Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Fan Fiction i Kwiat Lotosu _ Zwyciężyła.. Miłość..

Napisany przez: Claudia_Black 16.10.2007 15:12

Jest to moje pierwsze opowiadanie.. Nie miejcie mi za złe, że tak kiepsko poszło...

--------

Była noc.. Zimna, chłodna i ciemna.. Był 31 października 1981 roku. Państwo Potter, James i Lily siedzieli w pięknym i oświetlonym salonie. Coś jednak ich zaniepokoiło..
-James.. Co to było? – zapytała zaniepokojona Lily, małżonka Jamesa Pottera
-Chyba.. Chyba.. – wyjrzał przez okno i odwrócił się do kobiety – Lily, idź do Harry’ego. Nie pozwolę mu skrzywdzić mojej rodziny.. No idź! – ostatnie zdanie krzyknął.
-James.. Czy.. Czy to Voldemort? – zapytała. Nie chciała stracić męża, a co więcej – rodziny.
-Tak, to on. A teraz idź! Szybko! – powiedział i rzucił się do przedsionka lokalu.
-Kocham cię! – rzuciła i wbiegła do pokoju syna.
James został ,aby ten ów czarodziej nie przedostał się do młodego Pottera.
-Potter, odsuń się, a nic ci nie zrobię! – powiedział Czarny Pan, gdy wyważył drzwi.
-Nie! Nie pozwolę ci zabić syna! Drętwota! – krzyknął czarnowłosy mężczyzna.
-Crucio! – krzyknął Lord, a James zwijał się z bólu.
-Aaahh! Expelliarmus! – rzucił Potter
-Myślisz, że mnie tym pokonasz? – zapytał ironicznie Voldemort – Powiem ci tylko jedno, Avada Kedavra! – rozległ się zielony błysk i po tych słowach, James Potter runął głośno na ziemię. Riddle udał się do pokoju Harry’ego. Ponownie wyważył drzwi i chciał przejść do dziecka, lecz Lily zabrała go i wzięła na ramiona. Chłopiec smacznie spał nie wiedząc co tu się dzieje..
-Odejdź od niego, szlamo! To cię nie zabiję! – krzyknął rozzłoszczony Lord Voldemort.
-Nie! Wolałabym umrzeć! Nie oddam go! Odejdź! – krzyczała zapłakana kobieta
-Miałem cię nie zabijać, lecz stanie się inaczej! Avada Kedavra! – i kolejna ofiara padła na ziemię nieżywa. Mężczyzna podszedł do dziecka i wycelował różdżkę.
-Do nie zobaczenia, Młody Potterze. Avada Kedavra! – powiedział, lecz zaklęcie odbiło się od ciała dziecka i uderzyło Lorda prosto w pierś. Padł na drewnianą podłogę robiąc przy tym wiele hałasu. Harry obudził się z blizną w kształcie błyskawicy na czole..

*

-Jesteś słaby, Harry. Słaba jest twoja miłość – szeptał Voldemort Potterowi, który leżał na zimnej i brudnej ziemi poplamiony krwią i błotem – Nie wygrasz tej bitwy. Jesteś za słaby.. Crucio!
Chłopak ponownie zawył z bólu, lecz odpowiedział mężczyźnie:
-Nie jestem słaby!
-Ach, tak? – zaśmiał się Czarny Pan – Nie widzę tego, żebyś był silny, chłopcze. Crucio!
Harry znowu zwijał się na ziemi. Słyszał tylko głośny i donośny śmiech Lorda, który przeszywał jego mózg. Nie był pewien, czy to wytrzyma. Nie był pewien, czy przeżyje.
-Jestem silny, Voldemort. Gdybym nie był, to nie zniszczyłbym horkruksów, prawda? – powiedział ledwo przez drżące i spuchnięte usta.
-Ale ja jestem górą, Potter! Crucio! – wrzasnął ponownie Voldemort
-Aaahh – Potter ponownie zawył z bólu – Może i jesteś, ale i tak najsilniejsza jest miłość.. – dodał resztkami sił.
-Miłość.. – powiedział ironicznie – Wspaniała, cudowna miłość. Gdyby nie ona, nie miał bym cię na głowie.. No tak, piękna miłość.. A to, za tą twoją miłość, Potter! Crucio!
Chłopak nie był pewien, czy wytrzyma ten przeszywający ból. Czekał, aż go opuści..
-I dalej tak ślepo wierzysz w miłość, Potter? – zaśmiał się Lord – Miłości nie ma! Nie ma dobra i zła! Jest władza i potęga, Potter! Władza i potęga! I tylko ci silniejsi przeżyją! I tylko ci najwierniejsi zostaną! Crucio! – wrzasnął na cały głos. Harry nie był pewien, czy to już koniec, czy dopiero początek. Musi to zrobić. Musi to zakończyć. Musi zebrać siły. Pomyślał o rodzicach i przyjaciołach. I o Ginny.. Teraz mu jej najbardziej brakowało.. Nagle ból ustał. Potter ledwo podniósł się na nogi i wyciągnął różdżkę ku zdziwionemu Voldemortowi.
-Miłość zawsze zwycięża, Tom. I dobro zawsze było, będzie i zostanie. Koniec ze złem. Koniec z tobą. Avada Kedavra! – powiedział i widząc, że uśmiech z twarzy Riddle’a spełzł bardzo szybko. Nawet się nie odwrócił, a on już leżał. Pokonał go. On, Wybraniec, w końcu pokonał wielkiego i strasznego Lorda Voldemorta. Zwyciężyła.. Miłość…

Napisany przez: Katarn90 16.10.2007 16:04

Rzecz pierwsza, odnośnie twojego wstępu. Jeśli uważasz swoje opowiadanie za słabe to po co je publikujesz? blink.gif bo chyba nie po to, żeby nam sprawić przyjemność.

To opowiadanie to komedia, tak? Jeśli nie (czego nie jestem wcale pewien) to pokuszę się o krótką recenzję: kiepsko, ba, nawet beznadziejnie. Denne dialogi, styl też, tylko przecinki i gramatyka w miarę ok. Śmieszne to to, ale to jest śmiech przez łzy.


Napisany przez: PrZeMeK Z. 16.10.2007 16:29

Jestie dobrze Ci radzi. Od siebie dodam tylko - pierwsze teksty pisałem "do szuflady". Dziś, gdy na nie patrzę, widzę, że zrobiłem słusznie. Styl po prostu trzeba wyrobić, ale tych pierwszych prób pisarskich nie trzeba oddawać od razu pod osąd innych. Spróbuj sama przeczytać swoje teksty powiedzmy tydzień później - więcej się wtedy dostrzega.
I postaraj się znaleźć bardziej oryginalny temat.

Napisany przez: Zeti 16.10.2007 18:24

Tytuł zniechęca.

QUOTE
-James.. Czy.. Czy to Voldemort? – zapytała. Nie chciała stracić męża, a co więcej – rodziny.
-Tak, to on. A teraz idź! Szybko! – powiedział i rzucił się do przedsionka lokalu.

To miejsce przepełniło czarę, dalej nie doczytałem.

Napisany przez: Claudia_Black 16.10.2007 19:08

Dziękuje za wszystkie krytyki.. Jest to moje pierwsze w życiu opublikowane opowiadanie. Dopiero zaczynam, więc wezmę sobie te rady do serca i dostosuję się do nich. Dziękuję jeszcze raz.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)