Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Tym Razem Niezbyt Oryginalny Temat - Huncwoci :], dla lubiacych niebanalne romanse :)

voldzia
post 14.10.2004 23:04
Post #1 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



- Zakład?
- Oczywiście. Z chęcią popatrzę na twoją porażkę.
Uścisnęli sobie dłonie chyba pierwszy raz w życiu.

***


Czwórka przyjaciół usiadła pod potężnym bukiem zajmując się swoimi sprawami - James siedział wściekły na siebie zaciskając pięści, Syriusz wpatrywał się w niego i co chwilę otwierał usta by go pocieszyć, niestety nie przychodziło mu nic sensownego do głowy, Remus z lekką niechęcią obserwował zatroskanego przyjaciela, Glizdogon zaś miał głupkowatą minę i nie wiedział, co się dzieje. Próbował skupić się na dzisiejszej pracy domowej z transmutacji, która nie była dla niego zbyt prosta.
- Hej... Lunatyk! wytłumacz mi o animagach! - Zawołał przerywając ciszę.
- Zamieniasz się w szczura co pełnię i nie potrafisz napisać parę słów o animagii?- zapytał z lekką złością kolega. W odpowiedzi Peter podrapał się po głowie, otwierając szeroko oczy. Nie wyglądał na osobę, która może szybko zrozumieć, co się do niej mówi. Ostatecznie Glizdogon musiał poradzić sobie sam - nikt nie wykazywał chęci odrabiania za niego pracy domowej, ani tym bardziej próbowania czegoś go nauczyć. Wszyscy przyjaciele przez sześć lat znajomości zdążyli aż za dobrze przekonać się, że aby tłumaczenie koledze zagadnienia zostało zrozumiane trzeba poświęcić dużo czasu i wysiłku. Poza tym James i Syriusz zajęci byli czymś innym - sprawą zakładu.
- Po co ja się w ogóle zakładałem?! - mruknął James tonem pełnym rozpaczy, wbijając przy tym paznokcie w skórę głowy.
- Sam nie wiem o co ci chodziło, stary - mruknął Łapa, spoglądając nieco nieprzytomnym wzrokiem na głowę kolegi, który oparł ją na kolanach w pozycji pełnej zrezygnowania i rozpaczy. - Właściwie to z kim ty się zało...
- Cii!- szepnął James podnosząc nieco wzrok na zmierzającą ku nim ładną dziewczynę. - Ona nie może o niczym wiedzieć.
- Cześć Remus! - zawołała opchylając się, by pocałować Lupina w policzek. Lunatyk rzucił zaniepokojone spojrzenie w kierunku Rogacza, poczym nieśmiało odpowiedział Lily. - Hej, Peter, jakiś kłopot? - zapytała dziewczyna patrząc na chłopca wpatrującego się w książkę do transmutacji tępym wzrokiem. Glizdogon odmówił pomocy nie odwracając wzroku od książki. Po chwili dziewczyna, jakby z niechęcią, odwróciła się do pozostałej dwójki- Och, cześć Black - mruknęła. Rzuciła psojrzenie na Jamesa i dodała niechętnie - Cześć, Potter.
- Witam, witam. - odpowiedział równie niechętnie czarnowłosy chłopak. Był to jeden z tych rzadkich momentów, w których nie miał ochoty jej widzieć.
- Ej... Remus...? O co w tym chodzi? - zapytał nagle Glizdogon, ale zamiast przyjaciela, obok niego usiadła Lily.
- Ja też mogę pomóc. Jestem dobra z animagii - powiedziaa z przekonaniem. James roześmiał się głośnym, nieszczerym śmiechem. Dziewczyna skrzywiła się nieco. - To takie śmieszne, że są mądrzejsi od ciebie na świecie? - zapytała ze złością.
- Obawiam się, że w tej dziedzinie nie jesteś mądrzejsza, Evans - odpowiedział wesoło chłopak, próbując wygiąć usta w uśmiechu.
- Czyżby...? Zresztą... wybacz, ale nie chce mi się z tobą gadać - spojrzała z powrotem na Glizdogona.
- Nie ma sprawy. Nie musisz - odpowiedział James, a jego dłonie zacisnęły się lekko.


Tego dnia na transmutacji było przyjemniej niż zwykle. Profesor McGonagall była w wyjątkowo dobrym humorze, i za każdą poprawną odpowiedź przydzielała kilka punktów domowi. Lily podnosiła rękę dość często, patrząc z triumfem na Jamesa, który, nie chcąc wzbudzać podejrzeń, nie udzielał się zbyt często. W końcu jednak z przekory podniósł rękę, i odpowiedział na bardzo trudne pytanie dotyczące umiejętności animagicznych, zdobywając 15 punktów dla Gryffindoru. Dostrzegł zaskoczone spojrzenie Lily, co trochę poprawiło mu humor.

Transmutacja była ich ostatnią lekcją w tym dniu, nie licząc astronomi, która odbywała się o północy. Czas wolny spędzili więc w pokoju wspólnym, wychodząc z niego tylko na kolację do Wielkiej Sali. Wraz z upływem czasu James stawał się coraz bardziej markotny - zbliżał się wieczór.

Pielęgniarka przyszła po Lupina kiedy na dworze torchę poszarzało. Chwilę po tym z pokoju wyszli Syriusz i Peter pod peleryną Jamesa. Potter wyglądał przez okno, starając się doszukać jakiegoś śladu przyjaciół, aż "z nikąd" pojawił się pies, i prawdopodobnie także szczur, chociaż z tej odległości trudno byłoby to dostrzec. Pies wziął srebrną pelerynę do pyska i ruszył w kierunku wierzby bijącej. James odwrócił się od okna, a na jego twarzy malowała się mieszanina rozpaczy i rozgoryczenia. W chwili zakładu nie miał pojęcia, jak wiele będzie go to kosztować. Siedział teraz sam na jednym z nowych foteli w salonie Gryffindoru wypatrując Lily. Nie chciał stracić tego wieczoru całkowicie. Nagle dostrzegł falujące rude włosy wśród tłumu - przez chwilę poczuł się dziwnie, ale zanim zdąrzył się sam przed sobą do tego przyznać, wstał i ruszył w stronę dziewczyny.
- Hej, Evans. Niezła jesteś z tej transmutacji, może byś mi pomogła? - zapytał, wykorzystując to, że siedziała sama nad książkami. Zdobycie jej zainteresowania było ważniejsze niż udowadnianie, że jest najlepszy z transmutacji.
- Właściwie to... czasem można pomóc słabszym, którzy mają inne zajęcia w głowie... - James poczuł falę gniewu. On niby był słabszy? Po chwili jednak opanował złość
- No, byłbym wdzięczny. Ostatnio mamy trudne tematy... - powiedział James, teatralnie odgarniając czarne włosy z czoła. - Gdyby nie Remus, nie rozumiałbym nic - dodał.
- Hm... właśnie, dlaczego nie chcesz uczyć się z Remusem?
- Niestety go nie ma. A lekcje chciałbym odrobić dzisiaj - mruknął udając zmartwienie. - Jutro będę miał mało czasu, no wiesz, treningi - powiedział dumnym głosem.
- A czym tak bardzo zajął się Remus? Mam nadzieję, że nie łamie regulaminu z Blackiem - powiedziała ponuro.
- Ma... ważne sprawy.
- ważne sprawy...? - zmarszczyła brwi, po czym z zaskoczeniem spojrzała na Jamesa. - ważne sprawy... - powtórzyła wyraźnie się nad tym zastanawiając
- Tak... coś takiego. To... mogę się dosiąść? - powiedział zmieniając temat.
- Wybacz, ale nie dzisiaj. Jestem trochę zajęta - mruknęła wracając do swojego chłodnego tonu i obrzuciła go lodowatym spojrzeniem.


Ten post był edytowany przez voldzia: 22.06.2007 19:01
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
voldzia
post 29.05.2005 21:48
Post #2 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



oto part 4 :]

Tuż za Lily stało coś ogromnego i wydawało właśnie dziwny, trochę warczący dźwięk. Lily jeszcze jakiś czas krzyczała na stojącego przed nią kolegę, który teraz już nie wpatrywał się w jej oczy wzrokiem pełnym zdenerwowania, ale utkwił przerażone spojrzenie w innych, bardziej lśniących i wyraźnych oczach nad je głową. Były to oczy nikogo innego jak Remusa Lupina, który zmienił się już w wilkołaka. Jego futro było szare, jakby zniszczone, oczy szeroko otwarte i błyszczące w nikłym świetle pochodni dochodzącym z głębi korytarza. W blasku pochodni błyszczały też jego obnażone, pożółkłe kły, na których zawisły kropelki wilkołaczej śliny. Sierść na karku nieco mu się podniosla, przednie łapy ugięły się, nos zmarszczył, a głos przypominający warczenie był teraz o wiele głośniejszy. Przybrał pozycje gotowości do ataku.
Lily wciąż nie mogła odważyć się obejrzeć za siebie, ale nagle przez jej myśl przemknął najpierw wykład profesor McGonagall dotyczący wilkołaków, a później dzisiejsze obserwacje nieba. Pamiętała doskonale moment, w którym skierowała swój teleskop na wielką, świetlistą kulę, jaką był księżyc. Wszystko zaczęło łączyć się w jedną, absurdalną całość. On, akurat on był wilkołakiem. Właściwie wciąż w to nie wierzyła, ale jednocześnie wiedziała, że za jej plecami stoi jej przyjaciel. Przyjaciel-wilkołak.
Wszyscy przez moment oddychali jak najciszej, pochłaniając w ciemności groźny obraz, a jednocześnie nie przyjmując do wiadomości, że są w niebezpieczeństwie. Lily westchnęła głośno i zaciśniętymi powiekami obróciła się na pięcie. Gdy znalazła się już twarzą w kierunku wilkołaka, otworzyła szeroko oczy. Dopiero teraz uwierzyła. Oto stała przed wilkołakiem, który przecież był jej przyjacielem. A może to był ktoś inny? Warczenie wzmogło się, a wielka bestia zniżyła się jeszcze bardziej.
- Lily uciekaj! – pierwszy cisze przerwał James. Nie trzeba jej było do tego dłużej namawiać. Zerwała się i pobiegła w kierunku bijącej wierzby jak najszybciej mogła. Obejrzała się tylko za kolegami, którzy najwyraźniej nie szykowali się do ucieczki. Stanęła na chwilę. Nie było już jej kolegów. Poczuła dziwne ukłucie. Czyżby za jej plecami chwile temu jej przyjaciel, którego ceniła za kulturę i moralność ZJADŁ jej największych wrogów? Nagle ucichły wszystkie odgłosy. Wilkołak nie ryczał już i najwyraźniej nikogo nie zjadł, ani nawet nie ukąsił. Usłyszała stukot kopyt, a gdzieś w ciemności zobaczyła rogi jelenia. „Masz rację, James. Jesteś lepszy z transmutacji” – pomyślała i pobiegła dalej ku wyjściu.

Stojąc poza zasięgiem macek bijącej wierzby, ale też nienarażona na ukąszenie wilkołaka, czuła się o wiele bezpieczniej, nawet, jeśli miałby zobaczyć ją jakiś nauczyciel. Postanowiła poczekać tu na kolegów, choćby miała czekać do samego rana. Po przeżyciach tej nocy za nic nie przemierzyłaby drogi wzdłuż obrzeży zakazanego lasu, by dotrzeć do wejścia Hogwartu. Nie musiała czekać zbyt długo. Syriusz i James pojawili się za jakieś piętnaście minut. Najpierw pies wyszedł spod bijącej wierzby, później przez wąski otwór przedostał się James już w ludzkiej postaci. Kiedy chłopak całkowicie wydostał się na zewnątrz, pies przemienił się z powrotem w Syriusza Blacka. Obydwoje spojrzeli na Lily wymownie. James już miał zacząć mówić jej, na jakie niebezpieczeństwo ich naraziła, kiedy Syriusz wybuchnął śmiechem.
- Niezła jesteś, Evans! – zaśmiał się ponownie – wchodzić samotnie w ludzkiej postaci do pomieszczenia wilkołaka, nieźle, nieźle, prawdziwa z ciebie huncwotka! – zaśmiał się jeszcze głośno, poczym zawtórował mu niezbyt szczerze James.
- Huncwotka? Co to takiego?
- Ech, nieważne. – powiedział hamując swój śmiech Syriusz.
- Dobra. Koniec tego śmiania się. Chodźmy do zamku bo zaraz zacznie świtać – powiedział James nerwowo zerkając na widoczne okno pokoju Ślizgonów. Oetchnął z ulgą, kiedy zobaczył puste, ciemne okno dormitorium Ślizgonów z siódmego roku. Nie był obserwowany. - No dalej, chodżmy! - zawołał już nieco weselej. Tym razem wszyscy zastosowali się do jego polecenia i ruszyli w kierunku wejścia do Hogwartu. Lily przyglądała się plecom Jamesa, który przewodniczył ich powrotowi do pokoju wspólnego. Właściwie to chyba nie był taki straszny. Zachichotała cicho. Uratował ją przecież. Prawdziwy bohater. Ponowni zaśmiała się cicho, ale stłumiła śmiech, gdy oburzony wydawaniem jakichkolwiek odgłosów w chwili tak tajemniczej i poważnej, jaką jest powracanie do zamku James, obrzucił ją ganiącym spojrzeniem. Ale dostrzegła coś jeszcze wtym jego orzechowym spojrzeniu. Jakieś takie niegrzeczne ogniki. Może to właśnie te złe zamiary? Przypomniało jej się o tym.
- James? Jakie ty właściwie masz wobec mnie złe zamiary, co? – zapytała nagle, przerywając na dobre tajemniczy nastrój. Syriusz sprawił, że po owym nastroju nie zostało nic wybuchając śmiechem.
- Przestańcie – warknął zarumieniony Potter – cicho! – zawołał, gdy usłyszał jeszcze głośniejszy śmiech Syriusza.
- No, przyznawaj się, co to za złe zamiary? – Syriusz śmiał się wciąż zbyt głośno. - niezłe...
- Syriusz, ty wiesz, powiedz mi! – zawołała Lily.
- Wiem… - powiedział nie przestając się śmiać Black – ale nie powiem.
- Ech. Nigdy więcej z wami nigdzie nie pójdę. Ciągle jakieś tajemnice, już nie mówiąc o tym, że ciągle mam wrażenie, że zamienicie się zaraz w jakieś dziwne zwierzęta. Nie da się z wami przebywać. Nie da. No, i jeszcze fakt, że jeden z was ma wobec mnie złe zamiary. no super. Nigdzie więcej zwami nie pójdę.
- Przypomnę ci tylko, że to nie my zainicjowaliśmy to spotkanie – mruknął cicho James otwierając ogromne drzwi zamku. – Właź – powiedział przepuszczając Lily pierwszą. Syriusz odruchowo powlókł się za nią.- nie, Łapo. Ty nie jesteś dziewczyną – mruknął wesoło James wpychając się przed niego.

Ten post był edytowany przez voldzia: 05.06.2005 12:30
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
voldzia   Tym Razem Niezbyt Oryginalny Temat - Huncwoci :]   14.10.2004 23:04
Bellatriks Lestrange   no no no całkiem fajne tylko no troche krótkie mam...   15.10.2004 10:51
..::*megi*::..   Temat trochę oklepany, ale fajnie napisane. Lubię ...   15.10.2004 11:20
Anulcia   Nooo, jak tylko zobaczyłam, że to o Huncwotach, to...   15.10.2004 12:22
kkate   Nawet niezłe, Voldziu... A że o Huncwotach to już ...   15.10.2004 12:43
voldzia   James zobaczył się z Syriuszem i Peterem dopiero o...   15.10.2004 20:41
Anulcia   Mnóstwo literówek i innych błędów, fabuła śred...   15.10.2004 21:59
voldzia   po prostu caly part musze napisac tutaj, i dla...   15.10.2004 22:30
Bellatriks Lestrange   i znowu takie krótkie ale całkiem całkiem no niest...   16.10.2004 13:54
Bratiin   Pierwsza uwaga: czemu nie ma wielkich liter na poc...   16.10.2004 19:12
voldzia   Dziękuje Bratiin za krytykę, która w moim przypadk...   16.10.2004 20:04
Galia   Czytam, czytam i jakoś nie dokońca rozumiem......   17.10.2004 13:43
voldzia   hmm tak sobie to przeczytalam niedawno... i my...   11.04.2005 17:59
Chionia   No to dawaj voldzia, bo ja sie doczekać nie m...   11.04.2005 22:31
voldzia   Martuś_gryffindor   pisz dalej!!!!!!pliska.bar...   29.05.2005 18:06
voldzia   no, ale kurde :P ja to sobie moge pisac i co? nic ...   29.05.2005 20:22
voldzia   oto part 4 :] Tuż za Lily stało coś ogromnego i w...   29.05.2005 21:48
Forhir   podoba mi sie:) Mimo niedociagniec fabula ciekawa ...   05.06.2005 11:57
Fauna   Mi też się podoba!!! Fakt, literówki i...   27.08.2005 23:56
HUNCWOTKA   podoba mi się twój styl,a z fabułą troszeczkę gorz...   28.08.2005 14:58
DoMuŚ   A mnie sie twoje opowiadanko bardzo podoba. Literó...   28.08.2005 16:39
Somei   Ja tu sibie czytam i czytam i śmieje się po ostatn...   10.01.2007 22:08
Luniaczek   świetny tekst, ja też uwielbiam Huncwotów :) to m...   09.05.2007 22:13


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 15.05.2025 07:33