jak dem bedzie kolejnym wyznawcą 'the...' to ja sie przerzucam ostatecznie na andergrandowy black metal z Francji :F
the co?
indie granie.
gay granie
pitu pitu dla mientkich
zero dreszczu, pałera i wykopu [; [cytujac Ewę, całkowicię się zgadzając]
Wiesz, nie mam za bardzo wyboru dostalem w reke 1,5 giga muzyki i przykazanie.
ale juz slyszalem, ze podobaja mi sie nie te powisenki ktore powinny, wiec nie jest zle
\m/
Ja chciałem tylko napisać, że metal jest chujowy, a Child od dawna nie racza zauważać, że to czego słuchamy niewiele ma wspólnego z zespołami na 'the'. Zakonserwował się jak pół Polski i to smutne, ale i tak Avada mógłby już zaprzestać żartów z nogą, bo raz było śmiesznie, ale już nie jest. Nawet w stosunku do metali powtarzane w kółko żenujące żarte są krzywdzące.
metal est kreig i życzę mu jak najlepiej
bo zdarzało ci się robić z siebie śmiechu warte
Czy ja wiem czy znęcał? Dajże spokój, bez przesady. Teraz się obraził, zniknął i poszedł na jakieś forum gdzie wszyscy będą uznawać trashowe płyty drugiej połowy lat 80tych za szczytowe osiągnięcie muzyki w ogóle, a nam będzie nieco żal, że już go tu nie ma. I cożeś narobił? Przepraszaj go! Starszy w końcu jest!
Ej dzieciaki (pun not intended) , step back, weźcie deep breath i uspokójcie się trochę zanim zaczniecie się obrzucać mięsem na temat muzyki...
Zawsze mi się wydawało że o gustach się nie dyskutuje
Rany boskie, stary, wiem już czemu zawsze pisałeś tylko jednozdaniowe żarciki z emotką. W dłuższych formach stajesz się nadęty nie do znisienie.
"Metal jest chujowy" to była prowokacja. Prowokacja, bo wiecznie prowadzisz z nami żarcikową wojnę partyzancką sugerującą, że jesteśmy muzycznymi cipkami, bo nie szukamy wykopu (k..., jakie to czerstwe słowo!) czy czego tam jeszcze. Sorry, nie wiem do kogo i czego pijesz takimi zdaniami jak to: "rzepraszam, ze nie odkrylem dla siebie jakze gleboko ukrytego piękna zdymanego pop rocka z poprawiana komputerowo laską na wokalu [bo jej natura poskapila gardla, ktore moznaby wykorzystac inaczej, a nie tylko przy zalatwianiu kontraktu dla zespolu", albo to ''wzorujemy sie na floydach, hendrixie, kochamy brudny funk, chcemy sie bawic melodią, jestesmy zajebisci, reszta ssie" , ale nawet nie próbuję dociekać. Gratuluję też wprawy technicznej Twoim idolom. Ren argument po prostu rządzi, kłaniam się w pas i wstrzymuję oddech. Tak się składa, że The Velvet Underground pod względem tak ukochanego przez metalowców mroku właściwie zawstydza wszystkich, którzy grali później. Ale jak widać mrok bez dostatecznie mrocznej okładki i szatana na zapleczu nie przemawia do - jak to nazwałeś tak trafnie? - zakutych metalheads. A tak poważnie - metal ma na swoim koncie wiele dobrych i wybitnych płyt. Szczególnie wtedy, kiedy jakoś sam się przekracza. Sam bardzo lubię oldschoolowy trash, szczególnie z czasów, kiedy goście z Metallici i Slayera nosili jeansy i nie wpadli jeszcze na to, żeby wpijać sobie kolce w ryja i nagrywać koncerty z orkiestrą symfoniczną (haha, o czym to niby ma świadczyć? - recepcja muzyki poważnej w metalu skończyła się na Wagnerze, Radiohead inspirował się Pendereckim i w dodatku nie są to puste frazesy - jaki sens mają takie licytacje?). Polirytnia, polichromia i wywijanie rytmem - nie-sa-mo-wi-te! Nigdy nie słyszałem! Szokujące! To tak można? Bo ja zawsze wiedziałem, że można napisać oryginalną piosenkę w niekonwencjonalnym metrum, nałożyć na to inne metrum, a jeszcze potem się to nuci i pamięta. Nie trzeba nawet 20 minut. Bo widzisz, wszystko na świecie rozbija się o songwriting. O melodie. O emocje. Nie jakieś 'idź i rozpierdol' od tego mam Rycha Peję. Bijesz w Strokesów czy Stripesów i trafiasz kulą w płot, bo fakt - to średnie zespoły - ale umieją napisać piosenkę. Nie muszą się zasłaniać polirytmią i połamanymi bitami, oraz wywracającym oczami kretynem na wokalu pomalowanym w plemienne barwy żeby po prostu napisać piosenkę. A że ona jest średnia - no jest. Spoko, że w ogóle jest i że nie jest o taborach cieniów minionych na zakrwawionej drodze ku bezmiarowi cierpienia ofiarnej tablicy kozła. Radiohead potrafi zastosowac wszystkie powyższe środku poza przewracaniem oczami i jeszcze do tego fundują gratis wspaniały tekst i wzruszającą melodię. Nie musisz czekać 20 minut, aż każdy członek pokaże Ci jak zajebiście wymiata na swoim instrumencie, bo każdy pokazał to już komponując taką piosenkę. Nie chce mi się nawet wdawać się w dyskusje o elektronice czy popie. Zawsze, do śmierci będziesz uważał, że jak śpiewa laska a teledysk jest kolorowy to to MUSI być gorsze od śpiewającego brudasa z gitarą na cmentarzu. To już choroba i ma ją pół Polski, nie widziałem jeszcze nikogo wyleczonego poza Miśkiem, więc nawet nie będę próbował. Metalowi wiele by dało wyjście ztej śmierdzącej etstetyki. Zmiana okładek, fryzur i ciuchów. Trochę lajtu i dystansu. Choćby takiego, jaki mają QOTSA. No i oczywiście nie da się traktować poważnie gości, którzy w wywiadach opowiadają, że ich następna płyta ma być bardziej odhumanizowana i ekstremalna od poprzedniej. Nie czujesz kiedy to się zamienia w kabaret? Nie da się grać ciężkiej muzyki bez tej szopki dla 12latków? Nie da się myć włosów? Ej, to naprawdę jest straszne, ci goście w kurtkach z kolcami, no ja pierdolę! Już późny Black Sabath był przez to żałosny. Czy nikt nie widzi, że to czerstwe? Wiesz czemu pierwsza płyta Rage'a jest tak zajebista? Nie przez żaden wykop (jakby Gand Of Four czy Pixies nie mieli 'wykopu'...), ale przez porażającą melodyjność wszystkich tych riffów. Każdy można zaaranżować jak tylko chcesz i dalej będzie świetny. O to chodzi, nie o żaden wykop. Wykop jest produktem ubocznym, spoko, że jest, ale takiego hardkorowego grania powstało wcześniej i później tony, a i tak wszyscy chcą do dziś słuchać tylko RATM. No i wyglądali jakoś względnie normalnie. Rock aletrnatywny zaczyna się od tego, że ubierasz się normalnie na koncert. Potem już jakoś pójdzie.
Jezeli postrzegasz metal przez pentagramy, pieszczochy, mhrooooczne okladki, ilosc odgryzionych glow na koncertach etc., to gratuluje - wlasnie odnowiles stary sypiacy sie dom poprzez odmalowanie elewacji
Przeniosłem Wam dyskusję tutaj.
to raczej nie jest kulturalna dyskusja
ej właśnie, musicie sobie do gardeł skakać? przecież doskonale wiadomo, że żaden drugiego do swoich racji nie przekona, więc po co ta agresja?
dyskusja z serii moje jest mojsze. a ze nie chce mi sie przekopywac setek wywiadow, okladek, tekstow i klipow, to pozostawie Katona w slodkim przekonaniu, ze od 87 roku metal stoi w miejscu.
albo nie - Ulver
stary: http://youtube.com/watch?v=v2Qrz1dH6jc
nowy: http://youtube.com/watch?v=nwSjaf3aa2M
Wychodzę z założenia, ze każdy gatunek muzyczny ma swoje wzloty i obciachy. Dlatego Opeth będę kochać nad życie po wsze czasy, ale już na ten przykład Immortala z tymi wymalowanymi ryjami, toporami i innym cyrkiem znieść nie mogę, głównie z powodu poziomu groteski, jaki sobą, według mnie, reprezentują. Wolę nawet nie wrzucać tych dwóch zespołów do jednego worka, bo mnie to po prostu brzydzi i odstręcza.
Problem tej dyskusji natomiast polega na tym, że obaj panowie są w swoim zdaniu bardzo silnie zakorzenieni, obaj panowie znają się doskonale na, nazwijmy to, swoim gatunku muzyki, ale przy opisywaniu odpowiednio indie bądź metalu, wykazują się dość widoczną dozą, bez urazy, ignorancji i przeładowania stereotypami. Mimo wszystko.
A jeżeli Katon twierdzisz, że w metalu nie ma emocji i melodii, to bluźnisz okrutnie i muszę zaprotestować. Metal ma do zaoferowania od groma pięknych (wiem, na swój sposób) piosenek, ale nieco pływasz w jego ocenie po wierzchu - tym brudnym, tłustowłosym, wysmarowanym pastą do butów na paszczy i z wokalem, przy którym kaszel mojego wujka to poezja śpiewana.
Poza tym uderzyło mnie jedno:
Eva, właśnie o ten relatywizm chodzi. Nie o drogę [metal] - > [indie] tylko o [metal] -> [wszystko, kazda dobra muzyka]
Kylie Minogue obok Ostrego, Jaya-Z, Radiohead i Slayera. O nie podchodzenie do muzyki stereotypowo: "to jest metal, więc z zasady nie będe tego słuchał" "to jest jakiś cukierkowy, komerycjny pop za grube miliony, wiec musi być koszmarny,obciachowy, slaby, niestrawny."
dyskusja "metal, indie czy Paris Hilton" raczej nie ma sensu albo nie większy, niż kiedy ostatni raz się jej tu próbowało, ale Child, co się wczoraj z Tobą stało? nie ogarniam trochę jak ktoś, kto tyle razy się z tego śmiał, może napisać tak emosfrustrowanego posta. i to w dodatku w oburzeniu, że ktoś napisał mu tak, jak on pisał 100 razy i wykorzystując argumenty, które opisują raczej Twoje podejście niż wykonawców indie ("jesteśmy zajebiści, reszta ssie").
"stop cryin' like a Child" nabrało dla mnie nowego wymiaru na chwilę, a dziś już wszystko niby na miejscu i dalej jesteśmy och tak ironiczni. trochę śmiesznie.
To właśnie miałem na myśli, pisząc dawno temu, że muzyka strasznie ogranicza.
indi srindi.
Ave Our Great Beloved Admin ;c
btw: moje wypowiedzi to czysty Exodus. Ewa sie wkomponowała w rejony Opetha. Demek - Mayhem xD
btw tha sequel: Z calego tego pitolenia i tak wyniosłem sporo dobrej muzyki [kurde, nie ograniczam się. bedzie zdziwko]. Przez jakis czas sluchalem sobie srednio intensywnie Franzow, ostatnio nie przestaję się jarać Muse [bedzie lincz, bedzie lincz! xD], lubię Racounters, uważam, że White ma zajebiste pomysły na solówki, za pocisk po Wolfmother jestem gotow spłodzic kolejny emonadęty post, At The Drive-In wielbię ponad Mars Voltę, a na dodatek lubię jajcarzy z Eagles of Death Metal. Z reszta jak kazda inna kapele, w ktorej udziela się Homme [Desert Sessions nie slyszalem - ciezko dorwac jakies empeczy, ze o plycie nie wspomne]
de gustibus non est disputandum - niech to wreszcie do was dotrze! to nie jest żaden pusty frazes.
ja wyznaję zasadę żyj i pozwól żyć innym i chciałabym by inni też się tego trzymali w granicach rozsądku, ale to chyba utopia.
owszem, Wojtku, dyskutować, ale nie w taki sposób jak panowie powyżej, gotowi się obrzucić co cięższymi kawałami mięsa, żeby tylko wyjść na swoje. to już nawet nie jest dyskusja. i jeśli dwie osoby preferują skrajnie różne gatunki muzyczne, jak właśnie metal i indie to musisz przyznać, że nie podyskutują sobie, o ile nie będzie w tym jakiejś części wspólnej.
masz rację. szkoda, że to my zdajemy sobię z tego sprawę a nie główni zainteresowani.
spoko. nie ja rzuciłem chu...m. 'tylko' nim odpowiedziałem
Ja na przykład umiarkowanie lubię 'Genghis Tron - Board Up the House'(7k rzomdzi). Dobre połączenie elektroniki, grindcore'u i metalu. Raz na jakiś czas można posłuchać. Taki ze mnie ortodoksyjny porcysowiec.
Wychodzenie z założenia, że każda muzyka otagowana na last.fm jako 'metal' albo jak kto woli 'indie' jest zła, jest ZŁE.
zabieram Mateusza na tydzień, możecie odetchnąć i rozkoszować się brakiem przydługawych postów ;]
Ej ludzie ludzie, spoko. Moje pierwsze 'metal jest do dupy' zdanie było w sumie takim prowokacyjnym żartem, a mój zionący agresją elaborat był wściekłą odpowiedzią na to, że Child (ten Child, poczujcie!) wziął to do siebie i napisał emoposta. Teraz świeci słońce, wkurzenie na Childa całkiem mi zeszło, mówię mu teraz w formie pisanej: Sorry, poniosło mnie i mam nadzieję, że jest ok.
Co do merituma Wojtek ma absolutną rację. Nic dodać nic ująć. Jakkolwiek ja wierzę, że istnieje pewien zakres metafizycznej, nieludzką ręką stworzonej, ponadczasowej i całkowicie obiektywnej muzycznej prawdy. Jej kontury są rozmyte i nigdy do końca nie wiadomo. Ale nie istnieje kosmiczny znak równości między Szymonem Wydrą a Thomem Yorkiem. W platońskim świecie czystych idei zieje między nimi przepaść poziomów. Zsubiektywizowany do granic świat, to miejsce gdzie nie warto podejmować żadnych relacji z drugim człowiekiem, poza zimną akceptacją. Prowadzimy sobie tą ciekawą dysputę tylko dlatego, że skoczyliśmy sobie Childem do oczu na moment i śmiem twierdzić, że mimo wszystko takie katalizatory dyskusji nadają życiu sens. Wszystko co jest w życiu ważne wzbudza emocje, czasem nawet złe.
Oj tam, no ale to prawda. Dobry wybuch nie jest zły. Po burzy zawsze jest rześko, a ja was dziś wszystkich kocham (ale Ciebie Child platonicznie).
jak kazdy, jak kazdy
oh, to było smuuutne <głaszcze>
:brak ironii:
no, juz juz. spokoj. bo trzeba bedzie mi emo-subforum zalozyc xD
tak a propo imadżu
Hm, co prawda nigdy nie miałem takiego podejścia do muzyki (i już chyba mieć nie będę), ale Twój punkt widzenia rozumiem i się zgadzam. Pisząc, że muzyka ogranicza, miałem na myśli właśnie fakt, że kiedy się człowiek już w jakiś konkretny gatunek wkręci, to trudniej mu zaakceptować, że ktoś inny woli odmienną muzykę (napisałem to głównie w świetle tej właśnie początkowo ostrej wymiany zdań). Cóż, taka chyba jest cena, bo wybierać trzeba w sumie między dwiema nienajlepszymi opcjami - albo się lubi generalnie wszystko, ale niczego nie pozna się dogłębnie, albo jest się fanem jakiejś wąskiej muzycznej kategorii, ale za to jest się w niej ekspertem.
I wcale nie uważam, że napisałaś coś "śmiesznie patetycznego" - wręcz przeciwnie, podziwiam fakt, że potrafisz o czymś mówić z taką pasją i miłością. Zazdroszczę
to nie wina muzyki, tylko ludzi, bo jasne, że bardzo trudno każdy gatunek ogarniać w takim samym stopniu (i ma to też swoje wady), ale to nie ma nic do szacunku dla nich wszystkich
http://youtube.com/watch?v=v7Q3vNXpfQw
nie, to nie hammer smashed face xD
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)