Zainspirowane przez Abstrakcję i to ją szczególnie zapraszam do dyskusji w tym temacie.
To miejsce na Wasze przeżycia, refleksje i poglądy związane z samobójstwem.
Wg mnie to największy egoizm, bo człowiek uciekający przed problemami rani wszystkich, którzy go kochali. Nie robi krzywdy tym, którzy go dręczyli, ale tym, którzy chcieliby dla niego jak najlepiej. No i samobójstwo to wybranie najłatwiejszego wyjścia.
Co nie znaczy, że łatwo je popełnić.
Hehe Przemuś temat przeuroczy ;>
Samobojstwo to ani egoizm, ani tchorzostwo, ani ucieczka, whatever. To skutek schorzen i zaburzen psychicznych. Depresja, trauma, mania. Oskarżasz, Przemuś, tym samym chorego czlowieka, ktory nie panuje nad swoimi odruchami. Blahy przyklad, ale to jakby byc zlym na chorego na katar ze kicha xP
czasami ludzie popełniają samobóstwa właśnie ze względu na ukochane osoby, kochają je ale bez wzajemności, przynajmniej tak im się wydaje. Często samobójcy zostawiają za sobą idealny porządek, na przykład w pokoju. Często rozdają przyjaciołom to, co było dla nich ważne, kolekcje płyt czy książek. Wtedy wiemy, że samobóstwo było zaplanowane, przemyślane dokładnie, i takich ludzi najbardziej jest żal. Wiadomo bowiem, że skoro zorganizował to wszystko o czym napisałem wyżej to musiał w trakcie myśleć o tym, co postanowił. I jeśli w końcu popełnił samobójstwo to znaczy że dobrze się nad tym wcześniej zastanowił. Inaczej jest w przypadku kiedy koleś po prostu znika nagle i póxniej się okazuje że się powiesił, to znaczy że popełnił samobójstwo w afekcie, i, prawdopodobnie ale nie na pewno, gdyby ochłonął trochę lub wstrzymał się z tą decyzją, mogłoby mu po prosu przejść. Niestety nie przekonał się o tym, bo nie zdążył. Wiem oczywiście że jak ktoś raz się na coś zdenerwuje to od razu nie popełnia samobójstwa, na pewno ta historia miała długą przeszłość, ale nie zawsze tak jest, zwłaszcza jeśli chodzi o nastolatków.
Osobiście uważam, że zawsze jest wyjście (chyba że na kimś spoczywa poczucie winy lub ma coś z psychiką nie tak). Zawsze można wsiąść w pociąg i pojechać przed siebie, zawsze można zacząć wszystko od nowa w innym kraju, od zera, od ulicy. To się wtedy nazywa przygodą. I do takich ludzi trzeba mieć respekt.
ja powiem tak: są dwie rzeczy, jakich widoku nie jestem w stanie znieść, nieważne w jakich okolicznościach - poderżnięte żyły i podcięte ścięgna Achillesa.
takie skojarzenie na widok tematu.
Nie. To jest zły, egoistyczny czyn, zabierający kogoś rodzinie. Jeżeli natomiast jest ono wynikiem choroby, anie zawsze tak jest, to jest to czyn zasługujący na współczucie. Taka osoba zazwyczaj pragnie, aby ulżyć sobie, a przy tym aby rozgłosić światu swoje istnienie. Cóz z tego, że robi to już po fakcie, jakby odbycia tego istnienia.
Katon więc nie nabijajcie się z tego, bo to nie jest ani śmieszne ani na miejscu . Proste. I nie chodzi mi o panienki co to każdego dnia chcą się pociąć innym narzędziem. Przejdzie im. Zastanawia mnie tylko bardzo jak pracuje umysł samobójcy. Nieraz zastanawiałam się nad tym, czy są możliwe sytuacje i zdarzenia, które zmusiłyby mnie do odebrania sobie życia. Zawsze myślę - NIE, no przeciez kocham zycie, nie bylabym w stanie tego zrobic, a z problemami i tak sobie poradzę. Ale miałam kumpla, co to zdawał się być największym twardzielem, a skończył pod pociągiem. Nieraz i mnie udzielał rad i to nie byle jakich. O życiu zdawał się wiedzieć wszystko. Wyjechał do Angli, miał wziąć ślub.. Wrócił i któregoś dnia dowiedziałam się od osoby trzeciej o pogrzebie. Byłam w totalnym szoku.. Nikt nie wiedział i dotąd nie wie dlaczego to zrobił. Przeraza mnie to. Ile jeszcze takich przyszlych samobojcow spotykam na codzien w sklepie, na klatce, na miescie? Ile ludzi własnie teraz wola bezglosnie o pomoc , próbuje na boku utworzyć swój własny świat, a jutro skończy w wannie pełnej krwi? Tacy ludzie nieraz wysyłają sygnały, że coś jest nie tak.. Wiem ze nic nie moglam zrobic, ale i tak dreczy mnie poczucie winy. Nie uwazam jednak, że samobójstwo to egoizm. Nie potrafie sobie wyobrazic takiej sytuacji, ale wierze, że są sprawy, które człowieka do tego zmuszają. Nie twierdze, że to dobre bądź jedyne rozwiązanie. Jestem ciekawa jak czuje sie czlowiek, ktory za chwile ma ze sobą skonczyc. Gdybym miala to zrobic skoczylabym z wysokosci. Hop i baju. Nie moglabym się nad tym zastanawiać w bólu, za bardzo kocham życie i za bardzo boję się śmierci.
Samobójstwo to nie egoizm.. Nigdy bym tak tego nie nazwała. Predzej skusiłabym sie nazwac je tchorzostwem, ucieczką przed własnymi problemami. Ale z tym tez ostroznie. Samobojstwo jest dla mnie rzeczą bardzo delikatną i poważną. Jak juz mowilam ciekawi mnie to, jak pracuje umysł samobójcy i jakie problemy są w stanie zmusic czlowieka do tak desperackiego czynu. Nie kazdy jest odporny psychicznie, nie kazdy jest w stanie sobie poradzic. Bardzo zalezy mi na tym, zeby nastepnym razem wyczuć, kiedy wyciągnąć dłoń ku drugiemu człowiekowi..
Skad wiesz ze nie zawsze? Jesli jestes specjalista do spraw samobojstw to chyle czola, ale jednoczesnie polecam wszystkim troche poczytac na ten temat, a nie kierowac sie wlasnymi odczuciami i czasami zbyt uboga wiedza.
Abstrakcjo, Tobie juz tak zupelnie na marginesie polecam zapoznanie sie z kombinacja klawiszowa ctrl+c oraz ctrl+v. Doprawdy, nie trzeba 2gi raz pisac tego samego czy fatygowac zapracowanego moda jakim jest Przemus zeby powielic posta xP
Czasami ktoś pod wpływem zbyt silnych emocji targnie się na swoje życie. Niekoniecznie musi być chory, lub mieć depresję.
Miedzy chory i depresja nie ma za bardzo 'lub'. Poza tym mowilam tez o traumie.
polecam film 'Sylvia' na temat zycia Sylvii Plath
doskonały przykład depresji i nerwicy, które są ostatecznie przyczyną samobójstwa.
edit: http://www.poema.art.pl/site/sub_86.html
Może i nie ma lub, bo depresja też jest chorobą psychiczną.
Ale tak ogólnie samobójstwo, jest ucieczką przed czymś, z czym nie można sobie poradzić. Przed kłopotami, oraz chorobą z którą na próżno się zmaga.
Evo, nie zamierzam się kłócić, że samobójstwo nie jest wynikiem choroby psychicznej. Z pewnością jest.
Edit: zauważam ciekawą prawidłowość. Im starsi (i bardziej doświadczeni życiowo) dyskutanci, tym krótsze i mniej owocne dyskusje. Być może to kwestia tego, że kiedy człowiek wyrobi już sobie jasne, konkretne poglądy, przestaje się nad nimi tak intensywnie zastanawiać. Nie mówię, że to źle. Po prostu rzuca się to w oczy.
Z innej beczki: bardziej mi szkoda bliskich samobójców niż ich samych. Kiedyś na przystanku autobusowym przysiadła się do mnie kompletnie nieznajoma dziewczyna i opowiedziała mi, dygocząc, że jej chłopak powiesił się dosłownie kilka dni wcześniej i że właśnie wraca z pogrzebu. Było mi jej tak strasznie żal, że niezależnie od tego, jakie powody miał jej chłopak, by z sobą skończyć, byłem na niego zły. Nie pomyślał, że uciekając od własnych problemów, niszczy życie dziewczynie, która go kochała.
Ja uważam, że jeżeli dojrzały człowiek jest zdrowy psychicznie i po prostu ma "gorszy dzień", czy od jakiegoś czasu wszystko mu się wali czy nie układa zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie.
Co innego nastolatki, którzy po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę. Bo mają problem, który innym wydaje sie błahy, natomiast dla nich samych jest rzeczą z którą nie mogą sobie poradzić. Próbują skierować sie po pomoc zarówno do opiekunów czy znajomych i nie znajdują zrozumienia i pomocy, inaczej pragną zwrócić na siebie uwagę. Na szczęście takie zachowanie kończy się szczęśliwie.
Swoją drogą również zauważyłam ciekawą mentalność człowieka (a chyba zwłaszcza Polaków). E tam, twój problem. Ja TO dopiero mam problem. Nie ma czegoś takiego jak "większy" i "mniejszy" kłopot. Dla jednego kurcze złamany paznokieć może być tragedią, a dla innego wydaje sie to śmieszne czy błahe. No tutaj oczywiście przesadzam, ale ogólnie problem jest widoczny. Sama widzę po swoich znajomych.
I fakt niezrozumienia i niemocy w znalezieniu pomocy, najczęściej popycha ludzi (najczęściej młodych) do tego czynu. A jeżeli ktoś na prawdę chce nie chce żyć to już zrobi wszystko tak, by nie dało się go odratować. Szczęśliwy, jeżeli znajdzie się ktoś, kto zauważy jego zmianę zachowania, depresję czy początek innej choroby psychicznej.
Niestety pewne aspekty współczesnej kultury młodzieżowej (wybaczcie, że to tak emerycko brzmi jakbym ja akurat wcale nie maił z 'kulturą młodzieżową' nic wspólnego...) celebrują około samobójstwowe motywy. Często wcale nie jest to kicz u emotandeta tylko Joy Division czy Nirvana, zespoły absolutnie wybitnie. Przez to wielu wrażliwych osób mogą być w jakiś sposób inspirujące. Skoro nawet jakiś gothszajs bywa inspirujący.
Co do wyrzutów sumienia - zdaje się, że nie zawsze muszą być 'co mogłem zrobić?'. Częściej to zadawanie pytania 'dlaczego?'. I może się odcisnąć, ciągnąc za bliską osobą przez całe życie, w szczególności powracać w momentach słabości. Ale niekoniecznie.
Samobójstwo jest wywoływane z naprawde wielu powodów, nie jest to nic prostego. Nie mówię o samobójstwach nastolatków, te najczęściej powowdowane są jakimiś głupimi impulsami, jeste też działanie inspirowane [tak jak Katon napisał, może być Nirvana, może być Joy Division, może być Nick Cave, może być The Doors]. Gorzej w przypadku dorosłych. Oczywiście, że może być to chwilowa decyzja, ale są to również wyniki chorób [niekoniecznie 'typowo psychicznych', jak depresja] czy złych działań. Znam oba przypadki, w jednym niestety nie dało się powstrzymać człowieka.
Przejebałem w życiu strasznie dużo dobrych opcji, mam za czym płakać itd., ale nigdy nie zastanawiałem się na poważnie nad takimi czynami. Sądzę, że bałbym się nawet próbować, żeby nie skazać się na zabicie śmiechem [co w zasadzie byłoby najlepszym rozwiązaniem].
żyje, ale uśmierca podmiot liryczny w prawie każdym utworze.
http://www.youtube.com/watch?v=jRMe5H9WKpM
kto mi wytłumaczy, dlaczego wszystkie tematy pojawiające się od miesiąca na forum pojawiają się krótko po tym, jak sam o tych sprawach rozmyślam? kilka dni temu miałem fazę i słuchałem wild roses jakieś dwadzieścia razy w ciągu dwóch dni.
taki najblizszy przyklad.
to spisek żydów, masonów i cyklistów oraz ufo, które czyta w Twoich myslach, a nastepnie zmusza nas torturami do zakładania nowych tematów.
i platformy! /grimi
wedlig mnie samobojstwo to komplenty brak odpowiedzialnosci ze strony ludzi ktorzy nie radza sobie z problemami na tym swiecie. a smierc przez samobojstwo tylko to pogarsza. bo wedlug 10 przykazan bozych my ludzie nie mamy wplywu na nasza smierc a popelnienie samobojstwa jest jednoznaczne z wybraniem meki w piekle.
estiej jakas aluzja do mojej wypowiedzi??
Nie, co Ty, do mojej. Nie masz sie czym martwic.
Obi, czasami jak życie dokopie, to naprawdę odechciewa się żyć i żadne przykazania nie stanowią dla Ciebie oparcia, pomocy ani rady, bo tak naprawdę to masz już to wszystko gdzieś i chcesz tylko mieć święty spokój, uwolnić się od świata i wszystkich problemów.
Czasem też zdarzało mi się miewać takie myśli, czasem nadal je mam, ale nigdy nie przyjęły one żadnej konkretnej formy, jakiegoś planu. A moje życie zmienia się na coraz lepsze i nie żałuję tego że żyję
na forum harrego pottera?
będziesz za dwa lata, hahaha
Golden Phoenix ja też tak mam
Oj, ja tu o poważnych rzeczach mówię, a Ty się śmiejesz ;P
Tu=w świecie żywych, zaraz poprawię, co by nie było niedomówień
źle mnie zrozumiałaś. ja się cieszę, że nie tylko ja miałem takie sytuacje i tylko o to mi chodziło.
Jezu, ale to było głębokie
Teraz to z kolei Ty mnie zrozumiałeś źle
Ja generalnie odpowiadałam Voldowi, ale w międzyczasie wcisnąłeś się ty
Ale bardzo fajnie, że jest ktoś z myślami takimi jak moje
och! to sorki
Nie wierzę w niebo i piekło, od tego chyba wypadaloby zacząć.. Ale nigdy nie potraktowałabym samobójstwa jakos grzech czy jakąś obraze Boga.. Tak samo jako egoizm. Ludzie. To Wasze wypowiedzi są teraz egoistyczne. Nie znacie problemu a już jesteście gotowi skwitować człowieka jako ostatniego egoiste, bo nie potrafił sobie poradzic i wybrał taką droge jaką wybrał. To przewaznie ludzie ! zmuszają do tak desperackiego czynu, jakim jest zamach na swoje zycie. Brak pomocy z ich strony, brak wsparcia, zrozumienia. Człowiek czuje sie sam, nie potrafi wyjsc z dołka, powoli zaczyna się staczać.. Nie widze w tym ani grzechu, ani egoizmu. Może słabość. Ale są rzeczy , ktore sprawiaja , ze czlowiek mimowolnie przestaje mysleć 'co by było gdybym się zabił, jakby się inni z tym czuli' . Są rzeczy, które sprawiają, że człowiek odrzuca myśl 'cobybyłogdyby'. Nie mozna go za to winic. Tymbardziej twierdzic, ze popełnił jakis grzech. Samobojstwa się nie popełnia bez powodu..
Samobójstwo... Temat już w internetowym swiecie przez niektorych uwazany za nudny, przez innych zaś za ciekawy i rozwijający dyskusje. Osobiście nie spotkałam zadnego forum, ktore bez podobnego tematu by sie obyło.
Odnosnie samego czynu. Znam go. Zaluje.
Dobra, to jest ten moment, kiedy ludzie, ktorzy uwazaja takie 'zwierzenia dla dobra tematu' za idiotyzmy, za chec pokazania sie, za chcec zaimponowania, czy Bóg tam wie czego - mogą sobie darować czytanie.
W sumie niedawno, z pol roku temu. Targnęłam się na moje zycie, nie pytajcie jak, nie powiem Wam, bo to juz by bylo po prostu zbyt osobiste (prosze, uszanujcie). Trafilam do szpitala, potem do szpitala psychiatrycznego.
Przyczyny: gleboka depresja, sklasyfikowana przez psychiatre, i... i wlasnie jedną z glownych przyczyn byli ludzie, ktorzy mysleli ze sie popisuje. nie chodzilam ze sznytami na rekach, nic. Tylko siedzialam sama, smutna, w kącie, probujac sie zaakceptowac taką jaką jestem. I smiali sie, perfidnie sie smiali, wytykali palcami "dziwologa, aliena, ktory nigdy nie podejdzie", uwazali ze sie popisuje, ze chce zwrocic na siebie uwage.
I ta swiadomosc mnie dobila.
OCzywiscie, kolotaly sie mysli, ze mam rodzine, ktora kocha i tak dalej, ale ci ludzie przytlaczali.
Stalo sie. Jak juz napisalam, trafilam do szpitala.
Zyje na nowo. A wlasciwie, co mi tam, kocham zycie.
------
[teraz ci, co nie czytali, moga zaczac]
taki mały apel do ludzi... nie odwracajcie ie nigdy... Jesli widzicie jakis sygnal, ktory moglby swiadczyc o depresji, czy checi samobojstwa, reagujcie, bo nic tak nie boli, jak ludzka biernosc.
najwyzej potem usune posta, jesli uznam to za stosowne. Pozdrawiam.
Skaterin - ja mam pytanie. gdzie ty mieszkasz że osiemnastoletni ludzie śmiali się z ciebie że się popisujesz siedząc sama w kącie? u nas nikomu nawet by przez myśl nie przeszło.
kolega strasznie się jąkał co spowalniało jego mowę o 2/3. nie zdałby matury gdyby się tak jąkał na ustnej, zwłaszcza że to stres. poszedł do lekarza i ten mu powiedział że przez trzy miesiące musi śpiewać. Tzn mówić melodyjnie (kiedy ludzie śpiewają albo mówią melodyjnie podnosząc i obniżając ton głosu to się nie jąkają) i baaardzoooo woooolnooooo. traz jedno krótkie zdanie "ala ma kota" mówi przez sześć sekund. Z poczatku tlyko głupie idiotki się podśmiechiwały bo nie wiedziały oco kaman, ale jak się dowiedziały to przestały. Teraz to normalne. Teraz jesteśmy pełni podziwu że się nie poddał i mówi tak już trzeci miesiąc, już przyspiesza z mową (nie będę dalej nudził, już kończę) : D
Ja przepraszam że tak sobie pojadę z trochę grubszej rury, ale była dziewczyna kolegi mojego dziecka przedwczoraj podcięła sobie żyły.
Nie odratowali jej, zmarła wczoraj wczesnym popołudniem.
Miała szesnaście lat. Szok. Do tej pory nie mogę uwierzyć.
ou. ale nie z powodu że to była "BYŁA" dziewczyna kolegi twojego dziecka?
No właśnie podobno z tego. Byli parą, potem się rozeszli, ale pozostali przyjaciółmi. On poderwał sobie wakacyjną przygodę, widziała go z tą przygodą ich wspólna koleżanka, nakręciła filmik jak się całują i pchnęła telefonem tamtej. Podobno chłopak zajarzył co się dzieje, zadzwonił, była twierdziła że wszystko w porządku, rozumie i tak dalej. I godzinę później popełniła samobójstwo.
Piorun wie, niby przez godzinę się może dużo wydarzyć, ale z drugiej strony... Chłopak ma podobno potworne wyrzuty, dziecko wie stąd że zarówno on sam, jak i wakacyjna przygoda spędzają lato tam gdzie i Kuba, a ten chłopiec jest kumplem ich wspólnego bliskiego kolegi. Ogólnie strasznie to przeżywają, czemu się raczej trudno dziwić.
no. nie wiem co mam na to odpowiedzieć, jedynne co mi przychodzi na myśl to to, że kilka dni temu, jak byliśmy nad jeziorem to dzieciak dwunastoletni się utopił, reanimowali go na ręczniku koleżanki. Nie wiem czy to było samobójstwo, wątpię, ale wiem przynajmniej że życie mozna stracić wszędzie i w każdej chwili.
O rany. No pewnie że można. I nic nie musisz odpowiadać, po prostu jestem w szoku bo - ja wiem? - raz, że dziewczyna młodziutka, a dwa to strasznie dziwne uczucie jak Twój czternastoletni syn spędzając sobie spokojnie swoje ustawowe dwa tygodnie u babci nagle dzwoni jąkając się z przejęcia i opowiada jak przy nim kumpel odebrał telefon, że była dziewczyna postanowiła się zabić i nie wiadomo czy ją odratują, a później przysyła im sms-a (natychmiast pojechał do domu, tzn. do Gdańska, bo on i dziewczyna są - ona była - z Gdańska), że "nastąpił zgon". Brr.
praktycznie na moich oczach (byłem jakieś czterdziesci metrów od niego) za ścianą ojciec mojego kumpla się zastrzelił, po tym jak mu zakładnicy (syn i żona) uciekli. pięć lat temu.
ja w ogole nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie że nie dozyję dwudziestki piątki.
Trudno sie dziwic, owszem. Ja jej nie znalam a ciezko sie oddycha.
O rany... Coraz młodsi targają się na swoje życie. Szesnaście lat miała tylko.
mnie ciarki przeszły, temat otwarty dwa dni temu i dwa dni temu taka tragedia. może jestem przewrażliwiona czy coś, ale...
Ja jak zobaczyłem nowy temat, wszedłem na niego, a parę minut póżniej zadzwonił telefon i dowiedziałem się o śmierci mojego dalekiego kuzyna. Utonął. Nie wiadomo jednak czy to przypadek, morderstwo, czy samobójstwo. I prędko nie będzie wiadomo, bo zginął na Słowacji.
Miłość zbyt zdradliwa jest, chyba dlatego ludzie przez nią popełniają takie błędy.
Przykra sprawa z tą dziewczyną, kurde.
Może zamknijcie ten temat, bo więcej ludzi zginie.
to wszystko przez Magicznego Przemusia.
O ja też coś podobnego czytałem. Ale tych innych samobójstw tak media nie nagłaśniały.
Skaterin - nie musisz bać się ataku, nikt nie zamierza Cię skrytykować za prywatne wyznanie. Wręcz przeciwnie, bardzo szanuję to, że się odważyłaś o tym napisać.
Ja Wam powiem, że targnięcie się na własne życie ogólnie staje się coraz częstsze wśród naprawdę młodych ludzi, bo oni nie widzą innego wyjścia. Nikt nawet nie próbuje z nimi rozmawiać, zrozumieć (bo w tym wieku bardzo łatwo się ocenia), zainteresować się. W najlepszym wypadku takie osoby są w miarę popularne w szkole i mają niezłe stosunki z rodzicami, ale za to żyją w stresie, choćby z powodu nauki.
Próbuję powiedzieć, że nie wiem, jak u Was, ale większość dzieci i nastolatków, które obserwuję w swoim otoczeniu, jest przerażająco samotnych. Zdanych tylko na siebie. Nie mówię o patologiach, ale o zwykłej obojętności innych. Matki warczą na dzieci, żeby im nie przeszkadzały, koleżanki z klasy mają w dupie sytuację w domu innych koleżanek, nauczyciele tylko uczą. Nie próbuję przesadzać, bo są i dobre sytuacje oraz dobre rodziny - chcę tylko pokazać, co się dzieje z większością. Moja koleżanka z klasy już kilka razy uciekała z domu, bo ma zatargi z matką, kiedyś się pocięła, a w całej klasie wie o tym kilka osób. I nie dlatego, że ona nie chce o tym mówić - mówi prawdę każdemu, kto ją o to spyta - ale właśnie dlatego, że nikt nie pyta. Nikogo to nie obchodzi.
Stąd chyba tyle samobójstw. Nie dlatego, że młodzi ludzie nie chcą dostrzec innych rozwiązań - oni ich po prostu naprawdę nie widzą. Wszyscy dobrze wiemy, jak trudno w tym wieku ufać dorosłym, a wśród rówieśników rzadko kiedy jest ktoś tak bliski, by mu powiedzieć: "Chcę się zabić".
Często to po prostu próba zwrócenia na siebie uwagi. Czasem, niestety, wynikająca z czystej egzaltacji i bezmyślności, obliczona na efekt, który bywa tragiczny, bo nie wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami.
Ile prób samobójczych, tyle różnych motywów. Tyle różnych problemów. Dorośli też miewają takie myśli, niech Wam się nie wydaje, że nie. Tylko że my mamy najczęściej obowiązki, domy, dzieci, mężów, żony, partnerów, rodziny. Ludzi, za których jesteśmy odpowiedzialni, którym "po prostu nie możemy tego zrobić". Wiek nastoletni to często pochopne, nieprzemyślane decyzje. Decyzje, które być może za godzinę, za dziesięć minut nawet byłyby inne. Ale za dziesięć minut bywa za późno.
tak a propos samobójstw.
http://members.lycos.co.uk/k2k6/
Z doświadczenia wiem, że podobnych miejsc lepiej unikać, jeśli naprawdę nie musimy czegoś z siebie wyrzucić. Bardzo potrafią zdołować takie fora.
To wszystko przez czakram.
Może są jakieś pożytki z takich for, ale nie mogę oprzeć sie wrażeniu, że niebezpieczeństwa są większe.
Ano właśnie.
jasne, wyrzuć do śmieci lata pracy psychologów.
chyba mnie nie zrozumialas. No nic.
Co to są te grupowe portrety psychologiczne?
myślę, że Skaterin, jako osoba doświadczona i znająca się na rzeczy wszystkim nam wyjaśni.
No bo ja, glupio sie przyznac, tez nie wiem :p
pewnie cos w stylu 'sterełotypu'.
Child, geniuszu ;]
wyczuwam aronię, ale i tak się uśmiechnę dopiero-co-podpatrzoną emotką =3
tzn jakie stereotypy? bo dalej nie wiem o co właściwie chodzi.
To juz nie moj problem, wybacz.
Uzylam tego sformulowania w kontekscie rzeczy, ktorych mnie w/w forum nauczylo. I tyle mam do powiedzenia.
bardzo rzeczowa odpwiedź ;]
no coz, przynajmniej ucinajaca. ;x
co fakt, to fakt
poddaję się
to zadna wojna nie byla, wiec nie ma co sie poddawac.
ej dobra, koniec OT.
jakies pol roku temu chlopak w moim wieku z bloku naprzeciwko popelnil samobojstwo.
podobno dlatego ze pewna dziewczyna odmowila pojscia z nim na studniowke
wszedl do wanny i porazil sie prądem.
Moja koleżanka (14 lat) się powiesiła. Trzy dni temu.
Oto związana z tym historyjka:
Jej kolega (którego nie znam) wyemigrował z rodzicami do Bostonu pół roku temu i wysłał jej ostatnio sms-a:
"Właściwie, to całkiem mi się w Stanach podoba i wcale już za tobą nie tęsknię".
A one usychała z tęsknoty przez ostatnie sześć miesięcy.
Oczywiście, chłopak o tym wiedzieć nie musiał. Podejrzewam, że nie otrzymał żadnego maila ani listu typu "Tęskię za Tobą" "Nie mogę już tak dłużej" albo "To wszystko bez Ciebie nie ma sensu", ale no kurcze wyglądalo na to, że byli przyjaciółmi i jednym tego typu zdaniem to tak trochę... chamsko. Żeby nie powiedzieć dosadniej.
Ja nie wiem, czy ten sms był formą dowcipu czy został napisany w przyplywie dobrego humoru jakiegoś, ale no kurcze wkurzona na chłopaka jestem, że ja nie mogę. I wcale mi go nie jest żal. Może dlatego, że go nie znam.
a mnie go żal
młode to, płoche, nie zdawał sobie sprawy przecież z konsekwencji, nie sądzę, że gdyby wiedział, jak to się może skończyć, napisałby tę wiadomość
a teraz musi żyć ze świadomością, że poniekąd zabił człowieka - najgorszemu wrogowi bym nie życzyła
Podejrzewam, że jak emocje związane z pogrzebem i samą śmiercią opadną (jesli w ogóle opadną), to wygłoszę opinię podobną do Twojej.
Ale na emocjach nie jest łatwo.
Zgadzam się z Em, nie mógł wiedzieć, co sprawią jego słowa.
Współczuję, Miętówko. Musi być Ci ciężko.
ej no prosze was chyba nie wierzycie, ze ktos popelnil samobojstwo z powodu kosza czy jednego sms.
ze ktos jest zupelnie zdrowy ma wszystko poukladane w domu poukladane ze soba, ma normalna serotonine i noradrenaline, zadnych przewleklych przejsc depresyjnych i sie nagle wiesza bo dostal nieprzyjemnego smsa.
samobojstwo to nie jest tak hop siup wrzuce sobie suszarke do wanny, bo mialem zly dzien. to nie jest rzecz prosta. nikt zdrowy sie nie decyduje na to totalnie spontanicznie to kielkuje w czlowieku bardzo dlugo. nawet jesli jakies wydarzenie jest 'katalizatorem' czy tez przepelnia kielich goryczy to to nie jest naprawde wina osob trzecich (no chyba, ze mowimy o ojcu molestujacym dziecko czy jakis takich hardkorach, ale to tez zazwyczaj jest proces dlugotrwaly) i nawet gdyby ten chlopak napisal jej sto razy gorzej to on nie ma z tym NIC wspolnego. "poniekad zabił człowieka"? em błagam cie, poniekad zabił człowieka to ktoś kto przejechał kogos kto mu wlecial pod kolka samochodu, a nie ktos kto mowi nawet mega chamskie rzeczy, bo inaczej ja zabilabym juz w swoim zyciu z 200 osob i mnie zabito by przynajmniej tyle samo razy.
i jesli chcesz dziewczyno szukac winnego to mozesz obwiniac conajwyzej aminy biogeniczne, kortyzol i takie tam, ewentualnie brak leczenia a nie jakies pierdoly dnia codziennego. ewentualnie bliskich tej dziewczyny w tym siebie jak wnioskuje, ze nie zauwazyliscie, ze cos z nia nie halo (choc to akurat nie takie znowu latwe), bo nie wierze, ze byla zupelnie zdrowa i bach sms spowodowal ze popelnila samobojstwo.
Ale nie chodzi o fakty, tylko o chujowe poczucie bycia tym katalizatorem. Myślę, że jednak nie fajnie się z tym żyje.
sumiko, nie zapominaj że to była gimnazjalistka. rózne rzeczy w takim wieku odwalają.
jasne ze nie jest fajnie, ale jesli nie jest to twoje dziecko, rodzic ew. rodzenstwo to przez to nie fikniesz, emocje opadna. nie mozna siebie ani innych obwiniac o takie rzeczy.
nie wazne ile miala lat, ZDROWY czlowiek nie popelni samobojstwa pod wplywem impulsu.
i gdy taka mysl sie w ogole zaczyna rodzic to juz jest stan zaawansowany, i pomoc moze lekarz, terapia, leki, szpital (na Zagórzu podobno jest całkiem spoko i jedzenie znośne), moze ale nie musi. napewno czlowiek sam sie nie ogarnie, i przyjaciele i rodzina tez nie sadze zeby byli w stanie czlowieka wyleczyc magicznym wsparciem. wsparcie, milosc, rozmowy, modlitwa, kibicowanie to duzo za malo.
czlowiek z natury walczy o przetrwanie wiec wszelkie przejawy autodestrukcji to powazne zaburzenia a nie kaprys.
Nie wiem czy aż tak. Człowiek zasadniczo na wielu płaszczyznach ma możliwość wychodzenia poza naturę i to nie zawsze musi być choroba. Samobójstwo to dość skrajna sytuacja, ale czy ktoś poświęcający życie za obcego jest chory?
masz na myśli Jezusa?
czy ludzi na wojnie?
to tez sa skrajne sytuacje i to wlasnie zazwyczaj podyktowane impulsem.
ja osobiscie nie znam zadnej osoby, ktora oddala zycie za druga. a ludzi po probie owszem. a "znajomych znajomych" samobojcow jeszcze paru.
oczywiscie, ze czlowiek odbiega od natury, ale wola przetrwania to chyba najbardziej pierwotny, ze wszystkich instynktow. czlowiek w mega ekstremalnych warunkach potrafi zrobic naprawde zajebiscie nie dowiary rzeczy zeby przetrwac. to tak jak te mega walniete matki, ktore wmuszaja w malutkie dzieci jedzenie, a dziecko nawet takie lozeczkowe nie zaglodzi sie samo na smierc, bo nawet ono ma wole zycia, to kwestia biologi.
Nie no, mam na myśli miliony sytuacji kiedy ktoś za kogoś świadomie oddaje życie, albo skrajnie je naraża. A to lecząc trędowatych, a to wchodząc do komory gazowej za kogoś innego czy co tam chcesz, chyba oczywiste, że takie rzeczy to nie jest coś niespotykanego. Oczywiste też, że człowiek ma wolę przetrwania i że jest ona niewiarygodnie silna, ja tylko zmierzam do tego, że człowiek, który świadomie hmm rezygnuje z przetrwania nie musi być chory psychicznie. Mogą nim powodować specyficzne, czysto ludzkie motywacje.
e tam, mozesz sobie mowic co chcesz, jest kilka osob za ktore bym oddal życie, i są to osoby które kocham. Zrobiłbym to chociażby z tego powodu, że WIEM, że nie moglbym zyc w swiadomosci ze taki ruch z mojej strony mogl uratowc jej zycie.
No w sumie jakby nie patrzeć, wtedy oddałbym życie, żeby uniknąć wyrzutów sumienia, ale to tylko potwierdza moją dawno postawioną tezę, że każdy człowiek w głębi duszy jest egoistą.
wiesz avada jak juz to zobisz to zaloze oficjalny temat przyznajacy ci racje a do tego czasu raczej ci nie uwierze.
i nie chodzi o to, ze tak nie myslisz, tylko o to, ze miedzy mysleniem czy nawet pewnoscia ze cos sie zrobi a zrobieniem tego jest zasadnicza roznica. i nie mozesz byc pewnym, ze bys oddal do czasu az taka sytuacja rzeczywiscie miala by miejsce.
Tu się akurat w pełni zgadzam z Sumiko. Nie ma opcji, żeby wiedzieć na pewno.
i Sumiko, i Katon mają trochę racji.
Sumiko w tym, że samobójstwa nie popełni zdrowy człowiek, że to zawsze końcowe ogniwo jakiegoś długiego procesu, zaburzenia, czasem już poważnej depresji (tak, jest możliwe, że otoczenie to przeoczy) do którego ten nieszczęscny sms był tylko punktem zapalnym. i w tym, że zdrowy człowiek ma wolę przetrwania choćby nie wiem co.
Ale Katon ma rację w tym, że są ludzie, i to zupełnie zdrowi, którzy oddali by życie za innych lub przynajmniej je narazili. Tylko że tych ludzi jest na świecie bardzo malutko. To są ludzie, którzy w nieprawdopodobnie dużym stopniu potrafią zapomnieć o sobie samym, na rzecz kogoś innego, najprościej mówiąc. niemal czyści altruiści. tacy którzy osiągnęli chyba najwyższy poziom dojrzałości. ale jak mówiłam, jest ich niewielu. bo większość jednak w pierwszym odruchu myśli o tym, aby dogodzić sobie, sobie zapewnić bezpieczeństwo czy komfort psychiczny, nawet jeśli nam się wydaje, że przecież dbamy o tę drugą osobę. no i nigdy przenigdy nie mozna mówić, że coś w przyszłości na pewno zrobię, Avada, bo nie jesteś w stanie przewidzieć swojego zachowania w sytuacji, w której nigdy nie byłeś
ja nie trwierdze ze ludzie, ktorzy oddaja zycie za innych sa chorzy tak jak samobojcy.
tylko tyle ze zeby oddac zycie za obcego czlowieka trzeba znalezc sie w sytuacji ekstremalnej takie rzeczy zdarzaly sie na wojnie, w jakis katastrofach, ale w normalym zyciu niezbyt czesto (matki oddaja czasem zycie za dzieci ale nie sa to osoby obce), i to zazwyczaj sa sytuacje wywolane impulsem, podejmowane w ciagu paru chwil, w przeciwienstwie do samobojstwa, bo od chwili kiedy myslisz o tym pierwszy raz do chwili proby mija zazwyczaj kawal czasu, to nie dzieje sie nagle.
gimnazjalistki odwalaja rozne rzeczy, oczywiscie, mozna sobie przekuc pepek, popalac trawe, przespac sie z praktykantem, nawiac z domu, mi samej rozne rzeczy w tym wieku "odwalaly", ale akurat samobojstwo "nie odwala" tak nagle, nie wazne ile masz lat.
Neonai ciesze sie ze studia psychologiczne ksztalca i juz nie twierdzisz ze chlopak porazil sie pradem dlatego, ze dziewczyna odmowila pojscia z nim na studniowke.
heloooł? to że napisałam tego posta skrótowo, nie oznacza, że byłam przekonana wtedy, że to była jedna jedyna przyczyna, no proszę Cię...nie rób z ludzi debili
to nie nie była jedyna przyczyna, to była zadna przyczyna. takie rzeczy nie maja glebszego zwiazku.
s.
Wiecie co... Skoro zeszło już tak na wątek niemal czysto psychologiczny, to ja mam pytanie: a co z ludźmi, którzy popełniają samobójstwo z (ogólnie pojętego) poczucia winy?
Albo jeszcze co innego: samobójstwo czysto racjonalne. Zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, spokojne, niemal rozważne. Był kiedyś taki film - http://www.filmweb.pl/f8132/Dobranoc+mamusiu,1986. Kameralny, dwie aktorki, dom. Matka i córka. Córka dorosła, trzydziestoparoletnia. Cała akcja rozgrywa się w jeden wieczór, kiedy owa córka spokojnie informuje swoją matkę, że zamierza popełnić samobójstwo. Matka oczywiście usiłuje ją od tego odwieść, podczas kiedy tamta spokojnie sprząta, zostawia karteczki z informacją co dokładnie robić po jej śmierci, by rzecz przeszła maksymalnie bezboleśnie. Żadnego darcia szat, żadnych tanich emocji. Ale film absolutnie wstrząsający.
Wiesz, brak emocji to też może być choroba psychiczna. Chociaż ja jestem ostrożny w rozdzielaniu chorób psychicznych. Materialistyczne pojmowanie umysłu niejako wymusza takie podejście, bo nie ma w nim miejsca na realną wolną wolę i wszystkie takie sytuacje sprowadza się do jakiejś psychofizycznej dewiacji. Ale to by nas skierowało z psychologii na dość hardkorową filozofię umysłu, więc nie chcę wnikać.
Ależ nie, nie brak emocji. Brak tanich emocji. W filmie, znaczy się. Bo ładunek jako taki zwala z nóg. Oj, no musiałbyś zobaczyć.
a co to są tanie emocje?
W filmie? Granie na wytartych schematach oraz wyciskanie łez na siłę.
Według mnie to taka ucieczka od problemów, pójście na łatwiznę. Dobra, zabijesz się, ale co dalej? Wiadomo, dla ciebie już nic, ale mam na myśli twoich bliskich, którzy do końca życia będą nosili piętno twojej śmierci. Może nawet będą się obwiniać? Na przykład o to, że nie byli w stanie ci pomóc, o to, że nie mieli czasu cię wysłuchać... Najprawdopodobniej też nigdy nie poznają przyczyny twojego wyboru. Bo skąd mogą wiedzieć, skoro najprawdopodobniej im tego nie powiedziałeś? Oczywiście istnieją miliony możliwych sytuacji, ale to taki przykład. Samobójcy, to zazwyczaj egoiści, bojący się zmierzyć z problemem, lub nawet problemami, bo kto powiedział, że życie jest łatwe? Każdy urodził się po coś - takie jest moje skromne zdanie. Kończąc swoją egzystencję, burzymy plany zapisane gdzieś tam, specjalnie dla nas. Nie musimy ich spełniać, można wziąć sprawy w swoje ręce, ale po co je doszczętnie niszczyć?
Dobra, wyszła mi jakaś moralizująca gadka, ale takie jest moje zdanie. Wystarczająco się nasłuchałam na temat samobójców, a nawet z jednym z nich byłam dość mocno związana, więc wkurza mnie gadka, że to jedyne rozwiązanie.
Bardzo dużo 'według mnie', a bardzo mało wiedzy w tym wszystkim. Czy wiesz o samobójstwach coś więcej niż to, że są? Niby miałaś kontakt z samobójcami, a pomijasz oczywisty i najważniejszy fakt, że ten akt jest skutkiem PSYCHICZNYCH ZABURZEŃ. Więc serio, jak nie książki, to chociaż googla czasem użyj.
Nie miałam zamiaru wyjaśniać tutaj, kim są samobójcy, ale wyrazić swoją opinię. Chociaż, masz rację, wyszło mi masło maślane.
Ale masz opinie tak naiwna i dziecinna jak bajka o kucykach, wiec po prostu nie wiem po co, ot.
Forum jest po to, żeby wyrażać swoje opinie.
Bez względu na to, jakie są.
Bo ludzie są różne.
I mają różne poglądy.
(Wyszedł większy frazes niż zamierzałam, ale to nic. Nie umiem inaczej powiedzieć )
Warto by niekiedy poprzeć poglądy jakimiś argumentami innymi niż "Bo tak", "Bo ja tak uważam".
Jeśli niektórzy tego nie robią, stawiając dziecinne teorie, no to cóż...
Eva, fajne porównanie tak BTW
Ja jednak idealistycznie wierzę w jakąś edukacyjną rolę forum jako takiego i uważam, że wymaganie posiadania jakiejś tam choćby najmniejszej wiedzy na dany temat w przypadku wypowiadania się nań, nie jest takie bezpodstawne. Nie wymagam przeczytania specjalistycznej literatury przedmiotu, ale google naprawdę nie boli i w jakimś tam jednak stopniu chroni przed pisaniem kompletnych głupot.
Wiesz, że masz rację, więc nie muszę Ci tego pisać.
A ja nadal uważam, że nic nie poradzę na całe zło tego świata i jeśli ktoś pisze głupoty, to po jednym upomnieniu pisać głupot nie przestanie. Po co się przejmować?
Dobra, bo powoli tworzy się OT.
Schizfreniczko droga (matko, denerwują mnie pseudonimy tego typu. Ale ja nic nie mówię )...
Lol, problemy psychiczne zwiazane z samobójstwami nie mają podłoża w tym, że ktoś się boi czegoś nierealnego. Wszystkie samobójstwa są wynikiem psychicznych zaburzeń, nie tylko te, w których ktoś chce uciec przed gadającymi ścianami.
Skróty myślowe są zue, wiem
Napisałam, że nie chcę po Tobie powtarzać bez potrzeby. Ruszyłam tylko kawałek problemu, nad którym w sumie można debatować wiekami. Pomimo tego (a może właśnie dla tego), że wszystko jest jasne.
Bo psychika ludzka zagmatwana jest...
czytajac takie rzeczy wale glowa w podloge. tak zebys miala swiadomosc. s.
wiecie co, doszłam ostatnio do wniosku, że im więcej człowiek wie na jakiś temat, tym mniej chętnie wchodzi w debaty - przykład - ostatnio dość powiększyła się moja wiedza o samobójstwach (obowiązkowa lektura na zajęcia) i czuję że gdybym miała teraz wziąć to wszystko pod uwagę wypowiadając się w tym temacie, to byłabym skazana na klęskę, mało tego, im więcej się wie, tym ma się poczucie, że wie się mniej. i odwrotnie. dlatego najczęściej Ci co najgłośniej i najwięcej krzyczą, w rzeczywistości mają najmniej wartościowych rzeczy do przekazania
a ja jestem za leniwa, żeby pisać kilometrowe posty i udowadniać komuś, że nie ma racji. nie chce mi się także takich czytać ;] w ogóle, internet traktuję jako dorywcze źródło skróconych informacji, więc jeżeli artykuł, post, cokolwiek ma więcej niż 2 strony i nie zawiera obrazków, to momentalnie tracę zainteresowania. nie znoszę czytać z monitora.
Czyli ogolnie wiekszosci postow Mateusza nie przeczytalas, z reszta jak wiekszosc z nas, nie liczac pamietnego jestie vel. estiej
Aha. No to odchodzę z Forum.
ja czytałam!
Muszę się zgodzić z Eva w tym temacie, że samobojstwa są wynikiem chorób psychicznych ale jest to jednak tylko jeden ze składników moim zdaniem. Osoba odpowiednio leczona i z odpowiednim wsparciem nawet będac chora na dajmy na to depresję maniakalną nie popełni samobójstwa. Zawsze poza wewnętrznymi przeżyciami takiej osoby są okolicznosci związane z wpływem jaki ma na nią środowisko (tu katońskie przypomnienie o wpływie popkultury). Bardziej jednak chodzi o traumatyczne wydarzenia w życiu danej osoby i ewentualną nieumiejętność poradzenia sobie z pewnymi kwestiami - a czasem z życiem nie radzą sobie nie tylko ludzie chorzy. Da się jednak zauważyć pewną prawidłowość, mianowicie, że skutecznymi samobójcami są zazwyczaj ludzie którzy wydawałoby się nie mają do tego predyspozycji. Ot nagle się wieszają bądź skadś skaczą nie zostawiając po sobie nic poza pytaniami. Często natomiast są to ludzie chcący zwrócić na siebie uwage (co czasem też jest wynikiem choroby - dokladnie nie pamiętam czyj to zespół ale objawia sie tym że człowiek sie kaleczy i udaje chorego bo od ludzi oczekuje współczucia i poswięcania mu 100% swojej uwagi). Ci ludzie zazwyczaj wybierają na tyle delikatne sposoby rozstania się z życiem, że wielu z nich przeżywa osiągając swój cel, bo przecież to świetny szantaż emocjonalny. Zatem szybki "błyskotliwy" wniosek: decydując się na probe samobojczą albo wołamy o pomoc albo szantazujemy bliskich albo mamy to wszystko w dupie bo katusze jakie z dnia na dzien odbywają się w naszym mozgu nie pozwalają myśleć o niczym innym - tych ostatnich zazwyczaj znajduje się martwych.
zespoł o ktorym pisze to bynajmniej nie zespół emo
z większością się zgodze, choć z tą depresją maniakalną to strzeliłeś jak kulą w płot - wśród osób nią dotkniętych jest najwięcej samobójców ;p dlaczego? bo oprócz poczucia bezsensu życia miewają napady niespożytej energii - ot, mieszanka wybuchowa.
celowo użyłem w wypowiedzi akurat tej choroby ;] i nie jest to bynajmniej sformułowanie chybione bo chodziło mi o to że nawet tacy ludzie pod odpowiednią opieką nie są samobójcami. Z pomocą w tej kwestii przychodzi nam google i tu pierwsza rzecz z góry wyszukiwarki:
Leczenie depresji maniakalnej opiera się o farmakoterapie oraz psychoterapię. Leki na depresję maniakalną są konieczne i podaje się w fazie depresji leki antydepresyjne w fazie manii zaś leki przeciwpsychotyczne. Osoba która cierpi na depresję dwubiegunową musi być stale pod opieką lekarza, mimo bowiem tego, że leki i terapia mogą złagodzić objawy, a okres zdrowia pomiędzy fazą manii czy depresji może być długi zawsze istnieje ryzyko nawrotu choroby.
W depresji maniakalnej niezwykle ważna jest rola rodziny i bliskich chorego. Ze względu na łatwość zmiany nastroju w przechodzeniu z fazy do fazy, chory jednego dnia może mieć myśli samobójcze, a tydzień później chcieć sprzedać dom aby wyjechać na drugi koniec świata – rozpocznie się bowiem u chorego mania. Depresja maniakalna jest chorobą trudną w leczeniu i ale regularne i konsekwentne leczenie oraz dobrze dobrane leki mogą pozwolić pacjentowi na w miarę normalne funkcjonowanie
no ja się z tym wszystkim zgodze, nawet bez uzycia googli. ale chory i tak ma przerypane. ten, jak mu tam, Billy z SFU cierpiał chyba na depresję maniakalną, tak mi się przypomniało. bez leków ani rusz.
a jeszcze tak a propos - nie trzeba zaraz być chorym psychicznie żeby popełniać samobójstwo. to ważne rozgraniczenie, bo takie choroby mają często podłoże genetyczne, a czasem wystarczą tylko zaburzenia osobowości (a to nie choroba!). tu najczęściej niepotrzebne są leki, wystarczy terapia.
Nie do końca się zgodze bo pomiędzy zaburzeniami osobowości a chorobą psychiczną jest bardzo cienka granica. Ludzie którzy nie są chorzy (albo nie zdiagnozowano u nich nic co można by określić mianem choroby) moim zdaniem jeśli dochodzi do próby samobójczej to z innych zupełnie powodów niż w przypadku ludzi poważne chorych. Zazwyczaj są to próby nieudane które są wynikiem szantażu emocjonalnego czy chęci zwrócenia uwagi. Zadko ludzie z zaburzeniami osobowości jak to nazwałaś czują do tego stopnia bezsens życia że chcą sie z nim kategorycznie rozstać. Ale często jest tak, że prędzej czy później objawia się u nich jakaś choroba. to tylko moje zdanie na ten temat żeby nie było.
Marcin, Kasia się za bardzo zna, żeby próbować z nią w tym zakresie dyskutować, watch out ; )
Też się czasem zastanawiam czy nie pomyliłem, tym bardziej że psychologia to był moj drugi kierunek na który co prawda nie zlożyłem papierów ale gdyby nie architektura to z pewnością psychologia właśnie. poza tym Nie proboje się z tobą kłócić, nawet wydaje mi sie że przy normalnej rozmowie szybko przybilibyśmy sobie piątke w tej kwestii jednak tu mam ciągle wrażenie niezrozumienia mnie... co zaś do znajomości z milionem samobojców to czy każda opinia musi się opierać na bezpośredniej znajomości z całą grupą ludzi? czy opini na dany temat nie można zbudować na podstawie kontaktu tylko z kilkoma bądź na podstawie informacji o takich przypadkach które się ma? czlowiek ma tendencje do generalizowania owszem, co zgodze się z tobą nie jest w tym przypadku dosyć dobre ale tu jest właśnie paradoks bycia psychologiem, że nieby każdy przypadek jest rozpatrywany osobno ale w bardzo dużej mierze w oparciu o statystyczną więdze. Jeśli chcesz mowić o jakimś konkretnym przypadku ok możemy podywagować ale jeśli rozmawiamy ogolnie to jakże tu unikać ogólników?
Ja się też wcale nie chcę kłÓcić ;]
OMFG JOEMONSTER TLUMACZY XKCD NA POLSKI
Offtop, offtop! A moderatorzy jak zwykle nie reagują. : /
przybij piątke widzisz ja wiele rzeczy biore na swój prowincjonalny rozum. opierając sie raczej na obserwacjach i na wlasnych dociekaniach w zakresie psychologii - nie jestem szkolony w tym zakresie - toteż nie wgryzam się aż tak szczegółowo jak student. Niemniej nieskromnie powiem, że nienajgorzej mi idzie taka psychologiczna dedukcja pomimo, że jest obarczona pewnymi niedociągnięciami których jak widze tobie brakuje mistrzu ;]
oj tam grunt, ze sie cos na forum dzieje w koncu, a nie stypa jak przez ostatnie miesiace ;)
no, dzieki Marcinowi napisałam najdłuższego posta od łohohoh nie pamiętam kiedy!;]
Marcin wyzwala w Katarzynie forumowe zwierzę. I'm a woman, hear me roar!
Może po nowych przeżyciach Avada napisze: lepiej wzdłuż czy w poprzek?
Haha, Marcin uzależnił się od forum! Ej w ogóle k... dzień w którym przyjdzie tu Tamer ogłaszam końcem jakiejś epoki i początkiem kolejnej. Przecież to nieuniknione! A tak bardzo starałem się to wszystko ukryć... =) Tylko Wojtek (nie-Rysiek) nadal myśli, że z tym Harrym Potterem to mu ściemnialiście =D
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)