Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Jedyna, Która Go Rozumiała [nzak], o Huncwotach razem i z osobna :)

kkate
post 22.10.2004 20:41
Post #1 

Czarodziej


Grupa: slyszacy wszystko..
Postów: 894
Dołączył: 10.03.2004

Płeć: Kobieta



Witam smile.gif

Oto pierwsza część fan ficka pt. "Jedyna, która go rozumiała".

Pomysłodawczyniami jesteśmy ja (kkate) i Smerfka. Natomiast jeśli chodzi o

autorów, są to:

- kkate
- Smerfka
- Anulcia

Życzę wam miłej lektury. Mam nadzieję, że się spodoba. W imieniu swoim i współautorek proszę o dużo szczerych komentarzy !

JEDYNA, KTÓRA GO ROZUMIAŁA

CZĘŚĆ PIERWSZA


„Miłość jest jak spacer podczas drobniutkiego deszczu…. Idziesz, i dopiero po chwili orientujesz się, że przemokłeś – do głębi serca”
Autor nieznany


Była chłodna, marcowa noc. Srebrny blask wschodzącego księżyca powoli oświetlał całą Dolinę Godryka, wydobywając z mroku zarysy kilkunastu domów i drzew. Panowała błoga cisza, czasem tylko przerywana krzykiem sowy lub cichutkim szelestem bezlistnych jeszcze gałązek poruszanych delikatnie przez chłodny wiatr. Wszystkich mieszkańców wioski Roseville już dobre parę godzin temu zmorzył słodki sen. Ale czy wszystkich…?
Przez jedną z uliczek przebiegł nagle mały, tłusty szczur. Rozglądając się dookoła i węsząc czujnie, wskoczył na parapet jednego z domów. Jedynego, w którym wciąż paliło się światło...

* * *

- Rogacz, bądź no dobrym kumplem i zasponsoruj mi jeszcze jedno kremowe!
- Że co? JESZCZE JEDNO? Nie ma mowy! Jak tak dalej pójdzie, wypijesz mi całe zapasy!
- No dobra… obejdzie się… - westchnął Syriusz. – Chociaż… - dodał po chwili, spoglądając łakomym wzrokiem na (zaledwie!) do połowy opróżnioną butelkę Remusa stojącą na stole. Lupin zerknął na niego, po czym z chytrym uśmieszkiem sięgnął po piwo i wysączył spory łyk napoju, a na jego twarzy pojawił się wyraz błogiego zadowolenia. Łapa oblizał się ze smakiem.
- Syriuszu, wszyscy zdążyliśmy się już przekonać, jak bardzo lubisz piwo kremowe – odezwała się Lily Potter, wchodząc do pokoju i zerkając na pokaźny stos pustych butelek – ale bez przesady... Poza tym, miałeś swoje... cztery – dodała z uśmiechem i usiadła obok Jamesa, który natychmiast objął ją ramieniem.
- A właściwie to co jest z Glizdogonem? – spytał James. – Ostatnio w ogóle nie chce przychodzić na nasze wieczorki towarzyskie.
- Mówi, że jest zajęty pracą dla Zakonu… - odparł Remus, marszcząc lekko brwi.
Syriusz wydał z siebie coś między prychnięciem a parsknięciem śmiechem.
- Zajęty?! Taa, na pewno ma co najmniej dziesięć razy więcej roboty niż my… Nie, na serio to ja myślę, że biedak po prostu zaklinował się w jakimś kanale…
Salon w domu Potterów zatrząsł się od śmiechu dwóch Huncwotów i Lily. Kiedy przebywali w swoim towarzystwie, każdy powód był dobry do wzbudzenia ogólnej wesołości. Tak było i tym razem… Syriusz zacząć zwijać się na kanapie i o mało co nie wpadł pod stół, James wylał na siebie pół butelki piwa, a Lily wpatrywała się w nich lekko zdegustowanym wzrokiem, jednocześnie sama dusząc się ze śmiechu. Tylko Lunatyk się nie roześmiał. Niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w czerwoną różę wyhaftowaną na obrusie i zdawał się jakby nie zauważać ogólnego harmideru, jaki wokół niego zapanował. Myślami był teraz zupełnie gdzie indziej. Dopiero, gdy Syriusz walnął go w plecy, rycząc ze śmiechu i ocierając łzy, Remus podskoczył i w końcu zmusił się do krótkiego chichotu.
- Coś się stało, Remus? – zaniepokoiła się Lily, a jej jasnozielone oczy zaczęły dziwnie błyszczeć.
- Nic… - uśmiechnął się z trudem. - Nie martw się...
- No pewnie, że nic! – Rogacz zachichotał, ale po chwili spojrzał na przyjaciela ze współczuciem. – Lunatyk po prostu już się boi następnej pełni… To nic poważnego, kochanie – pocałował Lily w policzek. – Nie martw się o naszego starego Remuska.
Ale ona nadal uważnie przypatrywała się Lupinowi. Ostatnio zachowuje się dziwnie, myślała, patrząc na niego. Jest taki smutny, przygaszony… rozkojarzony… Może ma jakiś problem? Może... Ale w tym momencie jej rozmyślania przerwał nie kto inny jak James Potter, zwany Rogaczem, a także jej mężem.
- Dobra, słuchajcie! – zawołał dziarskim tonem – Może zrobimy sobie małą balangę?! W końcu jest piątek wieczór! Mam nową płytę Pędzących Hipogryfów, jest naprawdę świetna! Mają takie fajne, rytmiczne kawałki…
- Jasne, czemu nie? – ożywił się Syriusz, który po tym, jak zdołał uspokoić się po nagłym ataku śmiechu, zaczął drzemać z głową opartą na ramieniu Remusa. – Zaczynamy? Co ty na to, Luniaczku?
- Chłopaki. jest druga w nocy! – syknęła Lily. – Sąsiedzi…
- Eee… tam – ziewnął Syriusz, a ramię Lunatyka znowu zaczęło pełnić rolę podparcia dla jego głowy. Remus popatrzył na nich i głośno przełknął ślinę.
- Nie wiem, ale… ja… chyba muszę iść. – wyjąkał.
- No coś ty, już? – na twarzy Jamesa pojawiło się niezadowolenie. – Teraz, kiedy będzie najlepsza zabaaaaaa….wa? – teraz i on ziewnął. – Nie, Lily, mi się wcale nie chce spać… Mam ochotę się bawić! Ej, Remus, ty naprawdę idziesz? – zaniepokoił się, widząc, że Lupin ma zamiar wstać. – Nie żartuj…
- Nie, naprawdę lecę – westchnął Remus, podnosząc się, co spowodowało, że Syriusz, pochrapując cicho, osunął się na kanapę. – Trzymajcie się.
Po chwili włożył buty i płaszcz. Miał już wychodzić, gdy ktoś położył mu rękę na ramieniu. Odwrócił się.
Lily.
Przez chwilę patrzył prosto w jej oczy. Dostrzegł w nich niepokój...
- Naprawdę wszystko w porządku? – szepnęła.
- Tak, nie martw się – Lunatyk uśmiechnął się do niej. – Po prostu muszę już iść, cześć.
Kiedy Lily zamknęła drzwi, Remus odetchnął z ulgą. Dłużej nie wytrzymałby tego spojrzenia. Spojrzenia tych pięknych, zielonych oczu…
Powolnym krokiem, pogrążony w rozmyślaniach zaczął iść w stronę swojego domu... Kiedy był w połowie ulicy, wszechobecną ciszę przerwał huk, który sprawił, że Remus, lekko wystraszony, podskoczył i rozejrzał się dookoła, poszukując źródła hałasu. Po chwili stwierdził, że to „tylko” muzyka, a konkretnie najnowsza piosenka Pędzących Hipogryfów, którą najwyraźniej zdecydował się włączyć James, i to na tyle głośno, że razem z nim słuchała jej cała ulica. Pośród ogłuszających dźwięków gitar i perkusji dało się słyszeć krzyki Lily: „WYŁĄCZ TO W TEJ CHWILI! JEST ŚRODEK NOCY!!!”
Remus uśmiechnął się pod nosem i przyspieszył kroku, ponieważ w okolicznych domach zaczynały zapalać się światła. Poza tym siąpił drobny deszcz…
Taak, uwielbiał te zabawne kłótnie Potterów… Lily i James bardzo się kochali, ale rozrywkowy charakter Rogacza, ujawniający się zwłaszcza w obecności Syriusza, często dawał o sobie znać. Następowały wtedy małe spięcia pomiędzy małżonkami, które zazwyczaj i tak po pięciu minutach kończyły się buziakiem na zgodę. Ale muzyka powoli cichła, a właściwie to Remus się od niej oddalał, dlatego też przestał myśleć o charakterze Jimmy’ego, a jego głowę zaprzątnęły inne myśli.
Ostatnio nie mógł się od nich uwolnić. Czy tego chciał, czy nie (a raczej nie chciał), Lily Potter na dobre zagościła w jego skołatanym, udręczonym umyśle...
„Do licha, Remus, przestań o niej myśleć! – przestań myśleć o Lily jakby była....Nie, przeżycia podczas ostatniej pełni chyba zupełnie pomieszały ci w głowie” - odgarnął z twarzy wilgotne kosmyki włosów. Powoli zaczynał być na siebie wściekły. „To naprawdę nie jest normalne!" - syknął. - "Chyba nie twierdzisz, że…”
Remus, z racji swojej przypadłości, prawie nigdy nie chciał przyznawać się do swoich uczuć, nawet przed samym sobą. Teraz jednak nie mógł dłużej ukrywać, że dzieje się z nim coś dziwnego. Od jakiegoś bowiem czasu przebywanie w domu Potterów denerwowało go, poniekąd nawet irytowało.
Co z tego, że i tym razem wszyscy tak doskonale się bawili. Wszyscy oprócz niego. On po prostu z jakiegoś dziwnego, nieznanego mu powodu nie mógł dłużej tam zostać. Remus miał wyrzuty sumienia. Było to bez wątpienia głupie i nielojalne, ale… drażniło go szczęście jego przyjaciół.
- Remusie Lupin, opanuj się! Przecież to są najbliżsi ci ludzie! – mruczał do siebie - Jak możesz tak w ogóle o nich myśleć! Tak, niezmiernie się cieszę, że są szczęśliwi! Kto jak kto, ale oni na pewno na to zasługują!
„Remusie, siebie nie oszukasz”– rozległ się jakiś cichy głosik w jego głowie – Nieprawda!!! - krzyknął na cały głos, który rozdarł ciszę nocy nad wioską Roseville. Lecz po chwili uznał, że własna głowa nie jest najlepszym kompanem do rozmowy, więc dalej szedł już w milczeniu. Po chwili doszedł do malutkiego, samotnie stojącego na uboczu domku. Wyglądał na ponury i opuszczony. Farba bliżej nieokreślonego koloru łuszczyła się na nim, a smętnie zwisające okiennice domagały się naprawy. Trawnik wyglądał, jakby nikt nie zajmował się nim od miesięcy. Remus rzucił okiem na ten ponury widok. Ale to wszystko nie było w tej chwili ważne ,,Nie zasługuję...na takich przyjaciół. Jestem zły… i beznadziejny” – pomyślał i westchnął głęboko, otwierając drzwi do mieszkania. Zamyślony nawet nie zauważył, jak cienki ogon szczura bezszelestnie zniknął w jednym z kanałów…

C.D.N. smile.gif

Ten post był edytowany przez kkate: 08.08.2008 13:21


--------------------
just keep dreaming.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
kkate
post 13.04.2005 08:49
Post #2 

Czarodziej


Grupa: slyszacy wszystko..
Postów: 894
Dołączył: 10.03.2004

Płeć: Kobieta



I ostatnia z już napisanych części, na następne trzeba będzie troszkę poczekać smile.gif

JEDYNA, KTÓRA GO ROZUMIAŁA
Część 7
by kkate & Anulcia


Remus milczał, zaskoczony i nieco speszony reakcją Lily. Nie chciał, naprawdę nie chciał doprowadzić jej do płaczu.. On po prostu pragnął w końcu się dowiedzieć, co tak naprawdę się dzieje między jego przyjaciółmi. Krople deszczu rozbijały się głośno o blaszany parapet, nie słyszał więc, czy płacze.
- Lily… - szepnął po chwili. – Proszę cię, mów i rób co chcesz, tylko nie zacznij płakać… - po jej cichym prychnięciu zorientował się, że popełnił błąd i postanowił się szybko zrehabilitować: - To znaczy… jeśli nic nie chcesz mówić…
- Poczekaj – przerwała mu na pozór spokojnym tonem. Podniosła wzrok, a Remus z niemałą ulgą zauważył, że w jej oczach nie było łez. Sytuację, w której znalazłby się sam na sam z płaczącą kobietą, uznałby za wyjątkowo niekomfortową. Nawet wtedy – a może zwłaszcza wtedy – gdyby to była Lily.
- Remus, ja wiem, że niepewność to okropne uczucie… – zaczęła Lily. Wzięła głęboki oddech i przygryzła wargi, tak jakby walczyła z własnymi myślami. – I wiem, co czujesz.
- Nie sądzę – uciął Remus, a jego głos zabrzmiał dziwnie obco. Tak naprawdę nie chciał wypowiedzieć tych słów. Ale był w tej chwili niezwykle poirytowany i nie do końca panował nad tym, co mówi. Jednak czuł się teraz jak zagubione, małe dziecko, które nie wie, o czym rozmawiają dorośli.
- Posłuchaj – powiedziała powoli Lily, jakby starannie dobierając każde słowo – nie chcę cię okłamywać. Czasem lepiej jest nic nie mówić, niż okłamać przyjaciela.
- A jeszcze lepiej jest powiedzieć mu prawdę – Lupin skrzyżował ręce na piersiach.
- Tak, wiem… - jej głos zadrżał lekko. – Ale to czasem boli…
Remus wpatrywał się w nią, myśląc gorączkowo. A więc nie mylił się. Jego najbliżsi przyjaciele coś przed nim ukrywają. On jest w tej chwili tak blisko dowiedzenia się od Lily całej prawdy. Jednak… kto wie, jakie to przyniesie konsekwencje? Lily wydawała się być obarczona tą tajemnicą, z trudem powstrzymywać od wyjawienia prawdy. Syriusz zachowywał się nieswojo, tak jakby targały nim wewnętrzne rozterki. Z Peterem ostatnio w ogóle się nie widział, więc…
- Nie chcesz mi powiedzieć ze względu na Jamesa, prawda? – spytał cicho. Lily spojrzała na niego wystraszonym wzrokiem i po chwili wahania pokiwała głową.
- A więc dobrze – westchnął, wstając i idąc powoli do kuchni, by zaparzyć kawę. – W porządku, nie będę tego z ciebie wyciągał, Lily. – wlał wrzątku do dwóch filiżanek i postawił je na stole, już prawie nie kuśtykając. Solidny opatrunek zrobił swoje.
Lily obserwowała go ze smutkiem. Podziękowała za kawę, wlała do niej nieco stojącej na stoliku śmietanki, po czym wysączyła łyk napoju.
Remus także nie odzywał się więcej. Nie było takiej potrzeby. Po prostu lubił momenty, które spędzali razem. Bez wątpienia było im dobrze w swoim towarzystwie i czasem słowa nie były konieczne. Ale akurat to nie było tak spokojne, beztroskie popołudnie. Lily wciąż wyglądała na zaniepokojoną, kilka razy otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamykała. I właśnie w momencie, gdy Lunatyk pomyślał, że chyba nic więcej się dziś nie wydarzy, Lily odstawiła na stół filiżankę i wciągnęła głośno powietrze.
- Och, Remus, to wszystko jest takie skomplikowane! – wybuchnęła nagle. – Jak mogę być lojalna wobec was wszystkich? To niemożliwe, w tej całej napiętej atmosferze wzajemnych podejrzeń i oskarżeń…
- Zaraz… - Lupin przełknął głośno ślinę. – Podejrzeń i oskarżeń?
Urywki myśli w jego głowie zaczęły formować się w całość, o nie do końca jeszcze określonym kształcie…
- N-no… - wydusiła Lily. Wyglądała na lekko wstrząśniętą. – Tak, Remus, ale ja nic nie mogę zrobić… Zrozum, nic.
- Rozumiem. – właściwie nie do końca wiedział, co ona ma na myśli, ale postanowił przemyśleć to później. – W porządku…
Ale Lily pokręciła głową i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Przepraszam, Remus.
- Przepraszam? – powtórzył z niedowierzaniem. – Nie masz za co przepraszać… Wracaj do domu, Lily.
- Zaraz… - ponownie wzięła do ręki filiżankę. – Zaraz pójdę. Aha, wracając wstąpię chyba jeszcze do Julii…
- Och… - wyrwało się Remusowi. Tego się nie spodziewał. – Lily, nie…
Lily zmarszczyła brwi i spojrzała na niego wzrokiem pełnym zdumienia.
Remus nie wiedział, co odpowiedzieć. No, to nieźle się wpakowałem – pomyślał z rozpaczą.
- Remus…? – dotarł do niego jej głos, jakby odległy i niezbyt wyraźny.
Spojrzał za okno, jak gdyby tam poszukując ratunku.
Merlinie, ratuj…
Nie powie jej o śmierci Julii. Nie teraz. Nie on…
Ale musiał przerwać tą okropną, pełną wyczekiwania ciszę.
- Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą… - zaczął powoli i ostrożnie. Lily ściągnęła brwi jeszcze bardziej. - To znaczy ja nie… nie wiem…
Remus spojrzał w jej jasnozielone oczy, pełne niemego wyczekiwania. Merlinie, czemu to on musi zadać jej ten cios…? Ale kiedy miał zamiar otworzyć usta, usłyszał ciche skrzypnięcie okna. Odwrócił się błyskawicznie.
Na parapet kuchenny wgramoliła się przemoczona do suchej nitki Luna. Z rudego futerka ciekły jej strugi wody. Po chwili wszedł za nią również podobny do kota stwór z kępką czerwonego futerka na łebku.
- Luna! Rudolf! Gdzie wyście się włóczyli?! – wydyszał Remus, zrywając się błyskawicznie z krzesła. Poczucie ulgi ogarnęło go z ogromną mocą. Wiedział jednak, że co się odwlecze, to nie uciecze…
Lily z kolei wyglądała na zdezorientowaną.
- Rudolf? – spytała podejrzliwie, przyglądając się zwierzątkom. – Ależ Remus, to… kuguchar!
- Wiem – odparł, porywając wiszący nieopodal ręcznik i otulając nim kotkę, która zaczęła prychać gniewnie. – Eee… jakbyś mogła, wytrzyj go tamtym zielonym ręcznikiem, dobra?
Lily wstała, podeszła do kuguchara i nieco nieufnie wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Nie bój się, nic ci nie zrobi – powiedział Remus. Luna wyrwała się z jego objęć, zwinęła w kłębek w koszyku stojącym przy drzwiach i zaczęła zawzięcie wylizywać sobie futerko. Tymczasem Lily ostrożnie owinęła Rudolfa ręcznikiem. Ten zaczął głośno mruczeć. Po chwili usadowił się obok kotki.
- Skąd go wytrzasnąłeś, do stu hipogryfów?! – spytała Lily. Wrodzona ciekawość oraz miłość do wszelkiego typu zwierzątek na chwilę odciągnęła jej uwagę od tematu Julii.
Remus uśmiechnął się z trudem.
- Po prostu pewnego wieczoru, kiedy eee… siedziałem sobie i czytałem, przyplątał się do domu razem z Luną. Podejrzewam, że mają ze sobą dużo wspólnego…
Kąciki ust Lily uniosły się nieznacznie.
- Wiesz, że one mogą się krzyżować?
- Jasne – mruknął. – Ale przecież nic na to nie poradzę. Postanowiłem przygarnąć Rudolfa… zresztą oni i tak po całych dniach gdzieś łażą i przychodzą tylko po to, by coś zjeść.
- Aha. – Lily pokiwała głową. – Razem wyglądają uroczo, trzeba to przyznać.
Usiadła z powrotem na krześle i wzięła do ręki filiżankę z nieco już chłodnawą kawą. Remus przycupnął obok niej i wstrzymał oddech.
- No dobra – zaczęła nieśmiało. – Miałeś mi coś powiedzieć, prawda?
Lunatyk pokiwał powoli głową. Za chwilę ostatni kolor zniknie z twarzy Lily, ostatni promyk w jej oczach zgaśnie… Nie mógł tego znieść.
Przez chwilę milczał, po czym zebrał w sobie całą odwagę i rzekł:
- Nie pójdziesz dziś do Julii, Lily. Nie spotkasz jej tam ani nigdzie indziej.
Lily wpatrywała się w niego bez jednego mrugnięcia okiem. Remus nie był pewny, czy dotarły do niej jego słowa.
- J-jak to? – wyjąkała w końcu.
- Julia zginęła w walce ze śmierciożercami – powiedział pustym głosem, patrząc na swoje kolana.
Pusta filiżanka, którą trzymała w ręce, spadła z hukiem na podłogę, roztrzaskując się na tysiąc drobnych kawałeczków.

***
Syriusz popatrzył na szarogranatowe, zasnute ciemnymi chmurami niebo. Miał ochotę na spacer, podczas którego mógłby jeszcze raz przemyśleć wszystkie nurtujące go sprawy. Jednak na jego czarną, skórzaną kurtkę zaczęły właśnie skapywać pierwsze krople deszczu. W takim razie będzie musiał dostać się tam inaczej.
Przymknął oczy i mocno skupił się na miejscu, gdzie chciał dotrzeć. Poczuł znajome mrowienie w ciele, usłyszał głośny trzask, a po chwili czyjś zduszony okrzyk. Kiedy podniósł powieki, ujrzał tuż przed sobą stojącego przed swoim domem Jamesa. Rogacz wyglądał na śmiertelnie wystraszonego, jednak na widok przyjaciela uśmiechnął się.
- Na żądło mantykory! Ale mi stracha napędziłeś… - wydyszał.
- Skąd mogłem wiedzieć, że akurat w tym momencie będziesz stał przed domem? – burknął Łapa, wzruszając ramionami. Kiedy zerknął na Jamesa, zauważył, że wygląda on na nieco zamyślonego i zupełnie ignoruje padający coraz gęściej deszcz. Syriusz podszedł do niego i zdecydowanym ruchem pociągnął do środka.
- Wiem, że nie jesteśmy z cukru, ale mimo wszystko lepiej pogadać w domu, no nie? – powiedział. James pokiwał głową i razem weszli do środka.
- Mały śpi? – spytał Syriusz, zdejmując kurtkę. Nigdy nie marnował okazji do zabawy z najmłodszym Potterem.
- Przed chwilą go położyłem… Rozrabiał całe przedpołudnie, więc teraz musi odpocząć – odparł James i gestem zaprosił przyjaciela do salonu.
Łapa opadł na kanapę i rozejrzał się dookoła.
- A gdzie Lily? – zaciekawił się.
James zmarszczył brwi.
- Polazła do Liz. Mówiła, że niedługo wróci…
- Do Liz, mówisz? – Syriusz przygryzł wargi.
- Co w tym dziwnego?
Łapa pokręcił głową.
- Właściwie to nic.
Ciekawe, czy Liz wie o Julii? – pomyślał. – Jeśli tak, to na pewno dziś Lily dowie się… Jeśli nie…
Niestety, od jakiegoś czasu w ogóle nie kontaktował się z przyjaciółką Lily. Zabrakło czasu, ale przede wszystkim po prostu o niej ostatnio zapomniał… Zagubiony w ponurym labiryncie spraw związanych z Remusem i Potterami, nie pomyślał o tym, że jest jeszcze jedna osoba, która może wiedzieć.
Skoro Lily prawdopodobnie wróci do domu załamana, to James powinien już znać tego przyczynę. I tak dowie się prawdy, a inaczej mógłby mieć do niego, Łapy pretensje…
- To co, niedługo robimy te chrzciny, no nie? – usłyszał głos Jamesa. – Może dzięki temu poczujemy się pewniej…
Syriusz spojrzał na jego twarz. Nie mógł zgasić tej nadziei w jego oczach. A przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Tak. – pokiwał głową. – Jasne, nie ma co tego odwlekać. Co do ojca chrzestnego…
- Ty nim będziesz – oświadczył James.
- Och, tak… - zgodził się Łapa. W głębi duszy poczuł jednak odrobinę lęku. Strażnik Tajemnicy, ojciec chrzestny Harry’ego… Czy nie za wiele od niego zależy? – Wszystko dla mojego malucha.
- No, no, nie przesadzaj – uśmiechnął się Rogacz. – W takim razie postaramy się to zorganizować jak najwcześniej. Poinformuję jeszcze dziś Dumbledore’a. Ustaliliśmy z Lily, że będzie to skromna uroczystość, bez zbędnych przyjęć i gości. Tylko my, ty i Albus.
- Nikt więcej? – spytał Syriusz.
- No raczej tak – przyznał James. – Nie ma takiej potrzeby. Zresztą nie możemy sobie pozwolić na obecność kogokolwiek, kto… no wiesz… nie można ryzykować.
Było to jednoznaczne z tym, że nie zaproszą Remusa. Syriusz westchnął.
- Wszystko musi odbyć się szybko i sprawnie – mówił dalej Rogacz. – Nie wiem, może najwyżej Lily zaprosi swoje przyjaciółki…
- Przyjaciółkę – mruknął cicho, niemalże machinalnie Łapa. To słowo, tak głośno i zdecydowanie wypowiedziane w jego myślach, mimowolnie wydostało się na zewnątrz – jakby pragnęło wolności. Syriusz wyprostował się momentalnie i wlepił wzrok w Jamesa, z napięciem wyczekując jego reakcji. A może w ogóle tego nie usłyszał? Jednak w oczach Rogacza błysnęły dziwne ogniki.
- Przyjaciółkę? – powtórzył tępo.
- Tak – przytaknął cicho Syriusz. Teraz nie miał już wyboru. – Julia nie przyjdzie…
James wytrzeszczył oczy, w których po chwili pojawił się cień zrozumienia.
- Nie mów mi, że ona… ona jest szpiegiem? – uniósł brew.
Syriusz pokręcił głową, wpatrując się martwym wzrokiem w kolorowy dywan.
- Ma cokolwiek wspólnego z czarną magią? Z Voldemortem?
- Nie – zaprzeczył Łapa. James dosłyszał nutkę smutku w jego głosie.
- Chyba nic jej się nie stało? – szepnął.
Tym razem Syriusz milczał. Było to owe charakterystyczne milczenie, które często zastępowało najcięższe słowa. James znał je aż nazbyt dobrze.
Pokręcił powoli głową.
- Nie…
- Zginęła we własnym domu, walcząc ze śmierciożercami.
Po tych słowach zapadła głucha cisza. Słychać było tylko radosny świergot ptaków za oknem. Ptaki siadające na gałązkach drzew przed ich domem zawsze ćwierkały wesoło, jednakże teraz ten śpiew brzmiał dziwnie sztucznie i… obco.
Julia… najlepsza przyjaciółka Lily. Pracowali razem w ministerstwie. Jeszcze kilka dni temu przychodziła do jego boksu w Kwaterze Aurorów, by wziąć sobie troche cukru do herbaty. To było tak nie dawno…
Nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć, co ma myśleć. Zrobiło mu się głupio, że tak od razu posądził Julię o jakiś spisek. Ostatnio zresztą często łapał się na tym, że zachowuje się dokładnie tak, jak Szalonooki – prawie w każdym widział spiskowca. A może to po prostu takie zboczenie zawodowe – może wszyscy aurorzy tak mają?
Ukrył twarz w dłoniach.
- Możliwe, że szukali jej… lub kogoś innego – dobieg do niego głos Syriusza, jakby odległy i stłumiony. James poderwał głowę i obrzucił go czujnym wzrokiem.
- Skąd o tym wiesz? – spytał, mrużąc oczy.
- Dowiedziałem się od Remusa przed pełnią – powiedział powoli Łapa uważnie przypatrując się Rogaczowi.
- Więc on wiedział, tak? – James powoli tracił panowanie nad sobą. – Wiedział, a my nie? Daj spokój, cała sprawa cuchnie z daleka, mówiłem, że on…
- Przeczytał to w gazecie – przerwał mu Łapa. - W ostatnim „Proroku Niedzielnym”.
- Nie dostaliśmy go – mruknął James. – A przecież prenumerujemy…
- To dziwne – przyznał Syriusz, który wcześniej również się nad tym zastanawiał.
Znowu zapadła cisza. James zaczął kiwać się na krześle, Syriusz wlepił wzrok w okno.
- To się kiedyś skończy – powiedział tak nagle i tak pewnie, że nawet jego to zaskoczyło.
James zerknął na niego ze zwątpieniem w oczach. Syriusz odetchnął głęboko wilgotnym powietrzem wydobywającym się przez uchylone okno. Ogarnął go dziwny, trudny do wyrażenia stan. Choć z jednej strony z wiadomych powodów czuł się przygnębiony, z drugiej chciał w tym wszystkim dostrzec jakiś promyk nadziei. Promyk… Przed oczami stanęła mu nagle Dorcas. Jego Promyczek… Całkiem wyraźnie usłyszał słowa, które tak często lubiła powtarzać…
- Nawet po najdłuższej zimie… będzie wiosna – mruknął, odwracając się od okna i przywołując na twarz cień uśmiechu.

…wszystko mija tak, jak z drzew opadną liście
przecież po najgorszej zimie będzie wiosna, nowe kwitną bzy
i nikt, już nikt nie będzie płakać...


James też znał to powiedzenie. I doskonale wiedział, od kogo zna je Syriusz. W przeciwnym wypadku zacząłby się zastanawiać, czy z jego głową aby na pewno wszystko w porządku i skąd u niego taki wzniosły język.
- Słuchaj, skoro Lily poszła do Liz, to chyba się dowie – powiedział po chwili Syriusz. - Liz chyba wie…
James natychmiast poderwał się z miejsca.
- Lecę tam – rzucił, rozglądając nerwowo w poszukiwaniu różdżki.
- Tak, jakbym nie wiedział – powiedział sarkastycznie Łapa.
- Jakby Harry się obudził, mleko jest w lodówce, na bocznej półce. Trzeba grzać…
- … pięć minut – dokończył za niego Syriusz. - A potem sprawdzić na wewnętrznej stronie nadgarstka, czy nie jest za gorące.
- Zatrudnij się jako niania – James złapał swoją różdżkę, leżącą na parapecie i włożył ją do kieszeni. – No to na razie.
Rozległ się trzask i Syriusz został sam. Znów wlepił wzrok w okno. Jakiś ptaszek przysiadł na parapecie, podskakując i skubiąc wysypane okruszki.
Cała Lily – pomyślał.
Nagle w oddali dostrzegł dwa niewyraźne kształty. Stopniowo rosły i rosły, a po chwili Syriusz rozpoznał sylwetki kobiety i mężczyzny. Kobieta ledwo szła, tak mu się przynajmniej wydawało. Była raczej podtrzymywana przez towarzyszącego jej mężczyznę. Nagle dostrzegł jej rude włosy. A mężczyzna… coś znajomego było w tym charakterystycznym pochyleniu ramion i kroku. Lily i Remus.
I nagle zrozumiał – Lily już wie…

cdn. smile.gif


--------------------
just keep dreaming.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
kkate   Jedyna, Która Go Rozumiała [nzak]   22.10.2004 20:41
Tenebris69   Jupi! Kolejny fanfik o Remusie!
...
  24.10.2004 11:33
Nimfka   No fajne, fajne.... Pędzące hipogryfy naprawd...   24.10.2004 15:35
Kiniulka   Hehe .. wy to potraficie pisać ...   24.10.2004 19:21
ANASTAZJA BLACK   oaky! powiem nawiet że very okay!...   24.10.2004 20:05
Aylet   Powiem krótko i na temat: podobało mi się i cz...   25.10.2004 18:18
madziula   Prosiłaś...więc jestem...znowu siedze, a jutro...   25.10.2004 23:51
Bellatriks Lestrange   nie jest źłe dobra szeczerość ponad wszystko ...   29.10.2004 17:27
Galia   Z wrażenia nie umarłam.. łatwo przewidzieć ogó...   29.10.2004 17:46
kkate  
QUOTE   29.10.2004 19:10
Tygrys   B. fajny fick, będę czytać uważnie! [b]UWA...   30.10.2004 19:08
Anulcia  
QUOTE   30.10.2004 22:01
Meridien Auris  
  01.11.2004 02:21
kkate   Kochani... naprawdę dzięki wam za wszystkie ...   03.11.2004 17:21
Smerfka  
  03.11.2004 19:41
Nimfka   Baaardzo nam (w imieniu forum, jeśli mogę) smu...   03.11.2004 17:58
kkate   Dziękuję wam, dziewczyny, jesteście kochane al...   03.11.2004 19:59
daigb   wspolczuje kkate...ja na szczescie nie jestem ...   03.11.2004 20:09
Nimfka   Niech moc będzie z toba, kkate.
Po pros...
  03.11.2004 20:20
Galia   kkate jesli już cytaty to może jeszcze jeszcze...   03.11.2004 20:48
Kas!a   Trzymaj sie Kkate! Mi tez niedawno dosyc z...   03.11.2004 23:48
Tenebris69   Ja również kkate jestem z tobą... =*
Mam...
  04.11.2004 15:25
Anulcia   Uwaga uwaga, Mam przyjemność oznajmic, że po ...   04.11.2004 21:44
kkate   Ale... ten tego.... masz na myśli 2 czy 4? Bo ...   05.11.2004 14:58
Galia   Ciekawa metoda, wyniki pewnie też
pozdra...
  05.11.2004 20:55
Smerfka   Oj tak , Galiu - Galia   Czekam z niecierpliwością na część dalszą   10.11.2004 17:24
kkate  
QUOTE   07.11.2004 19:19
żaba   mi sie podobalo.fajne zakonczenie parta.tak w ...   09.11.2004 17:38
kkate  
QUOTE   10.11.2004 18:03
corka_ciemnosci   Proszę, prosze i kolejne opowiadanie z Remusem...   11.11.2004 18:16
kkate   Nie, przykro mi, to jeszcze nie next part, bo....   27.11.2004 18:27
Nimfka   Juz widzę te tłumy, które wala drzwiami i okna...   27.11.2004 18:41
Galia   Tak kkate drzwiami i oknami <...   27.11.2004 22:04
żaba  
QUOTE   28.11.2004 12:38
Smerfka   Żaba - nie chlastaj/morduj/męcz/ łam się - już...   28.11.2004 18:45
żaba  
QUOTE   29.11.2004 15:50
Tenebris69   Och... Rozumiem Smerfko twój ból. Ja sama nie ...   29.11.2004 16:07
kkate   Witam was, kochani żaba   kkate   Dobra dobra, może będą dłuzsze party.. ale... ...   29.11.2004 20:42
Smerfka  
  29.11.2004 20:57
madziula   No...sie macie dzieczyny ^^ !
Ostatn...
  29.11.2004 21:16
Nimfka   Pojawił się part! Pojawił się! Po taki...   29.11.2004 22:26
corka_ciemnosci   I doczekałam się kolejnej części...
QUOTE   30.11.2004 18:16
Tenebris69   Jeeeeeeeeeee! Ups. Przepraszam, zagalopowa...   30.11.2004 18:41
korniszonek   Tylko dwa party. Jednak dłupie i dopracowane. ...   02.12.2004 01:05
kkate  
QUOTE   02.12.2004 20:11
żaba   Eee... sorka, ale chyba w pierwszym kawałku si...   05.12.2004 14:45
kkate   Taak, mam nadzieję, że to o to chodzi Anulcia   Ano tak, nauka nauka... Oprócz egzaminów (7:30) ma...   10.01.2005 15:50
kkate   Witam ponownie! To na czym my skończyłyśmy ...   07.04.2005 10:46
anagda   uf.... przeczytałam :) tak jak mówiłam ;) trochę s...   07.04.2005 15:38
kkate   No, dzięki anagda   czyżby zblizał się atak Voldemorta?? niecierpl...   08.04.2005 19:52
kkate   Przedostatnia z już napisanych części.
<...
  11.04.2005 19:10
anagda   uuu... zapowiada się baaaardzo ciekawie! n...   11.04.2005 19:48
kkate   ^_^ kkate jest absolutnie zachwycona umiejętnośc...   06.06.2005 17:27
Tenebris69   Ja walnęłam już porządny komentarz na Antrim, więc...   11.06.2005 11:27
kkate   O! No widzisz, i to jest postawa, która mi się...   11.06.2005 17:31
Nimfka   Nimfka, leń jeden nie komentuje, bo nie ma czasu c...   11.06.2005 19:02
Ania*   przeczytałam 7 i 8 część - super ^_^   11.06.2005 21:07
HUNCWOTKA   kurczę,jeszcze nie zaczęlam czytac ajuz wiedzialam...   11.06.2005 23:05
kkate   No, i od razu lepiej. Dziękujemy. Jak mi wystawią ...   12.06.2005 13:05
kkate   Nie, to nie nowy odcinek... i bardzo mi przykro z ...   09.07.2005 15:14
Tenebris69   Kasia, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, ze wrac...   09.07.2005 16:34
Pycior   Trafiłamprzez przypadek na to opowiadanie i baaaaa...   10.07.2005 11:59
kkate   Dzięki :) Zapewne ta część pojawiłaby się parę ty...   24.07.2005 17:07
Pycior   Ja kocham Wasze opowiadanie   24.07.2005 19:15
Luna Fletcher   Dopiero dzisiaj przeczytałam od początku do końca ...   25.07.2005 22:14
kkate   Taaa.... Miło to słyszeć :) Dzięki za obie opinie....   26.07.2005 19:27
Verita   No no, juz dawno nie czytalam tak dobrego opowiada...   27.07.2005 21:12
HUNCWOTKA   Wasze opowiadanie jest super.Bardzo podoba mi sie ...   31.07.2005 19:58
kkate   Z przyjemnością oznajmiam, że następny odcinek jes...   27.08.2005 19:01
kkate   No i macie. Tym razem Anulcia była tylko drobną po...   27.08.2005 21:32
Katarn90   Tym razem muszę pokrytykować i pobluzgać na ten fa...   29.08.2005 11:48
kkate   O rany, dziękuję bardzo :blush: Cały czas dowiadu...   29.08.2005 11:56
kkate   Cóż... Bez zbędnych wstępów i wyjaśnień chciałam p...   20.08.2006 16:11
Tenebris69   Łiiii! JEDYNA! Moja mina jak mi napisałaś...   20.08.2006 16:33
pleon   No nie no, jak James zaczyna wierzyć Remusowi, to ...   29.08.2006 10:08
kkate   Mam nadzieję, że niedługo się napisze :)   29.08.2006 12:19
kkate   Jak obiecałam, oto i następna część :) CZĘŚĆ DWUN...   01.09.2006 15:10
Tenebris69   Sasasa... ]:-> Oj, Kasia ma rację - będzie się ...   02.09.2006 10:38
Cheeli   Już kiedyś przeczytałam to opowiadanie, teraz jedn...   15.09.2006 15:15
Mev   Łaaaaaaaa!!!!!!! Kkate...   27.11.2006 14:54
Josephine   Przeczytałam wszystko i to jest poprostu... BOSKIE...   10.12.2006 22:40
kondik19   Chciałbym tak umieć pisać...   25.12.2006 21:13
Luniaczek   opowiadanie jest rewelacyjne, uwielbiam Lupina , a...   09.05.2007 22:19
Tenebris69   Hm, miejmy nadzieję, że Kasia skończy kiedyś ...   12.05.2007 22:39


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 24.05.2024 14:28