Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]

Carmen Black
post 16.04.2005 22:45
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




Pierwszy raz publikuję coś własnego na tym forum. Mam nadzieję, że będziecie dla mnie wyrozumiałi. Na razie tylko jeden rozdział. Jeśli będzie się podobać to będą kolejne.

ROZDZIAŁ 1

NIESPODZIEWANY WYJAZD


Wszyscy mieszkańcy domu przy Privet Drive numer 4 spali kamiennym snem. Wszyscy, poza jednym chłopcem. Harry Potter bał się zasnąć, bo noc w noc dręczyły go koszmary. Tego lata, zaledwie kilka tygodni temu zmarł jego ojciec chrzestny- Syriusz Black. Dla Chłopca, Który Przeżył była to prawdziwa tragedia. Harry przewracał się z boku na bok. Ilekroć zapadł w lekką drzemkę przed oczami widział tę samą scenę, Syriusza wpadającego za zasłonę.



W kwaterze głównej Zakonu Feniksa przy Grimmuald Place 12 trwała zażarta kłótnia pomiędzy Albusem Dumbledore’ m a Severusem Snape’ m .
-Nie, Albusie. Nie zgadzam się! Zresztą jak ty to sobie wyobrażasz?!
-Ależ drogi kolego to tylko nie całe dwa miesiące.
-To aż dwa miesiące.
-Severusie przykro mi, ale nie masz wyjścia. Harry’ emu podasz eliksir wieloosobowy, więc nawet jeśli ktoś by do ciebie przyszedł w odwiedziny to nikt go nie pozna.
-Dyrektorze- widać było, że czarnowłosy mężczyzna jest na straconej pozycji, jednak chwytał się każdej możliwości obrony- nie sądzę, żeby Potter był zadowolony możliwością spędzenia ze mną ponad sześciu tygodni. Poza tym ta dziewczyna… nawet jej nie znamy!
-Chciałeś powiedzieć, że to ty jej nie znasz.
-Ale…
-Żadnego „ale”- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.- Alastorze, jutro z samego rana pójdziesz po Harry’ ego i odprowadzisz go do Snape Manor.
-Dobrze. A co mam mu powiedzieć kiedy już tam będziemy?
-Severus wytłumaczy chłopakowi co trzeba.
Harry leżał na łóżku i tępo patrzył w sufit. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Były puste, a twarz przybrała wyraz kamiennej maski, której nic nie obchodzi. Już od godziny był w takim stanie. Ciągle myślał o tym dziwnym śnie. Nie był on związany bynajmniej z Voldemortem czy Syriuszem, tylko z jakąś dziewczyną. Nie pamiętał jak wyglądała, ale wiedział, że mówiła do niego. Miała obcy akcent, a jej słowa miały jakieś takie melodyjne brzmienie i układały się w zdanie: „Nim rok minie, poznasz swoje przeznaczenie”. Nie dawało to chłopakowi
spokoju i zaprzątało jego myśli. Co to miało znaczyć? Jakie przeznaczenie? O ile dobrze pamiętam to moim przeznaczeniem jest walka z Czarnym Panem- pomyślał.- No tak później będę ofiarą albo mordercą. Ciekawa perspektywa.
Z ponurych rozmyślań dotyczących jego przyszłości wyrwał go trzask towarzyszący aportacji. Młody Potter chwycił różdżkę i z bijącym sercem zbiegł na dół do kuchni. Zobaczył tam Szalonookiego, który zawzięcie tłumaczył coś wujowi Vernonowi i ciotce Petuni. Gdy tylko zauważył Harry’ ego zwrócił się do niego:
-Witaj chłopcze. Pakuj się zaraz musimy się stąd zbierać.
-Dzień dobry. Skąd mam mieć pewność, że jest pan prawdziwym Moody’ m?- zapytał podejrzliwie chłopak.- Nikt mi nie napisał, że dziś mam stąd wyjechać.
-Decyzja została podjęta dziś w nocy. Nie chcieliśmy wysyłać sowy w obawie,
że mogłaby zostać przechwycona. Dumbledore spodziewał się twojej reakcji,
dlatego kazał ci przekazać ten list.Harry niepewnie wziął list do ręki. Spodziewał się, że może to być świstoklik, który zabierze go prosto do Sami- Wiecie- Kogo. Nic takiego jednak się nie stało. Potter rozwinął pergamin i zaczął czytać:

Drogi Harry!
Zapewne zastanawiasz się dlaczego nikt nie napisał do Ciebie w sprawie twojego wyjazdu. Otóż nie chcemy, aby sowa wpadła w niepowołane ręce. Alastor zabierze Cię w bezpieczne miejsce. Niestety nie będzie to Kwatera Główna, gdyż jak mniemam z tym miejscem wiążą się zbyt bolesne wspomnienia. Wszystkiego dowiesz się po dotarciu do celu. Chcę też powiedzieć, że nie możesz wysyłać listów do swoich przyjaciół, gdyż wiąże się to z wielkim ryzykiem. Oczywiście będziesz mógł się z nimi kontaktować, ale nie zdradzaj im swojego miejsca pobytu. Listy przekazywał będziesz członkowi Zakonu, a on dostarczy je do adresatów.
Z poważaniem

Albus Dumbledore

PS.
Słuchaj osoby, u której przez najbliższe kilka tygodni będziesz mieszkać.

Harry jak zahipnotyzowany wpatrywał się w list. Wydawał się być autentyczny, ale… No tak, zawsze jest jakieś „ale”. Zgadzał się w stu procentach, że z domem przy Grimmuald Place 12 wiąże się dużo wspomnień, ale miał też nadzieję, że
spotka się z Ronem i Hermioną, a z tego co przeczytał jasno wynikało, że nie. Poza tym gdzie chcą go umieścić?
-Chłopcze, dobrze się czujesz?- zapytał Moody, bacznie przyglądając się chłopakowi.
-Tak…- odparł niezbyt przytomnie Harry.- To gdzie mnie pan zabierze?
-Nie mogę ci powiedzieć. Idź się spakować. Nie mamy za dużo czasu. Harry poszedł do swojego pokoju i zaczął wrzucać do kufra wszystko co miał pod ręką. Na dnie wylądowały jakieś ubrania, na nich książki, pergaminy i pióra. Najwięcej namęczył się przy wkładaniu Błyskawicy, ale i z tym szybko się uporał. Rozejrzał się po pokoju sprawdzając czy wszystko zapakował. Wziął kufer i klatkę z Hedwigą, po czym wszystko zniósł do kuchni.
Szalonooki wyciągnął z kieszeni swojej szaty coś co wyglądało jak gwizdek. Swistoklik- pomyślał Harry.
-Daj kufer. Wiesz jak z tego korzystać?- zapytał były auror.
-Tak. To do zobaczenia w następne wakacje- rzucił w
stronę wciąż oniemiałej rodziny.
-To na trzy.
1…2…2!
Złapali gwizdek. Harry poczuł szarpnięcie w okolicach pępka. Oderwali się od ziemi i znikli.

Ten post był edytowany przez estiej: 06.07.2006 14:19


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Carmen Black
post 02.06.2005 21:09
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




ROZDZIAŁ 7
NOWI

Zgiełk. Hałas. Śmiech. Krzyki. Jednym słowem peron 9 i 3/4. Jak co roku zapełniony rozwrzeszczanymi nastolatkami pośpiesznie żegnającymi się z rodzicami, by już za chwilę móc usiąść w przedziale pociągu i wymieniać się wakacyjnymi wrażeniami z przyjaciółmi. Jedenastoletnie dzieci, zwłaszcza te z rodzin mugolskich, rozglądające się zdziwionym wzrokiem.

Tego Harry’ emu brakowało najbardziej. Tej atmosfery.

Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył po pojawieniu się na peronie była masa brązowych włosów.

- Oh, Harry jak dobrze cię widzieć – usłyszał tuż przy swoim uchu.

- Ciebie też Hermiono.

Rozejrzał się. Nigdzie nie zobaczył swoich pozostałych przyjaciół.

- Gdzie reszta?

- W pociągu. Pilnują przedziału. Idziemy?

- Jasne.

Całą scenę obserwowało kilka osób. Dwie dziewczyny i jeden chłopak z uwagą słuchało starszego mężczyzny.

- Miejcie na niego oko. Tylko ma was nie zauważyć – zrobił krótką przerwę. – Pamiętajcie, zostaliście wybrani z grona najlepszych. Dlatego mam nadzieję, że sobie poradzicie. Poza tym… jesteście najmłodsi i najłatwiej przyjdzie wam go zrozumieć. W Hogwarcie mamy jeszcze jednego z naszych. Nauczyciel. Czy wszystko jasne?

- Tak – odpowiedzieli zgodnym chórkiem.

- Jeszcze jedno – zwrócił się do czarnowłosej nastolatki – twoje nazwisko nie przysporzy ci jego sympatii.

- Spokojna głowa. Poradzę sobie, ale to on musi wykonać pierwszy ruch.

- Idźcie już, bo się spóźnicie.


Podróż mijała dość spokojnie. Po korytarzach kręcili się aurorzy. Teraz, kiedy ministerstwo uwierzyło w powrót Czarnego Pana, a Knot był na skraju przepaści zwanej „złożeniem urzędu” ludzie zaczęli domagać się lepszej ochrony dla swoich dzieci.

W pewnym momencie pogasły wszystkie światła. Powiało chłodem. Z każdego przedziału dało się słyszeć przerażone krzyki. Na korytarzach nawoływali się aurorzy.

- Co to? Harry?

- A jak myślisz, Ron? Pewnie atak.

- Albo po prostu prąd wysiadł – odezwał się nieznany im głos.

W drzwiach stała dziewczyna. Harry’ emu wydawało się, że skądś ją zna. Tylko skąd? Powoli zaczął sobie przypominać swoje sny. To zawsze ona do niego mówiła. Potter wiedział, że rozwiązanie zagadki ma przed samym nosem. Trzeba tylko umiejętnie to wykorzystać.

- To ty – bardziej stwierdził niż zapytał.

- To ja, ale nie czas teraz na sentymenty.

Ron, Hermiona, Giny, Luna i Neville patrzyli na siebie nic nie rozumiejąc. Każde z nich zadawało sobie to samo pytanie. Skąd Harry zna tą dziewczynę? Dlaczego nigdy o niej nie mówił? Zdecydowanie za dużo tajemnic otaczało przyjaciół.

Do osoby stojącej przy drzwiach podeszły dwie kolejne.

- I?

- I nic.

- Więc?

- Mamy siedzieć na tyłkach i nic nie robić. Twierdzą, że sami sobie poradzą. Jak zwykle. A potem to my się musimy wszystkim zajmować.

- Cicho – syknęła.

Oddalili się. Najwyraźniej nie chcieli, aby ktokolwiek usłyszał ich rozmowę. Potter nic już z tego nie rozumiał. Było ciemno, więc nie widział twarzy, ale mógłby przysiąc, że mówiło tylko dwoje ludzi. Trzeci człowiek po prostu stał i przyglądał się.

Z zamyślenia wyrwał go ogłuszający wybuch, dochodzący od strony lokomotywy. Następnie jaskrawobiałe światło przeleciało przez wszystkie wagony, by zatrzymać się przy Harrym. Do przedziału wbiegły trzy zakapturzone postacie. Wydawało się, że światło właśnie na to czeka. Zmieniło się w kulę, a następnie rozdzieliło na pięć promieni, każdy innego koloru. Pierwszy, biały*, trafił w blondynkę. Drugi, czerwony** w brązowowłosego. Trzeci, czarny*** w brunetkę. Czwarty****, zielony w Harry’ ego. Piąty, brązowy*****, poszybował w górę, by za chwilę z olbrzymim impetem uderzyć w ziemię. W miejscu zderzenia stanął człowiek, z długą brodą, odziany w tunikę, której dokładnego kolorytu nie dało się określić.

- Nadszedł czas byście poznali prawdę – odezwał się przybysz. - Zostaliście wybrani, by bronić ludzkości, by naprawić świat. Każdy z was ma swoją własną przepowiednię, lecz nie każdy ją usłyszał. Kiedy nadejdzie czas zostaniecie powołani do walki. Wtedy nie będzie już odwrotu. Tymczasem uczcie się, poszerzajcie swą wiedzę, by być gotowym. Zdarzenie to przypomnicie sobie dopiero, gdy Jeźdźcy powstaną z martwych. Teraz jednak żyjcie w błogiej nieświadomości.

Jak niespodziewanie się pojawił, tak i zniknął. Na czole Harry’ ego, jak i pozostałej trójki pojawiły się cztery kropki. Gdyby je połączyć powstałby krzyż******. Jednak po chwili jakby i one wyparowały. Promienie świetlne zostały wchłonięte przez ciała czwórki. Jeszcze przez chwilę ich klatki piersiowe płonęły wewnętrznym blaskiem, jak gdyby ich serca jaśniały. Po czym wszystko się skończyło.

Harry ocknął się gwałtownie. Dłonią powędrował w stronę czoła. Nie odkrył na nim jednak żadnych nowych blizn. To tylko sen – pomyślał. Nie wiedział, że z takiego samego snu obudziły się jeszcze trzy inne osoby w tym pociągu.

- Harry, czas się przebrać. Dojeżdżamy – odezwała się Hermina.

Chłopcy posłusznie wyszli.


Hogwart był piękny. Zwłaszcza nocą. Wyglądał jakby wycięty z obrazka. Pociąg ze zgrzytem zahamował. Uczniowie wysypali się na peron. Od strony jeziora ddal się słyszeć głos Hagrida nawołującego pierwszaków. Po prostu wszystko było na swoim miejscu. Jednak Harry’ emu zdawało się, że ten rok będzie inny niż wszystkie.

Spojrzał w stronę powozów. Ciągle nie mógł znieść widoku testrali. Były brzydkie i z całą pewnością nie kojarzyły się z niczym dobrym. Chłopak westchnął i poczłapał za swoimi przyjaciółmi.

Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Temat wakacji skończył się już w pociągu, kiedy to Potter stwierdził, że nie chce mieć kolejnej śmierci na sumieniu, więc kategorycznie odmawia zdradzenia miejsca swojego wakacyjnego lokum. Ron koniecznie chciał się tego dowiedzieć, ale pod groźnym wzrokiem Hermiony natychmiast umilkł.

Harry był dziwnie milczący. Ciągle zastanawiał się nad sensem swoich snów. Nie tylko tego dzisiejszego, ale także tych wcześniejszych dotyczących Bractwa Smoka. Z zamyślenia wyrwał go Ron, który brutalnie potrząsał go za ramię i krzyczał mu prosto do ucha.

- Stary, obudź się! Czas wysiadać!

Rzeczywiście, należałoby to zrobić – pomyślał Potter. Ciągle nie do końca wyrwany ze swoich rozmyślań podreptał za resztą. Po wejściu do Wielkiej Sali uderzyło go to, co obserwował już od dłuższego czasu. Dziewczyna usiadła obok Rona, choć zazwyczaj siadała naprzeciwko dwójki kolegów. Chłopak potrząsnął głową. Nie uważał się za eksperta w sprawach sercowych, ale jednego był pewien. Jego najlepsi przyjaciele zdecydowanie mieli się ku sobie, a on nie zamierza stawać im na drodze do szczęścia.

W Wielkiej Sali uczniowie zajmowali się swoimi sprawami. Nikt nie zwracał uwagi na stół nauczycielski. Nikt prócz Harry’ ego. Dostrzegł tam człowieka ubranego na czarno, z kapturem naciągniętym głęboko na czoło. Nie było widać jego twarzy, więc nie dało się stwierdzić, czy to mężczyzna, czy kobieta. Wygląda zupełnie jak śmierciożerca – pomyślał Harry. – Ciekawe, czy to nowy nauczyciel O.P.C.M.

Rozmowy uczniów ucichły. Filch, woźny szkoły, wniósł taboret z podniszczoną już Tiarą Przydziału. Profesor McGonnagal wprowadziła przestraszonych pierwszorocznych. Z grona malców wyraźnie wystawały trzy osoby. Harry chciał się im bliżej przyjrzeć, ale nie zdążył. Szef tiary rozerwał się i zaczęła ona swą coroczną pieśń. W tym roku jednak zdziwiła on wszystkich, nawet Dumbledore’ a.


Hogwart czterech miał założycieli
Co go bronić bardzo chcieli
Może i w niezgodzie żyli
Ale dobro szkoły wszyscy na uwadze mieli.
Potomkom swym w spadku obowiązek zostawili
By bram Hogwartu chronili.
Rytuał stary odprawić trzeba
Lecz zagadką pozostaje, czy wam się uda.
Starą księgę musicie odnaleźć
I losy swe razem związać
I narodzić się na nowo
I miłości poznać prawo.
Nienawiść i zemsta wami zawładną
Sprawiedliwość zgotuje karę dokładną
Lecz wy się nie ulękniecie
I dalej do przodu pójdziecie.
Być może to ty jesteś dziedzicem
Tego ci nie powiem.
Uchylę jednak tajemnicy rąbka
Wygrała o tym jedna trąbka*******.
Istnieje, bowiem przepowiednia mądra:
Odważny jest potomek Gryffindora,
Mądrego ma Ravenclaw
Wiernego wychowała Hufflepuf
Przebiegłego Slytherin spłodził
Co na prawdę się nie godził
Jednak ona go dosięgła
Miłością zwać się zwykła.
Cztery są domy, trafisz tylko do jednego
Zależy to od umysłu twego.
Usiądź, więc na tym krzesełku
I poznaj prawdę o swoim serduszku.


Przez chwilę na Sali panowała idealna cisza. Przerwała ją wicedyrektorka zwracając się do pierwszorocznych.

- Osoba, której nazwisko wyczytam podejdzie tutaj i nałoży na głowę Tiarę! Adorthy, Megan!

Niska, rudowłosa dziewczynka wolno wyszła z szeregu. Tiara zastanawiała się jakiś czas, aż w końcu wykrzyknęła:

- Ravenclaw!

Przy stole Krukonów rozległy się oklaski. Tak samo było z każdym kolejnym uczniem. W klasyfikacji końcowej Ravenclaw uzyskał dziesięciu nowych podopiecznych, Huffelpuf – dziewięciu, Gryffindor – dwunastu, a Slytherin – jedenastu. W tym momencie zza stołu powstał dyrektor.

- Witam wszystkich. Jak zapewne zauważyliście w tym roku do naszej szkoły dojdzie trzech nowych uczniów. Dołączą oni do szóstego roku. Profesor McGonnagall – zwrócił się do nauczycielki – proszę zaczynać.

Kobieta rozwinęła drugi pergamin. Przeleciała wzrokiem po nazwiskach. Gdy spojrzała na pierwszą pozycję szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia. Przeniosła spojrzenie na Dumbledore’ a, który nieznacznie skinął głową. Nabrała powietrza w płuca i…

- Black, Carmen!

Na sali momentalnie zapanowała cisza. Wszyscy wpatrywali się w
wysoką dziewczynę, o ciemnej karnacji i czarnych włosach z czerwonymi końcówkami. Kolor jej oczu był dziwny i przywodził na myśl dwa puste tunele. Ni to czerń, ni to brąz. Bardziej jednak wpadały w czerń. Ta jednak nie zwracała na nic uwagi. Spokojnie podeszła do taboretu i założyła tiarę. Ta zmarszczyła się jeszcze bardziej niż miała w zwyczaju. Milczała przez chwilę, aż w końcu…

- Slytherin!

Harry dopiero teraz spojrzał na Mistrza Eliksirów. Twarz mężczyzny była bledsza niż zwykle, a jego oczy wydawały się świecić własnym blaskiem. Chłopak odwrócił się w stronę przyjaciół, którzy patrzyli na niego ze strachem i czymś na kształt współczucia. Potter całkowicie ich zignorował. Jednak aktorstwo na coś się przydało – pomyślał.

- Sangre, Pablo – usłyszał głos profesorki.

Był to chłopak o brązowych włosach i takich samych oczach.

- Ravenclaw! – Bez namysłu wykrzyknęła tiara.

Ostatnia na liście była Angelica White, która została Puchonką. W przeciwieństwie do Carmen była blondynką o niebieskich, ciepłych oczętach. Nie była wilą. Tego Harry był pewien. Jej uroda przywodziła na myśl raczej elfa.

- Drodzy uczniowie! – Zaczął przemawiać dyrektor. – Chciałbym przedstawić wam nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Profesor Anastazja Romanowa!

Kobieta wstała. Ściągnęła z głowy kaptur i lekko się skłoniła. Miała intensywnie zielone oczy. Zupełnie jak młoda trawa – pomyślał Harry. Jej włosy mieniły się w świetle świec bielą i czernią. Nie dało się, więc określić ich prawdziwego kolorytu.

- Przypominam też, - kontynuował Dumbledore – że Zakazany Las jest naprawdę zakazany – spojrzał tu wyraźnie na Harry’ ego, Rona i Hermionę. – Pan Filch prosił też o przypomnienie, iż lista przedmiotów, których nie powinniście używać wisi na drzwiach jego gabinetu. Cóż, nie chciałbym was zanudzać. Zatem wcinajcie! – Klasnął w dłonie, a na stołach pojawił się jedzenie.

- No, nareszcie – mruknął rudzielec, który już zaczął nakładać na talerz wszystkiego, co było wokół.

Hermiona popatrzyła na niego ze zgorszeniem, ale nic nie powiedziała. Harry tylko się uśmiechnął pod nosem. Ron najwyraźniej nigdy się nie zmieni. W przeciwieństwie do Pottera, co bardzo szybko zauważyła dziewczyna. Chłopak nie zachowywał się już jak małe, głodne zwierzątko. Wręcz przeciwnie, można śmiało posunąć się do stwierdzenia, że w ciągu wakacji bywał na salonach. Co zmusiło go do trzymania pleców prosto, oraz prawidłowego posługiwania się takimi przyrządami jak nóż i widelec. Dziwne. Zdecydowanie dziwne. Zachowuje się zupełnie jak Snape – przeleciało jej przez głowę. Odwróciła lekko głowę. Tak, prawie taka sama poza. Szybko jednak odrzuciła tę myśl.

- Harry – zwróciła się do chłopaka – czy myślisz, że powinniśmy kontynuować spotkania GD? – Zapytała o sprawę, nad którą już od dłuższego czasu się zastanawiała.

Chłopak popatrzył na nią, przeniósł wzrok na stół nauczycielski, po czym znów na koleżankę. Po dłuższej chwili odezwał się.

- Nie wiem. Wszystko zależy od tego, jaka będzie nowa nauczycielka. Można by
jednak sprawdzić ile osób pamięta… – zamyślił się. – Hermiono, czy mogłabyś…?

- Oczywiście, Harry.

Wyciągnęła swoją monetę i przez chwilę przy niej manipulowała, mrucząc do siebie jakieś niezrozumiałe słowa.

Reszta posiłku minęła w miłej atmosferze. Potter dowiedział się, że Zakon cały czas werbuje nowych członków. Społeczność czarodziejska boi się Czarnego Pana, którego akcja w ministerstwie obrosła już w legendę.

Przyjaciele wyszli z Wielkiej Sali. Stanęli niedaleko drzwi, tak żeby inni ich widzieli. Po chwili zjawiło się kilka osób. Okazało się, że przyszli tylko nieliczni. Raptem siedem osób. W dodatku większość z Gryffindoru. No cóż, nie był to szczyt, ale zawsze to już coś…

- O co chodzi, Harry? – Jako pierwsza odezwała się Luna.

- Chcieliśmy po prostu sprawdzić, kto jeszcze pamięta – zawiesił na chwilę głos. – Zastanawialiśmy się też czy spotkania mają się nadal odbywać. Co o tym sądzicie?

Towarzystwo popatrzyło po sobie. Jakoś nikt nie kwapił się do odpowiedzi. Niezręczną ciszę przerwał Neville.

- Poczekamy, zobaczymy.

- Dobrze. Jeśli nowa profesorka się nie sprawdzi, lub jeśli stwierdzicie, że chcecie poznać więcej zaklęć to wiecie co macie robić. Życzę miłej nocy.

Udali się w stronę wieży. Tylko Luna została poczekać na koleżanki.

W cieniu, zupełnie niezauważone stały trzy osoby. Nie musiały nic
mówić. Wszystko było dla nich jasne. Popatrzyli na siebie, po czym pokiwali głowami. Chłopak dokonał dobrego wyboru, tego byli pewni.

- Chyba nie będzie, aż tak źle.

- Co masz na myśli, Carmen?

- Musimy pilnować go tylko do czasu kolejnego zrywu.

- Co może zdarzyć się równie dobrze jutro, jak i za dwa miesiące – zgasiła ją
Angelica.

- A później będziemy go uczyć – odezwał się milczący do tej pory chłopak. – I wprowadzać w tajniki magii.


Harry wiercił się w łóżku. Nie mógł spać, mimo iż była już godzina druga w nocy. Do późna rozmawiał z przyjaciółmi. Głównym tematem była trójka nowych uczniów. Zgodnie doszli do wniosku, że coś się święci, a Potter był tego wręcz pewien. W końcu teraz, kiedy Voldemort działa już otwarcie, choć ostrożnie, spodziewaliby się raczej, że ktoś wyjedzie, a nie na odwrót.

Drugą sprawą dręczącą chłopaka była ta dziewczyna, Carmen. Był prawie pewien, że to ją widział w czasie swoich snów. Miał też wrażenie, że mimo tego samego nazwiska nie była córką Syriusza, co zawzięcie sugerował rudzielec. Bo i dlaczego jego ojciec chrzestny nigdy nie mówił o swoim potomku?
Bo o niej nie wiedział, kretynie! – Bardzo szybka znalazł odpowiedź.
Ale dlaczego?
Za dużo zadajesz pytań. Może jej matka wyjechała jak tylko dowiedziała się, że będzie mieć dziecko?
I o dzieciaku nie powiedziała Łapie? Czemu?
Bo był wtedy w Azkabanie?
W takim razie dziewczyna jest, co najmniej o rok ode mnie młodsza. Idąc dalej tym tropem powinna być na piątym roku.
Też fakt. Oj, Harry, gadasz sam ze sobą. Nieładnie.

W końcu udało mu się zasnąć. Nie miał żadnych wizji ani snów.

Rano obudził go Ron. Wrzeszczał jakieś niezrozumiałe słowa, przy okazji szarpiąc ramię kolegi. Okazało się, że czas iść na śniadanie.

Gdy tylko znaleźli się w Wielkiej Sali wszystkie rozmowy ucichły. Oczy każdego z uczniów skierowane były na nich. Ron miał dziwny wyraz twarzy, a Potter jedynie wzruszył ramionami, po czym udał się do swojego stołu. Jeszcze zanim usiadł zauważył kredowobiałą twarz Hermiony. Na pytanie, co się stało bez słowa podała im Proroka Codziennego. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie Harry’ ego i olbrzymi napis:


CUDOWNE ODNALEZIENIE ZŁOTEGO CHŁOPCA

Jak donosi nasz specjalny korespondent Harry Potter, mimo wcześniejszych spekulacji, wrócił do szkoły. Chłopiec, Który Przeżył zniknął z domu swojej rodziny w pierwszym tygodniu wakacji. Powszechnie uważało się, iż został uprowadzony przez Czarnego Pana. Odważniejsi przypuszczali nawet, że stał się on prawą ręką Tego, Którego Imienia Nie wolno Wymawiać.
Dyrektor szkoły, Albus Dumbledore nie chciał zdradzić nam gdzie swe wakacje spędził młody Potter.
Więcej informacji na stronie piętnastej.


Harry spojrzał na swoich przyjaciół, potem rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystkie twarze zwrócone były w jego stronę. Ponownie wzruszył ramionami i zabrał się za smarowanie masłem chleba. Ciągle panowała cisza. Podniósł głowę i jaszcze raz potoczył wzrokiem po twarzach zebranych. Zauważył, że nowi też na niego patrzą, ale jakoś inaczej niż pozostali. Zupełnie jakby się obawiali, że powiem za dużo. Jakby wiedzieli – pomyślał. Dumbledore również wpatrywał się w niego intensywnie, ale Harry całkowicie go zignorował. Snape wyglądał jedynie na zamyślonego. Reszta nauczycieli wydawała się być przerażona, podobnie jak większość uczniów.

- Czy to prawda? – Ciszę przerwała Hermina.

Chłopak milczał przez chwilę.

- A czy wyglądam na martwego? – Powiedział dość głośno. – Albo skatowanego? Czy przez dwa miesiące torturowanego?

- Nie – odpowiedziała niepewnie dziewczyna.

- Ale tam napisali, że jesteś Jego prawą ręką – odezwał się jakiś piąto - roczny Krukon.

Potter zamyślił się. Czemu nie miałby się zabawić? Nie byłoby to zbyt miłe, ale… Czegóż nie robi się dla przyjemności?

- Cóż, zasmucę was. To, co tam napisali jest prawdą.

- Ale j…jak to? – Wydukała ciągle oszołomiona Hermiona.

- Okazuje się, że Czarny Pan ma naprawdę ciekawe poglądy… - przerwał, widząc przerażenie w oczach swoich przyjaciół.

Przeniósł wzrok na stół nauczycielski. Oczy dyrektora jaśniały własnym blaskiem. Brew Mistrza Eliksirów podniosła się do połowy czoła.

Chłopak nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Bez umiaru. Opętańczo. Zaraz też usłyszał, że dołączyły do niego inne głosy. Rozejrzał się załzawionymi oczami. To Carmen, Pablo i Angelica dotrzymywali mu towarzystwa w tym osobliwym koncercie śmiechu. Oni z całą pewnością wiedzą – pomyślał.

Rudzielec podobnie jak jego koleżanka nic już nie rozumiał. Harry publicznie przyznał, że popiera Voldemorta, a później zaczął się śmiać. Najgorsze było to, że Dumbledore również nie wyglądał na zbyt poważnego. Zupełnie jakby to, co powiedział ich przyjaciel było bardzo śmiesznym dowcipem.

Severus Snape miał kamienny wyraz twarzy, choć w duchu śmiał się bardzo głośno. Mimo iż był już świadkiem aktorskich zdolności Pottera to nie spodziewał się po nim czegoś takiego. Zawsze przypuszczał, że Gryfoni mówią prawdę i nie kłamią w ważnych sprawach. Teraz diametralnie musiał zmienić swój pogląd.

- Wybitnie udany dowcip, Harry – odezwał się dyrektor. – Choć następnym razem postaraj się nie straszyć innych.

- Dobrze, panie dyrektorze.

Chłopak usiadł przy stole i jak gdyby nigdy nic zaczął jeść. Po chwili do jego uszu dotarły oskarżycielskie słowa przyjaciela;

- Harry, jak możesz tak żartować?!

- Widocznie mogę – uciął temat.

Kiedy zaczynał swoje przedstawienie wiedział, jaka będzie reakcja uczniów i niektórych nauczycieli. Reszta posiłku minęła im w milczeniu. Nie odzywali się do siebie, bo ciągle jeszcze nie przetrawili żartu kolegi.
Mieli się zbierać do wyjścia, gdy prefekt naczelna zaczęła rozdawać im plan zajęć. Harry spojrzał na swoją karteczkę. Pierwsze miał, o zgrozo, trzy godziny eliksirów. Potem dwie obrony, jedną opieki i jedną zielarstwa. Nie ma, co – pomyślał. – Piękny początek tygodnia.

Poczekał na Hermionę, która miała ze wszystkich SUM – ów oceny wybitne, więc zdecydowała się kontynuować każdy przedmiot. Twierdziła, że nigdy nie wiadomo, co przyda się w pracy aurora, czy uzdrowiciela. Ron nie miał tyle szczęścia. Nie zaliczył eliksirów, historii magii i wróżbiarstwa. Astronomia też poszła mu kiepsko. Dlatego teraz miał trzy godziny wolnego.
D
wójka Gryfonów razem udała się do lochów. Byli jedynymi osobami ze swojego domu, które zdecydowały się kontynuować ten przedmiot.


Do lekcji pozostało zaledwie kilka minut. Severus Snape przemierzał szkolne korytarze w nadziei, że dotrze do sali niespóźniony. W zawodzie nauczyciela pracował już kilkanaście lat i jeszcze nigdy nie dotarł na swoje lekcje po dzwonku.
Cały gotował się z wściekłości po rozmowie z dyrektorem. Albus jak zwykle znalazł jakąś wymówkę, by zmusić Mistrza Eliksirów do wypicia z nim herbatki. Takie spotkania nigdy nie kończyły się pomyślnie. Teraz też nie było inaczej.

Gdy tylko Snape wszedł do okrągłego gabinetu uderzył go niecodzienny widok. Dumbledore siedział za biurkiem, ale nie to było dziwne. Zamyślony nawet nie zauważył pojawienia się swojego byłego ucznia. To w gruncie rzeczy również nie odbiegało od normy, jako iż często dyrektorowi zdarzało się odpływać. Kiedy spostrzegł Mistrza Eliksirów jego wzrok natychmiast zmienił wyraz. Stał się ostry jak dwa sztylety i z uwagą drapieżcy śledził Severusa. W końcu odezwał się.
- Co to ma znaczyć?
Czarnowłosy mężczyzna nie miał pojęcia o co chodzi jego przełożonemu. Nie pierwszy zresztą raz taka sytuacja miała miejsce.
- Co stało się z Harrym? – Sprecyzował.
- A co miałoby się stać? – Udawał głupiego.
- Nie udawaj Severusie! – Zdenerwował się mężczyzna. – Od powrotu od ciebie nie jest sobą! Zachowuje się jakby ktoś inny siedział w jego ciele!
- Dyrektorze, - powiedział najspokojniej jak umiał – nie rozumiem, o co te nerwy. O ile dobrze pamiętam jeszcze dwa miesiące temu mówił pan, że każdy z wiekiem się zmienia. Teraz proszę mi wybaczyć, ale spieszę się pomęczyć moją ulubioną dwójkę Gryfonów.
Nie czekając na reakcję białobrodego wyszedł szybkim krokiem.


Oczywiście zdawał sobie sprawę, że Potter się zmienił. Przede wszystkim przestał zachowywać się jak kompletny idiota, ale mężczyzna nie mógł przyznać tego otwarcie. Zastanawiało go też jak w tak krótkim czasie chłopak mógł zmienić się do tego stopnia. Nauczył się kłamać, czego doskonałym przykładem było dzisiejsze śniadanie. Nie, żeby nie robił tego wcześniej. Teraz jednak robił to prawie tak dobrze jak on sam.

Przez całe dwa miesiące, dzień w dzień obserwował Pottera. Dopiero teraz uświadomił sobie, że chłopak przeszedł niewyobrażalną metamorfozę. Od rozkapryszonego bachora, poprzez w miarę stonowanego młodzieńca, do idealnego aktora, świetnie ukrywającego swoje myśli i uczucia. Mimo wszystkich tych zabiegów Snape nadal potrafił odczytywać emocje chłopaka.

Dotarł do swoich lochów równo z dzwonkiem. Już miał zamiar wyjść zza zakrętu, gdy usłyszał dość interesującą wymianę zdań.. Niewątpliwie jej uczestnikami byli, Potter i Malfoy. Zaintrygowany przystanął, ukryty przed spojrzeniami uczniów. Zazwyczaj nie podsłuchiwał jak jakaś ciekawa sensacji plotkara, ale tym razem nie mógł się powstrzymać. Może dlatego, że w mowie żadnego z chłopców nie dostrzegł agresji.

- Niezłe przedstawienia, Potter. Naprawdę niezłe.

- O co ci chodzi Malfoy?

- O wszystko. I o nic.

- Filozof z ciebie.

- Swoją drogą zastanawiałem się jak udało ci się zaliczyć eliksiry na Wybitny – całkowicie zignorował poprzednią wypowiedź Harry’ ego.

- Równie dobrze mógłbym zapytać cię o to samo.

Chłopak zbył to stwierdzenie milczeniem.

Mistrz Eliksirów wychynął ze swojej kryjówki, niczym prawdziwy nietoperz. Wszystkie rozmowyucichły. Mimo iż uczyli się tu już szósty rok ten człowiek wzbudzał w nich lęk.

Bez słowa podszedł do drzwi i otworzył je. Przepuścił uczniów, po czym sam wszedł. Majestatycznym krokiem przemierzył odległość dzielącą go od biurka. Spojrzał na listę. Uśmiechnął się w duchu. Szósty rocznik na jego lekcjach był wyjątkowo nieliczny, mimo iż była to zbieranina z każdego domu. Dwóch Gryfonów, jedna Puchonka, czterech Krukonów i dwóch Ślizgonów. Dziewięciu uczniów w porównaniu z dwudziestką, którą miał jeszcze w zeszłym roku to naprawdę mało. Biorąc pod uwagę fakt, że miał trzech nowych uczniów, których możliwości szczerze powiedziawszy nie znał.

Rozejrzał się po klasie. Potter i Granger siedzieli razem. W klasie było tyle wolnych miejsc, że spokojnie każdy mógł siedzieć osobno.

- Czy nie lepiej byłoby, gdyby każdy siedział w innej ławce? – Zadał retoryczne pytanie tym swoim złowrogim głosem. Wiedział, że i tak nikt mu się nie sprzeciwi. – Z pewnością umielibyście wtedy jeszcze więcej.

Pottera posadził w pierwszym rzędzie, Granger w ostatnim. Malfoy siedział w trzeciej ławce, podobnie jak Black. Sangre i White zajęli rząd czwarty, a dwa następne kolejni uczniowie.

- Skoro już wszyscy wiedzą, gdzie mają siedzieć to przejdźmy do lekcji. Widzę, że nawet pan Potter raczył zaliczyć ten szlachetny przedmiot – powiedział z drwiną. – Czyżbym był aż tak dobrym nauczycielem? – Sarkazm aż ociekał z jego słów.

W poprzednich latach Harry zapewne poczerwieniałby ze złości. Ale nie teraz. Teraz wolał nie denerwować Mistrza Eliksirów. Spojrzał na niego przeciągle. Układał w swojej głowie odpowiedź. Wiedział już, że nie powinien pyskować. Nie powinien też mówić tego, co mu ślina na język przyniesie. Nawet jeśli jest to najszczersza prawda.

Snape nie poganiał. Widział jak chłopak stara się nad sobą zapanować i o dziwo udaje mu się. Ciekaw był, co też chłopak z takim mozołem układał w swojej głowie. Już wkrótce miał się przekonać, że słowa Pottera mogą być jednocześnie słodkie niczym miód jak i kwaśne niby cytryna. W zależności od punktu widzenia.

- Skoro pan tak uważa.

Gdyby było to możliwe w klasie zapanowałaby jeszcze większa cisza. Hermiona wstrzymała oddech. Draco uśmiechnął się pod nosem. A Snape… Snape nawet się nie zdenerwował, choć dawniej kipiałby z wściekłości. Ale teraz bawiły go takie słowne utarczki. Zadał jedynie kolejne pytanie.

- Może powiedziałby pan całej klasie, jakie właściwości ma ludzka krew?

Harry popatrzył na mężczyznę jak na idiotę. Ludzkiej krwi zdecydowanie nie będą przerabiać. Nawet w przyszłym roku. Powoli zaczął sobie przypominać przeczytane w domu Mistrza Eliksirów księgi. Temu tematowi poświęcono nawet osobny temat. Ale jak mógłby powiedzieć to, co wie? Przecież ta wiedza jest nielegalna.

- Ale panie profesorze… - odezwała się z tyłu Hermiona - tego nie ma w programie nauczania.

- Pytał cię ktoś o zdanie, Granger? – Zgasił ją profesor. – Potter?

Harry westchnął. Co miał robić? Snape tak łatwo się od niego nie odczepi. Nabrał powietrza w płuca.

- Czarno - magiczne.

- Może zechciałby pan rozwinąć bardziej swoją wypowiedź?

- Używa się jej w eliksirach uznanych za zakazane. Zapewnia egzystencję wampirom.

- Dobrze – mruknął niechętnie nauczyciel. – Jak widzicie wasz kolega odpowiedział prawie bezbłędnie. Nie będę się jednak zagłębiał w jego błędy jeszcze bardziej. W tym roku jak słusznie wspomniała panna Granger nie będziemy mówić o ludzkiej krwi. Zajmiemy się natomiast eliksirami leczniczymi i antidotami. Kto poda mi jakieś ich nazwy?

Zgłosili się prawie wszyscy co mile zaskoczyło Snape’ a. Do odpowiedzi wybrał Puchonkę, Annę. Dziewczyna wymieniła kilka tych bardziej znanych. Na odpytywaniu minęła cała jedna lekcja.

W czasie kolejnych godzin zajęli się eliksirem na poparzenia. Nie był on zbyt skomplikowany i Harry, gdyby chciał, potrafiłby go wykonać. Nie chciał jednak. Miał przecież chodzić na „korki z eliksirów” więc dziwne byłoby gdyby od samego początku roku wykazywał w tym kierunku jakieś zdolności. Wiedzę teoretyczną mógł mieć. W końcu istnieją podręczniki, z których mógł się uczyć nawet u mugoli.

Jego eliksir miał barwę ciemnogranatową, choć powinna ona być błękitna. Gdy wychodzili z klasy Snape dość głośno wyraził życzenie, aby Harry został jeszcze w klasie. Gryfonka posłała mu współczujące spojrzenie, po czym zniknęła za drzwiami, obiecując, że będzie czekać na niego u wyjścia z lochów.

- Dlaczego twój eliksir nie jest taki jak powinien? – Odezwał się mężczyzna, gdy tylko ostatnia osoba wyszła z klasy. – Wcześniej robiłeś go bezbłędnie.

- Myli się pan – odpowiedział spokojnie.

- To znaczy.

- To John Donovan, nie Harry Potter robił eliksiry. Jeśli jeszcze pan nie zauważył to Potter nie będzie Mistrzem Eliksirów. Poza tym wydaje mi się, że John naprawdę lubi eliksiry. To chyba, dlatego sobie z nimi radziłem – przerwał na chwilę. – To pan udoskonalił tamten eliksir? – Zapytał szybko.

- Tak. A po co ci da ta wiadomość?

- Wydaje mi się, że jednym z efektów ubocznych jego działania jest stopniowe zmienianie się osobowości.

- Co masz na myśli?

- Jeśli zbyt długo będzie się przebywało pod inną postacią, to z czasem przejmie się jej nawyki, a później zacznie się do niej coraz bardziej upodabniać. Mogę iść już na lekcje?

- Tak – padła odpowiedź. – Korepetycje w piątki o siedemnastej – powiedział do oddalającego się chłopaka.

Hermiona czekał na Pottera tam gdzie się umówili. Na pytanie czego chciał Snape Harry odpowiedział coś niezrozumiałego. Dziewczyna zrozumiała, że nic z niego nie wyciągnie. Znała go na tyle dobrze iż wiedziała, że wypytywanie nie ma najmniejszego sensu. Harry był uparty jak osioł, więc raczej nic by z niego nie wyciągnęła.

Do kolejnej lekcji pozostało jeszcze pięć minut. Przyjaciele razem udali się w stronę sali O.P.C.M. Po drodze spotkali Rona, Seamusa i Deana. I w takim właśnie składzie znaleźli się pod klasą.


- Jak zapewne wiecie nazywam się Anastazja Romanowa – odezwała się kobieta zaraz po wejściu do klasy. – Macie może jakieś pytania, co do mojej osoby?

Kobieta ubrana była w czarną szatę, która dopasowana była do jej figury. Włosy związała w kucyk. Poruszała się z wdziękiem i lekkością. Jej uszy były lekko szpiczaste. Wyglądał na osobę młodą, ale jej oczy temu przeczyły. Wydawały się być świadkiem nie jednej strasznej rzeczy.

Rękę podniosła Hermiona.

- Pochodzi pani z TYCH Romanowów?

- Tak

- Jest pani elfem? – Zapytał Draco.
Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę. Oczywistym faktem było stwierdzenie, że kobieta jest elfem. Ta jednak delikatnie uśmiechnęła się pokazując ty samym dwa rządki idealnie białych i równych ząbków.

- Tak. Jestem elfem leśnym. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat to radzę zajrzeć do biblioteki – milczała przez chwilę. – Dość już o mnie – odezwała się po chwili. – Dzisiaj będziemy powtarzać to, czego nauczyliście się w poprzednich latach. Im szybciej skończymy, tym szybciej przejdziemy do nowego materiału.

Przez najbliższe sześćdziesiąt minut nie działo się nic ciekawego. Tylko powtórka z poprzednich lat. Jak można się domyślić najlepiej poszło osobom, które chodziły na spotkania GD, najciekawsze jest to, że również nowym szło całkiem nieźle.

- Dobrze – powiedziała nauczycielka. – Wiedzę, że radzicie sobie całkiem nieźle. W tym semestrze zajmiemy się tarczami, później przejdziemy do ataku. Kto mi powie ile jest rodzajów tarcz?

Rozglądała się po klasie. Zauważyła tylko trzy ręce u niesione do góry.
Black. Granger i Potter. Ciekawe zestawienie. Wskazała Hermionę, która jak zwykle wyuczyła się całej książki na pamięć.

- Trzy.

- Pięć punktów dla Gryffindoru. W takim razie niech pan Potter powie, jakie to rodzaje.

Harry milczał przez chwilę. Wiedział. Oczywiście, że wiedział. Jakże mógłby nie wiedzieć? Przecież całe wakacje spędził na nauce. W zeszłym roku, w czasie spotkań przejrzał masę książek.

- Tarcze dzielą się na punktowe, kopułowe i lustrzane.

- Dokładnie. Pięć punktów dla Gryffindoru. Czy ktoś chciałby coś dodać?

W górę podniosła rękę jedynie Carmen. Nauczycielka wskazała ją wyraźnie zaintrygowana.

- Istnieje jeszcze jeden rodzaj tarczy. Tarcza Starożytnych. Jej fenomen polega na tym, że aby ją rzucić nie potrzeba wypowiadać żadnych słów…

Harry domyślał się, o co chodzi. Jeśli rzeczywiście o to chodziło, to sam stał się jej ofiarą. Tymczasem dziewczyna kontynuowała. Chłopak był pewien, że to ona odwiedzała go w snach. Nigdy nie widział jej wyraźnie, ale ten głos rozpoznałby wszędzie.

- …bo magia starożytna opiera się głównie na miłości – zakończyła swój wywód.

Hermiona nie mogła wytrzymać. Ta dziewczyna ją irytowała. Nie, dlatego, że wiedziała więcej. Hermiona nie była zazdrosna o takie rzeczy. Owszem lubiła wiedzieć najwięcej, ale pozwalała również innym się wykazać. Najgorsze było to, że o tej tarczy niebyło mowy w żadnej z ksiąg, które do tej pory przeczytała. Naprawdę w żadnej, a panna Granger przeczytała ich naprawdę dużo.

- Dziesięć punktów dla Slytherinu. No cóż. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, iż ktoś będzie słyszał o tej tarczy. Panna Black ma rację. Jednak my nie będziemy mówili o Tarczy Starożytnych – zawiesiła na chwilę głos. – Na dzisiejszej lekcji omówimy dokładnie tarcze.

Do końca zajęć tłumaczyła im niuanse tarcz. Mówiła ciekawie popierając się przykładami ze swojego życia. Harry wyszedł z lekcji z całym zwojem pergaminu ciasno zapisanym notatkami.

Tarcze punktowe to tarcze, które chronią jedynie jedną osobę. Tarczę taką można rzucić na siebie jak i na inną osobę. Wykonując je, różdżkę należy skierować na tego, kogo chcemy ochronić. Są najtrudniejsze do wykorzystania w walce, ale bardzo przydatne.
Tarcze kopułowe to takie, które rzuca się kierując różdżkę w powietrze, ogarniając jakiś obszar. Nie należą do najprostszych.
Tarcze lustrzane to większość zaklęć odpychających. Zaklęcie przeciwnika trafia na niewidzialną barierę a następnie odbija się w jego stronę. Są bardzo łatwe do opanowania.

Nauczycielka nie zadała im żadnej pracy domowej, bo jak stwierdziła to dopiero początek roku szkolnego. Poza tym nie lubi sprawdzać prac pisemnych. Zdecydowanie bardziej woli zajęcia praktyczne. Wszyscy zgodzili się, że nowa nauczycielka jest zupełnym przeciwieństwem Dolores Umbridge, byłego Wielkiego Inkwizytora Hogwartu i nauczycielki O.P.C.M.

Tego dnia Harry miał jeszcze dwie lekcje. Najbardziej nie mógł się doczekać rozmowy z Hagridem. Ostatni raz widział go w lipcu. Wczoraj też nie mógł z nim pogadać. Nie było czasu, a nie chciał już pierwszego dnia zarobić szlaban za włóczenie się po nocy. A co gorsza wychodzenie na błonia.

Hagrid jak zwykle siedział przed swoją chatką, czekając aż zjawią się uczniowie. Gdy tylko zobaczył trójkę przyjaciół zawołał uszczęśliwiony.

- Jak dobrze was widzieć! Dawno, żeśmy nie rozmawiali!

- Tak, to prawda – odpowiedział Harry. – Jak tam u Graupa?

- W pożąsiu. Już prawie umie mówić po angielsku.

- To wspaniale – ucieszyła się Hermiona.

Niestety nie zdążyli porozmawiać, gdyż zaczęli schodzić się uczniowie.

- Mam nadzieję, że nie przyprowadzi dzisiaj Aragoga – mruknął milczący do tej pory Ron.

Chłopak cierpiał na arachnofobię i najmniejszy nawet pająk wywoływał u niego lęk. Nie wspominając już o pająku gigancie, jakim bez wątpienia był Aragog, który kilka lat temu próbował zjeść jego i Harry’ ego.

Hagrid zniknął w swoim domu. Po chwili wyszedł z wiadrem wody w ręce. Poprowadził ich na tyły chaty, gdzie mieściła się szopa. Została postawiona prawdopodobnie niedawno, gdyż nigdy wcześniej nikt jej nie zauważył.

W jednej z zagród stał dumnie wyprostowany skrzydlaty koń. Jego sierść mieniła się złotem i srebrem. Gdy postąpił kilka kroków spod jego masywnych kopyt posypały się iskry. Bystrymi oczami przyglądał się twarzom uczniów. Swój wzrok zatrzymał na Harrym, ale tylko na chwilę.

- To pegaz – odezwał się uradowany Hagrid. – Piękny. Prawda?

Odpowiedział mu pomruk, który miał wyrażać poparcie dla tego stwierdzenia.

- Pegazy są bardzo nieufne – kontynuował. – Potrafią dostrzec, jakie ktoś ma serce. Same wybierają sobie osobę, której pozwalają się dotykać. Dla każdego innego są bardzo groźne. Spójrzcie na jej kopyta. Trzeba wam też wiedzieć, że pegazy nienawidzą być spętane. Wierzgają wtedy okropnie. Dlatego ta tutaj jest tylko i wyłącznie z czystej uprzejmości.

Hagrid mówiłby zapewne dłużej, gdyby nie pewne wydarzenie.

Pegaz rozłożył swoje wielkie, białe skrzydła w i wzbił się do lotu. Przeleciał nad ogrodzeniem i zatoczył kilka kół nad głowami uczniów prezentując im swój majestat. Zaczął ostro pikować w dół. Przerażona młodzież rozpierzchła się na wszystkie strony unikając tym samym stratowania. Skrzydlaty koń zgrabnie wylądował na trawie. Rozejrzał się swoimi lazurowymi oczami. Ruszył w stronę Harry’ ego, który stał w pewnym oddaleniu od innych.

Chłopak stał jak w transie. Bał się. Oczywiście, że się bał, ale nie mógł się ruszyć. Zresztą i tak nie miałby, dokąd uciec. Słyszał, że ktoś go woła. Nie rozumiał jednak słów. Nic nie słyszał. Widział tylko te hipnotyzujące oczy zwierzęcia.

Pegaz powoli zbliżył się do niego. Zatrzymał się kilka kroków przed bladym chłopakiem. Spojrzał mu głęboko w oczy.

Wszyscy w milczeniu przyglądali się jak pegaz zgina przednie nogi. Jak pochyla nisko łeb. Jak Harry wyciąga drżącą rękę i dotyka miękkiej sierści. Jak zanurza palce w srebrnobiałej grzywie.

- Niesamowite – szepnął do siebie Hagrid. – Niesamowite.

Harry ocknął się gwałtownie. Ręką nadal trzymał na pegazie. Wiedział
już, że zyskał kolejnego przyjaciela. Gotowego bronić go aż do śmierci. Popatrzył po twarzach uczniów. Wszyscy mieli oszołomione wyrazy twarzy. Niedowierzanie mieszało się na nich z lękiem. Spojrzał na Hagrida, który wydawał się być zamyślony.

- Coś się stało, Hagridzie?

- Twoja matka też miała rękę do zwierząt.

Kolejna część lekcji minęła w miarę spokojnie. Nie licząc ukradkowych spojrzeń rzucanych w kierunku Harry’ ego.


Zasypiając Potter myślał. Zastanawiał się, dlaczego ten pegaz właśnie jego wybrał. Przecież miał na sumieniu kilka grzeszków. A jego serce z całą pewnością nie było czyste jak łza. Przypomniał sobie słowa wypowiedziane przez Hagrida: „Twoja matka też miała rękę do zwierząt.” Co to miało znaczyć? Nie wiedział.

Oczyścił umysł i zasnął.

________________________
*Biały – symbol nieskażonej niewinności, czystości, doskonałości, dobra.
**Czerwień – agresywność, żywotność i energia. Kojarzy się z ogniem i miłością, oraz z walką na śmierć i życie.
***Czerń – kolor diabła. W chrześcijaństwie – skruchy i pokuty. Jako barwa żałoby jest też barwą przyszłego zmartwychwstania.
****Zieleń – symbolizuje zarówno przyrodę, życie płodność, nadzieję, jak bierność, zazdrość, truciznę, niedojrzałość. W symbolice chrześcijańskiej widzi się ten kolor jako barwę neutralną, pośredniczącą, uspokajającą, znajdującą się w równej odległości od błękitu nieba i czerwieni piekła.
*****Brąz – kolor ziemi. W symbolice chrześcijańskiej: kolor gleby, jesieni, smutku, pokory, ubóstwa. Bywa też kojarzony z dymem pożaru i diabłem.
******Krzyż – Łączy różne pary przeciwieństw w jedną całość. Łączy się z symboliką liczby cztery (wszechświat materialny; ziemia) i liczby pięć (porządek, doskonałość). Krzyż wpisany w koło jest symbolem nieba i ziemi.
*******trąbka – w starożytności trąba ostrzegała przed zbliżającym się wrogiem i przywracała wolność niewolnikom


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Carmen Black   Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]   16.04.2005 22:45
KaFeCkO  
QUOTE   17.04.2005 19:03
Carmen Black   ROZDZIAŁ 2 „CZUŁE” POWITANIE ...   17.04.2005 21:32
Weasley   a bedzie rozdział 3?!   18.04.2005 16:46
Magya   Mam mieszane uczucia i z krytyką wstrzymam się do ...   18.04.2005 19:12
Carmen Black   ROZDZIAŁ 3 WYJAŚNIENIA Harry zamr...   18.04.2005 22:05
Carmen Black   CZwarty jest dłuższy... ROZDZIAŁ 4 Ważne rozmowy...   21.04.2005 18:31
Mariah Hiwatarii   Bardzo fajne opowiadanie !!! Podziwiam...   03.05.2005 11:57
Moonchild   hmmm.. no to zacznijmy od początku 1 rozdział to...   03.05.2005 12:35
Carmen Black   Do Moonchild!! 1) Piszę w "wordzie...   03.05.2005 14:30
Moonchild   Dobra Snake zamiast Snape to jeszcze moge zrozumie...   03.05.2005 14:39
Carmen Black   A więc tak: to jest kolejny rozdział. Ma niecałe 1...   04.05.2005 00:27
Moonchild   Całkiem fajne :) Pojawiło się troche więcej opisów...   08.05.2005 11:29
Forhir   Swietne! Czekam z niecierpliwoscia na kolejne ...   08.05.2005 12:03
Ewelka   Przecyztałam dopiero trzy pierwsze odcinki ale...   08.05.2005 19:08
raven11   Super! :D czekam na następne jest świetne mam ...   19.05.2005 19:21
Martuś_gryffindor   fajnie fajnie,ale dla mnie to troszke za duzo opis...   28.05.2005 13:14
Carmen Black   Rozdział 6 już jest. Jeśli jego konwencja wam się ...   29.05.2005 18:03
Moonchild   No wreszcie dałaś kolejną część. I to całkiem ciek...   29.05.2005 19:52
Carmen Black   No cóż. Może trochę wyjaśnię. W liście owszem nie ...   02.06.2005 21:05
Carmen Black   ROZDZIAŁ 7 NOWI Zgiełk. Hałas. Śmiech. Krzyki. J...   02.06.2005 21:09
Moonchild   Początek średnio mi się podobał, ale dalej się roz...   02.06.2005 21:46
Carmen Black   No cóż. Błędy są. Rozdział nie jest zbyt ciekawy, ...   20.06.2005 16:06
Moonchild   Dawno tu nie zaglądałam. Nawet nie zauważyłam, że ...   10.07.2005 22:46
Carmen Black   Jeśli są błędy - przepraszam. Nie jest to jednak m...   14.07.2005 22:49
Avadakedaver   Grtuluję Ci! napisałaś już prawie całą książkę...   04.02.2006 21:14
Natalia   Podoba Mi Się Nie Znalazłam Żadnych Błędów Może D...   15.07.2005 13:32
Vanillivi d'Azurro   Czytałam już wcześniej ten ff na blogu. Szczerze m...   13.09.2005 21:48
Carmen Black   Ja, ja przepraszam. Wiem, że niektórym to się nie ...   14.09.2005 17:04
Carmen Black   Sory, to jest ciąg dalszy poprzedniego rozdziału. ...   14.09.2005 17:24
Tomak   Przeczytałem opowiadanko i stwierdzam ze jest napr...   14.09.2005 18:47
Carmen Black   Na żywca, na żywca. Jestem mistrzem improwizacj...   14.09.2005 19:36
Mroczny Wiatr   :blush: Cóż szkoda, że dopiero jutro. Szkoda, że ...   14.09.2005 23:14
Carmen Black   Rok temu, że się tak wyrażę nie miałam jeszcze ...   15.09.2005 15:04
Carmen Black   Obiecany rozdział jedenasty właśnie wylądował. Zap...   15.09.2005 15:11
Tomak   Bombastick fajny parcik opowiadanko wciaga. Piszes...   15.09.2005 15:30
Carmen Black   Kolejne części podzielone na party najpierw ląd...   15.09.2005 15:43
Carmen Black   Jak zwykle coś mi ucina końcówkę. No, nic. Wklejam...   15.09.2005 15:30
Tomak   Dobra kapie. o sowe było by trudno a kominka w dom...   15.09.2005 16:06
Moonchild   Podoba mi się, ale miejscami troche nudnawe sie ro...   15.09.2005 16:38
Mroczny Wiatr   :blush: Doczytałem reszte u Ciebie na blogu bo co...   16.09.2005 14:14
Tomak   A mozesz podac adres bloga bo tez bym sobie chciał...   16.09.2005 14:33
Mroczny Wiatr   Carmen podała wczoraj o 15,43 http//hpibractwosmo...   16.09.2005 16:20
Tomak   Dzieki. Jezeli juz wczesniej adres był podawany to...   16.09.2005 17:33
Carmen Black   Do stu tysięcy wściekłych Hipogryfów! Na Chime...   16.09.2005 18:02
Tomak   Impervius! Mam małe pytanko. Co to za zakleci...   16.09.2005 19:56
Czarny Łowca_   Zeklęcia Impervius użyła Hermiona w tomie IV i dru...   17.09.2005 14:43
Tomak   Aha juz pamietam dzieki teraz juz sobie przypomnia...   17.09.2005 15:00
Czarny Łowca_   Faktycznie pomyłka, ale pisałem to z pamięci, a ta...   17.09.2005 17:50
moniczka   Narazie przeczytalam tylko trzy rozdzialy, bo nie ...   17.09.2005 18:23
Carmen Black   Dawno tego nie aktualizowałam. Mam sporo zaległośc...   02.02.2006 17:49
Carmen Black   Kontynuacja dwunastki Kolejne kilka tygodni były ...   02.02.2006 17:51
Carmen Black   ROZDZIAŁ 13 Biała Śmierć Lord Voldemort by...   02.02.2006 17:54
Katon   Kurde, ludzie, macie rozmach.   02.02.2006 17:56
Carmen Black   ROZDZIAŁ 14 Serum prawdę Ci powie ...   02.02.2006 17:58
Carmen Black   ROZDZIAŁ 15 Poza czasem i przestrzenią Harry ...   02.02.2006 18:01
Carmen Black   ROZDZIAŁ 16 Wyprawa - Wyglądasz jak kretyn ...   02.02.2006 18:06
Carmen Black   Rozdział 17 Drużyna Marzeń Anastazja Romanowa s...   02.02.2006 18:08
Carmen Black   Rozdział 18 Kryształowy Sen Przez cały tydzień ...   02.02.2006 18:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 19 Ciężkie życie artysty Anastazja wst...   02.02.2006 18:11
Tomak   Czytałem na blogu rozdzialiki są super nie moge si...   02.02.2006 20:26
Ajihad   Czy tu będą następne rozdziały? :(   12.02.2006 15:30
Carmen Black   Rozdziały będą, a jakże! Rozdział 20 Zagini...   12.02.2006 17:16
Carmen Black   ROZDZIAŁ 21 Odkryte tajemnice Hogwardzkie śniad...   12.02.2006 17:24
Ajihad   Juhuuu! :P Wreszcie! Te części wymiatają...   12.02.2006 23:17
Carmen Black   ROZDZIAŁ 22 Prawda w oczy kole Ginny siedziała pr...   15.02.2006 19:22
Czarny Łowca_   Świetnie że jest już nastepna część. Szczególnie p...   16.02.2006 11:08
em   Nie mam czasu czytać całości, wybacz ^^", ale...   16.02.2006 11:14
Ajihad   Prócz tego, że jak powiedział emoticonka: " H...   16.02.2006 17:37
Carmen Black   Mam nadzieję, że będzie się miło czytało... ROZDZ...   20.02.2006 00:04
Carmen Black   ROZDZIAŁ 24 [u]Urodziny[/b] Powoli docierały do n...   22.02.2006 16:47
Avadakedaver   niessamowite. TY jesteś niessamowita, Carmen. Powi...   26.02.2006 23:13
Carmen Black   Z Rowling nie zamierzam niczego obgadywać. Każda z...   28.02.2006 21:13
Avadakedaver   noooo... niby tak, ale kobieto, takiego talentu ni...   02.03.2006 22:38
Moongirl   jak zaczełam czytać to opowiadanie to hm bylo wida...   07.03.2006 17:14
zgred   Pozdrowionka opowiadanie ciekawe. Im wiecej czytas...   11.03.2006 12:24
mateusz14   Niezłe opowiadanie nie moge się doczekać następneg...   11.03.2006 13:25
Carmen Black   ROZDZIAŁ 26 [u]Przekleństwo Nienawidził żyć w nie...   14.03.2006 00:18
Ajihad   Skończyć w takim momencie! Tóż to zbrodnia...   14.03.2006 09:47
Moongirl   jaka cudna niespodziewajka :) rozdzial swietny :) ...   15.03.2006 16:47
pelbinek   Kiedy wyjdzie następny rozdział ?? Bo już nie mogę...   23.03.2006 16:18
Michal   No to jest za......e:) Pomyśl czy tego nie wydać,...   23.03.2006 23:21
Carmen Black   ROZDZIAŁ 27 [u]Powtórka z rozrywki[/u] Dudley si...   24.03.2006 18:08
pelbinek   Następny super odcinek :D Tylko znowu przerwany w ...   24.03.2006 20:05
Dragona   Troche podobne do Szczesliwych dni (skalpel Avereg...   25.03.2006 20:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 28 [u]Cena wolności[/u] Hermiona była p...   07.04.2006 22:19
Ajihad   Wreszcie nowy part! Określę go jednym zdaniem ...   08.04.2006 11:39
Dragona   No i oto chodzi ten rozdzial wyszedl ci swietnie :...   09.04.2006 15:38
Michal   Kiedy bedzie dalszy ciąg... juz od 18dni nic niema...   25.04.2006 16:40
Carmen Black   Rozdział 29 Powroty bolą najbardziej Mary siedzi...   26.04.2006 17:18
Michal   Fajne:D:D Harry śmierciożercą:] Tylko nierozumiem...   26.04.2006 18:32
Carmen Black   Gwałt był iluzją. Mroczny Znak był jedynie chronio...   26.04.2006 18:55
Michal   Aaa dobra teraz czaje:] Dzięki:D:D Jak skonczysz ...   26.04.2006 20:17
Carmen Black   [b]Rozdział 30 Nie zrywaj… Harry pakował ku...   01.05.2006 19:25
nosferatu   nie tylko nie :cry: to...to mój ulubiony ff napisz...   03.05.2006 16:16
Ajihad   Nie! Tylko nie to! Ten napis"koniec...   03.05.2006 21:58
Moongirl   a bedzie jakis dalszy ciąg? w nowym ff?   12.05.2006 16:17
Hawtagai   Jestem pod wrażeniem tego ff :) mam nadzieje,że t...   12.05.2006 16:46
Carmen Black   Nie, nie koniec   12.05.2006 20:08
Kedos   To nie moze byc koniec bo gdzie cala bitwa ;P Nooo...   12.05.2006 23:23
2 Strony  1 2 >


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 30.05.2024 16:00