Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Nie Każ Mi Wracać Do Domu Na Gwiazdkę [zakończone], Święta z drugiej strony

sonka
post 11.12.2004 17:07
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 20
Dołączył: 06.12.2004




Opowiadanie to oparte jest na wydarzeniach autentycznych z elementami fikcji literackiej. Powstało we wrześniu pod wpływem impulsu. Autorka radzi osobom wrażliwym przed czytaniem wyposażyć się w paczkę chusteczek.
pp.s. 1 Opowiadanie w trzech bądź czterech częściach
p.s.2 OPOWIADANIE W ŻADNYM WYPADKU NIE JEST ROMANSEM.
sonka


Nie każ mi wracać do domu na Gwiazdkę*


Dla Seweryna w dniu osiemnastych urodzin.
Dla Ani, Malwiny i Marioli - oby każdy miał takie przyjaciółki jakimi Wy jesteście dla mnie.
Sonka



It’s hard to wake up
When the shades have been pulled shut
This house is haunted
It’s so pathetic
It makes no sense at all.
I’m ripe with things to say
The words rot and fall away.
What stupid poem could fix this home
I’d read it every day


[ Blink 182; Stay together for a kids; album: Take Off Your Pants And Jacket(2001)]


Are you afraid of being alone
Cause I am, I'm lost without you

[Blink 182; I`m lost without you ; album : Blink – 182]



Hogwardzki ekspres kursujący na trasie Hogsmade – Londyn i z powrotem mknął po torach w stronę stolicy Wielkiej Brytanii. Mijał zaśnieżone góry, lasy wyglądające jak lody waniliowe czy oślepiające opalową bielą pola. Przemykał przez miasteczka i wsie przygotowujące się do świąt, nie zauważony przez żadnego ich mieszkańców. Zupełnie, jakby nie istniał. Tak było od zawsze i nikt tego nie zmienił.
Przez ostatnie siedem lat panna Hermiona Jane Granger przemierzyła tą trasę kilkanaście razy, ale zawsze jadąc tym pociągiem czuła się jak pierwszego dnia, gdy miała dopiero jechać do Hogwartu. Pamiętała tamten dzień jakby to było wczoraj: rodzice dumni, że mają w domu czarownicę; ona szczęśliwa, że oderwie się od tej zwykłej, szarej rzeczywistości i pozna coś nowego. Tak było w 1991 roku.
Teraz wszystko się zmieniło.
Duma i szczęście ulotniły się rok temu, a zamiast nich pojawiła się nienawiść, złość i smutek. Cała magia powrotów do domu skończyła się wraz z rozwojem nałogu ojca. Teraz wakacje w domu wiązały się z niebezpieczeństwem a powrót do domu z ogromnym stresem co zastanie.
Prawda, mogłaby zostać w zamku na Gwiazdkę, lecz wiedziała, że jej nie wolno. Taki był nakaz ojca : Jedź do szkoły, ale na Święta wracaj do domu. Panna Granger wolała tego nakazu nie łamać, toteż teraz siedziała w pustym przedziale i z obojętną miną obserwowała mijany krajobraz. Nie chciała siedzieć z resztą prefektów, a żadnego z jej przyjaciół nie było w pociągu. Wszyscy zostali w zamku.
Może to i lepiej myślała sięgając po książkę, którą zaczęła czytać na początku podróży lecz pod wpływem wspomnień odłożyła na bok.
- Boże – jęknęła wertując księgę.
Gdyby miała zmienić przeszłość nie zawahałaby się. Nie raz myślała by zostawić sobie zmieniacz czasu, jednak potem dochodziła do wniosku, że to doprowadziło by ją szybciej do wariatkowa niż naprawiłoby jej życie.
Ale gdyby ...
Gdybanie nic nie da odezwał się w jej głowie cichutki głosik, który przypominał troszeczkę głos Albusa Dumbledore`a.
A właśnie, że da! zaperzyła się.
Głupia skwitował dumble – podobny głosik i zamilkł.
- Głupia – powtórzyła cicho panna Granger i wbiła wzrok w tekst o Churchillu i Albusie Dumbledorze. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że po jej policzkach płynął łzy.
Głupia.
Przymknęła oczy, odłożyła księgę na bok i zwinęła się w kłębek.
Dlaczego ja? przyszło jej na myśl zanim zmorzył ją sen.

Była w Wielkiej Sali na świątecznym obiedzie. Wszyscy się uśmiechali i rozmawiali ze sobą wesoło... No może pomijając Mistrza Eliksirów, który z kwaśną miną przyglądał się swemu pucharowi z sokiem dyniowym. Zupełnie jakby nie chciał tutaj być.
„Czy on się nie potrafi cieszyć?” przyszło jej na myśl, gdy obserwowała jak nauczyciel przystawia puchar do ust.
- Herm, może spróbujesz paróweczki? – zachęcił ją Dumbledore.
Uśmiechnęła się przepraszająco i nie wzięła podawanej potrawy.
- Spróbuj – jego głos stał się zachrypnięty a oczy ciskały błyskawice.
- Eee... nie, dziękuję. Nie jestem głodna. Naprawdę... – odpowiedziała grzecznie.
Dyrektor spojrzał na nią jak na coś ohydnego po czym rozległ się trzask i w miejscu, gdzie przed chwila siedział pojawił się jej ojciec. Nikt prócz Hermiony nie zwrócił na to uwagi. Mężczyzna podniósł się i podszedł do niej.
- Spróbuj, powiedziałem! – uderzył ją w twarz.
- Dziękuję, nie chcę – odpowiedziała cicho zamykając powieki i czekając na kolejne uderzenie. Zamiast tego ojciec zaczął nią potrząsać.
- Ała - wrzasnęła, gdy jego palce wbiły się w jej ramię. Nadal nikt nie zwracał na to uwagi.
- Granger, obudź się, do jasnej cholery – usłyszała z oddali jakiś głos, który wydał jej się znajomy. Potrząsanie nie ustawało...


Sen zaczął umykać lecz ktoś nadal nią potrząsał. W pewnym momencie Hermiona zdała sobie sprawę, że ktoś naprawdę nią potrząsa i stara się ją obudzić, ale najwyraźniej jego próby kończą się fiaskiem. Serce podeszło jej do gardła na myśl o tym, że to może ojciec, który wdarł się jakoś do hogwardzkiego ekspresu. Odruchowo zasłoniła twarz rękoma.
- Przepraszam... Przepraszam... Przestań... Proszę cię... Ja nie chciałam... Przepraszam...- powtarzała raz po raz.
Potrząsanie ustało.
- No w końcu! – warknął ten ktoś i Hermiona wcale nie musiała otwierać oczu, by wiedzieć, kto tak „przyjemnie” dobudził ją z koszmaru.
- Odwal się Malfoy – syknęła odsuwając ręce od twarzy. Blondyn siedział naprzeciwko niej i przyglądał się jej z rozbawieniem i lekkim zdziwieniem.
- Mogłabyś chociaż podziękować – stwierdził urażony.
- Dziękuję, pasi? – burknęła.
- A tak pełnym zdaniem to nie można? – zaczął się z nią droczyć.
- Słuchaj ty blond kretynie: albo przyjmujesz takie podziękowanie albo idź się wypchaj smoczym łajnem – wrzasnęła. Była na siebie zła, że świadkiem jej słabości był nie kto inny tylko Dracon Malfoy – jej wróg publiczny numer jeden.
- Granger, słoneczko, spokojnie – uśmiechnął się do niej zimno, ale widząc jej minę zdecydował się odstawić żarty na bok.
- Może być – zgodził się.
- I oto mi chodziło – mruknęła Hermiona siadając na ławce.
Malfoy przyglądał jej się przez chwilę. Hermiona odwróciła wzrok. Nie lubiła, gdy ktoś przyglądał jej się w taki sposób. A już na pewno nie lubiła jak robił to Malfoy.
- Na drugim razem nie drzyj się na cały pociąg jak masz koszmar, okej? – odezwał się po chwili milczenia. Dziewczyna spojrzała na niego gwałtownie.
- Wrzeszczałam? – spytała przerażona wpatrując się w znienawidzonego Ślizgona szeroko otwartymi oczami.
- A wrzeszczałaś – odpowiedział niezwykle zadowolony z siebie.
Kretyn odezwał się „Albus” w jej głowie.
- Na cały wagon – dodał z rozanieloną miną. Hermiona poczuła jak krew odpływa jej z twarzy.
- Matko... – szepnęła ukrywając twarz w dłoniach. Prawdopodobnie ktoś usłyszał coś czego słyszeć absolutnie nie powinien.
Ja się chyba powieszę pomyślała z rozpaczą.
Chwilę później w przedziale rozbrzmiał męski, ciepły śmiech. Hermiona odsunęła jedną rękę od twarzy i łypnęła na Malfoya ze złością.
- I co cię tak bawi, idioto? - warknęła.
- Ale ty jesteś łatwowierna – zarechotał.
Hermiona odsunęła druga dłoń od twarzy i wstała.
-Ha !Ha! Ha ! Ale się uśmiałam. Zmiataj stąd, tchórzofretko – wskazała palcem na drzwi. Miała dość jego towarzystwa. Ślizgon spoważniał w mgnieniu oka.
- Tylko nie tchórzofretko, Granger bo pożałujesz – powiedział cicho.
- Już się ciebie boję – Hermiona zaczęła udawać, że się trzęsie ze strachu, a w duchu ryczała ze śmiechu. Nagle Dracon wstał i złapał ją za nadgarstek. Nim otworzył usta dziewczyna skuliła się w sobie. Wszystko mogła znieść, ale nie to, gdy ktoś podnosił na nią rękę. Albo miał taki zamiar.
- Nie bij... – poprosiła cicho wbijając w niego przepraszające spojrzenie.
Brwi blondyna podjechały wysoko do góry.
- A kto powiedział, że chce cię uderzyć, Granger? – spytał zdziwiony – Dziewczyn nie biję – dodał.
Hermiona wyszarpnęła rękę z uścisku.
- Dobrze wiedzieć. Przypomnę ci to jak mnie uderzysz raz jeszcze w twarz po eliksirach – syknęła.
Draco spochmurniał. Obydwoje bardzo dobrze pamiętali co wydarzyło się na eliksirach dwa tygodnie temu i jak Ślizgon zareagował po lekcji na tamto wydarzenie.
- Sorry – powiedział – Poniosło mnie wtedy...
- Też mi wytłumaczenie – prychnęła siadając – Z resztą nieważne – machnęła ręką i sięgnęła po księgę. Nagle pomyślała o domu i zaczęła płakać. Tak bardzo nie chciała tam wracać, że to pragnienie sprawiało jej niemal fizyczny ból.
Usłyszą kroki i skrzypnięcie sprężyn.
Cholera zaklęła w duchu. Przez chwilę zapomniała, że Dracon Malfoy nadal jest w przedziale. Otarła szybko łzy.
- Ale miałeś szczęście. Zobaczyłeś łzy Hermiony Granger... – powiedziała z goryczą podnosząc załzawiony wzrok. – No leć! Pochwal się tym twoim przyjaciołom – jej głos był cichy i pełen odrazy.
Blondyn nic nie odpowiedział tylko wyjął z kieszeni czarnych dżinsów chusteczkę, a następnie podał ja Gryfonce. Ta wpatrywała się przez chwilę w śnieżnobiały materiał obszyty srebrną koronką z wyhaftowanymi w jednym z rogów inicjałami DM, po czym spojrzała pytająco na jego właściciela.
- Bierz – ponaglił ją podsuwając jej chusteczkę pod nos.
- Dzięki – niepewnie wzięła od niego oferowana chusteczkę i cichutko się w nią wysmarkała – Przepraszam... – dodała po wszystkim – Wypiorę ci ją i oddam po feriach – uśmiechnęła się nieśmiało.
- Jak chcesz - stwierdził obojętnie i wstał, a następnie ruszył do drzwi.
- Nie rycz więcej – powiedział sięgając w stronę klamki.
- Malfoy, zaczekaj – zawołała za nim.
Chłopak odwrócił się w progu i spojrzał na nią pytająco.
Orzechowooka przygryzła wargę.
Nie chciała zostać sama w przedziale... Właściwie to bała się zostać sama, gdyż wówczas mogłaby ponownie zasnąć lub ponownie rozkładać na czynniki pierwsze zbliżające się Święta... Bądź też po prostu płakać aż do utraty sił, a te były jej w nadchodzącym czasie bardzo potrzebne.
Z ogromnym trudem przyznała się przed sama sobą, że obecność Malfoya jest jej teraz bardzo potrzebna. Nawet gdyby miał ja wyzywać przez całą drogę.
Przynajmniej zapomnę o troskach pomyślała.
- No? – warknął zakładając rękę na rękę i tupiąc wypastowanym na błysk butem w podłogę pociągu.
- Czy... czy mógłbyś ze mną zostać? – spytała cicho. Ślizgon wyglądał na zaskoczonego.
- Na Merlina! Granger, ty mnie prosisz – powiedział z radością – Nie – dodał zimno.
Hermiona wbiła w niego smutne spojrzenie. Oczywiście mogła się tego spodziewać.
- Wybacz, ale mam lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie z tobą w tym przedziale – rozejrzał się ze skwaszona miną po ławce, przybrudzonym oknie i stoliku przewierconym do ścianki obok panny Granger.
- Okej... nic się nie stało – powiedziała spokojnie choć wewnątrz aż się w niej gotowało.
Popisowa z ciebie idiotka, Granger stwierdził „Albus”.
Jakbym sama nie wiedziała odrzekła głosikowi.
Och! Nie wątpię „Albus” zaczął chichotać.
No właśnie... Po co ona w ogóle go prosiła. Przecież to Malfoy, a oni nie przebywają ze szlamami.
Ale dał mi chusteczkę pomyślała spoglądając na śnieżnobiałą chusteczkę, którą gniotła w dłoniach.
Kretynka skwitował „Albus”.
Chwilę później została sama w przedziale. Westchnęła i sięgnęła po księgę, którą położyła przed snem obok siebie. Nie zdążyła nawet jej otworzyć, gdy drzwi przedziału rozsunęły się i stanął w nich pan Malfoy.
- Pod jednym warunkiem – powiedział na powitanie – Napiszesz mi wypracowanie z transmutacji – wyjaśnił.
- Naprawdę? Zostaniesz? – rozpromieniła się. Mimo, że był to Malfoy to jednak nie zostanie sama.
- No, no, no... Nie wiedziałem, że będziesz się tak cieszyć na mój widok – uśmiechnął się z wyższością, zamknął drzwi i usiadł naprzeciwko niej.
Hermiona zarumieniła się.
- Cały ty, Malfoy – zrehabilitowała się szybko i dla lepszego efektu posłała mu paskudny uśmiech. Blondyn prychnął.
- W życiu nie ma nic za darmo, Granger – stwierdził filozoficznie z pełnym wyższości uśmiechem.
- Szczególnie w moim – mruknęła cicho Prefekt Naczelna Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, po czym dodała głośniej – Ma się rozumieć, Malfoy.
Przez chwilę milczeli.
Orzechowo oka zastanawiała się co skłoniło chłopaka do powrotu. Co prawda, zażądał referatu, ale wydawało jej się, że to nie wszystko.
A czy to ważne? Jest tutaj więc po co jeszcze się nad tym rozwodzisz? odezwał się znudzony „Albus”.
No właśnie spytała w duchu Po co?
- To co wkuwasz? – z rozmyślań wyrwał ją głos dziedzica fortuny Malfoyów. Spojrzała na niego zdziwiona. Wskazał ruchem głowy na księgę w jej rękach. Pokazała mu okładkę
- Historia II wojny światowej i wkład w nią angielskich czarodziejów – odczytał złoty napis odcinający się na czarnym tle – Pasjonujące – stwierdził tonem, którego nie powstydziłby się profesor Snape.

Reszta drogi minęła im na rozmowie... to znaczy na przekomarzaniu się. W gruncie rzeczy to nawet dobrze: Hermiona zapomniała na chwilę o swoich problemach i prowadziła „konwersację” z synem Lucjusza Malfoya. Zanim pociąg dojechał do King`s Cross, Dracon zdjął jej kufer i postawił na ziemi. Mile ją tym zaskoczył mimo tego, że nie zapomniał tego złośliwie skomentować. Podziękowała mu grzecznie zarówno za spędzony czas jak i za pomoc z bagażem. Porozmawiali ze sobą jeszcze chwilę, a potem każde z nich poszło w swoja stronę.

* Wersja orginalna tytułu „Don't tell me to go back home for Xmas “Sam tytuł powstał przy korekcie Lamii -- > dzięki Lamuś^^

- - - -
Długo się zastanawiałam czy wkleić tutaj "Gwiazdkę", jak skracam tytuł.Kit powiedziała, żebym wkleiła a więc to robię. Nie wiem tylko jak zareagujecie... Zobaczymy
pozdrawiam
sonka

Ten post był edytowany przez sonka: 13.12.2004 20:25


--------------------
Cause' everybody wants to hide their secrets away
Nobody wants to stand up to the pain
But I will stand up to the pain
Wake up and fight again
If you could dance with me through this rain
And we will fight, we?ll fight again, fight again

[Good Charlotte; Secrets ]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Reika
post 02.08.2005 18:46
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 31.07.2005




Mam mieszane uczucia co do tego opowiadania. Cieszę się, że to nie jest kolejny wielki romans i że akcja jest bardziej rozwinięta niż w niektórych ff na tym forum. Zastanawiam się jak masz zamiar rozwinąć wątki tego opowiadania, więc czekam na kolejną część.


--------------------
I wish I was a messenger and all the news was good
I wish I was the full moon shining off your Camaro's hood
I wish I was an alien at home behind the sun
I wish I was the souvenir you kept your house key on
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
sonka   Nie Każ Mi Wracać Do Domu Na Gwiazdkę [zakończone]   11.12.2004 17:07
Nimfka   A więc tak... Mam mieszane uczucia po przeczyt...   11.12.2004 18:55
Galia   Powiem szczerze, ze tak jak Nimfka nie wiem do...   11.12.2004 20:14
kkate  

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 15.05.2025 16:53