Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> I Believe In A Thing Called Love, lekki, łatwy i przyjemny erotyk:>

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 31 ] ** [100.00%]
Gniot - wyrzucić [ 0 ] ** [0.00%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 31
  
Kitiara
post 09.12.2004 06:49
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Któryś z kolejnych moich opowek. Długi jak diabli tongue.gif
Występuje tu między innymi paring: Hermiona/Draco - ostrzeżenie dla tych, którzy mają na nich uczulenie.
Pisałam to z myślą opowiadaniu erotycznym, lekkim, prostym, nieskomplikowanym odbiorze i z dużą dawką humoru. Mam nadzieję, że mi się udało stworzyć takie przyjemne i zaskakująco długie (nawet dla autorki) czytadło z happy endem.
Ostrzegam, że od rozdziału czwartego zaczynają się sceny erotyczne i jest ich dosyć sporo. Autorka ponadto nie bawi się w owijanie w bawełnę, tak zwane i pisze wprost, chociaż oczywiście bez wulgaryzmów i z ogromną starannością o zachowanie dobrego smaku.
Milutkiej lektury.


Rozdział I
NOWA


Czarnowłosa dziewczyna uczesana w pyszny warkocz sięgający pośladków była urzekającym zjawiskiem. Była piękna i miała cudne, kobiece kształty. Czarne, niskie i obcisłe biodrówki opinały pośladki i odsłaniały jędrny brzuch z kolczykiem w pępku.
Nieznajoma wyciągnęła z podręcznej torebki papierosy i uchyliła okno w korytarzu pociągu Hogwart Express. Jej biała, raczej kusa bluzka, podkreślała jędrny i zdecydowanie duży biust...
„Bogini” – pomyślał wysoki, przystojny brunet, stojący dwa okna dalej.
Harry gapił się jak zahipnotyzowany. Skończył palić, ale nie wszedł do swojego przedziału. Wyciągnął kolejnego papierosa, tylko po to, żeby sobie na nią popatrzeć. A było na co.
Jak on chciał z nią zagadać, tylko nie potrafił....
On, który pokonał samego Voldemorta w czerwcu bieżącego roku, nie wiedział jak zagadać z dziewczyną, która spokojnie paliła parę metrów od niego.
„Bogini – pomyślał znowu – bogini w ludzkim ciele.”
Gdyby Harry wiedział jak sam wygląda i jak na niego patrzą dziewczyny, może byłoby mu dużo łatwiej. Ta jego chorobliwa nieśmiałość... Skrzywił się na myśl o niej.
Miał na sobie zielony podkoszulek, który podkreślał jego oczy i granatowe, dopasowane dżinsy. Ciotka nie mogła mu już wciskać starych rzeczy Dudleya. Były dużo za szerokie i zdecydowanie za krótkie, jeżeli chodziło o spodnie. Harry miał długie nogi. Długie, zgrabne nogi, chociaż nie tak zgrabne jak jego blond rywal ze Slytherinu... i bardzo kształtny, jędrny tyłeczek.
Petunia musiała mu kupować „nowe” rzeczy w... lumpeksach...
Ale i tam można było czasem znaleźć coś ciekawego.
Harry urósł przez wakacje całe dwanaście centymetrów i miał dosyć imponujący wzrost 188 centymetrów.
Chociaż co to było przy 198 centymetrach Snape’a, albo o dziesięć centymetrów wyższego Dumbledore’a? O Hagridzie nawet nie wspominając.
Włosy sterczały mu jak zwykle na wsze strony, ale były trochę dłuższe i wyglądały dosyć uroczo. Rysy twarzy lekko mu się wyostrzyły i nabrały wyrazistości. Harry był przystojniejszy od swojego świętej pamięci ojca. Jego oblicze miało w sobie bowiem pewną delikatność i słodycz, której brakowało Jamesowi, i które nadawały jego męskim rysom dozę chłopięcości.
Tak, gdyby Harry był własnym ojcem, pewnie nie miałby problemu, żeby z nią zagadać. Ale on był po prostu sobą. Nieśmiałym wobec kobiet chłopakiem.
Prawiczkiem...
Tak...
Nawet Ron już nie był niewinny... ba, nawet Neville stracił cnotę pod koniec roku szkolnego i to z kim? Z Pansy Parkinson, która przez pierwsze dwa miesiące szóstego roku miała bardzo burzliwy romans z Malfoy'em, a później musiała sobie zrobić pół roku przerwy, żeby ochłonąć i wziąć się za Neville'a. Longbottom wyrósł i wyprzystojniał. I nie był już taką łamagą.
A jego dziewczyna już nie była podobna do mopsa. Pansy była bardzo ładna i, co się okazało przy bliższej znajomości – inteligentna.
A on nawet na randki się nie umawiał. Miał uraz po wiecznie beczącej i niezadowolonej ze wszystkiego Cho Chang. I był tak cholernie nieśmiały.
Boże... całował się tylko raz w życiu, prawie dwa lata temu i to była totalna porażka. Chang w ogóle była totalną porażką... zaczął się nawet poważnie zastanawiać nad swoimi preferencjami seksualnymi... aż do teraz .
Ale bóstwo przed nim nie było Cho, chociaż też miało czarne włosy, to na tym podobieństwo się kończyło.

- Dużo palisz – niski, ciepły, lekko zachrypnięty, seksowny głos należał niewątpliwie do bóstwa.
- Eee... ty tak do mnie? – zaczął jak zwykle z powalającą elokwencją.
„Ale kaszana” – pomyślał od razu.
- A widzisz tu jeszcze kogoś? – nieznajoma zaciągnęła się głęboko patrząc mu prosto w oczy. Jej oczy były piękne. Ogromne, czarne i bezdenne... nieprzeniknione... i ich oprawa. Grube, czarne i długie rzęsy wywinięte do góry. Bez śladu makijażu. Te rzęsy były jej chlubą. I brwi. Regularne, ładnie wyprofilowane brwi nie wymagające zbyt częstych poprawek.
- No, trochę palę...
„Pieprzę głupoty.”
- Widzę. Jednego od drugiego. Masz jakieś zmartwienie?
- Eee. Chyba nie...
Dziewczyna zaśmiała się wdzięcznie. Miała cudowny, gardłowy, raczej niski śmiech z chrypką.
Harry'ego przeszły ciarki od tej chrypki.
- Widzę, że nie jesteś zbytnio wygadany, co? – wydawała się rozbawiona, ale i przyjaźnie nastawiona do niego. Zagasiła peta o framugę okna i wywaliła, a gryfon poszedł w jej ślady.
- Jakie palisz? – zapytała od niechcenia.
Harry patrzył na jej długie, zgrabne palce, zakończone schludnie wymalowanymi na czarno paznokciami.
- Camele – żałował, że jest taki nieśmiały.
- Marlboro są dużo lepsze – powiedziała marszcząc mały, zgrabny nosek i patrząc na niego uważnie.
- Mugole są wspaniali. Wymyślają tyle fajnych, przydatnych rzeczy – rzuciła nagle – na przykład Internet, słyszałeś o czymś takim? – w jej głosie zabrzmiało szczere zainteresowanie.
- Owszem – lakonicznie odrzekł chłopak – mieszkam u mugolskich krewnych.
- Rozumiem – skinęła głowa.
- A co do fajek. Nie stać mnie na lepsze. To znaczy nie mam tyle funtów, żeby sobie lepsze kupić. I tak cudem jest, że naciągam wuja na te Camele... Wymieniłem trochę kasy na mugolską i kupiłem dwa kilo tytoniu i bibułę, żeby mieć co palić w szkole... – Harry uśmiechnął się niepewnie i zarumienił.
„Co ją to obchodzi?” – pomyślał z roztargnieniem.
Dziewczyna znowu się zaśmiała.
- Zabawny jesteś. I zaradny. Miło było cie poznać.. – zmarszczyła brwi i popatrzyła pytająco.
- Harry... mam na imię Harry.
- Okey, miło cię poznać Harry – uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła do niego rękę.
„Ale ze mnie gafiarz... – pomyślał - to ja powinienem wyciągnąć dłoń pierwszy.. ach....”
Odwzajemnił jej gest lekko się rumieniąc. Miała ciepły, silny, pewny uścisk. Cudowny uścisk i ślicznie pachniała i była taka, taka... Harry nie wiedział jak to ująć, ale mógłby ją schrupać razem z kosteczkami.
Jego wyobraźnia doprowadziła go do większego rumieńca i spuszczenia wzroku.
„Uroczy, nieśmiały chłopak... nie żałuję zmiany szkoły.” – pomyślała dziewczyna.
- Ciebie też miło poznać... – Harry w końcu odważył się na nią spojrzeć ponownie.
- Lilien – powiedziała po prostu a oczy chłopaka zrobiły się jak spodki.
- Lilien?!
- Aha... Jest takie imię, gdybyś nie wiedział, Harry.
- No wiem o tym.... tylko... tak na imię miała moja mama... nieważne
- Twoja mama – zapytała i zmarszczyła czoło i twarz jej się lekko rozjaśniła zrozumieniem – ach... jesteś Harry Potter, tak?
Chłopak przełknął ślinę i skinął głową.
„Zaraz będzie chciała oglądać bliznę” – pomyślał z irytacją, ale nic takiego nie nastąpiło.
Na jej twarzy wykwitł teraz dosyć złośliwy uśmieszek. Ten uśmiech kogoś mu przypominał, zresztą oczy dziewczyny też... ale za bardzo mu się podobała by zastanowił się nad tym głębiej.
- No... teraz rozumiem twoją wybujałą elokwencją...Słyszałam z kilku źródeł, że nie jesteś zbyt, jak to powiedzieć... lotny umysłowo –zaśmiała się i posłała mu przyjazne, rozbawione i wyzywające spojrzenie.
Harry poczuł się dotknięty, chociaż nie za bardzo i zarumienił się jak buraczki w occie, które jadł przedwczoraj.
- Ciekawe, kto ci o mnie opowiadał? – odważył się spytać.
- Draco Malfoy. Przyjaźnię się z nim – wypaliła – i mój stary.
Harry popatrzył na nią uważnie.
Lilien wyciągnęła papierosy.
- Zapalisz? – poczęstowała Harry'ego.
- Tak, dziękuję. Od swojego ojca? – nad nieśmiałością wzięła górę ciekawość. Kolejna cudowna cecha, wiecznie wpędzająca go w kłopoty. – A czy ja go znam?
Tym razem dziewczyna śmiała się bardzo długo.
- Wybacz - zachichotała i zgięła się wpół – jasne, że go znasz... Przyjrzyj mi się dobrze. Tylko usta i nos mam po matce. Reszta to wykapany tata. No, może poza niektórymi częściami ciała i wzrostem – zażartowała – Mam jego poczucie humoru i podobno jestem wredna. Poza tym zawsze mówię to co myślę...
„Nie da się nie zauważyć” – pomyślał ironicznie Harry.
- W Durmstrangu, dokąd uczęszczałam do tej pory miałam ksywę Modliszka – patrzyła na niego rozbawiona.
Harry był zdziwiony jej reakcją, poza tym coraz bardziej go intrygowała.
I on ponoć znał jej ojca... ciekawe.
Zaciągnął się mocno i przyjrzał seksownej nieznajomej.
Miała duże, piękne usta, zgrabny nosek i wysoko osadzone kości policzkowe. Teraz jej nozdrza leciutko się rozchyliły i wypuściła dym przez nos.
Twarz miała szczuplutką, pociągłą. Tak naprawdę nie miała przeciętnej, ładnej buzi. Jej uroda była nietypowa i przez to bardziej atrakcyjna, przynajmniej dla Harry'ego. Lilien była bardzo różna od cukierkowatej Cho.
Jej skóra była blada, niemal perłowobiała, co przyczerni oczu i włosów dawało niesamowity efekt. Uroda tej dziewczyny była niepokojąca, wyglądała trochę jak niebezpieczna kusicielka i Harry przełknął głośno ślinę.
Po jej twarzy błąkał się teraz drwiący, nikły uśmiech.
- No, Potter – powiedziała rozbawiona – naprawdę cienko u ciebie z myśleniem.
„Czarne oczy czarne włosy” – powtarzał Harry w myśli litanię czterech słów.
„Wredny charakter...”
Nagle go olśniło i omal nie zachłysnął się powietrzem.
- Cholera jasna, to nie możliwe! – powiedział na głos.
- Co jest niemożliwe? – uśmiechnęła się szeroko odsłaniając szereg białych, równych i zapewne ostrych ząbków.
- Nie wierzę, żebyś mogła być córką mistrza eliksirów Hogwartu, chociaż oczy i włosy masz rzeczywiście takie jak on i ten twój uśmiech. Ale to niemożliwe, bo ty przecież jesteś piękna – powiedział rozbrajającą szczerością Harry.
Natychmiast zdał sobie sprawę, że palnął gafę i poczuł się jak tuman ostatni.
Dziewczyna śmiała się głośno, szczerze, perliście, dźwięcznie i naprawdę seksownie.
- O rany! Jesteś przezabawny – wydyszała w końcu i zgasiła papierosa.
- Nazywam się Lilien Snape – powiedziała już prawie zupełnie opanowanym i spokojnym głosem – i owszem jestem córką Severusa Snape’a, o którym raczyłeś wspomnieć. Szczęśliwy?
- A czemu miałbym być szczęśliwy? – tępo spytał, trochę zakręcony sytuacją Harry.
- Lubię cię - stwierdziła po chwili, tak po prostu. – Jesteś troszkę niekumaty, ale przesympatyczny.
Lilien puściła do niego perskie oko.
„Ma mnie za niekumatego, rany... – Harry był lekko poirytowany. – Jak on śmiał jej dać imię po mojej matce?! Jak mógł jej mówić, że jestem jakiś opóźniony?!!
No ale ona ma prawo się nabijać, przecież zachowuję się jak kretyn... Raz kozie śmierć!”
- Słuchaj – powiedział stanowczo, ale zrobił się przy tym naprawdę czerwony – może jestem trochę nieśmiały.
„Trochę?!?!?” – pomyślała rozbawiona dziewczyna - ciebie trzeba porządnie rozruszać...”
- ... ale to nie znaczy, że jestem opóźniony w rozwoju.
„Chyba jednak jestem” – pomyślał z rozpaczą.
- A co do twojego ojca. On mnie wręcz chorobliwie nie cierpi i biorąc pod uwagę pewne fakty z jego przeszłości, które miałem nieszczególny zaszczyt kiedyś poznać, nie mogę mu się dziwić. To ma jednak wpływ na bardzo subiektywną i bardzo negatywną ocenę mojej osoby. Szczęśliwa?
Dziewczyna popatrzyła na niego uważnie.
-Wreszcie gadasz do rzeczy i to całkiem inteligentnie. Wiedziałam – uśmiechnęła się rozkosznie – że stary przesadza. A Draco ma tendencję do koloryzowania – wzruszyła ramionami.
Harry uśmiechnął się szeroko.
- To nie fair – powiedział – podpuszczałaś mnie...
- No widzisz, sporo kumasz... – puściła mu figlarnie oko – Patrzyłeś się na mnie i nic nie mówiłeś, to odezwałam się pierwsza. Zauważyłam że jesteś nieśmiały i wyglądałeś na sensownego człowieka...– Lilien leciutko się zarumieniła, Harry poczuł jak jego żołądek podskakuje radośnie. – Mam nadzieję, że nie będziemy wrogami tylko dlatego, że jestem córką Sam – Wiesz – Kogo – przewróciła zabawnie oczami i uśmiechnęła się rozbrajająco.
Harry gapił się na nią jak zauroczony.
„Jeszcze trochę i się zakocham. Ona jest piękna, inteligentna, mądra, urocza, boska, ni mnie lubi... ma tylko jedną wadę... jest córką.. aaa! Pieprzyć to.”
- Ja też liczę na to, że nie będziemy drzeć kotów – gryfon się uśmiechnął.

- Lil, co ty tak długo robisz na tym korytarzu. Rodzisz? – w przedziale obok przedziału Pottera i spółki pojawiła się głowa z długimi pasmami blond włosów.- POTTER?!
Na korytarz wyszedł nie kto inny, tylko mocno zdziwiony Draco Malfoy. Bardzo wysoki, bardzo przystojny i pięknie opalony Draco Malfoy. Harry nie mógł się nie zdziwić tym widokiem. Draco nie był już wysokim chłopcem, mierzącym prawie metr osiemdziesiąt. Teraz przekroczył 190 centymetry. Dokładnie jego imponujący wzrost osiągnął metr dziewięćdziesiąt cztery
Włosy, które nosił związane w kucyk przez kilka ostatnich miesięcy na szóstym roku, teraz opadały swobodnie aż za jego łopatki. W dłoni trzymał paczkę papierosów. On też wydawał się zdziwiony zmianami jakie zaszły w wyglądzie Pottera.
„Wielki Harry Potter jest przystojny? No nie...będzie mi robił konkurencję...”
I rozmawiał z jego serdeczną kumpelką. Chryste.
- Gadasz z Potterem?!
- Tak – spokojnie odrzekła dziewczyna – zabronisz mi? – spytała wyzywająco
- Oczywiście, że nie - Draco się lekko zająknął.- tylko się zdziwiłem.
Blondyn wyjął papierosa i zapalił.
Lilien Snape nie była imponującego wzrostu. Nie. Ale posiadała coś takiego jak wewnętrzny autorytet, charyzmę i była dosyć pewną siebie osobą.
Teraz uśmiechnęła się do blondasa.
- No, ja myślę, misiaczku – uniosła wysoko brew a Malfoy przewrócił oczami.
- Tobie akurat można czegoś zabronić - wzruszył ramionami i spokojnie palił dalej, oparty łokciem o framugę okna.
- Jesteś kłamczuchem Draco – spokojnie powiedziała Lilien oglądając z zainteresowaniem swoje raczej, długie, czarne paznokcie.
- Nie rozumiem – chłopak zaciągnął się i spojrzał na przyjaciółkę spod zmarszczonych brwi.
Snape popatrzyła na niego uważnie, a Harry obserwował ich rozmowę z zaciekawieniem. Ślizgon niezaprzeczalnie liczył się z tą sięgającą mu zaledwie do klatki piersiowej, dziewczyną.
- Mówiłeś mi, że Potter jest a) brzydki, b) opóźniony umysłowo, c)arogancki i pewny siebie, czasem zastanawiałam jak to nie kłóci się z tym rzekomym opóźnieniem.... d) myśli, że mu wszystko wolno, a teraz pewnie będzie jeszcze gorszy, bo udało mu się wykończyć Czarnego Pana. Podczas, gdy w rzeczywistości, Harry jest...
- No, ale przecież – wszedł jej w słowo Malfoy.
- Nie przerywaj mi, jak mówię – powiedział cicho, ale dobitnie i popatrzyła na kumpla bardzo sugestywnie.
„Rzeczywiście, drugi Snape... Malfoy się jej słucha.... niespotykane.” – Harry zaczynał być rozbawiony, chociaż generalnie nie cierpiał, gdy mówiono o nim w jego obecności.
- Podczas, gdy Harry jest – tu spojrzała przepraszająco na gryfona – a) przystojny, b) inteligentny, c)nieśmiały a nie opóźniony, c) sympatyczny a nie zakochany w sobie.
W miarę jak mówiła Harry stawał się coraz bardziej zarumieniony i żałował, że nie ma takich długich włosów jak Malfoy, więc robił wszystko, żeby patrzeć się w innym kierunku
- A teraz Draco, pozwolisz, że wymienię twoje cechy charakteru, prawda? – Lilien uśmiechnęła się złośliwe
- Nie, dziękuję. Postoję. – Malfoy wyglądał na poirytowanego i nawet dostał lekkich rumieńców. Doskonale wiedział, że i tak ta mała cholera wymieni jego cechy, a niech ma...
W końcu Severus był jego ojcem chrzestnym i Draco poznał ją na początku lipca. Zaprzyjaźnili się dosyć szybko. Nikt nie miał na niego takiego wpływu, jak Lilien Snape. Potrafiła sprawić, że żałował bardzo wielu rzeczy ze swojej przeszłości a nawet tego co robił obecnie. Potrafiła sprawić, że czuł się zawstydzony swoją małostkowością i skłonnościami do rasizmu. Cóż miała sporo racji w tym co wytykała niektórym czarodziejom, także własnemu ojcu i Lucjuszowi. Mimo, że jej ciotka była okropna, Lil uwielbiła mugoli i tępiła wszelkie, nawet najmniejsze przejawy szowinizmu rasowego. Była za daleko posuniętą tolerancją. Uważała nawet, że czarodzieje powinni przestać tak się ukrywać i zacząć współpracować z mugolami na szerszą skalę.
Na początku miał nadzieję na jakiś mały, przelotny romansik, bo na pewno nie chciał się z nikim wiązać na stałe. Nie w tak młodym wieku. A miłość? Cóż to takiego? Draco nie bardzo wiedział.
Tylko, że Lilien dała mu do zrozumienia bardzo szybko, że dla niej seks to nie zabawa, więc musiał zadowolić się przyjaźnią i trzeba przyznać, że nie żałował ani trochę Była świetnym kumplem. Jak to mówią mugole „do tańca i do różańca.” Można było z nią pogadać o wszystkim, wyskoczyć na piwo, czy zrobić jakąś drakę...
Potrafiła też przylać, jak jej się coś nie podobało. Ile razy go strzeliła po łbie, to wiedział tylko sam zainteresowany. Nieraz dostał od niej takiego kuksańca w bok, że się skrzywił, ale przecież w życiu nie uderzy żadnej kobiety. Kobiet się nie bije. To chyba rozumie się samo przez się, nie? Mało tego, kobiecie nie wypada nawet oddać. Draco miał pewne zasady, których nigdy nie przekraczał. Nie uderzyłby nawet mugolki, ani tym bardziej szla... no tak, gdyby Snape znała jego myśli... zapamiętaj Draco Malfoyu – „czarownicy pochodzenia mugolskiego”. Yah! Dlaczego Lilien potrafiła tak mu pojechać po ambicji? tak go ustawić?, nie wiedział. Ale ona potrafiła wiele...
Wystarczyło popatrzeć na Snape’a od kiedy zamieszkał razem z córką w zapuszczonym do tej pory Snape Manor. Kobiety bywają potężne. Zwłaszcza te pokroju Lilien Snape.

- Harry, chodź do przedziału – głos Hermiony brzmiał natarczywie. – A ty, kim jesteś? – spytała zdziwiona czarnowłosą nieznajomą.
- Jestem Lilien Snape – dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie do gryfonki. .
- Jesteś córką profesora? Fajnie. Ja jestem...
- Hermiona Wiem To Wszystko Omnibus Granger – wycedził złośliwie Draco, bezczelnie taksując ją wzrokiem
Przed wakacjami Hermiona miała spory biust i kształtne biodra. Teraz jej biust był bardzo spory, a biodra bardzo kształtne.
Dziewczyna zwróciła ze złością swoje duże, orzechowe oczy na blondyna, z zamiarem opieprzenie tegoż właśnie i... ją zatkało.
Stał nonszalancko oparty o framugę okna i spokojnie palił. Blond Bóg Seksu.
Uniósł wysoko jedną brew i ironicznie się do niej uśmiechnął.
Był wysoki, bardzo wysoki i pięknie się opalił, a jego włosy...
Hermiona poczuła skurcz w żołądku, który niebezpiecznie przypominał uczucie jakiejś dziwnej, bolesnej tęsknoty.
- Jak śmiesz przerywać kobiecie, Draco? – spytała oburzona Lilien – To ja z nią rozmawiam, nie ty! Dobra, Granger skoro już tu jesteś, to też sobie posłuchasz co mam do powiedzenia na temat pana Draco Malfoya. Ty arogancki dupku – zwróciła się do chłopaka - Myślisz, że jak jesteś wysokim , przystojnym arystokratą o czystej krwi – skrzywiła się przy tych słowach - to wolno ci wszystko? Co za szowinizm! To, że się z tobą przyjaźnię, nie oznacza, że nie widzę twoich wad.
- Och, daruj sobie..
- NIE PRZERYWAJ MI! – Lilien się lekko wkurzyła – Wysłuchasz co mam ci do powiedzenia, może przy świadkach coś do ciebie dotrze... jesteś egoistą, szowinistą i rasistą. Masz się za niewiadomo kogo i myślisz, że masz wielu przyjaciół, a ci pseudo-przyjaciele kochają tylko twoją kasę i twoje wpływy... to przejaw naiwności i narcyzmu, Draco – chłopak się zarumienił i wymruczał coś pod nosem. - Twoje pozytywne cechy niestety nie równoważą negatywów., chociaż trzeba przyznać, jakieś masz. Ale co mi tam, wymienię i je żebyś nie czuł się pokrzywdzony – Lilien uśmiechnęła się złośliwie, a Herm i Harry popatrzyli uważnie na Dracona. Hermiona była bardzo ciekawa tych cech pozytywnych, chociaż część jej psychiki podpowiadała, że właśnie na te pozytywy patrzy...
- Jesteś naprawdę sexy – kontynuowała Lilien i Hermiona pomyślała, że córka Snape’a czyta w jej myślach – inteligentny, a ta cecha raczej zobowiązuje... Jesteś sarkastyczny i masz boskie poczucie humoru. Towarzysz do picia i do rozmów z ciebie idealny, ale to chyba troszkę za mało... zwłaszcza na kogoś o twoim pochodzeniu, kto powinien świecić dobrym przykładem
Hermiona patrzyła to na Draco, to na Lilien. Ciekawił ją, co blondas na to... Jakoś wątpiła by przełknął jakąkolwiek krytykę, ale Malfoy wydawał się raczej spokojny.
- Zapomniałaś dodać, że jestem boski w łóżku – wycedził Draco patrząc na Hermionę, czego Lilien nie omieszkała nie zauważyć. Rzuciła przelotne spojrzenie całkiem ładniutkiej gryfonce, która się ślicznie zarumieniła.
- Nie mam o tym pojęcia, bo z tobą nie sypiam – wycedziła Snape i uśmiechnęła się paskudnie unosząc sugestywnie lewą brew – śmiem jednak w to wątpić, bo za często to powtarzasz.
Harry zaśmiał się szczerze
- A ty Potter co rżysz? – spytał wściekle Malfoy.
Jak Lil mogła go tak znieważyć przy Potterze i przy Granger, która teraz patrzyła na niego drwiąco. Drwiąco i... zaraz, zaraz z zainteresowaniem? Ciekawe. Draco uniósł wysoko brew i bezczelnie spojrzał Hermionie w oczy. Piękne, orzechowe oczy.
- No to my czekamy w przedziale – rzuciła spłoniona dziewczyna do Harry'ego.
- Okey, zaraz wrócę. Zapalę jeszcze tylko jednego. Chcesz Herm?
- Nie, na razie dziękuję – powiedziała i już miała zniknąć za rozsuwanymi drzwiami gdy usłyszała męski pobrzmiewający zaciekawieniem głos.
- To ty palisz, Granger?
Uniosła wzrok na blondyna, który uśmiechał się sardonicznie.
- Mało, ale palę – co ona robi, tłumaczy się Malfoyowi? – A tobie co do tego?! – warknęła
- Absolutnie nic – Draco uśmiechnął się szerzej a Hermiona znikła w przedziale. Zrobiło jej się dziwnie gorąco.

- No, nieźle. Widziałaś Lil jakie ona ma duże cyc... znaczy piersi? – poprawił się Malfoy szybko widząc, że brew jego przyjaciółki niebezpiecznie podjeżdża do góry a ona sama zaczyna sugestywnie obracać w dłoniach różdżkę. – Prawie takie jak twoje – Draco nie mógł sobie odpuścić tej uwagi a Harry szybko odwrócił głowę, żeby żadne nie widziało jego kretyńskiego uśmiechu.
- No i powiedz, Potter, czy to nie cham? – spytała Lilien, ale uśmiechnęła się przy tym szeroko i Harry odwzajemnił ten uśmiech.
- Spadam – blondas wzruszył ramionami – a ty dalej podrywaj Pottera.- tylko nie wiem, czy coś ci wyjdzie, Lil. Z tego co wiem, on nadal jest prawiczkiem... – Draco uśmiechnął się złośliwie
- A ty skąd o tym... – poirytowany Harry zdał sobie sprawę z tego co mówi i szybko się zamknął, oblewając się rumieńcem i klnąc w duchu na czym świat stoi.
Malfoy zaśmiał się serdecznie.
- Jednak to prawda – Draco zgiął się wpół i omal nie zawył ze śmiechu trzymając się drzwi przedziału – Słynny Harry Potter, Pogromca Śmierciożerców i Czarnego Pana – tu nastąpił silny atak niepohamowanego śmiechu do łez - jest cnotliwy.
Draco konał ze śmiechu, a Harry ze wstydu.
Lilien skrzyżowała ręce na piersi i wysoko uniosła brwi. Bardzo teraz przypominała swojego ojca w chwili sardonicznego rozbawienia i Harry poczuł dziwny skurcz żołądka, chociaż bynajmniej nie nieprzyjemny.
- A możesz mi pan wytłumaczyć co ma jedno do drugiego, panie Malfoy? – powiedziała do blondyna, gdy ten trochę ochłonął.- zastanawiam się czym ty myślisz, Draco, bo chyba nie głową? – w jej głosie zabrzmiało politowanie. – Dla twojej wiadomości, nie podrywam Pottera, tylko z nim rozmawiam, a nawet jeśli miałabym zamiar go uwieś nawet tu i na twoich oczach, to nic ci do tego. – Harry poczuł dosyć silne podniecenie na myśl, że ta piękność mogłaby go uwieść właśnie w tej chwili i nawet przyglądający się temu Malfoy mało by go obszedł. – A poza tym licz się ze słowami, bo ja też jestem dziewicą i nie uważam tego za zabawne, a ty? – spytała na koniec wyzywająco.
- Jesteś dziewicą?! – oczy Dracona były jak spodki i Harry też się nieco zdziwił, chociaż nie tak jak Malfoy.
- A co w tym dziwnego? Mam szesnaście, nie sześćdziesiąt lat.
- A to... przepraszam – powiedział elokwentnie Malfoy.
- Poza tym to żałosne oceniać kogoś po tym, czy z kimś spał, czy nie.
Jak zwykle musiała go zawstydzić i Draco się zarumienił.
- Spadaj do przedziału – rzuciła mu jeszcze z rozdrażnieniem.
Malfoy wzruszył ramionami i schował się za rozsuwanymi drzwiami.

- Przepraszam za niego – odezwała się Lilien po chwili niezręcznego milczenia – mimo arystokratycznego pochodzenia bywa czasem nieokrzesany i nietaktowny.
- Nie szkodzi, zdążyłem przyzwyczaić się do tego przez sześć lat – powiedział spokojnie Harry. – Masz szesnaście lat to znaczy, że będziesz chodziła do szóstej klasy, tak? -spytał zaciekawiony.
- Nie, do siódmej, tak jak ty, poszłam do szkoły o rok wcześniej. W grudniu, będę w końcu pełnoletnia. Na jakie nutki chodzisz?
- Opiekę, Obronę Przed Czarną Magią, Transmutację, Zaklęcia i Eliksiry – Harry śmiesznie skrzywił się przy ostatnim słowie.- Chcę zostać Aurorem, a ty?
- Jeszcze nie wiem co chcę robić, może pracować dla Gringotta... ale chyba będę pracownikiem Ministerstwa, zależy mi na szerszym dialogu z mugolami.
Harry się zdziwił. Zaskakiwała go coraz bardziej, i zaskakiwała go pozytywnie.
Lubiła mugoli i przyjaźniła się z Malfoyem, który ją szanował i chyba trochę podziwiał. Niepojęte.
- Ach... Obrona, Opieka, Transmutacja, Eliksiry, Zaklęcia, Mugoloznastwo, Starożytne Runy, Numerologia...- Zarumieniła się lekko – mogłabym chodzić na wszystko, ale po co?
Harry poczuł się tak, jakby słyszał Hermionę, która uczęszczała na tylko o dwa zajęcia więcej – Astrologię i Zielarstwo. Nie wzięła tylko Wróżbiarstwa.
- W Durmstrangu nie było Obrony, ale po prostu Czarna Magia. Obrona przed nią była w ramach tego przedmiotu., więc nie wiem czy nadążę z programem.
- Powinnaś sobie poradzić – powiedział Harry szczerze – co roku mamy nowego nauczyciela. Ciekawe kto przyjdzie w tym... A gdybyś miała problemy – dodał nieśmiało – to, nie chwaląc się jestem z Obrony najlepszy w grupie. Zaraz po mnie są Hermiona i Malfoy, ale to jedyny przedmiot, w którym jestem naprawdę wspaniały.
- Dziękuję za propozycję, ja chętnie pomogę ci w Eliksirach – powiedziała z dosyć przewrotnym uśmiechem, a Harry się zarumienił.
To będzie kicha, jak ona się dowie, że dostał się na Eliksiry po protekcji McGonagall. Ma same Akceptowalne a czasami wpadnie mu jakieś P. Jest najsłabszy w grupie... Lilien suchej nitki na nim nie zostawi.
- Naprawdę mogę ci pomóc, Harry. Jestem genialna z tego przedmiotu – dziewczyna skrzywiła się komicznie i wywróciła oczami. – Wiem, że nie za bardzo sobie radzisz...
„Niech zgadnę od kogo” – pomyślał chłopak z przekąsem.
- Podobno tak bardzo ci zależało , że stary cie przyjął, jak to on powiedział z czystej litości, ale ja uważam, że dla świętego spokoju– Harry myślał, że zapadnie się pod ziemię ze wstydu – no i ta cała słynna McGonagall suszyła mu głowę. Nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę.
Harry spiekł takiego raka, jak nigdy wcześniej w całym swoim życiu, a przynajmniej tak mu się wydawało.
„Ale jestem taktowna” – skarciła się w duchu.
- No, nie masz się czego wstydzić – powiedziała cicho Lilien - wcale się nie zamierzam z ciebie nabijać, ani nic takiego – dziewczyna, ku zdziwieniu Harry'ego lekko się zarumieniła. – Jesteś w porządku...
- Dzięki – bąknął gryfon niewyraźnie – um... może skorzystam.
„Co za elokwencja” – pomyślał. ze złością o swojej wypowiedzi.
- Nie ma za co – powiedziała Lilien Snape i uśmiechnęła się do niego tak promiennie, że słynny Harry Potter, który przeżył znowu i to chyba na dobre, poczuł się szczęśliwy.

>>>>>>

„Rany, jestem coraz bliższy zakochania się... o ile już się nie zakochałem” – pomyślał Harry gdy wszedł do przedziału.
„Co się ze mną dzieje? – Potter nigdy nie czuł się, tak jak teraz – chętnie zerwałbym z niej te obcisłe ciuchy i...”
- ... dużo. Harry, czy ty słyszysz, co do ciebie mówię?- spytał głośno zirytowany Ron.
- Hę?
- No o czym ty myślisz?
- Nie chcesz wiedzieć - bąknął Harry i się zarumienił.
- Dobra, nie chcę – Ron zrobił śmieszną, zdziwioną minę – ale mógłbyś uważać jak cos do ciebie mówię. Pytałem , czy masz zamiar iść po jutrze, w sobotę do Hogsmeade ..
- Em, och... oczywiście – Harry zamknął oczy i oddał się marzeniom o dzikim seksie z Lilien Snape.

I nie tylko on odpłynął w tym przedziale.
Hermiona Granger gapiła się w okno i myślała o Malfoyu.
Jak on cholernie urósł. Pod koniec szóstej klasy był od niej może cztery centymetry wyższy, a teraz? Ona mimo, że jak na dziewczynę wysoka, w końcu mierzy dobrze ponad metr siedemdziesiąt, a Draco jest teraz od niej wyższy o ponad głowę... Boże.
I te jego cudownie umięśnione ręce. Nie za bardzo, tak akurat.
„Pewnie jest silny” – pomyślała z czymś na kształt rozmarzenia.
Długie lśniące jasne włosy, duże, szare oczy, wąskie, ale cudownie pełne wargi.
„To nieprzyzwoite, żeby facet miał takie włosy, oczy i usta” – pomyślała z roztargnieniem.
Silnie zarysowane kości policzkowe, powalający, ironiczny uśmiech, drwina w oczach...
„No ładnie... podnieca mnie drwina w oczach Malfoya... cudownie” – jej roztargnienie sięgnęło zenitu a twarz przybrała wyraz irytacji.
A jak na nią w pewnym momencie popatrzył... rozbierał ją wzrokiem.
Z jednej strony ją to wkurzyło, ale z drugiej, cóż, pannie Granger zrobiło się gorąco...
Hermiona nigdy nie kochała się fizycznie z mężczyzną (nie mogła teraz myśleć o Malfoyu, jak o chłopcu, o nie!). Owszem całowała się ze swoim byłym, Krumem, z którym zerwała listownie już pół roku temu, ale cóż, do niczego więcej nigdy nie doszło i tak szczerze to nawet nie miała nigdy większej na to ochoty, tylko do tej pory myślała, że powodem jest jej młody wiek, a teraz...
Bo jeżeli chodziło o Malfoya, to z nim pewnie nie miałaby większych oporów
„Hola, o czym ty myślisz, Hermiono Granger?” – skarciła się w duchu, ale jakoś nie bardzo to pomogło.
Niezależnie od tego, co powiedział ta cała Snape, on naprawdę musiał być dobry w łóżko. To... no cóż... było widać.
„Cholera” – zaklęła w duchu Hermiona.

Ten post był edytowany przez Kitiara: 09.12.2004 22:39


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Kitiara
post 10.12.2004 16:57
Post #2 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



A co mnie tam... Dam wam czwarty rozdział:]
Tak na zachętę do czytania kolejnych...
Ekhem, ekhem... zaczynają się sceny sami-wiecie-jakie...


Rozdział IV
JUST A SIMPLE KISS


It' s the way you love me
It's a feeling like this
It's centripetal motion
It's perpetual bliss
It's that pivotal moment
It's (ah) subliminal
This kiss, this kiss
It's criminal
This kiss, this kiss
[Faith Hill, "This Kiss"]



Hermiona nie posiadała się z rozpaczy: PIĘĆ ŻYCZEŃ tego dupka, Malfoya.
Dorwał ją w niedzielę rano i powiedział, że jego pierwszym życzeniem jest, aby napisała mu wypracowanie z Transmutacji na poniedziałek. Jak się wyraził z obleśnym uśmiechem:
- Ja, Granger, wolę praktykę od teorii. Ty na przykład w teorii jesteś całkiem niezła. Powinnaś postawić więcej na działanie praktyczne...
Hermiona zarumieniła się ze złości, zażenowania i upokorzenia na wyraźną aluzję, ale ugryzła się w porę w język.
-I niech lepiej to wypracowanie będzie bardzo dobre... Zapraszam na spotkanie przed Pokojem Wspólnym Slytherinu o ósmej wieczorem, z wypracowaniem.
- Mam to zrobić dzisiaj?!
- Przecież Transmutacja jest jutro rano, na drugich zajęciach po śniadaniu a muszę to jeszcze przepisać. Nie mam twojego charakteru pisma, Granger... – Jego głos nasączony był drwiną - A ty pewnie i tak swoje już masz...
I to się zgadzało, już miała. Długie, wspaniałe wypracowanie. Nad którym męczyła się dwa dni. Trudno, będzie musiała mu dać to, które już napisała, a swoje napisać od nowa. Najwyżej nie pójdzie spać. Wątpiła, czy odwalenie wypracowania dla Malfoya odbije się dobrze na ich obecnej „relacji”...
- Dobra - Hermiona miała swoją godność osobistą – ale TY przyjdziesz pod portret Grubej damy. W końcu to z mojej strony, dosyć duże poświęcenie.
- Poświęcenie? – Draco zmrużył niebezpieczne oczy – Co ty wiesz o poświęceniu? Poświęcenia to ja mogę dopiero zażądać... Ale nich ci będzie. Przyjdę, tylko to wypracowanie ma być Wybitne, Granger... Do zobaczenia – zadrwił na koniec.
- Kur** – zaklęła cicho Hermiona.

******
- Twoja córka to ciekawy obiekt, Severusie – zagadnęła de Lincourt w poniedziałek, w porze lunchu, Snape’a. Potem opowiedziała mu o zajściu na Obronie.
- Czyżby nie miała odpowiednich wzorców wychowawczych? – zadrwiła Arabell pod koniec swojej relacji. – Wiesz, ona chciała mnie nawet pocałować. To byłoby całkiem zabawne, gdyby nie działo się przy całej klasie...
Snape był blady.
- Moje zdolności wychowawcze to nie twoje sprawa – wysyczał wściekły mistrz eliksirów, co Arabell skwitowała wzruszeniem ramion i złośliwym uśmiechem.
On już da tej jędzy, Lilien. Guzik go obchodzą te bzdetne zakłady, dopóki nie dotyczą jego małej. Myślał, że go krew zaleje gdy uświadomił sobie, że Potter bezkarnie gapił się na tatuaż jego córki w takim miejscu...
Tak naprawdę jednak, najbardziej go rozwścieczył inny aspekt całego zajścia. Jego córka ośmieszyła go swoim zachowaniem, przed tą de Lincourt. Podłą wredną babą, której niestety coraz bardziej pożądał.
I Lilien dostała wieczorem niezłą reprymendę...

Kiedy Severus przestał się drzeć jak opętany, Lilien spokojnie zmrużyła oczy.
- Czy ty nigdy nie miałeś siedemnastu lat, tato? – Spojrzał na nią takim wzrokiem, że postanowiła nie kontynuować tego toku myślowego.
- Ta wredna krowa, de Lincourt, kwestionowała przez twoją dzisiejszą głupotę moje zdolności wychowawcze! – Wzrok Snape’ ciskał błyskawice.
- Podobno chciałaś ją pocałować? – Dodał już odrobinkę łagodniej.
- To już była taka moja, prywatna inicjatywa – wyjaśniła. -Ona jest piękną kobietą, tato.... Ale to chyba zdążyłeś zauważyć?
- Co ty mi sugerujesz? – W głosie mistrza eliksirów zadźwięczały kostki lodu.
- Daj spokój! – Lilien się zirytowała. Byli w jego prywatnej kwaterze i dziewczyna spokojnie usiadła sobie na łóżku, a raczej na sporym łożu, zupełnie takim jak to w prywatnym dormitorium, skłonnego do snobizmu Malfoya młodszego, z którym dla niewiadomych (a raczej bardzo wiadomych) przyczyn tak się zżyła. Byli niemal jak rodzeństwo.
- Cała męska część Hogwartu, począwszy od klas piątych na Hagridzie kończąc rumieni się i szczerzy na jej widok, a Draco próbował się nawet z nią umówić, tylko zwyzwała go od dzieci i dała szlaban.
- Kiedy?! – Warknął wściekły Snape.
„A jednak zazdrosny” – pomyślała triumfalnie dziewczyna.
- Na naszych pierwszych zajęciach - odpowiedziała spokojnie
- A on to już o niczym innym nie myśli?!
- No, ostatnio, chyba dosyć intensywnie myśli o Granger, więc nie żołądkuj się tak. W końcu gdzie taka dojrzała kobieta z takim szczawikiem, chociaż doświadczonym... Jest przecież z dziesięć lat starsza od niego i jest jego nauczycielką, a zresztą Draco nie jest tak niepoważny, by nie zdawać sobie z tego sprawy.
- A co ona mnie obchodzi?! Niech się umawia z kim chce!
- Czyli mogę ją poderwać? Fajnie!
- Zawsze sądziłem, że jesteś inna!
- Jestem zdrowa! Ona ci się podoba! To przecież widać! Nie rób ze mnie kretynki! Na Boga, jestem twoją córką, ze mną możesz być szczery. Mógłbyś chociaż raz być dla niej miły i się z nią umówić, a nie zarzucać uczniom, że myślą o seksie, podczas gdy to ty ciągle marzysz o erotycznych uniesieniach z Arabell de Lincourt! – Lilien zirytowała się uporczywym zaprzeczaniem ojca.
Nie po raz pierwszy, Severus musiał w duchu podziwiać niesamowitą intuicję swojego dziecka. Ale przecież w dużej mierze miała to po nim, a to że była kobietą, jedynie potęgowało te zdolności.
- Powiedz mi tato o czym myślisz codziennie przed zaśnięciem? – Ton głosu sugerował, że wcale nie chodzi jej o „myślenie”, ale o coś zupełnie innego i Sev leciutko się zarumienił. - Bądź szczery chociaż przed sobą samym i przed własnym dzieckiem. Jak tak dalej pójdzie, to w przypływie tłumionej żądzy i napadzie furii, zabijesz jakiegoś ucznia. Tak nie można.
- Mądrala. Co ty wiesz o jak to się pięknie wyraziłaś „żądzy”? – Wycedził Severus.
„Bardzo wiele - pomyślała – nawet nie wiesz jak wiele.”
- Jeny, tato! Mam ciało, zmysły i odczuwam jak każdy człowiek. Ty też, chociaż starasz się być maksymalnie oziębły. Muszę przyznać, że nieźle ci to wychodzi.
- Odczuwasz, jak każdy człowiek? – Nozdrza mężczyzny rozszerzyły się, a oczy zwęziły. – O czymś nie wiem?
„Nie wiesz o wielu rzeczach.”
- Nie zmieniaj tematu. Rozmawiamy o tobie. Ja sobie ze sobą, świetnie radzę – skłamała gładko - ale ty jak widzę, nie. Twój stan psychofizyczny zaczyna odbijać się na wszystkich dookoła.
- Po co ona nosi te obcisłe ciuchy? Jest taka sama jak i ty, jeśli o to chodzi. Faceci mają oczy! Są bardziej pobudliwi od was! – Wybuchł mistrzu.
- Rozumy ponoć też, mają! – Uśmiechnęła się złośliwie.
- Lilien, uważaj!
- Och! Po prostu zrób coś z tym, tato! – Tupnęła nogą. - Kocham cię i nie mogę patrzeć jak się męczysz. - Podeszła do niego i dała mu buziaka w policzek, co całkowicie niemal go udobruchało.
- Dobranoc.
- Dobranoc Lilien. I niech ja się tylko dowiem, że Potter tknął cię chociaż jednym palcem.
„Gdyby mnie tknął to bym była, najszczęśliwszą dziewczyną w tej szkole” – pomyślała.
„Chyba sama będę musiała go tknąć...”
Nic jednak po sobie nie dała poznać.
- Naprawdę? – Zapytała drwiąco. – Harry jest tak nieśmiały w relacji do kobiet, że nie masz się raczej o co martwić... I pamiętaj tato, że do tanga trzeba dwojga. Śpij dobrze.
Zostawiła go w takim stanie, że przez pół nocy nie spał, rozmyślając nad tym co powinien zrobić.

******
Wtorkowy poranek jak zwykle zaczął się od śniadanka i Hermiona, wybitnie głodna tego dna, pochłaniała kanapki z szynka jakby..
- Co ty, w ciąży jesteś? – Zdziwił się Ron..
- A czy wyglądam na wiatropylną? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie i "szamała" dalej.

Wyszła jako jedna z ostatnich osób, ponieważ omal nie zaspała na posiłek i jej oczom ukazał się ciekawy widok.
W korytarzu przed Wielką Salą, niemal na środku całowali się najspokojniej w świecie Nevill i Pansy.
„Jak zwykle nie mogą się powstrzymać” - pomyślała Hermiona.
- Też tak chcesz? – Usłyszała zmysłowy szept i poczuła ciepły oddech na karku, a jej nosek wyłowił bardzo przyjemny męski zapach.
„Żesz ku***” - pomyślała
- Jasne, Malfoy – warknęła, szybko się odsuwając. Zbyt szybko. – Chciałbyś..
- Trochę uprzejmości, Granger. Mogę cię pocałować, jeśli chcesz. Nawet tu i teraz – podszedł niebezpiecznie blisko i musnął palcami jej policzek.
Poczuła, że się rumieni, i klęła w duchu, na czym świat stoi, że nie jest doświadczoną, młodą kobietą, bo wtedy może nie reagowałaby w ten sposób.
- Jeszcze czego – syknęła.
- Ewentualnie mogę tego zażądać – powiedział takim tonem, jakby ustalał wszystkie „za” i „przeciw”, a Hermionie zrobiło się gorąco.
- No jasne! Chyba jakieś granice tych twoich życzeń muszą istnieć?! – Hermiona była lekko przestraszona, ale poczuła też podniecenie na myśl o pocałunku Malfoya.
- A ustalaliśmy jakieś? – Spytał chłodno. - Obawiam się Granger, że nie krępują mnie żadne granice, ciebie natomiast tak. Racz być uprzejma. – Ostatnie słowa zabrzmiały jak ostrzeżenie, a oczy chłopaka zwęziły się niebezpiecznie.
- A propos moich życzeń...
Hermiona przełknęła głośno, a Draco sardonicznie się uśmiechnął.
- Mam wypracowanie dla Snape’a na jutro, ale chyba nie jest zbyt dobre. Bądź tak miła i wpadnij dziś o dwudziestej do mojego dormitorium je sprawdzić...
Hermiona westchnęła ciężko.
- Dobrze, przyjdę – trochę jej ulżyło, gdy powiedział czego sobie życzy.
- Nie masz wyjścia, skarbie. Hasło do wspólnego to „Zabić Pottera”... Tylko żartowałem – dodał widząc jej urażoną minę. – Naprawdę hasło brzmi: „krew wampira”. Schodami w górę na trzecią kondygnację. Drzwi po prawej na samym końcu korytarza. Możesz przynieść szampana – dodał żartobliwym tonem.
- Dla kumpli z którymi mieszkasz też? - Odcięła się szybko.
- Och! Ty przecież nie wiesz!
- Czego znowu nie wiem?! – zirytowała się gryfonka.
- Widzisz, Granger. Jako snob z dobrej rodziny, z dużą ilością kasy, należę do nielicznych, którzy mają prywatne dormitoria. Mieszkam sam. W warunkach, co tu dużo ukrywać, luksusowych.
Bladość, która pojawiła się na twarzy Hermiony, była wręcz widowiskowa.
- Tylko nie zemdlej z wrażania – Draco uśmiechnął się zmysłowo – i może zamiast szampana weź swoje wypracowanie i jakąś dobrą książkę do eliksirów zaawansowanych. Żegnam.
„Nich cię szlag, Malfoy” – pomyślała Hermiona.

******
Drugie wtorkowe spotkanie w Komnacie Potrzeby, było miłym zaskoczeniem, zarówno dla Lilien jak i dla Harry'ego. Chłopak zrobił tak dobry Szkiele–Wzro, że dziewczyna stwierdziła, iż po przepisowym tygodniu „ustania się” można go spokojnie dać pani Pomfrey do skrzydła szpitalnego. Snape nie była głupiutką nastolatką i wiedziała, że Harry'ego rozpraszał jej spory dekolt poprzednim razem, dlatego postanowiła się na te spotkania ubierać mniej prowokacyjnie.
Teraz była w bordowej, raczej luźniej, ale ładnie układającej się na ciele sukience do kostek i z rękawami trzy czwarte. Długie, lśniące włosy, których Harry pragnął tak dotykać, miała spięte luźno na karku.
W końcu jej „uczeń” był tylko facetem. Bardzo przystojnym i bardzo nieśmiałym, niewinnym facetem. Lilien nie chciała go spłoszyć bezpośrednim "podrywem". Poza tym sama nie była za bardzo doświadczona (nie licząc paru randek i kilku raczej nieśmiałych pocałunków) i troszkę obawiała się konsekwencji bliższego kontaktu. Nikt wcześniej nie podobał się jej tak jak ten zielonooki, wiecznie rozczochrany gryfon, dlatego dziewczyna, chociaż uchodziła za bardzo ładną, czuła lęk przed zwykłym „koszem.” Ponieważ nie była zadufaną w sobie słodką idiotką, nie uważała, że nieśmiałość Harry'ego wobec niej musi koniecznie oznaczać, że chłopak coś do niej czuje. Bała się odrzucenia.
- No widzisz, mówiłam ci, że masz talent do eliksirów – powiedziała, gdy skończyła sprawdzać jego wypracowanie na środę – musisz tylko wierzyć w siebie.
Harry się zarumienił, ale czuł się też szczęśliwy.
- To co napisałeś jest naprawdę dobre – uśmiechnęła się promiennie. – Osobiście postawiłabym ci za wypracowanie Wybitnie, więc stary da ci pewnie Powyżej Oczekiwań.
- Dzięki, że mi pomagasz.
- Nie ma za co. Poza tym... Niedługo wcale nie będę musiała, Harry.

******
Severus miotał się po Pokoju Nauczycielskim.
- Ja jej dam... „Korepetycji, Harry'emu udzielam. We wtorki wpół do ósmej”... Ja jej dam korepetycje. Niech ja tylko dorwę Pottera... „Robi postępy” Ja im dam „postępy” – powtarzał pod nosem.
De Lincourt patrzyła na to z najwyższą dezaprobatą. Starała się (co nie oznacza, że zawsze jej się to zawsze udawało) być uczciwym, bezstronnym pedagogiem i już zdążyła zauważyć, że Gryffindor traci zawsze u Severusa trochę za dużo punktów. Zauważyła też, że mistrz eliksirów, bez większych powodów nie cierpi Pottera i chłopak ma u niego notorycznie przechlapane.
Postanowiła przemówić mu do rozsądku. Uważała go za przystojnego, mądrego faceta, który niestety jest stronniczy i niesprawiedliwy. Podobał się jej i to nawet bardzo, ale niektóre cechy jego charakteru.. Boże! Tylko strzelić w łeb i patrzeć, gdzie doleci, ta zakuta łepetyna.
Tym razem postanowiła się „poniżyć” i mówić mu po imieniu. Sprawa była delikatna. Ku jej zadowoleniu w pomieszczeniu, byli tylko oni, bo dochodziła już dziewiąta wieczorem.
- Dlaczego jesteś przeciwny temu, żeby twoja córka, pomagała Potterowi w eliksirach, Severusie? Skoro jest świetna z tego przedmiotu, a on sobie nie radzi za bardzo... To chyba nawet wskazane. Uważam, że Lilien zachowuje się bardzo ładnie i...
- Och! Jasne. Ładnie! „Uwielbiam brunetów o zielonych oczach” – Sev przedrzeźniał własne dziecko, a Arabell się skrzywiła. Nienawidziła, gdy jej ktoś przerywał i wchodził w słowo. Zupełnie jak on i jego córka. – Tak mówiła w wakacje. A teraz udziela korepetycji zielonookiemu brunetowi.. Pięknie. Jak on śmiał urosnąć i stać się podobnym do mężczyzny a nie wymoczka! – Przy tych słowach Snape'a, de Lincourt, zaczęła się zastanawiać nad ciekawą psychiczną chorobą, zwaną „nerwicą natręctw.” - Jak ją tknie, to wykastruję go bardzo powoli, bardzo tępym nożem...
- Posłuchaj sam siebie - zakpiła z politowaniem. –To jego wina, że rośnie i wyprzystojniał? A twój cudowny Malfoy? Jak wygląda? Wszystkie małolaty sikają po nogach, gdy idzie korytarzem No tak, ale jemu wolno, bo twoja córka gustuje w brunetach, nie blondynach... To się leczy Severusie...
- Ja ci dam! Co tymi sugerujesz, że jestem chory psychicznie?!
- To ty powiedziałeś – rzuciła szybko, a na widok jego miny dodała spokojnie:
- Pamiętaj o jednym... To czy Potter tknie Snape, czy też ona jego, to raczej nie twoja sprawa...
- Ona jego?! Co ty sobie wyobrażasz? Robisz z mojej córki dziwkę?! – Wrzasnął wkurzony i natychmiast, zdał sobie sprawę, że przesadza. Zrobiło mu się trochę głupio.
-USPOKÓJ SIĘ! - Krzyknęła wściekle kobieta. – Jak mogłabym to robić? Nazwać uczennicę dziwką?! Opanuj się ! To twoje jedyne dziecko! Co ty mówisz? Ona jest prawie dorosła i jest emocjonalnie dużo dojrzalsza od ciebie, Snape! Powinieneś się jeszcze od niej uczyć podejścia do życia i do ludzi! - De Lincourt wiedziała co mówi, bo była dobrym psychologiem i obserwatorem ludzkich zachowań. -Żyj i daj żyć innym... Daj żyć chociaż własnej córce. To, że ty chcesz być oziębłym sukinsynem, to twoja sprawa, ale nie wymagaj od niej, żeby była taka jak ty! To chore i podłe! Zabronisz jej odczuwać?! A jeżeli oni się nawet w sobie zakochają to co zrobisz?! Zabijesz Pottera?
- Ja im się...
- NIE PRZERYWAJ MI!!! – Severus był zszokowany jej wybuchem. Była naprawdę wściekła. – Jesteś okropny, stronniczym, draniem! Powinieneś nad sobą pracować, a nie wypominać córce, że komuś pomaga z Eliksirów. To żałosne! Wiesz co?! Myślałam, że jesteś inny... – Zezłoszczona kobieta opuściła wściekłym krokiem Pokój Nauczycielski
„Kur**, znowu się przed nią zbłaźniłem. Znowu bezsenna noc.” – Pomyślał Severus.
To, że musiał w duchu (bo przecież, że nie na głos) przyznać rację „tej babie”, wcale go nie cieszyło. Poza tym, do cholery jasnej znowu miał erekcję. De Lincourt wyglądała fantastycznie, gdy się wściekała.
„Lilien wie co mówi... Ja muszę coś z tym zrobić i to szybko” – pomyślał roztargniony, pięć minut później, gdy robił sobie drinka.

******
Hermiona wychodziła z Pokoju Wspólnego z wypracowaniem i grubym tomiszczem: „Eliksiry zaawansowane dla każdego”
- Gdzie idziesz?- Spytał leniwie Harry, wyciągnięty na podłodze.
Hemina prychnęła:
- Do swojego pana i władcy, pomóc mu poprawić wypracowanie – wycedziła.
- Hehehe! Pan i władca – zadrwił Potter.
- Bardzo śmieszne, Harry. Dzięki za duchowe wsparcie!
- „Pana i władcy”? Znaczy kogo? – Spytał zdziwiony Ron, gdy dziewczyna wyszła i Harry opowiedział mu o tym jak Draco „cudownie” wmanewrował Hermionę w pięć życzeń. Później niestety musiał tego żałować...

W Pokoju Wspólnym Ślizgonów było parę osób. Wszyscy obecni patrzyli na nią ze zdziwieniem. Ku uldze Hermiony, była też Pansy, z którą obecnie, dzięki Nevillowi, pozostawała raczej na granicy neutralno – ciepłych stosunków.
- Cześć Hermiona, co tu robisz? – Spytała, a gryfonka przewróciła tylko oczami.
- Ach, rozumiem, powiesz mi później, jeżeli się o to upomnę.
- Tak – Hermiona skierował swe kroki na schody wiodące do męskich dormitoriów. Jakiś chłopak zagwizdał a inny zarechotał, co gryfonka po prostu "olała".
- Mordy w kubeł – usłyszała chłodny głos Millicenty - niewyżyte seksualnie bestie. Nie widzicie głąby, że niesie książkę, nie prezerwatywy? Myślicie tylko jednym i o jedynym. Ruszcie czasem mózgami – po tych słowach dał się słyszeć chichot Pansy i gryfonce bardzo zachciało się śmiać, ale szybko jej przeszła ochota na wesołość, gdy dotarła do drzwi dormitorium Dracona.
Malfoy na szczęście, czy też nie(Hermiona nie była pewna), nie rzucił się na nią w progu dormitorium. Był rzeczowy i suchy. Dał jej wypracowanie i gdy czytała, on spokojnie palił papierosa..
- Poczęstujesz się? – Spytał dziewczynę, gdy wyciągał kolejnego.
Hermiona skończyła czytać właśnie pierwszą rolkę i stwierdziła, że wypracowanie jest bardzo dobre. Nie było błędów, jedynie dwa czy trzy braki.
- Nie dziękuję. – Spojrzała na niego przelotnie i wróciła do czytania. Draco spokojnie ją obserwował spod opuszczonych rzęs
„Granger jest bardzo ładna. Trochę sztywna w obejściu, ale ładna. Ciekawe jakie ma doświadczenia seksualne?” - Dla Dracona nie było wątpliwości, że musi jakieś mieć. W końcu jak mówiono wszem i wobec, była z Krumem ponad rok. I dwa razy wyjechała nawet do niego w czasie wakacji. Tajemnicą Poliszynela, było też, że zerwała z nim, w październiku zeszłego roku. Odległość.
Parę minut później Hermiona pochylała się nad wypracowaniem i coś poprawiała.
- Co robisz? - spytał Draco.
- Masz trochę braków. Dopisuje ci parę zdań.
Chłopak zachichotał.
- Co tak cię raduje, Malfoy?
- Ta sytuacja.
- To miłej zabawy – odpowiedział cierpko.
- Nie wątpię, że będzie miła. Mam jeszcze trzy życzenia, nie?
Hermiona zbyła milczeniem jego słowa.
- To wypracowanie i tak było na P. Nie wiem po co chciałeś, żebym ci je poprawiła.
- Może chciałem sobie popatrzeć, jak robisz coś dla mnie... – Jego głos pobrzmiewał chłodną drwiną
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona i trochę skonsternowana.
- A co, bawi cię to? – Spytała z lekkim rozdrażnieniem.
- Nie.. Sprawia mi przyjemność – z zadowoleniem patrzył, jak dziewczyna się rumieni.
Wstała.
- Wypracowanie jest bardzo dobre, panie Malfoy, czy mogę już odejść, czy ma pan jeszcze jakieś życzenia? – Spytała chłodno i kurtuazyjnie.
- Wiesz co? Mam wrażenie, że ci się to podoba, Granger.
- Jak cholera, Malfoy. Po prostu chcę mieć to już za sobą.
- Będziesz miała to za sobą, wtedy, kiedy ja zechcę – odrzekł spokojnie.
- Sprawia ci przyjemność wydawanie ludziom rozkazów?
- Nie, sprawia mi przyjemność wydawanie rozkazów tobie i patrzenie jak je wykonujesz – chłopak zapalił kolejnego papierosa.
Hermiona poczuła się dotknięta a jednocześnie zrobiło je się gorąco. Mówił to takim tonem... Nawet wolała o tym nie myśleć.
- Możesz już iść – spojrzał na nią z satysfakcją stwierdzając, że nadal się rumieni – chyba, że chcesz się jeszcze ze mną kochać.
- Wiesz co? Jesteś chorym zboczeńcem! – Wybuchła i oblała się jeszcze intensywniejszą czerwienią.
Draco popatrzył na nią zimnym, wyrachowanym wzrokiem
- Mówiłem ci, Granger, żebyś uważała na słownictwo. Ale ty chyba bardzo chcesz mnie sprowokować, mam rację?
- Nie masz racji. Po prostu mnie wkurzasz. – Była bliska płaczu.
- Błąd Granger, ja zawsze mam rację, więc uważaj na to co mówisz. Nawet Potter ci to powiedział. Myślałem, że jesteś inteligentna.
- Jesteś podły, wiesz? Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że to ty mnie prowokujesz, żebym się złościła, a nie ja ciebie!
- Och? Naprawdę? To czemu dajesz się prowokować, co? – Zapytał zaczepnie. Był rozdrażniony.
- Spadaj Granger, zanim naprawdę zażyczę sobie czegoś perwersyjnego..
- Dobranoc – odpowiedziała z zimną ironią.
- Nawzajem – odpłacił jej tym samym. – Granger – dodał jeszcze – ja naprawdę na razie cię tylko uprzedzam, nie jestem nieskończenie cierpliwym człowiekiem, pamiętaj o tym.
Hermiona bez słowa wyszła i bardzo dużym wysiłkiem woli zdołała nie trzasnąć drzwiami. Czuła się oszukana i upokorzona. Wypracowanie Malfoya było naprawdę cholernie dobre i musiała się wysilić, żeby wyszukać w nim niedociągnięcia. To ją raczej zaniepokoiło.
„Sukinsyn bawi się mną - pomyślała – ja mu jeszcze pokażę.”
Tylko co ona u diaska, mogła mu pokazać?

******
- Co się z panią dzieje, panno Granger - spytała chłodno Minerva McGonagall oddając im w środę wypracowania. – Dostała pani Akceptowalny. Pierwszy raz. O co chodzi?
Malfoy zarobił z Transmutacji Wybitny i patrzył teraz ze zdziwieniem na Hermionę. Wyglądało na to, że oddała mu swoje wypracowanie a dla siebie napisała drugie w niedzielę. Poczuł się dziwnie.
„A ja wczoraj znowu byłem dla niej przykry” – pomyślał ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, bo w końcu, co go obchodzi, czy jest dla Granger przykry czy nie? Ta ambiwalencja uczuć w stosunku do dziewczyny była coraz głębsza i strasznie go wkurzała.
- Tak wyszło, pani profesor – odpowiedziała spokojnie dziewczyna
- Co to znaczy tak wyszło? - Głos McGonagall był lodowaty. - W tym roku zdajecie Owutemy. Nauka ma być dla was najważniejsza. Nie spodziewałam się tego po tobie, panno Granger. Powinna pani świecić przykładem dla innych... Mogę zrozumieć, że jesteście w takim wieku, kiedy o nauce wolicie nie myśleć. Ale to wręcz karygodne, żeby uczennica z tak dobrymi stopniami dostała nagle zaledwie Akceptowalnie i mówiła „tak wyszło.” Nieładnie, Granger. Następnym razem wyciągnę z tego konsekwencją. Możesz usiąść. - McGonagall wyglądała na osobiście obrażoną, faktem niskiej oceny Hermiony.
Gryfonka naprawdę odwaliła to wypracowanie, Dostałaby pewnie P., gdyby posiedziała ze trzy godziny dłużej, ale sen morzył ją już o ósmej i o dziesiątej musiała się koniecznie położyć. Nie czuła się źle z powodu niższej oceny. Tak naprawdę poczuła przypływ buntowniczej pewności siebie.
- Nie łam się Hermiona, następnym razem zarobisz Wybitnie.
- Och, zamknij się Harry. – Hermiona podniosła dłoń
- O co chodzi Granger?
Dziewczyna wstała.
- To co pani powiedział, było nie fair - zaczęła i od razu ze zwykłej ciszy zrobiła się cisza absolutnie głucha. - Czy ja jestem tu na innych prawach niż reszta uczniów? Mi nie może przytrafić się ocena niższa od Wybitnej, bo zaraz to wzbudza podejrzenia i zdziwienie, wręcz szok. Hermiona – Wiem – To – Wszystko -Granger dostała jedynie Akceptowalny. – Głos dziewczyny pełen był jadowitej drwiny, ale pobrzmiewał w nim także żal. - Jestem tylko człowiekiem i też popełniam błędy. Nie musiała mnie pani upokarzać, wytykając mi przy wszystkich, że panią zawiodłam. To przykre.
Zapadła taka cisza, że w uszach dzwoniło.
Granger sprzeciwiła się nauczycielowi i to przy całej klasie. Świat się kończył.
Draco gapił się na Hermionę, jakby widział ją po raz pierwszy w życiu.
„Ale ma gadane” – pomyślał. Musiał przyznać sam przed sobą, że mu trochę zaimponowała. Lilien patrzyła na nią z jawną aprobatą, a Harry przyglądał się jej z zainteresowanie. Wiedział o tym wypracowaniu dla Malfoya i bardzo ciekawiła go reakcja Hermiony.
McGonagall, kazała jej zostać po lekcji.
- Dobrze, pani profesor. – Powiedziała obojętnie i usiadła.
Przez resztę zajęć Hermionie towarzyszyły zaciekawione, ukradkowe spojrzenia innych uczniów. Panna Granger, Prefekt naczelny Gryffindoru, mimo że i tak darzona respektem, zdobyła sobie właśnie ogromny szacunek prawie wszystkich obecnych i wielkie zainteresowanie u płci przeciwnej. Nawet McGonagall musiała jej przyznać trochę racji. Jedynie Ron patrzył na dziewczynę z chłodną niechęcią.

***
Przed Salą Transmutacji, czekał na nią Draco.
- Bardzo ci się dostało, Granger? – Spytał z zainteresowaniem
- A obchodzi ci to? – jej ton był opryskliwy.
- Zwykła ciekawość... To niecodzienny widok, żebyś objeżdżała nauczyciela, a poza tym nigdy nie posądzałbym cię o tak daleko posuniętą autoironią. Coraz bardziej mnie zaskakujesz.
- Odjęła mi tylko pięć punktów – Hermiona popatrzyła uważnie na Malfoya – A nawet przeprosiła mnie, że była trochę za surowa, ale jak to powiedziała, od takich uczniów jak ja „automatycznie więcej się wymaga”. Powiem ci, że zaczynam mieć tego dosyć. – Sama była zdziwiona swoją szczerością.
- W sumie dostałaś ten opieprz przeze mnie. Oddałaś mi swoje wypracowanie, a sama zaniosłaś jakieś niedzielne wypociny. Rzeczywiście poświęcenie. – W głosie chłopaka nie było tej wiecznej, nieodłącznej drwiny, raczej ciekawość i odrobina zdziwienia.
- Malfoy, o ile pamięć mnie nie myli, nie pozostawiłeś mi innego wyboru. A poza tym, co cię to obchodzi, do ku*** nędzy, że McGonagall mnie opieprzyła, co?! – w Hermionie narastało rozżalenie i gniew. Zazwyczaj unikała wulgaryzmów, nawet mniej dobitnych.
- Ale brzydko mówisz, Granger, nieładnie – zadrwił blondyn. – Cóż, tak szczerze, to mało mnie to obchodzi, po prostu znowu mnie zaskoczyłaś. I znowu pozytywnie. Chyba Lilien ma na ciebie dobry wpływ.
- Odczep się ode mnie i daj mi spokój. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, zwłaszcza dziś.
- Zapomniałaś chyba, że nie bardzo od ciebie to za leży, raczej ode mnie – głos Dracona odzyskał swój charakterystyczny chłód.
Hermiona pomyślał całkiem bezwolnie o tym, co czułaby gdyby ten głos rozkazywał jej w łóżku. Ogarnęło ją zadziwiająco silne podniecenie na tą myśl, co zirytowało i wkurzyło ją jeszcze bardziej.
- Uwielbiasz być, jak to mówią „na górze” co? Świetnie bawisz się moim kosztem, prawda? To gratulacje i powodzenia.
- Nie powiem, że mnie to nie bawi, bo tak właśnie jest. A co do bycia na górze, Granger, szczerze powiedziawszy, pozycja na jeźdźca też jest świetna. Jeżeli nie znasz, powinnaś spróbować.
- To propozycja? – Spytała bezczelnie. Malfoy ją naprawdę zdenerwował i przestawała uważać na to, co mówi.
- A mówiłaś, że to ja cię prowokuje, Granger. Zaiste, ciekawe.
- Bo tak jest. Łazisz za mną i czerpiesz radochę z upokarzania i z wykorzystywania mnie. Nie jest tak, Malfoy?
- Lepiej bądź grzeczna i nie pyskuj, a tak swoją drogą to doceniam to poświęcenie z wypracowaniem na Transmutację, aż tak bezduszny nie jestem. - Uśmiechnął się drapieżnie. - Kto wie może ci się nawet odwdzięczę. – Ostatnie słowa powiedział takim tonem, że Hermionie ciarki przeszły po plecach
- Nie wiem czy chcę twojej wdzięczności Malfoy. – Powiedziała chłodno, chociaż wewnątrz, aż się w niej gotowało z tłumionych emocji i z tego okropnego uczucia, które nie mogło być niczym innym, jak fascynacją zimnym blond draniem, stojącym na przeciw.
- Jak już mówiłem, nie od ciebie to zależy, Granger. Miłego lunchu.
Odszedł zastanawiając się, jak zachowywałaby się w łóżku. Wielu chłopaków mówiło, że kto jak kto, ale Hermiona Granger jest raczej zimną i niedostępną dziewczyną. Jednak jego "samczy" instynkt mówił mu, że przy odpowiednim partnerze (zgadnijcie kim, kochani? – przyp. autorki) byłoby zgoła inaczej.

******
Lilien była wkur*****. Nie zdenerwowana, nie zła. Po prostu zalewała ją krew z oburzenia. Strasznie pokłóciła się z ojcem o korepetycje, które dawała Harry'emu. Od kiedy mu opowiedziała o tym, czyli od poprzedniego wieczoru, cały czas jej docinał i robił wymówki. W końcu nie wytrzymała i po tym jak dosłownie za nic wlepił Harry'emu szlaban i odjąłdwadzieścia punktów, zrobiła mu dziką awanturę w jego prywatnej kwaterze, po kolacji. Nawrzeszczała, że jest stronniczym, nieodpowiedzialnym, zimnym draniem, który nie potrafi docenić cudzych wysiłków. Ku jej zdumieniu, ojciec po prostu wysłuchał jej krzyków i ani słowem się nie odezwał. To wpieniło ją jeszcze bardziej. Wrzasnęła, że jest zimny i nieprzystępny, i że go nienawidzi, po czym wybiegła i trzasnęła z hukiem drzwiami.
Biegła korytarzem pierwszego piętra, nie wiedziała dokąd i po co. Chciała się schować przed całym światem.
„Niesprawiedliwy sukinsyn” – myślała.
Drogę przed nią przysłaniały, płynące z jej oczu łzy. Nagle wpadła na kogoś z impetem i przewróciłaby się, gdyby nie przytrzymały ją silne, męskie dłonie.
- Lilien, co ty robisz w pobliżu Wieży Gryffindoru? – Zapytał znajomy ciepły i zdziwiony teraz głos.
Popatrzyła w górę, zaglądając w jasnozielone oczy. Harry nadal trzymał ją w ramionach i jakoś nie kwapił się jaj wypuścić, a ona wcale się nie wyrywała. Było jej cudownie ciepło.
- Czemu płaczesz? – Spytał z troską i odruchowo przytulił ją jeszcze bardziej. Panna Snape poczuła się jak w niebie. Po raz pierwszy mogła sobie tak bezkarnie patrzeć w oczy Harry'ego. Nie speszył się ani nie odwrócił wzroku, a w jego spojrzeniu było autentyczne, pełne przejęcia zainteresowanie jej samopoczuciem. Lilien zaczęła się w duchu modlić, żeby ta chwila trwała wiecznie.
- Ach, to nic – szepnęła – troszkę się zdenerwowałam, przepraszam, że tak na ciebie wpadłam.
- Nic się nie stało – uśmiechnął się do niej z wyrazem ulgi, a dziewczyna niepewnie odwzajemniła uśmiech.
Harry wiedziony jakimś wewnętrznym instynktem podniósł prawą dłoń i starł z jej policzka łzy.
„Boże, wysłuchaj moich modlitw – myślała Lilien – nich on się nade mną zlituje i pocałuje mnie wreszcie.” Ale Harry tylko na nią patrzył i uśmiechał się trochę zakłopotany. Czuł zniewalające ciepło dziewczyny i jej przyjemny, subtelny zapach. Tak chciał ją pocałować, tylko bał się, że jedynie się zbłaźni.
„Przecież na pewno ani trochę jej się nie podobam” - pomyślał
„Pocałuj mnie, durniu jeden” – pomyślała niemal z irytacją w tym samym momencie dziewczyna..
Uwielbiała jego silny, miły męski zapach, a teraz kiedy ją mocno obejmował, czuła permanentny i przyjemny zawrót głowy. To uczucie było takie cudowne, że...
Ślizgoni są cierpliwymi ludźmi, to prawda. Ale ich cierpliwość też ma jakieś granice, zwłaszcza cierpliwość panny Snape. Już i tak od dawna trzymała się na nikłym włosku a teraz i ten włosek został brutalnie przerwany zaistniałą sytuacją.
„Mam to gdzieś” – pomyślała.
Dziewczyna wspięła się na palce, ujęła w dłonie twarz Harry'ego i przytuliła swoje usta do jago warg. Przez chwilę bała się, że go tym spłoszy, ale chłopak, ku jej przyjemnemu zaskoczeniu przytulił ją jeszcze mocniej – aż omal nie zabrało jej tchu i powolnym, zmysłowym ruchem wsunął język do jej ust.
Jeżeli Lilien wcześniej uważała, że kręci jej się w głowie to, to co poczuła teraz, było istnym wirowaniem. Miała wrażenie, że gdyby teraz ją puścił , straciłaby równowagę i upadła na twardą podłogę.
Harry nie był pewien, jak dziewczyna zareaguję na ten odważny przecież jak na niego wyczyn, ale ona rozwiała szybko jego niepewność ochoczo rozchylając wargi i odpowiadając tym samym. Myślał, że jeszcze chwila i oszaleje, kiedy Lilien wsunęła swój język do jego ust. Grunt pod jego nogami stał się nagle czymś dużo mniej pewnym niż był parę chwil wcześniej.
Obydwoje młodych ludzi ogarnęło zmysłowe szaleństwo. Ich języki splotły się w powolnym tańcu. Nagle Harry przesunął swoim językiem po zębach dziewczyny, na co ona zareagowała niekontrolowanym i nieco nerwowym chichotem, a zaraz potem cichym jękiem, kiedy, chłopak powtórzył tą samą operację na jej ustach.
Lilien przyciągnęła jego głowę mocniej do siebie i zaczęła go całować bardziej zapalczywie, na co Harry bez oporu odpowiedział tym samym. Był zdziwiony swoją inwencją twórczą i swoimi odczuciami.
To co robili było bajecznie rozkoszne i chłopakowi było ciągle mało. Pocałunek całkowicie różnił się od tego sprzed prawie dwóch lat. Był cudowny. Nie wiedzieli ile czasu zajęło im to wspaniałe doświadczenie i kiedy Lilien oderwała się, by zaczerpnąć tchu, obydwoje mieli porządnie obrzmiałe wargi.
- Rany, przepraszam – szepnął Harry patrząc na jej rozanieloną twarz.
- Za co? – Spytała zalotnie zaglądając mu głęboko w oczy – Jesteś cudowny wiesz? – Dodała, gdy się mocno zarumienił.
- No wiesz? Co w takim razie powiedzieć o tobie?
- Tylko tyle, ze jestem szczęśliwa, że w końcu mnie pocałowałeś.
Popatrzył na nią mocno zdezorientowany.
- Chciałaś tego? Rany, nie miałem pojęcia.
- No to teraz już wiesz. Możesz to robić kiedy zechcesz... No może nie podczas lekcji, ale we wtorki... – Przygryzła dolną wargę i zalotnie uniosła brew.
- Wiesz co zrobi twój ojciec jak się dowie? – Zapytał mało romantycznie Harry i przesunął dłonią po jej włosach.
- A zamierzasz mu powiedzieć? – Spytała przekornie.
- Oczywiście, że nie... A ty powiesz mi teraz czemu płakałaś?
Mina dziewczyny natychmiast spochmurniała.
- Przykro mi Harry ale nie chcę o tym mówić, nie dziś. Okey?
- Okey – Harry westchnął cicho. - Zmykaj do siebie Lilien, zanim nie zrobię czegoś więcej, niż zwykły pocałunek – zażartował Harry
- O! Podoba mi się to! – Dziewczyna zachichotała lubieżnie – Nie poznaję kolegi.
- Nie wiem co ty we mnie widzisz, Snape.
- Jesteś cholernie seksownym gryfonem, Potter, to wszystko. Trzymaj się ciepło i całuj mnie częściej – szybko cmoknęła go w policzek i uciekła. Harry był absolutnie szczęśliwy i kiedy wszedł do Pokoju Wspólnego, jego twarz rozświetlał szeroki uśmiech lekko stukniętego gościa, z placówki dla normalnych inaczej.

******
- U lala – Draco wylazł (innymi słowy nieco niezdarnie się wygramolił) z łazienki prefektów w samym ręczniku na biodrach i z szamponem oraz płynem do kąpieli w obu dłoniach.
Nieomal nie wpadł na Hermionę, która była w bardzo kusym czymś, koloru zielonego a na tym miała niewiele dłuższy szlafroczek. Zapewne myślała, że już na nikogo się nie natknie, w końcu dochodziła północ i prawie wszyscy spali.
- Przepuść mnie – prychnęła zdziwiona, że ktoś o tak później porze się kąpał.
- Wiesz Granger, to chyba przeznaczenie. Zazwyczaj biorę prysznic u siebie w dormitorium, rzadko kiedy tu przychodzę i rzadko kiedy tak późno. Ciekawe, nie sądzisz?
- Przykre, nie sądzisz? – Odwarknęła.
- Jesteś urocza jak się złościsz – na ustach Dracona pojawił się wiele mówiący uśmiech i Hermiona poczuła znowu to dziwne zniewalające, od środka ciepło. Podszedł niebezpiecznie blisko, nachylił się nad nią i spojrzał głęboko w oczy.
- Granger, bądź tak dobra i przyjdź do mojego dormitorium jak skończysz, właśnie oświeciło mnie co do mojego kolejnego życzenia.
- Raczysz żartować, Malfoy – oczy Hermiony rozszerzyły się w ciężkim szoku a ona sama pobladła.
- Mmm... nie sądzę – Wzrok Malfoya był niebezpiecznie przenikliwy.
„Chryste, dopomóż” – pomyślała dziewczyna ze zgrozą.
- Dlaczego mi to robisz? – Spytała niemal z rozpaczą i Draco zaczął zastanawiać się, czy rzeczywiście robi dobrze, ale od paru miesięcy nie był z kobietą, a Hermiona coraz bardziej na niego działała i miał naprawdę ciekawe myśli o tematyce seksualnej, kiedy na nią patrzył. No i jej ciepły, cholernie zmysłowy kobiecy zapach.... W tej chwili miał ochotę tylko na jedną, maleńką, wyrafinowaną rzecz i nie zamierzał przepuścić okazji. Chciał usłyszeć jak Hermiona Granger krzyczy z rozkoszy i koniec. Nic dodać nic ująć.
Chciał tego i był w uprzywilejowanej sytuacji, więc będzie to miał...
Nad jego sumieniem, które i tak było dosyć rzadko używane, zapanowały jak zwykle snobizm i egoizm, ale także silne pożądanie do dziewczyny.
Hermiona odsunęła się trochę.
- Ja nie robię tego tobie, Granger. Robię to dla siebie, no, może w tym wypadku, także trochę z myślą o tobie... Wzruszyła mnie ta historia z wypracowaniem z Transmutacji. - Jego oczy zwęziły się lekko.
Hermiona była zrozpaczona. Wiedziała że nie może odmówić, poza tym doprowadzało ją do szału to, że tak podoba jej się zapach Malfoya i ciepło bijące od niego. No i jego piękne ciało. Piękne ciało, zmysłowe rysy twarzy, głęboki, przyjemnie brzmiący, mimo swego chłodu, głos.
- Nie radzę zignorować mojego żądania. Do zobaczenia - spojrzał na nią jeszcze raz i odszedł.

Hermiona cały czas podczas kąpieli nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.
„Ja nie chcę tego. Nie tak” – pomyślała wycierając się ręcznikiem, a do oczu napłynęły jej łzy.
„O nie, jak myśli, że zobaczy mnie płaczącą to się grubo myli” – na jej twarzy pojawił się wyraz zaciętości.

***
- Widzę, że jednak przyszłaś – powiedział gdy weszła do dormitorium. Specjalnie zostawił uchylone drzwi, chociaż nie był pewien, czy nie stchórzy. Ale w końcu była gryfonką, a gryfoni są lojalni i honorowi, czyż nie?
Hermiona popatrzyła na niego wyzywająco. Był w czarnych, tak obcisłych, że sprawiających wrażeniw za małych, bokserkach. Przez chwilę miała ochotę stamtąd uciec
„Dlaczego nie chodzę się myć z różdżką?” – Pomyślała zupełnie bez sensu.
Draco wstał powoli z łóżka, przeszedł niebezpiecznie blisko niej i zamknął drzwi na klucz, który odłożył na stolik.
Uśmiechnął się do niej drapieżnie. Jego włosy już były prawie suche. Wyglądał pociągająco. Ale mimo pożądania, które Hermiona zaczęła czuć, dziewczyna obawiała się tego przebiegłego i nieprzewidywalnego młodego mężczyzny. Obronnym gestem złączyła poły szlafroka.
Draco bez uprzedzenia wziął ją na ręce
- Puść mnie! – Wrzasnęła oburzona.
- Już się robi kochanie – chłopak podszedł do łóżka i ją na nie rzucił. Hermiona szybkim ruchem odsunęła się pod ścianę. Draco obserwował ją z rozbawieniem i zainteresowaniem. Tak bardzo chciał ją zaspokoić seksualnie, że aż sam się sobie dziwił. To było ciekawe uczcie. Chcieć jedynie cudzej przyjemności... No ale on też z tego będzie miał satysfakcję, prawda?
Popatrzył na skuloną dziewczynę i powoli wszedł na łóżko. Hermiona wyglądała tak jakby chciała się zrobić jak najmniejsza, w ogóle niewidoczna. Trochę go to rozczuliło i gdy podsunął się do niej musnął palcami jej policzek.
- Nie denerwuj się tak, chcę cię tylko pocałować – Hermionie troszeczkę ulżyło, ale tylko troszkę, bo nie ufała Malfoyowi za grosz.
Chłopak pochylił się nad nią i polizał delikatnie za uchem. Hermiona wzdrygnęła się i odsunęła.
- Rozbierz się – szepnął jej do ucha.
- Co?! Przecież mówiłeś, że chcesz mnie pocałować. Po co mam się rozbierać?! - Dziewczyna była skonsternowana.
Draco popatrzył na nią uważnie.
- A czy ja powiedziałem, że chcę cię pocałować w usta, Granger ?– Zapytał z rozbrajającym, zmysłowym uśmiechem , unosząc do góry braw. Podobał mu się rumieniec który wykwitł po tych słowach na jej policzkach. – Nie rumień się tak, tylko ściągaj ten seksowne ciuszki – jego uśmiech stał się jeszcze bardziej zmysłowy.
- Jak śmiesz?! – Była przestraszona i wściekła.
- Nie dyskutuj, Granger i mnie nie zmuszaj, żebym zerwał to z ciebie siłą.
- Nie ośmielisz się! - Warknęła ale w jej głosie była także rozpacz.
- Owszem, ośmielę się.
- Będę krzyczeć.
Draco zaśmiał się serdecznie.
- Przecież to dormitorium jest obwarowane zaklęciami dźwiękoszczelnymi i ochronnymi, kobieto. Możesz krzyczeć ile zechcesz. Mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
- Jesteś sadystą!
- Mogę nim dopiero być, jeśli mnie do tego zmusisz.
Hermiona zacisnęła zęby i powoli zdjęła szlafrok. Wzrok chłopaka przesunął się po jej nagich ramionach i smukłych nogach. Onieśmielało ją to, ale także trochę podniecało, zwłaszcza, że patrzył na nią z podziwem.
Hermiona zawahała się przez chwilę.
- No, na co czekasz? – Spytał cicho Draco.
Dziewczyna drżącymi rękami podniosłą koszulkę i ją z siebie zsunęła.
„To się nie dzieje naprawdę” – pomyślała rozpaczliwie.
Kiedy była już całkiem naga obronnym gestem podwinęła kolana pod brodę szczelnie zakrywając wszystkie strategiczne miejsca przed wzrokiem Malfoya. W pokoju panował przyjemny półmrok a Hermiona czuła się zawstydzona i poniżona, tym co się działo. Chłopak zdawał się rozkoszować jej rosnącym z każdą chwilą zakłopotaniem, strachem i podnieceniem.
- Daj spokój – powiedział – nie wstydź się – w jego głosie nie było żadnej drwiny i Hermiona odważyła się spojrzeć mu w oczy, ale skuliła się jeszcze bardziej i owinęła podkulone nogi rękami.
Chłopak skwitował to lekkim, sardonicznym uśmiechem.
- Kochanie, bądź grzeczna, dobrze ci radzę – ale Hermiona nie ruszyła się ani na milimetr. Była zbyt sparaliżowana wszystkimi uczuciami targającymi jej psychiką i jej ciałem.
Draco ukląkł przed nią i powoli rozsunął jej ręce, opierając je o łóżko. Cały czas patrzył jaj przy tym w oczy. Dziewczyna zacisnęła z całej siły ręce na kołdrze. Chłopak delikatnie ujął w dłonie jej twarz. Rozczuliło go trochę jej zawstydzenie. Gdyby chociaż przez chwilę pomyślał nad reakcjami Hermiony, zrozumiałby, że jest zupełnie niedoświadczona, ale on za bardzo jej pragnął. Za bardzo chciał dowiedzieć się, jak reaguje na rozkosz i za bardzo chciał jej tą rozkosz dać.
Sam nie wiedział skąd bierze się w nim to pragnienie, ale było w niej coś takiego, czego nie było w żadnej jego dotychczasowej kochance. Coś, czego do końca nie potrafił ani określić, ani nazwać.
Pochylił się i pocałował ją w policzek i chociaż było to zaledwie muśnięcie warg, poczuła na całym ciele przyjemny dreszcz.
- Nie daj się prosić – szepnął jej do ucha – będzie ci dobrze, zobaczysz.
Jedyną odpowiedzią z jej strony, było silniejsze zaciśnięcie dłoni na kołdrze i silniejszy rumieniec.
Draco westchnął z irytacją.
Delikatnie, ale stanowczo rozsunął jej nogi i lekko pociągnął je do siebie. Hermiona była tak zawstydzona, że zacisnęła na chwilę z całej siły powieki i zaczęła modlić się o cud.
Draco ujął jej biodra i przyciągnął ją łagodnie ku sobie. Nie był ani brutalny, ani natarczywy. Był delikatny, niemal subtelny. Hermionie zakręciło się lekko w głowie od jego ciepłego dotyku na biodrach. Przygryzła dolną wargę, co wywołało jedynie większe podniecenie chłopaka. Cały czas patrząc dziewczynie w oczy rozchylił mocniej jej uda i przesunął się tak, że klęczał między nimi.
Powoli przesunął wzrokiem po jej ciele. Jej klatka piersiowa unosiła się w szybkim rytmicznym oddechu. Miała piękne, pełne i jędrne piersi i chłopak delikatnie pogładził jedną z nich. Popatrzył na jej płaski brzuch, ładnie zaokrąglone biodra i łono, które okolone było ciemnobrązowymi, mocno poskręcanymi loczkami. Przesunął dłonią po tych cudownie miękkich loczkach, myśląc z zaskakującą dla samego siebie czułością, że za chwile będzie ją tam całował. Dziewczyna zareagowała odruchowym strąceniem jego dłoni.
Draco wiedział, że Hermiona nie ufa mu ani trochę. Położył dłonie na jej przedramionach i pochylił się nad nią.
- Nie zrobię ci krzywdy – zamruczał jej do ucha – Odpręż się.
„Odpręż się, dobre sobie” – pomyślała dziewczyna z rozpaczą.
Chłopak delikatnie musnął wargami jej szyję i popatrzył na nią łagodnie. To było ciepłe spojrzenie i zdziwiona tym ciepłem, troszeczkę się uspokoiła
- Odpręż się, dobrze? – Powtórzył, delikatnie pieszcząc dłońmi jej ramiona i Hermiona zmusiła się do lekkiego skinienia głową.
- Jesteś piękna - dodał jeszcze patrząc jej głęboko w oczy.
Draco pchnął ją lekko na łóżko, tak, żeby leżała wygodnie i oparł ręce po obu stronach jej bioder, ale za chwilę, położył je na dłoniach dziewczyny, ściskając je uspokajająco.
Pochylił się i delikatnie pocałował zagłębienie między piersiami liżąc ciepłą, leciutko słonawą skórą. Hermiona zamknęła oczy. To było tak miłe doznanie, że westchnęła cichutko.
Zachęcony jej reakcją Draco całował ją coraz niżej i zatrzymał się na dłużej przy pępku, by delikatnie polizać jego wnętrze, a dziewczyna cicho jęknęła.
Draco zdjął dłonie z jej rąk i położył na biodrach Hermiony delikatnie pieszcząc skórę powolnymi, zmysłowymi ruchami.
Palce dziewczyny zacisnęły się mocniej na pościeli a z jej gardła wydobył się głuchy jęk. Chłopak polizał wnętrze jej uda i Hermiona jęknęła głośniej.
- Podoba ci się? - Zapytał cicho ciepły męski głos, ale nie była w stanie odpowiedzieć, jedynie jej oddech stał się szybszy i bardziej urywany.
Jego długie włosy opadały na jej nogi i brzuch, drażniąc napiętą skórę. Hermiona była silnie podniecona i teraz za żadne skarby świata, nie chciała, żeby Draco przestał ją pieścić.
Mężczyzna oparł łokcie po bokach ciała dziewczyny, pocałował delikatnie jej łono i Hermiona krzyknęła.
To, co czuła było tak cudowne, że miała wrażenie, iż za chwilę jej cały jej umysł, inteligencja, jej rozum zrobią sobie wolne, a ona po prostu zwariuje z rozkoszy.
Zachwycony jej reakcją i smakiem, oraz zapachem podnieconego ciała kobiety, Draco zaczął ją całować śmielej, a Hermiona zaszlochała z rozkoszy, silnie wyginając biodra i plecy. Pomyślała, że umrze od tej cudownej tortury. Ale myślała tak tylko przez chwilę, bo później już nie była w stanie myśleć, a jedynie gwałtownie reagować na nieznane jej dotychczas, wspaniałe doznania.
Chłopak wsunął język do jej wnętrza, dostosowując rytm swoich pieszczot do gwałtownych, niekontrolowanych ruchów bioder, podnieconej do granic wytrzymałości dziewczyny.
Teraz to ona zacisnęła swoje dłonie na jego rękach, wbijając mu palce w przeguby niemal do bólu, ale jemu to w ogóle nie przeszkadzało.
Dziewczyna szlochała, jęczała i krzyczała jego imię, błagając o więcej i więcej a Draco z rozkoszą całował jej cudownie wilgotną i ciepłą kobiecość, aż doprowadził ją do wysokiego i przeszywającego krzyku spełnienia.
_________________

wiem, że ten rozdział się kończ tak... jak się kończy tongue.gif
Piąty wrzucę jutro..

Ten post był edytowany przez Kitiara: 10.04.2005 15:59


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Kitiara   I Believe In A Thing Called Love   09.12.2004 06:49
Kitiara   Rozdział 2 „ONA MA SIŁĘ” W poko...   09.12.2004 17:01
avalanche   Zabawnie ujęte myśli, doskonale przedstawione ...   09.12.2004 19:08
Magya   Bardzo mi się podoba ten fick. Błędów gramatyc...   09.12.2004 19:15
vaampir   podoba mi się, jest przezabawne, napisane lekk...   09.12.2004 20:17
fumsek   Pierwszy rozdział nie powalił mnie na kolana a...   09.12.2004 20:23
Kitiara  
QUOTE   09.12.2004 22:33
malfoyek   Trzeci raz to już czytałem   09.12.2004 22:56
Blue   Aaaa... znam opowiadanko. Jest w czołówce moic...   09.12.2004 23:27
Jade^_^   to opowiadanie jest cudne Kit, podobnie jak in...   10.12.2004 00:50
Kitiara   Rozdział III “PRAWDA CZY ZADANIE?...   10.12.2004 14:12
Lum   Ogólnie ładnie piszesz, ale większość Twoich d...   10.12.2004 15:18
vaampir  
  10.12.2004 23:51
Lum  
  14.12.2004 14:51
karolka  
  14.12.2004 20:35
Lum  
QUOTE   15.12.2004 14:41
vaampir  
  17.12.2004 23:35
Tajemnicza   Czytam to powiadanie od 3 dni, spowodu braku czasu...   19.12.2004 00:25
Kitiara  
QUOTE   10.12.2004 15:35
Justa   Baaardzo mi sie podoba!
Jest napisan...
  10.12.2004 21:28
daigb   po prostu idealny fick a wieczorek Coyote  
QUOTE   18.12.2004 00:21
Lum  
  18.12.2004 11:52
vaampir  
  18.12.2004 16:31
Szara Wilczyca   Mniam. Właśnie na coś takiego czekałam. Słodki...   18.12.2004 11:45
Kala   mi się podoba, szczególnie stosunki między boh...   18.12.2004 16:13
Justa  
QUOTE   18.12.2004 20:18
Coyote  
  18.12.2004 23:13
Tajemnicza   Ejo, żyjecieMoże by ktoś dodał parta? Ostatni ...   19.12.2004 23:03
Coyote   Nikt nic nie pisze, bo mamy zaganiają do sprzą...   20.12.2004 21:27
Pottermenka   W tym opowiadaniu ponadwszystko podobaly mi si...   20.12.2004 22:34
korniszonek   Sory ale to bylo bezczelne. Kit jest w szpital...   21.12.2004 00:08
Pottermenka   ...   21.12.2004 15:29
korniszonek   ...   21.12.2004 17:32
Pottermenka  
QUOTE   21.12.2004 22:21
Coyote  
QUOTE   21.12.2004 01:29
sonka   Kit jest w szpitalu wzwiązku z czym nowa część...   21.12.2004 14:18
vaampir  
QUOTE   21.12.2004 19:00
Tenebris69   Nie kłóćcie się... Coyote   ...   21.12.2004 23:35
Potti   ej komentowałam już, a myślałam, że nie i chci...   24.12.2004 00:30
karolka   ej, zsmiecacie tylko topic. ja tu na next part...   25.12.2004 01:38
Kitiara   Do Lum-> jak ktoś zauważyła, to miał być ła...   25.12.2004 15:02
Kiniulka   Kitiaro droga wklej nowego parcika
QUOTE   27.12.2004 14:08
AtA_VH   Silda   Mmhm najbardziej w skrócie, to nie jest beznad...   27.12.2004 18:27
*^*Cathy*^*   Jak zwykle genialne:)   27.12.2004 17:42
Kitiara  
QUOTE   27.12.2004 19:03
Justa   Po pierwsze cieszę się, że wróciłaś Kit, bo br...   27.12.2004 20:16
esstel   Powiem jedno ten ff jest świetny, miałam okazj...   27.12.2004 20:52
Kitiara  
QUOTE   27.12.2004 21:26
corka_ciemnosci  
QUOTE   27.12.2004 21:31
Teodora   najwyraźniej moja znajomość gwary uczniowskiej...   27.12.2004 21:57
esstel   [color=blue]Ja sie wcale nie obraże jeśli jutr...   27.12.2004 22:10
Kitiara   Proszę. Jutro wkleję jeszcze tylko epilog i na...   28.12.2004 12:47
Kitiara   Hermiona czuła się nieco lepiej po rozmowie z ...   28.12.2004 12:51
Kitiara   Leżeli w skotłowanej pościeli. Harry patrzył w...   28.12.2004 12:57
AtA_VH   że jak? już będzie koniec?? ej, nie... ja się ...   28.12.2004 13:06
esstel   Ja nie chce końca ...   28.12.2004 13:19
Kitiara   Koniec, koniec:) Ej, no sorry ja już dawno sko...   28.12.2004 13:42
Zigi   Bardzo mi się podobają teksty które przytaczas...   28.12.2004 13:56
Potti   ale za to jaki optymistyczny (:
zresztą, ...
  28.12.2004 14:20
Tenebris69   Merlinie.... Piękne. Czyli będzie jeszcze EPI...   28.12.2004 16:29
deo   Ahh, wspaniałe, ale się uśmiałam przy tym ślic...   28.12.2004 16:36
AtA_VH   heh, a czemu co parę dni, a nie częściej??   28.12.2004 16:56
Kitiara   Deo, ekhem, dzięki... Właśnie się mocno zarumi...   28.12.2004 17:38
esstel   z niecierpliwością czekam na epilog, naprawde ...   28.12.2004 19:20
Silda   Bardzo, bardzo mi się podobała ta część. Kitia...   28.12.2004 20:00
Arpi Sideris   Czekałam, czekałam... i się doczekałam. Ostatn...   28.12.2004 21:21
NiMfUśKa   no czemu tlko tyle na Merlina piękne chce jes...   28.12.2004 21:43
Hermione   dokładnie. to było wspaniałe. napisz np. - da...   28.12.2004 23:02
Tajemnicza   Uwaga bo Taj zaczyna pisać =P
Siedze nad...
  29.12.2004 01:14
blue_rose   Ogólnie ten ff jest taki jak napisałaś w podty...   29.12.2004 01:25
Tom   Fajny fick, mysle ze nawet lepszy od erotykow ...   29.12.2004 02:27
2 Strony  1 2 >


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 22.06.2024 23:34