Mały, Niegroźny, Przyjemny Układ, Opowiadanie o zaletach posiadania kota:]
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Mały, Niegroźny, Przyjemny Układ, Opowiadanie o zaletach posiadania kota:]
Kitiara |
28.04.2005 12:12
Post
#1
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Para: DM/HG (czyli nic nowego )
Opowiadanie raczej stare. Można powiedzieć, ze moje pierwsze. Kiedyś tam naskrobałam dwie strony w wordzie, ale stwierdziłam, że bedzie zbyt "ostre" i sobie odpuściłam. Jakiś czas później (liczony w miesiacach) znalazłam to na dyskietce i dokończyłam. Miało być zabawne i mocno naładowane seksem (uprzedzam, że naprawdę mocno) Nie jest to długie opowiadanie, ale wkleję je w trzech partiach i bardzo proszę o komentowanie. MAŁY, NIEGROŹNY, PRZYJEMNY UKŁAD... czyli o tym jak kot potrafi przysłużyć się właścicielowi - Kici, kici, malutki! Hermiona szukała Krzywołapa już od godziny. Teraz, gdy dotarła do lochów, zaczęła się niepokoić. Zamknęła go w dormitorium, bo na dworze szalała ulewa i wiał wicher bliski huraganowi. Ale ten przeklęty kot i tak uciekł. Miała ogromną nadzieję, że jest w Zamku, chociaż powoli zaczynała już ją tracić. - Tego szukasz? – odezwał się tuż za nią zimny, męski głos. Hermiona odwróciła się i musiała zadrzeć głowę, by spojrzeć w oczy stojącej za nią postaci... W stalowoszare, zmrużone teraz ze złości oczy. Rozległ się wściekły miauk. Postawny siedemnastolatek z blond włosami sięgającymi za łopatki, trzymał w żelaznym uścisku pomarańczową kupę sierści, bezskutecznie próbującą wyrwać się na wolność. - Oddaj mi go, Malfoy! – Powiedziała dziewczyna tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Jasne – Ślizgon wykrzywił się złośliwie. – Wiesz co zrobił ten jebany sierściuch? - No co?! – odwarknęła. - Wlazł do naszego Pokoju Wspólnego za tym nieuważnym kretynem, Goyle’em - powiedział chłodno - i zerżnął moją niewinną, czarną, roczną kotkę, Sneaky. Hermiona zbladła. Wszyscy wiedzieli, że Draco uwielbia to zwierzę i traktuje je lepiej niż niektórych ludzi. Była jego oczkiem w głowie. Abisyńska, piękna grafitowo – czarna kocica o złotych oczach. „Przesrane” – pomyślała optymistycznie Gryfonka. Jej burza gęstych, kasztanowych włosów opadała teraz w nieładzie na twarz. Dziewczę nie zamierzało się tak łatwo poddawać. Wychodząc z założenia, że najlepszą obroną jest atak, Hermiona powiedziała stanowczo: - Pilnuj uważniej swojej arystokratycznej kotki , Malfoy i oddaj mi mojego Krzywołapka. - Najpierw go wykastruję na żywca – chłodno stwierdził chłopak. - Jak śmiesz?! Oddaj mi go w tej chwili! – oburzyła się dziewczyna. - Oddać ci to COŚ, Granger? – jego brwi niebezpiecznie uniosły się do góry. – Okey. Ale najpierw chyba powinienem zrobić z tobą to samo, co ten bydlak zrobił ze Sneaky? – Draco lubieżnie się uśmiechnął i otaksował Hermionę zimnym wzrokiem znawcy. Była od niego dużo niższa, ale w końcu osiągnął nielichy wzrost stu dziewięćdziesięciu sześciu centymetrów i na wszystkich nauczycieli – poza Mistrzem Eliksirów i Dyrektorem , patrzył z góry. Uznał, że jest bardzo zgrabna ma czym oddychać. Hermiona miała pięknie wykrojone, pełne wargi i duże brązowe oczy w ciemnej jak węgiel oprawie rzęs. Była po prostu śliczna. „Seksowna szlama” – pomyślał z rozbawieniem, obserwując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec zakłopotania i złości. - Jak śmiesz?! – krzyknęła urażona. – Nie ośmielisz się, ty... chamie! - Radziłbym odrobinę powściągnąć ostry język, panno Granger – powiedział lodowatym tonem, ściskając mocniej skórę na karku wyrywającego się kota. – Mam w ręku twój skarb. Hermiona sięgnęła ze złością w przepaści swej szaty w poszukiwaniu różdżki, ale Draco był szybszy. - Accio, różdżka Hermiony Granger – spokojnie powiedział . Dopiero teraz zauważyła, że miał cały czas swoją różdżkę w lewej dłoni. Przeklęła się w duchu za nieuwagę. Teraz młody mężczyzna zgrabnie złapał tą, należącą do niej i pomachał jej przed nosem dwiema różdżkami uśmiechając się triumfalnie. Hermiona zaczęła się bać. „Jezu...” - pomyślała z rozpaczą. - No i co teraz? - spokojnie zapytał Malfoy Junior. – Nie masz różdżki a ja mam tego parszywego sierściucha w swoim ręku... Jakby na potwierdzenie tych słów pomarańczowa kula futra miauknęła żałośnie. - Cicho, bo ubiję – warknął Draco. - Nie rób mu krzywdy – w oczach Hermiony, pojawiły się łzy – Proszę... Kocham tego kota. - A ja kocham swoją Sneaky – chłodno odrzekł piekielnie przystojny blondyn. – Moja kotka ma rodowód, a to coś? – spytał niemal z żalem. - Nawet nie chcę wiedzieć, skąd masz tego przybłędę. Dziewczyna wolała nie pyskować, chociaż miała ogromną ochotę. - Ale on też czuje! Nie rób mu krzywdy... – powiedziała żałośnie i otarła łzy wierzchem dłoni. Naprawdę obawiała się tego niebezpiecznego, młodego psychopaty... Przynajmniej w Gryffindorze uchodził za psychopatę, co nie przeszkadzało większości dziewczyn z tego Domu patrzeć na niego maślanym wzrokiem. Niektóre z nich marzył nawet o tym, żeby wziął je do łóżka. - Nie robić mu krzywdy? – spytał cicho. – Powiedz mi Granger , DLACZEGO NIE? Zgwałcił mi kocicę, która teraz jest w okresie rui. Urodzą się jakieś pomarańczowe, koto-podobne stworki a ja mam mu ODPUŚCIĆ? Raczysz sobie żartować, kobieto. - Przecież to u niego instynktowne. Nie możesz go za to winić – Hermiona starała się mówić rzeczowo i spokojnie. - Ja naprawdę go pilnowałam, ale i tak mi zwiał. Od godziny go szukam... - Wzruszające – zakpił, lecz ona kontynuowała niezrażona - To nie jego wina, że zrobił coś, co mu natura kazała. To tylko kocurek... Nie jest sam za siebie odpowiedzialny... Dziewczyna nagle zamilkła. Draco wpatrywał się w nią bardzo sugestywnie. „O cholera” – pomyślała przestraszona jego wymownym wzrokiem i tym, co przed chwilą powiedziała. To logiczne, że wykorzysta jej słowa przeciwko niej. Niestety się nie pomyliła. - WŁAŚNIE, Granger – wycedził. – Właśnie. Ty jesteś za niego odpowiedzialna. – Uśmiechnął się bardzo paskudnie. – To od ciebie zależy, czy ten kudłacz przeżyje, czy nie. Draco rzucił Drętwotą w histerycznie wyrywającego się w kierunku swojej pani Krzywołapa. Schował go za połę szaty razem z różdżkami i przytrzymał lewą ręką, niemal pieszczotliwie przytulając nieprzytomne zwierzę do serca. Hermiona patrzyła na to ze zgrozą. - Co ty sugerujesz? – Spytała pobladłymi ze strachu wargami. - MAŁY układ, NIEGROŹNY układ, PRZYJEMNY dla obu stron układ – jego głos był chłodny, a wredny i uroczy uśmieszek cholernie sugestywny. Podszedł do niej i Hermiona cofnęła się, opierając plecy o zimną ścianę lochu. Był tak niebezpiecznie blisko niej... Tak, że czuła jego przyjemny, męski zapach i ciepło oddechu na swoim lewym policzku. Stała jak sparaliżowana. Mimo, że bała się go, odczuwała też niechciane podniecenie, bo był bardzo pociągający mężczyzną. Miał wyraziste rysy twarzy, duże i piękne, mimo stalowego błysku tęczówek, oczy, oraz bardzo zmysłowo brzmiący głos. - Wspólna noc – wyszeptał sugestywnie prosto do jej ucha. Cała noc, Granger... i będziesz grzecznie robić wszystko, czego zażądam... Inaczej tego pomarańczowego gwałciciela czeka albo kastracja, alb cmentarz... Wybór należy do ciebie. Hermiona zrobiła się biała jak kreda. - Ty żartujesz, prawda? – spytała z nadzieją, ale oczy Ślizgona były poważne, zimne i... głodne. Przesunął prawą dłonią po policzku dziewczyny. - Mówię całkowicie poważnie – jego głos był opanowany, chłodny i stanowczy. Te słowa brzmiały jak wyrok i Hermiona poczuła, że ziemia usuwa się spod jej nóg. - Przemyśl to – kontynuował spokojnie. - Masz czas do jutra po południu. Twojego kota oczywiście konfiskuję... - To jest nie fair – szepnęła niepewnie. - To jest bardzo fair... Trzeba było go pilnować. Hermiona była przezroczysta i zupełnie załamana. - Przecież jestem szlamą – spróbowała ostatniej deski ratunku. – Nie brzydzisz się mną? - Och, Granger. Owszem, jesteś szlamą... – uśmiechnął się przekornie. - Ale jesteś też bardzo ponętną i gorącą kobietą. Czemu mam nie skorzystać z szansy jaką daje mi los? – powiedział to tak spokojnie i obojętnie, jakby opowiadał o swoich planach na wakacje. Miał przy tym, minę człowieka, który zawsze dostaje, to czego chce. Jakby na potwierdzenie swoich słów pocałował ją wsuwając powoli język między jej wargi. Przesuwał nim powoli, zmysłowymi ruchami po języku i podniebieniu Hermiony. Dziewczynie zrobiło się słabo i zakręciło się jej w głowie. Jeszcze nikt tak jej nie całował. To był władczy, lubieżny i obiecujący nieskończone rozkosze pocałunek. Draco był mistrzem sztuki erotycznej i doskonale o tym wiedział. Panna Granger nie była w stanie mu się oprzeć, gdyż jej ciało przeszywały dreszcze silnego podniecenia. Chłopak pieścił dłonią jej piersi i gdy Hermiona odruchowo zaczęła odwzajemniać jego pocałunek, i spróbowała go objąć, odsunął się od niej. - Czekam na twoją odpowiedź do jutra po kolacji, skarbie – powiedział z jadowitą drwiną. Hermiona stała po ścianą w lochu, jeszcze przez dobrą minutą. Zupełnie nie obchodziło jej, że Malfoy zabrał jej różdżkę. Liczyło się tylko to, co działo się teraz z jej ciałem. Miała nawet przez chwilę ochotę pobiec za blondynem i prosić, żeby kontynuował, tylko że nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Rozpalił w niej fizyczne pożądanie i dziewczyna już wiedziała, że zgodzi się na ten układ, nie tylko ze względu na kota. „Przeklęty Krzywołap” – pomyślała załamana, zła i podniecona dziewczyna, wracając na miękkich nogach do Wieży Gryffindoru. *** -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Kitiara |
29.04.2005 11:21
Post
#2
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Ekhem, od tej części zaczynają się „sceny” : )
Miłego czytania ; ) *** - No i co, namyśliłaś się? – spytał chłodny drwiący głos. Draco Malfoy złapał Hermionę Granger za ramię przy Wielkiej Sali tuż przed sobotnią kolacją. - Zabierz rękę – warknęła Gryfonka. - Zalecałbym uprzejmość, Granger – Draco stanowczo zacisnął dłoń na jej ramieniu; prawie do bólu. - Twój ukochany kot jest w moim dormitorium. - Ciekawe jak pilnujesz kotki? – zapytała, złośliwie się uśmiechając. - Teraz, to już nieistotne. Niech się bzykają ile chcą. Może ten rudzielec się wykończy – w głosie blondyna zabrzmiała nadzieja. - Ale ona jest z rodowodem, a Krzywołap to takie... BYLE CO – drwiła dalej Hermiona. - Jeżeli zaskoczyła, to za pierwszym razem – powiedział spokojnie chłopak - i już nic tego nie zmieni, w końcu ma ruję. A ponieważ Sneaky się to spodobało, nie mogę jej zabronić odrobiny... przyjemności. Nawet z takim wypłoszem, jak twój kocur, Granger. Jak sama wczoraj zauważyłaś, KOTAMI ŻĄDZĄ INSTYNKTY. Hermiona popatrzyła na niego koso i zarumieniła się lekko. Doskonale zrozumiała aluzję do instynktów. - To jak będzie? – Spytał obojętnym tonem. - Przecież wiesz, że muszę się zgodzić – odpowiedziała ze złością. - Tylko jeżeli zależy ci na Krzywołapie. - Przecież wiesz, ŻE MI ZALEŻY! – zirytowała się. - Oczywiście – uśmiechnął się z wyższością. - Jesteś sadystą. - To zależy jak zdefiniujemy sadyzm, Granger... Mi nie przeszkadza, że mnie uważasz za sadystę – mówił spokojnie i cicho, patrząc przy tym wymownie w pociemniałe z irytacji i bezsilności oczy dziewczyny. - To jak będzie? – kontynuował rozbawiony jej konsternacją. - Zgadzam się – wycedziła ze złością - To już wiem - Draco doskonale się bawił. – Chodzi mi o termin naszego miłego spotkania. - Dziś – szybko i bez namysłu odpowiedziała Hermiona. - Aż tak ci się śpieszy? – Malfoy wyszczerzył się do dziewczyny. - Chcę po prostu mieć to za sobą - odrzekła siląc się na chłód. Draco „olał” jej stwierdzenie i kontynuował swój własny tok myślowy. - Będę musiał pozbyć się kotów... Nareszcie te głąby Crabbe i Goyle do czegoś się przydadzą... Bo wiesz Granger, JA MAM SWOJE WŁASNE DORMITORIUM. Pierwsza kondygnacja, ostatnie drzwi na lewo. Hasło do wspólnego: Dragon Power. Do zobaczenie o dziewiątej... włóż seksowną bieliznę, o ile taką masz – wypowiedziawszy swoją uroczą kwestię, Draco uniósł zalotnie brew, odwrócił się i poszedł spokojnie jeść kolację. Był bardzo głodny. Hermiona w przeciwieństwie do niego, nie przełknęła prawie nic. Była tak załamana swoim położeniem, że nawet nie zapytała Malfoya o różdżkę. „Świetnie... Po prostu świetnie...” – myślała stukając widelcem raz w talerz, raz w stół i warcząc na pełnych zainteresowania jej stanem ducha przyjaciół. O ósmej poszła pod prysznic i założyła ciemnozielony, bardzo niewiele zakrywający komplet bielizny, który ładnie pasował do koloru oczu i włosów dziewczyny. „To nie dlatego, żeby mu się podobać... ON MI KAZAŁ TAK SIĘ UBRAĆ” – przekonywała samą siebie, krytycznie oglądając w łazienkowym lustrze, swoje zgrabne, kobiece kształty. Na to zarzuciła zwykłą, prostą czarną sukienkę i ciężko westchnęła. Idąc do Pokoju Wspólnego Ślizgonów musiała przyznać przed samą sobą, że jest podekscytowana. Panna Granger nie była dziewicą, co to, to nie. Ale jej doświadczenia seksualne nie należały do tych nazywanych przez poetów „wzniosłymi”. Kochała się raptem trzy razy w życiu, ostatnio w poprzednie wakacje, czyli pół roku temu, a pojęcie „orgazmu” znała jedynie z definicji i z masturbacji. - za pierwszym razem bolało i było jej niewygodnie. - za drugim razem było niewygodnie i mało przyjemnie - za trzecim razem było fatalnie, bo zostały pominięte całkowicie jej potrzeby seksualne. No tak i za każdym razem był to kto inny. Najpierw Krum, z którym tydzień później zerwała (zdradzał ją z facetem); za drugim razem Ron (stwierdzili, że jednak nic do siebie, poza przyjaźnią nie czują); za trzecim, Chris -mugol i stary kumpel z podstawówki. Okazało się później, że był tak samo głupi i szowinistyczny jak przystojny. Gdy wyszło na jaw, że nie była dziewicą, nazwał ją dziwką i zerwał znajomość. Z tego drugiego akurat się ucieszyła, bo w łóżku, jak i przy szczerej rozmowie, był po prostu beznadziejny. Ale pocałunek i pieszczoty, które zaoferował jej poprzedniego wieczoru Malfoy, to było tak zwane COŚ. Jej ciało przeszył zniewalający dreszcz, gdy zastanawiała się, co jeszcze potrafi zrobić z kobietą ten ślizgoński sadysta. Chciała tego i się tego obawiała. A obawy wzmagały tylko jej podniecenie i oczekiwanie... Draco Malfoy nie tylko wyglądał, jak młody bóg seksu, on nim po prostu był, przynajmniej według wielu uczennic Hogwartu - Granger, co ty tu robisz? – spytała ją zdziwiona Pansy, gdy Hermiona przekroczyła próg Pokoju Wspólnego - Przyszłam pogadać z Malfoyem – odpowiedziała chłodno i zdawkowo Gryfonka. Wszyscy siedzący w gustownym pokoju uczniowie popatrzyli na nią, jakby była kosmitką, ale nikt nie pytał ją już o nic; była za to serdecznie wdzięczna. Drzwi do pokoju Dracona były lekko uchylone. Hemina zapukała i weszła do jaskini lwa... a raczej węża. Czuła jak jej serce przyspiesza rytm. Pokój był duży i urządzony z gustem. Dominowały granat i zieleń z domieszką srebra. Pod oknem stał kubeł z lodem do drinków, opieczętowany stałym zaklęciem chłodzącym. Malfoy posiadał nawet duży barek z alkoholem. Młody mężczyzna siedział spokojnie na łóżku i palił. Miał na sobie jedynie luźne, wytarte dżinsy. Jego blond włosy były lekko wilgotne, a w pokoju unosił się subtelny zapach jemioły i jaśminu i Hermiona domyśliła się, że niedawno był pod prysznicem. - Jesteś punktualna, to się chwali... – powiedział uśmiechając się zalotnie. – Zamknij drwi na klucz. Hermiona przekręciła klucz w zamku i spojrzała pytająco na Malfoya, który zaciągnął się głęboko, patrząc na nią spod zmysłowo przymkniętych szarych oczu. - Rozbieraj się – powiedział po prostu. Dziewczyna zaczęła szybko rozpinać swoją szatę. „Im wcześniej zacznie, tym wcześniej skończy” – pomyślała, gdyż jeszcze nie znała możliwości młodego Malfoya. - Granger, –powiedział zimno – to ma byś striptiz a nie wyścigi do mety: kto pierwszy będzie goły. Wiem, że ci się spieszy, ale mamy przed sobą całą noc... - zadrwił z wymalowanym na twarzy uśmiechem wyższości. „Przelecisz mnie ze dwa razy i zaśniesz jak suseł” – pomyślała z pogardą, ale od złośliwych komentarzy wolała się powstrzymać. Zgodnie z jego życzeniem spowolniła ruchy palców rozpinających szatę. Bawiła się guzikami, a nawet odważyła się na rzucenie zalotnego spojrzenia w kierunku Malfoya, na co Draco odpowiedział bardzo drapieżnym uśmiechem, zmuszając ją do lekkiego rumieńca. Powoli, z ociąganiem ściągnęła czarną pelerynę z ramion i zaczęła zsuwać szerokie ramiączko, dopasowanej, bawełnianej sukienki tylko po to, by je cofnąć z powrotem, tak jakby zastanawiała się nad tym, czy sukienkę zdjąć, czy zostawić. - Jesteś pojętna –powiedział szczerze zadowolony z jej poczynań chłopak, po upływie kolejnej minuty, w ciągu której odsłoniła powolnymi i zmysłowymi ruchami, jedynie dekolt i ramiona. Dziewczyna stwierdziła, że cała ta sytuacją lekko ją bawi a nawet podnieca. Dostrzegła iskry pożądania w oczach Malfoya i jej ruchy stały się jeszcze bardziej wyrafinowane. - Prawdziwa dzika kocica – rzucił jej komplement, po następnych kilku minutach, kiedy jej czarna sukienka zsunęła się na ziemię. Hermiona została w butach na niewysokim obcasie i skąpej bieliźnie. - Chyba powinienem cię trochę oswoić, nie sądzisz? – zapytał z pożądaniem w głosie. - To zależy tylko od ciebie – postanowiła być grzeczna. Ku jej zdziwieniu on wcale nie zamierzał się na nią rzucić, do czego właściwie była przyzwyczajona i właśnie tego się spodziewała. - To mi się podoba, Granger – powiedział niemal szeptem – podejdź tu. Hermiona zrobiła kilka kroków do przodu i stanęła naprzeciwko niego. Draco powoli przesunął palcami po jej płaskim brzuchu, wywołując w niej miły dreszcz podniecenia. Podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się tajemniczo. - Uklęknij – powiedział po dłuższej chwili milczenia i patrzenia w jej oczy. - Słucham? – spytała jakby nie rozumiała, co do niej mówi. - Uklęknij – powtórzył cierpliwie i dziewczyna posłusznie osunęła się na kolana. Malfoy sugestywnie przesunął palcami po ustach młodej kobiety i kiedy pochylił się i wyszeptał do jej ucha swoje żądanie, mocno się zarumieniła i spojrzała na niego z czystym szokiem w brązowych oczach. - Nie rozumiesz? – spytał chłodno po dłuższej chwili milczenia. Hermiona była mocno zakłopotana propozycją mężczyzny. - Ale ja nigdy... – zaczęła. - Zawsze jest ten pierwszy raz – Draco nie dał jej dokończyć zdania. Hermiona powoli, jak w transie rozpięła jego dżinsy. „Ja chyba śnię. Nawet Malfoy nie mógłby być tak bezczelny” – pomyślała. Ale był bezczelny. Był bezczelny, bardzo podniecony i nie nosił bielizny. Jej umysł lekko się buntował przeciw zaistniałej sytuacji, ale wiedziała, że skoro powiedziało się „a”, trzeba powiedzieć „be”. Teraz nie mogła i nie chciała już zawrócić Wzięła w dłoń jego nabrzmiałą, nielichych rozmiarów męskość i popatrzyła mu niepewnie w oczy.. - Przecież nie będę ci za to wystawiał oceny, kobieto – powiedział zniecierpliwionym i lekko zachrypniętym głosem. „Okey” – pomyślała Hermiona. – „Zrobię ci tak dobrze, że zapomnisz jak się nazywasz i spokojnie zaśniesz.” Cóż, nawet z panny Granger bywała naiwna kobieta... Zaczęła go delikatnie pieścić i pochyliła głowę by ssać i lizać główkę penisa. Draco jęknął głośno i zacisnął dłoń na jej włosach, zmuszając ją do śmielszych pieszczot. Hermiona co prawda nigdy wcześniej w takiej sytuacji nie była, ale poradziła sobie znakomicie. Delikatnie gładziła jądra, nasadę nabrzmiałego członka i zaczęła go silniej ssać. Z konsternacją zauważyła, że pod wpływem jej zabiegów, powiększył jeszcze swoje rozmiary, a jęki młodzieńca stały się głośniejsze. Te dwa fakty natomiast sprawiły, że ona sama poczuła, jak robi się wilgotna. Coraz silniejsze reakcje Dracona pobudzały ją do jeszcze śmielszych pieszczot i bardzo podniecały. Prawda była taka, że jęki, krzyki i prośby mężczyzny o „jaszcze”, działały na nią nawet bardziej niż silny, specyficzny i bardzo zmysłowy zapach jego podnieconego ciała. Draco przyciągnął jej głowę mocniej do siebie, a ona posłusznie poddała się jego naporowi, biorąc go głębiej do ust. Kiedy szczytował i krzyczał z rozkoszy, kobieta połknęła dokładnie całe jego nasienie. ”Boże” – pomyślała z lekkim rozbawieniem. – „Nie wiedziałam, że potrafię być wyuzdana”. Tylko jakoś jej to „wyuzdanie” nie przeszkadzało. Draco pieścił palcami jej włosy, a ona wtuliła twarz w jego brzuch. - I jak ci się podobało? - spytał po chwili z lekką drwiną, ale i zaciekawieniem. - Bo mi bardzo. - A co chciałbyś usłyszeć? – odpowiedziała chłodno pytaniem na pytanie, patrząc na niego z zakłopotaniem, ale także z iskrą wyzwania w oczach. - Mój Boże, Granger... Doskonała odpowiedź - Draco uśmiechnął się do niej zalotnie. – Wstań. Dziewczyna wypełniała jego polecenie i mężczyzna pochylił się, żeby pocałować jej wilgotne łono, przez cieniutki materiał zielonych stringów. Hemina jęknęła głośno i zacisnęła palce na włosach mężczyzny - Chcesz? – zapytał cicho, masując obydwiema dłońmi, wnętrze jej ud. Podniecona kobieta jedynie cicho westchnęła.. - Pytałem, czy chcesz żebym ci się odwdzięczył? – powtórzył bardzo cicho swoją propozycję. - Zrobisz ze mną, to co uważasz za stosowne. W końcu jestem tu z twojej woli – odpowiedziała, dziwiąc się, że jeszcze jest w stanie racjonalnie myśleć. - Jesteś naprawdę inteligenta i mądra – powiedział Draco bez cienia kpiny i Hermiona popatrzyła na niego z ciekawością. - Wiesz co? – dodał przesuwając dłonią, po ciepłej, osłoniętej jedynie cienkim batystem kobiecości panny Granger. Hermiona zareagowała na pieszczotę cichutkim jękiem. – Zasłużyłaś na bardzo, bardzo wiele – ton jego głosu był bardzo sugestywny i łagodny. Wstał, delikatnie musnął ustami jej nabrzmiałe wargi i niemal brutalnie, pchnął ją na łóżko. Hermiona wcale się nie broniła, kiedy zdarł z niej jednym, pewnym ruchem, majtki. „Rany, jestem w butach” – stwierdziła, i w tym samym momencie, mężczyzna zaczął ściągać jej pantofle, aby po paru chwilach całować kształtne stopy i łydki panny Granger. „Dobrze, że nie założyłam rajstop” – pomyślała, dopóki jeszcze mogła myśleć. Zarzucił sobie jej nogi na ramiona i bezceremonialnie zaczął całować jej mokre i gorące łono. Hermiona krzyknęła głośno i odruchowo uniosła biodra. Draco zagłebił w niej język, by za chwilę jedynie muskać ustami delikatne płatki jej kobiecości i twardą łechtaczkę. - Draco, proszę! – Hermiona miała w oczach łzy z rozkoszy. Cicho szlochając, przycisnęła jego głowę do swojego rozpalonego łona. Językiem pieścił i smakował jej wnętrze, gwałtownie i namiętnie ją całując, a ona nie mniej gwałtownie i namiętnie odpowiadała jękami i krzykami na jego zaangażowanie. Zaangażowanie we wspaniałe, nieznane jej dotychczas pieszczoty. Draco przytrzymał w swoim żelaznym uścisku biodra Hermiony, a dziewczyna wygięła ciało w silny łuk, wbijając pięty w plecy swojego kochanka i głośno, przeciągle krzyknęła, wyrażając w ten sposób cudowne spełnienie. Podniecony do granic wytrzymałości mężczyzna wziął ją i Hermiona bardzo głośno jęknęła. Nie dał jej ani chwili wytchnienia. Poruszał się w niej szybko, ale nie brutalnie i kiedy krzyczał, osiągając szczyt rozkoszy, ona krzyczała razem z nim. Później leżeli przytuleni, gwałtownie łapiąc powietrze, a kobieta zastanawiał się, co ten wspaniały arystokrata robił, kiedy ona przeżywała po kolei swoje erotyczne porażki. Panna Granger postanowiła ucałować swojego niegrzecznego czworonoga, kiedy go już odzyska. Z jakichś niewyjaśnionych powodów zaczęła mu być bardzo wdzięczna. - Wiesz co, Granger? – zapytał nagle Draco. - Co? – zwróciła na niego zaciekawione spojrzenie - Jeżeli kiedykolwiek, od kogokolwiek usłyszę, że jesteś zimną i nieprzystępną kobietą, to go śmiechem zabiję - powiedział z grobową miną, nieodrodny syn Lucjusza Malfoya. *** PS: Nie ma komentarzy, nie ma ciągu dalszego Ten post był edytowany przez Kitiara: 30.04.2005 14:42 -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 28.05.2024 06:10 |