Ciekawi mnie, jak przetłumaczylibyście różne niezbyt przetłumaczalne fragmenty DH. Nie ukrywam, że chętnie Wasze pomysły wykorzystam, bo siostra suszy mi głowę o przetłumaczenie jej siódmego tomu.
Zacznijmy może od jednego z trudniejszych przypadków:
Od piętnastu minut siedzę i próbuję wymyślić coś równie dobrego jak Estiej, ale niestety. Oddaję walkowerem.
Ahaha, świetne! XD
No dobra, a co z
Ale w jakim kontekście?
O ile się nie mylę, chodzi o "hear, hear!" - słuchaj argumentu, on ma rację!
Kiedy to było? Kto to mówi? Mundungus?
"racja, racja!" albo "słuchaj, słuchaj!" albo "prawda, prawda"
... "racja, tej!" XP "słuchaj, tej!" - bo to "'ear" nie brzmi czysto. może być "no" zamiast "tej", żeby nie było za poznańsko.
Kiedy to właśnie było w kontekście ucha . Jeden z wielu mini-dowcipów, którymi przerzucali się Fred i George, żartując sobie z braków w "uuszeniu" tego drugiego. I tak to trzeba przełożyć, żeby to wyłapać.
Używam translatora: http://translator.telewizor.eu
Edit: jak podaje Wikiquote, autorem powyższego jest konkretnie George:
:o Chwila, muszę zebrać szczenę z podłogi.
Estieju, moje gratulacje...
Jak przetłumaczyć "Ginger", jak nazywa Rona Greyback?
Rudzielec, chyba najprościej.
Gingers mówi się na ludzi rudych i piegowatych, co zazwyczaj idzie w parze - nie wydaje mi się żeby był jakiś dokładny polski odpowiednik.
Chyba żeby znaleźć coś co by brzmiało bardziej obraźliwie, bo takie miało być w wykonaniu greybacka, ale nie wydaje mi się żeby samo słowo ginger było pejoratywne.
W podstawówce jest taki wierszyk Fredry, moja siostra się go uczyłą na pamięć, i był tam zwrot: "Hej ryży kudła" Chyba pasuje.
Nie w ustach Greybacka raczej.
A no tak. Zapomniałem o stylu Grejbakowatym.
Brzmi prawie jak "ginger boy". Niefajnie tak rudego nazwać.
Pfff... Greyback to wilczek, więc może "lis", "lisek", "chytrusek", bo zdrabnianie może wkurzać. "Ruda kita" jakoś za długo i grzecznie. Więc po co utrudniać sprawę? "Rudy", "ruda głowa" (ewentuwalnie "czerwona")powinno wystarczyć? Chociaż "ryży" brzmi zawiadiacko. Mawia się przecież: "ryży i fałszywy", ne?
Mnie tam by pasowało po prostu "Rudy". Co w tej opcji złego? Za mało niegrzeczne? Nie sądzę, żeby trzeba było jakoś to podbijać pejoratywnym określeniem.
A to "rudy" jest niegrzecznym określeniem? Może najwyżej brzmieć w czyichś ustach nieładnie,podobnie jak "piernik". Z resztą ginger boy też nie jest obelgą, więc najzwyczajniejszy "rudzielec" powinien załatwić sprawę.
... chyba, że "wiewióra", ale to bardziej pasuje do dziewczyn.
"Rudy" albo "ryży" załatwia tu sprawę. Greyback nie wydaje się być istotą skłonną do tworzenia wyszukanych metafor.
Mi się to ginger zawsze kojarzy z słowem Gringo, Gringa. Może dlatego, ze przed DH czytałem Blondynkę śpiewającą w Ukajali
A mi ginger sie z piwem kojarzy... zabawne, prawda?
Joz to widze... Greyback powie do niego: moja mala marcheweczko.
Tak. To. Było w promocji z lipcowym numerem. A ze NG kupuję od czterech lat regularnie to i książeczkę mam.
A to słowo Greybacka Polkowski zamieni pewno w zwykłego rudzielca.
Pytanie za 100 punktów: Jak mozna przetłumaczyć zdanie "Are you wizard or not?"
Bo niektórzy, jak mi własnie napisano, tłumaczą to jako: "Taki z ciebie czarodziej jak z koziej rzyci mandolina". Pozostaję w szoku.
Ja też myślę, że to będzie ryży, no ew. rudy.
Dobra ale co myślicie o samym tytule ?
Wycztałem jak narazie pare propozycji. Najbardziej podpasowała mi
"relikty śmierci". Ale uważam, że nie oddaje to do końca samej istoty tych przedmiotów.
Zresztą w trakcie rozmowy na King's Cross kiedy Dumbledore stwierdza, że wiele się nie różnił od Voldermota, a Harry go broni już zdanie (...)'Hallows, not Horcruxes.'(...) będzie brzmiało jakoś tak tanio ? "Relikty, nie Horcruxy"
Wydaję mi się, że odpowiednia była by jakaś nazwa własna. Jednak myślę myślę i wymyślić nie mogę. Jakieś sugestie ?
Apropos nazw własnych. Taka banalna z pozoru sprawa. Imię Voldzia zostało "Tabooted".(gdzies tak sie chyba pojawialo) "(...)They put Taboo on it(...)".
"Nałożyli na nie Taboo" Ale czy to też nie powinna być jakaś nazwa własna ? Taboo jest cały czas pisane z dużej litery.
I na koniec jedno moje osobiste pytanie jeśli rozmawiamy tutaj o tłumaczeniach.
Co do do cholery jest "sidecar ?" Czy to jest tylne siedzenie ? Zachodze w głowę i nie mogę zrozumieć jednego fragmentu. Kiedy Harry wybija sobie zęba unikając klątwy nurkując obok (pod?) samochodem. Czy ktoś mi wytłumaczy to dokładnie ? Znaczy tą scene. a przynajmniej fragment od kiedy Hagrid próbuje naprawić motor do momentu kiedy znów sadza go na motocyklu ? (Rozdział 'Seven Potters' str 54 wyd. brytyjskie) Bo jestem lekko skonfudowany
O Deathly Hallows niech się Polkowski martwi, ja się dopasuję.
Taboo - to po prostu swojskie Tabu.
Sidecar - boczne siedzenie, takie okrągłe siedzisko na kołach przymocowywane z boku motocykla.
Taboo - mamy słowo "tabu", wystarczy pisać jak w oryginale, dużą literą. "Tabooed" - ztabuizowane?
"Sidecar" to chyba jest boczna przyczepa, ale szczegółów akcji nie odtworzę, bo ja nigdy akcji bitewnych nie rozumiałam.
Sidecar się urwał, gdy Hagrid próbował naprawić połączenie między nim a motocyklem. Potem szybował w powietrzu, podtrzymywany zaklęciem Harry'ego (Harry wybił sobie zęba o jego krawędź), a potem Hagrid wyciągnął z niego chłopaka i posadził za sobą na siedzeniu motocykla. Sidecar eksplodował, bo Harry rzucił w niego zaklęcie.
Ano dziękuje bardzo Czyli nieuważnie czytałem i przeoczyłem, że do motocyklu syriusza było to boczne siedzenie przyczepione Mogłem się w sumie domyślić Dziękuje za pomoc
Rozumiem też teraz ten fragment z unikem schylił sie w tym bocznym siedzeniu wybijając sobie zębra o rant. Zmyliło mnie to użycie słowa 'car'.
Dalej straszenie ciekawi mnie tłum. 'Deathly Hallows'
No a Taboo zostanie Tabu chyba
Ztabuizowane - rox
Eee tam, nie mogę się zgodzić.
"Are you a wizard or not?!" pada w bardzo konkretnym kontekście, w nerwowej sytuacji, i jest nawiązaniem do identycznej niemalże scenki, tylko w odwrotnym wykonaniu (nie Hermiona do Rona, tylko Ron do Hermiony w tomie nr 1). Pomijając już fakt, że Hermiona raczej nie zwróciłaby się do swojego faceta (zresztą nie tylko swojego, w ogóle tego typu słowa do niej nie pasują, a już zwłaszcza w momencie, kiedy trzeba działać w ułamkach sekund i żadne wyszukane aluzje tudzież obelgi - i to też jest ważne, bo "Are you a wizard or not" żadną miarą obelgą nie jest - nie wchodzą w grę) w ten sposób, to to po prostu nie znaczy nic więcej, jak "Jesteś czarodziejem czy nie?!". Identycznie zwrócilibyśmy się do każdego w takiej sytuacji, podstawiając odpowiedni rzeczownik pod "czarodziej". Przykłady:
- Jezu, nie wiem co robić w łazience się leje!
- Żartujesz czy jak? Jesteś w końcu hydraulikiem czy nie?!
- Nie pomogę ci teraz, jestem zmęczony i mam dość komputerów na rok co najmniej.
- No wiesz! Jesteś informatykiem czy nie?!
- Matko! Strzelają do nas!!!
- ... Jesteś policjantem czy nie?!?
I tak dalej, i tak dalej...
Owca, napisałaś wszystko, co miałam do powiedzenia na ten temat. I Hermiona mówiąca taki tekst do Rona jest wzięta z sufitu, i przede wszystkim nawiązanie do pierwszego tomu poszło się czesać.
"Śmiertelne" jak związane ze śmiercią pasuje. Poza tym Elder Wand całkiem śmiertelna dla swoich właścicieli była.
A "Dary śmierci" zdradzają zbyt dużo. Już niechby lepiej zostały te Śmiertelne Relikwie. Wystarczająco tajemniczo.
Ale śmiertelny znaczy mniej więcej - niosący śmierć. Natomiast hallowsy miały nie nieść śmierć, lecz przed nią chronić. Więc ja jestem za tytułem: Dary śmierci, Relikwie śmierci, Regalia śmierci, z szczególnym naciskiem na ten pierwszy.
Słuchajcie, no sorry, ale Estiej ma rację, i to oczywistą. J.K. Rowling z premedytacją użyła słowa deathly, po to by dodać wieloznaczności właśnie. Gdyby chciała dary śmierci, to by był "Harry Potter and the Gifts of Death".
No,zobaczymy jak Polkowski przetłumaczy. Na razie w wstępnej fazie mówi o Smiertelnych relikwiach, ale z drugiej strony on jest przekonany, ze chodzi o horcruxy.
Ja tylko modlę się, żeby w ostatecznej wersji tytuł nie brzmiał "Śmiertelne relikwia"
Co do słowa "śmiertelne" to jestem w stanie je zaakceptować. Ale nie relikwie !!!!
Relikwie to są wtedy, gdy umrze jakaś osoba powszechnie uważana za świętą. I wtedy wszyscy przychodzą i się do tych relikwii modlą. A to, wg. mnie, totalnie nie oddaje charakteru tych przedmiotów.
Regalia to oznaki, symbole władzy. To by chyba bardziej pasowało, ale dla mnie jest jakieś takie zbyt podniosłe, niepasujące do charakteru serii HP.
Pamiątki odpadają od razu (bo za bardzo kojarzą mi się ze sklepem z pamiątkami ).
A dary... Cóż, może nie jest to jakieś wyszukane słowo, ale pasuje. A czytelnikowi, który nie czytał DH, ten tytuł i tak nic nie powie, bo tak naprawdę "śmiertelnym darem" może być wszystko
Regalia odpadają w ogóle. Relikwie albo relikty, zwłaszcza że alternatywny tytuł podany tłumaczom brzmiał Harry Potter and the Relics of Death.
Dary się tu mają nijak z każdej strony. Takie jest moje zdanie i z każdym dniem się w nim utwierdzam, myślcie sobie co chcecie.
Edit: nie wiem, czy to już było? Może było, tylko ja mam sklerozę, ale w każdym razie drugi tytuł, który podobno wchodzi w grę oprócz "Śmiertelnych Relikwii" to "Harry Potter i Talizmany Śmierci". Jeszcze nie wiem, co o tym myśleć. Niby niegłupie...
Relikty ?
Cytat ze słownika języka polskiego PWN:
relikt m IV, D. -u. Ms. ~kcie; lm M. -y
1. pozostałość z minionego okresu; przeżytek
Relikty obyczajowe.
Relikty przeszłości.
2. biol. gatunek rośliny albo zwierzęcia należący do grupy systematycznej dziś bliskiej wyginięciu (np. miłorząb, latimeria) lub mający obecnie ograniczony zasięg występowania a niegdyś szeroko rozprzestrzeniony, np. brzoza niska
z łc.
Być może Elder Wand, Peleryna i Kamień są pozostałościami z okresu, kiedy to żyli trzej bracia, ale na pewno nie jest to przeżytek, a już tym bardziej nie były rozpowszechnione, a teraz zanikają...
relikt «coś, co pochodzi z minionej epoki i przetrwało do dziś w niezmienionej formie»
Ze słownika PWN.
I o takiego rodzaju relikt chodzi, o pamiątkę.
No dobrze, to mnie trochę przekonuje do tych reliktów. Chyba nawet bardziej niż do relikwii. Ale w dalszym ciągu kojarzy mi się to bardzo z dinozaurami, trylobitami i gablotką w sali geograficznej
A słyszałeś kiedyś określenie "relikt minionej epoki" ?
Ja kobitka jestem
Słyszałam, nawet nie jeden raz. I dlatego właśnie ów relikt pasuje mi bardziej niż relikwie.
Ale i tak kojarzy mi się to ze skamielinami Cóż, każdy ma swoje małe odchyły...
A to pseplasam .
Mnie ze skamielinami to akurat bardziej artefakty.
Grobowe Dziuple?
Ta jest .
te talizmany bardziej mi pasuja niz relikwie.
Mi nadal pasują Regalia. Z urodzenia
Zanim przeczytałem DH też byłem z Regaliami. Teraz po przeczytaniu Regalia są drugie. Dary pierwsze.
Dary... Dary losu...
Moim zdaniem najbardziej pasują Relikty śmierci, albo jeszcze bardziej Artefakty śmierci (ze względu na znaczenie słowa, gorzej jeśli chodzi o brzmienie tytułu)
Za wikipedią:
Artefakt - wytwór ręki ludzkiej: każdy przedmiot wykonany lub zmodyfikowany przez człowieka, a następnie odkryty w wyniku badań archeologicznych.
Raczej nie pasuje. Zresztą to nadużywane słowo. Już te relikwie lepsze.
Ale w fantasy "artefakt" zonacza silny przyrząd magiczny, co z kolei pasuje jak ulał.
Mi się artefakt kojarzy z kamieniami dusz
Ale to chyba nie ten dział
Hmmm, ten Artefakt wcale nie jest taki zły.
Jakiś fanfik???
Interesuje mnie bardzo tłumaczenie "the Elder Wand". Cały czas myślałam, że elder oznacza po prostu starszy. A tu pułapka - ostatnio wyszperałam w słowniku, że elder to również czarny bez. Jak sądzicie w tłumaczeniu będzie to starsza czy bezowa (bzowa ?) ? Chodzi tu bardziej o właściwości czy drewno, z którego została zrobiona ?
Ja myślę, że Polkowski przetłumaczy jako Starszą Różdżkę. W końcu to ważniejsze, od tego, ze została zrobiona z bzu.
"Nie no, moja różdżka wcale nie jest taka stara"
ale tak serio, to naprawdę chciałabym kiedyś przeczytać jakieś inne wydanie (tłumaczenie) Pottera. Za kilka(naście) lat chociażby, jak potteromania przycichnie... chyba jakieś inne wersje się pojawią na rynku, nie?
To będzie zależało tylko od agenta pani Rowling.Ale chyba tylko jedno wydawnictwo w jednym kraju ma prawo wydawać HP.
Mówiąc szczerze, nie wiem, jak to się dzieje od strony prawnej (bo dopiero za rok mam wykłady z prawa autorskiego), ale tłumaczeń Tolkiena mamy w sumie trzy, więc i na Rowling pewnie przyjdzie czas.
Dzisiaj tak dla odmiany czytałem KP armii. Nawet takie znośne. Tak dla odmiany, od Polkowskiego można przeczytać. Styl zupełnie inny.
A tak jaśniej?
Moim zdaniem chodzi o to, ze na trzy tłumaczenia Tolkiena tylko jedno jest naprawdę dobre.
No wiem przecież, ale nie zmienia to faktu, że są trzy. A że tylko Skibniewska ma sens - to insza inszość.
no a moim zdaniem chodzi o porównanie Jo do Tolkiena.
i darujcie, ale naprawdę nie miałam na myśli pirackich grupowych tłumaczeń. Po prostu ciekawa jestem takiego tłumaczenia bez presji (bo jaka presja ciąży na Polkowskim, te tłumy fanów, szmaragdowe rewolucje... to nie pozostaje bez wpływu na rezultat tłumaczenia), z wiedzą, co będzie dalej i jak to się skończy, równiejszego pod względem stylu (pierwsze dwie książki są tłumaczone przecież zupełnie inaczej niż kolejne, bo i troszkę inny był target)... no ciekawa jestem no. ale to nie musi być już, może być za 10 lat, może za 15
Jak chcesz inne tłumaczenie, to proponuję też HP w innym języku niż polski i angielski. Za kilka dni powinna do mnie trafić wspaniała książka HP und der stein der weisen. A tak serio, to ja też bym z chęcią przeczytał tłumaczenie HP jakiejś innej osoby. Szkoda że Skibniewska już nie żyje.
Najpierw trzeba znać języki inne niż polski i angielski w stopniu umożliwiającym delektowanie się lekturą. A np. ja mam wrażenie, że mój rosyjski nie jest tak dobry. Rozumieć rozumiem, ale cyrylicę odcyfrowuję wolno.
Ja po ściągnięciu z Carlsena darmowej Leseprobe stwierdziłem, że dam radę. A szóstka z niema piechotą nie chodzi. Z czegoś ją muszę wyciągnąć na koniec gima.
Ech, chciałbym chcieć umieć niemiecki...
wow. Gratuluję. ja po ośmiu latach nauki tego potworno-okropno-straszliwo-ekstremalnie-durnego języka potrafie powiedzieć "hallo" i "guten tak". Na szczęście, już sie nie będę musiała więcej męczyć z tym potworem...
Ja w sumie uczyłem się pięć lat samych podstaw, a i w gimnazjum mam teraz trzy lata kursu kontynuacyjnego, plus przygotowywania do konkursów. W sumie ok. pięć godzin w tygodniu, z czego rok jeszcze przede mną. Nasza germanistka, jest strasznie wymagająca. Oprócz obowiązkowego programu z książek PWN przynosi stosy kserówek, niemieckie gazety itp. I biada temu który nic nie zrozumie. A ja ją bardzo lubię. I to ona podsunęła mi pomysł czytania książki po niemiecku. Nie mówiła akurat o HP - to już mój wybór. I już za kilka dni książka wpadnie w moje ręce. *oczekuje z niecierpliwością listonosza*
<wysila mózg> Mówiąc językiem bardziej swojskim, będziesz czytać "Kamień Filozoficzny", tak?
OT: O mamo, jak ja nie cierpię niemieckiego, a musiałam się z nim cztery lata liceum użerać. Z żałosnymi zresztą rezultatami (jedyna trója na świadectwie maturalnym to cholerny Deutsch).
Tak Hp&KF lub aus Deutch HP&SW
Przejrzałam w empiku IŚ, bo teraz nie mogę tego czytać No i uderzyło mnie, że Polkowski w miejsce "snatchers" dał "szmalcowników", odwołując się w ten sposób bardzo czytelnie do II wojny i do polskich realiów. Co o tym myślicie?
Bo pozostałe kawałki, do których kontrolnie zajrzałam, są bardzo OK.
A czy cała sytuacja, w której grupa ludzi nagle przestaje być pewna nie tylko swoich równych praw ale i życia, a w szykanowaniu uczestniczy również władza i wymiar "sprawiedliwości" nie przywodzi na myśl takich czasów ?
Bardzo trafne. IMHO.
Moim zdaniem też trafne, acz kontrowersyjne.
Mnie też podoba się to słowo. Dobrze wg mnie jest też przetłumaczona czarna różdżka.
Pisze się "reżym" czy "reżim"? Bo w Harrym jest to pierwsze, moim zdaniem dziwnie to brzmi...
Obie formy są poprawne, choć mam wrażenie, że druga - popularniejsza.
O, a jak wyjaśnia?
SZMALCOWNICY - ang. Snatchers to dosłownie "Łapacze". Tak nazywano czarodziejów, którzy po przejęcia Ministerstwa Magii przez śmierciożerców wyłapywali mugolaków i wagarowiczów w zamian za nagrodę pieniężną. W czasie drugiej wojny światowej w języku polskim powstało słowo "szmalcownik" oznaczające człowieka, który wydawał Niemcom poszukiwanych przez nich ludzi (zwykle Żydów, ale i członków podziemia walczącego) albo wymuszał na nich okup. Źródłem tego terminu było żargonowe słowo "szmalec", do dziś oznaczające pieniądze, zwłaszcza w niektórych kręgach mieszkańców podwarszawskich miasteczek.
Biorąc pod uwagę podobny kontekst w powieści (reżym zwolenników "czystości krwi"), termin ten znakomicie oddaje charakter owych "łapaczy", a przy tym kojarzy brzmieniowo ze "szlamami", a więc ich naturalnymi ofiarami. Na skojarzenie to zwróciła mi uwagę Agnieszka Klunder z Poznania.
Mniej więcej tak to Pan Polkowski wyjaśnił
Fakt, "reżym" brzmi paskudnie. Polkowski jednak trochę za stary jest.
Nie mam dostępu do IŚ, więc mam prośbę: mógłby ktoś mi napisać, jak przetłumaczono niektóre ciekawe kwestie? Resurrection Stone, Elder Wand, "I'm holey Fred, geddit?" i "Wit Beyond Measure Is Man's Greatest Treasure" ciekawią mnie najbardziej.
Ze słowniczka na szybko to Elder Wand - Czarna Różdżka i Trace - Namiar.
Edit: mam Resurrection Stone - Kamień Wskrzeszenia.
Edit2: Wit Beyond Measure Is Man's Greatest Treasure - Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie.
Edit3: - Jak się czujesz, Georgie? - szepnęła pani Weasley.
Pomacał sobie głowę.
- Jak uduchowiony - wymamrotał.
- Co mu się stało? - wychrypiał Fred z przerażoną
miną. - Mózg ma uszkodzony?
- Jak uduchowiony - powtórzył George, otwierając
oczy i patrząc na brata. - Widzisz... jestem trochę udu-
chowiony. ODUCHOWIONY, Fred, łapiesz teraz?
Pani Weasley zaszlochała głośno. Twarz Freda odzyskała
zwykłą barwę.
- To żałosne - powiedział. - Naprawdę żałosne!
Tyle jest dobrych dowcipów o uszach, a ty wyskakujesz
z tym uduchowionym?
Do czego odnoszą się te zwroty: "I'm holey Fred, geddit?" i "Wit Beyond Measure Is Man's Greatest Treasure"?
Mam polskie wydanie pod ręką tylko nie wiem czego szukać ;]
Chyba sprawie sobie oryginał i będę próbował czytać wspomagając się polskim i słownikami...
Owca nie próżnuje widzę
A Czarna Różdżka to właśnie tak wyjaśnia, że nazwanie jej dosłownie "Starszą Różdżką" lub "Dzikobzową Różdzką" byłoby czymś... no dziwnym. A czarna nawiązuje i do bzu i do Magii - czarnej która owiewała ten przedmiot - tak jak Przemek mówi.
Chociaż najlepiej to brzmi po prostu Elder - jako tako, znając znaczenie tego słowa bez zgłębiania się przez Tłumacza nad tymi kwestiami.
Ha, Polkowski przestraszył się słowa "zmartwychwstanie", jak widzę.
Czarna różdżka? Jak z pierwszego z brzegu fantasy. "Mroczny Kamień", "Ciemny Diadem", "Czarna Różdżka". Wiem, że chodziło o nawiązanie do czarnego bzu i złowrogiej sławy różdżki, ale i tak trochę - jak dla mnie - kulawo.
Edit: te słowa z "Fred" to scena, gdy George traci ucho i mówi Fredowi, jak się teraz czuje. Drugi cytat to słowa wyryte na posągu Ravenclaw.
"I'm a holey" - Jestem uduchowiony. (...) ODUCHOWIONY, rozumiesz.
Czarna różdżka???
Hm..czy ja wiem ? Termin "zmartwychwstanie" nie tylko jest jednoznacznie kojarzony z Jezusem, ale sugeruje też, że dana osoba dokonała tego...hm...samodzielnie. "Wskrzeszenie" jest lepsze, bo dotyczy kogo innego, znaczy wskrzesić można kogoś. Również tutaj uważam to za dobry wybór.
W sumie racja, po prostu jakoś pierwszym moim skojarzeniem z "resurrection" była rezurekcja i tak dalej. No i przypomniało mi się tłumaczenie "Alien: Resurrection" na "Obcy: przebudzenie". Tam jakoś nikt nie pomyślał o słowie "wskrzeszenie".
Oduchowiony - dobre, chociaż propozycje Jestiego też były świetne
Może dlatego, że tytuł to tytuł, zwłaszcza filmu, musi brzmieć. "Obcy: przebudzenie" brzmi bardzo dobrze, wskrzeszenie byłoby znacznie gorsze. Tym bardziej, że zawsze bierze się pod uwagę różne aspekty i często decyduje na synonim lub słowo bliskoznaczne, jeśli lepiej pasuje. Wszystko zależy.
ja niby czytam i czytam ale jakos sie skupic nie moge i caly czas tu do Was zagldam xD
Kamień Wskrzeszenia bardzo mi się podoba.
Co do szmalcowników jeszcze - to słowo jednak... zastanawia. Bo szmalcownik - jak słusznie Polkowski podaje w słowniczku - to osobnik wyłapujący ukrywających się Żydów.Niby snatchers zajmowali się podobną działalnością, ale jednak... W każdym razie podziwiam tu Polkowskiego za odwagę użycia tego słowa.
Nie podoba mi się ten 'reżym', a powaliło mnie słowo 'insygnium'
Szmalcownicy? Byłem bardzo zdziwiony, ja przetłumaczyłbym raczej jako łapacze.
Czarna różdżka? Wolę Elder Wand. Lepiej brzmi, no i przyzwyczaiłem się.
Chyba teraz zabiorę się za wersję GS.
Ja dalej nigdzie nie widzę (3 słowniki ort. i kilka serwisów internetowych), żeby słowo reżym występowało, a jedyny jaki znalazłem to:
"reżym - dieta; przepisany przez lekarza tryb życia; warunki robocze procesu techn., pracy maszyny."
Nie twierdze, że Polskowski polszczyzny nie zna, ale samo słowo brzmi... Dziwnie?
Z ciekawostek, był taki (kultowy zresztą) film - 'Invasion of the Body Snatchers' i został przetłumaczony jako "Inwazja porywaczy ciał", jak najbardziej poprawnie. Czyli, jak widać nie jest to wszystko takie proste ani jednoznaczne .
Dla Przemka specjalnie:
resurrection
res·ur·rec·tion [ rèzzə rékshən ] (plural res·ur·rec·tions)
noun
Definition:
1. rising from dead: in some systems of belief, a rising from or raising of somebody from the dead, or the state of having risen from the dead
2. revival: the revival of something old or long disused
the resurrection of a youthful dream
[13th century. Via French< late Latin resurrection-< Latin resurrect-, past participle of resurgere (see resurgent)]
resurrection (n)
Synonyms: revival, renaissance, rebirth, revivification, reappearance, restoration, resurgence, renewal, revitalization
Edit: ze słownika języka polskiego PWN
reżim, reżym
1. «system rządów, w którym władza stosuje wobec społeczeństwa przemoc i ucisk polityczny; też: rząd stosujący takie metody»
2. «ściśle ustalony tryb postępowania»
• reżimowy, reżymowy
Zgadzam się, brzmi fatalnie, archaicznie i dziwnie. Nie wiem, czemu się uparł. Reżim byłby o wiele lepszy.
Kamień Zmartwychwstania brzmiałby po polsku dziwnie. Kamień wskrzeszania jest lepszy. Z reszta kamień zmartwychwstania hm, nie pasuje do tego, co ów kamień robi.
A Beedle the Bard i Potterwatch zostało w brzmieniu oryginalnym, czy Polkowski przetłumaczył? A jeśli przetłumaczył, to jak? Niestety, polskim egzemplarzem będę się mógł cieszyć dopiero od przyszłego tygodnia.
Potterwarta i baśnie barda Beedla
Czyli Beedla zostawił. Potterwarta? jakoś nie bardzo mi to brzmi. Po angielsku było jakieś "milsze" w słuchaniu dzięki Zeti.
Potterwachta była w świstaczym tłumaczeniu, tak mi się wydaje. Potterwarta nie brzmi zbyt dobrze, ale pewnie Polkowski nie chciał kopiować pirackiego tłumaczenia.
Wachta lepsza niż warta. U Polkowskiego warta? No trudno.
mi się tam podoba gwardia... tak samo jak czarna różdżka, lecz nie rozumiem kompletnie czemu ta Potterwarta...
Co do Szmalcowników mam mieszane uczucia, znaczenie dobre, ale faktycznie zbyt lokalnie się kojarzy. Podobnie z Czarną Różdżką - Polkowski nieźle wybrnął, nie stawiając na jedno ze znaczeń w oryginale, ale z drugiej nazwa sugeruje czarnomagiczne pochodzenie/przeznaczenie różdżki, a przecież to od użytkownika zależy, do jakich celów posłuży.
Insygnia całkiem nieźle brzmią w kontekście, imo.
nie wiem. jak dla mnie czarna różdżka brzmi perfekcyjnie. tak tajemniczo. w końcu nie zawsze czarne jest czarne a białe jest białe
Szmalcownicy... ta nazwa jest dziwna. i IMO trochę niepotrzebna. Polkowski chyba po prostu chciał dobrze i przedobrzył...
Hm...obawiam się, że to przez skupienie na brzmieniu nazwy bez głębszego zastanowienia nad znaczeniem. Bo czegoś bliższego znaczeniowo nie jestem w stanie wymyślić. Ba, czytając np. o przebiegu procesu szlamy skojarzenie z czasami okupacji samo mi się nasunęło i to momentalnie. Ale nikomu nie zamierzam oczywiście narzucać opinii. A takie oceny to bardzo indywidualna sprawa
Zaś szczerze powiedziawszy "czarna różdżka" mi się ni cholery nie podoba. Nie kojarzy się ani z czarnym bzem ani "potęgą" elder wand. Nie podejmuję się wymyślić nic lepszego, ale no...nie wiem. Nie pasuje i tyle
Potterwarta nie brzmi po prostu. Dreszczy można dostać, wymawiając to słowo. Brr.
No i "Insygnium", choć poprawne, brzmi tragicznie.
Insygnia - Insygnium
Relikwie - Relikwia
Dary - Dar
Talizmany - Talizman
Pamiątki - Pamiątka
Skarby - Skarb
Regalia - ??? Regalium?
Nie ma Snape-shaped hole w polskiej wersji. bu.
no właśnie, a co jest? co jest??
Dziura.
Zaraz poszukam.
edit: mam
oryginał:
'Our headmaster is taking a short break,' said Professor McGonagall, pointing at the Snape-shaped hole in the window.
tłumaczenie:
- Nasz dyrektor wziął sobie krótki urlop - odpowiedziała profesor McGonagall, wskazując na dziurę w oknie.
no nieeeeeeeeeee!!! jak można tak ważny element TEJ książki pominąć!
już nie lubiem Polkowskiego
niech mi ktoś teraz powie, jak czytelnik ma się domyślić (nie znając oczywiście angielskiej wersji), że ta dziura była kształtu Snape'a? dziura to dziura, i to nie to samo
Łeeee... zepsuł cały efekt! swoją drogą pamiętam jakiś fanart z taką dziurą w szybie w kształcie Snape'a (gdzieś w tym forum). Boskie to było
Inna sprawa, że dziura w kształcie Snape'a jest fizycznie niemożliwa. Chyba że w Hogwarcie mają jakieś specjalne szkło.
Niby niemożliwe, ale taki mały szczególik psuje cały efekt. Pan Polkowski się nie postarał przy tym cytacie. Brakuje tego kształtu. Niby dla kogoś nie czytającego DH nie do zauważenia, ale zawsze brakuje. No i polski film wyglądałby inaczej.
Może kiedyś doczekamy się nowego tłumaczenia z Bractwem Feniksa, Armią Dumbledora, Panią E. Książę, czy Darami śmierci.
Mam pytanie o jeszcze jedną rzecz (jutro dam Wam spokój, bo powinienem już mieć własny egzemplarz IŚ ). Jak przetłumaczono sławetne słowa Molly Weasley przy pojedynku z Bellatrix (na temat których już się zastanawialiśmy )?
Wolałem "dziwkę", ale może być
"Nie W moją córkę" brzmi nieco dziwnie, sam nie wiem, dlaczego.
Nie, Suko brzmi lepiej.
Określenie 'Suka' jest najczęściej używane, gdy kobieta chce poniżyć/obrazić/upokorzyć kobietę. A dziwka kojarzy mi się raczej bardzo dosłownie. A Bellatriks, była jaka była, ale dziwką nie była.
A Panni Weasley, prawde mowiac, zaskoczyła mnie w tym momencie;)
To chyba najfajniejszy cytat z całej sagi
Skoro tak mówisz, Abstrakcjo, niech będzie. Na pewno znasz się na tym lepiej ode mnie :]
"Suko" jest bardzo dobre. Ale z kolei "nie W moją córkę" brzmi dziwnie.
To ja jeszcze mam pytanie, jak Polkowski przetłumaczył tekst Ginny, kiedy dawała "prezent" Harry'emu. To o srebrnej linii w oryginale.
Okno mogło być z mocnego szkła i wybił się tylko kształt z grubsza przypominający Snape'a.
Szkoda tego fragmentu.
Czytam wasze posty i mam coraz mniejszą ochotę na czytanie IŚ po polsku Brak Snapokształtnej dziury i Czarna Różdżka też jakoś mi nie pasuje. Chyba pozostanę przy oryginalnej elder wand.
Przejrzałem na Wikipedii spis rozdziałów po polsku. Dwie uwagi.
"The Forest Again" jako "Znowu w Zakazanym Lesie"? Czy pan Polkowski naprawdę się bał, że czytelnicy nie załapią, o jaki las chodzi?
No i "Shell Cottage" jako "Muszelka" mnie rozwaliło XD Było już "Skąd wiesz, że nie jestem odważny w łóżku?", a teraz to
Początek piątego tomu, Dudley mówi Harry'emu, że słyszał, jak Harry krzyczy i jęczy przez sen. Jak mogłaś to przegapić?
Suka jest świetna, i chyba nawet ją gdzieś tu obstawiałam.
A co do dziury... No cóż. Weźcie pod uwagę jeszcze jedno: tłumacz tłumaczy, a potem za jego pracę łapią się panie redaktorki. Niektóre z nich niestety wszystko wiedzą lepiej, i trzeba potem dobrze przejrzeć swoją pracę, żeby sprawdzić czy nie pozmieniały czegoś, na czym nam akurat zależało... A często wystarczy że coś im "nie brzmi", i już obcinają do linijki, w pień wykorzeniając całą indywidualność wypowiedzi bohatera...
Tak sobie ponarzekać przyszłam, ale i pod rozwagę Wam to dać przy krytykowaniu tłumacza .
Chyba muszę jeszcze raz przeczytać ZF
Owca, jako pani redaktorka potwierdzam:
A ja się i tak zawsze wykłócam potem i stawiam na swoim ile wlezie .
Mam nieciekawe doświadczenia z paniami redaktorkami (zawodowe). Wkurzają mnie .
Hazel, dzięki. Muszę się oswoić z polską wersją.
Owiec - jasne, odwieczna wojna autora/tłumacza z redaktorem. I nie mam pojęcia, dlaczego mówią o mnie w redakcji, że nagorliwość gorsza od faszyzmu.
Nie chce mi się przeglądać całego tematu, ale to co Polkowski zrobił w niektórych momentach to kpina, że PFFFF, a korekta ('choć zatańczyć' ...) to też PFFFF. Nie wiem, może nigdy nie starałem się czytać zwracając na takie rzeczy uwagę, ale wydaje mi się, że to najgorzej przetłumaczona część [chociaż no mówię, może jest inaczej]. Są też tak gramatycznie poronione fragmenty, że naprawde niewiadomo o co chodzi.
"'choć zatańczyć" - korekta by MS Word ftw
Hmmm, ja nawet kilka bezczelnie zjedzonych literek znalazłem
Nie mylić z czepialstwem, to tylko obiektywna obserwacja. Faktycznie ciutkę odstaje wykończeniem od poprzednich.
Ło matko, za "choć zatanczyć" to ktoś powinien pracę stracić... Przecież na korektę była jakaś masa czasu.
O co chodzi z tym "choć zatańczyć"? Skąd to?
a co sądzicie o przetłumaczeniu "I open at the close" na "Otwieram się na sam koniec"? Moim zdaniem to zbyt dosłownie zapobiega próbom otwierania znicza przed ostatnim rozdziałem
"Otwieram się na sam koniec"
Też zwróciłem na to uwagę. Nieco kulawe (a tak w ogóle, drodzy językoznawcy, poprawne z formalnego punktu widzenia ? nie powinno to być "na samym końcu" ?) wg mnie i niespecjalnie oddaje zagadkowość. Ale znów, nie mam własnego lepszego pomysłu. Cóż, urok przekładów.
wielce mi się nawet teraz nie podoba tytuł "insygnia śmierci' i nadal obstaję za tym, że powinno być conajmniej "śmiertelne insygnia". Bo one śmierci nie były (przekazała je komuś innemu, według baśnie, a według "faktów dumbledore'a" to w ogóloe śmierć nie maczała w tym palców.)
i denerwuje mnie to, że znalazłem chyba ze trzy literówki w całej książce.
Otwieram się na sam koniec mi się nie podoba. Nie wiem, "Otwieram się u kresu" albo "Otwieram się gdy koło swój bieg zatoczy", jest sporo możliwości znacznie bardziej poetyckiego tłumaczenia niż to, które wybrał Polkowski. A "I open at the close" to tak niezwykle właśnie poetycka, wzruszająca fraza, że zasługuje na uwagę. Odnoszę wrażenie że Polkowski chyba strasznie się spieszył (jak za każdym razem zresztą) i nie wszystko dopieścił, jak należy. Ostatecznie trzy miesiące na blisko osiemset stron to bynajmniej nie jest dużo...
Faktycznie, myślałem, że może 'otwieram się u kresu' się pojawi. W ogóle po tym tłumaczeniu jakiś taki niedosyt. Może sie wezmę i przeczytam trzeci raz?
Ci szmalcownicy mi nie pasują. łapacze byli by chyba bardziej na miejscu. Bardziej Rowlingowsko.
Dzisiaj w końcu dostałem paczkę z siódmym tomem i powoli czytam sobie delektując się, bo jednak fabułę znam i nie zżera mnie ciekawość, co będzie dalej. Wcześniej jednak przekartkowałem sobie parę stron.
Między innymi spojrzałem na ostateczny pojedynek Harry'ego i Voldemorta i zgrzyta mi jedna rzecz. W oryginale mamy
'Otwieram się u kresu' brzmi świetnie, ale jest zupełnie oczywiste. Nawet Ron by wpadł po 5 minutach o co chodzi.
Szmalcownicy są ok.
Natomiast śmiem razi okropnie. Wersja jaką zaproponowała Owczarnia byłaby najlepsza i najmocniejsza.
Przekonuje mnie mnie tlumaczenie tytułu na "Insygnia śmierci", choć dary śmierci czy nawet talizamy też nie byłby złe.
Do szmalcowników można mieć tylko takie zastrzezenie ze wiele osób nie zna tego słowa albo kojarzy im sie raczej z przemycaniem czegoś.
Ja od początku byłem ogromnym przeciwnikiem użycia słowa 'śmiertelne', dlatego, że w języku polskim ery postpolsatowskiej jest to przymiotnik zdezauowany i nie kojarzy się ani trochę ze śmiercią jako taką, ale z filmami "Śmiertelna gra", "Śmiertelna pułapka", "Śmiertelne zagrożenie", "Śmiertelne ostrza 4", "Śmiertelna wyspa", "Śmiertelna klątwa" etc.
No już się nie wyskromniaj. Myślę, że byś wpadła.
Wyjątkowo irytujący jest sposób, w jaki Polkowski przetłumaczył ewangeliczny cytat na grobie Potterów. Ej, bez kitu, wystarczyło zrobić odniesienie do Biblii Tysiąclecia, nie wierzę, że nie skojarzył skąd to zdanie pochodzi. Jego koślawe brzmienie w książce jest wręcz nie do zniesienia. To tak jakby zamiast: "Konia, konia! Królestwo za konia" napisać "Niech ktoś mi da konia! Oddam mu za to królestwo!". Feel the difference.
U Polkowskiego ten cytat to "Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony".
I czy Polkowski musiał wiedzieć, z czego to? Tak, musiał. A jeśli nie on, to powinna to wiedzieć redakcja (której zabrakło). Przez tych kilka miesięcy temat ten przewijał się na wszystkich potterowych forach, wystarczyło sprawdzić.
Oryginał "The last enemy that shall be destroyed is death"
Polkowski "Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony"
Biblia Tysiąclecia" "Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć." 1 Kor 15,26
Cóż...po nim spodziewałbym się rozpoznania cytatu, ale z drugiej strony nie wiem, ilu z czytelników mogłoby się pochwalić tym samym. Cóż, jak się o tym pomyśli, faktycznie jakioś tak dziwnie wyszło.
Cóż, ja się mogę pochwalić rozpoznaniem tegoż cytatu, podobnie jak tego, o skarbie, który po łacinie brzmi Ibi Tesaurus Tuus ubi Cor Tuum.
Ale może kiedyś doczekamy się korekty i drugiego wydania poprawionego...
Żebym nie wyszedł na niby takiego mądrego, to powiem, że też mi się popieprzyło, bo myślałem, że to fragment z Ewangelii, nie z Pawła. No ale Polkowski tłumaczył Narnię i na takie biblijne wstawki powinien być uczulony =P
Tak czy inaczej wyszedł koślawiec. I jeśli nawet on nie rozpoznał, to ktoś w redakcji powinien. Bez kitu.
Jestie, wątpię. [Bo właściwie to niby za co miałby mnie ukochać? Chyba, że piszesz z ironią w sensie przeciwnym, ale to chyba nie byłoby nic nowego. To co napisałam, to tylko takie moje ostatnie spostrzeżenia co do HP, nic więcej nic mniej. Ale jeśli chcecie mnie za nie kochać, to proszę bardzo, nie będę się temu sprzeciwiać. ]
Matko, jesteś strasznie przewrażliwiona, Abstrakcjo.
Jestie napisał bez ironii - Katon jest największym orędownikiem chrześcijańskiej symboliki w HP, i o to chodziło właśnie.
A.
Nie jestem przewrażliwiona, po prostu nie wiedziałam za bardzo o co chodzi jestiejowi i próbowałam na wsze sposoby do tego dojść. Bo stwierdzenie, że Katon mnie ukocha wydało mi się tak dziwne i abstrakcy... niesamowite , że warto było się chwile zastanowić, za co i czemu.
Z reszta nigdy sie nawet nie zastanawiałam nad chrześcijańską symboliką w HP, przy siódmym tomie tak jakoś mi to do głowy wpadło. Poukładało się i ... Tak naprawdę , to w sumie nie wiem czy Rowling jest wierząca i czy pisząc ksiązkę miała faktycznie zamiar nawiązywać do biblii i religii chrześcijańskiej. <: Może tak, a może nie. Pewnie gdybym nie była taką ignorantką i nauczyła się w końcu angielskiego i przeczytała jakiś wywiad z Joanne, znalazłabym odpowiedzi na te pytania. I wszystko stałoby się jasne. A tak... tak żyję sobie ciągle z domniemaniami i przypuszczeniami i też jest w miarę dobrze, nie?
W sumie przypuszczałam, że ktoś z Was musiał wcześniej na to już wpaść. Byłam po prostu ciekawa, co o tym sądzicie. I wyszło na to, że chyba po raz pierwszy zgadzam się z Katoniem. Łoł.
Katon wpadł, jeszcze przed siódmym tomem w kółko to powtarzał.
Rowling jest wierzącą anglikanką (tak się to odmienia?). W kilku wywiadach mówiła o tym, że jej wiara z pewnością miała wpływ na kształt książek.
Ale nie sądzę, żeby świadomie sobie to ustaliła tak, jak to piszesz: Harry-Chrystus, Voldemort-szatan itd.
Była już dyskusja na ten temat - przedstawianie Harry'ego jako "Christ figure' to lekkie nadużycie - Potter tak naprawdę nie umarł, więc "zmartwychwstanie" jest bardziej symboliczne niż faktyczne.
Mimo wszystko więcej jest na TAK, niż na NIE... Harry nie umarł... Ale został uderzony Avadą Kedavrą i na chwilę zasnął, żeby odbyć rozmowę z Dumbledore'em, a po chwili się ocknął. To taka jakby śmierć kliniczna. Nie wiadomo gdzie się znajdował podczas rozmowy z Dumbledore'em [wspomniany dworzec King's Cross niesamowicie pobudza wyobraźnie], ale skoro mógł jak do Dumbledore powiedział 'pójść dalej' , z tego można wywnioskować, że wcale nie musiał wracać do życia. Reasumujac, to co się wydarzyło na upartego można porównać ze śmiercią kliniczną, a także ze zmartwychwstaniem.
Przemek... a komu nie wybaczał i dla kogo nie był gotów się poświęcić? Nawet w Voldemorcie chciał wzbudzić skruche, by nie stało się z nim to, co widział podczas rozmowy z Dumblem. Ostrzegł go, chciał mu ostatecznie 'pomóc'. Poza tym warto wspomnieć, że ani w Czarnego Pana ani w żadnego innego śmierciożercę nigdy nie rzucił śmiertelnego zaklęcia.
Wiem, że motyw zbawienia często pojawia się w literaturze. Ale kurde... zainspirowały mnie myśli, które przyszły mi do głowy wraz z ostatnim tomem HP. HP nigdy na żadne morały ani tym podobne nie przekładałam, nawet czytając monologi Dumbledore'a nie brałam ich sobie 'do serca'. A tu taki psikus, niby taka 'bezwartościowa książka dla niegrzecznych dzieci' jak to mówi mój ojciec, potępiona ostatecznie przez kościół i przez papieża ['bo czary są złe, a w Harrym dobro walczy ze złem siłami zła- czarami']... a ile w niej wartości moralnych, jestem w szoku. I MOŻNA ją przyrównywać do wydarzeń z biblii, będę się przy tym upierać do końca. [I chociaż sama biblii raczej nie traktuje jako 'świętą, natchnioną księgę', uważam, że w jej przypowieściach mnóstwo mądrych i wartościowych pouczeń, które ludzie, w tym KATOLICY powinni częściej wprowadzać w życie.]
Jezus też nie musiał zgadzać się na śmierć , też miał wybór. Zdecydował się postapić zgodnie z wolą ojca. Harry tak samo miał wybór. Oboje - Jezus i Harry - wybrali 'większe dobro' , dobro świata. Chociaż z Jezusem to by była jeszcze trochę inna bajka, ale okej, teraz rozmawiamy o Harrym Potterze, a nie o poglądach religijnych.
Może Harry nie wiedział , że tak się stanie... ale mimo to się poświęcił. I to też jest na jego plus.
Nie zauważyłam, żeby Harry tak bardzo komuś wybaczał. Bellatrix nienawidził. To, że ratował Malfoya i że mu współczuł nie znaczy, że mu cokolwiek wybaczył, po prostu wiedział, że co innego głęboka niechęć do kogoś, a co innego skazanie go na śmierć. To, że zaapaelował do Voldemorta o skruchę, tez nie znaczy, że mu wybaczył. I miał wątpliwości, czy poszedłby ratować wujostwo.
A że nikogo nie zabił? Nie umiał. Malfoy też nie umiał.
A ogólniej - JKR nie kreuje Harry'ego na Jezusa. Harry jest człowiekiem - z wadami, ułomnym, na pewno nie Bogiem. Motyw oddania życia dla odkupienia świata, owszem, wywołuje pewne skojarzenia z motywem biblijnym, ale nie jest to takie proste przełożenie. Co innego w Narnii, tam to jest dość czytelne.
Bardzo ładnie powiedziane, Zwodnik . Chyba lepiej bym tego nie ujęła.
Masz rację, Zwodniku. To, co napisałem na temat tej sceny, było odnośnie posta Abstrakcji, że te słowa dowodziły, iż Harry Voldemortowi przebaczył. Rzeczywiście zbyt płytko potraktowałem temat. Dzięki za obszerniejsze wyjaśnienie, tak powinienem był to ująć.
No więc postanowiłam trochę podratować honor pana Polkowskiego i donieść, że Epilog przetłumaczył moim zdaniem wybornie .
- Jak nie trafisz do Gryffindoru, to cię wydziedziczymy - powiedział Ron. - Ale nie nalegam.
A ogólniej to powiem, że zdecydowanie coś musiało pójść nie tak. Pośpiech? Jakieś tarcia z wydawnictwem? Choroba? Nie mam pojęcia, ale książka ewidentnie przełożona jest nierówno. Wygląda na to, że - swoim zwyczajem - tłumacz stworzył najpierw roboczą wersję, a później zaczął ją dopracowywać. Początek książki jest przetłumaczony bardzo starannie, później zaczyna być gorzej, i cały środek jest już na nieco niższym poziomie (powtórzenia, błędy składniowe i stylistyczne), po to by znowu poprawić się pod koniec. To nawet logiczne, zawsze największy nacisk kładzie się na rozpoczęcie i zakończenie, część środkową doszlifowując na końcu.
No i ten brak korekty. Nie do pojęcia.
A, i chciałam dodać, że w kontekście ogólnym to "otwieram się na sam koniec" nie razi. Zostało ładnie wpasowane w tekst i wykorzystane jak należy, nie psuje niczego. Podobnie jak to "jak śmiesz?" w końcowym dialogu z Voldemortem, też nie przeszkadza jak się czyta.
Ale braku snape-kształtnej dziury nie wybacze! To juz nie ma takiego wydźwięku
Rowling nie jest anglikanką tylko jakąś tam szkocką protestantką.
'Christ figure' polega na tym, że właśnie Chrystusem nie jest. Jest jego figuratywnym symbolem. Nie alegorią, ale symbolem raczej (matko, prawie zgadzam się z Abstrakcją...). Dobrowolna ofiara Harry'ego i jego 'stąpienie na King's Cross a potem powrót jako 'nieśmiertelny' są odwołaniami niemal wprost. Oczywiście Harry nie umarł naprawdę, bo poza symboliką jest jeszcze fabuła, a Harry jest zwykłym śmiertelnikiem. Ale śmiertelnikiem będącym figurą chrystologiczną. Nie on jeden w książce, btw. Tolkien w jednym WP miał trzy 'Christ figure' - Froda, Gandalfa i Aragorna.
Nowy wywiad z Andrzejem Polkowskim (z 27 stycznia 2008): http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,4875002.html. Ogólnikowy dość, ale ciekawa jestem tej Joasi tajemniczej. No i gdzieś tam wyniuchałam nawet nieźle, bo rzeczywiście książka była przekładana w morderczym tempie. Biedak aż do sanatorium musiał jechać .
Intryguje mnie tylko jedno: skoro facet dał radę w dwa i pół miesiąca, to co do jasnej ciasnej z tą korektą?!
Korekta marna była. Znalazłem błąd! Pierwszy raz. W pewnym momencie, nei pamietam którym, pojawia się "choć" zamiast "chodź"
A Polskowski to jednak burak jest. Na premierze w Empiku w Warszawie, podczas małej przepytywanki SPOJLEROWAŁ! Znielubiłem go za to.
Korekty nie było w ogóle, popatrz dobrze w książce. Brak informacji na ten temat świadczy sam za siebie aż nadto wymownie. "Choć" pojawia się na weselu, "choć, zatańczymy" (Ron do Hermiony), ale o tym już było.
Nie zawsze podaje się korektora. Nie ma takiego obowiązku .
Z reguły się podaje. W większości moich ksiązek korektor i redaktor mają nazwiska 9wiem, bo zwracam na to uwagę). A w IŚ tych danych nie ma, co skłania do przypuszczeń, że tekst poszedł do druku bez korekty i redakcji. Świadczy też o tym ilość błędów - po ich przepuszczeniu przyzwoity korektor popełnia seppuku.
na zajęciach z marketingu mówiono mi, że strasznie rzadko zdarza się, żeby korektor był w wydawnictwie na etacie oraz, że nie zawsze korektora się podaje.
swoją drogą, jeśli jest tak źle, jak mówicie (IŚ nie czytałam), to nic dziwnego, że go nie podano. ale wierzyć mi się nie chce, żeby szanujące się wydawnictwo dało taki tekst do druku bez co najmniej dwóch korekt . już prędzej uwierzę w brak creditsów.
Z praktyki życiowej: tak, korektor jest rzadko na etacie, ale to się nijak ma do podawania go w napisach końcówych. I tak, tekst powinien przejść przez: redakcję, korektę i korektę po wydrukowaniu, najlepiej u róznych osób. Tekst IŚ ewidentnie nie przeszedł, bo ktoś by w końcu zauwazył "choć", "auczycieli" i dłoń przyczepioną do ramienia. Cholibka, ja bym mogła korektę IŚ odwalić za darmo...
Czemu akurat z Minerwą?
Bo to przecież była jego zastępczyni, a na dodatek uczyli tego samego przedmiotu. Myślę, że mieli tez sekretny romans i tuzin dzieciarni rozsianej po świecie. Musieliby omówić sprawy wychowawcze.
Durne pytanie
Oj, Minerwa, to tylko taki przykład był. Równei dobrze mógłbym napisać z Molly, albo z Arturem.
A któż powiedział, że geje są bezpłodni
Ale rzadko dążą do romansów z kobietami.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)