The Strokes, The Libertines, The White
Stripes, The Killers, The Music, The Hives, Franz Ferdinand (seria się
kończy), King Of Leon, Razorligth, Jet, Black Rebel Motocykle Club (chyba
walnąłem byka w nazwie).....
Wiecie wogóle że istnieją?
Słyszeliście chociaż single tych kapel? Wiecie, że właśnie odmieniają
oblicze rocka? Możlliwe że nie, bo w Poslce świadomość istnienia całej nowej
i młodej fali rocka nie jest kompletnie przyjmowana do wiadomości. Za
szczyty nowoczesnego rocka uważa się Linkin Park i Fridorsdałn, a i tak
króluje stary, zmurszały, nieprzemakalny metal. I tak oto, mając w Polsce
gigantyczny rynek rockowy tkwimy w muzycznym skansenie, który funduje nam
Metal Mind (nie mam pretensji do firmy;jest odbiorca, róbmy produkt;
naturalne) zasypując rynek co roku tonami IDENTYCZNYCH metalowych płyt. A
gdzieś po garażach pewnie czai się nowe, które wszyscy mają w dupie...
Że istnieją, to owszem, wiem. Nie przepadam co prawda za większością z nich, a słyszałam. Zielonego pojęcia nie mam tylko o Franz Ferdinand i Black Rebel cośtam... The White Stripes lubię. Jako jedna z mimo wszystko niewielu, bo pełno znam osób, które o tym nic nie słyszały. A o Linkin Park lepiej nie wspominać, sama mam pięć koleżanek, które słuchają "popu i Linkin Park". Ja też, co prawda słucham raczej czego innego (Tori Amos, PJ Harvey, Bjork), ale - conieco o wymienionych zespołach wiem.
PS. Jezu, ile odpowiedzi w tym temacie.
brak odpowiedzi, bo ludzie szukaja
zespołów po p2p ;]
tak jak ja - bo o kapelach słyszałem, ale ich samych
nie.
Kocham kocham kocham New Rock
Revolution.
Zespoły z reguły zaczynające się na The, a kończące literą
's' są często rewelacyjnymi zespołami ;] toteż szukam takowych w
internecie. Do tego co wymienił Katon, można jeszcze dorzucić The Thrills
[moje ulubione ahh],Interpol, The Von Bondies, Frameless [?] No dla mnie cud
miód klimaty ;>
Ściągajcie, słuchajcie, uzależniajcie się od tych
dźwięków. I żyjcie z tym!
Amen.
edit:
nazwa się powtórzyła, ah.
a ja kocham moje grandzowe wroclawskie Dust
Blow.
mimo braku 'the'
(Alosha kroluje nie?
:))]
Taak (: Cat mi przesłała i się w tym
lubuję.
Słucham Strokes'ów, o reszcie słyszałam. Incubus
chyba też do tego należy?
edit: ah, no i The Vines.
znam każdy z wymienionych przez Katona
zespołów i z każdego słyszałam przynajmniej jeden singiel, więc wiem co sobą
prezentują. MTV2 bardzo często częstuje nas muzą właśnie tych zespołów.
Osobiście bardzo ale to bardzo lubię The Music, wokal jest nieprzeciętny,
ale i sama muzyka też jest jakaś taka inna, co mi się naprawde podoba.
"Matinee" Franza Ferdinanda też jest bardzo fajne. Czytałam raz
opinie kogoś o FF i, o dziwo, w owej opini ani razu nie padło słowo
"rock". Recenzent określał Franza jako coś (i tu nie pamiętam co)
połączonego z folkiem. Z mojej strony było lekkie zdziwko kiedy to
przeczytałam.
Z tych kapel lubię jeszcze The White Stripes. Są żywym
dowodem na to, że i w dwie osoby można stworzyć coś wielkiego. A ich
teledysk do "The hardest button to button"... ach, cudeńko
wszystkie te zespoły grają mniej więcej w tym samym stylu, może to jest
jakaś nowa era. chyba tak, skoro jest ich tak dużo. zaczyna się coś nowego i
jeszcze zobaczycie, że Metal Mind Productions albo Mystic Productions
jeszcze się schowają przed tym nurtem.
a błąd w nazwie BRMC jest
tutaj: Black Rebel Motocycle Club
Ja o takich zespolach zwykle dowiaduje sie
jak ktos da mi ich pare empeczy lub jakis album. Czesc z nich znam i jakos
nie wywarly na mnie wielkiego wrazenia. Ostatnimi czasy i tak siedze w
troche innym gatunku muzyki :]
Nełonaji - The Vines dla mnie 'za
brudne' ;] mają pare fajnych kawałków, podobają mi się głównie balladowe
['homesick'?]. Lubię miłe rockowe piosneki D:
No i do
spisu dodać jeszcze można The Cooper Temple Clause. :)
Ja niestety nie znam! a zresztą, nie jest
mi z tego powodu jakoś przesadnie smutno ;] bo to jest tak ze juz znalazłem
muzykę która odzwierciedla to co we mnie siedzi i jest to... (no wiecie ;p)
Bad Religion ;]
"...P..."
"The Rite Of Stings" to jest
niestety nazwa albumu ale jednak tacy ludzie dobrali sie tylko raz i nigdy
jeszcze czegos tak fenomenalnego nie slyszalem :] Na torrent.org.pl kiedys
wrzucalem
z tych ktore znam to najbardziej godne
polecenia są the white stripes, the hives, yeah yeah yeahs. the vines
niezbyt lubię. rezte znam słabo. ale ciekawa rewolucja, trochę się muzyki
wyłoniło. najlepsze white stripes.
The Thrills proszę w to nie mieszać. Sama
nazwa jeszcze nic nie znaczy, a atak wylukrowanego poiku dawno nie
słyszałem. Incubus jest niezły, ale też bym go do tego nurtu raczej nie
zaliczył...
a ja tak, jako jeden z pierwszych. mam dwie
płyty, obie bardzo super.
Słyszałem wszystkie z tych zespołów, żaden
jakoś mnie nie ujął. Nawet Linkin Park podoba mi się bardziej. Mimo że
ostatnio się zrobił niepoplarny i to muzyka dla buraków.
A
slyszeliście najnowszą płytę Metallici? Nie taka nowa wprawdzie, ale też
klimatem pasuje do nowych czasów.
St. Anger? nie..to już nie Metallica, z
całą przykrością to stwierdzam, ale tak jest. Porównaj utwory z St. Anger
np. z tymi z Black albumu. Chcieli dopasować się właśnie w owy, nowy nurt w
muzyce, ale na dobre im to nie wyszło..
Tak wielka odmiana... Dzieci Kwiaty
Reaktywacja normalnie.
"Zespół X chciał stworzyć nowy
zbieżny jakowoż nurt w muzyce, jednak z porówaniu z ostatnim singlem zespołu
Y jest nieporównywalnie gorszy. Jednak gdyby spojrzeć od strony tekstowej na
zespół X w porówaniu z ostatnim longplayem zespołu Z to można by
wywnioskować pewien swoisty niesystematyzm, co w dalszej mierze mogłoby
zaowocowąć wytyczeniem nowego trędu w gotyckim elektroindriustrialnym
trip-rocku... Chociaż gdyby przywrówać twórczość zespołu Z do zespołu X
można by odnieść szczególne wrażenie o podobieństwie wymowy spółgłosek
miękkich przez ich wokalistów - próba plagiatu, czy też może cichy poklask i
początek nowej rewolucji?! Powinniśmy zabadać tą sprawę, bo być może
rodzi się nowa generacja muzyki, która uratuje świat przed zalewem
skomercjalizowanych kapel, które w oczach niezaznajomionych z niuansami
tematu brzmią zupełnie jak Zespół X lub też Y! Cóż za
ignoranci!"
Ah i był bym zapomniał... znacie może
Intergalactic Riddle (zrobili Analogy from The Heavens) albo Purpule Binds?
Pewnie nie... wiecie w takim wypadku nie jesteście tru wogole. o!
:\
Ja tam uważam że ta zmiana wyszła im na
dobre...
PEQU a znasz Suicidal Tendencies? Nie? To w ogóle się
nie odzywaj
A illusion? A PumP? A Włochaty? Mam dalej
wymieniać? Jest jeszcze sporo zespołów o których pewnie nigdy nie słyszałeś
a które bardzo wiele zrobiły dla muzyki...
Słyszał ktoś kiedyś o
Pink Floyd?
no niee, jak można mówić, że ten album
jest Metallicą, a ten już nie. no jak?! przecież oba zrobiła Metallica.
napisała, nagrała i wydała. to są ich uczucia i emocje przedstawione za
pomocą muzyki i słów. a uczucia człowieka jak wiadomo się zmieniają, a więc
muzyka, którą tworzą. jeeez, zrozumcie to i doceńcie!
E tam bzdura, jakie uczucia? Ten ostatni
album jest zrobiony dla kasy. Ale to w niczym nie zmienia faktu że to kawał
dobrej muzy
pfff.
po prostu widać wyraźną
różnicę między tymi albumami, a mi się spodobali tacy jacy byli kiedyś. i
już! co comments.
to pewnie przez ten świąteczny, jakże
splugawiony komercjalizacją, okres ;]
Bedziecie sie licytowac malo znanymi
zespolami?
<oj akurat Wlochaty czy Illusion takie malo znane
chyba nie sa ;d>
co do linkin park?? mam ich pierwszą
płytę... lepsze to niż np. ich trzoje
co do zespołów new
generation, żadnego muzycznie nie kojarze, czytałam o nich w różnorakich
gazetach & czasopismach, najnormalniej w świecie nie wim czy mi sie
podobają heh,
powiem tyle ja wole wspomniany już Pink Floyd i
Nirvane
Przypominam że dyskusja jest o muzyce a nie
o nauce języka angielskiego.
a ja znam i slucham wiekszxosc z tych
zespolikoof. najbardziej lubie the Strokes the White Stripes i Black Rebel
Motorcycle Club. tych ostatnich w szczegolnosci bo maja ciekawe klimaty...
troshke psychodeli i szalenstwa :] mam ich plyty i uwazam, ze sa warte
polecenia.
a co do LP to uwazam, ze szczytem jest nazywanie ich
"szczytem' - -'', jezeli weicie o co mi chodzi. "stary
dobry metal" tez mi nie podchodzi, bo ja jestem dzieckiem wlasnie tej,
niedostrzeganej w Polsce, rockowej rewolucji (oprocz tego, ze jestem
cczarownica )
Ależ przeciwstawianie NRR komercji jest
idiotyczne, bo NRR jest (Bogu dziękujmy!) komercyjna. Tylko w Polsce się
jakoś nie sprzedaje, bo tu zamulony metalem rynek jest
A co do Włochatego, to może i są, jak to mawia PEQU - tru, ale wokalista
fałszuje, więc dla mnie to buractwo i koniec.
Z tych zespołów co wymienił Katon słyszałam i
lubię The Strokes, The White Stripes i The Hives (nie pomyliłam nazwy?).
Wiem, że kiedyś na MTV2 leciało to i inne co trzy godziny, jeszcze kiedy
MTV2 było w miarę porządne, teraz zdaje się zdziadziało... Norriś, mówisz że
coś tam jeszcze można oglądać? W każdym razie co tu dużo mówić, w Polsce
mamy modę na dużo rzeczy... nie sądze, że zespoły 'The' były
kompletnie nieznane i nie można też twierdzić, że ci co tego słuchają są
dalekowzrocznymi wybrańcami. Każdy słucha tego co lubi, chyba nie będziemy
nikogo rugać za to, że podoba mu się Linkin Park tudzież nowa Metallica,
tudzież Cradle of Filth. Niektóym to się naprawdę podoba, a czy są przez to
gorsi? Można lubić LP i chociażby Pink Floydów na równi... A gdyby tak
powiedzieć, że Nirvana jest komercyjna? Fani Kutra zzielenieją ze złości. A
gdyby tak zapytać fana Nirvany o scenę grunge w Seattle, umiałby powiedzieć
co to jest Melvins, Mother Love Bone, Mudhoney, Temple of the Dog?... Dobra
zeszłam z tematu, który zreszta można ciągnąć w nieskończoność, tak samo jak
kwestię komercyjności. Wszystko zależy od wyboru autorytetu. I przede
wszystim, ludzie, tolerancji dla odmniennych wartości niż wasze i szacunku
dla czegoś, czego nie zawsze możecie i chcecie pojąć...
Ostatnio zrozumiałem dlaczego o gustach
należy dyskutować. Zawsze uważałem że należy, ale nigdy nie umiałem tego
przekonywująco wytłumaczyć. Chyba znalazłem odpowiedź. Gusty POWSTAJĄ w
wyniku dyskusji o nich. Kształtują się obrabiają, jak krzemienie, kiedy nimi
o siebie uderzali ludzie epoki kamiennej. Nie uderzali po to, żeby zniszczyć
jednym drugi lub żeby je stopić w całość. Robili to, żeby je obrobić i
ukształtować w narzędzia właśnie. I dyskusja o gustach (nie tylko
muzycznych) to element dwustronnego definiowania siebie. I nie chodzi tu o
to, żeby uzgodnić wspólne stanowisko, tylko żeby ociosać w ogniu dyskusji
swój gust i zrozumieć jaki jest. Oczywiście są ludzie którym dobrze z tym
niedookreśleniem (i ja ich nawet rozumiem) ale to nie znaczy, że powinni być
pod jakimś kloszem specjalnym....
Nirvana była komercyjna. I nic
z tego nie wynika.
no to ja wymienię teraz pozycje obowiązkowe
i nader znane, każdy porządny młody człowiek, który czyta ten topik,
powinnien mieć tą muzykę!
I Am Kloot, Yeah Yeah Yeahs, The Bees,
The Bravery, Travis Morrison, Feeder, Thriteen Senses, The Stills, The
Velvet Underground, Broken Social Scene, The Futureheads, The Kills, Fiery
Furnaces.
uchodzi The Delgados, Pretty Mighty Mighty, Trail of Dead. i
Pj Harvey dla tych, którzy ja zniosą
nie
wiem do czego zaliczyć wyjątkowe Death Cab For Cutie.
zatem
bierzcie i słuchajcie tego wszyscy, napewno zrobi wam dobrze.
re: Myśka
no i jeszcze King Crimson -
moim skromnym zdaniem
no można zaliczyć, ale ja srednio przepadam.
za to poczatek roku 2005 daje mi dużo radosci. mowie czesc Kaiser Chiefs, którzy to absolutnie mnie nakrecają.
posłucham ich przez tydzień, zobaczymy czy dadzą radę.
zacznijmy od Patricka Wolfa. okropnie miły chłopiec, nieźle stęka podoba mi się to, co robi z muzyką, a jest to cos w stylu elektronicznego pop-rocka. okropnie upodobałam sobie jego nowy album 'Wind In The Wires', z którego do najlepszych piosenek zaliczam 'Tristan' [ohh, no zdecydowanie] i 'The Libertine'. polecam, warto znać, bo facet ma potencjał.
dalej - Tilly And The Wall. lekko zhipisiałe chórki mieszane. muzyczka beztroska, acz przyjemna. jak ktos ma ochotę na moc młodzieńczych głosików oraz gitarki łączone z grzechotkami i różnymi innymi dziwactwami, niech smiało sięga po Tilly'ego i spółkę. moje ulubione kawałki to 'Nights Of The Living Dead', 'Bessa', 'Reckless'. a http://www.team-love.com/new/bands/tilly/releases.html macie album do sciągnięcia.
edit: obożeboże, słuchajcie Patricka, toż oszaleć można!
Nie martw się Wiedźminko. Ja ostatnio słucham Chemical Brothers, Gorillaz, Fatboy Slima, i nowego singla Jennifer Lopez (ten sampel jest genialny!!!!)
The Revolution Smile, Fear Factory, Mudvayne i nie istniejacy świetny polski zespół Dynamind - Polecam.
Starzejemy się słonko. I popiejemy. Podobno to normalne
znam i lubię:
The Strokes, The White Stripes, The Libertines, Jet, ale najbardziej chyba Razorlight i Muse.
z Franz Ferdinand i Wrinkled Fred (bo ich chyba też mozna wliczyć do tego nurtu?) mam zamiar zapoznać się bliżej...
a dlaczego mi się to podoba? te zespoły grają po prostu bardzo przyjemną, rockową muzykę, która mnie urzeka w pewien sposób... i prawdę mówiąc słucha mi się o niebo lepiej tego nowofalowego rocka niż klasyki gatunku... (no, może z wyjątkiem Guns N'Roses, do których mam olbrzymi sentyment i których naprawdę uwielbiam) tak jest... nad tymi nowymi zespołami z pewnością unosi się w jakimś stopniu duch tamtych czasów i inspiracje, ale... ja nie wiem... to wszystko jest jakieś świeższe... do mnie bardziej przemawia...
także,jeśli chodzi o Nową Falę Rocka, to jestem jak najbardziej na TAK.
Zdecydowane TAK dla Franz Ferdinand i White Stripes. Potężna dawka energii, nowej fali rocka. Odnośnie WS to może nie jest to o tyle 'nowa fala rocka" bo jak zapewne zauważyliście jest w nich pełno analogii to starej muzyki, sam głos pana White'a brzmi w wielu utworach jak Robert Plant z Zeppelinów. Wstawki gitarowe z muzyki lat 60/70, jak dla mnie absolutna rewelacja, nowatorskie łączenie starych utworów z nowoczesnym, progresywnym rockiem. White Stripes rockzz!!! Jak się ich słucha to aż cięzko uwierzyć że tą muzykę tworzą tylko 2 osoby. Polecam szczególnie płytkę "Elephant".
odkurzają i odnawiają w dobrym stylu i dużym potencjałem. jestem na definitywne TAK.
Ostatnio bardzo podoba mi się [cenzura!], The Music, The Black Rebel Motorcycle Club (nowa płyta jest genialna - kompletne zaskoczenie po dwóch poprzednich; totalna zmiana stylu, ale poziom dalej niebotyczny) i taki dziwny belgijski zespół Millionaire. Polecam waszej uwadze...
Pierwsz płyta Stripesów wyszła bodajże w '99tym. Czy starzy? No napewno jedni z najstraszych z omawianych w tym topicu kapel... Ale to właśnie oni otworzyli okno i wpuścili trochę świeżego powietrza do zatęchłego rockowego światka. Nawet jeśli mocno bazują na american root music, to udało im się stworzyć coś nowego.
ojojoj. bloc party to dla mnie rewelacja roku. mają idealne granie. i właściwie przez to trochę się boję, że mi się znudzą [jak hot hot heat].
nowy album brmc to faktycznie szalony zaskok. chociaż przyznam, że przesłuchałam go może tylko dziesięć razy, to bardziej zwróciłam uwagę na pojedyncze piosenki [its a promis, not forgotten ] i to je jestem w stanie polecić, nie cały album. za duży plus uważam fakt, że chłopaki pozbyli się już tych gitarowych brudów. ba, ta płyta jest wręcz przyjemna do posłuchania dla każdego [ale czasami zajeżdża kantry i muszę przymykać na to ucho]. na szczęście kapela nie została pozbawiona charakterystycznej wyrazistości. przedtem ich kawałki były dobre na bardzo bardzo jesienne dni. a przy tym niektóre były szalenie przyjemnej w swym wulgarnym brzmieniu.
Czy tak się znowu pozbyli brudów....? Powiedziałbym raczej, że charakter tych brudów bardzo się zmienił. Ale ich muzyka, chociaż tak bardzo inna, zachowała charakterystyczną szorstkość. I dalej jest to w sumie muzyka trudna. Alternatywna. Tyle, że teraz co innego o jej trudności stanowi. A że zajeżdża country? Dylan, Springsteen i Chapman też zajeżdżają. I co z tego? Country tkwi głęboko u korzeni rocka, czy się to komuś podoba czy nie. A że w Polsce ugruntował się (przez to zasrane Mrągowo) obraz tej muzyki jako jakiegoś kosmicznego wręcz obciachu to już inna rzecz...
ja poprostu nie znoszę tego wiejskiego brzmienia harmonijek. zupełnie jak akordeonu.
pewnie to nie ten topic, ale zaryzykuję: lali puna. znacie, słuchacie? bo ja ciągle i ciągle do dziewczęcia powracam.
Można nie lubić brzmienia harmonjki. Ale nie rozumiem, dlaczego uważasz je za wiejskie.
uwielbiam harmonijke.
Słyszał już ktoś nową płytę Franza Ferdinanda? Ja tak. Ale zrecenzuje jak się otrząsnę....
Powiem tak. Zasadniczo z tzw. "the..." rewolucji większość zespołów niezbyt mi się podoba. Może poza Mando Diao. Ale ostatnio moja kobita kupiła sobie płytkę polskiego zespołu "The car is on fire". Fajne. Polecam.
bo do harmonijki się pluje i tupie przy tym nogą! ohyda. a poza tym na okropnych amerykańskich filmach pojawiają się równie okropne dziady furkające do harmonijek na wiejskich potańcówkach. iiihaa!
ja za FF niebardzo przepadam po pierwszym albumie. pare kawałków fajnych, jeden hit, resztę olałam. wprowadzili jakieś innowacje?
A ja sie przyznam, w ogole to zle mi z tym niezmiernie ale co zrobic. No wiec przyznam sie ze mnie ta muzyczna rewolucja nudzi.
<czeka na baty>
Przez całą młodość mówiłem, że metal jest dla mnie zawsze jednakowy i wogóle nie wyłapuje z tego jazgotu żadnych dźwięków. Byłem szykanowany i poniżany. Jakże-ż teraz mógłbym nie wykazać się zrozumieniem moja droga....
Hmmm.... Myśka, jeżeli nie podobała Ci się pierwsza płyta (bo Twoją niechęć to kapitalnych potańcówek w rewelacyjnych amerykańskich filmach litościwie zmilczę ) to drugą też się nie zachwycisz. Jakkolwiek zmienili sporo. Nigdy nie było tak łagodnie jak np. w rewelacyjnym "Fade together" ani tak ostro i punkowo jak w tytułowym "You could have it so much better".
Ekhem...Nazbierało się tego już sporo, więc pora się wypowiedzieć:
1. Black Rebel Motorcycle Club "Howl" - podszedłem do albumu z pewnym dystansem i w sumie cały czas nie mogę się przekonać. New Rock Revo czy country-blues? Może i na tym polega specyfika BRMC, ale w ogole mi nie pasuje ich styl. Najwyraźniej nie przepadam za wiejskim brzmieniem harmonijek. No dobra, coś na plus: "Weight of the world" jest przywoite.
2.Archie Bronson Outfit "Der Dang Der Dang"- Pierwszego albumu nie słyszałem ale ten polecam wszystkim NRR fanom. Sporo energii, oryginalny wokal i surowe brzmienie gitar. Chciałbym zobaczyć chłopaków na live. Jedno z ciekawszych odkryć tego roku. A nowy singiel "Dead Funny" - aj aj...kandydat do singla roku.
3. TCIOF - wstyd się przyznawać, ale dopiero niedawno zapoznałem się z tą kapelą ( i to głównie dlatego, że sporo osób tutaj ją zachwalało). Jestem pod wielkim wrażeniem. Myśka pisała, że to jedyny polski zespół, który osiągnął światowy poziom - zgadzam się. Są wybitni.
4. Pustki "Do Mi No" - ad fontes! jeden z ciekawszych zespołów polskiej sceny muzyki alternatywnej. Żywiołowi, potrójny wokal, mnogość instrumentów (ach te trąbki...) i przede wszystkim 12 wspaniałych różnorodnych utworów z duża dawką energii. Gwarantuję, że słucha się bardzo przyjemnie - proste, melodyjne i spójne. Pełna recepta na sukces. Ot choćby posłuchajcie "Słabości chwilowej" , "Tchu mi brak" albo "Ty w górę ja w dół". MIODZIO.
O nowym LP YYY' s już nie będę pisał - już zachwalaliśmy z Katonem. To samo się tyczy Arctic Monkeys. Może jeszcze tylko zwrócę uwagę na Clap Your Hands And Say Yeah - kilka utwórów tego zespołu wpadło mi na dniach, pierwsze wrażenia pozytywne, później może dorzucę jeszcze kilka słów na ich temat.
Ech, w moim uwielbieniu dla motocyklowych harmonijek ciągle jestem osamotniony... =)
Ja wracam sobie ostatnio do The Libertines. Doherty i Barat to geniusze. Zaryzykowałbym, że najwięksi aktualnie. Tyle, że w tandemie. Osobno są świetni, ale bez tej magii. Może się jeszcze opamiętają i nagrają chociaż jedną płytę. Praca we ekstremalnych warunkach wychodzi im wspaniale.
nie znam sie, moze tu nie pasuja, ale Wolfmother mile mnie zaskoczyli. taka energertyczna, solidna dawka rock'n'rollowego wykopu i czadu. w starym dobrym stylu 'the 70's garage-band-with-aspirations' ;d
A Katon i Ahmed i tak juz pewnie znaja =P
Clap Your Hands Say Yeah!
Jeden z dziwniejszych zespołów nowej fali. Wokalista śpiewa od niechcenia, mruczy coś pod nosem, dobry bas, no i przede wszystkim prosty rytm. Chłopaki nie prezentują nam jakiejś skomplikowanej gamy dźwięków, klucz do sukcesu to prostota. Wokal naprawdę wyjątkowy (Interpol? Arcade Fire?). Jedyne co mogę zarzucić to brak typowej, rockowej energii. Z czasem piosenki stają się usypiające, chociaż kilka kompozycji z albumu jest naprawdę niepowtarzalnych., choćby końcowe "Upon this tidal wave of young blood", gdzie wokalista skanduje "cia-sto, cia-sto" ;] Można się pośmiać, więc klaszcz i przytaknij.
Editors "The Back Room"
Jedno z "moich" ciekawszych odkryć w ostatnim czasie. Tom Smith śpiewa nam smutne piosenki, ale w świetnym stylu. Od początku kariery porównywani do Interpolu, moim zdaniem bija ich o głowę. Świetny album, praktycznie wszystkie piosenki wyjątkowe, mało zgniłków w tej beczce pełnej soczystych jabłek. Polecam!
Child, nie znam. Z czystej ciekawości się rozejrzę, skoro nawet Ty, trv! dark master to polecasz ;]
Edit: Das ist sehr gut! Nie nazwałbym tego new rock revo, chociaż faktycznie chłopaki grają garażowo. Kolejny wokalista ładnie Planta imituje. Dobry garage z zeppelinowskiej epoki odsmażony na nowo.
Wolfmother rox! ;d Płytka już się ssie.
http://youtube.com/watch?v=g2GD3S_E6F4&search=Eagles%20Of%20Death%20Metal
Fajny ten Wolfmother. Nie odkrywają Ameryki, ani nawet Nowego Sącza, ale miło się słucha.
Ja ostatnio coś malo odkrywam. Wiele rzeczy z new rock revo stało się już dla mnie klasyką. The Libertines wymianiam jednym tchem z Nirvaną, Pearl Jamem czy Red Hotami jako jeden z najważniejszych dla mnie zespołów. Z nowości no to oczywiście jaram się nowym Baratem, Racountersami i drugą płytą The Futerheads z której narazie słyszałem jakieś 2/3 i łażę po sklepach, co by ją znaleźć i kupić. Bo jest świetna. Całkiem inna, ale nie na tyle całkiem, żebym nie rozpoznał, że to Futurheadsi. Wogóle ten zespół jakiś zlany i niedoceniany, a szkoda...
Jak to nieznani? Jak to niedoceniani? Ja znam ;] Podzielam Twoją opinię Katonie. Druga płyta jeszcze lepsza od pierwszej.
Ech, Ahmed, to że my coś znamy i doceniamy to jeszcze trochę za mało w skali kraju =P
a ja to co?xd
ty też, ty też xP Chociaż Maximo Park nie lubisz. Ahmed.
MP po tysiąckroć sux!;P
the kooks. nie wiem za co ich lubie. moze za seaside? cudny akcent? przeciez to, co graja, nie jest specjalnie innowacyjne, ani nie wywiera wielkiego wrazenia. a jednak cos mnie do nich ciagnie i z przyjemnoscia slucham ich brzdakania.
jak ktos jeszcze nie widzial video do 'naive', to polecam: http://www.youtube.com/watch?v=jMO3iLq_kAU, taka typowa indie historia o milosci ;p
Ooh La jest zajebiste;p Przyjemni są generalnie.
http://youtube.com/watch?v=BRX6KxFfaT4&search=Larrikin%20Love Posłuchajcie sobie tego. Jak mi się Pink Floydzi po raz nie wiem który ściągną to to sobie zassam ;]
odczepppppp sie.
za kare nie ide na mundial.
I tak mnie nie bylo, bo wrocilem wczesniej... =P Ale oficjalnie sie odczepiam. I tak cala satysfakcja po mojej stronie, a Ty sie prywatnie pokajalas i nie musisz juz powtarzac na Forum =P
Musze stanąć w obronie Myśki tak jak obiecałem. Ona szczerze żałuje tego co napisała wcześniej na temat FF. Koncert był po prostu niepowtarzalny, chłopaki lepiej tego nie mogli juz zagrać.
gdzieś czytałem ze na Roskilde zagrali dużo gożej ;d
No ba, co się mieli wysilać na podrzędnym festiwalu. Oszczędzali siły na nas. I mieli rację, bo takiej publiki jak my to nie ma nigdzie. My w sensie Polacy, ze szczególnym uwzględnieniem naszej podgrupy.
Myśka popełniła grzech młodości - nikt jej nie ma tego za złe, a ja po prostu lubię sobie pokpić =*
Nowy klip Strokesów (nowy? chyba nowy, ja dziś widziałem first time) do "You only live once". Genialny. Piosenka fajna, ale z klipem staje się cudowna. Niby taki banalny pomysł, ale ja jestem zachwycony.
o, juz szukam w necie, bo mam zaleglosci.
no i zobaczylam. poplywalabym sobie z casablancasem. lub perkusista. ha, ale julian wyglada tam naprawde dobrze ;P
the strokes ciagle krolami nrr.
ps. czy ktos moglby mi poslac album the racounters?
posłałbym ci ale mam na drugim kompie ;p
a teledysk do You Only Live Once faktycznie genialny. Ale te zalane gitary to mogli by mi oddać a nie zalewać :|
A ja bym Ci posłał, jakby mi się wszystko nie pieprzyło w komputerze. Mam wrażenie, że za chwilę znowu stracę internet...
A Strokes ani nigdy królami nie byli, ani nie będą już. Ale fajni są i szakunec za to co zrobili. A za ten klip mają u mnie browara jak przyjadą na następnego Open'era. Się ucieszą napewno.
dla mnie sa. czynnie brali udzial w tworzeniu nowego oblicza rocka i nadal nie przestaja tego robic. bedzie o nich glosno jeszcze przez najblizsze lata, zobaczycie! miejsce w historii muzyki juz maja zaklepane.
No to akurat jest oczywiste. Ale historyczną płytą jest tylko 'Is this it'. 'Room on fire' jest dla mnie wogóle słaby, a najnowsza to bardzo dobra i bardzio fajna płyta. Tylko.
Byli pierwsi (no powiedzmy - The Hives? The White Stripes?), ale szybko zostali wyprzedzeni. Co nie zmienia faktu, że Casablancas jest królem noszalnackiego śpiewania. Wiele mu zawdzięczam =P
Kapranos pwns Casablancas ;]
Zaraz tu wrzucę Gawędziarzy. Zasysajcie!
już widze odpowiedź Katona XD
"nie liczy się ilość a jakość!" itp...
to ciekawe jak udowodni ta jakosc :] i do tego wykaze ze ich plyty sa lepsze od strokes'ow
a nawet jak mu sie uda to jeszcze dwa warunki zostaja ktorych na bank sie nie da spelnic
Czuję flame war'a w powietrzu. Niech Katon to tylko przeczyta.
Franz! Franz! Franz! Dwie świetne płytki i genialni na żywo. Kapranos przynajmniej przychodzi trzeźwy na koncerty. A co potrafią, to wszyscy widzieliśmy 7ego lipca AD 2006.
TWS: czy NRR? na pewien sposób kojarzeni są z tym nurtem, ale muzycznie absolutnie nie łapią się w tych kategoriach. Co nie umniejsza ich wielkości. Dla mnie zdecydowany nr 1 ostatnich lat. White nagrał kolejny wspaniały album, bez Meg, ale z Bensonem. No i nie zapominajmy, że to Polak. Wspieramy swoich!
Co do Franza. Koncert ich zawsze będzie mi się kojazył z niektórymi występami Beatlesów(a widziałem pare jakichśtam archiwalnych nagrań;p) kiedy to młody MC z tym swoim przytupywaniem i samą obecnością doprowadzał publike do muzycznego orgazmu. Czy myśmy tego samego nie doświadczyli na Otwieraczu?:>
edit: grimi, przecie Ahmed napisał przed chwilą ze zaraz wrzuci ;P
Franz swietny to prawda! Kalos Kaghatos Kapranos! :]
a co do NRR to ten tytul ani nie nobilituje ani nie dyskredytuje
raczej umieszcza w czasie i troche w gatunku i tyle
a i The Raconteurs to tez nie NRR...owszem nie
jestem okrutnym nabijaczem postów, ale tym razem przysłużę sie całej forumowej społeczności:
http://rapidshare.de/files/26451763/The_Raconteurs_-_Broken_Boy_Soldiers.rar.html
Ahmed akbar =P
guds bles ju.
ojezu. 10% po 10 sekundach, wtf? zaczynam lubić swoich radiowców ;d
to ja wam jeszcze dorzuce wlasnie wyczajoną druga wersje teledysku Steady as she goes
http://rapidshare.de/files/26449236/Raconteurs_-_Steady_As_She_Goes_-_Versao_2_by_rockdeindio_blogspot_com.mpg
masz u mnie plusa. może się załapiesz do bagażnika na nasza wycieczke do Krakowa xD
wow
teledysk wymiata
chyba sie zorientowali ze tamten byl slaby ;]
Nie będę się wtrącał w kłótnie libertinesowo-strokesowe. Ja wiem swoje i się tego trzymam. Wy nie musicie wiedzieć XD Mam natomiast "pocieszające" wieści dla Katona. http://www.nuta.pl/news.html?nid=12204
Chyba bym umarl ze szczescia. Ale nie chce sie podniecac. Szanse sa male =/
*__________________*
Nie zamierzam udowadniać jakości w sensie empirycznym. Kto się nie zgodzi ten się po prostu nie zgodzi. Tak jak mi każde kolejne przesłuchanie "Room on fire" żadnych nowych wsniosków nie nasuwa. Ot, płyta. No nie twierdzę, że zła. To nie jest zespół od złych płyt. To jest świetny zespół. Ale w porównaniu do "Is this it" to są wg. mnie słabsze piosenki. Zwyczajnie. Gorsze melodie, gorsze pomysły. Rysiek się nie zgodzi i ok. Na szczęście jeszcze żyjemy w świecie, w którym niezgadzanie się jest normą =) A Libertinesi? Cóż, mnóstwo kompromitacji koncertowych, tylko dwie płyty (za to obie powalające tak jak nie powala żadna płyta Strokesów - znowu moje odczucia) i koniec kariery. Więc? Więc wg. mnie The Libertines to zespół w którym był błysk geniuszu. Podwójny. A u Strokesów nie. Kto był lepszy? Bach czy Mozart? Na taki poziom dyskusji musielibyśmy wejść i nic nie ustalić. Tu - zachowując skalę - jest tak samo. Są ludzie, których uważam za geniuszy rocka. I w 'najnowszej epoce' za takowych uważam White'a, Doherty'ego, Barata, Kapranosa, McCarthy'ego i poniekąd Jasona Stollsteimera. W piosenkach Casablancasa nie ma tego błysku i tak to czuję. Wy inaczej i już. Jakkolwiek ilość płyt nic tu do rzeczy nie ma. Nirvana też nie nagrała tylu płyt co INXS. A jednak...
A co do kwestii czy TWS to nrr... Zależy czy i gdzie szukamy wspólnego mianownika. Ja go widzę.
wcale nie mowie ze ilosc nagranych plyt jest wyznacznikiem ale juz ilosc 'dobrych' plyt w jakims stopniu moze jakos sklasyfikowac zespol
poza tym zawsze uwazalem ze cala ta NRR polega w tym zeby nagrac nie tylko jedna plyte czy dwie i sie wypalic i skonczyc kariere na szczycie ale przede wszystkim zeby przetrwac i stac sie wzorem dla coraz to nowych kapel
duzo zespol chce i probuje grac jak the strokes, a klonow the libertines nie widac...
Umiłowanie klasyki. Podobny czas, podobni słuchacze, jeden medialny szum - muzyka to też zjawisko społeczne. Muzyka rozrywkowa to głównie zjawisko społeczne. Możemy wykroić TWS. Ale wtedy powinniśmy całe Detroit. The Von Bondies też. A mroczne i duszne B.R.M.C.? Też. Przecież to w sumie inna bajka. Można przyjąć definicję, że nrr to nyc. Ok. Tylko co ma wspólnego ze sobą "Show Your Bones" i "First Impressions Of Earth"? Nie za wiele. A Wyspy? Każdy zespół możnaby włączać i wyłączać. Wedle miliona kryteriów. Sripesi są trochę z boku - jasne. Ale jednak płyną w tej rzecze.
Co do The Libertines... Cóż, ja obydwa longplaye uważam za wybitne, ale można mieć inne zdanie. A co do epigoństwa (że brzydko to określe...) - ja czasem próbuję =P A mówiąc poważnie - trudniej jest. Trudniej jest iść tym szlakiem. Jak narazie jedynymi naśladowcami spółki Doherty/Barat jest Doherty i Barat. Ale taki chociażby Razorlight chociaż bardziej strokesuje, to jednak echa Libsów są silne. A trudniej, bo muzyka The Libertines to jazda po bandzie. Szorstka produkcja, fałsze, wokale jakby od niechcenia... a jednak działa. Tyle, że mało komu zadziała, bo wszystko rozbija się o piosenki. Piękne, trafione, rewelacyjnie zaaranżowane... Tu tkwi wg. mnie sedno. O, jeszcze u Małpek słychać wpływy. Na szczęście nie nachalne. Nie zrozum mnie źle - ja Strokesów i cenię i lubię. Mam wszystkie płyty (nawet "Room On Fire") i nie kurzą się na półce. Ale mam inne priorytety.
The Kooks - http://rapidshare.de/files/26634597/The_Kooks.rar.html
Dla tych, którzy jeszcze nie mają. Niech jak najszybciej nadrobią zaległości. Bardzo przyjemni, łatwo wpadają w ucho Może nie ma nic odkrywczego w ich graniu, więc jezeli szukacie czegoś lekkiego i łatwego to polecam. Teksty banalne, lekko buntownicze, jak na młodych chłopaków przystało. Zobaczymy jak długo utrzymają się na fali. Mam nadzieję, że nie będzie to kolejny zespół jednego albumu, bo The Kooks mają potencjał,a pierwszy LP dobrze wróży.
Mando Diao - Bring'Em In
Aj Aj! To jest dopiero odkrycie! Lekko spóźnione, bo płytka z roku 2002. Polecam wszystkim fanom NRR. Nazywani szwedzkimi Libertinesami, grają jednak nieco ostrzej. Powrót do korzeni? Punk? Garage? Taak. Świetny album.
Sorki za to "Eddie's gun". Niezły bubel. Ściągalem ze trzy różne wersje i nie mogłem upolować dobrej jakości. Wracając do sedna, pisałem, że są bardzo przyjemni? Tacy pozytywni i energetyczni. Są balladki, jest kilka szybkich kawałków, dobry wokal. Prosta recepta na sukces. Problem polega na tym, czy chłopaki nagrają drugi porywający album. Życzę im tego.
AKCENT
brytyjski przyprawia mnie o omdlenia, za meza chce chlopca z wysp. kooksy potrafia zauroczyc kazdym prostym slowem ich prostych piosenek.
a seaside jest juz kultowe w nadmorskich kregach
http://rapidshare.de/files/26761591/04_Eddies_Gun.mp3.html
ano, lepsiejsza.
A ja akcent lubię dobrany do muzyki. Taki american american english czasem też jest boski.
Po koleji. Co do TWS i ich przynależności - ich muzyka brzmi jak sprzed 40 lat, zgoda. Ale ileż zespołów z nrr brzmi jak sprzed lat 25 (Joy Division), a jednak nikt ich nie wyłącza poza nawias. Recycling jest silny. Jest jednym z elementów gatunku. Libertinesi zalatują Clashem i Jamem, AM zalatuje wszystkim wymieszanym w tak idealnych proporcjach, że aż są oryginalny, ale to jednak też już wszystko było. Ja nrr definiuje szeroko. Jest dla mnie tym, czym nienazwana do dziś fala gitarowego grania na początku lat 90tych (której częścią był grunge). Mam wrażenie, że Ty traktujesz ją jako coś takiego, jak sam grunge właśnie. Różnimy się. I ok. Ale dobrze wiedzieć, co by nieporozumień o słowa nie było =)
Taki delikatny edit w temacie TWS. Bo się tak w sumie zgodziłem, że ich muzykę możnaby bez większych zmian przenieść 40 lat wstecz, a to nieprawda jest. Tzn. nie zawsze. Fakt - jest w dorobku TWS mnóstwo piosenek retro, jakkolwiek jest całkiem sporo takich, które są specyficzną dla White'a mieszanką bluesa i punka. Black Math, Fell In Love..., Little Acorn czy Hardest Button... nie mogłyby powstać ani 40, ani 25 lat temu. Mogły powstać tylko wtedy kiedy powstały. Zupełnie jak piosenki Casablancasa.Katon
Libertinesi. Cóż, ja lubię chrzęsty i brudy. A alergicznie nie znoszę 'przeprodukowania'. Ech, chorusów, eterycznych, 'studyjnych klawiszy' i całej tej 'giełki. Dla mnie ideałem produkcji jest Blood Sugar..., ale z drugiej strony uwielbiam też rzeczy kompletnie garażowe. Byle było słychać o co chodzi. Na płytach Libsów zawsze słychać. Doherty z Babyshambles i z Jonesem trochę przesadzili - zgoda. Ale wolę przesadę w tą stronę z dwojga złego...
Nowy Razorlight! OMG! Czek dyz ałt!
Zalatuje popem, ale jest świetny i niesamowicie energetyczny. Bardzo pozytywne zaskoczenie. Nie ma rewelacyjnych gitarówek, ale mimo wszystko coś przyciaga uwagę. Niby nic odkrywczego, a jednak rzuca na kolana. Czy to wokal Borrela, czy może proste pomysły na chwytliwe kawałki? Sam już nie wiem. I can't stop this feeling I've got...
fajny fajny. ale ja i tak wole the subways ;d
'in the morning' właśnie gwałci wszystko na mtv dwójce, zresztą swietny teledysk.
W sklepie dziś widziałem - trzeba będzie obczaić. Pierwsza płyta była fajna, jakkolwiek nie powalająca. The Subways? Uuuu, nie. Tzn. ten singiel mieli fajny, ale jednak są dla mnie zbyt wtórni i niepomysłowi.
Wreszcie sobie tych Kooksów słucham. No i słucham tak sobie i jest to bardzo fajne. Ale nie mogę pozbyć się myśli, że są jednymi z tych, po któtrych nie zostanie śladu.
Może i ślad nie zostanie, ale chłopaki grają tak "słonecznie", że aż chce się ich słuchać. Nagrali bardzo równy album, bez słabiutkich kompozycji, jest kilka utworów przebojowych. Czego chcieć więcej? Ja innowacji nie poszukuję. Przyjemne i łatwe, za to ich uwielbiam.
RAZORLIGHT! ^^
I can't stop this feeling I've got...
Nawet "Up All Night" wydaje mi się marne przy nowym longplayu.
Nie strasz, trzeba będzie kupić... =P
Końcówka "In the morning" rzuca na kolana i nie daje wstać. Coś niesamowitego.
http://muzyka.onet.pl/mojascena/0,10174,98241,1339448,artysci.html?vote=1
Ach. Słucham sobie 'Last Nite' Strokesów i jednak kurde mogę się wyzłośliwiać i wogóle, ale ta piosenka zawsze sprawia, że no nie mogę im nie przyznać, że są niesamowici. A może, że byli niesamowici...
nigdy nie przepadalam za razorlightami. i tu sie nie nawroce jak w przypadku FF :P ich muzyka malo mnie kreci, czasem wrecz nudzi lub denerwuje. slucham po raz drugi 'in the morning' i wydaje mi sie, ze ich nie scierpie. ale przeslucham poslusznie nowy album [kiedys na pewno]. dla mnie brzmia nawet malo wyspiarsko...
wole surowych strokesow ;)
od 2:40 fajny moment, ale jak zaczynaja spiewac i powtarzac to samo [chyba ze sto razy!!!], to magia pryska. bleeh.
ale mogliby odświerzyć nam pamięc o nich ...bo jakoś dawno ich nie widziałam w relacjach z Oxegenu też nici :/ jeszcze bodajże było coś trzeciego albo mi się przyśniło...no cóż ale wszystkie równie porywczo...no czad i tyle
to co prawda nie z serii "the..."ale... słyszeliście może Be Your Own Pet?...no to http://youtube.com/watch?v=DnIB8Nt9Wh0&search=be%20your%20own%20pet i http://youtube.com/watch?v=I-aweGRRzUE&search=be%20your%20own%20pet czysta energia
Aj, co to za zespół ma taką piosenkę, costam chyba 'in the morning' jest czesto?
razorlight - in the morning
Aaaaa, daj mi to ktos na jusnedit albo rapidszejr.
Edit: Juz nie, juz se mam.
http://www.youtube.com/watch?v=SEukS2YN9B8
KOCHAM
Przede wszystkim za muzykę, za When The Sun Goes Down. Ale teraz w ogóle te teledyski mi tak po głowie biegają. Przede wszystkim WTSGD zainspirowało kogos do wyrezyserowania dwoch filmow krotkometrazowych 'Scummy Man' i 'Just Another Day' w ktorym zagra tam m.in. Stephen Graham [z teledysku tamtego, ktory gral m.in. Tommyego w Snatchu].
A ten nowy teledysk to uwielbiam już, m.in. dlatego że gra w nim Paddy Considine, strasznie fajny aktor [Dead Man's Shoes!] i Kate Ashfield. A kawałek fajny fajny. W ogole zalatwiam rip winyla na ktorym jest jakis kawalek nie publikowany, jak bede mial to no dam Wam, dam
Aaaaarctic Monkeys!
ano całkiem fajny. emocjonujący nawet. ale zdziwiła mnie piosenka, bo jej nigdy wcześniej nie słyszałem. to z jakiejś epki?
mam nadzieję, że chłopaki już się nie będą kłócić o kasę i popracują nad drugim albumem, który rzuci nas wszystkich na kolana.
Też nie wiem z czego to. Może taki międzyalbumowy singiel jak "Area" Futureheadsów? Miejmy nadzieję, że się tam im wszystko poukłada, bo szkodaby zespołu było.
Cholera. Myślałem, że nie ulegnę, a jednak. Zmogli mnie Ci Kooksi. Są tak bezpretensjonalni i uroczy, że nie da się ich nie polubić. Walczyłem trochę, ale już mi się nie chce. I chyba sobie płytę kupię.
http://www.nme.com/news/dirty-pretty-things/23852
buuu....
http://rapidshare.de/files/28693993/Arctic_Monkeys_-_Bigger_Boys_And_Stolen_Sweethearts.mp3.html
bez rewelacji niestety ;[
Ta piosenka zrobiła mi niesamowitą zajawkę na cały album. Panowie i Panie, przedstawiam Wam http://rapidshare.de/files/28694181/TV_on_the_Radio_-_Wolf_Like_Me.mp3.html
edit: Katon uległ! Kartagina padła! ;] Też chciałem ulec nowym Razorlight'om, ale jak zobaczyłem cenę na płycie, to od razu odechciało mi się szaleństw. Kupiłem za to "Siewcę Wiatru" Kossakowskiej i "Linię Ognia" Pacyńskiego. Mniam. Też rozrywka.
I dokonałeś słusznego wyboru. Siewca wymiata ^^. A linia ognia, cóż... Pacek w końcu ;]
Duels: The Bright Lights & What I Should Have Learned -> dorwiecie to gdzieś to dajcie mi znak, nie znalazłem jak narazie;p
A chcecie rybki 'Who The Fuck Are Arctic Monkeys'?
Playlista taka:
1. Arctic Monkeys - The View From The Afternoon (3:40)
2. Arctic Monkeys - Cigarette Smoker Fiona (2:56)
3. Arctic Monkeys - Despair In The Departure Lounge (3:22)
4. Arctic Monkeys - No Buses (3:17)
5. Arctic Monkeys - Who The Fuck Are Arctic Monkeys (5:36)
Aha, mam jeszcze 'Wavin bye to the train or the bus', taki kawałeczek.
Rybki chcom.
plz! miodzio.
1) dalej mi się nie podoba, a słuchałem już kilkanaście razy.
2) "Wolf Like Me" wkręciło mi się porządnie w głowę, reszta kawałków z płyty nie powala, zobaczymy jak będzie po kilku przesłuchaniach.
3) dzięki za lekcję historii. Moze powinno być: "Kartagina padła, a Katon i tak uległ" ?
4) link do Kooksów masz na poprzedniej stronie.
Rybki dostanom. Sie uploaduje.
//Dobra, niech rybki kochajom, bo znalazlem w internecie:
http://rapidshare.de/files/23141007/Who_The_Fuck_Are_Arctic_Monkeys.rar.html
albo
http://d.turboupload.com/d/579791/Arctic_Monkeys-Who_the_Fuck_Are_Arctic_Monkeys.rar.html
http://rapidshare.de/files/29100621/Rapture_-_Get_Myself_Into_It.mp3.html
fajniutkie ;}
Bo to wogóle świetny i zasłużony zespół jest. Discopunka wprowadzili na salony.
A tak jakoś od pewnego czasu zauważyłem, że stałem się wyznawcą dosyć starej tezy - podobają mi się te zespoły, które udowadniają, że potrafią grać akustycznie. Aż do wczoraj mi to działało podświadomie, ale casus Mando Diao wyciągnął mi to do świadomości. Posłuchałem wielu ich fajnych piosenek i podobali mi się, ale jakoś tak bez przekonania. Trafiłem na 'Mama, you've been on my mind' i od tamtego momentu wszystkie ich piosenki odbieram już inaczej. Lepiej. Kooksi też mnie ujęli akustycznym graniem. Nie mówiąc już o B.R.M.C. czy Libertinesach, w których się zakochałem po usłyszeniu 'Music with the lights go out' i 'France'. I może to jest przyczyna dla której ciągle mam dystans do Strokesów. A może to tylko racjonalizowanie samego siebie...
to że świetni to ja wiem, ino tą piosenkę usłyszałem dopiero dzisiaj ;}
a ja mam cos dla was
http://rapidshare.de/files/29105820/01_wonderful_people.mp3.html
katonowi sie nie spodoba, i w ogole nie w waszym guscie
strasznie chce mi sie od tego fikac
irytujący głosik? Mysz mnie zabije, ale wokalista TCIoF momentami gwałci moje uszy.
Wiem o czym mówisz doskonale. Cała pierwsza płyta ma wg. mnie źle wyprodukowane wokale. Wybaczcie, że zastosuje taki przymiotnik, ale często brzmią pedalsko. Na żywo jest zupełnie inaczej.
Dzięki Tymek!
Mando Diao to pełen roxor. A Matoos pisał o nich już 2 lata temu ;] Chociaż muszę przyznać że nie mogę się w ogóle przekonać do drugiego albumu "Hurricane Bar". Napiszę jeszcze raz: 20 sierpnia premiera trzeciego LP!
Drugi album popem zalatuje, alem nie słyszał w całości.
Masz rapidy do nich?
Wrzucę po obiedzie. Chcesz oba albumy?
Albo jak wolisz to masz tutaj http://www.rapidshared.org i tam w dziale music poszukaj. Są oba albumy.
Dzięki, już sobie poradze =)
Ja przywykłem i słucham płyty bez bólu. Ale jednak lepiej by było jakby coś zrobili z tym następnym razem.
E tam mando diao to jedyny nierodzimy the zespół jaki da rade słuchać imho. Z reszty to tylko pojedyncze kawałki.
No i jeszcze the pillows. Ale oni są the tylko z nazwy
Z polskich zespołów jest kilka całkiem całkiem, żeby daleko nie szukać the car is on fire. A właśnie miałem się zapytać Katona - nową (w sensie najnowszą, ona ma już z rok) płytę CKOD słyszałeś? Czy to jest the? Bo ty jesteś moim guru w tych sprawach
Katon nie lubi CKOD.
Poza tym wokalista przychodzi często mocno naoliwiony na koncerty ;] Na Open'erze wydawał się całkiem trzeźwy.
Mają kilka ciekawych piosenek, ale rewelacją bym ich nie nazwał. A czy można ich przydzielić do NRR? Raczej tak, są innowacyjni, przynajmniej na polskiej scenie.
Oliwa sprawiedliwa, nie widzę co złego jest w oliwie.
Oto Armia Zbawienia
Ej, ja tam nie lubię jak zespół przychodzi trzepnięty na koncert. Brak szacunku dla fanów imho. Ale akurat na CKOD kilka razy byłem i nigdy nie zauważyłem żadnych takich objawów. Inna sprawa że ich wokalista śpiewać w ogóle nie potrafi Ale nadrabia to entuzjazmem.
"okej katon, już wiemy, że nie lubisz cool kidsow"
;D
re up: właśnie.
a pan z ckod tak bardzo śmisznie zwykł trzymać się z tyłu jedna ręką za drugą, tak że jedna zwisa prosto, a druga ma kąt 45 stopni. elo.
Ale widać po nim od razu, że wierzy w to o czym śpiewa, a to cenię u wokalistów. Taki dajmy na to Jagger to wygląda jakby umierał a nie śpiewał. Tak samo wokalista the strokes czy inne whitestripesy.
czuje nadchodzącą nawałnicę
matoos k..... no wiesz ty co.
hah! fandom to the rescue!
Ostrowski bywa cholernym bucem. Po pierwsze zachlany na koncertach [zresztą jak inny łódzki fejmowy wokalista - Rogucki], po drugie zachowuje się jakby był panem wszystkich, chociaż z fanami czasem gada. Poza tym, jak on jest przekonany do tego co spiewa, jezeli sami są mega komercyjni, złapali prawie Pana Boga za nogi, bo był popyt na taką muzykę u nas.
A poza tym tak srednio ich lubię, w sensie zależy które kawałki.
Po koleji.
Tak - CKOD są 'the'. Nie do końca i niejednoznacznie, ale jednak.
Tak - nie lubię ich, ale pewne honory oddaję. Klasowy zespół, mimo wszystko.
Nie - Casablancas nie mamrocze. Casablancas jest wybitnym wokalistą. Przybiera poze pewnego zblazowania - ale kurde wolę to ostatnio niż to misjonarskie podniecenie jakie wykazuje m. in. Ostrowski. Więcej luzu. To jest rock'n'roll. Chodzi o czad, o wdzięk, o luz, o lans... a nie o rewolucję. O rewolucji fajnie się śpiewa. Casablancas śpiewa jak młody Lou Redd. Różne rzeczy o Strokes'ach mówię, ale kurde Julian to jest klasa.
White jest bogiem rocka. Nawet nie ma oczym dyskutować. Jest ikoną. O muzycznych świętych się nie dyskutuje. Ich się wielbi.
Radio mi przypomniało fajną piosenkę. Jet się zespół nazywa, a hicior ma tytuł 'Are you gonna be my girl' i jest taki jak katonki lubią najbardziej. Sam zespół niestety nierówny. I płytę ma nierówną. Jak zagra balladę to się chce płakać i to bynajmniej nie ze wzruszenia. To chyba zresztą jakaś australijska przypadłość, bo The Vines też nie potrafią grać fajnych wolnych. Ból, że jedni i drudzy chyba uważają, że potrafią. A tak wogóle to co sądzicie o The Vines? Mało się tu o nich rozmawia, a to jest zespół całkiem całkiem, nie powiem. Silne wpływy Nirvany, ale i tak umieją zagrać czadowo i ciekawie. Poza tym miło, że ktoś się do wczsnych 90tych odwołuje.
Chyba się niewiele pomylę, jeżeli napiszę, że "Are you gonna be my girl" jest jedyną znośną piosenką zespołu Jet. Może lekko przesadzam, ale jakoś pozostałe utwory nie są takie chwytliwe jak ten. Fajny, nie nudzi, łatwo wpada w ucho i energiczny.
The Vines? Coś ściągałem, ale obyło się bez rewelacji. Dawno temu wylądowali w koszu. Niesłusznie?
Niesłusznie =) Polecam szczególnie 'Highly Envolved', 'Outtathaway' i 'Get Free' z płyty Highly Envolved (pierwszej) i ostatnią płytę. Druga marna. Ale te kawałki to prawdziwy, dość mocno 'cobainowy' czad.
Jet miał jeszcze jakąś taką mdliwą, rzygliwą balladkę. Została zapomniana słusznie. Ale puszczali jakiś czas w midiach.
A teraz coś bardzo apropos poprzedniego wątku. Nie wiem jak ja mogłem tego wcześniej nie widzieć. Kawałek historii rocka. On tam niby nic w sumie nie robi, ale sam fakt, sam http://www.youtube.com/watch?v=-f-o1OBjBPc&mode=related&search=
Co do jeta to zgodzę się bodajże z achmedem. Are you gonna to jedyne co da się słuchac tego zespołu.
Co do the strokes - sorry Katon, ale nie dam się przekonać. Może i ten cały jakmutam jest niesamowitym wokalistą, i może nawet B16 go słucha, ale ta cała ich muza jest nijaka i zupełnie nie dla mnie. Toż to gorsze nawet od tuus petrus czy jakimtam.
Ja ostatnio znów się soundgardenem zasłuch..ę, Let me Drown, Spoonman, Superunknown... Rrraur. Żadne the z tego ale też kawał muzyki.
Z the to się przyznam że jeszcze drugi Franz Ferdinand mi się podoba. Lepszy niż pierwszy imho.
Edit: Obejrzałem ten teledysk co go wrzuciłeś Katon... No kurna, nawet nie skomentuję piosenki, pomimo że taka strasznie... nudna... To chyba nawet jest cover jakiś, mniejsza z tym. Ale co mnie uderzyło. Koleś SIEDZI. S-I-E-D-Z-I. Na koncercie zespołu rockowego wokalista beztrosko siedzi sobie na krześle. Stanowczo nie dla mnie. Jakby Budzy mi usiadł na koncercie to chyba rzuciłbym w niego glanem.
Gdybyś się przyjrzał, to byś zobaczył czemu siedzi =) Potem zabiera kule. Siedzi, bo ma coś z nogą nie tak. Połowa polskich 'rokemenów' odwołałaby w takiej sytuacji koncert.
Edit: No dobra, to powiedzmy że go to ratuje. Ale piosenka i tak imho taka... Jakby powiedział misiek, cipokotowa //Matoos
Piosenka jest oryginalnie Strokesów. I ma nawet status hymnu pokoleniowego. Ale o gustach się nie dyskutuje - rozumiem ludzi, którzy Strokesów nie lubią.
A Soundgarden jest wielki - bez dwóch zdań. Chociaż w Wielkiej Grunge'owej Czwórce stoi u mnie na trzecim miejscu dopiero...
Spokojnie, Rysiu, agresywność jeden. Nie obejrzałem do końca bo nie mam w zwyczaju torturować się piosenkami które mi się nie podobają. To raz. Obejrzałem prawie cztery minuty z pięciu - więc większą część - nie zauważyłem że koleś ma kule, zresztą przyznałem się do błędu wyżej - to dwa. Piosenka jest na tyle genericowata i bez polotu imho, że brzmi jak większość the - dlatego sądziłem że to cover. To trzy. Więcej grzechów nie pamiętam, to cztery. Kto znajdzie w tym poście wypisaną dyskografię znanego zespołu metalogrungorockowego ten rzondzi, to sześć
tyćkę pomieszałeś ;}
kolejnością się nie przejmuj. czekam, aż ktoś zawyje 'a gdzie Nirvana?!' :}
Pffft.
Nirvana ma może ze trzy fajne kawałki. Nawet w mojej pierwszej dziesiątce by się nie zmieściła.
Pytanie brzmi, gdzie jest Illusion
Zostaje powoli zapominane - czyli tam gdzie jego miejsce =P
Hihihi, może nawet bym się obraził, gdybym cię tak nie lubił, Katon
O ja. Bluźnierstwa przeciwko new rock revo znoszę lekko - dopiero historia przyzna wielkość tym, którym przyzna. Ale żeby nie wsadzić do pierwszej czwórki zespołów grunge'wych Nirvany? Ba! Żeby nie wstawić jej na conajmniej drugim miejscu? Jakie tam ze trzy piosenki? Tylko Pearl Jam może powalczyć o miejsce na szczycie. Soungardenowi i Alice In Chains brakuje bardzo, ale to bardzo dużo. Przede wszystkim inwencji. I polotu. I tej iskry bożej. Mudhoney to wogóle inna liga, chociaż zespół fajny, nie przecze. Ale już np. taki Mother Love Bone znacznie lepszy. Weźcie sobie usiądźcie i zapuście In Utero i mi tu nie opowiadajcie straszności =D
usiądź sobie, zapuść Dirt i nie bluźnij ;)
http://www.youtube.com/watch?v=SOqrIQqnE0c
http://www.youtube.com/watch?v=lzm5NUg-8Tc
oh sweet sweet nuthin ale sunday morning nie znalam, a przefajne. te dzwoneczki...
Mam płytę ich. Koncertówkę z 70tego chyba. I strasznie się jaram. Fajni byli. I faktycznie Strokesi duuuużo im zawdzięczają... Aż chyba za dużo mmentami =P
Dalszy ciąg programu "Poznaj korzenie tego czego słuchasz". W dzisiejszym odcinku:
http://www.youtube.com/watch?v=E1jl4pfU73s&mode=related&search=
http://rapidshare.de/files/30809587/moonspell_-_Love_Will_Tear_Us_Apart.mp3.html
http://www.underratedmagazine.com/music/When%20You%20Were%20Young%20(Full%20Song)%201.mp3 moze nie powala tak jak Mr.Brightside ale spoko
chyba jedyny zespol ktory jakos sobie radzi z tymi klawiszami...
nowe killers ssie. zupelnie mnie nie rusza ten kawalek.
the kooks to definitywnie moj ulubiony zespol jak na chwile obecna i rozplacze sie, jesli zobacze ich na openerze :> prosze prosze prosze, napiszmy jakas petycje!
a potem wygraj dla mnie bilety na koncert. z gory dzieki ;p
ok, tylko musisz sie postarac troche bardziej bo jestes w trzeciej dziesiątce oczekujacych na najblizsze wygrane bilety ;p
Wojtuś, ty wygrywaj bilety, ja będę wygrywał płyty ;] Możemy się jakoś dogadać? Wysłałeś już fotkę Stelmachowi na mejla?
Stellastarr*!! Może Wam nie pasować wokal, ale całokształt jest przedni, wręcz wyborny. Zakochałem się w pierwszym albumie. Kolejna rewelacja nowojorskiej sceny. Polecam chociażby cudowne "My Coco" albo "Pulp song".
a jaaakaa to listaaa?
Wolfmother
Oasis i U2
Metric i DPTs
SLD i UP
lsd i thc, antony and the johnsons, cansei de ser sexy, moldy peaches, brmc, felix da housecat, pj harvey, the go team, the pipettes, the thermals, the von bondies, we are scientists.
ja bym tylko o the roots prosil
http://www.youtube.com/watch?v=P8DRxQATErY
wojtus, dorzuc stelmachowi http://www.youtube.com/watch?v=CIGqEd7ydZE&NR, niech sie przekona ze the kooks to zespol doprowadzajacy kobiety do orgazmu [obecnie takich niewiele] i warto w niego inwestowac. to naprawde drobiazg, ze nikt nie rozumie, co mowi wokalista [za to jak sie smieje ]
http://www.youtube.com/watch?v=NH1r3PiF6Vk
Jak dla mnie, to w tej liście brakuje Kaiser Chiefs, Hot Ho Heat i I'm From Barcelona. No i obowiązkową pozycją jest MANDO DIAO [Jejku, jejku. Jak ja się jaram ich nowym albumem! Hurricane Bar się przy tym chowa. MD rox my sox rajt nał! No i medal dla nich za kawałek "Killer Kaczynski"]
dobra to bede ta liste aktualizowal i mu podesle pozniej znow, zobaczymy co z tego bedzie...
Kaiser Chiefs jest STRASZNIE słabiutkie, w ogóle mi się nie podoba, wokalista jakas parodia.
ha! Ja Kaiser Chiefs doceniłem dopiero po jakimś czasie. Na początku w ogóle mi nie podchodzili. Teraz są jednymi z moich ulubionych reprezentantów NRR. "Employment" to taka płyta, którą docenia się dopiero po jakimś czasie. Jak wino, im starsza, tym lepsza. Wokal dobry, nie ma co narzekać. Posłuchaj sobie Clap Your Hands Say Yeah lub Interpolu, wtedy zrozumiesz, co to znaczy "cienki wokal". Może sam odważysz się podjąć karierę wokalną po takim doświadczeniu ;]
przesłuchałem dziś "empire" kasabiana. słabe. poza piosenką tytułową podobała mi się w miarę tylko jeszcze jedna, a reszta słabizna. a nme dało im 9/10 :| coz, recenzenci są dziwni.
nme z co drugiej kapeli robi nowych The Beatles ;)
http://youtube.com/watch?v=YYM_GwOOj_M
świetne... 'nieco' zdejony wokal chwilami jak to niektórzy sobie pomyślą, ale świetne ;d
Napisałem kiedyś coś o tym, że za pare lat nikt nie będzie pamiętał o The Kooks. Odwołuję i przepraszam. Mają szanse być najwięksi. Mają szansę być nowymi Libsami nie będąć ich kopią. Mają szansę nagrać beznadziejną drugą płytę i mam szaloną nadzieję, że tak się nie stanie.
http://youtube.com/watch?v=SnNfyngbwUg
http://youtube.com/watch?v=xDHL-qX61CQ
Stoją przed tym samym problemem co Franz po debiucie. Jak tu nagrać coś takiego, żeby to było coś innego a przecież takiego samego. FF się udało, chociaż wielu twierdzi, że wcale nie. Kooksi jadą na granicy. Mogą popaść w mazgajstwo albo próbować pokazać inną twarz. A ta twarz może się okazać nijaka kompletnie. Nie wiem. Czekam w pewnym napięciu. Ucieszyła by mnie np. całkiem akustyczna płyta z okołdylanowskimi klimatami. Coś w stylu 'Bad Taste In My Mouth'. Ja takich Kooksów lubię najbardziej. Czy są genialni? Nie wiem. Duże słowo i żadko go używam w stosunku do rocka. Z całego nowego grania za geniusza uznałem tylko White'a, Barata, Doherty'ego i Kapranosa. No i poniekąd Stollsteimera. Na Luke'u stawiam znak zapytania. Zobaczymy.
Mają potencjał, to nie ulega żadnym dyskusjom. Z tym, że ja już po pierwszym przesłuchaniu Inside In/Inside Out zacząłem się zastanawiać, czy można stworzyć coś lepszego, albo chociaż coś równie dobrego jak to. Ciąży na nich pewna presja, oczekiwania są wielkie i chłopaki zdają sobie z tego sprawę. Problem polega na tym, czy ta presja zadziała na nich motywująco, czy nie okaże się zbyt dużym ciężarem. Są bardzo młodzi i utalentowani, zdobyli niesamowitą popularność i naprawdę nie chcę, zeby zostali zespołem jednego albumu.
A kto zna Mystery Jets i opowie o nich coś ciekawego? Ściągnąłem dzisiaj ich album i muszę przyznać, że grają całkiem przyzwoicie. Może nie ma w nich aż tyle polotu i żywiołowości, ale pierwsze wrażenia są raczej pozytywne.
I jeszcze ta pyskówka z Borellem... Wcale nie jestem pewien kto ją wygrywa. Kooksi mają lepsze piosenki. Ale Razorlight ma dłuższy staż, większy lans i bardziej pyskatego lidera. Miła taka wojenka. Historia rocka się przypomina...
a niechaj sie leją, byleby to sie na muzyce nie odbiło ;p
oglądałem koncert jakiś Mando Diao na austriackim MTV. ONI MUSZĄ PRZYJECHAĆ NA OPEN'ERA! koncertowo przy nich FF się chowa;p
Dobrzy są, oj dobrzy. I sobie wcale jakoś tak pewnie nie policzą no bo w sumie to oni nie są specjalnie topowi.
No nie wiem Katon, nie wiem. U nas może i nie ale na zachodzie to owszem.
Na Zachodzie też raczej umiarkowanie. Nie wiem czy Wyspy wogóle się nimi jakoś specjalnie interesują...
wyspy wyspy.
w hiszpanii i portugalii są podobno rozchwytywani.
zresztą. wsumie mi to wisi, byleby przyjechali.
Audioslave będzie, mówię Wam, czuję to.
Poza tym na 90% Bloc Party, no i Arktyczne jak wydadza plyte. Moze Bjork.
Nie będzie Audioslave'a. Nie ten festiwal, nie ta publika, nie ten klimat... Zresztą nawet nie wiem czy bym chciał oglądać na scenie jak dwie legendy mojej młodości rozmieniają się na drobne. Ponoć arogancja, przerost ego i cała inna etcetera bije od nich tak, że aż mdli.
http://www.nuta.pl/news.html?nid=12726
kto pierwszy znajdzie to w necie ma u mnie jabola.
Newsy macie stare. Myślałem, że te radosne wieści już dawno do Was doszły.
A chcecie Doherty'ego i Skinnera razem w kawałku Prangin'Out?
Znamy, ale chcemy.
Hurtowo:
http://rapidshare.de/files/33130486/The_Streets_Feat._Pete_Doherty_-_Prangin_Out.mp3.html
http://rapidshare.de/files/33130570/01_Dry_Your_Eyes_ft._Chris_Martin.mp3.html
http://rapidshare.de/files/33130660/thestreets-fitfutureheads.mp3.html
uu rozwoj nieustanie brnie ku lepszej przyszlosci, mozna juz nawet sciagnac dzwonek real music z i predict a riot lub i bet that you look good on a dancefloor
oho dla katona mam gratke: cant stand me now w wersji fatalnej ;p
Co druga jest fatalna. Libertinesi już tak mają =)
Moja miłość jednak się nie zmniejsza ani na jotę.
A właśnie, że mogą. A jak było z koncertami Hendrixa? A jak było z Cobainem? A jak było z kompletnymi pseudopoetyckimi zajawkami Morrisona?
Mogą i będą.
Nie zdałem karnego w drugim terminie. Muszą zostać legendą, bo inaczej już mi nic na świecie nie zostanie.
to dopiero drugi termin był?XD łe. ja by sie dopiero gdzieś przy czwartym zaczął przejmować ;d
Oj Miśku u nas tak nie ma. Jeszcze komis i koniec. I nie ma bata.
ała. no cóż. 12 termin to tylko na PG ;d
Dobra, interes mam do Was.
(słowem wstępu - kazali mi napisać tekst do szkolnej gazetki. Ma być o muzyce. Wymyśliłam sobie temat o NRR, ale musze przeprowadzić sonde, żeby zorientować się w sytuacji)
Czy muzyka, której poświęcony jest ten temat jest popularna w Waszym środowisku, czy jednak nadal prym wiedzie pop puszczany na mtv i innych vivach, hip hop i metal (nikogo nie chce dyskryminować, żeby nie było ;])? Czy jak zarzucicie jakąś nazwą zespołu nowej rockowej rewolucji to ludzie mówią 'aaa, znam i lubię' czy robią wielkie oczy i nie mają pojęcia o czym mówicie? Czy nrr stala sie w końcu popularna, czy nadal stosunek do niej jest taki, jaki był, gdy temat był zakładany (2 lata temu? no, mniej trochę)?
Za odpowiedzi wdzięczna będę, najbardziej, jeśli pojawią się przed piątkiem ;]
Po koleji. Mam kilka środowisk, ale na potrzeby sondy mogę uogólnić.
1. W moim środowisku ciągle muzyka indierockowa (czy tam nrr) jest albo nieznana, albo traktowana jako pewne dziwne, niesprawdzone novum. Wielu ludzi słuchających rocka ciągle nie jest w stanie przyjąc do wiadomości, że jest to ruch na miarę tego z początków poprzedniej dekady. Media mainstreamowe (poza Trójką od czasu do czasu) ignorują istnienie indie rocka i to 'zamilczenie' jest w Polsce skuteczne.
2. Są nazwy, które już raczej coś mówią. Przynajmniej tym, którzy muzyką się jakoś w miarę interesują. Traktowane są jednak bez kontekstu. Jako jakieś pojedyncze, trochę tajemnicze zjawiska. Franz Ferdiand, The White Stripes. To się kojarzy. Stripesi z ciekawym zjawiskiem, FF z hitem i lansem. Poza tym morze ignorancji.
3. Zmienia się powoli. Chociaż w moim środowisku akurat głównie dzięki mnie, więc nie wiem czy to się liczy.
O Jezu, Jezu, dzięki Ci. O to właśnie mi chodziło.
btw. jak tylko zabieram się za pisanie tego artykułu, to na klawiature cisną mi się wyrażenia bardzo podobne do tych, których użyłeś pisząc pierwszy post tego tematu, to wymienianie zespołów i takie tam... yh, chyba Cię splagiatuje w końcu 'niechcący' ;p
za duży wpływ ma na mnie to forum.
Moje dzieci upomną się kiedyś o wpływy =P
The Frattelis - Costello Music. świetna płytka. ściagać panowie i panie;p katon ci sie może spodobać bo kantry zalatuje;p
Lekką irytację (lekką?) wzbudziła we mnie notka na stronie TCIOF.
"Podczas realizacji nagrań zarysowała się perspektywa zrobienia wypasu z prawdziwego zdarzenia, zrealizowania nagrań tak jak sobie to wymarzyliśmy.
Co to znaczy? Na przyklad okazało się, że w pewnych numerach po prostu muszą pojawić się smyki, w innych sekcje dęte. Gdzie indziej zaś tylko taki a nie inny wzmacniacz. Jak wiadomo, są to koszta."
Co to ma znaczyć, że muszą?! Jakie smyczki, jaka sekcja, gwałtu rety, co oni tam nakomponowali? Smyki to se mogą być w Arcade Fire a sekcja dęta w Kulcie! Ja wiem, że się trzeba rozwijać, ale czy wszyscy muszą się do cholery akurat tak rozwijać?!? Ja kocham brzmienie smyczków i dobrą sekcję, ale cały wic w muzyce TCIOFa to było to, że była naprawdę surowa. Boje się, że mało z tego zostanie...
I dalej:
"Niestety budżet jaki dostaliśmy na nagrania z wytwórni nie wytrzymał obciążen finansowych i w pewnym momencie musieliśmy zdecydowac: dokładamy do interesu z własnej kieszeni i ryzykujemy, czy wyrzucamy niektore nagrania by zbić koszta.
Postanowiliśmy pojść na całość i walczyć o optymalny ksztalt i forme tego godzinnego albumu. Jednocześnie zaufaliśmy, iż dobra (według nas) muzyka może przynieśc przynajmniej taki dochod, że cała operacja się zwroci."
Cóż, praktyka pokazuje, że lepsze takie albumy gdzie wycięto za dużo, niż takie, gdzie nie wycięto niczego. Megalomania? Chyba leciutka. Ciąć. Wypieprzać. Połowę. Niechże płyta ma pół godziny, ale za to rzuca na kolana. Coś zaczynam mieć poważne obawy co oni tam wysmażyli.
Nimfka:
Nie, zespoły z nrr są praktycznie nieznane w mym środowisku. Oprócz mnie, może 3-4 osoby są zafascynowane tym nurtem. Z resztą nawet nie rozmawiam na ten temat, bo byłoby to niemożliwe. Rozpocząłem również krucjatę "nawracania ludności na NRR". Mój obfity połów zakończył się na razie na dwóch osobach. Nie uznaje tego jeszcze za sukces, ale rokowania są dobre, przynajmniej ta muzyka wzbudziła w nich jakies zainteresowanie. Większość zespołów związanych z tą falą (a jest ich coraz więcej!) jest niestety nieznana, szczególnie u nas w Polsce. Niektóre płyty nawet nie mają swoich premier w Polsce, więc nie można liczyć na jakąkolwiek promocję tych zespołów w naszym kraju. To przykre, ale prawdziwe. Weźmy choćby na warsztat takie Mando Diao. Chłopaki ze Szwecji, bardzo obiecujący i doświadczony już zespół. Wydali 3 albumy, z czego dwa można z pewnością zaliczyć do czołówki najciekawszych płyt w całym nurcie. Kto o nich słyszał w Polsce? Kilku recenzentów, w Trójce ich nigdy nie słyszałem, albumów w sklepach nie widziałem. Tymczasem niemiecka telewizja ciągle puszcza ich teledyski, koncerty itp. Jest popyt na taką muzykę, jest duża grupa odbiorców, zespół jest wypromowany. Jeszcze trochę poczekamy w Polsce zanim nrr zostanie tak entuzjastycznie przyjęta.
Katon:
phah! a liczyłem, że album jeszcze wyjdzie w tym roku. Idea robienie AF z TCIOF jest absurdalna. Gdzie klimat tego zespołu? Surowizny garażowej ze smyczkami nie przełknę. Szkoda niszczyć taki potencjał. Nie wyrywajmy się jednak przedwcześnie, poczekajmy na rezultat.
Poczekamy. Licze, że jednak wytwórnia poskąpi =P
No błagam ._. Jakos ciezko mi sobie wyobrazic np Miniskirt czy Expect some hatred ze wstawkami smyczkowymi Oo
Co do NRR - ja widze ze u was podobnie jak u mnie. W mojej klasie jestem chyba jedyną osobą słuchającą takiej muzyki. Chociaz nie, jedna kumpela cos wspominala kiedys o Bloc Party...ale wiekszosc to swoiste technomulki, disco lub disco-polo lovers. Kiedy slucham rozmów typu "Przeslij mi tę piosenkę Boysów" to ojej, wolę nie mówić co wtedy myślę. No dobra, zeby nie przesadzac, ze 3-4 osoby moze sluchając klasycznego lub mniej klasycznego rocka. Ale nie jest to indie rock. Narazie podrzucam rozne zespoly i kawalki mojemu najblizszemu kumplowi, ktory jest juz nieco bardziej swiadom, no i uwielbia Arctic Monkeys;D ale tez zdarzylo mu sie kiedys powiedziec "jej, co to za jakis boom na tych Kooksow". poza tym zyje w straszliwie zacofanym srodowisku muzycznym.
Pomijając 'technomułki', 'hip-chłopy' etc. u mnie rządzi twardogłowa społeczność spod znaku Nirvany, Red Hotów, Metalliki i Iron Maiden. [plus odjazdy do innych kapel w tych gatunkach]. No czasem trafi się Porcupine Tree, QOTSA, Tool.
Co do NRR - czuje się jak niepełny rodzynek ;)
http://www.nuta.pl/news.html?nid=13263
k...., ja pierdole, aaaaaaa!!!! Jestem szczęśliwy, chociaż napewno odwołają albo zrobią syf, albo Doherty się zbłaźni, ale no po prostu aaaa! cieszę się jak dziesięciolatek ze statku pirackiego Lego, hihihi!!!!
Trzeba trzymać rękę na pulsie z biletami. Nie wiem co by się musiało stać, żebym nie pojechał. Jeszcze tylko DPT w grudniu by się przydali =D
na DPTsów to bym pojechal. Na Babyshambles... raczej nie-e.
tylko dlaczego to czwartek xP
zeby ci co mają szkole nie mogli xd
Bo to będzie widowisko nie dla dzieci =D
stawiam dyche, ze Doherty wyjdzie na scene zacpany/zalany
http://muzyka.onet.pl/10175,1412173,newsy.html
Pewnie wyjdzie. Ale trudno. Dla mnie on już jest ikoną. Jednym z trzech najbardziej utalentowanych kompozytorów młodego rocka. Geniuszem rock'n'rolla. Mistrzem liryzmu, który nie jest jak lukrowa polewa, ale który uzupełnia się idealnie z całym tym brzmieniowym brudem i dziką energią. Jako człowiek może i jest godny pogardy czy współczucia. Jako artysta jest wielki i już nikt mu tego nie zabierze. Nawet on sam sobie tego nie zabierze.
A teraz się z wami podziele moją najnowszą podnietą. A podnietą ową jest zespół The Rapture i jego pierwsza płyta "Echoes". Kiedy odesłał mi ją Ahmed nie miałem jakoś siły się w nią wgryźć. Przeleciałem po piosenkach i odstawiłem na półkę. A ostatnio zdjąłem ją z tej półki i się zachwyciłem. Disco punk. Nie dowiecie się co to naprawdę znaczy dopóki nie poznacie tej płyty. Początkowe 'Olio' to piosenka syntezatorowa. Ja nie lubię syntezatorów. I uwielbiam tą piosenkę. Potem wspaniałe, zaczynające się kapiatalnymi chórkami, surowe, oparte na basie, persusji i histerycznym wokalu, a kończące się monumentalnie i poruszająco (echa Pink Floyd?) 'Heaven'. Dalej dziwne, nieco psychodeliczne i balladowe 'Open Up Your Heart', a potem wkraczamy na regularną, kibordową dyskotekę. 'I Need Your Love'. Byłby kicz, gdyby nie to, że jest bosko. Wysoki wokal (rewelacyjny refren), świetny gitarowu motyw na tle syntetycznego 'pipkania', orientalizujący saksofon... Jest tanecznie ale nie wesoło - bo discopunk to disco smutnych i sfrustrowanych ludzi. Tak mi się czasem wydaje. Potem disco i punk, dotąd od siebie lekko oddzielane wchodzą w namiętny związek: 'The Coming Of Spring'. Brudno, głośno, gitarowo (może raczej basowo), niesamowice wręcz tanecznie i jakoś trochę histerycznie. Dalej - 'House Of Jealous Lovers'. Szczytowy moment płyty. Cowbellowy bit, który zmusza nogi (ba! całe ciało) do ruchu i nie daje już odpocząć nawet na moment. Pięć minut z hakiem, które może rozpieprzyć każdą dyskotekę. Utwór genialny. Dyskotekowy i bezkompromisowo rockowy (brak wysuniętych do przodu 'syntetyków'), psychodeliczny i przebojowy... I to 'Shakedoooooooooown' w refrenie. Rzecz genialna. Po niej nie ma miejsca na odpoczynek. Tytułowe 'Echoes' zachwyca niesamowitą rytmiką, pracą sekcji i punkową dzikością. Ale wszystko dalej taneczne aż do bólu. 'Killing' - leciutkie wyciszenie. Chociaż w sumie... Disco bicik, równo idące gitary z basem, dziwny, recytowany refren, klimat rodem z jakiejś dusznej, ciemnej dyskoteki w połowie lat 80tych. Nie wychodzimy z niej także podczas kompletnie powalającej 'Sister Savior'. Dlaczego mi się to podoba? Nie toleruję zwykle klawiszonów w takich proporcjach. A tu nie tyle nawet, że toleruje, co podobają mi się i to bardzo. Tworzą z gitarami jedną, rewelacyjną całość. No i zbliżamy się do końca. Zaskoczenie. Piękne, nasuwające skojarzenie raczej z przełomem lat 60tych i 70tych 'Love Is All' (codowna melodia wokalu) i wyciszone, bolesne, trochę niepokojące, całkiem inne od reszt płyty 'Infatuation'. Krótko mówiąc, płyta 'pięciogwiazdkowa'. Wstyd, że nie znałem jej takl długo. Teraz tylko puścić na jakiejś imprezie i tańczyć do upadu.
ja mam sprawę do tych co się Strokesami jarają jak i ja. Jak dorwiecie solowy projekt Hammonda Juniora to dawać mi tu linka jak znajde to sam dam
a teraz coś na co wielu z was czekalo czyli nowe The Car Is On Fire!
jakos nienajlepsza ale da sie posluchac, [to chyba jakis rip z radia..]
http://www.uploader.pl/file/1298/Cant-Cook--Who-Cares-.mp3.html
Od momentu jak znalazlem ten link to slucham nonstop... Ale dicho! Mozna to porownac troche do Hot Chip tak mi sie wydaje, strasznie elektroniczne, bardzo swiatowe, chwytliwe, refren podspiewuje juz pol mojej rodziny, mam nadzieje ze jakis 'internaszonal label' sie zainteresuje i wyda to na wyspach, bo bylby z tego niezly hit! Zgodnie z zapowiedzią są trąbki, przyjemne klawisze, wszystko genialnie wyprodukowane, jest tylko jedno ale.. jak oni beda brzmiec z tym na zywo? niedlugo trafi sie jakas okazja to sie przekonamy.. a na razie jestem na tak! dalem sie przekonac w 100 procentach
czyli co? widzimy sie 17.XI przy stoistu z plytami w media? ja juz stoje w kolejce..
Jeszcze nigdy, N.I.G.D.Y. nie nie-zgadzałem się z Tobą tak strasznie jak dziś. Teraz. Boże. Ten singiel to nieśmieszny żart. To koszmar. To dramat. Disco? W kontekście tego co pod szyldem disco sprzedawały nam indierockowe zespoły przez kilka ostatnich lat to co wysmażył nam TCIOF nie zasługuje na tą nazwę. Po pierwsze - to już nie jest rock. Loopy, klawisze, bity z automatu - to wszystko już nie ubarwia - to wszystko jest wszystkim w tym kawałku. Co się stało ze strokesowymi ideami? Czemu umierają w Polsce zanim zdążyły się pożądnie narodzić (że tak w dramatyczną nutę uderzę)? Gdzie gitary? Gdzie jakaś dynamika? Jakieś emocje, jakaś melodia, jakaś surowość, ja się pytam, gdzie?!? Można se zmienić styl, ale jest linia śmieszności. I -tadam- przekroczono ją. Przebojowa melodia? Która? To niewiadomo co na refrenie? Jakżeż on śpiewa wogóle? Kinga powiedziała kiedyś, że wygląda jak 'gość od pizzy'. Cóż. Kobieca intuicja to skarb. Dziś także śpiewa jak gość od pizzy. Dla innych gości od pizzy na przynudnawej imprezie w klimacie lat 80tych. Przeboje trzeciego sortu. Płycie daje szanse. Cóż mam zrobić? Na jaką płytę polską mam czekać? Tracę złudzenia powoli. Ten kraj potrzebuje rocka jak powietrza, a te dupki wysiadają z gitarowego tramwaju na przystanku 'druga płyta'? I co? Pieprzę, jedyna polska płyta na jaką warto czekać to jest nasza płyta. O. Weźcie se kochane tciofy włączcie 'Echoes', pierwszą płytę FF, jakieś choćby i Bravery, posłuchajcie jak można grać tanecznego rocka i wyciągnijcie twórcze wnioski. Kiedyś umieliście. Może jeszcze nie roztrwoniliście całego talentu na szukanie loopów i zbieranie kasy na sekcje dętą. Smutno, och jak smutno.
P.S. Z której strony to jest światowe? Światowe to jest Panic! at the disco.
Ja powiem tak. Nowy TCIOF jest najnormalniej w świecie ch..owy.o. Nie żeby tamten jakoś specjalnie mi się podobal ale to jednak byl rock. A to to... pf.
jo-yhym. na Trivium też tak mówili. a teraz doszukują się w nich zbawców thrashu [przegięęęęęęcie. gitary za Exodusem nosić ].
moze i grindej dla ubogich, ale kto by nie chcial miec takiego statusu jak oni?
proponuje podejsc do tego mniej emocjonalnie. wieksi i zdecydowanie bardziej wplywowi 'mocarni napier****cze' nagrywali plyty bez gitar, ktore okazywaly sie potem jezeli nie ewolucja, to rewelacja. Adrian Belew przymierzał się [a moze juz nagral] do plyty calkowicie roznej od jego dorobku w np. Crimsonach.
Od ilosci automatow perkusyjych, loopow i sampli mozna odniesc wrazenie, ze to jakis 'technomul'
sam kawalek bym obstawial na jakiegos singla, tak zeby mozna bylo to rzucic nie tylko do internetowego radia. No. Poza tym - po kim jak po kim, ale po Tobie bym sie nie spodziewal w popadanie w syndrom 'fana prawdziwej starej Metalliki' :}
btw - wychodzi na to, ze w Polsce to mozna na swiatowym poziomie i przez kilkanascie lat/plyt grac tylko metal :}
Tu akurat kulą w płot. Bo nie dość, że popu słucham, to jeszcze bardzo lubię kiedy rock bywa popowy. Ale żeby był popowy wcale nie musi przestać być rockowy. Rock to nie żaden etos. Rock to muzyka, w której pierwszoplanowa rola przypada gitarom. To definicja niedoskonała, ale chyba lepszej nie ma. TCIOF był zespołem rockowym. I szkoda, że nie chce już nim być. Ma prawo - robią co chcą. Ale ja jako konsument i sympatyk mam prawo ubolewać. Belew kim jest każdy wie. I jemu wolno. Zresztą ta jego płyta akurat ni w ząb popowa nie jest. Jest trudna i dość hermetyczna. A tutaj po pierwszej, kapitalnej płycie - kompletna wolta stylistyczna. Nieprzekonywująca. Bo ten singiel to wcale nie jest dobry pop. Brakuje fajnej melodii i jakichś prostych, ujmujących emocji. Dobry pop to jest 'Tell me baby' RHCP albo płyta Kooksów. A dobry discopunk to 'House of jealous lovers' The Rapture, który bynajmniej popowy nie jest. Pierwsza płyta Libsów na pewno 10 razy bardziej. Tak to się już dziwnie przeplata. Przyznaję - ja lubie rock. Ba, lubię rock dość surowy i prosty, bo uważam, że pewne brzmienia się nie starzeją i że ciągle można nimi wyrazić bardzo wiele. Ale lubię dobre eksperymenty brzmieniowe - tylko - kurde mol - co to za eksperyment, wiernie skopiować brzmienie starych, kiczowatych disco przebojów?
A co do syndromu trufana - jest różnica między rozwojem stylistycznym (pamiętam wiele dyskusji - chociaż akurat niekoniecznie tu - po wyjściu drugiej płyty FF, która byłem zachwycony), a kompletnym przeskoczeniem z jednego poletka na drugie. Fan Metaliki nienawidzący St. Anger jest troszkę śmieszny. Jednakże gdyby nienawidził płyty na której Metalika gra coś z okolic Myslovitz chyba miałbym dość empatii, żeby zrozumieć o co mu chodzi...
Load/Reload. niektorzy doszukiwali się tam country
na 'czarny album' tez psioczyli, a przeskok gatunkowy był zdecydowanie mniejszego kalibru
Meta od Loadu sie spieprzyla. St.Anger niecierpię.
Rysiek, nie jest to kwestia tego ze nie moge sluchać popu bo nie. Nie lubie. Gdybym lubil sluchalbym. Tak samo jak sluchalbym hiphopu gdybym lubil takie pierdzenie w mikrofon.
A ja mogę i lubię. Ale nie odpowiada mi podmiana awangardy polskiej sceny gitarowej na Reni Jusis. Która btw ma lepsze podkłady i melodie niż ten nowy singiel TCIOF.
Który to singiel do cholery w wersji http://www.youtube.com/watch?v=d9NI535Uwgs jest może nie powalający, ale całkiem całkiem. Nie dałbym tego na singiel promocyjny, ale jako miły discorockowy kawałek gdzieś w środku płyty jak najbardziej. Brzmi disco, trochę słodziutko, trochę zadziornie i nie wiem jaki demon kazał im z tego zrobić nowy singiel Reni Jusis. Nie wiem.
Byłbym skłonny zaakceptować popowatość nowego singla Tciofu, gdyby to był pop na poziomie. Niestety nawet Justin T. [znany w niektórych kręgach jako Timberland] robi pop o dwie klasy lepszy (a może to wynik długoletniej specjalizacji?). W każdym bądź razie przygoda tciofu z popem nie jest najlepszym rozwiązaniem. To co się udało Razorlight, zupełnie nie wypaliło w przypadku tciofu. Nie chcę pochopnie oceniać dokonań tego zespołu, bo pierwsza płyta była wyśmienita i prognozowano wielką przyszłość chłopakom z TCIOF. To jaki będzie album, przekonamy się 17.XI, na razie powstrzymam się od krytycznych komentarzy. Wolę spojrzeć na całość. Póki co mogę jedynie skrytykować dobór singla, który przypomina plażowe dicho bez gitar. I nie jest to moje pierwsze wrażenie, przemęczyłem się i wysłuchałem tego utworu przynajmniej kilkanaście razy. Nawet w ucho nie wpada, bezpłciowy.
A ja się troszeczkę muszę wycofać. Bo przetrawiłem 'Can't cook' i muszę stwierdzić, że to jest niezła piosenka. Skrzywdzona w procesie produkcyjnym, co szczególnie wyraźnie słychać w wersji gitarowej. Nie jest to singiel na promocje płyty. Ot, przyjemny kawałek. Szkoda, że stylizacja na lekką tandetę troszkę wymknęła się spod kontroli. Fragment z dęciakmi w tle bardzo dobry - ratuje honor pana producenta i poniekąd całą piosenkę. Bo jest tam fajna melodia i są emocje.
mam malo czasu i nie zapoznalam sie dokladnie z waszym zdaniem, ale po kilkukrotnym przesluchaniu cant cook pragne powiedziec iz
gdybym nie znala pedalskiego glosu borysa nigdy w zyciu nie powiedzialabym ze to tciof. brzmi to jakos tak malo zespolowo i zbyt lajtowo, wrecz smiesznie chwilami, jak dla mnie. brakuje mi tu pazura, jakiegos wyrazniejszego akcentu, ktory nadalby temu kawalkowi ksztalt. wedlug mnie to papka, i przyznaje to z ciezkim sercem.
smierdzi zagranicznym jarmarkiem
choc niewykluczone iz na parti bede sie przy tym calkiem ok bawic.
Ale przecież o kompozycje się zwykle rozbija. Jest dobra albo nie. Kompozytorzy od XVII wieku piszą na kwartety i jak dotąd się to nie zestarzało. W utworze na jeden instrument może być coś milion razy bardziej urzekającego niż w wielkiej symfonii, mylisz dwie sfery pojęć. Zresztą, prostota zwykle służy muzyce. Lepszy niedobór niż nadmiar. Dobra elektronika nie jest zła, ale trzeba z nią ostrożnie. Ostrożniej niż z gitarami, czy fortepianem. Tak to już jest. Czym byliby White Stripes z jakimś nadambitnym producentem?
nie naduzywaj przywolujac przyklady:P bo przeciez dobrze wiemy ze TWS mieli taka a nie inna wizje i nie chcieli elektroniki i nigdy by sie to u nich nie sprawdzilo, a TCIOF przeciwnie, to tez jest ich wizja od poczatku do konca,ale chcieli elektronike i maja, wszystko pasuje, nie ma zgrzytow, produkcja jest swietna, sciagnijcie sobie lepsza jakosc to moze docenicie to w koncu
rozumiem doskonale Katon ze to nie trafia w twoj gust ani troche[badz minimalnie] i zawiodles sie ale myslalem ze posiadasz umiejetnosc doceniania poziomu mimo tego ze cos ci sie nie podoba...
btw ciekawe jakie podasz utwory jak zapytam, o te z 'dobra elektronika'?
Hmmm. Kraftwerk? Bez wątpienia. Wczesny Fatboy Slim. Chemical Brothers. Setki innych rzeczy.
A utwór doceniam. Ale aranżacji nie, bo ta aranżacja to nie jest wg. mnie dobra elektronika. Ot co. Średnia. I trąci starociem.
http://muzyka.onet.pl/mojascena/0,10174,98241,1339448,artysci.html
Czekam do 17 listopada i dopiero się wypowiem. Chłopaki z TCIOF pracowali bardzo długo nad tym albumem, nieraz było to podkreślane. Należy spodziewać się dzieła kompletnego, dopracowanego dokładnie i co najważniejsze, ściśle obrazującego zamiary autorów. Spodziewam się płytki dopieszczonej w każdym calu, która dobrze przekaże nam zamiary, wizje, jaką mieli kolesie z zespołu. Czekam z wielką niecierpliwością, aczkolwiek zawiedziony jestem singlem promującym.
Niech no ktoś mi da linka do nowej płytki Killersów [ale nie na rapidshare!]
Widocznie zmienili nazwę. Bo ten link jest stary.
A płytę Killersów żem właśnie nabył drogą kupna za pół darmo. I byłoby super, gdyby nie napis wydrukowany na książeczce (sic!) 'Wydanie Polskie'. Obciach straszny, jak można było coś takiego zrobić?!?
a gdzie to kupiles bo moze pirat? :]
a to chyba dzieki temu ta plyta taka tania bo slyszalem wlasnie ze jakie grosze kosztuje w empiku, na merlinie po 26 zl jest
edit:
wlasnie ujrzalem ten napis
o zgrozo! jak tak mozna na okladce!
Nie, nie. W Music Cornerze. To pewny sklep. Chwała dystrybutorowi, że nowość tak tanio puszcza, ale dlaczego w ramach... cholera, w ramach czego?!?... tak spaskudził płytę. Nalepki jak zwykle starannie poodlepiam, ale to polskie wydanie będzie mnie juz straszyć na zawsze...
Tak. Remiks singla z Krzysztofem Krawczykiem. Produkcja: Smolik.
Dzięki za linka. Działa bez zarzutów. Nareszcie dorwałem "Sam's Town", a nie mogłem się już doczekać, bo singiel był bardzo obiecujący.
Z rzeczy raczej starsiejszych: polecam pierwszy album Razorlight "Up All Night". Zdecydowanie mniej popowy, ostrzejszy (bo nazwa zespołu zobowiązuje), brudniejszy. Ukłon w stronę Borrella i jego kompanii. Słucha się bardzo przyjemnie. Nie jest tak łatwy w odbiorze jak tegoroczny album, ale wydaje mi się bardziej wartościowy. Rockowy, gitarowy, bez dużej dawki ckliwości, łatwo przyswajalny.
Starszy Razor jest o niebo lepszy od tego nowego, z którego podobają mi się dwie piosenki a i tak nagrali hay ya! lepiej niż orygnial za co im dziękuję
jestem wielką fanką Razorlight! aczkolwiek druga płyta przypadła mi do gustu zdecydowanie bardziej niż pierwsza. jednak utworu "Golden Touch" z pierwszej płyty nic nie przebije ;] no, moze "America", "Los Angeles Waltz", "Back to the start", i jeszcze pare innych z drugiej ;p jesli chodzi o cover 'hey ya' to rowniez bardzo ;]
a Sam's Town? Dobra płyta, obecnie moje ulubione kawałki z niej to "When you were young" i "Bling (confessions of a king)". No i "Enterlude", takie przyjemne jest ;D
Ja przesłuchałem dopiero raz i to za mało na recenzje. Jeszcze ze dwa i coś napiszę.
A nowi Razorlightci jednak za mientcy. Przyjemny pop, ale tylko kilka piosenek gdzieś tam zostaje. Myślę, że nie tędy droga. Kooksi nagrali płytę tak samo popową, a przecież o niebo autentyczniejszą. Bliższą.
cholera no. po przesluchaniu nowej plytki kilka razy dochodzę do wniosku, że świetne piosenki jak 'somebody told me' czy 'when you were young' to oni pisać potrafią. szkoda tylko ze tak zadko. lepiej by w moich oczach wypadli gdyby zebrali single z tych dwóch plyt i zrobili z nich plyte. i co z tego ze nie byloby w tym zadnej koncepcji. wlasnie sugerowanie sluchaczowi, że mamy do czynienia z konceptalbumem mnie wkurza. te denerwujące Enterlude i Exitlude. no i mialo być poważnie. tak twierdzili. w jakimś wywiadzie, bodaj dla Rolling Stone'a powiedzieli ze chcą być poważni, epiccy i ze (uwaga!) chcą być jak Springsteen XD a wyszla im marne pseudoballady przeplatane 3 dobrymi piosenkami( z któych tekst jednej przyprawia mnie o wybuch śmiechu, Flowers ty lepiej tekstów nie pisz![i przeczytajcie sobie tekst slabego wujka johnny'ego xd] a mialo być powaznie). Atina, ściągnij sobie when you were young, bones (puszczaj omijając 5 sekundowy wstęp - irytujące chórki. shit) i read my mind. reszta jest slaba.
edit// i tytulowy sam's town jest dość przyjemny
Misiu, no ja bym Read my Mind zaliczyła właśnie do tych, wg Ciebie słabych balladek, ale co gust, to opinia.a poza tym Enterlude i Exitlude są bardzo fajne=)
a Ty Atino nie sugeruj sie do konca naszymi opiniami, bo byś musiała tę płytę przesłuchać wybiórczo. A moim zdaniem lepiej samemu poznać całość i wybrać to co konkretnie Tobie pasuje.
Read My Mind jest jedyną udaną balladą w tym towarzystwie ;P
Się dość mocno nie zgadzam. Ale nie mam przy sobie teraz płyty, a zamierzam napisać poważną i kompetentną recenzję, więc musicie poczekać do wieczora =)
A mnie rozwalila wypowiedź wokalisty: "To będzie najlepsza płyta 20lecia!" Na razie przesłuchałem dwa razy i nic mi w ucho nie wpadło. Słabiutko. Piosenka za piosenką i wszystkie przelatują obojętnie (poza świetnym singlem!).
"Hot Fuss" rzucało na kolana, proste melodie, przyjemne klawisze i żadnych skomplikowanych pomysłów na piosenki (a jednocześnie każda inna i niepowtarzalna). Hity królujące na dyskotekowych parkietach, z przytupem i żywym rytmem. Mr Brightside, All These Things That I've Done, On Top.... świetne kompozycje łączące gitarowe brzmienie z elektroniką. Miodzio,
a teraz dupa, conie?
kurdzibąk raczej
ciekawa recenzje w komentarzu na onecie znalazlem
i prawie moglbym byc jej autorem.. szczegolnie pierwszego akapitu i przedostatniego
http://muzyka.onet.pl/1,202,8,23910898,66463585,2541466,0,forum.html
ale sa lepsze rzeczy
nowe bloc party miażdzy mnie od pierwszego przesluchania!
http://youtube.com/watch?v=rktRkz_eqmQ
Miało być o "Sam's Town". Ale nie będzie. Wszystko się zmieniło godzinę temu. Kiedy odpaliłem "Pieces Of The People We Love". Nową płytę The Rapture. Teraz nie mogę już pisać o The Killers, bo nie ma o czym pisać. 'Dongon do it' - od razu nokaut. Rewelacyjny początek, który szybko prowadzi do refrenu. Od tej chwili nie da się już słuchać tej płyty siedząc. Trzeba tańczyć. Tytułowe 'Pieces of the people we love' ma w sobie ilość dyskotekowego luzu i rock'n'rolla o jakiej większość głośniej omawianych kapel może tylko pomarzyć. Potem mamy 'Get myself into it' i od tej chwili tańczymy już na kolanach. Rapture'owy saksofon i wysoki wokal przypomina atmosferą debiut, ale refren jest chyba najlepszym w ich dorobku. Jesteśmy gdzieś w środku dyskoteki lat 70tych. Jesteśmy w euforii. Nie można przestać tańczyć! 'First gear'. Czy coś zatnie się w genialnej maszynie? Możnaby tak pomyśleć. Kawałek trudniejszy, bardziej alternatywny, ale może nawet jeszcze lepszy, chociaż nie wydawało się to realne jeszcze minutę temu. Gitarowy brud, porywające chórki, ciągle nakręcająca się spirala, psychodeliczny klimat - jeżeli na początki przestaliście tańczyć szybko zaczniecie znowu. Tu nie będzie słabszych piosenek. Nie będzie wpadek. To jest już pewne. 'The devil'. Atmosfera "Echoes". Chwytliwość melodii wokalu osiąga poziom absoutnie niedotykalny dla Flowersa. Czy dla Okereke. To mógłby być numer Jacksona. Tyle, że wtedy nie byłby aż tak rewelacyjny. Potem reminescencji z "Echoes" ciąg dalszy. Gitara, cowbell i bas. 'Whoo! Alright yeah... uh huh' - nie ma co się rozpisywać. Hit. Kolejny. Nie da się wybrać singli z tej płyty. Czas na zmianę klimatu. Brudne, punkujące, niepokojące 'Calling me'. Rapture ani na chwile nie przestają być rockowi, nawet w samym środku dyskotekowej ekstazy, tutaj słychać to naprawdę wyraźnie. I ten gitarowy motyw. Wspaniały. Zapada w pamięć od razu. I chyba długo z niej nie wyjdzie. Funkujące 'Down for so long' jest zwyczajnie rewelacyjnie. Jestem już przyzwyczajony do poziomu na jaki wywindowali mnie ci czterej panowie. Można stąd z uśmiechem myśleć o wszystkim co ponieżej... Uliczne, rozwrzeszczane, porywające 'The Sound' i już zaraz koniec. Przed nami jeszcze tylko 'Live in sunshine'. Koniec tańca. Panie Flowers - usiądź sobie w domu z tą piosenką na słuchawkach. I słuchaj. W kółko. Aż zrozumiesz. Harmonie wokalne wyciskają łzy. Prosty tekst, piękna melodia... i rytm jak bicie serca. Ekstaza. Dosłownie. Już wiem, że będę stał z podniesionymi rękami i w uniesieniu śpiewał: 'I'll be waitng, I'll be waiting, I'll be waiting, I'll be there...!' kiedy zagrają to w Gdyni. Druga płyta. Po trzech latach czekania. Powinni być. Należy im się to. Kiedy szumi nam w głowie od mówienia od The Killers ta płyta przechodzi w ciszy. Płyta, która pozwala z uśmiechem na twarzy rzucić "Sam's Town" do kąta. Płyta, która sprawia, że mamy ochotę się roześmiać z najnowszego dzieła Razorlight i lekko wzruszyć ramionami nad nowym singlem The Car Is On Fire. Jedna z płyt roku. O której mało kto się dowie. Puśćcie ją na imprezie. Posłuchajcie jej w domu. Przestaniecie się zastanawiać, która ballada Flowersa jest lepsza, a która gorsza. Oni już leżą znokautowani. Czekam aż na ring wejdzie Bloc Party. Kaiser Chiefs. Ktokolwiek. Wątpie, żeby podołali...
Jack White, Carl Barat, Pete Doherty, Alex Kapranos, Jason Stollsteimer i Julian Casablancas będą musieli zrobić trochę miejsca na moim ołtarzyku. Dla czterech panów z The Rapture.
uououoou. nie wiedzialam, ze casablancas od razu tak wysoko podskoczyl ;)
Podskoczył. Jakiś miesiąc temu. Ale już się musi bardzo posunąć.
recenzja rodem z Teraz Rock
i oczywiście się zgadzam
Rany rany jak się jaram. Mam już bilety na Babyshambles. I ciągle nie ochłonołem po "Pieces Of The People We Love". I chyba długo nie ochłonę. Muszę iść na jakąś imprezę, opanować grajło i się przy tym wytańczyć!
Ha, sprawdźcie sobie kto maczał palce w produkcji tej płyty... =) To wiele wyjaśnia... Szczególnie pewne (nienatrętne i bardzo sympatyczne) skojerzania z pewną bardzo znaną grupą rysunkową.
http://www.youtube.com/watch?v=WFACpd4ow64
http://www.youtube.com/watch?v=lHPe5BLU7-A
Kurde, dorwałem płytkę Rapture'sów [wczesniejsza niebardzo mi sie podobala].
Don Gon Do It jest swietne, klaphendy tam po prostu mnie zwalily, w sensie z zaskoczenia mnie wziely nie mialem sie szans bronic nawet. Refren jest dobry, chociaz tekstowo tak srednio mi sie podoba, ale ruszac noga, dupa i wszystkim ruszam zawsze. O to chodzi.
http://youtube.com/watch?v=YV1ViEQ00w4 - oczywiście nie jest to teledysk oryginalny xd
http://www.sendspace.com/file/l9yipc
Płytka mnie rozwaliła, dla mnie to chyba najbardziej spójna i dobra płytka indierockowa od czasów AM [aaa, pewnie będzie lincz lincz lincz].
Wole 'Costello Music' Fratellisów ;P
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)