Mały, Niegroźny, Przyjemny Układ, Opowiadanie o zaletach posiadania kota:]
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Mały, Niegroźny, Przyjemny Układ, Opowiadanie o zaletach posiadania kota:]
Kitiara |
28.04.2005 12:12
Post
#51
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
Para: DM/HG (czyli nic nowego )
Opowiadanie raczej stare. Można powiedzieć, ze moje pierwsze. Kiedyś tam naskrobałam dwie strony w wordzie, ale stwierdziłam, że bedzie zbyt "ostre" i sobie odpuściłam. Jakiś czas później (liczony w miesiacach) znalazłam to na dyskietce i dokończyłam. Miało być zabawne i mocno naładowane seksem (uprzedzam, że naprawdę mocno) Nie jest to długie opowiadanie, ale wkleję je w trzech partiach i bardzo proszę o komentowanie. MAŁY, NIEGROŹNY, PRZYJEMNY UKŁAD... czyli o tym jak kot potrafi przysłużyć się właścicielowi - Kici, kici, malutki! Hermiona szukała Krzywołapa już od godziny. Teraz, gdy dotarła do lochów, zaczęła się niepokoić. Zamknęła go w dormitorium, bo na dworze szalała ulewa i wiał wicher bliski huraganowi. Ale ten przeklęty kot i tak uciekł. Miała ogromną nadzieję, że jest w Zamku, chociaż powoli zaczynała już ją tracić. - Tego szukasz? – odezwał się tuż za nią zimny, męski głos. Hermiona odwróciła się i musiała zadrzeć głowę, by spojrzeć w oczy stojącej za nią postaci... W stalowoszare, zmrużone teraz ze złości oczy. Rozległ się wściekły miauk. Postawny siedemnastolatek z blond włosami sięgającymi za łopatki, trzymał w żelaznym uścisku pomarańczową kupę sierści, bezskutecznie próbującą wyrwać się na wolność. - Oddaj mi go, Malfoy! – Powiedziała dziewczyna tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Jasne – Ślizgon wykrzywił się złośliwie. – Wiesz co zrobił ten jebany sierściuch? - No co?! – odwarknęła. - Wlazł do naszego Pokoju Wspólnego za tym nieuważnym kretynem, Goyle’em - powiedział chłodno - i zerżnął moją niewinną, czarną, roczną kotkę, Sneaky. Hermiona zbladła. Wszyscy wiedzieli, że Draco uwielbia to zwierzę i traktuje je lepiej niż niektórych ludzi. Była jego oczkiem w głowie. Abisyńska, piękna grafitowo – czarna kocica o złotych oczach. „Przesrane” – pomyślała optymistycznie Gryfonka. Jej burza gęstych, kasztanowych włosów opadała teraz w nieładzie na twarz. Dziewczę nie zamierzało się tak łatwo poddawać. Wychodząc z założenia, że najlepszą obroną jest atak, Hermiona powiedziała stanowczo: - Pilnuj uważniej swojej arystokratycznej kotki , Malfoy i oddaj mi mojego Krzywołapka. - Najpierw go wykastruję na żywca – chłodno stwierdził chłopak. - Jak śmiesz?! Oddaj mi go w tej chwili! – oburzyła się dziewczyna. - Oddać ci to COŚ, Granger? – jego brwi niebezpiecznie uniosły się do góry. – Okey. Ale najpierw chyba powinienem zrobić z tobą to samo, co ten bydlak zrobił ze Sneaky? – Draco lubieżnie się uśmiechnął i otaksował Hermionę zimnym wzrokiem znawcy. Była od niego dużo niższa, ale w końcu osiągnął nielichy wzrost stu dziewięćdziesięciu sześciu centymetrów i na wszystkich nauczycieli – poza Mistrzem Eliksirów i Dyrektorem , patrzył z góry. Uznał, że jest bardzo zgrabna ma czym oddychać. Hermiona miała pięknie wykrojone, pełne wargi i duże brązowe oczy w ciemnej jak węgiel oprawie rzęs. Była po prostu śliczna. „Seksowna szlama” – pomyślał z rozbawieniem, obserwując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec zakłopotania i złości. - Jak śmiesz?! – krzyknęła urażona. – Nie ośmielisz się, ty... chamie! - Radziłbym odrobinę powściągnąć ostry język, panno Granger – powiedział lodowatym tonem, ściskając mocniej skórę na karku wyrywającego się kota. – Mam w ręku twój skarb. Hermiona sięgnęła ze złością w przepaści swej szaty w poszukiwaniu różdżki, ale Draco był szybszy. - Accio, różdżka Hermiony Granger – spokojnie powiedział . Dopiero teraz zauważyła, że miał cały czas swoją różdżkę w lewej dłoni. Przeklęła się w duchu za nieuwagę. Teraz młody mężczyzna zgrabnie złapał tą, należącą do niej i pomachał jej przed nosem dwiema różdżkami uśmiechając się triumfalnie. Hermiona zaczęła się bać. „Jezu...” - pomyślała z rozpaczą. - No i co teraz? - spokojnie zapytał Malfoy Junior. – Nie masz różdżki a ja mam tego parszywego sierściucha w swoim ręku... Jakby na potwierdzenie tych słów pomarańczowa kula futra miauknęła żałośnie. - Cicho, bo ubiję – warknął Draco. - Nie rób mu krzywdy – w oczach Hermiony, pojawiły się łzy – Proszę... Kocham tego kota. - A ja kocham swoją Sneaky – chłodno odrzekł piekielnie przystojny blondyn. – Moja kotka ma rodowód, a to coś? – spytał niemal z żalem. - Nawet nie chcę wiedzieć, skąd masz tego przybłędę. Dziewczyna wolała nie pyskować, chociaż miała ogromną ochotę. - Ale on też czuje! Nie rób mu krzywdy... – powiedziała żałośnie i otarła łzy wierzchem dłoni. Naprawdę obawiała się tego niebezpiecznego, młodego psychopaty... Przynajmniej w Gryffindorze uchodził za psychopatę, co nie przeszkadzało większości dziewczyn z tego Domu patrzeć na niego maślanym wzrokiem. Niektóre z nich marzył nawet o tym, żeby wziął je do łóżka. - Nie robić mu krzywdy? – spytał cicho. – Powiedz mi Granger , DLACZEGO NIE? Zgwałcił mi kocicę, która teraz jest w okresie rui. Urodzą się jakieś pomarańczowe, koto-podobne stworki a ja mam mu ODPUŚCIĆ? Raczysz sobie żartować, kobieto. - Przecież to u niego instynktowne. Nie możesz go za to winić – Hermiona starała się mówić rzeczowo i spokojnie. - Ja naprawdę go pilnowałam, ale i tak mi zwiał. Od godziny go szukam... - Wzruszające – zakpił, lecz ona kontynuowała niezrażona - To nie jego wina, że zrobił coś, co mu natura kazała. To tylko kocurek... Nie jest sam za siebie odpowiedzialny... Dziewczyna nagle zamilkła. Draco wpatrywał się w nią bardzo sugestywnie. „O cholera” – pomyślała przestraszona jego wymownym wzrokiem i tym, co przed chwilą powiedziała. To logiczne, że wykorzysta jej słowa przeciwko niej. Niestety się nie pomyliła. - WŁAŚNIE, Granger – wycedził. – Właśnie. Ty jesteś za niego odpowiedzialna. – Uśmiechnął się bardzo paskudnie. – To od ciebie zależy, czy ten kudłacz przeżyje, czy nie. Draco rzucił Drętwotą w histerycznie wyrywającego się w kierunku swojej pani Krzywołapa. Schował go za połę szaty razem z różdżkami i przytrzymał lewą ręką, niemal pieszczotliwie przytulając nieprzytomne zwierzę do serca. Hermiona patrzyła na to ze zgrozą. - Co ty sugerujesz? – Spytała pobladłymi ze strachu wargami. - MAŁY układ, NIEGROŹNY układ, PRZYJEMNY dla obu stron układ – jego głos był chłodny, a wredny i uroczy uśmieszek cholernie sugestywny. Podszedł do niej i Hermiona cofnęła się, opierając plecy o zimną ścianę lochu. Był tak niebezpiecznie blisko niej... Tak, że czuła jego przyjemny, męski zapach i ciepło oddechu na swoim lewym policzku. Stała jak sparaliżowana. Mimo, że bała się go, odczuwała też niechciane podniecenie, bo był bardzo pociągający mężczyzną. Miał wyraziste rysy twarzy, duże i piękne, mimo stalowego błysku tęczówek, oczy, oraz bardzo zmysłowo brzmiący głos. - Wspólna noc – wyszeptał sugestywnie prosto do jej ucha. Cała noc, Granger... i będziesz grzecznie robić wszystko, czego zażądam... Inaczej tego pomarańczowego gwałciciela czeka albo kastracja, alb cmentarz... Wybór należy do ciebie. Hermiona zrobiła się biała jak kreda. - Ty żartujesz, prawda? – spytała z nadzieją, ale oczy Ślizgona były poważne, zimne i... głodne. Przesunął prawą dłonią po policzku dziewczyny. - Mówię całkowicie poważnie – jego głos był opanowany, chłodny i stanowczy. Te słowa brzmiały jak wyrok i Hermiona poczuła, że ziemia usuwa się spod jej nóg. - Przemyśl to – kontynuował spokojnie. - Masz czas do jutra po południu. Twojego kota oczywiście konfiskuję... - To jest nie fair – szepnęła niepewnie. - To jest bardzo fair... Trzeba było go pilnować. Hermiona była przezroczysta i zupełnie załamana. - Przecież jestem szlamą – spróbowała ostatniej deski ratunku. – Nie brzydzisz się mną? - Och, Granger. Owszem, jesteś szlamą... – uśmiechnął się przekornie. - Ale jesteś też bardzo ponętną i gorącą kobietą. Czemu mam nie skorzystać z szansy jaką daje mi los? – powiedział to tak spokojnie i obojętnie, jakby opowiadał o swoich planach na wakacje. Miał przy tym, minę człowieka, który zawsze dostaje, to czego chce. Jakby na potwierdzenie swoich słów pocałował ją wsuwając powoli język między jej wargi. Przesuwał nim powoli, zmysłowymi ruchami po języku i podniebieniu Hermiony. Dziewczynie zrobiło się słabo i zakręciło się jej w głowie. Jeszcze nikt tak jej nie całował. To był władczy, lubieżny i obiecujący nieskończone rozkosze pocałunek. Draco był mistrzem sztuki erotycznej i doskonale o tym wiedział. Panna Granger nie była w stanie mu się oprzeć, gdyż jej ciało przeszywały dreszcze silnego podniecenia. Chłopak pieścił dłonią jej piersi i gdy Hermiona odruchowo zaczęła odwzajemniać jego pocałunek, i spróbowała go objąć, odsunął się od niej. - Czekam na twoją odpowiedź do jutra po kolacji, skarbie – powiedział z jadowitą drwiną. Hermiona stała po ścianą w lochu, jeszcze przez dobrą minutą. Zupełnie nie obchodziło jej, że Malfoy zabrał jej różdżkę. Liczyło się tylko to, co działo się teraz z jej ciałem. Miała nawet przez chwilę ochotę pobiec za blondynem i prosić, żeby kontynuował, tylko że nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Rozpalił w niej fizyczne pożądanie i dziewczyna już wiedziała, że zgodzi się na ten układ, nie tylko ze względu na kota. „Przeklęty Krzywołap” – pomyślała załamana, zła i podniecona dziewczyna, wracając na miękkich nogach do Wieży Gryffindoru. *** -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Kitiara |
02.05.2005 10:59
Post
#52
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 173 Dołączył: 08.12.2004 Płeć: jedyny w swoim rodzaju |
***
- Nie czujesz się idiotycznie w tym staniku? – Spytał nieco później, kiedy wypalił kolejnego papierosa. Hermiona patrzyła z nieskrępowanym podziwem na jego piękne, umięśnione ciało. - Trochę – odpowiedziała. - To go zdejmij. - A nie wolisz zrobić tego sam?- spytała zalotnie. Postanowiła odrzucić wszelkie skrupuły. - Czy ty mnie uwodzisz? – zapytał chłodnym głosem, unosząc brew. - Może ... – odpowiedziała pozornie obojętnie. - To ja tu rządzę, a nie ty, skarbie – powiedział łagodnie, lecz stanowczo. – To ja uwodzę ciebie, nie ty mnie... Chyba, że ci każę to zrobić. Zapomniałaś? - Oczywiście, że nie – Hermiona popatrzyła na niego wymownie. – Myślałam tylko, że masz już dosyć, a dochodzi dopiero jedenasta - niewinnie wzruszyła ramionami. Draco cicho się zaśmiał. - Wiesz co? – powiedział bardzo zimnym tonem. – Za taką zuchwałą aluzję muszę cię ukarać. Po tych słowach, spokojnie wstał i poszedł po swoją różdżkę. - Hej! – Hermiona się przestraszyła, ale on tylko się tajemniczo uśmiechnął.. - Ściągaj ten stanik – powiedział rozbawiony swoim pomysłem. Dziewczyna zdjęła ostatnią część garderoby i rzuciła ze złością w kąt. Ona jeszcze mu pokaże. - Masz czym oddychać – powiedział z podziwem. – Połóż się tak, żeby ci było wygodnie, bo w tej pozycji spędzisz najbliższą godzinę - Co?! - To!– odpowiedział poirytowany. – Rób co ci każę. Hermiona ułożyła się wygodnie na plecach i za chwilę była skrępowana niewidzialnymi, magicznymi linkami. - To nie fair! - zaprotestowała - Nie pogarszaj swojej sytuacji – powiedział Draco i pocałował delikatnie jej lewy sutek, a Hermiona cichutko westchnęła. Draco uśmiechnął się drapieżnie, wstał i wrócił z czarno-srebrną bandamą, którą zawiązał Hermionie oczy. - No, wiesz co?! – krzyknęła oburzona i przestraszona bezskutecznie się szarpiąc. - Nie wiem nic... Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. Trochę się tylko pomęczysz za zniewagę, którą mi wyrządziłaś. - Ale ja chciałam, żebyś się ze mną kochał, dlatego to powiedziałam – Hermiona nie ukrywała rozżalenia i irytacji. - Wiem i będę się z tobą kochał, ale nie teraz... - Aż tak bardzo ci się spodobało? – zapytał po chwili, kiedy dotarło do niego znaczenie słów dziewczyny i Hermiona się zarumieniła. - Widzę, że tak – zachichotał cicho. - To nie jest śmieszne, Malfoy.. Do tej pory trafiałam na seksualnych analfabetów. - To ci współczuję... Urzekła mnie twoja historia, Granger. Troszeczkę pocierpisz, a później... Później zobaczymy. Hermiona nie wiedziała, co ten blond kretyn kombinuje, ale już dziesięć minut później, musiała stwierdzić, że określenie „sadysta” pasuje do niego doskonale. Draco bardzo powoli i bez pośpiechu rozbudzał jej podniecenie, raz pieszcząc opuszkami palców sutki dziewczyny, raz gładząc wnętrze ud, aby za chwilę delikatnie masować krawędź jej bioder, lub dotykać bardzo nieznacznie łona kobiety. Hermiona nie mogła nic zrobić i jedynie wzdychała co jakiś czas, a jej oddech trochę przyspieszył tempo. W pewnym momencie mężczyzna po prostu przerwał i spokojnie zapalił papierosa. Dziewczyna jęknęła z dezaprobatą. - Nie przerywaj – poprosiła. Wkurzała ją bezsilność i ta durna opaska na oczach. - Poczekaj, spokojnie sobie wypalę. - Zmęczyłeś się? - spytała ze złością nie zważając na słowa. - Nieładnie – Draco zaciągnął się głęboko. – Lepiej uważaj na to co mówisz, bo tylko ode mnie zależy, jak długo będziesz tak sobie leżała. Hermiona zamilkła i niecierpliwie czekała, aż jej blondwłosy „kat” skończy palić. Wcale mu się nie spieszyło. Kolejna tura męczarni była jeszcze bardziej wyrafinowana. Ten bezczelny drań wyczarował kostkę lodu i niespiesznie błądził nią po ciele Hermiony. Przesunął zimnym narzędziem katuszy wzdłuż jej szyi, powoli obrysował piersi, przesunął kostkę lodu w dół i okrążył nią pępek. Hermiona pojękiwała cichutko. Było jej cudownie, ale chciała więcej, a on wcale jej nie zamierzał więcej dawać, przynajmniej na razie. Po pępku przyszła kolej na podbrzusze i wnętrze ud. To co zrobił potem sprawiło, że krew w jej ciele zaczęła krążyć żywiej. Draco bardzo powoli zlizał kropelki wody ze szlaku, który wcześniej oznaczył zimną kostką. Kontrast dotyku ciepłego sprężystego języka zaraz po zetknięciu skóry z lodem, wywołał w jej ciele gwałtowne fale rozkoszy i teraz dziewczyna jęczała głośniej, wijąc się pod wpływem pieszczot, na tyle, na ile pozwalały jej, krępujące prawie wszystkie ruchy, niewidoczne, magiczne więzy. - Och, Draco, proszę – wyszeptała ochryple, gdy leciuteńko przygryzł jej lewy sutek. – Proszę skończ mnie katować. Zaśmiał się cicho i zmysłowo na te słowa. - Nie mogę kotku... Przecież jestem sadystą - jego głos był sugestywny i bardzo spokojny. - Och, proszę – Hermiona przygryzła dolną wargę. - Ślicznie się odwdzięczę... - Nie wątpię w pani talent, panno Granger, ale muszę zapalić. Koniecznie – Draco powiedział to takim tonem, jakby od jednego papierosa, zależało jego życie. Ugryzł ją leciutko w płatek lewego ucha i zostawił w stanie niezaspokojenia, a sam przez następnych kilka minut delektował się tytoniowym dymem, zadając jej tortury psychiczne. - Jak się odwdzięczysz? - Zobaczysz – zamruczała cicho i sugestywnie. - Ale ja mam inne plany. Nie bądź taka niecierpliwa. Kiedy zgasił papierosa zaczął drażnić jej twarde sutki językiem a dłonią pieścił wnętrze ud. - Dotknij mnie, proszę – wyjęczała cicho. - Nie dosłyszałem – odrzekł i polizał ją za uchem. - Błagam, Draco nie znęcaj się tak nade mną. Dotknij mnie. Draco zaśmiał się cicho, ale zaczął delikatnie pieścić jej wilgotną i gorącą kobiecość. - Tak jest okey? – Spytał wsuwając w nią palce. - Tak - wyszeptała i głośno jęknęła. W odpowiedzi na tą deklarację, Draco zostawił Hermionę w spokoju. - Draco – Gryfonka cicho zaszlochała – Błagam cię. Jesteś cudowny i zrobię dla ciebie wszystko, tylko nie przestawaj. - Wszystko? – spytał szeptem, nachylając się nad nią. - Absolutnie wszystko - dziewczyna oddychała płytko Draco pocałował ją w usta. Jego język błądził po wargach Hermiony, aby za chwilę dotykać jej podniebienia. Później zaczął ssać i lekko przygryzać dolną wargę oszalałej z podniecenia kobiety. - Draco! – niemal krzyknęła kiedy się od niej odsunął. Zaczął drażnić jej łono muśnięciami warg i gdy zaczęła błagać, żeby doprowadził ją do spełnienia, przerwał pieszczoty i oznajmił.. - Dobrze skarbie. Pod warunkiem, że jutro też do mnie przyjdziesz. - Przyjdę – Hermiona szlochała. - I będziesz posłuszna tak jak dzisiaj, a nawet bardziej. To znaczy żadnych durnych aluzji, co do moich możliwości. Zgoda? - Tak, będę pokorna, obiecuję, tylko się nade mną zlituj – po jej policzkach płynęły łzy a głos dziewczyny się załamywał. - Grzeczna dziewczynka – wyszeptał jej prosto do ucha. Hermionie do pełni szczęścia wystarczył jeden namiętny i głęboki pocałunek. (Oczywiście, że nie w usta, Moi Kochani : )) *** *- Dawaj moją różdżkę – powiedziała uwolniona z magicznych więzów Granger. - Jeszcze czego? Żebyś na mnie urok rzuciła? - To moja różdżka, żądam zwrotu!!! - Oddam ci ja przed wyjściem. Obiecuję. Hermiona popatrzyła na niego bystro, jej intuicja podpowiadała, że Malfoy nie kłamie. - Okey, – powiedziała – a teraz co? - Zagramy w karty - Grasz w mugolskie gry?! – dziewczyna nie posiadała się ze zdziwienia. - Niektóre. Jeśli chodzi o karty to lubię Pokera. Hermiona ucieszyła się w duchu, ale nie dała nic po sobie poznać. Grała świetnie w tą grę. I świetnie w nią oszukiwała... Udała, że robi niezbyt zadowoloną minę. - Nigdy nie grałam w Pokera. Kiedyś rodzice próbowali mnie nauczyć, ale mi nie odpowiadał... – Draco się rozpromienił na te słowa. - Zagramy trzy rundy na próbę, a potem się o coś założymy. Stoi? – spytał z tym swoim zabójczym uśmieszkiem, który Hermiona zdążyła polubić. - Stoi. Tak będzie uczciwie.... Ale, podpowiesz mi co nieco? Jestem w tym naprawdę kiepska - niewinna mina Hermiony zwiodłaby wszystkich, a ponieważ Draco nie posiadał na swe nieszczęście Veritaserum, uwierzył dziewczynie - Nie ma sprawy, pierwsze trzy rozdania gramy otwartymi kartami, czwarte decyduje o wszystkim. Po około dwudziestu minutach Draco Malfoy podskakiwał z radości, oczywiście tylko w głębi duszy ( jeśli coś takiego posiadał). Hermiona okazała się rzeczywiście kiepskim graczem i nie potrafiła blefować, zdradzał ja ten przeklęty rumieniec. Nadeszła runda rozstrzygająca i Hermiona starała się ukryć przebiegły uśmiech. - O co gramy? - spytała niewinnie dziewczyna. - Mam nadzieje, że nie o pieniądze bo przegram cały swój spadek... - Mi na pieniądzach nie zależy, ale.... co powiesz na to? - Draco kalkulował każde słowo. - Jeżeli ja wygram to przychodzisz do mnie jeszcze przez dwie noce i jesteś na mojej łasce. Jeśli przegram przychodzisz tylko raz i wtedy ja spełniam każde twoje rozkazy.... Jesteś moją panią, rządzisz moja osobą. Moim ciałem, mną –był pewien, że wygra i w duchu bardzo się radował. Hermionie bardzo odpowiadało takie postawienie sprawy. Udała, że rozważa wszystkie za i przeciw. W końcu odpowiedziała. - Dobra, niech ci będzie. Ale mogę zrobić z tobą absolutnie wszystko. - Oczywiście, jeżeli wygrasz... – Draco powstrzymywał śmiech. Następne trzy minuty można było śmiało nazwać porażką Wielkiego Dracze. Kiedy wyłożył dużego fula, miał uśmiech niekwestionowanego króla tej gry, ależ jakie było jego zaskoczenie, gdy Hermiona, zamachała mu przed nosem pokerem. Draco pobladł. „Ale z niej kawał cholery....” – pomyślał zaskoczony i niemal wściekły. - Oszukiwałaś – wyszeptał pobladłymi wargami. - Oczywiście – odpowiedziała z rozbrajającą szczerością. – Widziałeś kiedyś, żeby ktoś w Pokera nie oszukiwał? - OSZUKIWAŁAŚ, ŻE NIE UMIESZ GRAĆ, GRANGER! – jego głos epatował złością i niemal żalem. - Czemu mi to zrobiłaś, co?! - A dlaczego ty wykorzystałeś tak perfidnie wybryk mojego kocurka?– zapytała z triumfalnym uśmiechem. - Bo tak! Jak ci się udało mnie oszukać, kobieto?! – patrzył na nią niemal z podziwem. - Normalnie... Pokochamy się?- spytała niewinnie – Dziś jeszcze ty rządzisz... Zrobię absolutnie wszystko co zechcesz, a nawet więcej – mówiła zmysłowym szeptem prosto do jego ucha. Nawet pień dębu by zmiękł. - Dobra Granger ta noc należy jeszcze do mnie i teraz pożałujesz, że oszukałaś mnie, Draco Malfoya - jego głos można było porównać do lodowca na którym swój żywot zakończył Tytanic. Potem się na chwilę zamyślił. - Usiądź - powiedział na pozór ostrym głosem, choć tak naprawdę obawiał się jak ona zareaguje na tą niecodzienną propozycję. - Gdzie? - Na stole – teraz można było wyraźnie usłyszeć delikatną nutkę wahania w głosie mężczyzny. -Hermiona uśmiechnęła się zadowolona. - Jeszcze nigdy nie kochałam się ba stole - stwierdziła otwarcie. - Nie koniecznie chodzi mi o kochanie... To znaczy o kochanie, ale nie w takiej normalnej formie - na jego policzkach wykwitło zaróżowienie, która u innych znane była pod nazwą „rumieniec”. - Malfoy, nie owijaj w bawełnę, zachowujesz się zupełnie jak Harry na eliksirach – Hermiona wydawała się zaciekawiona. - Uprawiałaś kiedyś masturbacje? – spytał, a rumieniec Hermiony starczył za odpowiedź. - To dobrze, bo chciałbym żebyś to teraz zrobiła... dla mnie. - Mam cię dotykać? – nie była do końca pewne o co mu chodzi. - Nie, masz dotykać siebie... Tylko siebie - Siebie?! - Hermiona nie mogła w to uwierzyć. Nikt, nawet jej najbliżsi znajomi nawet nie wspominali o tym, że kiedykolwiek zaspokajali samotnie swoje potrzeby, a tu tak sugestia - Tak siebie, coś nie tak? - Tak!...Nie!...Nie wiem... – Hermiona była lekko zdezorientowana. - Posłuchaj, wiem, że to trochę dziwne brzmi, ale możesz chyba spróbować, prawda? Hermiona przez chwile wpatrywała się w jego twarz. Wcale jej nie kazał tego robić, po prostu ją poprosił. Wreszcie niepewnie skinęła głową, w końcu gdyby jej się nie podobało to zawsze mogła zrezygnować. Zresztą, ten pomysł podpowiedział jej czego ona sobie zażyczy już jutro. Hermiona jeszcze przez chwile siedziała w kompletnym bezruchu, wreszcie podniosła oczy i jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Malfoya. Chłopak ani na chwile nie spuszczała z niej spojrzenia. Ona tez nie zamierzała tego zrobić. Chciała cały czas patrzeć mu w oczy. Nie czuła żadnego obrzydzenia, jedynie leciutkie zażenowanie i podniecenie całą sytuacją. Powoli rozsunęła uda. Patrzyła przy tym prosto w szare tęczówki intrygujących oczu Dracona. Delikatnie rozchyliła usta i oblizała wargi czubkiem języka. Ten, w miarę niewinny gest bardzo podniecił jej obserwatora, a i ona nie pozostała obojętna. Nie spuszczając wzroku z jego oczu powoli przesunęła palcami po własnych ustach, brodzie i szyi, a następnie zaczęła pieścić obydwoma dłońmi swoje piersi. Ku własnemu zdziwieniu sprawiło jej to ogromną satysfakcję, być może dlatego, że piękne oczy obserwującego ją blondyna, pociemniały z pożądania. "Ja ci jeszcze pokażę" - pomyślała snując plany na następną noc. Prawą dłonią zaczęła zjeżdżać coraz niżej, palcami dotknęła włosów łonowych i... cofnęła rękę. Co prawda nieznacznie, ale było to jednak kilka milimetrów dalej od upragnionego celu. Draco przełknął ślinę, nie mógł oderwać wzroku od jej ciała. Ta zabawa przybierała bardzo niebezpieczny obrót, jeszcze kilka takich sztuczek i żuci się na nią. On, zazwyczaj chłodny i panujący nad sytuacją; nawet w sypialni. Pieściła siebie dosłownie prze kilka sekund, ale Draco poczuł jak wszystko się w nim gotuje. Zacisnął dłonie na pościeli i wpatrywał się w nią jak urzeczony, modląc się o cierpliwość. Po kilku chwilach Hermiona cofnęła dłoń i figlarny kobiecy głos zapytał. - Nie wolałbyś mnie sam dotykać? - Nie podpuszczaj, Granger... – powiedział lekko zachrypniętym głosem. – Lepiej kontynuuj, ja sobie tylko popatrzę... Chłopak kłamał i oboje o tym wiedzieli; jeszcze chwila i rzuci się a nią niczym wygłodniały wilk na ofiarę. Hermiona sugestywnie przejechała językiem po zębach. - Czyżby? – zamruczała słodko i ponownie zaczęła się pieścić. Była już tak podniecona, że przygryzła dolną wargę i cicho jęknęła. Draco głośno przełknął ślinę a jego palce, o ile to możliwe zacisnęły się jeszcze mocniej na pościeli. Draco nie był w stanie odpowiedzieć, nie był w stanie nawet się ruszyć, jedynie co mógł to śledzić wzrokiem jej palce, które wnikały w jej ciało w coraz szybszych ruchach. - Skoro nic nie mówisz, to znaczy, że nie chcesz żebym kontynuowała - powiedziała Hermiona odsuwając dłoń od swojego rozbudzonego ciała. To było trudne, ale chciała zobaczyć jak on się zachowa. To było trudne i była to jedna prowokacja za dużo. Draco nie wytrzymał... W jednej chwili znalazł się przy Hermionie i niemal brutalnie ją pocałował. Dziewczyna była szczęśliwa. Osiągnęła swój cel. Objęła go mocno i oplotła nogami biodra Draco Malfoya. Chłopak wszedł w nią jednym, mocnym pchnięciem, zmuszając do cichego okrzyku. Odruchowo ugryzła go w ramię, lecz on nawet tego nie poczuł, tylko co raz mocniej i szybciej poruszał się w jej wnętrzu. Nogi Hermiony zarzucił sobie na ramiona, aby móc się zanurzyć w niej głębiej, co wywoływało ponowny okrzyk Hermiony. Poruszał się coraz szybciej i już kilka sekund później szczytował niemal w tym samym momencie, co jego kochanka. *ten fragment pisałam z Nagini późną nocą... jeżeli kogoś zrazi to przepraszam... mi się podoba : ] Dzęki za pomoc, Nag **** Prawie cała reszta nocy upłynęła im na rozmowie, kochali się jeszcze tylko raz, przed wyjściem dziewczyny. Kiedy Hermiona opuszczała dormitorium Dracona, była godzina szósta rano. - Hej, poczekaj – powiedział chłopak. – Twoja różdżka... Rzucił jej własność, a ona zgrabnie złapała różdżkę w powietrzu. - Słuchaj Hermiona – powiedział i dziewczyna popatrzyła na niego z zaciekawieniem. - Tak? – spytała. - Chciałbym cię o coś zapytać. Nie poszłabyś ze mną jutro do Hogsmeade na piwo kremowe?- spytał niepewnie i lekko się zarumienił. Granger okazała się fajną i zabawną dziewczyną. Naprawdę chciał się z nią spotkać, miał nadzieję, że nie odmówi. Nie odmówiła. Z biegiem czasu ich spotkania były coraz częstsze, a wizyty panny Granger w dormitorium Dracona nie ustawały i po roku Lucjusz Malfoy musiał pogodzić się z bolesnym faktem, że jego synowa pochodzi z mugolskiej rodziny, a nie z wielopokoleniowego rodu czystej krwi. Jaki z tego morał? Warto mieć kota, ale nie warto go kastrować... Ten post był edytowany przez Kitiara: 02.05.2005 11:03 -------------------- "KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II] |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 24.09.2024 11:40 |