„Róża Gryffindoru czyli Hogwart
Love Story”
(napisała Toroj – to były tylko dwa
piwa...)
Draco Malfoy skradał się powoli między bujnymi krzewami
przepysznych róż japońskich w Hogwarckim ogrodzie. Jego serce tłukło się
rozpaczliwie w klatce jego... klatki piersiowej oczywiście. Czuł pierwsze
młodzieńcze uczucie. Kochał! Kochał! Ach, jak kochał... Pewnego
stresu dostarczał mu fakt, że nie wiedział kogo właściwie kocha, ale tak w
ogóle stan był nawet dość przyjemny. I na pewno nie miało to nic wspólnego z
tym, czego dziś nawdychali się na lekcji Eliksirów. Swoją drogą, Draco
dopiero teraz, po tylu latach zorientował się, że stary Snape jest całkiem
atrakcyjnym facetem. Przez chwilę nawet rozważał czy nie napisać
romantycznego sonetu o warzeniu eliksirów, ale potem zrezygnował, gdyż nie
mógł znaleźć rymu do „żabia noga”.
Nagle Draco ujrzał między
różami dwie zgrabne kobiece pęciny, obleczone w parę czerwonych skarpetek,
przy czym jedna z nich była frywolnie i nader uwodzicielsko opuszczona.
- Czy wiesz, o piękna, że czerwień jest barwą miłości? – rzekł
Draco tkliwie do skarpetki. Odpowiedzi się nie doczekał, może dlatego, że
skarpetki na ogół są mało rozmowne. Wzrok Malfoya juniora podążył w górę,
rejestrując po drodze kobiece kolana (fascynujące), spódniczkę w szkocką
kratkę (cudowną) naręcze książek (obłędnie kanciastych, bibliotecznych i
takich... bardzo... książkowych) a ponad nimi oblicze TEJ absolutnie
wyjątkowej Hermiony Granger... które aktualnie było wzruszająco zalane
łzami. Serce Dracona podskoczyło jak żaba (do której nie mógł znaleźć rymu)
i młodzieniec doznał olśnienia. Całe jego wnętrze, jaźń, ego, duszę, tudzież
bardziej materialne utensylia w rodzaju wątroby i trzustki... i co tam
jeszcze miał w środku, wypełniła ONA. Był piękny, majowy dzień 1996 roku, a
dziedzic Malfoyów – motto rodu „Draco veritas sapiens aqua
minerale” – znalazł sens życia.
Hermiona zerknęła na
chłopca, klęczącego rycersko u jej stóp, po czym na nowo wybuchnęła
rozdzierającym łkaniem, płynącym z głębi jestestwa.
-
Ukochana!!! – ryknął Draco i ucałował brzeg spódniczki w
szkocką kratkę. – Ukochana, kto cię skrzywdził!?
- Jeeesteeem
nieeeszczęęęśliiiwaaaa... – wyznała panna Granger, opadając wdzięcznie
na ogrodową ławkę w pozie romantycznej, przy czym nieco przeszkadzały jej
podręczniki, więc dyskretnie odłożyła je na bok i załamała ręce. –
Nikt mnie nie kocha!!
- To znaczy mama i tata mnie kochają
– dodała rzeczowo. – I Krzywołapek...
- Ale to jest straszne,
żeby być obiektem uczuć koootaaaa... – zaszlochała znowu.
- Ja cię
kocham!!! – sprostował natychmiast Draco, zastanawiając
się, gdzie do tej pory miał oczy, skoro nie docenił zalet tej olśniewającej
dziewczyny, z którą przecież spotykał się dzień w dzień podczas posiłków i
na lekcjach. Co prawda jej pochodzenie zostawiało wiele do życzenia, ale
jakże romantyczne i słodkie będzie wspólne przezwyciężanie trudności w
postaci obiekcji rodzicieli. A finał miłosnej epopei zapowiadał się tym
bardziej atrakcyjnie, że będą poprzedzały go przelotne spojrzenia, ukradkowe
uściski dłoni, listy kipiące uczuciami, pozostawiane w podręcznikach i tajne
spotkania w uroczych zakątkach Zakazanego Lasu... no, chyba żeby
padało.
- Ron mnie nie rozumieeee... – ciągnęła Hermiona, czarująco
smarkając w chustkę. – Z nim można rozmawiać tylko o tej głupiej grze
na miotłach...
Przez dwie sekundy męskie ego szukającego Slytherinu
uniosło się oburzeniem, ale zaraz jego błękitne oczy na nowo zasnuła mgła
niekontrolowanej namiętności.
- Ciągle gada tylko o tych całych
Armatach... niech się ożeni z całą drużyną, idiooootaaaa.... – płakała
Hermiona. – A Harry nie lepszy... kradnie mi szminki, kretyn...
przecież wie, że mu niedobrze w moich kolorach.
- Kretyn –
przyświadczył Draco żarliwie. – Bruneci powinni malować się na
wiśniowo.
Przez chwilę widział oczami wyobraźni Pottera z wargami
pokrytymi wiśniową szminką i zrobiło mu się gorąco. Może lepiej karminowa...
nie, wiśniowa, pod kolor tych przenikliwych, jasnozielonych oczu. A blizny
są takie męskie... O, belle piccolo bianco cappucino!
Malfoy junior
porwał dłoń swej bogdanki i, nie mogąc się opanować dłużej, zaczął obsypywać
ją pocałunkami, systematycznie kierując się w stronę łokcia.
-
Bella! Belissima! Tesco certissimo cuore mio svendita!
-
Uwielbiam włoski... – szepnęła Hermiona omdlewająco. –
Jeszcze...
- Pizza ragazza diavolo. Pregare mi dica dove stazione!
– produkował się Malfoy. – Vinaigrette o la mer, geant cinema
mon amour...
- Francuski też może być – stwierdziła dziewczyna,
przeczesując palcami jego czuprynę. – Masz piękne włosy. Czy to
naturalny blond?
- Si, siniora – potwierdził gorliwie Draco.
– Uwielbiam cię, gryfońska różo, mój aniele!
- Masz cudowne
oczy... i jesteś taki TAKI męski, dlaczego nie widziałam tego wczesniej?
– zdumiała się Hermiona. – Masz włosy na piersiach? –
spytała szybko.
Malfoy usiłował demonstracyjnie rozerwać szatę, ale była
z tkaniny wyjątkowo dobrego gatunku, więc po chwili bezskutecznej szarpaniny
postanowił jednak rozpiąć guziki.
- Mam włosy wszędzie... –
wymruczał gorąco. – Jestem twoją bestią, moja lwico. Jestem włochatym
wężem...
- Na miłosierdzie Boże! Co to za brednie?! –
wrzasnęła profesor McGonagall, stając za nimi. – Co się tu
dzieje!? Granger! Malfoy!!
- Kocham ją! –
oznajmił z mocą Draco (wciąż na klęczkach). – Jest moją jedyną
miłością. Moją muzą, moim gołąbkiem, zdrowiem i pokojem, i przedpokojem oraz
garderobą przy sypialni... – czuł, że coś chyba nie tak idzie, więc
wyciągnął oskarżycielsko palec w stronę wicedyrektorki. – Precz, stara
kobieto! Nie nękaj kochanków, co pod jaworem składają głowy na róż
posłaniu! Albowiem czynić będziemy pokój między Lwem a Wężem!
-
Czyli? – spytała McGonagall z lodowatym spokojem.
- Ożenię się z
nią – wyjaśnił Draco.
- Si – potwierdziła tkliwie Hermiona,
całując go w ucho.
- To się jeszcze okaże – rzekła profesorka
złowróżbnie, wyciągając różdżkę w stronę Malfoya. –
Drętwota!
Dwie minuty później lewitowała ogłuszonego chłopaka w
stronę szpitala, trzymając go krzepko za kołnierz. Za nimi kroczyła łkająca
w rozpaczy Hermiona, usiłująca rozdzierać szatę oraz posypywać głowę
prochem, co było utrudnione z powodu idiotycznej czystości, panującej na
brukowanym dziedzińcu.
*
- Czy jesteś w stanie mi wyjaśnić, dlaczego
wszyscy piątoklasiści z Gryffindoru i Slytherinu zachowują się jak po orgii
narkotycznej? – pieniła się ze złości wicedyrektorka, spacerując w tę
i nazad przed biurkiem Mistrza Eliksirów. – Zastałam najmłodszego
Weasleya, jak oświadczał się portretowi przy wejściu do wieży. Potter i
Zabini pobili się o względy Parkinson, a Malfoya przyłapałam w ogrodzie, jak
dobierał się do Granger! Podobno coś wydarzyło się na lekcji Eliksirów,
Severusie.
Snape wodził za nią zamglonym wzrokiem.
- Och, nic
specjalnego – rzekł z łagodnym uśmiechem. – Longbottom jak
zwykle wysadził swój kocioł, a poza tym nic nie zaszło. Czy wiesz, że
wyjątkowo do twarzy ci w zielonym, Minerwo?
McGonagall zastygła jak
woskowa figura. Snape wysunął się zza biurka z kocią zwinnością.
-
Zawsze uważałem, że jesteś fascynująca, Minerrrrwo... – zamruczał jak
wielki kocur.
Z podziwu godnym refleksem profesorka Transmutacji porwała
ze stołu ciężkie tomiszcze „Die mittelalterlich Elixier” i
przydzwoniła nim Snape’owi w głowę. Zanim zdołał pozbierać się z
podłogi, już więziły go magiczne sznury.
- To tylko dla twego dobra,
Severusie – zapewniła go McGonagall.
- Taka piękna i taka
okrutna... – odezwał się Snape, wciąż sielsko uśmiechnięty. –
Dręcz mnie, o bogini. Jestem twoim niewolnikiem. Wychłostaj mnie za
karę!
- Sev, zamknij się!
- Jak mam milczeć, gdy ma dusza
wyje z tęsknoty!? Meine Göttin der Liebe! Der grüne Diamant!
Dajmy upust uczuciom, schön Hexe!
McGonagall ewakuowała się
przezornie z pomieszczenia, ścigana namiętnymi okrzykami po niemiecku. W
korytarzu lochów spotkała Albusa Dumbledore’a.
- Sytuacja na górze
chyba w miarę opanowana – zawiadomił ją dyrektor. – Poppy
najbardziej zagrożonym podała eliksir uspokajający. Harry i Zabini nadal się
kłócą, ale teraz o chomika, więc chyba idzie ku lepszemu.
Popatrzył z
zastanowieniem na profesorkę.
- Czy już ci kiedyś mówiłem, że masz piękne
oczy, Minerwo?
McGonagall bez słowa porwała go za rękaw i siłą wywlokła z
lochu na górę, po czym przy wejściu dwoma dobranymi zaklęciami wyczarowała
wielką tablicę ostrzegawczą z napisem: STREFA SKAŻENIA MAGICZNEGO. WSTĘP
WZBRONIONY AŻ DO ODWOŁANIA.
Koniec, ciągu dalszego nie
będzie.
Wielkie LOL :-)
No poprostu doskonałe
:-) Humor i ciąg zdarzeń szczególnie :-D
A błędów nie znalazłem. Może z
niewyspania ?..
PS: Czy to były tylko 2 piwa ?.. XD
Nie, Hefaj, jeszcze kolejka miodu pitnego. Chyba zacznę jej częściej stawiać... Muszę tylko wiecej zarabiać na interesach z rudymi bliźniakami.
Toroj geniuszu ty masz poczucie humoru.... Bhahaha, jeszcze się nie mogę uspokoić....
a ja mam small present for Toroj
To znaczy jej opowiadanka w formie książeczki
Ucieszy się, czy się nie ucieszy?
to jest geeeeeeenialne popłakałam się ze śmiechu jesli masz tak pisać po dwóch piwach to ja moge ci jest
stawiac co tydzień (zeby nie przemęczać portfela)
miałam drobne problemy
ze zrozumieniem tych obco jezycznych wstawek, ale nie dziwić się, ja
światowa nie jestem
Piwo nie jest warunkiem koniecznym do
pisania. Dzięki za propozycję, ale mogłabym popaść w alkoholizm
Co do wstawek: na zrozumienie Malfoya nie ma co marnować
energii, bo bredzi jak potłuczony. Natomiast Severus faktycznie zna
niemiecki i nazywa McGonagall "boginią miłości", "zielonym
diamentem" oraz "piękną wiedźmą". „Die mittelalterlich
Elixier” to "Eliksiry średniowieczne".
Opowiadanko świetne b. śmieszne ale
lepiej powiedz co z następną cześcią serii o SS i SL?????????????????
Opowiadanko pierwsza klasa ale też mam
wątpliwoścvi czy to na pewno były tylko dwa piwa (zresztą ja mam czasami już
schizy po lampce wina).
Nie wiem czy mam humor zrypany, ablo
moze t opowiadanie nie jest dosc śmieszne? Usmiechnęłam sie
tylko.....eee....5 razy =/ Cio prawda (niby) truskajace humorem jest, ale
jest straszliwie zagmatwane. I ten Malfoy Najbardziej szerko uusmiechnelam sie w
momencie..."Jestem włochatym wężem...
" to zlekasza nie
moszliwe i tu"Albowiem czynić będziemy pokój między Lwem a
Wężem!" troche jak w Biblii, albowiem Ogólenie bledooff nie ma, ale ma wiele do zyczenia, nie
bijcie. Adios
Bić nie będę, ale zastanawiam się, czy
Tajemnicza, czytając Różę, a potem pisząc powyższe, nie była dużo bardziej
zalana, niż ja przy tworzeniu tej humoreski. Straszliwie zagmatwane??
Prostszej fabuły być nie może. Prostsza jest już chyba tylko instrukcja
obsługi zupy w proszku. Ogólnie dużo do życzenia pozostawia ortografia tej
pani. "zlekasza nie moszliwe" - konia z rzędem za tłumaczenie na
język polski.
Mnie to nawet ruszyło XD Jak zaczęłam sobie
wyobrażać Malfoya klękającego przed Granger i gadajacego jak samonakręcający
się zagarek to o mało nie wyplułam herbaty, która właśnie piłam
XD
Szkoda, że nie będzie ciągu dalszego - chociaż myślę, że udało ci
napisać jako takie zakończenie XD (masło maślane -wiem XD to przez tę
herbatę)
No... Ja napiszę jedno, co stwierdziłam dziś z pewną nutką zdziwienia po kolejnym przeczytaniu opowiadanek by Toroj... wolałabym przeczytać dalsze tomy Pottera w jej wykonaniu niż pani Rowling. I piszę to całkiem serio!
Dziwne? Nie... mi po prostu bardziej odpowiada ten styl... Może Toroj pomyśli o napisaniu własnej, nieoficjalnej wersji Hogwarckich przygód... Ja się pierwsza piszę na coś takiego :PPP
A co do Tajemniczej to widzę tu typową oznakę krytyka: "napisze inaczej niż wszyscy to prędzej mnie zapamiętają." No comment =='
Toroj bedziesz może kiedyś wydawać ksiązke z
twoimi opowiadaniami? bo jeśli tak to pierwsza lece po autograf na tytułowej
stronie (wazeliniarz ze mnie wiem=])
Toroj jeseś naprawdę genialna!!!
to jest boskie!!!!!! chociaż szkoda, ze takie
krótkie, no ale cóż, nie wymagajmy za wiele......
ale humor
przedni.....
najbardziej się uśmiałam przy włochamty wężu, no i w ogóle
całe jest zarąbczaste!!!!!!!!
Odpowiedzi na pytania:
Nie, nie mam zamiaru pisać własnej
wersji sagi o Potterze. Nie mam na to czasu ani ochoty, zresztą jaki to
miałoby sens?
Wydanie zamieszczanych tu opowiadań jest niemożliwe ze
względów prawnych (myślałam, że wszyscy się orientują), ale nie ma zakazu
drukowania i bindowania. Jak ktoś zdoła mnie wyśledzić i dopaść w realu, to
mu się na tym podpiszę. Życzę powodzenia
A na koniec zapowiedź nowego ff. Już jutro lub
pojutrze "Expecto Patronum, czyli jasna strona duszy".
naprawde niesamowita
opowiesc...
swietnie sie ja czyta i jest niezwykle zabawna...
Podziwiam autorow z poczuciem humoru (ale pieknym poczuciem humoru, a Ty
takie masz ^__^)
jestem na tak...
QUOTE |
Jak ktoś zdoła mnie wyśledzić i dopaść w realu, to mu się na tym podpiszę. |
Chyba nie musisz jeździć po całej Polsce
...Jeśli, oczywiście, Toroj napisała prawdę w swoim profilu, to wystarczy,
że zaczaisz się na nią w Trójmieście
To jest niesamowite, jak Ty piszesz, Toroj
=)
Już pisałam wczśniej, iż jestem pod wrażenieniem tego, co przeczytałam
(jeszcze przy... jakby to powiedzieć "pierwszej wersji
opowiadań"). Można powiedzieć, że się dołączam do fanklubu^^
Ortografia była specjalna A co do zagmatwania to chodzilo mi o mowe Malfoya
Nio wiesz, 28 bylam po piwie, tata mi dał Nie, opowiadanie mi sie podoba. Mam pytanko, bedzie ciag
dalszy??????????
Miałam strasznie zrypany humor, miałam
doła i myślałam, że zaraz dostanę pieprznicy. Ale po tym opowiadaniu
wszystko tak pięknie mi przeszło, uśmiałam się baaardzo i strasznie podoba
mi się twoje poczucie humoru. Z a to do tych pozostałych jakoś nie mogę się
przekonać.. ech... ale może kiedyś Za to czekam na więcej takich po 2 piwach
Przez momencik myślałam, że to kolejne
nudne romansidło, ale.... BUHAHAHAHAHHAA to jest świetne!!!
Ostatnio smiałam się tak czytając pradawną MŁODOŚĆ w
wykonaniu Pensy Nocard i Larry'ego Trupka mojego brata!
SUPER!! OBY TAK DALEJ!!!
buahaha!! świetne.. po prostu
świetne =) zdecydowanie najlepszy ffick o Hogwarcie na tym forum; kapitalne
poczucie humoru, uśmiałam się jak nigdy, słowo daję..
Cudowny ff (jak zwykle zresztą) Podobał mi się Severus (jak zwykle
zresztą) i Malfoy (jak zwykle zresztą). W pewnych momentach cieszyłam się,
że jestem sama w domu, bo wybuchy smiechu mogły przyłożyć się do
podtrzymania tezy moich rodziców, że nie jestem normalna. Co oczywiście jest
prawdą, ale nie muszą o tym wiedziewć ^^
QUOTE |
Przez chwilę nawet rozważał czy nie napisać romantycznego sonetu o warzeniu eliksirów, ale potem zrezygnował, gdyż nie mógł znaleźć rymu do „żabia noga”. |
wyłamie sie...tzn. fick calkiem mi sie
podobal, ale nie rzucil na kolana...takie sobie czytadlo o ktorym szybko
zapomne...Moze jestem po porstu niewrazliwy na komedie?
Seiya, ty ponuraku !!
Mordoklejka, dzięki za wierszyk! Fajny,
choć nie romantyczny.
Bardzo ale to bardzo mi się
podobało.
A przy owłosionym wężu to chyba z pół godziny siem
śmiałam.
Ale i tak bardziej podobało mi się opowiadanbie świąteczne.
Mogłabym wymyslić nawet dalszą część, bo
akurat moja siostra miała napisać wierszyki o rodzinie do szkoły i jej
"troszkę" pomogliśmy. No i teraz mam nadmiar rymów w głowie...
Dobry dowcip jest wtedy dobry, kiedy nie opowiada się go zbyt długo. W przeciwnym razie zamienia się w besensowną paplaninę.
wiecie, w sumie to nawet chciałam pochwalić tego fficka, ale jest tutaj tak lepko i słodko, że zrezygnowałam.
Hihihihi ... Supcio fick .. ten humorek
... hehe ... Daj następne party .. byle szybciudko
Heh - rozczaruję cię, ale Toroj wyraźnie
napisała, że to jednopartówka
Ups .. Nie zauważyłam
Buahahahha - niessamowite , jak zwykle uhahany po pięty siedze przed monitorem...
Jej... a miałem dziś ciężki dzień Dzięki za chwilę odprężenia ^^.
A co do autografu...
:] Złapię cię na jakimś spotkaniu (jak już się na jakieś wybiorę XD)
Bardzo fajny fanfick.Nie które sceny są strasznie przesadzone ale to wpływa na ich korzyść. Prawie się popłakałam ze śmiechu(a trudno mi to przychodzi) więc to jeszcze jeden WIELKI plus Pozdrawiam.
Super, świetne, genialne... Przydałoby się
założyć Fanklub Toroj... Jeszcze chichotam, a moja mama omija mój pokój
szerooookim łukiem (czyli wszyscy się boją wariatów)
Twoje opowiadanie własnie to, Toroj jest
umieszczone na Dziurawym Kotle przez jakies Anię i Walerię jako ICH WŁASNE
opowiadanie, i to jeszcze krótki fragment z początku.
Jeśli to ty
umieszczasz pod takim nickiem, jeśli jesteś tam zarejestrowana to
przepraszam, a jeśli nie to zwyczajny PLAGIAt
Ffick niezły , ale i tak nic nie
przebije Twojego " Hepi Nju Jer" , Toroj =D [autentyczne zajmujący
pierwsze miejsce na mojej osobistej liście fan fikszonów potterowskich
].
Ukłon w stronę Twojego poczucia humoru .
=)
QUOTE (Lamenthia @ 20.06.2004 12:49) |
Twoje
opowiadanie własnie to, Toroj jest umieszczone na Dziurawym Kotle przez
jakies Anię i Walerię jako ICH WŁASNE opowiadanie, i to jeszcze krótki
fragment z początku. Jeśli to ty umieszczasz pod takim nickiem, jeśli jesteś tam zarejestrowana to przepraszam, a jeśli nie to zwyczajny PLAGIAt |
Chodziło mi o to że to opowiadanie Toroj,
które możemy tu czytać ktoś sobie przywłaszczył. Własnie osoba z tym
nickiem, ale już wszytsko zostało wyjscnione.
Opowiadako jest
świetne. Napisanne tak lekko i nawet z największego doła wyciągnąc potrafi.
Życzę wney przy pisaniu kolejnych.
yyyy...no mozna powiedzieć, że
niepowterzalne Ale może i lepiej że zakończyłaś teraz bo potem byłoby to
troche dziwne...chociaż z twoją, zapewne dużą wyobraźnią byłoby ciekawie....
P.S. Ja mam nadzieje że to były TYLKO 2 piwa i żadnych urozmaiceń
zgadzam sie z poprzednikami....super, po
prostu super Sev byl naprawde zajezysciarski
Mnie najbardziej podobała się McGonagall
wspólnie z Dumbledorem . Końcówka - cud, miód i orzeszki!
W ogóle fick jest wypasiony z góry na dół - uwielbiam
takie zawirowania językowe i totalnie zakręconą fabułę
Po prostu respekt, Toroj
Nooormalnie wypas pobija wszystko loool owlosiony waz poprawa: sorki, nie przeczytalam, od razu sie zabralam do
ficka
Pozdrawiam wspanialomyslnego autora
nastepnej częsci nie będzie - czytajcie
ludzie przedmowy autorów ;p
LoL! czytałam to na obornikach... Uśmiałam się, ale nie tak bardzo jak za pierwszym razem gdy to czytałam, ale tak chyba zawsze jest Szkoda ze nie podzieliles tego na czesci... by sie dluzej czytalo
POZDROwionka
Normalnie się popłakałam ze śmiechu... świetne to było... Snape był najlepszy... I szminki Hermiony w łapach Harry'ego Świetne...
Bardzo fajne Toroy twoje jednopartówki są najlepsze ze wszystkich które dotąd czytałam ( a trochę ich było0 zycze dużo weny i cierpliwosci dla niektórych czytelników.
pozdrawiam
Kara
Bardzo dobre. Fic napisany zgrabnie, zabawnie, nie dopatruję się błędów
Takie romantyczne dzieła mogę czytać.
to jest super !!! ja sie prawie ze smiechu ! szkoda ze to jednopartowka .
TROJ TO JEST SSSSSUUUUUPPPPEER !!!!
Genialne!! dawno sie tak nie uśmiałam. Zwłaszcza zachwyciła mnie kwestia Malfoya z owłosionym wężem i lwicą...Super!!
Wielkie very big LOL !!!! czytalam to ff drugi raz ! ja nadal smieje sie jak nie wiem co przy tym "wlochatym wezem" ! to ff jest extra
super super
prawie spadłam z krzesła
wiecej takich prosze ;-)
Az milo czytac cos takiego, nawet bardzo bym rzekla:)
Buhahaha! Padłam i ledwo pozbierałam swoje martwe zwłoki z podłogi przy czym kumpela mi nie pomagała cytując coraz to nowe teksty twojego opowiadania.
Czy ti były dwa piwa to bym troche polemizowała, ale nie wnikam
muchomorku ty... nekrofilko
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)