Jedyna, Która Go Rozumiała [nzak], o Huncwotach razem i z osobna :)
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Jedyna, Która Go Rozumiała [nzak], o Huncwotach razem i z osobna :)
kkate |
22.10.2004 20:41
Post
#1
|
Czarodziej Grupa: slyszacy wszystko.. Postów: 894 Dołączył: 10.03.2004 Płeć: Kobieta |
Witam
Oto pierwsza część fan ficka pt. "Jedyna, która go rozumiała". Pomysłodawczyniami jesteśmy ja (kkate) i Smerfka. Natomiast jeśli chodzi o autorów, są to: - kkate - Smerfka - Anulcia Życzę wam miłej lektury. Mam nadzieję, że się spodoba. W imieniu swoim i współautorek proszę o dużo szczerych komentarzy ! JEDYNA, KTÓRA GO ROZUMIAŁA CZĘŚĆ PIERWSZA „Miłość jest jak spacer podczas drobniutkiego deszczu…. Idziesz, i dopiero po chwili orientujesz się, że przemokłeś – do głębi serca” Autor nieznany Była chłodna, marcowa noc. Srebrny blask wschodzącego księżyca powoli oświetlał całą Dolinę Godryka, wydobywając z mroku zarysy kilkunastu domów i drzew. Panowała błoga cisza, czasem tylko przerywana krzykiem sowy lub cichutkim szelestem bezlistnych jeszcze gałązek poruszanych delikatnie przez chłodny wiatr. Wszystkich mieszkańców wioski Roseville już dobre parę godzin temu zmorzył słodki sen. Ale czy wszystkich…? Przez jedną z uliczek przebiegł nagle mały, tłusty szczur. Rozglądając się dookoła i węsząc czujnie, wskoczył na parapet jednego z domów. Jedynego, w którym wciąż paliło się światło... * * * - Rogacz, bądź no dobrym kumplem i zasponsoruj mi jeszcze jedno kremowe! - Że co? JESZCZE JEDNO? Nie ma mowy! Jak tak dalej pójdzie, wypijesz mi całe zapasy! - No dobra… obejdzie się… - westchnął Syriusz. – Chociaż… - dodał po chwili, spoglądając łakomym wzrokiem na (zaledwie!) do połowy opróżnioną butelkę Remusa stojącą na stole. Lupin zerknął na niego, po czym z chytrym uśmieszkiem sięgnął po piwo i wysączył spory łyk napoju, a na jego twarzy pojawił się wyraz błogiego zadowolenia. Łapa oblizał się ze smakiem. - Syriuszu, wszyscy zdążyliśmy się już przekonać, jak bardzo lubisz piwo kremowe – odezwała się Lily Potter, wchodząc do pokoju i zerkając na pokaźny stos pustych butelek – ale bez przesady... Poza tym, miałeś swoje... cztery – dodała z uśmiechem i usiadła obok Jamesa, który natychmiast objął ją ramieniem. - A właściwie to co jest z Glizdogonem? – spytał James. – Ostatnio w ogóle nie chce przychodzić na nasze wieczorki towarzyskie. - Mówi, że jest zajęty pracą dla Zakonu… - odparł Remus, marszcząc lekko brwi. Syriusz wydał z siebie coś między prychnięciem a parsknięciem śmiechem. - Zajęty?! Taa, na pewno ma co najmniej dziesięć razy więcej roboty niż my… Nie, na serio to ja myślę, że biedak po prostu zaklinował się w jakimś kanale… Salon w domu Potterów zatrząsł się od śmiechu dwóch Huncwotów i Lily. Kiedy przebywali w swoim towarzystwie, każdy powód był dobry do wzbudzenia ogólnej wesołości. Tak było i tym razem… Syriusz zacząć zwijać się na kanapie i o mało co nie wpadł pod stół, James wylał na siebie pół butelki piwa, a Lily wpatrywała się w nich lekko zdegustowanym wzrokiem, jednocześnie sama dusząc się ze śmiechu. Tylko Lunatyk się nie roześmiał. Niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w czerwoną różę wyhaftowaną na obrusie i zdawał się jakby nie zauważać ogólnego harmideru, jaki wokół niego zapanował. Myślami był teraz zupełnie gdzie indziej. Dopiero, gdy Syriusz walnął go w plecy, rycząc ze śmiechu i ocierając łzy, Remus podskoczył i w końcu zmusił się do krótkiego chichotu. - Coś się stało, Remus? – zaniepokoiła się Lily, a jej jasnozielone oczy zaczęły dziwnie błyszczeć. - Nic… - uśmiechnął się z trudem. - Nie martw się... - No pewnie, że nic! – Rogacz zachichotał, ale po chwili spojrzał na przyjaciela ze współczuciem. – Lunatyk po prostu już się boi następnej pełni… To nic poważnego, kochanie – pocałował Lily w policzek. – Nie martw się o naszego starego Remuska. Ale ona nadal uważnie przypatrywała się Lupinowi. Ostatnio zachowuje się dziwnie, myślała, patrząc na niego. Jest taki smutny, przygaszony… rozkojarzony… Może ma jakiś problem? Może... Ale w tym momencie jej rozmyślania przerwał nie kto inny jak James Potter, zwany Rogaczem, a także jej mężem. - Dobra, słuchajcie! – zawołał dziarskim tonem – Może zrobimy sobie małą balangę?! W końcu jest piątek wieczór! Mam nową płytę Pędzących Hipogryfów, jest naprawdę świetna! Mają takie fajne, rytmiczne kawałki… - Jasne, czemu nie? – ożywił się Syriusz, który po tym, jak zdołał uspokoić się po nagłym ataku śmiechu, zaczął drzemać z głową opartą na ramieniu Remusa. – Zaczynamy? Co ty na to, Luniaczku? - Chłopaki. jest druga w nocy! – syknęła Lily. – Sąsiedzi… - Eee… tam – ziewnął Syriusz, a ramię Lunatyka znowu zaczęło pełnić rolę podparcia dla jego głowy. Remus popatrzył na nich i głośno przełknął ślinę. - Nie wiem, ale… ja… chyba muszę iść. – wyjąkał. - No coś ty, już? – na twarzy Jamesa pojawiło się niezadowolenie. – Teraz, kiedy będzie najlepsza zabaaaaaa….wa? – teraz i on ziewnął. – Nie, Lily, mi się wcale nie chce spać… Mam ochotę się bawić! Ej, Remus, ty naprawdę idziesz? – zaniepokoił się, widząc, że Lupin ma zamiar wstać. – Nie żartuj… - Nie, naprawdę lecę – westchnął Remus, podnosząc się, co spowodowało, że Syriusz, pochrapując cicho, osunął się na kanapę. – Trzymajcie się. Po chwili włożył buty i płaszcz. Miał już wychodzić, gdy ktoś położył mu rękę na ramieniu. Odwrócił się. Lily. Przez chwilę patrzył prosto w jej oczy. Dostrzegł w nich niepokój... - Naprawdę wszystko w porządku? – szepnęła. - Tak, nie martw się – Lunatyk uśmiechnął się do niej. – Po prostu muszę już iść, cześć. Kiedy Lily zamknęła drzwi, Remus odetchnął z ulgą. Dłużej nie wytrzymałby tego spojrzenia. Spojrzenia tych pięknych, zielonych oczu… Powolnym krokiem, pogrążony w rozmyślaniach zaczął iść w stronę swojego domu... Kiedy był w połowie ulicy, wszechobecną ciszę przerwał huk, który sprawił, że Remus, lekko wystraszony, podskoczył i rozejrzał się dookoła, poszukując źródła hałasu. Po chwili stwierdził, że to „tylko” muzyka, a konkretnie najnowsza piosenka Pędzących Hipogryfów, którą najwyraźniej zdecydował się włączyć James, i to na tyle głośno, że razem z nim słuchała jej cała ulica. Pośród ogłuszających dźwięków gitar i perkusji dało się słyszeć krzyki Lily: „WYŁĄCZ TO W TEJ CHWILI! JEST ŚRODEK NOCY!!!” Remus uśmiechnął się pod nosem i przyspieszył kroku, ponieważ w okolicznych domach zaczynały zapalać się światła. Poza tym siąpił drobny deszcz… Taak, uwielbiał te zabawne kłótnie Potterów… Lily i James bardzo się kochali, ale rozrywkowy charakter Rogacza, ujawniający się zwłaszcza w obecności Syriusza, często dawał o sobie znać. Następowały wtedy małe spięcia pomiędzy małżonkami, które zazwyczaj i tak po pięciu minutach kończyły się buziakiem na zgodę. Ale muzyka powoli cichła, a właściwie to Remus się od niej oddalał, dlatego też przestał myśleć o charakterze Jimmy’ego, a jego głowę zaprzątnęły inne myśli. Ostatnio nie mógł się od nich uwolnić. Czy tego chciał, czy nie (a raczej nie chciał), Lily Potter na dobre zagościła w jego skołatanym, udręczonym umyśle... „Do licha, Remus, przestań o niej myśleć! – przestań myśleć o Lily jakby była....Nie, przeżycia podczas ostatniej pełni chyba zupełnie pomieszały ci w głowie” - odgarnął z twarzy wilgotne kosmyki włosów. Powoli zaczynał być na siebie wściekły. „To naprawdę nie jest normalne!" - syknął. - "Chyba nie twierdzisz, że…” Remus, z racji swojej przypadłości, prawie nigdy nie chciał przyznawać się do swoich uczuć, nawet przed samym sobą. Teraz jednak nie mógł dłużej ukrywać, że dzieje się z nim coś dziwnego. Od jakiegoś bowiem czasu przebywanie w domu Potterów denerwowało go, poniekąd nawet irytowało. Co z tego, że i tym razem wszyscy tak doskonale się bawili. Wszyscy oprócz niego. On po prostu z jakiegoś dziwnego, nieznanego mu powodu nie mógł dłużej tam zostać. Remus miał wyrzuty sumienia. Było to bez wątpienia głupie i nielojalne, ale… drażniło go szczęście jego przyjaciół. - Remusie Lupin, opanuj się! Przecież to są najbliżsi ci ludzie! – mruczał do siebie - Jak możesz tak w ogóle o nich myśleć! Tak, niezmiernie się cieszę, że są szczęśliwi! Kto jak kto, ale oni na pewno na to zasługują! „Remusie, siebie nie oszukasz”– rozległ się jakiś cichy głosik w jego głowie – Nieprawda!!! - krzyknął na cały głos, który rozdarł ciszę nocy nad wioską Roseville. Lecz po chwili uznał, że własna głowa nie jest najlepszym kompanem do rozmowy, więc dalej szedł już w milczeniu. Po chwili doszedł do malutkiego, samotnie stojącego na uboczu domku. Wyglądał na ponury i opuszczony. Farba bliżej nieokreślonego koloru łuszczyła się na nim, a smętnie zwisające okiennice domagały się naprawy. Trawnik wyglądał, jakby nikt nie zajmował się nim od miesięcy. Remus rzucił okiem na ten ponury widok. Ale to wszystko nie było w tej chwili ważne ,,Nie zasługuję...na takich przyjaciół. Jestem zły… i beznadziejny” – pomyślał i westchnął głęboko, otwierając drzwi do mieszkania. Zamyślony nawet nie zauważył, jak cienki ogon szczura bezszelestnie zniknął w jednym z kanałów… C.D.N. Ten post był edytowany przez kkate: 08.08.2008 13:21 -------------------- just keep dreaming.
|
Meridien Auris |
01.11.2004 02:21
Post
#2
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta |
QUOTE(Tygrys @ 30.10.2004 18:08) Witamy nowego forumowicza w naszej, jakże obszernej, rodzince. mamy nadzieje, że zostaniesz tu długo... Cytat KKATE: Nawet nie ośmielam się porównywać tego do "Manewrów". >_< o mój ty Jezuniu... nie przesadzasz? Co do opowiadania: Kto to mówił, że czeka nas zalew fick'ów o Remusie? Prorocze to słowa, chyba były. Ale cóż... biorąc pod uwagę, że dla mnie jest tego mało, co już jest, to za dużo napisac nie mogę. Zabawne opisy i dialogi, choć mogłoby być ich więcej (opisów). Pomysł ciekawy... ale wszytko zależeć będzie i tak od wykonania i dalszych wydarzeń. Życze powodzenia. Ten post był edytowany przez Meridien Auris: 01.11.2004 02:27 -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 01:59 |