Wiem, że może ten topic wyda wam sie
głupi, ale przeczytałam własnie po raz kolejny HPiWA i po raz kolejny mnie
to wzruszyło...czy wy gdy czytaliście tą część HP...czy też czuliście coś
takiego jak obawe o jej bohaterów?...czy moze chęć bycia tam w tym
czasie?...chodzi mi konkretnie o chwilę gdy Harry odnalazł Syriusza...od
czasu Wrzeszczącej Chaty...
Szczerze? nie, nie płakałam nad HP, a
przynajmniej sobie nie przypominam. Jednak Wrzeszcząca Chata i kilka innych
scen mało nie przyprawiły mej mamy o zawał. Nie śmiać się, ja wyjaśnie
Postawcie się na jej miejscu. Oglądacie sobie spokojnie
telewizję, a Wasza pociecha (w sensie JA) czyta sobie spokojnie książeczkę w
drugim pokoju. Cisza, spokój, sielanka. I... w pewnym momencie słychać
histeryczny śmiech latorośli. Zaniepokojeni o stan umysłowy najmłodszego
członka rodziny zaglądacie do drugiego pokoju, a dziecko raczy Was cytatem
"-Więc, to dlatego Snape tak Cię nienawidzi? Bo brałeś w tym udział. -
Tak, to dlatego. - rozległ się drwiący głos, gdzieś zza pleców Lupina.
Severus Snape ściągnął z siebie pelerynę-niewidkę i stał z wymierzoną
różdżką w profesora Lupina. - Bradzo przydatne Potter, dzięki."
(cytowane z pamięci)
Podobne reakcje były, kiedy, to jedna Quirrell
był TYM ZŁYM z I tomu no i w paru innych miejscach.
Czasami były też
nerwy.
(cytując mniej więcej zwierzanie się moje mojej biednej
rodzicielce po przeczytaniu III tomu) "Jak oni mogli go uwolnić?
Severus nie dostał orderu Merlina! To okropne prawda? Oj,
prawda..."
:D:D Ach to były piękne czasy.
Kiedy po raz pierwszy przeczytałam III tom
nie mogłam czułam się tak jakoś... dziwnie... Nie mogłam nawet zabrać się za
inną książkę. Ale nie było to spowodowane wydarzeniami w Chacie, tylko
późniejszymi.
Nie płakałam czytając końcówkę HPiWA, dlatego, że było
tam wiele humorystycznyvh wstawek. Doskonale Cię rozumiem Pensy. Moja mama,
też przeżywała podobne chwile. Śpi i nagle budzi ją niekontrolowany, trudny
do opanowania napad śmiechu ( III część oczywiście najlepiej czytało mi się
wieczorami). W te wakacje postanowiłam ponownie przeczytać wszystkie tomy.
Było to dość zabawne, bo moja koleżanka wpadła na identyczny pomysł. Zawsze
kiedy się rano spotykałyśmy, to czytałyśmy sobie nawzajem fragmenty na które
natrafiłyśmy poprzedniego wieczoru. Naszym ulubionym stał się cytat z II
tomu "W oczach Snape'a płonęła żadza mordu" (ciche
westchnięcie) http://www.zagraj.republika.pl
Mnie wzruszenie nie ogarnia gdy czytam
HPiWA po raz kolejny. Po prostu z zaciekawieniem obserwuję "grę
czasu":D
HP to już klasyka dlamnie....zawsze z
radością wraca się do ukochanych momentów. A III tom faktycznie ma jakąś
moc. To co działo się we Wrzeszczącej Chacie i później to najlepsze
fragmenty sagi. Czyta się zaawsze ciekawie, a za pierwszym razem też budziły
się emocje. To nie było wzruszenie. Przypominaało to oglądanie horroru w
formie sztuki teatralnej, te sceny naprawdę trzymają w napięciu.
Nie płakałam przy HP, ale są momenty
do których bardzo lubię wracać
HPIWA... hmmm... moja ulubiona część. Co tu można o niej powiedzieć?
Napewno jest mroczniejsza od innych. Dementorzy, Azkaban i
"morderca" który okazuje się być ojcem chrzestnym Harry'ego.
Dużo tajemnic. Na szczęście w tej akcji i mroczności nie brakuje humoru.
Nie wiem, co sprawiło, że HPIWA tak bardzo mi się podoba. Chyba
całokształt.
Mój ulubiony momenty to mecze quidditcha, rozdział
z boginem (hehehe Snape ) i od
Wrzeszczącej Chaty, aż po ostatnią kropkę w książce.
Zdecydowałam
się dodać kilka fragmentów
Po przeczytaniu tych postów...tak myślę
że wszyscy w sumie mieli podobne uczucia...ta część HP to naprawde coś...to
się czyta z wieelką ciekawością i jak juz sie zacznie to nie mozna
przerwac...4 częsc też niczego sobie, ale chyba w 3 takie wg mnie poruszenie
sprawiło pojawienie się Syriusza Blacka...kogos kto nagle okazuje się kimś
bliskim dla Harry'ego i kto wreszcie może uwolnić go od Dursleyów...
Tak dla siebie czytanie to jeszcze nic.
Spróbujcie poczytać trzeci tom, szczególnie ostatie rozdziały na głos. Jak
ja czytałam to mojemu młodszemu bracholkowi, to aż mnie w gardle ściskało, a
jak doszłam do momentu, w którym się okazało, że Syriusz jest ojcem
chrzestnym Harry'ego, to mojego brata tak zatkało, że do końca czytania
się nie odezwał...Niesamowite wrażenie...
No nie nawet dzieci zatyka...ale
musiało Cię nieźle gardło boleć...bo ja nie mogłam juz przerwac jak czytałam
ostatnie rozdziały
Ha... mooj pieerfshy poscik...zapamietam
te chwile...
a tak na temat... troojeczka wzbudziła we mnie emocje
ktoorych przy 1 i 2 nei zauwazyłam...
ma to cos.. moze poczułam w niej
ciepło rodzinne? Takie O wiecie
ale 4 i tak mi sie naaajbadziej podoba || jak na razie
^^ ||
[OT] tak se zastanowiłem i mam do was
pytanie ludzie:
Czy pamietacie swój pierwszy post na forum HP?[/OT]
No
bez przesady. To tylko ksiązka... Jesli JKR zabije Hermy to...
Ja swojego pierwszego posta nie
pamiętam..ale wtedy bylam jeszcze jako TIta...najlepiej pamiętam jak w
zeszłego sylwestra impra u kumpla nie wypaliła i przesiedzialam na forum do
2 nad ranem fajnie sie pisało ...a co do Hermy...to ona nie moze zginąć
co by zrobili jej przyjaciele??? chyba ze w tych ostatnich tomach JKR chce
uśmiercac po jednym z przyjaciół Harry'ego? a na koncu jego samego?
to byłoby strraszne
- Nie rób tego Vold!
- A co mi mozesz zrobic Potter? - zielone swiatło
- Nieeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!
- Haha. A teraz ten Weasley. Pamietam twoich rodziców, jak mnie błagali o litość dla ich dzieci haha! - zielone światło
- Ty, ty. - Potter mdleje
- Haha, teraz tylko jedna rzecz mi została - zielone światło...
[Czy ci na mózg padło!!!! Skasuj to, skasuj to natychmiast - dop. zdrowy rozsądek]
UWAGA! Nasz drogi kubik znowu wpadł
w trans Ale jak dla mnie to Rowlling nie powinna uśmiercać zadnego
z tych bohaterow i pozostawic ich przy zyciu na wieki wieków . . . . bo jak
kogos z tej trójki usmierci to byłby z pewnością wieli cios dla najmłodszych
czytelników nie sądzicie?
Wielu z nich by popełniło samobójstwo...
Heck kto wie może o to własnie jej chodziło. Budować jakby nie patrzeć wręcz
żywych bohaterów. By ich potem zabic na oczach zdruzgotanej młodzeży. Może
jednak ci od wyzywania jej od pomiotów szatana mieli racje... Może ona
jakiejs sekty przewodzi i potrzebuje ofiary...
Geeez jakie mysli mi
przychodza do głowy!
kubik kubik nie strasz takimi
myślami...hehe...chyba zagłęboko wpadłeś w ten trans Ale to by ookropne było...tak czytasz sobie czytasz a tu
nagle sie dowiadujesz ze Harry Ron lub Hermiona umrą za jakies 10
stron....od kumpeli sie dowiadujesz oczywiscie
Ech, weźcie mnie nie straszcie...
Ale jesnak wiecie, co jest najgorsze?
Ta totalna znieczulica, która jest w filmach. Jak dla mnie, to nie ma tam jakiegokolwiek wzruszenia, może po zmianie reżysera, sytuacja się zmieni wraz z trzecią częścią...
W sumie to w dwóch pierwszych nie było jak tego okazać, ale jednak mogli się bardziej postarać...
Chyba zartujesz, Dra-Ma . Podczas
pierwszego filmu wzruszyla mnie scena ze zwierciadlem Ain Eingarp, a podczas
drugiego oczy mi sie zaszklily ja k Harry mowil "There's no Hogwart
without you, Hagrid"
Raaany ale offtop
Zaczynam przychylac
się do teorii, że: ksiązki sobie, a ekranizacja sobie.
Za dużo zmian
zrobili w III filmie po prostu. http://forum.freeware.info.pl/gry/anno.html Dobre przygodowe kino z wplecionym motywem
Pottera. Szkoda.
QUOTE (Neonai @ 01-12-2003 21:12) |
Podczas pierwszego filmu wzruszyla mnie scena ze zwierciadlem Ain Eingarp |
Tylko jedna???...a mi się podobalo jak
przed wsiąściem do pociągu powrotnego z Hogwartu Hagrid dał Harry'emu
album z fotkami jego rodziców...zrobił taką minę...to wspaniałe że mógł
zobaczyc ruszających się swoich rodziców...
Ja osobiscie smuciłem sie te momenty kiedy,
Hardodziób został ściety i kiedy była mowa, że Syriusza
dementor, ale najstraszniejsze było to jak mówili o tym co
sie dzieje z osoba pocałowaną
Hm...mnie te filmy w ogóle nie
wzruszyły...od początku byłam do nich nastawiona dość sceptycznie, a jeszcze
jak nam z polskim dabingiem wyskoczyli, to myślałam, że się stocze na sam
dół sali kinowej ==
Poprawka- jedno co mi się w filmie podobało i mnie
'wzruszyło' to była muzyka...
no własnie...tak juz myślałam ze nic CIe
nie wzruszyło...myślę że takie rzeczy wzruszają każdego z nas osobno,
inaczej, i nie wszyscy po prostu chcą się tym dzielić...ale wiem że takie
filmy i ksiązki pomagają oderwac sie na chwile od rzeczywistosci
No dokładnie, o to właśnie mi
chodziło...
Cóż, może to też zależało od książki, którą ekranizowali,
może od reżysera...Chciałąbym, żeby tak poryszająca część, jak 'więzień
azkabanu' była pokazana w sposób, jak poruszy sewrca wielu fanów HP.
Szkoda by było marnowac tak wybitnego tekstu..
Nio też bym chciala zeby tak ją
przedstawili aby aż dech zapierało w piersiach i zeby sie poplakac...tylko
mam wielką nadzieję ze nie zepsują tej części HP, bo to by straszna strata
była...
QUOTE (Dra-Matha @ 02-12-2003 19:44) |
Hm...mnie te filmy w ogóle nie wzruszyły...od początku byłam do nich nastawiona dość sceptycznie, a jeszcze jak nam z polskim dabingiem wyskoczyli, to myślałam, że się stocze na sam dół sali kinowej == Poprawka- jedno co mi się w filmie podobało i mnie 'wzruszyło' to była muzyka... |
No mi tez sie bardzo spodobal ten
moment gdy Harry uslyszał że Syriuszek chce z nim zamieszkać...ta radosc w
jego głosie, błysk w oczach...oto tylko wyobrazenie moje ale to własnie
przez wyobraznie sie wzruszam przy czytaniu książek
Niom, może gdybym widziała filmy w wersji
oryginalnej, to bym sie tak nie zniechęciła...
chociaż z drugiej strony
jednak strasznie dużo zalezało od rezysera...dla mnie ta cała fabuła była za
'sucha'...
Jak się nie poryczę na HPiWA, to odpuszczam sobie
nastepne filmy...XD
No ja raczej sobie ich nie odpuszczę jesli będą... ale jesli tylko ten film, spróbuje nie doprowadzic mnie do łez i do wzruszenia takiego jak przy książce to chyba zatuke reżysera...albo nie lepiej kurde sprzeciw narodowy
A jeszcze co do flimów i książek o HP to
co zrobią najmłodsi czytelnicy po zakończeniu tej serii? ZNowu powróci era
zkomputerryzowania kompletnego i wyobraźnia dzieci i w ogóle ludzi
podupadnie chyhba że ktos wymyśli przynajmniej cos równie dobrego jak HP
chociaz czegos takiego nikt nie zrobi pewnie
A własnie, że ciągle powstajha ksiazki z serii Zapomnianych krain są lepsze od Władcy Pierścieni, ale tylko kilu autorów jest dobrych Salvatore, Geenwood,Grubb i reszta to włdacy swiata tamtych ksiażek (tylko jeden autor sie nienadaje,Athans tylko dla tych co lubia krew ala fontana)
owszem, płakałam i to
kilkakrotnie... Ale też i płakałam ze śmiechu. Dziwne, bo płakałam nawet gdy
trio widziało samych siebie w czasie ścięcia głowy Hardodziobkowi:P Więcej
było śmiechu ze łzami niż strachu....
Ty jestes kolejna ofiara atków smiech
zwanych głupawką.
Dudleyek obraziłeś mnie! To wcale nie
jest głupawka, tylko duże poczucie humoru, a Ciebie ktoś obraził że tak
notorycznie tak robisz?
Konałam też ze śmiechu w czwatej części
kiedy Ron mówił na wróżbiarstwie"a czy ja też mogę obejrzeć ciało
Lavender?":P
Hermi zaczynam się ciebie bac, dobra sory,
ale to naprawde nie jest normalne
ostatecznie uważam że każdy ma swoje
indywidualne odruchy emocjonalne, w tym właśnie śmiech i płacz, najbardziej
Harry Potter mnie w tym ukierunkował, nie śmieję się już z byle czego, lecz
z tego co jest tego warte, a w tym z momentów fabuły HP...
No własnie każdy ma swoje odruchy emocjonalne...ja np. bardzo mi sie chcialo płakac w niektórych momentach, w niektorych łezka moze popłynęła, ale tez śmiałam sie sama ddo siebie czasami bo to było tego warte takie niektóre tekściki
do tematu <--- "Więzień
Azkabanu" to moja ulubiona część. jest tajemnicza, troche mroczna,
wprowadza wiele nowych elementów, pojawiają się nowe, ciekawe postacie.
zdecydowanie najlepszy tom. ale jakoś mnie nie wzruszył... wzruszyła mnie za
to pewna scena w 4 części. to była jedyna scena w "HP", kiedy było
naprawdę smutno.
Pewnie choodzi Ci o scenę śmierci
Cedrika itd :-( Ale w HPiWA...czy nie poczułas sie tak jakby bardziej
wesoła..czy rczej po chwilach emocji w wrzeszczącej chacie szczęśliwa ze to
jest ojciec chrzestny Harry'ego i ze on moze z nim zamieszkac?
w temacie "najsmutniejsze fragmenty
książki" opisałam scenę, o którą mi chodzi.
a w III tomie naprawdę
nic mnie nie wzruszyło. byłam zauroczona, kiedy czytałam, ale to w zasadzie
wszystko. nie przypominam sobie smutnych momentów.
No ale tam było tyle zaje fajnych
scenek, że kurcze najfajniejsza część to tylko HPiWA...ale Rowlling
genialnie to wszystkoo skleciła...ale moze to wszystko przez SYriuszka...w
koncu on tyle wniósł do tej ksiażki
wiem. "WA" to też mój ulubiony
tom. jest po prostu inny niż wszystkie. ciekawszy. Harry nie toczy - nudnego
już - pojedynku z Voldemortem. poza tym dowiaduje się wielu faktów
dotyczących śmierci jego rodziców. czyta się jednym tchem. świetne. ktoś
śmie zanegować? ^^
No chyba nikt sie nie odważy tego
zanegowac a co do tego tchu to rzeczywiscie...jak juz sie wejdzie w
te najciekawsze momenty to sie juz potem oderwac nie mozna az do uspokojenia
akcji albo do konca książki
HPiWA jest najlepszą częścią, ale nie
zapominajmy o częsci 4 która tez zrobiła niezłą furrore chociaz nie
dorównuje czesci 3 ...a częsc 1? przeciez to ona wciągnęla nas w serię przygód
małego czarodzieja tylko 2 częsc mi do gustu ne przypadła...jakas taka
mdłaalbo cos
tez kiedyś wydawało mi się, że 4część jest najsłabsza. jednak jakiś czas temu zmianiłam zdanie. każdy tom ma w sobie coś niezwykłego, temat przewdoni każdego jest równie ciekawy i wciągający, z każdej części dowiadujemy się wielu nowych, intresujących faktów dotyczących życia Harry'ego, jedgo rodziny, przeszłości itp. każda książka jest dobra, jednak absolutnie naj jest oczywiście 'Więźnień Azkabanu', ale pozostałe są też świetne. bez dwoch zdan ^^
No tez tak mysle tylko po prostu mi 2 czesc nie pasi...jakas taka inna:-) ale tak ogólnie to O.K
ja nie przypominam sobie, abym płakała na
d HP
ja go pożerałam
a poza tym HP i WA jest moim zdaniem
najgoraszą częścią...
bo nie było Vodzia:)
Bo nie było Voldzia? hieh ... to chyba
lepiej Własnie w tej części bylo tyle emocji ze poof szkoda
gadac...prawda w 4 tez jest peeełno, ale Voldziu ukazuje sie dopiero pod
koniec
Holly, a mi się właśnie wydaje, że 3część
była najlepszym tomem właśnie m.in. dlatego, że nie pojawił się w niej
'Voldzio' ((; bo 'Voldzio' jest już trochę nudny. ciągle te
powroty, odzyskiwanie mocy, pojedynki których finał jest z góry
przewidziany. w "Więźniu Azkabanu" pojawiają się postacie o wiele
ciekawsze od 'Voldzia' [;P]; Syriusz, Peter Petigrew. poza tym mają
miejsce wydarzenia, których zupełnie się nie spodziewamy. mogłąbym wymieniać
i wymieniać zalety 3tomu, a wad nie dostrzegam żadnych =)
dobranoc
wsystkim (:
Dla mnie, że tak powiem
"najgorsza" jest czwarta część, gdyż nie kończy się tak jak
wszystkie, czyli, że Harry pokonał voldemorta, tylko, że wszystko sie moze
zdarzyc podczas wakacji, mysle ze o tym ta ksiazka mowi
a mi wlasnie przez te 'innosc'
podobaly sie III i IV czesc. III, tak jak mowi Kira, przez wprowadzenie
nowych postaci, zmiana shcematu wydarzen. Ale w Iv tesh wystepuje ta zmiana
schematu, tylko jest mocniejsza, bo po raz pierwszy mamy do czynienia z
Mistrzostwami w Quidditchu, a Harry nie pokonuje Voldemorta. Tylko mu
ucieka. Dlatego mi sie podobalo
Masz rację, Harry ucieka Voldemortowi i ja
przynajmniej czuję niepewność co będzie z Harrym w następnej części, co
będzie podczas wakacji?
Nio i tak jak po końcu 3 części tak i po
końcu części 4 nie moge i nie mogłam sie doczekac przeczytania części
kolejnej...te wydarzenia opisane w obu częściach tak wciągają,ze strasznie
chce sie wiedziec co dalej co dalej i to chyba dlatego lubie książki pełne
"emocji"...
....V część....myślę że większość z
forumowiczów nie zaprzeczy ze ta część to było COS....gdy zginął Syriusz
stopien mojej wrażliwosci osiągnał najwyzszy poziom...łzy same polecialy mi
z oczy..żal mi bylo postaci ksiażkowej...ne wiem czemu ale wczulam sie w tą
ksiażkę...Powiedzcie sami czy to was nie wzruszyło? Czy nie uroniliscie ani
jednej łezki? Ta ksiażka zakonczyla sie smiercią ta ważnej osoby....po
prostu nie da sie przymknąć oczu...
Ja raczej nad Harrym nie płaczę (zanim mi
łzy napłyną do oczu, to już kończy się scena). Ale jak czytałam trzecią
część, to myślałam, że wyjdę z siebie, jak Glizdogon uciekł...
nio mnie on tez tym zdenerwował ze tak
bezczelnie zwiał...ehh zamiast odważnie stanać przed sprawiedliwośćią...no
ale czego mozna sie spodziewac po takim beznadziejnym tchórzu??? Ale co do
łez...nie popłakalas sie przy smierci Syriusza?...ja nie mogłam..nie
wytrzymałam...najpierw łzy polecialy przy jego smierci..potem gdy Harry
chwytal sie wqszystkich desek zeby sie nie poddac...do konca wierzyl ze on
powróci...pewnie nadal tak mysli tak jak ja....ehh po prostu to zbyt
wzruszające...
Ja jak przeczytalam III tom to czulam sie
strasznie dziwnie..... mialam dziwne odczucia co do tej ksiazki.... Ale
wogole to polubilam Syriusza od momentu we Wrzeszczacej Chacie.... I
chcialabym tam byc.... nawet jak to czytam to mam wrazenie ze tam jestem z
nimi... ale gdy nagle sie odrywam uswiadamiam sobie ze to niestety nie
prawda
Ja jestem strasznie wrażliwa. Kiedy
na jakimś filmie ktoś płacze to ja też itd. Zawsze b. się wzruszam. Kiedy
pierwszy raz czytalam 5 tom, to na dobre się rozpłakałam po reakcji HP na
śmierć Syriusza. Pierw to był taki szok. Za drugim razem też się
rozpłakałam. A w śmierć Cedrika, mimo, że nie był naszym "bliskim
bohaterem" nie potrafię cały czas uwierzyć. Za każdym czytaniem HP
przeżywałam wszystko od początku z bohaterami.Mimo, że wiem co się wydarzy.
taka już jestem ...Ale lubię tak się wzruszać ...
A ja jakoś nie płakałam, co było dla mnie
trochę nietypowe. O tym kto zginie wiedziałam już wcześniej i wydawało mi
się, że moja reakcja będzie zdecydowanie inna.
Mój ulubiony fragment z WA to:
"(...)Lupin opuścił różdżkę. Podszedł do Blacka, chwycił go za
rękę, podciągnął, pomagając mu wstać i...i usciskał go jak
brata."
Teraz, przy n-tym przeczytaniu tego opisu, mogę się
skupić na wyobrażeniu sobie uczuć poszczególnych bohaterów, ich wyrazów
twarzy, ruchów. Kocham to.
A w ogóle scena we Wrzeszczącej Chacie to
majstersztyk. Cała książka jest idealna.
nio ta scena też była świetna...mam
nadzieje ze ją O.K. ujmą w adaptacji filmowej;)...ja w ogóle sądzę ze od III
czesci HP dopiero zaczęlo sie dziać cos naprawde emocjonującego...teraz
jakbym miała w kolejnosci wymieniac najlepsze czescie to by szlo tak:
1)HPiWA 2)HPiZF...na 2 miejscu bo zabili Syriusza
3)HPiCO 4)HPiKF 5)HPiKT.....ehh nie moge sie pogodzic z niektorymi
faktami...a jestem przeciez juz dużą dziewczynką i wiem ze to tylko
książka...ehh wyjątkowa książka...
Martucha, nie jesteś sama!!! ja
też ryczałam, a już szczególnie wtedy, jak Harry siedział nad jeziorem (
koniec V tomu) i wspominał Syriusza i podczas, gdy Dumbledore mówił na
uczcie pożegnalnej o Cedriku
. Ale ja uwielbiam się tak wzruszać. Tworzy się wtedy taki klimacik... a
potem musze się pocieszać
No właśnie moją ulubioną częścią jest III i czytałąm ją już wiele razy i za każdym z nich się wzruszałam No więc dziewczyny nie jesteście same...
Zazwyczaj berdzo mocno angażuję sie w czytaną książkę,a w HP to juz maksymalnie i nawet jeslii czytam ten sam wzruszający fragment 10 raz to nie moge się powstrzymac od drżenia i łezki...
Taka babska przypadłość
No ja mam to samo ... Przy czytaniu 5 czesci ryczalam w momecie smierci Syriusza i rozmowa Harry'ego z Dumbledorem - wogole sie nie wzruszylam na paczatku tylko dopiero na samym koncu jak Dumbledore mowi Harry'emu o odznace prefekta ... tak wlasciwie to dopiero wtedy dotarlo do mnie jak dyrektorowi zalezy na Harrym...
Przy cztaniu Potterów najczęściej towarzyszy mi wariacki śmiech bądź morze łez przy okazji śmierci Syriuszka i wszystkiego z tym związanych. Przy trzeciej cześci nie towarzyszyły mi żadne z tych emocji. Dla odmiany miałam majtki pełne strachu, bo Syriusz na początku wydawał mi się dość groźny... Ale ja głupia byłam... Pozdrawiam
Mnie tez sie tak na początku wydawało Wogóle to autorka przyzwyczaila nas już do tego, że akcja rozwiązuje sie zupełnie inaczej, niż na początku by się wydawało.
I to jest właśnie bardzo fajne - to zaskoczenie pod koniec!!!
Moją ulubioną część III czytałem wiele razy i nigdy mi sięnie nudzi!!!
Ale zawsze się wzruszałęm kiedy wychodzili z tunelu i Syriusz zapytał sięHarry'ego czy nie chciałby z nim zamieszkać!!!
Popieram mi tesh sie najmniej podobal HP i WA. Ale co do wzruszen. Czytajac wzruszylo mnie sciecie Hardodzioba ;(, smierc syriusza i jak Harry niosl na wpol zywa Hermiona na rekach A film mnie wogole nie wzruszyl....
Wow...nie sądziłam,że ten temat wróci jeszcze do żywych =).
Potteromanko, tia też mnie to badzio wzruszyło...bosh jak on to wszystko mówił Harry'emu, nie tylko o tym że on popełniał błędy dlatego ze za bardzo zależało mu na Harry'm żeby go nie ranić, ale też o tym jak bardzo Syriuszowi zależało na jego osobie, jak bardzo go kochał, ile był w stanie dla niego poświęcić...i jak bardzo się cieszył mając go przy sobie, o tym że Harry wniósł tyle do jego życia, sprawił że nabrało kolorów...że Harry miał zarazem "ojca i brata" w osobie Black'a.To jak to mówił było niesamowite, nagle wyjaśnilo się tyle spraw, które choć były od dawna wiadome, nigdy nie zostały ujęte w słowa, Harry nie usłyszał nigdy tego wszystkiego tak dokładnie.Jest takie powiedzenie, że nie doceni się czegoś póki się tego nie straci...i tak własnie bylo tym razem,wprawdzie cenił Black'a za życia, ale dopiero potem po śmierci zrozumiał jak wiele stracił. I własnie wtedy łzy mi leciały, w momencie gdy Dumbledore o tym wszystkim mówil....w gardle aż mnie sciskało, bo w sumie choć to świat wyimaginowany to jednak wzruszające zdarzenia.
Co do Hermiony- niesionej przez Harry'ego....też tego nie kojarze.Ale cos mi świta ze to z III części z akcji z dementorkami...tylko nie wiem czemu mi sie z tym to kojarzy, czy on ją wtedy niósł?=)
Jeżeli o mnie chodzi, to takie momenty jak ten z Syriuszem w trzecim tomie nie wzruszył mnie tak bardzo, ale wciągnął do reszty, w ogóle tak było z tą sceną we Wrzeszczącej Chacie.
Jednym tchem czytałam ostatnie rozdziały 5 tomu, ale kiedy Syriusz wpadł za zasłonę, zaschło mi w gardle i zrobiło mi się bardzo smutno... Ale dopiero jak Harry rozmawiał... wrzeszczał na Dumbledore'a, wyładowywał tą swoją złość i rozpacz, wzruszyłam się naprawdę i całą siłą woli powstrzymywałam sie od płaczu... . Nie, nie beczałam, były tylko pojedyncze łzy, bo mama uznalaby mnie za głupią....
Wyjątkowo dobrze pamiętam ten moment, jak to czytałam... aż dziwne
Heh, ja wyjątkowo sprytnie wyszukuję w książkach jakieś fragmenty świadczące o uczuciu Harry'ego i Hermiony , ale tego noszenia na rękach to nie kojarzę... Chyba że po walce ze śmierciożercami w ZF, ale to chyba Neville ją niósł... a może i Harry?
Fajny był ten moment z Graupem... Jak się Hermi do Harry'ego przytuliła... Takie to romantyczne było....
Tia...to był świetny moment...W sumie to Hermi często się do niego przytula w takich sytuacjach.To jest urok ich przyjaźni,zawsze mogą na sobie polegać i ufają sobie,co ma w sobie również poczucie bezpieczństwa przy tej drugiej osobie.Tylko czy to zostanie przyjaźnią?Czy może przerodzi się w coś głębszego w co jestem w stanie bardziej uwierzyc.....
Mnie tam nigdy nie podobal sie moment z Graupem wogole ta cala opowiesc Hagrida z lekka mnie nudzila ... A jesli chodzi o Hermione ktora Harry niosl na rekach to nie bylo takiego mometu w ksiazce ...
Hm...tak w sumie to Rowling mogła przydzielic Hermionie też jakąś przyjciółke...wtedy pewnie byśmy sie trochę dowiedzieli o jej zyciu osobistym, o jej sympatiach i antypatiach,itd. Właściwie to ona przyjaźni się z Ginny, ale wszystko jest owiane tajemnicą i szeptają miedzy sobą na tematy których nikt inny nie zna. =PpP
Wczoraj czytałam mojej młodszej siostrze piątą
część Harry'ego i w pod koniec rozdziału UTRACONA PRZEPOWIEDNIA jest
taki tekst:
,, ...Wydało mu się wręcz nie możliwe, by na świecie mogli
istnieć ludzie, którzy wciąż mieli ochotę, by coś zjeść, którzy się śmiali,
którzy ani nie wiedzieli, ani się tym nie przejmowali, że Syriusz Black
odszedł na zawsze. Syriusz zdawał się przebywać już o miliony mil stąd,
nawet jeśli jakaś cząstka Harry'ego wciąż wierzyła, że jeśli tylko
odciągnie zasłone, odnajdzie tam Syriusza, który na niego spojrzy, który go
powita, który-być może-wybuchnie smiechem przypominającym szczekanie
psa..."
Jak to czytałam, to normalnie prawie ....
Czytałam tą książkę już po raz któryś, ale jak zawsze odkryłam coś nowego
(wcześniej ten fragment jakoś nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia...).
heh ja sie wzruszylam jak Harry uwierzyl SYriuszowi, pozniej jak mial nadzieje ze beda razem mieszkac itd... no i w V czesci, jak Harry nie mogl uwierzyc ze SYriusz umarl, jak poszedl do nicka, jak znalazl lusterko :/
Niop Voldzia...szukał dojścia do Syriusza...do końca miał nadzieję, że jeszcze go zobaczy =(.Smutne to było..Tak jak ten fragment Anulci. To też było dobijające, bo nikt nie widział jego cierpienia, inni uczniowie nie zauważali tego co się stało, co dzieje sie z Harry'm co sie stało z Black'iem. Im to było obojętne...czy Łapa jest czy go nie ma. Nie interesował ich ból towarzyszący Harry'emu...a to przynosiło kolejne cierpienia, ta obojętność na jego krzywdę... =/=(
Ja ryczałam czytając ostatnie rozdziały V tomu. A ponieważ nie wierzyłam że Rowling mogła coś takiego zrobić więc przeczytałam jej jeszcze parę razy i ryczałam jeszcze bardziej.
Ja wierzę w Harry'ego i Hermionę. Ron/Hermiona to wielkie nieporozumienie.
Doradzam przeczytanie na Mugglenecie tego editoriala "Who does Hermione love".
Ja przeczytałam i jestem o nich spokojna.
Ja okropnie beczałam jak pierwszy raz
czytałam rozdział, kiedy umarł Syriusz... to było dla mnie bardzo smutne...
szkoda...
heh... jak się dowiedziałam od qmpeli że
Syriusz zginął to się poryczałam, a tydzień potem jak to czytałam, nie
zrobilo to na mnie specjalnego wrażenia. Pare miesięcy potem znowu czytałam
V część to sie znowu popłakalam, a jak zoooowu po paru miesiącach po raz 3
czytałam V część ZNOOOWU nie zrobiło to na mnie specjalnego wrażenia :/ po
prostu LOL, nie?
Nad HP nie plakalam, nad filmami tez nie.
rzadko placze nad fikcja i nie odcuwalam obawy o bohaterow az do 5 tomu
teraz wszystko sie moze zdarzyc
chociaz bardzo smutno mi sie zrobilo
jak zginal syriusz bo teraz harry ma juz tylko przyjaciol a zadniej bliskiej
osoby
A ja tak:
czytałam pierwszy raz:
zdrętwiałam,
drugi raz: ryczałam jak głupia
trzeci raz: ryczałam
jak jeszcze głupsza
czwarty raz: jak wyżej.
Ja w sumie ciągle ryczę....
Niop a ja myślałam ze ze mną jest źle ze
raz płakałam....na szczęscie w moim przypadku nie doszło do makabrycznego
rozlewu łez jak powyzej =))) ;-). Smutne są te wszystkie momenty, ale jakby
tak głębiej rozkminic sobie kazde zdarzenie z tej powiesci to mozna by wyjąc
z tego wszystkiego sporo morałów...;-)Tak sądzę
Co mnie wzruszylo w HP??
Kiedy czytalam wszystkie czesci po raz pierwszy to nic. Dopiero kiedy po
raz drugi czytalam Zakon Feniksa, poryczalam sie przy tym fragmencie, jak
Harry widzial ostatni raz na Grimuald Place Syriusza. Mial przeczucie, lek,
ze niewiadomo kiedy sie znowu zobacza. Kiedy to przeczytalam i sobie
uswiadomilam, ze to ostatnie spotkanie Harry'ego z Syriuszem przed
smiercia to ....
hmmm...ja siem tylko poryczałam na
filmie<magia kina nie:P> na pierwszej cześci jak jest taka ckliwa
muzyczka jak harry znajduje zwierciadło ein eingarp....cudowne
Ja bardzo żadko becze nad książkami. I co
najdziwniejsze popłakałam się w końcu nie nad HP autorstwa pani Rowling
tylko nad fanfikiem Madame E. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. To mój
ulubiony fragment:
W końcu z nim i z Ronem Weasleyem musiało
być podobnie. I tylko ten ogień, w który za sobą szli, wyglądał zupełnie
inaczej...
i jeszcze jeden...
Ron Weasley -
ten, po którym odziedziczyłem imię. Najlepszy przyjaciel moich rodziców,
którego nigdy nie poznałem. Dla mnie był postacią cokolwiek mityczną. Wtedy
jeszcze nie wiedziałem, jak zginął. Po prostu założyłem, że "przez
Voldemorta" - jak większość ofiar Tamtej Wojny. Mama czasami o tym
człowieku opowiadała; ojciec nie wspominał go prawie nigdy... chociaż z
pewnością o nim pamiętał... każdego dnia, kiedy wołał mnie po imieniu.
Dopiero wiele lat później poznałem prawdę. Dowiedziałem się, że ten
człowiek uratował ojcu życie. Ale to i tak nie zmieniało faktu, że
mężczyzna, któremu moi rodzice zawdzięczali tak wiele, dla mnie pozostawał
jedynie mglistą sylwetką ze starej fotografii...
Chlip!
Znowu łaza zakręciła mi się w oku. Nie tek jak na początku bo czytałam już
ten fanfik kilkanascie razy. Polecam! Oto link na mojej www: W POSZUKIWANIU ZAGUBIONEJ DROGI ...czyli chłopaki nie
płaczą
Rzeczywiście Tenebris, to śliczne...
<ociera łzy>
Co do fragmentów HP: nie mam w domu teraz
żadnej z książek, więc nie zacytuje po polsku, ale na kompie mam oryginalną
wersję CO, więdz wklejam tu tekst (który zresztą mam aktualnie w podpisie),
który pierwszy mnie wzruszył tak mocno z całej serii:
,,...Remember
Cedric. Remember, if the time should come when you have to
make a
choice between what is right and what is easy, remember what happend
to a boy who was good, and kind, and brave, because he strayed across the
path of Lord Voldemort.
Remember Cedric Diggory..."
Kiedy to czytałam po raz pierwszy popłakałam się czytając jakąś książkę.
Poprostu kocham ten fragment!
yyy nie znam angielskiego... no ale
dobra, to ten fragment co Dumbledore przy całej Wielkiej Sali mowi o
Cedriku? Juz po jego smierci... gdy Cho zaczyna płakac i w ogole prawda?
Osh...to też było bardzo smutne... bosh jak Dumbledore mowi o
jakiejs zmarłej osobie- tak o Cedriku, jak poxniej o Syriuszu- to łezka sama
kręci się w oku... tak to ujmuje, że az sie czytelnikowi przykro robi, ze
tak fantastyczna osoba zginęła....
To właśnie dużo świadczy o autorze. Po tym
można poznać, czy ktoś ma ten talent tak wzruszającego opowiadania. Przy
wszystkich dotychczasowych tomach Harry'ego nie płaałem, ale za to
przeżywałem inne uczucia
Najgorsze dwa moment to z pewnością jak w
WA ucieka Peter i w ZF jak Syriusz ginie...
Chyba chwila po jego ucieczce... bo nie wydaje mi sie zeby to było takie tragicznie . Ciekawe co Rowling przyszykuje dla nas tym razem... dawkę smutku czy może radości, zaspokojenia oczekiwań tysięcy czytelników. Zastanawia mnie czy kogoś uśmierci, czy wg was nie bylo by to już trochę zbyt oczywiste i nudne?.... Może jednak tym razem zabije jakiegoś śmierciożercę albo Bellę samą...Wtedy jakoś bym nie płakała =PpP Tylko skakała z radości :D:D.
Nie mam dziś weny =PpP
Mi się zdaje ze Harry zabije Bell....fajnie by było ....
No nie wiem czy zabicie kogoś jest taką fajną rzeczą... .ALe powinno się tak stać, i myślę że Rowling też o tym pomyślała i tak zrobi
W końcu zemścił by się za zabicie Syriusza
a Bell to poza Voldziem osoba która sobie najbardziej zasłużyła na
śmierć....
Oczywiście że zabicie kogoś nie jest super
extra rzeczą ...
Wydaje mi się jednak, że tai moment jest wręcz
niezbędny - nadał by powagi książce i prawie zawsze mamy do czynienia z
zemstą w literaturze. No a skoro Harry poznaje po kolei wszystkie wartości i
stany ducha to powinnien też odczuć jak to jest kogoś zabić...
Ale nie
pochwalam tego zbytnio...
Sądzę, ze to nie byłoby rozwiązanie, mimo
że Harry bardzo pragnie zemsty....To przyniosła by ona mu same minusy, złe
przeżycia z tym związane, być może strach, poczucie winy....Nie miał by już
potem siły na decydującą o wszystkim walkę, którą powinien stoczyć z
Voldemortem. Bellatrix powinna zniknąć z tej powieści czym prędzej, jednak
nie zabita przez młodego Potter'a...moze przez kogośz Zakonu, albo przez
jej pana?! =P....Poza tym zabicie człowieka, jak wielkiej urazy by się
do niego nie czuło...dla 16 latka nie jest zbyt pożytecznym
doświadczeniem...Poza tym mówienie ot tak kto ma umrzeć nie jest chyba
najlepszym pomysłem, w końcu ponoć są strashniejsze rzeczy od śmierci- jak
to ujął Dumbledore, więc moze takie coś byłoby odpowiednią karą dla
zwolenników Voldzia... ? =)
ja tam myslę ze zabicie Bell było by dobrym
przygotowaniem do walki z Voldziem
A co do tego co jest gorsze od śmierci to ciekawe...może dowiemy się tego
w VI tomie...
Ja najbardziej płakałam na filmie HPiKF .
Gdy Harry z Hermioną zmtowali króla w szachach i później Hermiona mu
powiedziała że on jets naprawdę dobrym czarodziejem . Harry wtedy powiedział
że ona jest o wiele lepsza. Jakie to było wyznanie przyjaźni........
mhm...pamiętam!
Foojne to było...to było chyba takie zapieczętowanie ich przyjaźni,
docenienie siebie nawzajem^^=))). Ale jakoś nie doprowadzilo mnie do
płaczu...może do lekkiego uśmiechu, ale chyba tyle =dD
Ash...miło
sie też czytało...jak Harry znalazł się w kominku w Kwaterze Głownej i gadał
z Syriuszem i Remusem o jego ojcu...czy naprawdę był taki jak mowi
Snape...Ale to też raczej mi sie podobało ;-)
heh... nie wiedziałam gdzie by to
umieścić więc a propos śmierci Syriusza: Syriusz wpadł za łuk, za tą
"kurtynę" i zniknął... Były spory czy Syriusz żyje czy nie.. i co
jest za zasłoną.. I jakoś wydaje mi się dziwne bo nigdy nie zauważyłam by
ktoś napisał o tym że ten łuk znajduje się w sali nazwanej Salą Śmierci..
Więc poprostu rozwiewam wątpliwości wszystkim którzy jeszcze wierzą że
Syriusz przeżył - bo sama dopiero teraz o zauważyłam...
wiecie. ja w sumie się na hp nie wzruszyłam
ani razu. ale gdyby nie to, że dowiedziałam się o śmierci Syriusza
wcześniej, w momencie, w którym mało mnie to obchodziło... to w Zakonie
Feniksa, czytając fragment wiadomy z Ministerstwa- tak by mnie szlag trafił,
że po pokoju by wszystko latało, z niecenzuralnymi wyrażeniami na czele [co
w nocy mogłoby być małym problemem].
no, a tak ogólnie to
moglibyście o czymś ciekawszym dyskutować na tym fg, bo wszędzie zastój i tu
przyszłam.
Czytajac po raz pierwszy kazdy z
tomow nie wzruszylam sie ani razu (twarda ze mnie sztuka ). ALE...
Ale malo sie nie poryczalam czytajac 2 raz Zakon Feniksa- przy tym
fragmencie jak harry opuszczajac Syr po wspolnym Bozym Narodzeniu ma
przeczucie, ze dluuugo go nie zobaczy, ze mu sie cos stanie
Jak sobie pomyslalam, ze za pare miesiecy on zginie to ....
W tej książce i filmie jest dużo
wzruszjących momentów. W niektórych naprawdę chce się płakać...Wzuszyło mnie
to że jedyna dobra rodzina Harry'ego ( Syriusz) poprostu zmarła.
Nie jest to scena wzruszająca, jednak
bardzo mnie zaintrygowała... Była to mianowicie patetyczna przemowa
Snape'a o usidlaniu zmysłów, warzeniu chwały i więzieniu w butelce
sławy. Moją pierwszą myślą było: facet ma styl! I nie pomyliłam się,
Snape ma styl wręcz wpisany w profesję!
Dla mnie wzruszającym momentem była śmierć Syriusza (jak pewnie dla większości), równierz takie średnio wzruszające było kiedy Harry na przykład w 1 tomie zobaczył w lustrze swoich rodziców przy tym chciało mi się płakać, ale już teraz to na mnie nie działa. Sądze żebędzie jeszcze wiele scen przy których uroni się łezke.
Ja się w zupełności zgadzam z Makare. Najbardziej wzruszającym momentem było to że syriusz zmarł...Przykro mi było że MCgonnagal została zaatakowana...I lustrze Ain Eingarp (pragnienia) jak Harry zobaczył swoich rodziców.
ja czesto plakałam przy czytaniu ksiażki(spotkanie z Voldemortem w IV czesci,smierc syriusza)albo brechtalam sie bez opamietania(nie bede pisala bo za duzo tego).A film?zero emocji
Jedna łezka mi poleciała przy tym jak zmarł Syriusz. To był bardzo wzruszający moment
śmiercią naturalną?
Mnie najbardziej nie wzruszała sama śmierć Cedrika czy Syriusza, ale to co było później, kiedy Dumbledore o tym wszystkim mówił.
No i jeszcze jak powiedział Harry'emu o Przepowiedni
Mnie najbardziej nie wzruszała sama śmierć Cedrika czy Syriusza, ale to co było później, kiedy Dumbledore o tym wszystkim mówił.
No i jeszcze jak powiedział Harry'emu o Przepowiedni
Szczerze to też się się nie rozpłakałam jeszcze czytając Harry'ego... ale musze przyznac, że scena z zwierciadłem w filmnie prawie zmusiła mnie do płaczu
Voldia ... jasne, że to możliwe. Tam wszystko jest możliwe =) I jakoś mam wątpliwości co do tego, że Rowlling zostawi śmierć Syriusza bez żadnego rozwinięcia, wytłumaczenia, ale kto ją tam wie =P
Ona go nie zabiła Avadą, on po prostu wpadł za tą głupią zasłonę uderzony innym zaklęciem. Może kiedyś się stamtąd wydostanie ? Nie wiem, jush tak tego nie "przeżywam" LoL :D:d
Pozdrawiam :-)
Najbardziej wzruszajacy moment to ten, w którym dowiduję się o tragicznej przeszłości Mistrza Eliksirów- okropnym dzieciństwie i prześladowaniach w szkole ze strony Huncwotów. Z deszczu pod rynnę, jak to sie mówi. Wcale się nie dziwię ,że chciał się zemścić i wydać Syriusza w ręce Dementorów.
---------------------------------
Ludziom, którzy cierpią niesprawiedliwie, nie wystarczy sama sprawiedliwość. Chcą, żeby winowajcy też ucierpieli niesprawiedliwie. To odczują jako sprawiedliwość.
To była taka wzruszająca chwila... Gdy irytek ogładał Umbridge Laską szanownej McGonagall i skarpetką z kredą... aż się popłakać można, bo ta taki sentyment z jego strony...Wzruszające:D
Taak... To była wielka chwila. Tak jak ucieczka Freda i George'a. I słynne ''odkręca sie w drugą stronę'' McGonagall.
Ja...ja dość łatwo się wzruszam i płakałam zarówno na filmach, jak i podczas czytania książki. Gdy oglądałam pierwszą część też wyłam przy zwierciadle, ale w tym momęcie, gdy Harry spotkał się z Voldemortem i ten mówił mu o ożywieniu jego rodziców. Wtedy poleciało mi kilka łez. Kolejnym momentem gdzie płakałam była już trzecia część. Możecie uznać to za strasznie głupie, ale rozczuliło mnie takie przejście, kiedy to z zimy robi się wiosna. Widać wtedy zamek i wierzbę bijącą. I właśnie ten moment uświadomił mi przemijanie. Może to głupie, ale ścisnęło mnie wtedy w gardle.
Przy czytaniu książki tych wzruszających momentów było więcej. Pierwsza część:
album ze zdjęciami rodziców Harry'ego, ta mowa Hermiony o przyjaźni, o tym, że Hary też jest świetnym czarodziejem ale też wyróźnienie Nevillea podczas ostatniej uczty. Tak...wogóle cały życiorys tego chłopaka jest dla mnie wzruszający, smutny. Dróga część: w drugiej części nic mnie nie wzruszyło...no może to jak Hermiona przestała być sprefektowana i powrót Hagrida. Trzecia część: gdy okazało się, że Syriusz jest jednak dobry, że nigdy nie zdradził Jamesa to może co prawda nie rozpłakałam się, ale zrobiło mi się tak jakoś lekko...i wątek Lupina. Biedny wilkołak. To też było dla mnie w pewnym sensie wzruszające. Jego dzieje. Czwarta część: przede wszystkim śmierć Cedrika, ale też samo zakończenie. To gdy Ron poprosił o autograf Kruma, Dambel wygłosił swoją mowę, luka między stołem Ślizgonów. Piąta część: gdy Harry zobaczył martwe ciało Rona odłożyłam z przerażeniem książkę i oswajałam się z tom myślą. Potem wyłam całom noc, a rano dokończyłam czytać. I niemal kicałam ze szczęścia, gdy okazało się, że jest to tylko bogin. Potem duuuża przerwa i wreszcie końcóka. Wydażenia w ministerstwie magi. Nie płakałam, gdy Syriusz wpadł za zasłonę. Wręcz zadziwiająco szybko pogodziłam się z tym. Zato łzy stanęły mi w oczach, gdy Harry rozmawiał z Luną podczas gdy inni ludzie byli na uczcie pożegnalnej. I jeszcze jedna rzecz mnie wzrószyła. Alicja i Frank Lopngbottomowie. Torturowani i doprowadzeni do szaleństwa. Biedny, mały Neville wychowywany przez babcie, czasmi odwiedzający swoich rodziców. Już chyba bez nadzieji na lepsze. Pogodzony z losem, który tak okrutnie się z nim obszedł. Czekający już właściwie na śmierć. Swoją albo rodziców.
Jak widać jestem dość wrażliwa. A czasmi wręcz przesadnie wrażliwa. Ale może to i dobrze. Może i tacy ludzie na coś się przydają...
Dla mnie najbardziej wzruszajacym momentem i jedynym przy ktorym plakalam byla 5 czesc gdy Harry spotkal nicka i myslal ze powróci jako duch ,a potem scena z lusterkiem moze wszystko potoczyloby sie inaczej gdyby wczesniej zobaczyl do czego sluzy.Do tego przeplakalam prawie cala trylogie Enahmy która wszystkim polecam ,byla cudna jednak jej czytanie grozi bardzo czerwonymi zapuchnietymi oczami
jeje mnie wzruszyla smierc Syriusza..fragmenty z lusterkiem..jak Harry wspomnial smierc rodziców i tym podbne..
P.S nie,ze doslownie wspominal smierc rodziców,ale wiecie oco mi biega
Nad HP płakałam tylko raz. Ale wypłakałam się za wszystkie czasy. Chyba w tym samym monecie co większośc z Was. W momencie śmierci Syriusza. Tym bardziej, że specjalnie nie czytałam żadnych postów na forach o tematyce 5 części , aby zadziałał efekt zaskoczenia ( co i tak dzieki mojemu koledze z klasy nie udało się). Dalej mi się kręci łezka w oku jak o tym wspomnę. Pozdrawiam
Matko, ja rycze czesto, oczywiscie Syriusz to byla juz lawina lez... A jak sie czlowiek juz troche uspokoil, to wtedy ten prapradziad z obrazu powiedzial,ze nie wierzy,ze on nie zyje i znowu zaczelam ryczec ;((( A potem jeszcze Dumbledore wyskoczyl z tym Prefektem i sie rozplynelam. Matko, wtedy myslalam,ze dlugo tak bardzo plakac nie bede...ale VI czesc...cholera! Niech to wydadza po Polsku, co to bym mogla powyzalac sie z innymi ;((((
Jedynie wzruszyła mnie końcówka 4 części. A te filmy to wogóle. Zwłaszcza z polskim dubbingiem. ;p
Ze mnie łzy wycisnęła oczywiście śmierć Syriusza... jak JO mogła tak nagle zakończyć historie tej uroczej postaci??!! Złamała tym serce wielu fanom HP w tym i mnie. Tak nagle, wpadł... i już po wszystkiemu...a i końcówka IV tomu, kiedy Harry jest taki sam, przestraszony, zmęczony, smutny, kiedy ginie jego kolega, no i oczywiście końcówka V tomu, kiedy to Harry smutny i zezłoszczony demoluje gabinet dyrektora...... Siedzę na fotelu czytam i ryczę... dość smutne jest tez uczucie samotności Harry'ego na początku II tomu, kiedy to je Potter przezywa brak wiadomości od przyjaciół ze szkoły.
nie wiem o co wam chodzi. WA wcale nie jest najlepszą częścią pozatym potrafię ją czytać na głos i po cichu sto razy i ani razu mnie nie wzruszyła.
Ja bede najorginalniejsza z was- mnie wzruszyl () moment gdy Czarmy Pan odrodził się na nowo(4czesc) i gdy śmierciożercy zbiegli z Azkabanu(5część).
i mam nadzieje ze w ostatniej czesci Harry'ego KTOS zabije.
Chryste.
Kiedy wracam do III tomu zawsze płaczę, kiedy Harry mówi, że nienawidzi Syriusza i chce go zabić.
Śmierć Syriusza w ogóle mnie nie wzruszyła, ani trochę. Ba! Nawet się uśmiechnęłam, że Rowling go uśmierciła, bo wydawało mi się, że Syriusz był zbędną postacią Kwiiik XD Nigdy go nie lubiłam
A w CO nic mnie nie wzruszyło, tak samo jak w KT. W I to mnie dopiero wzruszył fragment z zwierciadłem... chlip biedny Harry.
Owszem, było kilka takich sytuacji kiedy cieszyłem się jak dziecko w duchu, że jakieś zdarzenie potoczyło sie tak czy inaczej lub też w stresie czytałem coraz szybciej kiedy chciałem wiedzieć jak skończy się jakaś niebezpieczna sytuacja. Ale nigdy nie wzruszyła mnie żadna część na tyle, żeby być smutnym i chodzić przybitym czy jakkolwiek inaczej reagować na kolejność wydarzeń.
Szczególnie podobało mi się pierwsze zadanie Turnieju Trójmagicznego. Wtedy właśnie zaniepokojony, ale też ucieszony pochłaniałem kolejne strony
Taaa, ta niepewność, gdy ciągle nie wiesz co nastąpi, gdy coś każe czytać ci dalej i wciąż nie możesz przestać ... Yeyeyey, to naprawdę dobre momenty tej ksiażki.
Ostatnio zapomniałam wiele innych, jakoś wygasł we mnie ten zapał do czytania HP. =) Ale i tak czekam yeyeyey =dDD Pozdro ;*
ren.Asiek ja gdy przeczytalem lub obejrzalem film z serii HP to bardzo zas chcialem obejrzec nastepna czesc, zas nastepna itd. ....jednak skonczylem narazie na HPiWA bo w wypozyczalni DVD nie ma narazie czary ognia a na czytanie nie mam zabardzo ochoty...
Przypuszczam, że jeszcze jej nie ma, bo jeszcze jej nie ma w kinach =)
Takie małe spostrzeżenie =P
Pozdrol =*
Ja się prawie wzruszyłem przy HPiCO kiedy harry oddał martwego cerdrika jego ojcu. Smutne...
Ja sie czulam jakos dziwnie przy czytaniu 6 tomu. 6 tom był pełen jak dla mnie rzeczy o ktorych w ogole nie myslalam ze moga sie stac
A ja nie będę świnia i nie powiem, co mnie w szóstej części wzruszyło. Może wspomnę po polskiej premierze, ale nie dzisiaj, a przynajmniej nie w tym dziale.
Ale jeśli chodzi o poprzednie, uroniłam łezkę nad grobem (?) Syriusza, przy scenie z Ain Eingarp i... wiem, że gdzieś jeszcze, ale nie mogę sobie teraz przypomnieć gdzie ech, to było tak dawno kiedy czytałam te książki po raz pierwszy... *wink*
Widać jestem nieczułym draniem o kamiennym sercu, gdyż nie przypominam sobie, by cokolwiek mnie w Harrym Potterze wzruszyło. Ani w książkach, ani w filmach, aczkolwiek HPiCO jeszcze nie widziałem, zatem póki co tylko scena z Diggorym ma szansę zmienić stan rzeczy.
Hito - nawet śmierć Syriusza, w V tomie :>
ja wiele razy ryczałam czytając Pottera, ale kiedy oglądałam film to dwa razy:
w III części, jak wybiegł z Trzech Mioteł (wtedy, co Hermiona zdjeła mu pelerynę niewidke)
w IV- przy smierci Cedrika (naprawde, to zrobili niezle! )
no, ale w IV tez wiele razy sie smialam... na przyklad jak Harry chcial zaprosic Cho... cala sala sie smiala...
Mnie ostatnio w ksążce nic nie wzruszyło. Ale w filmie było kilka takich szczegółów. W II i IV części jak Hemriona się popłakała (u Hagrida i po balu)[Emma jest taka łądna jka płacze ]. Jak Harry płakał po wybiegnięciu z baru w III filmie(ale dubbing słaby bo nie pasował to obrazu). A jak Cedrik umarł to nie, bo mi ulzyło, że taki okropny brzydal nie będzie już grał w HP
Okropny brzydal? Wiesz, Ron, że nie ma nic gorszego, niż męska zazdrość? :]
Vigga>>jeśli to było pytanie - oczywiście nie, scena śmierci Syriusza także mnie nie wzruszyła.
A ja się nie zgadzam Może i Cedric jest kenowaty i lalusiowaty w filmie, ale nie można mu odmówić urody. Takie jest moje zdanie.
Co do tych wzruszeń to było ich wiele. Nie chodzi o to żeby przepłakać całą noc i przez kolejne parę dni chodzić załamanym. Ale są takie momenty kiedy gardło się ściska i nie można złapać oddechu. I taką chwilą, dla mnie, była śmierć Syriusza. Ale czyta się dalej, nie czyta pochłania książkę, bo człowiek chce wiedzieć co jest dalej.
Al on naprawdę jest okropny. Wstrętny profil. Nawet do kena nie jest podobny. Jest to po prostu defekt natury A Daniel jest oki Jeśli uważacie, że ejs brzydki to się osobiście obraże, bo właśnie ktoś w typie urody(albo i ie ) Danilea własnie siedzi przed kompem i pisze na tym forum pod pseudonimem Ronald
No, no. W takim razie pokaż klasę i zamieść po prawej stronie profilu swoje zdjęcie, porównamy Cię z Cedrikiem i Harrym
Jak będę takowe posiadał to pokaże A o ile się nei mylę Twojego tez tam nie ma. Czyżbys miał niska klasę???
Tylko, że ja nie krytykuję nikogo za jego urodę ani nie porównuję się do Daniela.
Ja się nie poruwnuję, to mnei poruwnują. Tylko nie mów ze jestes w typie uridy Cedrika. A poza tym o gustach się nie dyskutuję
Nie mam pojęcia, czy jestem w typie urody Cedrika. Nie potrafię się obiektywnie ocenić :]
Jako, że z tym zdjęciem to był oczywiście żart, porzućmy temat, bo paskudnie offtopiczymy.
Nie ma sprawy. Ale Emma i tak ładnie wygląda jak płacze
Mnie wzruszyło kiedy Harry zabijał bazyliszka.
Taki fajny kabel się zmarnował.
A tak na poważnie to kiedy dziobka ścinali (wlepiłbym tu coś ale mało emotikon dali zdeka) Nawet mu nie pozwolili powiedzieć ostatniego słowa a raczej zapiszczeć
Eee... Ronald ty zawsze tak o Emmie ???
niekoniecznie wzruszal i poruszal mnie 3 tom ... poniewaz podczas czytania kazdego tomu czulam rozne rzeczy najbardziej wzruszył mnie ten ostatni fragment kiedy Luna rozmawia z Harrym po tym jak Lunie zabrali rzeczy Płakać mi się chciało
a ja przy tym mialam mieszane uczucia chcialo mi sie i smiac, i plakac:
Lune nic nie obchodzilo to, ze jej zabierali rzeczy...
mnie najbardziej wzruszyło, kiedy Harry zmuszał Dumbledore'a do picia eliksiru.
Najsmutniejszy fragment w HP jest wtedy, gdy Narcyza jest u Snape'a Jeju... Tak mi jej żal... (to się nazywa matczyna miłość... Gdyby tylko każda matka na świecie tak kochała swoje dzieci...) No i biedny Draco...
To kiedy harry zmusza dyrektora do wypicia mikstury ktora autentycznie go wyniszcza bylo STRASZNER ale tez pokazywalo calkowite odddanie Harry'ego. lezka w oku w 6 tomie to takze fragment rozmowy Lupina z ukochana ze jest za stary dla Thonks. sam pogrzeb dyrektora...poprostu niemoglam uwerzyc ze umarl.
Mnie wzruszyło klika na prawdę wyjątkowych momentów.
Do najważniejszych należał ten, w którym Harry "wlewał" ten eliksir w Dumbledore'a, ale tym samym okazał swoje oddanie dla dyrektora, bezwarunkowe posłuszeństwo jakie mu przyrzekł.
Kolejnym takim momentem był pogrzeb Dumbledore'a. Zjawiły się nawet te stworzenia, które z natury nie darzą ludzi sympatią, np. centaury, które po przyjęciu posady przez Firenza odnosiły się wrogo do każdego napotkanego człowieka, a mimo wszystko zjawiły się na tej smutnej uroczystości i oddały dyrektororowi hołd na swój sposób, jako że Dumbledore był jedyną osobą dla której miały szacunek.
Ogólnie cały pogrzeb był momentem, którego nie można było przestać czytać, choć nie miały tam miejsca jakieś nadzwyczajne wydarzenia, a jednak był jednym z najbardziej ekscytujących i poruszających momentów we wszystkich częsciach.
Zdecydowanie pogrzeb Dumbledora... od momentu jak Harry wlewał w niego eliksir ryczałam cały czas do końca prawie... jeszcze mnie wzruszyla scena ze zwierciadlem jakimstam w 1 filmie... ii... zabicie Cedrica i Syriusza... i chyba tyle...
Chyba coś ze mną nie tak... Wogóle się nie wzruszyłam czytając o "wlewaniu eliksiru" czy pogrzebie... I smutno mi się zrobiło, jak przeczytałam, że Billowi zmasakrowano twarz
teraz Bill bedzie wyglądał jak szalonooki.
a jak myślicie - co w skutkach będzie miało to ugryziienie przez wilkołaka?
Są tylko 2 wyjścia:albo będzie wilkołakiem albo nie.Ale zdaje mi się ,ze jeden wilkołak wystarczy w Zakonie.
Tam było powiedziane, ze wilkołakiem mozesz się stac tylko wtedy, gdy ten wilkołak, który cię ugryzie jest w pełni przemieniony. A wiemy, że ten depil, który ugryzł Bill'a nie był przemieniony, wiec Bill wilkołakiem nie będzie. ale wydaje mi się, że będą jakieś powikłania pougryzieniowe.
Wrona, ja sie raczej przeraziłem niż wzruszyłem, a potem mi sie Bill'a żal zrobiło
Ronaldzie ty depilu! (mam nadzieję, że nie bierzesz tego do siebie, ja chciałam tylko zastosować twój nowoutworzony wyraz, z góry przepraszam ) <jak chcesz to to wykasuję>
A smutno mi się zrobiło, bo jak był przystojny to strasznie musi się czuć teraz, z taką twarzą
e tam twarz... życie przecie będzie, a to najważniejsze
poza tym dzięki tej zmasakrowanej twarzy Fleur i pani Weasley się pogodziły
Ale z drugiej strony, to nikt mu nie powie prosto w oczy że jest brzydki albo że musi płacić za twarzowe
Dobra... temat z deka zaniedbałam. Pozwolę sobie jednak wtrynić się do rozmowy.
Jednym z najbardziej wzruszających scen, będzie śmierć Cedrica, a dokładniej moment, w którym Harry już teleportował się z jego ciałem do Hogwartu. No i wiadomo w HPKP śmierć Dumbledoe'a. Wyłam jak głupia... Tam było takie zdanie, po przeczytaniu którego już nie wytrzymałam i zostałam zmuszona oderwać się od książki. Już nie mogłam tego czytać ...z przyczyn technicznych. Nie omieszkam zacytować, jak w końcu dostane moją książkę z powrotem.
BTW. Co do błędów i tym podobnych dupereli:
Jeżeli ktoś ma problemy i w każdym poście jest jak na Corridzie, przy większych wypowiedziach warto wkleić tekst do Worda, to nie zabiera dużo czasu. Ale nie róbmy z forum dyktanda! W końcu każdemu może się zdarzyć "byczek" i nie jest to na tyle haniebna zbrodnia, żeby odsądzać takiego delikwenta od czci i wiary.
Nie jestem raczej za poniewieraniem każdego, kto ośmieli się napisać niegramatycznie...no chyba, że coś mi naprawdę kaleczy wzrok. Bardziej podnoszą mi ciśnienie betony "expressis verbis" i wszelkiego rodzaju mądrości nowicjuszy etc.
Do błędów to się nie wypowiadam, bo małe nie nie robią różnicy(tylko zajmują czas tym co się czepiają), a sama pewnie je robię.
A co to tematu to nie było scen w Harrym (1-5) na których bym się rozpłakała. Za to w 6 było mi strasznie smutno z powodu śmierci Dumbledora. A dlaczego? Może napiszecie że głupio tak porównywać, ale przypomniała mi się śmierć naszego Papieża .
Założyłam ten temat prawie 2,5 roku temu, jeejq on jeszcze funkcjonuje
W szóstce w zasadzie mnie nic Aaaż Taak nie wzruszyło.
No może troszkę ta scena, gdy Fleur i Molly się przytulają, no i na pogrzebie, gdy Harry kończy swój 'związek' z Ginny.
BłENdów nie cierpię Denerwują mnie potwornie, no ale trzeba to przeboleć.
Jakoś ^^
jasne!!!!! HP I WA to moja ulubiona część. Strasznie żal mi było Harry'ego kiedy po radosnej nowinie zw zamieszka ze swoim ojcem chrzestnym musiał się pogodzić z tym że jednak wróci na Privet Drive 4. A mogło być tak pięknie!!!
HPiWA to bardzo fajna i ciekawa część, ale nie było tam ani jednego momentu, który by mnie wzruszył.
Zdecydowanie koniec szóstej części uderzył w moje uczucia i pobudził emocje. Nie doprowadził mnie może do płaczu, ale podobał mi się bardzo. Jedynym wyjątkiem było to, kiedy Harry'emu zachciało się śmiać na pogrzebie Dumbledore'a, do którego był przecież tak przywiązany.
nigdy nie płakałam jak czytałam książki HP .a tak w ogóle to we więżniu azkabanu nikt nikogo nie zabił więc poco płakać !!!lecz wzruszyła mnie 5 i 6 częśc
no i 4 też, ale nie płakałam
Estiej, czyżbyś poprawiał błędy ortograficzne??
Jak jest taka potrzeba, to poprawiam, ale nie wszystkie i nie każdemu, nie licz na to za bardzo.
Ja, na całej serii, płakałam tylko raz. Mianowicie, gdy Syriusz wpadł za zasłonę. Łezka mnie się zakręciła w ok, gdy na pogrzebie Dumbledora pojawiły się centaury. I jak Hagrig wył... nie lubię patrzeć ani czytać o tym, jak ktoś płacze, to mnie zawsze wrusza...
Śmierć Syriusza, większość rozmów Harry'ego z Dumbledore'm, szczególnie po tych scenach z Voldemortem. Śmierć Cedric'a, moment kiedy Harry widzi widma swoich rodziców, a potem przenosi się wraz z ciałem Cerdric'a do Hogwartu. Jak Hagrid płakał... Śmierć Dumbledore'a, potem jego pogrzeb. Ogólnie cała końcówka.
Rzeczywiście tak jest. Niektóre wzruszające sceny nie wywołują u mnie łez, dopóki nie przeczytam jak ktoś płacze.
Jak czytam drugi raz HPiKP, już w momencie gdy Harry z Dumbledore’m opuszczali jaskinię, chciało mi się płakać. Wiedziałam, że to są ostatnie chwile jego życia i pamiętam, że starałam się czytać o nim z największą uwagą. Nie wiem czemu... przecież to na nic nie wpłynęło, a jednak cały czas miałam ta głupią nadzieję, ze coś się zmieni w tekście.
Ja też myślałam,że Dumbledora nie mogli uśmiercić - przecież to jedna z najważniejszych postaci w książce i BYŁ najlepszym czarodziejem...no bo jak nie On, to kto pomoże Harry'emu w odnalezieniu horkruksów??! A jak umarł, Harry może liczyć tylko na Hermionę i Rona, no i kilku swoich innych przyjaciół z najbliższego otoczenia. Nie mogłam uwierzyć w śmierć Dumbledora, tak jak w śmierć Syriusza...
Wiele jest momentów, przy których zawsze płaczę gdy czytam hp, ale oczywiście najgorsza była smierć Dumbledore'a. Słownik (nie jestem perfect z ang, więc zawsze miałam go obok siebie, na wszelki wypadek) juz dawno poszedł w niepamięć, nawet jeśli czegoś nie rozumiałam, to przecież emocje w każdym języku są takie same i wiedziałam co się święci. Jednak mimo mojego przeczucia, do końca miałam nadzieję, że cos się zmieni No ale się nie zmieniło. Boże, jak ja wtedy płakałam... Była godzina 4 rano, a ja wyłam jakby mnie obdzierano ze skóry, dopiero po kilku minutach przypomniałam sobie, że niektórzy w tym domu jeszcze śpią, więc starałam sie tylko cichutko chlipac w chusteczkę Po około pół godzinie zaczęłam czytac dalej, ale gdzie tam! po dziesięciu minutach znów mnie dopadł płacz. I tak co chwila. Huśtawka Taaa.... Potem jeszcze były trzy dni "depresji" i dąsów na JKR, a potem... potem ze zdziwieniem odkryłam, ze życie mimo wszystko toczy się dalej
Płakałam tylko raz, ale nie w momencie śmierci Syriusza ani Dumbledora- byłam za bardzo w szoku. Mianowicie wzruszył mnie pogrzeb Dumbledora i to, co się wydarzyło po nim- rozmowa Harry'ego z Ginny, z ministrem i jak Ron obejmował Hermi.
a ja sie teraz poryczałam jak sobie to wszytko przypomniałam
najbradziej cały pogrzeb Dumbledora mnie wzruszył . wzruszył to mało powiedziane.. ja ryczałam jak bubr ! jak skończyłam książkę to jeszcze piętnaście minut leżałam na łóżku i płakałam
i oczywiśćie gdy Syriusz wpada za zasłone . i jeszcze w trójce to jak mu zaproponował żeby z nim zamieszkał
no .
płakałam na czwórce razem z Harrym kiedy leżał nad ciałem Cedrika .
bo oczywiście Harry'ego było mi żal.
na pogrzebie staruszka też oczywiście .
w trzeciej części też, ale nie pamiętam w jakim momencie .
no i będę ryczała na siódemce . jeszcze zanim zaczne czytać x D
edit: bo ja jestem miła i wrażliwa w ogóle x D
Witam
Myśle, że najbardziej smutną sceną dla mnie samej było wyciąganie Horkruksa przez Dumbledor'a i Harry'ego. Poświęcenie obojga bohaterów, wyrzuty sumienia Harry'ego i to, że w rezultacie ich starania okazały się daremne gdyż Horkruksa wyciągnął już ktoś wcześniej - To ruszyło mną nawet bardziej niż sama śmierć Dumbledor`a o której (niestety) wiedziałam już wcześniej. Właśnie takie uczucia bohaterów jak te które przezywał w tym momencie Harry przemawiają do mnie najbardziej.
N.
Dla mnie najsmutniejszym momentem był pogrzeb Dumbledore`a... Nawet wpadnięcie Syriusza za kotarę nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak właśnie pogrzeb dyrektora.
Najbardziej wzruszającym momentem byl ostatni rozdzial 6 tomu, az lzy nabiegly mi do oczu, ale musialem sie powstrzymac bo w poblizu bylo mlodsze rodzenstwo , chyba ze smiechu by padli jak by mnie placzacego widzieli, zyc by mi nie dali do publikacji nastepnego tomu
To niezdrowo tak hamować emocje.
Ja zawsze się wzruszam przy czytaniu trzeciego tomu - a konkretniej sceny we Wrzeszczącej Chacie. Te wszystkie emocje... ta rozmowa między Syriuszem a Pettigrew... jego żałosne poszukiwania ratunku... opowieść Lupina... Zawsze mnie to ściska za gardło. Zawsze.
W czwartym tomie przytłacza mnie zawsze atmosfera po rozmowie Harry' ego i Dumbledore' a w jego gabinecie. To wszystko, co się dzieje później - skrzydło szpitalne, spotkanie z rodzicami Cedrika, przemówienie Dumbledore' a, pożegnanie z gośćmi z innych szkół - to wszystko mówi o wojnie bardziej przejmująco niż bitwa w Departamencie czy wszystkie te doniesienia gazetowe w szóstym tomie. Wspaniały nastrój.
Po za tym, w piątym tomie, wzrusza mnie nie tyle sama śmierć Syriusza, co załamujący się głos Lupina: "On odszedł..." i jego późniejsze próby ogarnięcia sytuacji, próby udawania spokoju... Nie raz też łzy stanęły mi w oczach przy rozmowie Harry' ego i Dumbledore' a pod koniec książki. TO było coś. A już sam koniec i ta łza ściekająca po policzku dyrektora... Trudno to opisać.
No i oczywiście jego pogrzeb. Hołd centaurów, pieść pogrzebowa trytonów... ta przejmująca świadomość, że wiele stworzeń rozpacza po stracie tak wspaniałej osoby bardziej od większości pracowników ministerstwa, siedzących w pierwszych rzędach... Graup, pochylający potulnie głowę... Hagrid niosący ciało Dumbledore' a... I Harry, który nadal widzi to, co było w dyrektorze dobre i wesołe, nawet po jego śmierci. Piękna scena.
no właśnie Przemku teraz mi przypomniałeś .
na trzeciej części zawsze wzruszam się w momencie kiedy oni znajdują się we wrzeszczącej chacie .
jak Pettigrew zwraca się do Harry'ego wspominając jego rodziców.
a Syriusz krzyczy żeby przestał .
no po prostu nie moge się powstrzymać .
Przeczytałam jeszcze raz trzecią część. I może to głupie, ale nie po raz pierwszy popłakałam się, gdy Gryfoni zdobyli Puchar Quidditcha. Ten moment jest dla mnie wyjątkowo wzruszający.
nie nie .
najlepsze co przydarzyło się Syriuszowi to Boże Narodzenie spędzone z kwaterze ze wszystkimi xDDD
on był wtedy taki szczęśliwy.
ja jakoś nie moge uwierzyć w to, że on umrze tzn. umarł.
ale ja akurat czytam ZF i to jest takie dziwne.
wszystko jest niby pięknie, a za chwile nie będzie Syriusza.
i znowu ta cholerna niesprawiedliwość.
wszystko co najgorsze przytrafia się Harry'emu .
a co do euforii( wiem wiem nie na temat ) to mnie ogarnęła jak Fred i George oopuszczali Hogwart .
to było boskie.
Ja się popłakałam na HP jeden jedyny raz, ale nie w WA, który był według mnie najmroczniejszy (dementorzy brrrr...), ale też najśmieszniejszy (bogin-Snape i odpowiedż mapy huncwotów, gdy ten zdrajca próbował ją przeczytać...). Popłakałam się na opisie pogrzebu Dumbledore'a... to było takie smutne... nagle uderzyło mnie to, że Harry wszystkich traci... najpierw rodzice, potem Cedrik, Syriusz a teraz jeszcze jego mentor, Dumbledore...
Ale potem uderzyła mnie myśl, że taki właśnie miała cel Rowling: wzruszyć czytelnika. Przecierz mogła opisać pogrzeb odrazu po opisie śmierci, nie robiąc tej przerwy, ale wtedy nikt by nie płakał. Nie wiem jkie wy mieliście uczucia, ale ja odczuwałam głównie wściekłość na Snape'a. Podły zdrajca, śmierdzący karaluch, plugawy oszust... przepraszam, poniosło mnie.. no więc byłam wściekła. Podczas tego rozdziału przed pogrzebem, zdążyłam ochłonąć, by pół godziny póżniej zmenić poszewkę poduszki i powiesić ją na kaloryferze żeby wyschła.
P.S
Ale się rozpisałam
ja ryczałam od momentu kiedy Hagrid podszedł z Harrym do ciała Dumbledora. az do końca ksiązki. i jeszcze chwile po jej zamknięciu za sprawą przygnębijącyh piosenek;p
a właściwie to nawet nie myslałam o Snapie, aż tak źle. bo ta przysięga. przecież on musiał to zrobić.
Mnie wzrusza najbardziej zakończenie piątego tomu. Nie śmierć Syriusza, ale samo samiutkie zakończenie właśnie.
Takimi momentami, kiedy czułem wzruszenie były momenty, ne śmierci, lecz opisy uczuć Harry'ego po śmierci Dumbledorea i Syriusza. śmierć tez do mnie mocniej przemówiła, ale nie tak, jak myśli Harry'ego podczas pogrzebu
Najgorsze, najgorsze .... było oczywiście to gdy Syriusz umierał...
Tak...najgorsza była śmierć Syriusza, bardzo go lubiłam...za jego odwagę, poczucie humoru dlatego, gdy umierał Dumbledore, który bez wątpienia był najbardziej prawą i pozytywną postacią z pośród wszystkich, nie wstrząsnęło to mną tak bardzo (nie mówię, że wcale nie było mi przykro, bo było), gdyż Syriusza również uważałam za fajnego gościa, a Rowling po prostu go uśmierciła.
Nie uśmierciła go "po prostu". Po prostu to potopiła samochody na mugolskim moście na początku szóstej części.
Słusznie zauważone
Jeśli o wzruszenia chodzi, to standardowo już wzruszają mnie emocje Harry'ego po śmierci Blacka i Albusa. Sam opis pogrzebu czytałam przez falującą warstewkę łez, która zniekształcała mi literki
Ale dla mnie wzruszające są także te momenty, które dla większości są obojętne. Mnie ściska za serce Remus (nic na to już nie poradzę). Sceny we Wrzeszczącej Chacie - powitanie z Syriuszem po tylu latach, opowieść o tym jak stał się wilkołakiem, dlaczego stchórzył przed Dumledore'em i nie wyjawił prawdy o Blacku. Jego reakcja na wsponienie "żartu" z szóstej klasy - to wszystko daje do myślenia. Zawsze lubię si wczuwać w emocja Remusa, ilekroć się pojawia w książce. On przeżywa więcej niż po nim widać.
Dlatego cały Więzień był cudowy. Do tego jeszcze dorzućmy Zakon - strata przyjaciela, którego tak niedawno odzyskał i ten łamiący się głos, gdy Syriusz wpadł za zasłonę. I jeszcze Księcia - ukrywane z trudem poczucie krzywdy i żalu z powodu misji wśród wilkołaków, jaką musiał wykonać. Miłość, krtórej się bał, bo nie chciał krzywdzić ani Tonks, ani siebie. Już samo wyborażenie Remusa-nastolatka, uświadamiającego sobie, że przez całe życie z powodu jego "przypadłości" prawdopodobnie bedzie zmuszony żyć samotnie - ściska mi gardło.
Ta postać to jeden wielki chodzący powód do wzruszeń.
Jest jeszcze tyle momentów związanych z jego osobą, które nie zostały opisane w książce, ale na pewno byłyby wzruszające. Chociażby samo posądzenie o zdradę. Albo paniczny strach przed stratą przyjaciół z powodu wilkołactwa (co on musiał przeżywać?). I te bolesne pełnie miesiąc w miesiąc... Albo moment, w którym został całkowicie sam z przeświadczeniem, ze Syriusz zdradził i zamordował. Nie wydaje mi się, że Lupinowi koniec wojny i pokonanie Voldemorta przyniosły ulgę, jaką odczuł cały czarodziejski świat. To musiały być dla niego jedne z gorszych dni. I idę o zakład, że podczas śmierci Potterów dodatkowo była pełnia.
Remus mnie rozbraja. Właśnie dlatego, że mimo wszystko się nie uskarża. Nigdy się, kudre, nie uskarża, ale co z tego? Przedwczesna siwizna, zmęczona twarz i parę knutów w sakiewce raczej nie są dowodem na to, że życie ma lekkie (jasny szlag! dobrze, że chociaż Rowling postanowiła Lupina choć trochę uszczęśliwć, bo w innym układzie jestem pewna, że osiwiałby do reszty, a potem zupełnie zniknął).
Cały Remus mnie wzrusza. Nie w tym sensie, że do łez, ale jakoś współodczuwam z nim wszsytkie jego szczęścia i nieszczęścia. Pewnie dlatego lubię o nim pisać.
Taa... i się rozgadałam. Mam lunatyczną fazę właśnie, przepraszam
Jesli chodzi o film, to puenta części piątej.
Jesli chodzi o ksiazke, to zdecydowanie zaskakujące zakonczenie części szóstej. Wstrzasnelo mna to do glebi. Zastanawia mnie do tej pory, jak Harry zdola poradzic sobie bez Dumbledore'a. U kogo moze szukac wsparcia, poza Ronem i Hermiona. Mam na mysli taka osobe, od ktorej moze sie czegos nauczyc, ktora moze mu zaoferowac swoja pomoc. Bo z tego co sie orientuje, a jestem zorientowana dosc dobrze , Dumbledore był jedynym, który mógł wzbudzic lek w Voldemorcie. Jedynym, ktory znał jego tajemnice i potrafił docenic powage , z ktora wiaze sie ta walka. A teraz? Teraz Harry zostal naprawde sam. Pozbawiony rodziny , pozbawiony Dumbledore'a. I zdrada Snapea wobec Zakonu. Tego nie moglam przebolec. A naprawde mu ufałam. Rowling to sprytnie zaplanowala. Nie znalazlam luki w jej planie. Snape faktycznie mogl byc zdrajca i wszystko by na to wskazywalo. Nie ma niezbitych argumentow na to , ze był po stronie, nazwe to tak - Jasności. No nie ma.
Joasiu . Uśmierciłas jedynego bohatera, ktory wzbudzal we mnie za rowno podziw i lek.
Bo ja moi drodzy takie ksiazki, bardzo realnie przezywam.
Chcialabym jeszcze zwrocic uwage na te weselsze fragmenty. Jednymi slowy te, ktore wywołały we mnie reakcje zwaną potocznie smiechem. A było takich wiele.
'-A więc to był jednak prawdziwy czarodziej. - rzekł starzec [chodzi tu o Franka, klucznika w domu Riddleów, zamordowanego przez Voldemorta] - Ukatrupił mnie, nie ma co... Ale Ty go, chłopcze, pokonasz. '
No i oczywista wszelkie dialogi Tonks z Moodym w V części.
A takze zabawna wojna płci między Ronem i Hermioną.
Jak mi sie cos przypomni, ew dopisze.
Ej, ale o VII części proszę - nawet innym kolorem - nie pisać. Od tego jest specjalne subforum.
Ok wszystkich przepraszam. Zapomniałem zupełnie o tym i mam nadzieje, iż zostanie mi to wybaczone....jeszcze raz wszystkich przepraszam.
Może nie tyle co wzruszające ale dużym szokiem okazała się ostatnia scena w VI z Dumbledor'em, nie spodziewałem się zupełnie...z kolei w filmie "Zakon Feniksa" Początek z Dudley'em jest świetny i dosyć ciężki...
Szczerze mówiąc płakałam przy V i VI części ksiązki. W V, jak umierał Syriusz, a w VI, na pogrzebie Dumbledore'a. Okropnie smutne momenty.
najbardziej się wzruszyłem przy pogrzebie Dumbeldora ;=;. Az mi sie plakać chciało. Gdy przeczytałem HP6 to chodziłem po mieszkaniu jakbym był w depresji. Właczyłem mtv i akurat leciała piosenka Nighwish "Sleeping Sun"... no normalnie ryczec już chciałem ale sie powstrzymałem.
A śmierc Syriusza mnie wogóle nie wzruszyła O.o
Oj tak, pogrzeb Dumbledore'a był naprawdę przygnębiający, szczególnie, kiedy Hagrid niesie jego ciało w stronę białego grobowca i zajęcie się tegoż płomieniami, a także we wcześniejszym rozdziale pieśń feniksa...btw czy tylko ja odniosłem takie wrażenie, czy naprawdę styl, jakim pisane są te fragmenty jest odmienny od pozostałych?
Wzruszyła mnie też chwila, kiedy Harry i Hermiona pomogli uciec Syriuszowi z Hogwartu. Było tak blisko, żeby Harry w końcu miał normalną rodzinę (a przynajmniej jej namiastkę) i w tym momencie bezpowrotnie to zginęło. Jeszcze słowa Syriusza- "Jesteś prawdziwym synem swojego ojca, Harry". Nie wiem, ale jakoś tak mnie chwyciło za serce.
Qrcze, mnie tylko wzruszyła (i to jak) śmierc Dumbledora. I może byłam przygnębiona przy jego pogrzebie. Ale we wcześniejszych częściach nie było takiego momentu, w ktorym zaszkliły mi sie oczy...jestem bez serca, czy jak???
O, nie pisałam tutaj...?
Ja się mogę podpisać pod postem Smagliczki z czerwca. Chociaż ostatnio lunatyczny entuzjazm mi osłabł. Ale to pewnie dlatego, że potterowy entuzjazm osłabł ogólnie.
DH nie licząc, popłakałam się tylko przy śmierci Syriusza. Teraz nie potrafię powiedzieć dlaczego^^, ale ryczałam jakieś pół godziny. A później chlipałam
A wzruszyłam się wiele razy, przy śmierci Dropsa również, chociaż nie jakoś szczególnie. Wzruszyła mnie rozmowa Harry'ego i Syriusza, ta zaraz po Wrzeszczącej Chacie. Wzrusza mnie Dumbledore mówiący w WA do Pottera o jego ojcu, bla bla bla. Odnalazłeś go w sobie (nie pamiętam dokładnie fragmentu^^). I również Dyrektor w rozmowie po śmierci Syriusza. Zwłaszcza na końcu. I pogrzeb, znowu Dumbel, bardziej od wspomnianej śmierci. Przemyślenia Harry'ego i feniks. I centaury oddające hołd zmarłemu, jakoś tak.
A do legalnego spoilerowania jeszcze 4,5 miesiąca, o boruuu...
Przed VII tomem płakałam przy HP raz, na koniec IV tomu - kiedy pani Weasley przytula Harry'ego. Do tej pory ta scena mnie wzrusza. Natomiast nie wzrusza mnie ani śmierć Syriusza, ani Dumbledore'a, no dobra - śmierć Cedrika mnie trochę wzruszyła, ale bez przesady (czytałam to na matematyce, może dlatego hamowałam emocje).
w ogóle to bardzo podobał mi się opis uczuć Harry'ego na pogrzebie Albusa. Ale się nie rozklejałam.
skończyłam ostatnio 5 raz HPiWA i niewiem z jakiego powodu ale od 12 linijki na stronie 218 ryczałam. Czy ktoś mi powie, dlaczego?
P.S. Przoszę nie przytaczać tutaj tego zdania, bo sie pochlastam normalnie.
hmm smierc Syriusza bo tyle znaczyl dla Harrego... a smierc Dumbledore'a byla wielkim szokiem.. pamietam, ze jak skonczylam czytac rozdzial kiedy zginal staruszek musialam wyjsc z psem (ehh piszczal od paru godzin w koncu probowal mi nasikac na buty i aluzja podzialala ) wiec mialam chwile czasu na zludne nadzieje, ze kiedy wroce do ksiazki w kolejnym rozdziale okaze sie, ze to jakas farsa, bo kto wtedy zostanie Harry'emu (juz na zawsze Stworek?)
Dla mnie wzruszające były fragmenty gdy występowały opisy uczuć Harrego do Syriusza. A później to już tylko jest śmierć (Syriusza).
I śmierć Dumbledora.
Toż ostrzeżenie o konsekwencjach grożących za zamieszczanie na Głównym spojlerów wisi chyba dość wyraźnie . Do BANA włacznie.
Nie wiedziałem, gdzie to dać, ale że się wzruszyłem, to może być tu.
Zerknijcie na okładkę I tomu dla nowego amerykańskiego wydania.
Magia. Przypomniało mi się, czemu tak pokochaliśmy te książki.
http://www.scholastic.com/harrypotter/books/covers/art1anniversary.htm macie jeszcze widok na tylną okładkę.
Masz rację Przemku, ta scena jest niezwykle wzruszająca, wszak sama Jo wspominała, że w trakcie pisania pierwszego tomu, rozdział ze zwierciadłem był jej najbardziej bliski, w jego pisanie włożyła najwięcej serca. Zawarła w nim swoją miłość i tęsknotę za zmarłą matką. To taki piękny ukłon w stronę Rowling, uhonorowanie okładki specjalnego wydania książki właśnie tą szczególną sceną. Piękny gest. Okładka jest naprawdę śliczna, bardzo mi się podoba. Tył książki również wspaniały. Świetny jest ten rysunek. Imponujący Hogwart, wyłaniający się z mroku nocy, tak, scena przybycia pierwszoroczniaków do swojego, jakby nie było, drugiego domu, również zapadła w pamięć w trakcie czytania "Kamienia Filozoficznego". To taki niesamowity, po prostu magiczny moment.
czuję się tak jak bym czytała pierwszy tom po raz pierwszy *_*
Ciekawe, ciekawe... Podoba mi się. Jest inna od reszty okładek, bardziej mi się podoba od naszego wydania (może przez to, że na obecną się już napatrzyłam i chwilami nie mogę na nią zerkać). Bardziej tajemnicza. Scena wydaje się być taką statyczną, a jednocześnie niesamowicie intrygującą. super.
Popłakałam się podczas czytania wielu scen z książki pani Rowling. W czwórce, gdy Voldemort odrodził się, a Glizdogon zamordował Cedrika. W Piątce, gdy Syriusz umarł (to było koszmarnie smutne ). W szóstce gdy zgnął Dumbledore, mogę nawet dodać, że cofałam się do tego momentu wiele razy, nie mając pewności czy naprawdę coś takiego mogło się zdarzyć. POwiem nawet, że miałam nadzieję iż w ostatniej części okaże się, że on wcale nie zginął, ale przecież to było niemożliwe i bezsensowne. Ryczałam także gdy umarł Zgredek, Fred, Tonks, Lupin, a gdy Voldemort cisnął w Harryego śmiertelnym zaklęciem myślałam, że on także zginie, ale nie zginął
No i ma chłopak szczęście. Ostatni raz popłakałam się na końcu, z żalu, że to już koniec mojej przygody z czarami .
Zgodzę się z tym co zostało napisane powyżej. Wszystkie części są świetne i w kazdej łezka się kręci ale w siódmym tomie było najwięcej.Szalonooki, Hedwiga, Fred, Lupin, Tonks i Zgredek. To było straszne.
Oj tak, pani Rowling dała nam wiele powodów do wzruszeń..
Dla mnie jednym z bardziej poruszających momentów, był ten, kiedy Harry odkrył zwierciadło Ein Eingarp. I kiedy widział w nim rodzinę. To było piękne i zapadło mi w pamięć.
Śmierć Syriusza była straszna, ale nie płakałam. Ani razu. Za to przeżywałam aż zanadto.
Łezka natomiast zakręciła mi się w oku, kiedy Severus zabijał Dumbledore'a. Nie tylko z powodu Albusa. Może dlatego, że nie mogłam uwierzyć (i mądrze), że Snape może coś takiego zrobić. Wierzyłam cały czas, że jest po dobrej stronie. A wtedy nie wiedziałam już co myśleć. Na pogrzebie, kiedy Harry uświadomił sobie, że Dumbledore'a już nie ma. I wtedy ja też to sobie uświadomiłam.
I jeszcze (nie wiem dlaczego, ale strasznie się wzruszyłam) ostatnie zdanie w Księciu. Nie pamiętam dokładnie, ale chodziło o to, ze Harry spędzi jeszcze jeden cudowny, spokojny dzień wraz z Ronem i Hermioną...
W siódemce było takich chwil bardzo dużo. Chyba aż za dużo. Miałam łzy w oczach, kiedy Harry czytał list od Lily, kiedy wrócił Ron, podczas pogrzebu Zgredka.. Na całego wyłam podczas śmierci Snape'a. Po prostu nie mogłam i nie chciałam w to uwierzyć. Później czytając "Opowieść Księcia" i o uczuciach Harry'ego, kiedy szedł na śmierć. "Zaraz umrę", co na tłumaczeniu jak dla mnie trochę straciło, ale i tak się wzruszyłam. No i ostatecznie - epilog, rozczuliłam się.
Fragmentów poruszających jest sporo, nie wszystkie wymieniłam (większość już i tak podaliście wcześniej)
Się rozpisałam.
Hmm...no i cóż..muszę przyznać, że płakałam w niewielu momentach... w 5 części .. kiedy zabrano Harry'emu miotłę i jak odbywał karę... (no wiecie..to wypisywanie zdania na dłoni). Następnie ryczałam przy 7 tomie, kiedy Hedwiga zginęła...strasznie się do niej przywiązałam...i kiedy zmarł Fred Weasley... - to było chyba najgorsze...;(
Najczęściej ryczałam tak jak wielu z was w 7 tomie.
Dla mnie ta książka była strasznie smutna np:
jak Harry czytał list od Lily
śmierć Hedwigi była okropna podobnie jak Szalonookiego, , Freda, Lupina, Tonks i Zgredeka .Jak zmarła Tonks i Lupin nie mogłam się pogodzić ,
że zostawili Teda-
strasznie ryczałam .Ze Sne'pem było mniej płaczu no ,ale nie pisze ,że było zbyt wesoło .
Jak Harry szedł do Zakazanego Lasu ''Zamkną oczy i obrócił kamień w dłoni trzy razy''
i pojawili się jego rodzice Syriusz i Lupin jak powiedział ''Nie chciałem, żebyście umierali tuż po tym jak zostałeś ojcem Remusie tak mi przykro'' ''Mnie też jest przykro -rzekł Lupin -Przykro mi ,że nigdy go nie poznam...Ale dowie się dlaczego umarłem,i mam na dzieję ,że zrozumie.Próbowałem zbudować świat w którym był by szczęśliwszy'' -jak to przeczytałam od razu zalałam sie łzami
najbardziej byłem wzruszony w VII tomie .....Smierć Zgredka....najgorsza była smierć Lupina i Tonks ....Mieli małe dziecko..Szkoda.........I to co powiedział Lupin w Zakazanym Lesie ......Smutne..
Ilość kropek w poście mnie przerasta.
A VII tom był ciężki w porównaniu z resztą, to prawda. Ale to nie książka dla dzieci, którą była jedynka.
najbardziej to tak jak wszyscy, przy śmierci Syriusza. Bardzo lubiłam go w tym filmie i to może dlatego tak to mną wstrząsnęło. Po drugie, to jak Hedwiga zginęła, no i pogrzeb Zgredka. Zresztą tak jak wszyscy mówią siódma część dostarcza nam wielu wzruszeń.
Ja płakałam na HP i ZF jak Bella zabijała Syriusza.
I jak Snape zabił Dumbledore`a w HP i KP.
rany. przez chwile mialam wrazenie ze pomylilas ksiazki. bella? eh.
ale syriusz wszystko wyjasnil
narzuciła ci się pewnie bella z twilight xD ?
i'd say za dużo fanfików
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)