Wybaczcie, ale miałam zapisany jedynie
mój początek...:(Obiecuje, ze teraz będe wszystko zapisywać!To przypomne
wam początek...
Harry siedział zamyślony w swoim pokoju.Kilka dni
temu
skończył piętnaście lat.Jego wzrok powędrował do kartek
urodzinowych od swoich najlepszych przyjaciół.Koślawe
pismo Rona,
krzywe grafy Hagrida, pośpieszne litery Syriusza
i staranna kaligrafia
Hermiony.Na samą myśl o tej ostatniej
osobie, Harry odczuwał
dreszcze.Coś czuł do jego najlepszej
przyjaciółki, więcej niż
przyjaźń.Długo jednak nie mógł myśleć, ponieważ ciotka Petunia zawołał go na
dół. "Co mogą
odemnie chcieć..." myślał Potter.
-Słuchaj
chłopcze...-Zaczął wuj Vernon gdy tylko Harry
usiadł.-Jedziemy na
wakacje na Hawaje...Pani Figg nie wiemy
czemu nie ma.Ciotka Marge jest w
szpitalu.Nie mamy cię
gdzie zostawić...Jedziesz z nami.-Te ostatnie
zdanie
wypowiedział tak, jakby był na łożu śmierci.
-C-co?-Wydukał
Harry.
-Nie marudź!Wyjeżdżamy jutro po południu!Wynocha do
swojego pokoju!-Harry powlekł się do siebie...Wakacje ma
zepsute...A miał nadzieje jechać do Rona.Postanowił napisać
listy do
przyjaciół.Zajęło mu to reszte dnia, ponieważ był
bardzo zaskoczony,
zasmuconu a zarazem zdenerwowany
całą sprawą.
-Hedwigo zanieś to
Ronowi, Hermionie i Syriuszowi...Potem
kieruj się na Hawaje...Eee...To
jest...-Ale sowa już wyleciała,
więc Harry uznał, ze wie gdzie jest to
"bajeczne"
miejsce.Nazajutrz był już gotowy.Wujechali na
lotnisko i
polecieli w ciepłe kraje.Harry zdecydowanie wolał by polecieć
tam na swojej błyskawici.Podróż samolotem nie podobała mu
się.Gdy
wkońcu wysiedli, Potter odetchnął z ulgąl.Dotarli tam
wieczorem, więc po
skonsumowaniu kolacji poszli spać.Na
szczęście mieli oddzielne
pokoje.Harry wyspał się jak nigdy.Rano po śniadaniu poszli na plaże.Harry
czuł satysfakcje, chodząc w ‘bikini’ ().On, dobrze umięśniony, dobrze prezętujący
się w takim stroju, a obok Dudley, gruby, rozlazły i wyglądający jak słoń w
bikini.Gdy rozłożyli się z wszystkimi bambetlami (tak to nazywa moja
siostra), Potter postanowił iść popływać.Gdy szedł w strone morza i
przeciskał się przez całą mase ludzi usłyszał, że ktoś go woła.Nie był to
żaden z Dursleyów.Była to jakaś dziewczyna.Gdy Harry ją zobaczył, oniemiał z
wrażenia.Piękna...Kształty idealne...Boska...
-Harry!-To przecież
Hermiona!Wyglądała cudownie.Zmieniła kolor włosów.Miała teraz szkarłatne
włosy ze złotymi pasemkami.Prawdziwa Gryfonka...
-Harry, tak
tęskniłam!-Krzyknęła i rzuciła mu się na szyje.Potter objął jej cudowną
talię.
-Witaj Hermiono...Wspaniale Cię widzieć...-Powiedział chłopak
czując wielkie szczęście i spokój, mając ją w ramionach.Jej skóra była
niesamowcie gładka.Harry się troche zaczerwienił.
-Co Ty tutaj
robisz?-Zapytała puszczając jego szyje i całując w policzek.To go troche
(troche?Bardzo!) rozkojarzyło.
-Bo....Eeee...Dursleyowie tu
przyjechali i nie mieli mnie gdzie zostawić.Jak Ci mijają wakacje?Ile już tu
jesteś?Po Twojej skórze widze, że już dość długo...
-Jestem tu całe
wakacje.U mojej cioci...
-Tak?M-myślałem, że pojedziesz do
kruma...-Tak.Harry bardzo się tego bał.
-Nie.Zapraszał mnie, ale nie mam
ochoty dalej prowadzić znajomości.On jest jakiś dziwny...-Harry teraz czuł
się naprawdę szczęśliwy.Jest tu, Hermiona stoi tak blisko, piękna pogoda,
Dursleyów ma gdzieś...Wszystko jak w bajce.Postanowili iść popływać.Po kilku
minutach usłyszeli bardzo głośny plusk, jakby ktoś wrzycił coś ogromnego i
ciężkiedo do morza.Obrucili się i zaczeli głośno śmiać.Ich śmiech niósł się
daleko.To Dudley wskoczył do wody.Próbował płynąć, ale cały czas ciągło go
na dno.Widząc grasującego wieloryba postanowili wyjść z wody i
pospecerować.Hermiona podbiegła do rodziców, by im powiedzieć o ich planach,
a Harry powlekł się do Dursleyów.
-Idę się przejść.-Powiedział.Nic mu nie
odpowiedzieli.Wiedział, że ucieszyliby się, jakby się zgubił.Szli daleko
wzdłóż brzegu rozmawiając i mocząc szfaje w wodzie.Doszli do pustej plaży.W
oddali, za nimi widać było kolorowe parasole, ręczniki i malutkich ludzi w
kolorowych strojach.
Pa :*
obiecalam, ze bedzie i jest
<famfary> oto kolejny part naszego
wspanialego ficka, ktory piszemy wspolnie juz po raz trzeci
Harry nie żałował, że nie ma z nimi
Rona. Nawet się z tego cieszył. Nie, że już nie chciał się z nim przyjaźnić,
ale teraz miał Hermionę tylko dla siebie i mógł cieszyć się jej obecnością
sam na sam z nim. Dziewczyna, chcąc przerwać monotonię spaceru postanowiła
zrobić Harry'emu kawał. Gdy zbliżała się do nich kolejna fala, ona
wepchnęła go prosto w spienioną wodę, do której wpadł aż po kolana. On
zrobił dziwną minę i spojrzał najpierw na swoje nogi, a potem na Hermi.
Jeszcze przed chwilą śmiała się do rozpuchu, ale teraz uciekała przed trochę
złym chłopakiem. On był od niej jednak szybszy i po chwili złapał ją w
pasie, chcąc się jakoś na niej odegrać. Jednak nie przewidział jednego. W
pewnej chwili stracił równowagę i jeszcze chwilę "szamotał się" z
Hermioną, po czym zdał sobie sprawę, że.....na niej leży (bez skojarzeń
zboki ). Wpatrywali się w siebie z mieszaniną
zdziwienia i dezorientacji. Ich miarowe oddechy były bardzo szybkie (pewnie
od biegu) i prawie zlewały się w jeden. Harry właśnie miał podjąć życiową
decyzję, gdy nagle usłyszał czyjś śmiech. Dość niechętnie oderwał wzrok od
orzechowych oczu dziewczyny i spojrzał na skałę niedaleko nich. Stał na niej
nie kto inny jak Dudley i się normalnie, legalnie z nich brechtał. Tak tym
wkurzył Harry'ego, że ten od razu podniósł się i już miał zamiar pójść
tam i go zrzucić z tej skały, ale przed zrobieniem choćby kroku powstrzymała
go Hermiona, łapiąc z tyłu za ramiona.
- Harry, zostaw go. Będziesz miał
kłopoty, jeśli mu coś zrobisz. Niech się śmieje, bo jego inteligencja i tak
na więcej mu nie pozwala. - wyszeptała; stała za nim i była oparta o jego
ramię
- Masz rację, Hermi...ups - Hermiona była zdziwiona, że tak ją
nazwał, ale spodobało jej się to; natomiast on spłonął takim rumieńcem jak
chyba jeszcze nigdy wcześniej - Mogę Cię tak nazywać?
- Jasne. -
powiedziała i pocałowała go w policzek, dając do zrozumienia, że jej się
podoba takie zdrobnienie, a on jeszcze bardziej się zarumienił (o ile to
możliwe)
- Odprowadzić Cię do domu? - spytał niespodziewanie czym nawet
siebie zaskoczył
- Czemu nie. Mieszkam niedaleko stąd. Moja ciocia mo
domek na skale z widokiem na ocean. Zawsze oglądam z tarasu zachody
słońca.
- No to chodźmy.
zostawiam pole do popisu innym
P.S.: ja mam taka
propozycje..moze bysmy ustalily jakas kolejnosc w pisaniu tego
ficka...najpierw niech sie zglosza wszyscy, ktorzy go pisali lub chca pisac,
a potem sie ulozy jakos..
co Ty na to Narsilq??
Ja też pisałam tego ff-a. Jednak nie
gwarantuję, że najdzie mnie wena twórcza A z tym układaniem, kto ma kiedy pisać, to
zróbmy tak: jak ktoś będzie chciał dalej pisać, to niech napisze posta, że
teraz on da next part; tak jak zrobiła do "Dora^_^" vel.
"Jade^-^"
Nie wiem, czy to zrozumiale wytłumaczyłam, ale ja
zawsze mam pomieszanie z poplątaniem ... :/
Zgadzam siem.No to kto kolejby?
Wy znów o miłość HP i HG. Ja bede
następna.
Harry był cały w skowronkach. On chłopak silny (czyt.
umięśniony) o kruczoczarnych włosach a obok niego piękna dziewzyna z talią i
pięknymi włosami.
-Harry!-wołał ktoś
-Cio?-zapytał niewinnie. Nad
nim stała Hermi i jakaś dziwna pani o białych (nie siwych)włosach. Leżał w
ciemnym łóżku ale ściany były bardzo jaskrawo pomaranczowe
-Gdzie ja
jestem?-zapytał i poczuł ból
-Spokojnie Harry. To moja ciocia Gleen. Tio
jest jej domek na skale-tłumaczyła Hermiona
-Super-mruknął
-No a teraz
zapraszam was na deser lodowy-powiedziała dziwna pani i ruszyli. Dom był
jeszcze dziwniejszy od samej cIOCI
Opis daje komuś
innemu
Dnooooooooooooooooooooooo
Ja zamawiam wyznawanie uczuć
Zamawiam opisywanie!! Don't
touch!! Ja teraz pishe!!
a ja sobie zamawiam swieta i jesli moge
to pierwszy pocalunek...bo taki dziwny ale oryginalny pomysl mam
zgadzasz sie Narsilq??
bo jesli nie to czy moge Ci chociaz poddac moj
pomysl??
a na swieta to cos bedzie z uczuciami, on nie zdarzy..
super, ze moge..bo mnie chodzi o te
"glowne" uczucie..a mam taki zajebiocha (wg mnie )
pomysl
Narsilq jestes kofana :*
P.S.: pisze nowego ficka, jak go
skoncze i jak bedziecie chcialy to wsadze na forum, ale ostrzegam...on
upelnie nie ma powiazania z HP czy WP!!
Eeee...........gdzie nastepny post.
Gdzie opis itp?? Wy zamawiacie a nic nie piszecie
Brrrrrrrrrrrrr. Tylko sie denerwować na was.
Lenie!!!!!!!!!!!!
Ja nie
moge nic napisać bo opiu nie ma !!!
Abaska miała napisać!
Taj, mam juz polowe, ale jeszcze musze to
przeklikac... dzisiaj jush nie moge... ale obiecuje, ze jutro po szkole
<egh....> to wkleje...
Tak wiec, zgodnie z obietnica pisze opis
^^
Chociaz z zewnatrz dom przypominal zwykla, niczym nie wyrozniajaca
sie wille, w srodku bylo raczej tego przeciwienstwo. Harry'ego az
zatkalo, ze dom zwyklej, szarej starszej pani moze byc tak...
czarodziejski... Zaprosila ich do kuchni gestem reki. Ledwie chlopak
przekroczyl prog, by wejsc do starej kuchni, gdy nagle... Wszystko zaczelo
wirowac, a on wyladowal w czyms podobnym do dziury, tyle ze o nieokreslonej
barwie. Nagle wszelkie kolory zniknely. Zniknelo wszystko... Tylko pustka...
Blizna bolala go przerazliwie. I nagle ON. Lord Voldemort, jak zywy...
Zblizal sie do Harry'ego z wyciagnieta rozdzka.
- Nie uciekniesz -
rozlegl sie glos pelen nienawisci.
- Wiem - prawie krzyknal Harry. Ale
nagle stalo sie cos, co go kompletnie zaskoczylo. Rozlegl sie pisk, ktory z
pewnoscia nie nalezal do Voldemorta.
- N-n-n-nie... P-prosz-sze!!
- Ktos kulil sie pod sciana... Sciana?? Dopiero teraz Harry zauwazyl, ze od
jakiegos czasu znajduja sie w domu ciotki <to sie nazywa refleks ^^>.
Wygladal jeszcze dziwaczniej niz ten w rzeczywistosci. Podszedl do
Voldemorta, ktory smial sie do postaci za Harrym. Chlopak machnal Voldziowi
reka przed oczami. Ten nie zareagowal. Zadowolony ze swojego odkrycia Potter
podszedl do postaci slaniajacej sie po podlodze tuz nad zgarem chodzacym w
druga strone, niz powinien. Jakis kot miauknal. Postac podniosla glowe. Byla
to dziewczyna z dlugimi, pieknymi brazowymi wlosami. Pochylala sie nad
jakims przedmiotem... Jakas czarka... Nagle dziewczyna wstala, wyprostowala
sie dumnie i spojrzala Voldziowi prosto w oczy.
- Zabij mnie - rzekla.
Voldemort zawachal sie... - Zabij mnie - powtorzyla.
- Oo!! Jaka
panienka odwazna!! - Voldemort najwyrazniej nie spodziewal sie
takiego obrotu sprawy... Spojrzal na kuchenke. Ta nagle sie zapalila. Ogien
przeniosl sie na inne meble, tworzac zwarty krag miedzy Harrym, dziewczyna i
Voldziem.
- Masz ostatnia szanse - syknal ten trzeci.
- NIE PODDAWAJ
SIE!! - ryknal Harry, zapominajac, ze przeciez nikt go nie
uslyszy.
Dziewczyna nic nie odpowiedziala. Rzucila okiem na stary miecz
wiszacy dumnie nad kominkiem... Musialaby skoczyc po niego w ogien... Harry
zrozumial, o czym mysli. Chce zginac dumnie, a nie przez Voldemorta. Bez
namyslu skoczyl w ogien i siegnal po miecz. Dziewczyne i Voldemorta
przerazilo to, ze miecz <wedlug nich> fruwal nad ogniem. W istocie to
Harry przeskakiwal nad mniejszymi plomieniami. Polozyl dziewczynie miecz na
kolana. Ta bez namyslu wziela go do reki...
- HARRY!! - ktos
oblal go kublem zimnej wody. "Dobrze" - pomyslal - "Ta woda
ugasi plomienie". Otworzyl oczy, zeby chwycic wiadro, lecz ku jego
zdumieniu nie byl juz w tamtej kuchni. Lezal na ziemi tuz obok starego,
marmurowego stolu i starego zegara <chodzil w odwrotna strone>.
-
Musze jej pomoc!! - ryknal bez namylu i rzucil sie do drzwi kuchni.
Byly zamkniete. To Hermiona zamknela je jednym ruchem reki. Natomiast ciotka
wpatrywala sie w Harry'ego jak w jakiegos niebezpiecznego psychopate.
- Komu chcesz pomoc, chlopcze? - zapytala.
- Tej dziewczynie...
-
Dziewczynie?! - wrzasnela Hermi. Nie ulegalo watpliwosci, ze byla TROCHE
zazdrosna...
- Tak, tej z dlugimi wlosami... - na dzwiek tych slow ciotka
drgnela.
- Jak wygladala, chlopcze??
- No mowie przeciez, miala
dlugie, brazowe wlosy gdzies do pasa... I tam byl Voldemort...
- Obroc
sie - rozkazala ciotka.
- Co?
- Obroc sie.
Harry dwrocil sie.
Patrzyl teraz na drzwi. Bylo na niej wyrzezbione jakies wydarzenie.
- No
i co?? - w glosie Harry'ego dalo sie slyszec zniecierpliwienie...
-
Przypatrz sie uwazniej...
I nagle Harry dostrzegl... Ta sama
dziewczyna... Ta sama sytuacja... Ten sam morderca... Wszystko plonie...
Lewitujacy miecz...Ten sam zegar...
- Zegar... - szepnal Harry. Spojrzal
za siebie. Na scianie wisial identyczny...
- Co? Och, no tak, prawda...
Ten zegar zachowal sie jako jedyny ze spalonego doszczetnie domu...
- Kim
ona jest?? - w glowie Harry'ego kolotalo tylko to pytanie...
- Byla
siostra mojej matki. Chronila zazdrosnie pewnej bardzo waznej tajemnicy, o
ktorej nie wie nikt, oprocz jej niani. Ale ta jest bardzo stara, z ledwoscia
moze mowic i rownie zawziecie strzeze tajemnicy... Nessa, bo tak nazywala
sie moja ciotka zginela mlodo w wieku chyba 16 lat podczas straszliwej walki
z Sami-Wiecie-Kim.
- A co z czara??
- Jaka czara, moj chlopcze??
-
Czara, ktorej Nessa nie chciala dac Voldemortowi... - Hary zauwazyl, ze
ciotka nie wzdryga sie na dzwiek tego imienia, a i Hermiona robi duze
postepy...
- Nic mi nie wiadomo o zadnej czarze...
Harry zastanowil
sie przez chwile.
- Czy miala ona jakis pokoj w tym domu?
- Skad
wiesz, ze dzialo sie to w tym domu?! - krzyknela ciotka.
- Tak mi sie
wydaje... Miala jakis pokoj??
- Owszem, na strychu, ale od lat nikt tam
nie wchodzil i wam tez nie radze... Ostatnia osoba, ktora tam weszla byl
Sami-Wiecie-Kto.
- Ciociu... Co sie stalo z cialem tej dziewczyny?? -
teraz Hermi zabrala glos.
- Splonelo, przeciez byl pozar...
- Nie
sadze... - mruknal Harry. - Chodz na chwile, musze ci cos powiedziec... O
Ronie... - dodal szybko, widzac mine ciotki.
- Dobrze. Ciociu, niedlugo
wrocimy... - moowiac te slowa Hermiona pstryknela palcami i drzwi sie
otworzyly.
- Jasne. I tak musze wyprac firanki...
Harry i Hermiona
zatrzymali sie na korytarzu...
- Nie mowilas mi, ze masz w rodzinie kogos
z czarodziejska moca... - stwierdzil Harry z wyrzutem.
- Ciotka nie
bardzo sobie tego zyczy. Ale teraz ci tego nie wytlumacze, mamy na glowie
inny problem. - Rozejrzala sie po korytarzu.Wszedzie wisialy tarcze, miecze
i obrazy. - Jak dostac sie na strych?? Schody strasznie trzeszcza...
-
Moze przez dach?? - zaproponowal Potter.
- Ty to masz mozg!!
Idziemy!!
Wybiegli na podworko i z przerazeniem stwierdzili,
ze strych jest kilka pieter wyzej <dom byl wysoki i dlugi, niczym maly
dworek>.
- No to klapa - jeknela Hermi.
- Niekoniecznie. Spojrz,
tam z boku jest taras. Jakbym cie podsadzil, to sie wespniesz. Tam spuscisz
mi line i ja sie po niej wespne.
- Dobrze.
Mieli szczescie, ze w
korytarzu znalezli mnostwo lin i sznurow roznej masci. Gdy wspieli sie na
taras, zauwazyli < z nieukrywana radoscia, bo nie bardzo podobalo im sie
wspinanie> male schodki, ktore byly czyms w stylu drabiny
przeciwpozarowej. W taki prosty, acz niezbyt chlujny sposob <caly dom
porosniety byl bluszczem> dotarli do okienka na strychu. Harry kopnal je.
Na szczescie spadlo na zakurzona kanape.
- Mroczno tu - szepnela
Hermiona i kurczowo zlapala Harry'ego za ramie. Potter poczul sie
wniebowziety.
- Poradzimy sobie - mruknal. Zapalil swieczke zakleciem.
Pozniej nastepne. Hermiona pomagala mu. Gdy wszystkie swieczki zostaly
zapalone, zobaczyli urzadzony bardzo staromodnie pokoj.
- No tak, matka
twojej cioci musi miec juz swoje lata... - usmiechnal sie Harry
- Ona juz
nie zyje - zbesztala go Hermiona, po czym musnela reka po ramce z
fotografia. Przedstawiala ona rodzine... Piekna rudowlosa kobiete i
przystojnego mezczyzne o kruczoczarnych wlosach. Byla to pamiatkowa
fotografia ze slubu. Para machala i usmiechala sie <jak to ze zdjeciami w
swiecie czarodziejow ^^>.
- Pieknie razem wygladaja... - szepnela do
siebie Hermi.
- Kto?? - zapytal Harry, ogladajac wlasnie obraz
przedstawiajacy Nesse, albo kogos bardzo do niej podobnego. Byl to z
pewnoscia obraz wykonany przez jakiegos mugola <lub mugloke ^^>
-
Ta para. - Harry podszedl do niej. Siedziala do niego tylem. Spojrzal jej
przez ramie, poczul jej zapach, spojrzal na fotografie...
- NIE!!
- wrzasnal. Hermiona zerwala sie na rowne nogi. Spojrzala na fotografie.
Para zniknela. Teraz byla tam postac i nozdrzach weza...
Sami-Wiecie-Kto...
- Moi rodzice... - wyszeptal Harry. Nagle cos
zalomotalo w
szafie...
----------------------------------
P.S. Sorki,
ze malo opisow, ale chcialam zrobic cos bardziej tworczego...
P.P.S.
Prosze o komentarz ^^
Hey !
Podobało mi się, tylko coś za
szybko pojawił się Voldemort ... Jego postać mogłaby "zaistnieć"
później, kiedy akcja zaczęłaby się rozkręcać. Takie jest moje
zdanie.
Poza tym, fajne
Dzieki
A co do Voldzia, to bylo tylko takie wspomnienie ^^ Bo chcialam nawiazac do
Nessy, a najbardziej spodobala mi sie wizja strasznej i okrutnej smierci ^^.
Kto pishe next parta?? Moge ja, tylko musze miec wene
Mi siem zabardzo nie chce...Ale do tej
osoby ktora bedzie dalej pisac, to mam pomysl.Zeby nei bylo zbyt szybko
Vildzie, niech w tej szafie siedzi kot...Albo szkielet Nessy...Będize
straszniej
Narsilq, wlasnie chcialam zrobic tak, ze
bedzie to szkielet Nessy ^^... Zaczyna mi sie cos tworzyc. Nie
pisac!!
A więc tak. Ogólnie fick jest w pożątku,
ale fabułe jest zagmatfana jak... nie będę się wyrażać bo mi bana dadzą...
Dopatrzyłem się paru błędów ortograficznych i czasem autorki zjadają kreski
w "ł". Najbardziej podobały mi sie party Abaśki oraz Narsili
ponieważ były najbardziej rozbudowane. Tak na marginesie to chyba jedna
osoba napisała za mało i wstawiała za dużo litery "i".
Mam
nadzieję, że już niedługo pojawi się nowa część.
Życzę powodzenia...
W pisaniu oczywiście...
P.S.
Do wszystkich: WESOŁYCH ŚWIĄT...
Niom wiec pishe
Hermiona wrzasnela z
przerazenia. Na dole zrobilo sie cicho.
- Dam glowe, ze ciotka wie juz,
ze tu jestesmy - mruknal Harry.
- No bomba... - rzekla Hermi - To
wszystko moja wina... - Dodala ze lzami w oczach.
- Nie, cos ty... To
moja wina. Nie powinienem cie tu zaciagac.
Rozleglo sie dudnienie po
schodach. Ktos szedl na gore.
- Szybko, schowajmy sie - szepnal Harry.
Hermiona stala, niczym slup.
- Co jest, Hermi??
- A co z tym czyms w
szafie??
- Sprawdzimy innym razem...
- Jutro wyjezdzamy...
Kroki
byly coraz blizej.
- To nic, prosze cie, chodz, bo zaraz wpadniemy.
-
Dobrze.
Skierowali sie w strone okna. Byli juz tuz-tuz, gdy nagle
okno zatrzasnelo sie. Znalezli sie w pulapce. Hermiona jeknela.
- No to
juz po nas. Teraz to sie juz tylko mozemy schowac pod stolem, jak male
smarkacze, ktore zjadly ciasto ze stolu.
- Albo kiedy Twoja ciotka
otworzy drzwi, powiemy, ze nie wiemy, jakim sposobem sie tu znalezlismy, ze
jakies czary, itepe...
Hermiona zaczela sie cicho smiac. Nagle
umilkla.
- Harry, czy zauwazyles, ze kroki ucichly??
- Rzeczywiscie...
Moze dala sobie spokoj??
- Albo sie skrada...
- Chyba raczej to
drugie. Nie no, zartuje... - dodal szyko widzac wyraz twarzy Hermiony.
-
Harry, skoro nic nam nie grozi, to moze zobaczymy, co jest w tej
szafie?
- Co?
- Masz pietra? - zapytala Hermi ze zlosliwym
usmieszkiem.
- Cos ty. - rzekl Harry i chcac udowodnic przed nia <i
przed soba samym> ze nie jest tchorzem podszedl do szafy. Otworzyl ja
i...
- Cholera!! - krzyknal. Hermiona zaniemowila. Z szafy
wylecial szkielet i cos w stylu mgly <ale nie byl to kurz>.
- To
Nessa - wyszeptala dziewczyna.
- Tak myslalem. Przetransmutowal ja w
szkielet. Nie mogla rozlozyc sie tak szybko.
Hermiona podeszla do
szkieletu. Dotknela go, w wyniku czego Potter wzdrygnal sie mimowolnie.
-
Nie przetransmutowal jej, tylko polal jakims eliksirem. Bardzo jestem
ciekawa, jakim. Chyba go tu zostawil...
- Skad wiesz?
- Nie wiem, to
tylko przypuszczenie. Pomozesz mi, czy nie?
- Pomoge, ale juz nie badz
taka nerwowa...
- Przepraszam. Wciaz mam wrazenie, ze ciotka zaraz tu
wejdzie.
- Wiesz, ze ja tez...
- No, ale trudno. Chodz,
pooszukamy.
Szukali wciaz coraz bardziej zdenerwowani. Po pol
godziny:
- Hermi, mam tu jakis kluczyk.
- Schowaj go gdzies sobie np.
do kieszeni.
- Po co?
- Po nic. Tak sobie po protu schowaj. Moze
znajdziemy zamek do tego klucza.
- Oki. Juz chowam. A ty cos znalazlas??
- Hermiona zawachala sie. - Tak??
- Dziennik - powiedziala troszke
zmieszana.
- Czemu nic nie powiedzialas?
- Och, Harry, nie pamietasz
dziennika Riddle'a?
- Pamietam, ale Riddle nie mial kilku dziennikow
- odpowiedzial Harry rozbawionym tonem.
- Co racja, to racja. Nie
gniewasz sie?? - zapytala Hermi z nadzieja.
- Marzycielka - zasmial sie
Potter.
Po chwili obaj smiali sie juz serdecznie. Harry spojrzal na
Hermione... "Wyglada tak ladnie, kiedy sie usmiecha..." -
pomyslal. A bylo to bardzo trafne spostrzerzenie. Hermiona wydoroslala,
stala sie mniej "kujonowata" i bardzo wypiekniala. Jej oczy
jerzyly sie tajemniczym blaskiem, a piekne krecone splywaly jej lagodnie na
ramiona... Zamknela jakas ksiazke, polozyla ja na polce... Spojrzala mu w
oczy...
- Cos nie tak, Harry??
- Nie, nie, nie... zapatrzylem sie po
prostu...
Hermi usmiechnela sie lekko zawstydzona. Harry obrocil sie.
Spojrzal w glab szafy powtarzajac sobie w duszy "Jaki ze mnie
kretyn...". I nagle...
- Hermiona!! Zamek!! -
krzyknal, zapominajac, ze mial byc cicho.
- Ciszej. - Syknela Hermiona,
ale bylo juz za pozno. Teraz ktos szybko stukal po schodach.
- Harry,
wkladaj klucz... - jeknela Hermiona.
Harry wyciagnal klucz i wepchnal
go w dziurke. Poczul, ze cos ciagnie go do wnetrza szafy... Hermiona zlapala
go za reke. Nagle cos szarpnelo ich do przodu. Wlasnie wtedy ciotka weszla
do pokoju. Harry slyszal tylko pisk przerazenia, ale jakby odlegly...
-
Musiala zobaczyc szkielet Nessy - powiedziala Hermi.
- Tak -
odpowiedzial Harry.
- Gdzie jestesmy??
- Nie wiem...
Znajdowali
sie w duzym pomieszczeniu poodobnym do lochu, a wokol pelno bylo wszelkiej
masci butelek i kociolkow.
- To mi przypomina klase Snape'a -
powiedziala Hermiona.
Nie mylila sie. Byli w sali pelnej roznej masci
eliksirow<lezaly na polkach i stolikach>. Za nimi znajdowaly sie
wielkie, drewniane drzwi. Mogli wiec w kazdej chwili wrocic... Ale cos im
nie pozwalalo tego zrobic...
- Harry... Tu moze byc ten eliksir, ktorym
Voldemort polal Nesse...
Harry przytaknal na to. Chwile pozniej
chodzili juz od stolika do stolika patrzac na nazwy eliksirow. Wiele z nich
nie bylo im znanych, ale i na to znalazl sie sposob. Hermiona znalazla
ksiege ze wszystkimi nazwami i wyjasnieniami tych czarodziejskich plynow.
Tak wiec szukali i sprawdzali, ale nie mogli znalezc tego
wlasciwego...
----------------------------------
Wiem, ze dno
dna... Ale i tak rezerwuje sobie jeszcze next parcika!! W miare
mozliwosci naklikam go jeszcze dzisiaj... Don't touch!!
Super
Dzieki, Narsilq... Wklejam czesc nastepnej
czesci
Jestem zdygana, wiec chyba nie wytrwam do konca z pisaniem. Dlatego prosze
zostawic mi tego parta!!
Spedzili cale 2 godziny
poszukujac tajemniczego eliksiru. W koncu uznali, ze ciotka moze niedlugo
zaczac sie o nich martwic i wypadaloby wrocic juz do domu. Wyszli przez
wielkie drewniane drzwi i wrocili do pokoju Nessy. Harry schowal kluczyk pod
malym marmurowym zegarkiem na kominku <zegarek byl jakby
zegarko-posazkiem, ktory przedstawial chopca z patykiem, na ktorym siedzial
ptaszek>, a Hermiona wziela cos z polki.
- Co to jest? - zapytal
Harry widzac mala ksiazeczke <no nie az tak znowu mala... srednich
rozmiarow>.
- Nic, nic...
- Nie ufasz mi? - zapytal Potter z
wyrzutem podchodzac do niej.
- Och, Harry, to nie jest tak, jak
myslisz... - powiedziala Hermiona, wlepiajac wzrok w podloge, jakby
zobaczyla w niej cos interesujacego. Podniosla wzrok i spojrzala
Harry'emu w oczy. Ich twarze byly teraz bardzo blisko siebie, tak, ze
prawie stykali sie nosami... Hermiona odwrocila sie.
- Chodzmy. -
powiedziala.
- Ale jak? Przeciez okno jest zamkniete na amen...
- No
to przez drzwi. Chyba ze chcesz posiedziec sobie w tym pokoju w sympatycznym
towarzystwie kosciotrupa... - Hermiona zrobila sie nagle bardzo oschla.
-
Raczej wole wyjsc.
- No to chodz. Ponizej na pietrze tez sa okna.
Wyjdziemy przez jedno z nich, jakbysmy wracali z dworu, a jak sie nas ciotka
zapyta, co robilismy, to powiemy, ze bylismy na plazy...
- Dobrze,
chodzmy.
Z domu wydostali sie bez przeszkod. Dopiero gdy znalezli sie
na dworze odwazyli sie do siebie odezwac...
- Ale piekny zachod slonca -
powiedziala Hermiona z zachwytem, ale mimo wszystko ostroznie.
- Niom.
Chodz, pojdziemy na plaze... Kupilem aparat czarodziejow i nie mam zamiaru
przepuscic okazji zdobycia TAKIEGO zdjecia...
Hermiona przytaknela.
Poszli sciezka w dol, na plaze...
Uaaaaa... Idem nyny... To byl
meczacy dzien
Nie ruszac mi tego parta! Mam spisane na kartce jego zakonczenie, wiec
jak ktos mi to ruszy ,
to nie recze za siebie .
P.S. Narsilq, w ktorej klasie ma siem rozgrywac akcja tego FFa??
Next czesc poprzedniego parta
Na plazy nie bylo
nikogo...
- Jak pieknie - mruknela do siebie Hermiona.
- O, Tak... -
Harry zapatrzyl sie na niebo na horyzoncie.
- No robze juz to
zdjecie!!
- Jasne... - powiedzial do siebie, lecz nagle wyplynal
z niego caly bunt, jaki mial przeciwko zwracaniu sie do niego tak oschlym
tonem i to jeszcze przez Hermione... - Juz nawet popatrzec na zachod slonca
nie mozna?!
Pstryknal zdjecie i zwrocil sie w strone plazy
centralnej, gdzie mogli jeszcze
byc Dursley'owie.
- H-harry,
gdzie idziesz?
- Tam, skad nie powienienem wychodzic - odpowiedzial
chlopak glosno i dobitnym tonem, po czym skierowal sie w strone
Dursley'ow, zostawiajac Hermione w bardzo niezrecznej sytuacji.
-
Harry, poczekaj, PROSZE!!
Ale Potter pozostawal nieugiety i
jakby gluchy na jej
nawolywanie...
--------------------------
Niedlugo
dokonczem
Nasilq, teraz to juz nie wiem... Moge
naklikac, ze reszta wakacji minela im okropnie??
Bo mam pomysl, ale
trzeba by troszke przyspieszyc akcje, bo ten ff zejdzie na psy... nie da sie
opisywac kazdego dnia, bo zabraknie pomysloff... Zgadzash siem??
Dziewczyny ... to jest bombowy fick ...
zdarzają się błędy ... ale tak jest prawie w każdym ficku Dajcie jak najszybciej nowe party
Abaska po 1 niech te wakacje beda przed
piątą klasą.Po 2 przecież nie tylko Ty piszesz tego ficka!Reszte wakacji
może przejąć kto inny!(ja napewno nie, bo po 1 pisze
"Niespodzianke" a po 2 mam szlaban i moge tylko godzine dziennie
na kompie siedzieć...) No to Fto kce nastepny Ja może coś w szkole skrobne, ale nie
obiecuje...
Dobshe... niech teraz ktos pishe... ja siem
nie wtracam... ale proponuje, zeby Ron w jakis sposob sie dowiedzial, ze sa
na siebie obrazeni <nie daja sobie rady z uczuciami>. Jak nie chcecie,
to nie... Na razie!!
Co do ciebie Merkury, to thx za szczera
opinie.
Ja i Dzwoneczek zajmujemy siem next
partem!NIE RUSZAĆ! Wreszcie mistrzynie zajmą się tą sprawą
Ok ja pierFsza
Gdy Harry wrócił na plaże,
Dursleyowie jeszcze tam siedzieli.Nie byli zbyt zadowoleni widokiem całego i
zdrowego Pottera.Wrócili do hotelu i zjedli kolacje.Harry źle spał tej
nocy.Myslał o jego kłutni z Hermi.Nagle jakby na czyjąś komęde wstał, ubrał
się i wyszedł.Pokierował się w strone domq na skarpie.Nigdzie się nie paliło
światło, bo przecież była już 3 nad ranem.Chłopak wspiął się na taras i
wślizgnął do pokoju dziewczyny.
-Jak śpi jest jeszcze słodsza-Mruknął do
siebie.Zaczął głaskać jej głowe.Hermiona otworzyła oczy zdziwione na widok
Pottera.
-H-Harry...C-co Ty tu robisz?!
-Musze z Tobą
porozmawiać...Przepraszam, ale nie dało mi to spać...
-Dobrze...Poczekaj
pójde coś na siebie włożyć-Powiedziała dziewczyna i zniknęła za drzwiami.Po
chwili wróciła z dżinsach(nie używam amerykańskiej nazwy...) i bluzce.Wyszli
na plaże.
-Eeeeee...Chciałem Cię przeprosić za moje
zachowanie...Zachowałem się jak idiot...
-Nie...To ja się zachowałam jak
głupia...Przepraszam, że potraktowałam Cię tak sucho...Ta sprawa z
Nessą...
-Nic nie mów...-Stali bardzo blisko siebie.Chłopak przyłożył
palec do jej ust, żeby zamilkła.Zawaił chłodny wiatr.Byli coraz bliżej
siebie.Hermiona się otrząsła, a Harry objął ją, tuląc mocno do
siebie
-Jaki on ciepły...-Myślała dziewczyna
-Jaka ona miękka-Myślał
chłopak.
-Harry...Spróbujmy się już nie kłucić...Nie lubię
tego...
-Nawet nie myśle o kłutni...Trudno jest wytzrymać bez
ciebie...-Nagle cos trzasło.Póścili się.Pobiegli w tamtą stronę.
Fajniutkie, tylko troche bledow <ale to
sie wszystkim zdarza >. Kiedy next part?
QUOTE (Narsil @ 14-04-2003 17:45) |
-Jaka ona
miękka-Myślał chłopak. |
Sorki za błędy.A to tak brzmi, bo tak
brzmi Co do next parta, to wonty do Dzwoneczka
jakby co
No to teraz ja... Wiem, że totalnie
zrąbane, ale zawsze coś (by zadowolić Narsilqa )
Gdy tam dobiegli, okazało się, że
to tylko osuwająca się skała. Wybuchnęli śmiechem, że tak gwałtownie
zareagowali. Postanowili coś ze sobą zrobić, skoro już byli na dworze w tak
piękną noc.Harry zaproponował, żeby powspinali się trochę na skarpę. Usiedli
razem na omszonej skale i zaczęli podziwiać piękną, srebrną tarczę księżyca.
Hermiona oparła głowę na ramieniu Harrego i cicho westchnęła. Była
szczęśliwa, że mogą razem cieszyć się tą piękną chwilą. Harry nieśmiało
objął jej nagie ramiona i w tym momencie poczuł strasznie szybkie bicie
swojego serca. Hermi delikatnie zmrużyła swoje piękne, brązowe oczy i
delektowała się jego obecnością. Przesiedzieli na skale koło godziny, cały
czas milcząc. W końcu postanowili wrócić, gdyż byli już trochę senni. Nagle
coś się stało. Skała pod stopą Hermiony osunęła się i dziewczyna spadła
kilka metrów w dół. Harry, przestraszony, szybko zbiegł w miejce, gdzie
leżała dziewczyna.
- Hermiono! Hermi! Nic ci nie jest? - szepnął
i pochylił się nad przyjaciółką.
- Nie... Nie... Jestem chyba odrapana...
Ałć... Moja kostka... - zajęczała dziewczyna.
- Pokaż... Boli?
-
AŁA!!!! Strasznie... - wyszeptała boleśnie dziewczyna.
-
Na pewno nie jest złamana... Kości są całe. Myślę, że jest skręcona...
Zabiorę cię do domu. Twoja ciotka coś na pewno na to poradzi. - powiedział z
czułością i troską w głosie Harry.
- Ale... Jak ja dojdę do domu... -
zaczęła dziewczyna, ale, nim zdążyła zaprortestować, chłopak wziął ją na
ręce i zaczął nieść w kierunku jej domku.
- Co ty robisz? - zapytała
zdziwiona.
- No, zabieram cię do domu. Sama sobie nie poradzisz... A i
tak dla mnie to czysta przyjemność. - uśmiechnął się do niej urzekająco i...
pocałował ją delikatnie w policzek. Gdyby nie ciemności, to można by było
wyraźnie dostrzec czerwienie, które pojawiły się na policzkach
Hermiony...
Ja ZAWSZE coś skopię. Jak mam więcej nie pisać, to
powiedzcie.
Justynko pisz dalej...Plosiem...To jest
takie...Wzruszyłam się...
To tez fajne
Takie romantyczne...
mi się to chyba najbardziej podobało
cio ty od tego chcesz Dzwoneczku? nie mam
nic do zarzucenia
Ja jak zawsze coś skrobnem na lekcjach
Kiedy bedzie next part??!!
QUOTE (Abaska @ 15-04-2003 18:35) |
Kiedy bedzie next part??!! |
Ja dziś w ogóle Narsilqa na gadulcu nie
spotkałam... Może nie tylko nauczyciele, a rodzice ględzili?
Najwidoczniej... Jeszcze 1 powod, zeby
siem nacpac
Eh...Nauczyciele nie ględzili...Na w-f
troche pisalam, ale do 'Niespodzianki'...Może i bym coś napisała,
ale jednej qmpeli nei było i siedziałam z drugą.Zawsze siedze sama i mogem
sobie pisać do woli, ale jak już z kimś siedziałam...Nie było mnie, bo po
lekcjach poszłam sobiem pojeździć na rowerq a potem mnie na zakupy
wyciągli...Sorki...
Szli tak upajając się tą chwilą. Harry
ukazał Hermionie troskliwość. Przekonała się ze Harry jest tym pierwszym
najlepszym. Doszli do domq, gdy było ciemno. Weszli do srodka. Harry
zatrzymał się. Spojrzał się na Hermi. Oczy błyszczały, włosy pięknie się
ułożyły. Nie mógł się powstrzymać. Pocałował ją namiętnie. Hermiona
odwzajemniła pocałunek. Nie odezwali się tylko się usmiechnęli. Nagle z za
progu pojawiła się ciotka.
-Hermiono, co się stało!? - Zaczęła się
wpytaywać
-Wspinaliśmy się na skałę i jak byliśmy...Na górze....Skała się
osunęła...I..- Tłumaczył Harry
Więcej nie powiedziała ciotka kierowała go
do pokoju gościnnego na 3 piętrze. Harry uradowany tym ze może dotknąć jej
cudych włosów położył ja na łóżku.
-Harry przynieś apteczkę, stoi w
kuchni na 12 poziomej półce-powiedziała ciocia
Harry pobiegł bez słowa.
Wrócił po chwili. Ciocia zaczęła cos robić z nogą. Było słychać tylko lekkie
- odgłosy Hermi typu "auł" "boli". Harry cierpliwie
czekał. Ciocia powiedziała ze Ma tylko skręconą kostkę. Harry podszedł do
łóżka Hermiony.
-Zostanę z tobą na noc. Będę czuwał-powiedziął z błyskiem
w oczu
-Dziękuję..ale nie...-Hermiona nie dokonczyła.
-Muszę
musze-dokonczył-zaśnij teraz, odpocznij-
Hermiona po piętnastu minutach
zasnęła. Harry całą noc nie spał. Czuwał. A tio pił herbatę albo przyglądał
się Hermionie. Wyglądała pięknie. Nagle Hermi zaczęła otwierać oczy. Harry
usiadł na łóżku obok. Dziewczyna się uśmiechnęła. Harry schylił się i
pocałował ją. Uczucie było jeszcze milsze niż wcześniej. Nagle bezwładnie
zaczął się kłaść na łóżku później na Hermionie. Nikt nie chciał przestać.
Ale Harry opamiętał się. Zszedł i zdołał wydusić "przepraszam, ja już
pójdę" i odszedł. Hermiona szczęśliwa znowu zasnęła. Harry zbilzał się
do hotelu w którym zatrzymali się Durseyowie
Nadszedł następny piękny dzien.
Sory za bledy ale ja niepotrafie
pisac bezbłędnie
Eeeee...Taj...Może marudze...(jestem
marudna) Ale akcja...No...Nie myślicie, że zbyt szybko siem rozwinęła?
czy wam się naprawdę nie nudzi pisanie 3
razy o jednym i tym samym?
gratuluję wytrwałości
a ja nie narzekam akcje dzieje sie dobrze
nic sie nie przeciaga jedyne na co mozna narzekac to to ze wy si lenicie i
dajecie za zadko paryt tak nie mozna
Taj... Mnie siem zdaje, ze akcja miala sie
rozwinac gdzies w Bozym Narodzeniu, a nie teraz... Z pieknym kolejnym dniem
to oni chyba maja wyjechac ale ja nic nie mowie... Do tego cos mi siem
zdaje, ze H i H za szybko sie... zeswatali... teraz nie bedzie jush o czym
pisac...
Eeee... Taj, ty to chyba pomyliłaś z
"Miłosnymi podbojami Playboya Glizdogona"^^ Kurcze, a ja miałam
taki fajny pomysł na next part...
Dzwoneczku co za problem ... pozmieniaj go
tak żeby pasował do następnego dnia
Nie da siem... To już jest nie do
dopasowania
Szkoda ... tak bardzo lubię twoje ficki
... i party w tym ficku
widzisz dzwoneczku nie tylko ja ci to
mowie kiniulka powiedzial ci to samo co ja dokladnie i nie wierze ze sie nie
da
Dzffoneczku... wyslesz mi tego tffojego
next parta na PW?? plosiem... ja tak ladnie plosiem ^^ Pshy okazji dorzuc mi
tam parem proszkoff
dzwoneczku mnie tez wyslij albo mailkiem
albo na gg jak chcesz
Już mam pewnego pomysła, jak
"ominąć" to, co napisała Taj, ale napiszę to po południu, bo teraz
mam masę roboity w domq. Macie tu 3 tony proszkooof. Nie za mało?
za malo daj wiecej i czekamy z
niecierpliwoscia na dlacze czescie ale pamietaj ze nie tylko tego.
obiecalas.
-Hermiono!! Hermiono!!-
brzmiał donośny krzyk.
Dziewczyna obudziła się z sennych marzeń.
Otworzyła oczy i zobaczyła Harry'ego wpatrującego się w nią z
ciekawością.
-Chyba zasnęłaś.
Hermi zdała sobie sprawę, że wszystko
co przed chwilą było takie realne nie dziło się naprawdę. Posmutniała. Harry
ruszył dalej. Nie odzywali się do siebie przez resztę drogi. Kiedy weszli do
domku na skale ujrzeli ciotkę Hermiony stojącą na tarasie.
-Hermiono
gdzie ty się podziewałaś???Martwiłam się o Ciebie.
-Wyszłam na
spacer
-A co Ci się stało??- zapytała podchodząc do naszej parki
bohaterów
-Wspinaliśmy się po skałach kiedy grunt pod moimi nogami
rozsypał się.
-Chyba skręciła kostkę- dodał Harry
-Biedaku. -
powiedziała ciotka- Harry mugłbyś mi pomuc??
-Jasne- powiedział i zaniusł
Hermi do jej pokoju
Położył ją na łóżkui powiedział
-To ja już pójdę.
Dozobaczenia Hermiono. Do widzenia pani
Skierował się do hotelu gdzie
przebywali Drusleyowie. Położy się spać. I tak nastał kolejny
dzień
Może teraz da się coś zrobić??? Spróbujcie
Laura, ty mi dosłownie w myślach
przeczytałaś! Ja też chciałam zrobić, żeby to był sen czy tam myśli
któregoś z nich! Jest zarąbiście! Dziękujemy ci ^^
ech... co wy, ciagle o Hermionie i
Potterze?? nudne siem to robi... eff. i troche przeslodzone te wasze
opowiadania. co do laury, to b.dobrze wybrnela z sytuacji. calkiem calkiem.
acha, i wezcie tak tego... budujcie troche dluzsze te opowiadania. bo mi sie
najbardziej podobalo jak ktos pisal dlugie. ale kto to byl, to juz nie
pamietam. abaska? chyba tak... jak spieprzylem godnosc nika, to przepraszam.
pisza o hermi i potterze bo ostarni bylo a
i nadal jes tyle ze jusz skonczone o hermii i draco i teraz temat trzeba
bylo zmienic a tak wogole oni do siebie pasuja
wiesz amazonko... nic z tego nie
zrozumialem :huh:jak piszesz, to pisz chociaz porzadnie, zeby ludzie
rozumieli, co do nich mowisz
Lauro ... tio jest psie psiękne ... czekam
na next party
Fajnie, że się Wam podobało.
Cieszę się co do next partów to się zastanowię
ekhem... o ile dobrze kojarze, to teraz
dzwoneczek mial cos wkleic...
Więc Laura wklei coś po parcie Dzwoneczka
AAAA zaraz sie powiedze. Wpadlam na ten
temat... i malo co zawalu dostalam... tutaj jest stanowczo za duzo
idiotycznych, nabijanych postow... jak nei skonczycie z nimi to zaczne
kasowac i tyle.
Ja tu miałam wklejać, ale mnie Laura
"wyręczyła" więc już nie muszę ^^ Jak będzie wena to coś skrobnę,
ale teraz nie mogę, bo mnie gonią do roboty <matka wrzeszczy, żebym szła
zakładać homąto i wio! w pole>
No tom jednak coś naskrobię.
Rano Harry obudził się bardzo wcześnie. Spojrzał na zegarek. Była 5
rano. Wstał i ubrał się. Otworzył okno. Zawiał zimny wiatr. Pogoda
pogorszyła się od wczoraj. Wpatrywał się w domek na skale. Było go bardzo
dobrze widać z jego okna. Zastanawiał się nad tym co wczoraj poczół gdy
ziema pod stopami Hermiony osunęła się i dziewczyna spadła. Tak, pamiętał to
bardzo bobrze. Opanował do wtedy dziwny niezrozumiały strach. Myślał tak
jeszcze chwilę po czym zszedł na śniadanie. Gdy zjechał windą na parter i
wszedł w długaśny hol zauważył...
-Hermiona???
Dziewczyna siedziała na
ławeczce, a obok niej stały kule. Harry podszedł do niej
-Przyszłam Ci
podziękować za to co wczoraj dla mnie zrobiłeś - powiedziała i delikatnie
musnęła jego policzek.
Harry zarómienił się lekko i zapytał
-Jadałaś
już śniadanie??
-Nie, nie jestem głodna
-Chodź, musisz jeść bo
padniesz z głody. Zapraszam Cię na śniadanie. Przed wyjazdem zamieniłem
trochę pieniędzy na mugolską walutę.
Zeszli do restałracji.
do danonka- a wiec pytales sie czemy pisze
sie o hermi i potterze a wiec ja ci odpowiedziałam, że: piszą o nich bo
ostatnio eath napisala swietnego ff na temat milosci malfoya i hermiony
ktorego mozesz sobie jeszcze przeczytac bo warto. ten ff jest pod tytulem
"przypadek z piórem". i ten temat jest juz wyczerpany a zreszta
harry i hermiona pasuja do siebie. jasne czy mam pisac to po raz trzeci.
Dobrze z tego wybrnęłyście.Gratuluje.To
kto następny pisze...?
No to ja tak tego... Ffidze, ze nikt nie
pisze, wiec moze tu cos tam ffkleje...
Nie zdazyli jednak do niej wejsc,
gdy ze srodka wydobyl sie przerazajacy pisk. Harry odsunal Hermione w bok,
jak najdalej od drzwi. Jakas przerazona kobieta wybiegla z restauracji
potykajac sie o wlasne obcasy... Nagle zrobil sie straszny szum. Ludzie z
krzykiem wybiegali z restauracji, popychajac i przewracajac sie nawzajem.
Harry i Hermiona nie wiedzieli, o co chodzi. Kiedy wszyscy uciekli <z
szefem wlacznie> Hermiona powiedziala:
- No to co, idziemy?
-
J-j-jasn-ne... Ale Hermi... Jak myslisz... Czy to nie ten tego??
- Ten
tego? O co chodzi?
- No wiesz... - powiedzial dosyc niesmialo Potter, po
czym dodal - A zreszta niewazne...
- Ale serio, powiedz mi, co chciales
powiedziec...
Harry spojrzal na nia. Jej oczy byly zwrocone prosto na
niego.
- Niebezpiecznie - dodal po chwili wachania. Byl pewien, ze Hermi
go wysmieje...
- Tez racja.
Potter spojrzal na nia w calkowitym
szoku. Po raz pierwszy slyszal, zeby Hermiona przyznala, ze cos jest
niebezpieczne... Zeby przyznala mu racje... Poczul sie tym troche osmielony
(moze nawet troche za bardzo) i zanim sobie uswiadomil, co on wlasciwie
robi, pociagnal ja za reke do srodka. Panowal tam straszny balagan. Stoly
poprzewracane, krzesla polamane... A posrodku tego wszystkiego stala
zakapturzona postac... Zakapturzona? Nie... Ten ktos mial na glowie jakis
material....
- Choleraaaaaaa!! - krzyknela owa postac... Ten glos
zdawal sie Harry'emu znajomy... Mimo to Hermiona cofnela sie gwaltownie
na dzwiek tych slow
I nagle owa osoba zdjela przescieradlo...
-
RON!!
Rudy nastolatek spojrzal na nich spod obrusu narzuconego
na glowe, w ktory byl zaplatany <obrus byl troche dlugasny>.
- Co
wy tu...
- Nie my! Co ty tu robisz! - krzyknela zaskoczona
Hermiona.
- Ja? Ja pomylilem kominy. No i wyladowalem w tej knajpie. A
narod zaczal sie drzec... Taka kobieta zemdlala i ja facet wynosil...
Wszyscy zwiewali... Ktos mi zarzucil obrus na glowe... A potem jak
krzyczalem o pomoc, to nikogo nie bylo... Teraz wy...
- Ja tu spedzam
wakacje z rodzicami, a Harry z wujostwem...
- Z WUJOSTWEM?! To te
stare zgredy cie zabraly?!
- No jakos tak wyszlo... - odparl
wymijajajaco Potter.
Nagle uslyszeli syreny.
- Policja! -
wrzasnela Hermi.
- No to zaje***cie!!! - wrzasnal Ron.
-
RON! Jak mozesz!! - Hermiona spojrzala na niego z wyrzutem.
-
Dobra, nie kloccie sie! Szybko, tam jest kuchnia! A z kuchni musi
byc...
- Tylne wyjscie - dokonczyl za Pottera Ron. - Harry, jestes
GENIALNY!
Po czym cala trojka skierowala sie w strone kuchni. Z
tamtad wydostali sie na zewnatrz.
- No, to gdzie teraz? NIe wiem jak wy,
ale ja sie musze dosytac do jakiegos komina...
- Moze pojdziemy do mojej
cioci? Ona jest czarownica...
- Ekhem, przepraszam bardzo, ale wydawalo
mi sie, ze...
- Ron, pozniej ci wyjasnimy... Teraz musimy wiac...
-
Moze wsiadziemy do tego niebieskiego wozu? - ta cala sytuacja najwyrazniej
bardzo bawila Weasley'a...
- Co? A, do tego... Ron nie zartuj so... -
Harry nagle urwal i spojrzal jeszcze raz na samochod. Woz
policyjny!
- Ruszyli za nami w poscig! Szybko, na schody
przeciwpozarowe!!
Hermiona nie musiala tego powtarzac. Juz po
chwili znajdowali sie na dachu jednej z najbardziej ekskluzywnych
restauracji w miescie... Ale, niestety... Choc widok byl piekny, nie mieli
czasu sie nim upajac... Musieli uciekac. Przez 5 minut streczeli bezczynnie
na dachu restauracji. W koncu Hermiona postanowila przerwac milczenie i
wychylila sie nieco, aby zbadac sytuacje...
- Harmiono, lepiej tego nie
rob... - ostrzegl Ron.
- A niby to czemu? - zapytala sie z zaczepnym
usmieszkiem Hermiona i wychylila sie jeszcze bardziej...
- HERMIONO,
NIE!! - Harry zlapal ja dokladnie w ostatniej chwili, ratujac ja
przed spadkiem w dol.
- Jezu, Harry, czekaj, pomoge ci! - teraz i
Ron zaangazowal sie w wciaganie Hermiony z powrotem na dach.
-
Dzieciaki, co wy... - Harry spojrzal w bok. Najmniej spodziewana osoba
siedziala w saniach ciagnietych przez 2 hipogryfy. Ciotka Hermiony.
-
Niech pani nam pomoze! - wrzasnal rozpaczliwie Harry.
Ciotka
wyciagnela rozdke i przelewitowala przerazona Hermione prosto do san.
-
Wsiadajcie
Nie trzeba im bylo tego powtarzac. Wskoczyli do san w
tempie blyskawicy. Ciotka wlaczyla jakis przycisk na czyms
piloto-podobnym.
- To nam zapewni niewidzialnosc. - wyjasnila.
Od
tej pory nikt nie odezwal sie podczas podrozy.... W jej domu natychmiast
odeslala Rona z powrotem do domu. Zdazyl tylko wydukac " na
razie!", zanim zniknal w ogniu. Ciotka wskazala im miejsca przy
stole, na ktorych poslusznie usiedli <Harry i Hermi oczywiscie
^^>.
- Jestem zdruzgotana waszym zachowaniem. Jestescie calkowicie
pozbawieni szacunku. Bezczescicie pokoj biednej Nessy i...
- Ale
ciociu...
- Nie przerywaj mi! W dodatku demolujecie najlepsza
restauracje w miescie... CO W WAS DO LICHA WSTAPILO?!
Przed
wieksza awantura uratowal ich dzwonek do drzwi... To znajomi ciotki przyszli
z wizyta...
- Harry, Hermiono... Oto panstwo Magenna. Moi drodzy, oto
Hermiona, ktorej jestem babcio ciocia - rzekla z szerokim usmiechem - oraz
Harry Potter, jej kolega ze szkoly.
Panstwu Magenna nagle przestal
dopisywac dobry humor.
- Harry Potter? A ma... znak? - zapytala pani
Magenna.
Ale Potter ie mial zamiaru znow byc obmacywany (ekhem... sorx
za slowo ^^) przez obcych ludzi. Wzial Hermione za reke, burknal cos w stylu
"musimy isc" i pobiegli w strone plazy... Tam polozyli sie na
piasku i zaczeli komentowac wszystkie przygody przezyte w ciagu ostatnich 3
godzin... A slonce grzalo tak pieknie... Woda byla taka mokra... Piasek byl
taki... Zasneli...
MUSIALAM wrzucic tu Rona, MUSIALAM... No, ale
i tak nic sie z nim powazniejszego nie dzialo ^^ No i ten koniec mi nie
wyszedl... Pozdro 4 everybody!!
Jakim cudem Hermiona ze skręconą nogą i o
kulach łazi po dachach??????
sluchajcie ludzie...bad news..albo good
zalezy od punktu widzenia..
za 2 tygodnie mam egzaminy gimnazjalne i z
tego powodu musze sie uczyc, wiec nie bedzie mnie prawdopodobnie w ogole na
kompie i tez na forum..
a z tego wynika, ze nic w najblizszym czasie nie
dam ani tutaj ani do Unexpected feeling....bardzo przepraszam za te
niedogodne warunki, ale to nie moja wina...i nie mam na to wplywu...bede
okolo 9 maja..3majcie sie wszyscy..
papatki i podroofka 4 all
Pati, cuda sie zdarzaja
nie no, a tak na serio... przeciez ciocia Hermi siest czarownica, prawda?
Myslisz, ze czarodzieje zakladaja gipsy? Rach ciach kijkiem <rozdzka dla
niewtajemniczonych ^^> i po sprawie
Jade ^ _^ to jest bad wiadomosc...
ale nic powodzenia na testach!!
Dorciu^_^... ;( Powodzenia...
Kto teraz cosik naklika?
P.S. Gdzie
jest Dzwoneczek? Dawno go nie widzialam...
QUOTE (Abaska @ 25-04-2003 16:40) |
Kto teraz
cosik naklika? P.S. Gdzie jest Dzwoneczek? Dawno go nie widzialam... |
To tez cos napiszesz ^^ Bo ty masz talenta
A tak na marginesie: masz jeszcze
troszke proszkow? Zapasy mi sie wyczerpaly
Nie... Już chyba nie będę pisała... Chyba
że do tego. W zasadzie to chyba już nie będę pisała moich poprzednich
ficków. Ech...
A co do proszkoof... To trochę zostało... Masz
<==== tylko one są incognito, w paczce
po krooofkach ^^
Dzieki, Dzwoneczku... Uratowalas mi zycie
^^
Ale czemu nie bedziesz pisac? Vena ci sie skonczyla?
Wszystko. Wena... Chęci... Ciągłe
wycieńczenie mnie dobija. Nie dam rady już...
DzFoneczq
Ch*j na to kładź bo i tak rade dasz! [trochew mi nie wychodzi
przekształcanie textoof WWO...]
Dzwoneczku, dasz rade!! I nie
pozwol, zeby cos cie dobilo!! Bo wtedy bedziesz miala dola... A na
dola nie ma rady... no chyba ze proszki albo nutella... Na wszelki wypadek
troche ci jej przesylam ^^ Wez sie w garsc!!Wroc do
pisania!!
"A na dola nie ma rady... no chyba
ze proszki albo nutella..." Albo milka
A co do fficka to ktoś pisze next parcika?? (sama nie czuję kiedy rymuję
)
Jak to nikomu nie przeszkadza, to wkleje
krociutkiego next parta...
Gdy sie obudzili, stwierdzili, ze sa
cali mokrzy.
- Jezu, jak ja wygladam - jeknela Hermiona.
- Co? -
mruknal Harry, patrzac wokol nieprzytomnym wzrokiem i czyszczac okulary z
piasku. Wlosy sterczaly mu na wszystkie strony swiata <i nie
tylko>.
Hermiona na jego widok parsknela smiechem.
- Co? -
zdziwil sie chlopak. Ale Hermiona nie byla w stanie odpowiedziec. Teraz
doslownie dusila sie ze smiechu na widok tego dziwadla w przemoczonym
ubraniu. Harry byl coraz bardziej poirytowany tym, ze Hermi wysmiewa sie z
niego.
- Ekhem... Hermiono?
Hermiona powoli sie uspokajala, ale
wciaz nie byla w stanie odpowiedziec.
- Hermi... Co z pokojem pelnym
eliksirow?
Dziewczyna wziela gleboki oddech, po czym rzekla:
-
Nic.
- I nic z tym nic nie zrobimy?
- Nie. - odparla zdawkowym
tonem.
- Czemu?
- Bo nie.
- Hermiono... - Harry'ego
zaniepokoila ta ostrosc z jej strony.
- Co - spytala zdawkowym tonem
czarownica.
- Eff... Teraz sie jakas dziwna zrobilas, co sie stalo?
-
Nic
- I znowu sie powtarzasz?
- Wiesz co, nie czepiaj sie tego co
robie, dobrze? - zdenerwowala sie Hermiona. Zapanowala meczaca cisza.
-
Hermi, ja nie chcialem cie urazic, naprawde...
- Wiem. To ja jestem
dziwna... - Dziewczyna byla bliska placzu...
- Hermiono... Nie placz,
prosze cie... - Harry przysunal sie do niej i przytulil ja bardzo
delikatnie. Milczeli. Oboje chcieli, aby ta chwila trwala wiecznie, choc nie
chcieli sie do tego przyznac nawet przed soba samymi. I nagle z tego
cudownie romantycznego <i mokrego>nastroju wyrwal ich perfidny
smiech, dochodzacy z krzakow, ktore rosly za nimi.
- Dudley!!
Wracaj tu!! - Harry zerwal sie na rowne nogi i popedzil za malym
prosiakiem.
- Harry, NIE!! Pamietaj o
konsekwencjach!!
Ale Potter jej nie sluchal. Byl wsciekly, ze
cos tak durnego jak Dudley przerwalo mu najpiekniejsza chwile w zyciu... W
koncu go dorwal.
- Nie zrobisz mi nic - powiedzial glosno grubas ukazujac
w usmiechu jego brudne, zolte zeby i to, co znajdowalo sie miedzy nimi.
- Nie badz tego taki pewny. - Harry siegnal po rozdzke.
Z ust
Dudleya <albo z czegos co mialo byc ustami, ale bylo za tluste na to
miano> wydobyl sie przerazajacy pisk. Czarodziej mial szczescie, ze plaza
byla pusta, a plazowicze opalali sie dopiero za zakretem.
- Harry, nie,
prosze... Zaraz tu ktos przybiegnie. - wyszeptala, dyszac Hermiona. Bylo cos
w jej glosie, co kazalo Potterowi puscic prosiaka... Zrobil to. Dudley
pobiegl do rodzicow.
- Zapchlony trzesiportek. - mruknal Harry pod nosem.
Hermiona w odpowiedzi przytulila sie do niego. Ich mokre ubrania zlepily
sie...
Koniec z tymi ubraniami nie siest zbyt romantic
^^
mokre gacie rulez^^ Ja nie mam weny...
ja mam takie jedno pytanko: ile osob pisze
tego ff?
Każdy kto chce^^
nie nie tu chodzi o cos innego ile osob
pisze tego ff nie chodzi o to ze ja bym chciala pisac tylko o to ze duzo
osob to pisze a party pohjawiaja sie bardzo zadko.
Bo wiele osob pisze tez inne ffy i nie ma
sily albo weny na ten...
NO ludzie tak fajnie to piszecie, więc
piszcie dalej ten ff, bo jest jednym z kilku rzeczy dla których żyję.
Powino być skatemanka a nie skejtmanka
Ech... a myslalam, ze ktos cos tu napisal
Ja nie wiem, co, bo ostatni part to z tymi mokrymi gaciami i nie wiem, co
dalej. Niech ktos napisze chociaz 1 zdanie!!
QUOTE (Wężousta @ 28-05-2003 13:20) |
Powino być skatemanka a nie skejtmanka |
do abaski- jedno zdanie nie ma sensu
pamietam kiedys asik napisala jedno zdanie po bardzo blugim czasie i nikt
nie pamietał o co chodzilo w ff.
do autprów- zaczeliście pisac ff to
albo go skonczcie albo poprostu dajcie sobie spokoj jak wam sie znudzilo.
i jeszcze jedno niech ktoś sie za tego ff weźmie bo zaraz zaczniemy
gadać czy na klawiatórze stukamy rekami i rekoma a moze ręcami.
Viecie co? Moze lepiej, zeby tym topiciem
jakis moderator sie zajal... NIkt nic nie pisze, wiekszosci (w tym mi) ten
topic jush sie znudzil... W dodatku zaczynaja sie tu OFFTOPIKI!!
To co, piszemy tego ficka dalej?O kontakt
proshe na gg:3356335
UWAGA!!
UWAGA!!
Ogłaszamy razem z Narsilką, że rozpoczyna się pobór do
ekipy, która będzie z nami pisać dalej tego ficka...
Chętnych prosimy o
kontakt:
do Narsilki - numer gg wyżej podany
do mnie
- 798996
pamietajcie, tesh od was zależy jak się
potoczą dalsze losy bohaterów
Łooook. Ja zaczynam, skoro Wy nie
chcecie...Pech.
-Harry...Obudź się...Już jedenasta!Harry słyszysz
mnie?-Dziewczyna szturchła
Pottera.
-HARRY!
-C-co?
-Wstawaj, patrz która
godzina.
-Juuuuuuuuuuż...-Chłopak usiadł na łóżku.Dursleyowie pojechali
do domu, a Harry został do końca wakacji z Hermioną u jej ciotki.Wstał, gdy
jego przyjaciółka trzasła drzwiami od pokoju.
-O co ona jest zła?Wyspać
się nie można...-Mruczał pod nosem wciągając na noge skarpetke.Zszedł na
śniadanie.
-No, wstał śpiący królewicz!Siadaj.-Przywitała go ciotka
podając mu tależ z kanapkami.Zjadł pospiesznie i poszedł szukać
naburmuszonej Hermiony.Znalazł ją na tarasie, próbowała się podciągnąć do
pokoju Nessy.
-Pomóc Ci?
-Nie dzięki!
-O co w ogóle jesteś
zła?-Zapytał Harry, usiłując ją zciągnąć z poręczy.Wkońcu dziewczyna dała za
wygraną i puściła się, pozwalając na to, by ją zdjął.
-Ciągle śpisz.Już
dawno powinniśmy być w tamtej komnacie.
-Przepraszam, ale wyspać się nie
moge?
-Leń.Lepiej mi pomóż wciągnąć się tam.
-Ej, no nie takim
tonem.Przepraszam...-Mówąc to, obejmował ją.
-No dobra.-Hermiona
przytuliła się do niego, całując go w policzek.
Dalej pozostawiam
DzFoneczkowi, Dorci albo komuś tam
Na początku to było odrobinę denne, ale teraz jest lepiej. Akcja się rozkreca. Czekam na next parta.
Megan... a może sama coś
napiszesz??
przeciez tesh możesz.. jeśli tylko masz pomysł na dalszą
część to wal...
P.S.: mozesz zmienic avatara??
Oto beznadziejstwo w moim wykonaniu. Zawsze wychodzi mi kicz. Najwyżej usunę...
Harry zarumienił się odrobinę, ale nie dał po sobie poznać zażenowania. Ciągle wydawało mu się, że Hermiona coś przed nim ukrywa. Te ciągłe napady złego humoru były troszkę... niepokojące. Postanowił się z nią na ten temat rozmówić.
- Hermiono... Lepiej nie wspinajmy się tam w ciągu dnia... Twojej cioci mogłoby się to bardzo nie spodobać... - powiedział cicho, acz bardzo stanowczo.
- No dobra... - dziewczyna znów troszkę się naburmuszyła - Wejdziemy tam wieczorem... Ale co będziemy teraz robić?
- Może pójdziemy gdzieś się przejść? Pogadamy... - zaczął nieśmiało chłopak.
- OK, ale gdzie? Plaży mam już powyżej uszu... Co dzień tam chodzimy - burknęła Hermiona.
- Co proponujesz?
- Nie byliśmy jeszcze w mieście... Tak, to dobry pomysł. Chodźmy do miasta. - dziewczyna od razu się rozchmurzyła.
- Dobrze... - powiedział Harry, w myślach dodając sobie "Z tobą pójdę nawet na koniec świata..."
- Ale na miasto nie pójdę tak ubrana... Poczekaj na mnie... idę się przebrać. - powiedziała i od razu wbiegła do domu. Harry delikatnie przygryzł dolną wargę i próbował uporządkować te wszystkie myśli, które kłębiły mu się w głowie. Na próżno. Wszystko ciągle mu się mieszało. Ciężko pozbierać tak wiele myśli i uczuć... Z tego zadumania wyrwała go Hermiona. Harry'emu aż opadła szczęka. Nigdy jej takiej nie widział... A było na co popatrzeć. Biała, króciótka bluzeczka odsłaniała jej brzuch i ramiona, jednocześnie eksponując jej długą, ładną szyję, a ciemnozielona sukienka za kolano (z meeega rozcięciem ) zwracała uwagę na nogi. Harry patrzył, i patrzył, nie umiejąc pozbierać ponownego nawału uczuć.
- Co tak patrzysz? - zapytała Hermiona - chodźmy już.
Harry od razu się poderwał i wziął ją pod rękę. Nie zauważył delikatnego, pąsowego odcienia, który pojawił się na policzkach jego towarzyszki. Milcząc, doszli do małej, przytulnej kawiarenki przy fontannie. Usiedli w cieniu parasola i zapadła między nimi niezręczna cisza. Harry postanowił to przerwać i zaczął:
- Hermiono... Chciałem sięCiebie o coś spytać... - powiedział cicho, delikatnie biorąc ją za rękę.
- Tak? - wyszeptała cicho dziewczyna, delikatnie mrużąc swoje piękne oczy, nie wiadomo, czy od słońca, czy pod wpływem jego dotyku.
- Bo ostatnio... - ale zdążył wypowiedzieć tylko te dwa wyrazy, gdy ktoś mu brutalnie przerwał.
- Ha! A kogóż my tu mamy! Hermiona! Co u Ciebie? Kopa lat! - krzyczał ktoś głośno. Oboje rozejrzeli się, i zobaczyli chłopca w ich wieku, machającego ku nim ze stolika obok.
- Hej, Jerry... Co u Ciebie? - uśmiechnęła się Hermiona. Harry dobrze przyjrzał się Jerremu. Na oko był w ich wieku. A i powierzchowność miał całkiem niezłą. Ciemnobrązowe, lekko kręcone włosy, bursztynowe, wesołe, duże oczy, szeroki uśmiech sprawiały, że można było go uznać za przystojniaka. No i, jak zauważył Harry, był dość wysoki, dobrze ubrany i całkiem wyluzowany (nawet nie czuję jak rymuję ).
- Spoko! Ha, to chyba dlatego się jeszcze nie spotkaliśmy! - spojrzał znacząco na Harry'ego - Ale zawsze można to nadrobić. - Wstał i wyciągnął rękę ku Potterowi.
- Jestem Jerry Douglas. A ty...?
- Harry Potter.
- Miło mi. Hej, Herm, może wpadniecie dziś wieczorem do mnie na imprezkę? Mam nadzieję, że pamiętasz, gdzie mieszkam? - puścił oko do Hermiony.
- No nie wiem... Dobra, może wpadniemy...
- Świetnie! Bądźcie koło ósmej. Muszę lecieć. Na razie. Herm, naprawdę, świetnie wyglądasz. - powiedział i pocałował Hermionę w policzek. - Do zobaczenia.
- Papa, Jerry. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Pa.. - mruknął Harry. Teraz naprawdę sie naburmuszył. Czego ten dżolas chce od Hermiony? Oczywiście, byli przecież tylko przyjaciółmi... Ale czuł się dziwnie. Rozwścieczył go ten pocałunek w policzek i to "świetnie wyglądasz". Może popełnił błąd nie komplementując Hermiony? A teraz? Chyba czuł się bardzo zazdrosny...
Bleeee... Ja to chyba jestem nienormalna...
Dziwi mnie to że nie nudzi was ciągłe
swatanie Herminy z Harry'm. Moim zdaniem Harry i Hermina nie nadają się
na pare. Ale każdy ma inne zdanie na ten temat (np. miom Harry bardziej
pasuje do Cho). Poza tym nie lubie zbiorówek bo są czasami troche pogmatwane
(czego nie da się uniknąć jak fick pisze kilka osób). Mimo wszystko
tradycyjnie życze weny
!!!!!!!!!!!!!!!&
#33;!
Karolino, w książce Cho w ogóle nie była
za bardzo opisana, więc skąd możesz wiedzieć, czy Harry do niej pasuje?
Nawet nie opisano jej wyglądu. Dlatego na podstawie tak marnych faktów nic
nie da się stwierdzić... Według mnie Harry pasuje do Hermiony i to bardzo. A
fick mi się podoba, mimo, że to zbiorówka. Ten ostatni part mi się bardzo
podoba. Dzwoneczku, napisz coś jeszcze...
Wiem że nie chcecie, ale niestety ja
musze napisać następny part
Obiecałam DzFoneczkowi
-Hermiono...
-Tak?
-Ostatnio...Os
tatnio jesteś jakaś dziwna...Co chwile się złościsz noie wiadomo o
co...-Harry postanowił poruszyć ten temat w drodze
powrotnej.
-Bo...Ponieważ boje się...Boje się, że...Że Cię
strace...
-Co?
-Bo...Ciągle myśle, że Sam-Wiesz-Kto może Cię
znaleść...I jak te myśli powracają...Nie chce tego okazywać, więc udaje
złą...
-Nie bój się-Teraz stali już twarzą w twarz.Harry mówiąc to,
przytulił dziewczyne do siebie.
-Hermi co Ty...Nie bój
się...
-Jak...Jak sobie wyobrażam Ciebie i...I jego...Jak stoi nad Tobą z
wyciągniętą różdżką i...I wypowiada zaklęcie...To...-Nagle z jej oczu
popłyneły łzy.
-Nie płacz...Prosze Cię...Słonko...-Hermiona podniosła
głowe i wytrzeszczyła oczy.Potter strasznie się zaczerwienił, ale ukrył to,
opierając swoją głowe na jej (głowie ) Otarł jej łzy.
-Nie martw się o mnie.I
nie płacz, bo o wiele bardziej jesteś piękniejsza kiedy się
uśmiechasz.-Hermiona zaczerwieniła się jak nigdy, a Harry pocałował jej
policzek.Poszli do domu.Po obiedzie wylegli na plaże.Słońce grzało, morze
było ciepłe.Harry pierwsze co wskoczył do wody.Hermiona rozłożyła leżak i
zaczeła się smarować olejkiem.
-Harry!Chodź na chwile...Nasmarujesz
mi plecy?
-Jasne!-Dziewczyna odwróciła się.Chłopak nalał na ręke
olejek i zaczął rozsmarowywać maź a zarazem robiąc jej lekki, przyjemny
masaż.Oboje mrużyli oczy od dotyku.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
Potter
położył się koło niej.Słońce tak przyjemnie grzało...Nagle wpadł na głupi,
ale zabawny pomysł.Wstał i podszedł do
Hermi.
-Co?-Zapytała
-A...Nic..-Nagle podniósł ją i pobiegł do wody,
wrzucając do
morza.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!Harry!Zwariowałeś?Zaraz się
zemszcze!-I zaczeli sie szamotać w wodzie, o ile można to było tak
nazwać, bo ledwo co stali na nogach.Śmiali się jak opentani, aż wkońcy
wykończeni, padli do wody [byli na płyciźnie czy jak to sie
nazywa...]
-Pójdziemy na tą impreze?-Zapytała Hermiona.Harry'emy
przypomniała sie sprawa z Jerrym.
-Nie wiem..
-No chodź...Będzie
fajnie...
-Zobacze...
-Prosze, prosze, prosze!
-A co za to będe
miał? :>
-Dzięki-Powiedziała i przytuliła się do niego.
Teraz
Dora pisze )))
Dobra tytuł mi wystarcza , czy wy nie
widzicie że to Ron zakochał się w chermionie!?
Chodzi mi o to że w książce wyraźne jest
napisane że Harry zakochał się w Cho. A poza tym popieram Kasandre przecież
Ron zakochał się w Hermionie i to wyraźnie da się odczuć w 4 tomie że jest o
nią zazdrosny (w przeciwieństwie do Harry'ego). Szczerze mówiąc mnie
denerwuje to swatanie na siłe Herminy z Harry'm. Ale to wolny kraj i nie moge komuś
zabronić pisać na dany temt. Wiele osób ma inne zdanie ode mnie ale kto ma
racje 5 tom pokarze.
QUOTE (Kasandra @ 09-07-2003 20:41) |
Dobra tytuł mi wystarcza , czy wy nie widzicie że to Ron zakochał się w chermionie!? |
QUOTE (Aeth @ 09-07-2003 22:27) | ||
A czy Ty nie widzisz, że to FAN FICTION? |
QUOTE (Psychopatka @ 09-07-2003 22:35) |
eheheheheheheheh..... dobre spostrzezenei Aeth... ale to raczej nie powinno byc zdanie pytajace lecz twierdzace... JAKA TO ROZNICA KTO KOGO KOCHA! jakbym pisala ficka to bym zrobila tak ze Harry pokochalby Dumbledora a tamten palal by miloscia do Maggonagal... ach Nieucznoścdałność! =) |
Macie racje.Przecież to fick.Karolina a
to, kto ma racje okaże się na samym końcu książki.Jak Harry się będzie żenił
[albo nie] ale sądze, że to się okaże, podczas śmierci Harry'ego
Narsilko, a kto powiedzial, ze ja teraz
bede pisac??!!
bo ja nie.. ze niby moja kolej przszla to nic..
mnie sie nie spieszy
a poza tym ja sobie jush zamowilam koniec wakacji ne
Karolino.. a co to za roznica kto sie w
kim zakocha.. nam sie akurat podoba tak..
a jak Twoje zdanie jest
odmienne i sie Tobie ten fick nie podoba, to mam prosta rade...
NIE
CZYTAJ GO!!
no.. skonczylam
P.S.: sorki, ze na was padlo, ale jestem od
wczoraj podminowana... i
to niezle
Cudem (bo dzieki PMowi, o ktorym zostalam
mailowo poinformowana) wracam na forum, ktore mi sie ladowac nie chcialo...
Wchodze na mooj kochany dzial FF... Przewijam kolejno opowiadania. Patrze w
dol strony ze znudzeniem... Ol siet. HP+HG by Narsil & reszta...
Wchodze... I co mowie?
Echh... To sie zepsulo, dziewczyny... Juz sie
nie czepiam tamatu, ze ktos sie kocha w kims, a Lucecita zdradza don
Marqueza... No po prostu piszecie, jakby oni ze soba chodzili... I to mi sie
nie podoba, bo z niewinnego FFa, z tych tzw. "podchodow" czyli
wzajemnego obserwowania sie zrobilo sie romansidlo.
Moze zacznijcie
jakiegos innego zbiorowego ficka??
Abaska, szkoda, ze Ci sie nie podoba... Wiecie co?!Człowiek tylko na tydzien wyjedzie i już nie piszecie dalej!Ja pisałam ostatniego parta, więc teraz na Was kolej!Brać mi się do roboty, ale już lenie!
No to może ja coś spróbuję jak sie wam nie spodoba zawsze mogę skasować!
Nadszedł dzień imprezy u kolegi Hermi. Harry się opierał, ale hermiona tak długo go prosiła, że się w końcu zgodził... Rano opalali się a po południu poszli sie przygotować. Harry ubrał czarne dżinsy i koszulkę rozpiętą na klacie . Zszedł na dół i czekał na Hermi. Znudziło mu sie siedzenie bezczynne więc zaczał oglądać rodzinne zdjęcia. Na niektórych była pokazana mała Hermionka a to na rowerku a to na dywanie jak sie bawiła... Jego przemyslania o tym jaka była słodka jako mała dziewczynka przerwał, stukot obcasów. harry odwrócił się i musiał zbierać swoja szczęnę z podłogi. hermiona ubrana była w czarne dżinsy, które ozdobione były po bokach srebrnymi, chińskimi smokami, i w zwiewną przeźroczystą bluzkę na jedno ramię... (przyznajmy, harry nie mógł wzroku oderwać od hermiony)... Pomyślał sobie, że dzisiaj po dyskotece spyta sie hermi czy będzie z nim chodzic no bo w końcu nie wiadomo czy są razem czy osobno...
- Wyglądasz oszałamiająco Hermiono
-Ty też Harry- wzrok Hermi spoczął na opalonym torsie harry`ego...
Harry wziął ją za rękę i ruszyli na imprezę do kolegi Hermi...
Buahahaaa!!! Sory, nie moglam sie opanowac Jak sobie wyobraze Harryego z rozpieta koszula... BUAHAHAAA!! Hesu, ale jaja Dobra, bo mnie o nabijctwo oskarza Ale Anno Hermiono, dziex za poprawienie humoru Potter-kulturysta
Przynajmniej nadało się do czegos to opowiadanko moje nieszczęsne...Jak nikt nie pisze no to ja będę dalej jak nikomu to nie przeszkadza...
Szli juz dobre piętnaście minut gdy Harry zauważył, że co chwile ogląda sie za nimi...ekhm za Hermioną jakiś chłopak. Poczuł sie trochę? Bardzo zazdrosny, więc gdy jakiś blondyn zagwizdał za Hermi, objął ją, co miało znaczyć w jezyku samców "Ona jest moja ! ! ! Wiec Wara z tymi obleśnymi spojrzeniami". Poskutkowało. Co odważniejsi, zerkali tylko z zazdrością. Nasz Men był tak zajęty wymyślaniem formułki "jak powiedzieć Hermi, czy będzie z nim chodziła", że nie zauważył, jak przechodziła obok nich Parvati, pokazująca jej kciuk podniesiony do góry. na co adresatka tego gestu odpowiedziała podobnie, gdyż Parvati przyszła z Lee.
-jak juz mówiłam...- do Harry`ego zaczęło dochodzić, ze jego towarzyszka od pięciu minut mówi...
- Oh wybacz hermi zamysliłem się... co mówiłaś?-po tym zdaniu szczelił rozbrajający usmiech niewinnego chłopczyka, więc nie mogła sie gniewać.
- Ee.. mówiłam, że juz jesteśmy. patrz to ten dom!- nasz marzyciel zdziwił się czemu wcześniej go niezauważył, przecież nawet ślepy mógłby, bo muzyka stamtąd dochodziła aż nad ocean, i wszedzie paliły sie światła.
Weszli do środka. Od razu uderzył ic zapach piwa, drinków i spoconych ciał wyginających sie ciał w rytm dudnienia muzyki. Harry juz miał powiedzieć, ze chyba mu sie tu nie podoba, ale Hermiona pociagnęła go za ręke w stronę stołu z trunkami. Nikogo przy nich nie było, więc wyciągnęła rózdżkę wymamrotała zaklecie, i przed nimi pokazały sie dwa kufle kremowego piwa.
- Masz Harry. Pij- wepchnęła mu kufel w rękę po czym pociagnęła na sam środek pokoju gdzie było najbardziej tłoczno... ludzie potracali ich i popychali ale hermiona zdawała sie tym nie przejmować. jej kufel był juz prawie pusty, z powodu tego, ze tak szybko piła i dlatego, że reszta piwa była na niej... Zaczęli tańczyć... Harry jeszcze nigdy nie widział, zeby hermiona tak tańczyła. nic juz sie nie liczyło. tylko ona i muzyka...zaczęli wirować coraz szybciej i szybciej... nie widzieli juz nic oprócz siebie i rozmazanych ludzkich postaci. Piosenka sie skończyła... harry pociągnął hermione na pole... Usiedli na ławece, która była osłonieta wierzba płaczącą. hermiona oddychała cieżko leżąc na kolanach Harry`ego, który wiedział, ze teraz albo nigdy... Schylił głowę, zblizajac sie niebezpiecznie swoimi ustami do ust hermiony... Zaczeli sie namietnie całować. W przerwie miedzy jednym pocałunkiem a drugim, harry wyszeptał:
- Bedziesz..ze mną.... chodzić...hermiono...
Hermiona kiwnęła głowa przyciagając jego do swojej... Całowaliby sie tak bez opamietania, gdyby ktoś nie złapał Hermiony, i wziął ja na ręcę... To był fred i george.
- Hej harry, wybacz, ze przeszkodziliśmy wam w romantycznych chwilach- tu fred zrobił mine jakby miał zwymiotować- ale przylecieliśmy tu za ronem, i nie znamy tu nikogo fajnego, wiec porzyczamy hermione na jeden taniec...może na dwa... albo trzy...zreszta kiedys Ci ja oddamy...
Hermiona zasmiewała sie serdecznie w ramionach Freda...- nie martw sie zaraz wróce Harry...
harry sie nie martwił wiedział, ze przy blixniakach hermi sie nic nie stanie... Cociarz wolalby, zeby tu była a nie tanczyła z nimi....
Uuuu... A to cie dziewczyny rozsszrpia chyba, bo im paleczke dowodzenia zabralas
Narsil, czy "akcja" nie miala zaczac sie gdzies w Bozym Narodzeniu??
Ups... Wybaczcie dziewczyny ale zagladam tu i zaglądam a nikt nie pisze, a mówiłyscie, żer każdy moze pisać więc ja spróbowałam....
No właściwie miała się ta akcja rozopcząć około Bożego Narodzenia, ale jak jush jest to niech będzie
coś się wymyśli .. może jakąś kłótnie albo coi i będzie dobrze
każdy może pisać co mu się podoba, a reszta po prostu musi się do tego dostosować i ja tak zrobię, więc jeśli chcesh Anno Hermiono tio pisz dalej
a co do błędów.. hmmm.. może lepiej odezwij się do mnie na gg albo na maila
Mam pomysła... Moze głupi, ale coś może rozwiązać... Może tak być, że ona nic nie będzie pamiętała, bo za dużo wypiła A potem się pokłócą, taq jak Dorcia zasugerowała... No i może trochę jeszcze to rozkręcimy.
A tak nawiasem mówiąc to ja part z imprą miałam do połowy już napisany, i obmyślany. Szkoda, ale mówi się trudno. Anna Hermiona chciała dobrze. Anno, jeśli chcesz pisać, pisz, ale palmę "finałowej akcji" ma Jade vel. Dora .
Tak ogólnie part nie był zły. Tylko błędy...
dzwoneczku jak mialas to czemu nie dalas ja tak czekam na dalsze czesci tego a tu ty mi taki numer robisz jak mozesz <chlip> no ale pisz nastepnego parta i dawaj jak nakjszybciej albo nie ch ktos kolwiek pisz
Piszemy dalej, czy zgłaszamy do
usunięcia?
ja bym byla za pisaniem, ale teraz nie mam weny....
poza tym w niedziele wyjezdzam na wczasy...
zreszta ostatnio mi sie komp zjebal i nadaje sie tylko na zlom, wiec musze poczekac do wrzesnia, zeby kupic sobie nowy...
takze ja sie nie mieszam.. a decyzje pozostawiam wam
Ja jestem za tym, żeby pisać dalej..
Postaram się skrobnąć następnego parta, bo taty nie ma całymi dniami, a
siostra już nie blokuje kompa... Tak więc jutro lub pojutrze biorę się do
pracy. Mam już nawet pewien pomysł
Jakby co, to na mnie nie wrzeszczeć...
Miałam zastoj literacki... I napisałam coś dopiero teraz. To jest
beznadzieja, ale czego się nie robi dla Narsilqa
Weszli do środka. Hermiona poszła z Fredem i Georgem
na parkiet i Harry stracił ją z oczu. Czuł się trochę dziwnie. Ledwo co
Hermiona zgodziła się zostać jego dziewczyną, a tu idzie z innymi chłopcami
na parkiet. Co prawda byli to bracia jego najlepszego przyjaciela, ale
zawsze... Nale ktoś się do niego przysiadł. To był Jerry Douglas, kolega
Hermiony. Uśmiechnął się przyjacielsko, ale Harry zauważył, że jest troszkę
podchmielony.
- No i co, Harry, gdzie zgubiłeś swoją panienkę? Bo chyba
nie przyszedłeś tu bez Hermiony... - zachichotał.
- Poszła tańczyć. -
lakonicznie stwierdził Harry. Jerry zacmokał.
- Na twoim miejscu nie
wypuszczałbym jej z rąk. To za******a laska. Powinieneś być dumny, że
wybrała właśnie Ciebie. No, ale nie ma co się użalać nad sobą... Napijesz
się? - wyciągnął ku Harry'emu butelkę z jakimś brunatnym płynem.
- Co
to jest?
- Tequilla. Świetnie później szumi w głowie... - Jerry mrugnął
do Harry'ego.
- Nie, dzięki. Nie piję.
- Nie, no, nie wiedziałem,
że jesteś takim lamusem. Nie bądź mięczakiem. Hermiona zasługuje na
twardziela... - przebiegle powiedział Jerry.
Ta uwaga była celna. Harry
wziął szklankę i szybko wychylił. Uderzyło go gorąco.
- Noooo, nieźle...
- powiedział z uznaniem Douglas. - napijesz się jeszcze?
- Dawaj. -
mruknął Harry. Hermiony dalej nie było ani śladu. Szybko wypił następną
szklaneczkę. Potem jeszcze jedną. Nagle zauważył Hermionę przy innym
stoliku. Rozmawiała z jakimiś chłopcami i piła... Nie można było tego nazwać
herbatką, mlekiem lub kremowym piwem. Harry lekko zamglonymi oczami
rozejrzał się po półce z alkoholami i spostrzegł napój dokładnie taki, jaki
piła Hermiona. Whisky. Harry lekko chwiejnym krokiem ruszył ku dziewczynie,
która śmiała się jak szalona... Wyglądała na nieźle wstawioną. Podszedł do
niej i wybełkotał dziwnym, nie swoim głosem:
- Gdzie byłaś? - Hermiona
była lekko zaskoczona jego tonem i widziała, że się na nią gniewa. Nie
patrząc na ludzi gapiących się na nich, rzuciła się Harry'emu na szyję
i pocałowała go namiętnie w usta. Rozległy się gwizdy, brawa, śmiechy i
krzyki typu: "zajmijcie się sobą na osobności". Harry'emu to
nie przeszkadzało, gdyż cieszył się miłą chwilą. Po chwili Hermiona
wyciągnęła go na parkiet. Oboje szli chwiejnym krokiem i zaśmiewali się nie
wiadomo z czego. Zaczęli tańczyć przytulańca całując się przy tym. Potem
poszli do barku i wychylili kolejną szklaneczkę alkoholu. Nagle usłyszeli
głos jakiejś dziewczyny:
- Cześć, Hermiona! Wreszcie się
zjawiłaś! - krzyczała dziewczyna. Miała na oko, siedemnaście lat, i
bardzo przypominała Jerrego.
- Cześć, Stacie! Harry, to jest Stacie,
siostra Jerrego, idę sobie z nią pogadać. - i szybko się ulotniła. Harry
znów trochę się zezłościł. Znów poszedł do barku, i wypił trochę ginu. Po
chwili podszedł do niego kompletnie pijany Jerry i grupa jego kolegów. W
ustach trzymali papierosy.
- Zapalisz? - spytał gospodarz imprezy.
Harry'emu było już wszystko jedno, więc wyciąnął rękę po szluga.
Zaciągnął się i prawie natychmiast zaniósł się kaszlem.
- Pierwszy
papieros? To nic... Przyzwyczaisz się. No i znów zgubiłeś lasencję. Kurde,
szkoda, że nie poderwałem jej. W końcu mogła być moja... - westchnął
Douglas. Harry'ego normalnie ta uwaga by wkurzyła, ale teraz był na tyle
zamroczony alkoholem, że wzruszył ramionami.
- Ale na szczęście jest
moja.
- Twoja pod każdym względem? - zaśmiał się Jerry, a jego kumple
zaczęli rechotać.
- Nie, pod tym nie.
- A widzisz! Powinieneś
zrobić to teraz, skoro jest okazja. Jest taki przytulny pokoik na górze...
Nie będą wam przeszkadzać... - zachichotał.
- Nie dziś... - wymruczał
Harry. Nagle obok niego zjawiła się Hermiona. Zmieniła zachlapaną bluzkę na
nową, bardziej krótką i prześwitującą niż tamta. Chłopcy zagwizdali z
podziwem. Jerry wrzasnął:
- Skoro sie chcesz, to ja się tym zajmę!
Chodź, słodziutka! - I chwycił Hermionę wpół. Dziewczyna wrzasnęła:
-
Jerry, odwal się! - to nie pomogło. Harr zagotował się ze złości. Wstał,
i wymierzył Jerremu cios w twarz. Ten od razu mu oddał mocnym uderzeniem w
brzuch. Walka na pięści rozgorzała na dobre. Hermiona wrzasnęła z
przerażeniem, a goście klasakali i śmiali się. W końcu Harry cisnął swojego
rywala na szklany stolik. Wykorzystał zamieszanie, i szybko złapał swoją
dziewczynę. Oboje wyszli w księżycową noc. Szli, chwiejąc się, w blasku
księżyca. Milczeli. Kiedy w końcu doszli do mieszkania (które było ciemne -
była druga w nocy i ciotka poszła już spać), poszli do pokoju Hermiony i
runęli na łóżko. Byli już porządnie wstawieni. Hermiona odezwała się do
Harry'ego:
- Dzięki, że się o mnie biłeś... Gdyby nie ty... Nie wiem,
do czego mogłoby dojść... Jerry jest zdolny do wszystkiego...
- Nie masz
za co dziękować. W końcu to moje zadanie... - Wplótł palce w jej włosy i
spojrzał w jej oczy.
- Ojej... Masz przeciętą brew... Na pewno będziesz
miał całe mnóstwo siniaków... - wyszeptała dziewczyna, przejeżdżając palcami
po jego twarzy.
- Cierpieć dla Ciebie to przyjemność... - wyszeptał
chłopak i pochylił się nad nią. Całowali się w istnym szale zmysłów i nie
mieli najmniejszej ochoty tego przerwać...
Rano Harry obudził się i
na kolana rzucił go straszny ból głowy. Przypomniał sobie niektóre szczegóły
ostatniej nocy. Alkohol, papierosy, bójka... A potem... powoli przełknął
ślinę... pocałunki z Hermi... Prośbę o chodzenie... Tylko nie pamiętał,
gdzie teraz jest i co robił po powrocie do domu. Ciągle miał zamknięte oczy.
Powoli je otworzył. To co zobaczył prawie zwaliło go z nóg i omal nie
wrzasnął. Obok niego leżała Hermiona. Spała. A on był w jej pokoju. Wpadł w
istny popłoch. Czy przypadkiem nie zrobili czegoś... co nie powinno zdarzyć
się tak szybko? Zajrzał pod prześcieradło. Odetchnął z ulgą. Miał na sobie
bieliznę. Nagle Hermiona zaczęła się budzić. Złapała się za głowę, gdyż
skutki alkoholowych ekscesów nie ominęły i jej. Otworzyła oczy i
wrzasnęła:
- HARRY!!! CO TY TU ROBISZ?
- Uspokój się,
Hermiona...
- Błagam, powiedz mi, czy nie zrobiliśmy czegoś... co nie
powinno było się zdarzyć?
- Nie! Mam na sobie bieliznę! -
Hermiona zajrzała pod prześcieradło.
- Ufff... Ja też... Ulżyło
mi...
- Pamiętasz coś z wczoraj?
- Niewiele... - Hermi złapała się za
głowę. - pamiętam, że tańczyliśmy... piliśmy... rozmawiałam ze Stacie...
zaraz... ty chyba biłeś się z Jerrym? O co? A nie... Pamiętam... O mnie... -
zarumieniła się delikatnie, otulając się prześcieradłem - ale nic więcej nie
pamętam...
- Nic? - powiedział Harry bardzo rozczarowanym głosem.
-
Nie... Coś się stało? A co tu właściwie robisz?
- Nie, nic się nie stało
- powiedział Harry smutno. A więc Hermiona niczego nie pamiętała...
Pocałunków, obietnicy, tego wszystkiego, co zaszło między nimi tej nocy... -
A potem po prostu przyszliśmy tutaj i mi nie chciało się już iść, bo byłem
zmęczony.... - skłamał.
- Co za szczęście... Au! Ciocia, mam
nadzieje, ma coś na kaca, bo zaraz rozłupie mi głowę.. A teraz możesz iść?
Chcę się ubrać... - powiedziała Hermiona lekko spuszczając wzrok. Harry
odpowiedział "jasne" i opuścił pokój dziewczyny. A więc znowu jest
na pozycji takiej, jak sprzed impry. Bedzie musiał wymyślić coś innego na
zdobycie Hermiony...
Bosh... Ja oszalałam...
brawo!!! <klaskanie i
gwizdy>
gratuluje pomyslu na wybrniecie z sytuacji
part swietny.. teraz ja sie postaram cos napisac, ale nie
wiem czy mi wyjdzie, bo zadaja w cholere nam... ale ja zamawiam koniec
wakacji, wiec do tego momentu to se piszcie..
pozdrowka dla wszystkich i zycze weny tym, ktore to pisza
Nio bgardzo fajne.. Jeszcze raz sorki
dziewczyny za trochę hmm przyśpieszoną akcję... następnym razem skonsultuję
się z wmami
Mam pytanko. jestem nowa i chciałbym
wiedzieć czy mogę przyłączyć się do ff-a. A tak dla ścisłości jestem Szanon
)
Serdecznie witam Cię, Szanon na forum HP
Oczywiście, że możesz przyłączyć się do pisania tego ffa.
Jeśli chcesz, skontaktuj się ze mną na gg (1488699) lub mailem, albo PM.
Zawsze nowi piszący są mile widziani
Anno, nie masz za co przepraszać, udało się w końcu
wybrnąć z sytuacji. Jeśli chcesz, ty też możesz się skontaktować ze mną,
Narsilką, lub Jade
Po pirwshe: Witaj Szanon na forum HP
Po
drugie: Czy ten fanfick będzie tylko na wakacjach, czy w koncu przejdziecie
do shkoły... co na tom parke pofiedzom inni, jaka bedzie raction Cho i wiele
wiele innych...
Po trzecie: Chyba tesh sie przyłącze do ff...
Po
czwrte: A może sie nie przyłaczać....
Po piąte: Pozdro!
po 1.: tak Nikson, w koncu przedjziemy jakos
do roku szk9olnego
po 2.: co do reszty to wyjdzie w praniu
po 3.: witam Cie very serdecznie na forum Szanon
po
4.: Nikson, jesli tylko masz ochote przylaczaj sie im wiecej osob tym lepiej
po 5.: Szanon ofkors tesh serdecznie zapraszam do naszej
grupki
po 6.: Szanon jak cos to wal do mnie na gg najlepiej
(798996)
a po 7.: postaram sie wkrotce napisac parta, lecz jesli mi na to
czas nie pozwoli to przekaze komus paleczke
Pishta to dalej... Bardzo was prosze... A
co do tego bym sie przyłączył to przczytaj ff mego autorstwa "Wampir
Angelus" i "Miłość Herrego i Cho" i sie dobyslisz dlaczego
nie chce brac udziału
Ale ja tu dawno nie
zagladalam!!!Jasne, mozecie sie prylaczyc do ficka
serdecznie zapraszamy )) przydadza sie nowe osoby i nowe pomysly moj brak weny niestety bardzo dlugo sie ciagnie
ale postaram sie cos niedlugo skrobnac posdroFionka :*
Ja z Dzwoneczkiem narazie wyżywamy się na
innym fiku. Może niedługo go zobaczycie(Niedługo to jest za jakiś
miesiąc)
A świstak siedzi i zawija je w te sreberka
wiadomosc z ostatniej chwili...
zaczelam
pisac next parta i postaram sie go jak najszybciej wrzucic na forum, ale
wcale nie obiecuje, ze bedzie jakis bardzo dlugi
Neferet, oczywiscie, ze mozesz sie
dolaczyc.. Prawda Narsilko??
Bardzo sie ciesze, ze chcesh do nas
dolaczyc...
P.S.: przypominam, ze ja zamowilam sobie czesc ze
swietami, bo tam bedzie ich pocalunek!!
Ja mam do was jedną malenką prośbę...
DAWAC TEGO PARTA... Dziękuje
staram sie, ale w srode lub czwartek sie
kompa pozbywam, wiec mnie nie
stresowac!!!!!!!!!!!!!
33;!!!!!!!!!
dziekuje
ej ja tego parta nie dałam w
końcu??!!
o qrwa... naprawde sorki
postaram sie jak
najszybciej dac
Dzień minął spokojnie choć nadzwyczaj wolno. Harry prawie przez cały czas myślał o wczorajszym wieczorze, a z kolejnym powtórzeniem zaistniałej sytuacji, czuł się jeszcze gorzej. Jego zachowanie nieco zaniepokoiło Hermionę, więc, gdy nie pojawił się na żadnym posiłku, postanowiła go poszukać i porozmawiać z nim. Chodziła po mieście kilka godzin, ale nigdzie nie mogła go spotkać. Zaczęło się ściemniać, a jej niepokój zdwoił się. Gdy już było całkowicie ciemno, postanowiła iść jeszcze na plażę. Na jednej z nadmorskich skał siedział zamyślony chłopak, którego szukała pół dnia. Powoli podeszła do niego z niewielkim strachem, gdyż wydawało jej się, że przez cały dzień ją unikał.
- Harry. - odezwała się cicho
- Hermiona? Co tu robisz?
- Szukałam Cię...
- Nie powinnaś chodzić sama po mieście. Coś mogło Ci się stać. - wpadł jej w słowo
"Dlaczego on się tak o mnie troszczy?" - pomyślała, a potem odezwała się do niego
- Martwiłam się. Nie było Cię ani na śniadaniu, ani obiedzie. Harry, co się stało?
- Nic. Po prostu mam zły dzień i chciałem być trochę sam.
- Harry, powiedz.. czy to ma coś wspólnego z wczorajszą imprezą? Czy jest coś, co stało się tam, a ja tego nie pamiętam? - chłopak milczał, więc Hermiona klęknęła przed nim i położyła swoje dłonie na jego; spojrzał jej w oczy - Harry, proszę.. Jeśli coś tam się wydarzyło, powiedz mi, proszę. - odwrócił wzrok, chcąc uniknąć powiedzenia jej prawdy
- To nie ma żadnego związku z imprezą. - szukał w pamięci najbardziej odpowiedniej wymówki, aż w końcu ją znalazł - Chodzi o Voldemorta. Musiałem jeszcze raz przeanalizować wydarzenia z Turnieju. - tak naprawdę już dawno tego nie robił
- Harry.. chciałabym Ci jakoś pomóc, ale nie wiem jak.
- Nic nie poradzisz. Sam muszę się z tym zmierzyć.
Siedzieli jeszcze jakiś czas w milczeniu. Młody Potter znów popadł w zadumę, ale z tego stanu został wyrwany, gdy poczuł, że jego przyjaciółka drży.
- Zimno Ci? - zapytał
- Trochę.
- Lepiej wracajmy do domu. W końcu pojutrze już wyjeżdżamy.
Wstali i ruszyli w stronę domku. Hermiona objęła się za ramiona, żeby się ogrzać. Teraz doszła do wniosku, że ubranie jedynie topu było złym pomysłem. Harry, widząc to, zdjął swoją koszulkę i przełożył ją dość znienacka przez głowę przyjaciółce, więc się lekko wystraszyła.
- Dzięki. - za uśmiech, który mu posłała mógłby zrobić o wiele więcej
- Nie ma sprawy. - dziękował niebiosom, że było już po zmroku, bo lekko się zarumienił
Gdy doszli na miejsce, ciotka zrobiła im burę, gdzie to się oni włóczą wieczorami. Potem Harry zjadł lekką, "nieco" spóźnioną kolację i poszedł spać. Hermiona słyszała jego kroki. Nie mogła zasnąć i leżała na łóżku wpatrzona tępo w sufit. Po jakiejś godzinie rozmyślania, wpadł jej do głowy dość szalony pomysł. Chciała o nim od razu powiedzieć Harry'emu, ale tuż przy drzwiach zawróciła, bo uznała, że już śpi. Nie wiedziała jak mylne było jej zdanie. Podobnie jak ona, nie potrafił zasnąć. Wczorajszy wieczór wciąż go męczył.
- Tak bardzo chciałbym jej o tym powiedzieć. - szepnął do siebie, po czym przewrócił się na drugi bok i zamknął oczy
Tym razem udało mu się zasnąć. Nie wiedział jak Hermiona może zareagować na taką wiadomość i wolał nie ryzykować. Zresztą dopóki nie wiedziała, mógł wymyślić coś lepszego na zdobycie jej. Teraz był już pewien, że się w niej zakochał. Rano obudził się po jedynej chyba nocy wolnej od koszmarów związanych z odrodzeniem się Voldemorta. Śniła mu się Hermiona. Siedziała na klifie, a lekka, morska bryza podwiewała kosmyki jej włosów. Jedne z ostatnich promieni słońca tańczyły w pryzmatycznych kolczykach i utworzyły jasne smugi w jej orzechowych oczach. Podszedł do niej i w chwili, gdy chciał ją pocałować.. ktoś zaczął nim szarpać. Otworzył oczy i zobaczył zamazaną sylwetkę dziewczyny z jego snu. Założył okulary i teraz dokładnie widział, pochylającą się nad nim osobę. Uśmiechała się lekko.
- Myślałam, że Cię nigdy nie obudzę.
- Dlaczego?
- Bo stoję tu od bodajże piętnastu minut, próbując. - z zażenowaniem podrapał się w tył głowy - Ciocia kazała mi zawołać Cię na śniadanie. - odgarnęła włosy za ucho i przekręciła głowę tak, że Harry zobaczył jej kolczyki, które były identyczne jak w jego śnie
- Te kolczyki.. - powiedział, zanim zdążył się ugryźć w język
- Jakie..? Ach te? - rzekła, chwytając się jednocześnie za ucho i przeciągając palcami po kolczyku - Dostałam je wczoraj od cioci w ramach urodzin.
- Są bardzo ładne.
- Więc podobają Ci się? - zapytała z nieukrywaną nutą nadziei w głosie
- Tak. - uśmiechnął się do niej serdecznie, a ona odwzajemniła uśmiech
- Dobra, to ja już idę na dół, a Ty się ubierz. - powiedziała, chcąc przerwać nieco przedłużającą się ciszę
Harry wpadł w zadumę i przez dobre kilkanaście minut nie ruszał się. Potem jakby ocknął się z transu, ubrał i zszedł na dół. Na stole czekało już na niego nakrycie, a ciotka była nieco nadchmórzona z powodu jego zaspania. Po skończonym posiłku poszli się spakować i po raz ostatni pochodzić po mieście.
- Harry, wiesz co.. - zaczęła ostrożnie, gdy siedzieli w parku i jedli lody
- Hmm?
- Tak myślałam, że może.. skoro to nasz ostatni dzień tutaj.. może byśmy sobie zrobili zdjęcie?
- Razem? Masz na myśli, Ty i ja? - pokiwała twierdząco głową - No nie wiem. Nie jestem zbytnio fotogeniczny.
- Proszę Harry. Zależy mi na tym, żeby mieć jakaś wartościową pamiątkę stąd.
- No skoro tak Ci zależy, to dobra. Ale tylko jedno.
- Poproszę ciocię, że nam zrobiła na tle morza.
Niedługo przed zachodem słońca byli na plaży, aby zrobić zdjęcie. Harry stał z ręką w kieszeni, a Hermi oparła się o jego ramię. Każde dostało po odbitce. Pożegnali się z morzem i z ciotką, zabrali swoje rzeczy i ani się nie obejrzeli a już siedzieli w kołującym samolocie. Lecieli prosto do Londynu. W tym całym zamieszaniu zapomnieli zupełnie o kupnie książek do szkoły. Mając szczęście z powodu jeszcze tygodniowej przerwy do początku roku szkolnego pojawili się na Pokątnej, gdzie jak zwykle było gwarno jak nigdzie indziej. Skrzeki sów i puchaczy, kłótnie targujących się ludzi były normalką w tak odmiennym od świata Mugoli miejscu. Wtedy nareszcie poczuli, że są w domu. Zamówili dwa pokoje w Dziurawym Kotle i poszli na Pokątną. Spotkali tam Deana Thomasa, opalonego niemal tak jak oni Seamusa Finnigana i jak zwykle zapominającego o wszystkim Neville'a Longbottoma, ale nie mogli nigdzie trafić na ich przyjaciela Rona, z którym umawiali się ponad tydzień temu, żeby był tego dnia na Pokątnej. Gdy ich nogi miały już dość chodzenia, skierowali swe kroki ku lodziarni, aby tam się ochłodzić, gdyż dzień był wyjątkowo gorący. I właśnie tam natrafili wprost na... Ginny Weasley. Przywitali się z nią serdecznie i dowiedzieli, że Fred i George zabrali go do jakiegoś sklepu, ale nie chcieli powiedzieć gdzie. Harry domyślił się, że poszli za jego przykazaniem i właśnie kupują mu szatę wyjściową. Pojawił się przy nich rozpromieniony tak, jak nie był dawno. Od razy prawie pokazał im nowy strój, który w przeciwieństwie do poprzedniego był ciemnozielony. Dowiedzieli się, że oni również zatrzymali się w Dziurawym Kotle. Zjedli razem kolację, ale Harry zdawał się być nieobecny duchem. Wpatrywał się jak ciele w namalowane wrota w Hermionę. Jej spontaniczny śmiech wypełniał jego uszy. Był na tyle zamyślony, że nie zauważył jak woła go Ron. Dopiero szturchnięcie łokciem go obudziło.
- Harry, czy mi się wydaje czy Ty i... - sciszył głos do teatralnego szeptu - Hermiona jesteście ze sobą?
- Można tak powiedzieć. Wyjaśnie Ci to wieczorem.
Późno w nocy, kiedy w końcu mieli święty spokój Harry opowiedział Ronowi co działo się na Hawajach (pominął część o komnacie z eliksirami). Weasley nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
- I naprawdę nic nie pamiętała?
- Poza paroma nieistotnymi szczegółami, nic.
- No to będziesz musiał zaczynać od początku.
- Zauważyłem. Dobra, chodźmy spać, bo rano nam się oberwie jak zaśpimy.
Nazajutrz wyjeżdżali do szkoły ekspresem Londyn-Hogwart. Myśleli, że chociaż podróż minie im spokojnie (czego nie można było powiedzieć o samych wakacjach), ale....
i tu właśnie kończę moje wypociny i daję pole do popisu koleżankom..
sorki, że w takim miejscu, ale już nie miałam kompletnie żadnego pomysłu..
mam nadzieję, że mi wybaczycie..
i nikt nie komentuje??
a ja sie tak staralam chlip chlip
przestane was lubic
a tylo sprobuj nas nei lubiec
nareszcie nastepna czesc myslialam ze sie nie doczekam ale mam wrazenie
ze juz to z tymi kolczykami gdzies bylo
i jak zwykle mi sie podobalo
nie no nie ma tak...
powiedzcie.. jak wam się nie podoba i tego czytać nie chcecie, to zamkniemy temat i będzie koniec ze zbiorówką
Ja bym mógł cos do tego napisac ale ne
wiem co.. dałas taki moment ze w miejscu sie stoi... ale co tam... piszta
tego
WIĘCEJ!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!1
Hieh... i Łesli nie jest zazdrosny?? XD
Nieporozumienie, czy jak?? XD
Dobra, ja nie wkleje nowego parta, bo
naprawde wena mnie opuscila i od paru miesiecy jej brak... Ale dziewczyny...
Mogłybyście wpleść gdzieś w akcję Draca? Nie wiem, gdziekolwiek... Ale nie,
ze sie Potter-wielki-heros-i-wybawiciel-dam-z-opresji zjawi i zacznie sie
bic o Hermione... Jakas intryge w to trza wplesc, bo sie to monnotonne
zrobilo... Moze niech sie nie wiem, wiecej chopakow w Hermionie zakocha, Cho
zacznie sie do Pocia przystawiac, do Hermiony moze i Draco, nie wiem...
Niech raz chodza z tym raz z tym, a w koncu bedzie w Boze Narodzenie big
wyznanie milosci i slub XD Nie, po prostu to juzjest troche nudne... Tak
czytalam, bo czytalam (Dorcia, zabijesz mnie XD), ale speszjalnie mnie to
nie ciekawilo =( Nie to, co kiedys... Tak wiec... Wiecej
intryg!!
Pees: A moze tak Dumbel zechce zgwalcic Hermione??
XD
nie boj sie nie zabije abasko...
moze sie nie podobac, bo w sumie to mi jush pomyslow brakuje
a zreszta w cholere nauki mam
wiec wybaczam
No to moze ja cos dopisze??
...
nagle do ich (spokojnego, jak na Swietą Trójcę przystało) przedziału wpadł
Draco Malfoy. Ale JAKI Malfoy! Wydoroślał i urósł aż nie do poznania...
Harry szybko rzucił Hermionie zaniepokojone spojrzenie. Sposób, w jaki
aktualnie patrzyła na Draco niespecjalnie przypadł mu do gustu...
- No,
Potter, co tam a wakacjach? Załapałeś nową bliznę?
- Ha-ha-ha - odparł
monotonnie Harry
- Ładne imię, bliznowaty. O, szlama!! Włosy ci
się trochę wyprostowały, czy użyłaś jakiegoś mugolskiego sprzetu do
stworzenia takiej słomy?
- Malfoy, odwal się od niej, bo jak nie... -
zaczął Potter
- ... to co? Zbijesz mnie? Uuu, jak się boję. Aż normalnie
zaraz popuszczę ze strachu przed wielkim Potterem... A właśnie, już nie
męczą cię koszmary na temat mamusi i tatusia, że się taki hardy zrobiłeś?
- Malfoy, wypier***aj z tego przedzialu!! - zawył Ron.
- Bo
co? Pierdalniesz we mnie zaklęciem? Jeszcze większy powóod do strachu -
zacmokał Draco z przekąsem. Harry stawał się coraz bardziej czerwony... Ten
ulizaniec coraz częsciej zerkał ukradkiem na Hermionę, a ona wpatrzona była
w jego umięśniony tors.
- Hermiono, co polecasz, "Finaros-a"
czy "Camparos-a"? - zagaił do niej.
Ona jednak milczała.
Odrywając wzrok od Draco spojrzała Potterowi w oczy i wyszeptała:
- Idę
do toalety.
Po czym wstała i wyemigrowała z pokoju. Draco po namyśle
również wyszedł zostawiając Rona i Harry'ego oniemiałych ze zdziwienia.
Nie poszedł jednak za Hermioną - nie mógł się przecież ośmieszyć! O,
nie... Poszedł do pewnego pustego przedziału, przegonił Crabbe'a i
Goyle'a i zatopił się w swych myślach... Grangerówna bardzo wyładniala
przez te wakacje... "Aż za bardzo" - pomyślał z wściekłością, po
czym zapadł w głęboki sen. Tymczasem Ron i Harry zdążyli poprzebierać się w
szkolne szaty i poszukać Hermi. Ale nigdzie jej nie było... Nawet w damskim
kibelku sprawdzali... Nikt jej nie widział... Tylko Lavender i Parvati
zachichotały, gdy usłyszały o jej zniknięciu. Znalazła się dopiero w szkole
we Wspólnej Sali.
- GDZIE BYŁAŚ?! - wrzasnęli oboje
- Z Parvati i
Lav.
- Mogłaś chociaż powiedzieć - wyrzucił jej Harry
- Nie musisz się
o mnie martwić, jestem dużą dziewczynką i słowo harcerza, że sobie poradzę.
- spojrzała na niego spod oka, po czym rzuciła szybkie i ukradkowe
spojrzenie na stół Ślizgonów.
- Hermiono, jesteś jakaś dziwna... Było
bardzo miło, a ty nagle... - zaczął Potter
- Siedźże cicho, zaraz będzie
przydział... - skarciła go dziewczyna spoglądając po raz ponowny na stół
Slytherinu, po czym skupiła swój wzrok na Tiarze Przydziału. Harry chcąc nie
chcąc musiał uczynić to samo. Wiedział, że uznała rozmowę za skończoną.
Nagle drzwi otworzyły się i do Wielkiej Sali wszedł (a raczej wtrabanił się
XD) tłum pierwszakow z McGonnagal na
czele...
+++++++++
Mało, ale zawsze coś XD
Abasko uratowałaś mi życie...
mnie by tu
chyba zlinczowali następnym razem.. że w takim momencie skończyłam.. no ale
sobie nieźle poradziłaś z tym gratuluję
P.S.: mam taki szalony pomysł
może
pojawi się... nowa bohaterka??
powiedzmy, że z wymiany.. taka typowa
buntowniczka z wyboru, ale cholernie ładna.. a ona będzie miała wszystko i
wszystkich gdzieś i trafi do Slytherinu i no wiecie reszta.. a zresztą to by
w praniu wyszło
jeśli się zgodzicie to ja mogę to opisać.. znaczy
ceremonię przydziału i może pierwszy tydzień szkoły
ale to tylko, jeśli się zgodzicie na taki obrót spraw
Dorcia, nie gadaj, tylko opisuj XD
[skastrujcie tego posta =) ]
no to sie zabieram do roboty
nie
obiecuje, ze bedzie Bóg wie jak długi, ale będę się starać
ale też nie znam terminu w jakim się pojawi.. postaram
się jak najszybciej..
Jade, plz, napisz coś, bo ja tu mam
Abaś-Reaktywację, taki jakby powrót do ficka, a ty mi tu zwlekasz... Pisz,
dziewczyno, pisz!! XD
pisze Abaska pisze
jush mam dosc kawalek
napisany i wkrotce wklepie
ale ostrzegam, ze nie bedzie on zbyt
dlugi
ale mniejsza o to
wazne zeby byl nie?
dobra.. napisalam, ale to jest very krotki
part, bo mialam malo czasu w sumie..
Po chwili nauczycielka
przyniosła stołek i wyświechtaną Tiarę Przydziału, która odśpiewała kolejną
pieśń i rozpoczęła się Ceremonia. Po przydzieleniu ostatniego pierwszaka,
wstał dyrektor. Obecnych zdziwiło to, że z Sali nie wyniesiono jeszcze ani
stołka, ani kapelusza. Dumbledore zaczął przemowę:
- Moi drodzy.
Serdecznie witam naszych nowych uczniów. Mam nadzieję, że dobrze
zaaklimatyzują się w swoich domach. Jak co roku, przypominam, że wstęp do
Zakazanego Lasu jest surowo wzbroniony, a do Hogsmade mogą jechać tylko
uczniowie od trzeciej klasy wzwyż. Zanim rozpoczniemy ucztę, chciałbym,
abyście powitali uczennicę z wymiany-Alison Moyet. - zza stołu
nauczycielskiego wyszła zakapturzona postać - Przyjechała do nas z Włoch w
zamian za Cho Chang z Ravenclawu. Teraz zostanie przydzielona do jednego z
czterech domów. Niestety, moja droga, jestem zmuszony prosić Cię, abyś
zdjęła pelerynę.
Skierowała w jego stronę twarz i patrzyła na niego przez
chwilę. Widać było, że nie jest zbyt zadowolona z tego pomysłu, ale musiała
posłuchać. Zrzuciła okrycie, mając spojrzenie utkwione wciąż w dyrektorze.
Wszyscy momentalnie zwrócili na nią swoją uwagę. Stała do nich tyłem, ale
wkrótce musiała się obrócić, bo usiadła na stołku. Połowa chłopaków obecnych
na Sali (nawet tych zajętych) wlepiła w nią maślany wzrok. Miała ciemną,
opaloną skórę i była niezwykle ładną dziewczyną. Łagodne rysy twarzy
zupełnie nie pasowały do wyrazu jej lazurowych oczu, w których widać było
wyższość. Włosy koloru czekolady miała spięte w dwa koki (zrobione z
warkoczy), na końcach których były czerwone frędzle. Na czoło spadała jej,
zachodząca za brwi, grzywka, a na skronie dwa pejcze, sięgające podbródka.
Pod szatą widać było czarne szwedy i tego samego koloru koszulę z wielkim,
złotym smokiem na przedzie. Całości dopełniał orientalny makijaż i długie
kolczyki. Zarówno Harry jak i Draco patrzyli na nią jak na obrazek i Potter
w rezultacie nie zauważył miny Hermiony, która zdawała się być zazdrosna.
:>
- Slytherin! - krzyknęła w końcu Tiara, a dziewczyna mogła
zejść ze stołka
Harry zrobił zawiedzioną minę. Alison skierowała się do
stołu swojego domu, a ponieważ jedynym wolnym miejscem było to koło
Malfoy'a, usadowiła się tam, ale widać było, że niezbyt wiele obchodzi
ją jej towarzysz. W końcu rozpoczęła się uczta. Choć bardzo wyprzystojniał,
czego nie dało się ukryć po wlepieniu w niego około pięciu setek oczu, był
dla niej tylko kolejnym facetem z maślanymi oczami.
- Jestem Draco
Malfoy. - odezwał się
- Alison Moyet jak już wiesz. Miło mi. -
uśmiechnęła się ironicznie
Słyszała szepty zazdrosnych dziewczyn i
podchwyciła wściekłe i pełne żądzy mordu spojrzenie Pansy Parkinson. Wszyscy
wszem i wobec wiedzieli, że kochała się w nim od pierwszej klasy. Nowa
zmierzyła ją pogardliwym wzrokiem i nałożyła sobie na talerz trochę sałatki
jarzynowej. Harry tymczasem spoglądał to na nią, to na Hermionę i porównywał
je w myślach. Uznał jednak, że Hermiona jest o wiele ładniejsza. Poczuł w
pewnym sensie ulgę. Uczta przebiegła ukradkowymi spojrzeniami w stronę stołu
Ślizgonów i to nie tylko chłopaków, ale także dziewczyn. Potem wszyscy udali
się do swoich dormitoriów i po kilku godzinach cały zamek zapadł w leczniczy
sen.
oczywiście czekam na komenty i pliska niech jakies beda
nawet ten karcace, ale niech
jakies do jasnej ********** beda no!!
kto teraz pisze??
Oto następna część! Pisałam ją
(ponad!) trzy dni W poprawie pomagała mi Dorcia (vel. Jade) i podsuwała mi
niektóre pomysły. Dzięki, Dorciu! :*
Rano wszyscy spotkali się
dopiero na śniadaniu. Chłopcy zjawili się nieco później niż dziewczęta.
Harry poszukał wzrokiem Hermiony. Kiedy ją znalazł, z radością stwierdził,
że nie opuściła wizerunku, jaki przyjęła na wakacjach. Makijaż, włosy,
ubranie - wszystko, ku uciesze Harry'ego, zostało takie samo. Przywitał
się radośnie z Hermioną, ściskając ją (pozornie) przyjacielsko. Dziewczyna
uśmiechnęła się lekko i, muskając jego rękę swoją, usiadła na miejscu i
zabrała się do śniadania. Chłopak zaśmiał się w myśli. Spojrzał mimo woli na
stół ślizgonów. Alison rozmawiała z Malfoyem, ale nie w sposób
"zwyczajny". Widać było, że ona pogrywa tutaj we własną grę.
Usmiechała się zalotnie, a Malfoy wyraźnie się przed nią popisywał.
"Dziewczyna ma niezłe tempo..." pomyślał Harry.
- Co mamy
pierwsze? - zwrócił się z uśmiechem do Hermiony. Dziewczyna spojrzała na
niego i powiedziała:
- Zaklęcia... - w tym czasie bawiła się łańcuszkiem,
co było gestem niezwykle zalotnym i prowokującym. Ron odchrząknął, aby
przypomnieć o swojej obecności w tym miejscu. Zerknął na zegarek, po czym
powiedział:
- Nie chcę popędzać, ale to już za piętnaście minut... -
Hermiona zerwała się z miejsca.
- No, to co my tu jeszcze robimy,
chłopaki, ruszać cztery litery, idziemy! - zakomenderowała. Wszyscy
trzej złapali swoje torby i wyszli z wielkiej sali. Szybko doszli do klasy i
zajęli swoje miejsca. Po około pięciu minutach do sali wszedł Flitwick i
zaczął wykład na temat zakleć ogłuszających. Hermiona niemal natychmiast
zaczęła robić notatki, Ron zaczął kiwać się na krześle a Harry pogrążył się
w marzeniach. Oczywiście główną rolę grała w nich Hermiona. Z lekkim
półuśmiechem przesiedział całą lekcję, nie robiąc żadnych notatek, na co
Hermiona odpowiedziała mu lekko karcącym, ale wyraźnie ciepłym spojrzeniem.
- Co ci się działo całą lekcję? - zapytała, podchodząc do niego.
-
Co? - zapytał totalnie oszołomiony.
- No, gapiłeś się na nie wiem co i
szczerzyłeś się jak hiena - zaśmiała się - No, co jest?
- A... nic... -
powiedział z wahaniem - Co następne?
- Wy macie wróżbiarstwo, a ja
numerologię... - powiedziała, zerkając mu w oczy - A teraz przepraszam,
muszę isć do łazienki. Spotkamy się po lekcji na lunchu - po czym oddaliła
się. Ron oparł swoją rękę na ramieniu Harry'ego i poklepał lekko.
-
Stary, wpadłeś na amen... - zaśmiał sie.
- Ale czy ja mam jakieś szanse?
Widziałeś wczoraj, jak Malfoy sie na nią patrzył... - stwierdził
smutno.
- Harry! - żachnął się Ron - nie pieprz, bo nie mamy
soli! Ona raczej nie zwróci uwagę na tego szczura po tym, co zawsze na
nią wygadywał. Poza tym, znalazł sobie nowy obiekt zainteresowań, tę nową. Z
resztą, to Hermiona powinna być o Ciebie zazdrosna, w końcu to ty robiłeś
maślane oczka do tej całej Alison. - powiedział, kopiąc Harry'ego w
goleń.
- Aua! Nie musisz mnie kopać! Serio tak myślisz? - Ron
kiwnął głową - Kurcze, będę musiał być milszy dla Hermiony, bo przecież to
ona jest dla mnie najważniejsza... Potem nad tym pomyślimy. Chodźmy na
lekcje z Ważką... Jestem ciekaw, jak tym razem umrę... - zaśmiał się Harry,
po czym razem z Ronem zaczęli iść ku Wieży Północnej.
W tym samym
czasie Hermiona doszła do łazienki i stanęła przed wejściem, aby wyjąć coś z
torby. Nagle usłyszała kobiecy głos dobiegający z wnętrza. Głos Alison.
-
Och, a ten Malfoy, jak się on przede mną płaszczy... A gdybyście widziały
tego całego Crabbe'a, podnieca sie na sam mój widok... A ten... Zabini?
Też skacze jak wiewióra... - przechwalała się.
- Och, Alison - Hermiona
usłyszała chórek zachwyconych głosików dziewczęcych - W tej szkole chyba
każdy chłopak ma na Ciebie ochotę...
- No tak, fakt. Muszę sobie
zwałować jakiegoś przystojniaka... A jutro następnego... I następnego.
Zrobię konsumpcję towarów - roześmiała sie z fałszem w głosie.
- Alison,
jak ty to robisz? - zapiszczała jakaś dziewczynka.
- Ach, wystarczyło, że
opowiedziałam im, jak kąpałam sie nago w jeziorze, które było przy mojej
byłej budzie... - zaśmiała sie.
- Naprawdę kąpałaś się NAGO? -
powiedziały dziewczynki z zachwytem i zgrozą w głosie.
- Jasne! Był
przy tym tłum facetów... - zaczęła, a Hermiona w tym momencie straciła
cierpliwość. Weszła z impetem do łazienki. Alison siedziała na umywalce, a
otaczało ją stadko dziewczyn od klas pierwszej do czwartej.
- Widzę, że
masz niezłe tempo... Teraz okłamujesz niewinne dziewczynki... - powiedziała
oskarżycielsko.
- Och, Hermiona Granger! Jak... miło - powiedziała
"nowa" z przekąsem w głosie - Słyszałam o tobie... Kujonica,
tchórz i szlama!
- Licz sie ze słowami! - krzyknęła
Hermiona.
- Bo co? Prawda w oczy kole!
- Ha! Prawda!
Kłamiesz w żywe oczy tym dziewczynkom i mówisz tu o prawdzie! -
wrzasnęła z wyraźną złością.
- Kłamię? - oczy Alison zwęziły się - Po
prostu nie miałabyś odwagi zrobić czegoś takiego i musisz mnie oczernić!
- krzyknęła.
- Wcale nie chodzi o to, że nie mam odwagi! Nie wierzę
Ci!
- Właśnie, że nie masz odwagi. A ja naprawdę kąpałam sie nago. Z
resztą, po co mam Ci udowadniać, skoro nigdy nie zrobiłabyś czegoś
podobnego! - powiedziała Alison z wyraźną satysfakcją w głosie.
-
Skąd wiesz! - krzykneła Hermiona, nie myśląc, co mówi.
- Co? Czyżbyś
też to chciała zrobić? - zapytała nowa. Hermionę wcięło. Nie wiedziała, co
odpowiedzieć. Nie chciała kąpać się nago, ale też nie chciała być uznana za
tchórza przez tą... dziwkę.
- Wiedziałam... Tchórzysz - powtórzyła Alison
z naigrywaniem.
- Nie... - powiedziała Hermiona poważnie.
- Co? -
Alison wytrzeszczyła oczy z niedowierzaniem - Naprawdę wykąpiesz się nago? -
Hermiona wzięła głęboki oddech i powiedziała.
- Tak... Ale pod warunkiem,
że dopilnujesz, że nie będzie wtedy w pobliżu żadnego chłopca... -
powiedziała głośno. Alison zaśmiała się.
- W porządku! Ale pamiętaj,
ja tam będę. I masz się rozebrać do naga!
- Dobrze... Ale niech
jedna z was - Hermiona zwróciła się do przysłuchujących się dziewczyn -
Niech jedna z was będzie przy tym.
- Ach, chcesz mieć sekundantkę? W
porządku. Podajmy sobie ręce - to jest zakład. - Hermiona wyciągnęła rękę,
a Alison ją uścisnęła. - Przetnij - zwróciła sie do jakiejś
trzecioklasistki. Dziewczynka podeszła do nich i przecięła ich ręce, uznając
zakład za ważny.
- Dziś o północy - powiedziała Alison, zeskakując z
umywalki - spotkamy się nad brzegiem jeziora. Pamiętaj, do rosołu! -
krzyknęła, wychodząc z łazienki. Za nią wybiegło stadko "fanek".
Hermiona osunęła się na podłogę. Boże... Nie chciała tego robić, ale nie
chciała też być uznana za tchórza. Modliła się tylko, żeby nie było wtedy
tam żadnego chłopca...
Po lekcji, na lunchu, Hermiona była bardzo
nieobecna. Na lekcji też nie mogła się skupić. Niby miała się rozebrać tylko
przed Alison, miało tam nie być żadnego chłopca, ale to i tak było bardzo
krępujące. Harry zauważył jej zamyślenie, dotknął jej dłoni i powiedział
cicho:
- Hermiono? Wszystko w porządku?
- Tak, Harry... -
powiedziała, starając się zachowywać normalnie - Tylko się
zamyśliłam...
- Na pewno? Nigdy Ci się to nie zdarza... - wyszeptał.
-
Na pewno, Harry, wszystko w porządku... - odpowiedziała, starając się skupić
na pochłanianiu lunchu.
- Jednak coś cię gryzie. - uparł się Harry.
Hermiona w końcu się zdenerwowała:
- Jezu, Harry, czy nie mogę mieć ani
chwili zamyślenia czy refleksji? Nie jestem maszyną! - zerwała się i
wyszła z wielkiej sali. Nie zauważyła, że z jej torby wysunęła się i spadła
koło nogi Harry'ego, mała kartka. Początkowo chłopak jej nie
zauważył.
- Co jej moze być? - zapytał Rona, który jadł tak szybko, jak
gdyby to miał być jego ostatni posiłek
- Nie wiem - wymamrotał, łykając żarcie - może ma okres?
Albo syndrom napięcia przedmiesiączkowego? - zaśmiał sie z własnego
żartu.
- Weźże... - żachnął się Harry - Kurcze, co może jej być?
- A
skąd ja mam to wiedzieć? To ty się w niej bujasz! - powiedział Ron dość
głośno.
- Zamknij się, kretynie! - Harry uciszył przyjaciela.
-
Przepraszam! A może faktycznie ona mówi prawdę? Każda dziewczyna
potrzebuje chwili samotności... Daj jej odpocząć. - Weasley wstał i
powiedział: - Sorry, ale muszę jeszcze lecieć oddać coś Lavender. Spotakmy
się w pokoju wspólnym.
- Dobra. - zgodził się Harry. Po chwili dostrzegł
karteczkę leżącą koło jego stopy. Była to średniej wielkości, różowa karta,
z napisem "Hermiona" w górnym rogu. Harry wiedział, że nie
powinien czytać jej zawartości, ale ciekawość okazała się silniejsza od jego
woli. Kartka wyglądała na wyrwaną, więc to był fragment. Czegoś jakby...
pamiętnika. Harry zaintrygowany zagłębił się w
lekturze.
"...kiedy stałam przed drzwiami, usłyszałam, jak ta
cała nowa, Alison, przechwala się, że każdy chłopak na nią leci. Na początku
wydało mi się to po prostu śmieszne, takie puste przechwałki. Ale kiedy
zaczęła mówić, że wszyscy chłopcy na nią lecą, bo mówi im, że kąpała się
nago w jeziorze, wtedy szlag mnie trafił. Weszłam do łazienki i
powiedziałam, że kłamie. No i tak zaczęłyśmy się kłócić. W końcu tak wyszło,
że ona oskarżyła mnie o tchórzostwo, że nigdy bym czegoś takiego nie
zrobiła, no i ja się wściekłam. Powiedziałam, że mogę to zrobić. No i,
koniec końcu, wyszło tak, że ja mam się dziś o północy wykąpać się zupełnie
nago w jeziorze." - oczy Harry'ego rozszerzyły się jak talerze-
"Alison obiecała, że nie będzie żadnych chłopców, ale jej nie do końca
uwierzyłam. Dlatego poprosiłam o sekundowanie taką dziewczynkę z trzeciej
klasy. Boję się, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Zwłaszcza Harry. Moje
uczucia do niego..." - tutaj pamiętnik się urywał. Harry zaklął
cicho. Bardzo chciałby przeczytać dalszą część, dowiedzieć się, co ona do
niego czuje. Ale skupił się na zapiskach Hermiony. A więc dzisiaj będzie
kąpała się zupełnie nago w jeziorze... Harry wiedział, że nie powinien robić
tego, na co ma ochotę... Ale w końcu, ta noc na wakacjach... Hermiona jej
nie pamiętała, on, Harry, tak. Mógłby mieć jakąś słodką tajemnicę... No i
miał pelerynę - niewidkę, więc kolejne ułatwienie. Postanowił. Dziś
wieczorem idzie to zobaczyć. Weźmie płaszcz, i kiedy Hermiona będzie
wracała, "przypadkiem" się spotkają. Harry powie, że chciał iść na
spacer, zauważy, że Hermiona jest mokra, otuli ją i wrócą do zamku razem. W
myślach pogratulował sobie świetnego planu. Ale w głowie ciągle majaczyła mu
sylwetka nagiego ciała swojej ukochanej... Uśmiechnął się szeroko, po czym
wstał i wymaszerował z Wielkiej Sali.
Wieczorem zarówno Harry, jak i
Hermiona siedzieli jak na szpilkach. Nie rozmawiali ze sobą, ale widać było,
że przekazują sobie "fluidy". Ron myślał sobie, czy czasem on tu
nie przeszkadza. Hermiona cały czas nerwowo skubała brzeg kartki, na której
pisała swoje zadanie domowe z numerologii, a Harry stukał palcami o blat.
Ron postanowił przerwać napięte milczenie.
- Wiecie co...
- Hmmm? -
powiedzieli jednocześnie.
- Wiecie, że lubię Lavender, prawda?
-
Chłopie, ty o niczym innym nie gadasz! "Jak myślicie, lubi
mnie?" - zaśmiał się Harry. Hermiona zachichotała.
- Więc -
powiedział Ron uroczyście - zaprosiłem ją na randkę. Idziemy jutro na
spacer. - Harry i Hermiona spojrzeli na siebie z uśmiechami.
-
Gratulacje, Ron - zaśmiali się - To dla uczczenia tego zagrajmy sobie kilka
partyjek eksplodującego durnia - Jak powiedzieli, tak też zrobili. W końcu
Hermiona zerknęła na zegarek. Wyraz jej twarzy automatycznie się
zmienił.
- Chłopcy.... eee.. Ja już idę spać... Dobranoc... - i wyszła.
Ron uniósł brwi jak najwyżej.
- O co jej chodzi? Jest dopiero w pół do
jedenastej... - Harry rozumiał. Postanowił jej trochę ułatwić sprawę. Zaczął
udawać śpiącego i ziewać.
- Ron, chodźmy już spać, OK?
- Dooobra... Bo
jutro nas nawet stado Hipogryfów z łóżka nie wyciągnie - zaśmiał sie Weasley
i wstał. Poszli do dormitorium. Oboje położyli się do łóżek. Harry odczekał
piętnaście minut - bezbłędnie. Ron zaczął chrapać. Harry szybko się ubrał i
założył pelerynę niewidkę. Zszedł do pokoju wspólnego i zerknął na zegarek.
Jeszcze pół godziny do północy... Kiedy było za piętnaście, usłyszał hałas
na schodach do dormitorium dziewcząt. Kiedy tam spojrzał, zobaczył kobiecą
sylwetkę. "Hermiona ubrała się dość cienko" - pomyślał chłopak.
"To moja szansa...". Hermiona podeszła do obrazu Grubej Damy i
pchnęła go. Harry poczekał trochę, aż obraz się zatrzaśnie, po czym sam po
cichu wyszedł. Udało mu się dogonić Hermionę dopiero na błoniach. Noc była
bardzo parna jak na tę porę roku, co działało na korzyść Hermiony. Mimo
wszytsko, dziewczyna drżała. Ale nie z zimna - ze strachu, paraliżującego ją
od środka. Kiedy doszli oboje (chodź Hermiona nie wiedziała, że są oboje)
nad jezioro, Alison i trzecioklasistka już czekały.
- Myślałam, że się
nie zjawisz... - powiedziała Alison z przekąsem. -Jak widzisz - żadnego
faceta. A teraz wyskakuj z ciuchów - Harry szybko przemknął niezauważalnie
do krzaków rosnących w pobliżu miejsca, gdzie Hermiona miała zażywać
kąpieli. Księżyc świecił dość jasno, ale Harry widział tylko sylwetki
dziewczyn. W tym momencie ogarnęły go wyrzuty sumienia. Ale nie mógł się
wycofać - było już za późno. Obserwował, jak Hermiona nieśmiało ściąga
sweterek i podaje go sekundantce. Potem kolejne jej części garderoby
lądowały w ramionach dziewczynki - buty, skarpety, potem bluzka. Hermiona, w
samej bieliźnie, weszła do wody, dalej drżąc.
- No, młoda, ściągaj
bieliznę!- krzyknęła Alison - Woda jest ciepła, sprawdzałam! -
Hermiona zadrżała, po czym sęgnęła do sprzączki stanika. Harry także zaczął
drżeć. Z każdym innym chłopakiem działoby się to samo w takiej sytuacji.
Widział doskonale zarysy ciała Hermiony, jej kształty, ładne biodra, wąską
talię i duże, kształtne piersi... Hermiona zdjęła z siebie całą bieliznę i,
dalej drżąc, zaczęła obmywać się wodą. Ciało Harry'ego szalało coraz
bardziej. Pewna część ciała nader wraźnie wyrażała jego samopoczucie
Harry widział tylko jej sylwetkę, ale wiedział, że jest
zupełnie naga, co jeszcze bardziej wzmagało u niego stan podniecenia. Nagle
księżyc wyszedł zza chmury, za którą był ukryty przez jakiś czas. Ciało
Hermiony zostało oświetlone. Harry otworzył szeroko usta. Mimo, że była
odwrócona tyłem do niego, a jej pośladki były zanurzone w wodzie, widok jej
jasnej, gładkiej, rozświetlonej przez światło księżyca skóry był wręcz
zachwyacjący. Hermiona wciąż ochlapywała się wodą. Kosmyki jej włosów były
lekko zamoczone i ślicznie wywijały się na końcach. Harry wziął kilka
głębokich oddechów, ale nie mógł się uspokoić. Ciało Hermiony było takie
piękne... marzył, aby go dotknąć, chociaż być przy nim... Nawet się nie
spostrzegł, kiedy Alison przerwała tę cudowną chwilę, mówiąc:
- Dobra,
wystarczy - mruknęła - Udowodniłaś mi, że masz JAKĄŚ TAM odwagę. Chodź to i
tak żadna zabawa bez facetów... - rzuciła Hermionie ręcznik. Ta owinęła się
nim i, z pewną ulgą, wyszła z wody.
- Mam nadzieję, że nikomu o tym nie
powiesz?
- Coś ty! Gram fair! - fuknęła Alison i oddaliła się w
stronę zamku razem z trzecioklasistką. Hermiona, już spokojnie, zaczęła się
wycierać. Do Harry'ego dotarło, że powinien natychmiast zacząć biec w
stronę zamku, aby spotkać się z Hermioną i nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
Wyszedł najciszej jak mógł z krzaków i puścił się biegiem w kierunku
Hogwartu. Zdjął pelerynę - newidkę i zrzucił z ramion swój płaszcz, aby
otulić nim wracającą dziewczynę. Ochłonął chwilkę, po czym ruszył bardzo
wolno w kierunku jeziora. Nie szedł nawet minuty, kiedy naprzeciwko spotkał
Hermionę. Jej włosy były mokre na końcach, a ona sama wyglądała na spoconą
(choć tak naprawdę była mokra ). Świetnie udało mu się wymusić w swoim głosie
zdziwienie:
- Hermiona? Co ty tu robisz? - dziewczyna zmieszała się i
próbowała odpowiedzieć pytaniem na pytanie.
- Ja? Co TY tu robisz? - w
jej oczach można było dostrzec cień paniki.
- Wyszedłem na spacer...
Ale... - spojrzał na nią podejrzliwie - Dlaczego jesteś mokra? - Hermiona
zmieszała się jeszcze bardziej.
- Eeee... Bo nie mogłam zasnąć...
Postanowiłam pobiegać... - kręciła, choć mokre końce włosów świadczyły, że
robiła co innego. Harry wysoko podniósł brwi, ale nic nie powiedział. Po
chwili wyszeptał:
- Hermiono, ty drżysz...
- Wydaje Ci się... -
zaprzeczyła.
- Nie. Zimno Ci? - I, nie czekając na odpowiedź, otulił ją
płaszczem. Dziewczyna wtuliła się w część gaderoby Harry'ego i
uśmiechnęła się blado, spoglądając mu w oczy.
- Dziękuję... - wyszeptała.
Jej oczy świeciły w blasku księżyca. Harry'emu ponownie podczas tej nocy
zaparło dech. Po chwili oplótł Hermionę w talii ręką i, przytulając się,
ruszyli w stronę zamku - do własnych łóżek.
Harry starał się objąć ją
mocniej, aby czuć jeszcze bardziej jej ciepło. Nie mówili nic, ale czasem...
czasem słowa nie są potrzebne. Jednak po chwili romantycznych uniesień
Harry'ego zaczęły nachodzić wątpliwości... Postąpił wstrętnie,
podglądając ją. To było bardzo nieuczciwe wobec niej... Z drugiej strony, w
końcu był chłopakiem... Ale i tak ciągle robił sobie wyrzuty. Hermiona jest
przecież delikatna jak płatek kwiatu... Próbował odnaleźć swoją ręką jej
dłoń. Kiedy ich palce splotły się, wszystko odpłynęło - czuł wyłącznie dotyk
jej gładkiej skóry...
- Karmelowe mątwy - Hermiona wypowiedziała hasło do
Grubej Damy, po czym razem, wciąż trzymając się za dłonie, weszli do pokoju
wspólnego. Kiedy oboje stanęli przed drzwiami do dormitorium dziewczyn,
Harry'ego zaczęła prześladować myśl... Bardzo chciał ją teraz pocałować.
A i chwila była bardzo odpowiednia. Księżyc zaczął świecić bardzo jasno i
jego blask, zmieszany z łuną dogasającego kominka, oświetlały twarz
Hermiony. Patrzyła mu w oczy, uśmiechała się. Harry zaczął się lekko
nachylać... Ale w tym momencie naszła go paskudna myśl o tym, co zrobił.
Postanowił poczekać. Pochylił się jednak i pocałował ją, ale tylko w
policzek.
- Dobranoc, Hermiono - wyszeptał.
- Dobranoc, Harry...
Słodkich snów - i dziewczyna zaczęła się wspinać na schody do swojego
dormitorium. Harry patrzył na nią przez chwilę, westchnął, po czym szepnął
"Jestem takim idiotą.." Zaczął teraz żałować, że jednak jej nie
pocałował... Powoli zaczął wspiął się po schodach. Kiedy znalazł się w swoim
dormitorium, przebrał się w piżamę i wskoczył do łóżka. Kiedy zamknął oczy,
zobaczył pod powiekami wcale nie widok jej ciała, ale pięknych, ufnych
oczu... Z takim obrazem, pogrążył się w słodkim śnie.
I kto teraz?
:>
Bomba Dzwoneckzu bomba!
Młahaha, jaki tu się erotyk
tworzy!! XD Ale super, wreszcie cos sie "zbuntowanego" (no
cholera, jak to inaczej nazwac?? ) dzieje XD Podobal mi sie ten parcior XD
Pozdrawiam!! XD
Pees: Boże, jaka jestem uchachana XD
A jeszcze tym bardziej, jak sobie wyobraze mine Pottera wsrod tych
krzakow... <-- jakis paral normalnie XD
Abaska uklony 4 you za to, ze usunelas
tamtego posta
Dzowneczku zapomnialas czegos wyciac ;p
:
QUOTE |
Powoli zaczął wspiął się po schodach |
E noo =) Fujne, mi mozecie zostawic kawałki
erotczne, bo chce sie sprawdzić Ciekawie sie robie chociaz bardziej lubi HP + DM
Nio czekam na nastepne party i pamietajcie CZESCI EROTYCZNE
PRZEZNACZONE DLA TAJEMnICZEJ Trzymajcie sie (wiecie nie zwracam uwagi na błedy ) paaaa
Noc Duchów być musi, a jak!! XD
Jedno z najfajniejszych swiat XD
Kurcze, Jade, co ci do tej Gwiazdki
tak spieszno?? Musi sie troche podziac, nim sie zeswataja
Kurde!!!Wcięło mi posta a cos
napisałam. Nie kce mi sie tego poftarzać =( Przeczytałamw szytko od poczatku
i fajnie sie rozkreca, moze bedzie jeszcze lepiej. Kurde widziałam ze ktos
napisał" zarumienił" przez ó Myśłam ze padne Błehehehe ok powodzenia i pamietajcie co dla mnie
pamietam Taj
Abaska ja się po prostu pytałam
no i teraz trzeba przeprowadzic glosowanie, bo Dzwoneczek
by chcial Swieta jush
ja sie nie wtracam, bo wysunelam propozycje.. wy
decydujcie
No to robcie te Swieta, to w koncu wasz
fick Chociaz w ta Noc Duchow cos fajnego by sie moglo stac
Abasko to napisz, bo ja nie mam zadnego
pomyslu.. jak chcesh to napisz parta o Nocy Duchow
P.S.: To jest tesh Twoj fick.. oan jest kazdego, kto
sie przylacza do jego pisania
Taj! Nie, nie i jeszcze raz nie!
Ja robię scenę erotyczną, ja ja ja!! Mam doświadczenie (prafda,
Dorciu? ) Ja chcem pierwsza, ty możesz potem :P Dam się pokroić za napisanie sceny erotycznej
:P (ale po tym mnie chyba z forum wywalą :P) Dorciu, pamiętasz, najpeszy przykład to, co Ci wysłałam.
Jak ktoś jeszcze chce to, co czytała Dorcia, niech mówi do mnie na gg
:P
Acha, ja wcale nie mówiłam, że chcę już święta...
Noc duchów RLZ :P
sorki Dzwoneczku.. pomyliło mi się
to Narsilka chciała, nie Ty
czyli przegłosowane.. pierwsza pod "nóż" idzie
Noc Duchów
pytanie tylko... czyj to będzie nóż?
Taj Taj ! Pisz pisz jak ja koffam twoje
erotyki! Moja ty ! =* (a pamiętasz Przygody Playboya Glizdogona ?
)
nie no dziewczyny co sie z wami dzieje???
wiecie ile juz parta nie było, ja na dobra sprawe wole nie liczyc... a co to
tego dzwoneczku ze wyslalas to cos dorci to ja tez to cos chcem juz cie na
gg poinformowalam. z gory dzieki.
pozdrowka dla wszystkich którzy to
piszą i rzeby im to czesciej wychodziło....
Ja mówie, żeby dzffoneczek erotica
pisała..W jej wykonaniu wam szczeki opadna !!
A ktoś zamierza teraz coś pisać, czy
nie?? Jak co ja mogłabym coś wsadzić Tylko teraz ma być noc duchów czy co?? Powiedzcie to moge
napisac
Szanon pisz co chcesz.. mozesz i Noc Duchow
opisac.. jak tam Ci sie bedzie chcialo
No no no, przeczytalem calego tego FFa i
jestem pod wrazeniem
Mam nadzieje ze bedziecie pisac go dalej... Sam
chetnie bym sie przylaczyl, ale... Heh chlopakiem jestem... Na razie bede
sie "przygladal", i jak bedzie fajny moment skontaktuje sie z
ktoras z Was... Jesli pozwolicie moze i sie przylacze
A na razie - proszee, piszcie go dalej!
Tom jeszcze się pytasz jasne, że możesz dołączyć do naszej niewielkiej
"społeczności".. oczywiście jeśli reszta dziewczyn nie ma
zastrzeżeń
pytanie... kto teraz pisze??
Na pewno nie ja
Mam tylko taki malutki pomysl... Pewnie to nic nie
wniesie, ale... Gdy ktos sie zdecyduje pisac kolejnego parta, napisze do
niego (a raczej niej ) i podziele sie swoim pomyslem, moze to cos da...
OK ja napisze ; D Ale muicie troszke zaczekać
; D
niomm, ten ff jest cooooooooooooooool kiedy bedzie next part??
moze ja tez cos napisze? można??
matko... ten fick nie był od stycznia
uaktualniany.. ktoś go w ogóle jeszcze czyta?
Majka.. jeśli chcesz..
pisz.. w końcu to zbiorówka..
Woooooow DzFoneczq jaki erotyczny pałcik
;d widze dziewczęta, ze kontynuujecie mojego ficka [zmnienilam
moja xywe z Narsil na NORMALNA, bo ostatnio w mojej szkole zobaczylam napis
na lawce " >>NaRsIl<< ", a KaFeCkO jest tylko jedna
;d;d;d] qrczę sama bym cos skrobla, ale mam w 3 doopy nauki
ale jak sie skonczy, to obiecuje - cos napisze ) pozdrawiam Was ;*
Heh....nawet spok oten Wasz fick dziewczyny...wciąga.....
Tylko..normlanie...smiąc m i sie chce...nie mogę sobie tego za nci wyobrazić...
Opalony tors...Herrego..... ......albo...te.....ykhym...bardzo...szybkie.,..decyzje......
SPOX....I wait for...NEXT PART...
no dobra dziewczyny.. same tego
chciałyście...
WSZEM I WOBEC
OGŁASZAM..
IŻ Z DNIEM POJAWIENIA SIĘ PIERWSZEGO OD STYCZNIA
PARTU
NASZEGO KOFANEGO FICKA
NASIĄPI REAKTYWACJA "ZBIORÓWKI
HP+HG"
AMEN!
do tego czasu na mojego i,
jeśli reszcie dziewczyn też się chce, to także na ich maile albo gg można
zgłaszać się, aby zapisać się na listę piszących, którą wkrótce
oficjalnie... wywieszę
niniejszym otwieram
zapisy na ową listę (wali młotkiem w biurko)
P.S.: pojebało
mnie, nieprawdaż?
Czemu już nikt ni pisze tego ficka ? To kawał dobrej roboty
! Nie to co moje śmieci. Ja też chętne bym coś napisała, ale zaśmiecę to
opowiadanko ...
A co do Dzwoneczka ... Piszesz jeszcze ten swój stary
fick "Na zawsze" ? Nawet jeśli nie to zacznij i dodaj to na
obornikach. Ludzie domagają się tego
Ludzie (bo juz chyba nie same dizewczyny
piszą ;-) ) napiszcie.,..jeszcze...
Tyle was jest .... ...
CZEKAM Z NIECIERPLIWOSCIA...bo to calkiem fajne..
pyychaaa....
dla was oczyiwscie...powinno rozruszac
umsyl
Avin jeśli chcesz, to zapiszę Cię na
listę.. tak na próbę.. chociaż my raczej nikogo nie odrzucamy.. raczej
ludzie sami rezygnują.. co do korekty, to polecam siebie.. mam już pewną
wprawę
madziula.. póki co zbieramy od nowa ekipę...
są
dopiero cztery osoby (same dziewczyny), ale lista jeszcze się nie
zamknęła..
co do ficka.. wkrótce będzie kontynuowany..
po tych
kilku mięsiącach przerwy mamy całkiem świeże pomysły na dalsze losy
ficka...
razem z Dzwoneczkiem zastrzegamy sobie wszelkie (jak
będziecie grzeczni, to może nei wszystkie) prawa do scen erotycznych
itp.
P.S.: ja wcale nie zryzygnowałam ze świąt..
P.P.S.: nie
zdziwcie się, że fick będzie teraz nieco inaczej pisany.. każdej z nas
zmieniła się styl pisania, więc składnia ficka będzie się pewnie różniła od
poprzedniej.. może nawet dużo..
Do
tej pory na liście:
¤
Jade^_^ (czyli ja )
¤ Dzwoneczek
¤ Szanon vel. Szani
oraz
¤ KaFeCkO
(dawniej Narsilka)
i jeszcze taka sprawa mała...
postanowiłam, że będę zapisywać u siebie na dysku całość, ponieważ już dwa
razy tak się zdażyło, że straciłyśmy całość, bo nikt nie zapisywał.. w
takich okolicznościach postanowiłam się poświęcić i będę zapisywać to
wszystko.. z zaznaczeniem czyj był dany part i postaram się poprawić
błędy
PoZdRo i zgłaszać się.. a żeby nie było zamieszania, to tylko
do mnie
Pomyślałam sobie, że jak nikt nie pisze,
to ja wystukam kolejny part, no to tylko nie zlećcie, bo nie jest
najlepszy.......
Hermiona leżała w dormitorium z szeroko otwartymi
oczami, niepewnie wpatrując się w baldachim swojego łóżka. Jakoś ta nagła
obecność Harry'ego nad jeziorem była....niespodziewana..? Taak...tak
właśnie było. Przecież gdyby rzeczywiście spacerował byłoby go widać,
księżyc świecił tak jasno...chociaż błonia Hogwartu są tak rozległe, że mógł
nadejść z drugiej strony... W końcu zmorzył ją sen, chociaż rano ubierając
się, wciąż nie była do końca pewna... "Co ja do niego czuję?"
myślała i jakoś wciąż nie mogła znaleźć odpowiedzi na to pytanie, czy ja go
kocham? Nie wiem. Naprawdę nie była pewna swych uczuć.
- Co się ze mną
dzieje? - mruczała niepewnie robiąc makijaż.
- Czy coś się stało
Hermiono? - spytała zdziwiona Parvati już w kompletnym stroju.
- Ccco?
Nie, nic. - odpowiedziała zdawkowo.
- Ale, wiesz, że mi zawsze możesz
powiedzieć. Wszystko Hermiono, wszystko. - rzekła dobitnie Parvati
podkreślając słowo wszystko.
- Pogadamy wieczorem. Chodź na śniadanie. -
Hermiona zaczęła się zastanawiać nad słowami Parvati, może rzeczywiście
powinna komuś zaufać? Ale nie ufała Parvati na tyle, aby traktować ją jak
przyjaciółkę. Co prawda, była jej najbliższa ze wszystkich innych dziewczyn,
ale prawdziwej przyjaciółki nigdy nie miała.
Z tych rozmyślań wyrwał ją
niezbyt miły, ironiczny uśmiech Alison i jej
"paczki".
"Wygląda wspaniale" pomyślała Hermiona,
„jak ona to robi?”.
- Znowu się spotykamy... - Alison
najwyraźniej była w bojowym nastroju.
- Chmm...tak. Chyba w milszych
okolicznościach, chyba, że toalety podobają ci się bardziej. - natychmiast
odparowała Hermi.
- Toalety...? Nasze ostatnie spotkanie... - i tu
Hermiona wykazała się dużym refleksem. "Obliviate!" - syknęła
cicho, a Alison spojrzała na nią zdziwionym wzrokiem. - o czym to ja
mówiłam...? Tak, jeszcze się spotkamy. - odpowiedziała jadowicie.
-
Nienawidzę jej! - mruknęła cicho..
- Kogo!? - nagle odwróciła się
i zobaczyła wpatrzone w siebie słodkie spojrzenie Harry'ego, te zielone
oczy...były takie urzekające... - Chyba nie mnie? Prawda?
- Cco? Niee,
oczywiście, zresztą nie wiedziałam Harry, że od dzisiaj ciebie określa się
mianem "jej". - Hermiona odzyskała dawny animusz.
- Tak,
tylko...chyba się nie gniewasz?
- A coś ty taki słodki dzisiaj? Co? -
spytała zgrabnie siadając przy stole i rzucając mu kokieteryjne
spojrzenie.
- Jaa? - Harry udał zdziwionego. - Wydaję ci się.
- A co
wy tak ględzicie! Ruszajcie się! Zaraz OPCM! Pierwsza lekcja z
nową nauczycielką. - oznajmił Ron z szelmowskim uśmiechem.
-
Nauczycielką!? Widziałeś ją? W takim razie czemu jej nie było ceremonii
przydziału?- spytał zdziwiony Harry. – I coś ty taki podniecony tym
faktem? Ładna? – rzucił Hermionie przelotne spojrzenie, ale ta starała
się nie zwracać na niego uwagi.
- Nie powiem. Całkiem, całkiem. –
odparł z uśmiechem Ron. – Taka blondynka, szare oczy. Do złudzenia
przypomina Fleur Delacour, ale jest chyba ładniejsza. No i nie jest wilą, a
to duży plus.
Harry szczerze się roześmiał z jego dowcipu, a Hermiona
rzuciła im tylko naburmuszone spojrzenie i mruknęła coś, co brzmiała jak:
„Zabawne...” i zaczęła iść w kierunku wyjścia z Wielkiej
Sali.
- I jak ci idzie? – spytał poufnie Ron.
- Tak jak widzisz.
Coś niby jest, ale nic z tego nie wynika.
- Wiesz, jak co to zawsze
możesz na mnie liczyć, stary. Może zaaranżować jakieś spotkanie, we
dwoje...?
- Nie żartuj, tylko chodź. – burknął Harry nieco
zaczerwieniony.
Następny part pozostawiam tobie, Jade. Jeśli
chcesz to opis mogę zmienić, a lekcję OPCM pozostawiam już tobie.
nauczycielka?
nowa?
oooo.. nie no tym razem ja się biorę za następnego parta.. jeśli ma być
opis jakiejś laski.. hyhyhy [diaboliczny śmiech]
no chyba, że wsadzamy tą
ropuchę z piątego tomu..
ale ja bym wolała lecieć z akcją tak, jakby
piąty tom w ogóle nie istniał... wtedy opowiadanie będzie unikalne
kelyy... jakbyś nie zauważyła... dopiero zbieramy
ekipę.. na pisanie przyjdzie pora.. poza tym, nie to, że się skarżę, ale tam
się z leksza roi od błędów.. dobra rada na przyszłość.. daj to wcześniej do
korekty...
BTW.. to znaczy kelyy, że mam Cię dopisać do listy?
Na pczatek sory, ze coś obiecala i tej
obietnicy nie dotrzymałam. Ale to wsyztsko moje wrodzone lenistwo
Mam nedzieje, ze nikt sie nie gniewa? Czekoladke na zgodę?
Dzwoneczek mnie zaczarował i wogole zapomniałam, ze mam coś pisac!?! Ale
obiecuję, ze sie poprawie. Jakas mała motywacja ze strony przyjaciół i
działam jak szwajcarski zegarek Ale oczywiście ja tu nie chce nikogo wyzyskiwac, nie...
A takie pytanie? Do kiedy otwarta jest lista? Bo potym ja
Jade napisze swojego parta to ja zaklepuje kolejnego. Obiecuję, ze pojawi
się 24 godziny a może nawet mniej od dodania parta poprzedniego. Uffff...
zabraklo mi tchu już Nie zanudzam wiecej, I promise
Sory Jade, ale siakoś tak mnie natknęło, a ficka nie zdążyłam poprawić, bo wg miał być w zamierzeniu znacznie dłuższy, ale stary stwierdził, że mam gasic kompa, bo on teraz bedzie siedział no i gadaj z niem...efff...^^
Jak poprawię, dopiszę część, to ocenisz czy jest w porządku i jeżeli będzie ci się podobało to mnie do listy dodasz, ale jak coś to ja chętnie
tak myślę, żeby listę zostawić otwartą do
końca przyszłego tygodnia, nie dalej... a i tak pewnie z czasem będzie
uaktualniana
kelyy.. spoko.. przyślij mi wcześniej na maila albo
na PM
Kiedy piszecie dalej?
Jestem tu nowa i
nie wiem czy też mogę się dołączyć. Może już niedługo wkleje swojego
ficka...
Pozdrowienia
Jade, to jak piszemy?
QUOTE (kelyy @ 20.06.2004 17:33) |
Jade, to jak piszemy? |
Kiedy dacie nowego parta? Umieram z
ciekawości co będzie dalej
QUOTE (Kiniulka @ 21.06.2004 19:03) |
Kiedy dacie nowego parta? Umieram z ciekawości co będzie dalej |
QUOTE (Jade^_^ @ 21.06.2004 19:11) | ||
mogę Cię zapewnić, że dziać się będzie wiele.. zdecydowanie [dioaboliczny śmiech] razem z Dzwoneczkiem przygotowałyśmy (w teorii na razie oczywiście) rewolucję na skalę.. eeee... no na wielką skalę, ale ciiii.. narazie to tajemnica |
Ejj dzieFczĘta, mi [jako zalozycielce
ficka ] moglybyscie uRONić rabek tajemnicy oki, to czekam na wyjawienie na gg
Piszcie, dziewczyny, piszcie.... To
opowiadanko ciągnie się już kupę czasu, ale jest piękne... PIĘKNE. Osobiście
też uważam, że Harry i Hermiona pasują do siebie (spójrzcie na mój avatar...
cudo !!!! ). Ale jak dalej tak się będziecie
ociągać... Może Milka postawi was na nogi. . A i ja mogę pomóc... Piszcie na maila albo gg...
Dziewczyny PISZCIE !!!
Kkate piekny avek :] (z kad go wytrzalas?
)
Nie..no....Dziewczyneczki...żwawo piszemy to opowiadanie bo nas tu
wszystkich zamęczycie i kto bedzie go komentował?? Kto bedzie go czytał? Ja
was nie popędzam...ja was .... motywuje?? do dalszego działania oczywiście
P.S. Kto wie jak ustawić sobie avatarka?? Bo jak ja
wklejam w moim profilu to i tak mi sie przy postach nie wyświetla
Pomocy oczekuj na gg - 3181920...
A ja to dopiero piękny mam avatarek
:D:D A tego parta to miała Dorcia pisać Motywujcie ją Ale erotyki to sobie ja rezerwuję, bo mam spore
doświadczenie :P (oczywiście w pisaniu!!!!)
Horntail, jak chcesz, możesz pisać z nami
A buźkę edytuje się następująco: logujesz się i
klikasz na napis "Mój Profil". Z boku szukasz "Edytuj
buźkę" i tam jest takie miejsce, gdzie możesz wpisać adres swojego
wybranego avatarka
Hm...może i bym mogła ale....ja nie
umie takich opowiadań pisać
... No ale jak wymysle dalszy ciąg to... napisze...moze bedzie całkiem
dobre
Dzwoneczek - dzięki za informacje co do
avatarka.....
My tu gadu-gadu , a tam uczucie
Harry'ego i Hermionki nieco ostygło...i to w takim interesującym
momencie...to jest normalnie sadyzm
Nie róbcie (DORCIU)mi , tzn NAM tego - skrobnijcie cosik , bo zapowiada się
ciekawie...Juz sie nie mogę scen w Boże narodzenie doczekać - podobno maja
byc jeszcze ciekawsze <---tylko się trochę wstrzymajcie , bo nas na
LOTOS wywiozą (nie mam nic przeciwko , no ale...)
Horntail.. my możemy Ci pomagać.. zresztą możesz też pisać z kimś party, to przecież nie jest zabronione, a my z Dzwoneczkiem tak będziemy czasem właśnie robić..
Dzwoneczku... party erotyczne są NASZE słonko.. ja też mam się zamiar do nich przyczynić
Smerfka.. postaram się jak najszybciej coś skrobnąć jeśli chcesz, to się do nas przyłącz także.. lista jest wciąż otwarta mogę Cię zapewnić, że to opowiadanie "nie wystygnie"
Dziewczyny, nie trzymajcie fanów tego ff`a
w niepewności i wklejcie nowy part Tak długo niec nowego nie ma
Cześć! Bardzo podoba mi się wasze
opowiadanko i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Czy mogłybyście mi
podać choćby przybliżoną datę dodania następnej części? Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam AnDzIkA
[SIZE=1][I[B][COLOR=blue]Prosze
was.......pospieszcie...sie.....już naprawdę nie mogę się doczekać...czekam
i czekam i czekam......bardzo lubie wasz fick
Talkie fajne opowidanka pomagaja mi sokojnie ...rzetrwac
czas do koljenej części ..........TRZYMAM KCIUKI...w nadzieji że niedlugo coś
skrobniecie....
Właśnie podajcie chociaż datę publikacji
nowego parta ... my naprawde umieramy z ciekawości co będzie dalej
Dzwoneczku, masz zapisanego gdzieś
swojego ficka "Na zawsze"? Proszę cię, opublikuj to na obornikach,
albo wyślij mi na gg(7106601). PROSZE.
Skąd wy bierzecie
takie fajne avatarki?
DOKŁADNIE!!!!! TEN
FICK JEST ŚWIETNY , SUPER I W OGÓLE (nie tylko ze względu na to , ze jest o
Harrym i Hermionce
), DLATEGO LUD (FICKOŻERCY) NAMIETNIE DOMAGA SIĘ KONTYNUACJI...-->
narazie kulturalnie , ale...tylko NARAZIE
o matko.. teraz ten fick ma większą
popularnośc niż kiedyś
spoko dziewczyny, część następnego parta mam już
napisaną.. muszę tylko dorwać jakiegoś ciekawego pomysła na kontynuację.. a
może Dzwonek by się do mnie przyłączył? Co Ty na to Yustynko? [uśmiecha się
w miarę niewinnie]
Kiedy następna część wreszcie
będzie??????????????????
A mój avatarek to gdzieś znalazłam kiedys w
plikach tymczasowych i nie wiem skąd jest.
Nie marudzcie, bo jak to bedzie Dorcia
czytac, to jej wena odejdzie
P.S.
KKate juz znalazlam gdzies Twoja avek
a moj Ci sie podoba? :>
QUOTE (Avin @ 28.06.2004 21:50) |
Dzwoneczku, masz
zapisanego gdzieś swojego ficka "Na zawsze"? Proszę cię, opublikuj
to na obornikach, albo wyślij mi na gg(7106601).
PROSZE. Skąd wy bierzecie takie fajne avatarki? |
QUOTE |
spoko dziewczyny, część następnego parta mam już napisaną.. muszę tylko dorwać jakiegoś ciekawego pomysła na kontynuację.. a może Dzwonek by się do mnie przyłączył? Co Ty na to Yustynko? [uśmiecha się w miarę niewinnie] |
Czekam... , czekam... , czekam... , czekam... , czekam...
, czekam...
, czekam...
czekam... ! I już dłużej nie
mogę!!!!!!!!!
Błagam napiszcie
coś!!!!!!!!!!!!
QUOTE (acha @ 30.06.2004 14:29) |
Czekam...
, czekam... , czekam... , czekam... , czekam...
, czekam...
, czekam...
czekam... ! I już dłużej nie
mogę!!!!!!!!! Błagam napiszcie coś!!!!!!!!!!!! |
Dwoneczku, nie dam Ci spokoju z tym
"Na zawsze®". To było/jest(niepotrzebne skreślić) super, a
oborniki bez tego są takie puste...
Na "Na zawsze" przyjdzie
jeszcze czas i na ten temat już nie wypowiem ani półsłówka
A next part należał do Dorci Ja tu tylko asystuję Niestety, od wczoraj się nie spotkałyśmy... A i tak wczoraj
nic nie ustaliłyśmy, bo ja musiałam iść... Zobaczymy, pożyjemy
Ach, nosi mnie, bo dostałam się do mojego wymarzonego
liceum... Jestem taka happy :D:D
Fajnie, że się dostałaś do tego liceum.
Kiedy będzie next part? Już nie mogę się doczekać.
Gratulacje dla Dzwoneczka! (Znam tę
radość- właśnie to czuję bo też się dostałam do wymarzonego L.O.)
A
teraz do autorek -> A ja czekam... czekam... czekam... czekam...
czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam...
czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam...
czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam...
czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... czekam... I
co??
I nic!!!1
Zaglądam często i umieram...
Jak nie chcecie zostać sądząne za to ,że
rzuce się z mostu bo się nie doczekam next parta to radzę się pośpieszyć...
Ja was prosze (ładnie się uśmiecha)...
Podajcie mi gdzie można znalęźć takie fajne avatarki. Szukałam wczoraj ze 3
godziny, dzisiaj też... i nic. PROSZE! Macie milke ode mnie...
a teraz.. dla wszystkich
zniecierpliwionych czytelników przedstawiam oficjalnie... kolejny part
Chłopacy ruszyli w stronę sali
lekcyjnej. Szli dość wolno, opowiadając sobie dowcipy. Pod koniec drogi
zmuszeni byli jednak niemal biec. Mieli niecałą minutę na dotarcie do klasy,
a jeszcze sporo drogi do pokonania. W rezultacie spóźnili się o całe...
trzydzieści sekund, a mimo to, pani profesor była już w środku.
-
Spóźniliście się. - przywitała ich chłodno, nawet na nich nie patrząc - To
pierwsza lekcja, więc tym razem wam podaruję. - podniosła na nich uważny
wzrok - A teraz siadajcie, póki się jeszcze nie rozmyśliłam.
Chłopcy bez słowa zajęli swoje miejsca. Dopiero gdy na sali zapadła
całkowita cisza, nauczycielka powoli wstała ze swojego miejsca i omiotła
uczniów chłodnym, acz usatysfakcjonowanym wzrokiem. Obeszła biurko dookoła i
oparła się o nie, krzyżując ręce na piersi.
- Skoro już wszyscy są i
spekulacje na mój temat się skończyły, możemy zaczynać. Nazywam się Leana
Malfoy i będę was w tym roku uczyć Obrony Przed Czarną Magią.
Wszyscy wlepiali w nią zaskoczony wzrok, poza jedną osobą... Draconem
Malfoy'em, którego twarz wykrzywił ironiczny smirk. Gdy tylko minął
pierwszy szok, sala ponownie rozgorzała w szeptach, cichych pytaniach i
spekulacjach na temat pokrewieństwa tej dwójki. Jej wzrok ponownie przebiegł
po klasie i zatrzymał się na, wpatrujących się w nią z ciekawością, jasno
zielonych oczach. Potem spojrzała na czoło chłopaka i uśmiechnęła się nieco
kpiąco. Machinalnie wzięła do ręki listę obecności i zaczęła wyczytywać, co
ukróciło wszelkie resztkę rozmów. W przeciwieństwie do innych nauczycieli
nie zatrzymała się przy nazwisku Potter, ale w zamian za to, jej uśmiech
powiększył się.
- Na dzisiejszej lekcji nie zaczniemy jeszcze nauki.
Możecie mi zadawać pytania, jeśli macie jakieś wątpliwości do trybu w jakim
przebiegnie wasz piąty rok. Tak więc słucham.
Przez dłuższą chwilę
panowała cisza, aż w końcu ktoś z tyłu palnął:
- Jest pani mężatką?
Po
tym zdaniu wszyscy, łącznie z profesorką i autorem pytania, wybuchnęli
śmiechem.
- Ty się nazywasz...?
- Dean Thomas.
- Tak więc panie
Thomas, w zasadzie nie powinnam odpowiadać na tego typu pytania, jednakże
nie.. Nie jestem mężatką. Chcecie jeszcze coś wiedzieć?
- Jest pani
profesor spokrewniona z Dracusiem? - zapiszczała Pansy Parkinson
- Jestem
chrzesną, jak to powiedziałaś Dracusia. Jego ojciec jest moim bratem.
A może by tak pytanie związane z Obroną?
- Jak pani ocenia stopień
dotychczasowego nauczania w Hogwarcie?
- Jeśli się nie mylę, nazywasz się
Hermiona Granger, czyż nie?
- Tak pani profesor.
- Gratuluję tego
jakże zaszczytnego miejsca najlepszego ucznia szkoły. - w odpowiedzi na
komplement, policzki Hermiony mimowolnie zaróżowiły się, co w mniemaniu
Harry'ego wyglądało po prostu słodko - Odpowiadając na Twoje pytanie,
niestety nie oceniam jej zbyt wysoko. Częsta zmiana nauczyciela nie sprzyja
rozwojowi w tej ani żadnej innej dziedzinie magii, jednakże postaram się
przekazać wam jak najwiękcej z mojej wiedzy i dobrze przygotować was do
niubłagalnie zbliżających się sumów.
Reszta lekcji
upłynęła niezwykle... miło. Panna Malfoy okazała się być niezwykle zabawną i
sympatyczną osobą, pomimo wcześniejszych domniemań uczniów. Na pierwszej
lekcji słychać było wiele śmiechu, ale także padały dość poważne pytania
związane bardziej z programem nauczania niż prywatnymi sprawami. Chyba po
raz pierwszy dzwonek oznajmiający koniec lekcji został przyjęty pomrukami
niezadowolenia. Wielka Trójca (jakto zaczęto nazywać Harry'ego, Hermionę
i Rona) ruszyła na następną lekcję, którą była... Historia Magii. A raczej
jedna trzecia z owej bandy, czyli Chłopiec-Który-Przeżył, gdyż Hermę
zatrzymała na przerwę profesor Malfoy, a Ron udał się do bliźniaków Weasley
w, jak to określił, "interesach". Idąc samotnie korytarzami, nasz
bohater pogrążył się w wirze własnych myśli, o tematyce dość już znanej
(czyt. o pannie Granger). Nagle ktoś zakrył mu oczy. Po niewielkich
dłoniach, subtelnym zapachu i charakterystycznych... kształtach poznał, iż
tą osobą jest niewątpliwie dziewczyna. Chwycił jej dłonie z uśmiechem, gdyż
myślał, że to jego przyjaciółka, ale się przeliczył. Za nim stała..
-
Alison? - w odpowiedzi dziewczyna zachichotała - Czegoś ode mnie chcesz? -
spytał, nie siląc się na uprzejmość
- Nawet do kolegi się już odezwać nie
można?
- A od kiedy to ja niby Twoim kolegą jestem?
- Oj już
nie bądź taki Harruś. - zaszczebiotała, uwieszając się jego ramienia - Wiem,
że się tylko ze mną droczysz.
Harruś powoli zaczynał się
denerwować.
- Po pierwsze, nie jestem żaden Harruś, a przynajmniej nie
dla Ciebie. Po drugie, wcale się nie droczę, bo nie mam nawet z kim. A po
trzecie, mogłabyś mnie w końcu puścić?
- Ale misiaczku...
- Nie jestem
Twoim misiaczkiem. - wysyczał już nieźle wkurzony
- Ależ jesteś
tylko jeszcze o tym nie wiesz. - jej słodki ton raptownie zmienił się na
pełen chłodu, a na twarzy pojawił się ironiczny smirk
"To nie wróży
nic dobrego." - pomyślał posępnie.
W następnej
chwili dziewczyna pocałowała go całkowicie wbrew jego woli. Na tą wyjątkowo
'czułą' scenę weszła Hermiona, która szła do sali Historii. Stanęła
jak wryta tuż po wyjściu z zakrętu i poczuła jak jej serce przestało bić.
Oczy mimowolnie jej się zaszkliły, a wszystkie książki, które trzymała w
rękach, upadły z hukiem na ziemię, co zwróciło uwagę Alison, która w końcu
puściła Pottera. Ten na wpół przytomnie spojrzał na Hermę, a gdy tylko
otrzeźwiał, zaczął:
- Hermiono.. to nie tak..
Lecz
nie dane mu było dokończyć, gdyż nie miał już nawet do kogo tego mówić.
Hermiona odwróciła się na pięcie i uciekła najszybciej jak mogła. Zaślepiona
lekką mgiełką łez biegła przez korytarze dopóki nie wpadła na nikogo innego
jak na Malfoy'a juniora. Impet zderzenia był na tyle duży, że dziewczyna
przewróciła Dracona i sama upadła na niego. Chłopak był na tyle zaskoczony,
że na początku zupełnie nie zareagował, ale już po chwili jego usta
wykrzywił smirk jeszcze bardziej ironiczny niż ten Alison. Uśmiech jednak
zniknął, gdy zobaczył łzy w oczach dziewczyny. Tymczasem Hermiona szybko
podniosła się i pobiegła dalej.
a oto i koniec tego
parta
PoZdRo for everyone
P.S.: lista nadal jest
otwarta
pałeczkę przekazuję teraz Dzwoneczkowi i niech nikt mi
nie próbuje zająć jej kolejki
Jade, NARESZCIE! Myślałam, że się nie
doczekam. Parcik ogólnie jest spoko, fajny pomysł z tym, co zrobiła ta cała
Alison. dla Dzwoneczka.
Najpierw wieeeeeelka dla JADE^^ za to , ze skróciła nam wszystkim cierpienie (
dobra - tylko oczekiwanie , ale tak zabrzmiało bardziej dramatycznie
) i wreszcie dodała POSTA !!!
A co do
niego - ogólnie jest spoko , ale... w przeciwieństwie do AVIN nie podobał mi
się pomysł z zachowaniem Alison... I nie chodzi nawet o to , że się miłosć
CHWILOWO popsuła (a było tak miło...
hehe) , ale... taka sytuacja , jaka miała miejsce < chodzi o tą scenę z
"wymuszonym całowankiem" > jest... wg mnie dosyć przereklamowana (?)... Pewnie
będę jedyna , ale za dużo się juz ich naczytałam w innych fickach i
naoglądałam w serialach brazylijskich więc... wolałabym , zeby akcja
potoczyła się troszkę inaczej , ale co tam - i tak jest spoko , przynajmniej
nie jest ciągle nudno i słodziutko...- nie żebym coś miała , ale...
FAJNIE , ZE COŚ SKROBNELIŚCIE...
*jeszcze raz
Hip hip hurra Nowy part Jednak myślałam, że po tak długiej przerwie w pisaniu
dodacie jakiś dłuższy. Ale lepsze to niż nic Czekam z niecierpliwością na następne party, które mam
nadzieję pojawią się jak najszybciej. Pozdrówka dla autorek. A to w
podziękowaniu
Jak to mozliwe, ze nikt mi wczoraj nie
powiedzial o nowymparcie?! ;((( jak mozecie (( no ale pomimo mojej rozpaczy podoba mi sie ten parcik
robi sie coraz bardziej 'telenowelaty' ale to lubie
dla Dorci leci i na powiekszenie swojego obwodu a dla Dzwoneczka buziaczki :* i gratulacje a dla reszty tylko pozdro
dobra ten part jest niezły, ale po
dzwoneczku moge ja pisać?
Fajnie, nareszcie nowy
part!!!!!!!!!!!!!!
33;!!!!!!!!!!!!!!
3;!!!! Doczekałam się! Gosh ,alem szczęśliwa ,że udało mi się tedo dożyć. Jedno mi
tylko nie pasuje. Ktoś ma na nazwisko Malfoy i jest
sympatyczny?
No, ale się ja się nie czepiam, parcik jest super. Czekam na dalsze.
To na zachęte dla dzwoneczka :
Dzwoneczku...Teraz na Ciebie spada
wielki cieżar, i wielka odpowiedzialność za to, żebyśmy nie umarli z
ciekawości.....No ale jeszcze do posta...ciekawy pomysł
Dzięki!!! Wreszcie moja prośba
została wysłuchana. Oczywiście parcik mi się podobał (bo jakby inaczej).
Czekam na następną część. Życzę weny Dzwoneczku.
po pierwsze... Kiniulka czego Ty
sie spodziewalas po dwoch dniach roboty?
po drugie... kelyy
jak chcesz pisac nastepna, to prosze bardzo..
a po trzecie...
Galia nasza nowa profesorka jest sympatyczna, bo jest jedynie
przyrodnia siostra Malfoy'a seniora
PoZdRo dla all
czytelników :* dla Dzwonka
ehh... 5 miesiecy bez kompa... za co? ;(
Tak wogole to czesc Pamietacie mnie jeszcze? Na poczatku stycznia walnalem tu 2
posty... Wtedy wiele sobie obiecywalem - myslalem nawet o dopisaniu czegos
do tego ficka, ale komp siadl no i... Dzisiaj postanowilem ze przeczytam od
nowa tego ff-a.. Przeczytalem.. I wiecie co? Poraz drugi jego magia uderzyla
mnie prosto w twarz... A kontunuacje? Po prostu... Co moge powiedziec -
piszace to dziewczyny RLZ (przynajmniej w dziale FF )! A ten ostatni part... I pomysl zeby poraz drugi
wmieszac w to wszystko Alison - MISTRZOSTWO! Dziewczyny, jestescie
wprost GENIALNE! Juz nie moge sie doczekac dalszego ciagu... Tylko ze
5go wyjezdzam i nie bedzie mnie przez 3 tygodnie... ;( Ale doczytam all jak
wroce!
Piotrek
P.S. Macie na zachete
P.S.2. KOCHAM TEGO FICKA!
no to kiedy nowy parcik?? ze tez
musialyscie akurat hermionke rzucic na malfoyka
Jade^_^ przecież napisałam, że cieszę sie
z nowego parta bez względu na to czy jest krótki czy długi cyt. "lepsze
to niż nic". Mam nadzieję że nowy part pojawi się tak szybko jak tylko
się da. Pozdrówka dla Autorek i dla Was.
Kto jest dobry i ma doświadczenie w
korektach? Potrzebuje kogoś do popraw "Moich
Śmieci".
P.S. Błagam o fajną stronkę z avatarkami z Harrym i
Hermioną.
Muszę was, niestety, prosić o
cierpliwość... Na dodatek przez kilka najbliższych dni będę miała lekką
blokadę kompa, i to wszystko przez mojego kochanego tatusia, który dorwał
grę "Serious Sam" i teraz nikogo już do kompa nie dopuszcza,
ciągle tylko rozwala i rozwala... Ale w tym czasie ja ochłonę i postaram się wpaść na coś (bo
akurat teraz nie mam pomysłu!!!!!!). Chociaż już coś
w mojej wielkiej głowie się kształtuje Poczekajcie kilka dni, a ujrzycie nowego parta by
Dzfoneczek... Postaram się przebić samą siebie, ale muszę do tego wpaść na
pomysł...
I proszę mnie nie naciskać, bo się w sobie
zamknę! I następny part wtedy nieprędko ujrzycie <he he he...
diaboliczny śmiech>
I pamiętajcie, że wszystko co ORYGINALNE jest LEPSZE
Na przykład jeansy, dolary, kompakty... Fani związku H/Hr
TEŻ!!!!
NIECH ŻYJE ZWIĄZEK H/Hr! (fazę mam)
Pozdrawia was forumowy, pierwszy i niepowtarzalny
"H/Hr shipper"
no to ja juz nie marudze i czekam
cierpliwie na kolejnego przecudownego parta od dzwoneczka pozdrofka dla wszystkich
Nie powiem..że nie miałam ochoty
pokrzyczeć.....czemu tak krótko? Kiedy następne....ale.....nie będę
krzyczeć....cierpiwie
poczekam..Rozumiem..wszystko.SUPER!!!....;-)......
P.S:
pojedzcie sobie...czekolada -hormon szczęscia
czesc
mam male pytanko... czy moge
kontynuowac to opowiadanie?chociaz jeden part a moze i więcej jak wam się
spodoba moj styl pisania
co wy na to?
Jasne Poruczniku ale poczekaj na swoja kolej z tego co wiem, to teraz pisze Dzwoneczek, potem Kelyy, a
potem ja a po mnie mozesz Ty pozdrawiam i ciesze sie, ze bedzie jakis zastrzyk swierzej
krwi
Okej, to ustalone
piszę po tobie.
Pozdrowienia!
noooo.. widzę, że nas tu coraz więcej jest
ja się osobiście bardzo z tego powodu cieszę
PoZdRo dla wszystkich czytających oraz dla Ekipy
Dzwonek 3m się ciepło i miej duuuuzio weny
jakby co, to po konsultacje możesz się do mnie zgłosić
poruczniku [salutuje] witamy w Ekipie
Cześć wszystkim! Chciałam tylko
zakomunikować, że wreszcie rozpoczęłam prace nad next partem! Pojawi się
on w ciągu kilku dni (nie mogę podać dokładnej daty, bo zawsze może mi coś
wypaść...). Wreszcie wpadłam na jako taką koncepcję. Po napisaniu Dora
poślę Ci parta i pomożesz mi w poprawie, jeśli
zechcesz.
Na osłodę czekania macie ======>
i bądźcie cierpliwi!
Pozdrawia was forumowy,
pierwszy i niepowtarzalny "H/Hr shipper"
aaaaaaaaaaale fajnie superowsko.....nie moge sie doczekac....
No i udało się, po wielu godzinach
męczącej pracy, nękania przez KaFeCkO, part jest gotowy. Mam nadzieję, że
będziecie usatysfakcjonowani tak długością, jak i fabułą. Dziękuję także
Droci za poprawę błędów :* W nawiasach kwadratowych [] są jej
komentarze, a w okrągłych () moje Miłego czytania!
Nie wiedziała nawet, dokąd
biegnie. Łzy oślepiały ją a w głowie słyszała jedynie miarowe dudnienie.
Tylko cudem nie wpadła na któregoś z uczniów. Nogi niosły ją same, nawet nie
zważała, dokąd ją niosą.
"Jak on mógł?!" - powtarzała sobie
- "Jak mógł to zrobić... I to z NIĄ!"
Kolejna strużka łez
popłynęła po jej policzkach. W piersi czuła ogromny ciężar bólu i zawodu.
Ręce zacisnęły się w pięści. Nie mogła oddychać, ale mimo to pędziła dalej.
W głowie huczało jej coraz bardziej i nagle zaczął narastać w niej gniew.
Jak ta Alison w ogóle śmie! Takie zachowanie jest godne wyłącznie
pogardy! Musi się jakoś zemścić! Musi im pokazać.. obojgu!
Przystanęła obok zbroi i oparła się o ścianę, biorąc kilka głębokich
oddechów. Gniew przeszedł niemal natychmiast, ale w jego miejsce wstąpiła w
nią rezygnacja i smutek.
"Kimże ja, Hermiona, niby jestem dla niego?
- pomyślała gorzko.
No tak. Czemu ona niby wymaga od niego absolutnej
lojalności i wierności!? Przecież są tylko przyjaciółmi, nie mogą
ingerować w swoje wzajemne życie. Widać, nie była zbyt dobra... Łzy znów
popłynęły. Gorycz tej myśli była nie do zniesienia. Przecież jej własne
uczucia nie mają tu nic do rzeczy, Harry nie rzuci jej się w ramiona tylko
dlatego, że ona... Nie, nie będzie o tym myśleć! To jego wybór... Skoro
ta dziewczyna mu pasuje, to ona musi to zaakceptować... Ale nie może.. Nie
może tego znieść! Nie... Nie będzie się do niego zbliżać. Będzie żyć
normalnie, ale nie podejmie z nim rozmowy, nawet jeśli on będzie tego bardzo
chciał. Niech liże się po kątach z tą... Hermiona stłumiła w swojej głowie
przekleństwo, po czym ruszyła zdecydowanym krokiem do biblioteki. Dalej
musiała ocierać z oczu zdradzieckie łzy, a serce ciągle bolało tak bardzo...
Nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Z jej gardła wyrwał się cichy szloch.
Była nie dość dobra, żeby Harry poczuł do niej coś więcej... Zrezygnowana i
smutna popchnęła drzwi do biblioteki i ruszyła ku działowi z księgami
zaklęć. Musi się czymś zająć, żeby nie myśleć. Szła ze wzrokiem wbitym w
podłogę, gdy nagle poczuła, że na kogoś wpada...
- Ej, uważaj! -
usłyszała męski głos
Podniosła wzrok i ujrzała młodego chłopaka, któremu
książki wypadły na podłogę.
- Przepraszam... - wyszeptała, starając się
pomóc mu zbierać ciężkie woluminy
- Ależ nie ma za co. - powiedział
chłopak ze śmiechem w głosie - Zwykle sam chodzę jak totalna niezdara. -
wyprostowali się i Hermiona musiała wciągnąć powietrze
Przed nią stał
prawdziwy Adonis - albo przynajmniej jego uosobienie. Był wysoki - z
pewnością miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu - miał lekko kręcone
ciemne włosy, ciemnoorzechowe oczy, bardzo ciemne i gęste rzęsy, usta
wygięte w lekkim, drwiącym uśmieszku (ale nie zimnym, jak u Malfoya,
przeciwnie - ciepłym i sympatycznym), trochę nieregularne rysy twarzy,
solidną budowę ciała i bardzo duże, męskie dłonie nonszalancko oparte o
czarne jeansy (Boże, jak wyobraziłam sobie to ciacho, to aż mi się słabo
zrobiło... Ach, ach, ach... :D:D) [popieram autorkę!]. Hermionę zdziwiło, że nie jest
ubrany, tak jak inni, w szatę Hogwartu, ale w podkoszulek i czarną skórzaną
kurtkę z łańcuchami oraz ciążkie glany.
- Widzę, że bardzo się spieszysz.
- rzekł z lekkim uśmiechem - Ale nie musisz mnie od razu tratować... Wiem,
że jestem maleńki i trudno mnie zauważyć, ale proszę o litość dla krasnali.
- zażartował
Hermiona roześmiała się, starając się ignorować pieczenie
powiek i ucisk w klatce piersiowej. Zauważyła, że ciemnoorzechowe oczy
szukają jej wzroku.
- Płakałaś. - stwierdził
Nie mogła zaprzeczyć.
Spuściła tylko wzrok. Nie będzie tłumaczyć się przed obcym chłopakiem,
którego zna od zaledwie dwóch minut... I nawet nie wie, jak ma na imię.
Tymczasem on kontynuował:
- Nie wiem, dlaczego płakałaś... Ale uważam, że
nie było warto. Ktoś, kto wyprowadził taką dziewczynę jak Ty z równowagi,
nie jest wart ani jednej łzy...
- Skąd wiesz? - zaprotestowała - Nawet
mnie nie znasz! - dodała nawet ostrzej, niż by chciała
- Hmmmm...
Powiedzmy, że znam.. różne rodzaje łez. Widzę w Twoim spojrzeniu gorycz i
wiem, że jesteś jednocześnie smutna, wściekła i rozgoryczona. -
dodał
Milczała.
- A tak w ogóle, to mimo, że mnie nie znasz, możemy
się poznać. Marco Pedersen. - wyciągnął sczupłą, silną, dobrze ukształtowaną
dłoń ku Hermionie
- Hermiona Granger. - uśmiechnęła się lekko,
odwzajemniając uścisk dłoni
Na twarzy Marca pojawił się tajemniczy
uśmiech.
- Masz bardzo oryginalne imię... - stwierdził po chwili
zastanowienia - Ale i tak jest piękne. Pasuje do Ciebie. - Hermiona
zawstydziła się
- To dobrze czy źle? - zapytała ze słabym uśmiechem
-
Hmmm... Chyba dobrze... W końcu powiedziałem, że jest piękne i pasuje do
Ciebie... Więc wychodzi z tego, że jesteś piękna. - mrugnął do niej
-
Dziękuję... - wyszeptała, nie kryjąc, że komplement sprawił jej
przyjemność
Dawno nie słyszała tak miłych słów.
- Może podejdziemy do
stolika i usiądziemy? Nie lubię taszczyć tylu tomisk na raz... - roześmiał
się Marco, po czym oboje ruszyli ku wolnemu blatowi
Niedbale rzucił
książki na stół, po czym rozsiadł się wygodnie na krześle.
- Słuchaj,
chcę, żebyś teraz zapomniała o osobie, która Cię zraniła. - stwierdził
dziwnie ostro - Chcę Cię z tego wyrwać. Przynajmniej na teraz. Dobrze? -
Hermionie nie pozostawało nic innego, jak skinąć głową
- Dlaczego nie
jesteś w szacie Hogwartu? - zapytała cichym głosem, usilnie starając się
wymazać ze swojej głowy widok Harry'ego i Alison całujących się i
obejmujących - było to okropnie trudne, zwłaszcza, że nie mogła się
rozpłakać.. nie przy Marcu
- Może dlatego, że ja tylko pracuję w
bibliotece, jako pomocnik pani Pomfrey. Ona w końcu nie jest już młoda i nie
może dźwigać tylu ksiąg naraz i wspinać się po drabinie. Uczyłem się
wcześniej w Beuxbatons, ale mnie wywalili za.. jak to określili..
nieodpowiedni stój i zachowanie. Co im przeszkadzają moje glany? Albo kurtka
i łańcuchy? Ja tym wyrażam swoją osobowość.. Sztywniaki. Dumbledore
proponował mi, żebym skończył naukę tutaj, ale nie chciałem. Po co? Mam już
swoje osiemnaście lat i własne poglądy na naukę. Uważam, że życie to
najlepsza nauczycielka! Ale muszę jednak się z czegoś utrzymywać... Nie
chcę wracać do domu, pragnę własnego życia! - mówił Marco
Hermiona
mimo woli uśmiechnęła się. On na pewno zaliczałby się do tej grupy
chłopaków, z którymi jej rodzice kategorycznie zabronili jej się zadawać.
Ale był ciekawy. Intrygujący. No i przystojny. Z zamyślenia wyrwał ją głos
Marca:
- A Ty? Powiedz coś o sobie. - zachęcił
- No cóż... Jak widzisz
po mojej szacie, uczę się tutaj. Należę do Gryffindoru i chodzę do piątej
klasy, więc, jak łatwo wywnioskować, mam piętnaście lat... - zaczęła powoli,
ale Marco jej przerwał
- Piętnaście? Naprawdę? Wyglądasz na
siedemnastolatkę! To znaczy, że wyglądasz tak dojrzale. - dodał z lekkim
śmiechem w głosie - Ale kontynuuj.
- No cóż... - uśmiechnęła się Hermiona
mile połechtana - Moi rodzice są dentystami... I mam dwóch najlepszych
przyjaciół, Harry'ego Pottera i Rona Weasleya... - nagle Marco znów jej
przerwał
- Sorry, że Ci przerywam... Ale... To z Harry'm Potterem się
pokłóciłaś, prawda? - zapytał - Proszę, bądź szczera. Mimo, że słabo mnie
znasz, wierz mi, możesz mi zaufać.
- Ale skąd wiesz? - zapytała
cichutko
- Słyszałem, jak zaakcentowałaś jego imię... I widziałem Twoje
oczy... Kiedy o nim mówiłaś... Wyglądałaś wtedy... Tak... Nie, nie potrafię
tego określić... Zranił Cię, mam rację? - zapytał miękkim głosem
Hermiona
była zdziwiona, ale przytaknęła. To wszystko było wbrew jej zasadom!
Rozmawiać tak szczerze z chłopakiem, którego zna tak bardzo krótko. Ale
budził niezwykłe zaufanie w jej zranionym obecnie sercu. Gdyby Harry ich
teraz zobaczył... Na pewno byłby bardzo zazdrosny. Hermiona była zła na
siebie, że ciągle o nim myśli, mimo, że on najwyraźniej znalazł sobie nową
dziewczynę... Z resztą, Hrry nie jest jej panem. I w końcu, jak to się
mówi... "klin - klinem". Starając sie ignorować pieczenie pod
powiekami i ucisk w klatce piersiowej, rozsiadła się wygodniej na krześle.
Tymczasem Marco spokojnie rozprawiał:
- ... I wtedy mój ojciec wchodzi do
pokoju... O rany, ale po tym miałem siarę... My staramy się ukryć butelki z
winem i całe piwo pod łóżkiem, a Ayleen stara się ubrać... Co prawda nikt
nie kazał jej się rozbierać, to Tom założył się z Tedem... I jeszcze Mauriee
obściskiwała się z Paulem w kącie... Jak mój stary to zobaczył, to wpadł w
istny szał i miałem szlaban na imprezy! No, ale, ja jak to ja, nie
posłuchałem i wyłaziłem oknem. Raz omal mnie nie nakryli! Wyszli na dwór
akurat jak wisiałem na rynnie! Mówię Ci byłem blisko zawału. Ale
uwielbiam robić rzeczy zakazane. Według mnie świetnie smakują. - roześmiał
się
- Mi się też zdarzało robić niedozwolone rzeczy, ale wolałabym o nich
na razie nie wspominać. - uśmiechnęła się
- Rozumiem. Tajemnica zawodowa.
- rzekł z uznaniem Marco - No, ale wracając do tematu, kiedyś byłem
strasznie wkurzony na ojca, bo odebrał mi kluczyki do motoru i powiedział,
że jak "nie poprawię swojego zachowania", to nigdy mi ich nie
odda. No i bez jego wiedzy dorobiłem nowe. A jako zemstę, dodałem mu do kawy
końską dawkę środka przeczyszczającego. Biedak... - Hermiona nie mogła się
powstrzymać od chichotu
Marco był niezwykle sympatyczny. Polubiła jego
uśmiech i sposób bycia po godzinie rozmowy. Udało jej się na chwilę
zapomnieć o Harry'm i dlaczego tak strasznie ją boli w sercu. Marco był
bardzo miły, prawił bardzo sympatyczne, dyskretne komplementy, nie
porzucając jednocześnie swojego zbuntowanego wizerunku "niegrzecznego
chłopczyka". Jego ciemne oczy obserwowały uważnie jej źrenice.
Wiedziała, że widzi jej ból. Jej samej ciężko było pogodzić się z obecną
sytuacją.
Tymczasem "zdradliwy Potter"
Harry z impetem odepchnął dalej tulącą się do niego
niczym magnes i wyraźnie zadowoloną Alison, po czym natychmiast zerwał się i
bez wahania pobiegł za Hermioną. Niestety, nie wiedział, dokąd mogła iść.
Skierował swoje kroki do pokoju wspólnego Gryffindoru. Pewnie siedzi w swoim
dormitorium. Musi z nią porozmawiać, wyjaśnić... Zapewnić, że między nim a
Alison absolutnie nic nie ma i nigdy nie będzie. Czuł się ogromnie
zażenowany tą sytuacją. Szczególnie przykro zrobiło mu się, kiedy zobaczył
oczy Hermiony, wyglądające jak źrenice zranionego zwierzęcia. Jej wyraz
twarzy... Taki... Nieszczęśliwy. Jednocześnie musiał walczyć z ogaraniającą
go wściekłością na Alison. Jak mogła zrobić coś takiego? Nie myślał, że może
się tak zachować. Zamyślony przejechał palcami we włosach. Nie wiedział, jak
to teraz rozwiązać. Trochę się bał rozmowy z Hermioną. Z drugiej strony, nie
powinien. W końcu jest jego przyjaciółką, czyż nie? To dlaczego czuje się
tak dziwnie? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Głęboko
westchnął, po czym stanął przed obliczem Grubej Damy.
- Hasło? - zapytała
wyniośle, wyraźnie była w złym humorze - nie dalej jak wczoraj dwoje
drugoklasistów próbowało wysmarować ją powidłami z dyni
- Kłopoty
Niecnoty. - mruknął Harry
Wszedł przez dziurę do wnętrza pokoju
wspólnego. Hermiony w nim nie było. No, ale jakim sposobem miałaby tam być?
Podszedł do Parvati, która właśnie wychodziła z dormitorium dziewcząt.
-
Parvati, czy Hermiona jest w dormitorium? - zapytał
- Nie... Nie było jej
tutaj przez jakiś czas... W zasadzie od rana. Wiem, bo cholernie bolał mnie
brzuch i nigdzie się nie ruszałam, bo cały czas trzymałam sobie na żołądku
termofor. - uśmiechnęła się - Ale coś się stało? Pokłóciliście się?
-
Nie. - skłamał Harry
Jakoś nie odczuwał potrzeby zwierzenia się takiej
plotkarze, jak Parvati.
- To może po prostu poczekaj na nią tutaj.
Prędzej czy później się zjawi, - poradziła dziewczyna - Ale teraz Cię
zostawię. Dowiedziałam się właśnie czegoś ekscytującego i muszę natychmiast
podzielić się tym z Lavender, - uśmiechnęła się szeroko, rozmarzona
- A
cóż to za ekscytująca wiadomość? - zapytał Harry
- Podobno w bibliotece
szkolnej pracuje jakiś cukiereczek [tego nauczyłam się od mojej koleżanki z
klasy]. - mina Parvati wyrażała istne rozanielenie - Podobno jest tak
przystojny, że aż nogi się uginają. Słyszałam, że wywalili go z poprzedniej
szkoły, ale nie uczy się tutaj, bo nie chce. Taki typowy buntownik z wyboru.
Muszę go poznać! Ale już lecę! Na razie! - zawołała, po czym
zniknęła za portretem
Harry ciężko opadł na fotel i zatopił się we
własnych myślach.
Dwie godziny później.
- Odprowadzić Cię? Poniosę
Ci te woluminy, bo się zaraz pod nimi połamiesz... - zaproponował Marco
szarmancko, wywołując uśmiech na twarzy Hermiony
- Ależ nie musisz! -
zaprotestowała - Naprawdę jestem Ci wdzięczna za tak fachowe polecanie
książek, ale nie chcę Cię przemęczać, na pewno cały dzień dźwigasz tego
tony, bo Pani Pince z pewnością chętnie z tego korzysta. -
zażartowała
Marco potrząsnął głową, wprowadzając w ruch swoje lekko
kręcone włosy. Nawet na Hermionie, której serce i tak należało do innego
(ciekawe, kogo :> ), zrobiło to kolosalne wrażenie.
- Dawaj i nie
dyskutuj. - powiedział zdecydowanie
Zabrzmiał tak... autorytarnie, że
Hermiona nie miała siły mu się opierać. Podała mu stos książek. Po chwili
Marco dodał już łagodniej:
- Przecież nie mogę pozwolić, by tak ładna
dziewczyna zniknęła za stosem książek.
Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
Bardzo podobały jej się komplementy nowego przyjaciela.
- Wiesz, gdzie
jest mój pokój wspólny? - zapytała
Marco roześmiał się dźwięcznie,
odrzucając głowę do tyłu.
- Czy wiem? Oczywiście! Jak myślisz, co
robiłem nocami? Oczywiście, że poznawałem Hogwart! - wciąż chichotał -
Gruba Dama chyba mnie polubiła, ale chyba nie można tego powiedzieć o sir
Cadoganie.
Hermiona ponownie się roześmiała.
- To zawsze był totalny
świr... A spotkałeś już Trelawney? - zapytała, przewracając oczami
- A,
ta stara wariatka? Zawsze przewraca oczami na mój widok. Widać nie mieszczę
się w jej wąziutkiej przestrzeni pojmowania świata współczesnego. Ona już
dawno zatrzymała się gdzieś w dwunastym wieku... - roześmiał się
-
Naprawdę tak myślisz? Wreszcie spotkałam kogoś podzielającego moje
zdanie! - wykrzyknęła Hermiona ze śmiechem
- No widzisz, tyle nas
łączy. - powiedział Marco pół żartem, pół serio
Hermiona uśmiechnęła się
do niego. Świetnie się czuła w jego towarzystwie. Był taki miły... Ale z
drugiej strony jej miłość do Harry'ego nie pozostawała nadwątlona. Nadal
płonęła niewygasłym płomieniem.
**************
Harry nie mógł
już wytrzymać takiego długotrwałego, bezczynnego siedzenia sam na sam z
własnymi myślami. Musi jak najszybciej spotkać się z Hermioną, bo inaczej
zwariuje. Podniósł się ciężko z fotela, po czym ruszył ku wyjściu z pokoju
wspólnego. Zrezygnowany pchnął portret, po czym wyszedł na korytarz.
Rozejrzał się. Nikt nie nadchodził. Oparł się o ścianę i przymknął oczy. Jak
przeprowadzić rozmowę z Hermioną w taki sposób, żeby mu uwierzyła? Nie
wiedział, naprawdę nie wiedział. Z rozmyślań wyrwały go jednak dwa wesołe
głosy coraz bardziej zbliżające się do niego. Jeden z nich rozpoznawał, i to
bardzo dobrze... Ten głos prześladował go cały czas... Tak kochał słuchać
jego dźwięku... Był dla niego niczym najpiękniejsza muzyka. Ale tego
drugiego nie znał. Męski, sympatyczny, pełen śmiechu i rozbawienia... Harry
zmrużył oczy i wskoczył za najbliższą zbroję. Bez pardonu zaczął
podsłuchiwać rozmowę.
- ... Ja sobie normalnie, legalnie idę [ktoś tu
zaporzycza meine teksty - ale to nic ], a ten kretyn, Irytek, spuszcza mi na głowę wiadro...
Myślałem, że się wścieknę. Ale nie byłbym sobą, gdybym się nie odpłacił. Tak
się jakoś składało, że przecierałem na mokro zakurzone półki, więc wziąłem
to całe wiadro pełne okropnie brudnej wody i wsadziłem mu na ten
rozchichotany łeb, kiedy przelatywał obok mnie, żeby ze mnie zadrwić.
Szkoda, że nie miałem wtedy aparatu! Naprawdę, Hermiono, umarłabyś ze
śmiechu na ten widok! - mówił rozbawiony, męski głos
Usłyszał śmiech
tak drogiej mu dziewczyny.
- Och, Marco, jesteś naprawdę niesamowity!
Mało kto ma takie odlotowe pomysły! - chichotała
Harry ostrożnie
wyjrzał zza zbroi. Ujrzał Hermionę idącą ramię w ramię z niesamowicie
przystojnym chłopakiem... Nie, nie chłopakiem, ale młodym mężczyzną. Niósł
jej książki i uśmiechał się do niej ujmująco. W tym momencie Harry poczuł,
jak jego serce ściska lodowato zimne uczucie zazdrości. Niesamowitej
zazdrości. Przecież to on powinien tam iść, nieść jej książki, żartować z
nią i uśmiechać się do niej.
- Jesteśmy na miejscu. - usłyszał głos tego
całego Marca
Od razu dał się słyszeć świergot Grubej Damy.
- Och,
kochaneczku, Ty znów tutaj? Jakże miło Cię widzieć! Tak rzadko mam
okazję popatrzeć sobie na rozsądnego, miłego i zabawnego młodego
człowieka! Zwykle Ci tutaj to wyładowują na mnie swój gniew albo
rozgoryczenie, trzaskając moim portretem bez najmniejszego szczunku!
Ach, młodzieńcze, odwiedzaj mnie częściej, proszę.
- Na pewno tak będzie,
jaśnie pani. - powiedział Marco szarmancko (ale z lekką nutką śmiechu w
głosie) wywołując tym absolutny zachwyt Grubej Damy - Proszę, moja miła,
Twoje ksiązki. - zwrócił się do Hermiony, a Harry aż zmarszczył się z
zazdrości
- Dziękuję. - odpowiedziała Hermiona pogodnie - Bardzo Ci
dziękuję. Za wszystko.
- Ależ nie ma za co! Jeżeli tylko będziesz
mogła, odwiedź mnie proszę w bibliotece. Często tam jestem. Lubię w niej
przebywać. To do zobaczenia... Hermiono. - zakończył
- Do widzenia,
Marco. - odrzekła Hermiona miękko
Przez chwilę obserowała oddalającego
się Marca, po czym podeszła do portretu.
- Cóż za uroczy młodzieniec,
czyż nie, kochaniutka? - powiedziała łagodnie Gruba Dama - I do tego taki
przystojny... Rzadko mam okazję popatrzeć na takie zjawisko: chłopak
przystojny, inteligentny, szarmancki, wesoły... Ach... Czemu nie jestem żywą
młodą damą, jak Ty... - ale po chwili rozmarzenia ocknęła się - Hasło,
słodziutka?
- Kłopoty Niecnoty. - powiedziała Hermiona miękko
Harry
usłyszał dźwięk zatrzaskującego się delikatnie portretu. A więc ma rywala...
Ma na imię Marco... I na dodatek ma mnóstwo zalet... Harry czuł, jakby
żelazna obręcz bezlitośnie ściskała go za serce.
"Cholera... -
pomyślał - CHOLERA, CHOLERA,
CHOLERA!!!!!!!"
I na dodatek nic mu nie
ułatwiała ta sprawa z Alison! Musi się pogodzić z Hermioną, i to jak
najszybciej, po czym odwrócić jej uwagę od tego... Nie, nie mógł znaleźć
obraźliwego określenia. Chłopak był miły dla Hermiony, ale to o niczym nie
świadczy.
"Uspokój się, Potter... Uspokój... Musisz teraz otoczyć
Hermionę ciepłem i serdecznością... Musisz pokazać Hermionie, że jesteś
lepszy od tego Marca. Albo przynajmniej równie dobry. Spokojnie..." -
powtarzał sam sobie.
Po chwili zastanowienia postanowił wejść do pokoju
wspólnego i podjąć tę trudną rozmowę od razu. Lepiej jej nie odkładać, potem
mogłoby być gorzej. Podszedł do Grubej Damy, rozanielonej do ósmej
potęgi.
- Hasło, chłopcze? - zapytała rozmarzonym głosem
- Kłopoty
Niecnoty. - powiedział sucho
Portret odchylił się, ale przed wejściem do
pokoju wspólnego Harry wziął bardzo głęboki oddech. Hermiona była właśnie w
wejściu do dormitorium. Pokój wspólny był zupełnie pusty. Harry zaczął:
-
Hermiono... - odwróciła się i spojrzała na niego
Znów stanęły jej przed
oczami te wydarzenia, których świadkiem była niedawno... Ale teraz ze
zdwojoną siłą, gdyż on stał tuż przed nią. Ucisk w piersi powrócił, pod
powiekami znów zaczęło nieznośnie piec.
- Czego chcesz? - zapytała
ostro, choć wcale tego nie chciała - po prostu powróciło do niej
rozgoryczenie i smutek.. i gniew - Nie powinienieś być teraz ze swoją nową
dziewczyną? Czego ode mnie chcesz? - powtórzyła agresywnie
-
Hermiono, z Alison to naprawdę nie było tak... - próbował się bronić, ale mu
przerwała
- A to dobre! Nie tak? A jak? Nie zdążyliście się schować?
- zapytała ironicznie
- Hermiono, ale ja Ci przysięgam... - próbował
podejść do niej i złapać ją za ramiona, przytulić, ale go odtrąciła
- Nie
przysięgaj. Nie znoszę krzywoprzysiężców. Możesz robić co chcesz!
Przecież jestem tylko twoją przyjaciółką! - zawołała
- Owszem,
jesteś, ale ja się bardzo z Tobą liczę! Wysłuchaj mnie chociaż, daj się
wytłumaczyć! - prosił - My tylko... - podjął, ale nie dane mu było
dokończyć
Hermiona spojrzała na niego spod przymrużonych oczu (chciała
ukryć łzy, które cisnęły się jej do oczu z prędkością co najmniej
Niagary):
- Wiesz co, możesz się lizać ze swoimi panienkami gdzie chcesz,
bo mnie to nie obchodzi! Przynajmniej ja tak się nie zachwouję. -
odparowała
- Tak? - krzyknął Harry ostro, nawet ostrzej, niż by chciał -
A co to był za gostek, z którym właśnie szłaś? Byłaś wobec niego bardzo
poufała, zwłaszcza, że na pewno go dobrze nie znasz! Nie wiadomo, co to
za jeden! I ty mi mówisz o lojalności!
- Sugerujesz, że jestem
łatwa?! - krzyknęła - Więc się mylisz! Ja i Marco jesteśmy tylko
kolegami... Dzisiaj się poznaliśmy i on uczynił mi ten takt, że pomógł mi
zanieść książki! Jest naprawdę bardzo miły. Zresztą to moja sprawa, z
kim się spotykam! Nie jestem Twoją własnością! Wracaj do tej swojej
dziwki! - zakończyła, po czym zniknęła w swoim dormitorium
Harry
ciężko opadł na krzesło. To wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż by
chciał. Czemu wspomniał o tym całym Marcu? Dlaczego ma taki długi jęzor? Nie
mógł się wyzbyć zazdrości i zupełnie zaprzepaścił szansę pogodzenia. Mało
brakowało, a przytuliłby ją z całej siły. Te oczy... Starał się w nie nie
patrzeć, aby całkowicie się nie zatracić.
"Dlaczego to
zrobiłem?" - pytał sam siebie - "Nie powinienem okazywać swojej
zazdrości... Miałem taką szansę... I co teraz zrobię?"
Ukrył twarz w
dłoniach. Nie mógł znaleźć rozwiązania. Będzie musiał z nią pogadać jeszcze
raz, przeprosić, wyjaśnić, choćby miał zatrzymać ją siłą. I może kupić
kwiaty... Przysiąc jej, przyrzec, że on i Alison NIGDY... I przeprosić ją za
alzuje do tego całego Marca... Wciąż prześladowały go jej oczy. Takie
smutne... Zawiedzione. Nie może tego tak zostawić. Wszystko MUSI być jak
dawniej. Tylko jak on to zrobi?
***********
Hermiona trzasnęła
książkami o blat biurka i rzuciła się na łóżko. Wreszcie mogła się wypłakać.
Dać ujście bólowi, wściekłości, zazdrości, rozgoryczeniu, zawiedzeniu i
smutkowi. Czuła się naprawdę podle. Wszystko tak się skomplikowało. Polubiła
Marca, ale nie chciała, by Harry myślał, że rzuciła mu się w ramiona... Na
dodatek Alison, ta.. dziwka. Zaczęła niemal krztusić się łzami. To wszystko
było takie trudne... Nie wiedziała, jak poradzić sobie z tym wszystkim.
Postanowiła zaczekać. Może wszystko rozwiąże czas?
UWAGA,
UWAGA, OŚWIADCZENIE
Ja, jako Dzwoneczek, uroczyście
oświadczam, że MARCO PEDERSEN jest MOJĄ postacią i
JAKIEKOLWIEK użycie jej w następnych partach wymaga konsultacji ze
mną. Muszę skontrolować zachowanie postaci, którą stworzyłam. Nie
chciałabym, aby z miłego "buntownika bez powodu" ktoś zrobił z
niego np. burkliwego playboya! Dlatego jeżeli ktoś będzie chciał go
"użyć", należy porozmawiać ze mną i pokazać mi napisaną część, w
której występuje. Można mnie spotkać na gadu - gadu codziennie od 18 do 20 i
czasami (wyłączając niedziele) od 8 do 9. Będę wdzięczna za konsultację
(sorki, że zachowuję się tak "zaborczo" w stosunku do Marca, ale
on jest uosobieniem tego, o czym marzę no, może nie do końca, ale prawie )
Dobrze, kończę zrzędzić Mam nadzieję, że part się podobał. Nie bardzo wiem, komu mam
przekazać teraz pałeczkę, chyba kelyy... Tak czy inaczej, obecnie piszącemu
życzę POWODZENIA
Pozdrawia was forumowy, pierwszy i niepowtarzalny
"H/Hr shipper"
Dzwoneczku kochany- ty genialna normalnie
jesteś - świetny part.
Naprawde dobry- aż mnie zaskoczyłaś. Fajny cukiereczeka,
he ,he.
Pisz dalej, pisz i zlituj si ę nad fanami ,żebyśmy nie
musieli długo czekać.
To w podzięce:
JESTEŚ WIELKA
Ach Dzowneczku...Ty to masz jednak talent.....part był świetny...Marco...tez ..prawde mowiac (bez urazy) nie przepadam za ...facetami z loczkami na glowie ...ale....cala postac poza tym cool...
A z konsultacja to Cie popieram...bo ja tez nie chcialabym zeby ktos zawalil teraz..te cudna postac ....
POZDRO i dalszej TAKIEJ weny...to byl part...porzadny...;D
Załączony/e obraz/y
Dzwoneczku faaaaaaajne(ja zwykla zresztą).
Wielka dla ciebie. Ten Marco - super postać! Życzę weny
następnej osobie.
No to kogo teraz mamy gnębić i
ponaglać?? Straszliwie mi się podobał ten part !!!
W każdym
razie życze weny
Dzwoneczku...Moje zdanie juz znasz.
Teraz po ponownym przeczytaniu po prostu brak mi slow. Lezki mi pociekly po
policzkach teraz prosze o dreczenie Kelyy a wlasnie, mam do Ciebie 2 ogroooooomniaste prosby, skoro
pisze po Tobie:
1. niech H i Hr jeszcze sie nie godza
2.
i niech akcja nadal toczy sie we wrzesniu
Dzieki a dla Yustynki leca buziakiii :* gratulacje inteligencji
i pozdrowionka :* a dla reszty tylko to pierwsze i ostatnie
Horntail zdaje mi się, że to
kelyy miała zamiar teraz pisać :>
Galia ten
cukiereczek był tak zmieniony przeze mnie.. bardziej mi pasował
a nasz drogi Dzwonek się zgodził na taką zmianę
No to nasza
"kolejka" do pisania wygląda następująco:
¤ kelyy
¤
KaFeCkO
¤ porucznik
a resztę pominiemy na razie
Tymczasem
wciąż otwarta lista wygląda tak:
§ moja jakże skromna osóbka.. czyli Jade^_^
§ Dzwoneczek
§ KaFeCkO
§
Szanon (obecna jak na razie tylko duchem z tego, co widzę)
§ kelyy
oraz
§
porucznik184
o kimś zapomniałam??
Bardzo faaajny i taki dłuuuuuugaśny
... Bardzo mi się podobał i z niecierpliwością czekam na
next parta.
bueh, nie tylko ty
Masz talent:) A mi za to udało się znaleźć
błąd (ale jestem zdolny i utalentowany nie? )
QUOTE |
Może dlatego, że ja tylko pracuję w bibliotece, jako pomocnik pani Pomfrey. |
Dokładnie. W bibliotece pracuje pani Pince.
No dobra laski (i faceci (; ) zaraz zabieram się do pisania, tak sobie myśle... nie godzić ich? Popieram, ale nie bedzie między nimi otwartej wojny, bo ani jedno ani drugie nie ma przecież prawa wtrącać sie w życie drugiego, a więcej nie zdradze...
Niebawem cosik wstawię, ale troszke poczekacie, bo beda u mnie kuzynki i ciezko bedzie cokolwiek pisać, a jak w ciągu 2 tygodni nic nie wstawie to KaFeCkO może pisać dalej
pozdrooffka
kelyy :*
Bardzo się cieszę, że wam się
podobało! Jestem mile połechtana, że doceniliście moją wielodniową
ciężką pracę Mam już nawet jakiś pomysł... Na coś bardziej... Hmmm...
Niegrzecznego Czyli szykuje się part ze "smaczkiem" w moim
wykonaniu. Tylko wszyscy muszą już odwalić swoją kolejkę :D Bo do tego parta, którego planuję, są dwa warunki:
a )
muszą być już pogodzeni
b ) ale nie są jeszcze parą
Mam nadzieję,
że wam się spodoba to, co planuję, ale po tym chyba będzie to trzeba wkleić
do "Lotosu", mimo, że sexu tam nie będzie (jeszcze
- kiedyś w wykonaniu moim i Dorci coś jeszcze ujrzycie
)
Także, dopiero jak reszta odwali swoje, to znów
biorę się do pracy.
STRASZNIE DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA POZYTYWNE
KOMENTARZE!!!!!!!!!!!! PISAĆ
DLA WAS TO CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ!!!!
Acha, błąd
zauważyłam, tylko zapomniałam poprawić :D Tak to jest z tym roztrzepanym Dzfoneczkiem
Pozdrawia was forumowy, pierwszy i niepowtarzalny
"H/Hr shipper"
Jade magłabym ci oddawać do korekty Moje
Śmieci? Prooooooszę.
Rany Juluś!
Sorki batrdzo wielkie, że tak długo sie nie odzywałam, ale poprostu przez ostatnie dwa tygodnie byłam na kolonii w Rowach Obiecuję teraz przyłazić codziennie i zapisuje sie na kolejke do pisania. Dzfoneczku Twój part był świetny Jak z reszta wszystko co piszesz Przysięgam sie poprawić w zyciu naszego forum
Amen
heh....
kiedy ktos da nastepnego parta??
czekamy
Ano właśno czekamy..
1 godzina...
lalalala
2 godzina
Ktoś chce czekoladke?
A tak na serio to nie moge sie jush doczekac. Dochodzę do wniosku, że fiki rpg są bardzo fajne Ja na przykład jak pisze sama to czesto nie dokańczamfików a pomysł sie marnuje Boże co ja tak zanudzam... To wsyztsko po tej kolonii, brakowało mi intenetu i etarz wszystkim zamulam. Dobra mneijszao to.. Czekam na nastepny parcik
P.S Po dzisiejszej wyprawie z koleżankami stwierdzam, ze jestem zdolna zgubić się we własnym mieście
QUOTE (Szanon @ 13.07.2004 18:42) |
P.S Po dzisiejszej wyprawie z koleżankami stwierdzam, ze jestem zdolna zgubić się we własnym mieście |
Kelyy, kiedy będzie next part. Ja tu z ciekawości umieram!! Pośpieszysz się trochę?? dla ciebie, :* dla reszty.
Właśnie..prrroszę....znaczy może prosiiiiiiiimy...... zjedz sobie..mozg Ci bedzie lepiej i szybciej pracował...cała ..mozesz pozwalam
Keeeeeeeeely jestem spragniona nastepnego parta poooospiesz sie... tak ladnie prooooosimy moze przekupimy Cie ?
No... widzę , ze wszyscy stosują przekupstwa , jak tylko mogą... Oj nieładnie , nieładnie , no ale cóż -takie czasy- pozostaje tylko się przyłączyć ^^:
Widzę , że była już i <nawet dwie...> ( ) , ale co tam - ja i tak wiem , że nic , absolutnie NIC na świecie nie zdziała tyle co kochane stare KORNISZONKI GÓRĄ !! - mam nadzieję , ze coś wreszcie zmienią (czyt. dopiszą nexta)...
a ja bede oryginalna i nie przylacze sie do ogolnego przekupywania kelyy..
posune sie nieco dalej
pospiesz sie z tym partem albo daj chociaz znak, ze masz COKOLWIEK juz napisane, o jesli nie, to... Twoja kolejke przejmie KaFeCkO
wlasnie z Dzwonkiem planujemy napisac.. KODEX ZBIOROWKOWY
i nie bedzie sie on tyczyl tylko tej zbiorowki, ale wszystkich, ktore mozliwe, ze w przyszlosci napiszemy wspolnie..
wiec idz za moja dobra rada i sprez sie
Przy mnie nie bedziecie musieli czekac, niewazne, czy teraz pisze ja czy Kelyy ja juz mam opisane sytuacje, wiec tylko to wszystko polacze, dodam cos, ujme i bedzie
A kiedy dodacie nastepną cześc?? Juz sie nie moge doczekac. <----- a to na zachete. Kelyy mam pytanko... czy nastepna cześc pojawi sie jeszcze w tym tygodniu lub miesiacu????
Pozdrawiam,
AnDzIkA
Hallo Hallo Ladies & Men ;P od czego zaczac ? no to... kiedys sie zarejestrowalam tutaj bo KAFeCkO brala slub i nie moglam go opuscic Konto zostalo ;P Tak sie jakos zlozylo ze znowu tu jestem ;P z bezdechem przeczytalam wszysciusienko co sie znajduje tutaj i jestem mile zaskoczona Hehee moja natura jest nieco spokrewniona z tutejsza hhh ;P lubie pisac opowiadanka & rymy bylabym bardzo wdzieczna i szczesliwa jezeli "Szefostwo" pozwoliloby mi takze brac udzial w tych rewelacyjnych parcikach ;P Mam nadzieje ze kiedys ujawni sie tu cos "mojego" ;P Pozdrawiam i wielkie brawa dla autorek/ow ;P
Szefostfo? Hhhhhhh oko, jestech tero Twoja szefowa ]:-> A wiec witamy w naszej ekipie Małcie :brawa: pozdrowionka :*
O jak sie wzruszyłam!! Widzę, że coraz wiecej osób przyłacza sie do pisania fika. Przynajmniej bedzie goło i wesoło A i czekamy na kolejnego parciola. Czyja kolejka była? Kelyy?? Och ta moja skleroza. Nie boli ale sie trzeba nachodzic. Ale takie są własnie skutki niesłuchania straszych. Boże czego tak zanudzam. To chyba wsyztsko przez to, ze jest juz tak późno. Ide bo mi sie mózg zlasuje. Dobrej nocki wam wszystkim życzę
Dobra daje znak życia, bardzo was przepraszam, ale mam nadzieje że zrozumieie, mówie od rfazu, KaFeCkO, możesz pisać dalej bo ja po prostu nie mam czasu i nie napisze tego, są mnie kuzynki i potem a w środe wyjeżdżam i nie bede miała dostępu do neta, także nie mam jak....
\Jeszcze raz przepraszam, pusz KaFeCkO
pozdrooffka
kelyy
Oki, wiec teraz ja pisze. Najpozniejszy
termin to czwartek ale prosze mnie nie naciskac, bo sie w sobie
zamkne!! poozdro ;*
No to KaFeCkO czekamy na Twoj popis
pozdro :*
cyt. "No to KaFeCkO czekamy na
Twoj popis"
Właśnie, właśnie. Czekamy z
niecierpliwością. Powodzenia przy pisaniu.
AnDzIkA
Cieszymy sie bardzo, ze tak wscześnie
zamierzasz dodać parta My chyba powinnismy to wysłac do jakiejś drukarni normalnie
i wydać w twardej oprawie za jedyna 99.99 To i tak duża zniżka My czakać ty pisać
Amen
TAK JEST!!! i zero znizki co
to ! tu sa wyciskane poty i trudy... to jest bezcenne ! no...
moze 1,000€ by zakoilo te zmagania
SZANON AMEN, A JAK!
PS:Czekam czekam...
A wiec nadeszla dlugo oczekiwana
chwila :] KaFeCkO znowu wrocila do pisania i wkleja swoje wypociny
a wiĘc delektujcie albo meczcie sie
Harry wracał z kolacji. Był już w końcu korytarza
na trzecim piętrze, gdy usłyszał za sobą kroki. Odwrócił się i ujrzał
Hermionę. Szła z nosem w książce, wogóle go nie widząc. Stał w miejscu, sam
nie wiedząc czemu, gdy dziewczyna wpadła na niego.
-O! Dobrze, że Cię
widzę!
- Też mi coś. Skąd ta nagła zmiana zdania?
- Słuchaj -
powiedziała bez ogródek. - Znalazłam coś. Pamiętasz jak po raz pierwszy
wszedłeś do kuchni mojej ciotki?
- Trudno zapomnieć - odpowiedział
najbardziej suchym tonem, na jaki go było stać w tej chwili.
- Mówiłeś
wtedy o jakiejś czarze, o której nikt nie słyszał.
- No tak, Nessa
pochylała się nad nią, a Voldemort chciał jej ją odebrać - Hermi wzdrygnęła
się nieznacznie na dźwięk tego imienia. - A co Ci do tego?
- Chyba
znalazłam coś o tej czarze - powiedziała chłodno i pchnęła mu książkę w
ramiona. Były w niej podkreślone dwa zdania: "Czara Hadesu, powstała w
starożytności. Obecnie twierdzi się, że została zniszczona, chociaż nie
znaleziono jej szczątek. Natomiast Lampa sławy..." Przebiegł wzrokiem
po stronie. Był tam rysunek czary, którą Harry zobaczył w wizji.
- To
ona!- krzyknął.
- No właśnie. Nie zdążyłam dziś nic więcej znaleźć,
ale jutro jeszcze poszukam. Jak coś znajdę, to Ci powiem. Do widzenia panie
Casanowo.
- Ale...- lecz dziewczyna już odeszła. Wpatrywał się ze
złością w jej plecy, a gdy znikła w końcu korytarza dodał wściekły: - Mogę
Ci pomóc szukać - po czym ruszył do wierzy Gryffindoru.
*
W sobotę obudził Harry'ego głośny świergot ptaków. Wstał,
ubrał się i ruszył do łazienki. Po zimnym prysznicu, poszedł na śniadanie z
myślą, że znajdzie tam Rona, ale tam go nie było. Zjadł trochę owsianki i
pognał do biblioteki w poszukiwaniu przyjaciela. Tam również go nie znalazł,
ale zobaczył Hermionę, pochylającą się nad wielką księgą.
- Znowu kuje -
powiedział do siebie, lecz przypomniała mu się wczorajsza rozmowa. Podszedł
do niej i zagadnął:
- Cześć. Znalazłaś już coś?
- Mówiłam już, że jak
coś znajdę, to Ci powiem - uzyskał chłodną odpowiedź.
- A...A Może pomóc
Ci szukać? - zapytał niepewnie.
- Jak nie masz żadnej randki, to idź i
poszukaj w tamtym dziale - powiedziała i z powrotem wsadziła nos do książki.
Po kilku minutach, chłopak wrócił ze stertą tomów. Usiadł na drugim końcu
stołu i zaczął szukać. Siedzieli w milczeniu. Nie poszli nawet a obiad. Po
południu podszedł do nich Marco.
- Cześć Hermiono - powiedział,
przysiadając się do niej i zerkając na Harry'ego. - Czemu Cię nie było
na obiedzie? - ciągnął dalej.
- Mam coś ważnego do załatwienia. Kupa
książek do przeszukania.
- A czego szukasz? - zapytał, odsłaniając swoje
zadziwiające zęby. - Może mógłbym pomóc?
- Nie, dzięki, poradzę sobie.
Zresztą pomaga mi Harry.
- Jak chcesz, ale dotrzymam Ci towarzystwa -
powiedział, zerkając na Pottera, żeby upewnić się, czy słyszał.
- A nie
musisz zajmować się biblioteką? - zapytała ze zdziwieniem Hermiona.
-
Ehhhh... Niemiły obowiązek - jęknął, ponownie odsłonił swoje zęby w uśmiechu
i odszedł do biurka. W Harrym krew się gotowała, ale udawał, że nie zauważył
Marca.
- Mam coś - usłyszał głos Hermiony po jakiejś godzinie.
Pośpiesznie wstał i pochylił się nad nią.
"Mmmmm jej zapach" -
pomyślał.
- Nie... To samo, co wczoraj - powiedziała rozczarowana, a
Harry wrócił na swoje miejsce. Zerknął ukradkiem na Marca i zauważył, że
wpatruje się w nich z zazdrością w oczach. Poczuł pewną satysfakcję. Po
kilku godzinach Harry nie mógł już lekceważyć domagań swojego żołądka.
Postanowił pójść na kolację. Wstał i zaczął zbierać książki.
- Czekaj,
też już pójdę - usłyszał głos Hermiony. Wyszli razem, śledzeni podejrzliwym
wzrokiem Marca.
- Ta czara musi mieć wielką moc, skoro Voldemort tak
bardzo pragnął ją mieć - powiedział zamyślony Harry.
- Na pewno... Mam
nadzieję, że na kolację będzie coś jadalnego, umieram z głodu... - Harry
spojrzał na nią ze zdziwieniem. Przy każdej wymianie zdań, wypominała mu, że
spotyka się z każdą dziewczyną w Hogwarcie, a teraz... Mówi jakby nigdy nic
o kolacji...Weszli do Wielkiej Sali. Nieliczni uczniowie siedzieli przy
stołach, dokańczając jedzenie. Usiedli, a po kilku minutach zostali sami.
Harry zastanawiał się, czy to dobra chwila, aby się pogodzić. Był gotowy
wybaczyć jej ten flirt z Marcem... Spoglądał na nią kilka razy, ale nic nie
potrafił wyczytać z jej twarzy. Skończyli posiłek w milczeniu i poszli do
wieży.
- Na szczęście jutro niedziela, możemy znowu cały dzień
szukać.
- Tak, ale najpierw musze napisać wypracowanie dla
Sneap'a.
- Hasło? - doszli do portretu Grubej Damy.
- Amantium
Irae Amoris Integratio.*
- Proszę - powiedziała i odsłoniła dziurę. W
Pokoju Wspólnym było mało ludzi. Większość spędzała ten ciepły wieczór na
błoniach.
- Do jutra - pożegnała się Hermiona i ruszyła do dormitorium
dziewczyn. Harry powlekł się do sypialni chłopców. Był tam tylko Ron.
-
Harry! Gdzie byłeś?
- Gdzie Ty byłeś? Szukałem Cię cały ranek.
-
Byłem w sowiarni. Potem nigdzie nie było Ciebie, ani Hermiony, więc...
-
Więc?
- Pomyślałem, że się pogodziliście... - powiedział cicho.
-
Och... Nie... To znaczy, byliśmy w bibliotece, ale prawie nie
rozmawialiśmy...
- A co tam robiliście? - zapytał podejrzliwie
Ronuś.
- Eeee... Szukaliśmy czegoś, kiedy indziej Ci opowiem.
- Dobra.
Słuchaj, wybaczysz mi jak pójdę z Fredem i Georgiem? Mamy coś do
załatwienia...
- Jasne, idź. Ja już się chyba położę.
- Ok, dobranoc -
powiedział Ron i wyszedł. Harry rozebrał się i wciągnął piżamę. Rzucił się
na łóżko. Chciał jeszcze raz o tym wszystkim pomyśleć, ale nie zdążył, bo
zasnął.
*
Następnego ranka, gdy się
obudził, w dormitorium już nikogo nie było. W Wielkiej Sali zastał Rona
kończącego śniadanie. Zjadł szybko i poszli pisać wypracowanie z
eliksirów.
- To jest straszne... Dwa zwoje pergaminu! - marudził
Ronuś, szukając pióra, ale Harry już pisał. Hermiona, przy sąsiednim
stoliku, już od piętnastu minut skrobała namiętnie po pergaminie. Harry
szybko napisał, bo stawiał największe litery, jakie nie wzbudziłyby
podejrzenia. Hermi jeszcze raz czytała to, co napisała, ale on już się
zwijał. Po chwili Hermiona też wstała. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i
wyszli z Pokoju Wspólnego. Gdy weszli do biblioteki, do Hermiony doskoczył
Marco, z jakimś kwiatkiem w ręce. Wręczył go jej, coś szepcząc. Dziewczyna
lekko się zaczerwieniła, a Harry czuł, że zaraz wybuchnie. Jak on śmie!
Szybko wszedł w najbliższy dział. Kopnął z całej siły w stołek, który tam
stał. Niestety krzesło się rozwaliło, a Harry wściekły wyciągał już różne
książki. Gdy podszedł do stolika, siedziała już tam Hermiona, nad kupą
woluminów. Przed nią stał mały wazonik z kwiatkiem, który dostała od Marca.
Wkurzony fest (sorki, ale nie umiałam się powstrzymać ) Harry zanurzył się w lekturze. Znowu szukali cały dzień,
lecz tym razem bąkali co do siebie w stylu "Tu coś może będzie..."
albo "Jest! Nie, to nie o tej czarze...". Od czasu do czasu
podchodził do nich Marco, ale (ku uciesze Harry'ego) Hermi nie okazywała
zainteresowania, pochłonięta poszukiwaniami. Gdy zeszli w końcu na kolację,
tak jak wczoraj, w Wielkiej Sali było tylko kilka osób. Harry nie mógł
uwierzyć, że rozmawiają ze sobą normalnie. Kiedy wyszli, natknęli się na
Dracusia (MmMmM Ciacho ).
- Oooo... Szlama i Potter - zadrwił. - Granger, widzę,
że skaczesz z kwiatka na kwiatek. Ostatnio rzucałaś się na mnie, potem
latałaś za tym... DZIKUSEM z biblioteki, a teraz znowu wróciłaś do Pottera.
No, no, tylko tak dalej!
- Ty gnoju - rozległ się głos Marca, który
wyszedł z Wielkiej Sali. Widocznie podsłuchiwał. Jego twarz nie była już
taka sympatyczna. Był rozgniewany. Malfoy najwyraźniej też to dostrzegł, ale
nie dawał za wygraną.
- Nie rozumiem, jak mogli w Beuxbatons przyjąć
TAKIEGO obwiesia... Ale czego się spodziewać po TAKIEJ dyrektorce...
- Ty
skurwysynu! ! Jak śmiesz obrażać kobiety, o których gówno
wiesz?! W Twoich żyłach nie płynie czysta krew, ale siury Gargamela!
I Ty śmiesz obrażać Hermionę! Pożałujesz... - wyciągnął różdżkę i
wyszeptał kilka słów. Twarz Dracusia nagle zaczęła zmieniać swój kształt.
Całe ciało porosło śmierdzącymi, tłustymi włosami [takimi jak u
Snape’a ]. Przerażony uciekł w stronę lochów.
- Wow, Marco!
To było niesamowite!
- Dzięki, to łajno jeszcze o mnie usłyszy. -
Hermiona patrzyła na niego z podziwem.
"Gdybym to JA miotał w
Malfoy’a zaklęciami, pewnie by zrobiła mi awanturę" - pomyślał
Harry.
- Lepiej pójdę i go odczaruję, bo będę miał kłopoty. Do
zobaczenia.
- Pa - pożegnała go zauroczona Hermiona. Harry znowu czuł, że
zaraz wybuchnie. Miał ochotę iść za Marcem i rzucić się na niego z
pięściami. Ruszyli w stronę wieży. Po kilku minutach, Hermiona postanowiła
przerwać tą ciszę. Mimo wszystkiego, podobała jej się zazdrość
Harry'ego, której nie zdołał ukryć.
- Jutro możemy szukać tylko na
przerwach - zamarudziła.
- Mhm - odmruknął, wymyślając najgorsze tortury
dla Marca.
- Amantium Irae Amoris Integratio - usłyszał głos Hermiony.
Pożegnali się i poszli do dormitoriów.
- Jak ja go nienawidzę! -
myślał Harry, leżąc już w łóżku.
*
Harry i Hermiona przez cały tydzień wszystkie przerwy
spędzali w bibliotece. Hermi była strasznie nerwowa, raz nawet nakrzyczała
na Marca. Mieli strasznie dużo nauki, a dodać jeszcze poszukiwania, to
chodzili spać około trzeciej nad ranem. Wstawali już o siódmej, żeby przed
śniadaniem szukać lub poprawiać prace domowe. Gdy Harry obudził się w sobotę
rano, w dormitorium (znowu ) nikogo nie było. Spojrzał na kalendarz.
- O Boże!
Urodziny Hermiony! - krzyknął wystraszony. Kompletnie o nich zapomniał.
Nie miał żadnego prezentu, nic! Spojrzał jeszcze raz na kalendarz, żeby
się upewnić. Pod dzisiejszym dniem, Seamus nabazgrał "Hogsmeade! :
) ". To jest myśl! Zaprosi ją i cały dzień spędzą razem. Może nawet
uda mu się jakoś wytłumaczyć jej sprawę z Alison... Pobiegł pod prysznic,
wrócił do dormitorium i ubrał w najlepsze ciuchy. Wyperfumowany (
) z wyczarowanym bukiecikiem kwiatów ruszył do Wielkiej
Sali. Hermiona siedziała sama przy końcu stoły, jak zwykle czytając. Harry
podszedł do niej niepewnie. Teraz albo nigdy.
- Wszystkiego najlepszego -
powiedział, uśmiechając się i wkładając jej do rąk kwiaty.
- O... Dzięki
Harry.
- Nie ma za co. Słuchaj... - poczuł się trochę niepewnie. -
Pomyślałem sobie... Skoro... Skoro dziś masz urodziny i... i dziś jest
pierwszy wypad do Hogsmeade... To... To może wybrałabyś się tam ze
mną...?
- Och, Harry, bardzo chętnie, ale... Już Marco mnie tam
zaprosił... Lecz mogę t...
- Aha - przerwał jej - Rozumiem. Marco. Jasne.
Do widzenia. Miłego dnia - powiedział z przekąsem i wyszedł.
- Znowu
Marco! Zabiję tego drania, zabiję! - mówił do siebie. Podszedł do
kolejki do Filcha.
"Życzenia i prezent powinny wystarczyć. Pójdę sam
i kupię jej coś" - myślał, wychodząc z zamku. Na dworze było strasznie
ciepło. Zdjął bluzę. Miał pod spodem obcisłą koszulkę, która opinała się na
jego klacie (pamiętacie "opalony" tors Harry'ego?
), obcisłe na tyłku spodnie podkreślały linię jego sexy
pośladków (hahahahahaha zaraz pęknę ze śmiechu ) [KaFeCkO ja Ciebie też śmiechem kiedyś zabiję HAHAHA]. Gdy
doszedł do głównej ulicy Hogsmeade, było już tam pełno uczniów. Wszedł do
księgarni i kupił jej "Tristana i Izoldę". Chciał kupić jej coś,
czego nie zapomni, co będzie miała do końca życia, co będzie jej zawsze
przypominało jego, Harry'ego, więc kupił jej srebrny pierścionek z
brylantowym oczkiem (cholernie drogi :\ ). Po zakupach poszedł na piwo do "Trzech mioteł".
Był w połowie drugiego, gdy drzwi Pubu otworzyły się i weszła Hermiona.
Ubrana była (też ) w spodnie, podkreślające jej figurę, a bluzeczka
nieprzyzwoicie opinała się i odsłaniała jej biust (hahahahahahahaha)
Podeszła do Harry'ego i powiedziała:
- Słuchaj Harry... Ja odwołałam
to spotkanie z Marcem... I chciałam się zapytać czy... Czy Twoja propozycja
jest aktualna? - Harry'ego zatkało. Tego się nie spodziewał!
-
A... Ależ oczywiście. Siadaj - wstał i odsunął jej krzesło (dżentelmen
). Zamówił piwo i wrócił do stolika. Pili napój, rozmawiając
mile, jak za starych, dobrych czasów. Potem pospacerowali po wiosce,
zaglądając do sklepów. Trochę zmęczeni, ruszyli do Wrzeszczącej Chaty.
-
Pamiętasz jak Syriusz zaciągnął tam Rona? - zapytała się Hermi, opierając o
płot.
- Taaaak. Chciałem go wtedy zabić - usiedli na trawie, wspominając
tamten wieczór.
- Hermiono - zaczął niepewnie Harry, po chwilowej ciszy.
- Proszę Cię, żebyś mnie wysłuchała do końca... Bo... Mnie i Alison naprawdę
nic nie łączy... - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Znów o niej
mówi!
- Nie obchodzi mnie, co Was łączy.
- Ależ obchodzi -
powiedział Harry. - Gdyby Cię nie obchodziło, nie obrażałabyś się na
mnie...
- Wcale się nie obraziłam! Po prostu...
- Prosiłem, żebyś
mi nie przerywała. Ona się legalnie na mnie rzuciła. Gdybyś przyszła chwilę
wcześniej, usłyszałabyś, co jej powiedziałem...
- Mam gdzieś te Twoje
romanse! ( z kimś mi się to skojarzyło... )
- Jakbyś to miała gdzieś, to byłoby nadal tak jak w
wakacje... Ale cóż, teraz dla Ciebie lepszym przyjacielem jest Marco... A
może kimś więcej? Te całe kwiatki i flirciki...
- Nic mnie z nim nie
łączy! On jest po prostu miły!
- Więc Alison wtedy też była
"miła"?
- A więc zaprosiłeś mnie, aby zepsuć mi urodziny!
Dzięki! A ja głupia odwołałam spotkanie z Marcem!
- Właśnie.
Czyli jednak coś Cię obchodzę... Słuchaj, czy ja Cię kiedyś okłamałem?
Zresztą... Właśnie tu idzie Alison za rękę z Rogerem Davisem...
- Co?
Och, Harry, chodźmy stąd! - chwyciła go za przegub i pociągnęła za
chatę.
- Kocham Cię - doszedł ich głos Rogera. Po chwili ciszy, wysunęli
głowy za chatę. Zobaczyli ich całujących się. Nagle para ruszyła w stronę
krzaków, w oczywistych zamiarach. Po upływie kilku minut, z biednych roślin
dobiegały głośne dźwięki . Harry i Hermiona wyszli z ukrycia.
- Widzisz? Ona jest
zwykłą dziwką. Jutro pewnie będzie się walić z kolejnym, a potem z
kolejnym...
- Harry przepraszam! Jaka byłam głupia! Jak mogłam Ci
nie wierzyć?! - wykrztusiła Hermiona i rzuciła mu się na szyję. Zalała
się łzami.
- No już... Nie płacz Hermi... Już wszystko Ok... - mówił i
głaskał ją po głowie.
- Jestem beznadziejna!
- Nie jesteś -
powiedział, całując ją w policzek. Przytulił dziewczynę mocniej do siebie.
Tak bardzo mu jej brakowało...
- Nie płacz już mała... Chodź, wskoczymy
do Miodowego Królestwa i wrócimy. - zeszli ze wzgórza. Hermiona była nadal
przygnębiona, ale Harry próbował ją pocieszyć, ciągle przytulając lub
całując jej policzki. Kupili pełno słodyczy i ruszyli w stronę zamku. Ze
względu na pogodę, spacerowali po błoniach.
- Zapomniałbym...
Wszystkiego najlepszego - powiedział, wręczając jej prezent. Dziewczyna
spojrzała na niego niepewnie i odpakowała paczuszkę. Spojrzała na tytuł
książki i uśmiechnęła się. Otworzyła pudełeczko z pierścionkiem. Zatkało ją.
Popatrzyła na Harry'ego ze zdziwieniem w oczach. Wyjął pierścionek i
włożył jej na palec.
- Na Tobie wygląda jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że
Ci się podoba - powiedział z uśmiechem. Rzuciła mu się na szyję,
obcałowywując policzki, nos i czoło.
- Harry, nie musiałeś! Na pewno
był strasznie drogi!
- Dla przyjaciół wszystko - odpowiedział, tuląc
ją jeszcze mocniej do siebie. Wrócili do zamku na kolację, a resztę wieczoru
spędzili sami [reszta Gryfonów na błoniach ] w Pokoju Wspólnym na czułościach
"przyjacielskich"
- To był najcudowniejszy dzień w moim życiu - mówili do
samych siebie, leżąc już w łóżkach.
*
Następnego dnia Harry obudził się pierwszy. Po
cichu załatwił ranne sprawy i zszedł do Pokoju Wspólnego. Siedziało tam
kilku zaspanych Gryfonów. Między nimi była Hermiona, która jako jedyna
wyglądała na zadowoloną z życia i tryskającą energią. Gdy zauważyła
Harry'ego, poderwała się z fotela i do niego podeszła.
- Cześć -
powiedziała. Chłopak przywitał ją dyskretnym buziakiem w policzek.
Uśmiechnęła się i złapała go za przegub.
- Chodź na śniadanie - Harry
spojrzał na ciągnącą jego rękę dłoń. Promienie porannego słońca zamigotały w
oczku pierścionka. Poczuł, że powietrze wypełnia jego żołądek. A więc to nie
był sen.
- Idziemy dziś do biblioteki? - zapytała Hermi. Harry'ego
rozrywały dwa uczucia: chęć pokazania Marcowi, że Hermiona wybrała jego i
obawa, że jednak zapomni o wczorajszym dniu i znowu zacznie flirtować z
bibliotekarzem. Po chwili namysłu powiedział:
- A może zabierzemy parę
książek i poszukamy na błoniach? Taka piękna pogoda nie będzie trwać
wiecznie...
- Dobry pomysł! - pochwaliła go dziewczyna. Zjedli szybko
śniadanie i pognali do biblioteki. Marco ze zdziwieniem patrzył, jak
zwracają się do siebie. Powiedział tylko 'cześć' i zaczął udawać, że
czegoś szuka. Obładowani książkami wyszli z zamku. Usadowili się pod wielkim
dębem. Nie chciało im się za bardzo szukać, więc co chwile wymieniali
spojrzenia, uśmiechy, od czasu do czasu czułości. Po kilku minutach,
Hermiona wybuchła śmiechem.
- Co? - zapytał zdezorientowany Harry.
-
Słuchaj... Szukam czegoś w książce o językach, wierzeniach i tradycjach
Australii... I... Hahahahaha...Zgadnij co oznacza słowo "PERCY" w
slangu australijskim lol
- Nie wiem, mów
- Buehehehehehehehe...
Oznacza to... Hahahahahaha... Pewną część ciała mężczyzny!
-
Hahahahahahahaha - Harry też wybuchnął śmiechem. Śmiali się przez długi
czas. Gdy się uspokoili, powrócili do poszukiwań.
- Harry! - zawołała
Hermiona po kilku godzinach - Harry znalazłam!! Posłuchaj!
Czara Hadesu powstała w starożytności. Stworzył ją Grecki
bóg podziemi - Hades.
Według legendy, czara ma moc uwolnienia
starożytnych ciemnych mocy [upiorów, potworów itd.], które będą posłuszne
tylko temu, kto je uwolni. Nie ma żadnych dowodów o istnieniu czary.
Informacje o innych czarach mocy na stronie...
Milczeli przez
chwilę.
- Wiesz co to oznacza? - powiedział po pewnym czasie Harry. -
Oznacza to, że ta czara musi gdzieś być. Voldemort jej nie zdobył, więc musi
być...
- W pokoju Nessy - dokończyła Hermiona. Patrzyli na siebie z
przejęciem.
- I... I co teraz?
- Nie wiem. Teraz jak Voldemort
powrócił, zapewne będzie chciał ją ponownie zdobyć, a to oznacza, że...
-
Ciocia jest w niebezpieczeństwie! Harry, co teraz?
- Myślę, że
powinniśmy ostrzec dyskretnie Twoją ciocię.
THE END!!
*amantium irae amoris integratio - kłótnie kochanków
umacniają ich miłość. Terencjusz. [postarałam się tym razem.. chyba pasuje
XD] <= dodatek niepowtarzalnej Dory
czekam na kometarze
pozdrawiam Was
kochane i kochani ;*
QUOTE |
moze 1,000€ by zakoilo te zmagania |
w opisach co kto zrobił niepotrzebnie
uzywasz zdrobnień
QUOTE |
marudził Ronuś |
QUOTE |
natknęli się na Dracusia |
QUOTE |
Słuchaj... Szukam czegoś w książce o językach, wierzeniach i tradycjach Australii... I... Hahahahaha...Zgadnij co oznacza słowo "PERCY" w slangu australijskim |
QUOTE (porucznik184 @ 19.07.2004 20:29) | ||||||
w opisach
co kto zrobił niepotrzebnie uzywasz
zdrobnień
hermi szukała czegos o czarze czy o znaczeniach Percy w slangu australijskim? możliwe ze za barzo sie czepiam, ale to mnie najbardziej raziło(może oprócz twoich komentarzy w nawiasach ) Ogólnie nawet niezle. to kiedy ja piszę? |
a nie pisze jeszcze ktos przedemną?
chyba nie
Kelyy nic nie pisala, ze ma pisac po mnie, zreszta mowila, ze gdzies
jedzie...
okej, skoro tak to postaram się jutro ew.
pojutrze dac next parta
Szybki jestes ale mam nadzieje, ze nie bedzie dlugosci 5 linijek
QUOTE |
mam nadzieje, ze nie bedzie dlugosci 5 linijek |
No! Dora sie tym razem postarala i
wyszukala odpowiednie haslo
jakby ktos chcial jakies inne po lacinie, to prosze do
mnie walic smialo
w sumie.... 1000€ to za malo ;P ale
jeszcze trzeba sie zastanowic ;P moze zbijemy taka kase jak Rowling?
Pomyslcie tylko ksiazki, filmy, dvd, zakladki, gadzety, karty itp.itd....
ahhhhh jak cudownie
KaFeCkO parcik super hihi to czekamy teraz na Ciebie Poruczniku Powodzenia w pisaniu [wiecej niz 5 linijek ]
czyzby pozniej bylam JA ?!
PoZdRoWiOnKa :*
Oki, ale ja biore 1% wiecej z dochodow,
wkoncu ja jestem pomyslodawca
Super!!Czekam na następną
część!!
No, no, KaFeCkO, nareszcie! Myślałam, że się w życiu nie doczekam :] Ale się doczekałam Part mi się podobał, poza paroma szczegółami... (oczywiście są one natury MARCOwskiej ) Ale to moja wina, bo wyłączyli mi intenet, więc nie mogłaś się ze mną skontaktować w tej sprawie. Parę rzeczy bym z tego wywaliła, a parę bardziej rozwinęła (ale ja się czepiam, no na rany boskie... ). Aż mnie ręce świerzbią, żeby się do paru rzeczy nie poprzyczepiać na amen Ale ogólnie było OK (kurde, po lekturze tych ff-ów na zagranicznych stronkach zrobiłam się wybredna i wymagająca )
A co do 1000€... TO PRZECIEŻ NIE WYSTARCZA "Zbiorówka" musi być doceniona pieniężnie znacznie wyżej
A co do dalszej pisaniny, to pierwszy w kolejce jest PORUCZNIK, potem miała pisać DORA, potem JA, czyli DZWONECZEK, no a potem może pisać MAŁCIA :]
Myślę, ze tak będzie ok... Bo mnie aż palce świerzbią, żeby się wyżyć Następny part mojego autorstwa już się Tworzy w głowie
I PAMIĘTAJCIE, JEŚLI KTOŚ CHCE "WYKORZYSTAĆ" MARCA, TO NIECH PISZE DO MNIE NA PM, GG LUB MAILEM (JESTEM W GODZINACH 18 - 20 ZASADNICZO). DZIEKUJĘ BARDZO ZA UWAGĘ
A co do "kodeksu zbiorówkowego", to ja i Dora postaramy się go ustalić jak najszybciej... Nie było mnie kilka dni, więc był malutki zastoik, ale dziś tryby ruszą
Pozdrawia was forumowy, pierwszy i niepowtarzalny "H/Hr shipper"
KaFeCkO...jesteś master. Part mi się straszliwie podobał, pomijam to że czasem można troche było go do harlekina porównać....ale to jest nieistotny szczegół i nie trzeba sobie nim głowy zawracać. W każdym razie życze wszystkim weny, żeby powstało piękne ff, które będzie tłumaczone na wszytskie języki świata....
dla mnie w tym parvie troche za duzo bylo tych przyjacielskich czulosci....po za tym cool
Mnie podobnie jak większości (jeśli nie wszystkim ) forumowiczów podobało się! A nawet bardzo! Teraz pora na porucznika184. Czekamy, czekamy.
A jeśli chodzi o drukowanie tego FF to moja ciocia pracuje w drukarni...
Pozdrowionka
AnDzIkA
QUOTE (Hungarian Horntail @ 20.07.2004 12:07) |
KaFeCkO...jesteś master. |
Znamy tego Mastera, znamy...
No to czekam na kolejne parciki...
Super, po Dzwoneczku pisze ja ? )))) extra hhh
pozdrooo
A potem niepowtarzalna Ka A eF E Ce Ka A
O Juz sie niecierpliwie, kiedy znowu zamocze pioro w kalamarzu
tzn palce w klawiszach
dobra..dobra..dosc tego gadania, dajcie kolejna część
ten fic jest poprostu best in the
world!!! kiedy będzie next part?
<-- dla tej osoby co napisze następnego parta
QUOTE (siistars @ 21.07.2004 17:02) |
ten fic
jest poprostu best in the world!!! kiedy będzie next part?
<-- dla tej osoby co napisze następnego parta |
no wlasnie, kiedy bedzie i jakiej bedzie
zawartosci?? mam nadzieje ze bedzie na takim samym poziomie co poprzednie
party...a trzeba przyznac ze byly napisane na jednym z wyzszych poziomach
pisania pozdrówka
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)