Legenda (nk), dedykowane
alergikom
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Legenda (nk), dedykowane
alergikom
Katon |
![]()
Post
#1
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Kiedyś, jeszcze jako Regis, obiecałem
Villemo że popełnie jakieś dłuższe opowiadanie a do tego(o
zgrozo!!!!) z fabułą. Oto i spelniam mą obietniece, pomimo
iz jakies bardzo dlugie toto nie bedzie.
Zdarzyło się to bardzo dawno temu........ tak dawno, że najstarsze dęby, ani nawet dęby które kiedyś upuściły żołędzie z których te najstarsze dęby wyrosły nie pamiętają tych czasów i tak daleko że choćbyś założył żelazne chodaki, wziął w dłon zelazny kostur i ruszył, to chodaki starłyby się na proch, a kostur skruszał nim dotarłbyś chociaż do połowy drogi. Gdybyś jednak okazał się wędrowcem tak dzielnym, iż podążałbyś dalej raniąc bose stopy o szczyty ogromnych gór i przedzierając się przez nietknięte ludzką stopą mateczniki walcząc z głodem, wycieńczeniem i największym wrogiem podróżnika, zwątpieniem, to po 7 latach, 7 miesiącach i 7 dniach dotarłbyś do krainy tak czarownej, że zapragnołbyś zostać w niej do końca swych dni. Zachwycony zielenią łąk i pagórków, czystością strumieni i błękitem nieba podążałbyś dalej w głąb owego przecudnego kraju, aż ujrzałbyś ruiny ogromnego, promieniującego majestatem zamku. Oszołomiony jego wspaniałością zapragnąłbyś wejść na dziedziniec, tak ogromny jakoby rynek miasta, a tam oczom Twoim wędrowcze daneby było ujrzeć widok najcudowniejszy jaki tylko oko ludzkie na tym świeice ujrzeć może. Zobaczyłbyś krzak bzu. Zieleń jego liści uświadomiłaby Ci, żeś nigdy dotąd nie widział prawdziwej zieleni, a jego kwiaty nie pozwoliłyby oderwać od nich wzroku, tak bowiem są piękne i nienaruszone. Także Twe inne zmysły, wędrowcze poddałyby się słodkiemu oszołomieniu pozwalając Ci zatopić się w słodyczy i delikatności zapachu, oraz ukoić swą duszę w cichym brzęczeniu pszczół i trzmieli.......Krzew ten rośnie w tym miejscu od wieków, a z ruchu jego gałęzi wciąż można wyczytać historię dzielnego rycerza Zyrteca, który ocalił od śmierci króla. A było to tak.......... Ciąg dalszy jutro, narazie dałem wam tylko wątpliwej jakości przedsmak. Nie umiem pisać takich długich fragmientów bez przerw. |
![]() ![]() ![]() |
Katon |
![]()
Post
#2
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Po owych słowach cisza zapadła w komnacie
jeszcze większa niż poprzednio, jeno psotne echo słowa królewny powtarzało
coraz ciszej i ciszej aż całkiem zmilkły. Przycichł też płacz Claritiny,
która teraz wzrokiem zdziwonym wielce ale i pełnym dziękczynienia szczerego
na Admirandę spoglądała. Królewna powietrza głeboko zaczerpnęła i o framugę
dębowych drzwi wsparła swe utrudzone ciało, po czym tonem już spokojnym,
choćli nadal pełnym władczej stanowczości, któren nie pozostawiał
wątpliwości co do jej królewskiego pochodzenia i wychowania, rzekła:
- Wynoście się. Wszyscy. -Ależ wasza dostojność- schylił się w ukłonie Gripex - Wynoście się natychmiast- powtórzyła a głos jej chociaż cichy, zimny był jako sopel najczystszego lodu, twardy jako stal w gnomich hutach hartowana i ostry niczym klinga miecza, który z owej stali powstanie wprawną ręką mistrza wykuty, toteż zobaczyli medycy i magowie, znachorzy i mędrcy iż nic naprzeciw tak nieugiętej woli uczynić nie mogą i jęli wychodzić z komnaty z głowami wstydliwie spuszczonymi, by wychodząc oczu z wzrokiem Admirandy nie skrzyżować. Poczęła się też do wyjścia zbierać Claritina, jednakże królewna powstrzymało ją gestem dłoni i powiedziała głosem miękkim i czystym: - Ty zostań. Ufam ci i wiarę żywię, że mego ojca uleczysz. Chodź ze mną. Oczy dwóch niewiast tak pięknych, iż widok ich mógłby odebrać dech nawet człekowi z pięknem obytemu spotkały się na chwilę i zrozumiały wtedy obydwie iż przyjaźń je połączy szczera i żarliwa, po czym do komnat króla się udały. Po drodzę Claritina klarowała Admirandzie swoją dyagnozyję. - Otóż wasza wysokość, ról dobrodziej jak wszyscy wiedzą, a ty wszak najlepiej, boś jego córką jest przecie, kochał ogrod i rośliny ponad miarę wszelką i każdą chwilę od spraw królestwa wolną na łonie natury spędzał. - Prawdą jest co rzekłaś, sama-m mu często w owych przechadzkach towarzyszyła. Kocha mój ojciec wszystko co jest zielone, jednakże najmocniej bzy. Często przystawaliśmy na długo by ukoić zmysły w ich przecudnej woni. Czyżli owa woń tak piękna chorobę mego ojca wywołała? Wszakoż i ja owe bzy z lubością wąchałam a zdrowam jest.... - Nie każdy na uczulenie jest podatny. Jeden całe życie może bzy wąchać a nic mu nie będzie, inny zaś raz powącha i zachorzeje. Ojciec twój, miłościwy pan długo odporność na pyłki bzów posiadał jednak z wiekiem ciało słabnie i nie jest już odporne na to, co dawniej nieszkodliwym było. - Cóż więc robić trzeba? Gdzie lekarstwa szukać?!? O Claritino, cóż począć? Pamparam. Koniec odcinka. Trzeba stopniować napięcie, jutro ciąg dalszy. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 14.05.2025 20:22 |