Zetknęliście się kiedyś z teorią, że Harry naprawdę ma oczy swojej matki? Że ma je w sensie dosłownym. Że to są jej własne oczy.
W artykule z Mugelnetu do którego dałem link w temacie o okładkach ten temat jest poruszony i wydał mi się ciekawy, tym bardziej, że już od dawna wiadomo, że w siódmym tomie ma być coś na temat tego podobieństwa.
Potter często pamięta zielone światło. Refleks wspomnienia Avady. A jeśli wtedy oślepł? Bez sensu? No nie wiem, nie wiem...
Kto wie, może wiąże się z tym jakaś potężna magia - nawet sposób komunikacji? Im więcej o tym myślę, tym bardziej mnie to nurtuje. Nie ma dowodów, ale uporczywe powtarzanie Harry'emu, że ma oczy swojej matki (tak właśnie! zawsze ten idiom, który można przecież rozumieć dosłownie, ale nikomu nie przychodzi to do głowy; nigdy 'masz oczy jak Twoja matka', przynajmniej nie przypominam sobie...) wydaje mi się tropem. Czymś ważnym.
Druga rzecz poruszona w tym artykule (raczej jedna z wielu) to kwestia pewnie już tu poruszana. Dlaczego Voldemort chciał pozwolić Lilly żyć? Jest tylko jedna sensowna odpowiedź. Wiedziała (lub umiała) coś, czego potrzebował. Voldemort nie ma miękkiej strony duszy. Zatem co to była za wiedza?
Rzeczywiście, nigdy nie było powiedziane, że ma oczy jak jego matka, zawsze że ma jej oczy. Ale mało prawdopodobne, by to miało znaczenie dosłowne.
Harry oślepł jak Voldziu mordował jego matkę?? nie sądzę... Cociaż... W końcu Rowling zaskoczyła już tyle razy, że dochodzę do wniosku że ona jest nieobliczalna (jeśli chodzi o tę książkę, oczywiście).
Przecież to czary, no nie. Wszystko (prawie) jest możliwe.
nie no. jak juz to Harry oslepl kiedy Voldemort probowal zabic jego. a nie jego matke. moze faktycznie wtedy cos sie stalo. moze... teraz ta mysl nie da mi spokoju. bo nigdy nie zastanawialam sie nad tym dlaczego wszyscy mowia" Harry masz oczy swojej matki" . jakos nie przykulo to mojej uwagi. ciekawe spostrzezenie.
Magiczna transplantacja. Już po śmierci Lilly. Ale niedługo. Zaraz. Na miejscu. Snape?
Ma oczy matki? Jasne, wydłubał je jej i wymienił swoje.
Voldemort ----Lilly ----- może to był romans ;d
Bardzo ciekawa teoria. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym w taki sposób. Z jednej strony wydaje sie byc to absurdalene - miec oczy matki, ale z drugiej strony, to czemu nie... Może to jakis klucz do rozwiazania zagadki, dlaczego Voldemort nie chcial zamordowac Lily. Kiedyś myślałam, że moze ją po prostu kochał ( tak, wiem - absurd !!).
Co do wiedzy Lily, którą ewentualnie Voldemort mógłby wykorzystać, to wydaje mi się, że to mogłoby być związane z nieśmiertelnością. Ba! Jestem tego prawie pewna. Może Lily potrafiła sporządzić jakiś specyficzny eliksir (przecież była w tym dobra)? Coś dającego nieśmiertelność http://www.tvdarek.republika.pl/resident-evil.html ?? To tylko moje domysły...
Te oczy to kompletna bzdura(ale będę sobie pluć w brode jak okaże się, że to prawda;)). a co do lill to wydaje mi się, że chodziło Voldowi o to żeby najpierw zabić dziecko, bo to ono było główną przeszkodą. A rodzicami poprostu zajął by się później.
Może masz rację, Luna. Może rzeczywiście to kompletna bzdura... :/ Ale teraz nie będzie mi to dawało spokoju. Jednak myślę, żę coś w tym jest. Jakieś ziarnko prawdy...
Ha! Wreszcie mi ktoś przyznał rację
Wątpie, że jest choćby ziarenko prawdy w tym. Lepiej podyskutować o tej 2 kwestii.
i takiemu rocznemu dzieciakowi takie wielkie oczy włożyli? wyglądałby jak jakaś mangowa lalka, bitch please...
Z całym szacunkiem - bzdurzysz Ty, droga Luno. Jednoznacznie wiemy, że to była poważna propozycja. Po co niby miałby najpierw zabić dziecko? Co to za różnica? W tej sytuacji akurat Lilly była przeszkodą do zabicia Harry'ego.
Z litości? Dajcie spokój. Bo ktoś go poprosił? O to, to... Ale Voldemort nie spełniłby takiej prośby z przyczyn sentymentalnych. Musiała być uargumentowana. I była. Lilly musiała dużo wiedzieć. I właśnie na temat nieśmiertelności - bo tylko to naprawdę interesowało Voldemorta.
Może oszalałem, ale jestem pewien, że Harry ma oczy swojej matki. Te oczy. Przetransplantowane może jeszcze nawet w Godric's Hallow. Nie mam dowodów oczywiście. Po prostu mam poczucie, że to zdanie, które wszyscy mówili do Harry'ego jest takim kluczem. Że trzeba czytać je dosłownie.
Czary, Avado. Czary.
Jej tajemnicza wiedza? Tak. Oczy? W ogole do mnie nie przemawiaja. To nawet troche obrzydliwe. Jesli juz, to dano mu dar widzenia tego, co jego matka, a nie same jej oczy. No wezcie, to drastyczno-nieprzyjemne.
A oczywiście wszystko w cyklu było zawsze przyjemne i łagodne.
wedlug mnie to bez sensu. po kiego grzyba by wymieniali oczy. poprostu tym tekstem moze chcą podkreslic ze wyglądają one tak samo jednak nie są to te same oczy które miała Lily.
Ja zrozumiałam, że twierdzą, że są to te same oczy co lilly kiedyś nosiła(XD) Niczego nie chcieli podkreślać.
ale to głupie.
Tak. Te same właśnie. Taka fabularna pułapka z tym wiecznie powtarzanym zdaniem. Zagadka na którą mało kto wpadnie. A w sumie czemu nie? Czego nie może zrobić magiczna medycyna? Wskrzeszać nie może. Odrastają kości, ludzie zmieniają się w innych fizycznie, przywraca się pamięć, leczy blizny, dlaczego miałoby nie być transplantologii magicznej rozwiniętej? Widzieliście jak Snape leczy rany? Nawet czarnomagiczne...
http://zdrowo.info.pl/horoskop.html
A po grzyba takiego, że Harry oślepł, albo po zgoła innego grzyba o jakim nic nie wiemy.
no dobra, ale kto by sie zjawił i zrobil transplantacje oczu.
przerażacie mnie z tą transplantacją.
Katon--- twoja teoria, prawdopodobna jest chyba tylko dla Ciebie
ha!
i tu się zgadzam.
Boże znowu się ktoś ze mną zgadza:D
A co do transplantacji, to bardzo ładnie to ujeliście;d
Naprawdę myślicie, że przy śmierci Potterów był obecny tylko Voldemort? O zgrozo, think, people, think!
o rany, to podszedl jakis śmierciozerca i po klęsce voldzia zrobil wymiane oczu?
Śmierciożerca? Akurat myślę, że jedynym 'śmierciożercą' bym tam Snape. Poza Snapem był ktoś jeszcze. Ktoś kto zawiadomił tak błyskawicznie i nodoubtly cały czarodziejski świat o tym co dokładnie się stało. Przekonany przez autora/kę atrykułu do którego już się odnosiłem uważam, że był to Frank Longbottom. Ale ew. transplantacji mógł dokonać tylko Snape.
dobra, nie mam więcej argumentów. Jednak całe te przypuszczenia wydają mi się niedorzeczne.
trzeba sobie artykuł przeczynąć. Coś tam z niego wiem, bo angielski mój aż tak dobry nie jest żeby wszystko, ale co najważniejsze wiem i coś w tym rzeczywiście jest. Całość wydaje się być nie bardzo wydumana, jak niektóre teorie. Dlategoż zgadzam się z Katonem i myślę, że Harry może mieć oczy swojej matki. W całym artykule nie przekonuje mnie to, że Lily mogła pracować w Departamencie Tajemnic (chyba że coś źle pojęłam).
Isis and the Secret Name of Ra
Now the important thing about Harry’s mother, the really, really significant thing, you’re going to find out in 2 parts...you’ll find out something very significant about her in Book 5, then you’ll find out something incredibly important about her in Book 7...both of them are very important in what Harry ends up having to do.[28]
This something “incredibly important” about Lily still to be revealed, I believe, would have been demonstrated in the missing Godric’s Hollow scene. As discussed, Lily possessed something that Voldemort needed her alive to obtain. Knowledge. And there is only one thing that Voldemort truly cares about--eternal life.
To get an idea of what connections Lily may have had to eternal life, we must look to the ancient Egyptian goddess Isis. Isis was a mother goddess greatly renowned for her magical skills and honored as the purest example of a loving wife and mother. She gave birth to Horus, who was destined to avenge his father’s murder at the hands of his evil uncle Set.[29] When Set attempted to murder the baby Horus, Isis saved her son by healing him from a lethal scorpion sting. In fact, the tiet, an amulet also known as the “Knot of Isis” or the “Blood of Isis,” was a sign of eternal life or resurrection.[30]
There is one very appealing story of Isis that I think reflects directly on Lily’s secret--Isis and the Secret Name of Ra. According to an ancient Egyptian myth, Isis desired to know the secret name of the great god Ra. She forms a clay snake and leaves it on the path Ra is to pass. The snake bites Ra, who calls for help from among all his children. None have the power, or knowledge, to heal him. Isis claims only she can release the poison, but she requires payment from him first--Ra must reveal to her his secret name. He does so only with the condition that she share it with no one else but her son Horus, and binds the promise with Horus’ eyes.
These selections come from the beautiful verses which make up this well-known (to ancient Egyptians) myth. To them it was revered as a spell to repel poisons:
Now Isis is a wise woman,
more rebellious in her heart than a million men,
more choice than millions of gods,
more to reckon than millions of spirits.
She was ignorant of nothing in heaven and earth like Ra,
maker of what is under the earth. The goddess
she decided in her heart
to know the name of the noble god.
Here we have Lily, the charming, witty, intelligent woman who everyone, including Slughorn and James (and possibly Snape), seemed to have adored.
After being bitten, Ra laments:
I have many names, many forms...
My father and my mother told me my name
and I hid it from my children, in my body
to prevent it happening that a male or female magician strike against me.
Sounds remarkably similar to Tom Riddle creating the secret name of Voldemort, which wizards and witches will fear to speak, and thereby hiding his birth-name and his humble early years, which could, as Dumbledore hoped, provide insight to his vulnerability.
Then said Isis to Ra:
'Tell me your name, my divine father
A man lives when called by his name.'
Ra tells her many euphemisms for his name, but not his secret, divine name. Finally, Isis beseeches:
'Your name is not among those you have told me:
tell it to me.
The poison leaves a man when his name is pronounced.'
Dumbledore (Hermione in the movie) insisted, “Fear of a name increases fear of the thing itself.”[31]
Ra, in agony, tells Isis his secret name, with the exhortation:
If it happens as the time of the desire going out to you,
tell it to the son, Horus,
when you have bound him by an oath of god,
the granting of the god his two eyes.'
The great god raised up in his name
to Isis great in words of power.
'Fail, scorpion, go out from Ra,
eye of Horus, go out from the god,
Burning of the mouth,
I am the one who made you, I am the one who sent you,
Fall to ground, poison,
I have power, see the great god has raised up in his name.
Ra lives, the poison has died.[32]
Let’s see, we have a secret name of a divine god, snakes and poisons, and the son, Horus, binding of his two eyes. Which all translates into Harry Potter language as: Lily was a very powerful, charming witch who had knowledge beyond the ordinary, most probably the very secret work that went on behind the locked door in the Department of Mysteries. She guarded knowledge that Voldemort wanted desperately to obtain, one he believed related directly to obtaining immortality. She also possessed a strong love for her son which led her to make a willing sacrifice and save his life. And by willingly shedding her own blood, she left her son with a protective amulet in his skin...his very own Eye of Horus.
The Eye of Horus
In Egyptian mythology, Isis’ husband, Osiris, the god of the underworld, represents the deceased pharoah, whereas their son Horus, prince of the gods, god of the sky, is the embodiment of the living pharoah. Horus is a god symbolized by a falcon, or, as Horus of Edfu, by a winged solar disk or a lion with the head of a hawk.[33] Sounds a bit like our Gryffindor Seeker, doesn’t it?
Horus’ uncle, Set, killed Osiris to gain control of Egypt. After Set tried to kill Horus, and Isis restored her son to life, Horus began an epic battle to avenge his murdered father and finally defeated Set. However, during the course of the battle, Set tore Horus’ left eye out. It was restored with magic by the god Thoth and became the magical Eye of Horus.
Sometimes, when he strained his memory during long hours in his cupboard, he came up with a strange vision: a blinding flash of green light and a burning pain on his forehead.[34]
As has been repeated over and over in the series, Voldemort’s Avada Kedavra did not kill Harry due to his mother’s protection, thus making him The-Boy-Who-Lived. However, it seems highly likely that the blinding and burning sensory images Harry retains point to some serious initial damage. Maybe he was even blinded.
This theory may truly be going out on a Whomping Willow limb, but I’ve always wondered if the incessant repetition of Harry having his mother’s eyes was a literal thing--Harry truly has Lily’s eyes. What if he was blinded by the Avada Kedavra, and Snape did an emergency “transplant” or switching spell? However, I can think of no purpose for Harry to have Lily’s eyes in this manner...unless it allowed Lily to watch over her son from behind the veil.
The Eye of Horus is thematically related to the concept of the “third eye,” associated with visions and out-of-body experiences, and Harry has definitely experienced those. Although many believe all possess a third eye, it is only Seers who have developed the ability to use theirs.
JKR has hinted that the location of the scar is more important than the shape. “The shape is not the most significant aspect of that scar, and that's all I'm going to say.”[35] The location, on the forehead, could mark it as a third eye reference.
Many fans have long hoped (along with Harry) that Sirius was carrying his magical mirror when he fell behind the veil in the Department of Mysteries, thereby enabling Sirius at some point to communicate with his godson from the Otherworld. But, what if his “mother’s eyes” could act as a two-way mirror? Maybe all along Harry has possessed the ability to communicate with his mother, and simply not understood it. After all, in his skepticism regarding Divination, and his abhorrence of Occlumency and Legilimency lessons with Snape, Harry has never seriously pursued development of his “inner eye.”
However, before this Whomping Willow limb belts me one, let’s move to safer ground.
The Eye of Horus was an amulet of healing and resurrection. One of the most revered and powerful amulets in ancient Egypt, the Eye provided protection from evil. It was a symbol of royal strength and assisted in the rebirth of the deceased.[36].
The healed eye, known as the wedjat, was also the symbol for the return of order after chaos. “The Eye of Horus is the greatest gift of all, and it constitutes the quintessence of gifts.”[37] Harry Potter readers can definitely see how this gift, in the form of Harry’s scar, was celebrated among the witches and wizards as the sign of delivery from Voldemort’s reign of terror.
The Eye of Horus is the granddaddy of apotropaic amulets, meaning a talisman that turns back harm or evil. In fact, the eye amulet was so popular it spread throughout the region and the centuries, morphing and adapting to various cultures, but always retaining the staring single eye. It is truly very old magic.
The Eye still exists in various incarnations even today. It is very popular throughout the Middle East, especially in Turkey where it is known as nazar boncuk. (There is an interesting “Curiosity” comparing the nazar boncuk to Mad-Eye Moody’s eye in Wizarding World Press’ Ultimate Unofficial Guide to the Mysteries of Harry Potter (Analysis of Book 5), p. 25).
Disks or balls, consisting of concentric blue and white circles (usually, from inside to outside, dark blue, light blue, white, dark blue) representing an evil eye are common apotropaic talismans in the Middle East...in some forms of the folklore, the staring eyes are supposed to bend the malicious gaze back to the sorcerer.[38]
In Turkey you will still see many young children with a nazar boncuk pinned to their clothing, placed there protectively by their loving mothers. With her sacrifice, Lily effectively pinned a boncuk, an Eye of Horus, to Harry. Her willing blood sacrifice acted as an amulet turning back the malicious curse onto the one who cast it.
Another interesting similarity--when a nazar boncuk has done its job, it cracks. A cracked eye amulet is a symbol that a curse has been repelled. Just like Harry’s cracked forehead.
A Dittany of Love, Snape’s Moment of Choice
So, there baby Harry lies in his cot, with a dead mother and a cracked forehead. I think we have tantalizing images of what could have happened next in the “Sectumsempra” chapter of HBP.
Snape had burst into the room, his face livid. Pushing Harry roughly aside, he knelt over Malfoy, drew his wand and traced it over the deep wounds Harry’s curse had made, muttering an incantation that sounded almost like song. The flow of blood seemed to ease; Snape wiped the residue from Malfoy’s face and repeated his spell. Now the wounds seemed to be knitting.
Snape says:
“There may be a certain amount of scarring, but if you take dittany immediately we might avoid even that...come...”[39]
I think JKR considered it crucial for the reader to see Snape healing a serious, bloody wound that possibly could leave a scar with phoenix-like song because we will see it again in the Godric’s Hollow memory. In my theory, Snape, on hand after the infamous backfired curse, bends over baby Harry, knitting the baby’s wounds, acting immediately to prevent too much blood loss, but, without dittany handy, unable to prevent the scarring.
It's interesting to note that dittany, mentioned as early as Philosopher’s/Sorcerer’s Stone on p. 229, is a perennial plant native only to Crete, where its native name, eronda, means love. “It is thought that wild beasts used to eat it to help them heal themselves when injured by hunters.”[40]
There’s that love and healing theme again...and in Snape’s hands. What if Snape healed Harry’s wound just above his eyes, perhaps even the eyes themselves if there had indeed been blindness? Just as Thoth did to Horus.
In my opinion, there could be only one truly compelling reason for Dumbledore to place such unwavering trust in a former Death Eater--because in a moment when Snape could have chosen incredible personal gain, he turned his back on his dark history and acted in a way that was of benefit to others. In other words, if Snape had been at Godric’s Hollow and witnessed the demise of Voldemort, if he’d been a true Death Eater, he would have acted in one of two ways:
1. Acted immediately to bring Voldemort back to life and thus earning his master’s eternal gratitude and top lieutenant post, or
2. Used his proximity and knowledge to claim Voldemort’s place of power. In other words, he could have picked up the “Gurg’s helmet” and crowned himself Voldemort II.
Snape did neither. He did not destroy baby Harry, but healed him instead.
It was then, in this moment of true loyalty to Dumbledore’s side, that Snape, in his moment of need, brings Fawkes to his side. Snape uses the phoenix, able to carry immensely heavy loads, to airlift the injured but conscious Frank back to Dumbledore. Frank, possibly now seeing and understanding Snape’s loyalty, relates what occurred at Godric’s Hollow to Dumbledore, who immediately sends Hagrid out to collect baby Harry, and sets in motion his plan for protecting the boy. (Of course, this whole vision is all highly speculative).
Hagrid reports to Dumbledore in the first chapter of Sorcerer’s/Philosopher’s Stone:
“...house was almost destroyed, but I got him out all right before the Muggles started swarmin’ around.”[41]
Avada Kedavra would not destroy a building. But five battling wizards could (count them--James and Voldy, Lily and Voldy, Snape and Frank). Witness the destruction at the Ministry of Magic during Dumbledore and Voldemort’s battle. Or Snape could have destroyed parts of the house to cover evidence--and not necessarily from the Muggle police or the MoM. Snape may have acted immediately to hide crucial clues from the Death Eaters, who would surely come sniffing around as well.
We’ve already seen from canon how Bellatrix and her group were doing their best to track their vanished master. Maybe, just as Pettigrew had destroyed a whole street to hide the fact that his body was not present, Snape destroyed parts of the Potter house to hide one that was--Voldy’s. In this manner he could possibly hinder the Death Eaters from seeing their Dark Lord’s body, knowing he was dead, and following his bodyless soul.
Hagrid never mentioned seeing Snape at Godric’s Hollow (to Harry at least) for several reasons, I believe.
1. Dumbledore probably asked him not to, and Hagrid can keep some secrets,
2. Hagrid did not see him as Snape was off securing Voldemort’s body, or
3. Snape was hidden under the Invisibility Cloak as he feared a reaction from Hagrid similar to Frank’s.
4. And let’s not forget the big one--it would give too much of the plot away too early.
Keep in mind, the Potter home was not totally destroyed, and Snape is not the nurturing type. Just as Snape would never wear a turban[42], he’s not going to sit there and cuddle baby Harry either. Having sent for help, healed Harry’s wounds and assured he was in a safe enough place (and maybe put a silencing charm on him to boot), Snape would be off doing something more important.
We are never told what happened to Voldemort’s body. At the end of HBP, Harry alludes to his parents’ bodies when he mentions visiting their graves in Godric’s Hollow. But no mention is given anywhere in the series (at least as far as I can find) about Voldemort’s. In GoF, Barty Crouch, Jr. transfigures his dead father’s corpse into a bone and buries it in Hagrid’s garden. In HBP, Slughorn transformed himself into a chair and hid amid the self-inflicted destruction of his home. In a similar manner, Snape could have hidden the body of Voldemort by transfiguring it into something that would not be detected in the semi-destroyed Potter house.
A couple of unanswered questions are left:
1. Why didn’t Snape collect Voldemort’s wand?
2. Where did Snape go after this?
Regarding Voldemort’s wand, we know that Pettigrew ended up with it, and it’s reported that JKR said he hid it during the years he lived as a rat.[43] A true but weak Death Eater, Pettigrew had been waiting outside for his master to do his dirty deed. Unnoticed by Snape as the rat he was, Wormtail scurried through the rubble and collected the wand as a life-insurance policy. He was not strong enough to try to claim power for himself, so instead opted to use the situation to his own advantage. After all, who knew when a wand of such power would come in handy...especially should its owner return.
As far as where Snape went after this--I wonder, is it possible to track a bodyless soul? Could Snape have acted so quickly in getting Frank off, healing Harry and then leaving him behind so as to follow Vapormort? Is this how Dumbledore received the information he alludes to years later that Voldemort was hiding out in the woods of Albania?[44]
Before we move on, however, let’s ponder one last supporting thought. In this scenario, Frank Longbottom, in his distrust of Snape, albeit well-meaning, prevented Snape from saving Lily’s, and possibly Harry’s, life. Snape, being the loyal but thoroughly nasty person that he is, forever blamed Longbottom, and thus endlessly tortured Frank’s son, Neville, in Potions. Snape’s motto seems to be “like wizard, like son.”
I believe I have presented a plausible chain of events for how Godric’s Hollow played out. Still, it’s mostly guesswork. For support, I point to the analogies provided between my scenario and scenes that have occurred in the course of the six books.
Still, there’s something missing in all this guesswork. The heart of the matter. What exactly did Voldemort hope to obtain from Lily? What knowledge did she possess?
The Eye of Horus contains further clues, especially when considered alongside Golpalott’s Third Law and Quintessence: A Quest.
Spory fragment. I polecam raczej w kontekście całości. Zgodzę się, że ta teoria jest kontrowersyjna. Nie zgodzę się, że jest niedorzeczna.
http://www.mugglenet.com/editorials/editorials/edit-sipalsp01.shtml
fajnie, tylko że ja angielskiego na tyle nie umiem, żeby to sobie całkowicie przetłumaczyć.
hmm słonko?;p przepraszam panie katon znowu, że się pomyliłam, postaram się juz tego nie robić. A wiecc jak mus to mus zabieram sie za czytanie
No. I teraz wreszcie podyskutujemy normalnie =)
matko, przebrnęłam przez ten fragment.
intrygujący.
już nawet transplantację daruję.
to teraz skocze do całości. czuję rozbudzenie uśpionej we mnie potteromanii ;d
/jeszcze nie do końca wszystko kapuję, ale to wina mojego mizernego angola ;d/
wezzzzzcie. przeciez nie musieli od razu dlubac tych oczu. w koncu w tej ksiazce wszystko jest mozliwe.
Dobra przeszłam przez 1 część, mój angielski jest koślawy i nie wiem czy wszystko zrozumiałam. No ale(jeżeli się myle ZNOWU wybaczcie) ten artykuł jest oparty na starożytnym Egipskim micie, a więc to daje jakąś możliwość, że JkRowling wykożystała to w swoich książkach. Ale sama teoria dalej jest dla mnie nie realna. Zzobaczymy jak bedzie jutro postaram sie to przeczytac jeszcze raz razem z 2 czescia.
Nie podoba mi się. I już. W zasadzie każda teoria to niej lub więcej zgadywanek. Ale to składa się w zasadzie tylko z nich. Innymi słowy mamy tutaj kogoś, kto ma tylko kilka puzzli z wielkiego obrazka. I próbuje na ich podstawie określić, co ów obrazek przedstawia. Nie da się mu udowodnić, że się myli. Teoria dość ciekawa, choć dla mnie nie do strawienia. Po pierwsze wymaga przyjęcia pewnych założeń, z którymi Zwodnik od zawsze był na bakier , a po drugie...hm...to trzeba zwalić na kark przeczucia. Bo skoro brak przekonującego (dla mnie) motywu i brak dowodów nie jest argumentem przeciw, to pozostaje tylko przeczucie. Że to nie tak. Rzadko miewam uczucie, że coś jest mocno naciągane. Tu je mam. W szczególności przeciwko "magicznej transplantacji" protestuje każdy włos na mojej głowie.
Transplantacja... nie pasuje mi do Pottera, ale świadek śmierci Potterów, jak najbardziej
"Harry, masz oczy swojej matki" - jak to zdanie brzmi w oryginale? Może jest w tym artykule, wiem - jestem leń, zabiorę się za niego wieczorem, jak nikt (tzn. mój głupi brat) nie będzie za mną gonił z pistoletem na wodę.
Lily nie musiała umrzeć, Voldi chciał tylko Harry'ego. Ale co z Jamesem? Miał wybór? O nim nie jest prawie wspomniane.
masz w tytule tematu ośle patentowy xD
No właśnie dlaczego Lord V pozwoliłby Lilly żyć? To nie w jego stylu. Może chodziło o jej wybitne zdolności eliksirowarskie? Może chciał, żeby mu stworzyła Kamień Filozoficzny? Albo jakiś potężny eliksir, do którego trzeba dobra?
Nie, nie, nie... Zaczynasz Katon za bardzo kombinować...
Porównywanie Lilly do bogini Isis, chyba nie jest najtrafniejszym porównaniem. O ile się nie mylę (jak coś to poprawcie), to Isis była boginią płodności (itp). Nie wiem czy osoba płodną można nazwać kobietę, która ma tylko jedno dziecko. A to, że niby miała jakieś czarodziejskie moce to akurat w HP nie żadna nowość...
Co do wspomnianego w artykule "oka horusa". Wiadomo, że istnieje wiele tzw. amuletów chroniących przed jakimiś tam "złymi mocami". Myślę że zabieg Jo z tymi oczami Harry`ego to po prostu próba nawiązania do mitologii (co robi w wielu miejscach książki).
Jedziemy dalej, jakoś nie pasuje mi transplantacja do Snapa. Z resztą w ogóle mi nie pasuje do kanonu HP.
Przyznaję, że przeczytałam art dość pobieżnie. Jednak wystarczająco wnikliwie, by stwierdzić że ta teoria mimo, że faktycznie baaaaaardzo naciągana, to jednak trzyma sie jako tako kupy. Mnie to jednak nie przekonuje. I myślę, że niektórym się musi bardzo nudzić, by wydziabywać tak małoprawdopodobne teorie...
Przy egiptologii się nie upieram. Znam tą mitologię słabo, a jej nastrojowości i atmosfery wręcz nie cierpię. Ja po prostu czuję, że to te oczy. I że przez nie Harry jest z matką związany jeszcze mocniej. Ale dobrze, zostawmy oczy. Porozmawiajmy o wiedzy jaką miała Lilly. I przede wszystkim o Franku Longbottomie, ale to raczej z tymi, którzy przeczytają całość. To co zamieściłem to tylko fragment.
A Twój racjonalizm Zwodniku w potterologii zawodzi Cię i zwodzi =)
Why would Frank be the most likely person to respond to Lily’s summons?
1. He was a highly skilled Auror.
2. He was a member of the Order of the Phoenix.
3. As he was the father of the other child possibly named by the prophecy, he’d most likely been made aware of the prophecy, at least in part.
przeczytałam to całe (niech piekło pochłonie takie długie teksty!), ale szczerze mówiąc już połowę pozapominałam. gorzej też było, gdy przywoływano coś z książki, a mnie się oczy otwierały, bo już niektórych informacji zupełnie nie pamiętam.
Ta cała teoria jest jak dla mnie mocno naciągana. Już alchemiczna bardziej mnie przekonuje niż "magiczna transplantacja".
Tak, Lilly była inteligentna, ale czy posiadała jakieś wybitne zdolności, na których Voldemortowi specjalnie zależało? Przecież był potężnym czarnoksiężnikiem i nie lubił być zależny od innych. Z jakimiś skomplikowanymi eliksirami na pewno mógł poradzić sobie sam.
Frank Longbottom- dlaczego właśnie on miał być świadkiem śmierci Potterów? Coś przeoczyłam?
Alchemiczna to już nieomal fakty =)
1. Przy śmierci Potterów był świadek. To więcej niż pewne i nie tylko ja tak uważam. Nie będę tu poświęcaj miejsca na tłumaczenie dlaczego. Wystarczy pomyśleć.
2. Dlaczego Frank?
a) to musi być ktoś kogo już 'znamy'. Rowling nie oszukuje. Nigdy. Gra fair, więc nie wprowadzi kogoś całkiek nowego. Reguły konstrukcji fabuły. JKR nigdy ich nie złamała. Nie złamie i teraz.
b) Frank był torturowany dlatego, że Bellatrix uważała, że może mieć wiedzę o tym co się stało z Voldemortem. Czyli torturowany był PO śmierci Pottrerów. Ba! W związku z nią. Pytanie. Na jakiej podstawie Bellatrix uważała, że akurat Longbottomowie? Przypadek. Może. Nie wierzę.
c) Dumbledore w komórce na pająki u Weasleyów na początku KP mówi Harry'emu, że treść przepowiedni (pełną) zna tylko on i ja. Myślę, że znali ją Potterowie, jednak nie żyją. Myślę, że znali ją Longbottomowie, jednak zwariowali. Myślicie, że Dumbledore nie ostrzegłby rodziców zagrożonych dzieci? A skoro Frank był w sprawę wmieszany... Pole do spekulacji się otwiera. Ale te spekulacje mają oparcie.
d) nie widzieliśmy go. Tylko żonę. Frank był za zasłoną. Nabiera pewnej tajemniczości. Jest strzelbą, która jeszcze nie wystrzeliła. Neville ma problemy z pamięcią. Jego ojciec też. Rzekłbym drastyczne. A może jednak Harry'emu uda się z nim porozmawiać? Wyciągnąć wspomnienie? O Nevillu w siódmym tomie będzie dużo. Musi być dużo. Myślę, że o Franku też.
Zostawmy oczy. Skupmy się na 'Frank's problem' i kwestii dlaczego Lilly dostała szansę. Ktoś tam napisałe, że Lilly miała wybór. No miała, ale dlaczego do cholery? Lord Voldemort uznał, że ma fajny tyłek?
Hm... to, że był tam Frank mogę przyjąć. Nawet logiczne. W końcu nikt nie wiedział, czy chodzi o Harry'ego czy Nevilla. O nim być dużo musi.
Co do transplantacji oczy, to jak dla mnie jest to wydumana teoria. Nazbyt dziwna. Nie. Jak dla mnie nie do przyjęcia. Harry ma swoje oczy. Są one podobne do oczu Lily. Ale nie są to jej oczy, nie... w to nie uwierzę.
W teorię o oczach mógłbym uwierzyć, gdyby była wypowiedziana przez wszechwiedzącego narratora "Harry miał oczy jego matki". Ale jeśli kwestię taką wypowiada jakiś bohater? Znaczy to, że musiałby wiedzieć, że te oczy nie są, hm... Od zawsze w posiadaniu Harry'ego Albo musiałby przynajmniej się domyślać, że taka przemiana mogła się zdarzyć. Pomyślmy:
"-Harry, masz oczy swojej matki... Pewnie Sam-Wiesz-Kto je podmienił"
Idiotyczne... No ale znając moje szczęście, teoria Katona się sprawdzi A wtedy będę leżał i kwiczał.
Ha! Jeśli się sprawdzi (w co wątpię) to nie tylko ty bedziesz leżał i kwiczał.
To oczywiście tylko teoria. Ale po prostu Frank tu pasuje. A 'wystrzelić' musi. Więc prawdopodobieństwo, że wystrzeli tutaj jest wg. mnie nie małe.
A co do oczu to będziecie leżeć i kwiczeć. Nie żaden Voldemort je podmienił. A Rowling powiedziała, że "Harry, you have your mother's eyes" będzie miało ogromne znaczenie. Że się wyjaśni o co chodzi. Wg. was nie ma już nic do wyjaśniania. Ja zapewne wyjaśniam tak, że budzi to w was opór. Ale jednak myślę, że mam rację.
Nie wierzę.
A żeby się o cokolwiek zaczepić:
Filmy mają wiele błędów, których znaczenie wylezie. Nie da się wszystkiego dopilnować. Wg. mnie kategorycznym błędem jest brak Munga w piątym filmie. Rowling przywiozła tam Harry'ego po coś. I to coś wyjdzie w siódmym tomie.
Dumbledore nie powiedział wszystkiego. Nie powiedział dlaczego ufa Snape'owi. Nie powiedział, że Snape słyszał przepowiednie. Nie zdąrzył pokazać kilku wspomnień. Przynajmniej jednego. To wynika z cytatu z szóstki, który zaraz wam znajdę... O, jest.
"And now for the very last recollection I have to show you, at least until you manage to retrieve Professor Slughorn’s memory for us"
Czyli, że wcale nie ostatnie. Jakie mogło być ostatnie wspomnienie? Ja myślę, że śmierć Potterów. Dumbledore zwlekał. Nic dziwnego. Oglądanie śmierci własnych rodziców musi być horrorem. Ale myślę, że Harry będzie to musiał zobaczyć. Myślę, że czegoś ważnego może się z niego dowiedzieć. Czegoś kluczowego
Oczywiście, że nie stał i się nie przyglądał. Był tam, żeby pomóc. Może wezwany przez Lilly, która miała więcej czasu. Myślę, że nie mógł pomóc, gdyż był związany walką. Ze Snapem na przykład. W wyniku tragicznego nieporozumienia, jakie Rowling tak lubi.
Wiem, ze w ksiazce czesto byly drastycznie wydarzenia i obrzydliwe rzeczy, ale nie w ten sposob.
Chociaz przeczytalam czesc artykulu i jestem w stanie zrozumiec, czemu w to wierzysz. Ale za fizyczna zamiana oczu nadal nie jestem, nie pasuje to do HP moim zdaniem.
Z teorią dotyczącą franka zgadzam się.
No, to byle do lipca
Dumbledore powiedział wszystko, co wiedział w tamtym momencie.
Miał zamiar w ciągu szóstego roku przekazać mu całą wiedzę potrzebną do pokonania Voldemorta. Myślę, że jedna lekcja nie zdążyła się odbyć. Myślę, że czegoś ważnego Potter jeszcze nie wie. I myślę, że Dumbledore jakoś się zabezpieczył na taką ewentualność i zostawił Harry'emu drogę do tej wiedzy.
Naprawdę fabuła wymaga tego jak niczego innego.
e-e. not this time, sherlock. to do mnie nie trafia i nie trafi (jeśli chodzi o oczy).
ale kwestia Franka jest do przyjęcia, a nawet całkiem prawdopodobna.
z ciekawszych teorii polecam jeszcze ten editorial: http://www.mugglenet.com/editorials/editorials/edit-trumanl01.shtml.
Przeczytam z ciekawością, ale never ever nie uwierzę =)
Ja święcie wierzę w Złego Slughorna.
A ja nadal w te oczy nie wierzę.
Bo nawet jeśli ma jej oczy, to co to am do fabuły? Nie wiem, jestem chyba zbyt sceptycznie nastawiona
Z teorią o Franku się zgadzam, całkiem prawdopodobne. I może faktycznie Dumbledore nie zdążył przekazać wszystkeigo Harry'emu.
Zresztą, niedługo wszytko się wyjaśni.
Ale każdy to znaczy kto? Ile mamy tych każdych w zanadrzu i którzy tak ładnie tu pasują?
Katonie, a Ty myślisz ze jak to niby jest? w jakim celu odzywali sie do pottera? kurde nie umiem tego ładnie ująć.
w sensie że co? podzeszli do pottera i powiedzieli "uhhaha! masz oczy swojej matki! muahahaha!" czy jak? jeśli chodzi o takie same to wiadomo - podobny jest do niej, ona była taka zajefajjna i w ogóle, ale skoro mają TE same to nic takiego wyniosłego w tym nie ma chyba, nie?
Zamieszanie Franka w całą sprawę może być prawdopodobne. Nawet bardzo. Natomiast sprawa transplantacji oczu... Jak dla mnie niedorzeczność (kwestia indywidualnalnego preczucia), choć nie twierdzę, że problem KOLORU oczu i podobieństwa oczu do Lily jest bardzo ważny, co już Jo dała do zrozumienia. Ale transplantacja? Boshhh... ja lubię różniaste teorie, ale takie, które nie stoją na głowie.
Zaznaczam: artukułu nie czytałam. Przeczytam, jak wrócę z roboty :>
Co do niesamowitych umięjętniości Lily, to mogę się zgodzić: na pewno była uzdolniona w urokach i zaklęciach. Może nawet posiadała jąkąś wiedzę na temat nieśmiertelności, ale nie sądzę by ta wiedza była przydatna dla Voldemorta, który poczynił znacznie głębsze badania w tej "dziedzinie" i doszedł "dalej niż klotolwiek inni". Eliksiry? Miał przecież Snape'a, poza tym SAM z pewnością znał się na nich wystarczająco dobrze, lepiej niż jakaś dwudziestoletnia smarkula.
Voldemort w 4 tomie mówi jakoś tak: "moje zaklęcie odbiło się od tarczy ochronnej tej głupiej kobiety"
A ze wspomnień Herry'ego słyszymy mniej więcej to:
"Odsuń się, głupia dziewczyno"
Voldemort nie uważał Lily za kogoś, kto posiada cenną wiedzę. Evasówna była dla niego nikim. Śmieciem. Zwykłą szlamą, którą należy usunąć z drogi.
Dlaczego miał zamiar pozwolić jej żyć? Dlaczego dał jej wybór?
Och... bo prosił go o to pewien sługa. Sługa, który przyniósł mu niezwykle cenne wiadomości. A Voldemort przecież wynagradza tych, którzy mu pomagają... więc "obiecał", że postara się ją oszczędzić.
Mi taki układ odpowiada wręcz idealnie.
Mi też.
Ale Snape na początku niezbyt lubił Lilly...
A ja pomyślałam raczej o Glizdogonie.
I to by się zgadzało. Przecież to on zdradził Voldemortowi tajemnicę Potterów, o czym wszyscy wiemy.
Ale to Snape doniósł o przepowiedni. Bez tego wiadomości Glizdogona byłyby nic nie warte
Wiem. Ale to nie zmienia faktu, że raczej Glizdogon mógł błagać Voldiego o ocalenie życia Lilly.
No może rzeczywiście. Snape nawet nazywał ją szlamą, ale Peter zabujany w Lilly?
Swego czasu nasuwało mi się na myśl podobieństwo Ginny i Lilly, może dlatego Harry wybrał Ginny, bo była podobna do jego matki? Może Ginny ma coś wspólnego z Ginny?
A Frank, dlaczego wycięli Munga z HP5? J.K.R. coś się na to złościła. Moze ten Frank nie jest tak całkiem niezdolny do niczego, i pomoże Harry'emu?
no ja te raczej bylabym za Glizdogonem. bo przeciez Snape jej nie cierpial. a kto mowi, ze Glizdogon musial byc od razu zabujany w Lily?
Ależ OCZYWIŚCIE, że miałam na myśli Snape'a.
Nie cierpiał Lily? Luuuudzie, patrzycie zbyt powierzchownie. To, że nawyzywał ją i obraził w najgorszy sposób w chwili swego największego upokorzenia (a ona to oglądała i jeszcze - Merlinie słodki! - nazwała go słabszym i chciała obronić przed Potterem!) to właśnie pięknie obrazuje, jakie uczucia do Lilki skrywał
Zachowanie severusowate, ale nienawiści to ja tam nie widziałam. Nie do Lily.
A Peter odpada całkowicie.
Chyba siedzieła w domu z Neville'em
O Longbottomach na pewno dowiemy się wiele ciekawych rzeczy (i znów przeczucie). Czy byli chronieni jak Potterowie? Chyba tak. Czemu Dumbledore miałby oferowasć ochronę tylko Potterom? CO to za faworyzacja!
Być może był Strażnikiem ich Tajemnicy i tak bardzo ubolewał nad tym, że tylko Frank się na to zgodział, a James uparł się postawić na swoim. Możliwe, że Frank był w okolicy w noc śmierci Potterów i to on doniósł Dumbledore'owi o wydarzeniach. Jednak na pewno nie mógł być w ich domu, bo nie był strażnikiem, nie wszedłby tam. Dopiero PO nieudanej Avadzie Voldemotra i śmierci Potterów mógł się dostać doi środka - bo zaklęcie Fideliusa zostało unieważnione.
Wciąż mnie nutruje kwestia SKĄD Dumbledore wiedział o szczegółach, jakie rozegrały się w domu Potterów i o poświęceniu Lily - w efekcie o ochronnej tarczy, w jaką Harry'ego wyposażyła. Mógł się domyślić. Owszem. Ale jednak - nawet jak na niego - to działo się w tempie ekspresowym!
Zagadka chyba pozostanie nierozwiązana aż do 7 tomu.
Ale gdyby tam był Frank, to po kiego grzyba Dummbledore wysyłaby Hagrida? A poza tym Hagrid widział ciała Potterów... i nic ni mówił, żeby Lily miała wyłupione oczy
A może ukryci byli także w Dolinie Godrica. Moze nawet w tym samym domu? Mogli się odwiedzać. Przecież to była Noc duchów
Dlaczego akurat paradować po całym kraju?
A myślisz, że Frank, jako auror mógł tak po prostu zniknąć z pracy? Alicja chyba też była aurorem, ale załóżmy, że była ma miacierzyńskim :}
Ponadto nie sądzię, że taki James na przykład siedział jak myszka we własnym domu i nosa nie wyściubiał tylko dlatego, że krył się pod Fideliusem. Lily z pewnością zachowywała ostrożność (oboje powini, bo chodziło życie ich dziecka), ale James? Nie wierzę James - co dość wyraźnie pokazuje jego decyzja odnośnie Strażnika - był lekkomyślny i chyba robił wiele rzeczy na "łapu-capu".
Myślę, że Fidelius nikogo nie powstrzymuje przed wyjściem z kryjówki. Więc Frank mógł wyjść. Ale z pewnością nie mieszkali razem. No nie, bez przesady... a gdzie znikną nagle kanon?
Ale chyba nie byli tacy głupi, żeby w jednym mieście się ulokować. to przecież ułatiło tylko prace Voldowi.Ale se tak pomyślałam, tam wp rzepowidni było coś chyba o tym, że rodzice dwa razy unikneli śmierci? Tak czy nie bo nie pamietam. A wiec kiedy unikneli?
Trzy razy się oparli, co nie znaczy, że z Voldemortem walczyli. Raczej byli namawiani do współpracy. Nie można się temu dziwić, Voldemort pragnął przekabacić ludzi Dumbledore'a na swoją stroną. Potter miał co prawda żonę szlamę, ale sam był czytej krwi, no i uzdolnionym czarodziejem. A Longbottomowie, wiadomo: czytsa krew, aurorzy... ponoć wybitni aurorzy.
Poza tym byli w Zakonie. Mieć takich ludzi po swojej stronie to byłby strzał w dziesiątkę.
Dzieki za przypomnenie. Ale to dziwne, że jeżeli się oparli to ich nie po zabijał. A w gruncie rzeczy to oznaczało, Że szczególnie voldowi na nich zależało
Wydaje mi się,że lilly musiała gdzieś pracować. A ddepartament tajemnic? czemu nie. A co robił James?
Snape pracował tylko dla Voldemorta, więc mozliwe, z przekazywał dyrektorowi błędne informacje
niestety Katonie, chyba Twoja teoria nie ma powodzenia tym razem
KAton - z calym szacunkiem. Mowisz, ze przy smierci Potterow bylo wiecej osob niz jedna. Z drugiej strony pamietam scene z filmu KF (scene nadzorowala sama Rowling!) gdzie Vold sam idzie do domu P. i nawet, z tego co pamietam, Hagrid opowiadajac to mowi, ze wybral sie sam. Sprawdze w ksiazce.
Oparles ta teorie o fakt szybkiego powiadomienia Dumba o smierci Potterow. Ale skoro ministerstwo moze wykryc przkroczenie prawa w kilka sekund po, to Dumb nie moze?
Co do oczu - nie wierze. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze p.Weasley zawsze mowi Harry'emu po wakacjach ze urosl bardzo, bo wszczepiono mu hormon wzrostu jego ojca. Rownie bezsensowne.
EDIT: no dobra, przekonalem sie do Franka. Ale transplantacja dalej dla mnie bez sensu. Moglby ktos mi strescic ten artykul bo nie za bardzo kumam?
No sorry, ale pokoj zyczen rownie dobrze moze wprowadzic do fabuly Zgredek czy kto inny w ZF. A jakiegos swiadka raczej w tamtej scenie nie domalujesz
Wnioskowanie z filmu to głupota. Ale skoro musisz...wyjaśnię Ci łopatologicznie - w filmie ta scena była tylko i wyłącznie wizualizacja opowieści Hagrida. A Hagrid o kimś innym nie wspomniał ani słowem. Wystarczy ?
Ja większości filmów opartych na książkach nie oglądam, ze względu na wycięte sceny. Zwłaszcza te ważne. Opieranie teorii na filmie, a nie na książce to głupota.
wole książki. film nie wywołuje we mnie tyle emocji co książki. nie lubie mieć wszystkiego przedstawionego czarno na białym. zdecydowanie wole kiedy moja wyobraźnia dziala.
Jak miło, że ktoś z magicznego odwiedza http://www.deptajem.pl/deptajem/news.php
{ hehe... koniec tej reklamy }
Ostatnio strony przeglądałem, i wpadłem na DT. Całkiem fajna
Thanks
A wracając do tematu,
Ostatnio zabrałam się za ten artykuł o Franku. I powiem, że o ile transplantacja oczu jest "dość" mało prawdopodobna, to osoba trzecia jest całkiem możliwa. Jednak wątpie by to akurat to zdarzenie spowodowało stan Franka. Był chyba zbyt dobrym czarodziejem (i aurorem?) że śmierć Potterów, nawet jeśli byliby przyjaciółmi spowodowała w nim aż taką zmianę...
oj matko, żeś się czepiła. I na podstawie tej jednej wypowiedzi (po prostu przekonuje mnie to, że nadzorowała ją osobiście JKR) taka afera wybucha ha. no dobra. notabene nie lubię za bardzo filmów o HP, o ile pierwsze 3 były fajne, o tyle CZarę Ognia stawiam na równi z Power Rangers, Zaginiony w akcji 3 i wszystkimi filmami Seagala. dno. Też wolę książki i nigdy nie sugeruję się filmami (wyjątek potwierdza regułę oczywiście)
Co do Franka --> faktem jest, że z książki na książkę rola NEville'a rośnie. Zwiększa się więc prawdopodobieństwo dokładniejszego na niego skupienia się autorki. i na rodzinie. W sumie to dość prawdopodobne, ze dwie zagrożone utratą dziecka rodziny się wspomagały.
No cóż, gdyby nie znali pełnej treści przepowiedni, to mogłoby dojść do nieprzewidzianych skutków. Voldemort nie znał całej, i efektem tej niewiedzy było trzynaście lat śmiercio-życia
Jakim cudem ja ten temat przegapiłem? O_o
Teoria przemawia do mnie, włącznie z tymi oczami Lilly. Makabryczne to, ale ostatecznie możliwe. A już na pewno bardzo prawdopodobnie brzmi wizja Franka Longbottoma jako tego, który widział scenę w Dolinie Godrika.
Mam jednak nadzieję, że ta teoria nie okaże się prawdziwa, bo zdradzałaby wiele z VII tomu. W ogóle tyle jest tych teori, że któraś MUSI okazać się prawdziwa.
Aha, jeszcze jedna uwaga: już mi szkoda reżysera i scenarzysty siódmego filmu. Widzów także. To będzie jedno wielkie wyciąganie królików z kapelusza dla tych, którzy nie czytali książek.
Martwi mnie też objętość "Deathly Hallows". Książka wydaje się zbyt krótka, by pomieścić wszystkie te odpowiedzi i właściwą fabułę ostatniego tomu. Nie wątpię, że Rowling sobie jakoś poradziła, ale mimo wszystko mnie to martwi. Obawiam się czegoś na kształt romansu Lupina i Tonks, który nagle wyskoczył jak pajac z pudełka na sam koniec książki. Oczywiście, był zapowiadany po drodze, ale tak naprawdę praktycznie nie szło się tego domyślić. Obawiam się, by tak samo nie stało się z ewentualnymi romansami bohaterów takich jak Luna czy Fred i George.
Hmmm. Przeciw teorii z Frankiem przemawia mocny argument. Brak Munga w filmie. Czy JKR zgodziłaby się to wyciąć gdyby miało tak kluczowe znaczenie?
Sądzę, że tak. Większość widzów na filmach o Potterze stanowią ludzie, którzy nie czytali książek, a oni nie mają zwyczaju pamiętać szczegółów. Na przykład moja rodzina nie wyłapała, co oznaczały w 4 filmie wzmianki o eliksirze wielosokowym, bo po prostu nie pamiętali, co to jest. Jestem pewien, że tak samo nikt nie pamiętałby sceny w Mungu, tym bardziej, że Frank w ogóle się tam nie pojawia.
Mam w ogóle wątpliwości, czy miało sens umieszczanie w piątym filmie Stworka. Widzowie i tak nie będą go pamiętać w filmie siódmym, więc jeśli okaże się tam ważny, i tak trzeba go będzie widzom przedstawić na nowo.
O. Franka i Munga nie ma w piątce? Pierwsze słyszę. No ale jak nie ma to nie ma. Ale jak Przemek juz powiedział, to niekoniecznie musi oznaczać że teoria jest zła. Może po prostu Jo uważa tak samo, a Stworek gra tak ważną rolę w tomie siódmym, ze musiał być uwzględniony w filmie.
Słowo daję, że wcale nie chcę być dowcipna, tylko autentycznie zgłupiałam. Jaki Frank w Mungu?... Jaka scena, w której Frank się nie pojawia?! Przemek, melduj mi się tu natychmiast, bo ja nie zasnę dzisiaj!
Na rozkaz!
Chodzi o scenę w Szpitalu Świętego Munga w V tomie, gdy Harry i reszta napotykają Lockharta, a potem Neville' a z babcią odwiedzających rodziców Neville' a. W tej scenie - choć wiemy, że i ojciec, i matka Neville'a są na oddziale zamkniętym, widzimy tylko matkę. Frank Longbottom nie pojawia się "na scenie" nawet przez moment.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
Teraz już wiem.
No niby się nie pojawia, ale jego intensywna literacka obecność jest chyba oczywista. A może wcale go tam wtedy nie było...? Kto wie.
Ha! Najściślej ukrywany sekret - Frank Longbottom ma się doskonale i działa na rzecz Zakonu, a zamiast niego leży w szpitalu podstawiona kukła.
Hektolitry Eliksiru Wielosokowego w użyciu.
Kto wie, kto wie?...
Eee... jedno pytanie: siódmy tom czytałaś?
Hm. A nie widać.
Jaki pozytek mialby Voldemort z jej oczu? Watpie zeby wiedziala cos co on chcial wiedziec. Zreszta gdyby ja potrzebowal nie zabilby jej. Chociaz z drugiej strony, moze wcale nie chcial jej zabic. Puscily mu nerwy.
Lubiłem tą teorię =)
Archeolodzy od siódmej boleści
Tak, ja też lubilam tę teorię. I do ostatniej chwili była prawdopodobna chociaż jedna wypowiedź Avady mnie rozwaliła. Ta o rocznym dzieciaku, co mu takie wielkie oczu włożyli =D.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)