moja praca w call center jest bardzo ciekawa.
rozmowa sprzed paru dni:
(rozmówczyni lat 1 000 000 000
-(...) chcialbym wysłać do pani bezpłatny katalog z ofertami ODZIEŻY i akcesoriami wystroju...
-ALE PANIE! (śmiech)
-słucham!
-ALE PANIE!
-słucham!
-tu nie ma żadnej młodzieży, tu same stare ludzie mieszkajo!
Dobra robota, nie ma co!
żadna praca nie hańbi
ale bzdura.
nie ja to wymyśliłam
Em ma rację. Żadna praca nie hańbi.
>_>
Ośmielę się nie zgodzić z Owcą. Zawodowy zabójca, młodociana prostytutka chcąca zarobić na markowe ciuchy...
ale to nie praca tylko zawód
Wiedziałem, że pojawi się ten argument. Musimy się łapać za słówka?
To nie łapanie za słówka.
To tak jakbyś napisał że 2+3=6 bo sobie ubzdurałeś, że 3=4. Bez podania odpowiednich warunków początkowych takie coś jest błędem.
zgadzam się, jest jak mówi misiu
teraz mogłaby rozpocząć się długa dyskusja, po czym odróżnić pracę od zawodu
otóż to. a za pięć, dziesięć postów powstanie nowy temat.
właśnie pogooglowałem, a konkretnie powikipedziłem, i myslę że powinienem jednak zakończyć tę dyskusję trzema definicjami pracy:
Nie ogarniam w czym rzecz. Dawanie dupy za pieniądze do wykonywanie pracy w zawodzie: dziwka.
Skoro to już ustaliliśmy to wykażmy czy hańbi czy nie.
dla kogo hańbi dla tego hańbi?
amen.
zabijanie za tysiaka łopatom i ukrywanie zwłok w beczkach owszem, ale zabijanie z HS50 za 100.000 na polecenie moba mafii który pociąga za sznurki to cos fascynującego.
wiem, dziwny jestem.
podane przez Cienie przykłady niczym poza sumą pieniędzy się nie różnią
gdybyś nie miał na chleb perspektywa zabójstwa za "tysiaka łopatą" byłaby fascynująca
edit: jesteś żałośny
ale dałaś.
Możesz dalej upierać się przy swoim a na końcu i tak udowodnie ci ze mam racje, mozemy wiec przejsc od razu do punktu w ktorym sie ze mną zgadzasz?
To jakaś metadyskusja jest czy jak?
naoglądałeś się za dużo gangsterskich filmów stary
i jak to sam stwierdziłeś, zdziwaczałeś
pozostając w temacie, zabójstwo za hajs jest zbrodnią bez względu na okoliczności
Bo na życiu Irka, trzeba się znać. I wiedzieć, jak żyć w tym wysoce stechnicyzowanym świecie.
Potocznie słów "praca" i "zawód" używa się zamiennie i sądziłem, że to oczywiste, że nie ma wątpliwości co do tego, że "praca" wg podanych tu definicji nie hańbi. Ale ja miałem na myśli zawód. Większość ludzi to ma na myśli, gdy używa tego powiedzenia.
naoglądałem się, czy też nie... fakt pozostaje, tak ludzie robią.
jest czerń i biel, ale są też odcienie szarości, więc nie mów że zbrodnia pozostaje zbrodnią.
a w ogole co stwierdzenie ze zbrodnia pozostaje zbrodnią bez względu na okoliczności ma za znaczenie? że hańbi jedno i drugie? lolek.
szkoda mi życia człowieka, tak ogólnie mówiąc. Ale na takie "życie" w tej defnicji składa się wiele czynników: co to jest za człowiek, jak żyje? i drugie: ile byliby mi w stanie za jego życie zapłacić?
nie zabiłbym męża za 1.000 dlatego, że żona chce sie go pozbyć bo ma nowego faceta, ale zabiłbym przywódcę mafii za 100.000 dla innego przywódcy mafii, bo jego życie jest dla mnie mniej warte niż życie zdradzanego męża. No i wchodzi jeszcze sposób - nie lubię być brutalny, więc zabicie łopatą i zakopanie trupa w glebie nocą nie uśmiecha mi się, ale tak z pistoletu to czemu nie.
dla mnie jest kolosalna różnica między jednym a drugim.
Chociażby taka, że tego pierwszego nazwiemy płatnym mordercą, a jak się uprzemy to tego drugiego można podciągnąć nawet pod łowcę głów.
Jesteś przerażająco niemoralny. Zwłaszcza ten fragment o tym, że zabijanie łopatą jest zbyt brutalne, ale już pistoletem nie. Avada, weźże się zastanów, co mówisz.
Avada, zaczynam sie ciebie bać. na pewno chcesz nas sciagnac do szmatotuł i pozabijać.
chodzi o to, że jakbym zabił kogoś łopatą, kogoś błagającego o litość której mu nie udzielam, nie zasnąłbym już nigdy. a jakbym zastrzelił kogoś kto niczego sie nie spodziewa, to może tylko przez pare dni. nie chodzi o moralność, tylko o moją psychikę.
był taki film swoją drogą, w którym kilka nieznanych sobie osób spotkało się w nowym mieszkaniu, które wspólnie wynajmowali. Poimprezowali, poszli spać, a rano jeden z nich nie żył. Pozostali Znaleźli przy nim walizkę z pieniędzmi. postanowili pochować zwłoki, uprzednio odcinając dłonie stopy i głowę, żeby nie można było zidentyfikować ciała. Grali w marynarza, i wypadło na takiego kolesia pipowatego, miękką kluchę. Ale zrobił to. Nie pokazywali sceny samego cięcia, ale ja już wtedy, a nawet grubo wcześniej, wiedziałem, że nigdy czegoś takiego nie zrobię, bo nie byłbym w stanie. Przy całym swoim materialiźmie - takiego czegoś bym się nie dopuścił. Zawijanie zwłok w dywan, zakopanie ich nocą? nigdy w życiu. Nie spałbym już nigdy więcej. Ale kulka w łeb Osamie - czemu nie?
Och, jakie to wygodne. Z pistoletu, czysto, z daleka, bez patrzenia w oczy... Pewnie jeszcze zdołałbyś sobie wytłumaczyć, że nie strzelasz do człowieka, tylko do złego człowieka, który zasługuje na śmierć. Powinno cię to martwić. Chcesz, to uważaj co uważasz, ale powinno cię to martwić.
Pocieszam się myślą, że jesteś lepszy, niż ci się wydaje. I że zapewne nie zdarzy ci się stać za kimś z bronią w ręku.
wygodne, owszem. i zgadzam sie, robie to po to, aby nie patrzeć. ale nie tyle w oczy co na rzeź, bo kiedy strzela sięz pistoletu, to też można strzelać będąc w jednym pokoju z ofiarą, po prostu nie lubię takiego rozlewu krwi, uwidocznionych narządów, i porąbania na kawałki.
Widziałem w życiu ludzi, których powinno się eksterminować. Na przykład człowiek sobie siedzi w tramwaju ze swoją dziewczyną, a krzesło przed nim siedzi jakiś palant z telefonem zawieszonym na szyji, krótkich spodniach adidasa, koszulce najka, białych skarpetkach, oryginalnych butach i butelce coli w ręce. Siedzi sobie, siedzi, a kiedy zorientował się że ten drugi ma długie włosy, odwraca się i zaczyna do niego nawijać "ty pierdolony kłaku, śmieciu, brudasie, zajebię ci rodzine, znajde cie" bla bla bla. tamten nie daje się sprowokować, a potem, kiedy "kłak" wysiada na przystanku z dziewczyną, tamten wysiada za nimi i nadal mu pojeżdża, próbuje sprowokować do czegoś, żeby tylko mieć pretekst do bójki.
Takich ludzi powinno się eksterminować. Powinień wsiadać konduktor, wyciągać giwerę i bez słowa wygarnąć takiemu kulkę w ten pusty łeb, a rodzina pokryć koszty czyszczenia tramwaju i usunięcia zwłok (bo niby czemu podatnicy zaścierwo mają jeszcze płacić).
TAKIEGO wirusa mógłbym usunąć, jakbym tylko miał zafundowany jakiś kurs na nabieranie pewności siebie, bo ja generalnie strachliwy jestem i na tą chwilę pewnie bym się nie odważył.
Nie zgadzam sie z powyzszym.
Avada ty nowe poziomy głupoty osiągasz normalnie ostatnio. Nad poziomy wzlatuj. A potem przeczytaj uważnie posta którego przed chwilą napisałeś. Zabijałbyś ludzi bo ci się nie podoba ich styl życia? Tylko dlatego że zaczepiają innych?
Avada, Matoos ma rację.
Każdy czasem ma takie myśli, jakie opisałeś, ale to tylko myśli. Nie zapędzaj się. Pogódź się z tym, że taki jest świat. Co to za rozwiązanie - zabić wszystkie "elementy aspołeczne"? Wiem, że żyjesz w otoczeniu w jakim żyjesz, ale zastanów się czasem.
Osobników takich jak ten, którego opisujesz, powinno się wsadzać za kratki za groźbę czy ogólnie za zakłócanie porządku, ale na pewno nie zabijać. Kara MUSI być dostosowana do winy. Skoro takich byś zabijał, to co byś robił mordercom czy gwałcicielom?
Owczarnio - nie posuwasz się aby za daleko? Prostytutka z wyboru to dla ciebie naprawdę zawód jak każdy inny? Nie widzisz nic niemoralnego czy niewłaściwego w postępowaniu dziewczyny z dość zamożnego domu, która się prostytuuje, żeby mieć luksusowe kosmetyki i markowe ciuchy? (rozpatrzmy taki właśnie przykład)
Oczywiście, że takie osoby będą istnieć i że mają prawo żyć w taki sposób. Nawet jeśli to niezgodne z prawem - to ich wybór. Ale naprawdę tak lekko to akceptujesz? Nie budzi to w tobie żadnych negatywnych uczuć?
Jeśli tak, to chyba powinno cię to martwić.
Nie budzi to we mnie żadnych negatywnych uczuć i nie, nie uważam by powinno mnie to martwić. Nie jestem hipokrytką, po prostu. I tak, uważam że prostytutki wykazują o wiele więcej elementarnej uczciwości niż (na przykład) laski bajerujące kolesi dla kasy, a wmawiające im wielką miłość. Zresztą, czyż małżeństwo nie jest w wielu wypadkach formą prostytucji?
I co Ty z tą dziewczyną z zamożnego domu, jak rany? Prostytutka to rozumiem wzbudzać litość musi, biedna być, najlepiej molestowana w dzieciństwie i samotnie wychowująca dziecko (najlepiej z gwałtu), żeby nie zasługiwać na opluwanie? Ech, ludzie...
Kończę, bo poparzyłam sobie prawą łapę, a lewą cholernie niewygodnie mi się pisze.
1. Hańba to pojęcie moralne, nie prawne. Nie uważam, żeby prostytutki należało karać, ale uważam, że jest to zawód hańbiący i odzierający kobietę z godności. Zawsze. Hipokryzja to już w ogóle słowo wytrych, straciło na znaczeniu, tęsknie za autentyczną hipokryzją, taką, kiedy złodziej wstydzi się złodziejstwa i czuje się jak szmata choćby przez dwa dni, albo wie, że ludzie go jak szmatę potraktują, więc się ukrywa, a nie racjonalizuje sobie lub tworzy filozofie fajnego złodziejstwa. Świat, w którym wstydzi się nie dziwka i złodziej, ale ten komu żal dziwki i brzydzi się złodziejem to jest jakaś szczytowa forma antyutopii.
2. Avada prowokuje, nie jest aż tak głupi. Oczywiście jestem zwolennikiem kary śmierci, a ponadto nie płaczę kiedy gangster zastrzeli gangstera, ale oczywiście ten drugi ganster również powinien zginąć. Ludzie zabijający innych z premedytacją z pobudek innych niż obrona konieczna lub warunki wojenne, oraz niedziałający w afekcie powinni ponieść karę śmierci, ale to jakby nie w temacie. Zabicie kogoś kto się tego nie spodziewa i nie ma nawet czasu na rachunek sumienia jest właśnie czymś co najbardziej nie dawałoby mi spać po nocach.
No ale czego dziwka ma się wstydzić, zgłupiałeś? Uczciwie pieniądze zarabia. Chamstwem jest stawianie jej w jednym rzędzie ze złodziejem, wiesz? Złodziej kradnie, odbiera ludziom coś bez ich woli, często przemocą, podstępem. Dziwka jest prostolinijna do bólu - płacisz i masz. Oczywiście bywają dziwki złodziejki, ale kradzież sama z siebie nie jest w ten zawód wpisana.
I żal mi prostytutek, oczywiście. Nie wszystkich, bo niektóre naprawdę lubią, to co robią. Podobnie jak aktorki porno, zawód moim zdaniem jeszcze mniej przyjemny. Ale nie mam zamiaru demonizować tego, co robią. Bo nie robią nic złego. Wręcz przeciwnie, często mam dla nich dużo szacunku - za odwagę utrzymywania się z seksu bez woalki, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi.
No rozumiem, ale Ty musisz zrozumieć, że miliony ludzi na świecie widzi coś złego w kupczeniu seksem, w którym jakby chodzi nieco o co innego i już pominę prokreację i takie sprawy. Po prostu. Dodam, że wielu ludzie nie widzi nic złego w złodziejstwie.
No ale w ten sposób każda kobieta wychodząca za mąż - już nawet nie dla jakiejś super kasy, ale by zapewnić sobie utrzymanie, czyli "z rozsądku" - kupczy seksem! Skrajną naiwnością jest wierzyć, że wszyscy poza prostytutkami uprawiają go wyłącznie z wielkiej miłości bądź w celach prokreacyjnych. Prostytutka przynajmniej nie bawi się w owijanie w bawełnę.
Hipokryzja jest zupełnie gdzie indziej, patrz kwestie małżeńskie.
Moralność, dobre sobie. Pani Dulskiej chyba.
Btw, gdzie jest Twoja moralność (tak, celowo bawię się tu tym słowem), gdy zwracając się do rozmówcy używasz małej litery? Czy tylko ja, jako niemoralna zasługuję na tę lekceważącą formę, czy też jest to Twoja stała praktyka?
Brak wychowania (wybacz Przemek, nie mysle tak wcale ) jest niemoralny? O kuzwa, trzeba uciekac.
Rozmawiałem kiedyś z Em o pisaniu wielką literą na forach internetowych - stwierdziła, że wydaje jej się to trochę na wyrost, bo wielkiej litery używa się raczej w prywatnych i bardziej intymnych kontaktach (jak listy). Zgodziłem się z nią i postanowiłem pisać z małej. Ale chwilami o tym zapominam i piszę raz tak, raz tak. Nie ma tu żadnej próby zrobienia Ci przykrości. Mogę wrócić do wielkich liter, wszystko mi jedno. Nie wszyscy na forum piszą z wielkimi literami, nie wiedziałem, że to ma jakieś znaczenie.
Nie podejmuję się dyskutować o moralności, skoro dla Ciebie jest to moralność pani Dulskiej. Nie wiem, dlaczego tak to oceniasz. Nie wiem, czemu robisz ze mnie człowieka kamienującego innych.
Eva, dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. Po prostu śmieszy mnie dzwon, w który wali Przemek, jednocześnie wykazując się elementarnym brakiem kultury.
Edit: pozwolisz, że nie skomentuję Twojej konsultacji z Em, Przemku. Rozmawiając ze mną nie odpisujesz na jakieś anonimowe posty, dobrze wiesz kim jestem, znamy się już raczej długo. W takim wypadku mała litera może oznaczać jedynie celowe lekceważenie. Ale wspomniałam o tym tylko z powodów podanych wyżej Evie.
I Przemek błagam Cię, spuść trochę powietrza z tego balona, bo pękniesz. A ja razem z Tobą, bo odpada mi już ta lewa ręka. Nic z Ciebie nie robię, jak rany. To jest dyskusja. Rozmowa. Argumenty, własne zdanie. Rings a bell?
Moralnosc jest akurat sprawa tak do glebi osobista, ze nie uwazam, zeby przekonanie Przemka bylo czyms smiesznym, Twoje rowniez. On moze uwazac to za niemoralne, Ty mozesz nie miec nic przeciwko, ja moge nie miec zdania, bo mnie az zbyt wiele problemow po prostu nie obchodzi.
I wiem, ze nie o to chodzi, ale to bylo tak przeokrutnie abstrakcyjne, ze az nie moglam sie powstrzymac.
Oczywiście, że przekonania Przemka nie są śmieszne. Ubawiło mnie jedynie wspomniane zestawienie. Abstrakcja to piękna sprawa .
Już wyjaśniłem sprawę małej litery, przepraszam za to. Będę pisał z dużej.
Małżeństwo dla szeroko pojętych korzyści można, teoretycznie, uznać za rodzaj prostytucji. I ono też jest (w moim odczuciu) niemoralne.
Wiem, że argumenty wyniesione z wiary są dla Ciebie bezwartościowe, Owczarnio. Dla mnie nie są. Uważam, że człowiek, który dla korzyści materialnych pozbywa się własnej godności, jest niemoralny. Tak samo jak sądzę, że człowiek robiący krzywdę samemu sobie (przez nałóg, samouwielbienie, życie bez zasad) robi źle, nawet wtedy, gdy jest mu z tym dobrze. Współczuję takim ludziom, nie potępiam ich.
Człowiek nie zawsze wie, co dla niego samego dobre.
poczułam się wywołana do tablicy.
kajam się i biję w piersi, że tak Przemka zdemoralizowałam. słownik ortograficzny PWN pisze w paragrafie 19, że użycie wielkiej litery ze względów uczuciowych i grzecznościowych jest indywidualną sprawą piszącego. Przepisy ortograficzne pozostawiają w tym wypadku dużą swobodę piszącemu, ponieważ użycie wielkiej litery jest wyrazem jego postawy uczuciowej (np. szacunku, miłości, przyjaźni) w stosunku do osób, do których pisze, lub w stosunku do tego, o czym pisze. imho stwierdzenie, że brak wielkich liter w ogólnodostępnych postach, do któych każdy może się odnieść (przez co nie są dla mnie prywatną formą komunikacji, przez co oddzielam je od prywatnych wiadomości, listów etc, gwoli uzasadnienia) to elementarny brak kultury to z deka jakby przegięcie
wiecie co, ja patrzę na kwestię hańby jakby z innej perspektywy, nie obiektywnie, a subiektywnie. znaczy, praca cię nie hańbi, dopóki nie dasz się zhańbić, inaczej: to, czy praca jest hańbiąca czy nie, tkwi w twojej głowie. więc co do prostytutki... jeśli jest to dziewczyna, która po prostu lubi seks i sama nie widzi problemu w braniu za to kasy - to ta praca jej nie hańbi, no bo i czemu? kwestia jej podejścia do seksu. nie widzę problemu w tym, że ktoś uważa, że dla niego seks to tylko czynność, ja wiem, fizjologia, nic związanego z poczuciem godności. Choć nie muszę się z tym zgadzać.
nie wiem, czy jasno się wyraziłam w sumie.
a avada nie prowokuje, a pierniczy.
Przemek: a ty wiesz, oczywiście, co dla takiego człowieka dobre, nie?
Nie wracajmy już do kwestii wielkich liter i ich braku, dobrze?
Em - nie zgadzam się, że wszystko zależy od nastawienia. Pewne rzeczy są obiektywne. Morderstwo jest zawsze złe, niezależnie od nastawienia mordercy. A prostytucja? Prostytutka z komfortem psychicznym to nieczęste zjawisko. To zajęcie jednak niszczy. I choćby dlatego współczuję komuś, kto sam się niszczy i jest mu z tym dobrze.
I nie, nie wiem, co jest dla człowieka dobre. Ale kurczę, nie wmówisz mi, że zawsze wiesz, co jest dobre dla Ciebie. Nie podejmuję się ustalania zasad mówiących, co jest dobre, a co złe. To zostało zrobione już dawno.
Nie wierzę po prostu w ludzką zdolność oceny samego siebie.
Ale nie ma też nic gorszego od innych, którzy wiedzą lepiej i koniecznie muszą owemu człowiekowi swoje racje narzucać. Jak słusznie zauważyła Eva, moralność jest sprawą głęboko osobistą. O ile nie wykracza poza kwestie dotyczące li i jedynie danej osoby, rzecz jasna. Stąd uważam, że każdy ma w tychże ramach prawo myśleć i robić co chce. A prostytutki zasługują na szacunek tak jak wszyscy, i o to w gruncie rzeczy mi chodziło. Współczucie to osobna sprawa, ale też na wstępie wspomniałam, że mówię o osobach (bo nie tylko o kobietach), które prostytuują się z własnej, nieprzymuszonej woli.
Negatywny wydźwięk słowa "dziwka" oczywiście znam, i właśnie. Czy ktoś zastanawiał się skąd się wziął? Rozwiązłość? Na pewno. Ale może też... pretensje zdradzanych żon? Chęć zagłuszenia własnego sumienia, owej straszliwej chuci, która doprowadziła do podobnego postępku owych - jakże zacnych przecież - mężów? No i na koniec, czyjaż to może być wina, że mężczyźni błądzą? Przecież, że nie ich samych! Tylko dziwki!...
Edit: no mówiłam, że lewą mi nie idzie... To wyżej to odpowiedź na jeszcze poprzedni post Przemka.
ekhem. kiedy pisałam tamtego posta (szukanie cytatów chwilę trwa), było ze cztery posty w dyskusji do tyłu.
nie próbuję ci niczego wmówić :|. tylko stwierdzam, że z obiektywnych przyczyn ty też tego nie stwierdzisz.
morderstwo to pozbawienie życia człowieka, zawsze, bez względu na narzędzie. seks za pieniądze... pozbawia godności, mówisz. tylko właśnie jeżeli godność takiej prostytutki nie leży w jej seksualności? to już nie jest takie obiektywne, prawda?
może zbyt wiele toleruję, no ale rany.
edit: owca, widzisz, mi nawet obiema nie idzie. znowu, zresztą
Tak w kwestii formalnej, nie wiem lepiej.
I moralność nie może być tak do końca osobista, bo wtedy przestaje być moralnością. Pewne zasady powinny być uniwersalne i wspólne dla wszystkich.
Szacunek? Prostytutki zasługują na szacunek, fakt. Na pewno na większy niż ich klienci (choć i tu są różne przypadki). Ale dla mnie postępują źle (jeśli robią to z wyboru). Co nie znaczy, że trzeba nimi pogardzać, rzecz jasna.
Wiadomo, że pogląd, iż prostytutki skłaniają mężczyzn do grzechu, jest śmieszny.
Em - zgadzam się, że prostytutka może oceniać samą siebie inaczej niż ja ją. Ale godność nie powinna zależeć od punktu widzenia. Powinna być uniwersalna.
Avada - przestępczość by nie spadła, bo ludzie popełniali zbrodnie nawet w średniowieczu, gdy za kradzież chleba obcinano dłoń (koloryzuję celowo). Walczyć trzeba, ale nie takimi metodami.
godność uniwersalna? nie, na to się nie zgodzę na pewno. poczucie godności jest twoje, to strasznie głupie twierdzić, że coś takiego jest takie samo dla wszystkich. dla wymuskanej paniusi poniżej godności jest umyć podłogę w kiblu, na przykład.
więc wracamy znowu do kwestii rozumienia słowa "hańba". potępienie środowiska czy potępienie samego siebie? ja staję za tym drugim.
piszesz: prostytutka postępuje źle, ale nie trzeba jej potępiać... więc praca ją hańbi czy nie, skoro nie potępiasz, tylko współczujesz i oceniasz?
Dlaczego niby godność nie powinna być uniwersalna? Nie jest, ale powinna. Inaczej ocenianie kogokolwiek nie ma podstaw.
Dla mnie chorobą współczesności jest stwierdzenie "każdy ma własny rozum" rozumiane jako "ja ustalam zasady". Muszą być uniwersalne zasady. Może te, w które wierzę, nie są właściwe, ale jakieś muszą być uniwersalne.
Praca hańbi prostytutkę. Czy ją potępiam? Tak. Potępiam w znaczeniu "nie pochwalam jej zachowania, ale nie pogardzam nią z tego powodu". Wyjaśniam to, żeby ktoś nie chwytał mnie za słówka.
Owczarnio - to było dawno. Nie wątpię, że tak było, ale to już przeszłość.
Facetom sypiającym z kobietami dla pieniędzy też powinno się współczuć. Inna sprawa, że ich kwestia jest jakby mniej znana.
nie sądźcie, byście nie byli sądzeni, że się odwołam do twoich autorytetów.
godność? czy my na pewno mówimy o tym samym? sorry, że odwołuję się do słownika, ale jak mamy dyskutować, musimy mieć jakąś podstawę.
godność
1. «poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie»
no przecież to jest subiektywne jak jasna cholera.
edit: no, moich też. znaczy, dla mnie Biblia jest autorytetem, jakby się ktoś miał zamiar przyczepić
a, i jeszcze. potepiasz, ale twoim zdaniem zasluguje na szacunek. to hanba czy szacunek w koncu?
Em - dzięki za definicję. Uściślam więc, że powinno istnieć jakieś uniwersalne kryterium ocenienia, czy czyjaś godność została urażona. To raczej niemożliwe, a szkoda. Bo potem dochodzi do absurdów, kiedy to np. powieszenie na stanowisku pracy plakatu z nagą kobietą może być podstawą do oskarżenia o molestowanie, bo plakat może urażać godność kobiety (autentyk).
Sądzeni zawsze byliśmy i będziemy. To leży w ludzkiej naturze. Dlatego też powinny być jakieś podstawy tego osądzania
Owczarnio - ocenianie innych jest naturalnym odruchem. Oczywiście należy się starać nie oceniać pochopnie, ale nie da się nie oceniać. Oceniam Ciebie na podstawie Twoich postów, oceniam moich znajomych na podstawie ich zachowań, oni oceniają mnie. Sztuką jest oceniać trafnie i umieć zmieniać zdanie, gdy ocenimy źle.
Godność musi się obiektywizować, przynajmniej do pewnego stopnia i przynajmniej w prawie.
Śmieszna jest obrona prostytucji połączona jeszcze z elementami feminizmu. Nigdy mężczyźni tak bardzo nie upokorzyli kobiet, jak poprzez prostytucję.
Ocenianie oceniania innych to już ocenianie i generalnie Owaczarnio nie pierwszy raz Twój relatywizm wykopuje Ci z rąk wszystkie argumenty. Jeśli wszystko jest subiektywne, to dlaczego nagle nie wpieprzanie się w sprawy innych ma stać się dogmatem?
Oceniać należy zachowania, nie ludzi. I oczywiście w rozsądnych granicach, ale i oceny i stereotypy są odwiecznym nawigatorem społecznym, a nie żadnymi bigoteryjnymi patologiami.
Godność wynikająca z bycia człowiekiem to jedno, a hańbiące zachowania to drugie. Nic nie może odebrać człowiekowi jego fundamentalnej godności, ale nie o tym rozmawiamy.
ale głupoty gadasz. mam w dupie, czy mu sie to podoba czy nie. wazne dla mnie jest to, ze sie go boje, boje sie ze moze zrobic mi krzywde, ja chce go zlikwidowac jesli on robi cos, zeby likwidowac innych, a nie tylko dlatego ze mu sie to nie podoba. nie dlatego ze jemu sie nie podoba ze mam dlugie wlosy, tylko dlatego, ze chce mnie skrzywdzic, czy wreszcie wyrazilem sie dostatecznie jasno, czy po raz kolejny mam napisac to samo ubierajac wszystko w jeszcze inne slowa?
Ale on nikomu nie chciał zrobić krzywdy, a jeśli nawet to na pewno nie chciał nikogo eksterminować, czyli ewentualnie jeśli on chce bić długowłosych, to Ty możesz chcieć bić jego. Ale nie eksterminować. To idiotyczne. Żydzi też często pomiatali gojami, pożyczali na złodziejski procent, nie integrowali się i tworzyli kartele. Czy w związku z tym wsadzenie ich do gazu było adekwatną reakcją?
rozmawiamy o bezpieczeństwie normalnych ludzi, którzy chcą tylko przejechać tramwajem z miejsca na miejsce, nie o ludziach którzy kombinują jakoś żeby zarobić trochę grosza, nikt od zydow nie musial tych pieniedzy pozyczac. hitler był psychiczny, i jak już chcesz przenosic historie na tamte realia, to żydzi są kłakami którzy słuchają złej muzy, są brudni i śmierdzą, a hitler który ich gazuje jest penerem w tramwaju. Europa nie zrobiła nic, kiedy jeszcze było można, podobnie jak całe społeczeństwo które obracało się wokół kilkuletniego penera, któremu wówczas z mózgu można było jeszcze wybić chore idee; z tą tylko różnicą że ten pener działa jeszcze na zbyt małą skalę żeby gozlikwidować, ludziom otworzą sięoczy kiedy psy zamkną go za napad i morderstwo. a wtedy bedzie o kilka lat, miesiecy, a moze i nawet dni - za pozno.
I będę chciał robić to, co będę chciał, nie możesz mówić że nie mogę czegoś CHCIEĆ. bo chcę eksterminacji i to czy ty mi powiesz ze nie mogę tego chcieć niczego nie zmieni. pozatym jakbym ja powiedział mu to, co on mówi długowłosemu, to raczej nie siedziałby spokojnie, tylko ruszył na mnie ostro. i to kolejny powód, agresja. pozatym tacy ludzie w przyszłości zmienią się raczej nie wiele. nie będą sympatyczni, nie będą ustępować miejsca w tramwajach, będą z innymi grupkami napadać na biednych ludzi którzy przynoszą miesięczne wynagrodzenie do domu żeby przeżyć kolejny dzień, dlatego że sa cwaniakami to sobie wyrobią układy, pójdą do sejmu i będą nami rządzić za dwadzieścia lat, a jeśli nie, to będą głosować na na psl (nie twierdzę że tylko tacy na nich głosują, nie zrozumcie mnie źle), albo zatrudnią się jako listonosz i będą podpierdzielać pieniądze z kopert, albo jako woźni w szkołach i będą straszyć dzieci, albo jako parkingowi w hotelu i będą ruszać z piskiem opon naszymi samochodami. I będą budować Polskę, bo takich ludzi jest coraz więcej.
Ja odwrócę kwestię. Kimże nie jest Przemek, że nie ma prawa ludziom mówić co jest dobre, a co złe? Przecież to nie rozkazy, tylko oceny. Funkcjonujemy w jednym społeczeństwie i jedynym sposobem, żeby się totalnie nie zatomizować jest kontakt. W tym także wzajemne oceny. Nikt niczego nikomu nie narzuca, więc po co to tabu milczenia? Wielu ludziom bardzo pomogło zdanie innych.
mam wrażenie, że postawa Avady wynika z pewnych braków wiedzy historycznej. radziłabym więc, żeby zamiast oglądać filmy, w których odcina się stopy i dłonie, pooglądał trochę dokumentów, może przeczytał książkę biograficzną, wspomnienia, itp. bo to trochę razi.
masz oczywiście rację, że takich ludzi, jak przytoczony jegomość z tramwaju jest coraz wiecej i to jest smutne. tzn ja myśle, że ich jest ciągle tyle samo, po prostu szara masa jest większością, tak było zawsze. tak zwana krzywa gaussa dobrze to odzwierciedla.
no ale to nie znaczy, że trzeba ich zabijać, bo musiałbyś wybić sporą część populacji. a jakby nie o to chyba chodzi. a Ty zabijając z zimną krwią kulką w łeb od tyłu z przyczajki kim się staniesz?
z drugiej strony faktem jest, że teraz sprawcy mają więcej praw niż ofiary, a więzienia oferują kablówkę, ciepłą wodę i brak podatków, ale to temat na inną dyskusję.
chyba w ogole walnęłam oftopem, a tak się starałam, sorry.
Ja rozumiem emocje jakie Avadą targają, ale konkluzje jakie z nich wyciąga to dziecinada. Też mnie doprowadza do szału bezkarność takich gnojów, ale rozstrzeliwanie ich to raczej kiepskie rozwiązanie problemu.
Ale tworzysz jakąś utopię (albo antyutopię) w relacjach międzyludzkich. A przecież wiadomo, że wszyscy non-stop się oceniamy na potrzeby naszej zwykłej egzystencji. Nie wiem czy bijesz syna czy nie, ale mimo wszystko na wielu płaszczyznach coś tam o sobie wiemy, wiemy jak się w stosunku do siebie na forum zachowywać i często wiemy czy kogoś lubimy czy nie. I skądś to wszystko się bierze. Poza tym nie mówimy chyba o ocenianiu ludzi, tylko czynów, więc to raczej jeden wielki offtop. Nie oceniam nigdy prostytutki, ale oceniasz prostytucję i domagam się takiej możliwości. Cały nasz światopogląd budujemy na obserwacji i ocenianiu. Nie da się inaczej. Wiadomo, że stosuje się przybliżenia, ale one często działąją, tak jak newtonowska mechanika całkiem nieźle oddaje prawa rządzące obiektami w naszej skali, chociaż jest jednym wielkim przybliżeniem obarczonym mnóstwem błędów.
No więc widzisz, ja się nie zgadzam na te przybliżenia. Po prostu. I nie oceniam. Też, całkiem po prostu. Bez wysiłku. Jeśli życie ode mnie tego wymaga, ustosunkowuję się do jakiejś sytuacji. Ale tylko do tego jednego, konkretnego wycinka, podobnie jak do posta na forum. Nawet wtedy jednak staram się przede wszystkim analizować, nie oceniać.
Jeśli prostytutka przyjdzie do mnie po radę, skarżąc się na swój zawód, na to, że nie jest w stanie wybrnąć z zamkniętego koła - zrobię wszystko, żeby jej pomóc. Ale jeśli komuś takie życie odpowiada - let it be. Just let it be. W czym moje jest lepsze? Czym w ogóle jest moralność? Zbiorem wartości, ustanowionych przez jakąś społeczność, czyli pojęciem całkowicie względnym. Abstrakcyjnym. I można, posługując się tym orężem, wyrządzić tyleż samo dobrego, co i złego.
No dobrze, ale domagam się konsekwencji. Czyli uznania, że jeśli czyjś względny zbiór norm pozwala mu wpieprzać się w życie innych (byle bez przemocy, chociaż w sumie czemu skoro moralność to tylko...) to let it be. Do tego powinnaś być absolutnie zen. Takie podejście sprawia, że każde popadnięcie w irytację na kogoś jest dość brzydką hipokryzją. Ale oczywiście domaganie się konsekwencji wynika tylko z pewnego systemu norm. Hipokryzja jest naganna tylko według pewnego abstrakcyjnego systemu norm. Uśmierciliśmy tą i inne dyskusje, prosze o zamknięcie tematu i forum.
Absolutnie nie jestem zen, i najzupełniej nie rozumiem dlaczego miałabym być? Mam pełne prawo nawrzeszczeć na męża oraz zwyzywać go od starych chujów, kiedy mnie doprowadzi do szału. Co to ma wspólnego z ocenianiem go? Nic. Ot, akcja-reakcja, emocje. On dobrze wie, że ja go kocham, ale bywa starym chujem i wtedy mu to mówię. Ale nie: jesteś złym człowiekiem, tylko: to, co teraz powiedziałeś, było wstrętne.
Tak trudno to zrozumieć?
Zresztą, emocje dotyczą osób nam bliskich, osób z którymi nasze życie jest nierozerwalnie związane. Wówczas sytuacja diametralnie się zmienia, ponieważ wybory, czyny, zachowania tych osób wpływają również na innych, w tym wypadku nas. Nasze dzieci, jeśli je mamy, nasze rodziny.
A ja wszak od początku podkreślam, że dopóki dana osoba w żaden sposób nie wpływa swoim postępowaniem na innych, to jest to tylko jej sprawa. Jeśli dotyczy to większej ilości osób, osoby te muszą wyrazić na to świadomą oraz nieprzymuszoną zgodę. W przeciwnym wypadku jest absolutnie niefajnie.
Co w tym trudnego do zrozumienia, jak rany? Wpieprzanie się w życie innych łamie punkt drugi zasady, o której gadam w kółko od zarania tej dyskusji. Ergo, jest niefajne.
Ale fajność jest jeszcze o trzy poziomy bardziej względna niż moralność. A każdy wycinek wynika z całości, więc oceniając wycinek wpieprzamy się do całości.
Wycinek wynika z całości? Że niby co, jak wyleję sobie herbatę na nogi i powiem "k... mać", to znaczy że a) jestem niedojdą, b) jestem wulgarna? A może ja tę herbatę wylałam pierwszy raz w życiu? Może również pierwszy raz w życiu przeklęłam, albo robię to b.b.b. rzadko?
No co za bzdura. Ponadto gdzie widzisz ocenianie w powiedzeniu komuś, że jest starym chujem, bo zapomniał Ci kupić kwiatka na Dzień Kobiet ?
O, patrzcie, (Owca mnie za to przeswieci i przetraci) - Katon ma swojego nowego jestie'a.
*prostuje się z godnością*
Pragnę przypomnieć, że zdarzało mi się z Katonem dyskutować już wcześniej.
No wszystko z czegoś wynika. Są ludzie, którzy nigdy nie powiedzą 'k...' kiedy coś rozleją, a są tacy, którzy tak. To raczej nie jest przypadkowe. Ale jak zwykle nad dyskusją zbudowała się metadyskusja o samej dyskusji co zawsze mnie tak bawi i rozbraja, że mi się odechciało =D
Lilka, mówisz o biografiach płatnych morderców? O tym, jaką ekstazę czują idącą za odebraniem życia? O tym jak podniecający jest fakt, że sa panami sytuacji, cieniem, najważniejszą osobą w życiu swojej ofiary, która nigdy nie poznała oprawcy? O tym że to oni zostawiają ostatni grymas zdziwienia na twarzy niczego nie spodziewającej się zwierzyny? To były pytania retoryczne, i część wypowiedzi oparłem na słowach policjanta z "kill point".
Zapewne doczepisz się do mojej wypowiedzi, więc od razu mówię że pisząc to, na mysli miałem że różni ludzie różnie patrzą na różne sprawy.
No i trochę nie podoba mi się fakt że macie moje poglądy w dupie, bo rozumiem że możecie uważać je za szalone i się nie dziwię w sumie, ale nie musicie (albo w sumie "nie musisz Katonie") twierdzićże to dziecinada.
Wiem, że to o czym mowie, czyli eksterminacja raczej nie zostanie wprowadzona w życie. Ale powiem toche inaczej: co zrobic z kims takim? do wiezienia nie, bo nie chce placic na jego utrzymanie. Wywóz na Sybir? okeej, jeśli opłaci sobie podróż na którą wlicza się przejazd i ochronę. I ochronę na miejscu, żeby mieć pewność że nikomu innego nie zaszkodzi.
O! może zamiast zabijać, to rodzina będzie opłacać koszty jego utrzymania na Sybirze? Taka opcja też wchodzi w grę.
Zrozumcie, że ja nie robię mu na złość. Nie chcę o ukarać. Chcę po prostu zapobiegać dalszym takim przypadkom.
Katonie - wczesniej mowiles ze zakradziez odcinali rece, a ludzie nadal kradli. Ale oni kradli bo inaczej nie mogli, byli głodni i albo by umarli z głodu albo zaryzykowali, nie mieli wyjscia po prostu. A taki koles z tramwaju nie umrze jesli nie zaczepi dlugowlosego, skoro ma na sobie odziez o lacznej wartosci 800 złotych. A pozatym - teraz są pomoce spoleczne itp.
Ale no właśnie Twoje poglądy to dziecinada, sorry. Z jednej strony przedstawiasz nam dresa jako jakiś szczyt horroru jaki się ludzkości przytrafia, a z drugiej każesz nam dociekać co siedzi w głowie gości, którzy są autentycznymi wyrzutkami społeczeństwa i nadają się do natychmiastowej eliminacji na krześle. W punktach wygląda to tak:
1. Nie trzeba być Freudem, żeby zauważyć dwie rzeczy, stary. Pierwsz to taka, że nagrałeś się w "Hitmana" i racjonalizujesz sobie przyjemność jaką dawało Ci granie w tą grę. Jesteś poniekąd żywym przykładem na to, że tego typu gry mogą być jednak szkodliwe, że to coś więcej niż zabawa. Nie trzeba też być Jungiem, żeby zauważyć, że przemawia przez Ciebie pewna słuszna, ale idiotycznie ukierunkowana frustracja. Widzisz gnoja i czujesz bezkarność. Zaciskasz pięści, ale wiesz, że do niego nie wyskoczysz, więc fantazjujesz o karabinie snajperskim... Normalne, ale tylko dopóki nie budujesz wokół tego światopoglądu.
2. Cały czas podkreślasz coś superbłędnego. Że nie chodzi o kare tylko o to, żeby innym nie stała się krzywda. Ja myślę dokładnie odwrotnie. Za przestępstwo trzeba karać właśnie. Ukarać czyn. Kiedy kogoś karamy to zakładamy, że działał świadomie - vide, traktujemy go z godnością. Nie jak psa, którego trzeba zamknąć w klatce, żeby nie kąsał. Jestem za karą śmierci za mordertwa tzw. 'pierwszego stopnia', ale to ma być coś zupełnie innego niż przypadkowa i emocjalna eliminacja w gruncie rzeczy niegroźnych gości. Za pobicia powinny być publiczne kary chłosty, problem żulni by się skończył. W zwykłym gnojku widzisz apokalipstyczne zło, a w autentycznym złu zbawienie. Trudno mi traktować to poważnie, bo wtedy musiałbym Cię uznać za dość poważnego pojeba, a nie odpowiada mi ta myśl.
3. Oczywiście zgadzam się, że w więzieniach jest za fajnie. Ale z drugiej strony brakuje kar surowych, ale nie izolacyjnych. Chłosta, pręgież, dyby i do domu. Taniej i skuteczniej.
coraz powazniej zastanawiam sie nad zostaniem psychologiem penitencjarnym. hmm.
Rozumiem o co ci chodzi. Rozumiem Twoje niezrozumienie i zdziwienie wynikajace z tego, ze w dwoch podobnych podobnych przypadkach wyrazamdwie skrajne opinie.
Otóż po pierwsze, muszę cię z błędu wyprowadzić - nie wiem, czy na samych pogróżkach skończyła się tamta akcja, bo nie śledziłem tego dalej. Może doszło do pobicia, a może do morderstwa.
Po drugie, znecanie się psychiczne znacznie znacznie znacznie bardziej mnie przeraża niż fizyczne. Kiedy ktoś mnie straszy, jestem przerażony, ale jakby ta sama osoba bez słowa podeszła i wybiłaby mi kilka zębów, byłbym spokojniejszy. Może też dlatego znęcających się słowami chcę bardziej "gnębić", może właśnie ze strachu i z obawy.
Twierdzisz, ze na mnie wplynely gry, moze i owszem. Ale slyszalem i czytalem tez historie morderstw przedstawianych w innych świetle. Obejrzałem sporo filmów wojennych których profil bardzo się od siebie różnił, i nie zmieniłem zdania nawet po obejrzeniu, w ktorych śmierć pokazana jest tak że ryczeć się chce. Nie twierdzę, że chcę być mordercą, ale to mnie po prostu fascynuje. Wiecie, że sniper uznawany za najlepszego snipera w historii, Fin Simo Hayha, nie używał lunety bo twierdził, że zdradza ona snipera, a działał z jeszcze lepszą skuecznością? Strzelał tylko wtedy, kiedy wybuchał jakiś granat, żeby nie można było go zlokalizować. Rosjanie wpadali w panikę kiedy tylko usłyszeli, że staną naprzeciw armii w której służy Simo, obojętnie jaką przewagę liczebną nie cieszyłaby się armia czerwona, Cała armia trzęsła gaciami przed jednym człowiekiem.. Jak to może nie fascynować?
Zważ jeszcze na to, co mowilem wczesniej, ze akceptuje platne morderstwana ludziach ktorzy na to zasluzyli, bo uwazam ze taki mob mafii ma wiecej na sumieniu niz pener w tramwaju.
No ok. Ale tak samo zasługuje na śmierć ten morderca. Poza tym mieszasz sferę wojny z płatnym zabójstwem. Sniper służący w armii nie jest płatnym zabójcą.
no właśnie, to już jest kwestia sporna. Twierdzisz, że płatny morderca zasługuje na śmierć. A co z ludźmi pracującymi w CIA, oni przecież morderują codziennie? Ktoś sprzeda informacje, to go zabijają żeby tego więcej nie zrobił, bo cokolwiek by z nim zrobili, zawsze istnieje prawdpodobobieństwo że wyśpiewa coś jeszcze. No i nie tylko takie przypadki, wiadomo że pewnie nie raz i nie dwa dostali polecenie sprzątnięcia kogoś nawet jeśli jest inna droga. Nie jestem jednym z tych ktorzy wierzą że to rząd amerykanski wysadzil wtc, ale uwazam na przyklad, ze morderca kenedjego został w miarę szybko złapany i wyśpiewał wszystko na torturach, po czym go zabili. Zabójstwo pierwszego stopnia, ale nie uważam że powinni zostać posadzeni na krzesło elektryczne.
A o tym snajperze napisałem po to, żeby pokazać mój punkt widzenia (tak wielce ogólnie); mordowanie snajperką kiedy nie ma innego wyjscia/ktos jest chujem jest ok, a łopatą zdradzanego męża nie; bo snajperka jest elegancka i fascynująca, a łopata brutalna, brudna i ohydna.
tylko nie mowcie mi teraz prosze "śmierć jest śmierć" bo padne ze smiechu >_>
Całe społeczeństwo i państwo to pewna konwencja i ważenie wartości. Dla racji stanu i bezpieczeństwa jesteśmy się w stanie zgodzić na to i owo i nie dowiedzieć się jeszcze o czymś innym. Ale to są ciągle złe czyny. Nie wiem na co zasługują cyngle służb specjalnych, ale nie zamieniłbym się z nimi za dusze. Ktoś musi to robić niestety, bo mamy świat jaki mamy. Ale ich jedynym usprawiedliwieniem jest to, że przynajmniej abstrakcyjnie pracują dla dobra wspólnego. Nawet jeśli to frazes, to bardzo istotny i ważny. Poza tą granicą, ocenianą w sumie dość subiektywnie, ale jednak nie do końca jest już bezprawie. A tam właśnie znajdują się cyngle mafii. Oni nie ściągają innych gangsterów w imie bezpieczeństwa czy racji stanu. Robią to, żeby inny gangster mógł bezkarnie kraść i zabijać. Podobnie kiedy służby wymykają się z pod kontroli, kiedy zamieniają się w zwykłą mafię - stają się nią. To proces płynny, ale zauważalny jednak. Każdy żołnierz zawodowy byłby płatnym mordercą, gdybyś miał rację Child. Nie jest tak. Żołnierz nie dostaje pieniędzy za zabijanie, ale za służbę. Sniper też.
Ponieważ moja ręka ma się już znacznie lepiej, chciałabym jednak nawrócić do rozmowy o prostytucji.
Na początek kilka pytań: dlaczego to właśnie prostytucja ma być tym złem wcielonym, "najgorszym, co mężczyźni wyrządzili kobietom"? Czyż od poziomu jasyru lub też niewolnicy jako takiej, że o gwałcie nie wspomnę nie jest to pewien krok naprzód? Ostatecznie wszak kobieta otrzymuje zapłatę za swoje usługi, może sobie sama wybrać partnera i nikt jej do niczego nie zmusza (zakładamy chwilowo na potrzeby dyskusji, bo jak wejdziemy w alfonsów i bicie, to nigdzie nie dojdziemy, to samo zdarza się w "porządnych domach")? Ponadto, skąd pewność, że prostytucję wymyślili mężczyźni? Ja bym była tutaj ostrożniejsza. Ostatecznie to niczyja wina, że świat krąży w okół kasy i seksu, kobiety chcą kasy a mężczyźni seksu, oczywiście w dużym uproszczeniu. I zawsze tak było. Stąd moje zdziwienie na wyrażane tutaj święte oburzenie, w końcu człowiek dorosły ma prawo żyć i zarabiać na swoje utrzymanie tak, jak mu się podoba? I, jak już wspominałam, w wirówce z napisem "kasa i seks" prostytutka jest chyba najuczciwszym z przypadków...
Edit: czy ktoś mi uprzejmie wyjaśni, co to jest ten sniper? Wedle mnie zwykły snajper, ale sposób, w jaki o nim piszecie, każe mi się zastanawiać...
Właśnie też się zastanawiam czemu sobie dałem narzucić avadowską pisownię =)
Zawód złodzieja jest tak samo stary i tak samo naturalny. Napisałaś same prawdziwe rzeczy, ale one się nijak mają do oceny zjawiska jakim jest prostytucja.
Zacznijmy od tego, że złodziejstwo nie jest zawodem. A co do reszty: care to explain?
Wiesz Hagrid, może to jest i jakaś metoda, nie zgadzam się z nią, ale fakt - na pewno byłaby skuteczniejsza niżobecna. Niestety, jak na nasze realia - tylko toretycznie. Wiesz co by się działo? ŁAPÓWKI. Sad tłumaczyłby wszystko dowodami, subiektywną oceną sytuacji, a jako że ma wolną rękę nikt nie mógłby podważyć jego działania. A policja i prokuratura tak dlugo dopoki nie znajdzie dowodow jest bezradna, ponieważ prawo nie określa ściśle granic kar. Przestępcy dostawaliby niezwykle zaniżone kary.
hmm. pisząc to coraz bardziej zaczynam sie zastanawiac, czy dobrze zrozumialem Twojego posta.
Tak, ale widzisz Avada w sądownictwie liczy się pewna praktyka, i łątwo zauważyc jeśli ktos sie wyłamuje. Jeśli jest dajmy na to przepis ze za rozbój powiedzmy jest duży przedział kary od 2 do 12 lat więzienia to z reguły panuje spora dowolność ale zapdaja wyniki w dolnej lub górnej granicy. A powinno być tak że za pojedynczy rozbój kary powinny ocsylowac koło 6 lat wiezienia i nie więcej, przy 2 to powinno być kolo 9 lat a wyższy wymair kary tylko rpzy wielokrotncyh rozbojach, przy tym za zglsozenie się samemu na policję powinno być obligatoryjne obnizenie kary o rok albo nawet 2 od tej granicy 6-9-12. To by pozwoliło uniknąć wielu dramatów, osób przypadjkowo wciagniętych przez znajomych np w pojedynczy rozbój nie dosć ze nei będzie ryzyka że dostanie nie abusrdalnie wysoki wyrok ja to ma czasem miejsce to będzie meić gwarancje obnizenai kary przy współpracy. Mój kuzyn dostał 8 lt więzienia dlatego że w obornie własnej zranił napastnika a ten wyladowałą na 7 dni w szpitalu. Najwyższy wymair kary za niegroźne zranienie.
Polskie sądy chronicznie wydją niesprawidliwie niskie albo wysokie wyroki i wogóle nie biorą pod uwagę liczby przestępstw, ich ciagłości. Za duzo tych dramatów. Gdy ktoś dokonal 3 rozbojow nigdy nie będzie niesprawidliwoscią dać mu te 12 lat, o prawie nigdy. Co innego w przypadku pojedynczego działania.
Ja to może nie powinienem tutaj nic więcej pisać, ale ta rozmowa o zabijaniu za pieniądze, zabijaniu kozaczących w tramwajach typoów itd. MOCNO mnie przeraziła. Współczuję Ci Awada strasznie, ale to jest hard knock life, też wyłapałem kiedyś w łeb za nic, sapały się jakieś typy o nic, ale trzeba kombinować żeby przeżyć w mieście jakoś no. Zawsze są jakieś takie problemy, ale uwierz ŻE SĄ GORSZE RZECZY na świecie, zacznij się może martwić, czemu małe Murzynki nie mają wody w Etiopii.
niemoralne moim zdaniem jest niepłacenie za 8 godzin pracy codziennie, bo to jest w ramach praktyki architektonicznej. i kruca odkurzanie i mycie okien tez przeciez sie do tego zalicza... :/
Nie jest absolutnie żadną kwestią czasu, że te gnojki zaczną kogoś zabijać. 9,5 na 10 zupełnie znormalnieje. A nawet jeśli nie to ich dewiacje będą małym piwem przy Twojej. Zabijać będzie może jeden na stu.
nie sadzę że tacy ludzie wyrastają. To o zabijaniu powiedzialem kontrastowo, nie czepiajcie siętego. mialem na mysli, ze oni sie raczej nie zmienia i predzej czy pozniej prewne granice przekrocza, a wtedy moze byc za pozno.
oglądałem raport mniejszosci, ale to co innego: nie mam zamiaru nikogo zabic, nie zrobie tego w przyszlosci, po prostu wyrazam pewien niechciany pogląd. a jesli na ekranie Tom zobaczy ze za dziesiec lat zabijam kogos w tramwaju, niech pomysli za co, a potem zamknie i mnie.
Dlatego to powinno byc legalne. ale legalne w taki sposob, zeby:
policjantom nie spaczala sie psychika
nie bylo naduzywan z ich strony
a co do gangsterow przemek - w takich sytuacjach najlepiej sprzatnac obu, działając na zlecenie sądu.
zaobserwowalem że wy wybiegacie myślami jeszcze przede mnie, więc powiem ze
nie jestem mordercą i raczej nim nie będę, chciałbym zapisac sie na asg i grać w paintball, a realia jakie opisuję to utopia, nigdy nie będzie tak jak chcę żeby było, bo zawsze coś wypadnie, zawsze będzie wyjątek, zawsze będą łapówki, strach i panika.
Bo wtedy potraktowaliśmy to jak żart, a teraz nie. Padłeś ofiarą własnego imidżu, nie zawsze Cię bierzemy na poważnie.
Avada, pomijając już wszystko inne: nie po to kandydatom na policjantów robi się złożone testy psychologiczne, żeby potem robić z nich zabójców. Nie umiem na stwierdzenie o tym, że policjanci powinni mieć prawo zabijać gnojków z tramwaju, patrzeć obiektywnie. Mój tata jest policjantem. I jakoś nie sądzę, bym chciał kiedyś usłyszeć po jego powrocie do domu: "Ależ miałem dziś dużo roboty, zastrzeliłem pięciu chuliganów".
dlatego wlasnie mowie, ze to jest niewykonalne.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)