WRP (zak)
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
WRP (zak)
Sentretka |
![]()
Post
#1
|
![]() nie mam pomysłu na status Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 24 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: Mińsk Mazowiecki ![]() |
Najpierw krótkie słowo wstępu. Kiedyś była
sobie nawet dobra stronka o pokemonach, pokeballz (swego czasu miała 1000
odwiedzin dziennie), jednak w czasach odrobinę późniejszych do redakcji
doszła Usa... Już pod koniec wakacji zaczęłyśmy pisać ficka, któy nie ma nic
wspólnego z pokemonami, co najwyżej ma parę wzmanek o zajmowaniu się stroną
- samą. Jest to komedyjka, z lekką nutką brazyli i trochę psychodeli naszej
kochanej Usagi 4/6. Pisałam to z Usą, a jakże nawet więcej Usa niż ja, która
byłam zbyt konkretna. Z obecnych obecnie na forum oprócz mnie i Usy w ficku
występuje Miniaturka vel Kotasia i Macio. Kiedyś było to na forum, ale
krótko i po prostu nikt nie czytał. Teraz, przy gronie krytykantów można go
zamieścić. Co prawda potrzebuje on bardziej komentarzy niż krytyki, która
wiele nie zmieni, bo fick, pisany niecały rok temu jest dawno skończony,
ale... Sorry, że tekst jest na pół a nie na całą stronę, ale wszędzie, gdzie
mam wersję najbardziej poprawioną (dla Us wiadomość: trochę z początku i
największa brazyla) jest tak.. początek.. potem jest OK... Dobra.. Let`s go,
bądź co bądź zbyt długi wstęp zniechęca. =)
WAKACJE REDAKCJI POKEBALLZ czyli miej szacunek do webmastera swego, bo możesz mieć gorszego (eee tam - Us&Sent) Wstęp: Sentretka przeczesała dłonią włosy i spojrzała na Usę. - Chciałabym już iść stąd... Głupia szkoła.... Jeszcze dwie lekcje.... - I tak mamy lepiej niż Mateo czy Pokeball.... - Eeeee tam, Mateo i tak się nie uczy, a conajmniej raz na tydzień jest na wagarach, a Pokeball to na lekcjach nie myśli o niczym innym, niż jak udoskonalić Pokeballz! - prychnęła Senti. -Phe, ulepszyć Pokeballz! - prychnęła Usagi - jakby tak cały czas o tym myślał, to ta strona wyglądałaby świetnie! Wiesz jaki z niego leń! Ja myślę, że on to o czym innym myśli... i bynajmniej nie chodzi o coś, przy czym lata się jak pan Bóg stworzył, i czego nie można by było pokazywać w komixie dla dzieci... Wiesz, myślę, że on ma jakąś tajemnicę... Razem z Mateo... Przecież pokazywałam ci wczoraj, u niego w pokoju, wiesz tą szafkę na kluczyk zamykaną... -Nom... I reakcja Mateo jak go zapytałam... Najpierw zrobił się zielony, potem czerwony, a potem blady.... Ale to dziwne, bo zwykle przede nie ma tajemnic - delikatny rumieniec przemknął twarz Senti, ale Uska tego nie zauważyła. - Gdyby chodziło o stronkę... nie, nie ukrywaliby tego tak! - Usagi nadal filozofowała. - Dobra, dobra, zostawmy to na później! Zaczyna się już francuski, no chodź! - Od kiedy ty tak lubisz francuski? - A kto powiedział, że ja lubię francuski? część właściwa: Lekcje nareszcie się skończyły. Usa i Senti wybiegły na podwórko. Słońce pięknie świeciło. Już za tydzień wakacje. - Wiesz co? Mam pomysła! - krzyknęła ni stąd ni zowąd Usa. - Jak wpadasz na pomysł to uważaj żebyś się nie przewróciła!- jakże inteligentnie zripsotowała Senti. - Tia... Wbrew pozorom to mi też czasami zdarza się myśleć... Ale chodzi mi o lato... Wiesz że mam do dyspozycji świetny domeczek? Planuję przenieść się do niego na lato całą redakcją! I wiesz co? Mamy jipa! (no dobra, nie jesteśmy pełnoletni, nie możemy mieć prawa jazdy, ale w naszym ficku go możemy mieć, bo taki se świat wymyśliłyśmy i już ![]() dop. Usa) -No, nareszcie wydedukowałaś coś mądrego... To od razu lecimy powiedzieć to reszcie...- i poleciały. U Pokeballa w domu: Uska siedzi czyta książke, i nałogowo obżera się landrynkami(różowymi!) Senti siedzi przy kompie Mateo i Pokeballa jeszcze nie ma Elder obgryza paznokcie, żeby gdzieś wyładować nerwy Jest jeszcze tylko Macio niejaki, który siedzi odwrócony tyłem do innych, siedzi w kącie,i robi coś potajemnie. House Pokeballa wyznaczono za headqaters redakcji. Reszta jakoś się nie zjawiała na razie. Kiedy nareszcie dwa ostatkowe mutanty przyszły, zebranie się rozpoczęło. Jak na zebranie przystało - prowiant musiał być. Problem w tym że cała lodówka była pusta i nikt nie kwapił się z propozycją kupienia czegoś do jedzenia. W końcu Mateo wstał. Jego mina zdawała wyrażać się zdeterminowanie. Szaleńczy błysk w oku. -Ja! Ja was zabieram! Na miasto! Zjemy na mieście! -Ach, mój koffany!- w przypływie podziwu krzyknęła Senti. Usa jej przytaknęła, ale dlatego że była głodna. Macio i Pokeball z resztą z takich samych powodów się zgodzili. -Taaa, Senti! Zabieram was! -Gdzie? Do tej drogiej restauracji? -Nie... Do Macdonalda-reakcja: _ - _: GLEBA Tak więc za jakąś godzinę wszyscy byli w MaCdoladzie. Mateo podszedł do lady. Spojrzała na niego bardzo ładna i młoda pani expedientka. - Sześć! - i odszedł z miną niezdobytego macho. Pani ładna pobiegła za Mateo. Mateo odwrócił się i spojrzał jej w oczy z zapytaniem w swej twarzy:"przecież mnie nie zdobędziesz, kobieto. Jam tak pikny, że nie dla ciebie. Nie zasługujesz" -Czego sześć?- spytała pani ładna. -Eeee... Jam tak pikny, że... co? Ah, tak, sześć zestawów, i sześć Pepsi dużych. Podszedł do stolika mutantów (redakcji). Nie musiał dużo szukać, bo przy stoliku redakcji był wyjątkowy hałas i spory "nie-wiado-mo-o-co". Usiadł, ajego twarz mówiła:"Ja ich tylko tu pilnuję... Tylko pilnuję..." W końcu pani ładna podeszła z tacą. Położyła na stole tacę i rachunek i odeszła. Na tacy było sześć pepsiów, i sześć tekturowych domków. Cała redakcja rzuciła się na jadło, jak na mutantów przystało. Niestety, porcje, jak wszystkie zresztą w macdonaldzie są zdecydowanie za małe. Każdy pochłonął swoją porcję w mgnieniu oka. Teraz każdy zapoznawał sie z zabawką. Pokeballowi trafiły się uszy myszki Miki-kobiety. Czym prędzej je założył i zrobił głupią minę. Brakowało mu tylko sukienki z falbankami, a wygądałby uroczo. Mateo otworzył swoje opakowanie i miał... Małą syrenkę. (...) Usagi dostała plastikowy pistolet na kulki, który wyglądał jak prawdziwy, a Usa uwielbia tego typu zabawki i od razu zaczęła sie nią bawić. Na początek strzeliła byle gdzie. Zabawnie było patrzeć, gdzie tym razem wyląduje kulka i jakich szkód narobi. Za pierwszym razem przedziurawiła pepsi jakiemus staruszkowi. Napój zaczął mu się wylewać. Starszy pan zaczął krzyczeć, i nie chcąco potrącił przechodzącą obok pani ładną. Za drugim razem rozwaliła akwarium. Rybki wpadły na stół jakiejś "Grubej ryby". Ten myślał, że to zamówiony przez niego Macfish i zaczął je pałaszować z apetytem. Usa zaczęła skakać i strzelać. Senti z miną "co za idiotka" rozpakowała swoją zabawkę. Trafiła jej się mini piła łańcuchowa. -Cool jak mawiają cooleżanki z podwórka! (jakbym miała jakiekolwiek koleżanki z podwórka - dop. Sent) Przez całe życie marzyłam!- od razu zaczęła robić z niej użytek. Na początek przecięła palmę sztuczną. Macio dostał pieska. Jego mina wskazywała na to, że z niego zbyt zadowolony nie jest. Rzucił nim o stół. Głupi piesek Poo-chi! Beznadziejny! Kiedy tylko rzucił psem, sprawił tym samym, że włączył się guzik. Pies zaczął się przeistaczać. Po paru sekunadach siedział przed Maciem pies o zdeformowanej twarzy, z blizną, i ze śliną cieknącą z pyska. W oczach miał chęć mordu. Podbigł do jakiejś staruszki i zaczął jej szarpać nogę. Elder popatrzył na swoją zabawkę z dziwną miną. Trafił mu się... zestaw teletubisiów. Wszyscy zazdrościli Elderowi. To dopiero była broń! Położył ją przy jakimś maluchu. Lekko trącił. Teletubisie zaczęły śpiewać. "Pinky winky,(pinky winky!), Lala (Lala!), Poo (Poo!) (i czwartego nie wiem... ) Maluch zaczął płakać. Rozwył się i uciekł do mamy. Jego brat był starszy o rok i trzymał się dzielnie. Teletubisie podbiegły do niego i powiedziały: "Pobawmy się!". Zaczęły tulić osobnika. Teraz się przełamał i zaczął krzyczeć. On także uciekł do mamy. Redakcja zrobiła wielkie oczy. Jednak emocje opadły. Zabawki redakcja odłożyła na bok na chwilę. Jednak głód się powrócił ze wzmożoną siłą, bo jak wiadomo porcje w macdonaldzie są żałośnie małe. Wszyscy spojrzeli wyczekująco na Mateo. Ten jednak odwrócił głowę w drugą stronę. On sam tesh był jeszcze głodny i to strasznie. Sentretka i Usa rzuciły się na Pokeballa i zaczęły przymilać. Walka "na wdzięki" nie pomogła, więc zaczęły żucać hasłami typu "Szanujemy guru swego :Pokeballa wspaniałego!", "Niech żyją webmasterzy!", lub "Koffany Pokeball na prezydenta". Macio chodził obok dziewczyn z transparentem (który nie wiadomo skąd wziął), który miał narysowany placek, a sam Macio wykrzykiwał coś w stylu "Lubię placki! Lubię placki!". Mateo wiedział, że spełnił obowiązek webmastera i z radością patrzył na mordęgi swego koompla. W właśnie kulminacyjnym momencie podeszła do nich pani ładna. -Przepraszam, ale... Nie zapłaciliście rachunku... -No Mateo, zapłać koffany, ty dzentelchamie od siedmiu boleści!!!-rad z tego, że ma choc przez chwilę spokój Pokeball mścił się na Mateo. Mateo ze spokojną miną włożył rękę do kieszeni. Grzebał w niej przez minutę. Przez pięć minut. Przez dziesięć. W końcu wszyscy zaczęli na niego patrzeć jeszcze bardziej dziwnie, niż dziwnie. Po chwili Mateo z czeluści spodni wygrzebał parę guzików. -No, Mateo! Czyżbyś zapomniał dlaczego tak długo nie wracaliśmy ze szkoły? -No, Pokeball! Czyżbyś zapomniał kto mnie tam zaciągnął i wyłudził forsę? -Mateo! A kto to wybrał najdroższe, he? -Pokeball! A kto mnie do tego namówił, he? Kto tu wspominał, że jest trochę bardziej doświadczony, i może pokazać właściwą drogę? -Kto tu wspominał, że potrzebuje rad, pomocy bo jest niedoświadczony? (...) -Eeee.... Mogłabym dostać zapłatę?-spytała pani ładna. Redakcja w mig pojęła co trzeba zrobić. Usa przejęła dowodzenie. Wyjęła swój plastikowy pistolet. Senti wzięła piłę. Elder wystawił teletubisie, czym mógł torować sobie drogę do wyjścia. Za nim pobiegł Macio. Senti za Maciem, ztrasząc ludzi piłą. Macio straszył psem. Pokeball i Mateo zostali. Teraz Usa przyłożyła pistolet do głowy pani ładnej i krzyknęła z desperacją i poświęceniem w głosie -Uciekajcie! - Usa! co za wielkie poświęcenie! Została ostatnia i teraz musiała to jakoś wykombinować. Nie myśląc wiele zaczęła strzelać gdzie popadnie i biegła do wyjścia. Włosy unosiły się w powietrzu, biegła, na nosie okularki, a na sobie szorty i bluzkę na ramionach... I to wszystko razem wyglądało jak Lara Croft z gry Tomb Raider. Na sam koniec obejrzała się i rzuciła paczke i powiedziała: -Asta la niewiasta, baby!- uciekła do jipa, gdzie siedziała już cała redakcja. Wiedziała, że to tylko budzik, więc to tykanie to takie mylne było. Po prostu stary pomysł z filmów. W drzwiach wpdała na... Kotasię! -Cześć Usa! Robiłam małe zakupki i dlatego się spóźniłam! Poszłam do domu Pokeballa, ale jego mama powiedziała nam, że tutej będziecie, no i jestem! Ojej, a co tu się stało?-powiedziała z miną "słodkiej idiotki" i udawała głupią. -Przepuść mnie! No! No wsiadajmy! -A po co się tak spieszyć? Przecież do końca życia mamy jeszcze czas!- Wątpie! Rusz tyłek, bo tego czasu nam wiele do końca nie zostanie!- w końcu Kotasia przepuściła Usę. Oboje wskoczyły do Jeepa. Samochód kierowany przez Pokeballa ruszył z piskiem opon. Ledwo ruszył, za nimi macdonald... wybuchł. Było wielkie "BUM". Wszystko się zapaliło, a redakcja wiała. -A jednak ten budzik to była bomba!-powiedział Elder, który kupił budzik. Jeep pojechał prosto do domu Pokeballa. Wszyscy liczyli na to, że może jego mama zrobiła jakieś zakupki... - Rodziców nie ma, jedzenie nie ma - jęknął Mateo. - Przynajmniej schudniemy - optymistka Usagi. - Raczej umrzemy z głodu! - Dobra, nie ma o gadać.... Jedzenia nie ma, ale pomyślcie chwilę... - Senti spróbowała zmusić redakcję do zrobienia rzeczy niemożliwej - No dobra, wiem, że nie myślicie, a więc wytężcie resztki mózg... - Wczoraj myślałem nad klasówką! I tak mnie rozbolały te resztki, że dzisiaj już wolę nie myśleć... Kto wymyślił myślenie? Jakiś tuman! - stwierdził Mateo. - I dostałeś pałę mój drogi.. więc ten ból, by niestety zmarnowany... - DAJCIE MI SKOŃCZYĆ! - wrzasnęła Sentretka - POKEBALL, MOŻE GDZIEŚ TUTAJ SĄ JAKIEŚ PIENIĄDZE? - Wątpię... dzisiaj dokładnie przeszukałem dom, aby mieć na powrót ze szkoły... Co prawda moi rodzice przeszli sami siebie, aby je chować... - Trudno... Usa, Macio, Elder, Kotasia, a wy? Macie jakiś pomysł? Milczeli, lecz ich mina pokazywała wszystko. Ale ponieważ ani Senti, ani Mateo ani Pokeball nie byli dobrzy w odczytywaniu min, więc Usagi powiedziała: - Webmasterzy dowodzą, więc niech webmasterzy powiedzą, co teraz. Sentretka odsunęła się od chłopaków. - Tak, tak... Usa ma rację..... - powiedziała powoli. - Ej, Sent, a co to ma znaczyć! Ty też masz hasło do pokeballz i przywileje webmastera! - Ale jestem redaktorką! - uśmiechnęła się słodko. Pokeball westchnął. - Koniec wizyty! Idźcie do swoich domów.... - Aleś wymyślił... - Sent przewróciła oczkami. - No co! - Ja też mam iść? - Mateo uwaznie wpatrywał się w Pokeballa. - N-n-nie ty zostań pokażę ci... no sam-wiesz-co. Wszyscy wyszli. Jednak Usa i Sent zatrzymały się za wyjściem. - Mamy szansę sprawdzić, co oni robią! Usłyszały dźwiek, który mógł oznaczać tylko jedno: zasuwanie zamka. - Nie mamy. - A może jednak.. - Daj spokój, dowiemy się kiedy indziej! W wakacje! - No dobra... -------------------- Nie... Ja tylko...
Jestem cały czas zmęczona. Jestem naprawdę zmęczona. |
![]() ![]() ![]() |
Sentretka |
![]()
Post
#2
|
![]() nie mam pomysłu na status Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 24 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: Mińsk Mazowiecki ![]() |
Pyscho, tak z ciekawości: a ty
przeczytałaś?
Msza z rana. Wszyscy na biało-granatowo, bądź na biało-czarno. Każdy ma w ręku kfiatka, lub prezent, albo to i to. Msza minęła. Tłumy uczniów podążały na salę gimnastyczną. Jak zwykle przemówienie, wierszyki, piosenki, prezenty, stypendia. Słowem typowe zakończenie roku. Potem w każdej klasie rozdawanie świadectw, dawanie kfiatków itp. Nareszcie koniec! Koniec całorocznej mordęgi! Wszyscy wyszli ze szkoły i zaczęli wznosić radosne okrzyki. Cała zgraja mutantów- czyli redakcja zebrała się pod dużym rozłożystym drzewem. Zażądzili pójście gdzię razem. Wszyscy wymownie spojrzeli w stronę Pokeballa. Wiadomo, że pójście do Macdonalda odpadało z wiadomych powodów, a na nic innego stać redakcję nie było. "Oczywiście można iść do restauracji"-pomyślała Usa, ale zaraz powiedziała sobie "nie", gdy tylko wyobraziła sobie redakcję w eleganckiej restauracji. Zaczęła rechotać, a reszta zaczęła się na nią dziwnie patrzeć. Po chwili jednak powrócili do mordowania tym razem Pokeballa, żeby spełnił swój obowiązek nakarmienia wszystkich mutantów. Pokeball ugiął się. Poszli wszyscy do domu jego. Pokeball usadził redakcję w swoim pokoju, a sam uciekł do kuchni. Już od samego progu zaczął robić pyszne jedzenie dla swojej ukochanej ekipy. -Mama!!!! Żarcie zrób dla wszystkich tych ciołków, co u góry siedzą!- rozpoczął, po czym rozłożył się na krześle i pomagał mamie, np. podnosząc co chfilę nogi, żeby się nie potknęła. Kiedy jadło było gotowe, Pokeball zaniósł żarcie do góry. Nie skomentował satnu swojego pokoju, bo dobrze wiedział, że tak się stać musiało, jeżeli zostawiło się samą redakcję bez opieki.=) Wszyscy się rzucili na żarcie. Pomińmy jak to wszystko wyglądało, co oni robili potem, i co gadali. Przenieśmy się już do momentu, kiedy to każdy członek redakcji siedział już w swoim domu, i pakował się na podróż. Przenieśmy się jeszcze dalej, kiedy to redakcja już się przespała, i poszła na zakupy, kupić rzeczy niezbędne, oraz to jak to było w supermarkecie. Jesteśmy przy tym jak oni jadą do tego nowego domu-ich siedziby letniej. *** Tak więc cała redakcja jedzie. Z przodu siedzi Mateo i Pokeball. Już dojeżdzają do domku. Białe ściany, czerwony dach, ogródek, niedaleko jezioro i las. Zaparkowali jeepa. Wysiedli i rzucili się do oglądania domu. W środku wszystko było już urządzone. Porożrzucali swoje bagaże do odpowiednich pokojów, i zeszli do kuchni, chyba wiadomo po co.(bosh, muszę szybko coś wymyśleć, bo inaczej akcja ficka będzie się toczyć tylko wokół jedzenia i jak to redakcja spożywała!) Jest już wieczór. Wszyscy siedzą w salonie i oglądają tv. Nagle dzwoni telefon. Podnosi Usa. Cisza. Nikt się nie odzywa. Kotasia patrzy wyczekujaco na Usę, aż ta powie łaskawie kto dzwoni. Usa nie odpowiada. Bo przecież nikt nie dzwonił. Po prostu głuchy telefon. Znowu wszyscy oglądają tv. Później rozchodzą się do swoich dormitoriów;) RANEK Usa śpi. Ktoś nią szarpie. Usa otwiera oczy. Patrzy na zegarek. Jest już 7. Sentretka ją szarpie. No tak... Ona to rany ptaszek, a inni pospać nie mogą... Usa musiała wstać. Senti nijak nie mogła dobudzić jednak Mateo, Pokeballa i innych. Sentretka wzięła ze sobą jeden z Harlequinów, jakie kupiła i poszła do chłopaków. Leżeli na kanpie, na łóżku, na ziemi i gdzieś tam jeszcze. Sentretka wzięła głęboki wdech o zaczęła czytać zaznaczony fragment: "... ona zsunęła z siebie nocną koszulkę i podeszła do niego powoli. On miał ten zmysłowy błysk w oku. Patrzył na nią, a jego wzrok mówił, że ją pożąda. W pokoju panował pół mrok. Zaczęli się namiętnie całować..."-chłopaki powoli podnosili głowy, a Senti czytała dalej i ostatecznie po takiej jednej minucie czytania byli na dobre rozbudzeni i chcieli jeszcze. Senti zatrzasnęła książkę, i wyznaczyła Elderowi misję:pójście do sklepu po chleb, mleko i coś do tego.... -------------------- Nie... Ja tylko...
Jestem cały czas zmęczona. Jestem naprawdę zmęczona. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 05:57 |