jak wyobrażacie sobie piekło?
co byłoby dla was najgorszym piekłem?
w jakim piekle nie
chcielibyście skończyć?
kiedyś kto powiedział mi, że dla niego
największym piekłem byłaby wieczna ciemność.
Hm... ciekawy topik :]
Piekło w
zamierzeniach biblijnych stać się miało miejscem w którym dusze cierpiałyby
za popełnione grzechy. A na czym to cierpienie miałoby polegać? w sumie,
mocno wierzący ze mnie człowiek, w istnienie takowego piekła wierzę i zaraz
wam przedstawię trochę własnych teorii :]
Po pierwsze - uznajmy
przez moment (dla ateistów) że Bóg istnieje. Religia owa opiera się na
miłości. Dla chrześcijanina raj miałby być miejscem gdzie czuje się miłość
Boga bo się z nim przebywa. I tutaj pierwsza moja teoria - miłość której
doświadczamy na ziemi w stosunku do drugiej osoby nie jest żadną chemiczną
reakcją a odbiciem owej Boskiej miłości do człowieka. Gdy więc kochamy
człowieka z wzajemnością to jak się czujemy? no wyśmienicie, sami pewnie
możecie przyznać - chcemy by to trwało wiecznie bo tak nam jest dobrze. I to
właśnie dla mnie jest raj - człowiek czuje miłość Boga i to go cieszy gdyż
ta miłość doskonalsza jest od ziemskiej.
A Piekło? To to uczucie
kiedy człowiek zostaje sam - dajmy na to uświadamiasz sobie ile straciłeś,
jesteś w stanie to zobaczyć a już nie jesteś w stanie NIC zrobić, poczucie
straty jest zbyt wielkie by je zignorować. Cierpisz w zwiazku z tym. I masz
pełną świadomość tego że te męczarnie nigdy się nie skończą...to jest w tym
najgorsze...
I tak mnie się to widzi :]
A nie jest to tak do
końca bezpodstawne bo ludzie którzy doświadczyli śmierci klinicznej oprócz
wiadomego motywu z tunelem często wspominają o uczuciu nie do opisania,
jakby wszystkie problemy się skończyły i pozostała tylko rozpierająca
radość.
A na koniec dowcip
Umarł narkoman nieprzeciętny. W
niebie mieli wielki problem cóż z nim zrobić - zadecydowali że sam wybierze.
Dusza jego grzeszna idzie sobie i idzie aż dociera do rozjazdu - po jednej
stronie wielkieeeee pole z marihuaną aż po horyzont - po drugiej chóry
anielskie. Narkoman niemyśląc wiele wlazł w pole, biega, zbiera, chowa po
kieszeniach aż w końcu uświadamia sobie że nie ma ognia. Szuka szuka aż
spotyka świętego Piotra
I pyta się go - masz może ogień?
A Piotr
na to - gdyby tuaj był ogień.. to to byłby raj
;]
"...P..."
Spójrz na forum- masz gotową odpowiedź...
Moja wizja zgadza się z wizją Pawelorda w
większości szczegółow.
Najwieksze pieklo
Dobry komputer
doskonale lacza.... ale brak sterownikow aby mozna bylo by z niego
korzystac. Ta wizja powstala dzisiaj jak siedzialem z bratem i jedlismy
sniadanie
A na serio nie wierze ze istnieje Bog a co
dopiero mowic o zyciu po za grobowym.
kiedy myślę o niebie, zawsze przypominają
mi się słowa kogoś z którejś części Ani z Zielonego Wzgórza, chociaż
zacytuję bardzo niedokładnie: ,,Kiedy pójdę do nieba będę musiała sobie
sprawić 'taką i taką' suknię''. i to byłaby w sumie jedna z
alternatyw, której najbardziej nie chciałabym doświadczyć- miejsce, w którym
mogłabym mieć wszystko ot tak, nie musiałabym się już starać o przetrwanie,
stawiać sobie celów, planów, nikomu dziękować i nikogo przepraszać. jest
raczej nieprawdopodobna, ale mówię o niej, bo to byłoby dla mnie na dłuższą
metę piekło.
nie chciałabym też skończyć gdziekolwiek zupełnie
sama. nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, w której nie ma ze mną nikogo i tak
już ma pozostać zawsze, a ja nie mogę nic z tym zrobić, nawet popełnić
samobójstwa. ciekawe, czy w piekle można (zakładając, że jest, a wydaje mi
się, że jakieś tak) zwariować. toby się chyba mijało z celem.
reasumując najgorsze byłyby dla mnie samotność i bezczynność. bo nawet do
ciemności chyba mogłabym się przyzwyczaić. jakoś w niej funkcjonować. z kimś
i czymś do roboty. i bez takich typu papierosy bez zapalniczki
(teoretyzuję), bo to chyba byłoby równie jak powyższe irytujące.
zacytuje kogos...i sory, ale nie pamietam skad
to znam.
"(ludzkosc do boga)
-a gdzie apokalipsa?
-nie
zasluzyliscie."
to jest bodaj Mleczki. Najtłisz Omen o tym
wspominał :]
nochybaże ;)
tutaj, dzisiaj i teraz... o ja nie mogę...
kac... gigantyczny kac... moralny też;/
najgorszy stan duchowy.
pewnie się chłopak schlał i rzygał ;d po tym
są 2kace [2kc ;p] bym powiedział.
po rzyganiu? a gdzie tam ;]
Kac moralny
sie ma gdy tak jak mój znajomy franek po pijaku wskoczy sie do łózka nie tej
dziewczynie, której sie pierwotnie chciało ;p
Ps. - ja ostatnio
miałem okazję kosztować wódkę zza wschodniej granicy, nazywa sie (po
przetłumaczeniu ;]) jakoś tak Bielanka, białanka ;]
Piekło ;]
gardło mnie ;p
"...P..."
cicho panowie to nie jes śmieszne, zgubiłem
potrzebnemi na gwałurety 20 zł, schlałem się tak, że nie wiem jakdoszedłem
do domu, i jeszcze starzy mnie przyłapali... i ten brzuch mnie
nawala...kurde ja rozumiem beczka piwa na 10 osób... ale żeby tak...
Ale nierzygałem! ;p
Wszystko przed tobą XP
Cat, cicho siedźXD
Ano... specjal
czarny... ja pierdziu 5 litrów...no i jak przystało na 18stke to jezcze
szampan i flaszka.... bueh... a co do tyh 20 zł to przypadkiem, dowiedziałem
się że ich nie mam dopiero wczoraj rano jak sprawdzałem czy je mam:(
Nie wiem czy zauważyliście ale to jest forum
o kulturze... Misiek twój sposób picia jest niekulturalny - wstydź
się!
Piekło? Całkowita wieczna samotność.
Matoos przecie mówię, że mam moralnego
kaca;p
Dobra było minęło, do tematu, nie mam piekła;p
"Fuc.k armagedon - this is hell"
jak to spiewal Greg z BR. Osobiscie sadze ze nie jest jeszcze tak zle ;d
Nie widzialem abys miala niby na niego
kopirajta
"Nie jest jeszcze za pozno, w milosci
szukajmy ocalenia. Wiec czemu sny nam niewnawisc w koszmary wieczne zmienia?
Wiary, co w sercach nam mieszka tlumic juz nie musimy, by wiedziec, ze mury piekiel my sami dla siebie wznosimy. To
ksztalt my mu nadajemy, my ogien rozniecamy i w jego jasny plomien nadzieje
nasze ciskamy. Lecz i niebiosa przecie sa dzielem naszego tworzenia, to w
naszych dloniach spoczywa laska wiecznego zbawienia. Czego nam trzeba? -
wyobrazni i myslenia." Ksiega Wszelkich Smutkow"
Pozwolę
sobie zacytować te słowa zasłyszane od mojego przyjaciela
piekło. samotność bez żadnych horyzontów.
bez widoku na lepsze. na jakiekolwiek zmiany. na cokolwiek poza samotnością.
tą psychicznę. i fizyczną.
***********
"W śmierci jest
miłość, a miłośc jest bezkresu"...
W sumie lepsze to, niż "dla innych
Bridżet"
piekło...? patrzenie na cierpienie moich
bliskich.
samotność w tłumie.
pieklo w sensie (pisząc obrazowo)
ziemskim
strach przed nieuniknionym
cierpienie i starata
bliskich
ból
kolor niebieski
nie wiem czy istnieje
takie 'miejsce' po smierci
nie wiem czy w nie wierzę
Piekło to samotnośc której nic nie może
zmienić, nienawiśc zbyt wielka by przyjąć miłość. Takie właśnie bedzie
piekło. Możemy przyjąc lub odrzucić miłość Boga. Kiedyś myślałem, że to zbyt
proste że to łatwy wybór...teraz wiem że miłośc może przerażać gdy czujemy
się winni, wolimy nienawidzić.
Może masz rację Hagridzie, ale ja nie wierzę,
że ktokolwiek będzie w piekle. Wierzę, że ono istnieje, bo musi istnieć
miejsce bez Boga. To wymóg wolności. ale wierzę, że ono na wieki pozostanie
puste...
Apropos - oglądaliście wczoraj Teatr Telewizji?
Jeżeli piekło to wieczna samotność - to
chyba aż tak bardzo mnie to nie przeraża. Ale tak w ogóle, to nawet nie
wiem, czy wierzę w piekło.
A co mi się kojarzy z piekłem? Wojna. To
najokrutniejszy obraz piekła, jaki mógł wymyślić człowiek.
Utrata mozliwosci znalezienia swiatełka w
tunelu. Która to mozliwośc dzieki Bogu od urodzenia posiadam co chroni mnie
przed dołem jesienno-zimowym i ogólnie przed popadaniem w lekką depresję
Piekło to stan gdy trwamy samotnie bez
nadziei, po tym jak sami się jej pozbawiliśmy...
Piekło jest gdy dajemy
z siebie wszystko i nie dostajemy w zamian kompletnie nic....
Nie wiem, czy dobrze to interpretuje, ale w
moim przypadku pieklem bylyby choroby przyjaciol, rodziny. Znam siebie i
wiem, ze gdy komus bliskiemu jest zle, ja myslami ciagle wokol niego kraze,
wszystko co robie i o czym mysle jest z nim zwiazane i sama tego nie
wytrzymuje. dlatego nie znoslabym mysli, ze oni cierpia, a ja nie moge
pomoc. I mimo ze ja staram sie stwarzac pozory ze nic sie nie dzieje, to
wewnatrz mam straszny balagan, zal i smutek.
a w takich sytuacjach
dobrze mi robi godzinne wyjscie z domu. Wczoraj zamiast na angielski
pojechalam tramwajem troche dalej, kolo cmentarza. Wrocilam, spacerowalam
troche, wrocilam do domu. Mialam godzine na refleksje. I to mi pomaga. Tylko
szkoda, ze nie zawsze mam te godzine....
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)