Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Jedyna, Która Go Rozumiała [nzak], o Huncwotach razem i z osobna :)

kkate
post 22.10.2004 20:41
Post #1 

Czarodziej


Grupa: slyszacy wszystko..
Postów: 894
Dołączył: 10.03.2004

Płeć: Kobieta



Witam smile.gif

Oto pierwsza część fan ficka pt. "Jedyna, która go rozumiała".

Pomysłodawczyniami jesteśmy ja (kkate) i Smerfka. Natomiast jeśli chodzi o

autorów, są to:

- kkate
- Smerfka
- Anulcia

Życzę wam miłej lektury. Mam nadzieję, że się spodoba. W imieniu swoim i współautorek proszę o dużo szczerych komentarzy !

JEDYNA, KTÓRA GO ROZUMIAŁA

CZĘŚĆ PIERWSZA


„Miłość jest jak spacer podczas drobniutkiego deszczu…. Idziesz, i dopiero po chwili orientujesz się, że przemokłeś – do głębi serca”
Autor nieznany


Była chłodna, marcowa noc. Srebrny blask wschodzącego księżyca powoli oświetlał całą Dolinę Godryka, wydobywając z mroku zarysy kilkunastu domów i drzew. Panowała błoga cisza, czasem tylko przerywana krzykiem sowy lub cichutkim szelestem bezlistnych jeszcze gałązek poruszanych delikatnie przez chłodny wiatr. Wszystkich mieszkańców wioski Roseville już dobre parę godzin temu zmorzył słodki sen. Ale czy wszystkich…?
Przez jedną z uliczek przebiegł nagle mały, tłusty szczur. Rozglądając się dookoła i węsząc czujnie, wskoczył na parapet jednego z domów. Jedynego, w którym wciąż paliło się światło...

* * *

- Rogacz, bądź no dobrym kumplem i zasponsoruj mi jeszcze jedno kremowe!
- Że co? JESZCZE JEDNO? Nie ma mowy! Jak tak dalej pójdzie, wypijesz mi całe zapasy!
- No dobra… obejdzie się… - westchnął Syriusz. – Chociaż… - dodał po chwili, spoglądając łakomym wzrokiem na (zaledwie!) do połowy opróżnioną butelkę Remusa stojącą na stole. Lupin zerknął na niego, po czym z chytrym uśmieszkiem sięgnął po piwo i wysączył spory łyk napoju, a na jego twarzy pojawił się wyraz błogiego zadowolenia. Łapa oblizał się ze smakiem.
- Syriuszu, wszyscy zdążyliśmy się już przekonać, jak bardzo lubisz piwo kremowe – odezwała się Lily Potter, wchodząc do pokoju i zerkając na pokaźny stos pustych butelek – ale bez przesady... Poza tym, miałeś swoje... cztery – dodała z uśmiechem i usiadła obok Jamesa, który natychmiast objął ją ramieniem.
- A właściwie to co jest z Glizdogonem? – spytał James. – Ostatnio w ogóle nie chce przychodzić na nasze wieczorki towarzyskie.
- Mówi, że jest zajęty pracą dla Zakonu… - odparł Remus, marszcząc lekko brwi.
Syriusz wydał z siebie coś między prychnięciem a parsknięciem śmiechem.
- Zajęty?! Taa, na pewno ma co najmniej dziesięć razy więcej roboty niż my… Nie, na serio to ja myślę, że biedak po prostu zaklinował się w jakimś kanale…
Salon w domu Potterów zatrząsł się od śmiechu dwóch Huncwotów i Lily. Kiedy przebywali w swoim towarzystwie, każdy powód był dobry do wzbudzenia ogólnej wesołości. Tak było i tym razem… Syriusz zacząć zwijać się na kanapie i o mało co nie wpadł pod stół, James wylał na siebie pół butelki piwa, a Lily wpatrywała się w nich lekko zdegustowanym wzrokiem, jednocześnie sama dusząc się ze śmiechu. Tylko Lunatyk się nie roześmiał. Niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w czerwoną różę wyhaftowaną na obrusie i zdawał się jakby nie zauważać ogólnego harmideru, jaki wokół niego zapanował. Myślami był teraz zupełnie gdzie indziej. Dopiero, gdy Syriusz walnął go w plecy, rycząc ze śmiechu i ocierając łzy, Remus podskoczył i w końcu zmusił się do krótkiego chichotu.
- Coś się stało, Remus? – zaniepokoiła się Lily, a jej jasnozielone oczy zaczęły dziwnie błyszczeć.
- Nic… - uśmiechnął się z trudem. - Nie martw się...
- No pewnie, że nic! – Rogacz zachichotał, ale po chwili spojrzał na przyjaciela ze współczuciem. – Lunatyk po prostu już się boi następnej pełni… To nic poważnego, kochanie – pocałował Lily w policzek. – Nie martw się o naszego starego Remuska.
Ale ona nadal uważnie przypatrywała się Lupinowi. Ostatnio zachowuje się dziwnie, myślała, patrząc na niego. Jest taki smutny, przygaszony… rozkojarzony… Może ma jakiś problem? Może... Ale w tym momencie jej rozmyślania przerwał nie kto inny jak James Potter, zwany Rogaczem, a także jej mężem.
- Dobra, słuchajcie! – zawołał dziarskim tonem – Może zrobimy sobie małą balangę?! W końcu jest piątek wieczór! Mam nową płytę Pędzących Hipogryfów, jest naprawdę świetna! Mają takie fajne, rytmiczne kawałki…
- Jasne, czemu nie? – ożywił się Syriusz, który po tym, jak zdołał uspokoić się po nagłym ataku śmiechu, zaczął drzemać z głową opartą na ramieniu Remusa. – Zaczynamy? Co ty na to, Luniaczku?
- Chłopaki. jest druga w nocy! – syknęła Lily. – Sąsiedzi…
- Eee… tam – ziewnął Syriusz, a ramię Lunatyka znowu zaczęło pełnić rolę podparcia dla jego głowy. Remus popatrzył na nich i głośno przełknął ślinę.
- Nie wiem, ale… ja… chyba muszę iść. – wyjąkał.
- No coś ty, już? – na twarzy Jamesa pojawiło się niezadowolenie. – Teraz, kiedy będzie najlepsza zabaaaaaa….wa? – teraz i on ziewnął. – Nie, Lily, mi się wcale nie chce spać… Mam ochotę się bawić! Ej, Remus, ty naprawdę idziesz? – zaniepokoił się, widząc, że Lupin ma zamiar wstać. – Nie żartuj…
- Nie, naprawdę lecę – westchnął Remus, podnosząc się, co spowodowało, że Syriusz, pochrapując cicho, osunął się na kanapę. – Trzymajcie się.
Po chwili włożył buty i płaszcz. Miał już wychodzić, gdy ktoś położył mu rękę na ramieniu. Odwrócił się.
Lily.
Przez chwilę patrzył prosto w jej oczy. Dostrzegł w nich niepokój...
- Naprawdę wszystko w porządku? – szepnęła.
- Tak, nie martw się – Lunatyk uśmiechnął się do niej. – Po prostu muszę już iść, cześć.
Kiedy Lily zamknęła drzwi, Remus odetchnął z ulgą. Dłużej nie wytrzymałby tego spojrzenia. Spojrzenia tych pięknych, zielonych oczu…
Powolnym krokiem, pogrążony w rozmyślaniach zaczął iść w stronę swojego domu... Kiedy był w połowie ulicy, wszechobecną ciszę przerwał huk, który sprawił, że Remus, lekko wystraszony, podskoczył i rozejrzał się dookoła, poszukując źródła hałasu. Po chwili stwierdził, że to „tylko” muzyka, a konkretnie najnowsza piosenka Pędzących Hipogryfów, którą najwyraźniej zdecydował się włączyć James, i to na tyle głośno, że razem z nim słuchała jej cała ulica. Pośród ogłuszających dźwięków gitar i perkusji dało się słyszeć krzyki Lily: „WYŁĄCZ TO W TEJ CHWILI! JEST ŚRODEK NOCY!!!”
Remus uśmiechnął się pod nosem i przyspieszył kroku, ponieważ w okolicznych domach zaczynały zapalać się światła. Poza tym siąpił drobny deszcz…
Taak, uwielbiał te zabawne kłótnie Potterów… Lily i James bardzo się kochali, ale rozrywkowy charakter Rogacza, ujawniający się zwłaszcza w obecności Syriusza, często dawał o sobie znać. Następowały wtedy małe spięcia pomiędzy małżonkami, które zazwyczaj i tak po pięciu minutach kończyły się buziakiem na zgodę. Ale muzyka powoli cichła, a właściwie to Remus się od niej oddalał, dlatego też przestał myśleć o charakterze Jimmy’ego, a jego głowę zaprzątnęły inne myśli.
Ostatnio nie mógł się od nich uwolnić. Czy tego chciał, czy nie (a raczej nie chciał), Lily Potter na dobre zagościła w jego skołatanym, udręczonym umyśle...
„Do licha, Remus, przestań o niej myśleć! – przestań myśleć o Lily jakby była....Nie, przeżycia podczas ostatniej pełni chyba zupełnie pomieszały ci w głowie” - odgarnął z twarzy wilgotne kosmyki włosów. Powoli zaczynał być na siebie wściekły. „To naprawdę nie jest normalne!" - syknął. - "Chyba nie twierdzisz, że…”
Remus, z racji swojej przypadłości, prawie nigdy nie chciał przyznawać się do swoich uczuć, nawet przed samym sobą. Teraz jednak nie mógł dłużej ukrywać, że dzieje się z nim coś dziwnego. Od jakiegoś bowiem czasu przebywanie w domu Potterów denerwowało go, poniekąd nawet irytowało.
Co z tego, że i tym razem wszyscy tak doskonale się bawili. Wszyscy oprócz niego. On po prostu z jakiegoś dziwnego, nieznanego mu powodu nie mógł dłużej tam zostać. Remus miał wyrzuty sumienia. Było to bez wątpienia głupie i nielojalne, ale… drażniło go szczęście jego przyjaciół.
- Remusie Lupin, opanuj się! Przecież to są najbliżsi ci ludzie! – mruczał do siebie - Jak możesz tak w ogóle o nich myśleć! Tak, niezmiernie się cieszę, że są szczęśliwi! Kto jak kto, ale oni na pewno na to zasługują!
„Remusie, siebie nie oszukasz”– rozległ się jakiś cichy głosik w jego głowie – Nieprawda!!! - krzyknął na cały głos, który rozdarł ciszę nocy nad wioską Roseville. Lecz po chwili uznał, że własna głowa nie jest najlepszym kompanem do rozmowy, więc dalej szedł już w milczeniu. Po chwili doszedł do malutkiego, samotnie stojącego na uboczu domku. Wyglądał na ponury i opuszczony. Farba bliżej nieokreślonego koloru łuszczyła się na nim, a smętnie zwisające okiennice domagały się naprawy. Trawnik wyglądał, jakby nikt nie zajmował się nim od miesięcy. Remus rzucił okiem na ten ponury widok. Ale to wszystko nie było w tej chwili ważne ,,Nie zasługuję...na takich przyjaciół. Jestem zły… i beznadziejny” – pomyślał i westchnął głęboko, otwierając drzwi do mieszkania. Zamyślony nawet nie zauważył, jak cienki ogon szczura bezszelestnie zniknął w jednym z kanałów…

C.D.N. smile.gif

Ten post był edytowany przez kkate: 08.08.2008 13:21


--------------------
just keep dreaming.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
kkate
post 08.04.2005 15:48
Post #2 

Czarodziej


Grupa: slyszacy wszystko..
Postów: 894
Dołączył: 10.03.2004

Płeć: Kobieta



No, dzięki smile.gif

To część następna...

Jedyna, Która Go Rozumiała

CZĘŚĆ PIĄTA
by kkate & Anulcia, korekta by Anulcia


Słońce świeciło już wysoko nad horyzontem, a całkowicie bezchmurne niebo miało barwę czystego błękitu. Zapowiadał się wyjątkowo piękny, wiosenny dzień.
Remus siedział w kuchni, pijąc kawę. Luna, która właśnie wróciła z nocnej schadzki, wskoczyła mu na kolana. Głaskając ją machinalnie za uszami, patrzył za okno. Przez ulicę biegło właśnie dwóch małych, może ośmioletnich chłopców – chudy, wysoki blondynek i nieco niższy, tęgi rudzielec. Nagle blondyn zatrzymał się i szepnął coś na ucho koledze. Rudzielec zrobił ogromnie zaskoczoną minę i zaczął gwałtownie gestykulować, kiedy jasnowłosy wrzasnął: „PRIMA APRILIS!!!” Jego okrzyk sprawił, że Remus lekko podskoczył, rozlewając kilka kropel kawy.
No tak, zapomniał, że dziś jest 1 kwietnia. Prima Aprilis*… w ten dzień chyba nigdy nie zdarzyło mu się nudzić. Syriusz i James zawsze wymyślali najoryginalniejsze i najzabawniejsze żarty i zwykle mnóstwo osób padało ich ofiarą. Potrafili wmówić ludziom najbardziej absurdalne rzeczy (tak jak wtedy, gdy podczas rozmowy z Lily Syriusz nagle zaczął wrzeszczeć, że tuż za nią czai się ogromna mantykora). Byli przy tym tak przekonujący, że nawet Remus, który co roku zarzekał się: „Nie, w tym roku się nie dam… nie ma mowy”, w końcu i tak był nabierany przez któregoś z nich.
Pamiętał, jak w zeszłym roku siedzieli u Potterów, starając się chociaż na moment zapomnieć o ponurej rzeczywistości. Lily była wówczas w piątym miesiącu ciąży. Przypomniał sobie, jak przykładał ucho do jej brzucha, by usłyszeć tkwiące w nim nowe życie – Harry’ego… Wtedy to James wymknął się na podwórko, a po chwili wrócił, krzycząc na całe gardło, że motor Syriusza zniknął. Łapa poderwał się z obłędem w oczach i wybiegł na dwór. Istotnie, motocykla nie było.
Remus uśmiechnął się na wspomnienie Syriusza biegającego bez ładu i składu w kółko i rzucającego rozpaczliwe spojrzenia na wszystko dookoła w poszukiwaniu ukochanego pojazdu. Kiedy miał już zamiar deportować się do Ministerstwa Magii, by złożyć doniesienie o kradzieży, James, pokładając się ze śmiechu, otworzył garaż i wyprowadził motor.
Ale niestety, takie chwile beztroski, jak w ostatni piątek, zdarzały się im niezwykle rzadko.

Nagle Remus syknął z bólu. Poczuł w skroniach przeszywający ból. No tak, mógł się tego spodziewać. Zawsze w dniu poprzedzającym pełnię miewał bóle głowy, czuł się osłabiony, potwornie zmęczony i rozdrażniony. Nienawidził swoich przemian. Ale równie straszne były też poprzedzające je godziny.
Odłożył filiżankę. Ostry ból znów dał o sobie znać. Lupin przymknął powieki i położył prawą dłoń na czole, które wydało mu się aż nadto ciepłe. Chyba będzie musiał łyknąć jakieś prochy.
Wstał gwałtownie, zrzucając Lunę z kolan. Ta miauknęła gniewnie. Ale Remus nie zwrócił na nią uwagi i nieco chwiejnym krokiem udał się do łazienki.
Oparł dłonie na chłodnej umywalce i spojrzał w wiszące nad nią lustro.
Jego szczupła twarz była przeraźliwie blada. Na spocone czoło opadały kosmyki jasnobrązowych włosów. Spod ciemnych brwi spoglądały zmęczone, szaroniebieskie oczy, które jakby straciły swój zwykły blask. Pod nimi widniały ciemne podkówki.
Poczuł przechodzące po całym ciele lodowate dreszcze. Przygryzł bledsze niż zazwyczaj wargi.
- Nie jest dobrze – szepnął.

***

Ogromny, srebrno-czarny motocykl stał przed niewielkim, skromnym domkiem. Każdy cal pojazdu lśnił jak diament, odbijając promienie wiosennego słońca. Wyglądał jak nowy – bez najmniejszej plamki czy zarysowania. Słowem, aż się prosił, by go dosiąść, zapuścić silnik i ogromną szybkością pomknąć w siną dal. Patrząc na niego, każdy miłośnik dwóch kółek już czułby w uszach ryk wiatru rozwiewającego włosy i to niesamowite uczucie towarzyszące podróżom po ziemskich… oraz podniebnych przestworzach.
Syriusz Black z całą pewnością do takowych osobników się zaliczał.
W chwili obecnej stał, oparłszy się o drewniany płotek, i z błogim uśmiechem na twarzy kontemplował to niezwykłe zjawisko – efekt swojej kilkugodzinnej pracy.
- Świetnie – powiedział, odkładając na bok ściereczkę. – Taak, po prostu boski…
Promień słońca zaigrał niewinnie w jednym z reflektorów motocykla, który zdawał się mrugać do swojego właściciela. Syriusz, ogarnięty nagłym uniesieniem, podbiegł do ukochanego pojazdu, wskoczył na siodełko i już-już miał zapuścić motor, gdy…
- Wybierasz się gdzieś, Łapo? – rozległ się łagodny głos tuż za nim.
Syriusz obrócił się gwałtownie i zobaczył stojącego kilka metrów dalej Remusa. Już na pierwszy rzut oka wyglądał dość mizernie i żałośnie. Przez moment Łapa, tknięty współczuciem, chciał zawołać: „Cześć stary! Coś kiepsko dziś wyglądasz…”. Jednak wraz z przybyciem Lunatyka, myśli Syriusza powróciły do realnego świata i do tego, co dziś usłyszał.
Rano odwiedził go James – blady i trzęsący się ze zdenerwowania. Ponieważ Syriusz niezwykle rzadko widywał przyjaciela w takim stanie, od razu poczuł, że musiało stać się coś bardzo złego.
Rogacz opowiedział mu krótko o wizycie Dumbledore’a i o jego planach. Kiedy wyznał zszokowanemu Łapie, że zastanawia się nad uczynieniem go ich Strażnikiem Tajemnicy, Syriusz wydał z siebie dziwny odgłos i wytrzeszczył oczy.
Nie wiedział, czy jest na to gotowy. Bał się, że nie jest odpowiednią osobą. Podejrzewał, że Voldemort może od razu domyślić się, że Lily i James powierzyli swój największy sekret najlepszemu przyjacielowi. Ale James był uparty i chyba nic nie było w stanie odwieść go od już podjętej decyzji.
Dlatego też zgodził się… musiał to dla nich zrobić. Żadnemu z nich nie wolno się teraz poddawać.
Ale i tak najgorsze było następne… ktoś z ich bliskiego otoczenia szpieguje Lily i Jamesa.
„Powiedziałbym” – rzekł wówczas James – „że z bardzo bliskiego. Naszym zdaniem to Remus.”
Remus? To wydało się Syriuszowi nieco dziwne. Ale James, mówiąc te słowa, miał w oczach ogromne zdeterminowanie i niemalże stuprocentową pewność. Chcąc nie chcąc, Łapa mu uwierzył. Zgodził się na tymczasowe ograniczenie z nim kontaktów. W głębi duszy czuł jednak, że nie jest w stanie się całkowicie od niego odwrócić. Po prostu nie może…
A do tego dziś jest 1 kwietnia - Prima Aprilis. Czy James mógłby po prostu robić sobie z niego żarty? Znając go, było to całkiem możliwe. Choć jeśli to dowcip, to mimo wszystko niezbyt zabawny…
- Syriusz! – głos Lupina wyrwał go z zamyślenia. – Słyszysz, co ja do ciebie mówię?
Podniósł głowę. A więc przyszedł do niego. On, domniemany zdrajca. Dobrze, zobaczymy, czego chce…
- Cześć – powiedział, starając się, by jego głos zabrzmiał dość wyniośle. – Eee… co ty tutaj robisz?
- Moglibyśmy wejść do środka? – szepnął Remus zamiast odpowiedzi, nie patrząc na niego.
Syriusz zsiadł z motoru, rzucił mu ostatnie, tęskne spojrzenie i otworzył drzwi. Weszli do domu i usiedli przy okrągłym stoliku.
Remus westchnął głęboko i wbił wzrok w stół. Łapa z niepokojem zauważył, że Lunatyk rzeczywiście wygląda okropnie. W jednej chwili cała jego podejrzliwość i chłód gdzieś się ulotniły.
- Co się stało? – szepnął.
Lupin rzucił mu przelotne spojrzenie. Syriuszowi zdawało się, że dostrzegł w nim cień wyrzutu. Przez chwilę obaj milczeli, a potem…
- Dziś pełnia – powiedział krótko Remus.
Syriusz zaklął pod nosem. Jak mógł o tym zapomnieć! Przecież widział, że ostatnio tarcza księżyca jest coraz większa…
- Przepraszam, stary – mruknął.
- Wiesz, pomyślałem… - zaczął Lunatyk. - …czy nie mógłbyś dziś przyjść do mnie i…
- Jasne – odparł natychmiast Łapa, w tej chwili już zupełnie zapominając o obietnicy złożonej Jamesowi. – Będę o szóstej, dobra?
Remus pokiwał powoli głową i spojrzał na niego.
- Dzięki. Wiesz, nie chciałem prosić o to Jamesa, bo chyba by się nie zgodził…
Syriusz wytrzeszczył oczy. Czyżby on coś wiedział? Nie, to przecież niemożliwe…
- D-dlaczego? – wydukał niepewnie.
Lupin zmarszczył z niedowierzaniem brwi.
- Jak to? To znaczy… przecież chyba nie zostawi Lily w takim stanie…
Tego już było za wiele. Łapa zerwał się na równe nogi.
- CO?! W jakim stanie? Do licha, Remus, o czym ty gadasz?!
- To… to ty nic nie wiesz…?
- O czym mam nie wiedzieć?!
- Nie wiesz, że… że Julia… - urwał nagle i spojrzał na niego wyczekująco.
Syriusz poczuł, że zaschło mu w ustach.
- Nie… - wyjąkał, tak cicho, że Remus ledwo go usłyszał. W odpowiedzi Lupin wyjął z kieszeni wymięty kawałek papieru i wręczył Łapie.
Syriusz rozwinął go. Był to niewielki wycinek z „Proroka Niedzielnego”, a na nim krótki artykuł i zdjęcie przyjaciółki Lily… Zaczął czytać. Z każdym kolejnym zdaniem czuł, że ucisk w jego żołądku się zwiększa. Gdy skończył, odłożył wycinek i spojrzał na przyjaciela.
- Nie wiedziałem… - wyszeptał. – Remus, tak mi przykro…
Lupin wstał i stanął twarzą w stronę okna.
- Nie martw się o mnie… - powiedział. – …ale o kogo innego. Ja boję się o Lily. W końcu to była jej przyjaciółka, prawda?
Syriusz nie odpowiedział. Mógł się tylko domyślać, jak się czuje teraz Remus, któremu Julia również była bardzo bliska. Czy można go obarczać jeszcze jednym ciężarem? Czy właśnie teraz muszą się od niego odwrócić?
Przez chwilę pomyślał nawet, aby opowiedzieć mu o wizycie Dumbledore’a, ale zrezygnował z tego pomysłu. Nie może złamać słowa danego Jamesowi. Zamiast tego podszedł do okna i położył dłoń na ramieniu Remusa. Kiedy ten odwrócił się, uściskał go ze współczuciem.
Lupin poczuł, jak za gardło chwyta go wzruszenie. Ten drobny gest ze strony Syriusza był wart więcej niż tysiąc słów.
- Dzięki – jego głos był dziwnie wilgotny. Popatrzył na Łapę ze smutnym uśmiechem. Ku jego zaskoczeniu, Syriusz wyglądał teraz, jakby bił się ze swoimi myślami. Przygryzł wargi i wpatrywał się tępo w podłogę. Chyba nie należało mu przeszkadzać…
- To ja lecę. Do zobaczenia o szóstej – rzekł Remus, wychodząc z domu przyjaciela.
Tymczasem Syriusz pełen był wewnętrznych rozterek. Po tym, co się przed chwilą wydarzyło, sam nie wiedział, po czyjej być stronie. Ma uwierzyć Jamesowi czy nie?
Jeśli nawet Remus jest zdrajcą, to naprawdę na niego nie wygląda. Wydaje się to wprost niemożliwe… ale skąd wiadomo, kto jest w pełni szczery, a kto tylko gra?
Opadł z westchnieniem na kanapę. Ochota na przejażdżkę swoim świeżo wypucowanym motocyklem jakoś całkiem mu przeszła.

***

Zbliżał się wieczór. Przejrzysty błękit nieba przeobrażał się powoli w róż i pomarańcz, na wschodzie przechodząc już w ciemny granat, kiedy Syriusz zastukał do drzwi małego, zaniedbanego domku na peryferiach Roseville.
Ale przez parę minut nikt nie otwierał. Gdy zapukał ponownie, znowu odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Chociaż…? Przez chwilę wydawało my się, że słyszy jakby czyjeś głośne westchnienia. A może to tylko wiatr gwizdał wśród gałęzi drzew?
W każdym razie nie mógł już dłużej czekać. Wyciągnął z kieszeni różdżkę.
- Alohomora – szepnął, celując nią w klamkę. W zamku coś kliknęło i Łapa otworzył drzwi. Wewnątrz zastała go cisza. Ale cisza niezwykła, pełna jakiegoś dziwnego niepokoju i napięcia. Syriusz, stąpając na palcach, udał się w stronę kuchni.
Remus siedział przy stole, z twarzą ukrytą w dłoniach. Syriusz zamarł w progu. Kiedy jednak po kilku sekundach zrobił nieśmiało krok do przodu, nastąpił na wyjątkowo skrzypiącą deskę w podłodze. Lunatyk drgnął i uniósł głowę. O ile to w ogóle możliwe, wyglądał jeszcze mizerniej niż rano.
- Cześć – powiedział słabo. – Dobrze, że przyszedłeś.
Syriusz usiadł naprzeciw niego bez słowa.
- To dziwne… - zaczął Lupin. – Dawno nie czułem się tak źle przed pełnią.
- Ostatniej nocy księżyc świecił wyjątkowo jasno – zauważył Łapa. – Więc może…
- Ale nie tylko. Czuję… jakiś dziwny niepokój. Jak chyba nigdy. Nie wiem, nie potrafię tego do końca… zdefiniować - popatrzył na niego. – Ale wiesz, że zawsze tuż przed pełnią czuję i zauważam to, czego normalnie nie jestem w stanie dostrzec. Tak jak i teraz. Chyba… chyba stanie się coś złego, Syriuszu…
Łapa uniósł z niedowierzaniem brwi.
- Co ty, bawisz się w świruskę, Sybillę?
- Nie, ale… - Remus urwał nagle. Przez jego ciało zaczęły przechodzić dreszcze. – Niedługo będziesz musiał się już przemienić.
Syriusz westchnął głęboko. Przez chwilę obaj milczeli. Po paru ciężkich minutach Remus odezwał się:
- Ciekawe, jak tam Lily… Byłeś u nich ostatnio? Jak ona się czuje?
Łapa, który wpatrywał się w ciemniejące niebo za oknem, został brutalnie przywrócony do rzeczywistości.
- Co? Och…
Syriusz przez chwilę zawahał się, zerkając na Lunatyka, który wpatrywał się w niego z wyczekiwaniem.
- Oni nic nie wiedzą – powiedział po chwili, przymykając oczy i oczekując na reakcję Remusa.
Ale ten tylko wpatrywał się w przyjaciela z niedowierzaniem. Nic nie wiedzą…? Jak to możliwe? Przecież czytają gazety, Lily w zeszłym miesiącu zamówiła prenumeratę „Proroka”.
Syriusz zaczął kiwać się na tylnych nogach krzesła. Kiedy ostatnio rozmawiał z Jamesem, jego przyjaciel wydawał się być wystarczający przybity, ale… czy rzeczywiście nic nie wiedział?
Dopiero teraz uświadomił sobie absurd całej sytuacji. O śmierci Julii wie on, Remus, i wszyscy, którzy czytali tamten numer „Proroka”. Tymczasem oni… praktycznie jej najbliżsi przyjaciele…
- Dlaczego Dumbledore im nie powiedział? – mruknął pod nosem, jakby nieświadomy obecności Lupina.
- Dumbledore? – spytał szybko Remus.
- No… - zmieszał się Łapa. – To znaczy, myślałem, że jeśli sami się tego nie dowiedzą, albo nie powie im któryś z nas, to… to pewnie on wyśle im s-sowę czy coś…
Remus zmrużył oczy.
- Taak… - mruknął, wpatrując się podejrzliwie w Syriusza. – To naprawdę dziwne.
Łapa, który chyba nie zauważył jego spojrzenia, pokręcił głową.
– Czemu akurat teraz, kiedy Lily i James… - westchnął, lecz Remus natychmiast mu przerwał:
- Co?
Po raz drugi tego wieczora Łapa zorientował się, że powiedział za dużo.
- Eee… kiedy najbardziej potrzebują wsparcia…
- Wszyscy go potrzebujemy, Syriuszu – rzekł cicho Remus, wstając i zerkając przez okno. Syriusz pokiwał powoli głową i zerknął na zegarek.
- Chodźmy już może na dół… księżyc niedługo wzejdzie.
Oboje wyszli z kuchni i udali się do przedpokoju. Następnie zeszli w dół wąskimi, kamiennymi schodkami. Znaleźli się w ciemnym, krótkim korytarzu, na końcu którego widniały dość porządnie wyglądające drzwi. Lunatyk pchnął je i weszli do sporego, kwadratowego pomieszczenia. Było prawie puste, jeśli nie liczyć kilku połamanych krzeseł i koców leżących na zakurzonej podłodze. Przez pozabijane deskami, niewielkie okna sączyło się słabe światło.
To tu od jakiegoś czasu przechodził swoje przemiany. Dzięki niewielkiej pomocy przyjaciół oraz Dumbledore’a udało mu się przekształcić piwnicę domu w miejsce, gdzie raz na miesiąc mógł w miarę bezpiecznie przemienić się w wilkołaka.
Teraz ta chwila zbliżała się nieuchronnie. Już niedługo…
Remus i Syriusz usiedli na kocach.
– Wiesz, wydaje mi się, że to nie był przypadek – powiedział Remus, kontynuując ich rozmowę. – Że padło na nią…
Łapa milczał. Słuchał uważnie przyjaciela, ale jednocześnie w napięciu oczekiwał na pojawienie się księżyca.
- Voldemort wiedział, z kim ona się przyjaźni – kontynuował Lunatyk. – Może próbował przekabacić ją na swoją stronę, aby mógł mieć wgląd w sprawy Zakonu? Ale chyba mu się to nie udało. Julia… ona by się nie dała. Była silna.
Głos lekko mu zadrżał, kiedy wymawiał ostatnie słowa. Ale widząc zaciekawioną minę Syriusza, ciągnął dalej:
- Jestem prawie pewien, że już parę miesięcy temu… ktoś… ją szpiegował. – szczególnie mocno zaakcentował słowo „ktoś”. Syriusz zmrużył powieki. Czyżby miał niepowtarzalną szansę dowiedzieć się czegoś nowego? Czy Remus wie o czymś, o czym on nie ma pojęcia?
- Jak myślisz, kto to mógł być? – spytał z prawie niezauważalną nutką sarkazmu w głosie.
- Nie wiem… - odparł Lunatyk, ale jakby ciszej i słabiej. – Ale wcale bym się nie zdziwił, jeżeli Lily… i… James… także…
Ale urwał nagle. Przez szpary między deskami prześwitywało jasne światło. Syriusz kątem oka dostrzegł biały okrąg na niebie...
Remus wydał z siebie jęk bólu. Jego ciało zesztywniało, po czym zaczęło się trząść. Łapa błyskawicznie wskazał różdżką na drzwi, krzyknął „Colloportus!” i w jednej chwili przemienił się w ogromnego, czarnego psa.

C.D.N.

* w krajach anglosaskich 1 kwietnia nazywany jest „April Fool’s Day”, ale tradycje są mniej więcej takie same. Dlatego też pozostałyśmy przy stosowanej u nas nazwie.


--------------------
just keep dreaming.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
kkate   Jedyna, Która Go Rozumiała [nzak]   22.10.2004 20:41
Tenebris69   Jupi! Kolejny fanfik o Remusie!
...
  24.10.2004 11:33
Nimfka   No fajne, fajne.... Pędzące hipogryfy naprawd...   24.10.2004 15:35
Kiniulka   Hehe .. wy to potraficie pisać ...   24.10.2004 19:21
ANASTAZJA BLACK   oaky! powiem nawiet że very okay!...   24.10.2004 20:05
Aylet   Powiem krótko i na temat: podobało mi się i cz...   25.10.2004 18:18
madziula   Prosiłaś...więc jestem...znowu siedze, a jutro...   25.10.2004 23:51
Bellatriks Lestrange   nie jest źłe dobra szeczerość ponad wszystko ...   29.10.2004 17:27
Galia   Z wrażenia nie umarłam.. łatwo przewidzieć ogó...   29.10.2004 17:46
kkate  
QUOTE   29.10.2004 19:10
Tygrys   B. fajny fick, będę czytać uważnie! [b]UWA...   30.10.2004 19:08
Anulcia  
QUOTE   30.10.2004 22:01
Meridien Auris  
  01.11.2004 02:21
kkate   Kochani... naprawdę dzięki wam za wszystkie ...   03.11.2004 17:21
Smerfka  
  03.11.2004 19:41
Nimfka   Baaardzo nam (w imieniu forum, jeśli mogę) smu...   03.11.2004 17:58
kkate   Dziękuję wam, dziewczyny, jesteście kochane al...   03.11.2004 19:59
daigb   wspolczuje kkate...ja na szczescie nie jestem ...   03.11.2004 20:09
Nimfka   Niech moc będzie z toba, kkate.
Po pros...
  03.11.2004 20:20
Galia   kkate jesli już cytaty to może jeszcze jeszcze...   03.11.2004 20:48
Kas!a   Trzymaj sie Kkate! Mi tez niedawno dosyc z...   03.11.2004 23:48
Tenebris69   Ja również kkate jestem z tobą... =*
Mam...
  04.11.2004 15:25
Anulcia   Uwaga uwaga, Mam przyjemność oznajmic, że po ...   04.11.2004 21:44
kkate   Ale... ten tego.... masz na myśli 2 czy 4? Bo ...   05.11.2004 14:58
Galia   Ciekawa metoda, wyniki pewnie też
pozdra...
  05.11.2004 20:55
Smerfka   Oj tak , Galiu - Galia   Czekam z niecierpliwością na część dalszą   10.11.2004 17:24
kkate  
QUOTE   07.11.2004 19:19
żaba   mi sie podobalo.fajne zakonczenie parta.tak w ...   09.11.2004 17:38
kkate  
QUOTE   10.11.2004 18:03
corka_ciemnosci   Proszę, prosze i kolejne opowiadanie z Remusem...   11.11.2004 18:16
kkate   Nie, przykro mi, to jeszcze nie next part, bo....   27.11.2004 18:27
Nimfka   Juz widzę te tłumy, które wala drzwiami i okna...   27.11.2004 18:41
Galia   Tak kkate drzwiami i oknami <...   27.11.2004 22:04
żaba  
QUOTE   28.11.2004 12:38
Smerfka   Żaba - nie chlastaj/morduj/męcz/ łam się - już...   28.11.2004 18:45
żaba  
QUOTE   29.11.2004 15:50
Tenebris69   Och... Rozumiem Smerfko twój ból. Ja sama nie ...   29.11.2004 16:07
kkate   Witam was, kochani żaba   kkate   Dobra dobra, może będą dłuzsze party.. ale... ...   29.11.2004 20:42
Smerfka  
  29.11.2004 20:57
madziula   No...sie macie dzieczyny ^^ !
Ostatn...
  29.11.2004 21:16
Nimfka   Pojawił się part! Pojawił się! Po taki...   29.11.2004 22:26
corka_ciemnosci   I doczekałam się kolejnej części...
QUOTE   30.11.2004 18:16
Tenebris69   Jeeeeeeeeeee! Ups. Przepraszam, zagalopowa...   30.11.2004 18:41
korniszonek   Tylko dwa party. Jednak dłupie i dopracowane. ...   02.12.2004 01:05
kkate  
QUOTE   02.12.2004 20:11
żaba   Eee... sorka, ale chyba w pierwszym kawałku si...   05.12.2004 14:45
kkate   Taak, mam nadzieję, że to o to chodzi Anulcia   Ano tak, nauka nauka... Oprócz egzaminów (7:30) ma...   10.01.2005 15:50
kkate   Witam ponownie! To na czym my skończyłyśmy ...   07.04.2005 10:46
anagda   uf.... przeczytałam :) tak jak mówiłam ;) trochę s...   07.04.2005 15:38
kkate   No, dzięki anagda   czyżby zblizał się atak Voldemorta?? niecierpl...   08.04.2005 19:52
kkate   Przedostatnia z już napisanych części.
<...
  11.04.2005 19:10
anagda   uuu... zapowiada się baaaardzo ciekawie! n...   11.04.2005 19:48
kkate   I ostatnia z już napisanych części, na następn...   13.04.2005 08:49
kkate   ^_^ kkate jest absolutnie zachwycona umiejętnośc...   06.06.2005 17:27
Tenebris69   Ja walnęłam już porządny komentarz na Antrim, więc...   11.06.2005 11:27
kkate   O! No widzisz, i to jest postawa, która mi się...   11.06.2005 17:31
Nimfka   Nimfka, leń jeden nie komentuje, bo nie ma czasu c...   11.06.2005 19:02
Ania*   przeczytałam 7 i 8 część - super ^_^   11.06.2005 21:07
HUNCWOTKA   kurczę,jeszcze nie zaczęlam czytac ajuz wiedzialam...   11.06.2005 23:05
kkate   No, i od razu lepiej. Dziękujemy. Jak mi wystawią ...   12.06.2005 13:05
kkate   Nie, to nie nowy odcinek... i bardzo mi przykro z ...   09.07.2005 15:14
Tenebris69   Kasia, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, ze wrac...   09.07.2005 16:34
Pycior   Trafiłamprzez przypadek na to opowiadanie i baaaaa...   10.07.2005 11:59
kkate   Dzięki :) Zapewne ta część pojawiłaby się parę ty...   24.07.2005 17:07
Pycior   Ja kocham Wasze opowiadanie   24.07.2005 19:15
Luna Fletcher   Dopiero dzisiaj przeczytałam od początku do końca ...   25.07.2005 22:14
kkate   Taaa.... Miło to słyszeć :) Dzięki za obie opinie....   26.07.2005 19:27
Verita   No no, juz dawno nie czytalam tak dobrego opowiada...   27.07.2005 21:12
HUNCWOTKA   Wasze opowiadanie jest super.Bardzo podoba mi sie ...   31.07.2005 19:58
kkate   Z przyjemnością oznajmiam, że następny odcinek jes...   27.08.2005 19:01
kkate   No i macie. Tym razem Anulcia była tylko drobną po...   27.08.2005 21:32
Katarn90   Tym razem muszę pokrytykować i pobluzgać na ten fa...   29.08.2005 11:48
kkate   O rany, dziękuję bardzo :blush: Cały czas dowiadu...   29.08.2005 11:56
kkate   Cóż... Bez zbędnych wstępów i wyjaśnień chciałam p...   20.08.2006 16:11
Tenebris69   Łiiii! JEDYNA! Moja mina jak mi napisałaś...   20.08.2006 16:33
pleon   No nie no, jak James zaczyna wierzyć Remusowi, to ...   29.08.2006 10:08
kkate   Mam nadzieję, że niedługo się napisze :)   29.08.2006 12:19
kkate   Jak obiecałam, oto i następna część :) CZĘŚĆ DWUN...   01.09.2006 15:10
Tenebris69   Sasasa... ]:-> Oj, Kasia ma rację - będzie się ...   02.09.2006 10:38
Cheeli   Już kiedyś przeczytałam to opowiadanie, teraz jedn...   15.09.2006 15:15
Mev   Łaaaaaaaa!!!!!!! Kkate...   27.11.2006 14:54
Josephine   Przeczytałam wszystko i to jest poprostu... BOSKIE...   10.12.2006 22:40
kondik19   Chciałbym tak umieć pisać...   25.12.2006 21:13
Luniaczek   opowiadanie jest rewelacyjne, uwielbiam Lupina , a...   09.05.2007 22:19
Tenebris69   Hm, miejmy nadzieję, że Kasia skończy kiedyś ...   12.05.2007 22:39


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 31.05.2024 10:00