Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Little walk through the Lilies (zak), trochę parodia - na dwie klawiatury

Taxi Ride
post 13.04.2003 22:07
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




- Patrz, tam - jęknęła z głębi trzewi Lilka, machając ręką w blizej nieokreślonym kierunku.
Jej najlepsza przyjaciółka, Amber, odwróciła się beznadziejnie.
- No idzie - powiedziała ponuro. - I co z tego?
- On jest cudowny - wyjaśniła Evansówna na bezdechu. - Tak. Cudowny.
Amber prychnęła.
- James. To bym jeszcze zrozumiała. Ale to coś?
- Co coś? - Lilka spojrzała groźnie na przyjaciółkę. - Coś ci się w nim nie podoba?
- Szopa na głowie.
Lilka wskazała na swoje włosy.
- Zły argument
- Ty mi zaraz zaczniesz wmawiać, że jego szopa to podstawa uniwersum... - westchnęła sobie grobowo Amber.
Lilce zaświeciły się oczy.
- Skąd wiedziałaś? - zapytała, zaczynając pląsać wokół przyjaciółki.
Amber znosiła to z zaciśniętymi zębami. Lilka uwielbiała tańczyć. Wszędzie i na wszystkim. Panna Waves uważała za pewien plus, że przyjaciółka nie wdrapała się jeszcze na najbliższy stół.
- On wygląda jak maniak - wytoczyła najcięższe działo. - I te oczki jakieś takie ma...
Lilka nic nie odpowiedziała. Za to do tańczenia dołączyło śpiewanie.
Tego było juz za wiele. Amber wiele umiała znieść. Ale nie zaliczała się do tego przyjaciółka, tańcząca wokół niej i wyjąca Pancake.
- Bo go zawołam! - wysyczała wprost do ucha Lilki.
- To wołaj - odparła bez tchu Evansówna pomiędzy jedną i drugą zwrotką.
Amber przewróciła powiekami.
- Neeeei.... Co gorsza, zanim zdążyła wyczuć nadchodzące niebezpieczeństwo, koło nich stały już Carbon i Scarlet.
- Liluś... - zaczęła ta pierwsza. Lilak z wrażenia aż przestała śpiewać. Carbon była organizatorką słynnych na cały Hogwart imprez, dzięki czemu widziała praktycznie wszystko o wszystkich. Poprzednie słowo wymówiła zaś tonem jednoznacznie wskazującym na to, że zaraz Powie Coś Ważnego
No, ale jak można słuchać jakichś Carbonów, kiedy kilka metrów dalej stał Neil Potter, piękny jak sam Sen i. Właśnie. W. Tej. Chwili. Na nią spojrzał?
Nie można było
Zanim się spostrzegła, nogi same poniosły ją na spotkanie ze Snem.
- Heeeeej, Neeeiiil. Liiiilkaaaa jeeeesteeem.
Amber przyrzekła sobie, że przy najbliższej okazji ktoś mocno oberwie
- Coś ty jej zrobiła? - zapytała chichoczącą w kułak Carbon.
- Jaaaa? - zdziwiła się blondwłosa. - Ja niiic...
- I uważaj, bo ci uwierzę - prychnęła Amber.
Scarlet pociągnęła ją za kosmyk.
- Cicho, Waves - powiedziała tonem McGonagall. - Lepiej patrz i podziwiaj.
A było co podziwiać. Na przykład zdziwionego Neila, szczerzącą do niego zęby Lilkę i Mery, dziewczynę Neila, nadchodzącą właśnie korytarzem.
Amber, niewiele myśląc, skoczyła i odciągnęła przyjciółkę na bok. Wpadły przy okazji na grupkę drugoklasistów, ale to było nic w porównaniu do awantury, jaka wybuchłaby, gdyby Mery zobaczła Lilkę i Neila.
- Amber, dlacze...
- Mery jest Szkotką. Wredną Szkotką. Pamiętaj o tym jak następnym razem będziesz zakochiwała się w jej chłopaku
Lilka odwróciła się ku Neilowi i Mery. Ta ostatnia wisiała właśnie na szyi swego ukochanego, który miał dosyć ciekawy wyraz twarzy.
To jest, pełen lekkiej konsternacji.
- . . . - powiedziała wściekle Lilka, postanawiając Uknuć Plan.

*

- Hej, Lilka! - zawołał James, gdy przyjaciółki wkroczyły do pokoju wspólnego. - Chodź do nas!
Evansówna powiodła po nim nieprzytomnym spojrzeniem, potrząsnęła głową i pomaszerowała do dormitorium.
Amber pobiegła za nią.
- Co jej jest? - zapytał Syriusz, grający z Remusem w szachy.
James zmarszczył brwi.
- Velma - powiedział domyślnie.

*

Fryzura na chłopczycę. Ubranie o wiele bardziej mugolowate, niż u reszty uczniów - szkolne szaty wiecznie w praniu. Wredny uśmiech. I talent muzyczny.
Oto nadchodzi Velma - postrach rodzeństwa wszelakiego. James czasem poważnie zastanawiał się, dlaczego nie ma kompleksów. Przy takim starszym bracie i takiej młodszej siostrze - w której kochała się nieomal cała męska część Hogwartu, poza Syriuszem, twierdzącym, że jest dziiwna - miał do nich święte prawo.
Velma należała do tych osób, które uwielbiają czarować. Hipnoza, wmawianie innym swojej woli, eliksirki - to właśnie Velma, proszę państwa!
Należało jednak przyznać uczciwie, że zazwyczaj nie robiła Naprawdę Wrednych Rzeczy.
W tym wyręczał ją Syriusz.
- Lilka tutaj była? - Velma przysiadła na oparciu fotela brata.
- Ano - odparł James. - Co jej tym razem zrobiłaś?
- Hm, pomyślmy. Próbowałam namówić, żeby poszła na randkę z Neilem. Kiedy nie chciała, wykręcając się od tego osobą Mery, wzięłam sprawy w swoje ręce.
Jamesowi opadły ręce.
- Syriusz - powiedział słabo. - Zrób jej coś.
Velma uśmiechnęła się najbardziej velmowatym ze wszystkich uśmiechów.
- Nie zrobi - oznajmiła spokojnie. - A poza tym, Dżemiku... Nasz kochany starszy brat zasługuje na coś więcej niż jakaś Szkotka.
- Masz coś do Szkotów? - obraził się Peter.
- Płyn na owady..
Peter nabrał powietrza i siadł obrażony. Kłótnie nigdy nie były jego mocną stroną, tym bardziej te z Velmą.
- A skąd masz taką pewność, że on nie chce właśnie tej Szkotki? - James skorzystał z chwili ciszy.
Velmie zaświeciły się oczy.
- Braciszek się w Lilci kocha! - w tym miejscu nastąpił wybuch wredno-velmowatego śmiechu. - Trzeba było tak od razu, złociutki.
James miał zamiar coś powiedzieć, ale opuściło go natchnienie.
- W tym też maczałaś palce? - zapytał Syriusz, patrząc na Velmę z lekkim obrzydzeniem.
- Nie, niestety - odparła Potterówna z udawanym smutkiem. - Przeoczyłam. Trudno, Dżem, pocierpisz sobie.
- Ty chyba naprawdę nie lubisz tej Szkotki... - wymruczał James wściekle.
Velma tylko się uśmiechnęła.

*

- Uduszę ją! - oznajmila Lilka.
Amber tylko potrząsnęła głową.
- Oj, Liluś...
"Liluś" gwałtownie wstała, chwyciła magnetofon, nastawiła najhałaśliwszą i najmniej nadającą się do normalnego słuachania kasetę, jaka była w dormitorium i przeniosła to wszystko czarami tuż pod okno Velmy. Oczywiście, nastawione na full.
Po kilku minutach zirytowana Velma pojawiła się w Lilczynym dormitorium.
- Słucham - powiedziała lodowato, błyskając oczami.
Lilka wzięła ją za rękę, doprowadziła do krzesła i zmusiła do zajęcia miejsca.
- Pomozesz mi za... tego... carpać Mery - oznajmiła równie lodowato.
Przez krótką chwilę Velma milczała.
- A dlaczego? - zapytała wreszcie.
- Bo twój brat Neil jest cudny - wyjaśniła Evansówna z głębi serca.
Nikt nie miał więcej pytań.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Taxi Ride
post 15.04.2003 20:35
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




Dzień zaczął się tak pięknie i słonecznie, że nieomal raziło to Lilkowe poczucie estetyki. Niebo w Wielkiej Sali rozświetlały łagodne promienie słońca, zza okna dał się słyszeć śpiew ptaków.
W duszy Lilki szalała żądza mordu. Panna Evans zgrzytała zębami, jednocześnie spod oka obserwując Neila P.
Amber starała się ją ułagodzić, ale bezskutecznie.
Natomiast Velma zabrała się za zacieśnianie więzi rodzinnych.
- Neiiil - zanuciła, podchodząc do starszego brata z wyciągniętymi ramionami.
Neil odsunął się razem z krzesłem.
Velma Przysiadła obok niego.
- Co u ciebie, braciszku? - zapytała, uśmiechając się jak kot, który właśnie dopadł mysz.
Brat popatrzył na nią podejrzliwie.
- Z tobą wszystko w porządku?
- Najzupełniej.
Przyglądał się jej uważnie przez chwilę, po czym potrząsnął Słynną Szopą.
- A mówiłem ci, żebyś nie rozmawiała z Carbon...
- Ja też jej to mówiłem! - zawołał siedzący kilka miejsc dalej James.
Velma prychnęła.
Po drugiej stronie stolu zapatrzona Lilka oparła głowę na dłoniach.
- On jest wspaniały - poinformowała rozmarzonym szeptem. - Ja ją zacarpam - dorzuciła.
Amber jęknęła głucho, przyciągając spojrzenia trzech czwartych stołu.
- Lilka, idź się lecz!
Evansówna pokręciła kasztanową głową, wzdychając po raz setny tego dnia.
Bacznie obserwujący ją James walnął szklanką o stół.

*

- Heeeeeeej, Meeeeeery - zawołała Carbon, przewieszając się przez poręcz schodów.
Zielona furia w oczach Lilki zaczynała osiągać stan wrzenia.
Gdy Mery przechodziła obok, Evansówna demonstracyjnie zacisnęła powieki, starając się nie zgrzytać zbyt rozgłośnie zębami.
Carbon złapała Mery za nadgarstek i wyprowadziła ją z korytarza, paplając coś radośnie.
Velma stuknęła Lilkę w ramię, wzrokiem wskazując jej osamotnionego Neila.
Evansówna nabrała powietrza w płuca, a nogi poniosły ją w kierunku okna.
- Neil?
- Hm? - odparł Niesamowicie Inteligentnie Neil.
Velma machnęła ręką, próbując dać Lilce znak, że nawet Carbon nie może wiecznie powstrzymywać Mery przed powrotem. Ale powszechnie wiadomo, że z większym skutkiem można by namawiać ministra magii na ustąpienie ze stanowiska.
A Mery już zaczynała się niecierpliwić. Za góra dwie minuty, nie zważając na nic, pobiegnie z powrotem do swojego chłopaka, zostawiając szczerze zdumioną Carbon samą.
- Ale cholibka różnokolorowa, nie przed upływem tych dwóch minut!!!
Cały korytarz, łącznie z Lilką i Neilem, spojrzał się na Velmę. Ta, widząc zbliżającą się Mery, momentalnie doskoczyła do brata.
-...ioczywiścieonamnienieposłuchałabocotobybyłogdybyposłuchałaniej atejdziewczynie
zwyczjanieniewierzyłamniewierzęinigdywierzyćniebędę...
Mery, która właśnie do nich dotarła, Spojrzała Się Podejrzliwie.
- A mówiłam, żebyś nie imprezowała z Carbon za ostro...
Velma chwyciła ramię Lilki i zaczęła się wycofywać.
- Och, jak już późno, a my wróżbiarstwo przecież teraz mamy! Jaka szkoda, że nie możemy zostać dłużej. Prawda, Lilciu? No, widzicie, Lilcia też to potwierdza...

*

Następnego dnia Lilka wybyła z dormitorium wczesnym rankiem. Zdenerwowało to Amber, która świetnie wiedziała, do czego jest zdolna jej przyjaciółka, kiedy puści się ją samą.
- Nie widziałaś może Lilki Evans? - dopadła jakąś czwartoklasistkę. I po raz setny tego dnia ujrzała, jak zapytana osoba ze zdziwieniem zaprzecza.
- Co, nie możesz kogoś znaleźć? - Velma zawsze wiedziała, kiedy się pojawić.
- Jakbyś zgadła... Przypadkiem nie wiesz czegoś o tym?
Wszystkowiedzący uśmiech.
- Zapytaj się wieczorem Lilki, może ci powie...

Lilka powiedzieć nie chciała.
Uśmiechała się za to w ten irytująco lilkowaty sposób, przez co Amber była bliska wypchnięcia jej przez okno.
- Powiesz czy nie? - spróbowała ostatni raz.
- Nie - Lilka nie miała serca do skomplikowanych odpowiedzi.
Amber westchnęła poirytowana i zawołała Carbon.
- A ty wiesz, co ona porabiała cały dzień?
Tamta wzruszyła ramionami.
- Oj, daj dziewczynie spokój, pewnie sobie neilowała...
Lilka utkwiła wzrok w swoich dłoniach.
- Tylko tego nie potwierdzaj, proszę! - jęknęła Amber.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
ikar     15.04.2003 21:00
Taxi Ride   Lilka siedziała na przedostatnim stopniu schod...   18.04.2003 20:02
Silda   hm... i nadszedł czas wielkiej zadumy. muszę p...   19.04.2003 12:30
Psychopatka   Zgadzam sie z Vis... za duza ilosc dialogow, o...   19.04.2003 12:36
ikar   A mi się podoba ^^ i nawet dość bardzo mi się ...   21.04.2003 16:12
Taxi Ride   Velma powoli wyszła spod stołu. Wstała. Sprawd...   24.04.2003 21:02
Silda   hhhmmm... ostre słowa.. a teraz do rzeczy. tak...   26.04.2003 18:45
Taxi Ride   Wojna podjazdowa między Lilką a Mery trwała, r...   17.05.2003 21:42
ikar   Despair & Delirium - Wielkie brawa za opow...   18.05.2003 12:19


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 15.05.2025 06:03