Ostatnio przeczytałam (oraz byłam w kinie) "Opowieści z Narni Lew Czarownica i Stara Szafa" i muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej podobała mi się "Narinia" Była taka jakby doroślejsza ? Widać tu wyraźnie kulturę oraz wykszatłcenie pisarzy(wygrywa pan Lewis) Harry jest nieskomplikowany dla każdego (nawet największego kretyna) fajny do poczytania ! A nad "Narnią" trzeba myśleć ! Ogólnie bardziej podobają mi się "Opowiesći..." A jak Wam ?
Pozdrawiam
Miałem już już zamykać, ale poziom językowy i intelektualny postu założycielskiego mnie powstrzymał. Zawieszam decyzję, chociaż uważam tematy 'co lepsze?' za bezsensowne i szybko zmieniające się w bezładny bełkot. No ale zobaczymy....
Jeszcze nie czytałam ani nie byłam w kinie na "Opowieści z Narnii...", ale uważam, że książki są różne. Jedne proste i nie wymagające od czytelnika niebywałych umiejętności, sprytu itd. , ale są też książki dla osób lubiących zawiłości i komplikacje. Myślę, ze osoba prosta, niepisząca trudnymi sformułowaniami ma łatwy kontakt z dziećmi i młodzieżą. Jak pooglądam lub przeczytam "Narnię" to porównam, ale uważam, ze mimo swej prostoty "Harry Potter" jest książką na umilenie czasu, a nie główkowanie. Zdobyła tysiące, a nawet miliony fanów na całym świecie. Myślę, ze Narnia nie będzie tak sławna, bo je "druga", wiele osób postrzeże ją jako kopię i to umniejszy jej "wielkość".
Narnia została napisana o wiele wcześniej niż Potter, wiec jeśli któraś z nich ma być kopią to napewno Potter. Jeśli chodzi o to czy wole HP czy Narnie to bazując na samym filmie stwierdzam, że zdecydowanie Narnia. Film ten jest o wiele lepiej zrobiony niż HP, jest zrozumiały i o wiele lepiej mi sie go oglądało niz Pottera, pomimo tego iż nie czytałam Opowieści z Narnni, ale film mnie tak zafascynował, że chyba zacznę ferie tą lekturą
Nie mogę się wypowiedzieć na temat, bo "Narni" nie czytałam i nie oglądałam (ale na 100% pójdę do kina ) Muszę ci przyznać rację... HP jest pisany w bardzo... prostym języku (nie dorosłym)
A co do porównywania HP i innych książek to tego nie znoszę! (a zwłaszcza, gdy porównują z Władcą Pierścieni...) Fakt... gatunek książek ten sam, ale to tak jakby porównywać lwa z zwykłym kotem dachowcem (nie chodzi mi o to, że któraś z książek jest lepsza, ale o to że mimo tego samego gatunku, są to książki zupełnie inne...)
Narni powstalo około 1950 roku podobno. podobienstwem wogec HP jest to ze tez ma 7 tomów. ani filmu ani ksiazki nie wchlonełam wiec niewiem co lepsze ale... jak dobze pojdzie to w czwartek smigam do ksiegarni i kupuje Narni 1 tom i postaram sie go przeczytac po 30 stycznia bo bede miala praktyki i duzo wolnego czasu na ksiazki. a HP 6 tom wchlode pewnie w weekend po premieze..juz tak blisko
miałem nieszczęscie zabrać się na "Narnię". Uważam to za najgorszy film obecnego wieku, jeśłi istnieje taka "nagroda". Każda scena była tak beznadziejnie sztuczna (nie, nie chodzi mi o gadające bobry), że o mało się nie porzygałem. Ryczałem ze śmiechu w złych momentach i zepsułem dziedziakom całą zabawę: http://www.tvdarek.republika.pl , ale nie mogłem się powstrzymać. I to zmartwychwstanie tego lwa Totalna klapa, odradzam wszystkim.
ja tre zbyłem w kinie ale bardziej mi ske podoba Harry potter kazdy ma inne zdanie nie [COLOR=blue][COLOR=gray]
No to może ja się wypowiem, ponieważ tak się składa że czytałam książkę i oglądałam film.
Filmowa Narnia jest bez wątpienia znacznie lepsza od filmowego Pottera, co absolutnie mnie nie zaskoczyło- dziwne byłoby gdyby stało się inaczej, skoro za kamerą stanął facet zakochany w literackim pierwowzorze, a trwający przeszło dwie godziny film oparty jest na 160 stronicowej książce. Podczas gdy taka np. "Czara Ognia" trwa niewiele dłużej, a upchnięto w niej 750 stronicową cegłę. W efekcie w "Narni" jest wszystko czego zabrakło w ekranizacji Pottera- sens, logika, magia, nastrój, więź pomiędzy bohaterami, prawdziwe emocje i chwile w których człowiek zatrzymuje się by wraz z bohaterami by chłonąć otaczające ich cuda i piękno. W ekranizacjach Pottera- zwłaszcza dwóch ostatnich, choć wizualnie perfekcyjnych, trudno mówić o jakiekolwiek głębszej więzi istniejącej pomiędzy bohaterami- wszystko co istnieje w książce, w filmie znika w natłoku efektów i galopującej akcji. Jest pusto, a przecież w książce jest zupełnie inaczej.
Natomiast co do samych wersji literackich- muszę przyznać że uśmiechnęłam się czytając stwierdzenie autora tego tematu
hm...ja właśnie powiedziałabym że Narnia jest bardzo prostą książką,przynajmniej stwierdzam tak po przeczytaniu perwszej części<przeczytałam ostatnio specjalnie by móc porównać z filmem >ja obstaje przy harrym jeżeli chodzi o wybór między tymi dziełami, chociaż przyznam że pojawiło się pare książek które przebijają według mnie harryego<np.Artmis Fowl>.więc podsumowująć nie zgadzam się z założycielem tematu
No ja przepraszam, wątek Judasza nie jest wcale sprawą prostą, jednoznaczną i czarnobiałą. A i jego zrozumienie wymaga pewnego wysiłku myślowego. Przesłanie i sens Opowieści z Narnii może są proste i jednoznaczne, ale za to są uniwersalne i ponadczasowe. A o przesłaniu serii HP ciągle wiemy jeszcze bardzo mało, ale jestem pewien, że okaże się zaskakująco podobne. I zaskakujące mocno osadzone w pewnym dwutysiącletnim systemie religijno - etycznym.
Dla mnie decydujace jest zdanie Tolkiena, a jemu sie Narnia nie za bardzo podobala. Autor Narni i Tolkien nalezeli razem do klubu w ktorym wzajemnie czytano i oceniano swoje ksiazki.
Czy HP jest prosty? Na pewno nie, Rowling bardzo rozbudowala swoje postacie, czasami zastanawiam sie, czy nie studiowala psychologii. Postac Harry'ego jest zlozona. W ksiazce wystepuje wiele watkow pobocznych. Nie ma tam czarno-bialych postaci. Nie ma tam zupelnie dobrych i zupelnie zlych. Dumbledore np. jest bardzo pozytywna postacia, ale ma swoje wady. Voldemort z kolei jest postacia bardzo negatywna, ale Rowling wyjasnia, szczegolnie w ostatniej ksiazce dlaczego jest taki. Postacie Herimiony, Rona i innych sa jak zywe. Oni (czasami mi sie tak wydaje) sa jak prawdziwi.
Sorry, za brak polskich literek, ale pisze z Anglii. :blush:
Wybacz, ale dramatycznie się mylisz. Ich przyjaźń znacznie osłabła pod koniec życia, była nacechowana pewnymi złośliwościami (które w obliczu śmierci Lewisa straciły całkowicie na znaczeniu, Tolkien był przy niej podobno obecny), ale Lewis był jednym z głównych 'ojców chrzestnych' "Władcy Pierścini" i pomimo, że dostrzegał w książce kilka wad, uważał ją za arcydzieło i promował ją z całych sił kiedy już się ukazała. Stosunek Tolkiena do Narnii zawiera pewnie elementy personalnej złośliwości, ale też Tolkien swoje zastrzeżenia umotywował. Nie wiem skąd masz informacje, że dwóch najsłynniejszych literackich przyjaciół XX wieku się nie znosiło, ale są to informacje błędne.
Nie mylę się . Byli owszem, przyjaciółmi, ale później stali się zagorzałymi rywalami. A już właśnie Opowieści z Narnii poróżniły ich ostatecznie. Miała w tym niejaki udział również żona Lewisa, której Tolkien wręcz nienawidził . Mało się o tym mówi, to prawda, główny nacisk kładąc na cudowne "nawrócenie" Lewisa pod wpływem starszego kolegi, a takie nieciekawe zakończenie czegoś, co przez większość czasu było piękną bajką raczej nie brzmi najlepiej, prawda ?
Muszę się zgodzić z Katonem- oni owszem, byli przyjaciółmi którzy w pewnym momencie się poróżnili a ich drogi się rozeszły, ale określić ich wzajemne stosunki jako "nie znosili się" to jednak przesada.
Nie wiem czy można też powiedzieć że Tolkien nie znosił żony Lewisa- problem polegał na tym że ona była od niego znacznie starsza ( przeszło 20 lat) i Tolkien uznawał ich związek za toksyczny.
No w momencie Narnii już się nie znosili . Ale dobra, może wyraziłam się mało precyzyjnie, faktycznie .
ja Narnię czytałam daaawno.. Ale mnie (tu ważne i trafne określenie) urzekła. Nie bardzo pamiętam, ale ma w sobie coś szczególnego, taka jakby prastara opowieść, przesiąknięta magią. Zupełnie inna od HP. Sprawia wrażenie trudniejszej ale taka nie jest. No tak moim zdaniem xD
Film sprawia wrażenie zrobionego o wiele staranniej (nie widziałam - tylko reklamówki i programy o powstawaniu). Przy HPiKF byłam baaaaaaaaaardzo rozczarowana, taki rozreklamowany shit na który ludzie szli masami a nikt nie był specjalnie zadowolony.
No i porównywanie jest bez sensu
Dla mnie Narnia i Harry Potter to dwie kompletnie różne serie, o innych funkcjach, przesłaniu, konstrukcji etc. I HPiKF, i pierwszą Narnię przeczytałam w tym samym mniej więcej czasie (kiedy miałam jakieś 10 lat) i pamiętam, że do głowy mi nie przyszło ich porównywać. To tak samo absurdalny pomysł jak porównywanie Pottera i Władcy Pierścieni. To, że obie akcje dzieją się w warunkach ogólnie określanych jako fantastyczne (chociaż światy Pottera, Froda i Aslana to trzy kompletnie różne typy konstrukcji fantastycznej) nie oznacza, że można ot tak je sobie porównywać.
nie no ludzie załamka! bylam w 3 duzych ksiegarniach w moim mieście i sprzedawcy tylko patrzyli na mnie tak.. od miski.. jak na jakies dziwadł (co prawda dzis mialam fryzurke jakby piorun w piotłe strzelił, ale byla pod czapka, wiec raczej nie o to chodziło o). a jeden nawet niewiedzial o co mi biega, o jaką książke. pierwszy raz w zyciu sie z nia spotkał- gdzie on żyje, w piwnicy? wiec nici z zakupu Narnii. ale po weekendzie znowu ruszam w miast i bez ksiażki niewracam.
A ja mam ;]. W szkolnej bibliotece znalazlam (ostatnio coraz lepsze ksiazki w niej znajduje). Nowiuśka i zakładkę dostałam ^^
A ja czytałam te całe "Opowieści z Narnii"... nawet przez wszystkie 7 tomów przebrnęłam. I co lepsze, to nawet przeczytałam ją przed "Harrym Potterem" i moim zdaniem też są fajne... jednak wolę HP. Dla mnie ta cała Narnia to za bardzo wymaginowany świat. Zbyt bajeczne to dla mnie. Filmu jeszcze nie oglądałam, ale niedługo obejrzę. Może mi się ekranizacja bardziej spodoba od ekranizacji Czary. Bo książka, a właściwie książki nie należą do moich ulubionych.
Wczoraj widziałam "Narnię". Naprawdę bardzo się dziwię jak filmowcom udało się zrobić z książki z dużym potencjałem tak przeciętny film. Nie mówię o fabule...to się mniej więcej pokrywa, ale o sztuczności całego tego świata. Jako dziecko czytałam Narnię i w mojej wyobraźni pozostał obraz magicznego świata, zupełnie różny od filmowej wersji (zrasztą nie wiele gorszej od filmowych Potterów).
Jeśli mówimy o wersji książkowej Harry'ego Pottera i "Narnii" to ja nie jestem za jakimikolwiek porównaniami między tymi dziełami. Jestem świadoma, że gdyby nie cykl HP, większość tak chętnie czytanych obecnie utworów spod znaku "fantasy" (używam tego terminu świadomie) nadal spoczywałaby w odmentach zapomnienia, ale to się nie tyczy takich wybitnych tworów jak tolkienowska Trylogia czy cykl Lewisa. Specjalnie wymieniam właśnie te dzieła, bo są one bardzo często między sobą porównywane. Zmierzając do celu: świat opisany w Narnii jak i w HP mają niewiele ze sobą wspólnego, są tak odmienne jak wyobraźnia ich twórców, choć oba bazują na jednym pomyśle: magia istnieje, tylko trzeba dobrze poszukać, żeby ją znaleźć.
Wspomniałam o trylogii bo na słowo "fantasy" jest to pierwsze dzieło, które przychodzi mi na myśl (pierwsze i najlepsze)
Zdecydowanie najlepsze! (chociaż po przeczytaniu "Achaji" mam wątpliwości; to było cudo!, a na dodatek polskiego autora!)
Goomisia - u mnie jest pełno "Narni" w bibliotece, ale i tak nie przeczytałam (i jak na razie się na to nie zanosi...)
"Achaja" faktycznie jest świetna i jak słusznie zaznaczyłaś POLSKIEGO autora. Ostatnimi czasy każde dokonanie w dziedzinie szeroko pojętej sztuki w wykonaniu Polaka mnie zaskakuje
Narnię polecam, zwłaszcza w okresie oczekiwania na siódmą część HP, mam zamiar sobie przypomnieć, bo czytałam bardzo dawno, ale to chyba po sesjii....
Mam jakiś taki sentyment do Narnii, może dlatego ze czytali mi ją jak miałam gdzies tak 5 latek
Ja jakoś nie mogę porównać obu tych książek i ocenić, która jest lepsza. Po prostu obie są dobre
Co do Achaji to jakoś mnie nie zachwyciła, ale każdy ma swój gust, więc nie krzyczcie...
Ja treść znam i też mi się tak wydaje. W książce tak nie jest, to zasługa wszechobecnych efektów specjalnych, może dokładnie zrobionych, ale zabijających klimat
Też znam parę osób, którym Achaja się nie podobała, ale jakoś ich nie morduję. To tak naprawdę kwestia gustu. Sama gustuję w dość dziwnej literaturze (oprócz fantasy jeszcze SF, głównie cyberpunkowe), więc niejednokrotnie spotkałam się z krytyką a żyję
Ja tam jestem najstarsza i też mi się najlepiej z tym nie wiedzie.
Lektur szkolnych z zasady nie czytywałam, często dopiero później sięgałam po jakąś książkę i czasem okazywała się całkiem dobra (a czasem nie). "Narnii" nie było w zestawie lektur szkolnych, kiedy ja do szkół chodziłam, może dlatego ją znam.
W takim razie czytaliśmy różne źródła . Ale ponieważ zawsze wolę szczęśliwe zakończenia, chętnie przychylę się do Twojej wersji .
[QUOTE][quote=PiotrBorowski,12.01.2006 15:53]
Czy HP jest prosty? Na pewno nie, Rowling bardzo rozbudowala swoje postacie, czasami zastanawiam sie, czy nie studiowala psychologii. Postac Harry'ego jest zlozona. W ksiazce wystepuje wiele watkow pobocznych. Nie ma tam czarno-bialych postaci. Nie ma tam zupelnie dobrych i zupelnie zlych. Dumbledore np. jest bardzo pozytywna postacia, ale ma swoje wady. Voldemort z kolei jest postacia bardzo negatywna, ale Rowling wyjasnia, szczegolnie w ostatniej ksiazce dlaczego jest taki. Postacie Herimiony, Rona i innych sa jak zywe. Oni (czasami mi sie tak wydaje) sa jak prawdziwi.[/QUOTE]
to sie nazywa wypowiedz!
a propo Hermiony i Rona- uwielbiam, jak sie kloca...
nie wiem, ktora ksiazka jest lepsza, obydwie mi sie podobaja i nie wiem, po co je porownywujecie. to tyle
To jest prawda, Rowling wspaniale radzi sobie z tworzeniem wiarygodnych psychologicznie postaci. Mało w której książce dla "młodego pokolenia" mamy tak rozwiniętych bohaterów.
Wrona- a u mnie w bibliotece nie ma Narni! no, ale na szczescie zawsze jest pani od polskiego...
Nie oglądałam Narnii, ani nie czytałam...Ale zdaje mi się że Harry'ego nic nie przebije....Choć właściwie SNZ (Seria Niefortunnych Zdarzeń) Tesh mi się bardzooo podobała. Słyszałam jak Andrzej Polkowski (tłumacz obydwu książek, wątpie że ktoś nie wie), mówił że obydwie książki są zupełnie inaczej napisane....I podobną mają tylko tematykę.
Przeczytałam pierwszy tom "Serii Niefortunnych zdarzeń" i nie podjęłam wyzwania dalszych tomów (książka WOGÓLE mnie nie wciągnęła ) Co do Harry'ego to nie mogę powiedzieć, że nie masz racji (bo w końcu to twoje zdanie...). HP jest świetną książką, ale czy najlepszą? Wątpię... Treść owszem, ciekawa, ale jak dla mnie to książka musi mieć jakiś głęboki przekaz. I dlatego uważam, że najlepszą książką na świecie (oczywiście z tych co czytałam) jest "Mały Książę"
Ps. Chcę jeszcze zaznaczyć, że "najlepsza" nie oznacza "najciekawsza"...
O tak, "Mały książę" rządzi , tylko paranoją jest dla mnie podawanie jej jako lekturę w klasie piątej podstawówki, kiedy to młodzi ludzie odbierają to tylko na jednej płaszczyźnie - przynudnawej bajki. Od liceum wracamłam do tej książki i za każdym razem odnalazłam coś nowego.
Z książek dających do myślenia polecam "Kocią Kołyskę" Kurta Vonneguta Jr-a (zresztą jak wiele innych książek tego autora). Nie jest to fantasy, bardziej można podciągnąć pod SF, ale też nie do końca. Ta książka pozwoliła mi dostać celujący na maturce z polskiego ( wcale się nie chwalę )
Może i macie rację...Jest dużo książek które są lepsze od Harry'ego, choć być może wcale nie najlepsze. Ja przeczytałam z ciekawością np. Bezsennik lub Felix Net i Nika. Bardzo fajne książki...jest na ziemi tyle książek, i wcale nie twierdzę że Harry'ego nic nie przebije...W moim poprzednim poście nie to chciałam zaznaczyć...chciałam poprostu powiedzieć że jush jestem do niego troffke przywiązana trochę jednak w Harrym zmęczyło mnie to że tak długo trzeba było czekać na następną część ...to jedyna wada którą chciałam poruszyć...Choć nie liczyłam wszystkich.
Niedawno pisałam ze nie mogłam kupić Narnii NIGDZIE.. Ale ostatnio wczoraj dzięki mojemu chłopakowi się wycwaniłam. Zamówiłam w Klubie dla ciebie wykorzystując jego kolegę i zobaczymy „co” mi przyślą. Cena dostępna. Wygląd nawet nawet… ale ciekawi mnie czy to będzie to co trzeba. Zabawne ze książka jest mało dostępna w księgarniach internetowych:(
Mało dostępne?... O czym Wy mówicie?
O, proszę - merlin.com.pl, wyniki szukania:
http://www.merlin.com.pl/frontend/search/1?q=narnii&gdzieSzuk=fraza&oferta=O&dzial=1
Wirtualna Polska:
http://pasaz.wp.pl/szukaj.html?nazwa=narnii&cid=2505&x=0&y=0&podswietlenie=1
Onet:
http://pasaz.onet.pl/szukaj_najpop.html?search=s&zak=0&g=0&simple=narnii&ID=PASAZ
Empik:
http://www.empik.com/search.jsp?query=narnii¤tCategory=1&wyszukajW=2
BigBook:
http://www.bigbook.pl/?kryterium=all&expr=search&wartosc=narnii
Inbook:
http://www.inbook.pl/index.php?a=szukaj&s=opowie%B6ci+z+narnii&d=1&g=t&x=0&y=0
Mam wyliczać dalej ?
Nie mówiąć już o tym, że w związku z premierą filmu w każdej księgarni znajdują się stosy książek z tej serii
Dokładnie .
Oj Melandra, jak to Owca zobaczy, to cię zje żywcem
No więc to jest tak, że "Lew, Czarownica i Szafa" to książka pod względem chronologicznym wydarzeń bodajże właśnie druga, ale to ona została pierwsza napisana i wydana a więc ją uznaję się częściej za tą, od której rozpoczyna się cykl To jest tak, że po LCiSS później została wydana książka opowiadająca o wydarzeniach wcześniejszych.
Takie przynajmniej są moje informacje, bo czytałam książki te dawno i nie wszystkie, a więc pamięć może mnie zawieść Ale czytanie rozpoczęłam właśnie od lwa i czarownicy.
Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał te moje zagmatwane wypociny
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Lew, Czarownica i stara szafa jest pierwszym tomem serii, pod względem chronilogicznym czasu rzeczywistego, a także pod względem chronologicznym ze względu na rodzeństwo Pevensie. Pomyłka wynika stąd, że C.S. Lewis po wydaniu jeszcze kilku książek z ich udziałem wydał dodatkowo dwie trochę "oderwane" od reszty: "Koń i jego chłopiec" - czyli jedną z narnijskich legend, oraz "Siostrzeniec Czarnoksiężnika" - czyli opowieść o stworzeniu Narnii. Ja osobiście uważam że chronologicznie one powinny być umieszczone w ogóle z boku całej historii. Główna "Saga" ma pięć tomów:
"Lew, Czarownica i stara szafa"
"Książę Kaspian"
"Podróż >>Wędrowca do świtu<<"
"Srebrne Krzesło"
"Ostatnia Bitwa"
i do tego są dwie dodatkowe książki jako bonus urealniający świat
Co nie zmienia faktu, że są tak samo ciekawe jak główny wątek fabularny.
Postanowiłem się przedstawić to wszystko tak żeby zbytnio nie spoilerować
To jak to w końcu jest?? Któr jest pierwsze??? Właśnie sobie wypożyczyłem to(wersja dwutomowa, wydanie połączone) i się zastanawiam jak to czytyać. Koljnośc jest tak:
1."Lew, czarownica i stara szafa"
2."Książę Kaspian"
3."Podróż 'Wędrowca do Świtu'"
4."Srebrne Krzesło"
5."Koń i jego chłopiec"
6."Siostrzeniec Czarodzieja"
7,"Ostatnia bitwa" .
http://www.mediarodzina.com.pl/nowa/narnia/narnia_porzadek_chron.pdf trafiłem na to, ze powinno to się czytac w odwrotnej kolejności. Tylko nadal nie wiem jak to ma być. Mozna to czytać w kolejności w jakiej to zostało wydane?
Ludzie, chyba logiczne, że można, skoro w takiej kolejności czytali to ludzie, kiedy książki się ukazywały, don't you think?
Jeżeli się zastanawiasz w jakiej kolejności czytać, to ci powiem, że dokładnie w takiej jaką podałeś
Natomiast mowa była o chronologiczności zdarzeń w książkach opisanych
Proponuje pogadać o tym, w jakiej kolejności oglądać Gwiezdne Wojny.
Proponuję zacząć od "Zemsty Sithów" - odpada dalsze oglądanie, bo człowiek zdąży już się odpowiednio znudzić.
Taa... Możemy porozmawiać o innym filmie? (proponuję te z tematu ) Bo z tymi "Gwiezdnymi Wojnami" to mam problemy...
1. Oglądałam jedynie 2 część.
2. To był ten pamiętny film na który zapomniałam okularów, więc nie przeczytałam napisów i nie kapuję o co w nim chodzi.
3. Odchodzimy od tematu (mi to nie przeszkadza, ale żeby się inni nie irytowali )
Odnoszę nieśmiałe wrażenie, że o Narni wszystko zostało już powiedziane
Nie żałuj, że nie zrozumiałaś, bo tam nie było co rozumieć.
Porozmawiajmy o "Przygodach Wróbelka Elemelka"
proponuję zacząc oglądanie od: "Ostatnia misja wróbelka elemelka" ,a SW od "Nowej Nadziei".
Autentycznie było coś takiego jak "Ostatnia Misja Wróbelka Elemelka"?
Nowa Nadzieja RZONDZI
Ja mam to przemyślane. Trzeba zacząć od Nowej Nadzieji, obejrzeć starą trylogię dziejącą się później, potem nową, dziejącą się wcześniej, a potem jeszcze raz starą, która dzieje się po nowej. I skończyć na Powrocie Jedi.
Ale wymyśliliście . Dysputy na temat kolejnośic sa jak najbardziej na miejscu w tym temacie. Tak wiec lepiej juz tego OFFTOPA zakończcie.
Wracając do filmu to uważam, ze film był bardzo dobry. Właśnie kończe czytąc "Księcia Kaspiana", wiec "Lwa, Czarownicę i Starą szfę" orzeczytałem. I uważam, że ekranizacja była o wiele wierniejsza niż ekranizacja CO. Poza tym trzeba zauważyć, że Co film to raczej była już adaptacja CO książki niż jej ekranizacja.
Wydaje mi sie że Opowiesci z narni sa raczej dla dzieci, przynajmniej tak wywnioskowalem z reklam. Co do tego że Harry Potter jest nieskomplikowany i kazdy moze go przeczytac nie konczac Uniwersytetu Jagiellonskiego uważam za zalete
Po filmie "Opowiesci z narni" doszedlem do wniosku,ze bardziej podoba mi sie jednak Harry Potter .Jest duzo przyczyn dla ktorych wybralem HP z niektorych to ,ze HP czegos uczy. Uczy on poniekat odwagi .
Oby dwa te filmy sa "fantastyczne" lecz zdecydowanie wole Harry'ego Pottera
Hmm no coż jeśli chodz o film to lepsza jest 'Narnia'....
Jeśli chodzi o książkę według mnie Potter jest zwycięscom...
Ale każdy to inaczej widzi ...nie którzy wychowali się na narni , a inni nie ...
Narnia przy całej swojej urodzie operuje schematami, epatuje łopatologią. Trochę mnie to, przyznam, drażniło momentami. Potter natomiast stara się pokazać, że nic tak naprawdę nie jest czarne ani białe. Uczy wyrozumiałości, tolerancji, otwiera głowy na inność. Bohaterowie są o wiele bardziej złożeni, ludzcy. Tu bezapelacyjnie przyznaję punkty Rowling. Aczkolwiek Opowieści obejrzałam z dużą przyjemnością . Przede wszystkim ze względu na Fauna .
Och, nie nazwałbym tego łopatologią. Nawet schematami. Zresztą, zależy jak rozumieć to słowo. Jeżeli schematem jest - zły morderca, dobra ofiara, to generalnie muszę się przyznać, że nie przeszkadza mi ten schemat. Moralność poniekąd jest schematyczna.
Przeczytałem dwa tomy Narii(wiem, że to mało, żeby się wypowiadać, ale zawsze coś) i moje wrażenia są pozytywne. Mnie w oczy kole to, że nie można sie do końca zagłębić w ten świat, ponieważ są tam dziwne wsatwki typu "W poprzedniej ksiażce pod tytułem......", albo "Ale o tym mogliście przeczytać w innej książce....". Poza tym, odnoszę nieodparte wrażenie, że pan Lewis nie znał Narnii tak dobrze jak pani Rowling zna Hogwart i cąły jego świat. Ksiązki są krótkie, i występuje w nich cały czzs praktycznie to samo. Bohaterowie są wąłściwe ciagle w tych samych miejscach, a nowych miejsc pojawia sie neiwiele. Właśiwe są to te same miejsca inaczej wyglądające.
Podaje słownik ortograficzny:
Nie do końca się zgadzam. Potter jednak pewne rzeczy relatywizuje. Kładzie nacisk na dobry cel, zaniebując trochę problem środków. Zwykle każdy chce dobrze, najciekawsze pytanie etyczne brzmi: Jakie środki są poprostu złe. Srodki moralne oczywiście. Łopata czy nóż są neutralne. Kłamstwo i przykładanie nierównych miar - już nie. Nie twierdzę, że HP to droga do relatywizmu moralnego, ale dobrze jest jego przesłanie czymś uzupełniać. Narnia jest piękna nie tyle przez oczywisty przekaz moralny, ile przez swoje metafory religijne, które za każdym razem budzą moje zdumienie swoją trafnością i nienachalnością. Jak choćby niewiasty jako pierwsze świadkinie zmartwychwstania, czy Wielkie Czary Sprzed Początku Czasu. To właśnie warstwa teologiczna (nie żadna tam popteologiczna - Lewis nie stosuje łopatologicznych uproszczeć) jest na przestrzeni całego cyklu najbardziej interesująca.
Oj, użyłaś strasznie niedobrego argumentu. A raczej sugestii, że Biblia i opowiedziane tam i historie, a nawet i sama wiara są dla niewierzącego czymś naiwnym. Ustawianie ludzi na płaszczyźnie: niewierzaćy wie, wierzący wierzy, niewierzący może życzliwie spoglądać, ale on jest jakby o szczebel bądź kilka wyżej, jak dorosły nad dzieckiem itd. Trąci to trochę XIXwiecznym pyszałkowatym materializmem. Ale to tylko taka sugestia na marginesie. Wątpie, żebyś miała takie intencje, ale użyłaś pewnego sztampowego zwrotu, który jest mocno skompromitowany dyskusyjnie =)
A czy biblijność jest bardziej archaiczna i nudnawa od egipskich, greckich czy nordyckich mitów - cóż, tu bym się spierał. I to na czysto literackiej płaszczyźnie. Biblijność ma nic nie mniejszy potencjał artystyczny niż magiczność. A obydwa wspólnie dzielą pewien archaizm.
Co do tego, że nikt nie jest jednoznacznie dobry - zgadzam się (zresztą w Narnii postaci niejednoznacznych mamy całkiem sporo: każde dziecko poza Łucją, faun, a w dalszych częściach to wogóle całe tabuny). Nie zgadzam się natomiast na stwierdzenie, że w życiu nic nie jest jednoznacznie złe albo dobre. Mnóstwo rzeczy w życiu jest jednoznacznie złych albo dobrych.
Ha . Według mnie zaś to właśnie argument wiary w rozmowie z ateistą jest skompromitowany dyskusyjnie, bo odwoływanie się do rzeczy dla drugiej strony abstrakcyjnych jest po prostu pozbawione sensu oraz ciężaru logicznego . Podziały zaś, o których wspomniałeś, podniosły mi z lekka włos na głowie, przyznam. O niczym takim jako żywo nie wpomniałam, a Ty już wyczarowałeś kilka ślicznych szufladek ... Prawdę mówiąc to właśnie tego rodzaju tok myślenia miałam na myśli pisząc o niebezpieczeństwie schematów .
Bardzo chciałabym też znaleźć ten fragment, w którym napisałam, że biblijność jest gorsza od nordyckich, greckich czy egipskich mitów . Ba. Że w ogóle jest gorsza od czegokolwiek.
I wbrew pozorom, rzeczy jednoznacznie dobrych lub złych jest w życiu niestety strasznie, ale to strasznie mało.
Przepraszam bardzo, ale ja nie rozumiem za bardzo o czym Wt piszecie. Znaczy nei tyle chodzi mi o temat tylko o różne zwroty, których używacie. Sprawdziłem relatywizm w słowniku, ale reszty jakos skumać nie moge. ALbo ja za głupi jestem, albo Wy za mądrze piszecie .
Ale z tego co zrozumiałem, to napiszę, że niezgadzam się z KAtonem w kwestii, że w życiu zdażają się rzeczy jednoznacznie złe albo dobre. rótko zyję(bo tylko 14 lat), ale coś niecoś zdążyłęm zauważyć. Jeszcze niegdy nie zauważyłem, żeby ktoś byl "czarny" albo "biały". Wczyscy raczej jesteśmy bardziej "kolorowi".Każdy zły ma w sobie dobry pierwiastek, a każdy dobry ma zły. Jednak ten "silniejszy" pierwiastek wygrywa walkę z tym drugim w momencie, gdy kształtuje się nasza psychika. Dlatego też w Narnii lub HP nie ma jednoznacznych postaci. Nawet Aslan, uosobienie dobra nmie jest do końca dobry, tak jak VOldemort też nei ejst do końca zły. Oni obaj tylko pokazuja swoją dobrą bądź złą stronę.
Właśnie wberw pozorom jest ich mnóstwo. Tylko ludzie nie idą szlakiem rzeczy białych, albo rzeczy czarnych i stąd wszechogarniające poczucie szarości. Naturalne zresztą i odwieczne.
Och, nie włożyłem Cię do tych szufladek. Pokazałem Ci tylko do czego często prowadzi używanie argumentu 'naiwności' wierzeń religijnych. Tu wogóle dotykamy problemu dyskusji aksjologicznych między wierzącymi i niewierzącymi, które (obawiam się) muszą dotrzeć do momentu pewnej 'nieuzgadnialności'. A abstrakcyjność Boga nie jest w niczym bardziej abstrakcyjna od abstrakcyjności Wiecznej I Przedwiecznej Samosięrozwijającej Materii i nie wydaje mi się, żeby wierzący w dysputach filozofcznych wspinali się na wyższe płaszczyzny abstrakcji niż niewierzący. W pewnym momencie to poprostu kwestia wiary. Wierzący wierzy w Boga, niewierzący w Jego brak.
Hmmm.... Nie twierdziłem, że napisałaś cokolwiek o nordyckich i egipskich mitach. To był mój autosrki wywód o biblijności, pobudzony jeno Twoją, neutralną skądinąd, uwagą. Wydaje mi się poprostu, że ktoś dla kogo atrakcyjna jest fantastyka (szczególnie ta osadzona w mitologicznych kontekstach - jak HP <o morzu biblijnych kontekstów HP możemy podyskutować w innym miejscu=)>)prawdopodobnie nie zmartwi się biblijno - przedwiecznym kontekstem - co widać po fenomenie Tolkiena, który z Biblii czerpie chyba nawet bardziej niż z nordyckich mitologii.
Morze biblijnych kontekstów w HP z całą pewnością wprawnym okiem "chcącego" da się odszukać, podobnie jak i morze innych, równie silnie uargumentowanych odniesień zapewne da się znaleźć. Z tego, co jednak czytałam i słyszałam z wypowiedzi Rowling, nie było to jej świadomym zamiarem. Nie da się ukryć, że olbrzymia ilość owych dzisiejszych kontekstów odnajdzie swoje korzenie w przypowieściach biblijnych, i nie ma w tym nic dziwnego - Bibila wszak miała gigantyczny wpływ na całą nowożytnią literaturę i ciężko dziś już w większości przypadków jednoznacznie oddzielić, co i gdzie znalazło swój pierwowzór. Stąd też i Rowling zapewne - nawet jeśli nieświadomie - użyła wielu symboli dla osób zaznajomionych z teologią zupełnie oczywistych. Aczkolwiek nie są one głównym powodem napisania książki, tak jak to było w przypadku Narnii - i tu leży główna różnica .
Baj de łej - ja już to chyba gdzieś pisałam - dla mnie, o dziwo, fantastyka wcale nie jest atrakcyjna i być może właśnie - dzięki tej dyskusji - uświadomiłam sobie jeden z powodów, dla których nie zdołałam się tym gatunkiem literackim głębiej zainteresować . Jedyny wyjątek stanowi HP. Dokładnie dlatego, że jest tak bardzo inny, wielowymiarowy, niejednoznaczny. Nawet jeśli dla kogoś oznacza to pewien relatywizm .
PS
Wieczna i Przedwieczna Samosięrozwijająca Materia jest dla mnie pojęciem równie abstrakcyjnym, co Bóg . Sorry, kiepski byłby ze mnie filozof, wiem .
Zwracam jednak Twoją uwagę, że Dobro i Zło, są w HP oddzielone i tak dosyć sztywno. Wcale nie wieloznacznie i wielopłaszczyznowo.
A co do kontekstów biblijnych w HP to sporo jest ich na płaszczyźnie zupełnie jednoznacznej i celowej. Zresztą odsyłam do wypowiedzi Rowling, która kiedys powiedział, że nie chce ujawniać szerzej swoich poglądów religijnych, bo wtedy każdy myślący człowiek na świecie będzie znał zakończenie sagi. To oczywiście tylko trop, ale dość znamienny. Obawiam się, że w HP jest więcej religii niż chciałoby wielu zwolenników i o wiele więcej niż kiedykolwiek mogliby sobie wyobrazić przeciwnicy...
Oooo, właśnie poczułam się silnie zainteresowana. Jesteś jedną z nielicznych osób, którym udało się mnie w tematcie HP mocno zaskoczyć i naprawdę zaciekawić. Masz może jakiś namiar na tę wypowiedź - bardzo chciałabym ją przeczytać. Dotychczas wydawało mi się nieskromnie, że widziałam i słyszałam już wszystko, co Rowling mówiła na temat swojej sagi, ale najwyraźniej coś mi umknęło, i to - jak się okazuje - cholernie ważny aspekt.
Co do podziału na dobro i zło - polemizowałabym . Nawet Voldemort nie jest jednoznacznie zły, zauważ, jak słusznie wypunktował Ronald. Podobnie młody Malfoy i jego matka (żeby podać tylko dwa przykłady). Nie ma również postaci jednoznacznie i nieskończenie dobrych czy idealnych. Takie przedstawienie sytuacji uczy patrzenia głębiej, a to niezwykle cenna rzecz. Na wagę złota, powiedziałabym wręcz .
Więc zakładając, że Rowling ma poglądy podobne do większości wierzących, czyli, że zło zostanie pokonane- Voldi przegra.
Co do odzielonego zła i dobra. Sądzę, tak jak Katon, że jest oddzielone. Ale nie mogę powiedzić, że ktoś jest jednoznacznie zły albo dobry
W HP dobro i zło nie jest tak do końca sztywnie oddzielone. Nie zauważyłeś Katon, ze Minister Magii i całe Ministerstwo też stoi po stronie dobra. A czy Dolores Umbidge jest dobra? Pierwsza mśl: NIE, przecież siekała rękę Harry'ego i innych. Druga myśl: Jak to możłiwe skoro jest po stronie dobrych. I tu właśnie objawia się to, że nie ludzi jednoznacznie dobrych lub złych. Na pewno Dolores Jane Umbridge jest dobra w jkaiś sposób tylko nei potrafi tego okazać. Poza tym czy Malfoy jest naprawdę tak idealnie zły. czy dla swojej rodziny nei jest dobrym czlowiekiem. Ja się tam z Owcą zgadzam i będe stal za nią murem.
Źródła wypowiedzi wam tak szybko nie podam, bo ja nie jestem typ encyklopedyczny. Gdzię czytałem i to nie raz, jestem tego pewien, ale muszę trochę poszperać. Napewno wspomina o tym w swoich esejach John Granger, ale on też skądś to wźiał, a ja to wziąłem nie od niego. Troszkę cierpliwości =)
Ukrzyżowania? Może się okazać, że jesteś zaskakująco blisko. Potter nie okaże się 'chrześcijańską' alegorią. To pewne. Rowling pytana o kwestie religijne (wybaczcie, znowu cytat z pamięci, znowu bez źródła, zrobię co w mojej mocy, żeby je poznać - narazie możecie, jeśli chcecie, zaufajcie mojej dobrej pamięci i obietnicy, że nie wypaczam sensu=) i o porównania z Narnią odpowiedziała kiedyś: "No, Dumbledore is not obviously Christ". Dwuznaczność tej wypowiedzi wali po oczach i chyba Rowling użyła tego zwrotu celowo. Czy chodzi o to, że Dumbledore oczywiście nie jest alegorią chrystologiczną? Czy też może o to, że nie jest nią tak 'obviously' jak Aslan w Narnii, w której to szerszym kontekście toczy się ten dialog? Nie wiem. W tym samym wywiadzie zagadnięta o brak bezpośrednich odniesień do chrześcijaństwa Rowling chwile milczy a potem mówi: "Um, I don't think they are that secular" . Mamy tu do czynienia z jednym sz najciekawszych i ciągle zupełnie niejasnych aspektów twórczości Rowling. Jeśli dodać do tego interpretacje wszystkich figur chrystologicznych, jakie na płaszczyźnie bardzo głębokiej symboliki (alchemiczno - średniowiecznej, chyba wielu ludzi nie docenia erudycji JKR....) odnajduje się w cyklu HP (można je zbyć wzruszeniem ramion, ale jeśli zagłębić się w tą tematykę, trochę dużo będzie zbiegów okoliczności) to naprawdę wszystko jeszcze przed nami.
Co do dobra i zła, nie umiem wam chyba wyjaśnić o co mi chodzi. To wymaga pewnej dozy abstrakcyjnego myślenia, ale naprawdę małej. Nikt w HP nie jest ani absolutnie dobry, ani zły. Ale cała fabuła jest najeżona czynami absolutnie dobrymi i absolutnie złymi. Przyznając, że Voldemort jest w pewnym sensie kaleką i ofiarą, nie relatywizujemy przecież jego mordów. Przyznając, że Harry ma wiele słabości, nie relatywizujemy przecież jego poświęcenia i heroizmu, etc... HP niczego nie rozmywa.
No więc skoro nie rozmywa, to skąd posądzenia o relatywizm ?...
Co do cytatów, to po wykonaniu poszukiwań osobistych nic z tego, co podałeś, nie znalazłam. Tym bardziej czekam przytupując .
Mam za to takie coś:
E: But in your own life, I mean, are you a churchgoer?
JK: (Nods) Mmm hmm. Well I go more than to weddings and christenings. Yes, I do.
E: And in your own life, would the church and that kind of spirituality help you deal with the loss of your mum?
JK: No, actually it didn't at the time. No. (Shakes her head)
E: So you've come back to it.
JK: Yeah, I would say so. I have some problems with conventional organized religion. Some problems. (Long pause) But…but, yes, it's a place I would go to in a time of trouble. It probably is a place I would go to in a time of trouble. I wouldn't expect it to provide all the answers, 'cause I would expect to find some of those within me.
E: Right, but the institutional side of it, you know, the rules…
JK: I have certain problems with some aspects of that. Yes I do.
http://www.quick-quote-quill.org/articles/2000/0700-hottype-solomon.htm.
W drugim akapicie poprostu muszę się zgodzić, mój błąd (co nie zmienia mojego zdania na temat wymowy cyklu w sposób zasadniczy, ale napewno zmienia moje zdanie na temat tego zdania).
Co do pierwszej części, cóż... Przesłanie, że miłość zwycięża wszystko tylko pozornie jest przesłaniem ogólnoludzkim. W przeciwieństwie do zdania "Miłość jest dobra i piękna" pod którym podpisałoby się większość ludzi nam współczesnych a także i tych, którzy od dawna są pod ziemią, zdanie "Miłość zwycięża wszystko" jest konsekwencją (już teraz rozciągniętą poza sferę religijną) chrześcijaństwa właśnie. Raz w cyklu już mieliśmy 'ukrzyżowanie'. Poświęcenie się matki dla syna jest oczywiście czymś 'ogólnie dobrym' i tak samo może być toposem chrześcijańskim jak i muzułmańskim. Natomiast realna moc ofiary miłości jest dosyć silnym rozłożeniem akcentów. HP nie jest i nie będzie chrześcijańską alegorią w tym sesnie, że (chociaż jest mnóstwo takich interpretacji i to całkiem nieźle uargumentowanych) ani Dumbledore czy Potter nie są firurami Chrystusa, ani Voldemort nie jest figurą Szatana. Chociaż tu sprawa jest bardziej złożona. Sam Voldemort jest człowiekiem z krwi i kości, ale 'diabelska' symbolika wiąże się z nim na każdej płaszczyźnie. Od węża, który u Rowling nie jest tylko banalnym symbolem, aż po laveyowskie credo z finału pierwszego tomu. Albo może nawet jeszcze nitscheańskie... Zło w HP nie jest złem wschodnim. Star Warsowym. Takim, które musi pozostać w równowadze, a trzeba z nim walczyć bo się od równowagi odchyliło. Nie jest też współczesnym złem utylitarnym, totalnie zrelatywizowanym i rozmytym. Nie jest wszakże też siłą równorzędną dobru i tak samo realną, bo wynika z nieszczęścia. Problem zła jest jednym z najciekawszych w całym cyklu. Ciekawszym nawet niż alchemiczna symbolika, chociaż to naprawdę wciągające...
Co do tego wywiadu Owczarnio to akurat go nie znam. Mamy z niego dość typowy (i chyba trochę wynaciskany przez 'wywiadowcę') obraz chrześcijanki z problemami. Naiwnością było sądzić, że Harry Potter to Jezus Chrystus, ale chyba jeszcze większą, że religijne przekonania i wątpliwości autorki nie będą odbijać się w książkach, które poruszają tak poważne tematy. Rozdział etyki od religii istnieje w prawie i u ludzi niereligijnych. Dla każdego człowieka religijnego, nawet w niewielkim stopniu, te płaszczyzny notorycznie się przenikają.
Wiecie czego symbolem w średniowiecznej tradycji jest Kamień Filozoficzny?
Trzeba. Bo to opinia nie fakt. I to w dodatku opinia, którą chwilkę później Rowling delikatnie i subtelnie podważa.
Bardzo subtelnie, powiedziałabym .
Bez przesady. Rowling zwykle używa tego typu konstrukcji. "I don't think they are that secular". Dosyć interesujące zdanie. JKR ucieka od religijnej interpretacji cyklu, ale jak widać nie jest też zachwycona 'ścisłym separatyzmem Pottera od religii', że posłuże się konstytucjonalistycznym żargonem.
Myślę, że akurat w kwestii motywu tryumfującej miłości się mylisz. Znajdź chociaż jeden taki mit. To topos wywodzący się z chrześcjaństwa i silnie wchłonięty przez całą zachodnią cywilizację, stąd teraz jest już niejako pozareligijny.
Odniesień do Boga nie ma też we "Władcy Pierścieni". Właściwie w "Opowieściach Z Narnii" poza enigmatycznym wspomnieniem o Władcy Zza Morza też takich odniesień nie znajdziemy. Nie tu tkwi sprawa i nie na tym tak naprawdę polegają odniesienia do religii. Kwestie wszystkich 'hermionowych' i nie tylko okrzyków "Oh my God" można zbyć faktem, że są tylko zwrotem. Właściwie pustym w treści. I to prawda. Tyle, że pokazują nam one jedną rzecz. W świecie HP nie ma żadnej 'religii zastępczej'. Żadnej transcendentalizacji magii (oczywiście 'białej', Czarna Magia zawiera mnóstwo 'szatańskiej' transcendencji). Rowling unika tej pokusy jak ognia i można uznać, że jej się udało. Magia nie daje odpowiedzi na żadne z egzystencjalnych pytań (poza kwestią istnienia duszt ), a Rowling, sama też unikając odpowiadania, wskazuje subtelnie 'coś poza'. Tak Owczarnio, bardzo subtelnie. I nie twierdzę, że wskazuje Katechizm Kościoła Katolickiego. Ale cała mozaika układa się jednak w znajomy wzór. Nie natrętny, ale dość wyraźny.
Wiem ze mialam nie ogladac filmu az nie przeczytam ksiazki. ale jakos ksiazka zamowiona mi nieprzychodzi a ja chcialam poznac historie Narnii. tak wiec skusiłam sie i obejrzałam film. wgniótł mnie miejscami w fotel!!!
kurcze, gdzies czytalam ze Tolkien byl znajomym autora Narnii i jak ten książkę napisal to Tolkien ja skrytykował i sam napisal Wadce Pirścionków . nie wiem czemu ale zauważyłam tu wiecej podobienstw miedzy historia Narnii i historia Frodo..czy Froda? (nie wiem jak to imie odmienic ). W Narnii sa orkowie, kupa zlych zwierzat ze swinskimi i strasznymi głowami, zla czarownica niszczy zima piekno trawy, kwietów itp a tu we Władcy mamy orków służacych złu który zez niszcza swiat. w Narnii jest glowny bohater ktory sie rozwija z czasem..Frodo ma posdobnnie we Wladcy, zwykly hobbit zamienia sie w dzielnego bohatera.
sa tez elementy podobienstwa miedzy historja Narnii a HP. ale osobiscie wole HP chodz Narnii tez mnie uzekla..ide sprawdze gdzie prowadzi moja szafa...
Troszkę to było inaczej, moja droga.
"Opowiesci z Narnii", czy HP - i tak daleko im do swiata tolkienowskiego we "Wladcy Pierscieni", czy "Silmarillionie".
Ja to wszystko wiem. Ale nie przedstawiłeś nigdzie motywu triumfującej miłości. Greckie zwycięstwo miłości było czymś dość ulotnym. Nie miała realnego wpływu na odwrócenie pewnych postanowionych i ostatecznych wyroków losu. Umierała wraz z tymi, którzy ją czuli. Mit Orfeuszu jest przecież tęsknotą za tym, żeby tak nie było. Tęsknotą, która nie może się wypełnić. Stąd zresztą, jak twierdzą niektórzy historycy idei, fascynacja Greków chrześcijaństwem, które bardzo szybko się tam rozsprzestrzeniało. Grecy mieli właściwie chrześcijańską wizję miłości, która jednak nie mogła zatryumfować. Miłość łamiąca śmierć to było coś całkiem nowego. Szalonego, można powiedzieć.
Nie ma oczywiście niczego wyjątkowo i specyficznie chrześcijańskiego w poświęceniu Lilly Potter. Jest jednak oddźwięk teologiczny w SKUTKACH jej poświęcenia. W realnej mocy ofiary miłości. To nie jest żadna alegoria. A jednak posłużenie się toposem bardzo charakterystycznym. Co do bezinteresownej miłości bliźniego, tworzysz nieprawdziwą tezę i ją obalasz. Twierdzisz, że miłość do każdego bliźniego musi koniecznie wyglądać tak jak u św. Franciszka. Otóż Chrystus nie nakazał traktowania każdego jak naszego bliskiego przyjaciela. A miłość bliźniego nie polega na tępym uśmiechaniu się do każdego. Nie wyklucza nawet tego, co Rowling zwykła nazywać nienawiścią. Potter nie czuje jej do Malfoya. Myślę, że do Snape'a też nie. On raczej chciałby ją czuć. Chrystus uderzony przez Arcykapłana nie mówi: "Bij w drugi". Nie zaczyna też bić Arcykapłana. Stanowczym głosem pyta: "Czemu mnie bijesz?". I to jest praktyczna wykładnia przypowieści o drugim policzku, nie tandetne interpretacje sentymentalistów... Fakt, Potter nie jest wzorem cnót i nie mam nić być. Zgodzisz się jednak, że sam Dumbledore jest doskonałym wręcz przykładem bezinteresownje miłości do wszystkich. Nawet do Toma Riddle'a. Walczy ze złem, ale nie z ludźmi. Miłość chrześcijańska w postaci czyustek istnieje u Chrystusa i u świętych. W tym sensie nie ma jej w HP. Uczucie do Ginny jest ciagle młodzieńcze, co mu niczego nie ujmuje. Albo zacznie przekształcać się w coraz dojrzalszą miłość (eros), albo uwiędnie. Miłość w doktrynie chrześcijańskiej nie jest dana. Trzeba nad nią pracować. Zresztą wogóle wg. doktryny miłość nie jest czymś danym tylko chrześcijanom. Wręcz przeciwnie. Jest uniwersalna. Kochać może każdy. I o to się nie kłócę. Uważam tylko, że realna siła ofiary miłości pojawiająca się w HP jest toposem dosyć specyficznym. Tyle.
Nie chcę się kłócić o terminologię. Zresztą nie mam wątpliwości, że taki rodzaj miłości zna też buddyzm (co do hinduizmu byłbym bardzo, ale to bardzo ostrożny...). Tyle, że u Buddy ostrze tej miłości jest skierowane gdzieindziej. I dlatego buddyzm i chrześcijaństwo są tak bardzo podobne, a zarazem tak bardzo różne. Budda kocha, ale oczy ma przymknięte. Jest w sobie. Chrystus zawsze patrze na zewnątrz. Nie wartościuje, zresztą znam ta porównianie właśnie od znajomego buddysty. HP jest na wskrośc zachodni. W sposobie myślenia bohaterów i w ich kodeksie etycznym. Nawet ich grzechy i zbrodnie są zachodnie.
Harry Potter lepszy
jak dla mnie, z HP może rywalizować tylko Wiedźmin i serial LOST. Ale harry jest i tak najlepszy z tej świętej trójcy
Mi się "Narnia" po prostu nie podoba. >.<
Ja czytałam wszystkie tomy "opowieści z narnii" i baaaardzo mi sie podobały. Nie lubię porównań, zwłaszcza że HP i OzN naprawdę różnią się od siebie. Narnia jest utrzymania bardziej w konwencji baśni, a HP to raczej akcja, szybkie tempo. Chociaz można doszukiwać się podobieństw, np. Aslan jest uosobieniem dobra, miłości do wszystkich i kojarzy się Dumbledorem. Ale generalnie książki są zupenie inne, mnie się podobają obie.
LUDZISKA CUD!!!! Narnii mi przyszla !!! i jestem w polowie pierwszego tomu (lew, czaronica is tara szafa) i mi sie strasznie podoba. po obejzeniu filmu stwierdzamz e jak filmowcy nie zmienia czegos w fabule, akcji, dialogach i kolejności wydazen to chyba zyc nie moga i uwazaja ze film im niewyszedl Narnii jest piekna i wciagajaca. polecam wszystkim w przerwie w oczekiwaniu na 7 tom Harry'ego.
Aco do - czy Harry cz Narnii to :
1 Harry
2 Narnii
3. Wladca pierscionkow
itd...
a co do tego czy sa do siebie podobne - to troszke ale jak kazde historie walki dobra ze zlem
mnie najbardziej w lidziach nie podoba się to, że oglądają Harry'ego 1&2częśc w kinie, a potem mowią że nie będą czytać książki bo to (harry nie czytanie) jest głupie i nudne.
Podobnie denerwują mnie ludzie, ktorzy mówią, że Harry'ego anie nie obejrzą, ani nie przeczytają, (np.mój ojciec) bo nie lubi książek "mały czarodziej and firends zbawia świat".
Albo tacy, ktrzy mówią: gdzie tej, książka 1000 stron a ja mam to czytać?!"
good save
najgorsi sa tacy co mowia ze Harry potter czy narnii czy wladca pierscionkow sa beznadziejni a nawet ich nieczytali. np moj znajomu gada ze HP jest beznadziejny. jakis dzeciak lata z rozdzka, smiga na miotle, zuca niezrorumiale zaklecia i udaje wielkiego bohatera a ludzie sa traktowani jak dziwacy - a nawet niezajrzal i nie odkryl ze to historia walki dobra i zla, historia milosci, przyjazni zaufania i przygody...
o narnii mowia ze zerrzeli z HP a malo kto wie ze Narnia byla pierwsza ( przypomne ze powstla w 1950 r )... tacy co sie udzielaja w komentarzach a nawet nietkna ksiazek to "madrzy inaczej" ludzie po co sie wypowiadaja o czyms o czym nie maja zielonego pojecia?
Co do mitów jakie przytoczyłeś - bardzo interesujące. Nie wszystkie znałem. To jednak nie ten topos. Nie sama ofiara przezwycięża śmierć. Najwyżej kogoś porusza i ten ktoś przywraca kogoś do życia. Działa wtórnie. Ofiara Chrystusa nie działa realnie w sesnie empirycznym, to tak oczywiste jak 2 razy 2. Człowiek wierzący jest jednak pewny jej realnego działania. Właściwie pewien, że nie będzie potępiony (tak!). Czyli, że śmierć nie ma nad nim władzy ostatecznej, tylko poniekąd jednorazową.
Jeśli chodzi o sprawę drugiego policzka, nie masz racji. Chrystus używa specyficznej dla czasu i kultury retoryki. Jego przypowieści są nasycone hiperbolami. Jego słuchacze rozumieli to doskonale - my nie. To właśnie znienawidzona katolicka, oficjalna wykładnia Biblii nie wyciąga z niej karkołomnych wniosków chwytając się pojedynczych zdań. "Kto nie jest przeciw nam - jest z nami". "Kto nie jest z nami ten jest przeciw nam". Obydwa cytaty pochodzą z Nowego Testamentu. I obydwa są osadzone w kontekście. Kontekstem sprawy 'drugiego policzka' jest praktyczna wykładnia jaką pozostawił Chrystus. Znaczy to tyle, co nie odpowiadać przemocą na przemoc. Nienawiścią na nienawiść. Ale broń Boże nie oznacza, że należy pozostać pasywnym. I podziękować. Chrystus uderzony pyta, jakim prawem. Nie rzuca się z pięściami, ale też nie nadstawia się po więcej.
No i z tego wszystkiego HP się gdzieś zgubił =) Ustosunkowuje się do Twoich argumentów później, bo mam mało czasu niestety...
Opowiesci z Narnii sa wypad, Harry Potter tez.
Ja też swego czasy krytykowałem Władce, mimo, że go nie przeczytałem. Teraz jednak postanowiłe, że muszę to przeczytać choćby dlatego, że się o tym wypowiadam, a w zasadzie nie wiem o czym. Mnie też denerwują tacy ludzie, szczególnie, ze myślą, że wiedza o czym mówią. To jest żaluzja głównie do krytyków HP, którzy nie czytając żadnej z ksiązek, wytykają jej wady zapominając o jej zaletach.
"Kroniki Narnii" to basn, "Harry Potter" to juz fantastyka dla dorastajacej mlodziezy. Narnia jest idealna dla dzieci i jak sam Lewis pisze na poczatku "Lwa, Czarownicy i Starej Szafy", dla doroslych. Pottera nalezy czytac kiedy ma sie juz troche poukladane we lbie. Taka mozliwosc daje Narnia. Ciesze sie,ze moi rodzice zaczynali najpierw od Narnii i braci Grim, "Alicji w Krainie Czarow" czy "Muminkow". Powiedzialabym,ze miejscami te ksiazki sa badziej przerazajace od Pottera, ale jest to przerazenie innego typu, pouczajace. Dopiero jakis miesiac temu na nowo przeczytalam "Kroniki Narni" przedtem mialam tylko mgliste wspomnienie pierwszej czesci i serialu z BBC, ktory puszczali w TVP. Musze Wam powiedziec, ze miejscami, o dziwo!, pewne rozwiazania z filmu bardziej mi sie podobaly niz z pierwszej czesci Kronik. Coz. I tak najbardziej podobal mi sie chyba "Ksiaze Kaspian" i "Ostatnia Bitwa". Wracajac jednak do Pottera - tutaj mamy do czynienia ze znacznie bardziej skomplikowana fabula, w ktorej nie mamy do czynienia z przeroznymi odcieniami szarosci, ktore wybiela sie prawdopodobnie po zakonczeniu calej serii. Zrozumienie pewnych aluzji z Pottera czy wielu innych ksiazek fantasy, itd. wymaga pewnego uksztaltowania moralnego i wieku. "Kroniki Narnii" wiec sa idealne dla dzieci, "Harry Potter" dla mlodziezy.
To tak jak z Lewisem i Tolkienem. Jeden skrytykowal dzielo drugiego, bo panowie chyba nie zrozumieli,ze do innego czytelni'ka "Wladca Pierscieni" byl przeznaczony, a do innego "Kroniki Narnii". Coz, wtedy dopiero sie gatunek fantasy tworzyl, wiec moze stad te nieporozumienie.
Gdybym miala umescic kazda z tych trzech dziel na osi czasu rozwoju emocjonalengo dziecka, to najpierw dalabym Narnie, potem Pottera, nastepnie WP. A raczej Narnia, pierwsze czesci HP, WP i dalsze czesci HP. W koncu Harry tez rosnie.
Och Owczarnio, litości... To tak jakby dyskutować o Einsteinie posiłkując się zestawem małego fizyka z krótką instrukcją dla 10latka. Zresztą nie chodzi o to czy zmartwychwstający Chrystus jest czymś nowym. Tylko o to czy jest czymś prawdziwym. Ale my nie o tym, generalnie.
Chrześcijaństwo na nic nie ma wyłączności. Dla chrześcijanina różnica między nim a innymi religiami to różnica prawdziwości. Miłość, poświęcenie i wogóle wszystko co uważa się za dobro są tak stare jak ludzkość. Chyba nikt rozsądny nie twierdzi inaczej. Fenomen chrześcijaństwa polega na jego historyczności i na akcie Wcielenia. Chyba bardziej szokującym nież akt Zmartwychwstania. Zaręczam Estiej, że niczego takiego nigdzie indziej nie ma. Chociaż historii i mitów pozornie podobnych są miliony.
Co do figuratywności i dosłowności sprawa jest znacznie prostsza. Ewangelia służy do czytania, nie do cytowania. W jej całościowym kontekście większość tych zagadnien da się rozstrzygnąc. Mamy Jezusa który opowiada przypowieści. Mamy Jezusa mówiącego o sobie bezpośrednio. Mamy Jezusa głoszącego naukę moralną - zwykle wtedy posługuje się podobnymi środkami wyrazu jak w przypadku przypowieści. Mamy w końcu Jezusa rozmawiającego. Zwracającego się bezpośrednio. W zwyczajnej rozmowie. Nie wiem czy wiesz, że teologia katolicka wcale nie powiedziała ostatniego słowa w kwestii "Czy Jezus wiedział, że był Bogiem?". Dyskusja trwa i nie widać końca. Mówienie. Gdyby ktoś zadał sobie idiotyczny trud spisywania moich wypowiedzi, a ktoś inny postanowił poczytać to za tysiąc lat, mógłby dojść do wniosku, że albo traktujemy dosłownie wszystko co mówię. Wtedy jeśli mówię do swojej dziewczyny, że ją kocham i to jest dosłowne, to mówiąc chwile później: "Ta piosenka jest stara jak świat" mówię tak samo dosłownie i wychodzę na idiotę. Myślimy po grecko - rzymsku. Nie po żydowsku. I dlatego język Biblii jest czasem tak okrutny i brutalny. Tak obcy.
Co do tego, czy czarodzieje (szczególnie Dumbledore) nie wieżą w życie wieczne byłbym ostrożny. Odnoszę nieodparte wrażenie (wydedukowane z kilku wypowiedzi), że uważa je wręcz za oczywistość. Co w tym chrześcijańskiego? Zgoła nic. Mamy pojemną formę wiary w życie po śmierci, do której chrześcijaństwo też się mieści. Rzecz w tym, że magia tych dylematów nie rozwiązuje. Rowling niczego religii (jako takiej) nie przeciwstawia. Nie daje kontroferty. Nie zbawia po swojemu. A symbolika chrześcijańska? Swoją drogą. I to bardzo bogata i kwecista i nie pozbawiona znaczeń. Ale o tym założę niedługo osobny temat. Mam podstawy twierdzić, że chociaż Rowling czerpie elementy z wielkiego kotła opowieści, legend i motywów, to pewne są tylko szafarzem, pewne zaś mają gigantyczne znaczenie.
Poplątałaś to dopiero Ty. Mój wywód ma troszkę większy sens w kontekście całej dyskusji.
1. Przeróżne mity i legendy nie są kłamstwami ani nawet zmyśleniami. Nie są nawet nieprawdziwe. Poniekąd są próbami dotarcia do prawdy i część tej prawdy naświetlają.
2. Wcielenie Chrystusa jest czymś absolutnie pionierskim, także jako pojęcie filozoficzne. Nowym, niespotykanym i szokującym (w epoce w której zaczęto je głosić). Zmartwychwstanie nie jest czymś nowym. Jest wręcz spełnieniem wszystkich marzeń i pragnień wszystkich ludów.
3. O Flawiuszu i historyczności Jezusa wstyd wogóle napomykać bo wszyscy to wiedzą. I tak - na tej płaszczyźnie Chrystus jest czymś realniejszym od Apollina czy Odyna, ponieważ istniał realnie, jako człowiek którego możemy umiejscowić w miejscu i czasie, nie tylko na podstawie Biblii (swoją drogą, niewierzący uwielbiają pastwić się nad rzekomą niehistorycznością Biblii, co z archeologiczno - historycznego punktu widzenia jest nonsensowne; jakoś nikt rozsądny nie uważa dziś, że Homer zmyślił Troję, a ciągle mnóstwo ludzi twierdzi, że św. Paweł zmyślił Jezusa). Tak więc, odrzucając nawet wiarę w Jezusa jako Boga czy w Jezusa jako cudotwórce musimy się zmierzyć z faktami o Jezusie z Nazaretu - postaci historycznej. Z Zeusem nie musimy się w ten sposób mierzyć.
4. W małym fizyku możesz znaleźć najwyżej podstawy fizyki Newtonowskiej. W dyskusji o Einsteinie wiele nam nie pomogą, a powoływanie się na nie może wiele zaciemnić. Brown ma wątłe podstawy historyczne i ABSOLUTNIE ŻADNYCH podstaw filozoficzno - teologicznych. Nie jest nawet prowokatorem, bo jest dyletantem (myślę zresztą, że doskonale o tym wie). W obliczu całego gigantycznego materiału historycznego dotyczącego historii chrześcijaństwa i Europy jego teorie są śmieszne. Nie wytrzymują konfrontacji nie z moją wiarą, tylko z podstawami rzetelności historycznej. Nie mówiąc już o wyjątkowo podłym (po podanym jako fakt) zabiegu przedstawiania interpretacji dzieł sztuki za kanoniczną. Radzę poczytać, co o Kodzie sądzą znawcy renesansowego malarstwa. W Kodzie nie ma informacji konkretnych i prawdziwych. A jeżeli, to są to pewne oczywistości.
Oj Katon, Katon... Zaczynam powoli trochę tracić cierpliwość, jeżeli mam być szczera. Ja rozumiem, że Ty do mnie mówisz jak do takiej małej dziewuszki, co to okrągłe oczęta dopiero na świat otworzyła, ale czy aby troszkę nie przesadzasz?...
Napisałam wszak wyraźnie:
Harry Potter jest 10000000.................... razy leprzy od Opowieści...
Nie istnieje lepsza książka od Harry'ego.Przynajmniej dla mnie.
Co do "Kodu", Estiej wyjaśnił sprawę dostatecznie. Nie ma sensu, żebym powtarzał jego argumentację.
Sprawa Wcielenia. Ani faraonowie, ani też legendy o Buddzie nie zawierają nawet czegoś podobnego do idei chrześcijańskiego Wcielenia Chrystusa. Deifikacja faraonów ma zupełnie inne podstawy filozoficzne. Podobnie jak 'boskość' cezarów. Nie mamy tu do czynienia z pełnią człowieczeństwa przy pełni boskości. Raczej podkreślanie przepaści jaka dzieli faraona/cezara od tłuszczy. Wszystko to razem ma na celu wywyższenie pod niebiosa siebie, a nie utytłanie niebios w prochu Ziemi razem ze zwykłymi ludźmi. W pełnej łączności z nimi. To jest własnie esencja wyjątkowości historii Chrystusa. Niezależnie od tego czy się w nią wierzy.
Co do mojej wiary - faktycznie, nie jest ona argumentem. Zresztą nie uważam, że jest inaczej. Zwracam jednak uwagę, że wasz światopogląd nie jest nim w takim samym stopniu, bo też jest oparty na wierze.
Budda to wogóle inna historia. Interesowałem się tym kiedyś i mam kontakty z wieloma buddystami. Nie uważam buddyzmu za religię, jestem nawet gotowy z pewnymi zastrzeżeniami przyjąć twierdzenia niektórych teologów, że mozna próbować być buddystą i chrześcijaninem. Jakkolwiek na pewnym etapie chyba konieczny jest wybór.
Historyczność Jezusa nie jest domniemana. Reperkusje jego działaności odbiły się szerokim echem. Dwa źródła uważane za wiarygodne wspominają o nim niezależnie od siebie. Wystarczy poszperać w historii narodu żydowskiego z tamtego okresu. Trzeba się naprawdę nagimnastykować, żeby bronić tezy, że całe to zamieszanie było wynikiem zmyślenia św. Pawła, który w dodatku wraz z grupą psychopatów oddał za nie życie. Wiara w boskość Jezusa to jedno. Jego historyczność to drugie.
Nie miejsce tutaj na argumenty historyczno - cywilizacyjne na temat wyjątkowości i praktyczności chrześcijaństwa. Tak czy inaczej, jeśli wymyślił je św. Paweł to zrobił jedną z najlepszych i najbardziej przydatnych cywilizacyjnie rzeczy w historii ludzkości, chociaż jak już zaznaczałem, taka możliwość wydaje mi się mocno absurdalna. Napomknę tylko o trosce o ubogich. Ani Grecy, ani Rzymianie, ani Egipcjani, ani Hinduiści (buddyzm zajmowa tu stanowisko ambiwaletne, zależy od szkoły) nie interesowali się losem ludzi opuszczonych, ubogich i cierpiących. Grecy (poza pozerstwem cyników, chyba jeszcze gorszym od obojętności) nie poświęcali tej sprawie uwagi, Rzymianie miele podejście utylitarne aż do granic, Hinduiści do dziś uważają nędze i cierpienie za wynik życia w poprzednim wcieleniu. Wyrózniali się na tym tle Hebrajczycy, ale dopiero chrześcijaństwo dokonało rewolucji.
Ależ Owczarnio, ja Ci nie zamierzam i udowadniać boskości Chrystusa. To kwestia wiary. W moim przypadku wiary świadomej i (wybaczcie patos) zahartowanej w ogniu najróżniejszych wątpliwości, ale jednak wiary. Dziwi mnie tylko pewność w jej negacji. Historia chrześcijaństwa stawia mnóstwo pytań. Zbycie ich odpowiedzią 'wymysł jak każdy inny' poprostu nie wydaje mi się dobrym pomysłem.
Co do historyczności Jezusa polemizowałem akurat z Estiejem, nie z Tobą. Wybacz, powinienem to zaznaczyć.
CZYTAŁEM Narnię Harry'ego pottera I tolkiena (większość jego książek) i uważam że są one troche do siebie podobne świat toliena jest rozbudowany wzorują się na nim dzisiejsi pisarze natomisat harry potter i narnia rozwijaja się ...
A jak tak czytam te Wasze wywody pelne perory nieadekwatnej do mozlowosci percepcyjnych szerokiego ogolu i dochodze do takiegoz oto wnosku: chyba nie chcecie zrozumiec drugiej strony, bo czytam to i czytam, i cos mi sie zdaje,ze czepiacie sie pojedynczych sformulowan, slow, a potem twierdzicie,ze sie ze soba nie zgadzacie. Od jakies 6 postow mowa o tym samym, a nawet smiem twierdzic,ze doszliscie do tego samego, a tutaj dalej taka nerwowka.
Dyskusja bardzo ciekawa aczkolwiek nie na temat. Proponuje przeniesc sie z tym do "innych tematow" lub czegos podobnego, bo marnujemy potencjal Narnii i Pottera. A tutaj szkoda by zbywac tych co by sie chcieli o tych dwoch dzielach wypowiedziec.
A Browna nie jestem w stanie czytac. Nudzi mnie po prostu.
według mnie Harry jest lepszy...czytałem narnie i Harry'ego wszystkie i uważam że HP lepszy....sławniejszy i wogóle ale NAarnia jest dziecinna troszkę...
Załączona/e miniatura/y
Oglądałam "Narnie" ,ale mam zamiar także ją przeczytać (jak tylko skończę "Wiedźmina",dokończę "Achaję" i "SNZ":P)
Dużo czytam ,moje czytanie zaczęło się właśnie na hp. Wiem,że każdy ma swoje zdanie. Ja oczywiście też mam swoje:) "Narnia" jako film jest super,wiecie super efekty, czuć klimat,widać piękno krajobrazu...a Harry Pottery:D nie oddają nastroju ksiązki.Życie wydaje się w tych filmach prostrze,bo są tam zawarte tylko najważniejsze sceny,nie ma najtrudniejszych chwil w życiu Harry'ego.
Moje pierwsze wrażenie po obejżeniu Narni( które zresztą utrzymuje się do dzisiaj):" Tam nie ma żadnych ofiar! Tylko happy end! Lew "se" zdechł-a jakże ,przecież według zasady "wszyscy szczęśliwi" kocur powstał i jest happy, nikt z "przyjaciół nie zginął w bitwie,to tak jakby połknąć cały kocioł Felix Felicis:P"
W "Harrym" tego nie ma: nie żyjesz to nie i już! Takie jest życie! Nikt nie powstanie z umarłych i nie powie "haloł, spoksik,nic mi nie jest,luzik,jest git"
W Narni wszystko jest czarno-białe.Lew jest dobry, najmądrzejszy, najodważniejszy etc.
Czarownica zła,okrutna (nie wspominając,że wszystkie jej ofiary oczywiście zmartwychwstały<lol>)etc.
A wziąć taką krowę Umbridge, ona jest "szara",Snape, Draco itd. tak samo.
Człowiek jest omylny (Dumbel),może poświęcić życie dla ważniejszej sprawy(Syriusz),
młody człowiek nie zawsze jest grzecznusi (Harry:P),strona dobra ponosi ofiary i to jest to! Teraz każdy ma wątpliwości: zginie Harry czy może Voldi,a ja mimo,że nawet nie czytałam "Narni" znam końcówkę (niech ktoś mnie poprawi,jak się mylę;P)
Bo ksiązki Jo to życie, a Lewis po prostu napisał piękna baśń z happy endem...
"Ludzie nie dzielą sie na dobrych i śmierciożerców..." S.B.
Estuś!!!! *pada na kolana*
Toż ja prawie życie straciłam w boju właśnie o to, o czym Ty teraz napisałeś... Wyobraź sobie bowiem, że są osoby, które uważają dokładnie odwrotnie. To znaczy zło w HP (mówię teraz tylko o filmach) jest gloryfikowane poprzez niezwykłą atrakcyjność i powodzenie (padł argument Malfoyów) i - teraz uważaj - poprzez systematyczne oszpecanie tego, co dobre. Doszło do tego, że wklejałam fotki z filmów, tylko po to, by dowiedzieć się że tak, dokładnie, Dziurawy Kocioł wygląda jak złodziejska speluna, Nora to pobojowisko godne najgorszych mętów, a Ulica Pokątna przywodzi na myśl horrory z Koszmarem z Ulicy Wiązów na czele . Do kompletu doszedł zarzut o tym, jak to HP promuje rasizm poprzez nienawiść i pogardę dla mugoli wyrażaną na swoich kartach, tfu, na ekranie.
Masz, jak Ci się chce, to poczytaj:
zaczyna się http://twoj.net/index.php?showtopic=12999&view=findpost&p=678127, a potem (jak doszły fotki ) przenieśli nas do tematu o filmie HP (swoją drogą, też ciekawego, bo przetoczyła się przez niego nieco wcześniej bitwa na śmierć i życie o to, czy HP to od poczatku i od podstaw tania i obliczona na sukces kiczowata komercha, czy wręcz przeciwnie - zgadnij, po której byłam stronie? ) i http://twoj.net/index.php?showtopic=12175&view=findpost&p=681787 leci dalszy ciąg.
Chciałam dodać, iż w/w forum to Forum Kinomana na TN, na którym byłam przez ponad rok moderatorką i właśnie z powodu ostatniej wojny o HP złożyłam nożyczki (nie będzie Niemiec pluł nam w twarz ). Doceń więc należycie moje poświęcenie please .
PS
Włosy absolutna rewelacja, mogę lecieć do fryzjera nawet dziś i kazać sobie zrobić takie coś, ale to byś musiał obiecać, że się rozwiedziesz i ze mną ożenisz wtedy, bo mąż zwieje na bank jak mnie zobaczy . Już tatuaży prawie nie przeżył, a jak kiedyś na wakacjach tęsknym okiem zerkałam na takie fryzury u dwóch mieszkających w tym samym hotelu Holenderek, to za samo patrzenie chciał się rozwieść .
Ta, srały muchy będzie wiosna.
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
Oczywiście nie zgadzam się z przypisywanym mi przez Owczarnię sposobem dyskusji, aczkolwiek wynika to z mojego specyficznego sposobu dyskutowania i regularnego odnoszenia się "in abstracto". Przepraszam. To może być irytujące. Nie zarzucam Ci negacji mojej wiary. Raczej negację wyjątkowości historii nowotestamentowej. Faktycznie, negacja to może zbyt mocne słowo. Zwykle poprostu buduję wypowiedzi na dychotomiach. A potem od ogółu do szczegółu. Ja tu - Ty tam, szukajmy wspólnego rozwiązania i czegoś pomiędzy. Sposób dyskusji odwrotny, od szczegółu do ogółu, zdaje się być znacznie lepszy, ale to kwestia kawiarnianego nawyku, proszę o wybaczenie.
Temat chrześcijaństwa powałkujemy sobie gdzieindziej. Narazie chwilkę sobie odpocznijmy.
Zło. Zło jest brzydkie i mało atrakcyjne. Tyle, że często obficie i udatnie polukrowane kusi. Istotą zła jest małość. Nie demoniczna wielkość. Tom Riddle to przecież też jest w gruncie rzeczy mały człowieczek. Utalentowany i ambitny, tak. Ale mały, parafrazując Olivandera. Rowling to pokazuje. Tylko często rezygnuje z pokazywania maski zła. A ta maska to najciekawsza właściwość. I to nie tylko maska złych ludzi, ale i maska samego zła. Skrytego za szczytnym celem w imię którego czasem trzeba użyć złych środków. Przecież tylko na chwilę i w imię większego dobra, którego iluzja majaczy na horyzoncie. Ale w tym temacie najciekawszy zdaje się być Władca Pierścieni.
Heh nie czytalam Narnii ale pottera owszem. I co w tym zlego? Ale film Narnia mi sie spodobal. Nie wiem jak Czara Ognia, ale mam nadzieje, ze tez bedzie super.
Temat wkrótce. Szperam za czymś co mi jest konieczne do otwarcia go...
Co do zła właściwie mogę się zgodzić. Rowling nie pokazuje maski jaką często przybiera i nie podejmuje się oceny czy to dobrze czy źle. Napewno uczy, żeby nie oceniać po pozorach, ale też aby nie relatywizować. To dwie dosyć ważne 'lekcje', nie tylko dla dziecięcego czytelnika. W Narnii 'szara strefa' się pojawia chociaż w trochę innej formie i w dalszych częściach cyklu. Już choćby globalnie ujmowani 'ludzie' (poza wyjątkowym Kaspianem) w drugiej części cyklu są dosyć ambiwalentni. Lewis nie banalizuje. Pokazuje jak słuszne motywacje prowadzą do zła, pokazuje też, że czasem szlachetny przeciwnik jest więcej wart od niejednego sojusznika. Problematyka Narnii bywa niedoceniana, gdyż patrzy się na nią przez pryzmat "Lwa, czarownicy i starej szafy", co zresztą naturalne. Tyle, że dyskusja o HP na podstawie pierwszego tomu mogłaby nas zaprowadzić w dziwne rejony...
Estiej
Wiesz, co mnie najbardziej w tamtej dyskusji przeraziło? Że do El F-a nie docierał kompletnie fakt, iż zarówno książki jak i filmy o HP uczą nie oceniać po pozorach. Uczą dystansu do pieniądza, do dóbr materialnych. Bo przecież Harry, choć bardzo bogaty, kompletnie nie przywiązuje do tego wagi. Nie korzysta ze swoich galeonów, choć mógłby otaczać się luskusem jak młody Malfoy. Zamiast tego woli zachowywać się normalnie, ubierać się normalnie (co widać zwłaszcza w filmach) i chętnie podzieliłby się wszystkim co ma z rodziną Weasleyów, gdyby tylko tamci zechcieli się na to zgodzić. Sami Weasleyowie reprezentują wszystkie możliwe najlepsze wartości (no, oprócz Percy'ego ), choć ledwie wiążą koniec z końcem. Ich dom, choć zagracony i ledwo się trzymający, jest czysty i schludny, jak można tego nie zauważyć?... W pewnym momencie zaczęłam autentycznie sądzić, że kolega El F docenia tylko markowe ciuchy i nowoczesne, dizajnerskie wnętrza a'la biurowiec w Nowym Jorku... I aczkolwiek rozumiem różnicę gustów, tak określanie Nory czy Pokątnej mianem syfu budzi mój gwałtowny protest. Osobiście nie zamieniłabym Nory na tysiąc apartamentów w Nowym Jorku (choć te stare budynki na Manhattanie też mają swój urok ), a za możliwość zanocowanie w Dziurawym Kotle z radością oddałabym rok życia. El F pisze o pogardzie dla mugoli, a nie chce zauważyć, że Hermiona, jedna z najgłówniejszych i najważniejszych postaci w książce, najinteligentniejsza i najzdolniejsza wiedźma w jej wieku, pochodzi z mugolskiej rodziny. Nie wiem, skąd w ludziach bierze się kunia tyle złej woli. Albo to z "nieuczciwą wygraną" Gryfonów na pierwszym roku, którą to zawdzięczali rzekomo "układom z Hagridem". No help.
PS
Jutro idę do fryzjera .
PS2
Rozmawiałam z mężem. Nie chce się cholernik zgodzić na przeprowadzkę do Japonii, mówi że to za daleko .
Co do 'kwestii mugolskiej' to akurat Hermiona jej nie rozwiązuje. Hermiona juz nie jest mugolką. I jej rodzice de facto też nie. To ciekawy problem wogóle i chyba też nie na ten temat.
Co do reszty argumentacji, oczywiście pełna zgoda, jakkolwiek brak zainteresowania pieniędzmi trochę mnie u Potter denerwuje. Mógłby zainwestować w coś, założyć spółkę z Weasleyami (honorowy, mój wkład, wasze mózgi), albo (co raz faktycznie zrobił) oddać cześć z pożytkiem ogólnym. Albo choćby i partykularnym. Ale liczę, że z wiekiem nauczy się korzystać i z tego narzędzia. W końcu nie ma potężniejszego zaklęcia, niż to które wypowiadają brzęczące monety, buahahahahah ;>
Jak jej rodzice nie jak tak, no co Ty gadasz. Btw, pamiętam że przytoczyłam też argument pana Weasleya jako wielkiego fascynata mugolskich wynalazków i mugoli w ogóle, na co otrzymałam odpowiedź, że to całkiem tak jak eeee... jak to było? Moment. O, mam "ach, kojarzy mi się z angielskimi kolonizatorami, wielkimi wielbicielami egipskich czy indyjskich bibelotów...". No szit.
O_o, buhahahah! Sorry, nie moge sie powstrzymac... Jezus i pogarda dla pieniadza? XDDDD Czlowieku! On moze i nie mial wiele swojego,ale glodem tez nie przymieral. Mial jedna z najdrozszych tkanych szat, chodzil na uczty, pochwalil kiedy kobieta wylala mu zawartosc alabastrowego flakonika z drogocennym olejkiem. Jezus znal swoja wartosc, a przy tym potrafil sie dzielic z innymi. Pamietacie jak Jezus mowi,ze latwiej bogaczowi przejsc przez ucho igielne niz bogaczowi wejsc do Krolestwa Niebieskiego? A na to sie przerazeni Apostolowie pytaja sie kto moze zostac zbawiony w takim ukladzie. A Jezus, ze dla niego wszysto jest mozliwe. Tak samo z tymi podatkami dla cezara - Jezus nie dalsie podpuscic, oddajcie cezarowi co cezara. Nie pogardzal pieniedzmi.Nie mowiac o tym,ze nawet w przypowiesciach uzywal pienieznych metafor, ze tak powiem. Uczyl jednego: sa rzeczy wazniejsze niz ziemskie troski. Badz bogaty, ale umiej sie z tym rozstac, niech cie troski doczesne nie nakrecaja.
Esteiej, sorry,ale Ty czytales Pismo Swiete w calosci? ^^"
Ok, mam jeszcze spooorooo o HP i Narnii, ale musze chwilowo sie ewakuowac.
Wolę Harry'ego Pottera, chociaż przyznam, że tematyka podobne, więc warto będzie się wybrać do kina czy tez przeczytać książkę zważywszy na to, że sceny były kręcone w Polsce(niektóre), co mnie jeszcze bardziej kusi.
Tak to są potwierdzone informacje. Sceny ostatecznej bitwy kręcone były w Polsce ( dokładniej wielkie jezioro) Nie oglądałam foimu, więc trudno jest mi powiedzieć czy to są różne sceny czy to jakieś pokrewne^^.. Link http://filmbox.pl/filmy_recenzje,228,82.html Pod koniec prawie mała wzmianka, ale zawsze coś:)
Jeżeli chodzi o radykalne podejście do kwestii lichwy i wogóle kupiectwa - masz sporo racji. Tzn. masz rację twierdząc, że takie poglądy były wewnątrz Kościoła rozpowszechnione. Spór jakich wiele. Toczył się przez całe średniowiecze i poniekąd toczy się do dziś. Co do wypowiedzi Jezusa, to są jedne z tych figuratywnych. Widać po stylu wypowiedzi. Jezus zawsze mówi je w kontekście konkretnego człowieka, dla którego majątek stał się ważniejszy od 'dóbr niebieskich'. Bo to, że pieniądze mogą stać się bożkiem faktycznie wynika z Ewangelii. I zdrowego rozsądku. Inwestycja nie byłaby lichwą. Nawet w radykalnych koncepcjach wczesnochrześcijańskich. Warto dodać, że podstawy współczesnej nauki ekonomii zostały położone przez cystersów, a później przez hiszpańską szkołę z Salamanki (jezuicką) w XVI wieku. Są jeszcze kalwini z ich specyficzną etyką pieniądza, i wreszcie jest przypowieść o talentach, ze swoim niepokojącym zakończeniem. Kwestia bogacenia się jest w wewnątrzchrześcijańskiej dyskusji sprawą poważną i wieloznaczną. Dyskusja pewnie nigdy się nie skończy. Jedno jest pewne, ani Józef z Arymateji, ani Zacheusz nie zostali przez Jezusa zobligowani do oddania swojego majątku. A miele go sporo. Zapytasz co z młodzieńcem, który przyszedł do Jezusa. Otóż, to jeden z tych fragmentów, które akurat wszyscy interpretują metaforycznie, a myślę (nie tylko ja), że trzeba dosłownie. W tym sensie, że Jezus zwrócił się DO NIEGO. Nie wygłosił OGÓLNEJ NAUKI MORALNEJ. Poprosił TEGO człowieka o oddanie majątku ubogim. Miał swoje powody. Nie każdego swojego słuchacza o to prosił. Co do pogardy rzeczy doczesnych, nie ma jej u Jezusa. Jest tylko świadomość skali. Jezus je wieczerze, ma skarbnika wśród Apostołów (Judasza), nie żebra i nie odziewa się w łachmany. Ale sprawom finansowym się nie poświęca, bo szkoda mu na to czasu. Wie, że ma nauczać.
Dla mnie to jedno i to samo. Motyw magii, dobra ze złem i wspaniałych dzieci. Wszystko na jedno kopyto, ale jak mam wybierać to Harry'ego, bo znacznie bardziej jestem do niego przywiązana emocjonalnie i lubię chłopaka, co tu dużo mówić. Film i tak jest przesycony efektami specjalnymi i kurde brakuje wielu fajnych scen.
Na szczęście dla mnie, katolika o skrajnie liberalnych poglądach na gospodarkę, lichwa (w rozumieniu średniowiecznym) nie jest już zakazana przez Kościół. Grzechem jest tylko czerpanie korzyści z czyjejś rozpaczliwej sytuacji finansowej.
Czyli wszystkie banki na czele ze SKOKiem będą się w piekle smażyć ? I słusznie, poniekąd. Nie dalej jak wczoraj przyszło do nas z Nordei pisemko zawiadamiające, że spóźniamy się z wpłatą kolejnej raty za mieszkanie (jakbyśmy o tym nie wiedzieli) i wysłanie tego pisemka kosztowało nas, zgodnie z tym, co tam stało, 50 zł. Pomimo iż mój ślubny dzwonił do nich kilka razy, tłumacząc że mamy problemy teraz z pieniędzmi i spóźnimy się trochę (dotchczas przez cztery lata nie mieliśmy ani jednego spóźnienia). Tak więc chętnie się zobaczę z nimi w tym piekle (bo z braku ślubu kościelnego i ja tam trafię ).
Ech, na szczęście się mylisz. Co do braku ślubu jako jakiegoś tam determinantu piekła.
Myślisz ? No, a co powiesz na panieńskie dziecko ?
Nieważne co powiem ja. Ważne co powie Bóg. Wątpie, żeby powiedział coś groźnego.
O, kurcze. To ja w takim razie trafię absolutnym ciurkiem. I nawet rychła poligamia mi nie zaszkodzi .
O koncepcji zbawienia też można dyskutować godzinami...
Wiecie kiedys papiez zakazal bebnow i kawy, bo pochodza od szatana. Coz, rano pije kawe i lubie bebny,a zapewne obecny papiez tez ;P. Chrzescijanstwo opiera sie na nauce Chrystusa. Ludzie, tak jak faryzeusza za Jezusa, powywrazali znaczenie slow, czepiali sie polslowek i nowe zakazy i nakazy wedle swego wiedzimisie zakladali. W razie watpliwosci wiec w postepowaniu jakiegos tam klechy warto zajrzec do Zrodla ;).
Hej, przyzwoity protestant by chyba sie wkurzyl jakby mu nagle powiedziano,ze ma byc nagle socjalista XP Katolik zreszta tez. A po co przykazanie zeby nie przywlaszczac sobie niczego co jest twego blizniego? Jak dla mnie to wskazuje na poszanowie wlasnosci prywatnej. No i jak slusznie Katon powiedzial i jak ja juz wspominalam, Jezus lubil sie poslugiwac pienieznymi metaforami. Jak juz bylo powiedziane, to przywiazanie do pieniadza, a nie fakt posiadania tak mierzil Jezusa.
Wracajac do Narni ^___^...zastanawialam sie niedawno nad ortografia tego slowa. Logicznie rzecz biorac "Narnia" powinno odmieniac sie jak "Maria". Narinia- Narnii, Maria-Marii, a jest Narni ;P. Polska jezyka trudna jezyka.
Las zimowy w Narni to w duzej mierze Pieniny i Bialowieza - tak mowili w Telexpresie.
Jezeli chodzi o piekno. Czy Blackowie nie sa piekni? Pociagajacy? Czyz Riddle nie byl uderzajaco przystojny? Rowling tez pokazuje,ze nie wszystko co wyglada jak potwor jest potworem. NIektore z obrzydliwych bestii Hagrida sa dobre. Hardodziob (ale on moze byc uznany za piekny), pieseczki ;P. Acha i nie zgodze sie,ze nikt z trio nie jest przystojny. Rowling w VI tomie rozwiewa chyba wszelkie watpliwosci co do tego, dlaczego Harry AZ tak jest popularny.
Natomiast Lewis swoich bohaterow czyni pieknymi, wiekszymi, dostojniejszymi. Topos rycerza i damy. Ale slusznie, zlo tez jest piekne. Szatan tez nie jest straszny, wrecz przeciwnie, wydaje sie pieknem.
Kurcze, mialam cos waznego napisac, ale cos mi sie od niedzieli zapomnialo ;/ No, w kazdym razie trzeba pamietac,ze Narnia to basn - oczywiscie,ze nie cala bedzie rowznie wciagajaca dla nastolatka i doroslego jak np. Potter, ale HP to juz historia fantasy z wieloma watkami, ktora nie ma na celu pouczac, a raczej uczyc jak rozpoznawac zlo i dobro i to,ze nic w zyciu nie jest biale lub czarne. Narnia jest wiec doskonalym podrecznikiem, Potter cwiczeniem, w ktorym wiedze podrecznikowa sie wykorzystuje.
@Pszczola: http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=8085&view=findpost&p=249163
Amen .
Akurat magia do której odnosi się Kościół nie ma nic wspólnego z 'magią' w HP. A czy społeczność czarodziejów stanowi cywilizacje wyższą? Cóż, zaryzykowałbym stwierdzenie odwrotne. Sympatyczniejszą może, ale troszkę jednak anachroniczną.
Ale oni się uważają za wyższą, i w tym sęk . Zresztą, jest to w dużej mierze uzasadnione - świat mugolski pełen jest wynalazków, ale one mają na celu tylko jedno: ułatwiać nam życie, prawda? A czarodzieje tego nie potrzebują - mają magię. Po cholerę im odkurzacz czy latarka, albo samolot? Tak więc w jakimś sensie mają prawo czuć się ustawieni wyżej w tym łańcuchu pokarmowym jaki wszyscy sobą stanowimy... No i nie wolno zapominać, że od wieków za najwyżej rozwiniętą cywilizację uważana jest ta, której członkowie umieją korzystać z największego obszaru możliwości swojego umysłu. A czymże innym jest magia, jak nie gigantyczną siłą umysłu właśnie?... Popatrz też na nas (mówię teraz o cywilizacji tak zwanej zachodniej w ogólności, nie o Tobie czy o mnie) - spoglądamy z taką pogardą na wspomniane przeze mnie we wcześniejszym poście plemiona, które nigdy nie słyszały o elektryczności, a nie zdajemy sobie sprawy, że o ile oni prawdopodobnie w mig przystosowaliby się do życia w naszych warunkach, tak w odwrotną stronę nawet mowy nie ma. W wielu kwestiach stoją wyżej niż my, ale my w swoim zadufaniu nigdy tego nie dostrzeżemy. Dlaczego więc takie zadufanie miałoby być obce czarodziejom, którzy - mimo wszystko - są tylko ludźmi?...
A do czego się odnosi Kościół i o co mu tak naprawdę chodzi, to ja nie wiem. Ale wiem za to, co niektórzy jego pracownicy tudzież reprezentanci (w postaci obecnej głowy, na przykład) mówią o HP.
Czy potterowska magia to siła umysłu...Hmm... Nie wiem. Pole do dyskusji tyleż ciekawej co zupełnie abstrakcyjnej. Błądzenie we mgle. Może inny rodzaj energii? Może nieodkryte możliwości ludzkiego umysłu? A może magia i już. Czary mary. W każdym razie napewno nie to, co w rozumieniu Kościoła jest magią. A co o Potterze uważa Benedykt XVI, tego akurat niewiadomo. Wiemy tylko o niejasnym i wyjętym z kontekstu liście kard. Josepha Ratzingera. Wiemy też, że po tym liście 'casus potteriana' i książka pani Kuby została przekazana do rozpatrzenia odpowiednim watykańskim gremiom (na czele z ks. Fleetwoodem), które wydały 'wyrok uniewinniający'.
Riddle jest przystojny, ale my poznajemy go w pewnym kontekście. To nie pozwala nam tego dostrzec. Zupełnie inaczej musieli go odbierać nauczyciele i koledzy z Hogwartu...
Ależ ja to znam. Wiesz doskonale, że religia to trudny temat. Łatwo wejść na grząski grunt bezpodstawnych oskarżeń czy histerii. Wystarczy jesden płomień, żeby wzniecić pożar. Jak dotąd jednak palenie książek HP urządzały tylko niektóre sekty protestanckie. Najbardziej nawet histeryczne głosy wewnątrz Kościoła Katolickiego nie wpłynął na jego stanowisko. To jest właśnie jasna strona hierarchii, dyscypliny, dogmatu i władzy Rzymu. Antypotterowska histeria jest właściwie zjawiskiem społecznym. Nie tyle religijnym, co okołoreligijnym. Część tej krytyki wypływa z szłusznej troski i szlachetnych pobudek, część to zwyczajne bicie piany. Stanowisko wielu potteromaniaków którzy zaogniają atmosfere obrażając kard. Ratzingera czy katolików wogóle nie ułatwia dyskusji. Są na szczęście w całej dyskusji głosy rozsądku. O sprawie pisał dosyć dawno kard. Życiński. Warto zapoznać się też z (oficjalnym, chyba jako jedyne dotąd!!!) opinią i stanowiskiem ks. Fleetwooda. Jeżeli jakieś stanowisko obowiązuje katolików to właśnie jego. W Kościele sfera wolności jest gigantyczna. Większość spraw (chwała Bogu!) nigdy nie będzie rozstrzygnięta tak albo inaczej. Katolik może być zwolennikiem gospodarki o nastawieniu socjalnym albo zwolennikiem von Missesa, stawiać tezy o wyższości monarchii nad republiką bądź być entuzjastą demokracji i wreszcie może być potterofobem jak i potteromaniakiem. To kwestia sumienia, jak miliony innych. Nie spodziewam się rozstrzygnięcia innego niż to bardzo wyważone i delikatne jakie przedstawił swego czasu na konferencji ks. Fleetwood. I dobrze.
Co do książki pani Kuby. Kardynał Ratzinger odpisał jej na list. Nie było powodu, żeby tego nie robił. Odniósł się do jej zarzutów dosyć życzliwie (prywatnie), ale sam nie kłopocząc się czymś tak żałośnie mało ważnym (też słusznie) przekazał 'sprawę Pottera' do zbadania. Sprawa została zbadana przez komisję, na której czele stał wymieniony wyżej ks. Fleetwood, który odniósł się do zarzutów pani Kuby krytycznie. Causa finita.
Oho. Awansowałem Życińskiego na kardynała, a on jest tylko arcybiskupem.
Kurcze no, nauka Kosciola to jedno, klechy to drugie.
Ha! Dzieki za te "Narnii"! Tylko dlaczego to tlumacza "Narni" to ja rozumiem O_o
[guote]Tak, Tom Riddle jest przystojny, ale gdy go poznajemy, wiemy już kto zacz, i raczej ta przystojność nie pociąga[/quote]
Czyzby? Ja bym powiedziala,ze pociaga nawet bardziej. Dorastajace panienki lubia takich ciemnych typow. To mogloby bycniebezpieczne gdyby nie to,ze sam sie Voldemort zniszczyl. A Bellatrix nie jest brzydka, Azkaban nadszarpnal jej urode, ale nadal jest atrakcyjna. To samo z Syriuszem - pozytywna postac, ale poszarzala przez wiezienie. Wiekszosc jednak wyobraza go sobie jako przystojnego mezczyzne. A wracajac jeszcze do Riddla. Niekumaty malolat, a czasami i starszy niekoniecznie domysli sie kim jest Tom Riddle- poznajemy go jako wspanialego, przystojnego ucznia, przyjaciela Harry'ego, ktory tak bardzo go przypomina.
Ale fakt faktem, w Narnii zlo ukryte jest pod przykrywka piekna. le nawet Edmund bodajze (?), ma wrazenie,ze cos jest nieprzyjemnego w Jadis. Tak samo mlody prosor i Poly, piekna twarz czarownicy brzydnie pod wplywem pewnych mysli, zawisci, zachlannosci. Natomiast wszyscy krolowie Narnii pieknieja z czasem ;).
BTW, ja tez nie moglam tu wejsc przez pare dni ;/
Kochana Owczarnio - Kościół nie był, nie jest i nie będzie normalną firmą. A pare razy wyp....ł na zbity pysk kilku swoich pracowników (np. Marcina Lutra) i do dziś się mu z tego powodu robi wyrzuty. Są sprawy, które definiują katolicyzm i takie (ich jest oczywiście niemożebnie razy więcej) w których katolicy mogą się różnić. Stosunek do HP na szczęście nie stał się jeszcze elementem żadnego dogmatu.
Nie, ja teraz już nie tylko o HP, ale tak w ogólności... A Kościół to firma taka sama jak każda inna... Z księgowością, budżetem... Zwłaszcza budżetem .
Tak. Ale dla Kościoła to są tylko środki. Kościół zajmuje się ekonomią zbawienia. I pod tym kątem weryfikuje swoich pracowników. Nie usuwa się kogoś ze stanu kapłańskiego za opowiadanie niemądrych rzeczy.
To prawda... tylko jeśli popełnią jakies wykroczenie...
Kara
Tam, Jankowskiego. Rydzykowi by dziób zamknęli, a nie - facet robi co chce, a oni ledwo coś poburkują. Za pysk i do ziemi dziada !
No ale podlegać papieżowi chyba podlega, nie?...
Czytałem książke opowieści z narni i według mnie harry jest bardziej inteligentniejszą ksiuążką z tego powodu że niemożna być kretynem żeby zrozumieć słowa wypowiedziane przez pottera. Rowling tak jak ktoś napisał Że fabułę dydaktycznymi rodzynkami i zgadza się . Ta książka nigdy mi się nie znudzi 1,2,3,4,5,cz. przeczytałem powyzej szesciu razy a 6 (narazie) 3 razy. Według moich kolegów któży wolą władce pierścieni jestem kretynem alnie niemogą zrozumieć tej fali która wypełnia człowieka kiedy czyta tą książke czuje że odrywa się od żeczywistości. I są zaskoczeni że czytam średnio 200 stron dziennie... To wszystko
Pozdro dla
Polska język, trudna język.
TPMŻ>> Twój tekst jest wypełniony
nie ma jak to radio "Maryja" i telewizja "Trwam".
Pytanie niezobowiązujące.
Skalałeś się kiedyś słuchaniem bądź oglądaniem?
Całe te "Opowieści z Narnii" są dla mnie za bardzo bajkowe. Po pierwszym przeczytaniu HP nie ma szans na skojarzenie ze sobą wszystkich faktów. "Opowieści z Narnii" to książka na jeden raz a jeśli ktoś już raz przeczytał HP to z pewnością jeszcze kiedyś do niego wróci.
Nie mogę powiedzieć co jest lepsze bo nie byłam na "Narni" , ani książki nie czytałam , jak oglądne lub przeczytam "Narni" , to w tedy będę mogła coś więcej powiedzieć na ten temat .
Więc po co się wypowiadasz?
Cierpliwość mi się kończy.
Ej Em, daj jej szanse, jest nowa, może jak sie zaaklimatyzuje to zacznie pisać sensowne posty.
Avery, aklimatyzacja nie musi polegać na pisaniu nieprzemyślanych postów. Aklimatyzować można się po prostu czytając, zwłaszcza te tematy, w których ma się zamiar wypowiedzieć, zamiast nabijać licznik.
Dzięki Avery , bo ta Emotniconka nie da mi spokoju , ciągle tylko się mnie czepia. Jestem nowa , i może jeszcze nie do końca ........
Protestuję przeciwko nazywaniu mnie "tą Emoticonką". Jedna jestem taka .
Cały czas tępię? Chyba oślepłam, bo nie widzę. Rzuć okiem krytycznie na swój post w tym temacie. Zaręczam Ci, że są tu ludzie, którzy mogliby o wiele ostrzej Cię potraktować, więc się jeszcze wstrzymaj z określeniem "czepiać się". W zagadkach Twoja odpowiedź była po prostu zła i tyle też napisałam. Natomiast post w temacie "Snape" był naprawdę niepotrzebny, bo nie wnosił nic nowego, a kiedy temat ma kilkanaście stron, przedłużanie go bez nowych spostrzeżeń irytuje użytkowników.
Gdzie tu czepianie się Ciebie? Jeśli już się czegoś "czepiam", to Twoich droga Uluniu postów.
Przepraszam za offtop.
Dobra , ale nie oto mi chodziło , chodziło mi oto że inni też tak napisali , a ty się czepiasz tylko mnie . Jak chcesz to sobie przeczytaj wszystkie posty !! :P:P:P:P:P:P:P:P
Em, nie irytuj się. To zawsze będzie walka z wiatrakami ;]
hehehe...właśnie Em wyluzuj ;P.
Hmmm...ja jakoś tych filmów (czy też książek, choć nie czytałam Narni)nie potrafię porównać ze sobą :|. To tak samo jakby zestawić go z Władca Pierścieni. Każdy z nich jest na tyle inny, że to po prostu niemożliwe...dla mnie ofcourse. I nigdy tego nie robię. Czytając Pratchetta, czy Kuttner'a, czy jeszcze innego autora nie porównuję ich nigdy. Każdy ma w sobie coś wyjątkowego .
U, powinnaś się cieszyć że nie trafiłaś na mnie albo kubika...
Ja tam oczywiścię wolę Harry'ego pottera!! I nie mów,że to jakaś łatwa książka,czy film!! Opowieści z Narni uważam za jakby mały niewypał. Za dużo...tych...stworków, fantastyki. Fanastyki z Harry'm Potterze tez ie brakuje ,ale tutaj jest ona jakoś inaczej przedstawiona. Harry Potter prosty?? Niby tak?? To sie wczytaj w niego bardziej!! Tyle zagadek,których w książce nie ma wyjaśnień. Poczytaj uważiej i pomyśl. Np.: dlaczego nie moga użyć zmieniacza czasu do "ożywieia" Dumbledora?? Dlaczego Snape tak sie zachował?? Czemu Mafoy nie zabił dyrektora Hogwardu?? Co dalej?? Radze pomyśleć...Harry Potter górą!!!!
Opowieści z Narnii bardzo mi się podobają. Co prawda nie czytałam, ale oglądałam film. Sądzę, że jednak Harry Potter jest o wiele lepszy. Może dlatego, że film oparty na podstawie książki C.S Lewisa obejrzałam 3 razy i zapomniałam o nim. A o Harrym nigdy nie zapomnę, bo to najlepsza książka jaką czytałam. I obejrzałam jej ekranizację. Harry Potter jest niepowtarzalny, ciekawy, fascynujący, wciągający i wiele innych :] Aż ciężko opisać. To chyba tyle Pozdr.
edit: nie wiem co mnie naszło, żeby wypowiadać się w takim "starym" temacie xD
Czytałam i oglądałam wszystkie części "Opowieści z Narni" oraz "Harry'ego Pottera". HP rulez ! To dobre i to, ale "opowieści" są dziecinne i miejscami nudne .
Przeczytałam Opowieści z narni. Nie 7 tomów nie przeczytałam ale 3.
I każdy jest o czym innym. Inni bohaterowie główni. Po samym filmie nie można oceniać. Uważam, że Harry'ego nie da się porównywac z Narnią. Poprostu. Nie lubię porównań. Tak ja nie mozna HP do WP. Poprostu książki nie są od tego by je porównywać.
Szczerze to od Narni bardziej podobał mi sie HP.
Poprostu HP mnie wciągnęło, pozwalało zapomnieć o własnych problemach. Może macie rację, ze jest to książka łatwa. Owszem, pisana prostym językiem, ale nie mogłabym powiedzieć że Opowieści z Narnii pisane są jakimś trudnym językiem.
Poza tym, kiedy Przeczytałam 1 opowieść z Narnii, myślałam, że w następnych wystąpią ci sami bohaterowie. A tu nie. Może i to świadczy o tym, ze ta książka jest bardziej dojrzała itp itd
Trudno, może ja tego poprostu nie zauważam. książka owszem, podobała mi się. Ale tylko tyle. Nie przywiązałam się do niej, na nią nie musiałam czekać, poprosty ja HP darzę sentymentem.
i tyle. Może i jestem niedojrzała, może mój post jest nieprzemyślany. Ale przynajmniej nie bazowałam na tym, że obejrzałam film.
Dziękuję
Wszystkie częście oprócz tej jednej są z tymi samymi bohaterami lub z kimś z poprzedniej części. Mnie się to podobało: upływ czasu, niewinność dziecka, itd.
Dla mnie Narnia zawsze była ważną lekturą, ale ją poznałam kiedy sama jeszcze czytać nie potrafiłam, potem powróciłam do niej po latach. Oczywiście, że Potter jest ciekawszy, to inny typ opowieści. Słusznie Shmanii, porównywać te dwie książki pod tym względem nidgy nie będzie sprawiedliwe.
No...też się zgadzam z tym, ale też przyznaje,że HP ciekawszy!! Jak dla mnie, to szybciej się go czyta ( czyli tak wciąga) i jest po co czytać kolejną część, bo tak się kończy poprzednia,że po prostu musisz wiedzieć, co się bedzie działo dalej - Narnia to nie to...
Widziałam Narnię , i ją czytałam. Uważam ,że film o potter'rze jest o wiele lepszy a co dopiero książka. W potter'rze się coś dzieje, są bardziej realni bohaterowie, a nie lew, czy pół człowek pół koń , którzy gadają i nie rzucają się na czlowieka. Wiem ,że to tylko fantazja , ale moim zdaniem potter jest najlepsza książką.
Narnii nie czytałem, więc się nie wypowiem, ale to mi się podobało:
Daj spokój. Harry is the best chyba wszyscy Ci to powiedzą.
Rincewind to fajtłapa, ale wolę jego, Dysk i ŚMIERĆ niż Pottera, Hogwart i Voldemorta.
Pratchett da man
Ja się tak tylko zastanawiam, co ty Child jeszcze robisz na tym forum. Ale jak sobie popatrze na LW i zobacze twojego ficka wiszącego jako ostatnio dodanego, to od razu mi się humor poprawia. Coś mi się wydaje, że ty się wypierasz części własnej osobowości
młody byłem. i potrzebowałem pieniędzy. a poza tym ona twierdziła, że ma 18 lat ;)
nie wypieram. dorastam. emocjonalnie, intelektualnie, kulturalnie i Bóg wie jak jeszcze. tylko kłamać nie mogę przestać.
na tym forum? obracam się w 96% na tok szole i qlturze. tam mi dobrze: jest miło, ciepło, schludnie, sucho, woda nie cieknie, gaz nie ulatnia, a offtopy po stokroć ciekawsze niz tu ;)
Ja nie do tego piję. Każdy z ludzi tu obecnych przeżywał okres fascynacji HP. A niektórzy właśnie teraz go przeżywają. Osobiście też wolę poczytać Pratchetta, Gaimana, Vonneguta, Pilipiuka...duzo by wymieniać. Ale w pewnym stopniu rozumiem, a na pewno toleruję ludzi, którzy świata poza HP nie widzą.
Osobiscie uwazam ze harry jest lepszy niz Narnia. Czytałam narnie, jest głupia ,ale film jest lepszy od ksiazki. Harry owszem jest troche skompikowany, ale tylko dla dzieci. Wiec najlepiej im go nie dawć.
Jak moze gadać lew, pół koń, czarowina zamrazać zwerzeta tam nic sie nie dzieje,a w potter;rze cos sie dzieje jest akcja i nie toczy sie w kółko to samo.
Polecam Harry'ego Potter'a jest najlepszy
Opowieści z Narnii to książka raczej dla dzieci, a Pottera czytają też dorośli. Poza tym Narnia jest nudnawa i za krótka.
Nie powiedzialabym ze Narnia jest glupia. Czytalam wszystkie jej czesci i barzdo mi sie podobala i to nie prawda ze to ksiazka czytana tylko przez dzieci. To zalezy kto co lubi
Cóż, dla tych co sądzą, że "Kroniki Narnii" są tylko dla dzieci, radzę przeczytać dedykację "Lwa, czarownicy i starej szafy".
Moja babcia czytala mi jak bylam mala ksiazki Lewisa i musze powiedziec ze bawila sie przy tym nie gorzej niz ja:)
Moja mama, jak to mowi, w ogóle "nie rozumie" bajek. Nie dla każdego ten typ ;). Mój tata za to bawił się przednie.
Narnia to klasyka.
Potter to wytwor nowoczesny i uwielbiany, ale nie ma co porownywac.
Po prostu.
Narnia to najcudowniejsze ksiazki i film jakie widzialam i czytalam. A jesli ktos w ogole krytykuje nie znajac calego tematu, to o co mu chodzi?! Przeczytalam wszystkie siedem opowiesci, obejrzalam film, tak samo z Harrym i sa to... no cos, dwie bajki. Ale w sensie ze zupelnie rozne rzeczy
I jeszcze jedna wazna sprawa - dla osob nie wychowanych na narni trudne jest pojecie jej uroku. To zupelnie jak w samej ksiazce - bohaterowie dorastaja i nie moga sie juz tam dostac. Jesli zaczyna sie czytac za pozno, to tez mozna pozostac w szafie z normalna sciana, a nie przejsciem do magicznej krainy.
A film jest piekny, nie sztuczny, zrobiony tak cudownie zgodnie z pierwowzorem, ze przez caly seans siedzialam jak zahipnotyzowana.
nie widzialam filmu ale co do reszty to zgadzam sie w 100 procentach:)
Ale czytałaś książki, no nie? No bo inaczej nie ma co porównywać...
Jeżeli ktoś nie zna jednego to raczej nie oze porónywać ( tak mi sie przynajmniej wydaje ). A co do czytania Narnii w dorosłym życiu - mocno dorosłe osoby także dostają się do tego świata "Narnii", ale widzą ją inaczej niż osoby w różnym wieku - to normalne, ale w jakimś sensie dostają się do tego magicznego świata. Tak samo jest z HP, po prostu każdy widzi wszystko w innym świetle, zwraca uwagę na coś zupełnie innego, niż drugie osoby - zależy od wieku i charakteru.
popieram mi tez sie nie podobalo. jak chodzi o ksiazke to HP bije kazda o glowe. apropos jak sie dostac do sekty Huncwotów????
eee?? Tu bym polemizowała że bije każda o głowe... Jak na mnie to np. "Biblii" nie bije na głowe.... I chyba "sekte" to ty masz nabijania postów i 50 emoticonek obok siebie... Powodzenia...
A ja ci powiem ze wole HP, pod wzgledem montarzu jak i fabuy, chociaz Narnia tez mi sie podobala.
Omg, sorry za tak krutkiego posta, ale co by tu wiecej napisac?
dopisz przeprosiny dla pani ortografii i mysle, ze dlugosc w takim wypadku styknie
Narni jest bardzo fajne ale oczywiście HP jest lepszy
Nie wiedziałem Narni, myślę że jest to trochę inny materiał na film, w Narni są pokazywane jakieś wartości, a HP to czysta rozrywka ale to jeszcze niczego nie przesądza.
Aha. Czyli więcej różnic nie ma? Dziwne, ja zawsze myślałam, że Opowieści z Narnii i Harry Potter to dwie zupełnie inne klasy książek, prawie dwa zupełnie odmienne gatunki, konwencje, sposoby opowiadania i przesłanie. Ale widać nie miałam racji.
Hm.. Ksiązka "Opowiesci z Narni" jakos mnie nie zachwyciła zato byłam pod wrażeniem filmu czego nie można powiedziec o filmach HP- stanowczo wole książki chociaz z checią oglądam filmy i porównuje z ksiązkami. Narnia nie przypadła mi do gustu pod wzgledem ksiażki a HP lubie i ogladac i czytac.
Sorry że ten post taki bez ładu i składu- jak zresztą wiekszość moich postów:)
Eee to po co je piszesz?... Zresztą, wcale nie jest tak źle.
Źle sie wyraziłam :Jest mała różnica , tak powinno być!!no dobra musze kończyć!!
moja MAMA uważa że nie powinnam czytac Harry'ego po raz 14 musiałam ja posłuchać.Jak czytam Narnię to nie ma nic przeciwko temu.........ciekawe dlaczego??
estej: no.musze ją słuchać!!a , z resztą ja ją już słucham!!
---------------------------------------
For SP 15 z Bzia!!Fenks!!
Buahahah... !!!!!!!! ... piiip... przepraszam to odruch bezwarunkowy był.
(a obiecywałam sobie, że nie będe się odzywać w takich przypadkach, ech)
Wickie, to dobrze że już słuchasz mamy - zapewniam Cię, wyjdziesz na tym na plus.
Tylko nie mów, że "musisz" - bo taki posłuch traci wtedy na wartości.
Odnośnie bieżącego tematu Narni i HP nie wypowiem się za bardzo - Narni nie czytałam, tylko oglądałam. Przetrwałam. Ale bez większych porywów serca. . I nie widzę powodów, by licytować, które lepsze - skoro to jest zupełnie niekompatybilne (!) – swoją ocenę rzecz jasna opieram wyłącznie na porównaniu fabuły filmowej. Narnia mnie nie porwała, choć sam film był dobry… a jednak w opowieści brakowało mi tego czegoś.
Cóż ksiązki już raczej nie przeczytam... ekranizacja nie urzekła mnie aż tak, bym sięgnęła po serię (chyba parę dobrych lat za późno się zetknęłam z Lewisem)
Teraz znacznie ciekawsze rzeczy mam do czytania
To tyle - zmykam.
smagliczka :no raczej nie powinnam pisać "musze"
no ja sie z tobą zgadzam no bo poco licytować jedni lubią to drudzy lubią to!1nic nie poradzisz!!!
-------------------------------------
jak ja bym chciała mieszkać w Archelandii!!
Czytałam i Harry'ego i Opowieści ale jednak wole Harry'ego pozdrawiam:*
ja tam wole harry'ego... podoba mi sie zarowno ksiazka jak i film... no i jest na pierwszym miejscu swiatowych bestsellerow... opowiesci z narnii ogladalam na dvd.. nawet mi sie to podobalo... ale zdecydowanie harry potter przebija wszystko!!
A czytałaś "Kroniki Narnii"? Film to nie książka. Bestsellerem może zostać najgorszy gniot. Na całe szczęście "Harry Potter" gniotem nie jest. Ale nie zmienię zdania, tych serii nie da się porównywać. Tak sobie myślę, że "Władca Pierścieni", "Kroniki Narnii" i "Harry Potter" to taka trzypalczasta ręka klasyki. Dzieci powinny zacząć swą przygodę z literaturą fantastyczną od Narnii, przez Tolkiena, kończąc na Potterze. Chociaż logiczniej by było przeczytać najpierw Pottera, potem WP. Ale że Tolkien był pierwszy (i kiedyś to właśnie jego twórczość porównywano z książkami Lewisa), może lepiej zapoznać się z tym pierwszym fantastycznym światem?
Jezu, nienawidze tego typu dywagowania nad tym, co lepsze. Wanna czy prysznic. Pepsi czy coca-cola. Zlituj sie. Przede wszystkim ksiazki te sa calkowicie odmienne. To, ze jest to ten sam gatunek literacki na szczescie jeszcze o niczym nie swiadczy. Inna fabuła, inne przesłanie, wszystko INNE. Nieporównywalne. Mnie osobiscie bardziej odpowiada Harry. Z cykli Narni czytalam tylko część I i szczerze mowiac niespecjalnie przypadła mi do gustu. Sprawa indywidualna, z kolei komus mogla sie bardzo spodobac. Film z kolei zrobil na mnie wrazenie. Przyznam, ze zostal bardzo dobrze i kompetentnie nakrecony. Czego chyba nie mozna powiedziec o 2 pierwszych ekranizacjach Harrego. Co do języka, tu sie musze zgodzic, ze w Harrym jest on stosunkowo banalny. A to dlatego, ze ksiazka pisana jest takze z mysla o tych mlodszych czytelnikach. Nawet mi się to podoba. To jedna z niewielu takich ksiazek, ktora jest w stanie zainteresowac osoby w roznym wieku , o roznych pogladach i zainteresowaniach. Dlatego m.in. jestem pod wrazeniem. Harrego zaczelam czytac w wieku 10 lat. Do tej pory mi sie nie znudzil.
Osobiście wolę Pottera. 'Opowieści...' są również ciekawe, byłam w kinie na tym filmie i czytałam tą ksiązkę [pierwszą część] ale... jakoś bardziej wciąga mnie Potter. No ale to wszystko zależy od tego, kto co lubi.
Nie mogę porównać Pottera z dziełem (wg. mnie) genialnego Lewisa. Obie historie różnią sie za bardzo od siebie.
Wspólny temat? I tu i tu występuje magia?
Przeczytałem wszystkie części Opowieści kilkakrotnie, chociaż pierwszy raz czytałem je w kolejności takiej jakiej życzył sobie to autor. Większość osób zaczyna swoją historię od Lwa, Czarownicy i Starej Szafy wkraczając już do Narnii stworzonej. Tak naprawdę pierwszą częścią (napisana później, ale to co się dzieje to tak jakby part I) cyklu jest Siostrzeniec Czarodzieja (tak stwierdził sam autor) w którym poznajemy same początki przygód. Czytając książki w kolejności zaproponowanej kiedyś przez Lewisa mamy dopiero możliwość chronologicznego poznania wydarzeń z tej krainy i zrozumienia "o so sie roschozi" bez domysłów, chociaż i tak wiele spraw pozostawia dużo do przemyślenia.
Narnie kocham! bo ten czas kiedy zabieram się za czytanie to magiczna rzecz... nie da się wyjaśnic...
A Harry? To inna bajka
Zgadzam się z Tobą blaho, zgadzam.
Czy tylko mnie irytuje ten temat? Porównajmy "Alicję w Krainie Czarów" z "Kubusiem Puchatkiem". Dwa genialne tytuły, których nie da się i nie można porównywać!
hmmm... nie czytałam ale nie oglądałam "opowieści.... " ale i tak nie zamienię mojego ukochanego "HP" na nic innego,
Kiepskie masz podejście. To, że się lubi jedną książkę, nie znaczy, że nie można lubić innych.
Harry potter nie jest moją jedyną ulubioną ksiązką, bo mam ich kilka. ale po prostu po przeczytaniu recenzji "opowieści...", nie zdecydowałam się żeby ją przeczytać. proste. pozdr.
... To po co się tu wypowiadać? O_o
Heh, każdy ma prawo do własnego zdania, a szczególnie, kiedy ma się coś więcej do powiedzenia, czy napisania, niż .:"wolę Harry'ego Pottera", czy "Wolę Opowieści z Narnii".
No tak, ale trudno chyba się wypowiadać w tym temacie, jeśli się Narni nie czytało, nie uważasz?
A ja lubie obie ksiazki...
One sa inne. Nie lepsze czy gorsze od siebie, inne. Inne czasy, inny sposob narracja. Potter byl pisany pod wplywem popkultury konca XX wieku, Narnia byla pisana pod wplywem Tolkiena...
Obie ksiazki sa fajne i kazdy szanujacy sie milosnik fantastyki powinien je obie przeczytac, o!
Oczywiście HP. Przeczytałam wszystkie części Narnii i stwierdzam, że im bliżej końca całej serii tym nudniejsza i trudniej się czyta, a HP trzyma w napięciu do końca.
Przeczytałem wszystkie tomy Harrego Pottera i opowieści z Narni ale moim zdaniem Harry Potter jest lepszy niż Opowieści z Narni.W Opowieściach z Narni jest o wiele więcej tajemniczości niż w Harrym Potterze P.S Oglądałem wszystkie filmy HP jakie zostały zrobione .Wszystkie mi sie podobały oprócz HP i ZF myślałem że bedzie to lepszy film...
A ja jednak wolę Pottera.
Co prawda w "Opowieściach" nie ma błędów w tłumaczeniu cytatów (za słowa na grobie Potterów i kilka innych rzeczy Polkowski powinien zostać spalony na stosie .) Ale jest wyraźniejszy podział na Dobro (Aslan to czyste Christus Figure) i Zło. Nie można się pobawić w snucie własnych teorii, postaci zachowywują się dosyć przewidywalnie. W HP bohaterowie są bogatsi psychicznie, jak dla mnie.
Aczkolwiek Nasz Świat jest oddzielony od Narni. Wiemy, kiedy znajdujemy się gdzie. I za to wielki plus.
Poza tym Nasz Świat jest tak realny, że dużo łatwiej małemu czytelnikowi we wszystko uwierzyć. Ja na przykład w Pottera nie uwierzyłam nigdy, za to wiara w Narnię jest integralną częścią moich przeżyć gdy miałam pięć, sześć lat.
Szczerze to sama nie wiem . Chyba jednak HP.
No właśnie tez bym chciała wiedzieć.
A tak na marginesie, to pragnę powiadomić koleżankę oburzoną, że "Opowieści z Narnii" tłumaczył nie kto inny jak... niejaki Andrzej Polkowski .
Tak, chodzi o to.
Jest to cytat z "Biblii" i brzmi (w moim wydaniu "Biblii"): "Jako ostatni wróg, zostanie pokonana Śmierć". 1 Kor 15,28
Owczarnio moja droga, SAMA O TYM TU GDZIEŚ PISAŁAŚ .
Ale. Starość nie radość, skleroza nie boli .
Ja pisałam? Że co, że źle to Polkowski przełożył? Zechcesz odnaleźć i pokazać, czy pozostaniesz przy obrażaniu mnie?
Proszę, wyręczyłam Cię i sama znalazłam co na ten temat napisałam. Jeśli jest tu choć słowo o paleniu na stosie, to jestem nie tylko stara i stetryczała, ale również ślepa...
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=11443&view=findpost&p=337254
=)
Pozdro dla wszystkich, którzy pomogli mi znaleźć tego posta =D
No dobra, dialektyka poszła w ruch, zanim zdążyłem... ech... dupa.
Jak widać, to chyba jednak mnie należą się przeprosiny . Już teraz podwójne.
Czy możesz uzasadnić?
Ależ oczywiście, że mogę. Bradzo chętnie. 1) Miętówka pali Polkowskiego na stosie, porównując tłumaczenie HP do tłumaczenia Narnii. 2) Ja się z tym nie zgadzam, wskazując jednocześnie na fakt, że Narnię też tłumaczył Polkowski. 3) Miętówka zarzuca mi sklerozę sugerując, że ja swego czasu podobno chętnie bym również Polkowskiego za to samo na stos posłała. 4) Ja odpowiadam, że nic podobnego, posiłkując się cytatem, z którego jasno wynika, że a) nigdy nie twierdziłam, jakoby Polkowski rzeczony cytat przełożył błędnie; b) w żadnym razie nie domagałam się jakichkolwiek konsekwencji, o stosie nawet nie wspominając. Owszem, cytat też uważam, że winien był rozpoznać, ale to nie znaczy, że jego tłumaczenie było złe. Wyraziłam za to ubolewanie nad sytuacją ogólną, zaistniałą w siódmym tomie, który odznaczał się niechlujnym dość (jak na Polkowskiego) przekładem i redakcją. Zwłaszcza redakcją, a raczej jej brakiem. 5) Katon w międzyczasie zasugerował, że to jednak ze mną coś jest nie tak, podczas kiedy wyraźnie wykazałam, że nic podobnego.
Stąd wniosek: Miętówka powinna mnie przeprosić za bezczelność, Katon za wmawianie .
Baj de łej, jestem niezmiernie ciekawa, czy Miętówka czytała Narnię w oryginale, skoro chce porównywać tłumaczenie...
A, i tak jeszcze na koniec... Nie jestem specjalistką od Biblii, więc postanowiłam sobie sprawdzić, bo wieszać psy jest zawsze najłatwiej. Oto ile jest "wersji" tegoż cytatu tylko po angielsku:
New American Standard Bible (©1995)
The last enemy that will be abolished is death.
King James Bible
The last enemy that shall be destroyed is death.
American King James Version
The last enemy that shall be destroyed is death.
American Standard Version
The last enemy that shall be abolished is death.
Douay-Rheims Bible
And the enemy death shall be destroyed last: For he hath put all things under his feet. And whereas he saith,
Darby Bible Translation
The last enemy that is annulled is death.
English Revised Version
The last enemy that shall be abolished is death.
Webster's Bible Translation
The last enemy that shall be destroyed is death.
World English Bible
The last enemy that will be abolished is death.
Young's Literal Translation
the last enemy is done away -- death;
Podobnie jest w innych językach. Tak więc - zanim Miętówko wrzucisz Polkowskiego na stos - proponuję troszkę więcej pokory .
Zaś już tak całkiem na marginesie, to chodzi o wers 26, nie 28, jak podała Miętówka. Który to wers już w Biblii Brzeskiej wygląda tak: A ostatni nieprzyjaciel śmierć będzie zniszczona; w Biblii Gdańskiej tak: A ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony, jest śmierć; a jeszcze się pewnie i inne znajdą.
Editxxx: ponieważ jestem z natury dociekliwa i miałam chwilę czasu ...
Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. - Biblia Tysiąclecia
A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć. - Biblia Warszawska
Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć. - Biblia Warszawsko-Praska
A ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony, jest śmierć. - Biblia Gdańska
A ostatni nieprzyjaciel śmierć będzie zniszczona. - Biblia Brzeska
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - Biblia Poznańska
Jako ostatni nieprzyjaciel ma zostać unicestwiona śmierć. - Przekład Nowego Świata
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - Harry Potter i Insygnia Śmierci.
Jak widać, Polkowski wcale nie dał ciała, wystarczyło trochę poszukać, użył po prostu mniej znanego przekładu. Tu walę się w piersi, powinnam była sama sprawdzić, a nie sugerować się tym, co inni pisali na forum. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że skoro tacy wytrawni znawcy jak Katon czy Zwodnik byli pewni, to uznałam, że wiedzą co mówią. Kolejna nauczka . Tak czy siak jednak, nigdy nie twierdziłam, że Polkowski przełożył to zdanie błędnie czy niewłaściwie, sądziłam tylko, że rzeczywiście, on (lub ktoś inny) przeoczył fakt, że to cytat, przetłumaczony już (i to jak widać, na wiele sposobów) i gotowy. Tym bardziej się cieszę, że jednak jeden z moich ulubionych tłumaczy kolejny raz okazał się mieć więcej przytomności umysłu i kompetencji, niż go tu posądzano .
Przeprosiny masz ode mnie załatwione.
a) źle zrozumiałam twojego posta
b) mam inne wydanie Biblii, i tym się sugerowałam.
Więc przepraszam.
I z mojej strony koniec dyskusji.
zdecydowanie HP, opowieści mnie jakoś nie wciągnęły.
Harry Potter, oczywiście.
Choć trzeba przyznać, że Lewis, to klasyk fantasy, a Rowling jedynie zaczyna, tak jakby. Opowieści z Narni są bajkowe, przez to mnie odrzucają. W sumie można czytać je dzieciom na dobranoc, a Harry wydaje się... bardziej dla osób starszych? W pewnym sensie, bo na przykład za dużo tam krwi, przemocy, brutalności, etc. No i trzeba przyznać, że w książce Rowling jest naprawdę sporo tajemnic, a to jest to, co koty lubią najbardziej.
Musiałam sobie trochę odświeżyć pamięć, bo Potter to lektura dość świeża (i często powtarzana), a Opowieści czytałam już jakiś czas temu..
Przede wszystkim, ciężko to porównywać, bo książki się od siebie dość mocno różnią. Ale gdyby spróbować... Potter zdecydowanie bardziej wciąga. Wydaje mi się też, że lżej mi się go czytało- jest napisany bardziej nowoczesnym, lżejszym stylem.
Natomiast z Opowieści pamiętam niesamowity, baśniowy, magiczny klimat, którego chwilami brakowało mi w HP, szczególnie w późniejszych tomach (a może to tylko ja się postarzałam? )
Ogólnie rzecz biorąc nie uważam, żeby któraś z tych dwoch książek była wyraźnie lepsza od drugiej, chociaż możliwe, że gdybym teraz poczytała Opowieści z Narnii, mniej by mi się podobały- bo Potter jest chyba przeznaczony dla trochę starszych czytelników (przynajmniej jego ostatnie tomy).
Post enigmatycznego to jest taka esencja tego, czego nienawidzę w internecie.
Ja wolę Harry'ego od Narnii, a jakoś się z Katonem zgadzam.
No patrz jaki paradoks.
Oj, zdradź w takim razie tę tajemnicę, cóż w tym takiego. Bardzom ciekaw.
pomijając treść, wzmiankę o Rowling, brutalność w Pottrze etc. etc. to stwierdzenie to jest to, co koty lubią najbardziej odrzuca mnie stąd na kilometr. brzmi to dziwnie w ustach faceta i ogólnie ta fascynacja (?) kotami...
that's the point
Tygryska lubię.
ale takie teksty mi się jednak z dziewczętami kojarzą.
i na tym koniec offtopa.
<a tak nawiasem mówiąc, to nie było nic prywatnego>
Dla mnie lepszy jest Harry Potter. Ogółem lubię go odkąd powstał. I jestem wierną fanką. W porównaniu do tego kto założył ten wątek i napisał " Opowieści z Narnii są lepsze". To po co ten ktoś się zapisał do tego forum? To moim zdaniem bezsens. Zapisywać się do forum o Harrym Potterze (które moim zdaniem powinno być przeznaczone dla fanów ale cóż...) i pisać tam takie teksty. Cóż...ludziom się nudzi.
Pozdrawiam wszystkich PRAWDZIWYCH (a nie fałszywych) fanów Harry'ego Potter'a.
Owco113!
Harry Potter nie powstał, bo nie leżał. A kiedy został napisany ty jeszcze byłaś małym berbeciem. Chcę Cię oświecić, że to forum nie jest tylko i wyłącznie o HP. Ludzie piszą tu też o innych sprawach, książkach, filmach, wydarzeniach, festiwalach etc. etc. Temat porównujący Narnię z Potterem jest zatem absolutnie normalny.
A i jeszcze jedno. To, że ktoś napisał, że woli Narnię, wcale nie oznacza, że nie lubi Pottera, czy jak to ujęłaś, nie jest jego fanem.
No i oczywiście należy pamiętać, że Lewis wszak urodził się klasykiem.
Enigmatyczny przy Owcy113 to jednak istny Arystoteles. Ludzie, skąd wy się tacy głupi bierzecie? To, że macie 13 lat was nie usprawiedliwia. Ja w tym wieku wygrałem olimpiadę o Piłsudskim, hyhy.
Pozdrawiam Owce, te prawdziwe, nie fałszywe.
a ja rowling dziękuję za to, że dzieki niej będę mógł mówić, że wychowałem się na HP. bo pomimo tego, że teraz już nie jarają mnie te książki tak jak dziesięć lat temu to muszę powiedzieć, że Harry pomógł mi przetrwać niektóre... kijowe wydarzenia jakie mnie spotykały kiedyś i sam fakt że czytałem tę książkę w pewnym stopniu ustawił mnie w takim miejscu w społeczności w jakim tkwię do dziś.
Wyczerpałeś temat swoją analizą, ziomuś.
ja tam nie przepadam za opowiesci z narni ale za to kocham ksiazki hp lecz filmy sa ciut gorsze
Czytałem oba ale OzN staje się nudne od części Chłopiec i jego koń
HP mogły by być do 1000000 częśći
Ja czytałam to i to i stwierdzam że to są fajne książki pokazujące miłość , dobro, zło i nienawiść, i obie są dobre.
Zdecydowanie preferuję Harrego Pottera. Lepsza fabuła, fantastyczne efekty specjalne i w filmie i w książce.
Zdecydowanie Harry
Harry Potter, wszystkie części, są najlepsze. Opowieści z Narnii też czytałam, jednak Harry cały czas pozostaje w mojej pamięci, a Narnia jakby wyparowała. Zdecydowanie Harry Potter.
Harry jest lepszy!
Harry rządzi!
Mówiąc szczerze, to Narnia. Jest o wiele "głębsza" a wnikając w nią i historię jej tworzenia, zrozumiecie dlaczego akurat ona.
Harry Potter jest super jedyny w swoim rodzaju
Mam takie pytanie, czemu czary i magia pojawiające się u Lewisa nie są uważane za nic złego a w przypadku HP doprowadzają one niektóych komentatorów do mocnej i emcjonalnej krytyki? Może to kwestia konwencji u Lewisa bliższa baśniowości u Rwoling o wiele bardziej realistyczna i dosłowna? A może słaba znajomość gatunku fantasy? Ilekroć czytam krytyczny tekst niemal nigdy nie pojawia się tam termin fantasy, punktem odniesienia jest albo baśń albo poszczególni autorzy jak Lewis i Tolkien, można odnieść wrażenie że połączenie magii i współczesnego znanego świata to musi być jakaś mutacja New Ageowskiego trendu i finito. Tylko że w ostatnich kilkudziesięciu latach podobnych prób było wiele i jakoś nikt nie wiązał ich do tej pory z promowaniem okultyzmu.
Bądźmy szczerzy, gdyby HP nie było popularne, nikt nie zauważyłby w nim okultyzmu. No i dochodzi do tego fakt, że większość ludzi która okultyzmu się doszukuje to oszołomy
Tak, popularność ma swoją cenę, np nie wiedzieć czemu wszystko co dotyczy HP jest odbierane jako element "machiny marketingowej promującej książkę", właczając recenzje, klocki lego i każdy wywiad z Rowling. Pomylono skutek z przyczyną. Swoją drogą dziwne ale jeszcze jakieś 7-8 lat temu naprawdę sie zastnawiałem czy potteromania nie wpłynie na zwiększone zainteresowanie jakimś wróżbiarsko/magicznymi pierdołami ale widać z czasem że nic takiego nie zaistniało nawet w najmniejszej skali.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)