Mówcie sobie co chcecie, ale temat wart jest powstania.
dzisiaj na geografii kobieta zabiła mnie dwoma tekstami (aż je sobie zapisałem):
1. "Albo nie ma ich prawie wcale, albo nie ma ich prawie w ogóle."
2. (dyktuje) "oblicz amplitudę dobową powietrza i średnią amplitudę dobową"
A teksty "ukochanych kolegów i koleżanek" też podpadają? Bo tych jest więcej.
Dziś nasz facet od WOS - u (baaardzo poważny pan) chciał zaszpanować wiedzą geograficzną i stwierdził, cytuję:
"Do Unii przystąpiły państwa Półwyspu Apenińskiego: Hiszpania i Portugalia".
ja mam troche niepoprawna babke od gegry bo nasza lekcja wyglada tak, ze przepisujemy slowo w slowo, kropka w kropke (!) podrecznik do zeszytu a jak ktos sie spyta po co to pisac skoro to jest w ksiazce to mowi "zebys sie pytal". pomijajac fakt ze ma wielka myche na pol twarzy prochno na zebach i wielka niebieska pulsujaca zyle na szyji (nie przesadzam, bog mi swiadkiem ), to jest to wyjatkowo wredne babsko, u ktorej jak "halas" przekracza na lekcji 0,001 dB to juz sie babeczka cisnieniuje. ogolnie dosc barwna postac ;p
a ja nie lubie takich tematów, bo wszyscy się przescigają w pisaniu co fajniejszych tekstów, a nikt nie czyta tego co piszą inni xP
joemonster.org xd
uścislając - rodzynki z wykładowców :}
no właśnie. takie wyszukane w sieci to nie ten temat. mówię o tych prawdziwych, które sami przeżyliśmy. Dwa lata temu mój nauczyciel od historii opowiadał o Monte Casino. Potrafił budować piękne zdania, dzięki którym uczniowie zapominali o bozym swiecie i sluchali tego co on tak pięknie i z pasją mówi:
" Nikomu nie udawało się zdobyć Monte Casino. Wynajęto nawet Murzynów, świetnie wyszkolonych najemników, którzy po prostu albo wykonali rozkaz, albo ginęli. - tu zastanowił się chwilę - no, w tym przypadku akurat ginęli."
http://9lo.linuxpl.com/forum/index.php?showtopic=40&pid=10456&st=60entry10456
mam takie małe zestawienie naszej matematyczki z pierwszego półrocza pierwszej klasy. potem się przyzwyczailiśmy i przestaliśmy zapisywać
1.
pM: Sajdak, do odpowiedzi!
J: Ale mi się nie chce.
2.
pM: Zdefiniuj tę defincję.
3.
pM: W gimnazjum się uczy, w podstawówce się uczy, przychodzi do liceum i dalej nie umie.
J: Człowiek się całe życie uczy...
4.
pM: Jak cie kiedyś walnę, to się potem wyprę, że cię walnęłam.
5. [o wartości bezwzględnej]
K: A jak to można wykazać namacalnie?
pM: To jest zabronione prawnie.
6.
pM: Sajdak, co on ma zrobić?
J: Nie mam zielonego pojęcia.
7.
pM: Wazeliny ja nie lubię, za tłusta.
8. [pM. rysuje w układzie współrzędnych kropkę]
pM: A jaki to byłby wektor?
S: Samotny.
9.
pM: Kostek, przesiądź się.
K: Ale ja nie mogę do tyłu, mam wadę wzroku.
pM: Ale ja mówiłam o drugiej ławce.
K: Aha, nie widziałem.
10.
pM: No i głupio.
K: Dlaczego?
pM: A tak se.
11.
S: Mogę to zmazać?
pM: Tak, ale nie wiem, dlaczego ty, a nie dyżurny.
S: Ja jestem dyżurną.
12. [napisane na ścianie: o matematyce]
To jest Matrix - nie daj się omamić...
13. [o sprawdzianie kolegi napisanym na wyjątkowo obszarpanej kartce]
pM: Moskała, ty chciałeś zjeść tę kartkę?
M: Tak, ale taka niedobra była.
14.
X: Całą noc się uczyłem.
pM: Jedną tylko?
15.
pM: Wiesz co, z tyłu to ty głupio wyglądasz.
16.
pM: A mówią, że uczeń myśli...
17.
pM: Jaki jest stan waszej wiedzy?
[cisza]
pM: Ja patrzę i widzę...
18.
pM: Boże, Andrzej, jak ty bredzisz.
19.
pM: Ty tu normalnie tyłkiem siedzisz, a twoje myśli w przestworzach.
20. [podsumowanie]
pM: Ja będę pobierała opłaty za program rozrywkowy.
W rolach głównych:
pM - prof. Matysik
J - Jędruś
S - Sandra
K - Kostek
laughing out loud rolling on the floor peeing my pants
lmao
Z lekcji historii.
prof.: Nie będę zajmował się historią kultury, ponieważ po pierwsze - jesteście biol-chem i mało was to obchodzi, a po drugie i ważniejsze - mam problemy z rozróżnianiem kolorów i w konsekwencji na sztuce się nie znam.
prof.: Mówiąc o Krecie nie możemy zapomnieć o roli tego miejsca w mitach (...) Inny przykład - Zeus. Będąc dzieckiem nie został wchłonięty przez swojego tatę i tak o to, proszę państwa, wylądował na wyspie. Nieco później zjawił się tam po raz kolejny, ale co robił, to wam nie powiem, bo się wstydzę.
Ktoś: Co robił?
prof.: Brzydkie rzeczy. Wszak na Krecie spłodził jedno ze swoich dzieci.
Po którymś już potknięciu o próg (ma przy swoim biurku takie podwyższenie), zwaleniu mapy i walnięciu o stojak:
- Wiecie, jestem duży i mam małe problemy z koordynacją.
Kolega z koleżanką wpadają zdyszani do klasy pięć minut po dzwonku:
J: Przepraszam, panie profesorze, ale na zapiekanki czekaliśmy.
prof.: Ty mi nie mów o zapiekankach, bo się zaraz zacznę rzucać z głodu.
Zauważając pszczołę na oknie:
- Tylko bez paniki, zaraz ją znokautuje.
Po 2 minutach męczenia się z pszczołą.
- Trzeba jej klapsa dać to poleci.
Po kilku lekcjach zorientowaliśmy się, że facet ma małego bzika na punkcie kobiet. Jedna z wielu podobnych aluzji:
- Bo wiecie, kobiety to piękne istoty, ale trzeba na nie uważać. Nigdy nie dajcie się zamroczyć kobiecie, bo będzie wami sterować do końca życia. Ta klasa jest ewidentnie zniewieściała, mają przewagę, więc radziłbym mieć oczy szeroko otwarte.
Geografia (nasza pierwsza lekcja):
- I mamy śliczne zeszyciki, proszę bardzo, zapisujemy temat. Zostawić miejsce na stronę tytułową i jedną kartkę wolną. Trzy krateczki od góry piszemy "lekcja".
Do kolegi z pierwszej ławki:
- Ależ dzieciaczku, nie bazgrzemy tak brzydko. Ładnie piszemy. Staramy się.
Piszemy temat, podkreślamy - wybrać sobie jeden kolor i do końca roku tym samym podkreślać. Nie używamy korektorów. Po temacie stawiamy kropkę. Trzy krateczki odstępu w czwartej piszemy punkty. Po punktach cztery krateczki odstępu - "Ad. 1" czyli odpowiedź na pierwszy punkt. A potem sprawdzę wam zeszyciki i będziemy mieć piękne oceny.
Potem:
- Co to jest dzida?
Pomruk po klasie, wszyscy się patrzą po sobie.
- Jedynka, słoneczka. Dzida to jedynka, dopalacz to dwója. No przecież powinniście wiedzieć!
porzucam mięskiem. ® to mój polonista
'Ta pipa w korach zrobiła z was ciamajdy'
'Stoi przed Państwem pierwszy ku*as RP'
'Jak widzę, że nie ma kontaktu, to jak strzelę w pysk od razu idzie lepiej'
'Pod prysznicem to się seks uprawia'
Koleś od histy (facet wysokości że tak powiem niezbyt powalającej )
Włazi za ten taki stojak do map (bo za nimi sa inne i chciał zmienić). No i wlazł tam, buty mu tylko wystają i gada:
- Ej... słychać mnie tutaj? (wychyla sie zza kranca mapy) dobra, zaraz bede mówił znajdziem teraz jakąś mape sensowną, bo bez mapy to jak copperfield w radiu
również ten sam historyk odkrył dość dziwną rzecz:
"w dawnych czasach monety były z metalu. Teraz mamy papierowe"
Ja mam cytaty głównie z koledzy&koleżanki:
Prof: No to A. poda nam przykład skały luźnej i zwięzłej.
A. (Po długim namyśle) Kamień?
Prof: No, E., co było pierwsze - jajko czy kura?
A. (Z pełną powagą) Koń.
Prof: Co należy sprawdzić u nieprzytomnego?
E. Tętno...
Prof: Dobrze. Co jeszcze?
E. Puls...
Prof: Ale to to samo. No, pomyśl. Co jeszcze?
E. (Po namyśle, niepewnie) Serce?
(Ta sama lekcja PO)
Prof: Przyczyny omdleń. Proszę.
E. Niedotlenienie, głód, wyczerpanie...
Prof: Coś jeszcze. No? (Pochyla się i dotyka palcami kontaktu, który ma na wysokości krzyża, patrząc znacząco) Jaki jeszcze powód?
E. Urazy mózgu?
Religia. Hałas niemiłosierny. Ktoś pyta, czy może wyjść do łazienki.
Prof: Ciszej, proszę! Kto pyta?
A. Nie błądzi.
Z. Proście się, a będzie wam dane.
J. A ty co jesz? Kanapkę z kałdunem? (Myślałem, że umrę)
T. (Wydaje dziwne odgłosy)
M. Co ty robisz?
T. Patrz, jestem żółwiem. (Kłapie paszczą)
M. (Zdziwiony) Ty idiota jesteś, a nie żółw!
Wychowawcza. Pogadanka nt. alkoholu. Mamy grzecznie odmówić, gdy wychowawca proponuje, by się napić.
W. Napij się, Z., będziesz równy gość!
Z. Jestem rowerem.
J. Piłeś, nie jedź!
Chemia.
Prof: Mój pies to nie umie schodzić po schodach.
T. A to leniwiec...
Prof: (Z wyrzutem) Nie mów tak...
Prof: Podczas potopu szwedzkiego Polacy wsławili się obroną Jasnej Góry. Był tam klasztor. Kto wie, jacy tam byli zakonnicy? Może P.?
P. ... Najświętszej Maryi Panny?
Prof: (Patrzy intensywnie na P.) Zabiję cię za tych Krzyżaków.
Ja mam jedno, ale za to absolutny autentyk i to jeszcze z podstawówki. Ósma klasa, geografia, Aśka Sroka podchodzi do mapy. Nauczycielka pyta:
- Asiu, jaka jest stolica Słowacji?
Cisza, konfuzja. Bardzo długa. Naprawdę długa. Po chwili cicha, nieśmiała odpowiedź. A raczej pytanie.
- Islam?
Ja też mam autentyki. I to ze studiów już. W sumie takich perełek to by się mnóstwo uzbierało, ale jak mam tak wypisać, to sobie zapomnę...
Wykład z wytrzymałości materiałów, drugi rok, ostatnie piętro głównego budynku PK, sala ma okna na obecną Galerię Krakowską, która w tamtych czasach była kilkudziesięciohektarowym placem budowy, rozkopanym od dobrych pięciu lat, a na pewno najwięszą i najsławniejszą inwestycją budowlaną swoich czasów, co to o niej nawet moja babcia słyszała. Wykład prowadzi profesor P., miły starszy pan, utytułowany inżynier, co jeżdzi na konferencje do Finlandii i przyjmuje delegacje z Japonii. Słoneczko świeci, profesor właśnie wypisał jakiś nieziemsko ciekawy wywód na tablicy, teraz stoi przy oknie i nieobecnym wzrokiem wpatruje sięw bliżej nieokreślona przestrzeń. Mija dobre dziesięć minut. W końcu pyta, zdziwionym głosem:
- Państwo nie wiedzą co oni tu budują?
<gleba>
Wykład z architektury i urbanistyki. Dr. K. [co skromnością nie grzeszy]:
- Skończyłem architekturę i budownictwo. Jestem wspaniałym architektem i bardzo dobrym konstruktorem. Wy macie szansę zostać dobrymi konstruktorami, gdy skończycie te studia. Ale architektami zawsze będziecie do dupy.
Egzamin z algebry. Prof. P. zabiera koledze ściągę. Po pięciu minutach zabiera mu następną. Przy kolejnej:
- Dużo ma pan tego jeszcze?
Zaliczenie projektu u dr C.
- Co pani myśli o macierzy sztywności?
Ja:
- No, ten, to jest taka bardzo fajna miacierz...
Ten sam dr C., do kolegi, na zajęciach:
- Wygląda pan jak po lokalnym derby Cracovia - Wisła.
Dr C., pierwsze ćwiczenia.
- Kto jest waszym starostą?
Ktoś z sali:
- Jeszcze nie mamy starosty.
- Dobrze, to zrobimy demokratyczne wybory. - Zwraca się dokolegi w pierwszej ławce: - To może pan?
[Od siebie pragne dodać, że rzeczony kolega M. jest naszym starosta od tamtego czasu]
Dr C.:
- No to dziś zrobimy sobie "Chwilę prawdy".
Rysuje na tablicy temat zadania.
- No to proszę po kolei, od pierwszej ławki.
Podchodzi M., żałosnym wzrokiem spogląda na tablicę.
Kolega D., z ostatniej ławki, tajemniczym tonem:
- To jest twoja chwila prawdy...
- Panie D., kolega wygląda jakby to jednak była "Rosyjska ruletka"...
Laboratoria z mechaniki budowli, z tym samym dr C. Zadanie polega na zbadaniu ugięć belki w sposób doświadczalny. Co sprowadza sie do założenia dwóch obciązników, każdy po 3 kg, i zmierzenia ugięcia za pomocą "bardzo spacjalistycznej aparatury"
Dr C.:
- Poproszę dwóch mężczyzn do dziwgania ciężarów.
Podchodzi D. i W.
- "Mężczyzn" powiedziałem...
Chwilę później."Bardzo specjalistyczna aparatura" nie chce działać.
- Mam ty bardzo specjalistyczny sprzęt do naprawy "bardzo specjalistycznej aparatury"
Po czym wyciąga z szuflady klucz francuski i wali nim w obudowę...
Kolejne laboratoria z C. Dr rozdaje wszystkim dziewczynom gąbki. Takie zwykłe, łazienkowe, tylko takie pokarbowane z jednej strony:
- Na podstawie naszych dzisiejszych pomocy naukowych, proszę się do końca zajęć zastanowić nad zagadnieniem minimum globalnego.
Na koniec zajęć:
- No i jak, proszę pań, jakie wnioski?
Ja:
- No, ten...W układach przestrzennych może występować więcej niż jedno minimum globalne.
- Ale skąd takie wnioski? Przecież to jest zwykła gąbka...
Dr C., po laboratoriach w tunelu wiatrowym:
- Nie czujecie się jacyś tacy...wydymani?
Laboratoria z geologii. wchodzi kolega O., lekko ciężkawy w pomyślunku i pyta:
- Przepraszam, czy mogę odbyć?
Pani dr. S.: - Co odbyć?
O.: - ...zajęcia?
Ćwiczenia z wytrzymałości materiałów. Mgr. Z.:
- Wiecie jak się robi znaki drogowe?
- Nie
- Rurka w rurkę...
To z kanadyjczykiem jest debesciarskie:)))
Moja geografica do kolegi:
-co ty tutaj robisz?
-siedze
-to posiedzisz jeszcze sobie troche dluzej
A moja anglistka zawsze mowila: "patrzalam do dziennika":)
a moja nauczycielka od rachunkowości mówi "w szkole było sześciuset uczni". ZAWSZE.
prof: czy macie długopis?
ktos z pierwszej łąwki : nie nie mamy
prof: to zaspokoję sie ołówkiem
prof od fizyki: Czy pani rozumie co pani pisze? (na tablicy)
K. : Staram się?
cuż za trafne porównanie
zawsze jest jakiś plus. konktetnie? 0% ostrzeżenia.
'chocby polowa klasy miala bole owulacyjne, a 2 polowa menstruacyjne, to ja i tak sprawdzianu nie przeloze' - doktor od historii. nadmienie tylko, ze przeklada kazdy sprawdzian jak go ladnie poprosimy. raz nawet dwa razy.
'jak mawialy starozytne gumisie - co sie odwlecze to nie uciecze. wyciagac karteczki.' oraz 'o jeżu rozjechany!' - xiąc
'prosze wlozyc termometr do wody o temperaturze -5 stopni' , 'narysujmy sobie teraz przyslowiowa tabelke' oraz 'widzimy ze na wykresie powstal nam trapez. jesli ktos zna wzor na pole trapezu, to prosze obliczyc. ja podziele go na prostokat i trojkaciki.' - fizyczka
'giertych chce nas przekupic podwyzkami.. ja pieprze takie podwyzki!' - polonistka
i powiedzialabym ze szlo by Ci lepiej niz jej.
Ech, teksty nauczycieli... Zapisywałam przez całą trzecią klasę gimnazju, wyszło 17. stron.
Wybrane:
Biologia:
'Wymiana gazowa, jak sama nazwa wskazuje, jest to wymiana gazowa'.
'Może się tak zdarzyć, że lekacja będzie trwała 45 minut'
'Jak wszyscy to wszyscy, babcia też!'
'Uległo zmianie, czyli, że tak powiem, drgnęło w rajstopach'
Fizyka:
'Taka ta lekcja dzisiejsza jest nasza dzisiejsza'
'A ty rozwijaj się i nie zwiędnij jak płatek róży'
'Czwóreczka jak gołąbek poszła spać'
Matematyka:
'Kwadrat w żadnym wypadku nie może być czworokątem!'
'W trójkącie jest przyjemnie' ;]
Polski:
do kolegi, który dziwnie zachowywał się na lekcji:
'Piotrze... Co się stało? (po chwili) Zamknąłeś się w łazience?' ;]
Podczas robienia plany wydarzeń z Romea i Julii:
Nauczycielka: To co będzie w następnym punkcie?
Agata: Noc poślubna, noc poślubna!
N.: Rany, Agata, Ty ciągle o tej nocy... Dobra, napiszcie.
<klasa pisze>
A: Proszę pani, a w jakich oni pozycjach...
OGROMNY wybuch smiechu.
A: ...społecznych się znajdowali?
O Jezu, z fizyki to mam chyba najgorszą nauczycielkę świata, jest tragiczna ^^ Ostatnio jeden z drugoklasistów na lekcji powiedział do niej 'Mam takie samo podejście do fizyki jak pani. Nie mam o niej pojęcia'. Mimo całej swej niekompetencji potrafiła wstawić mu dwie pały ;]
nauczycielka biologii, bardzo mało dowcipna pani z takim zezem, że nie wiadomo na kogo patrzy do poki nie zacznie rzucac nazwiskami, powiedziala kiedys bardzo ostro i poważnie:
nie macie co ściągać, ja mam oczy z tyłu głowy, wszystko widzę!
a moja od matmy: "I won't can check it for tomorrow". A akcent miała jak unknown terrorist.
nauczycielo od PO:
- no bo wiecie, kiedyś prezerwatywy robiono ze świńskich jelit.
-(laski w ryk śmiechu)
- no co tak kwiczycie?
-(dalej to samo)
- Jak któraś pękła to właśnie tak samo się darły...
A ja bardzo dotkliwie odczułam, wraz z kolegą, półtorej godziny nudnych zajęć.
Z nudów wymyśliliśmy kilka nowych nazw dla wykładanych przedmiotów.
Ustroje powierzchniowe - Turboch.ujoza
Metody komputerowe - mózgo-miazgo-mikser
ale z Kolegą czy z kolegą?
Z Kolegą.
o-ho.
daj zdjecie kolezanki
bez dowodow nie uwierze
świeżutkie, dzisiejsze:
"S., pierniczysz jak sarenka w lesie".
Moje też świeżutkie:
Religia.
P: No, to Emilka nam odpowie na pytanie.
Arek: Ja wiem?
P: Ty jesteś Emilka?
Arek: Czasami...
I: Tak, dla ojca w nocy to ty jesteś Emilka...
Z: Albo dla klientów.
Edit: O, i dzisiejsze "kwiatki" ze sprawdzianu z historii... Czy ja uczę się w jakimś Zagłębiu Tępoty?
(Wojny RP w XVII w. Szwecja vs Polska)
Przyczyny, dla których do wojny przystąpiła Szwecja:
- chciała przyłączyć Inflanty do Polski
- reforma ANGLII szwedzkiej
Przyczyny, dla których do wojny przystąpiła Polska:
- reforma armii szwedzkiej
Podaj słowa hymnu mówiące o wojnach RP w XVII w: "Marsz, marsz, Dąbrowski"
(Tekst źródłowy - list Sobieskiego do Marysieńki)
Podaj rodzaj źródła: pamiętnik
Adresat tekstu: Maryja
Nadawca tekstu: Tu padły różne, naprawdę różne odpowiedzi - od Marysieńki po wezyra (który mignął gdzieś w tekście). Ale ten był zabójczy:
Autor tekstu: Stęskniony i kochający
Miły pan od filozofii (lat 34) na wykładzie, gdzie średnia wieku studentów to mniej więcej 35lat, a mowa o filozofach antycznych: "oni byli - nie bójmy sie tego słowa - homoseksualistami"
moj father profesorem raczej nie jest, przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo, ale wczoraj podczas ogladania filmu "ostatni samuraj", kiedy tom krus mowil coś mniej wiecej takiego "oni są niesamowici. cale zycie dziecn w dzien szkolą się w tym, czego zaczęli uczyć się jako dzieci", stwierdził:
- ten, kto uczył się władać mieczem ćwiczył cały dzień. Ten, kto strzelać łukiem, cały dzień strzelał łukiem. A herbaciaz caly dzień parzył herbaty.
nieem czemu mnie to rozbawiło. jakoś tak wyszło.
same here
u was widzę cała rodzina taka dowcipna, co? xd
mamy oryginalne poczucie humoru.
a wszystko co oryginalne, jest... co sie paczysz? nie wiesz? ;p a co ku.rwa, nie wolno? krzywo sie spojrzysz i wpierdolz kim ja pracuje...
Dzisiaj na geografi:
Pani: W erze archaicznej powstawało atmoswera beztlenowa.
Magda: A to czym w tedy oddychali ludzie?
matko. jutro probna maturka z polaka a tu dostalem takimi bykami ;]
Mnie też zabiła na wychowawczej
/kochajcie ,ale nigdy siebie i co innego/
gramy w "państwa i miasta".
cza znaleźć pisarza na "p"
ruda: Piłsudski!
psor: a co on napisał?!
ruda: no a kto niby napisał ten... hymn?
Gracie w państwamiasta na lekcji? Gruuubo. Piłsudski coś tam napisał. Kiedyś wiedziałem dokładnie, ale już nie wiem. Kiedyś wszystko o nim wiedziałem. Wszystko.
zastępstwo było.
matko no co ja robie w tej szkole.
WOK (ponoć "wiedza o kulturze, ale ja mam na pierwszej stronie "wojna o kartofle):
Zalew: no no, ja widziałem takie pofalowane budynki w kołobrzegu. (chodziło o cechy charakterystyczne baroku)
Psorka (ta sama co na polskim była): wstyd sobie robisz.
Zalew: ale ja nie mówie ze to od razu barokowe było, moze ty bylo poskie...
W takich chwilach dziękuję opatrzności, że mnie nie objęła reforma edukacyjna.
nauczyciel wosu we lwowie: "otwieraj ty zipko(cipko)!" "co on tam trzyma w twojej dziurce?!" "no otworz do k*rwy" (z płaczem w głosie) "no prosze otworz te drzwi"
z serii o profesorze R. od matmy. nie tylko w mojej klasie się akcje działy. koleś po 50, wysoki, poół łysy, kwadratowy łeb... budzi śmiech jak się patrzy, a do tego wszystkiego...
__
otwiera teczkę na początku lekcji.
(do siebie) -cholera (/)
- znowu zapomniałem kodu
wyciąga śrubokręt z marynarki (!) i wyłamuje dwa zamki. otwiera, i po chwili...
- k.... WZIĄŁEM TECZKĘ KUŹMICZA.
__
raz wyszedł ze szkoły, na nastepny dzien patrzy a tu nie ma jego fury. stwierdizl ze zglosi kradziez samochodu jak wroci z pracy, bo jak poojedzie autobusem to i tak sie spozni. wchodzi na teren budy a tam jego samochód. po prostu dzień
wcześniej przyjechał samochodem, a pojechał autobusem >_>
__
Rysuje wykres.
pauza...
- k...., coś mi się nie zgadza. jak ja wam podyktowałem tą definicję?
__
pisze zadanie na tablicy, napisał, odwraca się.
- umiecie to?
-nie...
- ja też nie - i zmazał.
__
pisze zadanie i z nudów zaczyna je liczyć. Skończył. Sprawdza wynik z wynikami w podręczniku, zrywa się na równe nogi, zasłania plecami tablicę i wrzeszczy:
- NIE PISZCIE TEGO!
__
w połowie sprawdzianu se zaczął śpiewać:
-lecę bo chce.. lece bo zycie jest zle... bardzo lubię tego Markowskiego.
koniec
I to właśnie było w tym najśmieszniejsze.
Avada - dobrego macie profesora, co klnie na lekcji.
No to ja teraz:
(Temat o materiale skalnym przenoszonym przez rzeki)
Prof: Co to jest? W wodzie pływa i się nie rozpływa?
A: Człowiek.
Prof: Jedna tylko uczennica z tego piątkę dostała. X z II F.
O: X? Znam ją, siedzi ze mną na rosyjskim!
Prof: Ona chodzi na rosyjski?
O: Nie.
Prof: Wymień rodzaje ran postrzałowych.
O: (Męczy się)
Prof: Jedne to ci ta koleżanka z tyłu podpowie, ta w okularach.
O: (Myśli)
Prof: No, jak kula utknie w ciele, to rana jest...
Koleżanka w okularach: (Naburmuszona) Ślepa...
Prof. D: Najpierw był punkt rzymski, potem podpunkt a... nie, potem był punkt pierwszy i drugi, a w podpunkcie a... Nie, był drugi rzymski... To znaczy punkt trzeci arabski... itd.
Kawałki skał niesione przez wodę.
mój pan od matematyki zawsze ciekawe tekściki rzuca
- " boszz za jakie grzechy mnie skazałeś tak ułomną klasą!"
- "was to chyba ze szkoły specjalnej wywalili jak ją zamykali, zostawili w worku po ziemniakach pod szkołą i dlatego was przyjęli !"
- "jak się nie zamkniesz to tak w ryj dostaniesz, że się obrócisz 5 razy w okół własnej osi"
- "jak się nie uspokoisz to tak w ten pusty łeb dostaniesz, że na para olimpiadzie wylądujesz"
- "wasz poziom ineligencji jest głebokości wyschniętej kałurzy"
- "jak na to pytanie nie odpowiesz to chyba wyskocze przez te okno na główkę"
- "ehh kolego, ty pewnie zamiast robić zadania domowe to już praktyk szukasz, co będziesz robić? kopanić rowy?"
ehh tam wszytkiego nie pamiętam ale często takie różne tekściki lecą.
E tam, standardowe.
KałuŻy.
A propos, genialna sygnaturka. Skąd to wzięłaś?
Albinka - nie ma za co.
syganturka to cytat z "Jedanaście minut" Paulo Coelho .
często jak czytam jakąś książkę i spotkam jakąś ciekawą myśl zapisuję ją sobie w pamiętniku. a u Coelho można spotkać wiele takich sentencji
jeszcze raz piszę, za błedy ortograficzne przepraszam, staram się pilnować i sprawdzać, ale nie raz coś przeoczę
[jestem dyslektykiem]
albo poprostu nie chciało im się uczyć i tak się usprawiedliwiają :}
o przepraszam !
u mnie to nie leniestwo . bo z polskiego mam piątkę!
"... Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć!"
Nie no, żartuję. Wybacz, Satanio. Zapomniałem.
Bardzo bym chciała wpisac tu teksty kultowej profesorki z mojej szkoły. Ale się boję , że mnie cenzura zje, zarówno za treść jak i formę.
a ja i tak bardzo chetnie bym sie zapoznal
u mnie na studiach, jest taka miła pani, która gnębi dyslektyków twierdząc, iz nie jest to choroba, tylko zwykłe lenistwo i niedbalstwo, oraz zaniedbanie przez rodziców
moja nauczycielka stwierdziła, że powinnam spać ze słownikiem .
a mama mówi, że jestem leń .
najgorsze jest to że robie często błedy w takich prostych wyrazach , już znanych od podstwawówki .. to jest najbardziej żenujące .
a wkurza mnie jak mi się literki mylą , najczęściej: p z b
no i z tablicy na matematyce chyba sie jeszcze nie zdarzyło żebym dobrze przerysowała jakąś figurę geometryczną . zawsze rysuje lustrzane odbicia .
z polaczenia cytatu i pierwszego zdania odpowiedzi dopiero tresci zabronione moglyby wyjsc :P
Ups! No widzisz? Jeszcze cytować nie zaczęłam, a już przemycam ;P
Sihaja, no !
czekamy na teksty twojej profesorki x D
przynajmniej ja ^^
a ja na zapoznanie wieczorkiem khy khy XD
chyba nocą x D
Child - wpadasz. Tylko daj znać kiedy, to otworzę okno XD
No dobra, weźmy wersje... eee... łagodniejsze:
Opis sorki: babka 70 lat, włosy farbowane na jasny blond, odpala jednego papierosoa od drugiego. Temperamentna jakich mało, tornado, nie kobieta. Ja mam szkołę specyficzną, więc proszę się nie dziwić.
Sorka, podczas gdy kumpel stoi przed nią, nagle się podnosi i krzywi. Kumpel patrzy na nią pytająco.
Sorka: Przepraszam, ale strasznie mnie spodnie cisną. Nie obrazisz się?
Po czym rozpina rozporek, ściąga spodnie do kolan i siada z powrotem za biurkiem.
Sorka: Ja to was nie rozumiem, dziewczyny. Jak ja byłam w waszym wieku, to mi się noga z nogą nie schodziła.
Kumpel mówi. Trzej inni wchodzą spóźnieni na zajęcia.
Sorka do kumpla mówiącego: Przestań, k..., bo te trzy ch... wchodzą.
Pociąg. Trochę ludzi jest, ale obok kumpa akurat miejsce wolne. Nagle wsiada sorka i staje przy drzwiach. Kumpel z całych sił próbuje się stopić z otoczeniem. Nagle sorka go zauważa i wydziera się na pół pociągu:
- X, ty ch...., czemu nie mówisz, że obok ciebie miejsce jest?
Ja z kumplem wchodzimy do sorki na zajęcia, żeby jej coś przekazać. W sali siedzą ludzie z roku niżej. Po krótkiej rozmowie sorka mierzy nas wzrokiem.
Sorka, do kumpla, przyglądając się mi uważnie: To ty ją teraz użytkujesz?
Są jeszcze bardziej hardkorowe, ale może kiedy indziej
Wykładowca filozofii:
- „Jak się kochają, to się zaczepią” (o żywiołach)
- „Zło bierze się z głupoty”
- „Kto jest najmądrzejszy ze studentów filologii polskiej? Widać po oczach”
- „Co to jest sprawiedliwość? To, co silniejsi uznają za dobre”
- „Pamiętajcie państwo, ja na egzaminie wszystkim sprawdzę, czy macie cnotę, czy nie” (podczas wykładu o Arystotelesie)
- „Te studia są dziwne” ( o kierunku filologii polskiej)
- „Człowiek gwałci naturę”
- „Własna myśl jest rzeczą najpewniejszą” (wyrwane z ćwiczeń na temat filozofii św. Augustyna)
- „Ludzie czasem odczuwają potrzebę wierzenia w cuda”
- „Życie Kanta było najtrudniejsze” (czemu? nie wiadomo do dziś )
Wykładowca literatury staropolskiej:
- „Kiedy Jan po raz pierwszy spotyka Jezusa? Nie wiecie? Kiedy Maryja przybywa z wizytą do św. Elżbiety”
- „Staropolska kobieta była zazwyczaj nieco posunięta w lecie [...], potrącona przez rydwan czasu”
- „Cholera jasna” (kiedy podczas wygłaszania wykładu zapomniał, co ma powiedzieć)
- „Zajęcia intelektualne są szkodliwe dla zdrowia”
- „To był pikuś w stosunku do tego, jak była realizowana cenzura kościelna w XVI wieku” (o cenzurze komunistycznej)
Wykładowca wiedzy o teatrze:
- „Żebyście państwo wiedzieli, że coś takiego w przyrodzie jest” (uzasadniając nam pokaz czasopism o teatrze)
- „Do każdego człowieka należy mówić dwa razy to samo” (aby zrozumiał)
- „Zakochanie to kwestia przemijająca” (podczas omawiania „Romea i Julii”)
- „A wiecie państwo jak po czesku brzmi słynny cytat z Hamleta? Bytka albo nie bytka, oto jest zapytka”
- „Pani ma u mnie żółtą koszulkę lidera” (do pewnej dziewczyny, która odpowiedziała poprawnie na kilka pytań z rzędu)
- „Pokaż mi swoją recenzję, a powiem ci, czy umiesz studiować”
Ja mam takiego "ciekawego" nauczyciela od techniki.
Cała nasza klasa nazywa go "zawsze uśmiechniętym panem Grzesiem od techniki". Warto wspomnieć, że gościu ma wiecznie minę pod tytulem "jak-ja-mam-tego-wszystkiego-dość".
(w czasie klasówki, spaceruje po klasie)
"Weź stąd ten plecak, bo jak będę chciał przejść, to go zdeptam. A będę chciał przejść"
(wysłał kolegę Patryka do kąta)
"Patryczku, nie opieraj się o ścianę. Poradzi sobie sama, naprawdę."
[po pięciu minutach]
"Kolego, szafa też nie potrzebuje twojej pomocy"
"Wstań"
[kolega siedzi i patrzy, jagby facet do niego po chińsku mówił]
"No wstań..." [robi przy tym wymach ręką w kierunku tylnej ściany]
(kolega wstaje)
"Zasuń krzesło [macha ręką w swoim kierunku] wyjdź [robi wymach w bok] podejdź do kosza na śmieci [wskazuje kosz] i go popilnuj przez resztę lekcji."
[po pięciu minatch, kiedy kolega się odwrócił]
"Ale nie odwracaj się, bo ci kosz ucieknie"
Poza tym, notorycznie rzuca tekstem
"Widziałeś/widziałaś kiedyś latającą kredę/długopis/dziennik/zeszyt/pórnik/czy co tam mu w ręce wpadnie?"
pG:"Czy widziałaś kiedyś latające klucze?"
Kol.:"Tak, mój były katecheta na PDŻ we mnie rzucił, żebym się uspokoiła" [autentyk, z Zielonej Szkoły. Lekcje były na powietrzu i grzebała w ziemi. Prawie wtedy tymi kluczami dostalam]
(sprawdzanie obecności)
pG: "Szymon Bułka."
S[oburzony]: "Bałko!"
pG: "Dobra, umówmy się, że Szymon pędzie albo Bułka, albo Białko"
W mojej szkole jest to nauczyciel rzucający najlepszymi tekstami. Na krótko co prawda przebiła go matematyczka ze swoim:
"Nie ma czegoś takiego, jak większa i mniejsza połowa. Ale pewnie i tak większa połowa klasy tego nie zrozumie."
Ale odeszło w zapomnienie po tygodniu.
child, masz cos z paszkiem?
'prym' wymiara.
matme podstawowa. dobrze sie na tym spi
ja jeszcze tego nie miałem. wtedy to były zajęcia dodatkowe. tak czy siak paszecki, czy sie spi czy nie, świetnym pedagogiem jest. choć jak nie liczy to zasypia, np. na kolokwiach.
jeszcze mu sie nie zdarzylo zasnac
Tak mi się teraz przypomniało z dawnych czasów na PO.
Klasa rozmawia zbyt głośno, a ma przecież czytać podręcznik:
<kobitka> Wsadźcie książki w nos i bądźcie cicho wreszcie!
Lekcja informatyki:
"Internet to międzynarodowa sieć komputerowa. Wy często jęczycie, że wam internet wolno chodzi, a jak on działa?" głucha cisza, staramy się nie wybuchnąć śmiechem. Pani ma zwyczaj mówić w tak rozbrajający sposób, że nawet najtwardsi wymiękają " Do waszego komputera, siecią bezprzewodową, są ściągane informacje z serwera. Z Nowego Jorku, z Warszawy, z całego świata, wasz komputer to pobiera i pobiera i pobiera... Czujecie ten ból?!"
W tym momencie jakoś dziwnie wszystkim długopisy pod stól spadły
Geografia:
Nauczycielka: No to może pokażesz mi teraz góry Ural?
Sylwia: [pokazuje jakiś mały obszar w centum Uralu].
N: S., to nie są całe góry Ural!!!
S.: Ale tutaj jest napisane: "Ural".
N:Skoro tak twierdzisz...
Angielski:
N: Proszę wyjąć długopisy, otworzyć zeszyty i zapisać temat lekcji.
Pawełek: A jak ktoś nie ma zeszytu?
N: Niech napisze na kartce.
P.: A jak ktoś nie ma kartki?
N: Masz dwa wyjścia: zacząć akcję protestacyjną, albo pożyczyć kartkę od kolegi.
Historia:
Opis nauczycielki: Ma jakieś 40 lat, nałogowo farbuje wlosy zieloną pianką koloryzującą. Stara się mówić tak długo, by na napisanie notatek nie wystarczyło czasu i mogła nam zadać mnóstwo pracy domowej.
N (do gadającego ucznia): E., czy mógłbyś zamknąć usta, odwrócić się przodem do tablicy, wyjąć zeszyt przedmiotowy i piórnik, znaleźć w piórniku długopis, otworzyć zeszyt przedmiotowy i zanotować to, czego od dwudziestu minut próbuję was nauczyć? Z góry dziękuję Ci, E., za wykonanie polecenia.
Dobre, zwłaszcza to z Uralem
Facet od wosu: "Polityk, policjant, żołnierz - płacimy im za to, by byli gotowi zginąć".
Łoł. Hardkorowo.
ja bym powiedziała, że nie super.
Japonistyka, II rok, zajęcia z kanji - chyba najzabawniejsze ze wszystkich.
Pati: Bo wie sensei, wszystkie nasze znajome Japonki mówią, że chcą znaleźć męża Polaka.
M.-sensei (Japonka): A po co?
Poza tym M.-sensei zawsze powtarza, że nasi panowie, jako że trudniej niż paniom przychodzi im nauka krzaków, mają "defekto mózgu". To zapewne nieźle wyraża jej poglądy na temat polskich mężczyzn
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)