Zastanawiam się, co sadzicie o
Dursleyach. Nie cierpią oni ani magii ani Harry'ego, ale jednak wzięli
go pod swój dach, dzięki czemu jest tam bezpieczny. Zawsze go poniżali, lecz
spełniali jego podstawowe potrzeby życiowe (jak np. posiłki, ubranie,
miejsce do spania, edukacja). Jedyne co mu brakowało to miłość. Co wy
myślicie o Dursleyach???
czy Dursleyowie są dobrzy??
hmm... trudno nazwac ich dobrymi... to, że dają jeśc Harry`emu to nie jest przejaw dobroci.. mieliby go zagłodzic?? przyjeli go do domu, bo... no własnie.. najprawdopodobniej zostali zastraszeni:P moze ten wyjec,którego dostała Petunia nie był pierwszym w jej karierze??:p na pewno mają jakies ludzkie odruchy, ale dobre serce, to zbyt wielkie okreslenie... gdyby byli dobrzy, to nie przymykaliby oka na wyczyny Dudleya. coś by zrobili, ten chłopak powoli sie stacza... moze spotkanie z Dementorem powinno go zmienic?? szkoda, ze nie usłyszał np. głosów rodziców Harry`ego... jemu przydaloby sie zeby doznał jakiegos szoku:P J.K.Rowling powinna sprawic, ze Harry miałby jakiegos "przyjaciela" na Privet Drive 4.
Dursleyowie teraz są źli, ale to sie zmieni... za dużo czarnych charakterów jak na jedną ksiązke... te ich "brzydkie cechy" odegraja wg. mnie jakas role... co Was bede zanudzac.. mogłabym snuc jakies wizje baaardzo długo:P ale nie bede...
p.s. dali Harry`emu ubranie... hehe a co, miał chodzić nago?? to zbyt nienormalne jak na szanujaca sie rodzine... a zreszta co to za ubranie?? Dudziaczkowi na pewno dawno sie juz znudziło:P
Oni? Hm... Fakt, przyjeli Harry`ego, ale
czy mieli jakieś wyjście? Sądze, że nie. A to, że go ubrali i karmili, to
inna sprawa. Jak już wcześniej Yoolusia wspomniała, ubrania miał po Dudleyu,
no i bylo (chyba, tak mi się wydaje) napisane,że Harry dostawał zawsze mało
jedzenia (mniej niż Dudley), co z tego, że dostawał?
Według mnie
Dursleyowie nie byli dobrymi opiekunami, ale nad tym, czy byli dobrymi
ludźmi... można by nad tym spekulować.
Czy ja wiem? W trzecim tomie ciotka Marge
powiedziala, ze Dursleyowie sa dobrzy i dlatego wzieli go pod dach, a nie
oddali do sierocinca. A potem ze Harry ugryzl sie w jezyk, "bo juz mial
powiedziec, ze wolalby mieszk w sierocincu niz w domu Dursleyów". Wiec
co go trzyma.
ja mysle, ze petunia ma
jakies odruchy czasami normalne ale jesli chodzi o vernona to skonczona
swinia i nic z niego nie bedzie. nie zgadzam sie, ze kiedys sie zmienia
nie przepadam za Dursley'ami, to fakt [w ogóle nie przepadam za typem ludzi, jakich symbolizują], ale jednocześnie myślę, że nie można ich nazwać "złymi". oni są po prostu bardzo wygodniccy, zadufani, z materialistycznym zapatrywaniem na świat, poza tym nie lubią inności, ale czy to wystarczająco dużo, aby nazwać ich złymi? zły jest Voldemort, śmierciożecy. Dursleyowie z pewnością nie są uosobieniem dobra, ale tez nie są chyba źli. zresztą, wydaje mi się, że nie traktują Harry'ego wcale tak strasznie źle. czy tak bardzo go poniżają? http://softdarek.republika.pl wydaje mi się, że gorszy typ ludzi ucieleśnia rodzina Malfoya. oni za nic mają innych, wyśmiewają, obrażają, nie szanują ludzi. a Durlesyowie są po prostu.. biedni na swój sposób ze względu na swoją skrajną głupotę i ograniczenie.
niezbyt ich lubie(to samo pewnie
sądzi Harry).Dobrymi ludzmi chyba nie sa, ale w końcu wzięli go pod swoj
dach...
hmm... trudne pytanie. Z jednej strony
poniżają Harryego i utrudniają mu życie na każdym kroku, a zdugiej strony
wychowali go itd. Mimo tych złych rzeczy, które zrobili uważam, że do złych
ludzi nie należą. Oni chcą poprostu zawszelką cenę nie wiedzieć, że śwat
magii istniej, a obecność Pottera ciągle im o tym przypomina. Ja ososbiście
za nimi nie przepadam.
no wiecie..., może faktycznie (na pewno, a nie faktycznie!) poniżają Harry'ego, znącaj ssię nad nim itd. ale przecież, gdyby nie mieli za grosz serca, nie przyjęli by go pod swój dach...
poniżanie ze strony Dursleyów to nic w
porównaniu z zachowaniem rodziny Malfoya.
Ogólnie to są dobrzy tylko może nie dla
Harryego...., bo co oni zlego na świecie zrobili? A Petunie wyraźnie ciągnie
do magii (podsłuchane rozmowy siorki) . Może jest charłakiem??
Dursleyowie są pocieszni... Ja ich wc sumie lubię... Tacy.... prymitywni i zadufani w sobie... Słodcy ;P
QUOTE |
Zastanawiam się, co sadzicie o Dursleyach. Nie cierpią oni ani magii ani Harry'ego, ale jednak wzięli go pod swój dach, dzięki czemu jest tam bezpieczny. Zawsze go poniżali, lecz spełniali jego podstawowe potrzeby życiowe (jak np. posiłki, ubranie, miejsce do spania, edukacja). Jedyne co mu brakowało to miłość. Co wy myślicie o Dursleyach??? |
Hmmmm... nie ma nikogo całkiem złego ani
całkiem dobrego, choć są oczywiście równi i równiejsi goście. A swoją drogą
z Petunią musiało się coś stać bo zachowała się dość dziwnie, gdy
dowiedziała się że Lord V. powrócił. No i mam nadzieję , żę będzie o nich
dużó w następnych czesciach i bedą nadal dokuczali Harry'emu bo jest
przynajmniej się z czego pośmiać
Dursleyowie może i są dziwni, ale przecież
to mugole i tak do końca źli to oni nie są, bo przecież wychowywali
Harry'ego.
QUOTE |
oni są po prostu bardzo wygodniccy, zadufani, z materialistycznym zapatrywaniem na świat, poza tym nie lubią inności |
QUOTE (Trinity48 @ 13-02-2004 11:51) |
Petunie wyraźnie ciągnie do magii (podsłuchane rozmowy siorki) . Może jest charłakiem?? |
Petunia była zazdrosna o umiejętności Lily,
więc teraz niestety zrobiła się jeszcze gorszym mugolem. W ten sopsób
odreagowuje za to, że rodzice Evansowie bardziej cenili sobie Lilly niż
przyszłą panię Dursley...
Ale mieszkańcy Privet Drive 4 - Dursleyowie to
najgorsi mugole jakich możn sobie wyobrazić - szczególnie Vernon. Nie żywię
do nich nawet grama sympatii...
zgadzam się z Syriuszem, Petunia była
zazdrosna o umiejętności siostry, dlatego ja znienawidziła, nielubiła
wszystkiego co kojarzyło się z magią. A Vernon na magi się nie znał,
wogóle nie wiedziła o jej istnieniu, więc się tak świetnie dobrali że teraz
rodzinka Dursley`ów jest na NIE do wszystkiego co magiczne, są porostu
normalnymi ludzmi o swoich "zainteresowaniach" i codziennych
zajęciach
No co wy to najlepsi mugole pod
słońcem!! Przecież Harry został przygarnięty pod ich dach dostawał
jedzenie i ubrania może nie były nowe ale zawsze to coś. Harry po
przyjeździe do domu po 1 roku w szkole miał fajną zabawe kiedy stresował
Dudleya no może później to się trochę źle potoczyło no ale cóż. Nie ma jak
rodzina
dursleyowie na złom !
petunie
wzieła go tylko bo nie chciała miec go na sumieniu. NA
ZŁOM!!!!!!!!!!!
albo Dumbel
ja zaczarował!!!! żeby go
przygarnęła!!!!!!!
NA ZŁOOOM
!!!!!!!!
Gdyby rzucili na Dursleyów Imperio
Harry'emu wiodłoby się lepiej hehe
QUOTE |
dursleyowie na złom ! petunie wzieła go tylko bo nie chciała miec go na sumieniu. NA ZŁOM!!!!!!!!!!! albo Dumbel ja zaczarował!!!! żeby go przygarnęła!!!!!!! NA ZŁOOOM !!!!!!!! |
TAK, tylko że (kolejne niedociągnięcie
Rowling?) w V tomie przecierz trzymanie Harry'ego u Dursleyów było
bezsensowne, bo Voldemort odrodził się z krwi Harry'ego i nawet go
dotknął, tak więc jakim problemem byłaby jakaś mugolka??
sorx
jeśli jush to ktoś mówił.....
Wielokrotnie mówiono, że Dumbledore użył starożytnej i potężnej magii, aby chronic Harry'ego przed Voldemortem dopóty, dopóty on siedzi u wujostwa na chacie. Kto wie, może zaczarował też Dursleyów?
Dursleyow napewno nie mozna nazwac
dobrymi ludzmi. teoretycznie dali Harry'emu jesc, pic, ubranie, dach nad
glowa, ale raczej nie z dobrego serca, ale z przymusu.
a i chcialam
zauwazyc, ze Petunia nie moze byc charlakiem, gdyz urodzila sie w mugolskiej
rodzinie. tylko ktos kto urodzil sie w rodzinie czarodziejow, a sam nie jest
obdarzony moca magiczna jest charlakiem.
Mimo, że w V tomie jakby ich obraz został
"iluzorycznie" poprawiony to dalej uważam rodzinę Dursel'yów
za przedstawicieli gorszej strony społeczeństwa. Materialistów nie
szanujących nikogo kto nie jest przy forsie,zadufanych w sobie, sztucznych a
nawet na swój sposób prymitywnych. Teoria "zastrasznia wydaje mi się
całkiem prawdopodobna...a może jeden jedyny raz mieli "ludzki
odruch" a skoro raz już się podjeli to nie potrafili zrezygnować?
Ja uważam że oni nie byli dobzi, nie byli
źli, byli poprostu bez serca. Uznawali że jedyni ludzie z którymi mogą się
zadawać to tylko bogacze i jakby to stwirdził Hagrid wielcy mugole... Nie
lubie ich, ale mam nadzieje że po incydencie Moody'ego (extra to było)
się trochę zmienią, napewno będą mieć stracha
QUOTE (Hermiona123 @ 20-02-2004 19:15) |
Ja uważam że oni nie byli dobzi, nie byli źli, byli poprostu bez serca. Uznawali że jedyni ludzie z którymi mogą się zadawać to tylko bogacze i jakby to stwirdził Hagrid wielcy mugole... Nie lubie ich, ale mam nadzieje że po incydencie Moody'ego (extra to było) się trochę zmienią, napewno będą mieć stracha |
Dursleyowie są ludźmi, którzy widzą tylko
siebie, swoje pieniądze i swoje potrzeby, a inni do niczego nie są im
potrzebni. jeśli z kimś się ,,zaprzyjaźnią'' to tylko dla swoich
korzyści, a zmienić ich może jedynie troska o własne bezpieczeństwo, spokój
lub dobre imię. przypuszczam, że nigdy nie poszli ot tak komuś na rękę, a
coś takiego jak wyrzuty sumienia czy naturalne ludzkie odruchy- to dla nich
czarna magia.
niby można byłoby ich jakoś usprawiedliwiać, ale trudno
nazwać takich ludzi dobrymi. ba, dla mnie choć specyficzne i może potrzebne,
to najbardziej prymitywne postacie z całej książki. ciekawe, czy wielu jest
brytyjczyków takich jak oni- mam nadzieję, że nie ;>
rodzina dursley'ow? --> maxymalny
beton
Tak, jak powiedziala Mc'Gonagall na poczatku I czesc
''to najgorsi mugole jakich widzialam!" - dokladnie. Zawsze
staram sie szukac w ludziach jakiegos wytlumaczenia na ich negatywne
zachowanie - ale tu na prawde nie znajduje zadnego wytlumaczenie dlaczego sa
tacy...beznadziejni ;/ ALE musze dodac ze ostatnio ''polubilam"
(nie to zle slowo) ale zmienilam nastawienie do ciotki Petuni. Mowila juz (w
I i V czesci) ze jej rodzice byli zachwyceni ze ich corka Lilly zostala
magiczna panienka ;) i ze caly czas bylo Lilly to, Lilly tamto. No i mysle
ze w znaczacym stopniu odbilo sie to na psychice Petunii. No, kazdy kto ma
rodzenstwo ktore jest faworyzowane przez rodzicow mnie rozumie :) Ale ten
fakt nie usprawiedliwia Petuni do takiego traktowania swojego siostrzenca ;/
a tymbardziej Vernona ;/ no o dudley'u juz nie wspomne :P
QUOTE (paulina @ 20-02-2004 19:59) |
ALE musze dodac ze ostatnio ''polubilam" (nie to zle slowo) ale zmienilam nastawienie do ciotki Petuni. Mowila juz (w I i V czesci) ze jej rodzice byli zachwyceni ze ich corka Lilly zostala magiczna panienka i ze caly czas bylo Lilly to, Lilly tamto. No i mysle ze w znaczacym stopniu odbilo sie to na psychice Petunii. |
taaa, Dursleyowie są dobrzy, Voldemort to
poczciwy staruszek, Snape jest milutki, a od Dracona bije tolerancją.
może jakieś uzasadnienie, Trinity48?
Czy czytałeś V tom H.P.? Przecież p. Rowling tam pisała, że
Dumbledore kazał Petuni utrzymywać Harry'ego i nie wyrzucać go spod
swojego dachu, bo nasz bohater musi przebywać pod jego bliską nieobecność z
kimś z rodziny Harry'ego... Ale myślę, że w gruncie rzeczy, to
Dursleyowie nie są znów aż tacy źli...
Dursleyowie dobrzy? Oni przyjęli
Harry'ego tylko dlatego, żeby ludzie nie gadali, że są tacy wredni, że
nawet krewniaka nie przyjmą. Dursleyowie są zapatrzoną w siebie rodziną,
która we wszystko się wtrąca, uważa że zawsze ma rację. I ta ich
bezgraniczna miłość do Dudleya! Okropność!
Dursleyowie są porosty prymitywni ==
,wizerunek człowieka typowego mugola xP.
Nie są an dobrzy ani źli ^^,boją
i unikają magi.Typowi płascy mugole z najniższej półki z napisem
inteligencja .
Po tym wyjcu, moje przkonanie że
Dursleyowie zmienią się, zaczną tolerować magię i Hogwart zwiększyło się o
1%, czyli już mam 2% Ten drugi był po tym, jak ciotka Petunia powiedziała o
dementorach...
Mi tam się to przekonanie może nie że będą
tolerować magię, ale że bedą tolerować Harry'ego
zwiększyło po pokazaniu oczka przez Moodiego chyba o jakieś 50% . Taki szok trudno zapomnieć .
Wg mnie bedzie troche lepiej, bo po
pierwsze Moody i Lupin GRZECZNIE poprosili ich o szacunek dla
Harry'ego.Po drugie Petunia zdaje sobie sprawę jakie niebezpieczeństwo
czycha na Harry'ego poza ich domem.A po trzecie boją się zemsty
czarodziejów
Moim zdaniem oni są okropni, żeby spać w
komurce pod schodmi z pająkami (blee).
Czy ja wiem, czy aż tacy okropni?
Wprawdzie kazali mu spać w komórce, ale w sumie pozwolili mu zostać w domu,
nie oddali go do sierocińca.
To sa zli ludzie,przynajmniej dla
Harry'ego.Nakarmienie go,ubranie czy zapewnienie dachu nad glowa nalezy
do ich obawiazkow(a przynajmniej do cioci Petuni),ale znecali sie nad
nim,byl ponizany,ignorowali go,traktowali zle,obwiniali o wszystko...Mieli
respekt do czarodziejow(a raczej wstret),ale nie rozumieli,ze Harry tez
potrzebuje uczucia,ze jest dzieckiem bez prawdziewej rodziny i ze to
oni(jako jedyna pozostala przy zyciu najblizsza rodzina) musza zapewnic mu
dobre wychowanie i dziecinstwo.
Tak marginesem Hermiono123,czlowieka
bez serca mozna rownie dobrze nazwac zlym.
Petunia pewnie wiedziała, że Harry jest
bezpieczny, dopóki nazywa dom Dursley'ów swoim domem. Dlatego nie oddała
go do sierocińca. Może oni są źli i bezduszni, ale na pewno nie na tyle,
żeby nie rozumieć słowa "śmierć".
pytanie powinno brzemiec czy Dursleyowie
są wogóle ludźmi... podejrzewam ze gdyby nie strach przed Dumbledorem to
Petunia wogole by nie przygarnela Harry'ego albo potem by go wywaliła
(ku jego wielkiej uciesze zapewne ) na (za przeproszeniem ) zbity pysk...
Dursleyowie.... Cóż. Na pewno to
klasyczny model rodziny zapatrzonej tylko w to, co ma wartość materialną.
Sposób bycia Petunii, to wypisz-wymaluj taki serial angielski "Co
ludzie powiedzą?" Vernon zaś dzieli egzemplarze homo sapiens na
ludzi (czyli takich, co mają tzw. porządne zajęcie) i całą resztę. Rodzina
jest totalnie oślepiona na punkcie Dudleya (wychowanie bezstresowe, czy co?
). Harry'ego traktują, jak zło konieczne, coś takiego,
co się ledwo zauważa.
Jedynie Petunia coś kojarzy. No cóż - wie, kim
była jej siostra. Zdaje też sobie sprawę (nie chce, ale musi) z realnej
potęgi świata czarodziejów, czego nie można powiedzieć o Vernonie.
Prawdopodobnie jest jakiś układ, który został przypieczętowany wtedy, gdy
Dumbledore podrzucił Harry'ego - wystarczył jeden wyjec z jednym
zdaniem, by sprzeciwiła się Vernonowi. Najprawdopodobniej się go po prostu
boi. Tym bardziej, że na ogół łagodny i spokojny Dumble potrafi się zachować
ostro - jeżeli uważa, że musi. Zauważmy, że wszelkie ustępstwa na rzecz
Harry'ego są albo wymuszone strachem, albo wstydem: I tom -
przeniesienie do drugiego pokoju Dudleya po tym, jak list zaadresowano do
"komórki pod schodami" (no bo co ludzie powiedzą?). II tom - próba
ograniczenia możliwości wyjazdu do Hogwartu udaremniona przez
Weasley'ów. III tom - cóż, nauczka podziałała. Zaś zaatakowanie ciotki
Marge udowodniło, że z tą wiadomością, iż powórne użycie czarów to wylot ze
szkoły też nie takie proste. IV tom zaś to groźba powiadomienia Syriusza
oraz demolka salonu przez Artura. V tom już inaczej, i zauważmy, że na
koniec aurorzy, tylko ze względów grzecznościowych przekazali niedwuznaczną
groźbę zawoalowaną niezbyt starannie w prośbę. Cały dialog Artura,
Moody'ego i innych można streścić jednym zdaniem: albo pozwolicie
Harry'emu robić, co ma robić i się z nami kontaktować, albo was do tego
zmusimy
QUOTE |
Moim zdaniem oni są okropni, żeby spać w komurce pod schodmi z pająkami (blee). |
QUOTE |
Petunia pewnie wiedziała, że Harry jest bezpieczny |
QUOTE |
Na pewno to klasyczny model rodziny zapatrzonej tylko w to, co ma wartość materialną. |
<!--QuoteBegin-żaba+28-02-2004
20:30--></div><table border='0' align='center' width='95%'
cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (żaba @ 28-02-2004
20:30)</td></tr><tr><td id='QUOTE'><!--QuoteEBegin--> To sa zli
ludzie,przynajmniej dla Harry'ego.Nakarmienie go,ubranie czy zapewnienie
dachu nad glowa nalezy do ich obawiazkow(a przynajmniej do cioci Petuni),ale
znecali sie nad nim,byl ponizany,ignorowali go,traktowali zle,obwiniali o
wszystko...Mieli respekt do czarodziejow(a raczej wstret),ale nie
rozumieli,ze Harry tez potrzebuje uczucia,ze jest dzieckiem bez prawdziewej
rodziny i ze to oni(jako jedyna pozostala przy zyciu najblizsza rodzina)
musza zapewnic mu dobre wychowanie i dziecinstwo.
Tak marginesem
Hermiono123,czlowieka bez serca mozna rownie dobrze nazwac zlym.
<!--QuoteEnd--> </td></tr></table><div class='postcolor'>
<!--QuoteEEnd-->
Żabo piszesz, że to są źli ludzie, ale ja myślę że tak
naprawdę są dobrymi ludzmi tylko nie mogą strawić faktu ze mają taką
"dziwną,inną" rodzinkę, o której ktos mógłby sie
dowiedziec.Dlatego pewnie ne traktują Harry'ego jak równego sobie bo
twierdzą, że to w co on wierzy czyli w magie to głupota.Mają podłe
charaktery, więc nicn ie poradzą na to , że są jacy są.Harry powinien sie
cieszyc ze zapewnili mu dach nad głową i bezpieczenstwo bo przeciez tam był
naprawdę bezpieczny.Nie uważam ze są sprawiedliwi traktując Dudleya lepiej
od Harry'ego, no ale to ich syn i w ogóle.Może oni po prostu chcieli by
sie poczuc bezpiecznie nie otoczeni czarodziejami i dlatego nie znoszą
Harry'ego.Nie pochwalam ich zachowania co do Harry'ego ale nie są
złymi ludźmi.Jakby byli to by go bili,glodzili całkowicie...hehe
<!--emo&;)--> http://robaki.5v.pl/ <img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/><!--endemo-->
QUOTE |
mają taką "dziwną,inną" rodzinkę, o której ktos mógłby sie dowiedziec |
No własnie to chciałam powiedziec ale
chyba troszke pogmatfałam . No i do tego dodam ze po prostu nie są w stanie z ich
mugolską naturą tratowac go prawie jak syna,bo wiedzą ze jest INNY i to
jedynie mu w nim przeszkadza
Myśolę że nie są tacy źli, i zgadzam się z
tobą matematyko, bo Petunia się dziwnie zachowała wtedy, jakby się bała, a
przecież nie wieżyła w magiee (była mugolem).
Ja myślę,że ona wie doskonale ze magia
istnieje i jest wokoł...wiedziala bo przeciez miala siostre
czarodziejke...mysle tez gdyby nie Vernon i Dudley inaczej traktowala by
swojego INNEGO siostrzenca.
Najlepsi ludzie zwłaszcza i odpowiedzialny
i mądry (mandryl) syn Dudley, Dursleyowie przygarneli Harry'ego bo
musieli bo ciotka Petunia musiała.
No wiem zrobili to z przymusu...ale czy
mieli by serce go wyrzucić?Przeciez to by świadczyło tylko o ich braku
serca.Ale przynajmniej go stamtąd nie wyrzucą i Voldzio go tam nie
dorwie...hehe Harry pewnie nadal bedzie strzezony. Jak myslicie oni go strzegą dlatego bo:
1)pokonal Voldzia
jako małoletnie dziecko
2)jest sławny i nie moze zginąc
3)musi życ aby
w przyszlosci pokonac Voldzia,wg przepowiedni w którą oni ślepo wierzą
4)z powodów niewiadomych
Ja stawiam na 4 hehe chyba maja nadzieje ze Harry zmierzy sie z Voldziem i
wreszcie go pokona ciekawe czy teraz równiez bedzie strzezony non stop..pewnie
tak,ale moglby go ktos od czasu do czasu odwiedzac jawnie w domu zeby
sprawdzic co tam u niego i sobie pogadac o magii
cóż ja osobiście nie lubie Dursleyów ale nie uważam żeby byli żli, i mysle
że jest coś czego jeszcze o nich nie wiemy, co będzie wielką
niespodzianką...
Dla mnie Dursleyowie przygarneli
Harry'ego, bo to jest siostrzeniec Petuni i mieli nadzieje, że... jak
oni to nazwali wybiją mu z głowy te bzdury? No w każdym razie chyba nie
mieli serca żeby zostawić Harry'ego na pastwe losu. A potem jak już
zrozumieli, że z tego "wybijanai" nic nie będzie to się poddali,
ale wtedy nie mogli go wyrzucić, bo byli związani przysięgą.
I oni chyba
się boją, że Harry może im coś zrobić i dlatego udaja takich twrdych i w
ogóle, żeby pokazać mu, że się go nie boją.
A może Dumbledore ich
nastraszył w tym liście, że jak nie wezmą Harry'ego pod swój dach to
zamieni ich w żaby, albo coś.
hehe oni nie muszą udawać, że się
Harry'ego nie boją bo kazdy wie ze te mugole są szczególnie przeczulone
na magię i strachliwe , przygarnęli Harry'ego bo im kazano,ale myślę że i tak
by go wzięli bo chyba nie są aż taak pozbawieni serca no nie? może jakby im
Dumbledore nie kazał go przygarnąć to z własnej inicjatywy byliby wobec
niego milsi?
Według mnie Petunia w głębi serca JEST dobrym człowiekiem. Zareagowała na wyjca Dumbledora, choć wcale nie musiała tego zrobić. Przez całe swoje szkolne życie zazdrościła Lily, przez co z czasem ją znienawidziła. Potem żyła pod presją męża, typowego mugola, którego interesowała tylko swoja praca i Dudley. Petunia mieszkając w takim otoczeniu w końcu zdziwaczała, ale jestem pewna, że zdarzy się coś, przez co Petunia będzie musiała wybierać: Vernon i Dudley kontra Harry i wybierze Harry'ego.
myślę że oni tak się znęcają nad Harry'm bo boją się go i wogóle gardzą śwaitem magicznym, maja nadzieję że Harry w końcu albo zrezygnuje z tej magii (pod ich dobroczynnym wpływem ofcourse), albo się wyprowadzi albo będzie im pomagać magią.
ale Harry nie będzie tam szczęśliwy, myślę że wprowadzi się na Grimmauld Place.
a Petunia na pewno jest dobra, ona najmniej się nad nim znęca, a poza tym jest w końcu siostrą Lilly i myślę że kocha(ła) ją. Nawet zazdrość nie może tego zniszczyć, prawda?
zgadzam sie ze Petunia MOGLA byc dobrym
czlowiekiem...wg mnie przez to ze ona nie ma tego cudownego daru zdziwaczala
i zrobila sie jedna wielka piiiiiiiiiip. a przygarnela/li Harry'ego
poniewaz Dumb pewnie najpierw ich poprosil a pozniej jak nie chcieli (bo
zapewne tak bylo) zastraszyl ich...w koncu kto wie co w tym staruszku
siedzi??
Każdy człowiek ma coś dobrego w głębi
serca
Myśle że jakby chcieli to mogli by być dobrzy. Ale nie
są....
Są głupimi snobami , ludźmi bez serca dla
Harry'ego.
A co do Petuni napewno łączą ją jakieś więzi rodzinne
z Harrym... ale nie okazuje tego. Więc Dursley'owie mogli by być
dobrymi ludźmi.
A Harry'ego trzymają tylko z obawy przed
Dumblem. Znęcają się nad nim z powodu magii.
Myślę, że gdyby nie to, że wyszła za
Vernona, to Petunia by była dobrą kobietą, przetrzymałaby to, że nie jest
czarownicą i Haryy miałby dobre z nią życie.
Ogólnie rzecz biorąc uważam Dursleyów za ludzi dość ograniczonych, albo może raczej nie umiejących przystosowć się do sytuacji.
Skoro już wiedzą, ze nic nie zrobia w związku z wybijaniem HP magii z głowy, to przynajmniej mogliby traktować go jakoś normalniej. Znaczy nie zwalać wszystkiego na niego. Myślę też że są przez autorke przedstawieni dość karykaturalnie. Są bezgranicznie i ślepo zakochani w swoim synku przez co tak naprawdę robią z niego maminsynka.
Tak jak już ktoś powiedział, oni odegrają jeszcze jakąś bardzo ważną rolę w książce, bo w przeciwnym razie nawet nie zostaliby w niej umieszczeni.
Dursley'owie sa po prostu skrajnymi
mugolami... i wierza jak ktos wciśnie im kit że wygrali konkurs na najlepszy
trawnik
QUOTE |
Myślę też że są przez autorke przedstawieni dość karykaturalnie |
hm trudne pytanie ale myśle że w głębi
serca tak w pewnym sensie
Dursleyowie sa dobrymi ludzmi.Przygarneli
go,dali mu ochrone,dach nad glowa,miejsce,do ktorego moze(jesli
zechce)wrocic....Ale ich zachowanie to juz inna sprawa.Wydaje mi sie,ze nie
chca zeby Harry myslal,ze sa dobrzy,zeby czul sie swojsko,milo itp.
Petunia i Veron nie są złymi ludzmi. Po prostu boją się tego, czego nie znają. Boją się oni nie tylko o siebie, ale także o swojego syna. dlatego reagują tak, a nie innaczej kiedy ten zostaje zaatakowany przez "przybysza" z obcego im światu.
A jednak przygarneli Harry'ego mimo tego, że nie musieli tego robić.
QUOTE |
nie ma ludzi dobrych, czy złych - dobre i złe są tylko zamiary... |
Nie mozna konkretnie odpowiedziec na to
pytanie.
Nie ma podzialu na "dobrych ludzi" i "zlych
ludzi"
Tak samo jak nie wszystko jest czarne , albo biale....
Z
punktu widzenia prawa Dursleyowie sa dobrymi obywatelami... nie lamia
przepisow, przestrzegaja prawa, sa uczciwi.
Ale np. dla Harry'ego sa
chamscy, wredni, zlosliwi, okropni.
Nie wiem jak pojmujesz slowo
"dobrzy".
Ja sama nie potrafie odpowiedziec na to pytanie...
Nie lubie ich , ale zdaje sobie z tego sprawe , ze nie moge powiedziec o
nich z reka na sercu , ze sa "zli".
Ja mogę szczerze odpowiedzieć.
Dursleyowie moze i są dobrzy i mili dla sąsiadów, znajomych ,ale dla
Harry'ego są okropni. Wzięli go pod swój dach ale widać po nich że nie
zrobili tego z chęcią. Gdyby się lepiej Harrym zajmowali to może i moje
nastawienie do nich było by lepsze, ale jak narazie to z czystym sumieniem
mogę powiedzieć ze są OKROPNI.
No, dobrzy ludzie to raczej przesada przy
określaniu Dursleyów. Ja raczej uważam ich za ludzi posiadających sumienie
i serce. Może i z kamienia ale to zawsze serce.
mugole przez duże M a i nawet dla ludzi
'normalnych' (jak to oni okreslają) są chamscy... (I tom) Wrzeszczał
na pracowników i sekretarke i poszedł se jakby nigdy nic po bułke z
rodzynkami.. . Albo rozmowa telefoniczna między Veronem a Ronem.. ale Ron to
juz czarodziej..
Albo mi sie wydaje, albo ostatni post (mój
akurat) pisany był ponad 3 miesiące temu... Czy ja mam ze soba problemy,
czy nie powinno się wyciągać tematów sprzed takiego czasu!!!
Grrr....
po co się tłumaczysz, nic złego nie
zrobiłaś.
/koniec offtopu/
Dursleyowie dobrzy hmmmm....
No nie
są to może jakieś zwierzęta, zbrodniarze, niby go nie biją, ale....
Nie
mogę uwierzyć, jak normalny człowiek może w taki sposób traktować
dziecko.
Zwłaszcza, że Harry miał cały czas porównanie: Jak traktowany
jest on, a jak Dudley. Ja bym na jego miejscu zwariowała albo conajmiej
popadła w depresję. Nie wiem, jakim cudem pozostał taki... normalny. Co z
tego że dali mu jedzenie, ubranie? Gdyby tego nie zrobili mieli by na karku
nie tylko Dumbledora ale i mugolskie instytucje. A sąsiedzi by się o tym na
pewno dowiedzieli.
Dobra, dość już. Mam nadzieję, że chocaż w tych
ostatnich częściach spróbują być lepsi. Chociaż nie oczekujmy od
Harry'ego, że im wybaczy.
Czy są dobrzy?? Hmmm.... oni po prostu nie
rozumieją moagii ani tego, ze to nie jest zle. Magia jest jak bron: moze
posluzyc do dobrych celow jak i zlych.
Dursleyowie sa spoko ale jak bym mogl to bym
wpierd*** Dudlejowi - jego nie przezuwam wogole. A Petunia i Vernom poprostu
nie lubia magii a czego to nie wiem. Moze dlatego ze stracili przez to
rodzine (rodzice Harry'ego)?
Nie no napewno nie są złymi ludźmi poprostu
mają żal do rodziny Potter'ów i nie nawidzą wszystkiego co jest z nimi
związane.Ale to nie znaczy że są złymi ludźmi oni poprostu nie rozumieją
świata magii
przecież nie są tacy straszni, tylko się
boją, ale przecież mają serce, bo inaczej wyrzucili by Harry'ego z domu,
przecież nie trzymają go na siłę, byłoby im na rękę gdyby z nimi nie
mieszkał, a to jak go traktują wynika z tego że chcą dla niego dobrze, chcą
z niego zrobić "normalnego" człowieka ale w ich wydaniu, mogliby
go wywalić ale oni mają nadzieję, a raczej mieli że dzięki ich podejściu
znormalnieje
JACY SA DURSLEYOWIE??
trudne pytanie i wiele roznych odp... Hmmm Trudno
osadzic, ze sa tacy czy inni, bo tak naprawde malo o nich wiemy. Zreszta czy
wszystko zawsze jest dobre/zle, czarne/biale?? No przeciez nie
W gruncie rzeczy to JKR robi z nich potfforow, moze celowo,
zeby nas zmylic. Ale przeciez w gruncie rzeczy oni sa dobrymi ludzmi. Maja
swoje wady i momentami sa popier.... zdrowo, ale maja ku temu powody. Oni sa
jakby troche ... przerysowanymi postaciami... Zreszta jak dowiedzielismy sie
w HPiZF nie wszystko wiemy o nich, a w szczegolnosci Petuni. Moze sie
jeszcze duzo zdarzayc. Ocene Dursleyow pozostawiam wiec na chwile, w ktorej
ukoncze VII tom przygod HP.
Ale dlugi reply ach sie
wystaralam, ash palce bola
Wydaje mi sie ze o Dursleyach trudno
powiedziec czy sa dobrymi ludzmi czy nie... Jest jednak kilka
niezaprzeczalnych faktow:
1. dursleyowie sa nietolerancyjna, pospolita
rodzina, nie wierzaca w rzeczy ponadludzkie czy tajemnicze
2.
dursleyowie nie zabijaja, nie kradna, wiec mysle ze nie mozna ich nazwac
zlymi ludzmi
3. sposob pokazania opiekunow Harry'ego to prawo
autorki, wiec to chyba jej powinno zadac sie pytanie o to czy DURSLEYOWIE
BYLI DOBRYMI LUDZMI...
NO, mam nadzieje ze zrozumiecie o co mi
chodzilo...
MASTA
Drusleyowie..................hmmm oni byli
dobrzy tylko poprostu nie chcieli tego okazywać. Ciotka Petunia jednak
wiedziała w V części kim są dementorzy. Wyjec od Dumbledor'a też należy
wziąść pod uwagę, Ale według mnie drusleyowie to dobrzy ludzie pomimo tego
że ich nie lubię.
Ale chyba na końcu piątego jest wyraźnie
napisane, że to był wyjec od Dumbla. Chyba, że się mylę, ale.... Tak, o tym
na pewno była mowa.
dla mnie Dursleyowie nie sa zlymi ludzmi.
raczej typowymi przedstawicielami wyzszej klasy. maja wiele wad, jak kazdy z
nas. pozatym boja sie... sami maja syna (nienajlepszego, to fakt), ktorego
kochaja, a musza trzymac pod dachem tego dziwolaga , ktory
zapewne kiedys sproboje wysadzic ich dom w powietrze .
niezapominajmy tez, ze Petunia jest najzwyczajniej zazdrosna o swa, swietej
pamieci, siostre, bo z tego co mowila, rodzice faworyzowali Lily, sama
zapewne chcialaby sie znalezc w Hogwarcie. ma zreszta nadal w pamieci
straszne opowiesci o czarnych dniach swiata czarodziejow, o czasach, gdy
Voldi byl w pelni swej mocy magicznej i mial licznych zwolennikow, gdy
panoszyl sie po cale Angli,mordowal czarodziejow i to tych najlepszych. wie,
ze pewnego dnia i oni beda musieli przyznac istnienie tego swiata, gdy on
sam zapuka do ich drzwi. zreszta juz to zrobil- na poczatku 5 tomu, jej
"wspanialy" ( )
synalek zostal zaatakowany przez najstraszliwsze (moze poza Riddlem=P)
istoty na tej planecie- dementorow. A Vernon? on poprostu znal Nasz swiat z
reakcji zony. pozatym rowniez on kocha Dudleya i chce jego dobra (choc
mysla, ze z przesada). no i nie zapominajmy o jego statusie spolecznym- jest
wlascicielem fabryki, ktoremu zalezy na dobrym imieniu, a w jego oczach (i
nie tylko jego) spotkanie z kims tak dziwacznym jak czarodziej to
katastrofa, nie mowiac juz o utrzymywaniu z nim stalego kontaktu.
chcialabym takze poruszyc sprawe glodzenia i ubierania Harry'ego w
szmaty Dudleya. hmm, wydaje mi sie, ze Dursleyowei kaza w ten sposob
chlopaka za cos czemu nie jest winny- za to kim jest.
pozostal jeszcze
wyjec od Dumbla... on mial na celu poruszenie sumienia ciotki, bo Harry to w
koncu syn jej siostry. SIOSTRY. zaloze sie, ze bez wzgledu na to jak bardzo
jej zazdroscila, pani Dursley kochala ja.
zaznaczam, ze ten posta NIE
MIAL na celu usprawiedliwiania Dursleyow, ale tylko ukazanie mojego pogladu
na ich sprawe.
Gdzieś znalazłam że w VI tomie Drusleyowie w
końcu zaakceptują Harry'ego. ALe wątpię czy to prawda:)
Dursleye to jakaś banda głupków. Jak
mogli tak traktować Harry'ego. Czemu trzymali go w komóce pod
schodami??? Naprawdę nie mam o nich dobrego zdania. Bo...JAK TAK
MOŻNA??????
Oj można....
A może jesteś?
Skoro mowa już o rodzicach to kiedyś przez
przypadek wyskoczyłam z tekstem "widziałam demona", myślałam że
mnie do psychiatry wyślą
Za takie coś raczej do psychiatry nie
wysyłają. Chociaz mogli pomyślec że jesteś dziwna (albo i nie, rodzice
raczej tak o swoich dzieciach nie myślą). Jednak ja dalej podtrzumuje zdanie
że Dursleyowie to banda głupków. Nawet jeśli są mugolami. Powinni choć
troszkę zaakceptować Harry'ego.
myślę że powinnać im wytłumaczyć żeby tak
nie postępowali
A nawet jeśli jestem, to co z tego? Mnie rodzice na LSM nie chcą wysłać... I nie wiem jak mam ich przekonać... Po za tym coraz bardziej nietolerują mojej... anormalności, tego że lubię Fantasy itd.
Jeżeli jestes to sie nie dziwie, że ciebie nie chca wysyłać.
Może nie chcą bo boją się, że to sekta jakaś Jak nas wyprowadzali na chrzest to sama myślałam, że sekta Ale było zajefajnie
Czy sa zli? Uwazam ze niekoniecznie, sa zli dla Harry`ego i sa malo tolerancyjni. Pomogli przezyc harry`emu a wiec tacz najgorsi tez nie sa Po wydarzeniach z V tomu mysle ze nieco sie nawroca.
e: zapomnialem o jednej waznej rzeczy. Mianowicie o tym ze Petunia ma kompleks magii bo byla gorzej traktowana przez rodzicow i teraz jakby oddaje swojej siostrze gorzej traktujac Harry`ego. Rowniez zazdrosci Harry`emu tego ze jest czarodziejem.
klawiatura mi sie psuje cos
Widać
Może faktycznie nie są źli tylko się boją o to że nie będą akceptowani przez innych. Jednak to jest wkurzające to ich granie pod publike, wydaje mi się że całe ich życie jest sztuczne. No a kiedy pojawił się w ich domu czarodziej to tak się nad nim znęcali tak jak by to był jakiś insekt.Myśle jednak że powinni zmienić nastawienie do Harry'ego skoro on nic takiego strasznego nie zrobił do tej pory (no co nadmuchanie ciotki przez czytą złość to nic takiego). Gdyby po pierwszym roku rodzinka zmieniłaby nastawienie do Harry'ego to może ich stosunki wyglądały by inaczej niż do tej pory, no ale przecierz musi być ktoś kto wkurza czasami ludzi. Jednak sądze że ta rodzina nie jest zła tylko po prostu sztuczna, a kiedy coś jest sztuczne trudnookreślić prawdziwą jej nature.
[quote=(Neville,12.02.2004 13:25)Zastanawiam się, co sadzicie o Dursleyach. Nie cierpią oni ani magii ani Harry'ego, ale jednak wzięli go pod swój dach, dzięki czemu jest tam bezpieczny. Zawsze go poniżali, lecz spełniali jego podstawowe potrzeby życiowe (jak np. posiłki, ubranie, miejsce do spania, edukacja). Jedyne co mu brakowało to miłość. Co wy myślicie o Dursleyach???
Ja myslę że Dursleyowie juz się nie zmienią i to jest bezsens żeby wierzyc w to że nagle polubią Harry'ego. Ja ich nie lubie. Od samego początku Harry'ego byłi beż serca i są tacy. Po prostu juz się nie zmienią.
Według mnie Dursleyów nie można sądzić tak: "Acha, oni męczą biednego, kochanego, słodziutkiego Harry'ego. Niech zginą marnie w bólu nie opisanym i niech cierpią w Ogniu Nieugaszonym" Nie. O Dursleyach można powiedzieć, że są pyszni i wywyższający się, to napewno. A jak jest z tą dobrocią? Dobro to według mnie sprawa indywidualna (Dobrze napisałem?)
Dursleye postępują tak, a nie inaczej, bo mają przykre doświadczenia z magami. Nienawidzą magii, bo Petunia jej siostra była czarownicą (wolę mówić czarodziejką) i przez to Lilly była kochanym dzieckiem rodziców, konflikt rodzinny, zwyczajna ludzka rzecz. Czy nie macie dość swego rodzieństwa gdy rodzice poświęcają więcej uwagi jemu niż wam? Dlatego Petunia nienawidzi magii, a Vernom był zdany na subiektywną opinię Petunii. I logiczny ciąg, dostają Harry'ego, więc chcą wytępić z niego wszystkie oznaki magii. Harry tego nie rozumie, więc twierdzi, że jest przez wujostwo gnębiony i psychicznie niszczony. Jednak już III części zauważamy chamskie zachowanie do wujostwa. A czy naprawdę od ma on aż tak źle? No według mnie fajnie mieć dużą sypialnie i dach nad głową oraz warunki do nauki. A poza tym Dursleye ciągle udawają, ze go nie widzą i chciałbym zauważyć, że z każdym rokiem przybywa Harry'emu przywilejów
Uff... ależ się rozpisałem
Zgadzam się z tymi wszystkim, którzy napisali, że Dursley'owie są źli bo się boją. Chociaż z Petunią to troche inna sprawa. Ona była zazdrosna o siostrę i nienawidziła jej za to, że to nie ona dostała się do Hogwartu. Swoją drogą przyznam że Dumbledore dobrze wiedział kogo przyjmuje, bo Petunia penie zakolegowałaby się ze Ślizgonami, chociaż kto wie, w końcu byłaby Szlamą!
Dursley'owie...hm...
Troche przesadzają w sprawach wychowawczych Harry'ego...
Lecz chyba sami pomyślcie. Coś musi w tym być, że Dumbledor kazał go wychować właśnie im.
A tak w ogóle to przecież w piątej części okazało sie, że Pani Dursley'owa wie coś o świecie magii i historii Harry'ego...
Może w szóstej części dowiemy się czegoś więcej...
Dursleyowie nie są złymi ludźmi. No chyba że pod uwagę weźmie się ich snobizm No ale to chyba nie jest oznaka że ktoś jest zły nie? A to, że tak się zachowują w stosunku do harry'ego to im się nie dziwię. Oni po prostu się boją. Sami wiecie jak nie lubią niezwykłych rzeczy... Chociaż w sumie czasami przesadzają. Oczywiście nie mówię o dudleyu, który jest... no może nie zły, ale niedobry
Dursleyowie są zwykłą małomiasteczkową rodzinką. Wścibska żonka, snobistyczny mężuś i rozkapryszony bachor ... Znam wielu takich ludzi.
Po pierwsze to czy Londyn jest mały? Nie powiedziałabym A po drugie to wszyscy piszecie to samo - Petunia wścieka się na Harry'ego, bo zazdrościla Lilly, że rodzice poświęcali jej więcej uwagi.
Ponieważ się z tym zgodzę to też tak powiem no i może jeszcze dodam coś od siebie... Ja uważam ze Dursleyowie to poprostu banda zwykłych mugoli, którym zależy wyłącznie na popularności wśród sąsiadów, pieniądzach i wszystkim tym co jest związane z pieniędzmi. Krótko mówiac nie są źli - oni po prostu są egoistyczni
Zaraz, zaraz jeśli sie nie mylę to Dursleyowie nie mieszkali w Londynie. Więc mi nie gadaj bzdur .
Hmm, myślę, że Dursleyowie są samolubni... Wcale nie musieli zazdrościć Harry'emu umiejętności po to, żeby być takimi niesprawieldliwymi ludźmi. Zresztą i tak bali się magii. Byli samolubni lub po prostu chcieli okazać Harry'emu tę nienawiść, którą do niego żywili...
To nie są ludzie ani nie są dobrzy!
Ludźmi byli, są i będą, po prostu mają serce z kamienia..
Gdzie tam zazdroszczą ! Oni sie go boją jak diabli. Zapewne Petunia miała kiedyś przykre wspomnienia o magii np. jak Voldemort był u pełni władzy zaatakował dom jej rodziców i rodzice Petunii zgineli od magii i przez to teraz tak nienawidzi wszystkich czarodzieji... Takie wspomnienia gwarantują jej dzisiejszy stosunek do magii. A Vernon ? Pewnie zaraził sie od zony, albo po prostu naprawde nienawidzi wszystkiego co jest inne, nienormalne, magiczne... A Dudley ma to w genach
Petunia napewno zazdrosciła Lilly, czyła się przez nią gorsza. Może teraz chce złość na siostrę przelać na Harego.
Dursley`ow nie możnas porównywać do czarodzieji i tak samo ich oceniac bo sa to ...MUGOLE . Myślę, że nie są żli do szpiku kości, po prostu zależy im na "popularności"wsród sasiadów, chcą być dobrze oceniani. Gdyby byli na maxa zli nie przyjeliby Harego pod swoj dach, nie wychowali by go . Ale dobrze tez nie są (np. kto normalny zamyka dziecko w komorce pod schodami ?:>)
no cóż dobrzy na pewno nie są, bo dokładnie...
Mhm, czuła się gorsza... Nie chciała tego pokazać siostrze, więc udawała, że czuje wstręt do magii. Teoria jest bardzo prawdopodobna, lecz nie zgodzę się z tym: "Gdyby byli na maxa zli nie przyjeliby Harego pod swoj dach, nie wychowali by go" Oni nie chcieli go przyjąć, ale nie mieli wyboru... Nie wiem czy pamiętacie... Był taki fragment, że do Petuni przyszedł wyjec od Dumbledore'a "Obiecałaś", zdaje się, że wtedy Petunia i Vernon chcieli się go na zawsze pozbyć z domu... Nie pamiętam dokładnie tego fragmentu, ale myśle, że to było coś takiego... Petunia tak bardzo się bała potęgi Dumbledore'a, że zgodziła się na wspólne mieszkanie z Harrym. A wychowywać... Nie wychowywali go wcale, Harry sam dorastał.. oni mu w tym nie pomagali...
Dursley'owie są okropni. Najchętniej zamknęla bym ich w lochu pełnym mantykor
Wierz mi, że ja też... Ale bez Dursleyów wątki z nimi związane już nie były by takie... hmm, takie jakie miały być, po prostu Szczerze mówiąc dobrze jest jak jest [jeśli chodzi o Dursleyów, o Snape'ie wole nie zaczynac ] Bez nich było by tak.. hmm, nudno... szczęsliwy początek [nie licząc śmierci rodziców] A tak to chociaż dzieje się coś ciekawszego
Nawet jeśli w Londynie to na obrzeżach a nie w centrum a tam panuje małomiasteczkowa atmosfera... Nie ma blokowisk, wszyscy wszystko wiedzą. Tak w ogóle to jakoś długo na dworzec jechali
Bo Londyn ździebko duży jest, nie sądzicie?
Jest duży i po drodze na dworzec widać, że miszkali na obrzeżach, a te są jak małe miasteczka ...
Ja zawsze myślałam, ze oni mieszkają w Londynie , a tu proszę:
" Pan H. Potter
Komórka pod schodami
Privet Drive 4
Little Whinging
Surrey"
(HPiKF, rozdział 3, strona 39)
A jak w tym samym tomie oni pojechali do hotelu to do Harry'ego przyszedł taki list...:
" Pan H.Potter
Pokój 17
Hotel Dworcowy
Cokeworth"
(HPiKF, rozdział3, strona 48)
Też zawsze myślałam, że mieszkają w Londynie, widocznie Rwowlin sie pomyliła:
"(...)Harry patrzył na ciemną od nocy LONDYŃSKĄ ulicę Pirvet Drive. Aż chciało mu się krzyczeć, ale nie mógł, bo wuj Vernon zamknął by go w komórce (...)"
No chyba, że to kolejna pomyłka naszego wyśmienitego tłumacza
Mnie od początku się wydawało, że nie mieszkają w Londynie. Ale to w końcu inni mają racje i na mnie najeżdżają... norma
Są 2 cytaty nawzajem siebie wykluczające... bezsensu, chyba,że Surreyto coś odpowiadające naszym województwom, np. jakies hrabstwo
Jak sie wysyła listy to piszę się nazwę miejscowości ...
Tak więc ten cycat jest błędem tłumacza? _-_ "Harry patrzył na ciemną od nocy LONDYŃSKĄ ulicę Pirvet Drive. "
Prędzej ten cytat niż adres, gdyż nazwy miejscowości z koperty nie musiał tłumaczyć, bo nazw własnych sie nie rusza. Czyż nie ?
Ktoś tutaj popełnił błąd tylko kto ?
Dursleyowie mieszkali na przedmiesciach Londynu. Surrey to pewnie jakas podmiejska dzielnica a Londyn jest troszku duży wiec nie widze problemu
Little Whinging to raczej dzielnica! Ech sama już nie wiem
oj dobra, nie kloccie sie o takie pierdoly, to chyba nei jest az tak wazne. Zajmijmy sie jakims ciekawszym tematem . Mam pewna propozycje. Czytajac ponownie wywiad z Edynburgu wpadlo mi cos na mysl. Otoz jest tam pytanie:
"5. Czy ciotka Petunia jest charłakiem?
- Dobre pytanie. Nie, nie jest, ale – (śmiech). Nie, nie jest charłakiem (ang. squib – pisane z dużej litery!) Jest mugolem, ale – (śmiech). Będziecie musieli przeczytać pozostałe książki. Możecie mieć wrażenie, że z ciotką Petunią wiąże się więcej rzeczy, niż się to na pierwszy rzut oka wydaje, i dowiecie się, co to takiego. Nie jest charłakiem, chociaż to bardzo dobre przypuszczenie. Ojej, chyba za dużo powiedziałam. Jestem szokująco niedyskretna." [tlumaczenie Kkate]
Jak myslicie co to takiego moze byc? Moze dostala list z Hogwartu ale z jakiegos powodu nie mogla lub nie chciala tam jechac? a moze cos zupelnie innego? hmm?
Po pierwsze : my sie nie kłócimy, tylko dyskutujemy
Po drugie: Nie widziałam nigdy wczesniej tego wywiadu, ale jest ciekawy. Napewno Petunia wie DUUUUUUŻÓ o Hogwarcie. Przecież jej siostra była uczennicą tejże szkoły .Możliwe, ze Petunia podkradała się, patrzyła z podziwem na jej podreczniki, szaty, kociołki etc...
Ale to bardzo dziwne, jedna z siostr otrzymuje list, a druga nie. Dlaczego..Czy chodzi o odmienne cechy charakteru czy o cos więcej ? Np. siostry Patil obie dostały list...
no nie wiem. Rzeczywiście najprawdopodobniej dostała list, ale nie pojechała. Tylko że wtedy by to znaczyło iż musiała mieć powód żeby nie jechać. A z tego wynika, że już wcześneij uprzedziła się do magii. Wogóle to jakies pogmatwane jest
Darsley'owie są typem ludz, którzy mają swój własny mały świat.
Przerosta ich magia i opiekowanie czarodzieja.
Dlatego właśnie są żli dla Harry'ego.
Gdyby nie magia byliby zwykłymi dobrymi mugolami.
nie smialam sie no bo po co? Jakbys chciala wiedziec to mi ostatnio nie jest do smiechu. Jesli uwazasz tekst: "no to gdzie mieszkali? W Polsce? Oczywiście że w Londynie!" za smianie sie to Ty chyba nie slyszalas jak sie smieję z kogos - nie zlosliwie chociaz wrednie tez potrafie. Ale nie klocmy sie bo to sa pierdoly i nie ma sensu.
No właśnie, mozliwe ze dostała list. Wiec jaki był powód ze z niego zrezygnowała ?
Według mnie wcale nie musiala dostac listu. Tak jak blizniaczki Patil i Patil byly w innych domach, tak jedna dziewczyna z mugolskiej rodziny mogla dostac list,a d ruga nie... Tak jakby Hermionie urodzil sie brat czy siostra. Wcale nie musialby dostac listu. Niemniej sprawa Petuni jest ciekawa
"
- (...) Tak się składa, że wybieramy się jutro do Londynu (...)
- Po co sie wybieracie do Londynu? - zapytal Harry starając się być uprzejmy.
-Zawozimy Dudleya do szpitala (...)"
HP i KF str 98
Oni mieszkaja na obrzezach Londynu, ale nie w samym Londynie. Ten jeden cytat byl pomylka. I wcale nie bylabym taka pewna, ze naszego tlumacza...
A wracajac do tematu samych Dursleyów, to kiedy pierwszy raz wzielam do reki pierwszy tom (i nie slyszalam praktycznie nic i Harrym, bo to bylo, kiedy wiadomosc o nim rozchodzila sie nie przez media, ale "z ust do ust", czyli TAAAAk dawno ) i przeczytalam pierwszy rozdzial, stwierdzilam, ze Dursleyowie sa dobrzy, a Harry jest totalnym dziwadlem itp. Ale to bylo na poczatku oczywiscie.
Teraz mysle, ze sa oni spanikowani i wystraszeni, za wszelka cene nie chca opuscic schematu zycia, ktory uznali za sluszny... A Petunia za konska twarza i lodowatoscia ma cos, czym moze nas jeszcze zaskoczyc
http://www.hp-lexicon.org/atlas/britain/atlas-b-surrey.html
Tu jest niezła stronka na której koleś bada tą sprawę. Wygląda na lokalnego, więc pewnie wie więcej na ten temat.
Weż ty miwoju.... hehe nawet login masz beznadziejny...
W ogóle bez sensu piszesz...
Oj, nie lubisz mnie widze nowa
Dla zainteresowanych:
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=6832
Wzieli go bo musieli, mogli by go wprawdzie oddac do sierocinc ale az tacy wredni chyba nie byli, dostal przeciez pokoj (pozno bo pozno ale zawsze)
Dursleyowie, są ludźmi przestaszonymi, nie potrafia sobie poradzić z rzeczywistością, która ich otacza. Udają kogoś innego. Nie, nie są ani dobrzy ani źli, są nijacy.
Dueslejowie to szmoty wzieli Harry'ego bo musieli
a gdyby Vernon byl mily dla Harry'ego, czym by sie zajmowal Dudley? nie moglby juz go ganiac wraz ze swoja banda...
na pewno dursleyowie nie zostali zaczarowani- zachowywali by sie lepiej!
eh ... Dursley'owie są dobrzy ... ale tylko dla siebie i swoich dobrych znajomych ...
Dursley'owie to MUGOLE w najdoskonalszym tego słowa znaczeniu:
- inteligencją nie grzeszą
- sprytem także
- o odwadze już nie wspomnę
- odznaczają się pewnym okrucieństwem ( w stosunku do Pottera) tylko dletego, że obawiają się utraty reputacji u swoich mugolowatych znajomych
...ale złymi ludźmi to raczej nie są...po prostu rządzi mimi strach
Jedni z najgorszych mugoli. Rządzi nimi strach, tak jak już napisała Smagliczka. Szkoda mi ich...
I trzeba jeszcze wspomnieć, ze panicznie boją się zmian. Widać to dokładnie podczas ich stosunku wobec Pottera. Nie potrafią zaakceptować czegoś "innego".
Tak, Dursleyowie to dobroduszni, ciepli i hojni ludzie. Na całej linii. Przepraszam za to, co napisałam, ale musiałam. A tak naprawdę: Dursleyowie są po prostu skryci i nie ujawniają swojej natury ;D Ach, nowa, ciśnie mi się na usta stwierdzenie: "I kto tu jest mądrzejszy?". Jak dziecko
Dursleyowie to straszni mugole... boja sie nieznanego i licza sie dla nich tylko pieniadze, i opinia innych ludzi ato zle swiadczy o ludziach... trzeba zyc w zgodzie ze soba a nie z innymi....
Są bardzo mili na swój własny sposób.
To musi byc naprawdę indywidualny i specyficzny sposób.
Pisanie, że Dursleyowie to straszni mugole, jest naciąganiem definicji. Mugol to osoba niemagiczna ogólnie, a nie osoba niemagiczna pełna negatywnych cech. Rodzice Hermiony przecież też są mugolami, a do nich raczej nie pasują wady wymienione przez Was wcześniej w tym temacie.
(wiem, że taki ich określiła McGonnagal. Najwyraźniej znaczenie słowa ,,mugol'' w praktyce nabrało pejoratywnej konotacji)
Odpowiadając na główne pytanie - sposób, w jaki Rowling nakreśliła charaktery tej rodziny, nie pozostawia za bardzo innej możliwości odpowiedzi, jak - nie.
Sposób traktowania Harry'ego i Dudleya (skrajnie różne postawy, naturalnie, ale, jak wiadomo, żadna przesada nie jest dobra) wystarczy, by wyrobić sobie opinię o Dursleyach.
Ja tam żałuję, że właśnie tacy są, gdyż uważam, że Rowling stanowczo przesadziła. Czy da się wypisać choć jedną ich zaletę?
Tak przygarneli go bo Petunia zawarła jakiś magiczny kontrakt i nawet jak w V części przygód Petunia dostała sowe to zaraz odrzuciła pomysl wyrzucenia Harry`ego z domu wiec sadze ze Petunia nie jest taka zla.Ktos powiedzial ze nie sa tacy zli bo dali mu pokoj przeciez w tej sprawie interweniowali weasley`owie czyz nie prawda?
dobrzy dursleyowie... chyba tylko we śnie. jak można być dobrym i tak trktować harry'ego?
nie no troszke podchodza pod prawdziwych mugoli. glownie wg uznania zwolennikow zla ktorzy torturuja mugoli. maja ich wkoncu za tchórzliwe i glupie osobniki
Dursleyowie nienawidzili Harry'ego i wszystkiego co jest związane z magią.
Przygarnęli go ponieważ Dumbledore wytłumaczył im w liście pozostawionm przy małym Harrym, że tylko to może uratować mu życie.
Dursleyowie traktowali Pottera jak piąte koło u wozu, ale nie byli na tyle źli, by pozwolić na śmierć niewinnego dziecka.
Zresztą poprosił ich o to Dumbledore, a Księciu Półkrwi widzimy, że do niego mają pewien dystans. Wiedzieli że to nie jest zwykły czrodziej ale ktoś komu trzeba okazywać należyty szacunek.
Prościej mówiąc po prostu się go bali
sam sobire przeczysz. mówisz, że mieli tyle serca zeby harry'ego przygarnąć, a potem ze bali sie dumbledore'a, wiec wzieli harry'ego ze strachu.
to zdecyduj sie wreszcie:
z milosci
czy
ze strachu
Trochę źle to zrozumiałeś. Nie przygarnęli go z miłości. Po prostu nie byli na tyle złymi ludźmi, żeby skazywać na śmierć bogu ducha winnego dzieciaka.
Dumbledore tylko pomógł im w podjęciu prawidłowej decyzji.
LOL
pomół. dobre słowo.
80% roboty w jego rękach leży.
To prawda, ale przecież gdyby się nie zgodzili. to Dumbledore by ich nie zmusił. Mógłby przekonywać ich na wszystkie sposoby, ale to oni musieli się zgodzić. A nawet jak już go przygarnęli, to mogli oddać go do sierocińca, podrzucić komuś innemu. Przez cały ten czas nie utrzymywali kontaktu z Dumbledorem, a mimo wszystko tego nie zrobili.
bo onkel Vernon to tchórz jakich mało, i bałby się nawet spytać, czy muszą Harry'ego brać!
Tak, ale przecież nie wiedział kim jest Dumbledore. Mógł pomyśleć, że Harry'ego podrzuciła jakaś bezdomna albo jeszcze kto tam inny.
Podpis pod listem nic mu nie mówił, może napisał go jakiś obłakany gościu?
Petunia pomimo swej jako takiej znajomości świata magii na pewno nie wiedziała dokładnie kim jest Dumbledore, nie znała go osobiście, mogła znać go tylko z opowiadań swojej znienawidzonej siostry.
z całym szacunkiem, george, ale ty nie jest... zwyczajny.
sam przed chwilą napiałeś:
Zresztą poprosił ich o to Dumbledore, a Księciu Półkrwi widzimy, że do niego mają pewien dystans. Wiedzieli że to nie jest zwykły czrodziej ale ktoś komu trzeba okazywać należyty szacunek.
Prościej mówiąc po prostu się go bali
a później napisałeś, że nie wiedzieli kim jest Dumbledore.
Trochę to uporządkuję.
Nie wiedzieli kim jest Dumbledore kiedy przyjmowali Harry'ego pod swój dach.
Natomiast gdy zjawił się u nich w 6 części, to widzieli że nie jest to zwykła osoba. Emanowała z niego energia i moc jakiej jeszcze nigdy nie czuli.
Widzieli po jego wyglądzie i zachowani że jest to osoba która coś znaczy.
skąd mieli wiedzieć, jak ubierają i noszą się czarodzieje?! przecież jedynym był Harry, który zasze chodził po cywilnemu!
Na początku 1 części Vernon widział bardzo duże grupy czarodziajów i nie darzył ich zbyt wielkim szacunkiem choć domyślał się że to mogą być oni gdy usłyszał nazwisko Potter.
Jest naturalne że się bał ale nie ich, a tego że może to ma jakiś związek z nim i jego rodziną.
A ja osobiście mam wrażenie, że Petunia wie o magicznym świecie o wiele więcej niż nam się wydaje. Nie wierzę, że jako kilkunastoletnia dziewczyna nie interesowała się światem, w którym żyła jej siostra. Zapewne skrycie jej zazdrościła, dopiero później to uczucie przerodziło się w niechęć, a w końcu w nienawiść.
Co do przyjęcia Harry'ego pod swój dach - Dursley'owie, a przynajmniej Petunia, mieli nadzieję, żę chłopak wychowany z dala od magicznego świata nie będzie przejawiał żadnego zainteresowania (bo niby jak) ani zdolności w tym kierunku. Chcieli go wychować na "porządnego czowieka", stosując dziwne metody wychowawcze.
Racja ale przy Dumbledorze trzesie się jak galareta jak by za raz mmiał na nia zrucić jakis urok! ja osobiście Dursłejów nie lubie ale to pytanie: CZy darslejowie sa dobrzy?" jest niezłe i daje niezle ddo pomyslenia. I tak naprawdę nie wiadomo czy przygarneli go do domu z dobrego serca czy przez strach przed Dumbledorem! Wiec ja uwazam ze nie są źli ale nie są dobrzy bo też nie traktowali harry'ego jak własnego syna
A moze z petunia bylo tak jak z rodzicami Hermiony? tj - gdy LIli szla po ksiaszki i szaty to Petunia szła z cala rodzinka. tak poznala swiat czarodziejów, ich ubiory, zachowanie, jezyk. Kidy Lili wracala do domu na wakacje czy świeta opowiadala rodzicm o świcie w ktorym sie uczy a petunia tego słuchała - i krew w niej sie gotowala ze Lilli jest czarownica a ona nie! i tak znienawidzila siostre i wszystko co magiczne. Może tez słyszała troszke od siostry o Dumble i tak poznala go jako wielkiego maga. kiedy Harry trafil pod jej drzwi z listem od Dyrektora zrozumiala ze MUSi go przyjac pod swoj dach bo taka jest wola Dumble a z nim lepiej nie zaczynac.
Właśnie tak sobie to wyobrażałam, nawet nieudolnie starałam sięto napisać w moim przednim poście . Ale według mnie Petunia ma w sobie głęboko skrywany sentyment do tego świata, choć ukryty pod maską nienawiści i nietolerancji dla "odmieńców". I on się jeszcze ujawni. Nie mogę się wprost doczekać opisu pozegnania Harry'ego z Dursley'ami - ta scena zapewne wiele ujawni.
tak czy owak ja sadze ze to gupki ( nie głupki tylko gupki, głupek to by była obraza dla prawdziwych głupków )
Niezła odpowiedz! Ale też z drugiej strony maja troche swojego rozsądku. Tak jak powiedziała snow women mam wrazenie że na widok jakiegoś starszego czarodzieja trzesa się jak galarety! Osobiscie ich nie lubie bo żle traktuja Harry'ego Ale Harry juz nie długo bedzie dorosły i się od nich wyprowadzi No więc wszystko w [pożo i sie już tym nie przejmuję!
A może to jest tak ze to tylko wuj Vernon (obleśny grubas bez szyi) jest zły, niedobry i tak dalej, ciotka Petunia jest po prostu pod jego presja i robi wszystko co on jej kaze ale tak na prawde bardzo ja pociaga czarodziejski swiat ( dokladnie zapamietywala kazda usłyszaną wzmiankę o nim) i wcale nie ma nic przeciwko Harry'emu?
Raczej nie jset chyba pod presja Verona w końcu w V tomie chciał on Harry`ego wyrzucić z swojego domu, i tylko dla tego został ze Petuinia tego chciał i on nic nie miał do gadania dlatego mi sie wydaje ze to raczej on jest pod jej presja
a wracja do tematu to wg mnie drusleyowie nie są dobrymi ludzmy, jedną dobrą rzeczą jaką zrobili dla Harry'ego było go wykarmienie, bo w koncu chyba nie mozna nazawc pokojem komorki pod schodami...
Ja tam za Dursleyami nigdy nie przepadalam, jedynie za sama Petunia A czy Dursleyowi sa dobrzy... to cos. Dali Harry'emu jedynie niezbedne rzeczy do zycia (oczywiscie stare, po ich ukochanym, wstretnym synku) i dach nad glowa. Ale czy dali mu milosc? Otoz nie, wrecz przeciwnie. Niesprawiedliwe wedlug mnie to troche jest...
To, że ktoś kocha swojego syna, wcale nie dyskwalifikuje go jako dobrego człowieka. Wręcz odwrotnie.
czy ktoś naprawdę musi być "dobry" albo "zły"?!
zastanówcie się nad tym trochę.
Umbridge - dobra czy zła?
Dursley'owie - dobrzy czy źli?
nie ma dobrych i złych. Chyba, że w bajkach.
Właśnie
Nie ma dobra i zła, jest tylko potęga, i ci którzy są zbyt słabi by do niej dążyć.
Czarny Pan
"Część ludzi znajduje nieustannie radość w występkach i uporczywie zmierza do celu; część znaczna pływa czepiając sieraz tego, co słuszne, to znowu ulegając błędom." Horatius
(w orginale jest to po łacinie)
Według mnie "dobro" i "zło" są tak skrajnymi wartościami, że praktycznie każdy znajduje się gdzieś pośrodku...
Człowiek dobry to bardzo wzlędne określenie,zależy z jakiej strony patrzymy.Można powiedziec,ze Petunia dręczyła Harry'ego,kazała mu nosić stare ubrania,pracować,ale z drugiej strony jest kochającą matką,uczciwą obywatelką,przyjęła pod dach dziecko swojej siostry z którą była skłócona,niczego nie ukradła (tak przypuszczam)i nikogo nie zabiła.O kimś takim powiecie ,że jest jednoznacznie zły?
Tłumaczyłem to juz Uluni ale jakis szanowny moderator (nawet domyslam sie ktory) raczył moj post usunać
Straszne. Twoj post mial pecha bo znalazl sie w samym srodku offtopa ;]
Raz piszesz ,ze nie jest kochającą matką ,a za chwilę ,ze kochała swoje dziecko.
Petunia na pewno kochała swoje dziecko.Jako,że miała kompleksy w młodości ,ze była tą "drugą" córką sprawiła ,ze jej miłość do syna przerodziła się w obsesję i szkodzi tylko Dudley'owi.Spełnianie jego wszystkich zachcianek i przymykanie oka na zachowania syna nie wpływa na niego dobrze,a wręcz przeciwnie robi z niego samolubnego i zachłannego człowieka.
Jezu, Katon, ty długo musisz myśleć, żeby ubrać swoje przemyślenia w słowa, których przeciętny śmiertelnik musi szukać w słowniku Kopalińskiego?
Chodzi o etykę, moralność, entuzjazm, ekonomie czy jeansy?
pewnie o "wybory"
chodziło mi o to, że czasem tzreba wybrac mniejsze zło, ty napisałeś, że mamy prawo rozróżniać dobro od zła, ale, jak już napisałem, trzeba wybrac czasem mniejsze zło, albo w naprawde hardcore'owoch sytuacjach nie możey odróżnać dobra od zła.
Wymyśl taką sytuację.
taka sytuacja miała miejsce w "Independence day", gdzie prezydent musiał zniszczyć własne miasto bombą atomową żeby powstrzymać kosmitów przed zniszczeniem ludzkości. <pierwsze co mi przyszło do głowy>
albo ja musiałem przyznać się że ściągałem, i dostać jedną pałę, zamiast dwie - za ściąganie i brak wiedzy.
Moim zdaniem nie ma tylko dobra i tylko zła. Według mnie takie coś nie może istnieć. Jak dla mnie są tylko jaśniejsze i ciemniejsze odcienie szarości.
Wybacz. Ja po prostu tak piszę. Przynajmniej kiedy pisze o czymś poważnym. Te słowa są w moim słowniku do codziennego użytku i mam wrażenie, że nie jestem jedynym użytkownikiem forum, który stara się uzywać języka mającego związek z tematem. Była rozmowa na temat etyki - wyraziłem się, w moim mniemaniu czytelnie. Jeśli brak intelektualnej pozy miałby polegać na szczeleniu banałem, że cały świat to szara breja i wszystko zależy od okliczności, to wybacz.
Avakadaver> tematu ściągania nie podejmuję, bo jest błahy a zarazem wzbudza straszne emocje i nie przybliży nas ani na krok do sedna sprawy. Tragiczne wybory ala Dzień Niepodległości istnieją, ale nie zmieniają definicji dobra i zła. To co zrobił prezydent było złe. Możemy najwyżej powiedzieć, że nie miał wyjścia. Ale często wyjście jest, a teoria mniejszego zła jest tylko zasłoną dymną. Polecam gorąco "Cenę" Waldemara Łysiaka. Krótkie i mądre.
no to kiedy jest wypadek i musimy udzielić pierwszej pomocy; mamy jednego pacjenta który ma 40% szans na przeżycie, i drugiego, który ma 20%. (zakładam podobny wiek, płeć, i brak chorób typu cukrzyca, albo czy koleś jest alergikiem)
jeśli zajmiemy się obiema na raz - zginą.
wybieramy więc jedną osobę, tą która ma większe szanse na przeżycie.
mniejsze zło - jedna osoba umrze.
padło hasło "czy Dursleyowie są dobrymi ludźmi". ktoś inny napisał, że nie ma dobra i zła.
potem ktoś jeszcze inny napisał, że jest mniejsze zło.
Katon (chyba on) napisał, że avada ma dać dowód na mniejsze i większe zło. odpowiedź avady nie zadowolił Katona, więc podałem drugi przykład na istnienie dobra i zła.
powstał offtop. delikatny, ale zasze - offtop.
ja tam sądzę, że nie.
oni po prostu nie są do końca dobrzy.
A ja słyszałam o takiej sytuacji:
To sie zdarzylo kiedy byla fala tsunami. Matka miala dwojke malych dzieci trzymala je na rekach i miala szanse uratowac tylko jedno, gdyby nie poscila ktoregos z nich zgineli by wszyscy- ona i dzieci. No i ona sie zdecydowala poscic jedno dziecko a jedno uratowac.
I to jest mniejsze zlo? Jak dla mnie nie. Ja bym nie potrafila tak zrobic i jeszcze wybrac ktore dziecko ma zginąc a ktore przezyc. A jakbym juz podjela taka decyzje to by mnie to dreczylo do konca zycia chyba.
Wiem, wiem to nie ma nic wspolnego z dursleyami.
masz rację, i ją też na pewno będzi dręczyć.
Skoro offtopujemy to ja się przyłączę, przytaczając fragment jakże znanej i wręcz kultowej sagi jaką jest pięcioksiąg pana Sapkowskiego (konkretnie zbiór opowiadań "Mniejsze Zło"):
Hmmm... Ahmedzie, ja tutaj raczej stronę Wiedźmina biorę. W końcu zresztą udaje mu się nie wybrać zła. Bo wyrżnięcie tych typków w obronie ludzi (nawet jeśli trochę się pomylił) żadnym złem nie było. Przykład z wypadkiem nie oddaje istoty rzeczy. Nie za bardzo mamy jakiś wybór. Proponuję loterię w takiej sytuacji.
Hmmm... są "źli" ale nie do końca. Ciekawe. To chyba określa najlepiej ich zachowanie.. też faktem jest ze istnieją o wieeeeele gorsi od Dursley'ow.
po przeczytaniu powyższych postów, z których wynika, iż niektórzy twierdzą, że Dursley'owie nie są źli, bo nie istnieje podział na dobrych i złych, niezgodzę się z nimi. Człowiek ma pewne obowiązki, które dursleyowie zaniedbują, traktując Harry'ego jak śmiecia. Wg mnie DLA NIEGO są oni źli, co nie oznacza, że są całkowicie źli. Myślę, że nienawiść do magii jest zrodzona z nieprzyjemnych stosunków z siostrą Petunii, co już ktoś powiedział.
Katarn, zgadzam się z Tobą. Chciałem jednak nieco odejść od samej esencji tematu. Postać Petunii nie jest zdefiniowana tak do końca. Pozostają pewne pytania bez odpowiedzi.Mianowicie:
mi się wydaje że Dumbledore od dłużdzego czasu koresponduje z Petunią.Stąd wie jak wysłać Harry'emu prezenty na urodziny do Hogwartu przez sowe.Być może Petunia ma własną sowe którą ukrywa nawet przed mężem
Hmm.....Dobrymi ludzmi to raczej nie są niby przyjeli Harry'ego pod swój dach dawali mu baaardzo mało jedzenia ubrania po Dudziaczku[swoją drogą ciekawe ile Dudlej waży].Podsumowując dobrymi ludzmi nie są.
Pozdro
Zgadzam si ę oprócz jednego.: tak, Dursleyowie wzieli Harry'ego pod swój dach,ale z lekkiego przymusu!! Dumbledore ich troche zmusił! W 5 części,jak przysłał Petuni wyjca,powiedział,że Harry ma zostać pod jej dachem, bo PRZYSIĘGŁA. No więc to jest jakieś przymusowe zobowiązanie...ja tak sądzę,to tylko moja własna chipoteza...moge sie mylić...
Na piewrszy rzyt oka wydaje się, że są źli, okropni i wszytsko co najgorsze, jednak chyba muszą mieć w sobie coś dobrego, tak mi się przynajmniej wydaje...
No bo pomyślcie sami.. same zaopiekowanie się Harry'm już mówi nam o tym, że jednak nie chcieli żeby trafił do domu dziecka (ale to tylko moje własne, osobiste zdnaie).
Wydaje mi się, że oni jeszcze odegrają jeszcze jakąś ważną rolę
Szczerzony był mówisz ten dom? Niesamowite .
Co ty owca taka zdziwiona? Nigdy nie widziałaś szczerzonego domu? A wyszczerzony choć może widziałas?
A był ktoś kiedyś w Szczegomiu?
To wymysł mojej młodszej siostry. Chodzi oczywiście o dolnośląski Strzegom.
a ja myslalam ze chodzi o
"strzegą"
czasownik ;p
ehhh... chodzi o czasownik "strzegą!!" dumbledore przeciez powiedzial, ze dopoki harry nie bedzie pelnoletni jest bezpieczny w domu dursley'ow... bo ten dom dyrektor osobiacie zapieczetowal odpowiednimi zakleciami... przytoczylabym cytat z ksiazki, ale nie chce mi sie szukac:P jak nie wierzysz owca to trudno... nic ci nie poradze
Opierając się na stosunku Dursley'ów do Harry'ego nie można powiedzieć, że mieli dobre serce... Przygarnęli go, fakt, ale raczej nie z własnej woli i nie opiekowali się nim tak jak trzeba, uparcie wmawiali sobie, że to, co "normalne" (czyli ich życie) jest właściwe i dobre, a wszystko, co odbiega od tego wizerunku trzeba tępić. I dzięki temu byli śepi nawet na to, jak ich własny syn coraz bardziej się staczał...
Dursleyowie? Trudno oceniać trójke całkiem odmiennych charakterów tą samą miarą. Każdy inny, wszyscy równi.
Zło i dobro to pojęcia względne. W realnym swiecie nie ma ani ludzi dobrych, ani złych. W ksiazce Dursleyowie zostali przedstawieni raczej w swietle negatywnym, czemu wlasciwie trudno sie dziwic. Dudley jest stereotypowym rozpieszczonym dzieciakiem, nie uznajacym zadnych autorytetow, wulgarnym i agresywnym, bijacym slabszych i umykajacym przed tym, co mu nie znane. Przykro mi to stwierdzic, ale jest to wprost idealne odzwierciedlenie niektorych ludzi z naszego swiata. Petunia Dursley jest kobietą z zasadami, żyjącą w najbanalniejszy i najbardziej pospolity sposob jaki moznaby sobie wyobrazic. Wielka wiare poklada w swojego syna, ktoremu obiecuje wspaniala przyszlosc, ktorej chyba nikt rozsadny nie moglby sie spodziewac. Uwielbia zasypywac go komplementami, sprawiac mu prezenty, nie bardzo wie, ze milosc w istocie nie na tym polega i, ze go tym krzywdzi. Harrego nie lubi z zasady, tak jak i nie lubila jego matki. Kazda innosc jest w stanie wyprowadzic ja z rownowagi. Trzyma sie stereotypow. Vernon Dursley natomiast jest cholerykiem, czesto i latwo wpadajacym w szał. Szczerze mowiac, z zadnym z tych trojga nie chcialabym miec do czynienia. Nie ich stosunek do magii mnie odrzuca, tu chodzi o ich mocno zaakcentowane charaktery. Nie przepadam za takimi ludzmi.
Natomiast w ksiazce sa takie momenty, gdzie ich wypowiedzi zwyczajnie mnie smieszą.
"- Dudley i ja szlismy alejka , która łączy Magnolia Cresent z Wisteria Walk - mówił szybko , starając sie zapanowac nad sobą. - Dudley zaczął się ze mnie nabijac, ja wyciagnalem rozdzke, ale jej nie użyłem. Potem pojawiło się dwóch dementorów..
- Ale kim są Ci dementoidzi? - przerwał mu ze złością wuj Vernon. - Co oni ROBIĄ?"
"- Obroniłes się synu, tak? - powiedział głośno wuj Vernon, sprawiając wrażenie, jakby za wszelką cenę chciał sprowadzić rozmowę z powrotem na znane sobie tory. - Przygrzałeś mu z lewej i prawej, tak?
- Dementorowi nie można przygrzać z lewej i z prawej - wycedził Harry przez zaciśnięte zęby."
"Chcę się dowiedzieć, co naprawde wydarzylo sie tego wieczoru! - ryknął wuj Vernon. - Mówisz , że to demonterzy napadli Dudleya, wiec dlaczego Ciebie wyrzucili ze szkoly? Sam przyznales, ze użyłeś sam-wiesz-czego!"
"-Użyłem Zaklęcia Patronusa, żeby przepędzić dementorów- powiedzial, zmuszając sie do spokojnego tonu. - Na nich nie ma innego sposobu.
- Ale co Ci dementoidzi robili w Little Whinging? - zapytal z oburzeniem wuj Vernon."
" To ty jesteś jedynym... jedynym ... - słowo 'czarodziej' najwyraźniej nie mogło mu przejść przez gardło - jedynym sam-wiesz-kim w obrębie wielu mil. "
" - Ci demontażowie pilnują jakiegoś dziwacznego więzienia?
[...]
- Aha! Oni przyszli, żeby ciebie aresztować! - zagrzmial wuj Vernon triumfalnie, jakby wreszcie doszedl do niezbitego wniosku. - Oto tutaj chodzi, tak? Jesteś poszukiwanym przestępcą! "
Śmieszne nawet za pierwszym razem.
Skoro już odkopaliście...
Temat Dursleyów wyczerpany wyżej. Ciężko stwierdzić czy są dobrzy czy źli. Zależy co kto uważa za zło i dobro. Myślę, że oni starali się na pewno być dobrzy dla Dudleya. A dla Harry'ego? Tak, przyjęli go pod swój dach, ale jak to Dumbl w 6. tomie ładnie powiedział, nigdy nie byli dla niego prawdziwą rodziną. Nie wiem czy to świadczy o byciu "dobrym" albo "złym".
Mi bardzo podobało się pożegnanie Dursleyów z Harrym w IŚ. Nie pamiętam jak to dokładnie szło, a nie mam książki pod ręką, żeby sprawdzić W każdym razie podobał mi się wtedy Dudley, w końcu wykazał odrobinę... hym... nie wiem jak to nazwać. Może stał się bardziej ludzki. Umbridge jednak uczyniła coś dobrego dla ludzkości, atak dementorów dobrze wpłynął na Dudziaczka
Oni dobrzy dla Dudleya?
Ja popieram słowa Dumbledore'a. Dobrze, że nie wyrządzili Harry'emu takiej krzywdy, jaką wyrządzili Dudleyowi.
Na pierwszy rzut oka Dursleyowie sprawiają wrażenie ludzi oziębłych i nieco okrutnych w stosunku do Harryego. Petunia miała żal do siostry (też nie wiedzieć czemu, w końcu nie ona była winna temu, że jej siostra nie otrzymała daru magicznego). Ludzie tak postępują, Petunia zachowała się jak Snape. Nie lubiła Harryego bo był spokrewniony z osobą, której nie znosiła. W sumie to nie powinni tak się zachowywać, ale czy tak nie postępują właśnie ludzie? Może nie wszyscy, jednak dla mnie Dursleyowie najmniej znaczyli w całej fabule opowieści, nie mieliśmy okazjii pozanać ich z innej, lepszej strony, o ile taką mieli ;]]
Dursleyowie jak każdy sie przekonał nie są całkiem normalni...szczególnie ten Vernon.
Ale w ostatnim tomie zaskoczył mnie Dudley...A was?
I to jeszcze jak zaskoczył
To było dość nieprawdopodobne i nazbyt mądre posunięcie z jego strony (hahaha ). Z resztą czy on kiedyś zachował się mądrze? Chyba tylko dziękując Harryemu za ocalenie życia ;]] Ciekawi mnie tylko co jeszcze chciała przekazać Harryemu ciotka Petunia gdy żegnała się z nim. Bo chciała coś powiedzieć
A ja uważam, że J.K.Rowling specjalnie stworzyła Dursleyów takimi, jakimi są, aby podkreślić, jaki Harry jest dzielny, no bo kto by to wytrzymał? Oni nie byli dobrzy nawet dla siebie. Tymbardziej dla Harry'ego czy Dudleya... Ale u Dudleya coś się zmieniło, a Vernon i Petunia do krwi byli źli, ale Petunia to częściowo przez Snepa, a Vernon? Tego ne wie nawet on.
Dursleyowie nie są źli, tylko zaślepieni. Oni uważają, że robią dobrze. Stworzeni zostali oczywiście, że specjalnie tacy, ale przecież nie po to, żeby pokazać jaki Harry był dzielny . Chodziło o to, by wyrastał w całkowitym osamotnieniu, w tęsknocie za rodzicami, których nie znał, by jego dzieciństwo było ciężkie, tak, by później mógł wkroczyć do świata czarodziejów i pozostać skromnym, niezepsutym dzieckiem, pomimo całego tego nimbu, który go otaczał. Zważywszy na to, co go czekało w przyszłości, na wybory, których musiał dokonać, potrzebna była bardzo konkretna psychika, ukształtowana również przez doświadczenia. I tyle.
Oni są ograniczeni na pewne sprawy. Boją się tego, żeby ta 'straszna' prawda o Harrym i jego świecie do nich nie dotarła. Żeby nie była tak cholernie namacalna.
A tu masz babo placek. Musiało to kiedyś nastąpić.
Fajny temat, dopiero znalazłam:)
Dumbledor'e "podrzucając" Harry' ego pod drzwi domu Dursleyów zostawił przy nim list, w którym wyjaśniał zasady działania starożytnej magii krwi. Póki Potter przebywa w domu osoby spokrewnionej z jego matka Voldemort nic nie może mu zrobić.
Petunia wie, kim jest Voldemort, orientuje sie w sytuacji, wie, czym grozi jego powrót i myślę, że zrozumiała, że Harry'ego trzeba ochronić. W domu dziecka nie chroniłaby go magia krwi. Decydując się na umieszczenie go tam, Dursleyowie praktycznie wydaliby na niego wyrok śmierci. Może i są próżnymi, ograniczonymi i zadufanymi w sobie snobami, ale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Śmierć jest tym samym dla czarodziejów, co dla mugoli i nie wyobrażam sobie, by ludzie tak do obrzydzenia przestrzegający prawa i porządku mogli żyć, mając na sumieniu niewinne dziecko.
Każde z nich miało inny powód, by nie lubić Harry'ego.
Vernon, człowiek myślący praktycznie i materialistycznie zapewne wściekał sie, że ma na utrzymaniu kolejne dziecko, zupełnie wbrew własnej woli. Zdarzało mu sie nazywać Harry' ego darmozjadem i wypominać mu niewdzięczność. Kiedy w V części, po ataku dementorów dotarła do niego powaga sytuacji wyznał też, że boi się o swoją rodzinę. Pomijając to, że w ogóle bał sie magii, a strach w połączeniu z odrobina władzy rodzi agresję, stąd być może jego paskudne zachowanie wobec Harry'ego. Rozpieszczanie Dudleya mogłabym nazwać "promowaniem normalności". Nie dosyć, że to ich biologiczny syn, to jeszcze w dodatku "normalny", taki, jak inni chłopcy w jego wieku, wiadomo, czego sie po nim spodziewać.
Petunia ma zupełnie inne powody, żeby siostrzeńca nie lubić, drugi raz musi patrzeć, jak ktos tuż obok staje sie tym, kim ona nie mogła sie stać i wkracza do świata, który dla niej był, jest i pozostanie zamknięty. Prawdopodobnie zdawało jej sie, że uporała sie ze swoim żalem, wmówiła sobie, że cieszy ją jej "normalne" życie, a obecność Pottera w jej domu kazała jej ciągle i nieustannie mierzyć sie z przeszłością. Jednocześnie nie ma w nikim oparcia, bo chyba trudno wyobrazić sobie, żeby poszła do męża i wyżaliła sie, że tez chciała do Hogwartu, skoro sama przed sobą prawdopodobnie nie chciała sie do tego przyznać.
Dursleyowie sa normalnymi ludźmi, takimi, jakich wielu dookoła, ale nie są źli. To są po prostu ludzie, którzy stanęli przed czymś, co ich przerasta i czego nie rozumieją. Możemy krytykować u nich brak wyobraźni, poczucia humoru, krótkowzroczność, ograniczenie i metody wychowawcze (i w stosunku do Dudleya i do Harry'ego) Gdyby Harry nie był synem czarownicy sadzę, że nie traktowaliby go tak źle. Ich niechęć jest oczywiście wymierzona w Pottera, ale także w magie w ogóle. Chcieli ją z niego "wyplenić", "wybić mu ją z głowy". Ich szczęście rodzinne zostało zagrożone wraz z pojawieniem sie u nich "Harry'ego". Nie dziwi Was, że po wszystkich magicznych ekscesach Pottera Vernon nigdy nie wypominał Petunii, że to jej rodzina, że nie winił jej za to, że ciągle muszą go trzymać? Wbrew pozorom jest to dość poważny powód do kłótni, ale oni do końca zostali razem, mimo, że ich uporządkowany świat od czasu do czasu przeżywał spore i całkowicie niemile widziane magiczne turbulencje. Czyli może mają jakieś tam serca, jakieś uczucia i potrafią przetrwać trudna dla siebie sytuację.
Nie lubię ich, bo trudno ich lubić, ale próbuję zrozumieć (to takie moje zboczenie, jako przyszłego socjologa:D)
Byli dobrym małżeństwem, dobrymi obywatelami, rodzicami może trochę gorszymi, ale to wina błędów wychowawczych, nie umyślnego działania mającego na celu skrzywdzenie Dudleya. Rysa ma ich portrecie jest, rzecz jasna wszechstronne ograniczenie, ale to dość częsta przypadłość. Ja w swoim otoczeniu mogłabym wskazać dziesiątki takich "Dursleyów", ale nie posunęłabym sie do stwierdzenia, że są źli. Tacy ludzie zdarzają sie po prostu i już (w przypadku Petunii może jest to trochę bardziej skomplikowane, ale ogólnie wiadomo chyba, o co chodzi).
No i ten ich nieszczęsny stosunek do Harry'ego, na który składa się wspomniane ograniczenie światopoglądowe (niechęć zrozumienia), strach przed nieznanym, powodujący nieudolne próby "wyplenienia" magii z Pottera, ustawiczne zastraszaniem (spotkanie z Hagridem, straszenie Syriuszem, zdemolowanie salonu, gigantojęzyczne toffi, groźby Moody'ego, atak dementorów...)
Zatem podsumowując, Dursleyowie byli przyzwoitymi, ograniczonymi i wystraszonymi ludźmi:)
napisałem już raz dzisiaj tego posta, ale mi się wykasował. piszę więc jeszcze raz, wkurzony.
Gdyby to nie była książka dla dzieci, w sensie o magii i czarodziejstwie, uważam, że harry wyrósłby na seryjnego mordercę, zamknęli by go w zakładzie psychiatrycznym albo popełniłby samobójstwo nie mogąc poradzić sobie z otaczającym go światem. Dursley'owie od początku traktowali go jak śmiecia, wstydzili się go, nie okazywali mu żadnych pozytywnych emocji, wciąż tylko wyładowywali na nim złość i przez całe życie nie zrobili dla niego nic dobrego (mówię o prostych zachciankach, typu "harry kupiłam ci snikersa", "idź sobie pograj na playstation" albo "no harry, wymyśl co mam jutro zrobić na obiad"), co gorsza - niemal go głodzili (pamiętam scenę kiedy harry korzystając z zamieszania w kuchni nałożył sobie więcej bekonu niż mógł). Harry chowany był w przeświadczeniu że jest nikim, wpajali mu to praktycznie od kiedy się urodził, zaczynając od jego pokoju, którym była komórka pod schodami, a kończąc na ewidentnym odizolowaniem go od rodziny i wykorzystywaniu go jako sprzątaczki i kelnerki. Nie miał przyjaciół, bo wszyscy się bali dudley'a, nie miał nikogo do kogo mógłby się odezwać, z kim porozmawiać. O tym kto jest zły a kto nie, wcale nie decyduje tylko to, czy morduje sąsiadów i porywa ludzi dla okupu. Dursley'owie byli fałszywi wokół wszystkich naokoło, udawali świetną rodzinę przd prezesem jakimśtam w drugiej części, chociaż uważali zupełnie inaczej. Martwili się tylko o siebie i widzieli tylko czubek własnego nosa, jedyne co było normalne w ich życiu to stosunek petunia-vernon: nie kłócili się. Ich relacje z synem natomiast nie są już tak normalne, rozpieszczali go jak tylko mogli, przekraczając granice dobrego smaku. Tak, uważam, Dursley'owie byli złymi ludźmi.
/edit: przypomnijcie mi, żebym już nigdy nie czytał swoich postów z 2006 albo początku 2007 roku, ok? proszę./
Myślę, że przesadzasz (z tym psychopatą/samobójcą). Nie zapominaj też, że oglądamy całość oczami Harry'ego, i tylko jego. Nie mamy innej perspektywy. Co nie znaczy, że usprawiedliwiam Dursleyów, nie znaczy również, że odmawiam Ci racji, zwłaszcza w punkcie o tym co decyduje czy ktoś jest zły, czy nie. Sęk w tym, że Dursleyowie nie byli - raczej - wyrachowani. Oni byli po prostu ograniczeni i głupi, uważali że tak trzeba i żyli w przekonaniu, że racja jest po ich stronie. Nikt nigdy im nie uświadomił, że robią coś złego, mało tego, wszyscy naokoło robili podobnie (mam tu na myśli ich sąsiadów z dzielnicy koszmarnych domków oraz rodzinkę Vernona). U nas zjawisko takie nosi nazwę Dulszczyzny.
Vernon wydaje się być człowiekiem ograniczonym, takim, który "udeptane" i bezpieczne opinie uznaje za własne, nie chce wychodzić poza nie. Magia jest zła - więc odrzuca magię, wścieka się, nie dopuszcza jej do siebie i nie akceptuje. Dudley jest wpatrzony w ojca i bierze z niego przykład. A Petunia... fakt, czasem jest surowa i oschła, Dudley jest jej oczkiem w głowie, ale Harry jest synem jej siostry, którą pomimo chorobliwej zazdrości jaką do niej żywiła, kochała, tak myślę. A magii może nie do końca się boi, po prostu odrzuca ze względu na przykre wspomnienia z dzieciństwa (wtedy, gdy rodzice chwalili się Lily jako tą "magiczną"). Nie chce o tym pamiętać, bo wtedy ona była "tą gorszą" i używa sobie na Harry'm, by jakoś zagasić tamte negatywne uczucia. Moje zdanie na ten temat.
Hey ^^
Jestem nowa i przepraszam za wszelkie błędy w tym poście
No to tak moim zdaniem Dursleyowie razem byli okropni. Jednak cały czas wydaje mi się że Petunia jest taką zagubioną , smutną kobietą , która tylko przez przypadek wyszła za Vernona .. :/ No bo ona nie tak często krzyczała na Harry'ego . Gdyby tylko miała troszkę więcej cierpliwości to może Harry nie miał by tak bardzo zawalonego dzieciństwa. Wszystko przez Vernona . xD
Dursleyowie byli ludźmi , którzy nie potrzebowali rozgłosu i nie chcieli żeby inni ludzie ciągle patrzyli na nich jak na nienormalnych, i dlatego trzymali Harry'ego "na uwięzi " , bo poprostu nie chcieli żeby ktoś dowiedział się że Harry jest "wyjątkowy" < że to tak ujmę >. Można powiedzieć że bali się. I ten strach zmienił ich w innych ludzi.
x] No to sie rozpisałam x]
Fajne forum ;PP
Pzdr.
Kij a nie dobrzy ludzie ale tez nie sa zli
a mówią, że to kobiety bywają zmienne.
Z jednej strony są dobrzy. Przecież mogli Harry'ego gdzieś wyrzucić czy coś. Ale z drugiej...W każdym razie, dla Dudleya byli dobrzy.
Zawsze tak jakoś kibicowałem Dursleyom, wierząc że objawi się jakaś lepsza ich strona, trochę mi tego zabrakło, oni w pewnym sensie mają symbolizować pewien typ ludzi których Rowling nie cierpi i krytykuje w najnowszej książce o ile dobrze wnioskuje z recenzji.
Dursleyowie mają pewien sytem wartosci który odrzuca inność, są uprzezeni, ale poza tym nie gorsi od wszystkich innych. Prawdopodobnie gdyby tak się złożyło że Harry nie byłby dzieckiem "czarodziejskiego" pochodzenia to mofgliby być dla niego niemal jak rodzice, no ale to gdybanie.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)