Po przeczytaniu VII Dumbledore całkowicie stracił w moich oczach. Lupin również. A Snape zyskał.
No tak. Dumbledore przez pierwsze 6 tomów taki symbol dobra,sprawiedliwości i wogóle wszystkiego,co dobre a tu w VII tomie takie zaskoczenie.
Rowling chciała podkreślić, że nie ma ludzi idealnych. Nawet taka osobistość jak Dumbledore jest omylna. Mi się jednak nie podobało "wykorzystywanie" Snape'a w celu ochrony Harrego. Severus chciał chronić Harrego, ponieważ jest to syn kobiety, którą kochał, a Dumbledore z góry wiedział, że chłopak umrze.(No chyba, że wszystko przewidział i miał pewność, że Harry przeżyje...) Należy też pamiętać, że Dumbledore oddał swoje życie dla dobra wszystkich. http://freeware.info.pl/yogi.html
Dobra, dobra, śmierć Dumbledore'a przyspieszył pierścień Marvola, którym się brzydko bawił. <Tak, wiem, trywializuję.>
Z drugiej strony - OIP Dumbel w King's Crossie daje do zrozumienia, że owszem, przewidział to, że Harry nie umrze.
Abstrakcja - możesz uzasadnić?
Czemu stracił w moich oczach?
Ginnuś, czy to nie Ty pisałaś 'wszyscy lubią Dumbledore'a a ja nie'? Teraz moge smialo powiedziec, ze zgadzam się z Tobą, przynajmniej w większości z tego co powiedziałas.
I wcale nie stracił w moich oczach tym, że kiedyś tam coś z Grindelwaldem planował. Bardziej tym, że nie powiedział Harry'emu o co chodzi. Snapeowi też nie. Każdemu 'rozdał 'po połowie zadania i jednocześnie po połowie prawdy. Gdyby Harry nie zjawił się w odpowiednim momencie we Wrzeszczącej Chacie, nie wiadomo jak potoczyłyby się jego dalsze losy , a także losy Voldemorta i tym samym całej społeczności czarodziejów. Ostrożność Dumbledore'a była zwyczajnym brakiem zaufania wobec ludzi godnych tego zaufania. Pozwolił podzielić się informacjami z takimi nastolatkami jak Ron i Hermiona, nic nie mówiąc dorosłym, wykszatłconym czarodziejom, którzy na pewno byliby w stanie pomóc Harry'emu. Idealnym przykładem jest McDonaGall. Tego nie mogę zrozumieć przede wszystkim. Dlaczego ona o niczym nie miała prawa wiedzieć. A gdyby Voldemort zabił Snape'a wcześniej? Tego oczywiście stary, mądry Dumbel nie przewidział.
Poza tym faktycznie... Harry chyba dowiódł, że zasługuje na większe zaufanie , a przede wszystkim na poznanie prawdy. Nie tylko o Dumbledorze. Ale o sobie. Gdyby zamiast tysiąca znaków otrzymanych w testamencie poznał od razu fakty, sądzę, że nie musiałby po drodze tyle razy narażać swojego życia.
Z tym, że wtedy nie byłoby takiego fajnego siódmego tomu pełnego tajemnic
Dumbledore dla mnie stał się bardziej ludzki i przez to bliższy. Nawet wybaczam mu ten brak zaufania - zbyt wiele by ryzykował, mówiąc całą prawdę Harry'emu i/lub Snape'owi. Jak sam mówił, nie wkłada wszystkich jaj do jednego kosza (tak było w oryginale, po polsku nie wiem) - nawet gdyby Voldemort wydobył prawdę ze Snape'a, nie pomogłoby mu to w schwytaniu Harry'ego czy zabezpieczeniu horkruksów, bo Snape nie wiedział wszystkiego.
Z tym, że Snape ma powiedzieć Harry'emu, że jest cząstką duszy Voldemorta, gdy ten zacznie pilnować Nagini? Albo, że ma przekazać Harry'emu miecz Gryffindora?
Voldemort by się domyślił, o co chodzi. ;]
W takim razie idąc dalej tym tokiem rozumowania dlaczego Snape nie domyślił się, że chodzi o horkruksy ? Przecież zna doskonale czarną magie. Wiadomo - nie musiał się domyślić o co chodzi, jednak tak jak abstrakcja pisze te informacje na pewno by wystarczyły Voldemortowi;)
@ abstrakcja
Wydaje mi się, że Snape był na tyle dobry w oklumencji, że Voldemort nie miał pełnego "widoku" na jego myśli, a jedynie widział te, które Snape sam chciał mu pokazać. Stąd wynikałoby, że Voldemort nie wiedział o mieczu ani o planie Dumbledora, więc nie mógł się domyślać niczego.
@ Abarai
Może Snape wiedział, że to horkruksy. Może nie wiedział, bo jak pamiętamy z 7 tomu, Dumbledore wszystkie książki o horkruksach ukrył przed uczniami. Może wiedział, ale i tak nie mógł by nic z tym zrobić. Nie wiemy tego do końca.
Abarai
Dlaczego Snape się nie domyślił? Wcześniej tego nawet nie rozważałam, ale faktycznie - mógł się domyśleć. Może nawet się domyślił, ale postanowił zachować tą wiedzę dla siebie? Nie mówiąc nawet Dumbledore'owi [a raczej jego portretowi], że wie? Co nie zmienia faktu, że informacji tej nie zdobył w takim razie dzięki zaufaniu Dumbledore'a , ale dzięki kolejnemu jego przeoczeniu, pomyłce, niedociągnięciu. I myślę, że tak właśnie mogło być.
Golden
Może i Snape był niezawodny w oklumencji i to go broniło przed Voldemortem i tutaj chyba masz rację... ale gdyby Voldemort zabił Snape'a wcześniej? Wtedy Harry nie dowiedziałby się, że jest 7 horkruksem. Prawde mowiac, dowiedzial on sie jedynie dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, że akurat w tym momencie był we Wrzeszczącej Chacie. Gdyby przybył do niej 5 minut później, to by była , że tak powiem, niezła LYPA. Niewybaczalny błąd Dumbledore'a. Zaufał 2 osobom i to 2 osobom, które były w śmiertelnym niebezpieczeństwie. [A gdyby Harry wczesniej zginął , to kto zniszczyłby resztę horkruksów?].
Miętówka
Dlaczego Lupin stracił w moich oczach? A nie pamiętasz, jak chciał zostawić Tonks i swoje nienarodzone dziecko, bo nagle mu się odwidziało, że 'wilkołaki budzą jednak odrazę wśród normalnych ludzi'?
@ Abstrakcja
No własnie tak sobie myślę, że był to po prostu błąd Dumbledore'a. Ewentualnie Harry mógł iść do gabinetu dyrektora i pogadać sobie z jego obrazem i może w ten sposób dowiedziałby się o swoim losie. Tak naprawdę, jak piszesz, wszystko się udało dzięki zbiegowi okoliczności, ale to nie pierwszy (chociaż pewnie ostatni )raz w tej książce.
abstrakcjo: postawa Remusa mnie zdziwiła, i to bardzo. Jako człowiek stracił w moich oczach tylko, jak zaczęłam się zastanawiać, to w takiej sytuacji (z Voldemortem władającym Światem Czrodziejów) wieeeeelu ludzi postąpiłoby tak samo.
Moim zdaniem, te ataki na Dumbledore'a były trochę nie fair... Zczęli faceta oczerniać jak ten był martwy i nie miał szans się obronić. A o zmarłych się nie powinno źle mówić.
Czy wy też tak macie, że jak myślicie/mówicie/piszecie/czytacie o Albusie macie ochotę powiedzieć "Dla większego dobra"?
Przez siódmy tom (a może raczej "dzięki siódmemu tomowi"?) Albus Dumbledore już zawsze będzie mi się kojarzył z tym zdaniem.
Do grona fanów Dumbledore'a nie należałam nigdy. Chociaż jego pogrzeb był pierwszym momentem książkowym, na którym się poryczałam...
Snape'a polubiłam jakoś tak w tydzień po przeczytaniu VI tomu. Nie wiem dlaczego. Nie chcę wiedzieć. Polubiłam i już. Potem pokochałam, a następnie zostałam maniaczką. Znielubiłam (jest takie słowo?) za to obu Potterów. I Jamesa i Harry'ego.
Lupin... cóż. W siódmym tomie się zmienił. Wcześniejsze wyrobiły mi opinię, że to spokojny i opanowany człowiek. I lekki optymista. A w Insygniach pokazał pazurki... kły, chciałam powiedzieć.
Co do Dumbledore'a, to nie mógł mieć 100% pewności, że wszystko potoczy się baz zarzutu,a Harry nie umrze wcześniej, chociażby podczas eskortowania go do Nory na początku książki. Ale IMO był pewien, że Harry w końcu dojrzeje do decyzji i do świadomości, że jest ostatnim horkruksem i trzeba dać się zabić ' Dla większego dobra' .
Jednak, biorąc pod uwagę fakt, ze nawet gdyby Harry umarł wcześniej, to jestem pewna, że jego zadanie próbowaliby wypełnić Ron i Hermiona, więc, ktoś by pozostał. Sądzę, że Albus mógł przewidzieć taką ewentualność.
Co do Lupina i tego, jak zachował się w stosunku do swojego dziecka - nie chcę go oskarżać, bo wiem, że chciał dla dziecka jak najlepiej, choć postąpił głupio. Szkoda mi go. Ale jednocześnie cieszę się, że Harry tak na niego nawrzeszczał w domu Syriusza, bo, mam nadzieje, że dało mu to do myślenia. No i jego śmierć w walce - bardzo ładne.
Snape - zgadzam się z przedmówcami. On był dobrym czarodziejem pod względem umiejętności i charakteru, ale nie był lepszy od Albusa, czy nawet (śmiem twierdzić) od Harry'ego, więc siłą rzeczy nie był w stanie wszystkiego pojąć. I trochę mi go szkoda. Zwłaszcza sposobu w jaki umarł.
Mnie Dumbledore osobiście po prostu zdziwił. Czułam coś, że Rowling nieco zabrudzi jego krystaliczną postawę. Przeszłość to przeszłość. Miał siedemnaście czy osiemnaście lat to i robił głupoty. Trochę nie fair oceniać kogoś za to co robił sto lat wcześniej xD
Jednak mam co do niego jeden zarzut. Wykorzystywanie Snape`a. Fakt, źle zrobił dołączając do Śmierciożerców, ale szybko się "nawrócił". A grzechy młodości ciążą za nim do końca życia. Dumbledore powinien trochę łagodniej go potraktować zważywszy, że sam miał dość ciekawą młodość.
Co do Lupina, to był jedną z moich ulubionych postaci. A po VII tomie gościu ma wielką krechę. Przez trzy tomy był skromny ale i odważny. A w IŚ zrobiła się z niego taka dupa wołowa że się wyrażę.
Co do Snape`a, to darzyłam tę postać sympatią od samego początku, a po VII tym bardziej się nic nie zmieniło
A ja myślę, że Dubledore po prostu mierzył Snape swoją miarą. Jako, że sam sobie nie potrafił wybaczyć tego, co zrobił w młodości, wymagał od Snape'a jakiejś dłuższej pokuty za grzechy młodości. I dlatego go tak wykorzystał
A mówią, żeby 'nie mierzyć innych swoją miarą "
Cóż, zbyt "wszelkie". Jakby policzyć, ile razy plan wisiał na włosku i ile rzeczy mogło pójść nie tak z przyczyn zupełnie niezależnych, można nabrać wrażenia, że plan powiódł się tylko dlatego, że miał się powieść. Niestety. Fabuła ostatnich tomów wyjątkowo dobitnie pokazuje, że mamy do czynienia jednak z bajką, baśnią, jakkolwiek by tego nie nazwać. Taką, w której bohaterom poza wszystkimi innymi czynnikami przez cały czas dopisuje niesamowite wprost szczęście, które bardziej niż cokolwiek innego lezy u podstaw happy endu. Tak było i w tym przypadku. I przejawia się właśnie planem Dumbledore'a. Ale na odbiór całości wpływ to ma niewielki.
Oczywiście,że to był własny, nieprzymuszony wybór Snape'a. Myśle,że zrobiłby wszystko,żeby w jakikolwiek sposób pomóc synowi Lily i chronić go najlepiej jak umie. Mimo,że chłopak bardzo przypominał mu znienawidzonego James'a.
A ja myślę bardziej, że chciał odkupić swoje winy w stosunku do Lily za to jak ją potraktował.
Chociaż po scenie w Wrzeszczącej Chacie odniosłam wrażenie, że Snape jednak jakieś tam uczucia do Harry`ego mimo wszystko żywił...
Myślę, że mimo wszystko jednak pozytywne.
A ja myśle,że mieszane. Z jednej strony syn ukochanej Lily a z drugiej syn znienawidzonego James'a.
No tak. Ale myślę, że jednak ostatecznie zdał sobie sprawę, że Harry jakby nie patrzeć sporo dokonał dla świata czarodziejów (czarodziei?). No i te oczy Lily... Bardziej przypominał Lily, a Severus usilnie próbował zrobić z niego ojca. Może żal mu było, że Harry to syn Jamesa, a jednak nie jego, Snape`a.
Mogło tak być Ale coś mi się takiego przypomina...było takie wspomnienie Snape'a w IŚ,gdzie Snape coś Dumbledorowi o Harrym mówi tylko nie pamiętam,co tam mówił dokładnie. Chyba o tym,że Harry robi z siebie takiego "debeściaka" itp. Kurcze nie pamiętam
Nawet dwa razy mówił, mniej więcej to samo: że Harry to mierny uczeń, w dodatku nieposłuszny, arogancki, i nadęty - dokładnie tak, jak jego ojciec. Stary, dobry Snape...
Tiaa taki zawsze miły,pogodny http://m.wypoczynek.turystyka.pl/prognoza.php No ale i tak mi go szkodaaa,że tak zginął i że wogóle zginął. Nie musiał
Musiał, musiał. Podwójny agent zawsze ginie. A na serio: nie widzę miejsca dla żywego Severusa po VII tomie.
Ja widzę . Siedzi sobie w domu Potterów na zasłużonej emeryturze, bawi wdzieci (które mówią do niego dziadzio Sev), gotuje obiady (Ginny nie ma czasu gdyż jest aktywna zawodowo), sprząta i w ogóle odkrywa w sobie nowe powołanie. Oraz jest błogo szczęśliwy.
Piękne, bardzo wzruszające (poza Ginny aktywną zawodowo).
Dziadzio Sev...
właśnie wyobraziłam sobie dziadzia Seva z długimi, siwymi i równie tłustymi włosami...
A ginny aktywna zawodowa? to by było nieco dziwne, zwłaszcza, że przyszłość Ginny widzę podobnie jak jej matki. Tzn, żeby nie było, że ona by chciała tak od razu w domu siedzieć i się dzieciakami zajmować. Po prostu, zawsze wydawała mi sie bardzo podobna, a ponoć niektóre zwyczaje wynosi się z domu.
Może jego włosy niebyłyby już tak tułste? Może Potterowie namówiliby go do kupna szamponu? Chociaż raczej nie.
"W epilogu dowiadujemy się, że wyszła za Harry'ego Pottera, z którym ma trójkę dzieci: Jamesa, Albusa i Lily. Z informacji ujawnionych przez Rowling wiemy, że została zawodnikiem quidditcha i dziennikarzem rubryki sportowej w Proroku Codziennym."
lol
Ale ja mówiłam o swojej opcji .
Jakkolwiek zawodniczka quidditcha też może być, czemu nie.
Owca, na gacie Merlina, a jak zamierzasz doprowadzić do tego, żeby Sev bawił się z jakimikolwiek dziećmi, zwłaszcza dziećmi Pottera? Zwłaszcza z Jamesem Syriuszem?
BTW - Ginny innej niż aktywna zawodowo nie biorę nawet pod uwagę.
Na gacie Merlina, nie wiem . Ale tak sobie myślę, że fajny fanfict by z tego był .
Z pomocną dłonią Hermiony, specjalistki od zmieniania osobowości, w roli głównej?
Zgadzam się Byłoby nawet śmiesznie
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)