jeśli temat był to proszę o usunięcie jeśli nie, to oszczędźcie
Na pewno (albo przynajmniej : może) byliście kiedykolwiek na jakimś koncercie, koncertach, niezależnie jakiego zespołu. chciałem się dowiedzieć na jakich koncertach byliście, czy wam się podobało, jakie piosnki zagrali, i co tam jeszcze zapamiętaliście. Ja wypowiem się ostatni.
No więc tak. Byłem na wielu koncertach Kultu (pozlewały mi się już w pamięci), dwa razy na T.LOVE (zawsze jest fajnie i wesoło, ten zespół umie stworzyć atmosferę), dwa razy na Myslovitzu (genialni na żywo; grają dużo ostrzej i tak...hm...bardziej rasowo, dopiero na kocercie ostatecznie przekonałem się do tego zespołu) i dwa razy na Pogodno, raz na Open'erze, raz w Krakowie. I to jest moji państwo najlepszy polski zespół. Wyszedłem ze Snoop Doga i spóźniłem się na Faithless, żeby ich posłuchać i takiego szaleństwa nie uświadczyłem na żadnym polskim koncercie. Więź z publicznością, niewymuszony humor muzyków, surrealistyczna atmosfera i te niesamowite piosenki. Hit za hitem, z których żaden w Polsce nie jest hitem, a każdy mógłby być spokojnie, kurde...(patrz temat Kurde). Jeżeli macie możlwość - naprawdę polecam. Idźcie. Słuchajcie ich płyt. Dajcie im zarobić.
Tyle z polskich.
Z zagranicznych. Byłem na Open'erze 2005 w Gdyni. Śmieszny Snoop Dog, powalające Faithless (spóźniłem się przez Pogodno, ale i tak było cudownie, charyzma frontmana to nie mit), lekko przynudnawy Fatboy Slim, wspaniała Lauryn Hill z całym zestawem największych piosenek z czasów The Fuges, porywające The Music (polecam waszej uwadze ten zespół, było o nich głośno i przycichło, a chociaż są nierówni, to mają gigantyczny potencjał) i w końcu wyczekani The White Stripes. Co ja się będę rozpisywał. To był koncert mojego życia, chociaż 5 dni wcześniej byłem na U2 w Chorzowie. Nie wiem za bardzo co mógłbym napisać. Że Jack mówił biegle po polsku (nie tylko kocham was, całe zdania, to że jego matka jest Polką to chyba prawda), że było ostro i głośno, że zaczęli Dead Leaves And Dirty Ground, że na Jolene omało nie zemdlałem z natłoku wrażeń, że na Seven Nation Army znalazłem się w największym pogo w swoim życiu.... No wogóle, naprawdę i o rany.
U2. O tym koncercie napisano chyba wszystko, a ja się zmęczyłem pisaniam. Zaznaczam, że byłem i że było wspaniale.
Byłem
na Budce Suflera - byłem za mały, nie pamiętam
Myslovitz - fajnie, ale brak kontaktu wokalisty z publicznością. Poporstu grali jeden numer za drugim, calkowicie odwrotnie było na...
kawałek De Mono- ...gdzie piosenki do kitu, ale atmosfera i zabawa przednia. Umieją robić dobre koncery. No i cover Boba Marleya (Iron Lion Sion)
Iron Maiden - Bogowie i odwieczni Królowie Nieba i Ziemi. Nagłośnienie cieńkie, atmosfera boska, pioseki i wykonanie ich równie zabójcze.
Daj Bóg:
Rolling Stones - bodaj w lipcu. Miałem ich DVD Bridges To Babylon, koncertówka - powalająca na kolana.
Więcej grzechów nie pamiętam, ale troche ich było, jak sobie przypomne....
Edit: Zapomniałem: jeszcze Bajm i T.Love
Oj, faktycznie, na Pudelsach też byłem. Wtedy ich nienawidziłem. I wogóle Maleńczuka. A teraz całkiem sobie lubię posłuchać, jakkolwiek zdecydowanie bardziej Homo Twista i solowego Pana Maleńczuka. Straszny bufon. Bywa naprawdę niemiły na koncertach, to może wkurzać i wkurza. Ale nie umiem mu nie wybaczyć, kiedy słucham jesgo styarych, 'uliczno-krakowskich' piosenek.
u mnie Pudelsi byli w weekend majowy w ubiegłym roku. i bylam na ckod a za tydzien jest Koniec Swiata ;]
Z tych koncertów, na ktorych byłam, najmniej mile wspominam zdecydowanie Pudelsów. Kurcze, zespół fajny, piosenki naprawdę dobre, ale postawa Maleńczuka na koncercie okropna. Kompletnie olewanie publiczności, mina wyrażająca totalne znudzenie i w ogole jakos tak... Dziwnie było. A mogło być fajnie.
Potem... Brathanki ;] Na koncert trafiłam przypadkiem i mimo że zespół zbyt ambitnej muzyki nie prezentuje, to bawiłam się rewelacyjnie. Potrafili (nie wiem jak jest teraz, chyba mają jakąś nową wokalistkę) naprawdę porwać publiczność, zachęcić do śpiewania i tańczeniam do zabawy.
Na Elektrycznych gitarach też mogło być fajnie, ale ze względu na padający w ogromnych ilościach deszcz, nie było szaleństw.
No a zdecydowanie najlepszy koncert i jedno z najwspanialszych wydarzeń w moim życiu to wrześniowy koncert Myslovitz. Po ośmiu latach słuchania tego zespołu w końcu zagrali u mnie w mieście i podsumować to można tylko słowem "Genialne". Po prostu niezapomniane przeżycie. Publiczność też była fantastyczna, znała teksty praktycznie wszystkich piosenek, śpiewała z wokalistą, tańczyła... Och, ach. W życiu taka szczęśliwa nie byłam jak wtedy, na tym koncercie.
No i ten autograf Rojka (:
A, no i pare lat temu, byłam na koncercie Just 5 ;p
trochę tego było, ale najbardziej zapadł mi w pamięci koncert joe cocker'a w 2001 roku bodajże w szczecinie. a raczej rozwaliła mnie pewna róznica w zaangażowanie w to co się robi. jako 'support' grał nie kto inny jak rysio rynkowski, niby źle nie śpiewał, ale czuło się, że facet przyjechał tu raczej na wakacje i zakupy niż dać koncert. za to ekipa cockera, jezu na każdej twarzy było widać autentyczą radość z grania dla ludzi (stałem prawie pod barierkami), a sam cocer szalał po scenie, cholera no stary dziad miał w sobie więcej energii niż cały zespól.
Myslovitz, dziesięciolecie, na kąpielisku Słupna.
Wybraliśmy się prawie prosto ze szkoły (bo to 1 września był), w ciemno podjechaliśmy pociągiem do Mysłowic, jakiś uczynny taksówkarz pokierował nas w odpowiednim kierunku. Wypad - spontan, takie są najlepsze.
Przed wejściem na kąpielisko dokładnie nas obszukali, bowiem panował "zakaz wnoszenia alkoholu na teren kąpieliska" (to chyba wynika z jakiejś ustawy, ale pierwszy raz spotkałam się z respektowaniem tego zapisu). Przesiedzieliśmy 3 godzinki na trawce pod drzewem, bo chociaż cały koncert zaczynał się o 16, Myslovitz grało dopiero o 21. Support fajny, zrobili nastrój - Penny Lane, Negatyw (reszty nie pamiętam). Później aukcja - czy ja już kiedyś wspominałam, że organizowanie aukcji obrazów w kilkutysięcznym tłumie nie ma większych szans powodzenia? Godzinka nudy.
Na scenę wyskoczyła orkiestra rodem z kopalni. Spodziewaliśmy się nudy, jakiejś "piosenki biesiadnej", ale okazało się, że zagrali "Z twarzą Marylin Monroe". Fantastyczny efekt. Później było już tylko lepiej. Tomek Makowiecki z "Dla ciebie", Ania Dąbrowska, wspaniała Edyta Bartosiewicz i "Chciałbym umrzeć z miłości" w duecie z Rojkiem, Leszek Możdżer i wielu, wielu innych gości.
Wrażenia niesamowite, tym bardziej, że staliśmy kilka metrów od sceny. Bardz dobry początek roku.
Byłam jeszcze na paru innych - Kult (na Dniach Miasta), Norbi (na wakacjach w Kołobrzegu) i takie tam - ale to dawno było i za wiele napisać o nich nie mogę.
A!!!! Byłem jeszcze na Brodce (wspaniały głos, mówcie co chcecie) i na trzech pierwszych pisoenkach Atomic Kitten (potem wyszedłem...) - niezapomniane. Powalające. Musiałem wyjść, bo taki nadmiar wrażeń mógł mnie zabić. Close your eyes, gimmy your hand...
Dwa razy byłem na Sistars. Napewno jeden z najlepszych polskich zespołów koncertowych. Żadnego plastiku, żadnych sampli. Czterech rewelacyjnych muzyków plus siostrzyczki, które naprawdę umieją śpiewać.
A tak mnie jeszcze naszła myśl, że największe wrażenie robią na mnie koncerty muzyki klasycznej. Bo niby chodzę na tych moich kochanych Farbenów, T.Love itd., świetna muzyka, dobra zabawa, ale żaden z tych zespołów nie był w stanie sprawić, że przeszły po mnie ciarki. A podczas koncertu muzyki Kilara w katowickiej filharmonii [nota bene z udziałem samego kompozytora] poprostu wbiło mnie w krzesło. Muzyka z 'Drakuli', 'Orawa' czy 'Krzesany' grane na żywo... Uczucie prawie nie do opisania.
Co ja sie chwalil bede - 99% widziałem jako ripy z dvd ;] Na pozostaly procent skladaja sie Coma, Myslovitz, O.N.A, Hey, Perfect, Brodka i Sistars.
W sezonie letnim 2005 prawie załapałem sie na Slayera [kufa - z Lombardo za garami! Serce krwawi na mysl, ze przepadlo].
A jak Bog da i znajdzie sie chetna ekipa - odgryziemy sie za Krzyzakow i najedziemy na Niemcy :} http://www.wacken.com/pl/woa2006/main-bands/billing-2006/
jak nie da - WOA 2007 ;P
brzmi ciekawie, ale co to do jasnej anieli jest die apokalyptischen reiter?:D
Niedawno byłem w Filharmonii Krakowskiej (na szczęscie grała Simfonietta Cracovia) na koncercie muzyki filmowej. Drygował Axelrod i leciały same 'szlagiery'. Główny temat ze Star Treka, Doktora Zywago, Siedmiu Wspaniałych no i oczywiście E.T., Bliskich Spotkań i Gwiezdnych Wojen. Ta muzyka na żywo naprawdę robi ogromne wrażenie. Szczególnie Williams.
Kto się wybiera do Czech na RHCP?
u mnie jak zwykle odwolali koncert
triquetra!!!!!!!!!!!!!!! dzisiaj bylam, ach nie ma to jak myln ;>
Heh, ciężko mi wymienić wszystkie koncerty na jakich byłam - naprawdę tego dużo. Ale spróbuję:
- Metallica - nic dodać, nic ująć
- IRA (Rajd PK, dni Krzeszowic, albo innej wsi pod Krakowem)- dwa razy i dwukrotnie się rozczarowałam
- HEY (Rotunda) - super atmosfera
- Coma (Loch Ness, Juwenalia) - niewiele pamiętam;)
- T. LOVE (Zakopane, Juwenalia, Rynek i parę innych okazji)
- Strachy na Lachy (38)
- Hurt
- Kazik/Kult - nie policzę ile razy, bo tylko Chuck Norris umie liczyć do nieskończoności;)
- Myslovitz (Władysławowo) - wakacyjna zdrada przekonań
- Sistars (Chrzanów) - była niezła zabawa, z kumplem cały czas darliśmy się "Nie ma sesji na PK", licząc, że nasz apel ukaże się w TV. Niestety ekipy podobno nie było, ale nam na prawdę było wszystko jedno. A, i cały czas padał deszcz.
- Akurat
i dużo innych, których w chwili obecnej nie pamiętam;)
erleen - nie pisz dwóch postów pod sobą.
Był ktoś na gigu Deep Purple w KAtowicach? Jestem cholernie ciekawy jak było.
zbliza sie wspolna wizyta Sepy i In Flames - fajnie.
Ostatnie ich dokonania - mniej fajnie.
In Flames kopie po tylkach na koncertach - fajnie.
Sepultura - z Maxem kopali tak, ze noge trzeba bylo chirurgicznie usuwac. A jak teraz to wyglada - nie wiem. :P
W sumie wybralbym sie, bo Szwedzi maja sie nie tylko ograniczac do promocji nowego krazka, ale i zagrac kilka starszych przebojow [chcialbym uslyszec Food for the Gods i Claymana ;]] a Sepultura to jednak Sepultura :P
na in flames nie chciałbym iść - głównie z powodu:
http://www.onet.pl/1dc
http://www.cobhc.pl/
polecam koncerty Kuśki Brothers
Wiec ze znanych zespolow bylem na Kulcie, KSU, Hunterze, Soulfly'u,Acid Drinkersach,Mechu, a teraz zespoły z Woodstocku 2004, wiec uliczny opryszek oi, hey, dezerter ( te mi najbardziej w pamiec zapadly), Woodstock 2005, Ametria, die Toten Hosen, Frontside(mistrzowskie pogo),Mad Dogin'
Natomiast z mniej znanych zespolow to standardowo, Mosad, Dealer, Violetta Villazz ludzie orientujacy sie w krakowskiej scenie Hard Core'owej powinni znac
Koncerty na ktore sie wybieram w najblizszym czasie: Chainsaw, Totem, In Flames, Sepultura, no wlasnie co do Sepy bez Maxa, w sumie na poczatku tez sie nie moglem przekonac, ale po przesluchaniu "Under a Pale Grey Sky" stwierdzilem ze jest dobrym wokalista.
Farben Lehre Akurat Zabili Mi Żłówia. Takie trzy zespoły. Średnio lubie ale poszedłem i nie żałuję ;] pokoncertowy bilans: odcisk glana na twarzy, siniaki na całym ciele, okład ze spadających młodych piersi, duży kac i szum w uszach. czyli było nieźle
re up
a juz mialam na to isc..
dobrze zrobilam
wczoraj wieczorem na koncercie 'czerwonego drzewa' bylem. zespol bebniarski, gralo czterech polnagich kolesi, z czego jeden chyba cztery razy probowal mnie wyciagnac na scene i dac mi zagrac . wrazenia wizualnego na mnie nie zrobili, muzycznie zreszta tez nie, bo kazdy kawalek bardzo podobny do siebie.
ale i tak podekscytowany, nie bucu ? ;p
ej ej, a Ty grałeś kiedyś na djembie?
Ostatnio to http://www.klubgwint.pl/index.php?option=com_events&task=view_detail&agid=327&year=2006&month=03&day=03&Itemid=29 Reggae Live
Zabili mi Żółwia Akurat Farben Lehre
Jako że kocham gwint (i wszystkie jego kolumny) i byłam z fajnymi ludźmi to nie mogło nie być bosko. Najbardziej pozytywne wg mnie były żółwie, chyba najlepszy koncert (a właściwie jego część) na którym byłam, szkoda tylko że grali tak krótko Akuratów nie lubie, na akuratach się nie bawiłam. Pozatym na akuraty zleciał się tłum ludzi którzy przyszli tylko na nich i zapełnił klub nieco powyżej jego możliwości. Farbenów całych nie zaliczyłam, ale początek jak najbardziej pozytywny.
Niepozytywny był spasły starszy pan [z obsługi klubu] który stał przy barierce, nie ruszał się i wszystkich wkurzał, oraz brutalne skrzywdzenie mojego szalika.
niewiele tego było, ale coś najpiękniejszego - coma, 18 grudnia 2005r. Rzeszów - no po prostu wbiło mnie w ziemie, to co Roguc na scenie robi to momentami zaczeło mnie przerażać. ale jeszcze raz i jeszcze bardziej przekonało mnie do tej kapeli ;]
coś takiego trzeba przeżyć.
a pojutrze - happysad&hurt + koniec świata - rzeszów. zamierzam sie dobrze bawić ;]
27 maja berlin yeah yeah yeahs
powinnam jakos wtedy byc w dojczlandzie wiec jakby udalo mi sie dostac to bym byla najszczesliwsza persona na swiecie
jakie to trywialne
re:
nie wiem czy tak było, bo niestety nie miałam okazji być na tym koncercie [kto mądry organizuje takie koncerty w środku tygodnia, kiedy młodzież internacka nie ma szans wyjścia na dłużej wieczorem?!]. ale słyszałam, że było świetnie, że publicznośc była wspaniała, więc to całkiem możliwe ;]
"Solidarni z Białorusią"
Po tym Basowiszcza to już na bank będe musiała zaliczyć.
Jak już było wcześniej napisane koncert zespołu Blade Loki zostaje przeniesiony na wrzesień. Bilety zachowują ważność, kto chce może oczywiście je zwrocić w miejscu kupna. Więcej szczegółów niebawem. Za niedogodności przepraszamy. Wszelkie reklamacje prosimy kierować do organizatorów koncertu firmy B+B.
Od: Gwint
A miało być tak pięknie.
1szy po ostatniej przerwie koncertowej (bo rockfest poszedł w odstawke). I o. I kupiłam bilet 10min przed ogłoszeniem że odwołany =='
myslovitz - zawsze, zawsze. koncertowo są boscy.
hey - całą nosowska to jej głos. nawet stojąc w szarym płaszczu na pustej scenie będzie boska jak zaśpiewa.
t. love - tłum i świetna zabawa.
dżem - było tak smętnie, że poszłam sobie na spacer.
oddział zamknięty - hm. jakoś nie pociągają mnie chłopcy muzycznie.
więcej grzechów jakoś mi sie nie przypomina.
ah, byłam w kinie, gdzie wyświetlali placebo z paryża. tam to dopiero warto było być.
i cholernie żałuję, że nie pojadę na tegoroczny opener, bo skład, że rączki całować.
Wczoraj T.Love na Kozienaliach ;> Publikę rozgrzał najpierw Sidney Pollack, potem się przesiadł się na perkusję a na wokal wszedł Muniek. Chłopaki zagrali naprawdę świetnie. Zaczęli od kilku kawałków z nowego albumu "Gnijący świat", "Make war not love", "Love and Hate". Prawdziwe szaleństwo zaczęło sie gdy weszły starsze utwory, na początek "Autobusy i trawwaje" i cała seria klasyków. Największe szaleństwo przy "Warszawie" i "Kingu" of coz. Piękne zakończenie: "No woman no cry". Padam z nóg. Uff.
scf2006 - Coma. Grali jak zawsze genialnie. Kilka nowych piosenek. Mam wrażenie, że nowa płyta będzie tak samo dobra jak debiut. Jedynym minusem byli ochroniarze, którzy zdejmując ludzi z tłumu bezczelnie rzucali nimi o ziemię. nic przyjemnego. ale za 3 razem człowiek już zdążył się przyzwyczaić
Pozatym kuśka brothers... no cóż... są juwenalia, jest doskonale, idę po piwo nie patrzę na zegarek...
Kuśka Brothers! Genialni są i wokalista boski :3
a na dni Stoleczno-powiatowego miasta Kwidzyn chca sprowadzic Queens [;
wiecie moze, jak ludzi od dzwieku przekonac, zeby wlaczyli mikrofony? :>
//A moze tu chodzi o Queens Of The Stone Age? :}
Jestem po juwenaliach. Właściwie nie warto tego zaliczać do koncertów, bo, jak to bywa na tego typu imprezach plenerowych, niewiele pamiętam. Może to i dobrze...A, pamiętam jak rozpaliliśmy przed akademikami ognisko o pięciometrowej średnicy. Kierownikowi DS się jakoś nie spodobało.
kult i pidżama na tegorocznych juwenaliach.
pidżame przesiedziałem na pupie, bo byłem jakiś czas temu (czas mijał mi delektowaniem się trunków przeróżnych, oraz w miłym towarzystwie dwóch dziewcząt o bliżej nieokreślonym wieku, które chyba z 5 razy prosiły mnie o papierosa), sam kaziu i reszta jak zwykle solidnie, i jak zwykle za krótko ;b (chociaż grali przeszło 2h, a może nawet ponad - trudno powiedzieć ;D) z przytupem uraczyli ludność bisowymi kawałkami znaczy się 'polską' i 'krwią boga', tej drugiej nie słyszałem live już... no długi czas. koncert zaliczam do bardzo udanych, pomimo pokaleczonego języka (nie ma to jak dostać butem podczas śpiewania), stłuczeń ogólnych kończyn dolnych i wielkiej szramy na plecach (skąd się wzięła nie wiem, i chyba nie chcę wiedzieć).
mówiąc 'boski' nie miałam akurat na myśli tylko wyglądu. zresztą, banderas jest tragiczny p:
a on jest naprawdę fajny (;
Hm. W tym momencie bardziej zaprzątają mnie koncerty na których BĘDĘ. Tydzień z hakiem... Jak o tym myślę, to mam ciarki na plecach. Muzyka jest lepsza niż sex.
byłem w rzeszowie na juwenaliach wsiz-u.
Nie chciało mi sie tam zostawac do konca i zmyłem sie cos koło północy - zimno było okropne a ja tylko w koszuli byłem...
a koncert HARATCZE i PIERSI
z godzinnym opóźnieniem ale zaczeli, masa smiechu, kawałki znane i lubiane.
Nie wszyscy musza znac pierwszy zespół ale zapewniam ze wesoły, jak bedziecie mieli okazje to posłuchajcie. Szczególnie godne polecenia są (no nie mowcie ze nie znacie) "tanie wino" (!), corrida, pszczółka maja, grzchotnik
polecam. a grali imo swietnie wesoło, kontakt autentyczny i nabijanie sie z gwiazd opola (prowokacje na wakacje poprzedził wstęp, publicznosc miala za zadanie klaska wrzeszczec i skandowac zeby wokal mógł zejsc i wejsc na scene, poczuc sie jak gwiazda i udawac ze kocha publicznosc)
swietna zabawa
potem piersi. Koncert tez jak mjarzenie, jedyny mankament - nie zagrali Małysza ani bolszewików na mszy, nie sa to ich najpopularniejsze kawałki ale ja je uwielbiam
publicznosc pospiewała, czesc potanczyla pod scena (ja akurat nie, moje buty by sie rozsypały niestety a musialem jeszcze do domu wrocic)
podobało sie chociaz zostało okupione choroba
"...P..."
Tego nie wiem, piwa z nim nie piłam, tylko rozmawialiśmy <;
ostatni koncert...Farben Lehre na naszych cudownych juwenaliach (nie, Kira?) grali oczywiscie swietnie ale chlupało mi w butach (konsekwencje pogody).
To bądź niezależna i jeździj;p buntuj się! walcz!;p
hm... może złapie stopa na rhcp do pragi
i jeszcze jak mi bilet spadnie z nieba d;
misiek możesz tamtędy przejeżdzać przypadkiem ;d
nie. no. na rhcp prosze ciebie nie jezdze bo rhcp nie znoszę.
a tak pozatym, to co to ja k.... caritas polska?XD
nie, ale mógłbyś być czasem wspaniałomyślny^^
ja bym mu nie ufal. sprzedalby Cie przy najblizszej okazji za dwa wina XD
zależy komu B)
Child, bez przesady.
Za 10 będzie okej XD
podziwiam kazika i jego ekipe ze im sie chce jeszcze koncertowac.
bylo fajnie i za darmo. mimo iz zwalil sie kazdy dres z oklicy, a kolo mnie probowal pogowac pijany dziad chodzacy o kulach.
W skrócie Nai, proszę Oo
eee ten koncert to marzenie ściętej głowy
Hmmm... Wystarczy kupić bilet na pociąg i umówić się z nami przed koncertem to Ci bilet sprzedamy.
Kira - > ten emot był znaczący XDD
Katon - > noo wystarczy jeszcze mieć na taki koncert pozwolenie z góry Oo
nai, znaczy który?
ten co ma torbe na głowie
Misiek - > i po raz kolejny potwierdza się stereotyp Polaka...
eeetam;>
czasem myśle czy w moich żyłach nie płynie ruska krew;p
krew jak krew, ale co innego to na pewno często płynie Oo
ta.
dobra ja lece na molo. mój układ alkoholonośny domaga się doładowania;P
edit:
Spoko MisieK, RHCP nie lubisz - ślepota to dotkliwa, ale aż tak okrutny, żeby Ci śliwowicy nie przywieźć to nie jestem...
uf.
khy khy. Nie ma to jak Patykiem Pisane ;D
<jupijajej>
<skacze z radości itp itd>
woczraj Jelonek z Huntera potwierdził w radiu Bis udział CoBu w HunterFescie ;D Znaczy powiedział ze na 99,9% będą
YEAH!
...
tylko skąd ja wezme kolejne 150zeta na bilet?!
Idz moim sladem - sprzedaj prawa do transplantacji nerki ;D
To już na inne cele poszło;p
Nie wiem od czago zacząć... Ciągle jestem w amoku. Najszybsze 48 godzin mojego życia już za mną, ale dalej piszczy mi w uszach.
Upić się przed samym koncertem. Tego mieliśmy nie robić. Zrobiliśmy sobie 6 litrów kamikadze (smirnoff plus kurakao blu plus kwasek cytrynowy o smaku chemii) na siedem osób i dziwnym trafem się upiliśmy. Ale zorientowaliśmy się już przed Sazką Areną. Byliśmy o 14. Mało ludzi. Sami Polacy praktycznie. Będziemy z przodu. To już pewne. Poznaliśmy takich z Warszawy wymalowanych w Johny Frusciante I love you. Fajni. Ja poznałem jeszcze jakąś dziewczynę i mam do niej numer, ale jej nie pamiętam. Największy fan z nas wszystkich umiera. Trzeba z nim do toalety, a my tylko niewiele lepsi. Widmo niepamięci wisi nad nami idiotami. Koncert życia, za godzinę wpuszczają a my mamy całe niebieskie ryła od tego kurakao. I biegamy w górę i w dół po nieruchomych ruchomych schodach. Ludzi coraz więcej, ale razem w siedmiu mamy na tyle rozsądku, żeby zablokować pozycje. Fan już lepiej. Stoi. Ruszyło. Zacząłem trzeźwieć z podniecenia. Nigdy tak szybko nie trzeźwiałem. Widze po reszcie, że też nieźle im idzie. Robimy poważne miny przy pokazywaniu biletów, bo cholera wie jakie tam mają przepisy na wypadek pijanych na niebiesko.
Jesteśmy. Teraz biegiem. Trzeba opaski na ręce i do pierwszego sektora. Mało ludzi, ale mało ludzi narazie... Jesteśmy przed samą sceną. Kilka przepchnięć, popchnięć i stoimi przy barierce. Kilku z nas śpi, ale już snem spokojnym i wyczekującym. Pozycje zdobyte. Koło nas Słowak z autograłem Flea na ręce. Spotkał go spacerując po Pradze i ma zdjęcie, więc wierzymy. I zazdrościmy mu bardzo, ale jest miły i nie rżnie Bógwiekogo, więc jesteśmy również mili i doceniamy. Włoszki dwie jedna ładna, druga nie. Ta ładna dalej, ta nie się o mnie opiera, bo napierają na nią Węgrzy. Jestem w stanie entuzjazmu - nie przeszkadza mi to. Po drugiej jacyś Polacy. Przeważają Polacy. Czesi chyba siedzą w sektorze dla wapna, bo ich jak na lekarstwo chociaż to Praga. Czekamy.
Saport. Murzyn raper. Dizzy Racal czy jakoś tak. Śmieszny i wesoły, ma czapeczkę krzywo i się cieszy, a my z nim razem. Spodobaliśmy się mu i cały czas do nas rapował. My ani ani go nie rozmumiemy, ale jest radość i braterstwo. DJ jedzie z samplami w rodzaju 'Smels like teen spirit' czy 'Seven Nation Army", więc zupełnie to wszystko fajne żeby się rozgrzać. Kończy w sam raz. Jeszcze chwila i zacząłby nas irytować, a tak zszedł i będziemy go mili wspominać.
Techniczni na scenie. Łukasz poznaje każdego. Drze się do nich po nazwiskach. Fan, który kocha technicznych swojego zespołu kochanego to jest dopiero fan.
Są. Wstęp i 'Can't Stop'. Jestesmy po 'stronie Flea'. Blisko, strasznie blisko. Popadamy w histerię. Taką ala wcześni Beatlesi. Kwiki, piski, podskoki. Już nie da się być bliżej. Kiedis w czarnej koszuli i krawacie, John identycznie jak w teledusku do Dani California (faza współczena...), Chad w tym swoim mundurku a Flea w takim gejowatym, różowym wdzianku. Raz po raz podchodzi. Wpatrujemy się gitarę jak zahinotyzowaniu. Bo każdy wie jak oni bardzo potrafią grać, ale jak się to widzi to tak z 4 metrów to naprawdę, no...
Spodziwałem się i byłem przygotowany na fałszowanie Kiedisa. Bo Kiedis na żywo lubi se zafałszować. I na początku faktycznie, ale potem przestał. Serio. Śpiewał czysto, pięknie i zgrywał się idealnie z chórkami Frusciantego. Ależ mnie to zachwyciło!!!
Nie umiem wymienić tego w kolejności i z sensem. Byłem w ekstazie. Gdzieś na początku 'Dani California' i to solo... 'Scar Tissue', 'Charlie', 'Tell Me Baby' i coduwne '21th Century' z nowej płyty. 'Throw away your television'. Długie i rozbudowane. Z basem który słychać gdzieś w jelitach. Patrzymy na siebie zachwyceni. Szalik. Szalik polski. Na nim jakieś napisy. Rzucamy na scenę. Doleciał. Flea, weź go, weź go, k...., weź go...!!!! Wcześniej Kiedis krzyczy 'I know there is Poland in da haus'. Kolejny kwik. To jest nasz koncert. Czesi to statyści.
'Me And My Friends'. Czekałem na to. Jedyna rzecz z tych naprawdę starych, którą grywają. I piosenka, która jest dla nas jak hymn. Me'en'myme'en'myme'en'myme'en'my frieeeeeends. Pogo. Orgazm przy tym to zupełnie nic ciekawego. Krzyczymy ze szczęścia.
'Wet Sand' z nowej płyty. Zaskoczenie. Miłe. Można odpocząć. I znowu solo. Zawsze jest solo.
Atmosfera. Każdy każdemu pomaga i każdy się uśmiecha. Jakbym zaczął opisywać to zabrzmiałoby jak tandetna idylla. A jednak. I wreszcie - rockowy koncert na którym są ładne dziewczyny. I nie są ubrane na czarno i nie malują twarzy na biało. Normalne. Miła odmiana. Cały czas ochrona podaje kubki z wodą, a że na nasze ręce głównie to i pić nam się nie chce. Jakaś Czeszka zna wszystkie teksty i śpiewa. Nie fałuszuje, ale wydaje ultradźwięki. Szybko się przyzwyczajam.
Podniósł. Tamer, którego to szalik był o mało nie zemdlał. Flea podniósł, pomachał i zawiesił na wzmaczniaczu. Tam został do końca. Przeszliśmy do historii. Małej historii, ale kto by się tam przejmował. Polscy kibice pokazali w Niemczech klasę. I myślę, że wreszcie teraz Red Hoci przyjadą do Polski, bo jako fani pokazaliśmy klasę. Ale se kadzę. No ale co mi tam. Szalik na wzmacniaczu. A potem flaga Tyskiego (tak!) też rzucona przez nas, chociaż przywęrdowała z tyłu.
'Don't Forget Me'. Ballada z 'BTW'. Piękna. John przechodzi na naszą stronę. Klęka i gra solo. Matko. Takie solo, że można się było popłakać i nie wykluczam, że się popłakałem.
Skąd oni tak umieją. Są starzy już. Ale te wszystkie skoki, wyskoki, wykopy, to jest naprawdę. Frusciante każde solo gra tak jak na teledysku do 'DC'. Cud, że oni na siebie nie wpadają. Flea podskakuje, Kiedis tańczy. Cały czas. Kondycję mają lepszą niż polscy piłkarze. Bo tak jest do końca. Do ostatnich minut. KOSMICZNA ENERGIA.
Rozbierają się sukcesywnie. Widzieliśmy dupę Flea. Wow.
Bis. Wychodzi Chad i gra solo. Numer z pałką odbitą od werbla. Śpiewamy ole ole ole do rytmu. Nie wiem jak można tak grać. Perkusja to dla mnie zawsze trochę tajemnica. Może ewentualnie Ulrich, ale sorry, co to jest za zespół ta Metalika?
Potem 'Under The Bridge'. Nie wiem jak to opisać.
Wstęp i 'Give It Away'. Chyba 10minutowe. Rozbudowane do granic możliwości. Orgazm.
Koniec. Chad ubrany w polską flagę schodzi ze sceny. Tak sobie myślę, że myślał, że to czeska. Wiem już od Ahmeda, że przegraliśmy 0 do 1go i cieszę się, że w Pradze wygraliśmy. Nieoficjalny, Samozwańczy Tytuł Najlepszej Grupy Fanów.
Koncert życia. Jedno z wydarzeń życia. Potem dzika noc w Pradze. A w pociągu spotkanie z tymi z Warszawy. Jeden z nich złapał pałkę Chada. Dotykaliśmy i pobraliśmy kosmiczną moc. Będzie dobrze.
P.S. Niedługo dam zdjęcia. Fajne zdjęcia.
Enobezprzesady. Są nazwiska muzyków, tytuły piosenek, więc myślałem, że oczywistość oczywistości. Ale gdyby nie, to był to zespór Red Hot Chili Peppers.
XD estiej, załamałeś mnie XD
można nie lubić. ale nie wiedzieć kto to Flea?
ja na poczatku myslalam ze katon mowi o koncercie na ktorym on zamierzal grac :p
Qufa, jak ja żałuję, że mnie tam nie było. Niepotrzebnie czytałam post Katona. Niepotrzebnie. Tak to sobie mogłam wmawiać, że było pewnie nieciekawie...A tak...Ech, szkoda gadać.
cienkie bolki jestescie ;> juz po tym jak padlo nazwisko Fru wszystko bylo jasne. poza tym - Katon dosc czesto powtarzal, ze sie na Red Hotow wybiera [;
Mnie codziennie zalewał lawiną informacji o RHCP. Ależ się cieszył jak już pociągiem do Pragi jechał. Napisałem, że mu zazdroszczę i obiecałem że prześlę mu wynik meczu Polska-Niemcy. Niestety przegraliśmy ;] Ale jak Mateusz do mnie zadzwonił to ani słówkiem nie wspomniał o futbolu, tylko RHCP i pierwsze wrażenia. Orgazm Na Stojąco. Liczę że na Open'erze będzie jeszcze lepiej. Aj aj!
Ależ ta podnieta powoli schodzi.... A jak zejdzie to się Open'er zacznie, żyć nie umierać =D
no no Katon...
popłacze sie zaraz
wiesz, caly czas sie odgrazaja, ze kiedys zagraja i u nas ;P
eee
nie wierze w garbate aniołki Oo
Myślę, że po pokazie szalikowo-flagowego oddania jaki im zafundowaliśmy to juz musza...
No ja tak na koncerty nie jeżdżę, bo w mojej okolicy jakoś nic nie organizują, ale byłam na koncercie Farben Lehre, Strachy Na Lachy i jak narazie to już wszystko..
Ja w ostatni wtorek bylam na Tracy Chapman w Kongresowej. Naprawde udany koncert. Kobieta niepozorna, skromna. Normalna. Zgrana z zespolem. Wychodzila i schodzila razem z nimi (zreszta bardzo dobra ekipa). Nie zachowywala sie jak gwiazdeczka.
Z Ryśkiem wczoraj byliśmy na Yeah Yeah Yeahs w Warszawie. Klub Proxima, niewielki jak na warszawskie warunki. Tym bardziej zdziwiony bylem iloscią osób, które się wcisnęły do klubu. Gigantyczne kolejki do baru, piwo po 7zł i brak miejsc siedzących dla spóźnialskich. Pierwsze wrażenia nie najlepsze. Zmęczeni podróżą, przesiąknięci deszczówką musieliśmy pogodzić z naszym nienajlepszym losem. W końcu czego nie robi się dla takiego koncertu?
Supporty:
1. Imaad Yassif (jak się później okazało: basista YYYs). Wyszedł z gitarą akustyczną na scenę, zaśpiewał kilka ballad a la Damien Rice. Przyjemne. Nie ukrywam. Dobre wrażenie, ale publiki nie rozgrzał.
2. Los Trabantos - jak nazwa wskazuje, zespół z Polski xP Cztery kobitki i koleś na perkusji. Tragedia. Brak umiejętności wokalnych, nie został nam zrekompensowany w postaci ładnych dziewcząt na scenie. Teksty ubogie, rymy typu: "A Misio fiku-miku, narobił w teczkę siku". Odradzam.
3. Gwiazda wieczoru: Yeah Yeah Yeahs prosto z nowojorskiej sceny. Polska to dzicz dla takiego zespołu. Nic dziwnego, że Karen ubrała się w strój przypominający cyrkowca. Swoim zachowaniem przypominała lwa miotającego się po scenie. Pluła efektownie wodą, tarzała sie po deskach. Nakładała maski, chusty, wycierała się ręcznikami, po czym rzucała je na dziką publiczność.Koncert zakończyła rytualnym zniszczeniem mikrofonu, którym uderzała najpierw uderzyła kilka razy po scenie, po czym zgniotła go podeszwą swych buciorów. Istny zwierz sceniczny. Wokalnie: duży plus. Przy takim wydzieraniu się 3 razy w tygodniu, powinna mieć solidną chrypkę. Niemniej jednak gratulacje dla Karen. Udany występ. Zinner cudowny na gitarze, Imaad na basie nie szalał. Co innego perkusista: cały koncert zagrał z jedną pałeczką, resztę nadrabiał lewą rekę. Efekt kosmiczny. Brawa, Brawa!
Zdjęcia później!
w trojce dzis wieczorem byla chyba relacja z koncertu. ale nie sluchalam, bo mi sie zrobilo smutno.
a mama nazwala yyy milym zespolem. trafniej nie mogla. TICK TICK TICK.
Wiecie, jak nie ma specjalnych zdolnosci woklanych, to musi rzucac sie po scenie i zakladac maski Niezbyt lubie Karen O., niezbyt chcialbym na koncert YYYs jechac, no ale fajnie ze Wam sie podobalo.
Po "Show Your Bones" nie można jej odmówić zdolności wokalnych. Drugi album jest zupełnie inny niż pierwszy. Mniej agresywny, mniej surowy. Karen przekonała mnie, że potrafi śpiewać. Wszystkie kawałki są zdecydowanie spokojniejsze, chociaż dalej są energetyczne i mają dużą siłę ekspresji. Gitara bardziej melodyjna, no i przede wszystkim zwrot o 180 stopni pod względem wokalu. Image sceniczny pozostał jak po pierwszej płycie. Dzika, nieposkromiona, wiecznie żywa, energiczna i wesoła. Ach ten śmiech. Potrafiła śmiać się w połowie piosenki, a potem kontynuować ją bez żadnej nutki zachwiania. Doskonały balans między "wrzaskiem" a "śpiewem". Wszystko było wyważone. Koncert jak najbardziej udany ;]
Mam cichą nadzieję, że uda mi się do Gdańska dojechać przed 25 września godziną 21:00 bo wtedy w Negatywie Kombajn gra.
Cholera, to może ja jednak zostanę trochę dłużej...
A YYY's nie odżałuje jeszcze długo. Wyrównaliście rachunki za tych White Stripesów na których was nie było =P Dobrze, że jestem do przodu o RHCP, hehe.
Hehe.
Ale za to ty nie odżałujesz naszego spotkania z Piotrem Stelmachem po koncercie (jak nie wierzysz, to sprawdź zdjęcia!). Dzięki temu mamy wejściówki na koncert I Am X albo na Kombajn w Trójkowym studiu. Se se se...
A tam Stelmach to tylko Stelmach =P Ale możecie mu coś tam szepnąć o mnie przy następnym spotkaniu na temat jakichś ewentualnych biletów - bo ja nigdy nie wygrywam nic.
trzeba mu było dać adres forum. wszedłby zobaczył i powysyłał bilety kazdemu powyzej 1000 postów
Dobrze kombinuje. Najlepiej w wariancie za kazde rozpoczete 1000 - jeden bilet ;)
Idziemy, idziemy. Stelmach jeszcze mówił coś o koncercie I Am X w trójkowym studiu. Też się wybierzemy.
Ale chyba nas jeszcze po drodze czeka ¡Forward, Russia! w klubie Punkt. Zobaczymy czy z wejściówkami pójdzie równie łatwo jak z płytami ;]
..no i za co mnie taka kara spotkała że w Wawie nie mieszkam...jedyne co do nas dociera w ciągu najbliższego miesiąca to Abracadabra gothic tour 2006.....yh...:/
a ostatnio to tylko bieszczadzki koncert sdm mnie spotkał...i wyminął w sumie...
Ostatni koncert na jakim byłam to koncert grupy Ira, która to grała z okazji święta mojego miasta. Trwał 2 godziny, a atomsfera była po prostu świetna! Skakałam tuż pod sceną, poznałam kupę fajnych ludków Szkoda, że takie imprezy zdażają się raz na rok -> czyt. "zalety" mieszkania w małej dziurze zabitej dechami (Przemyśl).
O. Ira wczoraj u mnie na gminie grała.
Do piątego utworu czułem się jak barierka, o którą rozbijają się pogujący ludziska.
Po piątym doszedłem do wniosku, że ludziom często zdarza się ucierpieć na barierkach i sam się dołączyłem.
Zwątpiłem, kiedy przybyli fani moshu. To nie dla mnie ;]
Sam zespół wypadł bardzo dobrze. Żadnych smętów, bycia emo czy coś - kopali prosto w krocze ;)
!Forward,Russia! 22.09.2006
Na supporcie CKOD. Napiszę krótko, bo ciezko jest pisac na laptopie z austriacka klawiatura. Calosc oceniam pozytywnie. Cool Kidsi zagrali przyzwoicie, jedyne zastrzezenia dotycza dlugosci wystepu ktory trwal mniej wiecej 30 minut. Gwiazda wieczoru czyli !Forward,Russia! to kwartet muzykow z Leeds grajacy disco punka - polaczenie Bloc Party i The Rapture. Ubogie umiejetnosci wokalne frontman nadrabial swa zywiolowa postawa, szczegolnie upodobal sobie kabel od mikrofonu ktorym nieustannie sie oplatal, wykonywal dziwne ruchy rekami, rzucal sie od jednego glosnika do drugiego. Chlopak ma swoj styl, to nie ulega zadnym watpliwosciom. Cala sekcja rytmiczna czyli perkusistka i gitarzysci zagrali naprawde ostro, muzyka szybka i energiczna, publika szalala. Koncert oceniam jak najbardziej pozytywnie, zaluje tylko ze tak malo osob przybylo na ten wystep. Kolejny dowod na to, ze taka muzyka nie cieszy sie w Polsce zbyt wielka popularnoscia. Udalo nam sie porozmawiac troche z wokalista FR, ale bariere stanowil silny angielski akcent, niemniej jednak zamienilismy z nim kilka zdan, chwalil piwo Tyskie, a my zalowalismy ze nie wzielismy plyt FR by zdobyc cenny autograf.
O tak, o tak...
lepiej Katon opowiedz jak tam na kombajnie bylo...
W końcu nie było, ze względu na pewien splot okoliczności =)
A na Babyshambles ktoś sie wybiera?
No ja.
a masz bilet? bo ponoć juz sie nie da kupić...
jeżeli masz jakiegoś znajomego, który nie chce iść, to ja chętnie przechwyce
Da się jeszcze, da. Chyba. Mam nadzieję. Aaa.
były
uffff;)
teraz, żeby tylko nie odwołali...
A po ileż bilety są jeśli można wiedzieć? Rozważam, rozważam, a Mateusz miał mnie tu skutecznie przekonywać, bo nie znam Babyshambles. Nie wiem czy mnie finansowe będzie stać.
a w piątek idę na koncert Kombajnu w trójkowym studiu [jedna z wymiernych korzyści znajomości z Piotrem Stelmachem ] zazdrościć!
75 zł
warto
oj warto
żeby tylko Moss im zespołu nie rozwiązała... zebrało się jej na odwyki akurat teraz, kiedy w Polsce maja grać!!!
On wogóle spantoflał coś...
Ale jeśli będą to myslę, że będzie naprawdę fajnie. Bilety powinny być jeszcze jakiś czas, jakkolwiek długie zwlekanie moze być ryzykowne... Zostało coś ok. 170 z 1000.
Hm... Kurczka, myślałem że się w 50 zł zmieszczę. Nie chcę zwlekać, ale zawsze jest opcja wygrania biletów w Trójce (zapewne podwójnych!). No nic. Doherty nie jest dla mnie aż takim autorytetem muzycznym, żebym zaraz musiał lecieć na koncert Babyshambles. Poczekam. Spróbuję zdać się na traf szczęścia.
Właśnie wróciłam z koncertu Hurtu (Hurta?). Nie lubię ich, ale koncert był na DSach i do tego za darmo. I muszę przyznać, że się wybawiłam jak już dawno się nie bawiłam. Zagrali naprawdę fajny koncert - bez tych wszystkich fochów, które towarzyszą z reguły występom "gwiazd". Kumpel pokazywał dupę ze sceny. Podobno wokalista (jak mu tam...) też pokazywał. I ogólnie było super i ekstra i wydałam tylko 30 zł.
Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach - 20.10.2006 - Trójkowe Studio im. Agnieszki Osieckiej
Koncert w kameralnym gronie, kilkadziesiąt osób. Materiał z nowej płyty świetny, dopieszczony, teksty dziwaczne, ale ujmujące. Jestem pod wielkim wrażeniem. KDZKPW nic nie traci ze swego uroku grając żywo, mocne brzmienie, rewelacyjny wokal. Jedna z wielkich nadziei polskiej alternatywy jest w wielkiej formie. Panie Cieślak, dziękujemy!
Macie tu kilka zdjęć:
http://img333.imageshack.us/img333/4803/dscf7473ku1.jpg
http://img281.imageshack.us/img281/4913/dscf7588ne1.jpg
http://img306.imageshack.us/img306/9861/dscf7623bt5.jpg
zaraz zaraz
czym ty mi tu oczy zapychasz
gdzie sa zdjecia mojego bardzo ulubionego wojtka i rownie ulubionego mateusza?!
Deficyt na takowe zdjęcia, bo Wojtek włosy ściął, a ja zgoliłem brodę. Wstyd się teraz na forum publicznym pokazywać.
skromnyś xP
Nie podsycaj ciekawości Doroty, bo jej nie zaspokoisz, jak zdjęcia nie pokażesz.
Fotki z koncertu dostaniesz wkrótce, trzeba najpierw zrobić selekcję. Wrzuciłem tylko zajawkę,
gdzies mam to zdjecie co kazales mi do avatara wrzucic, myslisz nadaje sie?
dobra, to przekaz Izie ze jej groże! chce mieć wszystkie zdjecia!
jestem juz wystarczajaco zaciekawiona i niezaspokojona!
lubie ogladac ladnych chlopcow w internecie. spelnilibyscie chociaz takie male marzenie 12latki ;(
http://www.rozrywka.trojmiasto.pl/info_imp.phtml?id_imp=81708&miesiac=
jutro - Olaf Deriglasoff + Kości + Creep. wjazd za dyche. kewl [;
http://forum.mp3store.pl/index.php?showtopic=10786&pid=111813&st=0entry111813
Katon, napisz o tym jak koncert odwołali, bo prawie podłogę zawaliłes skacząc
Byłem na Myslovitzu w Rotundzie. Zagrali prawie całą nową płytę, mieli zacząć grać stare rzeczy, wszedł pan, powiedział Rojkowi coś na ucho, powiedzieli, że straż na dole i podłoga może się zawalić, więc zaczną grać wolne. Pograli, ale i tak my skakali, więc przyszedł znowu pan, Myslovitz zeszło, potem wyszło z panem i pan powiedział, ze chodzi o nasze bezpieczeństwo i że odda piniondze, ale straż, podłoga, wicie rozumicie. No i Rojek powiedział, że nas kochają i następnym razem zagrają o godzinę dłużej. No. Super było =D
no i kurde, dziecko szczęścia
na koncercie był? był
fajny zespół był? był
kase oddali? był
nie ma to jak zjeść ciastko i mieć ciastko
A może by tak na Kooksów do Berlina? 4 grudnia... Szaleństwo? A może jednak by tak zaszaleć?
bilet na sam koncert tani bo 56 pln. ale pewnie dojazd + piwo i zarcie do goebbelsów to bedzie jakieś 300 zeta. nie ma bata. gdybym wiedzial miesiac temu....
za to sobie o tciof zachaczę w uchu niedlugo bedzie ;d
szaleć to ja moge zawsze
jak mam kase
ale już ni mom, na buty wydałam
polazlem na Akurat wczoraj. bo tanio, bo stara ekipa do picia i wyskakać się musialem. fajnie bylo. nawet support nie zawiodl(sopocka Ćma), pozatym ze bas za bardzo dawal po uszach Bujać to my, panowie szlachta!
Muchy + The Car Is On Fire i Artur Rojek jako gospodarz wieczoru. Aj aj! To już dziś! Idziemy z Ryśkiem, będą zdjęcia, będą autografy. Możecie zazdrościć xP
(nieobecni fizycznie, mogą być obecni duchowo. Słuchajcie dzisiaj offensywy w Trójce)
http://muzyka.onet.pl/0,1460310,newsy.html Zabierać tego wisniewskiego muzyki prawie-powaznej i oddać Red Hotów ;[
Jezu. No chociaż u Pendereckiego trzeba było zamówić. Albo u Kilara. Jak już poważny utwór to niech to będzie poważny utwór. Wstyd mi strasznie. Rubik to się nadaje na 200lecie Starachowic może. I te porównania z Gershwinem. Śmieszne.
Przynajmniej się wydało że Rubik to lekka, ludyczna rozrywka. A nie jak twierdzą różni napinacze intelektualna pożywka dla wybranych :}
wrzucajcie zdjęcie:D
ja wczoraj słuchałam rzeczonego koncertu w radio. naprawdę piękny oby więcej takich.
Ej, ma być gdzieś w necie ten koncert?
1. Koncert TCIOF. Oceniam bardzo pozytywnie, o wiele lepszy od listopadowego w Hybrydach. Dobre nagłośnienie, znośne wokale, dziwne miny Borysa, naćpane oczy Kuby, brakowało mi tylko instrumentów klasycznych, ale i tak było pięknie. Zaczęli od świetnego openera T.C.I.O.F.E.M.I po czym zaraz przeszli do absolutnego killera "Ex Sex Is.....". Wejście smoka. Jacuś tym razem się postarał, Neyorkewr i Such A Lovely zaśpiewał całkiem przyzwoicie (ale przez brak trąbek i skrzypiec te utwory tracą sporo ze swego klimatu). Na uwagę zasługuje jeszcze genialne gitarowe intro przed spokojnym, onirycznym"JW Construction".
2. Muchy. Najlepszy polski zespół bez kontraktu? Zagrali "Miasto Doznań" (wow!) i "Galanterię" (fa na na na...). Występ dobry, lecz krótki. Myślałem, że będą grali dłużej. Chłopaki zasługują na kontrakt i mam nadzieję, że tym występem przekonali panów z najlepszych wytwórni płytowych, którzy licznie zjawili się na koncercie.
3. Niespodzianka wieczoru. Artur Rojek akustycznie w akompaniamencie skrzypiec, fortepianu i harfy (!). Dwie niesamowite, delikatne ballady w jego wykonaniu poruszyły chyba całą widownię i wszystkich radiosłuchaczy. Ten człowiek jest naprawdę wielki, jadę na OFF Festiwal w tym roku, nie ma bata.
4. Rozdanie nagród dla gości wieczoru, czyli każdy artysta dostaje szczotkę do zamiatania w kolorze płyty (lub EPki) wydanej w roku 2006.
5. Pani Szydłowska
Grimson, przykra wiadomość (nietylko dla Ciebie), pani Agnieszka jest w ciąży. I tak z Wojtkiem stwierdziliśmy, że jest piękna. Mamy z nią zdjęcie (sialalala) i z jej synem, który jeszcze w brzuchu siedzi.
6. Wywiadu z Gackową nie było. Była zbyt zajęta, chce się umówić na ten tydzień, podczas gdy ja nie mam czasu. Eh.
http://img513.imageshack.us/img513/9718/dscf8742vy1.jpg
wiedzialem, ze to nie bedzie koniec niespodzianek.. :]
http://teledyski.onet.pl/0,1865440,0,1,teledyski.html
http://teledyski.onet.pl/0,1865480,0,1,teledyski.html
http://teledyski.onet.pl/0,1865489,0,1,teledyski.html
http://teledyski.onet.pl/0,1865455,0,1,teledyski.html
ciekawe czy wrzucą reszte.. bo nagrywali caly przeciez.
10 minut much lepsze niż caly TCIOF. takie jest moje zdanie. ale przeciez tylko mnie wkurwia ten wokal. co oni mu w dziecinstwie jaja w imadlo wsadzili?
nie tylko Ciebie
każdy zespół power-metalowy chciałby takiego wokaliste :}
A ja się przyzwyczaiłem i nawet lubię. Ale faktycznie na żywo bywa różnie. Jego tembre mi się osłuchał i nawet doceniam, ale nie doceniam fałszó i zachwiań głosu. Oni wszyscy śpiewają na granicy swoich skal. A nawet poza granicami. I stąd problemy.
Ale, o Boże, Dejnarowicz robi jedną straszliwie nieprofesjonalną i utrudniającą śpiewanie i przede wszystkim utrudniającą radykalnie dobre wyglądanie na scenie i zawadiacką prezencję - wiem, bo mam to sam, ale mi wolno jeszcze. Otóż - ja pie...... on co chwile zerka na gryf jak śpiewa. Nie ma tego w palcach! Ja z gitarą też tak mam, ale z pianinem broń Boże! Powinien ćwiczyć dzień i noc! Robi to w Cranks, które przecież musiał zagrać miliion razy w życiu!!! A on tego nie ma w rękach, zerka przy każdej zmianie chwytu, lekko zalękniony i wtedy śpiewanie jego cierpi na tym okrutnie. O rany.
A Gacek nie wymawia rrrrr. Częste u wybitnych osobistości =>
przesłuchałam jeszcze raz Otto Pilotto i się popłakałam. chyba w życiu nie słyszałam czegoś tak pięknego.
Ale wniosła coś do polskiego światka. Jakiś lans, podejście do muzyki, zerwanie z hipokryzją dotyczącą podążania za modą, etc.
No właśnie - w tym problem. Ona nie jest sama w sobie kontrowersyjna. Została obwołana kontrowersyją, bo nie wstydziła się pisać, że lubi być modna i interesują ją najnowsze trendy w muzyce. Ot, taka polska choroba, żeby tym gardzić.
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=20715&w=55392980
ABO i ich album "Der Dang Der Dang" to jedna z najbardziej niedocenianych płt minionego roku.
Psapp znam jedynie z utworów zasłyszanych w Programie Alternatywnym.
Termin odpowiada. Idziemy? ;>
Dziś w B-sidzie gruba biba się kroi. Indie Riot Night jubileuszowa - impreza rok już funkcjonuje. Będą Phantom Taxi Ride na których zwróciłem uwagę już w czasie konkursu openerowego. Mieli superfajnego hita (chociaż wtórnego) i można se go teraz posłuchać (szkoda, że w troszkę słabszej wersji niż tamta...) http://www.myspace.com/bsideclubkrakow A potem indie dicho ma być i jakieś atrakcje. Jedną z nich ma być to, że Kucińska zapuści swój set. I jakieś płyty pono... No nie wiem, trzeba iśc, szczególnie, że za 6 złotych cała zabawa.
Ja ostatnio do koncertow mam strasznego pecha. Mielismy jechac na Blade loki to zmotoryzowanemu kumplowi nie pasil termin ( pociagiem do Czestochowy to prawdziwa katorga :/ ). Wczesniej juz nawet jechalismy na COMA'e do Opola, ale jakims dziwnym trafem na swiezo budowanej obwodnicy skonczyl sie asfalt i chlodnica troszku sie przestawila. Jedynie w czerwcu i lipcu zaliczylem kilka wiekszych imprez jak TOOL, festiwal Nie zabijaj i Castle Party w Bolkowie. To chyba tyle.
Kurcze, ale Dejnarowicz jest maaaaały.
i w dodatku sie spóźnili na after party.
chciałam powiedzieć iż koncert Red Hot Chili Peppers w Chorzowie uważam za udany, acz nie rewelacyjny. zobaczyłam i usłyszałam na żywo jeden z moich ulubionych zespołów i jest fajnie. nie zagrali under the bridge ani give it away co automatycznie zaniża ocenę. na plus californication, by the way, power of equality, velvet glove. generalnie spoko, ale bez ekstazy.
Mateusza Tonderę proszę o niewypowiadanie się na ten temat=D
edit: a, no i przecudowne improwizacje na plus.
W sumie się nie dziwię, że Ci sie podobało
Moje wrażenia to inna historia,aczkolwiek oceniajac w miare obiektywnie wydaje mi się, że koncert lepszy niz rok temu w Pradze... główną różnicę stanowi moje nastawienie
Lubię Soul To Sqeeze
Zachodząc temat z innej strony to cholera mogli zagrac jakos bardziej przełomowo... w sensie no rany pierwszy raz w Polsce, po wielkich walkach, nareszcie, 60 tysiecy ludu w części okupujacego to wydarzenie krwią czy czatowaniem od 6:30... Koncert powinien byc dłuższy, bardziej przekrojowy, z wiekszą inwencja, a nie mniej lub bardziej wierna kopia zeszłorocznych setów. Źle nie było, ale pozostawili niedosyt. Nie we mnie, ja mam dość.
Peppersi. Tak własciwie to stalam pod stadionem. Szkoda mi bylo tych 'paru groszy', zeby wykupic bilet. No bo Peppersów to ja mogę i w domu posłuchac. I poza domem. I wszędzie, szkur. A tak sobie posiedzielismy na Polach Marsowych. I było milusio. I zaoszczedzilam. Raczej nie preferuje takich koncertow. Sa za drogie. A ja jestem materialistka i snobką, w kazdym tego slowa znaczeniu.
A teraz to ja powinnam na Ridlowke sie wybierac. A z Tychow do Kostrzyna, na woodstock. A tu trzeba w gory jechac. W ogole jakos brak mi w tym roku czynnikow sprzyjajacych. Jakichkolwiek. Ani kasy, ani ekipy, ani namiotu. Wszyscy porozjezdzali sie po swiecie. Cóż. :/
ciekawy ten Twój snobizm
lilith, ubieglas mnie w mysli:]
Byłem na małym, kameralnym koncercie muzyki irańskiej i było świetnie. Spędziłem dwie miłe godziny.
Warszawa ma jednak swoje zalety.
Hm, to ja jakiś czas temu byłam, również w Warszawie, na kawałku koncertu muzyki celtyckiej. Interesujące ^^ Tylko trochę zmarzłam.
Z taką filozofią to nic w życiu nie należy robić. Chwile są bezcenne, i tyle.
Hmmmm. To co jest warte AŻ 160 złotych?
Abstrakcja- współczuję.
i w końcu widziałam Of Montreal na żywo, jedno z ulubionych wspomnień z Londynu i chyba mam nowy ulubiony zespół (i nowy ulubiony koncert ). jak kolorowo, ile pomysłów (kilka piosenek to takie mini przedstawienia, a to Kevin walczył, a to ciemna postać dawała coś czerwonego publiczności, innym razem pojawiał się sfrustrowany elegancki pan z gazetą... i wszystko na miejscu). no i w końcu ile energii. Kevin tańczył, skakał, darł się publiczności z przodu w twarz, kopał butelki z wodą. reszta też nie przynudzała. muzycznie czasem mnie ciarki przechodziły i myślałam sobie czy naprawdę słyszę to na żywo, ale na początku przeklinałam warunki nawet stojąc pod sceną (hoho, nie tylko w Polsce takie problemy).
ogólnie, it was definitely beautiful not realistic.
Nie zrozumieliscie mnie. Chwile SĄ bezcenne! Nie zaprzeczam. Ale ja jestem mloda, mowiac dobitnie, na utrzymaniu rodzicow. Nie stac mnie na KONCERT, zwykly koncert w cenie prawie dwustu złotych. Koncerty i panująca na nich atmosfera jest nie do opisania, muzyka jest piękna, bezcenna, zgadzam się. Nie mam jednak jednego, wytypowanego, ULUBIONEGO zespołu ani wokalisty, a jesli, to przewaznie są to ludzie, ktorzy nie zyją od lat. Gdybym miała taki zespół, dałabym z pewnoscia i nawet 500 zl , zeby ich zobaczyc. Ale peppersi? Moge ich miec na mp3, na komputerze, wszędzie. Z resztą postałam pod stadionem. Posłuchałam. Na wejscie rzeczywiscie bylo mi szkoda kasy.
Preferuje jak powiedzialam, nieco tansze koncerty i festiwale. Te w granicy 5 dych. Na razie.
Nie wspolczujcie. Wazne, ze Wy sie dobrze bawiliscie. Swiat dziele jasno na ten materialny i emocjonalny, swiat uczuc. Pieniadze sa wazne, owszem. Ale nie miejcie mnie znowu za taką, co by dla kasy poszła kraść i zabijać, a wspomnienia wyrzucała w kąt lub zapijała TANIM winem. Nie, taka nie jestem.. wlasnie probuje Wam to uswiadomic. Najpiekniejsze chwile przewaznie nic nie kosztują..
zaplątałaś się.
No to było powiedzieć, że Cię nie stać, to nie jest żaden wstyd.
Ja Abstrakcję trochę rozumiem, zwłaszcza w części dotyczącej braku pieniędzy i tutaj:
Abstrakcja-> chodziło mi o to, że przeczysz sama sobie. najpierw żadne wspomnienia nie są warte 160 zł, a potem jednak znajdują się takie, które są warte więcej.
eh, nie dość, że nikt Cię nie potrafi zrozumieć (chociaż najwyraźniej Przemek się znalazł ;>), to jeszcze i Ty innych. a to zonk.
hahaha.
koncert RHCP przeminie i zostaną tylko wspomnienia. ale inny koncert, Twojego nieistniejącego ulubionego zespołu- z pewnością by nie przeminął
A na Fisha ktos sie wybiera? [dostalem spam z pg i szpanuje rozeznaniem xD]
Muchy przed Editorsami
a właśnie mi się przypomniało - byłem na acid drinkers niedawno. nigdy specjalnie za tym zespołem nie przepadałem, ale przyznam szczerze, że zagrali przynajmniej poprawnie, ba nawet stwierdzam, że kilka kawałków jest pytnych;>
na sam support moglbym sie wybrac, ale nie za stowe ;D
no to super! bedzie podwojnie fajnie
Pasuje jedno do drugiego jak pingwin do desku surfingowej, ale w sumie nie ma co tak do tego podchodzić. Będą dwa fajne koncerty.
Ja jestem biednym dzieckiem, bo nie byłam nigdy na prawdziwym koncercie... nie liczę tych typu Dni Morza, czyli Doda i Mandaryna, czy jakieś Top Trendy co ostatnio było, nawet nie pamiętam zespołów co na nim grały. W każdym razie mieszkam 3 ulice od parku i łupali mi do 22 niemal.
Ale za to, ostatnio byłam w amfiteatrze na małym koncercie muzyki filmowej . Nawet Vadera widziałam. Coś pięknego, taka orkiestra na żywo...
Wczoraj na przedostatnim koncercie Myslovitz przed roczna przerwa. 'Krakow' (wersja z Grechuta) rozwalil mnie do tego 'To nie byl film', jakas bardziej hardkorowa wersja 'Peggy Brown'...no ogolnie bylo mega
Roczna przerwa? Kiedys byłam na ich koncercie. Z mamą. Wtedy kosztowali 10 zł....
No, chlopaki robia sobie roczna przerwe koncertowa. Dzisiaj jest ostatni koncert gdzies. Heh, a ja bylem za free ;p
to gdzies to brzesko, w ktorym mieszkam, a koncert uwazam za swietny, mimo ze nie przepadam za taka muzyka
Miałem iść na Riverside, ale wokaliscie siadł głos. 6 listopada drugie podejscie :p
ja mialem w czerwcu na Job For A Cowboy jechac, ale niestety nie mialem z kim
Dziś w mojej szkole byłem na koncercie grupy Old Jazz Band, która, jak sama nazwa wskazuje, grała nowoczesne techno.
Bardzo fajnie grali, choć musiałem znosić widok znudzonych twarzy widowni. Saksofonista grał na jedynym w Polsce saksofonie basowym, banjo sobie cichutko przygrywało, a trąbka się popisywała. Na pewno miło było tego posłuchać, tym bardziej, że lubię jazz.
Z utworów, które znałem, grali "What A Wonderful World" Armstronga, motyw z "Chicago" i coś Raya Charlesa, ale nie rozpoznałem. Nie znam się na tym.
Wczoraj na dzisiaj. Riverside z supportem [Totentanz + ISME.]
Całość zaczęła się od lekkiego obsuwu, wiec mogłem sobie obejrzeć bliżej gdański Parlament. Tak w skrocie: ojaciep... I 7,50 za browara - powariowali ;)
Support. Porządna dawka hałasu, momentami poukładane warstwy chaosu, ale całość przyjemna. Trochę odstawali od lirycznego wizerunku headlinera - jaki sobie wyrobilem po krotkim odsluchu plyt Riverside - wiec zdawalo mi sie, ze maja zadanie rozgrzac publikę, ktora z wolna bedzie stygla przy Riversidzie. Jakie bylo zaskoczenie, kiedy i oni rzucili ze sceny dudniącą, jazgotliwą bombę. Zaczęli od Beyond the Eyelids z najnowszej płyty, a potem było jeszcze głosniej. Z dyskografii wyciagneli chyba wszystkie swoje najcięższe, najbardziej czadowe kompozycje. Ale znalazlo sie i miejsce dla delikatnego, lirycznego 'Conceiving You' z refrenem zaspiewanym z publiką. Cudeńko. Jak zaczęli przed 22, tak autobus nocny łapałem za dziesięc pierwsza. Bardzo rozbudowany set. Swietnie zagrane, dobry kontakt z publiką, nagłośnienie - miodzio: bas wyrywal plomby z zebow ;)
A propo basu - nie wiedzialem, ze takie cuda mozna z nim wyprawiac. I jednoczesnie tak czysto spiewać. Jestem pod wrażeniem.
Warto było. Nawet za cenę połowicznej głuchoty i przeziebienia [smiganie w cienkiej kurtce przy temperaturze oscylujacej wokol zera - zly pomysl. nie robcie tego w domu]
Osobiscie musze stwierdzic ze Riverside jest jednym z najlepszych polskich zespolow koncertowych. Koncert w Gnieznie wspominam z lezka nostalgii w oku - niech wroca! ;p
Zauważyłem, że wokalista ewidentnie robi się na Stevena Wilsona. Klawiszowiec tez ;)
Tak a propos - koncert PT i Anathemy w Poznaniu juz niedlugo ;>
Miałem jechać, ale mam koło z analizy w tym dniu ><
Daj spokoj, Anal nie zając nie ucieknie ;c
ja chce zaliczyc pierwszy semestr xD
ja tez zawsze chce a z chodzeniem na koła bywa różnie. np. ostatnio nie byłem XD
Kombajn rozjebal z wielkim hukiem.
http://www.youtube.com/watch?v=N2F6uTpG1oc
W sobotę rozjebie bardziej. I do tego nie będą obok roznosić kotletów =D
Katon: Spytaj Zagańskiego czy nie bolą go kolana i skronie po koncertach
I jedna prosba. Zagrajcie lepiej niz Farel wczoraj.
Spytam =)
No postaramy się nie dać dupy. Szkoda, że was nie będzie, żeby to empirycznie potwierdzić.
a jak zagrał Farel?
Farel strasznie z dupy.
"Cześć jesteśmy Farel Gott, gramy supporty"
Serio tak powiedzieli? Ja o Farelu zdanie mam raczej dobre, jakkolwiek koncert słabszy mógł im się zdarzyć oczywiście.
Gramy półgodzinny set. Przed nami jeszcze Kid A. Myślę, że będzie fajnie.
raczej powinni powiedzieć. albo nie słyszałam.
powodzenia =)
Tez nie slyszalem ;p
Najlepsze jest to, ze Zagan niezla zwale mial z tego kawalka Feel, a na koncercie podobno byl wokalista tego wspanialego zespolu
Rowniez powodzenia zycze.
a tak przy okazji, kiedy epka?
tego, który po koncercie i tak nie pamiętał jak się nazywają?
pamiętał pamiętał
Danny Cavanagh zaprosil mnie na kawe (niestety nie wyszlo bo w glupiej Arenie nie ma gdzie wypic kawy po polnocy), dostalam od niego 2 buziaki xD, a z Jamiem przegadalam kilkanascie minut, podczas ktorych chyba z 4 razy uscisnal mi reke, natomiast technik stwierdzil ze jestem gordżes :) Narazie tyle, bo jestem w zbyt wielkiej euforii i musze to wszystko spisac, bo boje sie, ze mi emocje wywietrzeja.
Gig sie skonczyl tak wczesnie, czy zaczal tak punktualnie, ze o 1:30 juz nadawałaś? ;p
Anathema grala tylko 45 min :/ ale Jamie obiecal mi ze w przyszlym roku zagraja w polsce co najmniej 2h seta.
Matko, autentycznie http://youtube.com/watch?v=QXpzrKA80p4
/dzwonić jeszcze po karetkę, czy juz grabaża?
kto z warszawskich forumowiczow idzie w sobote na muchy do pretekstu?
No ja mialem iść, ale jednak jadę do domu..
A ja myślałem, że na Muchy/Hey kupię bilety spokojnie trzy dni przed koncertem, a tu już nie ma nic. Trzeba będzie polować przed klubem chyba. Dupa.
AAAAA
Muchy były świetne:D mam autograf Wiraszki lalala
i zapytalam go czy beda na Openerze i powiedzial ze bardzo mozliwe
Porcys kłamie, a Miasto Doznań to zżynka z Comy ;>
Byłam na Peji, WWO, Avril Lavigne, Dody (przez przypadek), Jay-Z, O.S.T.R. Z tych większych i ważniejszych to chyba wszystko ;]
Ja na wiekszosci z wyzej wymienionych bylabym glownie przez przypadek xD
Katą, byłeś na Wieprzach w swym rodzinnym mieście?
No ba, nie raz. Pies czy ryba, każdy ma grzyba!
Hyhy, ostatnio był koncert, moja kuzynka była bo jej fryzjer tam gra [nie mam pojęcia na czym], różne podśmichujki od tego czasu w domu krążą na temat zespołu Wieprze
Hehe. Zacytuj jakąś
Nie no bez żadnych konkretów albo nie pamiętam, ale chodzi ogólnie o nazwę i opcję wyjazdu na koncert fryzjera.
Ostatnio na Myslovitz, ostatni koncert przed roczną przerwą to wypadało iść.
W dodatku zniżkę miałam
[zartuje. poszłabym nawet bez zniżki , no].
Wczesniej to chyba był Kult . Albo Dżem... <; . Przestalam sie w tym orientowac...
Wypadaloby sie na Come wybrac w styczniu.
... a tak chciałam jechać do Warszawy na Dream Theater ;/ .
i do Wrocławia na One Love Sound Fest.
zawsze kiedy potrzebuje pieniedzy na wszystko, to nie mam ich na nic. ;|
shit happens.
Avril Lavigne?! omG. ;o
nie wygladasz na takiego starego
alkohol konserwuje
oł je!
Znajac Miska to siedzial u boga w barku i niezle mu podpijal xD
Byłem na muchach nareszcie. Było świetnie. Zagrali prawie całą płytkę(poza 111), kołobrzeg, wszystkie swoje angielskie. A na trzeci bis zagrali cover Mike'a Oldfielda XD Co im zresztą fajowo wyszło. Dużo lepiej brzmią we czterech. Po koncercie i opędzeniu się od szalonych piętnastek udało mi się z nimi trochę pogadać. Waliszewski powiedział, że nikt ich jeszcze tak naprawdę na opena nie zaprosił. Maciejewski powiedział, że nowy Drivealone będzie jak znajdzie trochę czasu, patrz jesień. Nowy basista stwierdził, że na co drugim koncercie mu mówią że do Cockera podobny. A Wiraszko w sumie nie mówił nic bo mu głos wysiadł niemal. Chory był jeszcze przed koncertem.
Mam plakat koncertowy z podpisami wszystkich czterech. Ba. Wiraszko dwa razy bo w połowie pierwszego flamaster wysiadł.
Piszczałeś pod sceną?
Też bym się kiedyś na Muchy przeszedł.
Od piszczenia to mi bębenki wysiadły. szczególnie przy 'nazywamy się muchy a ta piosenka nazywa się 21 dni' xD
chyba już nigdy nie będę w stanie posłuchać The Cure, a Smith będzie mi się śnił po nocach.
tak źle czy tak dobrze?
chłolera animalsi grają w sobotę u mnie, myślę sobie, że bilet max do złociszy stu, zbiednieję przez to okrtunie, ale dinozary chętnie bym pooglądał. a tu kupa, bilety od 160 wzwyż :E
ani jedno, ani drugie, ani nie wiem właściwie co
The Cure co prawda nie należało nigdy do ścisłej czołówki moich ulubionych zespołów, ale całkiem się jarałam, że nawet w obecnym stanie ich zobaczę. zresztą wiadomo- fajne setlisty ostatnich koncertów, z niektórych niezłe filmiki. też-tak-chciałam.
ale nawet w mocny początek, trzy kawałki z "Disintegration", nie mogłam się wbić emocjonalnie, a zaraz potem jak w Alt.End Smith smęcił "I want this to be end" to pomyślałam sobie z przykrością, że sprawia wrażenie jakby odbębniał któryś raz to samo i był tym dość znudzony. niby może sobie pozwolić, bo i tak tłum fanatyków szalał (rzygać mi się od nich chciało tak samo jak od niego momentami). ale przez większość czasu dla mnie nie pokazywał cienia charyzmy, nie kupuję tego. nie mogłam nawet do końca się na nim skupić, rozglądałam się, pisałam sms-y i szybko sama zaczęłam myśleć, że "I want this to be end", żeby mi zagrał parę fajnych kawałków, i do domu.
a wiecie przecież, że koncerty The Cure trwają ponad trzy godziny...
nie powiem, że to wszystko od "matematycznej" strony nie grało, bo grało. i momenty też były, szczególnie od drugiego bisu do końca. te po prostu fajne piosenki, i nawet jakiś kontakt z publicznością. ale ogólnie zostawili mnie z bałaganem w głowie, wielkim przesytem i... raczej nie żałuję, ale drugi raz na pewno bym nie poszła, chyba że ze 20 lat temu
Idźcie na koncert Iowa Super Soccer w swoim mieście.
Kupcie ich płytę za miesiąc.
Perkusista masakruje, pani wokalistka jest świetna i śliczna i w ogóle jest Super jest.
Ja juz nie mowie kto moglby zagrac W Starym Kinie i ze jest to zespol Katona.
Supportują Muchy 4go w Żaczku, ale wtedy się odbywa wiadomo co... No chyba Misiek, że szybka ekspedycja na koncert i z powrotem... =D?
łaj not! ;d
z taką laską na wokalu to mogliby grać disco polo i tak bym chodzil na koncerty XD
poka laske xP
Nie ma zdjęć w sieci
Jak nie bede spity i zbierze sie grupa wypadowa nie wieksza niz 4, 5 osob (nie liczac mnie), to mozemy zostawic impreze na pare godzin (aby wrocic do zdemolowanej chalupy) i sie wybrac samochodem. Ale znajac zycie bede nietrzezwy i nikt nie bedzie mial sily.
Nie bądź cieńki, nie jestes amerykanskim piwem A jak wokalistka fajna, to sie moge dla wrazen wizualnych bujnąć. [chociaz element finansowy tez ma znaczenie. biedny student i takie tam]
Doszedlem do wniosku, że chyba się na Buzzcocks wybiorę. 17.05 w gdyni. bo wiecie Buzzcocks>>Sex Pistols
chetnie wybiore sie na muchy, jesli bilety beda oscylowac w granicach 10 zl (jak glosi plota). wlasciwie zostalam zachecona propozycja, ktora zlozyl mi dzis typek co go dawno nie widzialam, a chetnie obacze. otoz pewna grupa krakowskich fanatykow muzycznych/porcysowcow organizuje wielkie afterparty po koncercie, na ktore zostalam zaproszona. zastanawiam sie, czy chcielibyscie ruszyc na taki szerszy klabing i poznac ta cudowna mlodziez (o ile uda nam sie wbic w 20 osob ;})?
kiedy to jest? w piątek?
Avada z Przemkiem zaprotestują ;]
cokolwiek, byleby nastepnego dnia nie wygladac gorzej, niz zwykle ;p
ano piateczek!
ej chlopaki nie bojcie sie, rozmowy o muzyce nie sa obowiazkowe (o ile do nich dojdzie). jedyne co bedzie musieli to ruszac sie do rytmu i dotrzymywac paniom towarzystwa w tancu :)
Avada z Przemkiem zaprotestują ;]
ale spoko, zmusimy ich!
albo będą doznawać w kącie ;]
Ja chętnie. Ale jeszcze chętniej jak moje słodkie kochanie zostanie potem kierowcą. Znam organizatora tego koncertu i chyba dycha, z tego co pamiętam z rozmowy. Generalnie mogłoby być miło. Tylko no potem się raczej nie pomieścimy do jednego samochodu, więc siłą rzeczy będziemy musieli balować do rana. Przynajmniej do 'nadrana', więc nawet jeśliby Ewa została kierowcą pasata to i tak nas w nim nie pomieści.
Zastanawiam sie czy skroic tu jakas krotka opinie o niedzielnym koncercie ale chyba popytu nie bedzie xD
raczej ciezko by bylo :P ale dawaj, poczytam :P
zawsze lepiej zarzygać dom nieznajomego niż swój własny/kolegi ;) okaże się na koncercie jak to będzie wyglądać.
Jak zgłosi sie jeszcze jakiś chętny na głupiego trzeźwego kierowcę, to mogę zagwarantowac pojazd w nocy z czwartku na piątek.
edit: tylko do odstawienia w miarę rano w piatek, tak do 10-11, bo to służbowy by był.
byłam wczoraj na Muchach z połową magicznego. było fajnie.
ja bylam tam gdzie Hypacja i bylo fajnie.
bylo przezajebiscie
tylko Tymon malo na zawal nie zszedl
w końcu był porcysowy singiel roku
Hej drodzy mili moi!
Widzialem Was na koncercie, ktory zagralem w krakowskim Zaczku.
Prawde mowiac, to widzialem tylko jednego z Was.. Taki co chyba stal na jakims krzesle, zeby mnie lepiej widziec.. A moze taki wysoki? W kazdym razie widzialem w jego oczach ten blysk.. to uwielbienie..
Juz wkrotce moja nowa plyta "Wierszy kilka z szerokim usmiechem", sprawdzajcie na porcysie najnowsze info!
na zawsze Wasz
Janek Samołyk
czyzby janek mi zadedykowal posta?
http://www.infomuzyka.pl/Muzyka/1,83570,5099057,Jamiroquai_w_czerwcu_w_Polsce.html
Srodek sesji wypada w polowie sierpnia przeciez :P
O, Wianki znów wypadają w moje imieniny :>
moze wpadne. wiecej szczegolow jak bede mial juz rozpiske sesji p o d s t a w o w e j :p
a tak to.
Wianki zawsze są za free, odbywają się na wałach wiślanych.
STARCHILD juhuuu xD
hm? jeszcze sie statusu star nie dochrapałem xD
http://www.lastfm.pl/event/592975
stary (czyt. wczorajszy) nius. Tymą już widział i nawet zapisał się na event :]
bylem wczoraj na koncercie California Stories Uncovered. Zajebiście ale krótko.
wiecie co macie robić, nie?
Smiesznie, ze Wloclawski Czarny Spichrz jest odpowiednikiem Jadlodajni i B-Side'u Wlasciwie to powierzchnia podobna...
fajne to CSU jak pamiętam z zeszłego roku, ale NAJPIĘKNIEJSZY BYŁ FACET WISZĄCY POD tym no, sufitem.
Ten to był kozak!
btw. na ostrym bylem w niedziele.
założę chyba temat "koncerty na których nie byliście"... jutro odpada screen festival (Cool Kidsi, Muchy, The Raveonettes), dzis WRT, 10go TCIOF z Rentonem i Kid A, Sigur tez...
fuks życia ze nie bylem. chociaz ten underworld kusił xD
http://www.lastfm.pl/event/607354
http://collect.myspace.com/index.cfm?fuseaction=music.showDetails&Band_Show_ID=27979617&friendid=4263957
http://www.youtube.com/watch?v=tPTwHjAA4xo
http://www.lastfm.pl/event/611609
w każdym razie niedzielę mam zajętą ;]
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)