[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+ Aleksander, co o nim myślicie?

[Katon]

Co sądzicie o naszym prezydencie? O dziesięciu latach prezydentury, o jego polityce wenętrznej i zagranicznej, o jego przeszłości, o jego ambicjach na przyszłość, o jego przymiotach osobistych itp. itd.

[Katon]

Polska płonie. Od 66 lat. I liczę, że wybory wygra wreszcie ktoś kto rozpędzi tą bandę.

Kwaśniewski to zero. Karierę zaczynał w młodzieżowych przybudówkach do PZPRu gdzie pchały się cyniczne dupki o rybich oczkach nastawione na karierę i szmal. Nie widać żadnych przesłanek, które pozwalałyby twierdzić, że Kwaśniewski zapisał się tam z innych powodów. A jeśli faktycznie zrobił to bo wierzył w socjalizm to znaczy, że mamy do czynienia z kretynem. Nasz Olo, typek wazeliniarza i karierowicza szybciutko wspinał się po szczeblach partyjnej hierarchii zostając nawet ministrem sportu. Na żałosne brednie jako to niby popierał opozycję, czytał "Kulturę" i nie zapisał się do Solidarności aby nie ulec "owczemu pędowi" spuśćmy litościwie zasłonę milczenia. Przy "okrągłym stole" Kwaśniewski siedział przy tzw. "stoliku młodzieżowym", ale wiadomo, że juz wtedy szykował się do przejęcia schedy po sypiącej się Przewodniej Sile Narodu, którą planował przefarbować na nowoczesną socjaldemokrację i wcisnąć ludziom stare gówno w nowym opakowaniu. Jak wiemy pomysł się powiódł. Polacy gówno kupili i jeszcze nawet powierzyli mu ster państwa w 1993 roku, co obaliło optymistyczne teorie o jakoby minimalnym wpływie półwiecza socu na polskie mózgi. Tak oto nasz Olo, cwaniaczek o mętnym spojrzeniu stał się liderem największej siły politycznej w państwie. Oczywiście, Kwaśniewski nikogo nie zabił, nie miał na rękach krwi czy jakiejś ogromnej odpowiedzialności (poza moralną - firmował to swoją obecnością) za to co się w późnym peerelu wyprawiało. Ot, aparatczyk jakich wielu. Lubi wypić, lubi skłamać, ma gładką gadkę - w sam raz na szefa klubu sportoego Oj Dana Dana Dupy Dolne. Tyle, że ten człowiek postanowił zostać prezydentem. Zbajerował naród diskopolem, kłamstwami o swoim wykształceniu i słodkimi jak sacharyna bajeczkami o mieszkaniach na wiosnę. Nie bez znaczenia pozostała też kompletnie nieudana prezydentura Wałęsy, który o klęskę w tych wyborach aż się prosił. Tyle, że przegrana bohatera Solidarności i człowieka rozpoznawanego w każdym miejscu świata, laureata Nagrody Nobla z postkomunistycznym bubkiem z aparatu średniego szczebla była szokiem dla wszystkich, którzy może nie mieli serca po lewej stronie, ale za to mózg na swoim miejscu. A potem było jak było. Miałka i nijaka polityka gospodarcza podążała na szczęście w kierunku wytyczonym już na początku przemian i tu Kwaśniewski (marnie ale jednak) postawił na kontynuacje za co Bóg skróci mu czyścowe męki. Kłamstwa do których nigdy się nie przyznał, żałosne wybryki z Siwcem, pijaństwo na grobach pomorodwanych na wschodzi Polaków. To wszytko nie dawało zapomnieć kim ten człowiek jest i skąd się wywodzi. Mało kto pamięta o zawetowanej reformie systemu podatkowego, która mogłaby ocalić kraj przed tym szambem w którym nurkuje. A szkoda bo owocej tamtej decyzji pokutują. Oczywisty jest też patronat Ola nad przeróżnymi niejasnymi układami, które od 10 lat budują w Polsce środowisko przyjazne korupcji w jej wszelkich przejawach. Trudno zignowrować także podejrzenia o kontakty z mafią. O tchórzostwie w obliczu komisji już nie wspomnę. To poprostu taki człowiek. Nie ma się co dziwić. Prezydent na miarę narodu który go wybrał. Amen.