Zmowa Dziewic, czyli, jak Ślizgoni z Gryfonkami...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Zmowa Dziewic, czyli, jak Ślizgoni z Gryfonkami...
Kitiara |
06.01.2005 09:50
Post
#1
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Hej, witam (i o zdrowie pytam). To
opowiadanie powstaje przy współpracy dwóch szurniętych autorek: Naginii i
mojej.
Ponieważ Nag ma problemy z komputerem, nie będę wklejała kolejnych rozdziałów tak zbyt szybko, więc zbrojcie się w cierpliwość. Ostrzegam, że tu są jeszcze bardziej "kwadratowe dialogi", niż w "I believe..." Przestrzegam też przed jedną z par jaka tu się pojawia, czyli Draco/Hermina. A terz życzę miłej lektury i spadam kit ZMOWA DZIEWIC Motto: Baby ain't it somethin' How we lasted this long You and me Provin' everyone wrong Don't think we'll ever Get our differences patched Don't really matter Cuz we're perfectly matched I take-2 steps forward I take-2 steps back We come together Cuz opposites attract And you know-it ain't fiction Just a natural fact We come together Cuz opposites attract [Paula Abdul, Opposites Attract] Prolog Kolejny rok nauki w Hogwarcie. Ostatni rok. Ładna dziewczyna z gęstymi, kasztanowymi włosami ściętymi na króciutko i brązowymi oczami gramoliła się między przedziałami pociągu do Hogwartu. Jej waliza była ciężka jak diabli bo miała mnóstwo książek. Nigdy wcześniej tyle ze sobą nie wiozła. No, ale ona nie może być gorsza w czytaniu od tego pozera Zabiniego, którego w gruncie rzeczy zaczęła nawet lubić po ich bardzo ciekawej rozmowie w bibliotece pod koniec zeszłego semestru. Chłopak był bystry, oczytany i... przebiegły, jak to Ślizgon. Zawsze miał multum argumentów i nienawidził jak jego adwersarz szybko dawał się przekonać i przechodził na jego stronę. Lubił ostrą, ale kulturalną polemikę. Rąbnęło, stuknęło i waliza dziewczyny się wywróciła. - Żesz kurwa, kobieto jak chodzisz?! – rozwścieczony męski głos wyrwał ją z zamyślenia skuteczniej od wywalonej walizki. - Uspokój się, Draco – odezwał się drugi, ale rozbawiony i dużo spokojniejszy, męski głos. – Pomógłbyś dziewczynie a nie klniesz jak pospolity mugol ze zbyt dużym zamiłowaniem do procentów. - Przecież widzisz, że koleżanka dźwiga niezły ciężar... Przepraszam za kumpla, pomogę ci. - Zawsze pełen kurtuazji – z przekąsem odpowiedział pierwszy głos. Głosy brzmiały dziwnie znajomo. Dziewczyna otarła pot z twarzy i podniosła głowę. Musiała ją wręcz zadrzeć, bo chłopcy na których wpadła byli bardzo wysocy i jej metr sześćdziesiąt sześć było niczym przy ich wzroście. ”O cholera!” – pomyślała ujrzawszy ich twarze – „Zabini i Malfoy...” - Obejdzie się bez twojej pomocy – powiedziała, ale Blais podniósł już jej walizkę jakby była podręczną torebką. - Gdzie mam to zanieść? – chłopak popatrzył na nią uważnie, kogoś mu przypominała. - Do najbliższego pustego przedziału, Zabini – odrzekła i się do niego uśmiechnęła. – Jak tak dalej pójdzie będziesz wyższy od wieży Eiffla. Ile urosłeś przez wakacje? - O żesz! Cze, Granger! – wypalił chłopak z nierównymi, czarnymi włosami sięgającymi połowy karku i malowniczo rozczochranymi, co dodawało mu jedynie uroku. – Osiem centymetrów, madame! – wyszczerzył się do Hermiony. – Coś ty z włosami zrobiła?! – w jego oczach koloru ciemnego szmaragdu igrały iskierki szczerej radości i rozbawienia. - Granger, kto ci pozwolił ściąć te twoje kłaki? - warknął Draco wpatrując się w dziewczynę. Należał do mężczyzn lubiących u kobiet długie włosy, a "kłaki" Granger bardzo mu się podobały, chociaż, z wiadomych powodów, nigdy na glos się do tego nie przyznał - Sama sobie pozwoliłam, ciebie na pewno nie będę prosić o zgodę - warknęła zdenerwowana dziewczyna, nie wiadomo dlaczego ale zrobiło jej się smutno i przykro z powodu reakcji blondyna. Złość była jednak silniejsza od smutku i Draco zarobił spojrzenie z serii „jeszcze jedno słowo a dostaniesz w pysk.” - Tu jest wolny przedział – Zabini postawił walizkę pięć merów dalej od miejsca spotkania. – Proszę, madame – z kurtuazją otworzył jej drzwi i gestem wskazał wnętrze. – Ładnie ci w krótkich włosach... Dopiero teraz widać jaką interesującą masz buzię – puścił jej łobuzersko perskie oko i Hermiona lekko się zarumieniła. W szkole chyba nie było dziewczyny od klasy czwartej wzwyż, która nie patrzyłaby tęsknie za Malfoyem lub Zabinim (poza nią, Ginny, Luną i jeszcze kilkoma nielicznymi), zwłaszcza za tym ostatnim. I powodem nie było tylko to, że wywodził się z rodu książęcego czystej krwi, ale przede wszystkim jego szarmancki i kulturalny sposób bycia wobec kobiet. I miał jeszcze jedną istotną zaletę.. nie używał słowa „szlama”. Uważał je za prostackie i tępił wszystkich, którzy tak mówili... Szczególnie Malfoya, z którym przyjaźnił się już prawie rok temu. - Tere-fere, interesująca buzia.. interesujące to może być co innego – skrzywił się Draco. - Wszystko może być interesujące – filozoficznie odparł Blais. - Dobra, dobra! – Malfoy przestraszył się, że kumpel wejdzie na poziom dyskusji intelektualnej, a był niebezpiecznym przeciwnikiem. - Ale to niepraktyczne, Granger. Znaj moje słowa. – Draco pokręcił z dezaprobatą swoją blond głową. Nowa fryzura w postaci silnie wystrzyżonego i nierównego przodu oraz tyłu sięgającego do podstawy ramion, nadawała mu wygląd gigantycznego rozrabiaki i uroczego cwaniaka, którym w istocie był. – Jak cię teraz będę trzymał za głowę, gdy mi będziesz robić dobrze ustami? – złośliwy uśmieszek blondyna był wprost zniewalający mógł doprowadzić do szału. - Za tą krótką szczotę?! Mówię ci to nie-prak-tycz-ne... – Malfoy zrobił minę zbitego spaniela. - Świnia! - warknęła Gryfonka i wymierzyła w niego różdżką. - Zmiataj stąd natychmiast chamie jeden. - No niby co ja takiego powiedziałam? - Draco spojrzał pytająco na przyjaciela, który tylko pokręcił głową w geście rezygnacji nad jego głupotą - Sorry, Granger, ale... - Ty mnie Zabini za jego kretynizm nie przepraszaj, bo to jest cham ostatni, a teraz obaj mi zejdźcie z oczu zanim na was czegoś nie rzucę. Draco przez chwile przyglądała się tej wszystkowiedzącej Gryfonce po czym bez słowa ruszył do przedziału, który zajmowali razem z Blaisem. Gdy tylko weszli do środka zaatakował kolegę. - I po co mówiłeś jej, że jest jej ładna, przecież ona wie to doskonale! Casanova od siedmiu boleści się znalazł. Brunet przez chwile patrzył na kolegę bez słowa po czy się roześmiał. - Czyżbyś był zazdrosny? - Niby o nią? Weź, bo cie śmiechem zabiję... Po prostu lubiłem tę jej szopę.. Ech te baby, z nimi nigdy nic nie wiadomo. Zmienne jak pogoda. No cóż, z takim stwierdzeniem Zabini nie mógł dyskutować gdyż zgadzał się z nim w stu procentach. *** Hermiona była wściekła jak osa i gdy do przedziału wpadła jej najlepsza przyjaciółka Ginny Weasley, warknęła tylko. - Cześć, Gin. Siadaj i bądź cicho bo mam zły dzien. - Cześć, w porządku – Virginia wyglądała na opaloną i zadowoloną z życia. – Masz okres? - To nie okres, to Malfoy – odrzekła Granger i zaklęła pod nosem. - Och, widziałam go... jeszcze urósł – Ginny chyba nie zdawała sobie sprawy jak to działa na Hermionę. - Tak jakbym nie zauważyła.... A jego ego osiągnęło już gigantyczne rozmiary, Gin. Może się przymkniesz i dasz mi poczytać? - Spoko – niziutka Gryfonka miała zbyt dobry humor by się obrazić, poza tym liczyła na to, że złość Hermiony minie do końca podróży. W istocie tak się stało. Ale uraza do Malfoya i tak rosła w duszy krótkowłosej dziewczyny z każdym nowym dniem. *** Drugi tydzień września obfitował w wiele nowości. Na przykład o powstanie Koła do Gry w Wisielca Rozbieranego <oczywiście nauczyciele nic o tym nie wiedzieli> wyłącznie dla klas szóstych i siódmych. Severus Snape, w całej swej nauczycielskiej i uczniowskiej karierze, nie pamiętał tak wielkich tłumów jak w piątkowe popołudnie pod jego klasą. Tłoczyli się tam chyba wszyscy uczniowie klas siódmych i szóstych z czterech domów. Pomysłowi wychowankowie Domu Węża przybili na drzwiach do jego pracowni plakat informujący o tym, że w sobotni wieczór Uczniowie Zacnego Domu Salzara Slytherina maja zaszczyt zaprosić <za drobna opłatą na jedzenie i picie składaną u Blaisa Zabiniego> na imprezę integracyjną w Lochu ósmym. Zabini z ciekawością obserwował kłębiący się tłum, czuł, że zabawa będzie udana. Nagle jego oczom ukazał się przekomiczny obrazek. Jakiś karzełkowaty dzieciak usilnie starał się dotrzeć do plakatu informacyjnego. Kurde, czy ci gówniarze nie mają czego robić tylko czytać ogłoszenia skierowane nie do nich? Przecież ją zaraz ktoś rozdepcze. Blais, jak przystało na dobrego samarytanina, podszedł pod drzwi złapał dziewczynkę za kołnierz i nie przejmując się tym, że ta wyrywa się okrutnie, odciągnął na bok. Kiedy doszedł do ściany wypuścił malucha i uważnie mu się przyjrzał. Była to szczuplutka, niska dziewuszka o długich rudych włosach z ciemnymi pasemkami, zaplecionych w warkocz. Miała mnóstwo piegów na twarzy. Opalona była na złoty brąz. Wyglądała słodko i kogoś mu przypominała, ale nie miał czasu zastanawiać się kogo. - Posłuchaj maluchu, to jest zabawa dla dorosłych, taki dzieciak jak ty to może co najwyżej się w piaskownicy pobawić. Jak będziesz starsza to zgłoś się do mnie, wtedy będziemy mogli porozmawiać nie tylko o takich zabawach - dodał słodko by umilić małej gorycz porażki. - Zabini ja bym się do ciebie nie zgłosiła, choćbyś był ostatnim facetem na ziemi - mała dziewczynka otworzyła swe słodkie usteczka i chłopaka jakby coś trafiło. Ten głosik poznałby wszędzie, nawet na końcu świata. Mimo wszystko postanowił się z niej jeszcze troszkę ponabijać, a później wpuścić na imprezę... za darmo. - Weasley, dziecinko to naprawdę ty? Jakby to rzec... w wakacje troszkę się chyba skurczyłaś... Wiesz, wiek to może masz odpowiedni, ale ze wzrostem gorzej. Nie wpuszczamy nikogo poniżej metra sześćdziesiąt... - Zabini uśmiechnął się wprost uroczo. Virginię trafił jasny szlag. Nienawidziła przytyków do swojego wzrostu. - Mam w dupie tą waszą imprezę w zimnych, obskurnych lochach!- skłamała. Tak naprawdę bardzo chciała na nią iść... aż do teraz. - Pocałuj mnie tam gdzie słońce nie dochodzi i się wypchaj przerośnięty badylu! - Nie ma sprawy - chłopak nachylił się nad niziutką dziewczyną. - Jesteś całkiem apetycznym maleństwem i ślicznie pachniesz... Tylko powiedz... Mam cię pocałować z przodu czy z tyłu, maluszku? - Blais miał minę tak rozbawioną i uśmiech tak bezczelny (według Gin), że dziewczyna zarumieniła się i wściekła się jeszcze bardziej. - Wolałabym, żeby mnie pocałował gumochłon, Zabini!! – wrzasnęła tak, że obejrzało się dobrych dwadzieścia osób. - Jesteś mutantem. Żegnam! - odwróciła się i odeszła krokiem urażonej księżnej. Zabini stał i śmiał się rubasznie przez dobrą minutę. - Ale żeś teatr odwalił, Blais – Draco też konał ze śmiechu. Stał bardzo blisko i wszystko słyszał. – Jaja jak berety. Ona chyba wcale nie rośnie... Już wiem całą energię Weasley’ów pochłania Łasica... Sam emanuje tak negatywną aurą, że wszystko wokół niego, co podlega rozwojowi, nie może się rozwijać. – Dracze zarżał z radości nad własnym dowcipem. - Smoku, czy wszyscy u ciebie w rodzinie na pewno są zdrowi psychicznie? – spytał rozbawiony zielonooki brunet (ale broń Boże nie Potter!). - Nie – radośnie odparł „Smoku”. Miał bardzo dobry humor i wszystko go rozweselało. – Ja nie jestem zdrowy, Dziki. Coś ci nie pasuje? - Co do ciebie to nie miałem wątpliwości... Próbowałem jedynie ustalić, czy to jest dziedziczne. Zabini wyjął papierosy i bezczelnie zajarał na środku korytarza. Było to o tyle podłe i nacechowane brakiem karności zachowanie, że na korytarzu palić nie było wolno a on był chłopcem słusznego wzrostu (metr dziewięćdziesiąt dwa), który wybijał się ponad tłum, więc każdy nauczyciel mógł zobaczyć, kto pali. Draco był od niego jedynie pięć centymetrów niższy. Zabini natomiast był najwyższym uczniem w szkole, a... Severus Snape był z nim równy. I właśnie wspomniany nauczyciel wyszedł z klasy, a pierwsza osoba jaka rzuciła mu się w oczy, oczywiście oprócz tłumu kłębiących się dzieciaków, był jego uczeń z petem zwisającym z lewego kącika ust. - Zabini, czy mi się wydaje, czy ty... palisz? - Panie profesorze, - odparł chłopak z największą powagą - ja nie palę... ja się delektuję. - A czy ty nie wiesz, że delektować można się jedynie na błoniach, Zabini? - Zanim dojdę do wyjścia, skończy się przerwa... a z moim słabym zdrowiem bieganie po korytarzach nie wchodzi w grę, sir. - Zabini, masz zdrowie jak pociągowy koń i dobrze o tym wiesz... – rzekł spokojnie Snape, powstrzymując uśmiech. Każdy inny uczeń dostałby opieprz, ale Blais robił wszystko z tak uroczą i naturalną elegancją, i kurtuazją, że nauczyciele go lubili... Zwłaszcza Severus, bo chłopak był w jego Domu. - Ależ panie profesorze, ja tylko. Tak dobrze wyglądam, tak naprawdę to ledwo zipię, a chyba nie chce pan bym zachorował i nie był obecny na Eliksirach? - No w takim razie - Severus udał wielkie zastanowienie - skoro ledwie zipiesz, ty mróweczko, to palenie zaszkodzi ci jeszcze bardziej. Jak nauczyciel nie mogę na to pozwolić i z przykrością mszę debrać ci papierosy oraz... jeden punkt dla Domu. - Ależ panie profesorze... te fajki mnie na duchu podtrzymują, poprawiają mi humor i pozwalają zapomnieć o słabej kondycji i dosyć cherlawym ciele... – Draco musiał odejść parę metrów dalej bo zabiłby śmiechem zarówno nauczyciela jak i swego najlepszego kumpla. Dziki był jednym z najzdrowszych chłopaków w szkole, był szybki, zwinny, doskonale latał na miotle i miał celny prawy sierpowy, który najcięższych zawodników posyłał na glebę, o czym wiedzieli wszyscy uczniowie i nauczyciele w szkole na czele ze Snapem. - Dobra, dobra Zabini. Dawaj papierosy i żebym cię ja więcej na korytarzu z fajkiem w zębach nie widział. Przynajmniej dzisiaj – dodał ciszej. - Oczywiście sir... ale chciałbym zauważyć, że pozbawienie tak dużej ilości punktów takiego wspaniałego i bezproblemowego domu jakim jest Slytherin i to przez własnego opiekuna jest bardzo nieekonomiczne. - Zabini, ty mnie ekonomi chcesz uczyć? - Severus spojrzał na niego ironicznie. - Ale wiesz, masz racje. Nie odbiorę ci punktów, za to razem z panem Malfoyem, który się zaraz udusi ze śmiechu wysprzątacie bez pomocy magii loch ósmy. - Ależ panie profesorze z moim wątłym zdrowiem? - Blais nie dawał za wygraną. - Nie ma pan litości dla tak pokrzywdzonego przez los... - Zaraz dopiero możesz zostać pokrzywdzony przez los, Zabini - Severus mu brutalnie przerwał tyradę. - Po zajęciach widzę was obu przed lochem numer osiem a teraz uciekajcie na następne zajęcia. - Lepiej niech pan się zajmie, panie profesorze, tym kłębowiskiem pod drzwiami - zauważył usłużnie Draco. Miał dobre chęci odwrócenia uwagi nauczyciela od skromnej osoby Zabiniego i od siebie. Severus spojrzał na kłębiąca się młodzież z mordem w oczach i znowu odwrócił się w stronę chłopaków. - Draconie - zwrócił się prawie słodkim tonem do blondyna - o ile mi wiadomo to ty przywiesiłeś tu ten plakat. W takim razie, to ty zrobisz coś z tym, żeby oni wszyscy w ciągu minuty zniknęli spod tych drzwi. Jasne?! Malfoy westchnął, przewrócił oczami i wrzasnął do zebranych: - Cisza motłochu!! Smoku ma głos! - Skromniś – syknął mu do ucha Blais. - Dziki i ja mamy apel!! Tu za trzy minuty będzie lekcja a wy chyba też macie zajęcia, nie?! No to won, a ten kto chce iść na imprezę, niech wpłaca po dziesięć galeonów do Dzikiego Blaisa Pogromcy Dziewic Hogwartu! Amen!! Tak naprawdę Blais nie był żadnym pogromcą dziewic, chociaż bez wysiłku mógł nim zostać. Miał za sobą jedne, jedyne przeżycie seksualne i tak się zraził, że postanowił poczekać na naprawdę wyjątkową dziewczynę. Obydwaj z Draconem mogli tapetować listami miłosnymi dormitoria, a i tak na wszystkie miejsca by nie starczyło. Malfoy jednak był bardzo wybredny i zaliczał dziewczyny bardzo rzadko i z umiarem. Uważał, że sperma rodu Malfoy’ów jest zbyt cenna, by ją marnować byle jak i z byle kim (pewnie dlatego do tej pory nie tknął Pansy Parkinson, która bardzo tego chciała), ale czasami trzeba było zredukować silny popęd seksualny inaczej niż własną ręką. Blais był bardziej opanowany – bo na pewno nie mniej pobudliwy – i nie musiał zaliczać nawet „raz na miesiąc”, jak określił to Dracze. Stojąca w tłumie Hermiona skrzywiła się i powiedziała bardzo głośno: - Pewnie to ty byś chciał być tym pogromcą, co, Malfoy? – wywołując salwy śmiechu wśród zebranych. - Granger, ciebie to ja w każdej chwili mogę poskromić, co ty na to? - zapytał Draco sugestywnie, podchodząc do dziewczyny i obdarzając ja swoim najładniejszym wrednym uśmiechem. Hermiona zarumieniła się delikatnie ale postanowiła się nie poddawać. - Jasne Malfoy... Chyba w moich najgorszych koszmarach, bo tylko w takiej sytuacji się na to zgodzę - dziewczyna zgrabnie go ominęła i podeszła do Zabiniego, koło którego zaczął kłębić się już tłumik. - Do zobaczenia na tej imprezie, Gin już za nas zapłaciła prawda? - Jasne, płaciła - skłamał Zabini bez mrugnięcia okiem. Bardzo mu zależało na tym, by pojawiła się ta ruda furiatka. Był niemal stuprocentowo pewny, ze Hermiona nie wygada się siostrze Łasiczki tym, że też nie zapłaciła. Liczył na jej wysoką inteligencję, w którą ani na moment nie wątpił. Dlatego gdy mówił, że Ginny płaciła to po pierwsze, puścił szybkie oko do Dracona, a na Granger popatrzył bardzo uważnie i dodał na wszelki wypadek, kładąc nacisk na każde słowo. - Zapłaciła dwadzieścia galeonów jakieś pięć minut temu i zmyła się na zajęcia, my już też chyba powinniśmy iść na Transmutację. - A tak właśnie - Hermiona ruszyła szybko w stronę klasy i na szczęście nie usłyszała rozmowy chłopaków. - O! Mówisz, że rudzielec zapłacił? - Draco uśmiechnął się do Zabiniego. Dopisał jeszcze dwa nazwiska na listę gości. - A mogę się dowiedzieć kiedy to zrobiła? - Dziś wieczorem.... z twoich pieniędzy Smoku. - Z moich?! - zaperzył się Draco. - Cii!! Żartowałem... Damy po połowie... Będzie weselej – Blaise miał minę lisa, który zwietrzył bardzo obfity kurnik nie pilnowany absolutnie przez nikogo - Zwłaszcza jak przyjdą Łasic i Potter. Zwłaszcza Łasic. On pilnuje nie tylko siostry ale tej Granger też. - Oni nie idą. Duma im na to nie pozwoli. Już pytałem. – Blais uśmiechnął się szeroko. - Pewnie Łasic pójdzie, gdy dowie się, że jego maleńka siostrzyczka też idzie. - Myślisz, że ona mu powie? – Zabini popatrzył wymownie na Malfoya i obydwaj uśmiechnęli się do siebie bardzo triumfalnie. Impreza zapowiadała się ciekawie... Ten post był edytowany przez Kitiara: 07.01.2005 17:13 -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Raillie |
06.01.2005 16:13
Post
#2
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 22 Dołączył: 05.01.2005 Skąd: ...z piekła rodem Płeć: Kobieta |
Świetne opowiadanie! Najlepsze jakie
Twoje dotąd czytałam Kit. Z utęsknieniem czekam na kolejne części.
-------------------- |
Silda |
06.01.2005 16:46
Post
#3
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 58 Dołączył: 05.04.2003 |
Niewyczerpana inwencja twórcza Kit ^_^ Jedno
małe ale, trochę nie pasuje mi przezwisko Dracona, Smoku. tak... bo ja wiem,
slangowo i troche nienaturalnie. Poza tym nie mam nic do zarzucenia
-------------------- sekai no hatemade
|
sonka |
06.01.2005 16:47
Post
#4
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 20 Dołączył: 06.12.2004 |
QUOTE Świetne opowiadanie! Najlepsze
jakie Twoje dotąd czytałam Kit. Z utęsknieniem czekam na kolejne
części Raillie, słoneczko, to opoiwadanie jest pisane przez [b] DWIE [/i] autorki: Kit i Nagini. To tak dla przypomnienia. Co do samego opowiadania to bardzo dobrze wiecie dziewczynki, co o nim myślę. Bardzo mi isę podoba...tylko szkoda,że Hermiona ścieła włski, ale cóż... wiadomo, że ma to swój cel^_^. Nie mogę sie odczekać części nastenych:) pozdrawiam serdecznie i zycze weny w końcowym rozdziale^_- sonka Ten post był edytowany przez sonka: 06.01.2005 16:47 -------------------- Cause' everybody wants to hide their secrets away
Nobody wants to stand up to the pain But I will stand up to the pain Wake up and fight again If you could dance with me through this rain And we will fight, we?ll fight again, fight again [Good Charlotte; Secrets ] |
Myśka |
06.01.2005 17:09
Post
#5
|
nigeryjski chłopiec Grupa: czysta krew.. Postów: 1196 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: podróżny busik the kooks Płeć: Kobieta |
QUOTE Dracze zarżał z radości nad
własnym dowcipem. Że co? Nie podoba mi się to spolszczenie nazwisk. Wolałabym czytać 'wersję pierwotną' jaką Pambu przykazał. Poza tym bardzo miło i szybko się czyta. Więc z przyjemnością czekam na część następną. -------------------- she moved so easily all i could think of was sunlight
|
AtA_VH |
06.01.2005 18:06
Post
#6
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 26 Dołączył: 19.11.2004 Skąd: Zielona Dziura^^ |
heh... kiedy zobaczyłam, że jest kolejny ff
Kit, myślałam, że monitor ucałuję
jeszcze lepsze teksty niż w "I believe..."? wchodzę w to świetnie, jak zwykle. po prostu bocho:) tylko żeby ten fick był długi! bo jak nie... -------------------- |
Tajemnicza |
06.01.2005 23:14
Post
#7
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta |
Gratuluję wam dziewczyny tego
opowiadania. Mimo to ze Kit wkleiła taka małą część już mnie zaciekawiło. Z
niecierpliwościa czekam na następne częśći. Oczywiście, jakby nie było
, musze sie do czegos przyczepic. "Smoka" i
"Dracze" przeżyję, ale "Łasic"?! Tego juz kompletnie
nie moge zaakceptowac. To bedzie mnie razic za kazdym razem jak uzyjecie
tego określenia dla Łesleja =) Hhehe. Znalazłam mały błąd ktory takze
wytknę:
QUOTE Ależ panie profesorze, ja tylko. Tak
dobrze wyglądam, tak naprawdę to ledwo zipię, a chyba nie chce pan bym
zachorował i nie był obecny na Eliksirach?
Ta kropencja tam nie powinna być, razcej przecinek i mała literka . No to by było na wszytsko. Już ocham sie w tym ficku. Życzę pospieszenia w dodawaniu nastepnych partów i powrotu do komputera Naginni =) Buziaczki =* Ten post był edytowany przez Tajemnicza: 06.01.2005 23:14 -------------------- |
Magya |
07.01.2005 15:06
Post
#8
|
Czarodziej Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 874 Dołączył: 01.08.2004 Płeć: Kobieta |
Bardzo mi się podoba. Literówek nie
zauważyłam, błędów ortograficznych
też nie, całość oceniam bardzo dobrze. Fajnie piszecie, i piszcie jeszcze
więcej
Ten post był edytowany przez Magya: 07.01.2005 17:37 -------------------- Motylem jestem.
Członkini The Marauders - fanklubu Huncwotów |
Raillie |
07.01.2005 17:07
Post
#9
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 22 Dołączył: 05.01.2005 Skąd: ...z piekła rodem Płeć: Kobieta |
Heh... Ja napisalam jakies badziewko, ktore
juz usunelam, chyba wole czytac tworczos innych. Magya! "...się
podoba. Literówek nie zauwarzyłam, błędów ortograficznych..."
oczywiscie bez obrazy, ale czy nie uwazasz, ze byłoby dziwne, gdybys
znalazla jakies bledy orotgraficzne skoro sama je popelniasz, nawet w
prostych wyrazach? Pozdrawiam
-------------------- |
Magya |
07.01.2005 17:34
Post
#10
|
Czarodziej Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 874 Dołączył: 01.08.2004 Płeć: Kobieta |
Wiem, wiem Dziękuję
za poprawienie mnie
-------------------- Motylem jestem.
Członkini The Marauders - fanklubu Huncwotów |
Raistlin |
07.01.2005 20:33
Post
#11
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 57 Dołączył: 11.12.2004 Skąd: Krynn |
Nawet bez podpisu autora(przepraszam
autorek) bym wiedział ,że w tym opowiadaniu była inwencja Kit bo oczywiście
jak romans to Hermiona - Draco i spolszczenia(Łasiczka) . No
cóż... Nie powiem żeby mi sie nie podobało bo jak zawsze dialogi a zwłaszcza
z udziałem Zabiniego są wydymane w kosmos. Jest pare literówek i ortografów
ale nic poważniejszego.Czekam na następną część.
Ps: Kit jak będziesz pisać następne romanse i nieromanse napaisz o kimś innym niż o HG-DM. To taka moja skromna prośba. Pps: założe się że po mojej wypowiedzi rzucą się na mnie wszystkie fanki(ewentulanie fani) duetu HG-DM. Pozdrawiam -------------------- |
Hermione |
08.01.2005 10:28
Post
#12
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 62 Dołączył: 12.12.2004 Skąd: London |
kolejne cudowne
czytam,czytam i chce więcej ! pochawalam romans Dr/Herm. i czekam ... aż dodacie następne części -------------------- I wtedy wydało mu się, ze poprzez mgłę, w której pogrążał się jak w lodowatych odmętach śmerci, ujrzał srebrzyste światło, rozjarzające się coraz mocniej i mocniej ... i poczuł, że pada na twarz w trawę...Zbyt słaby, by się poruszyć, śmiertelnie zmęczony i rozdygotany, otworzył oczy. Trawa wokół niego tonęła w oślepiającym blasku. Jęk w uszach urwał się nagle,lodowate zimno przemijało...
Coś odciągnęło dementorów..coś krążyło wokół niego, Syriusza i Hermiony...świszczące oddechy cichły. Oddalały się...Napłynęła fala ciepła... |
Kitiara |
08.01.2005 19:30
Post
#13
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Skromne Party
Wieczorem Ginny przyszła do dormitorium Hermiony. - Zabini to dekiel – zaczęła. - Tak? Ja uważam, że jest bardzo inteligentny... A co się stało?- spytała krótkowłosa dziewczyna. - Najpierw powiedział, że dzieci nie wpuszczają na imprezę, i że skurczyłam się przez wakacje – Granger musiała się odwrócić, żeby nie urazić Virgini szerokim uśmiechem. Wiedziała, że jej przyjaciółka ma kompleksy na punkcie swojego wzrostu, który czynił z niej doskonałą Szukającą, ale także doskonały powód do kpin dla tak wysokich facetów jak Zabini, Malfoy, Harry czy Ron. - A potem – w oczach rudowłosej zalśniły łzy – jak już mnie poznał i powiedział, że się skurczyłam, to matoł jeden powiedział, że poniżej metra sześćdziesięciu na imprezę nie wpuszczają. Hermiona musiała udawać, że kaszle, bo ją rozbawił ten tekst. - Mam sto pięćdziesiąt osiem centymetrów! Świnia! - Ginny się nakręciła i prawie krzyczała. – A potem robił aluzje, że chce mnie całować po tyłku i... z przodu też! – kłamała jak najęta - w końcu sama go podpuściła. - Wiesz, on jest przystojny i jest dżentelmenem. Nie wiem, czemu to cię tak zezłościło, Ginny.. – powiedziała łagodnie Hermiona. – On chyba cię lubi. - Jasne! Ja jego też, jak cholera! Powiedziałam, że mam w dupie tą imprezę, nie zapłaciłam i nie idziemy. Masz – Virginia oddała, Hermionie dziesięć galeonów. Przez chwilę Granger stała jak skamieniała zastanawiając się nad dziwaczną sytuacją. Ale, że była mądra odrzekła spokojnie. - Zatrzymaj, ja zapłaciłam za nas obie – oznajmiła rudowłosej przyjaciółce. - JA NIE IDĘ!! - Idziesz, będzie fajnie – Granger pogłaskała przyjaciółkę po głowie. – Jemu było przykro, że cię tak potraktował – skłamała i zanotowała w pamięci, że musi pogadać z Zabinim o incydencie z galeonami. *** W sobotę rano Hermiona dorwała Blaisa w bibliotece. Siedział w tych swoich okularkach w srebrnej oprawie, które dodawały mu zarówno inteligencji, jak i uroku, i coś pisał. Nosił je tylko do czytania i pisania, i chociaż, jego wada wzroku była minimalna, zakładał je, bo robiły dobre wrażenie na płci przeciwnej. - Blais możesz mi coś wyjaśnić? - zaczęła Hermiona siadając koło chłopaka. - Jak to jest, że Ginny próbowała mi oddać pieniądze, które podobno ty miałeś dostać? - Skleroza - odpowiedział chłopak bez mrugnięcia okiem. - Musiała zapomnieć. - Jasne, a krowy latać umieją - dziewczyna zaczęła grzebać w swojej przepastnej torbie w poszukiwaniu pieniędzy, ale nie zdążyła ich podać gdyż Zabini złapał ją za nadgarstek. – Nawet. O. Tym. Nie. Myśl – uniósł znacząco brew. - Przecież wszyscy płacą - Hermiona była zbyt dumna by zgodzić się na coś takiego. - Nie prawda - Blais potrafił kłamać równie dobrze, co Malfoy. - Osoby towarzyszące nie płacą. - Ta jasne, ja towarzysze Ginny, a ona mi. Weź przestań zaraz ci zapłacę. - Nie - jego głos był niczym skała - Obie towarzyszycie mi... Tylko lepiej żeby Weasley o tym nie wiedziała, jest chyba na mnie troszkę uczulona. - Taaa, ociupinkę – Hermiona badawczo popatrzyła na Ślizgona, ale nie komentowała jego zachowania. - No właśnie, ociupinkę - uśmiechnął się i szybko zwiał z biblioteki, zanim dziewczyna zdążyła mu wcisnąć pieniądze. *** Ginny patrzyła na swoje lustrzane odbicie w łazience dziewcząt niedaleko lochu numer osiem. Miała na sobie proste czarne dżinsy biodrówki i czarną, obcisłą bluzeczkę, kończącą się nad pępkiem, która ładnie podkreślała mały, jędrny biust w kształcie jabłuszek. Rudowłosa skrzywiła się lekko, złożyła ręce na piersi i tupnęła nóżką w bucie na dziesięciocentymetrowym obcasie. (Hermiona założyła tylko czterocentymetrowy, co pozwoliło Virgini być prawie równą z przyjaciółką wyższą od niej normalnie o osiem centymetrów). - Spoko, spoko, spodobasz się Zabiniemu – zażartowała rozbawiona panna Granger. – Tylko się nie zabij na tych szczudłach... - O moje szczudła to ty się nie martw, a tak przy okazji słodko wyglądasz - zwróciła się do Hermiony, uśmiechając się jadowicie. Zupełnie nie jak na Gryfonkę przystało – dodała. - Na pewno spodobasz się Malfoyowi. Obie dziewczyny zmierzyły się wściekłymi spojrzeniami, by po chwili głośno się roześmiać. - Złośliwa, ruda jędza – powiedziała rozweselona Hermiona i poprawiła lateksowe ramiączko stanika. Miała trochę większe piersi od przyjaciółki i niestety nie mogła sobie pozwolić na rezygnację z tej części bielizny. Ubrana była w niebieski top z jednym odkrytym ramieniem i czarne, skórzane biodrówki. Popatrzyła z lekką dezaprobatą na srebrne kółeczko tkwiące w pępku Ginny i delikatny tatuaż na lewym ramieniu niższej Gryfonki, przedstawiający małą różę. Jednak, co do tatuażu, Hermiona czuła coś w rodzaju zazdrości i postanowiła walnąć sobie smoka, żeby być lepszą od przyjaciółki. Na kolczyk by się nie odważyła. To nie było w jej stylu, tak samo jak imprezy w lochach... Ale człowiek w pewnym momencie musi się odprężyć i trochę pobawić, nawet ona była tego zdania. - No dobra, Gin, idziemy i pamiętaj, że w odróżnieniu od braci masz słabą głowę - Hermiona nie byłaby sobą, gdyby nie nawiązała do wypadku z wakacji, kiedy to jedyna dziewczyna w rodzinie Weasley’ów upiła się zaledwie jedną butelką czerwonego wina. Ginny spiorunowała koleżankę wściekłym spojrzeniem, nie mogła się pogodzić z tym, że Hermiona nigdy w życiu się nie spiła. Kiedy już miały wychodzić z łazienki z jednej z kabin wyszła Pansy Parkinson. Miała na sobie króciutką zieloną koszulkę, pod którą kołysały się ogromne (powiększone odpowiednim zaklęciem) piersi i bardzo krótką, czarną spódnicę a na długich (i niestety zgrabnych i naturalnych) nogach pantofle na płaskim obcasie. Panna Parkinson mogła się, bowiem poszczycić wzrostem prawie stu osiemdziesięciu centymetrów. Zmierzyła obydwie dziewczyny pogardliwym spojrzeniem. - O rany... rudowłosa zdzira i szlama ze szczotą na głowie. Kto was tu wpuścił? - Blais Zabini, wywłoko ze sztucznym biustem – spokojnie odpowiedziała Hermiona. - Ubrała się jak kurwiszon, a mnie nazywa zdzirą... – Virginia posłała. Pansy sardoniczny uśmiech i wzruszyła ramionami. - Lepiej uważaj, z kim zaczynasz, bo możesz pożałować mała gówniaro - Pansy w bojowej postawie podeszła do Ginny. Zawsze miała ochotę wytargać tą małą wiewiórę za jej rudą czupryną, a teraz była ku temu odpowiednia okazja. W końcu Granger i Weasley były na jej terenie i ona miała przewagę. Niestety niektóre marzenia muszą pozostać niezrealizowane. W momencie, gdy zbliżała się do Gryfonki, drzwi łazienki otworzyły się i stanął w nich Blaise. - Dziewczyny jak się cieszę, że was znalazłem - powiedział uśmiechając się porozumiewawczo do Hermiony. - Blaise, co one tu robią? - Pansy od razu zaatakowała chłopaka. - Podobno na tę imprezę miały przyjść osoby z wyższej sfery, a nie... - No i właśnie, dlatego zastanawialiśmy się ze Smokiem, czy ciebie też zaprosić Pensiku... - rzucił Blais z zabójczym smirkiem na ustach. - Och, Blais... zawsze miałeś takie pokręcone poczucie humoru – zaszczebiotała Parkinson i uwiesiła się na ramieniu wysokiego bruneta, który opierał się o framugę drzwi. Zabini wywrócił oczami i delikatnie się odsunął a Ginny zmierzyła Pansy takim spojrzeniem, jakby Ślizgonka była czymś wybitnie obrzydliwym. - Idź na imprezę, zaraz przyjdę – młodzieniec uśmiechnął się czarująco do ufarbowanej na wściekły fiolet dziewczyny i rzucił Grangerównie porozumiewawcze spojrzenie, pod tytułem „co za ograniczona istota.” Hermiona tylko uśmiechnęła się do kolegi i ruszyła za Virginią, która nie zamierzała marnować czasu na rozmowy z tym "deklem" jak to zawsze pieszczotliwie określała Zabiniego. - Hej ruda, gdzie tak pędzisz? - zapytał Draco łapiąc dziewczynę za ramie i wciągając ją do korytarzowej wnęki. - Mam do ciebie tak jakby... prośbę - powiedział posyłając jej szelmowski uśmiech - pomóż, mi błagam. - Co kombinujesz i co ja z tego będę miała? – spytała szybko i rzeczowo, konkretna, wychowana z facetami Virginia. - Zatańcz teraz ze mną, bo nie mogę się odpędzić od Pansy... Z tego będziesz miała po prostu świetną zabawę... Wszyscy mówią, że bardzo dobrze prowadzę – uśmiechnął się szeroko. - A po drugie, zrób coś, żeby zatańczyła ze mną szczota... Dam Ci za to dziesięć galeonów. - Zapomnij, Malfoy, ona ma taką samą ochotę zatańczyć z tobą, jak ja z Zabinim... Ale wiesz chyba mam pomysł jak rozwiązać twój pensikowaty problem - dodała ze złośliwym uśmiechem. - Niby jak, Weasley? - Ogłoś, ze jesteś gejem, słoneczko - powiedziała rudowłosa i wyrwała się z jego uścisku. - Poczekaj! – Krzyknął za nią blondyn. – Nie bądź taka. Dobra sam sobie z Granger poradzę, ale z Pansy mi pomóż. Dam ci dwadzieścia galeonów. Błagam!! – w oczach Ślizgona czaiła się gigantyczna desperacja. - Malfoy, ja twojej forsy nie potrzebuje...ale... - Gadaj, czego chcesz, ty mała... - Taktyka na pierwszy mecz w sezonie, albo, radź sobie sam. - O żesz! Chyba cię pogięło! Zażądaj czegoś w ramach rozsądku, kobieto! - Żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w grę – Ginny wyminęła go i weszła na rozbawioną, zatłoczoną salę. - Owszem jest! Zatańczysz? – Draco szybko objął rudaskę wpół i ucałowawszy jej dłoń wyprowadził na parkiet, zanim dorwała go Parkinson. Ginny piorunowała mężczyznę spojrzeniem swych czekoladowych ślepek, ale nie próbowała wyrwać się z jego uścisku, całkowicie pochłonął ją taniec i musiała przyznać jedno: Malfoy, był rzeczywiście wspaniałym partnerem. - Nieźle wyglądają razem. Prawda? - Hermiona usłyszała tuż za sobą głos Zabiniego i zanim zdążyła odpowiedzieć, wirowała wraz z nim na kamiennym parkiecie. Mężczyźnie porozumieli się wzrokiem i gdy tylko zaczęto nową piosenkę nastąpiło "odbicie partnerek" - Spierdalaj, Malfoy! - Spierdalaj, Zabini! Te dwa okrzyki zabrzmiały niemal równocześnie na sali. Obydwie dziewczyny złożył dłonie na piersiach i „wrosły” w podłogę. - Granger, no nie bądź taka, każda dziewczyna marzy by ze mną zatańczyć, a ty jakieś fochy odwalasz - próbował swych sztuczek ,jak zawsze skromny potomek Malfoyów. - Malfoy, jestem pewna, że znajdziesz jakąś partnerkę, na mnie nie musisz wypróbowywać swych... tanich wdzięków. A właśnie, jeśli mowa o tańcu to właśnie Pansy idzie w twoją stronę - odpowiedziała brązowowłosa i zeszła z parkietu zostawiając Dracona pod „opieką” jego domowej koleżanki. - Dracuś! –pisnęła radośnie Parkinson i rzuciła się na klnącego w duchu, na czym świat stoi, chłopaka, posyłając przy okazji rozbawionej Hermionie spojrzenie z serii „odwal się od niego, szlamo. Widok był tak porażający, że rozzłoszczona, Ginny, która próbowała się bezskutecznie wyrwać Blaisowi z silnych ramion, zaprzestała na chwilę walki, by rzeczowo stwierdzić: - Żałosne... - A i owszem, Weasley... I widzę, że urosłaś – jego podły smirk pobił wszelkie rekordy wredności i złośliwości, a Virginia zrobiła się wściekle różowa z oburzenia. - Wiesz, Zabini, jest takie stare mugolskie powiedzenie - zaczęła słodko. - Co małe to piękne? – uśmieszek ala padalec na twarzy arystokraty stał się jeszcze bardziej wredny. - Nie... wysoki jak brzoza a głupi jak koza - to powiedziawszy dziewczyna wyrwała się zaskoczonemu młodzieńcowi, odwróciła na pięcie i zeszła z parkietu. - Czego się napijesz? – spytała przyjaciółkę, trzy minuty później, oglądając wszystkie możliwe soki i alkohole, Hermiona. - Oj, odwal się. - Ale jesteś miła. No, czego się napijesz? - Właśnie, czego się napijecie? Mleka nie podajemy – Blaise pojawił się jak duch obok dziewcząt przy o barku z napojami i uśmiechał się złośliwie do Virgini. Rudowłosa zacisnęła wargi i nic nie odpowiedziała. Zabini postanowił sprawdzić jak dziewczyna zachowa się po kolejnej prowokacji. - To znaczy, mleka można się napić, Weasley, ale niestety w małych ilościach i trzeba się trochę napracować żeby je zdobyć. Za to jest to mleczko wyśmienitej jakości, polecam... – Blais kamienny i poważny wyraz twarzy, gdy to mówił. Virginia spurpurowiała z wściekłości a Hermionę ogarnęła wesołość. - A możesz mi powiedzieć, Zabini, - Ginny starała się mówić bardzo spokojnym głosem, choć nie wychodziło jej to zbyt dobrze - skąd możesz wiedzieć, że te mleczko jest aż tak dobre? Próbowałeś? Złapała piwo i nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę znajomych z Ravenclawu. Hermiona na widok ogłupiałej miny Blaisa wybuchła śmiechem i tylko poklepała go po plecach. - No i za co? – żałośnie spytał brunet i poczochrał się w roztargnieniu po gęstych, sztywnych włosach. - Szczotuś, skarbie, dlaczego ona mi to robi? To ja do niej z sercem na dłoni, z dobrymi intencjami, a ona mi sugeruje, że... powinienem zostać gejem... Skąd w niej tyle agresji? - Nabyła z wiekiem... a tak poza tym to nie wpasowałeś z tym tekstem o mleku - dziewczyna ze znawstwem sączyła wino i spod półprzymkniętych oczu obserwowała towarzysza. - A niby dlaczego nie? - Bo Ginny po prostu kocha mleko i mogłaby je pić przez cały dzień, takie małe zboczenie... Blais nalał sobie tego samego wina, co gryfonka i popatrzył uważnie na Hermionę. - Granger, to co mówisz sugeruje, że powinna mi być wdzięczna za troskę. Tutaj mleka nie ma, przynajmniej tego krowiego, a ja staram się dbać o wszystkich gości. - A właśnie... gości. Coś ty się tak zainteresował tym szczególnym gościem? Jak widzisz ona radzi sobie doskonała - Hermiona popatrzała na Ginny która właśnie szalała na parkiecie z jednym z przystojniejszych chłopaków z Ravenclawu. - Jak na mój gust to aż za dobrze - mruknął Zabini i ruszył w stronę tańczonych. - Teraz ja z nią tańczę! – Blais złapał zaskoczoną, jego bezczelnością, Virginię za rękę i odciągnął ją od przystojnego Krukona. - Jak śmiesz, Zabini? – spytała zimno dziewczyna. - Normalnie. To się nazywa odbijany... - Coś ty się na mnie tak uwziął, człowieku? Co ja ci takiego zrobiłam? - zrezygnowana Ginny zaczęła z nim tańczyć wiedząc, że szarpanina i tak do niczego nie doprowadzi. - Tu nie chodzi o to, co ty mi zrobiłaś, ale o to, czego nie chcesz dla mnie zrobić – powiedział, sugestywnie się przy tym uśmiechając. - Wiesz, myślałam, że nie istnieje nikt głupszy od mojego brata, ale myliłam się. Ty i kretyn Malfoy bijecie rekordy. Virginia stanęła na środku parkietu z założonymi na piersi rękami i wbiła wzrok czekoladowych oczu w zielone oczy chłopaka. Musiała przy tym nieźle zadrzeć głowę, ale mało ją w tej chwili to obchodziło. - Rudasku, jesteś urocza, gdy się dąsasz – Blais pochylił się nad dziewczyną i pogładził kciukiem jej policzek. „Rudasek” nic na to nie odpowiedział tylko spiorunował go wzrokiem, odwrócił się i podążył w stronę barku. "Cholera, ja przez niego nerwicy dostanę, albo w alkoholizm się wpędzę...” - myślała nalewając sobie ognistej whisky i szukając wzrokiem Hermiony. Kiedy odnalazła swoją przyjaciółkę o mało co nie zadławiła się napitkiem. Hermiona trzymała za farbowane kudły, wyższą od siebie o kilka centymetrów Pansy i ciągnęła ją do ziemi. Właśnie w tej chwili umilkła muzyka i dało się słyszeć pisk Parkinson i wrzask wściekłej Hermiony. - Jeszcze raz mnie nazwiesz zdzirą, jebana wywłoko, kurwiszonie tani z przepaską na biodrach, a tak ci wpierdolę, że cię rodzona matka nie pozna! – darła się „kulturalnie” pani Prefekt Naczelna. – Odszczekaj, suko, to, co powiedziałaś, ALE JUŻ!! Draco, który był najbliżej dziewczyn z trudem odciągnął Gryfonkę od zaszokowanej Ślizgonki. - Ona mnie uderzyła - Pansy próbowała udawać wielce skrzywdzoną przez los. - No, ma niezłego ciosa, ta nasza mała szczoteczka - powiedziała Draco; do tej pory z nostalgią wspominał cios "małej szczoteczki" - Nie wtrącaj się, Malfoy! - Hermiona posłała mu spojrzenie bazyliszka na przymusowym odwyku od ludzkiego mięsa i wyrwała się z silnych ramion blondyna. - Ja cię dopiero mogę uderzyć, ty lafiryndo w przykrótkiej kiecce! – wrzasnęła w stronę Parkinson. - Odwołaj w tej chwili to co powiedziałaś albo ci rozwalę tą mopsowatą gębulę! - Draco ona mi grozi - Pensy spojrzała się w stronę "swojego mężczyzny", który patrzył na nią z wyraźna pogardą. - Pansy, zdradzę ci pewną tajemnice - powiedział chłopak obejmując ramieniem Hermionę, która dalej próbowała się wyszarpać. - Mi to wisi słoneczko. Jak Granger będzie chciała ci przylać to ja jej na pewno nie zabronię. Bójki między babkami to nie moja rzecz. - Jak nie twoja, to mnie puść, prymitywie! – Hermiona wyrwała się z uścisku i dała Malfoy’owi kuksańca między żebra. – Idź obmacywać Parkinson, ona się ucieszy! - Ale ja niezbyt - jęknął Draco macając obolałe żebra. - Draco, albo ona stąd wyjdzie, albo ja to zrobię - mopsowata piękność spojrzała wyzywająco w kierunku Gryfonki, była pewna, że Malfoy pomimo swego wcześniejszego zachowania wybierze ją. W końcu była czystej krwi. Sytuację uratował Blais, który miał tendencję do pojawiania się znikąd w odpowiednim (bądź w najmniej odpowiednim) momencie, zupełnie jak słynny S. S. Mann Hogwartu. - Jeżeli tak bardzo chcesz wychodzić Pansy, proszę bardzo. Granger nie wyjdzie, bo ja jestem współorganizatorem tej imprezy i ja sobie życzę, żeby została. Wiesz skarbie, z nią można chociaż inteligentnie porozmawiać. - Draco - dziewczyna szukała jeszcze ratunku o blondyna. - Za tobą są drzwi, a za nim wyjdziesz to ja ci dobrze radzę: przeproś ją - coś w głosie Zabiniego zmusiło dziewczynę do cichych przeprosin. - No i po kłopocie - mruknął Draco i spokojnie zapalił papierosa - No, ładnie – powiedziała cicho Ginny. – Dasz macha, Malfoy? - Hm? Tobie, szkrabie? – Draco uśmiechnął się zalotnie. – A co na to wielki i zły brat Łasic? Hermiona nie wytrzymała. Wściekłość, która ją powoli opuszczała, szok słowami Zabiniego i to, co usłyszała przed chwilą, coś w niej poluzowały. Zawsze broniła Rona przed atakami Malfoya, ale to, co powiedział teraz, było po prostu piękne i doskonale oddawało naturę Ronalda W. Granger dostała klasycznej głupawki śmiechowej. Chłopcy tylko popatrzyli po sobie i uśmiechali się. Zabini podprowadził Hermionę do najbliższego fotela, gdzie dziewczyna mogła się w spokoju wyśmiać. Odwrócił się w stronę towarzystwa, a gdy zobaczył, że panna Weasley dostała jednak tego papierosa, podszedł do dziewczyny, wyjął go z jej ust i ze słodkim uśmiechem powiedział. - Jak będziesz palić to nie urośniesz, kruszynko. Sam zaciągnął się skonfiskowanym papierosem, a Draco bez słowa wyciągnął kolejnego. Wiedział doskonale, że przyjaciel zamierza wyjarać całego i nawet nie liczył na zwrot. Spokojnie podszedł do fotela, w którym siedziała Hermiona, która powtarzała co jakiś czas "wielki, zły brat Łasic", rżąc ze śmiechu i trzymając się za brzuch, i usiadł na szerokiej poręczy. Zaciągnął się kilka razy papierosem i podał go dziewczynie, która powoli zaczęła się już uspokajać. - Dzięki, Malfoy - powiedziała z lubością zaciągając się papierosem. - Skąd wiedziałeś, że palę? - Ma się te swoje tajemnice, Granger. - Tajemnice? - Hermiona popatrzyła podejrzliwie na Ślizgona. - Aha - Draco uważnie się jej przyjrzał. - Nie mogę ci podarować, że ścięłaś taką fajną szopę, szczoto. - Mi się podoba - ucięła Hermiona. - Nie jest źle - Draco z ociąganiem wzruszył ramionami. - Ale jak już powiedziałem, to niepraktyczne - mówiąc to szybko wstał i się odsunął, żeby nie zarobić standardowego plaskacza, bo aż takiego sentymentu do ciosów orzechowookiej Gryfonki nie miał. - Malfoy, ty za to masz coraz dłuższe włosy - zaczęła Hermiona udając, że nie rozumie ostatniej aluzji. - No mam i co z tego? - chłopak ponownie zaciągnął się papierosem i uśmiechnął porozumiewawczo do Blaisa, który postanowił trochę podenerwować rudowłose dziecię. - Niby nic, tylko podobno im więcej na głowie tym mniej w głowie, a u facetów to im dłuższy włos tym krótsza... a zresztą jestem pewna, że się domyślasz... - Nie wiesz, o czym mówisz kobieto, a zresztą jak chcesz to możemy wyjść o udowodnię ci, że się mylisz - powiedział Dracze i zalotnie się uśmiechnął. - A masz pod ręką lupę? Bo jak nie, to chyba nie mam, po co się fatygować... - jej zjadliwy tekst wywołał na twarzy Malfoya ironiczny uśmieszek. - Nie prowokuj mnie Granger, dobrze ci radzę... - Taaa, bo ty bardzo groźny jesteś - mruknęła dziewczyna i sięgnęła po piwo, z niepokojem obserwując jak jej przyjaciółka znowu miesza alkohole.- Cholera upije się jak nic. - O! To Dziki będzie miał ułatwione zadanie, wy wszystkie jakieś takie łatwiejsze po kilku piwach. - Coś ty powiedział? - Hermiona wstała i podeszła do chłopaka, który przezornie cofnął się w stroną Blaisa i Virginii. Zabini z rozbawieniem podawał dziewczynie kolejne drinki. - To niezdrowo tak mieszać - powiedział zastanawiając się czy aby na pewno dać jej tequillę, o którą piprosiła zaraz po setce czystej bez popitki. - Mam mocarny łeb- skłamała gładko Ginny. - Powiedzmy - Hermiona spojrzała uważnie na koleżankę. - Lepiej, żeby twój brat się o tym nie dowiedział. Wiesz jaki on jest. - Oj, Hermi, przecież nic mi nie będzie. - Właśnie, Herm,i nic jej nie będzie, a jak coś to Blaise z chęcią odprowadzi ją do sypialni, prawda Dziki? - powiedział Draco z miną aniołka. - Malfoy, nawet jakbym była pijana jak świnia, to nigdy nie dam się odprowadzić Zabiniemu do sypialni. - Proszę - Blais bardzo szybko podjął decyzję, co do tego czy podać Virginii tequillę. - Dziękuje - odrzekła rudowłosa, pochłaniając zawartość szklaneczki jednym łykiem. Draco patrzył na Virginię z podziwem. - No, niezła jesteś Weasley, szacuneczek - powiedział z kurtuazją. - Nie szacuneczek, tylko rzygańsko - sceptycznie odrzekła Hermiona. - Przecież nie rzygam - odpaliła zła za ten tekst, Virginia, odbierając od rozkosznie uśmiechniętego Blaisa kielich czerwonego wina. - Jeszcze nie, droga koleżanko - Hermiona sięgnęła po kolejne piwo i rzuciła wściekłe spojrzenie Zabiniemu, który niewinnie zmrużył oczy i posłał jej buziaka. - Hermiona, marudzisz - powiedziała Ginny i zachwiała się na nogach. Pić to może i potrafiła, ale mocnej głowy na pewno nie miała. - Szczoteczko, zatańczymy? - Draco postanowił ponownie uderzyć do Hermiony. - Weź się zgódź, wiewióra jest chyba dostatecznie duża, by nie potrzebować niańki, a nawet jakby, co to Blaise się nią z przyjemnością zajmie. - Oczywiście, nie przeszkadzaj sobie szczotuś, skarbie. Jestem dużym chłopcem i zajmę się koleżanką, nic się jej nie stanie. Ginny wychyliła kolejną setkę wódki i powiedziała już nieco niepewnie, jakby nie miała dostatecznej władzy nad własnym językiem. - Smma się sob..ą zaaajmę, Zabini, łaski bez, a ty..... idź zatańcz ... z tchórzofretką...., Herm. Pomimo usilnych nalegań Malfoya, Hermiona ani na chwile nie ruszyła się od przyjaciółki i dobrze zrobiła, bo już po kilku minutach i jeszcze dwóch mocnych drinkach, razem z Zabinim, wyprowadzała zataczającą się Virginię z lochu. Draco szedł przed nimi i sprawdzał czy w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby o tym incydencie donieść nauczycielom, bo przecież na tej zabawie nie miało być ani kropli alkoholu. A w myślach zastanawiała się ,co on Draco Malfoy syn Lucjusza Malfoya robi najlepszego...Ratować tyłek Weasley’owi...kto by pomyślał. Ponieważ do łazienki dziewczyn była gigantyczna kolejka, Blais wziął słaniającą się Ginny na ręce i ruszył do pustej łazienki męskiej. - Niedobrze mi - oznajmiła Virginia. - No, niesamowite - z przekąsem stwierdziła Hermiona. - Stójcie obydwoje i pilnujcie, żeby nikt nie wlazł, ona zaraz będzie rzygać, a ja nie chcę mieć na sobie kolorowej mieszanki alkoholowej, idę jej pomóc... Granger weź tak na mnie nie patrz, jakbym lazł w tak UROCZE miejsce, jak męski kibel, po to by ją wykorzystać seksualnie. Może ty wolisz wejść do kabiny i patrzeć na rzygi koleżanki, co? Hermiona stała zaniepokojona przed drzwiami toalety i uważnie patrzyła czy nikt czasami nie idzie, natomiast Draco wyglądał na bardzo wyluzowanego, tak jakby go cała ta sytuacja bawiła. Hermiona spojrzała na niego z wyrzutem; ona nie widziała w ty nic śmiesznego. - I z czego się tak cieszysz, oszołomie? - warknęła do chłopaka. - Ona rzyga - radośnie powiedział blondyn. - Mała Virginia Hogwartcka Dziewica rzyga w męskim kiblu! To jest przezabawne, Granger. Wyluzuj szczoteczko i ciesz się życiem. - Wiesz Malfoy, ja wiedziałam, że Ślizgoni charakteryzują się swoistym poczuciem humoru, ale wiesz takiego kretyna jak ty to ze święcą szukać. Ja jakoś nie widzę nic zabawnego w tym, że moja koleżanka upiła się, a teraz wymiotuje w męskiej toalecie. Wybacz, chyba nie mam tak wysublimowanego poczucia humoru jak ty. - Wyluzuj, szczota - Draco uśmiechnął się zalotnie. - Ja osobiście uważam za zabawne, to że grzeczna Gryfonka zwraca wybuchową mieszankę promili do męskiego kibla i to w towarzystwie Ślizgona. Nie bądź taka zasadnicza, bo tak ci zostanie. - Wiesz? Wolę swoją zasadniczość od cholernego kaca. Dziewczyna zaklęła szpetnie widząc, że jakaś para zbliża się do "ich" toalety. I na pewno nie szli oni w tamtym kierunku po to, by skorzystać z niej w celu, do którego została pierwotnie przeznaczona... Najwyraźniej wszystkie wolne klasy i zaułki były już pozajmowane. - Wstęp wzbroniony! - Draco zagrodził wejście własnym ciałem i rozpostarł ramiona. - A dlaczego i z jakiej racji, coś się stało? - zapytała podpita Krukonka uwieszona na ramieniu wstawionego Ślizgona. - Strefa zagrożenia toksycznego - grobowym tonem oznajmił Malfoy i przybrał minę przedsiębiorcy pogrzebowego. Hermiona posłałam mu na wpół urażone, a na wpół rozweselone spojrzenie. - Pieprz się, Malfoy - warknął jego kumpel i otworzył z rozmachem drzwi, niemal powalając blondyna na twardą posadzkę. Wszyscy ciekawie zajrzeli do środka... Jedna z kabin była otwarta. Zabini stał w progu i trzymał za końcówkę długi rudy warkocz. - Kurwa, płuca wypluje, kurwa - dobiegł ich dziewczęcy głos. Warkocz się szarpnął i wszyscy mogli usłyszeć, jak Virginia rozmawia z klozetową muszlą. - Jaki śliczny widok - mruknęła Krukonka i spojrzała z litością w stronę kabiny. - Dobra, Ares, chodź stąd, spadamy, jakoś nie mam ochoty tego słuchać. Nie po to płaciłam dziesięć galeonów, żeby teraz... Szukamy czegoś innego. Hermiona usłyszała tylko jedno: "nie po to płaciłam dziesięć galeonów". Jej wzrok poszybował w stronę Blaisa, który posłał jej spojrzenie z serii: "ja nic nie wiem, ja tu tylko sprzątam". W końcu Ginny wstała i poszła do rzędu umywalek by przepłukać twarz i usta. - Dzięki Zabini... Miałeś kiedyś wrażenie, że wyrzygasz całe wnętrzności? Bo ja kurwa tak, nie raz... Ale teraz spoks, mogę pić dalej. - Zapomnij! – krzyknęła Hermiona. - Jeśli zobaczę cię przy czymś innym niż soczek pomarańczowy, to osobiście powiadomię o tym Rona. - Nie możesz - Ginny jęknęła zrozpaczona; jej brat chwilami był gorszy od Percivala, o ile to było możliwe. Spojrzała załzawionymi oczyma na Hermionę, a widząc jej nieugięta postawę szepnęła tylko. - Wiem, że możesz. - No nie płacz, malutka - Blais objął Virginię i uśmiechnął się do niej całkiem niewinnie. - Możesz przecież dostać tego mleczka, o którym ci mówiłem, jeśli się postarasz. Hermiona się zarumieniła i odchrząknęła, a Draco zamrugał oczami ze zdziwienia. - Jakiego mleczka? - spytał głupawo, ale po sekundzie zrozumiał aluzję i jego przystojną twarz rozjaśnił radosny i złośliwy uśmiech. – A, te mleczko... W sumie Granger jakbyś bardzo chciała, to też cię mogę tym poczęstować. - Jak piekło zamarznie – syknęła Gryfonka i wymownie popatrzyła na przyjaciółkę, która zdążyła się już wyszarpnąć z uścisku Zabiniego i mamrotała cos pod nosem o wyrośniętych, zboczonych i nienormalnych Ślizgonach. - Chodź, Ginny idziemy stąd. A ty, Zabini... ja z tobą jeszcze pogadam o...partnerkach. - Ja chcę na imprezę, nie idę do domciu - naburmuszyła się Ginny, a Blais lekko zbladł i prawie niezauważalnym gestem pokazał Hermionie, żeby na razie milczała. - Okey, ale jak się zobaczę z alkoholem to wielki i zły brat Łasic na pewno o tym się dowie i o tym, ze rzygałaś w kiblu męskim też... żenujące. - Hermiona powiedziała to, co uznała za stosowne i posłała Zabiniemu szeroki uśmiech z serii "i tak wiem, że kręcisz." Dziewczyny z godnością opuściły slizgońską toaletę i powróciły do sali. - Chyba się wkopałeś, Dziki - Draco wyciągnął następnego papierosa i mocno się zaciągnął. - Ty bardziej, Smoku... Szczególnie jak Granger się dowie, że to ty za nią płaciłeś. - No, chyba jej nie powiesz... - No, nie wiem... Ale wkurza mnie to jak do niej czasami się odnosisz, a jeżeli kiedykolwiek zrobisz aluzje do długości jej włosów, to nie ręczę za to, co może mi się wymknąć - Zabini uśmiechnął się złośliwie. - Ona jest w porządku i masz z nią kulturalnie rozmawiać, czas dorosnąć. - Ale ona tak słodko się złości... prawie tak słodko jak Weasley kiedy ją denerwujesz... A właściwie to jej wzrost i twój są nawet odpowiednie - Draco uśmiechnął się wrednie - A niby dlaczego? - Bo przynajmniej nie będzie musiała klękać do tego... mleczka. - Wiesz, co, aż tak niska to ona nie jest - Blais zrobił bardzo filozoficzną minę. - Poza tym wątpię, że dałaby się na to mleczko namówić. - A ja wątpię, czy milczałbym o tym, kto za tą wiewiórkę płacił, gdyby tobie się wyrwało, kto płacił za szla... znaczy szczotuńkę - Draco szybko zmienił wyraz, gdy dojrzał złe i pełne oburzenia spojrzenie przyjaciela. "Świetnie, zaraz walnie mi wykład o kulturalnym wysławianiu się i o tym, jak to szlachectwo zobowiązuje, świetnie" - przestraszył się Malfoy i na wszelki wypadek, uśmiechnął się bardzo niewinnie. Koło drugiej w nocy, kiedy impreza w lochach chyliła się już ku końcowi, Hermiona dorwała Blaisa w ciemnym kącie, gdzie próbował się ukryć przed zakochaną fanatyczką, która niestety nie miała rudych loków. - Zabini, powinnam cię strzelić, ty wredny oszuście. - No co ty, szczotuniu, przecież ja nic nie zrobiłem, byłem grzeczny jak... - A te dwadzieścia galeonów... to niby co? -... - zbolała mina mówiła wszystko i dziewczyna nie miała siły się już na niego dłużej wściekać. W sumie to było miłe... chyba. - Niech ci będzie... nic jej nie powiem, ale pod jednym warunkiem - teraz należało wypuścić trującą strzałę. - Czy Malfoy ci w tym pomagał? - On mi nie pomagał... - skłamał Zabini. - To znaczy wiedział o tym i po prostu zmilczał, w pewnym sensie mnie krył - dodał widząc niedowierzanie w oczach Hermiony. - Wielki Zły Brat Łasic nie przepada za tobą, wiesz? - spytała złowieszczym tonem Hermiona. - Tak, wiem... ale Wielka Dobra Siostra Szczota nie wrobi biednego, niewinnego, grzecznego Brata Żuczka O Wątłym Zdrowiu, nie? Dziewczyna popatrzyła na niego i obydwoje wybuchli niekontrolowanym śmiechem. - Jesteś wredną szują ,Zabini, ale, do cholery, i tak nie mogę się na ciebie gniewać - powiedziała na zakończenie rozmowy Hermiona. -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Magya |
08.01.2005 19:50
Post
#14
|
Czarodziej Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 874 Dołączył: 01.08.2004 Płeć: Kobieta |
Fajnie, że kolejny part już jest Part bardzo dobry, bardzo mi się podobał.
Powodzenia przy dalszym pisaniu! <--------- na zachętę i wenę. Takie dwa w jednym -------------------- Motylem jestem.
Członkini The Marauders - fanklubu Huncwotów |
Nimfka |
08.01.2005 20:52
Post
#15
|
Ścigający Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 322 Dołączył: 10.08.2004 Płeć: Kobieta |
Uff, przebrnęłam. I podobało mi się.
Czyt się lekko, łatwo i przyjemnie. Opowiadanko naprawdę udane. Błędów chyba nie ma (przynajmniej nie widziałam takowych). Czekam na następną część. Pozdrawiam. -------------------- |
Morgiana |
08.01.2005 21:38
Post
#16
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 11 Dołączył: 26.08.2004 |
ech, ile można czytać bliźniaczo podobnych, słownych przepychanek w stylu "zgrywają, że się nie lubią a to i tak wszystko do wielkiej miłości prowadzi"? - takich, co to w tanich romansach pojawiają się często gęsto, acz, dla odmiany - tam jest mniej bluzgów (których może nie jestem absolutną przeciwniczką, ale co za dużo, to niezdrowo. Z Hermiony nagle zrobiła się niemalże taka panna, co to stoi pod blokiem i częstuje wszystkich podwórkową łaciną. Jak dla mnie - zgrzyt)
Poza tym jak narazie (może to się zmieni, acz tymczasem nic na to nie wskazuje) nie widzę tu nic poza powielaniem tego samego schematu i nie wiem, do czego zaskakującego mogłoby to prowadzić. Domyślam się, że do zwiększenia zażyłości... - a to nie jest zaskakujące. Poza tym sugeruję przeczytanie tekstu przed wklejeniem - pojawiają się zgrzyty w postaci źle dopasowanych przypadków, kropki w środku zdania i takie tam. |
Kitiara |
09.01.2005 08:07
Post
#17
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Morqiano Droga, a niepomyślałaś, ze
mogłyśmy npisać to opowiadania dla zabawy?
Nag i ja bawiłyśmy się doskonale pisząc to, bo nie pisałyśmy po to, żeby zachwycić kogoś własna elokwencją, albo świetnym, powalajacym tekstem. Pisałysmy po to, żeby przy pisaniu się pośmiać. Niektórzy powinni tego spróbować. Wiesz jakie jaja dchodzą, kiedy dwie osoby piszą na g albo na tlenie i rżą jak głupi do sera, gdy przyjdzie jednej z tych osób przeczytać co własnie dopisała tadruga? Polecam, bo to świetnie odstresowuje. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy uważają, że pisząc FF należy od razu starać się zostać Dostojewskim. Można pisać mniej lotne i bardziej poważne opowiadania, bez uszczerbku dla własnego zdrowia psychicznego. Wręcz przeciwnie; śmiech jest potrzebnynam wszystkim. Chyba powinnam w takim razie dać ostrzeżenie na począku FF-u, żeby broń Boze nie brali się za to ludzie oczekujący jakichś wzniosłych tekstów, ale Ci którzychcą poczytać niezobowiązujący i rozluźniony (obyczajnie) fan-fic. Może to dziwi, że dwie dorosłe kobiety napisały tak nieambitny tekst, ale ważne jest, że swietnie się przy tym bawiły i mogą dostarczyć rozrywki tym, którzy mają podobne poczucie humoru. Hermiona nie awansowała na uliczną propagatorkę łaciny podwórkowej, po prostu ostro zareagowała na wyzwisko, po uprzednim napiciu się i nawdychani dymu tytoniowego ( i nie tylko:]). Chciałyśmy tylko pokazać, że nawet dobrze wychowana "kujonka" może mieć chwilę słabości. Dalej Hermiona jest "grzeczniejsza" PS: Za błędy serdecznie Wszystkich przepraszam, ale tekst wordowski poprawiałam z gorączką prawie 38 stopni. Jeżeli zaś chodzi o literoofki, to sorry, ale bardzo ciężko je wyłapać inawet Polkowskiemu się one zdarzają:) Ten post był edytowany przez Kitiara: 09.01.2005 09:03 -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Myśka |
09.01.2005 13:42
Post
#18
|
nigeryjski chłopiec Grupa: czysta krew.. Postów: 1196 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: podróżny busik the kooks Płeć: Kobieta |
A mnie się to opowiadanie podoba.
Szczególnie to, że nic narazie nie słychać o kochanych przyjaciołach w
formie duetu H&R, a zamiast tego pojawiła się Ginny. Hyhy, no i ten
Zabini, na którego sama zaczynam mieć ochotę ;D Czekam na jakąś wielowątkową
akcję i romansik.
ps. mówi się o jakimś dziurawym kotle. czy to forum nadal egzystuje? -------------------- she moved so easily all i could think of was sunlight
|
Hermione |
10.01.2005 16:09
Post
#19
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 62 Dołączył: 12.12.2004 Skąd: London |
nadal wspaniałe
Tylko czekać na nast. party -------------------- I wtedy wydało mu się, ze poprzez mgłę, w której pogrążał się jak w lodowatych odmętach śmerci, ujrzał srebrzyste światło, rozjarzające się coraz mocniej i mocniej ... i poczuł, że pada na twarz w trawę...Zbyt słaby, by się poruszyć, śmiertelnie zmęczony i rozdygotany, otworzył oczy. Trawa wokół niego tonęła w oślepiającym blasku. Jęk w uszach urwał się nagle,lodowate zimno przemijało...
Coś odciągnęło dementorów..coś krążyło wokół niego, Syriusza i Hermiony...świszczące oddechy cichły. Oddalały się...Napłynęła fala ciepła... |
Pottermenka |
18.04.2005 18:26
Post
#20
|
Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 545 Dołączył: 03.07.2004 Skąd: Proxima Centauri Płeć: Mężczyzna |
Wydaje sie ze Kit albo nie wie o wznowieniu pracy MF'a albo nie ma zamiaru "poczestowac" nas kolejnym partem mimo tak przychylnych opinii...
Ten post był edytowany przez Pottermenka: 18.04.2005 18:27 -------------------- |
Tom |
18.04.2005 20:50
Post
#21
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 56 Dołączył: 07.04.2003 Płeć: Mężczyzna |
Kit wie, ze Magiczne odzylo - dawala 10tego dwa dni do 'Byc szlachetnym'.
Tak BTW. Tego ficka, tak samo jak 'I believe...' nie moglem kiedys znalezac na zadnym innym forum. Chyba szukac nie umiem... |
corka_ciemnosci |
19.04.2005 08:25
Post
#22
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 42 Dołączył: 02.11.2004 |
Opowiadanie jak najbardziejmi się spodobało. Widzę, że Autorka znów nie obieszkała umieścić swojej ulubionej pary w ff. Draco i Hermiona... ja osobiście też lubie o nich poczytać. Szczególnie gdy wychodzą z tego dość ciekawey epizody.
Piszesz, jak ja to mówie, lekko i przyjemnie, co sprawia, że czyta się z zapartym tchem i prosi się o więcej. Te dwa rozdziały jakoś mnie nie usatysfaksjonowały do końca. Przydałby się jakiś nowy odcinek. Czytelnicy czekają i czekają. A chyba nie chcesz, żeby ludzi poumierali z wyczekiwania an nowy odcinek przed monitorami komputerów. To byłaby katastrofa gorsza niż w Czarnobylu . Mi się podoba, nie mam żadnych zarzutów, no poza drobnymi literówkami i postawionymi przecinkami tam gdzie nie trzeba i na to zwracaj uwagę. Pozdrawiam CyCuś -------------------- Członkini (Naczelny psotnik)*- The Marauders - fanklubu Huncwotów * designe by me :D |
Aoshi_Noir |
22.04.2005 22:06
Post
#23
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 3 Dołączył: 18.04.2005 |
Zal rozstawac sie z tym opowiadaniem ale wszystko mowi ze Kit nic juz nie opublikuje przed nami - mimo wszytko wciaz mam nadzieje na zobaczenie kolejnego parta.
|
Tenebris69 |
23.04.2005 11:04
Post
#24
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 228 Dołączył: 05.10.2004 |
Kit chyba zapomniała o aktualizowaniu
"Zmowy" na Magicznym.
Dziurawiec udostępnia wszystkie napisane do tej pory odcinki (ostatni był we wrześniu!). -------------------- |
Kitiara |
23.04.2005 15:34
Post
#25
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Przepraszam za brak aktualizacji, ale miałam ostatnio problemy z kompem. Nadal mam, ale już mogę na nim pracować.
Jestem teraz zajęta, ale dziś wieczorem wkleję następny rozdział, jak dobrze pójdzie to nawet dwa. Proszę Was Kochani o jedno. Pamiętajcie, ze nie tylko ja pisałam ten FF (jeszce piszemy ostatni rozdział - prawie jest skończony), ale także Nagini i jej wkład był tak samo duży jak mój. Ona ma teraz nieszczęsna dużo pracy i znowu coś się z jej komputerem dzieje, dlatego wklejam ja (wczawśniej też miała duże problemy), co nie oznacza, że to opko powstaje przy wpółpracy dwóch postrzelonych kobiet, a nie jednej. PS: Mam nadzieję, że Nag się nie obrazi za postrzeloną; nie miałam nic złego na myśli. )) -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.11.2024 19:57 |