Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Przygody Huncwotów, mój pierwszy fan fic

Katarn90
post 24.08.2005 10:01
Post #1 

Czarodziej


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 826
Dołączył: 13.07.2005

Płeć: Mężczyzna



Opowiadanie opowiada biggrin.gif o piątym roku nauki w Hogwarcie.

James Potter obudził się na tyle wcześnie, iż mogłoby to wydawać się dziwne. Ale nie dla niego. Dom Potterów znajdował się w Dolinie Godryka, otoczony był przepięknym ogrodem w którym James często bawił się gdy był jeszcze mały. Chłopak wstał bardzo wcześnie by jak zawsze w weekend polatać na miotle w okolicy. Musiał przy tym bardzo uważać gdyż mugole nader często pojawiali się niedaleko posesji Potterów, a gdyby ktoś zobaczył piętnastolatka latającego na miotle z pewnością James miałby kłopoty. „Wieczorem przychodzi Syriusz, jak dobrze” pomyślał chłopak i czując, że zapowiada się dobry dzień pospiesznie zjadł śniadanie i nim rodzice się obudzili już latał na miotle, podrzucając wysoko jabłko i łapiąc je zanim upadło. Jego miotła jeszcze nigdy go nie zawiodła – James był niemal najlepszym graczem quiddictha w szkole.
- James! Co ty u diabła robisz? – rozległ się znajomy głos ojca, który zawsze przywoływał Jamesa do porządku, a robił to dość często, głównie za pomocą wyjców przysyłanych do szkoły - Wracaj mi tu natychmiast!
- Już, tato – krzyknął James, po czym rzucił jabłko z całej siły w stronę ulicy i zanim upadło złapał je i wylądował przed frontowymi drzwiami.
Kuchnia była zawalona stosem naczyń. Pewnie dopiero co zjedli śniadanie, pomyślał James.
- Dzisiaj przychodzi Syriusz? - zapytała matka chłopca, która właśnie zaklęciem chłoszczyść zmniejszyła stos brudnych naczyń.
- Tak, ale tylko na kolację, bo jego rodzice pewnie znów będą się wściekać – mruknął James.
- Posprzątaj pokój.
- Wiem, tato.
James wrócił do pokoju i zabrał się za sprzątanie. Przede wszystkim musiał wyczyścić klatkę swojej sowy – Gryffindora. James nazwał ją tak na cześć domu w którym przebywał w okresie roku szkolnego. A tego James wyczekiwał najbardziej. Nie dlatego, że lubił naukę, ale dlatego, że czekała tam na niego jego paczka przyjaciół z którymi wymyślał najróżniejsze psoty. Remus, Peter, Syriusz – jego najlepsi przyjaciele. Rok temu wszyscy pobili rekord – dostali w sumie 15 wyjców, co i tak nie powstrzymywało ich od robienia kawałów każdemu nauczycielowi. Tylko gajowy Ogg zdawał się ich lubić, za wyjątkiem jednego przypadku kiedy Syriusz podmienił jego różdżkę na sztuczną, która zamieniła się w pająka. Mimo to Huncwoci - bo taką nazwę na swoją grupę wymyślili w drugiej klasie – byli bardzo lubiani. Może dlatego, że oprócz utraty 50 pkt co miesiąc, zdobywali 75 w tym samym czasie. O tak, byli bardzo inteligentni.

*

James był pogrążony w popołudniowym śnie, kiedy w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Syriusz! – krzyknął James kiedy w drzwiach ukazała się znana mu sylwetka wysokiego i przystojnego chłopca.
- W rzeczy samej – odpowiedział Syriusz i wkroczył na korytarz, tak jakby był u siebie w domu. Trudno się dziwić skoro chłopak był zapraszany na obiady czy kolacje u Potterów co tydzień.
- Witaj Syriuszu – przywitał go ojciec Jamesa i wskazał ręką na stół – Usiądź. Kolacja zaraz będzie.
- Potem możemy polatać na miotle – zaproponował James, a Syriusz skinął głową i zajął miejsce przy kwadratowym stole.
Kolacja była wyśmienita. Dań było tyle, że James przez chwilę poczuł się jak w Hogwarcie, gdzie stoły aż uginały się od przeróżnych półmisków.
Po kolacji James i Syriusz poszli polatać na miotłach. Syriusz latał całkiem dobrze, ale nie był w drużynie Gryffindoru. Później byli bardzo zmęczeni, więc Syriusz wrócił do domu, a James położył się spać. W końcu jutro rozpoczyna się rok szkolny. Piąty na dodatek, a to oznaczało, że Huncwoci będą zdawali SUMY które zadecydują o ich przyszłej nauce. James postanowił martwić się o to w Hogwarcie, a nie w domu, choć i tak był pewny że zda wszyskie SUMY. No i jeszcze jest ta Evans. Ładna dziewczyna, pomyślał James, szkoda, że nie w Gryffindorze. Ale i tak będzie moja, pomyślał chłopak i zaśmiał się głośno. Spojrzał na zegarek – była jedenasta w nocy. Nawet się nie zorientował, że zasnął.


Koniec części pierwszej. A ile ich będzie? Tego nie wie nikt.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Katarn90
post 12.09.2005 16:44
Post #2 

Czarodziej


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 826
Dołączył: 13.07.2005

Płeć: Mężczyzna



no i next part


Świąteczny aura zdawała się z dnia na dzień coraz bardziej opuszczać Hogwart. James i Syriusz dopiero teraz zauważyli, że mają zaległe wypracowanie o eliksirze zmieniającym kolor włosów dla Slughorna, i dla profesora Diffisa – o zaklęciach niewybaczalnych.
- To jest dobre – mruknął Syriusz, który miał podkrążone oczy, bo od kilku godzin pisał wypracowanie dla Diffisa – Imperius. Można by rzucić na Snape’a i kazać mu się utopić – dokończył rozmarzonym głosem.
James dalej kartkował księgę: „Zaklęcia niewybaczalne i ich skutki”.
Nie powiedział nikomu o dziwnej sytuacji w łazience chłopców. Sam nie wiedział dlaczego, ale czuł, że działo się coś ważnego i...złego. Intuicja jeszcze nigdy nie zawiodła Jamesa. Snape zapłacił za coś Goldmanowi i Snake’owi. Tak, musi sobie z nimi pogadać i zakazać im jakichkolwiek układów ze Ślizgonami, szczególnie ze Snape’em. Jeśli coś im się stanie przed meczem...
James podskoczył i zrzucił kilka książek na podłogę.
Goldman i Snake to ścigający Gryffindoru. Serce podskoczyło mu do gardła. Oni...
- Sprzedają mecz! – ryknął głośno James, a wszyscy popatrzyli się na niego.
- Nie – zaprzeczył Syriusz – mówiłem, żeby się utopił...
Ale James już mijał Remusa w dziurze pod portretem i puścił się biegiem po korytarzu. Jakimś cudem wiedział, że Snake jest w bibliotece. „Nie, sam mi to powiedział” skarcił siebie w duchu James. Uśmiechną się na chwilę, ale był zbyt wściekły, żeby było to widać na jego twarzy. Zbiegł na korytarz, gdzie znajduje się biblioteka i niemal kopniakiem otworzył jej drzwi.
W środku panowała względna cisza. Kilka osób wertowało jakieś opasłe tomiska, inni odrabiali jakieś zadania domowe, a James zobaczył Petera i Sturgisa nad wypracowaniem dla Slughorna. W końcu wyłowił wzrokiem Snake’a. Siedział w kącie, sam.
James podszedł do niego szybkim krokiem, odprowadzony czujnym spojrzeniem pani Pince. Na pierwszy rzut oka Snake wyglądał na chorego. Blady był jak upiór, miał podkrążone oczy i mętnym wzrokiem wpatrywał się w książkę.
- Cześć – zagadnął James, któremu do głowy wpadł całkiem ciekawy pomysł.
- Cześć –odparł bez entuzjazmu Rabastan. – Czytam o taktykach quidditcha – poinformował znad wielkiej księgi „Quidditch – technika i taktyka”.
- Mamy problem – powiedział powoli James.
Rabastan spojrzał na niego. Jego przeszywające spojrzenie wywołało ciarki na ciele Jamesa.
- Jaki?
- Ee.. wykryliśmy spisek – powiedział James i z przerażeniem stwierdził, że Snake nawet nie drgnął.
- Harry Goldman – drążył James – Jest u dyrektora. Prawdopodobnie dostanie szlaban i dożywotni zakaz gry w quidditcha. No wiesz, chciał sprzedać mecz.
- To straszne – powiedział w końcu Snake – Mam nadzieję, że go wywalą. Kogo wystawisz zamiast niego?
- Ee..- nie takiego obrotu sprawy James się spodziewał - Syriusza Blacka.
- Fajnie – odparł beznamiętnie Snake i powstał, poczym ruszył w stronę drzwi.
James ruszył za nim i kiedy znaleźli się za drzwiami, James sięgnął za pazuchę. W tym samym momencie Snake obrócił się szybko z różdżką w ręku.
- Puść ją, James – powiedział bardziej zdecydowanym głosem niż w bibliotece, widząc rękę Jamesa, która zacisnęła się na różdżce. James cofnął rękę.
- Ty wredna sprzedajna... – zaczął James, ale Snake tylko ruszył różdżką, a Potter już rozłożył się jak długi na posadzce.
- Ty nic nie rozumiesz – powiedział głośno Snake.
- Rozumiem – zaperzył się James, wciąż nie mogąc podnieść się z posadzki – Dopilnuję, żeby cię wywalili...i Goldmana.
- Myślisz, że tylko my jesteśmy w to zamieszani? – zadrwił Rabastan.
James skamieniał. Znał Snake’a od pięciu lat i nigdy nie spodziewał się czegoś takiego. Zdrady. Po chwili, James, zorientował się, że zaklęcie puściło, ale ze złością stwierdził, że Snake’a już nie ma.
Wiedział co musi zrobić i zrobił to natychmiast. Rzucił się na schody potrącając jakiegoś szóstoklasistę. Wbiegł do wieży Gryffindoru i po chwili stanął przed portretem Grubej Damy.
- Karaluchy! – krzyknął trzęsąc się cały ze złości.
- Przykro mi – zapiała Gruba Dama (James zrobił się blady) – Hasło się zmieniło.
James zaklął głośno. Musiał porozmawiać z kimś, zanim Snake poda komuś spaczoną wersję wydarzeń. Ku jego uldze po drugiej stronie korytarza pojawił się Kevin Biscuit. Dopiero teraz James się zorientował, że to jego potrącił na schodach.
- Czemu tak klniesz!? – zagrzmiał, ale James już podbiegł do niego i klapnął go mocno w pierś.
- W piątek nie możesz wystawić Snake’a i Goldmana! – krzyknął szybko.
Kevin zmierzył go spojrzeniem. James miał niemiłe uczucie, że uważa to za utopijną propozycję.
- Oszalałeś – powiedział w końcu – Jak mamy grać bez dwóch ścigających?
- Chodź – rzekł zniecierpliwiony James i poprowadził go do pokoju wspólnego. Rozejrzał się. Było prawie pusto, więc poprowadził Kevina do fotela przed kominkiem.
- Oni będą grać, tak żebyśmy przegrali – powiedział w końcu.
Kevin prychnął.
- Chyba podczas zabaw z Blackiem przez przypadek uszkodził ci mózg – zadrwił Kevin.
- Co? – zapytał zdezorientowany James.
- Jak niby gracze naszej drużyny mają grać przeciwko nam! – krzyknął Biscuit wstając.
- Mówię ci prawdę! – zarzekał się James – Snape zapłacił im, żebyśmy przegrali..
- Skąd wiesz?
- Słyszałem.
Kevin usiadł z powrotem. Zapadła długa cisza, ale James jej nie przerywał, bo wiedział, że kapitan rozmyśla nad jego słowami.
- I tak muszą zagrać – powiedział w końcu.
- Ale..
- Słuchaj – warknął Kevin, teraz wyraźnie zły – Nie obchodzi mnie to. Jeśli zostali przekupieni to im przemówię do rozsądku, ale jeśli zakażę im grać, nie znajdziemy zastępców do piątku i przegramy walkowerem.
James osłupiał. Nie spodziewał się takiej reakcji. Kevin odmaszerował szybkim krokiem. James opadł na fotel i zaczął rozmyślać. Musi jakoś namówić Kevina, żeby nie wystawiał ścigających. Niestety, żaden pomysł wart uwagi nie wpadł mu do głowy, więc postanowił spotkać się z Peterem, Remusem i Syriuszem i opowiedzieć im o tym. Niestety, okazało się, że wszyscy trzej dostali szlaban u profesor McGonagall za zakopanie w śniegu małego Dionizosa Jonesa. James wrócił do dormitorium w nędznym humorze. Odrobił samotnie lekcje, co jakiś czas zerkając na Lily Evans, która rozmawiała z Vincentem Varcockiem, a potem poszedł się przespać.

***

James był tak zajęty szukaniem sposobu na złamanie korupcji w Hogwarcie, że dopiero świeży numer „Proroka” przypomniał mu o wydarzeniach w Hogsmeade i tajemniczych zniknięciach. James właśnie opowiadał Remusowi o tym jak Snake napadł go w bibliotece, kiedy ten wrzasnął krótko i rzucił gazetę na stół. Wszyscy pochylili się, a James dojrzał nagłówek:
KOLEJNE ZAGINIĘCIA: MILICENTA HOOKS I OSWALD TERYCJUSZ.
A pod nim dopisek:
TAJEMNICZA ŚMIERĆ AUGUSTUSA HORNCLASS’A. AVERY PODEJRZEWANY O ZABÓJSTWO.

James osłupiał.
- Ten Avery? – zapytał, wskazując na bladego chłopca przy stole Slytherinu. James nie bardzo go lubił, w końcu był to przyjaciel Snape’a, ale nigdy jakoś nie zalazł mu za skórę. Potter szczerze wątpił, by jego ojciec mógł być zdolny do zabójstwa. James widział go kilka razy rozmawiającego z Dumbledore’em.
Jeszcze raz przeczytał artykuł. Zerknął na imię: Milicenta Hooks i poczuł niemiłe ukłucie w żołądku. Ta kobieta jest matką Artemidy Hooks – kapitana drużyny Hufflepuffu. James spojrzał na stół Puchonów i rzeczywiście zobaczył Artemidę – była blada i wyglądała na chorą.
Po śniadaniu James poszedł na wróżbiarstwo, a potem na opiekę nad magicznymi stworzeniami. Dopiero po lekcjach przedpołudniowych przypomniał sobie o planie pozbycia się Snake’a i Goldmana. Wiedział, że musi zrobić to szybko, bo musi znaleźć zastępców.
I w końcu udało mu się. Po dwugodzinnych medytacjach w pokoju wspólnym obmyślił plan. Był on bardzo niebezpieczny, ale wyglądało na to, że nie było innego wyjścia. Syriusz, co prawda, zasugerował spotkanie z Dumbledore’em, ale James wiedział, że nauczyciel mu nie uwierzy – nie po nocnej eskapadzie w Hogsmeade.
Pierwsza faza już się zaczęła, pomyślał James, obserwując jak Kevin Biscuit wychodzi przez dziurę pod portretem. Skinął na Syriusza i obaj wyszli.
- Gotowy? – zapytał James za portretem i widząc skinięcie głowy przyjaciela, wyciągnął pelerynę-niewidkę i zarzucił na siebie i Syriusza.
- Wymyśliłeś zaklęcie? – zapytał James.
- Tak, ale...jest bardzo trudne – odparł kulawo Syriusz.
- Jak działa? – drążył ciekawy James.
- Wywołuje ból głowy i brzucha.
- Aha.
Skręcili w inny korytarz i wkrótce, mimo niewielkiego tłoku, zobaczyli Kevina. Rozmawiał z Caradociem Dearbornem. Jedynym, który uwierzył Jamesowi.
- Uważaj, żeby nas nikt nie popchnął – szepnął ostrzegawczo James, kiedy jakiś trzecioklasista musnął Syriusza. Po chwili stali obok Kevina i usłyszeli jego głos.
- Chciałeś ze mną rozmawiać?
- Tak – odpowiedział szybko Caradoc – Chcę ci coś pokazać – i wskazał ręką w stronę lochów.
- Prowadź.
Caradoc i Kevin ruszyli w dół schodami i wkrótce zeszli do lochów, gdzie nie było nikogo. James i Syriusz deptali im po piętach, aż w końcu się zatrzymali.
- Zaraz zobaczysz klątwę Demelgus – poinformował szeptem Syriusz.
W tej samej chwili Caradoc wyciągnął głowę, jakby coś zobaczył.
- Kto tam?
W tej samej sekundzie Syriusz wyciągnął różdżkę, to samo zrobił James.
- Expelliarmus! – ryknął James
- Demelgo! – zapiał Syriusz.
Efekt był natychmiastowy. Kevin został odrzucony przez niewidzialną siłę i upadł na posadzkę. James i Syriusz zaczęli się cofać, aż w końcu wyszli z lochów.

***

Cała drużyna Gryffindoru (wraz z bezczelnie uśmiechającymi się Goldmanem i Snake’iem) zgromadziła się przy łóżku szpitalnym. Leżał na nim zielony Kevin.
- Nie zagra w meczu – poinformowała ich pani Pomfrey, wychodząc zza parawanu innego ucznia – przykro mi.
- Co? – zapytał przestraszony Caradoc.
- Boli go brzuch – powiedziała pielęgniarka zbolałym głosem – no i te wymioty.
Na chwilę zapadła cisza.
- Musimy wybrać nowego kapitana – powiedziała Emelina Smith.
- Myślę – wtrącił Snake – że kapitanem powinien zostać Fabian.
- Nie – zaprzeczył Caradoc – James. James jest najlepszy z nas wszystkich.
Goldman zbladł.
- Może głosowanie? – zaproponował Fabian Prewett.
- Dobra – powiedział szybko James, zanim Snake czy Goldman się sprzeciwili.
Fabian spojrzał na Snake’a.
- Głosuję na ciebie, Fabian.
- James – powiedziała krótko Emelina.
- James – powtórzył Caradoc
- James Potter – rzekł Fabian.
- Emelina – mruknął Goldman.
James uśmiechnął się. Wygrał. A więc plan się powiódł.
- Kogo wystawisz? – zapytała życzliwie Emelina.
- Och – westchnął James – ja już sobie wszystko obmyśliłem. Zagra Dionizos Jones.
Snake i Goldman wymienili spojrzenia. Pani Pomfrey dopiero teraz zauważyła, że przygląda się całej scenie z otwartymi ustami, więc pospiesznie wyszła z zali na zaplecze.
- A ponadto – ciągnął James – Zagrają Vincent Varcock i Syriusz Black.
- Ooo – zdumiał się Caradoc – a to za kogo?
- Za Rabastana i Harry’ego – powiedział z mściwym uśmieszkiem James.
- CO? – krzyknął Snake.
- Dobrze słyszałeś – odparł James – Wynocha.
James jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze. Vincent i Syriusz gwiazdami nie byli, ale przynajmniej chcieli wygrać. Mały Dionizos też wymagał nauki, ale James stwierdził, że lepsze to niż walkower. Po powrocie do dormitorium wyciągnął się wygodnie w fotelu i mruknął do Caradoc’a.
- Dobrze zagrałeś swoją rolę.
Dearborn uśmiechnął się.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Katarn90   Przygody Huncwotów   24.08.2005 10:01
Katarn90   Część 2 Samochód Potterów zatrzymał się tuż przed...   24.08.2005 10:57
Katarn90   Proszę o komenty tylko nie surowe bo to mój debiut...   24.08.2005 10:58
kkate   Ekhem... Komentuję szczerze. Zacznijmy od stron ...   24.08.2005 11:47
Katarn90   Chyba zjadliwie :P No, taki przykład. I... eee....   24.08.2005 13:29
Katarn90   część 3 Chyba po raz pierwszy w dniu rozpoczęcia ...   24.08.2005 13:24
HUNCWOTKA   Ładnie piszesz i to sprawia ze twój fan fic da sie...   24.08.2005 13:52
Katarn90   Część 4 Rano James obudził się dość późno, więc w...   24.08.2005 15:53
Katarn90   część 5 Apollonius Pringle był w siódmym niebie....   24.08.2005 19:47
Smerfka   No - opowiadanie może, lekko mówiąc, swoim stylem ...   24.08.2005 23:47
Katarn90   część 6 - Co za godne pożałowania zachowanie ...   25.08.2005 09:43
Katarn90   część 7 - Co tu robisz Sturgis? – zapyta...   25.08.2005 11:03
Magya   Fabuła jak narazie średnia, masz bardzo ładny styl...   25.08.2005 13:06
kruk   coraz lepiej, coraz lepiej... widzę, że się rozkrę...   25.08.2005 14:30
Katarn90   Częśc 8 (mało sie dzieje :D ) Kiedy w sobotę ran...   25.08.2005 16:16
Katarn90   dzięki za komenty - szalenie je sobie cenie i star...   25.08.2005 18:36
Smerfka   Wydaję mi się, że nie musisz "tworzyć...   25.08.2005 22:30
Katarn90   Racja (z tą Rosmertą)   26.08.2005 09:19
Katarn90   To było bodajże w Czarze Ognia (Powrót Łapy), ale ...   26.08.2005 11:05
HUNCWOTKA   A mam jeszcze zastrzeżenie: klapa do tunelu chyb...   26.08.2005 22:57
Katarn90   część 9 (poprawiona, dzięki wprawnemu oku HUNCWOTK...   27.08.2005 08:34
Katarn90   Part 10 Tunel był ciemny i wilgotny. Remus co pr...   30.08.2005 09:53
Tomak   Nie takie złe nawet fajne a co do ministra który b...   30.08.2005 12:04
Katarn90   piszcie czy chcecie kolejne party.   31.08.2005 15:44
Tomak   pisz dalej nawet fajnie się czyta   31.08.2005 15:51
Katarn90   Part 11 James zadrżał. A jeśli on nas znajdzie? ...   31.08.2005 22:10
Tomak   Nie zle piszesz jak narazie mam tylko jedno zastrz...   01.09.2005 09:15
kkate   A kto tak powiedział?   01.09.2005 12:20
Anulcia   Buehehehe, rozwaliło mnie to! :P Tomak, ogr...   01.09.2005 12:24
HUNCWOTKA   pisz dalej!twoje opowiadanie z kazdym odcinkie...   01.09.2005 15:10
Katarn90   dzięki. spodziewajcie się następnego parta w niedz...   01.09.2005 17:50
HUNCWOTKA   no i się nie doczekałam:(hej dzis jest czwartek:...   08.09.2005 20:55
Katarn90   sorry, że się nie wyrabiam, ale chyba wiesz jak to...   09.09.2005 15:16
HUNCWOTKA   wiem wiem bo sama tez jestem w 3 gimnazjum:( w prz...   09.09.2005 15:25
Katarn90   no i jest w niedzielę James bardzo długo obawia...   11.09.2005 13:50
kruk   Nareszcie kolejny part :). Jest fajny jaj zwykle. ...   11.09.2005 14:16
Katarn90   no i next part Świąteczny aura zdawała się z dni...   12.09.2005 16:44
Katarn90   dzięki za wszystkie komenty. Moje opowiadanie się ...   18.09.2005 15:05
Vanillivi d'Azurro   Szczerze mówiąc, to opowiadanko nie powaliło mnie....   01.10.2005 01:39
Katarn90   Obawiam się, że już podjąłem decyzję o niekończeni...   01.10.2005 09:10
Tomak   No to lipa. Przeczytaj całosc kilka razy to moze j...   01.10.2005 09:13


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 15.05.2025 06:08