Proponuje poopowiadać sobie głupie i załosne dowcipy przekraczające granicy dobrego smaku, głupoty i wogóle no żenada i płyny ustrojowe. Zaraz mi tu zjedzą ideę.
dlaczeko żyd pisze się przez "ż"?
bo wymiania się na gaz.
jesen z najbardziej idiotycznych jaki ostatnio słyszałem.
Mam głupszy. Płyną dwa plemniki i jeden do drugiego:
- Ej, daleko jeszcze?
- Stary, jesteśmy dopiero w przełyku...
dlaczego blondynka kleka przed wejsciem do sklepu?
bo na drzwiach napisano 'ciagnac'
taki tam gwozdek
co robi blondynka na środku oceanu?
czeka na walenie
...
Idzie sobie ksiądz, spotyka drugiego klechę. Ten się patrzy na jego buty i się pyta:
-Zamszowe?
-Niee...za własne.
to o ufojudku i mydełko fa.
_^__ kolejny idiotyzm:
czym się różni blondynka od komara?
jak komar ssie nie trzeba go głaskać po głowie.
Ale głupi! No właśnie o takie mi chodzi. Może tylko bardziej obleśne. Mam koleżankę, która zna tylko jeden kawał i opowiada go zawsze. To najgorszy kawał świata. O głowie.
Pewnego dnia w szcześliwym małżeństwie narodziła się Głowa. Rodzice byli dla niej dobrzy, jednak Głowa nie była szczęśliwa. W pewien słoneczny dzień patrzyła przez okno i zobaczyła jak inne dzieci grają w siatkówkę:
- Mamo, mamo. - powiedziała Głowa. - Chciałabym mieć rączki.
- Pomódl się do Bozi, napewno ci da.
I faktycznie. Po żarliwej modlitwie prosto z Głowy wyrosły rączki. Kilka dni później Głowa siedziała na parapecie bawiąc się kostką rubika. Zobaczyła jak jej rówieśnicy grają w piłkę nożną.
- Mamusiu... - cicho rzekła Głowa. - Chciałabym mieć nózki.
- Pomódl się gorąco do Bozi, napewno ci da.
Cóż, modlitwa znów poskutkowała. Prosto z Głowy wyrosły piękne i okazałe nogi.
- Widzisz? - powiedziała radośnie mama. - A teraz idź się wykąpać. Możesz już umyć się sama.
Głowa poszła się wykąpać. W tym czasie wrócił do domu ojciec. Po chwili z łazienki dały się słyszeć pluski i straszlie krzyki. Mama pobiegła tam zaniepokojona i wpadła na wychodzącego z łazienki tatę. Był cały we krwi, ale na jego twarzy malował się uśmiech:
- Ale zajebałem pająka! Był taaaaaki wielki i paskudny.
Ciężko wam będzie mnie przebić. Nie istnieje gorszy kawał.
a to z kadłubkiem i czepkiem znacie?
aż za dobrze/Katon
podejmuje wyzwanie
Do niewielkiego sklepiku muzycznego przy lubelskim deptaku wchodzi znany poznański kolekcjoner ludowych instrumentów muzycznych z całego świata.
- Czy dostanę u was – pyta wyniośle – wygarbowaną skórę kozy do polskich tradycyjnych dudów ?
- Niestety nie mamy – odpowiada sprzedawca
- No pewnie skąd w takim grajdole byłaby wygarbowana kozia skóra – komentuje wybitny specjalista – A może jest bejcowana skorupa żółwia do kongijskiego conca ?
- Nie
- Cóż za pipidówa – mruczy pod nosem klient – To może chociaż znajdzie pan czesane włosy z końskiego ogona do irlandzkiej harfy celtyckiej ?
- Przykro mi - odpowiada poirytowany sprzedawca – Ale mogę panu zaproponować świeżutkie krowie p*zdy do niemieckich harmonijek ustnych.
Lepszy od mojego. Mnie tam nawet trochę bawi.
Przychodzi facet do sklepu z bronią:
- Dzień dobry, czy jest mleczko?
- Nie proszę pana, to sklep z bronią.
- Aha. Dowidzenia.
Na drugi dzień przychodzi znowu:
- Dzień dobry, czy jest mleczko?
- Przykro mi, ale to sklep z bronią. Nie sprzedajemy tutaj mleka.
- Aha. Dowidzenia.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy i obrotny sprzedawca wpadł na pomysł. Kupi mleko w mleczarni na rogu i sprzeda temu idiocie trzy razy drożej. Zadowolony czekał na klienta.
- Dzień dobry, czy jest mleczko?
- Tak. Jest.
- Ooo, to macie konkurencje, bo tak na rogu jest mleczarnia.
dobre
Siedzą dwie głuche sowy na drzewie. Jedna mówi do drugiej:
- Mam cię w dupie.
- A ja cię w dupie.
katon literówe popraw;p
Nowe pismo dla ksiezy - Prayboy
dowciap o paczkach - znaczy sie ten z mala dziewczynka i pewnym pytaniem? :>
Idzie facet i widzi biedną, żebrzącą dziewczynkę:
- mała dziewczynko, chcesz na pączka?
-a jak to jest na pączka?
Do zaplakanej dziewczyny siedzacej na ulicy podchodzi facet i pyta sie:
- Dziecko, nie placz. Moze chcesz piec zlotych na paczka?
- A jak to jest, ku*wa, na paczka?!
fcuk. zostalem bylem uprzedzon.
geeez. XD
a teraz dwa naprawdę BRUTALITI:
Przychodzi Maciuś* ze szkoły i mówi:
- Mamo! Mamo! Dostałem dzisiaj 6 z Matmy!
- No i co się cieszysz? I tak masz dałna!
Faceta bolał łokieć. Poszedł do lekarza ale lekarz kazał mu tylko przynieć mocz do analizy. Goć się wnerwił i do butelki wlał mocz żony, córki, swój i dodał jeszcze oleju silnikowego. Zaniósł lekarzowi i po dwoch dniach przyszedł po diagnozę. A brzmiała ona następująco:
• Córka jest w ciąży, żona ma kochanka, olej w pańskim samochodzie nadaje się tylko do wymiany a pan niech przestanie walić konia w wannie to nie będzie pana bolał łokieć.
*wszelkie podobieństwo i aluzje do pewnych postaci z polskich seriali - niezamierzone. XD
Idzie sobie dziewczyna przez park. Strasznie chce jej się palić. Boże, jak bardzo chce jej się palić. Jest ciemno i pusto. Nagle widzi żar z papierosa. Ktoś tu jest. Ktoś kto pali!!! Dziewczyna podchodzi i pyta:
- Mogłiby mi panowie dać papierosa?
Chamski śmiech. Dwaj goście. Pewnie nie młodzi.
- Jasne, lalka, ale nie za darmo.
Dziewczynie naprawdę bardzo chiało się palić.
Kiedy wstała z kolan facet wyjął zapalniczkę. Podał jej papierosa. I odpalił. W świetle zapalniczki zobaczyła jego twarz.
- Tato?!?!?!
- Kaśka?!?!? Ty palisz?!?!?!?
Po latach spotkało się trzech przyjaciół z liceum. Chcąc, nie chcąc rozmowa zeszła na teściowe.
- Ja - mówi ten z IVd który skończył medycynę - załatwię gdzieś cyjanek i dodam ku*wie do kawy.
Ten po politechnice ( z IV c), zapodaje swój pomysł :
- Wezmę ku*wa pożyczkę, kupię starej pipie Renault Clio i przetnę przewody hamulcowe. Niech się rozwali na drzewie, suka.
Gość z klasy sportowej, którego losy rzuciły na AR, mówi :
- A ja kupię dwadzieścia tabletek Ibupromu, wezmą to wszystko do gęby, przeżuję, zrobię z tego kulę, wysuszę ją w mikrofali, i zostawię na stole w kuchni.
- Ale po co ? - pytają koledzy
- Wejdzie ta stara raszpla do kuchni, zobaczy kulę i powie "Ale wielka tabletka Ibupromu". A ja wtedy wypadnę z łazienki i pierdolnę ją siekierą w plecy.
Świetny=D
.miażdży. (popularny szkolny dowcip, tam gdzie słówko liceum zawsze podajemy II LO im. Hetmana Jana Zamoyskeigo w Lublinie - meine Schule!)
No to macie, o pączkach. Moj szlagier.
Spotykają się dwa pączki. Jeden pyta drugiego:
- Co u ciebie?
Na to drugi pączek mu odpowiada:
- A wiesz.. zdawalem na akademie medyczna.
Pierwszy podekscytowany pyta:
- I co, przyjeli cie?
Na to odpowiedz:
- No co Ty, pączka?
Grrruuuuube.
Mistrz. I am da mastah.
Lolita (jest taka użytkowniczka) Cię na TH zjechała od kretynów. Zobacz jak Cie dzielnie broniłem, ja, Katon. Kurna.
Widzialam widzialam. Ju łyl bi maj hiroł bejbe. 8*
Muszę się tylko sprawdzić w jakichś bardziej wojennych warunkach. Muszę przyznać, że lolita była średniowymagającym przeciwnikiem...
Przychodzi baba do lekarza z padaczką, a lekarz:
- Dyskoteka piętro wyżej.
Ja mysle ze dlatego ze nie walczyla. Ale moze jeszcze wroci? Jej poziom mentalnego zaangazazowania w myslenie byl tak porazajacy, ze jest to prawdopodobne.
Popatrzmy na to obiektywnie. Ja broniłem Twojego honoru, ale ona broniła honoru Billa. Pochylmy się nad tym.
to tera ja:
pewien niezwykle uzdolniony średniowieczny rycerz lubiał* sobie pojeść. BARDZO LUBIAŁ. Aż pewnego dnia, w czasie wielkiej bitwy, nie mógł się powstrzymać, zrobił sobie chwilę przerwy, w czasie której uszykował sobie bułkę. Żeby pomóc swoim kompanom, kiedy bułka była już uszykowana, wstał, chwycił w lewą rękę miecz, w prawą bułkę, i zaczął dalej łoić niewiernych.
W związku z tym, że walczyło mu się znacznie trudniej, w końcu jeden cios odciął biedakowi rękę.Krew tryskała we wszystkie strony, żołnierz padł.
-moja.. -powiedział zszokowany - moja... bułka...
EL, co ty gadasz, to jest jeden z lepszych kawałów jakie słyszałem w życiu! <ale znałem go wcześniej>
Ok.
Dziękuję za pomoc mój giermku. Możesz rozkulbaczyć konie.
zbytek laski, o panie.
Ehm, lachony wy :d
Oboje odznaczeni zostaniecie orderem bulki z serem i ogorkiem.
Masz tu jeszcze miedziaka. Dobrześ wychowany.
dziekuje. albowiem takoz mnie pani uchowalas w calej swej madrosci i dobroci.
Bledy porobiles:d
czyżbyli moje serwituty zapisany azaliż na zachowek przeznaczon gdybym adjunkta zdołał ku siebie nakłonić?
Gej? O_o
raczej 'przyjaciel' :>
Aliżby mogliwszy wpierw najsamprzód opędzić lenna i beneficja z któren wywiedzion kompanion zdrój?
znaczy sie mam zapieprzac w polu jak ostatni glupi?
mniej więcej to miałem na myśli/Katon
Po czym poznać, że blondynka używała komputera?
- Po śladach korektora na monitorze
Jaka jest różnica między mądrą blondynką a Yeti?
- Parę osób widziało Yeti...
- Mamo a tata mnie zbił dwa razy!!!
- A czemu aż dwa?
- Bo raz jak mu pokazałem świadectwo, a drugi jak zobaczył że to jego...
Ten ostatni uwielbiam.
Edit: Aha i jeszcze jeden, strasznie stary i strasznie głupi:
Pali się wieżowiec. Oczywiście akcja strażaków, jeden z nich wchodzi na drabinę i łapie wyskakujących ludzi z okien budynku. Nagle wyskakuje Murzyn. Strażak się odsuwa i woła:
- Ej! Spalonych mi tu nie rzucać!
;]
dedykowany? ;]
W pewnym mieście grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do jednego z trzech rycerzy.
- Wielki Rycerzu - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety.
Wielki rycerz na to:
- Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu.
Mieszczanie na to:
- Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze.
I poszli do drugiego rycerza. Średni Rycerzu - pomóż etc. Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza. Mały Rycerzu - pomóż etc. Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi. Pytają więc mieszczanie: - Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?!
Na to Mały Rycerz :
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spier*alac!
Hyh
Prosz:
Idzie dwóch policjantów obok lasu.
Jeden pyta:
- Widzisz ten las?
Na co drugi:
- Nie, bo mi drzewa zasłaniają.
Dzwoni facet do agencji towarzyskiej.
- Chciałbym zamówić panienkę.
- Jaka wysoka czy niska?
- Obojętnie, nie mam nóg
- Gruba czy chuda?
- Obojętnie, nie mam rąk
- A masz pan kur*a interes?
- A czym ja niby wykręcam numer?!
Idą przez miasto trzy tampony i wesoło śpiewają:
- "Było nas trzech w każdym z nas inna krew..."
Przychodzi facet do mięsnego i zwraca się do sprzedawczyni:
F: - Poproszę tamte ogórki.
S: - To nie są ogórki. To kiełbasa.
F: - Taaaa? A jaka?
S: - Jak to jaka? Biała!
F: - Eeee.. No to czemu ona jest zielona?
S: - Bo jeszcze nie dojrzała.
F: - A dlaczego ma "kożuszek"?
S: - Bo to jest kiełbasa - przytulanka.
a ten całkiem przystępny:
Synek do tatusia: - Tatusiu, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są zmęczone.
- Tatusiu, błagam, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są naprawdę bardzo zmęczone. Cały dzień biegały na twoją prośbę.
- Tatusiu proszę! Proszę ostatni raz.
- No dobra, ale na dzisiaj ostatni raz, bo słoniki padną!
- Kooompaniaaaaa! Maski włóż! 3 okrążenia dookoła poligonu!
Idzie sobie Czerwony Kapturek przez las i nagle wychodzi wilk. Wilk miał chętkę na Czerownego Kapturka, więc wziął ją w krzaki i brutalnie zgwałcił. Wychodzą po dziesięciu minutach, dziewczynka się pyta: "a masz, Wilku, dokument, że nie masz HIV ani AIDS?" wilk na to "tak, nic się nie martw, wszystko jest po..." wtedy Czerwony Kapturek przerywa mu, i mówi "to możesz podrzeć, już nie ważne.
Jeden z najstarszych dowcipów:
policjant w bibliotece.
ej , ale to mają być głupie i w jakimś chociaż stopniu obleśne! XP
ten byl oblesny - zoo- i pedofilia ;]
wszystkie dowcipy są głupie.
tylko jeden jest fajny, z Desperado.
ten jest dość dosadny.
co mówi Otylia Jędrzejczak do brata jadąc samochodem?
teraz ty jesteś pragnienie, a ja jestem sprite.
czym sie rozni blondynka od lodowki
do lodowki mozna jeszcze wlozyc jajka
wyszlo na jaw ze nie znam kawalow nawet tych beznadziejnych
Dwóch Żydów kłóci się. W końcu jeden nie wytrzymuje i ciska w drugiego kostką mydła. Na to tamten:
- Ty w to matki nie mieszaj!
W królestwie pojawił się smok. Pustoszył, gwałcił i wogóle, więc król obiecał królestwo i pół księżniczki jeśli ktoś go pokona. Przybył Złoty Rycerz. Zakuł się w złotą zbroję i ruszył w kierunku smoczej jamy. Po drodze zniszczył mrowisko jednak nawet nie spojrzał w tym kierunku. Kopią potrącił ptaszka i złamał mu skrzydełko, lecz nie raczył nawet spunąć w tamtą stronę. Pojechał dalej, nie zauważył przepaści spadł i się zabił. Król wysłał Srebrnego Rycerza. Ten zakuł się w srebrną zbroje i ruszył. Stratował mrowisko, które mrówki zdążyły już troche podreperować, jednak tylko rzucił na nie pogardliwe spojrzenie i popędził dalej. Leżącemu przy drodze ptaszkowi złamał drugie skrzydełko, jednak nie odwrócił się słysząc żałosne kwilenie. Pojechał dalej, nie zauważył przepaści, spadł i się zabił. W despercaji król wysłał Żelaznego Rycerza. Ten zobaczył mrowisko, zsiadł z konia i pomógł mrówkom wszystko naprawić. Gdy skończył, Główna Mrówka rzekła:
- Żelazny Rycerzu, okazałeś nam serce i nigdy o tym nie zapomnimy. Gdy będziesz w kłopotach zawołaj "Hej hopsa" a przybędziemy ci z pomocą.
Rycerz skłonił się i ruszył dalej. Ujrzał połamanego ptaszka. Zsiadł z konia i założył mu temblaki na obydwa skrzydełka troskliwie się z nim obchodząc. Gdy skończył ptaszek rzekł:
- Żelazny Rycerzu, okazałeś mi serce i nigdy o tym nie zapomnę. Gdy będziesz w potrzebie zagiwzdaj, a przybędę ci z pomocą. Rycerz skłonił się i wsiadł na konia. Pojechał dalej, nie zauważył przepaści, spadł i się zabił.
Pewien facet postanowił zafundować sobie odmładzającą operację plastyczną. Po opuszczeniu kliniki zachwycony podbiegł do kiosku i zapytał sprzedawcę, na ile wygląda lat.
- Może 35...
- Ha! Doskonale! Mam 47 lat!
Potem poszedł do McDonaldsa i zapytał o to samo kasjerkę.
- Ma pan 32 lata?
- Nie! 47! - zakrzyknął uradowany.
Do domu wracał przez park. Na jednej z ławek siedziała staruszka.
- Babciu, jak myślisz, ile mam lat? - zapytał.
- Ja niedowidzę, synku. Ale mam taka metodę, że jak włożę ci rękę w rozporek, to poznam wiek.
- Dobrze - zgodził się mężczyzna.
Starowinka wsadziła mu rękę w rozporek, gmerała, gmerała, gmerała, aż po dziesięciu minutach wyciągnęła i powiedziała:
- 47.
- Skąd wiesz?! - zakrzyknął zdumiony mężczyzna.
- A... hihihi.... stałam za tobą w McDonaldsie.
Trzech homosiów brało udział w testach na wrażliwość odbytu. Pierwszmu badacz wsadził kawałek drewna.
- Hm... dębina, ścięta w 1978 roku w lesie pod Ostrołęką na prawo od strumyka. Teraz jest to noga od krzesła, które stało na sosnowej podłodze.
- Brawo, ma pan naprawdę czuły odbyt.
Drugiemu wsadził metalowy pręt.
- Stop aluminium i żelaza, wykuta 4 lata temu w Hucie Sendzimira... mam mówić dalej?
- Nie wystarczy, wspaniale wspaniale.
Z wrażenia naukowiec pszedł zrobić sobie herbatę. Wracając potknął się i rozlał ją na wypięty już tyłek trzeciego.
- Auuuuuć...
- Gorąca?
- Nie. Gorzka.
Informatyk przechodzi obok warzywniaka, patrzy a tam napis: "Prezerwatywy: przymiarka & sprzedaż - dobieramy do indywidualnych potrzeb".
Podchodzi do okienka, widzi śliczną blondyneczkę z fajowymi cycuszkami.
- Przepraszam - mówi. - Czy pani tu pracuje?
- Tak - odpowiada mrugając zalotnie dziewczę
- A czy... - gość z zakłopotaniem drapie się po głowie. - Informacja na afiszu jest zgodna z prawdą?
- Oczywiście!
- A... proszę mi powiedzieć... kto dokładnie przymierza klientom te prezerwatywy?
Dziewczyna wychyla się z okienka wypychając biust i zmysłowo dysząc mu w ucho szepcze:
- To jaaa... przystojniaczku
- Acha, to w takim razie czy może pani umyć ręce i odważyć mi kilogram ziemniaków?
No nie. Ten będzie tak denny, że się aż zażenujecie.
Facetowi ucieło. Wypłakiwał się lekarzowi co on teraz pocznie, na co ten pocieszał go, że przecież są protezy.
- Naprawdę?
- Ależ tak. Drewniane, metalowe, plastikowe skórzane...
- OOO, to taki metalowy musi być fajny... Ale ciężki, co?
- No tak, ale zdejmowany, więc nie ma problemu.
- Ojacie, ale super.
Wysupłał ostatnie pieniądze i kupił sobie taką protezę. Bardzo ją polubił i nawet lubił się czase pochwalić, że ma metalowego. Pewnego dnia siedział w kanjpie. Odebrał telefon i dowiedział się, że jego dom się pali.
- Muszę tam biec!!!!
Poleciał i ujrzał. Jego rodzina była już bezpieczna a buchający płomieniami dom okrążyli strażacy.
- Muszę się dostać do środka!!!
Zaczął przepychać się pomiędzy strażakami. Próbowali go zatrzymać, jednak wyrwał się im i przeskoczył przez taśmę.
- Po kiego ch**a pan tam leci?!?!?!?
- Po metalowego!!!
Puk.Puk.
- Kto tam ?
- Ja do Jarka.
- A ja kombajn.
Coś w tym stylu :
Rozmawiają dwie blondynki, jedna do drugiej :
- Kiedy wypada sylwester ?
- W piątek.
- Mam nadzieję, że nie 13stego.
mmmm ja jestem blondynką i się ostatnio pytałam w jaki dzień tygodnia wypada tłusty czwartek ==
a ja tłumaczyłam tacie coś tam o podatkach i mówię: "Kiedy pierwsza niedziela roku wypada w sobotę...".
Stewardessa dostala polecenia od kapitana,by w sposób dyplomatyczny i delikatny poinformowala pasazerow o tym, ze samolot ma awarie i za kilka chwil sie rozbije. Stewardessa wychodzi do pasazerow i pyta:
- Czy wszyscy maja paszporty?
Pasazerowie z entuzjazmem odpowiadaja:
- Taaak!
- W takim razie niech wszyscy je podniosa i zamachaja do mnie.
- Pasazerowie podnosza paszporty w gore i radosnie machaja.
- A teraz wszyscy rolujemy paszporty nad glowa,
- rolujemy... ciaśniutko, ciaśniutko...
- Pasazerowie entuzjastycznie zwijaja dokumenty, ciaśniutko...
- A teraz niech wszyscy wsadza sobie je gleboko w dupe,zeby zwloki dalo sie latwo zidentyfikowac.....
Egzamin w szkole agentow CIA. Do sali wchodzi student.
Instruktor mowi:
- W pokoju obok znajduje sie twoja dziewczyna. Tu masz pistolet. Masz ja zabic w 30 sekund!
Po 30 sekundach student wraca i mowi:
- Sorry, nie moge tego zrobic..
Kolejny student.
- W pokoju obok znajduje sie twoja narzeczona. Masz tu pistolet. Rozkaz: zastrzel ja. Czas: 30 sekund - dyktuje instruktor.
Mija pol minuty, student wraca, prowadzac za reke narzeczona.
- Sorry, nie moglem tego zrobic...
Nastepny student.
- W pokoju obok czeka twoja zona. Tu masz pistolet.
Masz ja zabic w ciagu 30 sekund! - mowi instruktor.
Student wchodzi do pokoju obok. Slychac kilka strzalow, a
potem niesamowity rumor. Po 20 sekundach, lekko zziajany student wraca, poprawia ciemne okulary i mowi:
- Jakis kretyn wpakowal mi slepaki do pistoletu. Musialem
babkę taboretem za****c!
Ahmed, te dwa kawały są dobre, a nie "ugly"!!
nawet bardzo dobre.
Ojciec z synem w ZOO:
- Tato dlaczego ten goryl ma takie wielkie nozdrza?
- Synku, a widziałeś jego palce ?
tylko nie wrzucajcie wiekszosci tych dowciapow na JM, bo przygwozdzicie srodze.
Beton time:
stare
Idzie policjant ulica, patrzy a tam g***. Podchodzi bliżej, zaczyna badać i mówi:
- Hmmm... wygląda jak g***, śmierdzi jak g*** i smakuje jak g***.
Wszystkie dowcipy o żydach to betony to oszczedze wam jednak czytania i nie bede ich tam wrzucal. Jak mi sie przypomnia jakies kolejne to dorzuce.
Btw. fajny temat
to powinniście znać, od mnie więcej dziesięciu lat:
ilu Żydów mieści się w maluchu?
404.
czterech na siedzeniach, i czterystu w popielniczce.
z tych o żydach:
Hans mówi do kilku żydów w obozie:
- Jak uda wam się zrobić samochód z was samych, to was wypuszczę.
Jeden oddał rękę, drugi nogę, trzeci uszy itp.itd. i zrobili sobie samochód. Wyjezdzają z obozu a z nimi biegnie tłum innych żydów. Hans podnosi gnata, celuje w tłum i krzyczy:
- A wy to co?
- Spaliny...
czy jakoś tak to było.
O przpomnial mi ie dowcip zaslyszany kiedys przy konsumpcji napoju za 4,99 zawierajacym SO2
Przykład pedo-nekro-dendro-zoofilii'
Koles pakujacy w dziuple w ktorej znajduja sie mlode martwe korniki <- beton jakich malo
o i jeszcze jeden:
Paradoks sraczki? Częsta a rzadka.
Kontynnując wątek BlackOmena:
Dyrektor firmy potrzebował nowego pracownika. Dał ogłoszenie do pracy, jego ludzie przeegzaminowali wcześniej kandydatów... aż zostało ich w końcu 4-rech najlepszych. Aby rzeczywiście wybrać najlepszego dyrektor postanowił
przeegzaminować ich osobiście. Wezwał więc ich do swojego gabinetu i posadził obok siebie. 1-wszego z nich spytał:
- Co według pana jest najszybsze na świecie?
Facet pomyślał chwilę i mówi:
- To myśl. Wpada do głowy, nic jej nie poprzedza po prostu jest.
- Świetnie - komentuje naprawdę zadowolony z odpowiedzi dyrektor. Zwraca się do 2-giego z tym samym pytaniem.
- Mrugnięcie - odpowiada kandydat - mruga się okiem cały czas a nawet tego nie zauważamy.
- Bardzo dobrze - mówi dyrektor i pyta 3-go. Ten miał więcej czasu więc starannie przygotował dpowiedź:
- No więc w domu mojego ojca jak wyjdzie się na zewnątrz budynku to jest tam taki mur. Jest na nim przycisk jak się go wciśnie to momentalnie zapala się światło na całej posesji. Nie ma nic szybszego niż włączenie światła.
- Doskonale! A pan? - pyta 4-tego kandydata.
- Według mnie najszybsza jest sraczka.
- Co?! - pyta zdziwiony dyrektor.
- Spokojnie, już wyjaśniam. Widzi pan przedwczoraj źle się poczułem i pobiegłem do kibla. Ale zanim zdążyłem pomyśleć, mrugnąć czy włączyć światło zesrałem się w gacie.
Estiej, one sa tak glupie ze az strach czytac dalej XD
Donald Ramsfeld zdaje relację prezydentowi Bushowi z ostatnich operacji w Iraku:
- Yesterday 3 brazilian soldiers were killed.
Bush chwyta się rękami za głowę i krzyczy spanikowany:
- O my god!!!
Po minucie podnosi głowę i pyta:
- And how much is brazilion?
nie kumam. ale to chyba normalne.
opowiedziane brzmi lepiej ;P
LOL, Child, to nie jest głupie. To jest świetne!
Późnym wieczorem wiecznie pijany mąż wraca do domu i zastaje żonę leżącą na łóżku z bananem w du*ie.
- A Ty co? Ochu*ałaś? - dziwi się.
Żona:
- Banalny seks, kochany...
Na chodniku stoi paniusia i machając łapką woła:
- taxi, taxi!
z przejeżdżające taryfy głowę i rękę wystawia koleś i z podłym uśmieszkiem, machając ręką, woła do pani:
- piesza, piesza!
flood ;>
Do baru wchodzi stały bywalec, świeża blizna zdobi czoło.
- Co się stało? Skąd to masz? - pytają koledzy
- A, to blizna po kuli.
- Jak to?
- Normalnie, szedł jakiś dziadek o kulach i mi przy******lił.
Popołudniowy szczyt komunikacyjny. W zapchanym "po dach" autobusie stoi kobieta trzymająca cztery wytłaczanki jajek. W pewnym momencie stojący za nią facet w okularach typu "-14" stuka ją w ramię:
- Czy zechciałaby pani skasować mi bilet?
- Jajka mam - odpowiada trochę niegrzecznie kobieta, kończąc tym samym dyskusję.
Za chwilę facet w okularach ponownie stuka ją w ramię:
- Czy zechciałby pan skasować mi bilet?
– Halo, to Odessa?
– A jak myślicie?
– Halo, to Rabinowicz?
– A co?
– Wiecie, że w Nowym Jorku umarł Wasz wuj?
– I wszystko mi zostawił?
– Wiecie, ile po nim zostało długów?
– Posłuchajcie, do kogo wy chcecie się dodzwonić?
Wchodzi młody chłopak do sklepu i pyta:
- Dzień dobry! Czy jest Piorek?
- Chyba szczy...
- To ja poczekam.
Idzie sobie turysta i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta:- Baco, co robicie?
- A nic takiego, piore tylko kota.-
Kota? Przecież kota się nie pierze.
Na to Baca:
- A co wy tam turysto wicie, kota się pierze.
Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy:
- A nie mówiłem, że kota się nie pierze?!
A Baca na to:
- Pierze się, pierze, ale sie nie wykręco.
Kowalscy postanowili pójść do opery. Kiedyś w końcu trzeba... Ubrali się odświętnie w garnitur i suknie wieczorowa. Ustawili się po bilety w kolejce pod kasą. Przed nimi gość zamawia:
- Tristan i Izolda. Dwa poproszę...
Kowalski jest następny:
- Zygmunt i Regina. Dla nas tez dwa...
;]
ten ostani nie jest nawet stjupid!
ten na pewno jest stjupid end agli:
Siedzi facet w kinie, je popcorn. Kukurydza szybko się skończyła, odłożył pudełko na ziemie, patrzy, a na kolanach zostało mu trochę okruszków - zebrał i zjadł. Ogląda dalej film, po jakiejś chwili znowu patrzy, a na kolanach okruszki - zebrał i zjadł. Mija dalszych kilkanaście minut, patrzy na kolana, a tam znowu okruszki, wkurzył się, ale zjadł. Film się kończy, facet patrzy w górę, a tam na galeryjce trędowaty siedzi i odrywa sobi strupki.
Umarły 4 zakonnice. Przed bramami raju wita je święty Piotr, który obok siebie ma naczynie ze święconą wodą. Pyta się pierwszej zakonnicy:
- Czy dotykała kiedyś siostra męskiego członka?
- Tak dotykałam go palcem.
- Proszę zanurzyć palec w tej misie, a będzie siostra rozgrzeszona i będzie mogła pójść do nieba.
Pyta się drugiej zakonnicy:
- Czy dotykała kiedyś siostra męskiego członka?
- Tak dotykałam go ręką.
- Proszę zanurzyć ręke w tej misi,e a będzie siostra rozgrzeszona i będzie mogła wstąpić do raju.
Pyta się trzeciej zakonnicy:
- Czy dotykała kiedyś siostra męskiego członka?
Na to wyrywa się czwarta i krzyczy:
- No nie, jak ona w tym dupę zanurzy, to ja już tego nie będe piła!
Wywiad z http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Miodek
- Panie profesorze czy stwierdzenie "porach.u.j.e" jest poprawne?
Na co pan profesor odpowiada:
- Tak jest poprawne, ale lepiej jest powiedzieć "idźcie sobie panowie"
A nie 'szach uje' i 'ciszej panowie'?
A to dowcip nawiązujący do niedawnej paniki związanej z ptasią grypą:
Dwa łabędzie grają w statki. Jeden stawia swój statek mówiąc:
- H5- drugi na to
- N1
Uwielbiam kawały o Polakach. Nienawidzę poważnych refleksji nad nimi.
Przychodzi baba do lekarza:
- Panie Doktorze, jak się schylam to mnie w krzyżu łupie...
- Nie schylać się, do widzenia, następny proszę.
To jest prawdziwe i życiowe.
sorry, ale dwóch ostatnich słów nie rozumiem. Widać że ze mnie Polak.
a co do tego dowciou o papieżu - słyszałem podobny ale o blondynkach. (wsiada facet do tramwaju i pyta:
-czy znacie państwo najnowszy kawał o blondynkach?
na co jedna odpowiada
-zanim pan powie, niech pan wie, ze zanim przefarbowałam włosy byłam blondynką.
a koleś na to
-to nic, pani wytłumaczę później.)
a teraz żarty zdecydowanie takie, które "przekraczają grznice dobrego smaku" ale mnie baaardzo bawią.
pierwszy - wymyślony na lekcji polskiego cztery lata temy przez Obiego, zazwyczaj przedstawiam go jako dowcip "pytanie - odpowiedź", ale wam przedstawię jak było na prawdę:
n-l: Może ktoś z Was wie, co Jezus powiedział do dwóch skazańców, obok których został powieszony?
Obi (mi na ucho): Cześć, jestem tu nowy!
drugi:
ostatnia wieczerza, Jezus wchodzi do domu, a tam na stole trzy ogromne trzy pieczone dziki, mnóstwo wina, tancerki, śpiewy, chleb, miód, i wogóle wszystko czego dusza zapragnie.
Jezus oniemiały podchodzi do Piotra i pyta:
-ale... skąd mieliście na to wszystko pieniądze?!
-ponoć Judasz coś sprzedał...
trzeci:
ostatnia wieczerza. Jezus wstaje, i mówi:
-a teraz napijmy się tego wina, bo to już ostatni raz się spotykamy, albowiem ktoś z was mnie zdradził - wymownie spojrzał na Judasza.
Wypili.chwilę później to samo:
-teraz przełammy sie chlebem, albowiem ktos z was mnie sprzedał, i już nigdyrazem nie zjemy - znowu spojrzał na Judasza, a ten udawał, że nie wie o co chodzi.
przełamali się. po chwili to samo:
-teraz już na prawdę ostatni raz wypijmy wina, albowiem ktoś z was mnie zdradził...
Judasz nie wytrzymał, wstał i wrzasnął:
-Ty jak się na*ebiesz to sie zawsze do mnie dopie*dalasz!
ugly, co?
oh noes!
a teraz coś z nie-nie-niezupełnie , naprawdę niezupełnie z innej beczki:
Gdy faryzeusze chcieli ukamiennować cudzołożnicę , Jezus im rzekł:
- Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień...
Nagle JEB , niewiasta z głową całą we krwi , na co Jezus się odwraca i mówi:
- Matka , proszę , nie wpi....j się...
zznam to, znam. ale z łagodniejszym zakończeniem -
mamo, jak ty nie czasami denerwujesz...
pytanie do znawców:
czy to była Weronika?
właśnie ona.
Ja słyszałem że Maria Magdalena.
mnie też tak się tak zdaej.
Weronika na pewno ni.
Nie no co wy, Weronika! Maria Magdalena to ta co mu twarz chusta ocierala, lamerzy.
...
Tak, masz rację!!
A Jezus sam się do krzyża przybił, nie?
Wy naprawdę nie wiecie czy tak się tylko bawicie?
A co Ty mowisz, co Ty mowisz?
wazne pytania dwa razy? wazne pytania dwa razy? ;P
Kiedy Hitler doszedł do władzy, postanowił zapoznać się z mądrością zawartą w Talmudzie. Wezwał więc jednego z najwybitniejszych rabinów - talmudystów i rzekł do niego:
- Słuchaj, Żydzie, masz mi wytłumaczyć, co to jest Talmud i na czym polega jego mądrość.
- Szanowny panie Hitler - odpowiedział rabin - chcę pana ostrzec, że to jest bardzo trudne i skomplikowane.
- Jestem Fuhrerem wielkiego narodu - wrzasnął Hitler - i nie ma dla mnie rzeczy trudnych!
- Spróbuję zatem to panu wytłumaczyć na przykładzie. Niech pan sobie wyobrazi, panie Hitler, że jest wieś. W tej wsi stoją murowane jednopiętrowe domy o płaskich dachach. Urządzone są tak, że można przechodzić z jednego dachu na drugi. Którejś nocy, przy pełni księżyca, po tych dachach przechadzało się dwóch Żydów. Jeden z nich, człowiek bardzo ciekawski, zajrzał do komina i tak się przechylił, że wpadł do środka. Drugi chciał mu pośpieszyć z pomocą i wpadł za nim. Kiedy obaj Żydzi wyszli z komina, jeden z nich był biały a drugi czarny. Jak pan myśli, panie Hitler, który z nich poszedł się umyć?
- Jak to który? Jasne, że czarny.
- Nie, panie Hitler - żaden z nich nie poszedł się umyć. Ten biały widział, że jest biały, więc nie poszedł się umyć. Ten czarny widział, że tamten jest biały, i też nie poszedł się umyć.
- Aaaa - stwierdził z zadowoleniem Fuhrer - teraz już rozumiem.
- Chwileczkę - rzekł rabin - to dopiero początek. No więc jest wieś, są murowane jednopiętrowe domy o płaskich dachach, jest noc, pełnia księżyca i dwóch Żydów, którzy spacerują po dachach.
Jeden z nich zajrzał do komina i wpadł, drugi chciał mu pośpieszyć z pomocą i też wpadł. Jeden wyszedł biały, drugi wyszedł czarny. Który z nich poszedł się umyć?
- Przecież żaden - odrzekł Hitler.
- Niee, panie Hitler. Obaj. Ten czarny widział, że jest czarny, więc poszedł się umyć. Ale ten biały widząc, że tamten jest czarny, myślał, że też jest czarny i też poszedł się umyć. Ale to jeszcze nie wszystko, panie Hitler. Znów jest wieś, murowane jednopiętrowe domy o płaskich dachach, po których można spacerować. Jest noc, pełnia księżyca i dwóch Żydów spaceruje po tych dachach. Jeden wpadł do komina, drugi chciał mu pomóc i też wpadł. Który poszedł się umyć?
- Obaj? - zapytał Hitler
- Nie! Umyć się poszedł ten biały, bo widział że tamten jest czarny, więc myślał że też jest czarny. Ale to nie koniec, panie Hitler. Jest wieś, są murowane piętrowe domy i płaskie dachy, i znów w nocy przechadza się po nich dwóch Żydów, i znów wpadają obaj do komina. Jeden wyszedł czarny
drugi biały, który poszedł się umyć?
- Niech cię diabli porwą, nie wiem - ze złością rzucił Hitler.
- Ten czarny, panie Hitler, bo wiedział, że jest czarny. Mówiłem panu przecież, że to jest bardzo skomplikowane i bardzo trudne. Ale na tym nie koniec, bo po pierwsze, gdzie pan widział murowaną wieś, która ma jednopiętrowe murowane domy i płaskie dachy? Ale dajmy na to, że taka wieś jest. To po drugie, czy Żydzi nie mają nic lepszego do roboty niż przechadzać się w nocy przy pełni księżyca, na wsi i to w dodatku po dachach? Ale dajmy na to, że to się zdarzyło. To, po trzecie, czy pan sądzi, że jak jeden Żyd wpadł do komina, to drugi nie miał nic innego tylko łazić tam za nim? Ale dajmy na to, że tak się stało, to po czwarte, panie Hitler, żeby dwóch ludzi wpadło do komina i jeden wyszedł biały, a drugi czarny? Widzi pan, mówiłem od początku, ze to są trudne i skomplikowane sprawy.
nie ładnie kopiować z JM ;p
Dlaczego? :P
Może być jeszcze stupid. To było z pewnością.
Pierwszy kawał mojego życia. Miałem 4 lata:
Podjeżdzą czołg do malucha:
- Te, maluch... Ale ty masz mała dupę.
- Wolę mieć małą dupę niż kutasa na czole.
Nie małą dupę tylko "Masz silnik w dupie"
Wieś . Rolnik budzi się rano, idzie do chlewa - patrzy świenie mu nie jedzą. Postanowił zadzwonić do weterynarza:
R: Panie, świnie mi nie chcą żryć.
W: No to musi je pan zapakować na samochód, wywieźć w las i wszystkie po kolei wydupczyć.
R: Panie, a zdrowyś k.. pan?!
W: Nie, proszę mnie posłuchać, zobaczy pan, że to poskutkuje.
Prawie północ, rolnik zapakował świnie na żuka, wywiózł do lasu i zrobił to, co mu powiedział weterynarz. Wrócił do domu odstawił świnie i poszedł spać. Rano budzi się idzie do chlewa, patrzy, a świnie nie jedzą. Wkurzony dzwoni do weterynarza:
R: Panie, pan coś pieprzy głupoty, świnie mi nie jedzą, a przeciem je wydupczył jak pan powiedział.
W: No a kiedy pan z nimi pojechał do lasu.
R: No tak koło północy.
W: Eeee.. to dlatego. Trzeba z nimi pojechać w samo południe. I powtórzyć. Tylko dokładnie!
No cóż, niezbyt zadowolony wieśniak zrobił co lekarz powiedział - zapakował świnie do żuka i w południe wszystkie w lesie przeleciał. Potem odstawił świnie do chlewa i poszedł zajmować sie swoimi obowiązkami. No i mija wieczór, rolnik idzie spać.
Rano, żona budzi rolnika:
Ż: Heniek, Heniek wstawaj! Świnie!
R: Co!? Jedzą?!
Ż: Nie! Siedzą w żuku i trąbią!
Nauczycielka pierwszej klasy, Pani Magda miała ciągłe kłopoty z jednym z uczniów. Spytała więc:
- Jasiu, o co ci chodzi?
Jasiu odpowiedział:
- Jestem za mądry do pierwszej klasy. Moja siostra jest w trzeciej klasie a ja jestem mądrzejszy od niej! Myślę, że też powinienem być w trzeciej klasie!
Pani Magda miała dosyć. Zabrała Jasia do gabinetu dyrektora. Kiedy Jasiu czekał w sekretariacie, nauczycielka wyjaśniła dyrektorowi całą sytuację. Nauczyciel powiedział pani Magdzie, że chciałby zrobić chłopcu test i jeśli nie odpowie na żadne pytanie będzie musiał wrócić do pierwszej klasy i nie sprawiać więcej żadnych kłopotów. Nauczycielka się zgodziła. Jasiowi wytłumaczono wszystkie warunki i zgodził się na przeprowadzenie testu.
Dyrektor: Ile jest 3 x 3?
Jasiu: 9.
Dyro: Ile jest 6 x 6?
Jasiu: 36.
I Jasiu odpowiadał na każde pytanie, które wymyślał dyrektor uważając, że trzecioklasista powinien znać odpowiedzi.
Dyrektor spojrzał na Panią Magdę i powiedział:
- Myślę, że Jasiu może iść do trzeciej klasy.
Pani Magda spytała czy i ona może zadać Jasiowi kilka pytań. Zarówno dyrektor jak i Jasiu zgodzili się...
Pani Magda spytała: Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa?
Jasiu, po chwili: Nogi.
Pani Magda: Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam ?
Jasiu: Kieszenie.
Pani Magda: Co zaczyna się na "K" kończy na "S", jest owłosione, zaokrąglone, smakowite i zawiera białawy płyn?
Oczy dyra otworzyły się naprawdę szeroko ale zanim zdążył powstrzymać odpowiedź Jasia, Jasiu powiedział.
Jasiu: Kokos.
Pani Magda: Co wchodzi twarde i różowe a wychodzi miękkie i klejące?
Jasiu: Guma do żucia.
Pani Magda: Co robi mężczyzna stojąc, kobieta siedząc, a pies na trzech nogach?
Dyrektor ponownie otworzył szeroko oczy ale zanim zdążył się odezwać...
Jasiu: Podaje dłoń.
Pani Magda: Teraz zadam kilka pytań z serii "Kim jestem?", dobrze?
Jasiu: OK.
Pani Magda: Wkładasz we mnie swój drąg. Przywiązujesz mnie. Jest mi mokro wcześniej niż tobie.
Jasiu: Namiot.
Pani Magda: Palec wchodzi we mnie. Bawisz się mną, kiedy się nudzisz. Drużba zawsze ma mnie pierwszą.
Dyrektor patrzy niespokojnie i widać, że jest nieco spięty.
Jasiu: Obrączka ślubna.
Pani Magda: Mam różne rozmiary. Gdy nie czuję się dobrze, kapię. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz się dobrze.
Jasiu: Nos.
Pani Magda: Mam twardy drążek. Mój szpic zagłębia się. Wchodzę z drżeniem.
Jasiu: Strzała.
Dyrektor odetchnął z ulgą i powiedział:
- Wyślijcie Jasia od razu na studia! Ja sam na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!
Wchodzi facet do domu i widzi, jak pakuje się jego dziewczyna.
- Co robisz kochanie?
- Odchodzę od ciebie.
- Ale dlaczego?????
- Bo jesteś pedofilem!!!!
- Mocne słowa jak na ośmiolatkę.
Ten kawał o Jasiu obudził we mnie wspomnienia. W pierwszej klasie powiedziałem nauczycielce, że się nudzę. I po testach w kuratorium (takich pytań sobie nie przypominam) mnie przenieśli. Ha. Potem już nigdy nie byłem taki mądry.
Z kategorii Knock_Out:
Spotykają się żaba i skunks, normalnie rozmawiają. Po jakichś 2 tygodniach żaba zapomniała, że jest żabą. No to się pyta skunksa:
- Ej skunks powiedz mi, co ja jestem.
- Jesteś zielona?
- Jestem
- Masz duże oczy?
- No mam
- Umiesz pływać?
- Umiem
- No to żaba jesteś.
Po jakichś 2 tygodniach skunks zapomniał, że jest skunksem. Spotyka się z żabą:
- Ej żaba powiedz mi, czym ja jestem
- Jesteś czarny?
- Tak
- Jesteś puchaty?
- Tak
- Masz przedziałek?
- Mam
- Śmierdzisz?
- Śmierdzę
- To cipa jesteś.
Po parkingu obok baru lazi pijany w sztok facet. Chodzi od samochodu do
samochodu i obmacuje ich dachy. Ochroniarz chce sie dowiedziec, co jest
grane.
- Co pan robi?
- Szukam swojego samochodu.
- A dlaczego glaszcze pan dachy wszystkich wozow?
Zaskoczony mezczyzna odpowiada z trudem:
- Bo moj mial na dachu takie duze czerwono-niebieskie mrugające swiatla.
Betonowe dowcipy, czyli pytania głupie i jeszcze głupsze odpowiedzi.
1.
- Co to jest; małe, czerwone i leży w kącie?
- Dziecko, które bawiło się żyletką.
- A co to jest; małe, zielone i leży w kącie?
- To samo dziecko miesiąc później.
2.
- Jak można zdjąć majtki przez głowę?
- Poczekać aż przegniją w kroku.
3.
- Co to jest; małe, czarne* i puka w szybkę?
- Dziecko w piekarniku.
*tak powinno być (to jest ulubiony dżołk mojej oka-san) /s.
Gem -> Noo, jak by się specjalnie uprzeć... :]
- Dlaczego po wybuchu agencje podały, że w Czarnobylu zginęły tylko dwie osoby?
- Bo tylko dwie pary gumiaków doleciały do Szwecji.
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Panie doktorze mam taki problem: wszystko mi się kojarzy z seksem.
- No dobrze. A czy brała pani dzisiaj brom?
- Nie. Jeszcze dzisiaj nie brombrałam.
;>
Ja mam lepszy
Jutro matura
Jak Cię zaraz...<tu pojawia się ciag niecenzuralnych wyrazów>
A tak w ogóle to Bartek, powodzenia i połamania pióra ;] My byśmy nie podołali?
nie ;]
W klubie golfowym ktoś w przerwie czyta gazetę.
„ Słuchajcie, tu piszą, że jakiś gość zabił swoją żonę kijem golfowym...”
Zapada cisza. W powietrzu wisi jedno niewypowiedziana pytanie. W końcu jeden z golfiarzy nie wytrzymuje i pyta nieśmiało:
„Piszą tam ilu uderzeń potrzebował...?”
27 V 2006, Kraków.
Benedykt XVI ma przemówić do Polaków, a nie może znaleźć przemówienia.
Szkua pośród starych dokumentów, wszędzie szuka przemówienia, "taki przypał - myśli - mam przemówić do tego narodu, a nie mogę znaleźć tekstu..."
Udało się! znalazł tekst i zaczyna go czytać:
- Szołniesze z Festerplatte! Pottajcie się! nie macie szans!
Polacy nigdy nie wybaczą mu Tego, że jest Niemcem.
Pani mówi do Jasia:
- Jasiu powiedz cos po niemiecku
- Postrafiam fszystkih polakuf
ciule
a Ty co, Hazel?! już nie śpisz?
Z kazania w Oswiecimiu: a tam z Hansem chodzilismy na kremowki.
no o tej godzinie Cię jeszcze nie widziałem. Zawsze myślałem, że śpisz jeszcze, skoro do czwartej rano czasem gadamy.
Przepraszam bardzo, ja już mówiłam, że mój dobowy tryb życia jest zagadką, której rozwiązania nie znają nawet Najstarsi Indianie.
ale to nie zmienia faktu, że o tej godzinie widzę Cie teraz dopiero drugi raz.
To jest akurat śmieszne:
Przychodzi facet zadowolony krzyczac:
- Miećka wygrałem w totolotka pakuj sie!
- A co wyjezdzamy?
- Nie, wypierdalaj!
Dżungla. Na gałęzi wiszą dwa leniwce. Mija pierwszy dzień i nic. Mija drugi i tez nic. To samo trzeciego dnia. Czwartego dnia jeden z leniwców powoli ruszył głową.
Na to drugi:
- Roman, aleś ty nerwowy!
Dwaj rzygopije założyli się kto pierwszy wypije Jezioro Rzygów. Ustawili linię startową na 50 m. od brzegu jeziora i na trzy cztery wystartowali. Najpierw Romek wysforował się na prowadzenie, jednak po chwili Gienek ekwilibrystycznym chakiem podciął go w kolanach i śmiejąc się radośnie dobiegł do jeziora. Zaczął łapczywie pić. Tymczasem potłuczony Romek podniósł się, otarł kolana i spokojnym krokiem ruszył w kierunku rywala. Podszedł, patrząc na niego z pode łba i czekał z ironicznym uśmiechem, aż Gienek skończy. Kiedy wypił już ostatnią kroplę Gienek spojrzał na Romka z wyrazem tryumfu i rozkosznego zadowolenia. Romek przestąpił z nogi na nogę i z uśmiechem oznajmił:
- Wiesz stary... tam był włos.
- Bleueuleghselebluegdrsta - Gienek zwymiotował jezioro spowrotem.
- Dzięki za podgrzanie.
Też z innego forum:
Fizyka:
Ciało porusza się z prędkością V.
1. Jaką?
2. I dlaczego?
Pies bernardyn biegnie z prędkością 10 km/h i niesie pudełko 10 płytek DVD o pojemności 4,7 GB każda. Czy będzie on przesyłał dane szybciej niż sieć Fast Ethernet (100 Mb/s) na odcinku 8 km?
czym różni się komp z prockiem 1500 od tego z prockiem 3000?
procek 3000 odtwarza dwugodzinny film w godzinę, a ten z 1500 w dwie godziny.
__
Czerowny Kapturek zasówa przez las do babci i nagle wychodzi wilk z krzaków i woła:
- Buuu! Czerwony Kapturku wycałuję Cię tam, gdzie jeszcze nikt Cię nie całował!!
Na co Czerwony Kapturek:
-Kurva, to chyba w koszyk.
__
Czerowny Kapturek zasówa przez las do babci i nagle wychodzi wilk z krzaków, wciąga Czerwonego Kapturka w ustronne miejsce, i go/ją... ten, tego... zgwałcił poprostu.
Wychodzą z miejsca zdarzenia i Kapturek się pyta:
-Wilku, a masz chociaż zaświadczenie, że nie masz AIDS ani HIV?
-Mam, mam, nie masz się co martwić.
-Ale na pewno?
- Tak, napewno - wilk wyciągnął zaświadczenie i pookazał zainteresowanej.
- Heh - zaśmiał się Kapturek - to możesz podrzeć, już nie ważne.
Rozmawiałem dzisiaj z moim kumplem, który wyznał mi, że na jego oczach jego dentystka została potrącona przez szkolny autobus.
Był przerażony.
- Wyszedłem od niej z gabinetu i przeszedłem na pasach... potem czekałem na przystankuy na autobus jakieś dziesięć minut... zobaczyłem, że ona wychodzi... - mówił - nie rozejrzała się i przechodziła na czerwonym świetle... KURVA, CZŁOWIEKU, GDZIE JA TERAZ DO DENTYSTY BĘDĘ CHODZIŁ?!?!
To prawdziwa historia. I strach w jego oczasch tez nie był przesadzony.
W ćwierćfinale ma się odbyć mecz Polska-Brazylia. Brazylijczycy poszli do baru mówiąc, że nie opłaca się grać z reprezentacją Polski. Poprosili więc Ronaldinho, aby zagrał sam. Po 90 minutach usłyszeli, że mecz skończył się wynikiem 1-1, Brazylia strzeliła w 46 minucie, a Polska wyrównała w 89. W końcu Ronaldinho przyszedł do baru i jego koledzy zaczeli się pytać co tak słabo mu poszło z Polską. Ronaldinho na to: Byłoby lepiej gdybym nie dostał czerwonej kartki w 48 minucie.
<idzie siku>
Hmmm...słyszałam taki idiotyczny kawał. Moja koleżanka ciągle go opowiada i sie śmieje. A moim zdaniem można się śmiać jedynie z jego głupoty. No ale macie:
Przychodzi Lepper do wróżki i mówi:
- Ciągle śnią mi się ziemniaki.
- Oooo to znaczy, że jesienią pana posadzą a wiosną wykopią.
Bez sensu, ładu i składu. W dodatku krótkie jak nie wiem.
Wg. mnie z sensem, ładem i składem.
Aczkolwiek bez polotu :]
odpowiedz wrozki powinna brzmiec: albo pana posadza na jesien, albo wykopia na wiosne ;P
A wiecie, jak nazywają młodzieżówkę Samoobrony?
Boćwina
"Przychodzi Jasio i wychodzi"
A moja kumpelka się z tego leje a niech mi ktos wytłumaczy z czego??
pewnie rzucila dragi i jest na glodzie [;
Co robi polski kibic, kiedy Poska zdobywa mistrzostwo świata?
Wyłącza playstation i idzie spać.
XD
Dwa geje jada autobusem i czują niesamowitą chęć do stosunku. to jeden mówi do drugiego jak bedziemy przejeźdżać to krzyczymy pączki pączki i robimy swoje. na to tamten sie zgodził. Jada, jadą, jadą. wjeźdźają po d pierwszy most krzyczą pączki pączki i robia swoje. i tak powtórzyło sie 5 razy. Kiedy juz mieli wysiadac podszedł do nich starszy pan i powiedział. chłopcy ja rozumiem że wy bardzo lubicie pączki ale żeby tyle lukru rozlewać??
jeju, przestańcie opowiadać głupie kawały o gejach.
przecież tu chodziło by napisac najobrzydliwsze jakie słyszelismy to pisze. ja homoseksualistów niedyskryminuje.
Z ogrodu zoologicznego uciekł Lew i pożarł Jakubowską, gdy szła do kiosku po jakieś gazety lub czasopisma. Za swoje winy trafiła do piekła gdzie aż się roiło od Czarzastych stworów. Belzebub zastanawia się nad rodzajem kary dla niej, w końcu mówi:
- Nabijcie ją na Pol.
- Ale szefie, jest mały Kłopotek, bo Wiatr go przewrócił.
- No to do Kociołka z nią!
- Nie da rady, bo ogień zgasł i czekamy na Łuczywo.
- No to zróbcie coś do ku*wy nędzy, niech mi się ta baba tu nie Wałęsa!
- Już nie będzie. Rokita ją powiesił za Ziobro.
mam nadzieje, ze nie bylo.
poznał chłopak dziewczynę. po kilku spotkaniach ona zdecydowała się zaprosić chłopaka na obiad niedzielny do rodziny. w związku z tym, że chłopak pochodził z biednej rodziny i nie miał za wiele kasy, nie wiedział za bardzo w co ma się ubrać i co zrobić żeby dobrze się zaprezentować. po chwili zastanowienia wpadł na genialny pomysł. przypomniał sobie, że ma w szopie starego junaka, więc w połączeniu ze starymi dżinsami i kurtką skórzaną będzie git. poszedł do szopy, odgarnął całe to siano, którym pojazd był przykryty i... zamarł. junak był cały zardzewiały. już prawie się załamał, gdy wpadł na genialny pomysł. wysmaruje go wazeliną... jak pomyślał tak zrobił, junak świecił się jak psu jaja. w niedziele pojechał do dziewczyny, ona czekała na
niego przed wejściem i mówi:
-słuchaj kaziu, pamiętaj o jednej rzeczy, po zjedzeniu obiadu nie wolno Ci się odzywać. kto pierwszy to zrobi, ten myje wszystkie gary... no wiesz, taka jest u nas tradycja.
kaziu myśli: "niech będzie, no problemo, chyba ich porypało, jeżeli myślą, że ja, gość, będę mył te gary".
weszli do domu, kwiatuszki dla mamusi, dzień dobry, witamy itp. obiad minął bez problemu, wszystkim smakowało, skończyli jeść i... cisza, nikt się nie odzywa. ojciec myśli: "co ja się będę odzywał, robiłem na nockę, a teraz miałbym te gary myć. nigdy w życiu, siedzę cicho". matka myśli: "no chyba ich poczesało, jeśli myślą, że się odezwę. cały dzień gotowałam, a teraz miałabym zmywać. a tam ta patelnia jest tak urypana... nie ma mowy siedzę cicho". dziewczyna myśli: "zeby tylko kazik się nie odezwał..." kazik myśli: "porąbani, przyszedłem w gości i myślą, że będę gary mył???"
minęła godzina i cisza. kazik się wkurzył, wziął swoją dziewczynę, położył na stole, zdjął majtki i zerżnął.
ojciec myśli: "a co mnie to obchodzi, pewnie dyma ją codziennie, ja się tych garów nie chyce". matka myśli: "w dupie to mam. jak pomyśle o tej patelni, to mi się słabo robi". mija dwie godziny i cisza. Kazik się wkurwił, wziął matkę, położył na stół i ją zerżnął. ojciec myśli: "!#$% mać, przegiął pałę, ale ja to mam w dupie. całą noc harowałem, a teraz będę garnki mył?" dziewczyna myśli: "grunt, żeby się tylko kazik nie odezwał". mijają trzy godziny i cisza ale... zaczął padać deszcz... kazik podbiega do okna, patrzy a tam całą wazelinę zmyło mu z junaka. kałamany myśli: "cholera, nie ma rady - odezwę się."
-czy macie może wazelinę???
A ojciec na to:
-to ja już może umyję te garnki...
Grimm, to Ci sie naprawdę udało ;]
Hehe. Znałem to w trochę innej wresji. Gorszej i skomplikowanej bardziej - nowa wejdzie do mojego słownika. Uwielbiam ten kawał =D
Jak się nazywa pociąg do zakopanego?
Nekrofilia.
;D
ciekawa gra słów, ale pewnie nie wszyscy zrozumieją.
Dobre...
nie zrozumieją tylko wyjątkowi mutanci i nieletni.
Teraz ja. nie stupid, nie ugly, ale to uwielbiam:
Idzie turysta po górach i spotyka bacę, który siedzi na ogromnym kawale drewna i coś tam dłubie.
-Baco, co robicie? - pyta.
-Łódkę strugam.
kilka godzin później szedł inny turysta i spotkał tego samego bacę.
-Baco, co robicie? - pyta
-stołek strugam.
kilka godzin później szedł jeszcze inny turysta i spotkał tego samego bacę.
co robicie, baco? - pyta
-flet strugam.
Kolejnych kilka godzin później, kolejny turysta pyta tego bacę:
-co robicie, baco?
-jak nic nie spierdolę, to wykałaczka będzie.
Sąd.
Adwokat:
- Chciałbym złożyć oficjalny prostest! Chcę piwa!!!
Prokurator:
- Wnoszę sprzeciw! Chcę wódki!!!
Sędzia:
- Protest oddalam! Też chcę piwa!!!
Mąż kupił żonie na urodziny nową, teflonową patelnię za 300 zł. Wręczył jej prezent. Na drugi dzień wraca do domu, patrzy a tam żona skrobie nową patelnię nożem, widelcem, druciakiem. Zdenerwowany krzyczy:
- Czemu skrobiesz nożem po teleflonie!
- Sam jesteś poteflon!
przychodzi facet do sklepu i prosi o pączka. zjada dżem a reszte pączka wyrzuca. na następny dzień znów przychodzi i prosi o 10 pączków. znów zjada dżem, a resztę wyrzuca. i tak codziennie i coraz więcej pączków kupuje. raz przychodzi, kupuje 1000 pączków, zjada dżem i wyrzuca resztę. sprzedawca pyta:
-a to pan jest motocyklistą?
-tak, a skąd pan wie?
-no bo motocykl stoi przed sklepem.
W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich, lubił hodowle drobiu.
Któregoś jednak dnia księdzu zginął kogut.
Początkowo ksiądz myślał, że kogut po prostu uciekł, jednak minął jakiś
czas, a koguta nie ma.
Ksiądz zmartwił się doszedł do wniosku, że mu ukradziono koguta.
Po niedzielnej mszy, kiedy wierni zbierali się już do wychodzenia, ksiądz
ich powstrzymał:
- Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia.
(W tym miejscu należy wyjaśnić, że po angielsku słowo cock znaczy kogut, ale
może też oznaczać męskiego członka).
- Chciałbym spytać, kto z tu obecnych ma koguta?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie - to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział
koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto
ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała.
- Parafianie - nie rozumiemy się, spytam, wprost - kto widział ostatnio
mojego koguta?
Wstał chórek chłopięcy, ministranci i organista...
(zawsze mnie rozbraja jak opowiada mi go moja kumpela)
- Jaka jest różnica między Jamesem Bondem a byłym premierem Oleksym?
- Bond jest szpiegiem, a Oleksy jest... łysy.
Przychodzi zajaczek do nowo otwartego sklepu misia i mówi:
- Misiu, poprosze pól kilo soli.
- Wiesz zajaczku, nie mam jeszcze wagi, nasypie ci na oko.
- Do d**y se nasyp d**ilu!
Cffaniak.
Kawał studencki, co u nas krązy od dawien dawna:
Egzamin z termodynamiki, czwarty rok, sesja letnia. Wyjątkowo upierdliwy profesor egzaminuje studentów:
Wchodzi pierwszy.
Prof: Jak pan przyjechał dzisiaj na uczelnię
Student: Autobusem
Prof: Brawo. A jak było w tym autobusie
Stud: Gorąco było (bo to czerwiec, ewentualnie wrześnień, i tak źle i tak niedobrze)
Prof: No brawo. A
co pan robi, jak w autobusie jest gorąco?
Stud: Otwieram okno.
Prof: No brawo. To prosze mi powiedzieć, jakie wtedy zachodzą prawa termodynamiki.
Cisza (zapada)
Prof: Dwója, do zobaczenia na następnym terminie.
Wchodzi drugi:
Prof: Jak pan przyjechał dzisiaj na uczelnię?
Student: Autobusem
Prof: Brawo. A jak było w tym autobusie
Stud: Gorąco było
Prof: No brawo. A co pan robi, jak w autobusie jest gorąco?
Stud: Otwieram okno.
Prof: No brawo. To prosze mi powiedzieć, jakie wtedy zachodzą prawa termodynamiki.
Cisza (zapada)
Prof: Dwója, do zobaczenia na następnym terminie.
I tak w ciągu poł godziny profesor przepytał całą grupę, został mu ntylko grupowy rodzynek, czyli kobieta
Prof: Czym przyjechała pani dzisiaj na uczelnię?
Stud: No, autobusem przyjechałam
Prof: Świetnie. A jak było w tym autobusie?
Stude: No, gorąco było
Prof: Wspaniale. A co pani robi, jak w autobusie jest gorąco?
Stud: Zdejmuję sweter
Prof: No dobrze, ale dalej jest gorąco, co panie robi
Stud: Zdejmuję bluzkę.
Prof, No ale dalej jest strasznie gorąco, pot się z pani leje...
Stud: Zdejmuję spódnicę
Prof: Ale to nic nie zmienia, dalej jest gorąco jak w piekle i do tego jeszcze wszyscy się na panią gapią!
Stud: Wie pan, panie profesorze, choćby mnie miał cały autobus zgwałacić, to tego pierdolonego okna nie otworzę!
* Idzie niewidomy ulicą, a nad nim wróbelek spuszcza "bombę". Niewidomy momentalnie sru! na drugą stronę ulicy. Wróbelek gapi sie zdziwiony i powtarza próbę. Niewidomy natychmiast sru! unika ładunku. Wróbelek zbaraniał zdziebeńko, ale nic! Wzywa kolegę i obaj zrzucają balast. Niewidomy sru! sru! i nadal czysty. No to się wróbelki wkurzyły i wezwały całe stado. Niewidomy sru! sru! sru! ucieka, lawiruje, robi uniki i nadal czysty!
Jaki z tego wniosek?
Ślepy gówno widzi.
* Młody ojciec czeka w szpitalu na rozwiązanie żony. Po paru godzinach wychodzi lekarz z jego dzieckiem na rękach i jak go nie pierdzielnie o ścianę! Mała główeczka zachlapała krwawymi plamami ścianę, kawałki mózgu rozbryzły się na podłodze, ale lekarz podbiega do małego i jeb go krzesłem po ciałku. Krew chlusnęła na sufit, maleńkie uszko wylądowało zszokowanemu ojcu pod stopami. Ale na tym nie koniec! Lekarz bierze skalpel i odcina małemu po kolei resztki konczyn i rzuca ojcu pod stopy. Potem podbiega i depcze to co pozostało po małym stworzonku.
W końcu ojciec wyszeptał bladymy wargami:
- C..co..co pan zrobił?
- To tak zeby pana rozerwać. - powiedział beztrosko lekarz - I tak się martwe urodziło.
Ano! I jak się po kolei wylicza wróbelki.
No to taki co go jako 13-letnia panienka nie moglam zrozumieć:
Dlaczego blondynki świecą?
Bo faceci ręką.
Albo mój angielski jest za słaby, albo po prostu nie rozumiem...
cóż, ja też nie rozumiem, pomimo temgo, że mój angielski jest całkiem niezły.
a ja tekst rozumiem, ale albo nie rozumiem kawału, albo mnie on w ogóle nie bawi.
a jaki był temat pracy może?
Co dzisiaj przyniosłaś?
pieniądze i sukces.
nie wiem... może o łapówę chodziło? O__o
łapówki to tylko w polsce się ostały.
pewnie. Jesteśmy twardzi i niezmordowani.
No właśnie ja też się o swój angielski nie martwię, natomiast podejrzewam, że albo dowcip w ogóle nie jest śmieszny, albo jest to jakieś nawiązanie kulturowe, którego nie dostrzegam.
Albo slang.
Ale to ty zamieściłeś dowcip... Wytłumacz się teraz
Autentyczna anegdota o Himmilsbachu (tak się to pisze?).
Włazł kiedyś jak zwykle pijany do Rio w Krakowie, gdzie przesiadywała za komuny krakowska inteligencja i gromko zakrzyknął:
- Inteligencja - wypierdalać!!!
Na to Holoubek podniósł się z krzesła, poprawił marynarkę i powiedzial:
- Nie wiem jak państwo, ale ja wypierdalam.
"pienią dze i powodzenie" to pewnie był temat eseju
tak toczna / estiej
estiej-jakos nie czaje Oo
noo...ta.
Z powyższego jasno wynika, że Estiej jednak sobie dobrze wybrał żonę, bo mnie to akuratnie śmieszy i doskonale rozumiem, o co chodzi . Nic nie poradzę, wybaczcie .
nie wiem, moze ja jestem jakas lewa.
cholera, to oni w dwoje są podejrzani (;
jak ty jesteś lewa, to ja jestem bitka.
he.
że co? bitka?
w karty grywasz?
ehh, co wy do mnie...w karty nie grywam.
dzwoni mi w uszach od wczoraj...i wogole...
(o czym tych dwoje wogóle mówi?)
sytuacyjne jarze tylko 'na zywo' :P
wyjatkowo ogarniam. stary gwozdz :C i co w nim sytuacyjnego? :P
XDDDD
Dowcip z morałem:
Idzie sobie wilk przez las. Słońce świeci, ptaszki śpiewają, generalnie idylla.
W pewnym momencie świat zawirował wilkowi przed oczami, sruuu, wpadł do dziury, wykoanej przez mysliwych. JAk już trochę się otrząsnął, krzyczy:
- Pomocy, pomocy!!
Po kilku minutach przybega tygrys i zagląda do dołu:
- Wilku, co się stało?
- Szedłem sobie przez las i wpadłem do dołu. Pomóż mi wyjść!
- Dobrze, ale sam nie dam rady. Znajdę mojego przyjaciela jaguarai cie wyciągniemy.
Jak powiedzial tak zrobił. Kilka minut później wrócił z przyjacielem i wspólnymi siłami wyciągneli wilka. Wilk podziękował i pobiegł w las.
Ale parę dni później znowu szedł tą samą droghą, a że przedtem zabawił się z niedźwiedziem przy pomocy dwóch butelek wyborowej, to mu się światopogląd zachwiał i znowu wpadł do tej samej dziury:
- Pomocy, pomocy - krzyczał
Po chwili przyszedł słoń. Zagląda do dziury i pyta:
- Wilku, co się stało?
- Szedłem sobie drogą i wpadłem do dziury. Pomóż mi wyjść.
- Dobrze. Ja mam długiego wacka, rzucę ci go i po nim wyjdziesz na górę.
Jak powiedział, tak zrobił. Wilk podziękował i pobiegł w las.
Jaki z tego morał?
Jak masz dużego wacka to ci jaguar nie potrzebny.
lepszy morał byłby taki:
nie stawiaj garnka blisko torów, bo ci mleko wikipi.
Załamka XP
Facet ma za dużego. Metr jak się patrzy. Ma taki problemy z chodzeniem, kobiety na jego widok uciekają z krzykiem, etc., etc. No ogólnie dno. W końcu poszedł do lekarza. Ale doktor wiele zrobić nie może, operacja droga i ryzykowna.
- Musi pan go fosforem smarować. - poleca lekarz, kiedy wszystkie inne pomysły legły w gruzach.
Po tygodniu pacjent szczęśliwy wraca do lekarza.
- Panie! pan jest cudotwóca! - krzyczy szczęśliwy
- i co? - pyta lekarz - zmniejszył się?
- nie. - odpowiada pacjent. - ale świeci!
Dzisiaj usłyszane:
Złodziej włamuje się do mieszkania. Plądruje, plądruje, wtem słyszy:
- Jezus patrzy!
Rozgląda się, ale że ciemno jak w dupie u murzyna, to nic nie widzi. "Pewnie mi się przesłyszało" - myśli i plądruje dalej. Za chwilę znowu:
-Jezus patrzy!.
Gościu coraz bardziej wqrwiony rozgląda się, ale że dalej ciemno, więc nic nie widzi. Plądruje dalej. po chwili:
- Jezus patrzy!
Gostek się wkurwił, rzucił worek i zapalił światło. Patrzy, a tam w klatce siedzi papuga
- E, ty durny ptaku, musisz mnie tak denerwować?
- Nie jestem durnym ptakiem, tylko papugą, umiem mówić i nazywam się Alfons!
- Alfons? Co za debil wymyślił dla papugi imię Alfons?
- Ten sam, co wymyślił dla pittbulla imię Jezus...
Auć.
lajtowo:
Ranek, Kana Galilejska po weselu.
Budzą się goście z kacem.
- Rany! - chrypi gospodarz - Niech który pójdzie po wodę... Tylko nie Jezus!!!
Co może najszybciej poprawic wizerunek nowej Pierwszej Damy?
- Photoshop.
w wyborach miss foto tradycyjnie wygral Photoshop
Akademik, noc, impreza na całego. Na środku korytarza leży nachlany, zarzygany student. Obok dwóch jego kolegów z pokoju przygląda mu się paląc papierosy:
- Widzisz jaki kutafon - bełkocze jeden - przysięgał, że to nie on wpierdolił cały makaron
jak ludzie dochodzą do dużych pieniędzy:
pewien ojciez zawołał do siebie syna i rzekł mu:
- synu, znalazłem ci żonę.
- Ale tato, ja mam już dziewkę na oku.
- Ale ona też jest ładna, a na dodatek to córka Billa Gates'a.
- No to pomyślimy.
Pojechał ojciec do Billa Gatesa i tak mu prawi:
- Znalazłem ci zięcia.
- Ale moja córka ma już chłopa na oku.
- To nic. Tezn jest przystojny, a na dodatek to kierownik banku światowego.
Bill pomyślał chwilę, doszedł do wniosku, że dobrze kogoś takiego w rodzinie, i odparł:
- Zobaczytmy.
Pojechał wtedy ojciec do dyrektora banku światowego, i mówi mu tak (to jego stary znajomy):
- Znalazłem ci kandydata na kierownika.
- Ale ja mam kierownika, bardzo dobrego.
- Ale to przyszły zięć billa gates'a.
i kółko się zamyka.
_____
Pewien facet trafił na bezludną wyspę, i wyczaił, że obok jest taka sama bezludna wytspa, całkiem niedaleko, na której chodzą piękne dziewczyny. Chciał facet tam przepłynąć wpław, ale pływały rekiny i omal go nie zeżarły.
Pewnego dnia mężczyzna ten łowił ryby i złowił ŻABĘ.
- Spełnie twoje życzenie, jeśli mnie puścisz - mówi żaba
Facet myśli o tych dziewczynach na plaży, i mówi:
- Zrób mi tu mostek.
Żaba pokiwała z zażanowaniem głową i odparła:
- Ale żeś teraz wyjabał.
Po czym przewróciła się na plecy, wsparła na łapkach, zadarła głowę i wypięła brzuch do góry.
Poszedł Terminator do łaźni, upuścił mydło, nachylił się i...
dostał wiadomość systemową: "Zainstalowano nowy sprzęt".
Idzie straszliwie głodna babka przez miasto. Nie ma pieniędzy, a do domu jeszcze pół dnia drogi. Przechodzi jednak koło jakieś baru mlecznego i widzi, że w środku siedzi facet przy stoliku, czyta gazetę i nie zwraca uwagi, że zupa mu stygnie pod nosem. No to wchodzi ona po cichu, siada tak, żeby mężczyzny nie oderwać od lektury i zaczyna jeść.
Ach! Jakiż to był smak! Tak dawno nic w gębie nie miała, a tutaj siódme niebo, a nie danie! No normalnie w życiu takiej dobrej zupy nie jadła. Ze łzami w oczach połknęła prawie całą porcję, aż zorientowała się, że na dnie miski dryfuje wyszczerbiony grzebień z kawałami złuszczonej skóry, łupieżu i tłustych siwawych włosów między jego brudnymi ząbkami. Kobieta natychmiast zwymiotowała wszystko do naczynia.
Facet wychyla się zza gazety:
- O? Widzę, że pani też na grzebyk trafiła?
Ani stupid, ani ugly, a do tego stare jak świat. Ale śmieszne.
Trzy największe kłamstwa studenta:
- Od jutra nie piję
- Od jutra się uczę
- Dziękuję, nie jestem głodny
i jakie prawdziwe.
To też jest prawdziwe:
Facet jest jak kibel.
Albo zajęty, albo zasrany.
nie pasuje do definicji [;
- Prosze w kilku słowach streścić "Wesele" Wyspiańskiego.
- Chamy Bronowice vs. Inteligencja Kraków.
a mi, że blondynka na środku oceanu czeka na walenie.
Start samolotu. Jeden facet wymiotuje namiętnie do papierowej torebki. Reszta pasażerów kibicuje
-Dawaj, dawaj!!! jeszcze!!!
Facet rzyga i rzyga aż w końcu zaczyna brakować miejsca w torebce.
Stewardesa rzuca się wiec na zaplcze p[o następną torebkę. Wraca patrzy a tu cały samolot zarzygany. Wszyscy jeden po drugim puścili pawia.
-Co się sało?- pyta zaskoczona. Na to facet który wymiotował pierwszy:
- No skończyła się torebka, zaczęło się ulewać to upiłem! -
Kolejny, nie ugly, może jedynie trochę stupid.
Jedzie sobie gościu burakowozem (regionalne określenie BMW), sto dwadzieścia na liczniku, okno otwarte, muzyka napierdziela, zimny łokieć kalifornia i te sprawy.
W pewnym momencie patrzy, a tu zlewej strony wyprzedza go Syrenka, zrównuje się z nim, kierowca odkręca okno i krzyczy:
- Panie! Znasz się pan na Syrence 105?
Gościu z Beemki się wkurwił, docisnął gaz, jedzie 140
Dogania go syrenka i znowu:
- Panie, znasz się pan na Syrence 105?
Gość znów docisnął, 180 jedzie, już myślał, że ma spokój, ale po paru minutach znów widzi syrenkę w lusterku.
- Panie, znasz się pan na Syrence 105? - krzyczy zdesperowany kierowca.
Gościu nie zdzierżył. Docisnął pedał do podłogi. Jedzie 220.
Ale za chwilę znow go syrenka dogania. Pęd powietrza nieomal zdziera z niej lakier, ale jedzie. Kierowca krzyczy:
- Panie, znaz siępan na Syrence 105?
Gościu z Beemki nie mial wyjśćia, wię odkrzykuje:
- A co?
- A bo ja nie wiem jak się tu czwórke wrzuca...
wersja z dwojka robi wieksze wrazenie ;P
i nie kazde bmw to burakowoz - takiego m3 wzialbym z pocalowaniem reki ;)
Ale dwójkę to chyba każdy pacan wrzucić umie.
Chociaż ja znam taki przypadek, opsany zresztą szeroko, jak jakaś baba z USA przyjechala do Europy, pożyczyła samochod, przejechala z Berlina do Paryża i odstawiła samochód do warsztatu. Silnik był zajechany na amen, bo sie okazało, że baba nie zorientowała się, że w samochodzie nie ma automatycznej skrzyni biegów...
http://www.joemonster.org/article.php?sid=5086
No, ja czytalam taką wersję z Berlinem i Paryżem, ale zwal jak zwał.
Nazywam się Ania! Trzydzieści lat robiłam mężczyznom manicure. Wczoraj dowiedziałam się, co to jest manicure...
Miło cię poznać, Aniu
No cześć :}
Umiera Gruzin, końcóweczka dosłwniejeden z siedzących zaczyna mowę
- Umarł Lenin - razem z nim umarł leninizm!
Wszystko potakują:
- Tak, tak, dziadku!
Dziadek dalej:
- Umarł Stalin, razem z nim umarł stalinizm!
Nagle wydobywa się głośny dziecięcy płacz:
- Dziadku Onani, nie umieraj!!!
Małego niedźwiadka Alexa uniosła kra na środek morza.
Pewnie by umarł z głodu i chłodu, gdyby lodołamacz "Arktyka" nie wkręcił go w śrubę...
Wybacz, Juliuszu, ale u nas jest taka procedura impeachmentu - powiedział Brutus.
- Dlaczego blondynka zakłada torbę foliową na głowę?
- Bo chce wystąpić w reklamówce.
Są dwa okopy: niemiecki i polski. I tak walczą ze sobą, strzelają się, ale jak na razie żadna ze stron nikogo nie trafiła. Aż wreszcie jeden z polaków powiedział:
- Te jakie jest najpopularniejsze imię niemieckie?
- Hmmmm... Może Hans?
- O! Dobre! Krzykniemy Hans, i może jakiś jeleń się wychyli to go zastrzelimy.
No i wołają:
- Hans!
- Ja!? - Szwab się wychylił... JEB! Dostał kulkę.
- Hans!
- Ja!? - JEB! Następny...
- Hans!
- Ja!? - JEB!
I tak ich powybijali, zostało tylko kilku...
Siedzą te szwaby i myślą:
- Może my też tak zrobimy?
- Ja! Jakie jest popularne imię polskie?
- Może Zdzichu?
- Ja gut!
I ryczą:
- Żdżychu!
- (cisza)
- Żdżychu
- (cisza)
- Zdżychu!
- Zdzicha nie ma jest na wakacjach... To ty Hans?
- Ja!
- JEB!
>>Polska odpowiedź na niemieckie zarty
>>
>> - Niemieccy piłkarze są jak niemieckie jedzenie, żeby byli dobrzy muszą
>> być przywiezieni z Polski
>>
>> - Niemcy wymyślili nowa mikrofalówkę, ma 10 miejsc siedzących.
>>
>> - Jedźcie do Niemiec, majątek waszych dziadków już tam jest.
>>
>> - Jak to jest, że w Niemczech produkują tyle dobrych samochodów? Jak się
>> ma takie żony, czymś trzeba się zająć.
>>
>> - Dlaczego Niemcy lubią Mercedesy? Bo mają celownik i czują się jak w
>> Tygrysie.
>>
>> - Co to znaczy, gdy krowa jest ładniejsza od kobiety? Po prostu
>> przekroczyłeś granicę na Odrze.
>>
>> - Jak odróżnić niemiecką kobietę od niemieckiej krowy? Po kolczykach.
>>
>> - Dlaczego narodowy test inteligencji Niemców wypadł tak słabo? Bo
>> pisali
>> ludzie, a nie krasnale ogrodowe.
>>
>> - Dlaczego Niemiec nie złapie AIDS? Bo nie ma przyjaciół.
>>
>> - Po czym poznać postępowego Niemca? Nie odwozi dziadków do domu starców
>> tylko na zabieg eutanazji.
>>
>> - Dlaczego japoński sędzia nie uznał bramki Krzynówka? Bo z
>> przyzwyczajenia na widok Niemców podniósł rękę do góry.
>>
>> - Gdzie leżą Niemcy? Pod Stalingradem.
>>
>> - Wiecie, jak powstały Niemcy? Otóż siedział sobie Pan Bóg nad rzeką
>> Odrą
>> i mocząc nogi w płynącej wodzie, z gliny lepił nasz piękny kraj. A to,
>> co
>> mu nie wyszło, wyrzucał za siebie.
>>
>> - Dlaczego Krzyżacy przegrali pod Grunwaldem? Bo mieli wtedy paradę
>> równości.
>>
>> - Wiecie, że na 10 kobiet niemieckich 12 jest brzydkich?
>>
>> - Wyznanie małego Fritza: Mój dziadek zginął w Aschwitz; Spadł z
>> wieżyczki...
Wchodzi facet na dyskoteke w Wolominie,
a ochroniarz sie go pyta:
- Ma Pan pistolet?
- Nie
- A moze ma Pan nóz?
- Nie
- Siekiere?
- Nie
- Kastecik?
- Nie, nie mam nic.
Ochroniarz rozbija butelke, daje mu tulipana i mówi
- Ja pierdole; to niech chociaz to Pan wezmie...
Jasio przybiega do mamy i mowi:
- Mamo, mamo, widzialem jak tatus robil cos z pokojowka.
- Tak, a co takiego?
- Najpierw ja całowal, a potem dotykal... Potem poszli do gabinetu, rozebral ja i wsadzil...
- Dobrze, synku, w niedziele, podczas kolacji opowiesz to, zeby wszyscy wiedzieli.
Nadeszla niedziela, rodzina przy stole i mama daje znak Jasiowi zeby zaczął mowic.
Jasio:
- No wiec tatus całowal i dotykal pokojowke, pozniej zabral ja do gabinetu, rozebral i wsadzil... Wsadzil... Mamo jak się nazywa to co ssiesz szoferowi?
To głupie:
Żona postanowiła zrobić się na bóstwo. Poszła do fryzjera, zrobiła sobie trwałą, kupiła nową kieckę. Kiedy mąż przyszedł do domu, żona zwyczajem postawiła mu na stole zupę i usiadła po drugiej stronie stołu.
Mąż je, je, kończy i bez słowa wstaje od stołu.
No to się żona wkurzyła. Nazajutrz przefarbowała się na rudo, zrobiła sobie szałowy make-up, włożyła seksowną sukienkę i tak odstawiona czekała na męża z zupą.
Ten przyszedł do domu, zjadł zupę, wstał bez słowa i poszedł spać.
W końcu po tygodniu starań żona straciła cierpliwość i nałożyła na głowę maskę gazową.
Mąż przychodzi do domu, je zupę, je, je, patrzy się na żonę, patrzy i pyta:
- Zgoliłaś sobie brwi?
Ci mężczyżni...
I jeszcze coś:
Henryk ma 95 lat i mieszka w domu starców. Każdego wieczoru, po kolacji Henryk wychodził do ogrodu, siadał na
swoim ulubionym fotelu i wspominał swoje życie. Pewnego wieczoru, 87-letnia Stefania spotkała go w ogrodzie.
Przysiadła się i zaczeli rozmawiać. Po krótkiej konwersacji Henryk zwraca się do Stefanii z pytaniem:
- Wiesz o czym już calkiem zapomniałem?
- O czym?
- O seksie.
- Ty stary pierniku ! Nie stanałby ci nawet gdybys miał przyłożony pistolet do głowy!
- Wiem ale było by miło gdyby ktos potrzymał go chociaż w ręce.
I Stefania zgodziła się. Rozpięła Henrykowi rozporek i wzięła jego pomarszczonego fi**ka do ręki. Od tego czasu co wieczór spotykali się w ogrodzie. Jednak pewnego dnia Stefania nie zastała Henryka w umówionym miejscu. zaniepokojona (wszak w tym wieku o wypadek łatwo) poczęła go szukać. Znalazła Henryka w najdalszym kacie ogrodu a jego fi**ka trzymała w ręku 89- letnia Zofia. Stefania nie wytrzymała i krzykneła ze łzami w oczach:
- Ty rozpustniku! Co takiego ma ta lafirynda czego ja nie mam?!
- Parkinsona...
Ma szanse konkurować z moimi o rzygopijach. Naprawdę makabrycznie ohydny, głupi i niesmaczny.
- Gdzie pan pracuje?
- W d*pie!!
- Bardzo pan nieokrzesany, jak na proktologa.
dedykowany? ;d
- Panie ordynatorze, chory spod szóstki ubzdurał sobie, że jest Katonem Starszym i musi ruszać na Kartagińczyków!
- Założyć mu kaftan bezpieczeństwa!
- A z kolei ten z pod ósemki twierdzi, że jest Don Juanem!
- Temu założyć gacie bezpieczeństwa!
dedykowany forumowej braci studenckiej :}
I powiedział student do promotora:
- Nim kur zapieje po trzykroć się mnie wyprzesz...
Szkoła Podstawowa nr.11 w P..(przemilczmy). Klasa IV b. Pierwsza lekcja biologii w roku szkolnym :
- Dzisiaj drogie dzieci – mówi nowa nauczycielka – opowiemy sobie o ośmiornicach.....Ośmiornice żyją na dnie oceanów. Poruszają się przy pomocy specjalnych odnóży. Z początku wolno, bardzo wolno pełzną po piasku. Potem coraz szybciej i szybciej aż nabiorą takiej szybkości, że pozwala im to pędzić pod górkę w kierunku brzegu. Wybiegają na plażę i biegną. Dalej i dalej. Przebywają bezkresne równiny, pustynie i z całą mocą woli kierują się w stronę gór. Na pełnym „gazie” wbiegają całym stadem na szczyt, podskakują i unoszą się w kierunku nieba. Mijają stratosferę i za chwilę są już w kosmosie........
- Proszę pani – dobiega głosik z pierwszej ławki – Wydaje mi się, że pani mówi nieprawdę.
- Taaak? Jak masz na nazwisko dziewczynko?
- Marysia Kowalska.
- Dobrze dzieci, otwieramy zeszyciki i wszyscy piszemy „Kowalska jest pierdo*nięta”
Już koniec czy ci posta w połowie ucięło?
humor ci sie wyostrzył. jest teraz na poziomie siekiery. trzonka siekiery ;}
nie bawi mnie to.
Się wyjątkowo z Avadą nie zgodzę, bo mnie owszem.
Child, jesteś debeściak. dla ciebie :*
Bosh, odbija mi.
sUpCiO.
A tak serio, to dobry żart
muahahahaha XD
child, jesteś moim dowcipowym guru XD
ja tylko znajduje i stosuje starą, sumeryjską metodę - ctrl+c, ctrl+v
Mieszkaniec Kaukazu, który niedawno przyjechał do Moskwy, klei się w barze do ładnej dziewczyny:
- Chodź, zabiorę cię ze sobą w góry! Tam jest pięknie, swieże powietrze, a mężczyźni - same ideały!
- A słyszałam, że wy tam pie@rzycie świnie, kózy, krowy, gęsi...
- JAKIE GĘSI?!
Leci Amerykanin, Egipcjanin i Żyd w samolocie nad Ameryką.
Amerykanin się chwali:
- Nasze drapacze chmur siegają nieba!
Egipcjanin z Żydem:
- Łżesz! To jest niemożliwe!
Amerykanin:
- No dobra, metr niżej...
Lecą nad Egiptem. Egipcjanin się chwali:
- Nasze piramidy sięgają nieba!
Amerykanin z Żydem:
- Łżesz! To jest niemożliwe!
Egipcjanin:
- No dobra, metr niżej...
Lecą nad Izraelem. Żyd się chwali:
- Nasze kobiety rodzą ustami!
Amerykanin z Egipcjaninem:
- Łżesz! To jest niemożliwe!
Żyd:
- No dobra, metr niżej...
To nie dowcip ale jest ugly
http://video.google.pl/videoplay?docid=7154531641060601381&q=shitting
Łojejku! Przecież to jest klassiker, którego już ze 3 lata nie widziałem. Ziomki z CKY wymiatają.
Raab jest genialny!
mam wszystkie cky na płytach gdzieś ;} raab jest genialny, ale jednak ustępuje dico'wi ;D
- Jak informatycy nazywają randkę w ciemno?
- random() vouz.
http://video.google.pl/videoplay?docid=-1212740996681538578&q=bia%C5%82y+mi%C5%9B
gooogle? nieee...
Wcześniej korzystałem z kulkowego dezodorantu.... Teraz korzystam ze tylko swojego - Kulka mnie pogonił, jak się dowiedział...
On powiedział, że świece można wstawiać nie tylko w świeczniki. Ona poczuła, że czerwienieje, a on milcząco rozpalił wosk i postawił świecę na talerz.
Jest lekcja. Pani bawi się z dziećmi w zgadywanki. Dzieci zadają Pani zagadki, a Pani stara się odpowiedzieć, w miarę swych (skromnych) możliwości. Przychodzi kolej na Jasia. Jaś wstaje i pyta:
- Co to jest: długi, czerwony i często staje?
Pani zaczerwieniona na buzi woła:
- Jasiu, jak ty możesz takie świnstwa...
A Jas na to radośnie:
- To autobus, proszę Pani, ale podziwiam Pani tok myślenia!
Brat poszedł do łóżka z siostrą i mówi:
- Jesteś lepsza w łóżku niż mama...
- Wiem, tata mi mówił.
Przychodzi pięcioletni chłopczyk, ze zdechłą żabą na smyczy i skarbonką pod
pachą do burdelu. Podchodzi do burdel-mammy i pyta:
- Czy można prosić dziewczynę z AIDS?
- Mały przecież ty masz 5 lat? Co ty byś z nią zrobił i dlaczego z AIDS?
Nie, my nie mamy dziewczyn z AIDS!
- Ale ja naprawdę potrzebuję - mówi i rozbija skarbonkę.
Szefowa widząc pieniądze staje się bardziej skłonna do negocjacji.
- No dobrze, ale, po co ci ta dziewczyna z AIDS?
- Potrzebna!
- Powiedz, to może coś się znajdzie...
- No dobra. Chodzi o to, że jak zrobię to z dziewczyną z AIDS to będę miał
AIDS. I jak wrócę do domu to moja opiekunka, która mnie wiecznie molestuje też
będzie miała AIDS. A potem jak mój tatuś ją odwozi to ona mu daje na tylnym
siedzeniu... I on tez będzie miał AIDS. A jak tatuś wraca to w nocy grzmocą się z
mamusią... i ona też będzie miała AIDS. A rano jak tato wychodzi do pracy,
to przyjeżdża pan od zbierania śmieci, wpada do nas i mamusia daje mu dupy.
I on tez będzie miał AIDS.
I O TEGO GNOJA MI CHODZI, BO MI ŚMIECIARKĄ ŻABĘ PRZEJECHAŁ!!!!
Przychodzi facet do restauracji. Podchodzi do niego kelner i pyta:
- Co podać?
- Pieczeń wołową, ale poproszę bez buraczków.
- Bardzo proszę... - odpowiada kelner i odchodzi.
Po chwili wraca i mówi:
- Przykro mi, ale buraczków już nie ma. Czy może być bez marchewki?
Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie swoich apostołów, i powiedział:
- Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem o rozprzestrzeniającej się tam pladze narkomanii, musimy coś z tym zrobić, lecz problem w tym, że niezbyt wiele o tym zjawisku tak naprawdę tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam was wszystkich z misją na ziemię: idźcie i zdobądźcie próbki różnych narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie i razem przyjrzymy się z czym mamy do czynienia.
Jak postanowił, tak się też stało. Apostołowie udali się na ziemię i po jakimś czasie zaczęli powracać ze zdobytymi narkotykami.
Puk, puk! - rozległo się u drzwi Jezusa.
- Kto tam?
- Święty Piotr.
- Co przytargałeś?
- Marihuanę z Kolumbii.
- Ok. Wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam?
- Święty Marek.
- Co przytargałeś?
- Haszysz z Amsterdamu.
- Ok. Wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam?
- Święty Paweł.
- Co przytargałeś?
- Konopie z Indii.
- Ok. Wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam?
- Święty Łukasz.
- Co przytargałeś?
- Opium z Indonezji.
- Ok. Wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam
- Święty Krzysztof.
- Co przytargałeś?
- LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie.
- Ok. Wchodź.
I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet.
Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze.
- Kto tam?
- Judasz.
- Co przytargałeś?
- FBI! Łapska w górę, gębami do ściany i nie ruszać się!
Avada - SAGE!
dedykowany Kurskiemu ;}
Jeden z dalekich przodków Donalda Tuska zamordował Abla. Jakby tego było mało, w domu rozmowy na ten temat ucinano krótkim 'Kain problem'.
LooooooooooooooooooooooooL
.........
........
........
.......
........
.......
.......
- Kocham cię.
Wizerunek Giertycha odkryty na tarczach strzelniczych UOP-u
Przestrzelin było tak dużo, że dopiero za pomocą komputerowej obróbki udało się odtworzyć pierwotny kształt postaci umieszczonej na tarczy. Okazał się nim wizerunek lidera LPR, Romana Giertycha.
Szef Urzędu Ochrony Państwa poproszony o wyjaśnienie tej nietypowej sprawy, tłumaczył, że nastąpiła jakaś pomyłka. Urząd, owszem, zamówił tarczę, ale z wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego. Jako dowód pokazał oryginał zamówienia i fakturę. Szef UOP-u bronił równocześnie funkcjonariuszy ćwiczących na strzelnicy, twierdząc, że z tak dużej odległości z jakiej strzelano z łatwością można pomylić te dwie postacie.
„Wygląda na to, że UOP nie wie, do kogo strzela”, ironizował dr Leszek Ostrowski, szef Instytutu Kryminalistyki, badający sprawę. „Ale prawda jest jeszcze inna. Cząsteczki prochu znalezione na tarczy świadczą, że znaczna część strzałów była oddana z bardzo bliskiej odległości. Wobec tego funkcjonariusze UOP-u musieli dokładnie widzieć swój cel. Najbardziej dziwne w całej sprawie jest jednak to, że jak wykazała analiza balistyczna, część strzałów została oddana z drugiej strony tarczy”, powiedział Ostrowski.
______
Adam Michnik powiedzial ze nie wzial ani grosza za wydanie Judasza
A ja mam dobry, głupi kawał.
Był wypadek. Samochodem jechało małżeństwo. Mąż budzi się w szpitalu. Ma zabandażowaną rękę i spuchnięte kolano, ale poza tym czuje się zupełnie nieźle. Błyskawicznie zrywa się z łóżka i biegnie na poszukiwanie lekarza. Na korytarzu wpada na jednego z nich.
- Doktorze, doktorze...! Jak moja żona? Jak moja żona?!? Czy wszystko w porządku?!?
- Proszę się uspokoić. Pana żona przechodzi poważną operację, nic nie możemy powiedzieć na pewno, musi się pan spodziewać najgorszego. Proszę czekać spokojnie.
Facet siada zdruzgotany na krześle i obgryzając paznokcie czeka. Kocha swoją żonę ponad życie. Chce tylko, żeby wszystko się ułożyło...
W końcu w drzwiach pojawia się lekarz. Podchodzi do męzczyzny.
- Operacja się powiodła, ale będą niezbędne trzy kolejne. Niestety, to bardzo drogie zabiegi. Każdy będzie pana kosztował ok. 30.000 dolarów.
Mężczyzna łapie się za głowę. 90.000!!!! Skąd ja tyle wezmę, myśli. Sprzedam auto, będzie na jedną. Dom, będzie na drugą. Byle tylko żyła, byle wszystko się ułożyło. Zaczyna nerwowo spacerować. Rodzina pożyczy, wezmę kredyt, wystarczy na trzecią. Musi wystarczyć...
- Tak doktorze. Będę miał te pieniądze!
- Żartowałem. Nie żyje.
:}
Jak spędza czas emeryt angielski,francuski i polski?
Angielski - bierze butelkę whisky i idzie na ryby.
Francuski - bierze butelkę koniaku i idzie do burdelu.
Polski - bierze butelkę moczu i idzie do laboratorium.
To nie będzie dowcip. Stupid and Ugly chyba tez nie... Chociaz bohaterowie sami w sobie są stupid;>
http://oldschool.yoyo.pl/files/komix.doc
Wołodyjowsjki do Azji: Czegoś taki napalony?
Ostatnio Amerykanie telefonicznie pytali obywateli czy nielegalna imigracja jest poważnym problemem
Oto wyniki ankiety :
41% - "tak, to bardzo poważny problem"
59% - "No hablo ingles"
Leżą dwa rzygi na ziemi. Jeden szary, niemrawy. Drugi - kolorowy, wesoły, tu papryczka, tam pomidor z ogórkiem.
Kolorowy pyta kolegę:
-Ej, co ty taki niemrawy?
- Bo mnie dziewczyna rzuciła.
Pacjent radzi się lekarza co zrobić, aby pozbyć się tasiemca.
-proszę przez tydzien jeść ciastka i popijać mlekiem, a po tygodniu zgłosić się do mnie
Po tygodniu pacjent wraca i tym razem lekarz zalecił mu pić samo mleko.
Pacjent wraca do domu i pije mleko, jak mu zalecił lekarz, a tu na drugi dzień wychodzi tasiemiec i pyta:
-a ciach gdzie?
i drugi już bardziej "ugly"
Przychodzi koleś do lekarza i mówi
-panie doktorze sikam alkoholem
-to bardzo dziwne, proszę nasikać w ten pojemnik to sprawdzimy
Po chwili lekarz wącha napełnioną szklaneczkę i stwierdza, ze pachnie alkoholem. Wypija jej zawartość
-Nieprawdopodobne prawdziwy alkohol! Spróbujmy jeszcze raz!
Po raz drugi pacjent napełnia szklaneczkę i lekarz wypija jej zawartość
-No to teraz na trzecią nóżkę!
a facet na t : o nie! tym razem to już z gwinta
Wychodzą ze szpitala ginekolog i patolog. Na ulicy wiosna.
Patolog:
- Popatrz! Ludzie, żywi ludzie!!!
Ginekolog:
- Twarze, popatrz, twarze!!!
coś jakby Twój opis ;]
Tja. w opisie mam wersję okrojoną ;)
tak mi sie przypomnialo:
z kuzynem byłem ostatnio (czyli w lipcu) na głównej plaży w Dymaczewie. Kuzyn zanim weszliśmy do wody rozgląda się bacznie, ja sie pytam o co kaman a on na to:
- nie widze GM, nie widze GM...
edit:
oczywiście chodziło o ratowników, jakby co.
Wpadło dwóch turystów do głebokiej jaskini
- Jeszce trochę i zwariujemy!
- Wariujemy, wariujemy… - odpowiada echo.
- Trinitrochloroplazomopoliuretan!
- Plastelina, plastelina, plastelina…
http://www.magiczne.pl/index.php?act=Search&nav=au&CODE=show&searchid=27a2cc10a7013ad885f910fddf5f4166&search_in=posts&result_type=posts
hm, ciężka artyleria
Była zima.Szedł wróbelek i było mu bardzo zimno.Nagle nasrała na niego krowa.Ciepło zrobiło się wróbelkowi i zaczął ćwierkać.Usłyszał to jastrząb ,przyleciał i zjadł wróbelka.
jakie są z tego 3 morały:
1.Nie każdy kto na Ciebie sra jest twoim wrogiem
2.Kiedy siedzisz w gownie to nie ćwierkaj.
3.Nie każdy kto Cię wyciągnie z gówna twoim przyjacielem.
Janie, kiedy to ostatnio polowaliśmy na jelenia?
- Wczoraj, Jaśnie Panie.
- No widzisz! To dlaczego dziś na obiad znowu jest konina?
- Proszę wybaczyć, ale kucharz serwuje tylko to, co Jaśnie Pan raczy trafić!
*************************************
Dwóch dresiarzy kąpało się w rzece, i wyłowiło trupa. A trup był już nieźle podzielenialy. Mimo to dresiarze pomyśleli /wow!/, że trzeba człowieka ratować, i tak zrobili. Pierwszy robi reanimacje. Wbił mu słomkę w dupę i dmucha. Trochę się zmęczył, powiedział do drugiego:
- Teraz ty.
A tamten wyjął słomkę, włożył druga strona i powiedział:
- Brzydzę się po tobie.
****************************************************
Był sobie bardzo znany i bogaty rycerz. Ani pieniądze ani sława, jak to powszechnie wiadomo szczęścia nie dają. I tak, bohater naszego dowcipu nie był szczęśliwy. Postanowił pewnego dnia owo "szczęście" znaleźć. Kupił sobie kijek od mopa, zawiesił nań worek (treningowy), paczkę malborasow i wyruszył w świat. Szedł, szedł, aż doszedł do rozdroża czy jak kto woli rozstaju dróg. Jedna droga idzie w prawo druga w lewo. Pośrodku chatka... Bohater naszego dowcipu, słynny i bogaty rycerz, wszedł do słynnej chatki która w każdym dowcipie o walecznych rycerzach powinna się pojawić. Rycerz wchodzi do chatki gdzie czeka na niego stara babunia.
- Witaj stara babuniu - mówi rycerz.
- Witaj wędrowcze.
- Szukam, stara babuniu szczęścia czy możesz mi powiedzieć w która stronę mam iść.
- Jeśli pójdziesz w prawo - odpowiada babunia - znajdziesz szczęście. Po prawej bowiem stronie mojej chatki idzie droga do ogromnego zamku, w zamku mieszka prześliczna księżniczka, zajebista dupa, przysięgam. Możesz się z nią ożenić. Jej ojciec - król jest już starym dziadkiem niedługo odejdzie z tego świata a jak wykituje ty odziedziczysz jego majątek. Mówię ci stary. Jak pójdziesz w prawo będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jeśli zaś pójdziesz w lewo - ciągnie stara babunia - to Cię POJ.....
Rycerz zdębiał, nie wiedział co powiedzieć. Nie mógł uwierzyć ze szczęście może być tak blisko w końcu stwierdził ze stara babunia go podpierdala ..a o oto co sobie pomyślał..
- Kur.. to musi być podpierdułka, jakiś kit. Nie wierzę w te bzdury, chromolę to, idę w lewo raz kozie śmierć! I poszedł w lewo. Po kilku godzinach szybkiego marszu doszedł do wielkiej rzeki. W rzece stał wieki smok. Olbrzymia bestia z pięcioma głowami. Jak, kur.., rycerz nie wyskoczy. Jak nie zaczyna odrąbywać kolejno głów: pierwszej, drugiej , trzeciej. Wyciaga sztylet, wbija go w sam środek serca wielkiego smoczyska. Na to bestia się wyrywa i krzyczy: POJ..... CIĘ!? JA TU KUR..
TYLKO WODE PIJĘ
W pewnym mieście grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do jednego z trzech rycerzy. Wielki Rycerzu - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety. Wielki rycerz na to - Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu. Mieszczanie na to - Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze. I poszli do drugiego rycerza. Średni Rycerzu - pomóż etc. Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza. Mały Rycerzu - pomóż etc. Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi. Pytają więc mieszczanie. Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?! Na to Mały Rycerz
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spier.....!
Przychodzi koleś do okulisty:
-Dzień dobry panie doktorze
-Dzień dobry, co panu dolega?
Na te słowa koleś ściąga majtki i wypina w stronę doktora tyłek...
-Ależ proszę pana, krzyczy doktor, pomylił pan specjalistów!
-Nie pomyliłem, niech pan patrzy.
Zdziwiony doktor nachyla się i nic, na to pacjent:
-Widzi pan ten przedziałek?
-Ano widzę.
-Widzi pan te włoski?
-TAK!!
-A widzi pan te czarne kulki na końcach włosków?
-Hmm??
-No właśnie!!!Jak je wyrywam, to łzawią mi oczy!
Lata 60-te. Baca chce wstąpić do partii. Egzaminują go:
- Kto jest najważniejszy w gminie?
- Komitet gminny.
- Bardzo dobrze! A za komitetem gminnym?
- Komitet powiatowy.
- Bardzo dobrze! A za komitetem powiatowym?
- Komitet wojewódzki.
- Bardzo dobrze! A za komitetem wojewódzkim?
- O, to już chyba tylko Bóg!
- Bardzo dobrze! A za Bugiem?
Konserwatorium im Witolda Lutosławskiego w Krakowie. Po korytarzu, w przerwie między zajęciami spaceruje dwóch studentów :
- Ale miałem wczoraj traumatyczne przeżycie - mówi jeden
- Co się stało ?
- Byłem świadkiem samobójstwa. Jakiś facet skoczył z dachu wieżowca wprost pod moje nogi.
- Jezu !, a jaki był motyw ?.
- Żadnego motywu nie było. W całkowitej ciszy o ziemię jeb*ął.
Akademia Rolnicza w Lublinie. Przed wywieszoną na drzwiach dziekanatu listą przyjętych na pierwszy rok studiów stoją dwaj młodzi ludzie spod Hrubieszowa.
- No - mówi z zadowoleniem jeden - Teraz można powiedzieć, że jesteśmy inteligentami.
- Że ku*wa co ?
- Że ch*jów sto. Że inteligentami kur*a jesteśmy mówię.
- Dlaczego informatycy myla Haloween z Bożym narodzeniem?
- Bo 25dec =31oct
(stare, ale kocham ten dowcip)
rozmowa zakochanych:
- zajebałem się w tobie...zajebałem się w tobie, że ch_j.
Dawno nie było hardkoru w postaci czystej. No to będzie.
Przychodzi facet do najdroższego burdelu w Berlinie. Wszędzie dywany, kandelabry i dziwki, które kąpią się więcej niż pieprzą. Podchodzi do loży burdelmamy i nachylając się lekko mówi:
- Szukam czegoś naprawdę mocnego.
Patrzy wymownie. Burdelmama uśmiecha się lekko i po chwili odpowiada:
- Mam jednojajowe trojaczki-lesbijki. Każda 130kg żywej wagi.
On mruży oczy i wzdycha.
- Bywałem tu i tam... - mówi znudzonym tonem. - Miałem i czworaczki. Chodzi mi o coś mocnego. - dodaje patrząc burdelmamie w oczy.
Ona poprawia się na pufie i patrzy na niego uważniej, z zainteresowaniem. Chwile spogląda w sufit, jakby namyślając się, a potem mówi:
- Dwóch tranzwestytów. Mają 45 lat i jedzą kał.
Mężczyzna cicho prycha i ogląda paznokcie.
Burdelmama przygląda mu się uważnie, jakby troszkę zaskoczona.
- Dwie dwunastolatki z Tajlandii. Siosry sjamskie zrośnięte głowami.
Gość podnosi głowe.
- Mocnego. Naprawdę mocnego. Proszę się postarać.
Jego wzrok budzi niepokój. Ale burdelmama jest spokojna. Uśmiecha się szeroko, lekko mrużąc oczy. Już wie.
- Wiem, czego pan szuka. Niech pan pójdzie na strych.
On chwile patrzy wymownie. Potem lekko się uśmiecha i odchodzi. Mija obwieszone kryształami korytarze i różowe drzwiczki do pokojów. Dochodzi do drzwi na strych. Żadnych dywanów i żyrandoli. Strych. Zwykły strych. Na środku krzesło. A na nim 70latka. Pochyla głowę między kolana i mocnym ruchem uderza się w potylicę. Raz, drugi... Między uderzeniami pyta:
- A waliłeś kiedyś w oczodoły, synku?
Najbardziej obrzydliwy jaki miałam okazję ostatnio słyszeć.
Był sobie kiedyś pewien facet, kierowca tira, który na dłuuugie miesiące wyjeżdzał w trasy. Wiadomo, w takich warunkach ciężko jest dbać o higienę, nie za bardzo można się umyć, więc na świeżość kierowcy narzekać nie mogą. Problemem jest również brak kobiet, no bo ile można obyć się bez seksu. Tak więc nasz bohater, cierpiący i z powodu braku kobiety, i z powodu niedomycia, zdecydował się w końcu wejść do jakiegoś burdelu, żeby móc chociaż jedną z tych czynności załatwić. Trochę się krępował, ale poprosił burdelmamę, żeby załatwiła mu dziewczyne, której nie będzie brzydził jego brud.
- Spoko, spoko, wszystko da się załatwić - powiedziała burdelmama i przysłała do niego odpowiednią dziewczynę.
Przystąpili więc do czynności, było miło, już, już prawie facet kończył, ale nagle dziewczyna przerwała, wybiegła z pokoju, po czym po kilku chwilach wróciła i zaczęła 'pracę' od nowa. Sytuacja powtarzała się kilka razy, facet był coraz bardziej zdenerwowany, bo nie dane było mu załatwić sprawy do końca i kiedy dziewczyna po raz kolejny wróciła po przerwie do pokoju, niewytrzymał i zapytał:
- k...., kobieto, dlaczego ciągle przerywasz?
Na to prostyutka:
- Człowieku, masz tyle sera pod napletem, że muszę bułką zagryzać!
fuj.
zasłyszane od profesora od angielskiego ;]
Ło w morde.
o łeee...
Ja znam też o kierowcy tira. Ale inny.
Siedzi sobie gościu w barze. Co chwię zamawia setkę wódki, pluje i krzyczy:
- Jebany Matiz!
Sytuacja się powtarza kilkakrotnie, w końcu barman nie wytrzymuje i podchodzi do gościa:
- Panie, ja rozumiem, żeś pan jest zdenerwowany, ale to jest kulturalny lokal, proszę nie kląć.
- Barman, nie pierdol, tylko daj mi setkę wódki!
Barman podał, gościu znowu:
-Tfu, jebany Matiz!
- Dość tego! NIe ma żadnego powodu, żeby sie tak niekulturalnie zachowywac!
- JA panu powiem, że jest. Tylko daj mi pan setkę wódki.
Kelner zrezygnowany podał.
- No i co się stało?
- Widzi pan, jestem kierowcą tira. Jechałem sobie wczoraj boczną drogą, ciemno, nigdzie żadnego samochodu, tylko pola i pola, to mi się przynęło i wjechałem tym tirem do rowu. Patrzę, zakopałem się w tym rowie strasznie, wyjechać nie dam rady, nigdzie żywej duszy, to sobie siadłem na skraju drogi i czekam na cud. Ciem no, zimno i do domu daleko. W końcu zobaczyłem jakieś światła. Chwilę potem zatrzymał się przede mną samochód. Ale widzę, zę nic z tego, bo to tylko Matiz. Ale kierowca wysiada i się mnie pyta:
- Co się stało? MOże jekoś panu pomóc?
- Eee, panie, wjechałem tirem do rowu, nic mi pan nie pomożesz.
- Ale gdzie tam, wyholuję pana!
- Wiesz pan co, jak mnie pan tym Matizem z rowu wyciągniesz, to ja panu laskę zrobię...
- Tfu, jebany Matiz!
Ani głupie, ani ugly, ale chciałam się tym podzielić
- Dlaczego studenci warszawskich uczelni zrobili podkop pod gmach sejmu?
- Pozazdrości kolegom z Krakowa i też chcą mieć "Piwnicę pod baranami".
A po co im piwnica?
Mają oryginalnie przynajmiej. Chlew na Wiejskiej, a w nim swinki przy korytkach
Znamy, znamy
a ja na ten przyklad nie kojarze :p
w takim razie zamiast 'rozpowiadac plotki po gniezniensku', zarzuc dowaciapem
Child!
Tak wyglada ww. kawał:
Ktoś mówi: Idzie zajaczek prze las i nagle dostał orgazmu. Znacie to?
Druga osoba odpowiada: Nie. Nie znam.
Pierwsza osoba mówi: A żałuj, fajne uczucie.
THE END.
zajec. nu pagadi.
to sie dalem zrobić XD
Ulicami Londynu spacerowała pewna dystyngowana Pani ze swoim małym, ślicznym pudelkiem. Ubrana była bardzo gustownie, modnie lecz w sposób stonowany i nie krzykliwy. Nawet obroża pieska dopasowana była do kostiumu owej Pani. Poruszała się z gracją, a jej wygląd świadczył o manierach najwyższych lotów. Gdy tak spacerowała na jej drodze pojawił się pewien dystyngowany Pan. Typowy Anglik, ubrany równie gustownie i poruszający się z niemniejszą gracją. Wtem piesek dystyngowanej Pani zaczął swoim cieniutkim głosem szczekać na dystyngowanego Pana. Owy Pan odsunął się nieznacznie od Pani zasłaniając się z lekka laską, którą zawsze zabierał na spacery. Wtedy odezwała się właścicielka pudelka swoim ciepłym i spokojnym głosem, obdarzając Pana uśmiechem:
- Proszę się nie obawiać, mój Pimpuś nie gryzie.
Dystyngowany Pan słysząc ciepły głos dystyngowanej Pani, odpowiedział:
- A ch*j go wie…
Co można usłyszeć pracując w Biurze Obsługi Klienta? Jak się okazuje
bardzo wiele ciekawych rzeczy. :
konsultant: "poproszę Pana nazwisko"
klient: "moje, czy żony?"
kons.: "czy mają państwo różne nazwiska?"
klient: "nie"
ja kupiłem dziś kartę tak-tak i nie zdążyłem jej jeszcze zaktywować, ale
chyba ją zablokowałem".
klient: "ja mam taki malutki problem"
konsultant: "tak, slucham?"
klient: "zdeptałem swój telefon"
konsultant: "powinien Pan wybierać numery bez zera, proszę pana"
klient: "dokladnie tak robię"
konsultant: "proszę podać mi więc numer jaki pan wybiera"
klient: "072..."
"czy komorka moze sama puszczac sms-y?"
"ja kupiłem ten telefon i co ja mam teraz zrobic?"
konsultant: "żeby zmniejszyć koszty na tym koncie mogę jedynie zasugerować
zmniejszenie ilości wykonywanych połączeń"
klient: "acha, a na czym to polega?"
"prosze mi natychmiast podac lokalizacje mojego drugiego aparatu, wiem, ze
jest to mozliwe, bo widzialem cos takiego na filmie SF"
"prosze pana, ja słucham jak ktoś mi sie nagral na poczcie glosowej i
staram sie odpowiedziec tej osobie, i krzycze "halo, halo!", ale ona mnie nie
slyszy"
prosze mi powiedziec, jakie promocje będziecie mieli we wrześniu
przyszłego
roku"
"dlaczego Alcatel ma antenkę z prawej strony, Siemens z lewej, a Nokia w
ogole nie ma?"
kons.: "proszę pani, w dniu dzisiejszym pani konto było mniejsze niż 10 pln"
klient: "nie"
kons.: "proszę pani, pani konto wynosiło dziś 2,46 pln, czyli mniej niż 10 pln"
klient: "nie"
"ja dostalem taki komunikat, ze w celu tam-tego to cos-tam. Co mam teraz zrobić?"
"prosze pana, mam taki problem, ja nie wiem, czy mam przyjemność z tym samym panem...?"
"prosze pana, mi chodzi o ten aparat Motorola za 49 zlotych netto,
czy to jest cena brutto?"
KLIENT: To tyknęło i nie odpowiada !!!!!!!!! - ???
(po 15 minutach rozmowy doszedłem do tego, iż ten pan dostał smsa)
KLIENT: Jak wyjadę na HAWAJE to ten telefon będzie działać?
- tak
- a ten z domu?
- przepraszam czy pan chce zabrać tel. stacjonarny?
- a ktory lepiej dziala ?
(ludzie pomocy!!)
KLIENT: panie mam problem! nie mogę wejść w moją sekretarkę!
KLIENT: "czy mogłaby mi pani rozciągnąć telefon na Niemcy..." (chyba
chodzilo o roaming...??)
KLIENT: "przepraszam ale ile naszczekałem do wczoraj?"
(pytanie o bieżący rachunek??)
KLIENTKA: "proszę pani, ja byłam wczoraj na grzybach i pies mi zablokował
telefon i on teraz pisze, ze trzeba PUK wpisać..." (kurcze, inteligentny
ten pies, trzy razy PIN musiał blednie wpisać...!)
KONSULTANTKA: w tej taryfie będzie miał pan szczyt od siódmej do
dwudziestej...
KLIENT: to chyba po viagrze!
Klient: Ile ja mogę w sumie, ogółem, rozmawiać w ramach bezpłatnych minut?
Konsultantka: A w jakiej jest Pan taryfie?
Klient: Kielce Taxi... ale co to ma do rzeczy?
Klient: Czy to z Panią rozmawiałem przed chwilą?
BOK: Nie. Tu w infolini siedzi sporo osób...
Klient: A to w takim razie nie ma sensu, żebym Pani wszystko jeszcze raz
tłumaczył.
Klient: Dzień dobry, chciałbym zlokalizować gdzie teraz jest moja żona, bo
dzwoniłem do niej i mówiła, ze jest w Szczecinie, a miałem wrażenie, ze
pojechala jednak gdzie indziej, gdzieś w rejony Władysławowa.
BOK: Ale my nie jesteśmy w stanie zlokalizować pańskiej żony...
Klient: Pani ja bezczelnie kryje! Jak nie możecie jej zlokalizować, jak ja
do niej przed chwila dzwoniłem i ja zlokalizowałem?
Klient: Dzien dobry chciałem się dowiedzieć ile kosztuje rozmowa w sieci.
BOK: 1 zł
Klient: Ciekawe, to się oszukujecie, mnie teraz wyswietlilo 0:33. (... to
był czas trwania rozmowy...) (bez komentarza BOK"u)
Klient: Witam, ja dzwonie, bo właśnie jestem poza zasięgiem sieci, i
chciałbym się dowiedzieć czy państwo mogą mnie połączyć.
Nie pamiętam, czy nie było przypadkiem, ale tak mi się przypomniał z okazji dzisiejszych uczelnianych atrakcji:
Egzamin ustny, drugi termin.
Profesor przepytuje studenta. Pierwsze pytanie - nic, drugie pytanie - nic, trzecie pytanie - nic. W końcu mówi:
- Teraz będzie ostatnie pytanie, ratunkowe. Jak pan na nie odpowie, to wpisuję panu 3,0 a jak nie to do zobaczenia na następnym terminie. Co pan na to?
- No dobrze - odpowiada student.
- No to proszę mi powiedzieć, co to jest student.
Student myśli, myśli, w końcu mówi:
- No, student to jest, ten, taki młody człowiek, co stara się wchłaniać wiedzę, choć nie zawsze mu to wychodzi.
Profesor patrzy z politowaniem na egzaminowanego i mówi:
- Źle. Ja panu powiem, co to jest student. Student to jest takie gówno na oceanie wiedzy, co dryfuje pośród fal, tylko po to by w końcu dopłynąć do swojej wyspy "magister". Do widzenia.
Student już miał wychodzić, zatrzymał się jednak w drzwiach i zwrócil się do profesora:
- Panie profesorze, ja mam dla pana taki układ. Teraz ja zadam panu jedno pytanie. Jeśli pan profesor na nie odpowie, to wyjdę stąd i wrócę na drugi termin nauczony. Jeśli jednak pan nie odpowie, to wpisuje mi pan 3,0. Zgoda?
Profesor myśli: "Co on mi może za pytanie zadać, jestem stary, doswiadczony, niejedno w życiu widziałem. Będę miał gościa z głowy"
- No dobrze
- Proszę mi powiedzieć, co to jest profesor.
- Profesor jest to starsza osoba, która stara się nieść kaganek oświaty dla młodszych pokoleń. JEst obdarzana szacunkiem współpracowników i uczniów...
- Źle. JA panu powiem kto to jest profesor. Profesor, to też było kiedyś takie gówno na oceanie wiedzy, co dopłyneło do swojej wyspy "magister", potem z trudem przepłynęło na wyspę "doktor", na końcu ostatkiem sił przepłynęło na półwysep "profesor", a teraz siedzi na brzegu i robi fale, żeby inne gówna nie mogły dopłynąć...
To jest jeden z lepszych kawałów jaki słyszałam . Ani stupid, ani ugly.
Zwłaszca dla kogoś kto jest na etapie dopływania do pierwszej (i daj Boże ostatniej ) wyspy!
Umiera papież. U wrót raju św. Piotr go pyta:
- Ktoś ty?
- Ja? biskup Rzymu.
- Biskup Rzymu? Nie kojarzę.
- No, namiestnik Pański na Ziemi.
- To Bóg ma namiestnika? Nic mi o tym nie wiadomo.
- Jestem głową kościoła katolickiego!
- A co to takiego?
- ....
- Dobra. Czekaj tu, idę spytać szefa. (tup, tup, tup)
- Panie Boże, masz chwilkę? Jest tu taki jeden, mówi, że jest papieżem,
Twoim namiestnikiem na Ziemi, głową czegoś tam..
- Nie kojarzę. Ale moment... Jezusie, może ty coś o tym wiesz?
- Nie, tato, nie kojarzę. Ale pójdę z nim pogadać. Po chwili wraca Jezus
zwijając się ze śmiechu i mówi:
- Pamiętacie to kółko rybackie, które zakładałem 2000 lat temu?
- No, i?
- Oni do tej pory działają!
Q: czołowa postać - za przeproszeniem - polskiej sceny politycznej?
A: Andy Warchol
Wykładowca chce nas przygotować na konfrontację z brutalną studencką rzeczywistością:
- To już nie jest gimnazjum czy liceum! Skończył się czas kucyków Pony!
kumpela tak zapyskowała nauczycielowi od matmy, ze się prawie poryczał i skończył prowadzić lekcję.
edit
tego nie przebijesz.
He, też mam coś dobrego, usłyszane dziś od kolegi.
Profesor od żelbetu wchodzi na egzamin:
- No to teraz wy jesteście pragnienie a ja jestem Sprite...
co ty masz z tym Toruńskim technikum?
Mąż pijany wraca do domu. Żona go od progu molestuje:
- Gdzie byłeś, bydlaku zatracony?!
- Nnnnaaa csssmennntaszszszszu...
- A kto umarł?!
- Nnniieeee uffiieeeszszyszszsz, tttammmm wszszszszysssszcy uuummmmmaaarrrrli.
ROTFL
Karol i Hela spędzają powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40tej rocznicy ślubu. Lecą sobie do Australii. Nagle głos pilota :
- Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość.
Marian drapie sie w głowę i mówi do Heli:
- Kochanie opłaciłaś rachunki za mieszkanie?
- Tak najmilszy, uregulowałam tuz przed wyjazdem.
- A za telefony ?
- Też zapłaciłam najdroższy.
Karol myśli, myśli, myśli...
- A ZUSy nasze popłaciłaś ?
- O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och dowalą nam karę!
Karol całuję ja tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat:
- Przeżyjemy! Znajdą nas! Te sku*wiele znajdą nas, nawet na końcu świata !
Kanadyjczyk je sobie spokojnie śniadanie (chleb z marmoladą i coś
tam jeszcze). Przysiada się do niego żujący gumę Amerykanin.
- To wy w Kanadzie jecie cały chleb? - pyta Amerykanin.
- No, tak.
- Bo my w USA jemy tylko środek. Skórki odkrawamy, zbieramy do
specjalnych pojemników, oddajemy do recyklingu, przerabiamy na
croissanty i sprzedajemy do Kanady. - stwierdza pogardliwie
Amerykanin żując swoją gumę. Kanadyczyk spokojnie kontynuuje
konsumpcję porannego posiłku.
- A marmoladę jecie? - pyta dalej Amerykanin.
- No, tak.
- Bo my w USA jemy tylko świeże owoce. Skórki, pestki i tak dalej
zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyklingu,
przerabiamy na dżem i sprzedajemy do Kanady. - puentuje pytanie
Amerykanin żując gumę.
- A seks w USA uprawiacie? - pyta nagle Kanadyjczyk.
- No, oczywiście.
- A z prezerwatywami co robicie?
- Wyrzucamy.
- Bo my w Kanadzie to swoje zbieramy do specjalnych pojemników,
oddajemy do recyklingu, przerabiamy na gumę do żucia i sprzedajemy
do USA.
Odnoszę wrażenie że muszę się udać do sklepu komputerowego w celu zakupu nowej klawiatury. Niestety gwarancja nie obejmuje oplucia...
Rozgrywki Orange Ekstraklasy w pełni. Jest duża nadzieja, że w końcu polska drużyna zdobędzie jakieś trofeum.
Przychodzi facet do turystycznego biura podróży:
- Chciałabym odpocząć.
- Słońce, woda, powietrze świeże. 500 złotych dzień.
- Nie, drogo. Coś tańszego.
- Złote piaski. Klasowe rozrywki. 150 złotych dniówka.
- Drogo...
- No, to może jezioro Śniardwy. Te samo powietrze, woda, i tylko u nas. 30 złotych.
- Drogo...
- Pieszy spacer z elementami seksu. Bezpłatnie!
- Pasuje!
- Idź pan w ch*j.
Dobre hehe:)
Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju.
- Jak się nazywasz?
- Jurek - odparł nowy. Szef się skrzywił:
- Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski.
-Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko?
- Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany.
- Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.
Wsiada nabombowany gość z półlitrówką w łapie do autobusu podmiejskiego. Przy wejściu kierowca go haltuje i mówi:
- Gdzie? A za bilet?
Gość podnosi flachę, przechyla większego łyka i mówi:
-Za bilet!!!
Trza to wypróbować...
Po latach spotkało się trzech przyjaciół ze szkoły. Chcąc, nie chcąc rozmowa zeszła na teściowe.
- Ja - mówi ten z IVd który skończył medycynę - załatwię gdzieś cyjanek i dodam kur.wie do kawy.
Ten po politechnice ( z IV c), zapodaje swój pomysł :
- Wezmę pożyczkę, kupię starej pipie Renault Clio i przetnę przewody hamulcowe. Niech się rozwali na drzewie, s*ka.
Gość z klasy sportowej, którego losy rzuciły na AR, mówi
- A ja kupię dwadzieścia tabletek Ibupromu, wezmą to wszystko do gęby, przeżuję, zrobię z tego kulę, wysuszę ją w mikrofali i zostawię na stole w kuchni.
- Ale po co? - pytają koledzy
- Wejdzie ta stara ku*wa do kuchni, zobaczy kulę i powie "Ale wielka tabletka Ibupromu". A ja wtedy wypadnę z łazienki i pie*dolnę ją siekierą w plecy...
Siedzi pedał i zoofil w więzieniu.
Zoofil :Gdyby była tu choć jedna mała muszka...
Pedał: Bzzzzzzzzzzz....
Siedzi kilku pedałów w jakuzzi, nagle na powierzchnię wody wypływa prezerwatywa.
-Przyznac się! Który pierdnął?!
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)