Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Rozmowy Barowe - Spojler!!!

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 14 ] ** [93.33%]
Gniot - wyrzucić [ 1 ] ** [6.67%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 15
Goście nie mogą głosować 
annie
post 20.11.2005 12:05
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 19.11.2005




Coś dłuższego.

Korekta - Vilandra
Trzymanie w "cuglach" - Ing
Dziękuję, za cierpliwość i sugestie.
A.

Rozdział pierwszy.

Wpatrywał się w bursztynowy płyn w szklance. Jeszcze ze dwie takie porcje i osiągnie błogosławiony stan zobojętnienia. Rzadko używał alkoholu jako środka znieczulającego, ale dziś miał ochotę się napić. Wszedł do pierwszej lepszej knajpy, zamówił whisky i usiadł w najciemniejszym kącie sali. Pogrążony w myślach, od czasu do czasu podnosił wzrok i obrzucał nielicznych gości ponurym spojrzeniem.

Życie cuchnie, nie pamiętał gdzie to słyszał, ale trafnie oddawało sytuację, w której się znalazł. Jego życie cuchnęło na kilometr. Od ostatniego starcia ukrywał się w mugolskim świecie. Jak nisko upadłem. Przeklęty Dumbledore i ten genialny plan. Tym rozmyślaniom towarzyszył szmer przyciszonych rozmów i sącząca się z głośników cicha muzyka. Nie przeszkadzało mu to.

Wzrokiem bez wyrazu przyglądał się kobiecie, która właśnie weszła. Ruchy jakby znajome. Kiedy zamawiała drinka, usłyszał jej głos… Głos z przeszłości – denerwujący, natrętny. Granger. Ze wszystkich miejsc na ziemi musiała trafić właśnie tutaj. Diabli nadali, zarejestrowała trzeźwa część jego umysłu.

Wsunął się głębiej w kąt swojego boksu. Nie chciał, aby go zauważyła. Dostrzegł, że wybrała jakiegoś idiotycznego kobiecego drinka. Odprężył się lekko, kiedy omiotła salę spojrzeniem i skierowała do stolika. Po chwili znowu zesztywniał. Wybrała najbliższy wolny stolik i wbiła w niego wzrok. Niech to szlag!

Zerkał na nią ukradkiem, zastanawiając się, co u diabła robiła w mugolskim Londynie w podrzędnej knajpie. Najbystrzejszy umysł Hogwartu. To, że jej nie znosił nie przeszkadzało mu doceniać jej inteligencji. Przymrużonymi oczami patrzył jak wstaje i kieruje się w jego stronę. Psiakrew, trzeba się jej pozbyć.

***
Hermiona wracała z pracy. Była rozgoryczona. Ten stan utrzymywał się już od prawie roku. Dokładnie od zakończenia wojny z Voldemortem. I na dodatek zaczyna padać. Jak pech, to pech, pomyślała zrezygnowana. Weszła do najbliższej knajpy i zdecydowała się napić czegoś mocniejszego. Posiedzi, przeczeka deszcz i pomyśli. Chwila refleksji dobrze jej zrobi.

Rozejrzała się w poszukiwaniu wolnego stolika. Na ułamek sekundy zatrzymała wzrok na wtapiającym się w panujący w pomieszczeniu półmrok mężczyźnie. Zajmował boks w najciemniejszym kącie sali i przyglądał się jej. Ta sylwetka wyglądała znajomo. Odebrała od barmana zamówionego drinka i skierowała się do stolika, z którego miała najlepszy widok na ciemną postać.

Powoli popijała swoją margeritę i usiłowała przypisać sylwetkę do twarzy. Gesty, ten ruch głową, profil! Snape. Nie, to nie możliwe. On nie żyje. Potrząsnęła głową. Ale… nigdy nie znaleziono ciała, tylko połamaną różdżkę i zakrwawione szaty. Ukrywa się. Dlaczego? Przecież… Przed oczyma stanęła jej jedna scena.

***

- To pismo Severusa – mówiła do niej i do Remusa profesor McGonnagall. Trzymała w ręku krótką notkę informującą o najbliższych planach Voldemorta. Chwilę wcześniej poprosiła ich, by po zebraniu Zakonu pozostali dłużej. Chciała im coś pokazać. Wojna z Tym - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać trwała już dwa lata i właśnie wchodziła w decydującą fazę, kiedy sowy zaczęły przynosić Minerwie anonimowe listy, zawierające informacje o planowanych akcjach Voldemorta.

Wyjaśniła, że z początku nie brała ich poważnie. Już nie ufała Snape’owi. Podejrzewała podstęp, ale dotychczas wszystko się zgadzało. Wybrała więc dwie osoby, które, jak wiedziała, były w stanie zaakceptować prawdę. Ta wiadomość wstrząsnęła nimi. Przecież Harry opowiedział im ze szczegółami, co zdarzyło się tamtej nocy, kiedy zginął Dumbledore. Tak jak wszyscy, uważali, że Snape to zdrajca.

Tego wieczoru długo debatowali, czy ujawniać źródło informacji. Hermiona była temu przeciwna. Uważała, że bezpieczniej będzie zachować tożsamość informatora w tajemnicy. Były mistrz eliksirów wśród członków zakonu był równie znienawidzoną osobą jak Voldemort – gorzej – myśleli, że jest zdrajcą.

Notki przychodziły regularnie do końca wojny i to między innymi dzięki nim zdołali pokonać Voldemorta. Zawsze wyprzedzali go o krok. A potem okazało się, że Snape zginął…

***

Nie, nie zginął, otrząsnęła się ze wspomnień, chyba, że po dwóch drinkach mam halucynacje.
Ponownie utkwiła oczy w czarnowłosym mężczyźnie. Zastanawiała się, czy do niego nie podejść, ale nie wiedziała jak on zareaguje. Z pewnością mnie rozpoznał. Zaczęły pocić się jej dłonie, a przecież nigdy nie była tchórzem. Jeszcze chwilę siedziała nieruchomo, po czym zabrała swoją szklankę i podeszła do boksu, w którym siedział Snape.

- Profesorze?

- Odejdź, Granger.

Postawiła drinka na stole i usiadła naprzeciw byłego nauczyciela.

- Nie boisz się, Granger? – usłyszała zachrypnięty od alkoholu i nadmiernej ilości papierosów głos. Pominęła to milczeniem i tylko obrzuciła Snape’a ironicznym spojrzeniem. Prychnął zniecierpliwiony – Jestem mordercą, śmierciojadem, zapomniałaś? – uniósł szklankę w geście toastu – Twoje zdrowie, szlamo!

Zabolało, szczególnie, że padło z ust szanowanego niegdyś profesora – Nie zmienił się pan – skomentowała. Była pewna, ze chciał się jej pozbyć. – Myśleliśmy, że pan nie żyje.

Wykrzywił się szyderczo – Ja nie żyję, Granger. Dotarło? Chyba, że gryfońska Wiem –To- Wszystko wie lepiej – zasyczał.

Słysząc te słowa, dziewczyna zamilkła. Kolejnego drinka wypili w kompletnym milczeniu. Ciszę między nimi przerywał tylko szczęk zapalniczki, kiedy przypalał jednego papierosa za drugim.

Snape przypatrywał się dziewczynie poprzez siwy dym. Również na niej wojna odcisnęła swoje piętno. Zewnętrznie w ogóle się nie zmieniła, ale twarz miała tę prawie niezauważalną dojrzałość, którą mają tylko osoby znające smak ludzkich tragedii. W oczach czaił się cień, charakterystyczny dla tych, co za dużo widzieli i przeżyli. Jeszcze nie nauczyła się tego ukrywać.

– Mugolski Londyn, Granger? A co ze wspaniałym czarodziejskim światem? - zdecydował się przerwać tę wygodną ciszę.

Nie wyczuła w jego głosie zainteresowania, tylko obojętność. Ciekawe ile zdążył już wypić, zastanowiła się. Wzruszyła ramionami – Z wielu powodów, profesorze – nie miała ochoty rozmawiać z nim akurat na ten temat – A pan? – w chwili wypowiadania tych słów, wiedziała, że to najgłupsze z możliwych pytań. Przygotowała się na zjadliwy komentarz.

Snape obrzucił ją tylko pustym spojrzeniem – Z wielu powodów, Granger.

Znowu zapadła cisza. Rozmowa najwyraźniej im nie wychodziła. Wyglądało na to, że dobrze im się razem milczy. Pogrążeni, każde w swoich myślach, powoli popijali swoje drinki.
Po jakiejś godzinie, Snape stwierdził, że ma już dość. Jest wystarczająco zalany by zasnąć bez problemu, a jednocześnie na tyle trzeźwy, aby dotrzeć do mieszkania. Podnieśli się równocześnie. Widocznie ona też ma już dość.

- Panie przodem – przesadnie szyderczym gestem przepuścił ją przed sobą. Nie zwróciła na niego uwagi i po prostu podeszła do baru. Zapłaciła za swoje koktajle i nie oglądając się na niego wyszła na zewnątrz. Zdążyła zrobić trzy kroki, kiedy poczuła na ramieniu ciężką dłoń.

- Tylko pamiętaj, Granger, nie widziałaś mnie. Umarłem, zrozumiałaś? – owionął ją oddech o zapachu whisky.

Wzruszyła ramionami i tylko kiwnęła głową, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego mieszkania. Obróciła się tylko raz. Nadal stał przed pubem i patrzył jak odchodzi.
Wtopiona w noc sylwetka szpiega.

Ten post był edytowany przez annie: 20.11.2005 12:06
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
annie
post 06.01.2006 21:59
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 19.11.2005




Na potrzeby fika pozwoliłam sobie zrobić Snape’a „odkrywcą” Wywaru tojadowego.

Rozdział czwarty.

Snape nienawidził tam wracać. Zwykle szybko załatwiał zakupy, których nie mógł dokonać w mugolskim świecie, i opuszczał Pokątną. Nie tym razem. Potrzebował informacji. Zaopatrzył się w piersiówkę z Eliksirem Wielosokowym i nastawił na nudę. To zajęcie nigdy nie było ciekawe.

Przezornie po składniki do eliksiru wybierał się do Irlandii; wtedy miał pewność, że nikt go nie zaczepi. Parę godzin kręcił się po centrum magicznego świata. Teraz, kiedy Czarny Pan został pokonany, czarodzieje stali się zadziwiająco niefrasobliwi. Uśmiechnął się szyderczo w duchu. Podsłuch..ąc, dowiedział się wszystkiego o zwyczajach Pottera. Jeszcze trochę i będzie mógł napisać o nim książkę. Stał się samotnikiem? Nie wierzę, ten gówniarz zawsze uwielbiał być w centrum uwagi.

Koncentrował się na pubach, gdzie zawsze huczało od plotek. Pottera wielbiono, chwalono Weasleya, a o Granger mówiono półgębkiem. Udało mu się usłyszeć końcówkę zdania: „…to podobno jej wina” Co było jej winą? Czyżby to, że żyła w izolacji traktowała jako karę.

Stwierdził, że dobrze będzie wybrać się na uniwersytet, na którym studiowała i rozejrzeć się na miejscu. Może wykładowcy będą mieli coś do powiedzenia na jej temat.

Przedstawił się jako właściciel niezależnej firmy z Dublina produkującej eliksiry. Twierdził, że poszukuje talentów w tej dziedzinie i poprosił o rekomendacje. Tak jak przypuszczał, jedną z najwybitniejszych studentek była Granger. Nawet nie musiał się natrętnie dopytywać. Profesor rozpływał się nad zachwycającym umysłem panny Granger. Po paru minutach Snape’a zemdliło. Tak, jest wspaniała: Ten idiota nie znał jej jako niemożliwej nastolatki.

Bezceremonialnie przerwał monolog profesora i zapytał o plotki krążące na jej temat. W końcu nazwiska sławnej trójcy były znane i poza granicami Zjednoczonego Królestwa. Na te słowa wykładowca nieco przystopował. Bąkał coś niewyraźnie, potem dodał, że nigdy w to nie wierzył, w walce różnie bywa. „Wie pan, Avada nie wybiera.”

Z jego mętnych wyjaśnień zdołał wywnioskować, że Potter i jego samotność ma coś wspólnego z Granger. Co, u diabła, rzuciła go? Jak pamiętał, Potter spotykał się z Weasleyówną.

Wracał do mugolskiego Londynu i analizował w myślach to, czego się dowiedział. Brakowało mu paru szczegółów, a te znała tylko Granger.

Czas przypomnieć jej o sobie.

***

Hermiona powtarzała materiał z eliksirów. Eliksiry. Snape.
Kiedyś był dla niej nie lubianym profesorem, nietoperzem z lochów, potem najbardziej znienawidzonym człowiekiem na świecie – wliczając Voldemorta. I nagle nienawiść się skończyła. Kiedy zrozumiała… zaczęła czuć do niego ostrożny szacunek.

Niewielu ludzi na świecie podjęłoby taką decyzję, znając jej konsekwencje. Bo tego, że zdawał sobie sprawę, jak będzie wyglądać jego przyszłość, była pewna. Zawsze kalkulował wszystko na zimno, nie przewidział tylko Dumbledore’a. Podejrzewała, że śmierć dyrektora była przedstawieniem dokładnie wyreżyserowanym na użytek Voldemorta. To musiało być ukartowane. Niewiarygodnie, to właśnie Snape okazał się tym najwierniejszym. Pokręciła głową z niedowierzaniem.

A teraz? Czego od niej chciał? Rozmowy? Parsknęła szyderczo. Nie potrafili ze sobą rozmawiać. Oboje zbyt ostrożni, rozgoryczeni i zamknięci na normalny dialog. We wzajemnym towarzystwie wychodziło im tylko milczenie.

Wiedziała, że wizyta u niej w pracy była wiadomością. Kolejne spotkanie. Tylko po co? Nie miała zamiaru rozmawiać z nim na temat swojego życia, a czegóż innego chciałby się dowiedzieć? Co mogło interesować takiego człowieka jak profesor Snape?

Ona prawdopodobnie też nigdy nie uzyska bardziej konkretnej odpowiedzi na TO pytanie. Zdawała sobie z tego sprawę. „To nigdy nie był mój wybór.” Mogła się tylko domyślać prawdziwego znaczenia tych słów. Miała jeszcze dwa dni do spotkania. Musiała się zastanowić, czy pójść. W tej chwili uważała to za bezcelowe.

***

Snape świadomie przyszedł wcześniej. Musiał pomyśleć, jak dokładnie rozegrać dzisiejsze spotkanie. Parę dni temu poszedł do tej podrzędnej kafejki, w której pracowała. Przez chwilę miał możliwość obserwowania jej przy pracy. Mimo zmęczenia malującego się na jej twarzy, z wdziękiem poruszała się między stolikami i uśmiechała się do klientów. Dopiero wtedy dokładnie się jej przyjrzał. To dorosła kobieta, uświadomił sobie z zaskoczeniem.

Dotychczas postrzegał ją przez pryzmat nastolatki. Wiecznie irytującej, tryskającej najbardziej niedorzecznym entuzjazmem. Drażniło go to wtedy. Teraz była wyciszona wewnętrznie, jeżeli zostało w niej jeszcze choć trochę dawnej Granger, to trzymała ją pod żelazną kontrolą.

Przedwczoraj ją zaskoczył. Podeszła do stolika, przy którym siedział, zamarła na sekundę, odwróciła się i wyszła na zaplecze. Rzucił pieniądze na blat i opuścił lokal. Przyjście tam było niepotrzebne, równie dobrze mógł wsunąć notkę w podręcznik. Nadal przechwytywał jej sowy. Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się jak paranoik; przecież nim był.

Trzeba będzie zmienić taktykę. Bezpośrednio od niej niczego się nie dowie, a w podstępach był mistrzem. Musi sprawić, aby przestała się tak kontrolować w jego towarzystwie. I nie może zmusić jej do tego szyderstwem czy gniewem. Nie będzie to łatwe, bo nie miał do tego cierpliwości.

Zapytał sam siebie po co to wszystko. Mógł spokojnie wrócić do swojego mieszkania i zapomnieć o całej sprawie. Przecież chciał od życia już tylko świętego spokoju. A wygląda na to, że znowu je sobie komplikuje. Widocznie nie potrafię żyć bez problemów.

Weszła. Przyglądał się jej, kiedy szła w kierunku ich boksu. Ma w ruchach jakiś nieuchwytny wdzięk, w jego głowie pojawiła się nieproszona myśl. Severusie, nie pij więcej, bredzisz. To jest Granger, nieznośna Wiem-To-Wszystko! Zastanowił się chwilę i wzruszył ramionami. Był tylko mężczyzną i pozostały mu odruchy bezwarunkowe właściwe dla jego płci. To nic nie znaczy.

- Granger – kiedy podeszła, uniósł szklankę – drinka?

Szok odebrał Hermionie mowę. Spodziewała się typowego „Siadaj, Granger” wypowiedzianego zimnym tonem, a nie tej rozszalałej, jak na tego człowieka, uprzejmości. Usiadła bez słowa i tylko skinęła głową. Drink, tak, zdecydowanie tego potrzebuję! Zdumiona patrzyła jak wstaje i podchodzi do baru. Po chwili wrócił z margaritą w ręce i postawił przed dziewczyną.

Niepewnie sięgnęła po szklankę i upiła łyk. – Dziękuję. – Chyba nie zamierza mnie otruć? Odepchnęła tę myśl jako niedorzeczną. Mógł to zrobić już trzy miesiące temu. Miał dość czasu.

- Podobno pracujesz nad udoskonaleniem Wywaru Tojadowego? – Z satysfakcją patrzył jak krztusi się swoją margaritą.

Sięgnęła po serwetkę i wytarła usta. – Tak. – Spojrzała podejrzliwie na profesora. – Skąd…

- Nie zapominaj, Granger, że to mój… zawód. Wiedzieć.

- Dlaczego to pana interesuje? – Zdecydowała się nie dociekać, jak się dowiedział. Wyglądało na to, że mają szansę na normalną rozmowę i postanowiła utrzymać ten stan. Może uda mi się w końcu przebić przez ten mur i wydobyć z niego jakieś informacje. Parsknęła w duchu. Tak, jasne, życia może mi nie starczyć.

- Ten wywar to moje odkrycie, to chyba naturalne, że interesują mnie wszelkie modyfikacje. – Rzucił dziewczynie uśmieszek i pstryknął zapalniczką. Zaciągnął się papierosem i dodał: – Co zamierzasz uzyskać, Granger?

Chwilę trwało zanim odpowiedziała. – To nie do końca tak, profesorze – zaczęła ostrożnie. Zastanawiała się, do czego on zmierza. – Sam wywar pozostanie bez zmian. Chcę w oparciu o jego składniki stworzyć eliksir uzupełniający, który w połączeniu z pana eliksirem pozwoli wilkołakowi zachować ludzką postać podczas przemiany.

Czekała na komentarz mężczyzny. Podczas mówienia przemknęło jej przez myśl, czy nie poprosić, Snape’a o pomoc. Był Mistrzem Eliksirów, i to najlepszym. Miała okazję poszperać w archiwum uniwersytetu. Studiowała na jego Alma Mater. Wszystko zależy od jego reakcji.

- Od czego zaczęłaś?

- Profesorze, jestem już w połowie i…

- I nie umiesz ruszyć dalej, nieprawdaż? – bardziej stwierdził niż zapytał. Z jego tonu przebijało szyderstwo.

Skąd, u diabła, on to wszystko wie?

Jakby w odpowiedzi na jej nie zadane pytanie, spojrzał na dziewczynę zniecierpliwionym wzrokiem. – Jeżeli, jak się domyślam, chcesz, abym ci pomógł, to muszę znać twoje czynności od początku, Granger.

Hermiona przez chwilę przyglądała się siedzącemu naprzeciwko mężczyźnie. Jedną dłonią obejmował szklankę whisky, w drugiej trzymał zapalonego papierosa i patrzył na nią. Na twarzy miał ten swój uśmieszek i wyraźnie czekał na odpowiedź.

Jeżeli przyjmę jego pomoc to będzie oznaczało kolejne spotkanie. Zastanawiała się, czy jest w stanie przetrwać następne. Profesor Snape to trudny człowiek. Mało powiedziane. Nie była pewna, czy zniesie jego szydercze uwagi. Zawsze wiedział, co powiedzieć, aby najbardziej bolało. A ona miała dość bólu.

„Niemal wszystko zło na świecie ma swoje źródło w tym, że ktoś się czegoś boi. Nie ma nic okropniejszego ani poniżającego niż żyć w bojaźni”*, przypomniały jej się słowa wyczytane w jakiejś książce. Odetchnęła i podjęła decyzję. Potrzebowała jego umiejętności, a sam Snape ją intrygował. Strach ma tylko wielkie oczy.

- Dobrze, profesorze, ale zdaje pan sobie sprawę, że to nie jest rozmowa tylko na jedno spotkanie?

Jednym szybkim ruchem zdusił niedopałek papierosa w popielniczce. W czarnych oczach pojawiła się irytacja. Na końcu języka miał zjadliwą uwagę na temat jej inteligencji, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Ona ma poczuć się bezpiecznie, wtedy człowiek mniej się kontroluje i łatwiej popełnia błędy. Zamiast tego stwierdził z ledwie wyczuwalną ironią: – Twoja wiara w moją inteligencję, Granger, mnie rozczula.

Powinna była się tego spodziewać. Profesor Snape nigdy nie pozostawia niczego przypadkowi.

- Zaczęłam od zmiany proporcji mniej ważnych składników i dodania w minimalnych ilościach tych, które mają być podstawą mojego eliksiru. – Stwierdziła, że najlepiej od razu przejść do rzeczy. – Lepiej, żeby w ogóle nie zadziałało, niż kogoś otruło!

Ciekawe, czy tym kimś jest Lupin? Ciągle zastanawiało go, jaki rodzaj związku łączył tych dwoje. Wilkołak odwiedzał ją średnio raz na tydzień. Siedział do późnego wieczoru i wychodził. Jest psidwakiem doświadczalnym czy może kimś więcej? Nie wiedzieć czemu, przeszkadzała mu ta myśl.

- Jakie dokładnie składniki? – W czarnych oczach pojawił się błysk zainteresowania.

Resztę wieczoru spędzili na w miarę normalnej rozmowie. Tylko dwa razy Hermiona miała ochotę wstać i wyjść. Zawsze łatwiej dostrzec cudze błędy, a on bezlitośnie wykorzystywał to przeciwko niej. Za każdym razem jednak Snape zamawiał kolejnego drinka i gładko przechodził do kolejnego zagadnienia.

Chyba nie zamierza mnie spić? Wątpiła w to, ale w trzecim drinku tylko maczała usta, świadoma przeszywającego ją ironicznego spojrzenia czarnych oczu.

Tego wieczoru skupili się tylko na zmianie proporcji, a już dostrzegł nieścisłości w jej rozumowaniu. Hermiona stwierdziła w duchu, że warto znosić uwagi profesora. Teraz posunie się naprzód w swoim projekcie.

Po paru godzinach poczuła się wyczerpana. Ta dyskusja nie była łatwa. Zastanawiała się, jak umówić się na następne spotkanie tak, aby nie uznał, że się narzuca.

- Zmęczona? – spytał z wszechwiedzącym uśmieszkiem. Dopił drinka. – Dam znać o następnym terminie.

- Dziękuję, profesorze, doceniam pańską pomoc – uśmiechnęła się do mężczyzny – tym bardziej, że nie przepada pan za moim towarzystwem.

- Nie łudź się, Granger – jedwabisty głos brzmiał zimno – nie pomagam tobie. Chcę tylko, aby te zwierzęta nie zagrażały ludziom.

Uśmiech dziewczyny umarł śmiercią naturalną. Zawsze, kiedy zaczynała mieć nadzieję, że tli się w nim jeszcze trochę ludzkich uczuć, bezlitośnie ściągał ją na ziemię. Pożegnała się chłodno i po chwili już jej nie było.

***

Następnego dnia ogarnęły ją wątpliwości. Profesor Snape to kolejna nitka łącząca ją z przeszłością. Czy naprawdę tego chcę? Jednak z drugiej strony on tak jak ona żył wśród mugoli i był tej samej sytuacji. Sama przypominała mu o życiu, które stracił.

Wiedziała, że tak naprawdę nigdy nie ucieknie wystarczająco daleko. Wspomnienia zabierze ze sobą i byle drobiazg będzie jej o nich przypominał. A teraz w dalszym ciągu będzie miała wybór. Może w każdej chwili powiedzieć: nie – koniec z tym. Ale najwyższy czas skończyć z użalaniem się nad sobą. Miałaś rok na zrobienie porządku w swoim życiu.

Skulona pod kocem, siedziała na kanapie i wpatrywała się w ogień płonący w kominku. Obok, na stoliku stał kubek gorącej herbaty – zawsze pomagała jej w takie dni. Szare, listopadowe, otulone mgłą, wpędzały ją w melancholijny nastrój. Myślała wtedy nad sobą i zawsze dochodziła do jednego wniosku, aż do dzisiaj. Teraz było inaczej; zrobiła pierwszy krok na drodze do wyjścia z rozgoryczenia. Utwierdziła się w podjętej decyzji i zamierzała wytrwać.

Jej myśli skierowały się ku najbardziej nieprzeniknionemu człowiekowi, jakiego kiedykolwiek znała. Severus Snape. Ostatnio miała wrażenie, że jej życie kręci wokół niego. Absorbował cały jej wolny czas. Zamiast skupić się na sobie, usiłowała przeniknąć zamiary swojego byłego nauczyciela.

Ich ostatnia rozmowa… Starannie omijane prywatne tematy. Nieufnie podchodziła do tej nagłej zmiany frontu z jego strony. Mistrz Eliksirów nigdy nie działał bez ukrytych motywów. Tym razem również musiał mieć jakiś cel. Podejrzewała, że przynajmniej częściowo chodziło o wilkołaki. Zresztą jego ostatnie zdanie tego wieczoru utwierdziło ją w tym przekonaniu.

Po namyśle stwierdziła, iż musiał złożyć wizytę na uniwersytecie. Tylko jej promotor wiedział o projekcie eliksiru przemiany – tak nazwała swój pomysł.

Jeszcze przez chwilę zastanawiała się nad wydarzeniami ostatnich miesięcy. Trochę się zmieniło w jej życiu. Stało się coś, co wprowadzało chaos w jej uczucia. Musi znaleźć odpowiednią chwilę i odpowiedzieć sobie na parę pytań. Dziś była już zbyt zmęczona. Odrzuciła koc, dopiła herbatę i ruszyła do łazienki. Czas spać.

* Cytat pochodzi z książki L.M. Montgomery " Błękitny Zamek"

estiej: rozdziały wstawiłem we właściwe miejsca. Gorzej, że mogłaś to zrobić sama, używając ctrl c, ctrl v w edytowaniu.

Ten post był edytowany przez estiej: 04.04.2006 04:20
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
annie   Rozmowy Barowe - Spojler!!!   20.11.2005 12:05
yasmin   Hm... ciekawe, zobaczymy jak się rozwinie.   21.11.2005 19:13
annie   Rozdział drugi. Cały następny tydzień Hermiona z...   21.11.2005 20:38
annie   Rozdział trzeci. Wracając do domu, Hermiona zżym...   20.12.2005 21:53
Szarooka   To opowiadanie jest świetne! Niecierpliwie cze...   04.01.2006 17:26
Kara   Bardzo mi się podobało, chociąz nie lubie paringów...   04.01.2006 20:57
Wanda   Ciekawe i intrygujące. Może pojawi się pan Potter?...   06.01.2006 19:42
annie   Na potrzeby fika pozwoliłam sobie zrobić Snape...   06.01.2006 21:59
haren   pisz dalej! opowiadanie jest świetne. bardzo m...   07.01.2006 12:00
AtA_VH   o_O. Wydawalo mi sie, że na innych forach znajduje...   11.01.2006 18:03
annie   Szczere podziękowania dla Vil. To się nazywa porzą...   13.01.2006 19:10
yasmin   Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że na magicznym ...   05.02.2006 14:20
Kiniulka   ojejciu az brak mi slow zeby opisac jakie to wraze...   09.02.2006 23:30
Kara   Świetne świetne... Rozkręca się :) Ten Ff podoba m...   10.02.2006 12:07
EnIgMa   No cóż... Nie sposób nie zgodzić się z tymi wszyst...   11.02.2006 02:54
annie   Rozdział szósty. Siedział przy stole, na którym w...   12.02.2006 16:44
Kiniulka   Jejciu jak mnie to wciągnęło :) :) :) Czekam na ne...   12.02.2006 17:19
Victoria Vouivre   Świetne opowiadanie! Jest to jedno z najlepszy...   02.03.2006 16:05
Amania   Witam na FORUM. Szczerze mówiąc uważam, że to jedn...   06.03.2006 22:12
annie   Rozdział siódmy. Szła Pokątną, starając się nie r...   13.03.2006 13:07
Amania   O fajnie, że już nowa część. Szkoda tylko, że tak ...   13.03.2006 14:00
Basia   Moje zdanie wyrażę jednym słowem, które powinno po...   28.03.2006 16:17
Toskana   Nie będe gorsza :) muszę się troche pozachwycać. B...   28.03.2006 20:29
Lupek   Czytam ten fick odkąd został wstawiony na Forum i ...   03.04.2006 22:42
Kiniulka   Annie ja rozumiem, że pisanie ficków jest pracochł...   05.04.2006 15:38
omka   Uwielbiam Twój fick :) :) Po prostu połknęłam go j...   04.05.2006 14:31
annie   Rozdział ósmy. Po ostatnich wydarzeniach Snape mu...   09.05.2006 07:45
Basia   No, nareszcie tak długo oczekiwany odcinek. Z pom...   09.05.2006 14:24
Amania   Przeczytałam nową część. Szczerze mówiąc zaczęłam ...   10.05.2006 21:54
Toskana   Czytałam już na dziurawcu. Cały fick mi się bardzo...   23.05.2006 15:53
Princessa   siemka! czytałam to opowiadanie juz wcześniej,...   23.05.2006 22:03


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.06.2025 03:45