O ile mnie pamiec nie myli, takiego
tematu raczej nie było
Dzisiaj po raz kolejny uslyszalam slowa [kierowane do kolegi z klasy]
'chowaj ta komorke, bo ci zabiore i odbierzesz ja ostatniego dnia
szkoly'.
Juz nieraz w mojej klasie nauszyciele odbierali
uczniom rzeczy typu walkmany, discmany itd. Moj dyrektor zabiera dziewczyna
dluzsze kolczyki i kolka [tez kolczyki ],
odpowiednio opisuje i oddaje w czerwcu. I tak ostatnio, gdy chcial mi zabrac
moje kolczyki [ ] (za duzo
kolczykow, wiem )
zaczelam sie zastanawiac, czy jest to zgodne z przepisami. Kiedys, czytajac
status szkoly, nie zauwazylam nic, co dotyczyloby tego 'przywileju'
nauczycielskiego. Np. jakby zabrali komus komorke i kazali po nia przyjsc w
czerwcu, to co, telefon lezalby u dyrektora, a ten ktos placilby abonament,
czy wykupowal karty? meczy mnie
czy to jest legalne prosze o
komentarze
EDIT: bledy i literowki
no u nas legalne jest odbieranie komórek
jak sie wpadnie =P ale do czerwca nie trzymają tylko rodzice mają iść po
odbiór
zarówno nauczyciel jak i uczeń powinni mieć wyłączone w
czasie lekcji komórkę.
czy to takie trudne nacisnąć guziczek?
/głupi temat. przez niego moralizuję młodzież. a kysz/
Primo - większość szkół ma wprowadzony
zakaz wnoszenia "przenośnych aparatów telefonicznych"
Duo - w
takim wypadku naumiel ma prawo ci ją zabrać
Tercio - po odbiór nie w
czerwcu, a na ten sam dzień, ale przychodzisz ze starszyzną =P. Gdyby
naumiel okazał się niezwykle zatwardziały w poglądach ["nie
oddam"] należy wysunąć mu propozycję, żeby opłacał abonament za ten
czas [nieważne czy tel. na kartę czy abonowany - działa w 100% :]]
to ja moze powiem
*głupi temat*
nie ma głupich tematów są tylko głupie nan odpowiedzi XP
ok ok
"Ty taki i owagi gówniarzu! Co ty sobie myslisz ze co ze klasa to
spotkanie z przyjaciółmi relax itp??? No to sie pomysliłaś/eś! Tu ma być
praca cięzka praca ja chce widziec pot na waszych młodych skroniach! Nie
ma urlopu! I tak macie dobrze bo soboty macie wolne a ja nie miałam!
Hmf jeszcze czego komórki przynosza, kolczyki przynoszą kurna za moiuch
czasów to by tak po dupie dostała za takie kolczyki ze by przez tydzien
stała a nie siedziała w ławce..."
Dobra bez jaj
Ale naprawde
korzystanie z komórki w szkole czy innego ustrojstwa na lekcjach jest po
prostu powiedzeniem Nauczycielowi:
- Mam cie w dupie!
Think
before you act.
Dzieki za komplement glupiego pomyslu
ja mam tylko takie
chodzi mi o to, ze jak np. nauczyciel powie 'daj mi to' to chyba
mam prawo mu tego nie dac, nie? a jak zabierze bez mojej zgody, to mozna to
prawnie uznac za kradziez chodzi mi
nie o legalizowanie noszenia komorek, tylko o bezprawne zabieranie rzeczy
osobistych uczniow
U mnie to raczej komórek nie zabierają,
przynajmniej z tego co ja wiem. Kolczyków i innych bzdetów tez nie, no
chyba, że bardzo podpadniesz, ale jak chcesz zeby ci ziom od wf popilnował
to nie weźmie, bo on za to nie odpowiada...^^
a dla mnie to nie jest głupi temat. no bo
jednak dużo spraw się teraz dzieje ze szkołą, warto o nich rozmawiać. u mnie
chłopaki palą fajki w szkole. ma koleś w łapie biega, tam gdzie nie ma
nauczyciela bierze macha i znow biegnie. fajnie jest ;]
a co do
zabierania. khyh, kolesiowi fizyczka zabrała komórkę, nie oddała mu, bo
odeszła ze szkoły ;]
wam się w d****e poprzewracało małolaty XD
rządacie praw, ale z obowiązków ucznia jakoś sie nie chce zbytnio
wywiązywać. oj na skróciki idziemy, młodziki =P
się nie nosi takich rzeczy do szkoły,
poprostu. albo się nosi, ale nie używa, przynajmniej na lekcjach. cała
filozofia.
a moja szkoła to jest fajjna- trzeba kilka
razy okazać swoją ignorancję, żeby Ci komórkę zabrali. ba, mam taką laskę w
klasie, co jest trochę głupia i ciągle jej dzwoni na lekcjach. nauczyciele
patrzą na nią łaskawiej, bo już wiedzą (przyznała się kiedyś), że nie
potrafi tego wyłączyć ;dd i to serio serio.
no i nie widziałam jeszcze
tu przypadku, żeby coś komuś trwale zabrali, więc się nie wypowiadam.
za to w poprzedniej szkole ostrzej było. komórki zabierali, nie do
czerwca, oddawali rodzicom. a wszystko inne: kolczyki, resztę ozdób,
kosmetyki używane na lekcjach (zdarzało się) etc. zabierali do czerwca. i
właśnie mi się przypomniało, że pani od matmy ma moją odstresowującą
piłeczkę ;[[
Pff... jeździcie po ucznich srogo :] a tak
naprawdę bezmózgie wypadki najłatwiej spotkac w gimnazjach - ten wybryk
polityków i ministerstwa Edukacji nigdy nie powinin się narodzić, jako że
zbiera cały ten syf który powinien jak najszybciej podzielić się na udanych
i mniej udanych ludzi. A tak - bytują w gimnazjach wszyscy razem i źle
czynią.
Z tym sie zgadzam :]
Zabieranie przedmiotów -
kiedyś w akcie desperacji ja i znajomy (czasy 3 gimnazjum) nagrywaliśmy
nauczycielkę od fizyki, bo chamstwo i jad z niej spływały. Robiliśmy to by
pokazać potomnym jak chamski może być nauczyciel i by obronić swoje
stanowisko ucznia inteligentnego acz gnębionego przez hmm system :] I
nagraliśmy kilka jej typowych akcji (np. meczyki z uczniami - 3 pytania
maturalne, uczen nie wie więc 3 pały)
I tak się składało że nastepną
lekcją był WOS (po co to komu..)Superptak (aka suberlak ;p) przyuważył moj
dyktafon i zabrał - dlaczego? nie powiedział. Zbulwersowało mnie to więc
obmyśliłem plan - znajomy zagada a ja za ten czas po prostu odbiorę
własność. I tak też zrobiłem.
Chamstwo? imo nie...
Teraz w
LO trakich przygód nie ma - jest zakaz noszenia komórek do szkoły, co
wszyscy z konsekwencją ignorują (nauczyciele tez ;]) a że idioci
porozchodzili się po innych szkołach niż licea to chamstwa nie ma :}
amen
Zabieranie rzeczy ucznia bez powodu wyraźnego = prawo do
zabrania rzeczy nauczyciela :] bo to po prostu kradziez na oczach całego
świata :]
"...P..."
aj tam.
pod tym względem szkoły
niepubliczne są fajniejsze.
wiecej luzu.
i nikt na nikogo nie
krzyczy, gdy na lekcji ktoś naprawdę musi telefon odebrać i mowy nie ma o
zabieraniu czegokolwiek.
można nosić kolczyki długie, krótkie, w
języku, brwi, wardze, waginie, gdzie się tylko podoba i nikt się nie
czepia.
dredy, punki, brzuszek w 8 miesiącu ciąży.
i nauczyciele
-może dlatego, że znają nas, nasze problemy itd. -też są bardziej
wyrozumiali. choć oczywiście jak wszędzie zadarzają się debile.
ale
nie wyobrażam sobie, żeby mi nauczyciel zabrał cokolwiek, mp3playera,
komórke czy nawet kolczyki. zresztą nie pozwoliłabym na to.
edit:
ah i palić też można legalnie, a nauczyciele nie muszą udawać, że nie
wiedzą, nie widzą i nie czują. przynajmniej kible nie są zafajczone, bo
palarnia jest wydzielona, o.
W mojej poprzedniej szkole..zakonnica
zabierała łąncuszki, kolczyki, pierścionki i Bóg wi co
jeszcze....stwirdziała że to jest oznaka...bezbożności (tak! Wiem ze to
śmieszne , ale tak było, koszmar!) Teraz to raczej nikt sie nie czepia o
tego typu rzeczy...o nic sie nieczepiaja, nawet o komórki..skoro nauczyciele
wychodza w czasie lekcji na niespodziewany telefonik, to jak raz się zdarzy
ucznowi zapomniec wyłaczyc dzwonka to nikt nie ma o to pretensji...
jka sie gownairz bawi komorka to zabrac ale
jak zadzwoni wazny telefon to dajcie spokoj. U mnie w LO nic sie nie
rekwiruje dlatego ze nikt sie nie bawi jakimis pierdolkami.
Pierwsze slysze o czyms takim..rozumiem
zabrac i oddac po lekcji, ale w czerwcu? 'Drobne' przegiecie.
Zreszta nie spotkalam sie nigdy z czyms takim. Jak komus zadzwoni na lekcji
telefon, to sor/sorka go nie zabiera, bo im tez czesto dzwonia telefony.
Niektorzy kiedy zadzwoni wylaczaja go, inni nie reaguja, a jeszcze inni
wychodza, zeby odebrac. Skoro oni tak moga, to uczniowie tez powinni, w
koncu jednakowo uczestniczymy w lekcji (: Co innego, jak ktos sie bawi
komorka. Wtedy zabieraja. Inne rzeczy tez. W gimnazjum kolega kiedys
przyniosl myszke na angielski. Reakcji sorki opisywac nie bede (; skonczylo
sie tak, ze zwolnila go z lekcji, byleby myszka byla jak najdalej od niej
O_O Cholera! Niezle! Bede musial
wyprobowac wypad do szkoly z mysza. Tylko po tym temacie boje sie ze jakis
twardy nauczyciel mi ja zabierze i odda w czerwcu
Hmm o ile wiem z punku widzenia kodesu
prawnego to raczej nie moze zabierac, a z pktu widzenia kodeksu szkolnego to
moze ;-))
u nas nie zabierają. tylkko mówią
"schowaju komórkę", "wyłącz głosność" lub czasami
"co za debil bawi się na lekcji komórką?!?" w porzo. da się
żyć
U nas na większości lekcji trochę się
wnerwiają jak ktoś sie bawi telefonem, ale i to się zdarza żadko... ale
trochę gorzej jest na historii... facio stawia jedynki całej grupce ludzi
którzy są blisko dźwięku i są podejrzani...
Ja dzisiaj na calej chemii pisalem i
sluchalem muzyki. Mam jakas tepa klase biol chem. Keidy wszystko zrobilem w
zeszycie oni byli jeszcze na poczatku wzorow (kobieta dala taka wolna
amerykanke ). Cos mi sie wydaje ze prz muzyce
instrumanetalnej wzrasta mi wydajnosc
Manowaru tez sluchasz?
Ja
narazie tylko Dead Can Dance sluchalem nastepnym razem wezme jakies mp3
jakie na sesji uzywalismy. To jest pomysl
Moim zdaniem konwiskowanie uczniom
czegokolwiek, co nie jest niebezpieczne, jest idiotyczne. Cholera, co w tym
złego, że ludzie so słuchają muzyki albo wysyłają sesemesa? Jak chcą, by im
ukradziono - to kogo to obchodzi?
Ostatnio koleżanka z którą siedzę w ławce
wysyłała sms'a na lekcji, gdy babka od biologii kogoś pytała. Skończyła
maltretować tą osobę, wstała podeszła do koleżanki i wzięła jej komórkę,
mówiąc:
-"Ooo... masz moja droga taką samą komórkę jak ja. Czyli
bez problemu wejdę w twoje sms'y" ...
U nas normalnie nauczyciele zabierają nam
rzeczy i oddają dopiero pod koniec roku szkolnego...
Nie zauwazylam aby nauczyciele u mnie w
liceum jakos specjalnie reagowali, tylko anglistka sie czasem bura, ale nie
spotkalam sie z zabieraniem komorki czy innych rzeczy.
W gimnazjum
bardziej reagowali, ale konfiskowanie komorek bylo rzadkoscia. Za to
najwiecej bylo zabieranych pilek do nogi za granie na korytarzu. Pod koniec
roku wychowawca nie mial miejsca w gabinecie na pileczki i musial
porozdawac.
Ale najlepsze numery z konfiskowaniem rzeczy byly w
podstawowce. Babka od biologii jak widziala kogos grajacego w pokemony,
zabierala zetony ze slowami " moje dziecko bedzie mialo zabawe". A
w kwietniu nasilalo sie zabieranie uczniom pistoletow na wode, w pokoju
nauczycielskim na parapecie byl co roku niezly stosik.
o to, że twoja reakcja najprawdopodbniej
wyglądałaby tak "no jak tak można ludziom komórki zabierać, ty stara
babo, żeby cię <cenzura> strzelił!!!"
natomiast
kubik - najprawdopodobniej poparł stanowisko nauczyucielki. ot i wsio na
temat [dop. autora - chyba :]]
U nas nie zabieraja tylko kaza
zdjac/zakryc/schowac/wylaczyc [w zaleznosci od zakazanego przedmiotu] Za to
w moim gimnazjum dyro mial tonik i waciki i kazda dziewczyna z mocnym
mejkapem miala darmowy demakijaz w czasie przerwy.
Komorka na
przerwie - nie ma sprawy. Ale jak kom zadzwoni na lekcji np biologii z
dyrektorka to mozna miec przesrane, oj oj ;d
Ja tam tez sadze se sie
uczniakom w tylkach przewraca czasami, ale nie mozna popadac ze skrajnosci w
skrajnosc. Mnie np cholernie wqrwialo na sprawdzianie nieustanne pikanie
nauczycielskiej nokii.
W moim liceum na razie tylko straszą
zabieraniem, ale do niczego jeszcze nie doszło, chociaż w statucie szkoły
podobno pojawił się zapis zabraniający przynoszenia komórek do szkoły. Póki
co, mało kto go przestrzega :]
W moim byłym gimnazjum [i nota bene też
podstawówce] tylko konserwatorzy zabierali piłki tenisowe, gdy ktoś sobie
takowe odbijał, po czym chowali je w szufladzie w swojej kanciapie. Gdy ktoś
przyszedł po swoją, po lekcjach kazali mu szukać jej wśród stosu zabranych
różnym osobom piłek, za każdym razem mówiąc, że wybrało się nie swoją piłkę.
W końcu i tak nie oddawali ==' Ale to na szczęście taki skrajny
przypadek był.
bezsens.
jak wam nauczyciel cos
zabierze i nawet powie ze dopiero w czerwcu to odzykacie, to po prostu
rodzic na zebraniu do niego idzie i prosi o oddanie...
W mojej szkole zbronione sa komórki,
rozpuszczone włosy, makijaż.
Trzy czwarte mojej szkoły ma w szkole
komórki, większośc dziewczyn rozpuszczone włosy, i co poniektóre (kurka jak
to się pisze?) makijaż.
Jedyną osobą która na cokolwiek zwraca
uwagę jest pani od historii, która konfiskuje, każe związac lub zmyć
(analogicznie ;p). Oddaje wtedy kiedy zgłoszą się rodzice.
Dyrektor jest tylko od tego, zeby powiedzieć jakie sa zasady. Potem mozna
już o nich zapomnieć.
Oprócz tego, 2 razy podczas dwóch lat nauki
w mojej szkole skonfiskowano komukolwiek z klasy telefon. Po prostu ammy
wyłaczony głos i nie piszemy smsów/ rozmawiamy na lekcji.
I nie
ma problemu.
Szkoła.
I to
w dodatku do wytrzymania. Jak kazda inna:)
Nikt się z tymi
zakazami nie liczy... brykałbys sobie po korytarzu wolny i frywolny:P
Ale babka z histy sama by ci gumke zaofeowała.... :/
Mam nadzieje ze jakies fajne
"Nakazy, zakazy, wszelakie
powinnosci..."
raz zabrano mi komórkę
nie z mojej
winy, ale opisywanie szczegółów nie ma sensu...
Jednak nikt z rodzinki
przychodzic nie musiał bo sama to zalatwilam...
Na wiekszosc moich
nauczycieli dzialaja teksty w stylu 'to ostatni raz, wiecej sie nie
powtórzy' itp
ale potem trzeba udowadniac swoją prawdomówność i
konsekwencje przez caly rok... ^^
Kufa, co wy wszyscy dzis z tym chlebem
XD
3 osoby to samo dzisiaj mi powiedzialy, a teraz Omen jeszcze.
no cholera czlowieka bierze XD
Wszyscy na lewo i prawo rzucaja chlebem
No jak, wypierzesz i sa jak nowe.
Ale z was swintuchy.
U mnie w budzie można nosić komórki, ale
tylko na własną odpowiedzialność. Jak komuś telefon piśnie na lekcji to nic
się nie dzieje, bo nauczyciel nie ma pewności komu. A jak ktoś się bawi
komórem na lekcji, to dostaje ostrzeżenie. Czasami zabierają, zależy od
nauczyciela i jego humoru, ale wtedy rodzice moją się zgłosić na
konsultacjach po telefon. Makijaż, zbyt długie kolczyki, gołe pępki i
ramiona itp. są bardzo tępione (widziałam raz jak babka kazała dziewczynie
iść do łazienki i zmyć makijaż pod jej nadzorem). Raz na wychowaczej
poruszyliśmy temat naszego ubioru (dlaczego jest tak a nie inaczej) i nasza
wychowaczyni powiedziała nam, że "jak dziewczyna kuca i wiadać jej całe
stringi i plecy to chłopcy widzący to muszą iść natychmiastowo do
łazienki". I dlatego jest jak jest.
A wracając do komórek to
nauczyciele powinni zezwolić na rozmowe w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, a
takie czasami się zdarzają. Sami też powinni mieć wyłączone komóry.
u nas tylko grożą....
kiedyś jak byłam
maaaaaaaała i chodziłam do SP (dawno,dawno) jak jeszcze była mania na
pokemony to zabierali kumplom te karty i te ine bzdetne gadżety..
Dobrze bo te Pokemony trzeba bylo tepic
u mnie w szkole mozna nosic co ci sie
podoba dlugie kolczyki spodniczki szerokosci bandaza ,komorki itd.
Nauczyciele jedynie zwracaja uwage zeby wylaczac dzwiek ,nie ma czegos
takiego jak rekwirowanie chyba ze sa to pilki tenisowe ktorymi ktos sie bawi
na przerwie w korytarzu
a
jak nuczyciel wezmie to nalerzy przyjsc do niego po 2-3 dniach przeprosic i
przyzec poprawe i oddaja
kurde... Nawet rozumiem telefony
uzywane na lekcji, minispodniczki, odkryte brzuchy, czy jakas bardzo
przesadna bizuterie. Ale komu przeszkadzaja rozpuszczone wlosy???
U mnie czepiaja sie tylko niektorzy, kiedy sie
bawia na lekcji telefonem, czasem zabiora, ale po lekcji oddaja zawsze,
chyba jeszcze sie nie zdarzylo, zeby jakis nauczyciel nie chcial oddac od
razu na przerwie. Ale wielu nauczycieli ignoruje po prostu ewentualne
dzwonki na lekcji, czy tez kaza wylaczyc io jak sie przeprosi to tez nic nie
robia.
Natomiast na przerwie to juz nikogo naprawde nie obchodzi co
wyprawiasz z tym telefonem.
a mnie to sie wydawalo, ze w to bawia sie
nauczyciele w podstawowkach...
u nas nie ma tego problemu. komus
zadzwoni komorka- mowi sie 'przepraszam bardzo' i z glowy. ale coz,
rozni sa nauczyciele, nie?
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)