"Święto Bożego Narodzenia, o
pogańskich korzeniach i chrześcijańskiej treści, obrastało przez wieki
zwyczajami różnych kultur i narodów, co ma również wyraźny kulinarny wymiar.
W ten dzień robimy rachunek sumienia i spichlerza.
Zastanawiamy
się, co możemy przeznaczyć na przyszłoroczny siew, a co do zjedzenia.
Dlatego w świątecznej izbie nie mogło zabraknąć niczego, co ziemia urodziła.
Snopków zboża w kątach, siana pod obrusem, owoców z sadu, choćby w postaci
suszu. Dodatkowy talerz przeznaczony był dla tych bliskich, którzy odeszli.
Wcześniej należało zaprosić samotnych i podróżnych, resztki po wieczerzy
wigilijnej zanieść do obory, a resztę rozrzucić w sadzie i na polu.
Jezus rodzi się w stajence - wszak prawdziwym królom protoków jest zbędny.
Dlatego rękami i nogami bronię się przed traktowaniem wieczerzy wigilijnej
jako ekskluzywnej kolacji. To nie czas na kryształ i porcelanę, bo nie
bogactwo stołu stanowi o tym wieczorze. I jakby przeciw swojej kucharskiej
duszy, która w długie jesienne wieczory każe mi wymyślać, czym to ugoszczę
najbliższych w wigilijny wieczór, apeluję: mniej wyżerki - więcej
miłości!"
Maciej Kuroń Potrawy na Boże
Narodzenie
No właśnie. Jakieś ciekawe zwyczaje?
Poznański Gwiazdor? A może Mały Jezusek? Kto przynosi prezenty? Czy
obchodzicie święta tradycyjnie? A może robicie coś ekstrawaganckiego? Co wam
o świętach przypomina? Czujecie już ten nastrój, czy może odwrotnie -
zupełna pustka? Brakuje śniegu? I czyje to właściwie święto? Czy Mikołaj
ukradł święta Jezusowi?
Pierwszy raz w zyciu spedzam Swieta poza
domem. Tylko z rodzicami. Bez dziadkow, bez brata, bez siostry.
Od
tak.
Nawet choinki nie ma. Zreszta - co to za swieta w
rozpadajacej sie rodzinie?
Post Scriptum: Co kupic siostrze na
urodziny?
ja najbardziej lubię ten okres przed
świętami. te wszystkie przygotowanie i szukanie prezentów. kupowanie
składników na ciasta i aniołków na choinkę. to własnie lubię najbardziej. bo
potem jest już zawsze tak samo, okrutnie przewidywalnie.
święta... w moim domu myślę, że są dość typowe. choinka, prezenty, kolacja
z rodziną też taką nie za dużą nie za małą... typową. typowe potrawy. trochę
kolęd. pasterki nie ma, ani jakiejś religijności, bo moja rodzina -choć niby
katolicka- to za bardzo wierząca nie jest i nie mówię tu tylko o 'młodym
pokoleniu' ale także o babciach czy starych ciotkach. w sumie jest dość
nudno w same święta. ale tak sobie myślę, że 'jak będę duża' to będą
to wszystko jakoś inaczej obchodzić. przynajmiej się postaram.
Osobiście od 2 lat nie przepadam za
świętami. Jak byłam mniejsza to bardzo czekałam na czas gdy bedziemy choinke
ubierac i rozpakowywać prezenty. Teraz mi przeszło =/ i nie wiem czy dobrze
czy nie. Tak wogole to malo rzeczy mnie cieszy. Ale wrocmy do świąt. U mnie
w domu zawsze jest Żywa choinka. Podkreślam żywa bo sztucznych nie
cierpie >< i przeze mnie zawsze jest zywa =) Prezenty są...skromne ale
są. Kolęd to my nie spiewamy od jakichś 4 lat, tylko ja grałam na flecie. Co
prawda babcie cos tak sobie zawsze nucily i mnie chciały wciągnąc ale ja
dzekuje. W tym roku dam sobie z graniem spokój. Naspiewam sie koled w
zespole, w kosciele =P Tez najbardziej lubie ten okres gdy kupuje sie
prezenty...jakos tylko wtedy czuje prawdziwe święta...jakas wybredna
jestem
To bedzie pierwszy rok w ktorym spędze swięta "pza
domem". Tzn. u ciotek i babć. Zawsze bylo u mnie =( i szkoda ze tak nie
bedzie, bo kocham patrzec wieczorem w choinke =) Tak wgole to jeszcze wraz
ze swietami zbliżają sie moje urodzinki ( 31 grudnia =))Wiec to jakos tez
mnie cieszy lekko. Lekko bo co roku starsza jestem i wyrasam z dziecka, a to
lubie =(
Dobra odbiegam od tematu =/ Zycze wam juz teraz wesołych
swiąt dla wsyztskich =* mua. Trzymajcie sie cieplutko =)
Ja co roku czekam na Świeta jak na nie wiem
jaki cud, wyczekuję świątecznej atmosfery, której szukam cały roku,.,
realizacji moich ukrytych pragnień, niedogonionych marzeń, z nimi
związanych. Co roku się zawodzę, nie widze już Świąt tak, jak wtedy gdy
byłam dzieckiem, ale potem przechowuje ich wyidealizowaną wizję, aby za rok
znowu czekać...
Gal
we wspołpracy z M.
Na Wigilię podobno ma być śnieg =)
Lubię świąteczną atmosferę- przygotowania, pieczenie ciast, ubieranie
choinki, kupowanie prezentów, nawet porządki. Wtedy jakoś chce się sprzątać,
chce się żeby w domu było odświętnie. W tym roku po raz pierwszy od jakichś
10 lat święta spędzę w domu. Zazwyczaj jeździliśmy do babci. W tym roku
babcia i dziadek przyjeżdżają do nas z moim rodzeństwem ciotecznym.
Ja
w święta myślę też o tych, których już przy mnie nie ma- o babci, dziadku,
bliskich zmarłych. W tym roku będę też myślała o prababci, która zmarła w
wakacje.
A wiecie co mnie denerwuje? Komercjalizacja świąt. To, że
niektórzy czekają na Boże Narodzenie tylko po to, żeby dostać super prezenty
od babci, rodziców, obowiązkowo jakieś wyszukane, drogie. A przecież liczy
się pamięć. Ja nigdy nie oczekuję żadnych drogich prezentów. Najbardziej
mnie cieszą drobiazgi kupowane z sercem.
Ja nie za bardzo lubię okresu przed
swiętami w domu. Powód? Mama narzeka
- "Większego lenia nie
widziałam." "pomóż", 'jestem padnięta, bo sprzątałam w
waszym pokoju" itd.
Ale najmilsza jest ta magiczna atmosfera
swiąt- wszyscy są mili, wszędzie piękne ozdoby ...
zawsze po domowwej
wigilii jedziemy lub idziemy do babci, która mieszka na innym osiedlu. Tam
dostajemy prezenty od dzieciątka, nie mikołaja ,
spiewamy koledy.
Nie hodzę na pasterke, gdyz tam schodza
"pijaki"
W pierwszy dzien swiat ide do koscioła (kocham
koscielną szopkę i dekoracje!)
po południe, przyjezdzają krewni
mamy.
Chionkę mam co roku żywa(jodłę europejską) stroimy ją z
dziadkiem, ktorty pomaga nam ją włożyć do stojaka.
W szkole tez jest
odswiętnie-wspólne strojenie klasy, to wszystko zespaja klasę.
6
stycznia, kołko misyjne do ktorego naleze kolędujemy w urzędzie miasta i
kawiarniach, restauracjach. Zebraliśmy w zeszłym roku ponad 1000 zł!
Wesołych Świąt !
Phi?! Atmosfera? Jaka do cholery
amosfera?! macie na myśli te komercyjne ozdóbki, które wiszą na prawie
każdym sklepie już od połowy listopada żeby przyciągać klientelę? A może
niebieskiego mikołaja, który chce z tobą pepsi pić.
Moja babcia
przebiła wszystko- dała mi 50zł, kazała kupić sobie prezent i włożyć pod
choinkę, że niby od niej, bo boi się że nie trafi. To jaka choinke w ogole
te prezenty kupowac? Wole niespodzianki i nerwowe rozrywanie papieru.
Miejsca przy stole dla zbłakanego wędrowca. A ojca przy stole
brakuje, bo sobie pływa na statku i będzie jeść kurczaka z Filipińcztykami.
Taka praca jak mawiają.
U mnie od lat spotykamy się u babci na
kolacji w Wigilię. Moi rodzice, ja, siostra, brat mamy z rodziną. Siedzimy
przy stole, jemy, potem młodsze dzieci są wyganiane od kuchni "żeby
zobaczyć, co tam za oknem", a w tym czasie pod starą, niezmienioną od
chyba 30 lat choinką babci pojawiają się prezenty... TO fajne uczucie, jak
każdy dostaje paczkę, i nawet nie zawsze wiadomo, co jest od kogo
Aha,
oczywiście przed kolacją dzielimy się opłatkiem...
Prezenty są
teoretycznie od Mikołaja. A jedno puste miejsce przy stole też jest. Kolędy
to moja siostra wyśpiewuje bo wiecie, dziecko małe, popisac się chce.
Ogólnie jest miła atmosfera... ale nie lubię tych wszystkich
świątecznych reklam i promocji, gdzie Mikołaj pije Pepsi i robi zakupy w
Tesco, tańcząc przy tym jakiegoś połamańca Ostatnio
Święta tracą swoją magię... ale ja je lubię w rodzinie, i w szkole na
jasełkach czy Wigilii klasowej.
...no i nie trzeba chodzić do
szkoły
Zakladajac ze dozyjesz dwudziestu lat.
Wlasnie jak u was jest z koldeami? U mnie nikt nie spiewa gdyz u nas
rodzinny jest brak talentu i kazdy po porstu sie wtydzi.
Święta? Wyczekuję zawsze z
niecierpliwością, ale od dwóch lat nie bardzo mi się chce pomagać przy
ubieraniu choinki i w ogóle przy przygotowywaniu wigilijnych potraw.
Kolęd się u nas nie śpiewa, nie pamiętam nawet, by się kiedykolwiek je
śpiewało.
25 grudnia, dzień po Wigilii tradycyjnie chodzimy do
babci, gdzie zbiera się cała rodzinka (chociaż mój najstarszy brat od kilku
lat nie przychodzi i w tym roku chyba też sobie z nim zostanę, bo jeśli mam
być szczera to wolę siedzieć w domu niż obżerać się przy stole, co zazwyczaj
robimy)
Ha, ale pamiętam jak to sześć lat temu szukałam pierwszej
gwiazdki na niebie, wierzyłam, że prezenty przynosi Aniołek... ^^
Mówią, że ze wszystkiego się wyrasta, ze starych ubrań, z bawienia
się zabawkami, ale nigdy, przenigdy nie chciałabym wyrosnąć z obchodzenia
świąt.
co to za świeta jak nie ma śniegu?? pfff
pozatym to juz nie to samo... pomarańcze można kupić o dowolnej porze roku
a bajki disneja lecą co niedziele... no cóż
najbardziej lubie
ubierać choinkę XD
Nie nawidze swiat. Sa puste. Samotne.
Nijakie.
Nie bede pisac dla czego bo by sie to pewnie zle skonczylo.
Święta to bardzo miły okres w roku. Święta to
nie tylko prezenty, rodzinna atmosfera, choinka. Dla mnie jest to czas
pewnych rozważań, podzielenia się opłatkiem, porozmawiania z bliskimi. Co
roku bardzo wyczekuję świąt. Fajnie jest jak śnieg pada. Lubię chodzić z
moją mamą na pasterkę. Lubię śpiewać kolędy (chociaż nie mam talentu do
spiewania ) W tym okresie jest naprawdę miło i czekam na te święta.
Pozdrawiam, Magya :*
Określenie Bożego Narodzenia przymiotnikiem
"magiczne" nie wydaje mi się zbyt trafione, no ale to w sumie moje
prywatne odczucie.
Komercja świateczna? Hm... czasami może i mnie
irytuje, ale nie psuje świąt. Od kiedy pamiętam Wigilia i Boże Narodzenie
przynosiło mi mnóstwo radości. Święta oczywiście zawsze spędzam z rodziną.
Dzielenie się opłatkiem, śpiewanie kolęd, wsześniej wypatrywanie pierwszej
gwiazdki... Mimo, że z czasem mam coraz więcej obowiązków przy
przygotowywaniu tej całej otoczki dla swiat, nie zmienia się to uczucie
dzieciecej radości. Niesamowita atmosfera.
Jednego tylko nie
rozumiem. Tej tradycji z udawaniem, że prezenty są od Gwiazki, Jezuska...
itd, itp. u nas w domu nigdy czegoś takiego nie było. tzn. są prezenty, ale
są kładzione pod choinkę bez żadnego ukrywania od kogo. 25 grudnia to w
końcu urodziny Jezusa, a w wierzeniach katolickich Bóg mieszka w każdym z
nas. To po prostu prezenty na urodziny. Skąd więc wzięło sie to z Gwiazdką,
czy Aniolkim, czy czym tam jeszcze?
Ja tam śniegu nie lubię...
Pamiętacie tego forumowicza Spiżobrzucha?? On teraz pojechał na rok do
Australii na wymianę i jest w Brisbane..
No i święta spędza na plaży -
bo u nich tak się je obchodzi przy temperaturze ponad 25 C....
Temu to fajnie...
ja tam nawet lubię świąteczną komercję i
dla mnie jej brak, to jak brak jednej z części świątecznej atmosfery.
reklamowany mikołaj, szczególnie ten coca-coli, przypomina mi, że Boże
Narodzenie już blisko. a reszta... cóż, jak byłam mała, jak przystało na
materialistkę- oddałabym wszystko za takiego ładnego i ruszająco-grającego
Czerwonego Pana. to wzbudza we mnie miłe skojarzenia, lubię też, jak z
każdej strony świecą kolorowe lampki, a wszędzie widać świąteczne akcenty
(:
w ogóle Yaten, Ty to jesteś jakiś święty- przeciwko wszystkim
używkom, absolutnie niekomercyjny, nawet słodyczy nie lubisz!
ale zostawmy to. ogólnie Świąt nie uważam za nic kreatywnego, u mnie się
niczym nie wyróżniają przynajmniej. pierwsze moje wspomnienia pochodzą z
mojego domu, gdzie mama sprawiała, że cała rodzina się spotykała, potem już
jeździliśmy 24 grudnia po wszystkich po kolei. w tym roku znów u nas, ale
gotować będą głównie babcie... no i jakoś nie czekam nadzwyczajnie na nic.
ani wyjątkowo miłe przygotowania, ani miłą kolację. śpiewania kolęd nie
będzie, bo i kto miałby to robić? też chciałabym kiedyś spędzać to wszystko
inaczej. ale i myślę, że tak nie będzie.
Taki to ma szczęście
U mnie to
będzie stary scenariusz:
Przyjeżdżam - po mnie mój kuzyn, kuzynka,
dwóch kuzynów bliźniaków (potrafią każdego doprowadzic do spazmów), jeszcze
jedna kuzynka i oczywiście rodzice kuzynostwa w raz z babciami i ciociami i
wujkami oraz połową rodziny której nigdy na oczy nie widziałem. Zazwyczaj
panuje bałagan i rodzine sprzeczki. Kończy się na tym, że wychodzę z domu
ulepić bałwana (potem się śmieją, że stoją obok siebie dwa bałwany
). Ale nie przeszkadza mi zbytnio ten świateczny harmider - lubię wyjść jak
się ściemnia na kilka godzin przed wigilią i patrzeć w gwiazdy.
Tak wogóle to wierzę w Dziadka Mroza ...
quote=Atina,17.12.2004 19:23]
Określenie Bożego Narodzenia przymiotnikiem "magiczne" nie
wydaje mi się zbyt trafione, no ale to w sumie moje prywatne odczucie.
Komercja świateczna? Hm... czasami może i mnie irytuje, ale nie psuje
świąt. Od kiedy pamiętam Wigilia i Boże Narodzenie przynosiło mi mnóstwo
radości. Święta oczywiście zawsze spędzam z rodziną. Dzielenie się
opłatkiem, śpiewanie kolęd, wsześniej wypatrywanie pierwszej gwiazdki...
Mimo, że z czasem mam coraz więcej obowiązków przy przygotowywaniu tej całej
otoczki dla swiat, nie zmienia się to uczucie dzieciecej radości.
Niesamowita atmosfera.
Jednego tylko nie rozumiem. Tej tradycji z
udawaniem, że prezenty są od Gwiazki, Jezuska... itd, itp. u nas w domu
nigdy czegoś takiego nie było. tzn. są prezenty, ale są kładzione pod
choinkę bez żadnego ukrywania od kogo. 25 grudnia to w końcu urodziny
Jezusa, a w wierzeniach katolickich Bóg mieszka w każdym z nas. To po prostu
prezenty na urodziny. Skąd więc wzięło sie to z Gwiazdką, czy Aniolkim, czy
czym tam jeszcze?
Święta Bożego Narodzenia staram się przede
wszystkim jakoś tak duchowo i religijnie przeżyć bo to dla mnie ważniejsze
niż ta 'komercha'. ale nie jest tak, że odrzucam całą tą otoczkę
wokół Świąt ; ) podobają mi się te wszystkie ozdoby choinkowe, wszystkie
mikołajkowe szaleństwa, zakupy, pieczenie, gotowanie, sprzątanie. to
wszystko jest dobre, gdy nie zapominamy o istocie świąt, czyli, o wierze
chrześcijańskiej.
zawsze Wigilię spędzałam u babci na wsi, gdzie
zjeżdża się cała rodzinka. niestety, w tym roku rodzice chcą zostać w domu
:| czyli będzie piękna 'Wigilia' w 5 osób ;/
na pasterkę
chodzę, bo to jest bardzo ważne i chyba nadaje sens Świętom ta msza. poza
tym jest piękna i podniosła, taka radosna ; )
jacy wyście niektórzy słodcy!
rzygać się słodyczą chce, bym powiedział. świetne jest, że ludzie kupują
bombki w małych sklepach i mówią sobie wesołych świąt. nie widze w tym nic
świetnego.
nigdy nie czułem jakiejś fajności świąt. nie no
dobrze, że są, wolne mam. to wszystko chyba.
Luthien:
a jak ktoś podchodzi do sprawy naprawdę religijnie, to dobrze. to jest
dobre podejście. bardzo szanuję, że ktoś patrzy na to w ten sposób i o tym
pisze. u mnie Wigilia to raczej tradycja...
Ja nawet lubię święta, jednak z wiekiem
coraz mniej się tym tak emocjonuje fajnie
jest dostawać prezenty i wogóle, ale to nie to samo co kiedyś... Dawniej nie
wiedziałam co dostanę i było fajnie miec taką niespodziankę, a teraz... co
to za frajda jak sie wie co się dostanie?
o! i ja też wierzę w Dziadka Mroza,
bo on taki bardziej pogański jest od Mikołaja, co to podobno był jakimś
świętym, a tylko Coca-cola zrobiła z niego takiego brzuchatego brodacza w
czerwonym wdzianku.
Co jak co, ale święta
kocham... Nie takie, w których chodzi tylko o to by uczestniczyć w
Mszy Sw., w życiu chrześcijanskim...jestem wierząca, ale dla mnie nie o to w
tym wszystkim chodzi...Lubię to wszystko co wiąże się z tym okresem,
sprzątanie, gotowanie- potrawy są naprawdę świetne i to jest to, że w ten
jeden wieczór wigilijny stają się one takie wyjątkowe, wszystko jest
wyjątkowe...nawet choinka ktorą uwielbiam sama ubierac, na swój sposob,
nawet kolędy, które u mnie wprawdzie idą z radia Ale
wnoszą tez taką nutkę atmosfery swiątecznej do mojego domq....Poza tym jest
jeszcze to, że gdzie się nie obejrzę w oknach migają kolorowe światełka,
witryny sklepów są ozdobione i po prostu wszędzie czuje się, że nastał czas
Świąt Bożego Narodzenia....A od tamtego roku, szczególnie zakochałam się w
moim krakowskim rynku...W lecie również jest tam pięknie, ale teraz...te
wszystkie bazary, pełno lampek, upominkow, wszędzie roznosi sie zapach
prazonych orzeszków:P i innych ciepłych smakołykow które tam
sprzedają...Stoi wielka choinka, a wieczorem jest tak pięknie, że nie da sie
tego opisać...I drzewa są oświetlone lampeczkami...Gdyby jeszcze tylko spadł
śnieg, to byłabym w siodmym niebie...Bez niego to wszystko gaśnie w szarej
rzeczywistosci =)))
Ps. I już dawno wyrosłam z cieszenia się
ogromnego prezentami, juz od dawna nie szukam ich po szafkach, zeby
podejrzec, a potem schować cichutko i udawać, że się nic nie widzialo:). To
bylo równie niesamowite jak inne elementy tworzące moje dzieciństwo, ale z
biegiem lat człowiek wyrasta z wszystkiego...mam nadzieję, że w mojej
rodzinie, ktora kiedys sama zaloze:P Bedzie tak jak było u mnie, bo wiem ze
takie drobnostki daja szczęście =PpP
W Święta staram się być lepszy. Idę do
spowiedzi i robię co mogę żeby ten cham i buc jakim jestem na codzień
chociaż na chwilkę ustąpił. Reszta jak wszędzie. Wigilia, kolędy,
Pasterka.... W samych Świętach najbardziej lubię ich rytualizm i
przewidywalność właśnie.....
Czy wigilia forumowa będzie w tym roku? i losowanie kto komu ma dać prezent?
ciekawe... pewnie będzie, tożto chyba forumowa tradycja. no i popijemy na moje urodziny ;]
muszyniankę czy może Żywca(zdrój)???
Święta, chmm... fantastyczny okres, ale
troche zbyt wyidealizowane i wykomercjalizowanebardzo lubie święta, ale co
roku troche brakuje mi tego stereotypu: prezenty niespodzianki, full rodziny
i żarcie... eh..
Niby mam ogromna rodzinę, ale jest cholernie rozbita.
Ale nie bede sie tera nad tym rozwodziła....
Kocham kupowanie
prezentów, i ta wyimaginowaną świąteczna atmosfere....
Te ptrawy,
przystrajanie i tepe... fajny okres, przyjemny, troche wyimaginowany, ale
jest to miłe oderwanie sie troche od rzeczywistości....
Mimo wszystko
lubie święta, zawsze jednak sa one troche wyimaginowane.
Gdzieś
kiedyś czytałam, że wodniki żyją w wyimaginowanym świecie. W stosunku do
mnie to chyba prawda, ale wole być szurniętą optymistką niż realistką, czy
pesymistką.....
Teodora - sok z karpia.
i
właśnie , jak u was jest ze 'stołowymi zasadami' ?
12
potraw + jedno miejsce wolne czy tradycje idą 'do lamusa' ?
no cóż, u mnie wszystko idzie w cień.
tylko tradycja, całkiem przyjemna, ale tradycja.
a wszyscy
wiedzą, że tamnoto będzie Muszynianka. tylko ona się liczy...
aaa, 12 potraw chyba mam na stolew. chociaż [censored] wie.
jak ze stołem? a kilka takich tradycyjnych
potraw, nie aż 12, bo bym pękła normalnie
oczywiście barszcz z uchami , pierogi
jakieśtam, karp, śledzie -2 rodzaje, sałatki i inne.
voldius -
kiedy urodziny masz?
Luthien, 24 stycznia się kłania.
a no-normalnie uszka nie powinny być, tylko takie pierożki z kapustą i
grzbyami. bo uszka bby były z mięsem, a jako powszechnie iwadomo, nie
powinno być mięsa na stole.
A ja w te swieta moze zdobede sie na odwage
i wywale telewizor przez okno.
Elva, czyżbyś nie miała zamiaru ogladać w
te święta Kevina? ;> no nie mów ;]
ja tam z filmów
świątecznych lubię Czarnoksiężnika z krainy Oz, bo zawsze zapominałem co tam
jest i jak sie nazywała Dorotka.
Tydzień temu wybraliśmy się z ekipą
urządzić 'święta' dzieciakom z pewnego domu dziecka. Kumpel przebrał
się za Gwiazdora, rozdaliśmy paczki, bla, bla, bla. Kiedy na sam koniec
podszedł do mnie 5latek i powiedział, że on wie, że ten Mikołaj nie był
prawdziwy, bo do nich nigdy prawdziwy Mikołaj nie przychodzi, bo na to nie
zasłużyli, w jednej chwili wszystkiego mi się odechciało. Ludzie mogący się
Bożym Narodzeniem cieszyć i dzielić dowoli, nie patrzą dalej niż na czubek
własnego nosa, a tym którzy gdyby tylko dostali szansę na pewno potrafiliby
ją wykorzystać, nie pozostaje nawet nadzieja.
Ja rok temu bym bez
namysłu odpowiedziała, ze Święta to zwykła szopka. Teraz mam szansę zostać
przez pewną rodzinkę przyadoptowana, może mi sceptycyzm minie. Tym
dzieciakom tym bardziej tego życzę.
widzisz, większość ludzi nie patrzy dalej
niż na czubek własnego nosa. takie to juz jest polskie/niepolskie
społeczeństwo.
co kogoś ma obchodzić szczęście zupełnie obcego
człowieka? ludzie podchodza do róznych spraw na rózny sposób, może jak się
wchodzi w prawdziwą dorosłość, to coś się zmienia. wszystko zależy od punktu
siedzenia.
branoc.
Ja nie lubie świąt, dzielenia się opłatkiem,
zjazdów rodzinnych, śpiewania kolęd, małych gnojków z szopkami chodzacych po
domach, a jeszcze iść do Kościoła zawalonego ludzmi, którzy w tym czasie
wszyscy są "świeci" (tylko w tym czasie, dziwne prawda) to istny
koszmar. Nie lubiłem, nie lubie i nie polubie świąt.
Czasami
wpadam w swiąteczny nastrój, ale szybko mi mija, gdyż stykam się z
rzeczywistością.
Święta Bożego Narodzenia obchodze.... stół
uroczyście zastawiony,choinka,kolacja, na drugi dzień obiadek u babci...
fajnie jest.
Kiedys,gdy byłam mała, cieszyłam sie,że choinke
ubieramy,że prezenty bedą... i wogle.. jeszcze do zeszłego roku,cieszyłam
sie,że mogę prezenty kupować i obdarowywać nimi innych,a teraz juz nie ta
radośc jak kiedyś..
Ja w ostatnia srode przebrana za swietego
mikolaja biegalam przed urzedem stanu cywilnego. Szczepan na perkusji, Kazik
na gitarze elektrycznej, przy mikrofonie ja, Juchol, Eude i Bakol. Drzemy
sie w nieboglosy. To niby mialy byc kolendy, ale wyszly nam punkowo. Potem
klucznik gral na bembenku, a my odtanczylismy jakis dziwny taniec rodem z
afryki. Przypominal malo agresywne pogo. Po co? Kwesta. Zmarzlam jak
cholera, ciagle spadaly mi za duze spodnie mikolajowe, mialam sporo waty w
ustach przez pokazna brode, ale najadlam sie piernikow, i co najwazniejsze,
troche zesmy na te dzieci z domu dziecka zebrali. Podobalo mi sie bardziej
niz na zakupach.
Cp jak co, ale ja muszę zobaczyć Kevina
ale lepszy był w Nowym Jorku
Ja nie będę pisać jak bardzo nienawidzę
świąt bo nie mam ochoty kłutni zaczynać, ale jak to się mówi [ciach - naucz
się poprawnie pisać*]
*Pozdrawiam i życzę wesołych świąt -
murof.
Mroczniak i buntownik z ciebie pelna gemba
nienawidzisz milosci i swiat.
Pomimo tego ze milosc to kombinacja
hormonow i chemii, to i tak sie zaloze ze kogos ten mroczniak kocha. I
tyle.
Macie problemy....anóż on ma powood, aby
tak mowic....Mi sie na przykład dzisiejszy dzień niepodoba...."a miało
być tak pięknie"...=))) I wcale nie dlatego, że nie kosiam
świąt....;-)
Ps. Radosnych, ciepłych świąt=*....żółtego
kurczaczka i smacznego karpia=))
Hy, nie wywalilam telewizora przez okno, a
za schowanie pilota dostalam opierdziel. Poza tym 13 daniem na wigilijnym
stole byl scorbolamid i co chwile biegalam po husteczki. Spojowki mi sie ze
szczescia poplakaly na widok tych moich skarpetek i plyty Illusion.
Eh
Święta rox co tu dużo mówić.
Polazłem do spowiedzi (też ciekawe rzeczy się działy, najpierw w
roztargnieniu latałem po kościele nie mogąc znaleźć krótkiej kolejki,
podirytowałem się i stanąłem w najdłuższej, uspokoiłem umysł i stwierdziłem
że będę w tej kolejce stał choćby nie-wiem-co ;] no i piorunem poszło,
załapałem się jako ostatni do komuni i po 15 minutach byłem w domu ;] thx
dude^^)
No i jak zwykle przed swiętami poczułem się dziwnie pusty co
nie wynikało ani z głodu ani z braku kobiety życia, raczej z pobudek
religijnych.
No i święta, rewelka, pojechałem do babci (3h jazdy
w jedna strone ;]) zjadłem z 40 pierogów i wypiłem 2l barszczu ;] bo święta
to oprócz wiadomych religijnych aspektów (nad którymi zawsze dumam przed
zaśnięciem) to także okazja do wyżerki jakich mało ;]
Prezenty
były raczej symboliczne, no ale ;]
Ja tam jestem zadowolony...
Jeżeli ktoś tak jak PEQU nie przepada za świętami to niech faktycznie
lepiej milczy ;] podobnie jak ja nie potrafie zrozumieć zachowań kibiców tak
tacy ludzie nie zrozumieją katolików mojego typu (czyli tradycyjnych)
"...P..."
nie czułem nic związanego z Chrystusem.
wiem, że to jest błędne, ale taka jest prawda. nawet u spowiedzi nie byłem.
może powinienem coś zacząć zmieniać?
Rozchorowalem sie na swieta qrwa==' Rok
temu tez bylem chory tyle ze na angine yteraz mam jakas cholerna grype. God
dmnit!
(Ps. Gripex nie jest az tak zlym lekiem
też nie byłam u spowiedzi, za to rodzina za
wszelką cenę chciała wyciągnąć mnie na pasterkę- nie dałam się. też nie
czuję się szczególnie uduchowiona, a wczoraj wręcz znudzona.
nie
najadłam się specjalnie, a nawet prawie wcale i moja silna wola pierwszy raz
zadziałała w wigilię. prezenty za to dostałam świetne, głównie od
najbliższej rodziny (w tym- o dziwo- młodszej siostry), sama też jestem z
prezentów ode mnie zadowolona, obdarowani w/w chyba też.
w
dodatku mam gości, właśnie podjeżdżają pod blok, szlag mnie trafia. ale to
dłuższa historia, cyrki rodzinne mogę opowiedzieć kiedy indziej.
Ja, pomimo tego, ze jestem
'katolem', jakos specjalnie uduchowiona tez sie nie czulam. No bo
jak tu byc jak niedlugo zamiast Jezusa w kolysce bedzie lezal Towarzysz
Mroz, Swiety Mikolaj, Gwiazdor czy inny ziom? Slowa 'Jezus',
'Chrystus', 'Narodzenie', etc. w oslawionej telewizji
slyszalam tylko w kolendach.
jesteś małpką w tym porównaniu? ;]
Ps.
sam wybrałeś milczenie (strona 2, przedostatni post) ja tylko przyznałem
rację ;] za szybko sie denerwujesz ;p
Ja rozumiem pequ, na swój
sposób to że można czegoś nienawidzić (wytłumaczone w temacie o miłości) a
że nie rozumiem jak można zabić człowieka bez powodu oznacza że jestem
ograniczony? hmm...kto by pomyślał ;]
Napisałem że to TY mnie nie
zrozumiesz ;]
Czytaj ;]
"...P..."
a ja byłam i u spowiedzi i na pasterce. i
czuję się troszkę bardziej uduchowiona niż byłam. i się ciesze w sumie. z
prezentów się cholernie cieszę, najadłam się za wszystkie czasy [hehe, teraz
czeka odchudzanko XP] i w ogóle było naprawdę fajnie.
dzięki za powiadomienie, książę.
w wigilię chodziłam zaryczana, dzień wczorajszy pozna uznać za dzień
bolącego brzucha, a dzisiaj... dzisiaj się z domu nie ruszam, czytam
książkę, oglądam ulubiony serial, jem pomarańcze i być może tańczę.
u mnei bardzo tradycyjnie
Pismo Swiete,
zyczenia, prezenty, jedzenie
z jednej strony moglo by sie to wyadwac
takie normalne skoro co roku jest to samo. Ale wg. mnie te swieta maja cos
takiego w sobie, ze nie moga spowszedniec. Nawet jak ktos ma 80 lat i za
soba 80 wigili, 80 pasterek itd.
choinka przeciez co rok jest inna =)
nie rozumiem ludzi, ktorzy oglaszaja wszystkim na okolo ze nie lubia
swiat. To jakby nie lubic kosciola, wiary swojej nie mowiac juz o rodzinie,
wolnym czasie i zyczliwosci
ps.myska, a nie
spiewasz? :D
anna maria, inni postrzegaja troche inaczej
święta niż Ty i na przykład wzorce.
bo dla jednych jest to głównie
tradycja, dla drugich ważny moment w wierze.
i w zasadzie niektórzy
mówiąc, że nie lubią świąt nie myślą o kościele tylko raczej o tym wszystkim
co się wokół tego dzieje. poza tym, nie wszyscy mają dobre stosunki w
rodzinie.
A ja mam grypę
I co, czwarty dzień gorączka 38 stopni, gardło boli jak cholera, głowa
też, kaszel, katar... piękne święta, nie ma co.
Już mi co prawda
przechodzi. Ale na skutek choroby nie byłam u spowiedzi ani w kościele. I
ominęły mnie 2 rodzinne obiadki. Chociaż tyle.
Święta były,
minęły. Jakoś nie odczuwam specjalnej różnicy ani zmian w sobie samej.
spodobało mi się zdanie z wypowiedzi Anny
Marii ''choinka przecież co roku jest inna'' =)
lubię
w ogóle jak ktoś się potrafi świętami cieszyć, bo ja nie do końca potrafię.
co roku znajduję w swojej rodzinie nowe wady- a to, że wujek jest strasznie
egoistyczny; a dziadek za dużo narzeka; babcia chodzi i gada głupoty; a
ciocia ma beznadziejne pomysły i musi zawsze wszystko rozwalić. powinnam w
tym czasie wszystko widzieć odwrotnie, zająć się w ogóle poznawaniem swojej
rodziny może- a z tym jest kiepsko. tymczasem cały czas czuję się tak
niezręcznie rozmawiając z nimi, nawet z bratem ciotecznym w moim wieku.
większość mieszka w wawie, 20 km ode mnie- a wydaje mi się jakby byli z
innej półkuli/ planety/ epoki. bez sensu to w ogóle jest.
to chyba
tyle z moich ogólniejszych refleksji.
Swieta zmusiły mnie do myslenia nad
sobą.....
Cytacik, ale moj.
"Swieta swieta
i po swietach. Ach, ta sentencja przypomniala mi o tym jak blyskotliwe i
wyrafinowane moga byc moje puenty i odpowiedzi gdy jestem niewpelni sil
umyslowych. Siedzac na kanapie dopadly mnie i mojego kuzyna powazne
przemyslenia ktore zaowocowaly stwierdzeniem, ktore mialam dokonczyc czyli
"Swieta, swieta...". Jedyna odpowiedzia jaka mi sie nasunela w tym
swietym czasie bylo proste i subtelne "...i ch*j"."
święta, drodzy Państwo, za nami.
ano.
ale brak śniegu i choćby lekkiego mroziku, brak rodzinnego spacerku z
babciami, wujkami, ciotkami, dziadkami, psami i-te-de, brak wigilii u mnie w
domu, nieobecność rodzeństwa ciotecznego- wszystko się złożyło na to, że
tych świąt w ogóle nie czułam.
Była jedna taka magiczna chwila, kiedy z
Babcią łamałam się opłatkiem. I tego nie zapomnę, bo naprawdę było
tak..inaczej. ale specjalnie mnie te tegoroczne Święta nie bardzo
zadowoliły.
No, pomijając jakże fajny fakt, iż.... dzisiaj dostałam
jeden z prezentów pod choinką.. hyh....
btw: u mnie w domu jest śliczna choinka.
prawdziwa, gęsta, wysoka, lekko (ale jednak) pachnąca, czerwono- niebiesko-
biała i klimatyczna. a fakt, że w ten sposób jestem na bakier z ochroną
środowiska, jakoś mało mnie obchodzi. w życiu nie chciałabym mieć sztucznej
=))
Swieta...
te swoja
"magie" stracily dla mnie juz ze 2 lata temu. Ale w tym roku
wyjatkowo stwierdzilam, ze dla mnie to w zasadzie wiekszego znaczenia nie
ma. Ot, taka wieksza kolacja z podzieleniem sie oplatkiem tylko wczesniej,
potem prezenty (a te bardzo fajne akurat:D), i tyle. Dla mnie to tradycja
jest w zasadzie, do kosciola generalnie nie chodze ani nic, tak samo jak
cala moja rodzina (poza babcia).
Lubie swieta - kupowanie i
pakowanie prezentow, dzielenie sie oplatkiem (szczegolnie z przyjaciolmi XD
bo rodzinie to ja nie wiem za bardzo czego zyczyc czasem..), oczywiscie czas
wolny XD, te ozdoby na miescie i w domach, choinka... (chociaz nie chce mi
sie jej ubierac --> co roku trzeba ubierac dwie, bo u nas i u babci, w
tym roku tylko u nas ubralismy, a u babci prezenty byly pod kaktusem po
prostu;D). Ale zadnego przezycia duchowego w tym nie odnajduje, niestety.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)