, w którym mógłby coś ukryć, wtedy udałoby mu się wejść w momencie przebywania tam Malfoya

Dokładnie. Patrz profesor Trelawney, która właśnie na Malfoya się nadziała, chcąc ukryć prozaiczne butelki po sherry.

QUOTE(estiej @ 09.07.2007 15:49)
QUOTE(smagliczka @ 09.07.2007 18:27)
Potter nie miał pojęcia w jakim celu Malfoy zamyka się z pokoju życzeń i czemu pokój w tym momencie służy. Umbrigde wiedziała o GD - wystarczyło powiedzieć "chcę wejść na tajne spotkanie GD" i wjo.
*


Niekoniecznie, "tajne spotkanie" nie było właściwym celem pokoju życzeń, i Umbridge całkiem prawdopodobnie cmoknęłaby klamkę, gdyby tak wyraziła swoje życzenie. Tak przynajmniej być powinno, sądząc po bezowocnych próbach Pottera. Niemniej w jakiś sposób do pokoju udało się wejść Parkinson, możliwe, że przez wciąż otwarte drzwi.
*


Tu zadziałał mechanizm dokładnie ten sam, co dla członków GD, moim zdaniem. Wystarczyło przypuszczalnie wiedzieć o istnieniu tejże, o spotkaniu i jego celu. Hermiona ujęła to skrótowo w cytacie przytoczonym przez Smagliczkę.

Napisany przez: Pszczola 09.07.2007 22:50

QUOTE(estiej @ 09.07.2007 16:49)
QUOTE(Pszczola @ 09.07.2007 15:34)
Potter nie mógł wejść do środka, bo pomieszczenie nie służyło tylko jednej osobie?
*


To chyba nie tak. Potter nie mógł wejść, gdyż nie życzył sobie tego samego co Malfoy. Gdyby zażyczył sobie pokoju, w którym mógłby coś ukryć, wtedy udałoby mu się wejść w momencie przebywania tam Malfoya.


Cóż, myślę, że członkowie GD też sobie życzyli, aby ich nie nakryto, ale najwyraźniej Hermiona jak zwykle rozgryzła sprawę (a raczej do kupy i logicznie autorka napisała to, nad czym my z braku laku się zastanawiamy). Zażyczyli sobie kwatery głównej, była kwatera główna. Tralawney zażyczyła sobie schowka na butelki po alkoholu, weszła do takowego. Z tego wynika, że magia Pokoju Życzeń jest praktyczna i nie uwzględnia abstrakcyjnych życzeń typu "niech nikt nie wchodzi". Zadaniem Pokoju jest... materialne spełnianie potrzeb ludzi, którzy chcą z pokoju skorzystać. Może pierwszeństwo mają ci z zewnątrz? Tak naprawdę takie rozwiązanie oferuje więcej prywatności niż życzenie, aby nikt mnie nie znalazł. Nie jest łatwo natknąć się na kogoś w pokoju, a jeszcze trudniej zgadnąć w jakim "pomieszczeniu" osoba w środku się znajduje.

Pomijam fakt, że sam pomysł z Pokojem Życzeń jest dość naciągany, ale cóż my wiemy o magii?

Napisany przez: smagliczka 10.07.2007 15:47

QUOTE(estiej @ 10.07.2007 04:34)
Gdyby jednak zgodnie z sugestią Matipsa wszyscy wyszli i zażyczyli sobie czegoś innego (pokoju łączącego się z dormitoriami na przykład), Umbridge i jej przydupasy nawet nie znaleźliby drzwi wejściowych i w tym tkwi sedno tego tematu.
*



Sądzę, że tak. Gdyby, zażyczyli sobie czegoś takiego, byliby bezpieczni. Ale sobie nie żaczyczyli, i nie dlatego, że byli mało rozgarnięci, tylko dlatego, że mieli za mało czasu na szukanie sprytniejszych rozwiązań niż najzwyczajniejsza w świecie uciekcza (sądzę zresztą, że lepiej już liczyć na własne nogi niż dziwaczną magię Pokoju Życzeń w takim przypadku).
Jeśi chodzi o wejście kogokolwiek z brygady Umbridge (jak i jej samej) do Pokoju Życzeń, to dla mnie jest oczywiste, że wejść mogli, skoro zdrajca (Marietta) udzielił im ifromacji o GD, miescu ich spotkań, więc zapewne też o sposobie wejścia do ich "kryjówki".

Po co tu gdybać, że nie mogliby wejść, jak mogli. Mogli, bo wiedzieli wystarczająco dużo od Marietty.




Napisany przez: smagliczka 10.07.2007 16:28

Fakt, nie udzieliła im informacji o tym jak ich tajne stowarzyszenie się nazywa, ale jakie to ma znaczenie, skoro powiedziała, że w ogóle jest takie stowarzyszenie i że się spotykają w Pokoju Życzeń?
Umridge wiedziała od szpicla z Świńskim Łbie, że "grupa Pottera" będzie się spotykać w celu nauki zaklęć i uroków. Ja zakładam, że Dorores mogła wejść do pokoju podczas ich spotkania, bo miała wystarczającą ilość informacji, aby drzi się przed nią pojawiły. Wszystko sprowadza się do tego, jakiego "hasła" używali członkowie GD, żeby pokój otworzyć. Jeśli myśleli tylko o "tajnym spotkaniu" i "sali do ćwiczeń", żeby pokój i się pojawił - to Umbridge bez problemu tam by się dostała, wypowiadając w myślach podobne życzenie. Moim zdaniem, wystarczyło tylko zapragnąć dostać się na tajne spotkanie do pokoju, gdzie odbywają się ćwiczenia z zaklęć i obrony, by pokój się pokazał.
Znała (a raczej wydedukować mogła) przeznaczenie pokoju, i znała cel, w którym Potter i spółka się tam spotykali. To wystarczy.

Potter nie znał ani celu Malfoya (naprawa szafki), ani przeznaczenia pokoju, do kórego się udawał (rupieciarnia, w której szafka stała). Nie miał szans wejść do środka, Umbridge miała szanse na 99%.

Napisany przez: matips 10.07.2007 16:48

QUOTE
Potrzebne jest nam miejsce , żeby nauczyć się walczyć, pomyślał [Harry]. Miejsce do ćwiczeń, gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie.
HP i ZF str.433

I tu moim zdaniem jest paradoks. Gdyby Umridge mogła wejść to tym samym niespełniona pozostaje druga część życzenia.

Ps.
QUOTE(smagliczka @ 09.07.2007 02:31)
A może to jest syndrom wyszukiwania błędów u Rowling?
Rozdrabniania rzeczy oczywistych na szególik i dopatrywania się nieścisłości, niekonsekwencji, innych wyjść (lepszych zapewne).
Syndrom skądinąd zaraźliwy (i złośliwy). Znany nie od wczoraj.
*


Nie starałem się szukać błędu. Mi się porostu żal GD zrobiło

Napisany przez: Avadakedaver 11.07.2007 02:43

to ja poproszę o wytłumaczenie jednego:
skoro malfoy szukał miejsca do ukrycia przedmiotu, a potter wchodząc tam zobaczył tyyyyyyyyyyyyle przedmiotów których właściciele prosili pokój o ukrycie tegoż przedmiotu, to czy pokój nie spełniłby swojej roli, gdyby potter jedną rzecz stamtąd podradł?

haha. wygrałem.

Napisany przez: Zwodnik 11.07.2007 03:22

Pudło. wystarczy przyjąć całkiem rozsądne założenie, że ukrycie dotyczy konkretnych osób - takich, które będą tego schowanego przedmiotu szukać. Oczywiście, możesz zabrać stamtąd cokolwiek, co ktoś kiedyś tam ukrył. Ale jeśli wejdziesz tam szukając konkretnej rzeczy, ew. "czegoś" należącego do konkretnej osoby...cóż, życzę powodzenia smile.gif . Zaryzykowałbym też stwierdzenie idące nieco dalej, choć nie obejmujące wszystkich przypadków. Niektórzy ukrywający wcale nie mieli zamiaru wracać po swoje skarby - sądząc z ilości pozostawionych przedmiotów - było ich wielu. W takim wypadku nie jest istotne, czy ktoś za xx lat coś stamtąd świśnie. Ważne było, żeby wtedy w tamtym konkretnym momencie nie znalazł tego czegoś jakiś konkretny osobnik. Zadanie wypełnione.

Napisany przez: smagliczka 11.07.2007 03:31

QUOTE(estiej @ 11.07.2007 02:32)
Marietta nie mówi, że chodzi o grupę Pottera, że chodzi o miejsce do ćwiczeń, w sumie nic nie mówi. Umbridge nie wie ani co za grupa, ani celu spotkań grupy (ćwiczenia), ani przeznaczenia pokoju (miejsce ćwiczeń).
Z perspektywy Umbrigde mogły to być tysiące innych grup, które mogły sobie życzyć tysiąca innych miejsc dla tysiąca innych celów.
*



Marrietta, owszem, może i nie mówi, że chodzi o grupę Pottera (tego nie możesz być pewny, tylko dlatego, że Umbridge o tym nie wspomniała podczas rozmowy w gabinecie Albusa). Zapominasz jednak, że Umbridge dysponowała doniesieniem niejakiego Willy'ego Widdershinsa (doniesieniem na temat Pottera właśnie i jego planów utworzenia "tajnego stowarzyszenia", które miałoby się uczyć zaklęć i obrony). Dodajmy do tego jeszcze fakt, że Potter był u niej od początku na cenzurowanym, a ze swoją opinią na temat nauczania, Voldemorta, tudzież innych spraw, specjalnie się przed Umbridge nie krył, więc Dolores wiedziała, jakie z Pottera jest "ziółko", i czego się może to nim spodziewać.

Marietta przekazała jej informację o tajnym spotkaniu. Ubrigde musiałaby być wybitnie nierozgarnięta, żeby nie powiązać tych wszystkich faktów (zwłaszcza, że to właśnie Potter parę miesięcy temu deklarował z gospodzie Pod Świńskim Łbem, że tajne stowarzyszenie zakłada).
Umbrigde musiała być pewna, że o Pottera właśnie chodzi i o "jego" grupę. A cel grupy Pottera był łatwy do wydedukowania. Wybacz, jeśli sądzisz, że Umbridge nie mogła czegoś tak oczywistego po Potterze się spodziewać, to uważasz ją chyba za kompletną idiotkę. A jakoś nie zauważyłam by była głupia. Wręcz przeciwnie.

Marrietta powiedziała jej, że spotkanie odbywa się w pokoju na siódmym piętrze, zwanym czasem Pokoje Życzeń. Zakładasz, że Umbridge nie wiedziała o tym pokoju wcześniej? Że nie miała pojęcia, gdzie się do niego wchodzi?
Na jakiej podstawie?

Też uczyła się swego czasu w Hogwarcie. Poza tym, jakoś bezbłędnie skierowała swe kroki w to właśnie miejsce (a sądzę że korytarz na siódmym piętrze nie ogranicza się tylko do tego jednego przejścia i jest porozgałęziały). Czy to nie dziwne, że Umbridge tak dobrze wiedziała, w który kierunku się udać, skoro nie miała pojęcia, gdzie jest wejście? Nad wyraz DOKŁADNIE się kierowała, jak na kogoś zupełnie zielonego. A nawet jeśli już założymy, że faktycznie pojęcia nie miała - to już Malfoy wiedział na pewno i zaprowadził by ją tam z uśmiechem na ustach.

Natomiast to zdanie:
QUOTE
The moment I saw Potter's name on the list, I knew what we were dealing with. OP 544


Według mnie znaczy tylko tyle, że upewniła się w 100% w swoich przypuszczeniach, że Potter cały czas łamał prawo i jeden z dekretów – o zakazie tajnych stowarzyszeń, i faktycznie robił to, o czym doniósł jej informator ze Świńskiego Łba.


Ja tak to widzę. I według mnie wciąż jest 99% pewności, że Umbridge weszłaby tamk, gdzie zamierzała wejść smile.gif

Napisany przez: Avadakedaver 11.07.2007 10:21

QUOTE(Zwodnik @ 11.07.2007 03:22)
Pudło. wystarczy przyjąć całkiem rozsądne założenie, że ukrycie dotyczy konkretnych osób - takich, które będą tego schowanego przedmiotu szukać. Oczywiście, możesz zabrać stamtąd cokolwiek, co ktoś kiedyś tam ukrył. Ale jeśli wejdziesz tam szukając konkretnej rzeczy, ew. "czegoś" należącego do konkretnej osoby...cóż, życzę powodzenia smile.gif . Zaryzykowałbym też stwierdzenie idące nieco dalej, choć nie obejmujące wszystkich przypadków. Niektórzy ukrywający wcale nie mieli zamiaru wracać po swoje skarby - sądząc z ilości pozostawionych przedmiotów - było ich wielu. W takim wypadku nie jest istotne, czy ktoś za xx lat coś stamtąd świśnie. Ważne było, żeby wtedy w tamtym konkretnym momencie nie znalazł tego czegoś jakiś konkretny osobnik. Zadanie wypełnione.
*


potter mógł wejść i postanowić że coś ukradnie dopiero kiedy zobaczył ile przedmiotów tam jest ukrytych.
a to że ktoś nie chciał po nie wracą nie ma nic do rzeczy - chciał coś ukryć, a pokój nie spełnił swojej roli, bo i tak ktoś to ukradł (potter w tym przypadku) .

Napisany przez: Zwodnik 11.07.2007 10:48

Chcesz przerzucać piłeczkę ? W odpowiedzi mogę w zasadzie skopiować swojego poprzedniego posta. Nie "chciał ukryć" a "chciał, żeby "xx nie znalazł". I to w danej chwili albo w danym okresie. Myślisz, że teraz, po powiedzmy dwudziestu latach trzydziestotrzyletni John Smith z Hufflepuffu nadal martwi się, że Filch znajdzie jego nielegalne zabawki od Zonka ?. Czy Trelawney martwi się, że ktoś za jakiś czas znajdzie te butelki ? I co z tego ? Kto je z nią skojarzy ? Jej chodziło o to, żeby się ich pozbyć i to dyskretnie. Pokój zadanie spełnił. A co się z nimi stanie potem, nie ma już znaczenia.


Napisany przez: smagliczka 11.07.2007 20:01

To co? Gramy w pingponga? tongue.gif


QUOTE(estiej @ 11.07.2007 05:11)
QUOTE
Marietta przekazała jej informację o tajnym spotkaniu. Ubrigde musiałaby być wybitnie nierozgarnięta, żeby nie powiązać tych wszystkich faktów (zwłaszcza, że to właśnie Potter parę miesięcy temu deklarował z gospodzie Pod Świńskim Łbem, że tajne stowarzyszenie zakłada).
Umbrigde musiała być pewna, że o Pottera właśnie chodzi i o "jego" grupę. A cel grupy Pottera był łatwy do wydedukowania. Wybacz, jeśli sądzisz, że Umbridge nie mogła czegoś tak oczywistego po Potterze się spodziewać, to uważasz ją chyba za kompletną idiotkę. A jakoś nie zauważyłam by była głupia. Wręcz przeciwnie.
"Musiala" i "pewna" to mocne slowa. Nie masz na nie dowodow. Umbridge mogla sie domyslac, pewna nie byla.
*


Owszem zupełnej pewności - na 100% - nie miała. Ale zauważ Umbridge w porozumieniu w Knotem "dybała" na Pottera od samego początku, by doprowadzić do wywalenia go ze szkoły. Wysłała na niego dementorów jeszcze w wakacje. A po usłyszeniu rewelacji o zamiarach założenia tajnego stowarzyszenia, od razu wydano - pewnie na jej wyraźne życzenie - dekret zakazujący tajnych stowrzyszeń. Jestem pewna, że śledziła ruchy Pottera i jego przyjaciół, by złapać ich na czymś "nielegalnym". A gdy Marietta doniosła jej o tajnym spotkaniu, chyba pierwszym, co mogło wpaść jej do głowy, był właśnie Potter. Oczywiście, mogła być to każda inna grupa, ale... powiedz mi, dlaczego wcześniej wezwała do zamku Knota z aurorami, a w gabinecie Albusa była McGonagall - opiekunka Pottera? Zbieg okoliczności? Dlaczego Knot przybył do Hogwartu z zamiarem "wyrzucenia Pottera ze szkoły" - jak sam mówi - jeśli Umbridge tak naprawdę nie była pewna, że to tajne stowarzyszenie właśnie Pottera musi dotyczyć?
Dość dziwne działania - nawet dokładnie zaplanowane - jak na kogoś, kto nie wie, że to Potter właśnie jest zamieszany w nielegalne stowarzyszenie, które zostało wykryte.

QUOTE
Nie odkryli Pokoju Maruderzy, blizniaki rozrabiaki nie domyslili sie jego celu
Cóż nie wszyscy są widać tak genialni, jak sądzą młodzi czytelnicy. Może tylko Ślizgoni potrafią odkryć ten pokój samodzielnie? cheess.gif
QUOTE
Dumbledore myslal prawdopodobnie, ze to lazienka

O? Ja nie dałabym głowy wink2.gif Taka Trelawney wiedziała, a Dumbledore nie wiedział?! Świat się kończy!
W ogóle mam wrażenie, że Dumbledore, mówiąc o dziwnej łazience z nocnikami, całkiem rozmyślnie zasugerował Harry'emu i jego przyjaciołom, że taki dziwny pokój istnieje i warto go poszukać. Dumbledore to bardzo... młody duchem staruszek jest (znaczy był), i nadal trzymają się go iście młodzieńcze pomysły, które dyrektorowi i pedagogowi raczej nie przystoją.

QUOTE
Malfoy? Skad informacje, ze Malfoy na pewno znal lokacje Pokoju?

No, niby nie ma pewności. Ale jeszcze raz powtórzę: czy to nie dziwne, że tak DOKŁADNIE się kierował (on i Umbridge), skoro nie miał zielonego pojęcia, w którym miejscu na siódmym piętrze znajduje się wejście do pokoju? Doskonała intuicja, panie Malfoy!

edit. A jeśli już chodzi o niezbite dowody, Estieju, to, prawdę mówiąc, ani Ty, ani ja nie mamy takich na poparcie swoich przekonań. Mimo to, miło się z Tobą polemizuje.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 11.07.2007 20:13

Wątpliwości interpretuje się na korzyść oskarżonego.

Tak mi się skojarzyło. cheess.gif

Napisany przez: smagliczka 13.07.2007 01:23

Wygląda na to, że nic nie wiemy cheess.gif Znaczy niewiele, by być czegokolwiek pewnym w swych teoriach. o_O


QUOTE
Gdyby wiedział [Fudge] o Potterze na sto procent, nie odpuściłby go tak łatwo.

Może by nie odpuścił, a może za głupi był (to akurat jedyna pewna rzecz tongue.gif) i rozemocjonowany tym, że taki świetny "kąsek" mu się trafił, gdy liczył tylko na przystawkę w postaci Pottera (ewentualnie jakichś innych gagatków, których mógłby wyrzucić), że Pottera okazał się nieatkakcyjnym łupem. Całą uwagę Knota zwrócił kto inny.
Sprawa z zamieszaniem w to wszystko Dumbledore'a okazała się niemałą sensacyjką i dla Knota, dla towarzyszących mu aurorów i dla Umbridge - może nie dlatego, że nie spodziewali się po nim czegoś podobnego (bo raczej walczyli z nim uparcie już od dłuższego czasu, więc spodziewać się mogli), ale dlatego, że Dumbledore "podał im się na talerzu", przyznając się do winy. Mogli być na tyle zszokowani, że jakiś tam Potter przez ten krótki moment w ogóle przestał się liczyć (zawsze przecież będzie można później go udupić). A że nie udupili, to nie dziwota - stwierdzili, że Potter może być skarbnicą informacji o zbiegłym Dumbledorze, a takich informatorów się nie nie niszczy od razu, tylko dyskretnie częstuje veritaserum i trzyma w Hogwarcie (a nuż na skrzynkę kontaktową naprowadzą?) wink2.gif.

Co do Malfoya i przydupasów, możesz mieć rację. Niczego na pewno nie wiemy.
A w sprawie listy, która w cudowny sposób znalazła się w kieszeni Umbridge, nie mam wytłumaczenia żadnego. Może to niedopatrzenie... Bo gdyby Parkinson przekazała jej tę listę jeszcze na korytarzu, to Potter by ją zobayczył - więc nie byłby już taki zdziwiony na jej widok, gdy Umbridge wyciągnęła ją w gabinecie. A był.

Naprawdę nie wiem blink.gif

A jak Parkinson weszła do pokoju? Pewnie otwarty został, gdy w panice uciekali.

Napisany przez: smagliczka 13.07.2007 01:59

OooOOOoo? Kurde.

Może genialna była, i wiedziała czego sobie zażyczyć. Na przykład - pokoju, który był tu przed chwilą? tongue.gif
Nie wiem. Brak w tym logiki jakiejś. Jak miałaby się dowiedzieć od innych złapanych, jak jeszcze trwał pościg? Wszystko działo się właściwie jednocześnie: GD uciekała, przydupasy ich ganiali, Malfoy powalił Pottera, Umbridge wydawała "rozkazy" innych przydupasom (w tym Parkinson, żeby pobiegła do łazienki dziwczyn), a sama już kierowała się w stronę gabinetu Albusa wraz ze złapanym Potterem.

Jak Parkinson wlazła późneij do pokoju, to nie wiem. Nie sądzę, by ktoś ze złapanych na korytarzu o tym powiedział - w końcu na wojnie sekretów się nie zdradza, nawet gdy jest się w niewoli.

Napisany przez: smagliczka 13.07.2007 14:42

Och, może ktoś inny nam to wytłumaczy, bo najwyraźniej jesteśmy za mało rozgarnięci, by zrozuieć, jak to się stało.

Ale ja tam nie lubię szukać błędów i czepiać się Rowling, nawet jeśli są jakieś niezrozumiałe wątki. W czytaniu mi to nie przeszkadza. Gorzej, gdy chce się napisać coś własnego w oparciu o to... a tu taki klops.
I nie wiesz wtedy, co z takim fantem zrobić cheess.gif

Napisany przez: smagliczka 13.07.2007 15:50

Ciekawa lektura, nie powiem wink2.gif
To jakoś tak... hobbystycznie?


Obawiam się, że oryginale niewiele bym z tego dzieła zrozumiała, bo i po polskiemu chyba nielekkie. Wątpię, bym się kiedyś skusiła, a jeśli już, to na pewno na tłumaczenie.

Napisany przez: smagliczka 13.07.2007 16:24

Ups.



To ja już cicho siedzę. Co się ośmieszać będę ;P

Napisany przez: matips 13.07.2007 20:02

QUOTE(estiej @ 13.07.2007 16:12)
QUOTE(smagliczka @ 13.07.2007 22:50)
Ciekawa lektura, nie powiem wink2.gif
To jakoś tak... hobbystycznie?
*


No jak to, przecież na Forum Magicznym to podstawa. Inaczej to wyśmieją, że nie dorównuję intelektualnie.
*



Wybacz, nie zrozumiałem co ma wspólnego tekst o genetyce z forum o HP?

Napisany przez: owczarnia 13.07.2007 20:30

QUOTE(smagliczka @ 13.07.2007 15:50)
Obawiam się, że oryginale niewiele bym z tego dzieła zrozumiała, bo i po polskiemu chyba nielekkie. Wątpię, bym się kiedyś skusiła, a jeśli już, to na pewno na tłumaczenie.
*


No to sobie teraz wyobraź, że ja takie kwiatuszki miewam w pracy... Może akurat niekoniecznie o fenotypach, ale na przykład rozmaite zawiłości interfejsu to już i owszem, musiałam kiedyś takowy płód informatyczny będący pracą magisterską przekładać... Albo rozmaite prawnicze teksty, o te to są dopiero popieprzone cheess.gif...

Napisany przez: anagda 13.07.2007 20:31

QUOTE
Wybacz, nie zrozumiałem co ma wspólnego tekst o genetyce z forum o HP?


Jak to co? Wszystko. Gdyby nie genetyka to nie byłoby J.K.Rowling. Gdyby nie J.K.Rowling to nie byłoby Harry`ego Pottera. Gdyby nie było Harry`ego Pottera to nie było by for o Harrym Potterze. A gdyby nie było for o Harrym Potterze, to nie byłoby i magicznego.

I jakie proste tongue.gif

Napisany przez: matips 13.07.2007 20:51

QUOTE(anagda @ 13.07.2007 20:31)
QUOTE
Wybacz, nie zrozumiałem co ma wspólnego tekst o genetyce z forum o HP?


Jak to co? Wszystko. Gdyby nie genetyka to nie byłoby J.K.Rowling. Gdyby nie J.K.Rowling to nie byłoby Harry`ego Pottera. Gdyby nie było Harry`ego Pottera to nie było by for o Harrym Potterze. A gdyby nie było for o Harrym Potterze, to nie byłoby i magicznego.

I jakie proste tongue.gif
*


dry.gif sad.gif dry.gif sad.gif dry.gif sad.gif dry.gif sad.gif dry.gif sad.gif dry.gif sad.gif \
Nie istnienie tej nauki nie powoduje, że przyroda nie może kodować cech organizmu za pomocą łańcuchów białek.

Napisany przez: smagliczka 13.07.2007 23:50

QUOTE(owczarnia @ 13.07.2007 20:30)
No to sobie teraz wyobraź, że ja takie kwiatuszki miewam w pracy... Może akurat niekoniecznie o fenotypach, ale na przykład rozmaite zawiłości interfejsu to już i owszem, musiałam kiedyś takowy płód informatyczny będący pracą magisterską przekładać... Albo rozmaite prawnicze teksty, o te to są dopiero popieprzone cheess.gif...
*


Boże, Owca, to po co żeś sobie zawód tłumacza wybrała?! Biiidna sad.gif Ja bym już chyba wolała jednak te z genetyki (i prawa nawet), bo bełkot informatyczny, to, jak dla mnie, jest jakimś koszmarem z ulicy wiązów.
Po polsku także, więc tym bardziej po angielsku.

A nie mogłabyś jakichś fajnych książek tłumaczyć, zamiast wypocin szurniętych magistrantów? cheess.gif

Napisany przez: owczarnia 14.07.2007 00:08

Za małe plecy, kochana. Za małe plecy cry.gif.

Napisany przez: smagliczka 14.07.2007 00:25

Nie smutkaj się. Noo... sad.gif
czekolada.gif
Kto wie, co przyszłość przyniesie.



A może kiedyś spadnę z krzesła, jak zobaczę napis w książe:

Z angielskiego przełożyła
Owczarnia*


Byłoby miło biggrin.gif


*dosłownie spadłabym z krzesła wink2.gif

Napisany przez: owczarnia 14.07.2007 00:37

W książce to może nie, ale jakbyś tak na przykład kiedyś zaczęła oglądać Doktora Who dementi.gif...

Napisany przez: smagliczka 14.07.2007 01:32

cheess.gif

Wiesz, że ja do tej pory w niewiedzy żyłam, że Owca się - po nocach zapewne - trudni czymś takim?
Ale czego można się spodziewać po takiej maniaczce Doktorka?



No i znowu offtop w naszym wykonaniu, pani Moderator.
Powinnaś przykład dawać, a nie wciągać mnie w pogaduchy tongue.gif

Napisany przez: owczarnia 14.07.2007 03:55

Oj tam. Temat i tak się wyczerpał cheess.gif.

I żadne "czymś takim", kochana! Słowo honoru, że satysfakcja sto razy większa niż niejednokrotnie za pieniądze smile.gif.

Napisany przez: smagliczka 14.07.2007 11:13

No ba!
Wyobrażam sobie, że satysfakcja nieporównywalna z tłumaczeniami informatycznego bełkowu magistrantów cheess.gif



Napisany przez: abstrakcja 27.07.2007 22:31

A ja nie rozumiem pewnej rzeczy. Moze ktos juz gdzies wczesniej o tym wspominal, trudno mi teraz przestudiowac cale forum, bo jest tego, jak sami wiecie, dosc duzo.

Nie rozumiem, dlaczego skoro prof. Trelawney mogla wejsc do pokoju zyczen w tym samym momencie, co Malfoy,to nie mogl tego zrobic Harry. Bo przeciez, gdyby zazyczyl sobie czegokolwiek, bylby teoretycznie mimo to w tym samym pomieszczeniu co Malfoy. Wtedy moglby dostrzec, co tamten kombinuje. ;] Dziwne.

I tak, jeszcze odnosnie uwag części szostej . Nie podoba mi sie ta sztucznosc. To, ze Harry od razu jako jedyny w całym Hogwarcie zdaje sobie sprawe z tego, ze Malfoy wraz ze Snapem moga byc zagrozeniem. Wiadomo, ze Harry i Draco sie nie lubia i nigdy nie okazywali sobie jakichs namietnosci czy przyjazni. Ale tak naprawde Harry Dracona nigdy o nic powaznego nie podejrzewal. Nigdy nie traktowal swojego rywala powaznie. Wiec nie rozumiem, dlaczego nagle go oswiecilo. Sztucznosc, moi mili, sztucznosc. Bo niby dlaczego tak nagle zainteresowal sie Malfoyem? I skad te wnioski, ze jest smierciozerca? Wszechwiedzacy Harry. Nieprzemyslane.

Napisany przez: Zwodnik 28.07.2007 03:49

Yyy...przeczytaj jeszcze raz VI tom. Od początku do końca.

Napisany przez: Pszczola 28.07.2007 04:04

Nie zaszkodzi zacząć od V.

Trudno polemizować z tak sformułowanymi poglądami. Aby na pewno mówimy o tych samych książkach?

Napisany przez: abstrakcja 28.07.2007 06:21

Czytałam i to nie raz i nie dwa. Własciwie to o co Wam chodzi? Cos przeoczylam? <;
Jesli tak, to czy mozecie mnie uswiadomic, co? Bo odsylanie do ksiazki to w tym momencie pojscie po linii najmniejszego oporu.. Gdybym nie miala watpliwosci, to bym nie pytała. A jesli sie myle, to juz do Was nalezy wyprowadzenie mnie z bledu. :]

Napisany przez: Ginnusia 28.07.2007 18:53

To ja spróbuję odpowiedzieć. Po pierwsze, Harry na zmianę z Ronem ciągle podejrzewali Dracona i Snape'a o całe zło świata, a pisanie o relacji H/D, że "nie palali do siebie przyjaźnią", jest ciut zbyt subtelne. Przpominam też, że Draco otwarcie atakował Pottera (końcówka V tomu, początek VI) i nie przepuścił żadnej okazji by obrazić kogoś z Tria. Po drugie, Harry widział, że ojciec Dracona jest smierciożercą i że wychowuje syna w tym duchu, więc może być dość naturalne, że Draco też jest śmierciożercą. Po trzecie, Draco powiedział w pociągu (co Harry przecież słyszał), że misję do wypełnienia w tym roku. Co razem wzięte prowadzi nas do tego, że Harry miał pełne prawo go podejrzewać.

Napisany przez: owczarnia 28.07.2007 19:51

Dajcie spokój.

Abstrakcja, sorry, ale bzdury wypisujesz i tyle. Po pierwsze, Dumbledore, jak sam w zakończeniu mówi, doskonale wiedział co jest grane, i to od samego początku. Więc stwierdzenie, że "Harry jako jedyny w całym Hogwarcie" jest, delikatnie mówiąc, zabawne. Po drugie, podejrzenia Harry'ego nie wzięły się z powietrza, a z wizyty młodego Malfoya na Nokturnie.

A po trzecie, to może jednak rzeczywiście przeczytaj jeszcze raz ten szósty tom, tylko ze zrozumieniem. Bo Twój komentarz odnośnie Pokoju Życzeń sprawił, że opadły mi ręce i odechciało mi się pisać.

"Nieprzemyślane". O Boże.

PS
I to Twój tok rozumowania jest pójściem po najmniejszej linii oporu, nie nasz. To Ty najwyraźniej niewiele zrozumiałaś z książki, więc to Ty do niej wróć. Do nas nie należy nic, moja droga.

Napisany przez: abstrakcja 03.08.2007 14:25

QUOTE(Ginnusia @ 28.07.2007 18:53)
To ja spróbuję odpowiedzieć. Po pierwsze, Harry na zmianę z Ronem ciągle podejrzewali Dracona i Snape'a o całe zło świata, a pisanie o relacji H/D, że "nie palali do siebie przyjaźnią", jest ciut zbyt subtelne. Przpominam też, że Draco otwarcie atakował Pottera (końcówka V tomu, początek VI) i nie przepuścił żadnej okazji by obrazić kogoś z Tria. Po drugie, Harry widział, że ojciec Dracona jest smierciożercą i że wychowuje syna w tym duchu, więc może być dość naturalne, że Draco też jest śmierciożercą. Po trzecie, Draco powiedział w pociągu (co Harry przecież słyszał), że misję do wypełnienia w tym roku. Co razem wzięte prowadzi nas do tego, że Harry miał pełne prawo go podejrzewać.
*



Harry i Ron podejrzewali zawsze Snape'a ,a nie Malfoya. Malfoya jak gdzies juz chyba napisalam nigdy nie traktowali powaznie. Nienawidzili sie, to fakt - ale nigdy nie twierdzili, ze jest zamieszany w jakies czarnomagiczne sprawy. Po prostu nie lubili sie z zasady i zarowno jedna jak i druga strona nie przepuszczala okazji by drugiej dopiec czy zaatakowac jakims wymyslnym zakleciem. Dla mnie tez byloby nielogiczne, ze Malfoy moze byc smierciozerca. Byl na to zbyt mlody i zbyt lekkomyslny. Pewnie tez nie bralabym na powaznie tych podejrzen, gdybym nie przeczytala przedtem ostatniego rozdzialu , ktory rozwial wszelkie watpliwosci co do ksiazki i biegu wydarzen.

Owczarnia - Dumbledore zawsze byl wszechwiedzacy [a jednak snape go przechytrzyl], ale Harry? Nikt z uczniow poza Harrym nie zdawal sie podejrzewac o nic Malfoya. A wizyta na Nokturnie to juz inna sprawa, tam sie wszystko zaczelo. Tylko dlaczego , pytam sie , Harry postanowil go sledzic? Podejrzenia byly tu przyczyna, a nie skutkiem tego co uslyszal u Borgina. Bez powodu by za nim nie polazł, szczegolnie ze byl to wyskok dosc ryzykowny.

Co do tego pokoju zyczen.. Hue, ile oburzenia i irytacji moze wywolac taka mala abstrakcja jedną wypowiedzią.. Smieszne. wink2.gif Ale powtorze swoje pytanie: dlaczego Harry nie poprosił o cokolwiek? Zeby tam wejsc?! Potem by juz odnalazł Malfoya , będąc w srodku.. Od razu nasunely mi sie takie mysli.. To byloby logiczne wyjscie z problemu. Albo cos przeoczylam, albo Harry zwyczajnie na to nie wpadl. Skoro Trelawney weszla, to i Harry moglby wejsc, prawda? Pod pretekstem zalozmy wyciagniecia swojego podrecznika do eliksirow.. :>




Napisany przez: Ginnusia 03.08.2007 15:07

Jasne, o nic Malfoya nie podejrzewali. Np. w drugim tomie wcale nie podejrzewali go o to, że otworzył Komnatę Tajemnic. A potem już nie musieli podejrzewać - w piątym tomie Draco nader wyraźnie określa swoje poglądy i przekonania (a i wcześniej dał się poznać jako rasista i cham - no, same zalety i chodząca niewinność).
I gdzie u licha Draco jest lekkomyślny?
A Harry postanowił śledzić Malfoya na Nokturnie, bo tamten spławił mamusię, co oznaczało, że musi coś brzydkiego knuć.
Nie wiem, z czego to wynika, ale niewiele zapamiętałaś z relacji Trio-Malfoy z książek.

Napisany przez: Zwodnik 03.08.2007 16:06

Jednak się myliłem. Tu może pomóc tylko gruntowna powtórka z wszystkich tomów. Co dziwnego jest w podejrzewaniu Malfoya, skoro od najmłodszych lat dawał się poznać jako rasista ? Przecież już na pierwszym roku poinformował Harrego, że (cytat z pamięci) "skończysz jak twoi rodzice, oni też nie wiedzieli kto jest dobry a kto zły". Tak więc jego przekonania nie były tajemnicą. Później dowiadujemy się, że jego ojciec jest aktywnym śmierciożercą - i że cała rodzina Malfoyów jest blisko Voldemorta. Wniosek, że Draco prędzej czy później stanie się śmierciożercą lub chociaż będzie ich wspierał był oczywisty - Co tu było niezwykłe ? Ron i Hermiona zdawali się opierać swoje wątpliwości tylko i wyłącznie na wieku Malfoya. Harry jako jedyny z trójki rozumiał, jak naiwne jest takie myślenie.

Aha, jeszcze.

QUOTE
Podejrzenia byly tu przyczyna, a nie skutkiem tego co uslyszal u Borgina. Bez powodu by za nim nie polazł, szczegolnie ze byl to wyskok dosc ryzykowny.


No tak. Przecież do tej pory Harry miał mnóstwo oporów przed robieniem ryzykownych rzeczy...

Napisany przez: Miętówka 03.08.2007 21:54

Odpowiedź na pytanie abstrakcji: Ponieważ myślał, że trzeba pomyśleć DOKŁADNIE to, co pomyślała osoba wchodząca do pokoju. Można było przecież pomyśleć: "Chcę znaleść się tam, gdzie jest teraz Draco Malfoy". Ale jego mózg nie przyjmował ŻADNYCH niekonwekcjonalnych rozwiązań. Harry bał się eksperymentować ponieważ

QUOTE
...to może mieć bardzo poważne konsekwencje!
czy w Hogwarcie było coś bez konsekwencji?

Napisany przez: abstrakcja 05.08.2007 14:55

QUOTE(Ginnusia @ 03.08.2007 15:07)
Jasne, o nic Malfoya nie podejrzewali. Np. w drugim tomie wcale nie podejrzewali go o to, że otworzył Komnatę Tajemnic. A potem już nie musieli podejrzewać - w piątym tomie Draco nader wyraźnie określa swoje poglądy i przekonania (a i wcześniej dał się poznać jako rasista i cham - no, same zalety i chodząca niewinność).
I gdzie u licha Draco jest lekkomyślny?
A Harry postanowił śledzić Malfoya na Nokturnie, bo tamten spławił mamusię, co oznaczało, że musi coś brzydkiego knuć.
Nie wiem, z czego to wynika, ale niewiele zapamiętałaś z relacji Trio-Malfoy z książek.
*



Ale, jak sie predko przekonali - nie otworzył Komnaty i od tej pory przestali brac go na powaznie. Podejrzenia wobec Malfoya gwałtownie powrocily w tomie VI i to juz jedynie u Harrego i to mnie tak zaskoczylo. Poza tym po Hogwarcie chodzilo rowniez kilkoro innych uczniow wychowywanych przez smierciozercow, chociazby taki Crabbe i Goyle. Harry uparł się na Malfoya no i miał rację, ale czy te obsesyjne sledzenie mozna uznac za naturalny bieg wydarzen? Wg mnie Rowling celowo naprowadzila glownego bohatera na wlasciwy trop, tak by wzrosl jego autorytet. Nie musicie sie z tym zgadzac. To jest tylko moje zdanie.
Gdzie Draco jest lekkomyslny? A chociazby juz w poprzednich tomach. To jest czlowiek typu 'mocny tylko w gębie'. Ale spojrzmy ponownie na tom VI - naszyjnik Kathie, whisky Rona? To bylo nieprzemyslane. Nie wykazał sie w swojej misji, bo tak naprawde to Snape uratował mu tyłek, a to kolejny dowod na jego lekkomyslnosc, tchorzostwo i przesadna pewnosc siebie. Wczesniejsze jego wybryki, przykladowe przebieranie sie za dementorow, tez przykladem inteligencji nie były.
Relacje Trio-Malfoy czesto zdarza mi sie porownywac z relacja Huncwoci - Snape. Ale jak obie wiemy Harry ma o wiele powazniejszych wrogow niz Malfoy. Moze dlatego nie przywiazuje do niego takiej wagi.
To, ze Malfoy splawil mamuske to typowe zachowanie nastolatka takiego jak on. We mnie by to nie wzbudziło zadnych podejrzen. Moze brak mi bystrosci, nie wiem. wink2.gif Pozdrawiam.


Miętówka - w Hogwarcie , jak i na calym swiecie sprawiedliwosc nie siega pktu szczytowego. Wiec bylo wiele wybrykow bez nalezytych konsekwencji. wink2.gif

Napisany przez: Pati 09.08.2007 00:34

QUOTE(abstrakcja @ 05.08.2007 15:55)
QUOTE(Ginnusia @ 03.08.2007 15:07)
Jasne, o nic Malfoya nie podejrzewali. Np. w drugim tomie wcale nie podejrzewali go o to, że otworzył Komnatę Tajemnic. A potem już nie musieli podejrzewać - w piątym tomie Draco nader wyraźnie określa swoje poglądy i przekonania (a i wcześniej dał się poznać jako rasista i cham - no, same zalety i chodząca niewinność).
I gdzie u licha Draco jest lekkomyślny?
A Harry postanowił śledzić Malfoya na Nokturnie, bo tamten spławił mamusię, co oznaczało, że musi coś brzydkiego knuć.
Nie wiem, z czego to wynika, ale niewiele zapamiętałaś z relacji Trio-Malfoy z książek.
*



Ale, jak sie predko przekonali - nie otworzył Komnaty i od tej pory przestali brac go na powaznie. Podejrzenia wobec Malfoya gwałtownie powrocily w tomie VI i to juz jedynie u Harrego i to mnie tak zaskoczylo. Poza tym po Hogwarcie chodzilo rowniez kilkoro innych uczniow wychowywanych przez smierciozercow, chociazby taki Crabbe i Goyle. Harry uparł się na Malfoya no i miał rację, ale czy te obsesyjne sledzenie mozna uznac za naturalny bieg wydarzen? Wg mnie Rowling celowo naprowadzila glownego bohatera na wlasciwy trop, tak by wzrosl jego autorytet. Nie musicie sie z tym zgadzac. To jest tylko moje zdanie.
Gdzie Draco jest lekkomyslny? A chociazby juz w poprzednich tomach. To jest czlowiek typu 'mocny tylko w gębie'. Ale spojrzmy ponownie na tom VI - naszyjnik Kathie, whisky Rona? To bylo nieprzemyslane. Nie wykazał sie w swojej misji, bo tak naprawde to Snape uratował mu tyłek, a to kolejny dowod na jego lekkomyslnosc, tchorzostwo i przesadna pewnosc siebie. Wczesniejsze jego wybryki, przykladowe przebieranie sie za dementorow, tez przykladem inteligencji nie były.
Relacje Trio-Malfoy czesto zdarza mi sie porownywac z relacja Huncwoci - Snape. Ale jak obie wiemy Harry ma o wiele powazniejszych wrogow niz Malfoy. Moze dlatego nie przywiazuje do niego takiej wagi.
To, ze Malfoy splawil mamuske to typowe zachowanie nastolatka takiego jak on. We mnie by to nie wzbudziło zadnych podejrzen. Moze brak mi bystrosci, nie wiem. wink2.gif Pozdrawiam.


Miętówka - w Hogwarcie , jak i na calym swiecie sprawiedliwosc nie siega pktu szczytowego. Wiec bylo wiele wybrykow bez nalezytych konsekwencji. wink2.gif
*



"Jam jest: indywidualistka, chory pojeb bez jakichkolwiek zasad. Poza tym bezczelna i prymitywna. To nie moje słowa, więc muszą być wiarygodne." - Abstrakcjo jesli nie poznajesz to jest cytat z Twojego opisu siebie w profilu i musze stwierdzić ze faktycznie chyba jest prawdziwy. huh.gif

Przeczytaj te ksiażki jeszcze przynajmneij raz, jak nie pomoze to czytaj do skutku az uzyskasz odpowiedz na swoje pytania... "Lekkomyślność" jak ujęłaś Malfoya była spowodowana strachem o własny tyłek, była to zwykła panika i uciekanie sie do ostateczności, jego nie ochodzilo ilu ludzi zginie po drodze, on szedl "po trupach do celu". Nie był głupi tylko egoistyczny. Co do jednego sie z Tobą zgodze Harry faktycznie miał coś w rodzaju obsesji na punkcie Malfoya.

A pokój życzeń równie dobrze mógł by się nazywać drzwiami zyczen (jeśli to Ci pomoze zrozumieć), bo zależnie od zyczenia za drzwiami był zawsze INNY pokój, dlatego nie wystarczy obojetnie jakie zyczenie aby zobaczyc co robi ktoś inny kto zazyczył sobie czegoś innego, bo tej osoby tam wtedy nie ma. To coś w rodzaju ruchomych schodów które w kazdy dzień tygodnia w hogwarcie prowadza gdzie indziej. To chyba MAGIA wink2.gif A Ty chyba jestes straszna realistką i po prostu nie rozumiesz... czarodziej.gif

Napisany przez: abstrakcja 09.08.2007 14:47

QUOTE(Pati @ 09.08.2007 00:34)
QUOTE(abstrakcja @ 05.08.2007 15:55)
QUOTE(Ginnusia @ 03.08.2007 15:07)
Jasne, o nic Malfoya nie podejrzewali. Np. w drugim tomie wcale nie podejrzewali go o to, że otworzył Komnatę Tajemnic. A potem już nie musieli podejrzewać - w piątym tomie Draco nader wyraźnie określa swoje poglądy i przekonania (a i wcześniej dał się poznać jako rasista i cham - no, same zalety i chodząca niewinność).
I gdzie u licha Draco jest lekkomyślny?
A Harry postanowił śledzić Malfoya na Nokturnie, bo tamten spławił mamusię, co oznaczało, że musi coś brzydkiego knuć.
Nie wiem, z czego to wynika, ale niewiele zapamiętałaś z relacji Trio-Malfoy z książek.
*



Ale, jak sie predko przekonali - nie otworzył Komnaty i od tej pory przestali brac go na powaznie. Podejrzenia wobec Malfoya gwałtownie powrocily w tomie VI i to juz jedynie u Harrego i to mnie tak zaskoczylo. Poza tym po Hogwarcie chodzilo rowniez kilkoro innych uczniow wychowywanych przez smierciozercow, chociazby taki Crabbe i Goyle. Harry uparł się na Malfoya no i miał rację, ale czy te obsesyjne sledzenie mozna uznac za naturalny bieg wydarzen? Wg mnie Rowling celowo naprowadzila glownego bohatera na wlasciwy trop, tak by wzrosl jego autorytet. Nie musicie sie z tym zgadzac. To jest tylko moje zdanie.
Gdzie Draco jest lekkomyslny? A chociazby juz w poprzednich tomach. To jest czlowiek typu 'mocny tylko w gębie'. Ale spojrzmy ponownie na tom VI - naszyjnik Kathie, whisky Rona? To bylo nieprzemyslane. Nie wykazał sie w swojej misji, bo tak naprawde to Snape uratował mu tyłek, a to kolejny dowod na jego lekkomyslnosc, tchorzostwo i przesadna pewnosc siebie. Wczesniejsze jego wybryki, przykladowe przebieranie sie za dementorow, tez przykladem inteligencji nie były.
Relacje Trio-Malfoy czesto zdarza mi sie porownywac z relacja Huncwoci - Snape. Ale jak obie wiemy Harry ma o wiele powazniejszych wrogow niz Malfoy. Moze dlatego nie przywiazuje do niego takiej wagi.
To, ze Malfoy splawil mamuske to typowe zachowanie nastolatka takiego jak on. We mnie by to nie wzbudziło zadnych podejrzen. Moze brak mi bystrosci, nie wiem. wink2.gif Pozdrawiam.


Miętówka - w Hogwarcie , jak i na calym swiecie sprawiedliwosc nie siega pktu szczytowego. Wiec bylo wiele wybrykow bez nalezytych konsekwencji. wink2.gif
*



"Jam jest: indywidualistka, chory pojeb bez jakichkolwiek zasad. Poza tym bezczelna i prymitywna. To nie moje słowa, więc muszą być wiarygodne." - Abstrakcjo jesli nie poznajesz to jest cytat z Twojego opisu siebie w profilu i musze stwierdzić ze faktycznie chyba jest prawdziwy. huh.gif

Przeczytaj te ksiażki jeszcze przynajmneij raz, jak nie pomoze to czytaj do skutku az uzyskasz odpowiedz na swoje pytania... "Lekkomyślność" jak ujęłaś Malfoya była spowodowana strachem o własny tyłek, była to zwykła panika i uciekanie sie do ostateczności, jego nie ochodzilo ilu ludzi zginie po drodze, on szedl "po trupach do celu". Nie był głupi tylko egoistyczny. Co do jednego sie z Tobą zgodze Harry faktycznie miał coś w rodzaju obsesji na punkcie Malfoya.

A pokój życzeń równie dobrze mógł by się nazywać drzwiami zyczen (jeśli to Ci pomoze zrozumieć), bo zależnie od zyczenia za drzwiami był zawsze INNY pokój, dlatego nie wystarczy obojetnie jakie zyczenie aby zobaczyc co robi ktoś inny kto zazyczył sobie czegoś innego, bo tej osoby tam wtedy nie ma. To coś w rodzaju ruchomych schodów które w kazdy dzień tygodnia w hogwarcie prowadza gdzie indziej. To chyba MAGIA wink2.gif A Ty chyba jestes straszna realistką i po prostu nie rozumiesz... czarodziej.gif
*



Co ma piernik do wiatraka? ;P Tzn jakie jest powiazanie mojego profilu z moimi watpliwosciami co do HP? ;P Bo teraz faktycznie NIE BARDZO ROZUMIEM. Jesli sadzisz, ze to co pisze swiadczy o prymitywie, to się może zgodze, bo bywa, że nie przebieram zbytnio w słowach, ani nie zastanawiam się nad tym, co akurat mówie, bele by wyjść na swoim. Okej. Indywidualizm. Tez byc moze. Ale bezczelnosc? Kurde, gdzie? ;P Nie znasz mnie. I moze nawet dobrze.. nie wiedziec, do czego zem zdolna. biggrin.gif

Moim zdaniem Malfoy jest i był lekkomyslny od samego początku. I koniec. Niby taki mały spryciarz, zawsze wychodzil na swoim, ale inteligencją raczej nie błyszczał. No, może przy Crabbie i Goyleyu , to juz inna sprawa. tongue.gif A egoista.. Kazdy ma w sobie cos z egoisty, wiec tego prosze nie podwazajmy juz.

Ale czemu prof. Trelawney znalazła się tam razem z Malfoyem? To mnie dziwi. I wlasnie o to mi chodzilo, moze nie sformuowalam pytania jak nalezy. Czy gdyby Harry poprosił o cokolwiek, znalazłby sie tam z Malfoyem, czy jego konkretne zyczenie musi dotyczyc tego samego co zyczenie Malfoya. Prof. Trelawney jak wiemy chciala tam cos SCHOWAC. A Malfoy? Malfoy chciał NAPRAWIC KOMODE. To nie są te same zyczenia. Wlasnie tego dotycza moje watpliwosci.



Napisany przez: PrZeMeK Z. 09.08.2007 14:56

Malfoy chciał SCHOWAĆ zepsutą Szafkę Zniknięć.

Napisany przez: abstrakcja 09.08.2007 15:10

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 09.08.2007 14:56)
Malfoy chciał SCHOWAĆ zepsutą Szafkę Zniknięć.
*



Chciał ją NAPRAWIĆ. W Pokoju Zyczen byla druga część przeciez. Pierwsza zas byla u Borgina. ;>

Napisany przez: Zeti 09.08.2007 15:17

I to i to. Malfoy, chciał SCHOWAĆ szafkę, NAPRAWIĆ ją, po czym działającą, i ukrytą wykorzystać do Sprowadzenie śmierciożerców.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 09.08.2007 15:26

Malfoy trzymał szafkę w Pokoju Ukrytych Rzeczy, co świadczy o tym, że najpierw chciał ją schować, by tam ją naprawiać. Dlatego Harry nie mógł tam wejść: niew iedział, że Malfoy coś ukrył i naprawia. A Trelawney chciała ukryć butelki sherry i trafiła do tego samego miejsca co Malfoy.

Napisany przez: abstrakcja 09.08.2007 15:54

No tak! Bo przeciez Harry widział tam tą komode, kiedy chował tam swoj podręcznik Ksiecia Polkrwi. A rok przedtem stała ona na 3 piętrze, gdzie Weasleyowie wrzucili do niej Montaguego. Tylko .. jak Malfoy ją przeniósł nie budząc podejrzen? biggrin.gif:D

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)