Idę raz po świecie
I patrzę w dół i dookoła
Zrobiłem niedużą rundkę
Patrzę w lewo - ktoś woła
Głos taki dziwny
Jakby japę darł ktoś, ale cicho
Podchodzę, patrzę - mur
A z niego płynął wrzask i chichot
Podszedłem, postałem, posłuchałem trochę dłużej
Przyjrzałem się murowi i niedużej dziurze w murze
To dziura wrzeszczała i to mur ją wyśmiewał
Stał okrakiem i zabraniał dziurze śpiewać
Scena mnie zgorszyła
I poszedłem dalej wzdłuż muru
Dalej było więcej dziur
I każda wrzeszczała z bólu
Dziury były pojedyncze
A mur wielki jak skurwysyn
Stał i śmiał im się w ryj
A dziur chór jak ryczał, tak ryczy
Jeszcze bardziej bez sensu i jeszcze dłużej
Mur każe dziurom tkwić w niedużej dziurze w murze
By ośmieszyć je doszczętnie, ale z muru nie wydalić
By straciły resztki siły i znów murem się stały
Ale są takie dziury
Oby ich było coraz więcej!
Które raz olały mur
I wolą wrzeszczeć w wielkiej męce
Niż przyłączyć się do muru
Który tak drwi z ich poświęcenia
Który tak ukochał śmiech
A nie zna radości istnienia
Pełen złości i frustracji patrzę na to, co się dzieje
Myślę: już coraz silniejszy wiatr przez dziury wieje
Mur ten padnie! I zrobiłem w nim niedużą dziurę pięścią
Mur mnie wyśmiał, stał jak stoi, dalej jestem jego częścią
To jest bardzo treściwy i uniwersalny tekst
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)