Witaj GO¦CIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Zmowa Dziewic, czyli, jak ¦lizgoni z Gryfonkami...

Co s±dzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 42 ] ** [89.36%]
Gniot - wyrzucić [ 4 ] ** [8.51%]
Zakazane - zgło¶ moderatorowi [ 1 ] ** [2.13%]
Suma głosów: 47
Go¶cie nie mog± głosować 
Kitiara
post 06.01.2005 09:50
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Doł±czył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Hej, witam (i o zdrowie pytam). To opowiadanie powstaje przy współpracy dwóch szurniętych autorek: Naginii i mojej.
Ponieważ Nag ma problemy z komputerem, nie będę wklejała kolejnych rozdziałów tak zbyt szybko, więc zbrojcie się w cierpliwo¶ć.
Ostrzegam, że tu s± jeszcze bardziej "kwadratowe dialogi", niż w "I believe..."
Przestrzegam też przed jedn± z par jaka tu się pojawia, czyli Draco/Hermina.
A terz życzę miłej lektury i spadam
kit



ZMOWA DZIEWIC

Motto:

Baby ain't it somethin'
How we lasted this long
You and me
Provin' everyone wrong
Don't think we'll ever
Get our differences patched
Don't really matter
Cuz we're perfectly matched

I take-2 steps forward
I take-2 steps back
We come together
Cuz opposites attract
And you know-it ain't fiction
Just a natural fact
We come together
Cuz opposites attract
[Paula Abdul, Opposites Attract]



Prolog

Kolejny rok nauki w Hogwarcie. Ostatni rok. Ładna dziewczyna z gęstymi, kasztanowymi włosami ¶ciętymi na króciutko i br±zowymi oczami gramoliła się między przedziałami poci±gu do Hogwartu. Jej waliza była ciężka jak diabli bo miała mnóstwo ksi±żek. Nigdy wcze¶niej tyle ze sob± nie wiozła. No, ale ona nie może być gorsza w czytaniu od tego pozera Zabiniego, którego w gruncie rzeczy zaczęła nawet lubić po ich bardzo ciekawej rozmowie w bibliotece pod koniec zeszłego semestru. Chłopak był bystry, oczytany i... przebiegły, jak to ¦lizgon.
Zawsze miał multum argumentów i nienawidził jak jego adwersarz szybko dawał się przekonać i przechodził na jego stronę. Lubił ostr±, ale kulturaln± polemikę.

R±bnęło, stuknęło i waliza dziewczyny się wywróciła.
- Żesz kurwa, kobieto jak chodzisz?! – rozw¶cieczony męski głos wyrwał j± z zamy¶lenia skuteczniej od wywalonej walizki.
- Uspokój się, Draco – odezwał się drugi, ale rozbawiony i dużo spokojniejszy, męski głos. – Pomógłby¶ dziewczynie a nie klniesz jak pospolity mugol ze zbyt dużym zamiłowaniem do procentów. - Przecież widzisz, że koleżanka dĽwiga niezły ciężar... Przepraszam za kumpla, pomogę ci.
- Zawsze pełen kurtuazji – z przek±sem odpowiedział pierwszy głos.
Głosy brzmiały dziwnie znajomo. Dziewczyna otarła pot z twarzy i podniosła głowę. Musiała j± wręcz zadrzeć, bo chłopcy na których wpadła byli bardzo wysocy i jej metr sze¶ćdziesi±t sze¶ć było niczym przy ich wzro¶cie.
”O cholera!” – pomy¶lała ujrzawszy ich twarze – „Zabini i Malfoy...”
- Obejdzie się bez twojej pomocy – powiedziała, ale Blais podniósł już jej walizkę jakby była podręczn± torebk±.
- Gdzie mam to zanie¶ć? – chłopak popatrzył na ni± uważnie, kogo¶ mu przypominała.
- Do najbliższego pustego przedziału, Zabini – odrzekła i się do niego u¶miechnęła. – Jak tak dalej pójdzie będziesz wyższy od wieży Eiffla. Ile urosłe¶ przez wakacje?
- O żesz! Cze, Granger! – wypalił chłopak z nierównymi, czarnymi włosami sięgaj±cymi połowy karku i malowniczo rozczochranymi, co dodawało mu jedynie uroku. – Osiem centymetrów, madame! – wyszczerzył się do Hermiony. – Co¶ ty z włosami zrobiła?! – w jego oczach koloru ciemnego szmaragdu igrały iskierki szczerej rado¶ci i rozbawienia.
- Granger, kto ci pozwolił ¶ci±ć te twoje kłaki? - warkn±ł Draco wpatruj±c się w dziewczynę. Należał do mężczyzn lubi±cych u kobiet długie włosy, a "kłaki" Granger bardzo mu się podobały, chociaż, z wiadomych powodów, nigdy na glos się do tego nie przyznał
- Sama sobie pozwoliłam, ciebie na pewno nie będę prosić o zgodę - warknęła zdenerwowana dziewczyna, nie wiadomo dlaczego ale zrobiło jej się smutno i przykro z powodu reakcji blondyna. Zło¶ć była jednak silniejsza od smutku i Draco zarobił spojrzenie z serii „jeszcze jedno słowo a dostaniesz w pysk.”
- Tu jest wolny przedział – Zabini postawił walizkę pięć merów dalej od miejsca spotkania. – Proszę, madame – z kurtuazj± otworzył jej drzwi i gestem wskazał wnętrze. – Ładnie ci w krótkich włosach... Dopiero teraz widać jak± interesuj±c± masz buzię – pu¶cił jej łobuzersko perskie oko i Hermiona lekko się zarumieniła.
W szkole chyba nie było dziewczyny od klasy czwartej wzwyż, która nie patrzyłaby tęsknie za Malfoyem lub Zabinim (poza ni±, Ginny, Lun± i jeszcze kilkoma nielicznymi), zwłaszcza za tym ostatnim. I powodem nie było tylko to, że wywodził się z rodu ksi±żęcego czystej krwi, ale przede wszystkim jego szarmancki i kulturalny sposób bycia wobec kobiet. I miał jeszcze jedn± istotn± zaletę.. nie używał słowa „szlama”. Uważał je za prostackie i tępił wszystkich, którzy tak mówili... Szczególnie Malfoya, z którym przyjaĽnił się już prawie rok temu.
- Tere-fere, interesuj±ca buzia.. interesuj±ce to może być co innego – skrzywił się Draco.
- Wszystko może być interesuj±ce – filozoficznie odparł Blais.
- Dobra, dobra! – Malfoy przestraszył się, że kumpel wejdzie na poziom dyskusji intelektualnej, a był niebezpiecznym przeciwnikiem.
- Ale to niepraktyczne, Granger. Znaj moje słowa. – Draco pokręcił z dezaprobat± swoj± blond głow±.
Nowa fryzura w postaci silnie wystrzyżonego i nierównego przodu oraz tyłu sięgaj±cego do podstawy ramion, nadawała mu wygl±d gigantycznego rozrabiaki i uroczego cwaniaka, którym w istocie był.
– Jak cię teraz będę trzymał za głowę, gdy mi będziesz robić dobrze ustami? – zło¶liwy u¶mieszek blondyna był wprost zniewalaj±cy mógł doprowadzić do szału. - Za t± krótk± szczotę?! Mówię ci to nie-prak-tycz-ne... – Malfoy zrobił minę zbitego spaniela.
- ¦winia! - warknęła Gryfonka i wymierzyła w niego różdżk±. - Zmiataj st±d natychmiast chamie jeden.
- No niby co ja takiego powiedziałam? - Draco spojrzał pytaj±co na przyjaciela, który tylko pokręcił głow± w ge¶cie rezygnacji nad jego głupot±
- Sorry, Granger, ale...
- Ty mnie Zabini za jego kretynizm nie przepraszaj, bo to jest cham ostatni, a teraz obaj mi zejdĽcie z oczu zanim na was czego¶ nie rzucę.

Draco przez chwile przygl±dała się tej wszystkowiedz±cej Gryfonce po czym bez słowa ruszył do przedziału, który zajmowali razem z Blaisem. Gdy tylko weszli do ¶rodka zaatakował kolegę.
- I po co mówiłe¶ jej, że jest jej ładna, przecież ona wie to doskonale! Casanova od siedmiu bole¶ci się znalazł.
Brunet przez chwile patrzył na kolegę bez słowa po czy się roze¶miał.
- Czyżby¶ był zazdrosny?
- Niby o ni±? WeĽ, bo cie ¶miechem zabiję... Po prostu lubiłem tę jej szopę.. Ech te baby, z nimi nigdy nic nie wiadomo. Zmienne jak pogoda.
No cóż, z takim stwierdzeniem Zabini nie mógł dyskutować gdyż zgadzał się z nim w stu procentach.

***
Hermiona była w¶ciekła jak osa i gdy do przedziału wpadła jej najlepsza przyjaciółka Ginny Weasley, warknęła tylko.
- Cze¶ć, Gin. Siadaj i b±dĽ cicho bo mam zły dzien.
- Cze¶ć, w porz±dku – Virginia wygl±dała na opalon± i zadowolon± z życia. – Masz okres?
- To nie okres, to Malfoy – odrzekła Granger i zaklęła pod nosem.
- Och, widziałam go... jeszcze urósł – Ginny chyba nie zdawała sobie sprawy jak to działa na Hermionę.
- Tak jakbym nie zauważyła.... A jego ego osi±gnęło już gigantyczne rozmiary, Gin. Może się przymkniesz i dasz mi poczytać?
- Spoko – niziutka Gryfonka miała zbyt dobry humor by się obrazić, poza tym liczyła na to, że zło¶ć Hermiony minie do końca podróży. W istocie tak się stało. Ale uraza do Malfoya i tak rosła w duszy krótkowłosej dziewczyny z każdym nowym dniem.

***
Drugi tydzień wrze¶nia obfitował w wiele nowo¶ci. Na przykład o powstanie Koła do Gry w Wisielca Rozbieranego <oczywi¶cie nauczyciele nic o tym nie wiedzieli> wył±cznie dla klas szóstych i siódmych.
Severus Snape, w całej swej nauczycielskiej i uczniowskiej karierze, nie pamiętał tak wielkich tłumów jak w pi±tkowe popołudnie pod jego klas±. Tłoczyli się tam chyba wszyscy uczniowie klas siódmych i szóstych z czterech domów. Pomysłowi wychowankowie Domu Węża przybili na drzwiach do jego pracowni plakat informuj±cy o tym, że w sobotni wieczór Uczniowie Zacnego Domu Salzara Slytherina maja zaszczyt zaprosić <za drobna opłat± na jedzenie i picie składan± u Blaisa Zabiniego> na imprezę integracyjn± w Lochu ósmym.

Zabini z ciekawo¶ci± obserwował kłębi±cy się tłum, czuł, że zabawa będzie udana. Nagle jego oczom ukazał się przekomiczny obrazek. Jaki¶ karzełkowaty dzieciak usilnie starał się dotrzeć do plakatu informacyjnego. Kurde, czy ci gówniarze nie maj± czego robić tylko czytać ogłoszenia skierowane nie do nich? Przecież j± zaraz kto¶ rozdepcze.
Blais, jak przystało na dobrego samarytanina, podszedł pod drzwi złapał dziewczynkę za kołnierz i nie przejmuj±c się tym, że ta wyrywa się okrutnie, odci±gn±ł na bok.
Kiedy doszedł do ¶ciany wypu¶cił malucha i uważnie mu się przyjrzał. Była to szczuplutka, niska dziewuszka o długich rudych włosach z ciemnymi pasemkami, zaplecionych w warkocz. Miała mnóstwo piegów na twarzy. Opalona była na złoty br±z. Wygl±dała słodko i kogo¶ mu przypominała, ale nie miał czasu zastanawiać się kogo.
- Posłuchaj maluchu, to jest zabawa dla dorosłych, taki dzieciak jak ty to może co najwyżej się w piaskownicy pobawić. Jak będziesz starsza to zgło¶ się do mnie, wtedy będziemy mogli porozmawiać nie tylko o takich zabawach - dodał słodko by umilić małej gorycz porażki.
- Zabini ja bym się do ciebie nie zgłosiła, choćby¶ był ostatnim facetem na ziemi - mała dziewczynka otworzyła swe słodkie usteczka i chłopaka jakby co¶ trafiło. Ten głosik poznałby wszędzie, nawet na końcu ¶wiata. Mimo wszystko postanowił się z niej jeszcze troszkę ponabijać, a póĽniej wpu¶cić na imprezę... za darmo.
- Weasley, dziecinko to naprawdę ty? Jakby to rzec... w wakacje troszkę się chyba skurczyła¶... Wiesz, wiek to może masz odpowiedni, ale ze wzrostem gorzej. Nie wpuszczamy nikogo poniżej metra sze¶ćdziesi±t... - Zabini u¶miechn±ł się wprost uroczo.

Virginię trafił jasny szlag. Nienawidziła przytyków do swojego wzrostu.
- Mam w dupie t± wasz± imprezę w zimnych, obskurnych lochach!- skłamała. Tak naprawdę bardzo chciała na ni± i¶ć... aż do teraz. - Pocałuj mnie tam gdzie słońce nie dochodzi i się wypchaj przero¶nięty badylu!
- Nie ma sprawy - chłopak nachylił się nad niziutk± dziewczyn±. - Jeste¶ całkiem apetycznym maleństwem i ¶licznie pachniesz... Tylko powiedz... Mam cię pocałować z przodu czy z tyłu, maluszku? - Blais miał minę tak rozbawion± i u¶miech tak bezczelny (według Gin), że dziewczyna zarumieniła się i w¶ciekła się jeszcze bardziej.
- Wolałabym, żeby mnie pocałował gumochłon, Zabini!! – wrzasnęła tak, że obejrzało się dobrych dwadzie¶cia osób. - Jeste¶ mutantem. Żegnam! - odwróciła się i odeszła krokiem urażonej księżnej.
Zabini stał i ¶miał się rubasznie przez dobr± minutę.
- Ale że¶ teatr odwalił, Blais – Draco też konał ze ¶miechu. Stał bardzo blisko i wszystko słyszał. – Jaja jak berety. Ona chyba wcale nie ro¶nie... Już wiem cał± energię Weasley’ów pochłania Łasica... Sam emanuje tak negatywn± aur±, że wszystko wokół niego, co podlega rozwojowi, nie może się rozwijać. – Dracze zarżał z rado¶ci nad własnym dowcipem.
- Smoku, czy wszyscy u ciebie w rodzinie na pewno s± zdrowi psychicznie? – spytał rozbawiony zielonooki brunet (ale broń Boże nie Potter!).
- Nie – rado¶nie odparł „Smoku”. Miał bardzo dobry humor i wszystko go rozweselało. – Ja nie jestem zdrowy, Dziki. Co¶ ci nie pasuje?
- Co do ciebie to nie miałem w±tpliwo¶ci... Próbowałem jedynie ustalić, czy to jest dziedziczne.
Zabini wyj±ł papierosy i bezczelnie zajarał na ¶rodku korytarza. Było to o tyle podłe i nacechowane brakiem karno¶ci zachowanie, że na korytarzu palić nie było wolno a on był chłopcem słusznego wzrostu (metr dziewięćdziesi±t dwa), który wybijał się ponad tłum, więc każdy nauczyciel mógł zobaczyć, kto pali. Draco był od niego jedynie pięć centymetrów niższy. Zabini natomiast był najwyższym uczniem w szkole, a... Severus Snape był z nim równy.

I wła¶nie wspomniany nauczyciel wyszedł z klasy, a pierwsza osoba jaka rzuciła mu się w oczy, oczywi¶cie oprócz tłumu kłębi±cych się dzieciaków, był jego uczeń z petem zwisaj±cym z lewego k±cika ust.
- Zabini, czy mi się wydaje, czy ty... palisz?
- Panie profesorze, - odparł chłopak z największ± powag± - ja nie palę... ja się delektuję.
- A czy ty nie wiesz, że delektować można się jedynie na błoniach, Zabini?
- Zanim dojdę do wyj¶cia, skończy się przerwa... a z moim słabym zdrowiem bieganie po korytarzach nie wchodzi w grę, sir.
- Zabini, masz zdrowie jak poci±gowy koń i dobrze o tym wiesz... – rzekł spokojnie Snape, powstrzymuj±c u¶miech. Każdy inny uczeń dostałby opieprz, ale Blais robił wszystko z tak urocz± i naturaln± elegancj±, i kurtuazj±, że nauczyciele go lubili... Zwłaszcza Severus, bo chłopak był w jego Domu.
- Ależ panie profesorze, ja tylko. Tak dobrze wygl±dam, tak naprawdę to ledwo zipię, a chyba nie chce pan bym zachorował i nie był obecny na Eliksirach?
- No w takim razie - Severus udał wielkie zastanowienie - skoro ledwie zipiesz, ty mróweczko, to palenie zaszkodzi ci jeszcze bardziej. Jak nauczyciel nie mogę na to pozwolić i z przykro¶ci± mszę debrać ci papierosy oraz... jeden punkt dla Domu.
- Ależ panie profesorze... te fajki mnie na duchu podtrzymuj±, poprawiaj± mi humor i pozwalaj± zapomnieć o słabej kondycji i dosyć cherlawym ciele... – Draco musiał odej¶ć parę metrów dalej bo zabiłby ¶miechem zarówno nauczyciela jak i swego najlepszego kumpla.
Dziki był jednym z najzdrowszych chłopaków w szkole, był szybki, zwinny, doskonale latał na miotle i miał celny prawy sierpowy, który najcięższych zawodników posyłał na glebę, o czym wiedzieli wszyscy uczniowie i nauczyciele w szkole na czele ze Snapem.
- Dobra, dobra Zabini. Dawaj papierosy i żebym cię ja więcej na korytarzu z fajkiem w zębach nie widział. Przynajmniej dzisiaj – dodał ciszej.
- Oczywi¶cie sir... ale chciałbym zauważyć, że pozbawienie tak dużej ilo¶ci punktów takiego wspaniałego i bezproblemowego domu jakim jest Slytherin i to przez własnego opiekuna jest bardzo nieekonomiczne.
- Zabini, ty mnie ekonomi chcesz uczyć? - Severus spojrzał na niego ironicznie. - Ale wiesz, masz racje. Nie odbiorę ci punktów, za to razem z panem Malfoyem, który się zaraz udusi ze ¶miechu wysprz±tacie bez pomocy magii loch ósmy.
- Ależ panie profesorze z moim w±tłym zdrowiem? - Blais nie dawał za wygran±. - Nie ma pan lito¶ci dla tak pokrzywdzonego przez los...
- Zaraz dopiero możesz zostać pokrzywdzony przez los, Zabini - Severus mu brutalnie przerwał tyradę. - Po zajęciach widzę was obu przed lochem numer osiem a teraz uciekajcie na następne zajęcia.
- Lepiej niech pan się zajmie, panie profesorze, tym kłębowiskiem pod drzwiami - zauważył usłużnie Draco. Miał dobre chęci odwrócenia uwagi nauczyciela od skromnej osoby Zabiniego i od siebie.
Severus spojrzał na kłębi±ca się młodzież z mordem w oczach i znowu odwrócił się w stronę chłopaków.
- Draconie - zwrócił się prawie słodkim tonem do blondyna - o ile mi wiadomo to ty przywiesiłe¶ tu ten plakat. W takim razie, to ty zrobisz co¶ z tym, żeby oni wszyscy w ci±gu minuty zniknęli spod tych drzwi. Jasne?!
Malfoy westchn±ł, przewrócił oczami i wrzasn±ł do zebranych:
- Cisza motłochu!! Smoku ma głos!
- Skromni¶ – sykn±ł mu do ucha Blais.
- Dziki i ja mamy apel!! Tu za trzy minuty będzie lekcja a wy chyba też macie zajęcia, nie?! No to won, a ten kto chce i¶ć na imprezę, niech wpłaca po dziesięć galeonów do Dzikiego Blaisa Pogromcy Dziewic Hogwartu! Amen!!
Tak naprawdę Blais nie był żadnym pogromc± dziewic, chociaż bez wysiłku mógł nim zostać. Miał za sob± jedne, jedyne przeżycie seksualne i tak się zraził, że postanowił poczekać na naprawdę wyj±tkow± dziewczynę. Obydwaj z Draconem mogli tapetować listami miłosnymi dormitoria, a i tak na wszystkie miejsca by nie starczyło. Malfoy jednak był bardzo wybredny i zaliczał dziewczyny bardzo rzadko i z umiarem. Uważał, że sperma rodu Malfoy’ów jest zbyt cenna, by j± marnować byle jak i z byle kim (pewnie dlatego do tej pory nie tkn±ł Pansy Parkinson, która bardzo tego chciała), ale czasami trzeba było zredukować silny popęd seksualny inaczej niż własn± ręk±.
Blais był bardziej opanowany – bo na pewno nie mniej pobudliwy – i nie musiał zaliczać nawet „raz na miesi±c”, jak okre¶lił to Dracze.

Stoj±ca w tłumie Hermiona skrzywiła się i powiedziała bardzo gło¶no:
- Pewnie to ty by¶ chciał być tym pogromc±, co, Malfoy? – wywołuj±c salwy ¶miechu w¶ród zebranych.
- Granger, ciebie to ja w każdej chwili mogę poskromić, co ty na to? - zapytał Draco sugestywnie, podchodz±c do dziewczyny i obdarzaj±c ja swoim najładniejszym wrednym u¶miechem.
Hermiona zarumieniła się delikatnie ale postanowiła się nie poddawać.
- Jasne Malfoy... Chyba w moich najgorszych koszmarach, bo tylko w takiej sytuacji się na to zgodzę - dziewczyna zgrabnie go ominęła i podeszła do Zabiniego, koło którego zacz±ł kłębić się już tłumik.

- Do zobaczenia na tej imprezie, Gin już za nas zapłaciła prawda?
- Jasne, płaciła - skłamał Zabini bez mrugnięcia okiem. Bardzo mu zależało na tym, by pojawiła się ta ruda furiatka.
Był niemal stuprocentowo pewny, ze Hermiona nie wygada się siostrze Łasiczki tym, że też nie zapłaciła. Liczył na jej wysok± inteligencję, w któr± ani na moment nie w±tpił. Dlatego gdy mówił, że Ginny płaciła to po pierwsze, pu¶cił szybkie oko do Dracona, a na Granger popatrzył bardzo uważnie i dodał na wszelki wypadek, kład±c nacisk na każde słowo.
- Zapłaciła dwadzie¶cia galeonów jakie¶ pięć minut temu i zmyła się na zajęcia, my już też chyba powinni¶my i¶ć na Transmutację.
- A tak wła¶nie - Hermiona ruszyła szybko w stronę klasy i na szczę¶cie nie usłyszała rozmowy chłopaków.
- O! Mówisz, że rudzielec zapłacił? - Draco u¶miechn±ł się do Zabiniego. Dopisał jeszcze dwa nazwiska na listę go¶ci. - A mogę się dowiedzieć kiedy to zrobiła?
- Dzi¶ wieczorem.... z twoich pieniędzy Smoku.
- Z moich?! - zaperzył się Draco.
- Cii!! Żartowałem... Damy po połowie... Będzie weselej – Blaise miał minę lisa, który zwietrzył bardzo obfity kurnik nie pilnowany absolutnie przez nikogo
- Zwłaszcza jak przyjd± Łasic i Potter. Zwłaszcza Łasic. On pilnuje nie tylko siostry ale tej Granger też.
- Oni nie id±. Duma im na to nie pozwoli. Już pytałem. – Blais u¶miechn±ł się szeroko.
- Pewnie Łasic pójdzie, gdy dowie się, że jego maleńka siostrzyczka też idzie.
- My¶lisz, że ona mu powie? – Zabini popatrzył wymownie na Malfoya i obydwaj u¶miechnęli się do siebie bardzo triumfalnie.
Impreza zapowiadała się ciekawie...

Ten post był edytowany przez Kitiara: 07.01.2005 17:13


--------------------
"KIEDY JESTE¦ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Harajuku_Girl
post 01.02.2006 19:05
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Doł±czył: 01.02.2006




wiedziawszy, Blaise, rzeczywi�cie zdarł delikatną koszulkę.
- Albo, że porwę twoje majteczki - mruknął i jednym szarpnięciem zniszczył stringi dziewczyny.
Ginny nie potrafiła dłużej się powstrzymywać i parsknęła �miechem.
- Och, masz rację. Nie powinnam się obawiać, że zedrzesz ze mnie ubranie – odpowiedziała chichocząc.
- Kobieto, milcz i leż. Twój Dziki bierze się do akcji! – powiadomił ją Blaise.
- A... Więc jednak - Ginny u�miechnęła się figlarnie, a Blaise popatrzył na nią z zaciekawieniem.
- No, do takiej wła�ciwej akcji miałe� się wziąć, gdy skończę szkołę - w wielkich oczach widać było pro�bę i oddanie.
No wła�nie, po co ja czekam, skoro ona jest chętna? - pomy�lał, ale po kilku
sekundach spoważniał i popatrzył z czuło�cią na Ginny:
- Skarbeczku, bo tak wła�nie będzie. Co nie znaczy, że mam zamiar dać ci całkowity spokój - Virginii zrzedła minka, ale za chwilę się u�miechnęła:
- Ale pozwolisz się odwdzięczyć? - spytała, gdy Blaise delikatnie zaczął lizać jej lewy sutek.
- Och, nie wiem. Nawet jeszcze nie zacząłem, a ty zadajesz mi krępujące pytania. Leż grzecznie i daj działać prawdziwemu mężczy�nie – odpowiedział chłopak.
- Trzeba być jeszcze mężczyzną - zażartowała Ginny, a Blaise spojrzał na nią spod zmrużonych powiek.
- Ty mała wredoto, teraz to ja ci pokaże – pogroził.
- A co? I może ja już to widziałam – za�miała się Ginny.
Blaise nic nie odpowiedział tylko bez żadnych uprzedzeń zniżył głowę i polizał Ginny. Dziewczyna jęknęła i straciła ochotę na jakąkolwiek dalszą rozmowę. Było jej bardzo dobrze i chciała jeszcze. �lizgon jednakże wcale nie zamierzał być dla niej łaskawy. Już po chwili całował delikatnie wnętrze jej uda, bardzo powoli schodząc do łydki, a pó�niej do zgrabnej stópki dziewczyny. Polizał kostkę i ujął lewą stopę Virginii w dłonie.
- Co ty robisz, Blaise? - spytała zdziwiona i zaskoczona dziewczyna.
- Pieszczę cię, skarbie od stóp do głów... Podobno kobiety to uwielbiają – odpowiedział Zabini.
Ginny nie wiedziała, co ma na to odpowiedzieć, więc odrzekła jedynie "aha" i obserwowała chłopaka z lekkim rozbawieniem. Rozbawienie jednak bardzo szybko jej minęło, zastąpione cichutkimi jękami, gdy Blaise zaczął pie�cić językiem palce i delikatne poduszeczki pod nimi. Virginia musiała zamknąć oczy i zacisnęła piąstki na po�cieli, bo to, co wyprawiał z nią Zabini, było niesamowicie miłe, wręcz boskie.
Ustami zaczął wędrować w górę jej nóg i po chwili zatrzymał się w zgięciu kolana. Ginny, która do tej pory nie wierzyła, że ta czę�ć ciała może być w jakim� stopniu odpowiedzialna za napięcie erotyczne, teraz zmieniła zdanie. Zaczęła jęczeć i wić się na łóżku. To wspaniałe, a ona na przemian prosiła o więcej i go przeklinała. Chłopak postanowił się wreszcie nad nią zlitować. Podciągnął się na łóżku, tak, że teraz leżeli na przeciw siebie i zaczął całować jej usta, a jego palce gładziły uda Ginny. Virginia wygięła biodra do przodu, błagając go o �mielsze pieszczoty i przywarła do niego ufnie, zanurzając dłonie w czarnych gęstych włosach chłopaka.
- Blaise, błagam cię - jęknęła rozpaczliwie, kiedy Zabini, drocząc się z nią, ominął, po raz kolejny, o milimetry jej wilgotną kobieco�ć. - Błagam, Blaise.
- Cii... - wyszeptał jej do ucha i pocałował ramię dziewczyny. Delikatnie wsunął w nią �rodkowy palec, a Ginny krzyknęła cicho i gwałtownie uniosła biodra.
Blaise’owi spontaniczna reakcja dziewczyny bardzo się spodobała. Ona w ogóle mu się bardzo podobała. Powoli zaczął poruszać swoją dłonią, a gdy Ginny zaczęła jęczeć i krzyczeć coraz gło�niej, zaczął ją całować. Cholernie żałował, że jego brat �pi za �cianą i on nie może spokojnie wsłuchiwać się w głos „pchełeczki”.
- Szybciej - wyszeptała dziewczyna, kiedy Zabini na chwilę się od niej odsunął.
Chłopak tylko u�miechnął się do własnych my�li i przyspieszył swe ruchy.
Virginia wiła się na łóżku, powtarzając imię swojego kochanka i była przy tym coraz ekspresyjna, dlatego Blaise musiał ją często całować, żeby tłumić jej gwałtowne reakcje.
- Cicho, dzikusku - szepnął jej do ucha, na co odpowiedziała bardzo gło�nym i wyra�nym: "Och, Blaise!" i rozpłakała się z rozkoszy, bo spełnienie, które jej dał, było zbyt silne jak dla niej - w końcu była tylko maleńką wiewióreczką. Wtuliła się w niego, a Zabini uspokajał ją cichymi słowami, dziwiąc się własnej cierpliwo�ci i łagodno�ci. Nie my�lał o własnym podnieceniu i pożądaniu. Ono po prostu było, a Ginny była dla niego najważniejsza na �wiecie:
- Kocham cię, Blaise - szepnęła mu prosto do ucha.
- Ja ciebie też, kochanie - odrzekł, scałowując z jej policzków łzy. - Jak obudziła� Steela, to się nie zdziw, gdy zapuka i nas opieprzy - dodał jeszcze, patrząc z niepokojem na drzwi. Steel się jednak nie pojawił ani teraz, ani potem. Był na tyle taktowny, że zapobiegawczo nałożył na swoją sypialnię zaklęcie wyciszające.
- On jest w porządku - odrzekła Virginia i delikatnie pchnęła Zabiniego na łóżko. Był silny, ale pozwalał jej na wszystko. Grzecznie położył się na plecach, a Ginny delikatnie zaczęła pie�cić ustami i palcami jego klatkę piersiową.
Jej usta schodziły coraz niżej. Językiem zaczęła zataczać kółeczka wokół jego pępka, a jej dłonie bawiły się włoskami na jego podbrzuszu.
- Gin, proszę nie znęcaj się -jęknął Blaise i to było ostatnie, co powiedział. Jego oczy zaszły mgłą, a umysł wyłączył się zupełnie. Wszystko to za sprawą ust pewnego dziewczęcia , które powoli zaczęły całować jego nabrzmiała męsko�ć. Ginny na przemian całowała, ssała i lizała stwardniały organ, a jej dłonie ugniatały po�ladki chłopaka.
Zabini nie potrzebował wiele, by doj�ć. Jego ciało wygięło się w spazmie rozkoszy, a on sam wykrzyczał imię swej czerwonowłosej boginki.
Ginny przykleiła się do Blaise’a, a ten przytulił ją najmocniej, jak potrafił.
- Udusisz mnie, dziki zwierzu - oznajmiła po kilku sekundach lekko zgnieciona dziewczyna, ale nawet nie próbowała się odsunąć. Wręcz przeciwnie, przywarła do chłopaka całym swoim drobnym ciałkiem. Zabini leciutko poluzował u�cisk silnych ramion, a Virginia uniosła głowę i spojrzała mu w oczy:
- Wiesz, że jeste� słodki i mam ochotę cię schrupać i zostawić tylko kosteczki?
- Ja tam bym cię chętnie skonsumował i to razem z kosteczkami... – odpowiedział chłopak.
- Nie zauważyłam - Ginny u�miechnęła się figlarnie.
- Wiewióra, czy ty mnie podpuszczasz? - jedna z brwi Blaise’a podjechała wysoko do góry i została w takiej pozycji na dłużej.
- Nie o�mieliłabym się... - dziewczyna zrobiła najbardziej niewinną minę, na jaką było ją stać, ale i tak w jej brązowych oczach igrały iskierki wesoło�ci.
-Och, to bardzo dobrze, bo jakby� mnie podpuszczała, to mógłbym się poczuć urażony i zrobić co� niemiłego - odezwał się Blaise z całą powagą na jaką tylko było go stać.
- A co takiego? – spytała z zainteresowaniem Ginny.
- Och... na przykład zwalić cię z łóżka, wrzucić do zimniej wody, wywiesić za okno -
każdy pomysł chłopaka kwitowany był coraz gło�niejszym �miechem, a piąstki dziewczyny uderzały miarowo w jego klatkę piersiowa.
- Nie bij mnie, nie wiesz, że zwierząt się nie bije? – Blaise złapał ją za przeguby.
- To� ty zwierzę? – zdziwiła się panna Weasley.
- Tak, jestem twoim osobistym dzikim zwierzęciem – odpowiedział Zabini.
Ginny ponownie się roze�miała i wtuliła w swe "osobiste, dzikie zwierze". Zabini u�miechnął się do siebie i przytulił dziewczynę. Po kilku minutach zasnęli, a o godzinie siódmej rano biedny Blaise został obudzony czyim� gło�nym chrząknięciem.

***
Hermiona obudziła się, gdy jeszcze było ciemno i stwierdziła, że podczas snu, zsunęła się ze swojego wygodnego materaca, jaki stanowił Draco. Leżała obok chłopaka z głową złożoną na jego klatce piersiowej. Czuła się całkowicie rozbudzona i miała złe przeczucie, że do rana już nie u�nie. Delikatnie podsunęła się wyżej i leciutko pocałowała Dracona w usta. Wymruczał przez sen co� w stylu "Nie dobieraj się do mnie, Szczota" i u�miechnęła się sama do siebie, u�wiadamiając sobie, że chodzi z Malfoyem i wyobrażając sobie miny Harry'ego i Rona, kiedy się dowiedzą. Zamierzała w
pociągu siedzieć w tym samym przedziale, co jej chłopak
Pewnie obaj stwierdzą, że zwariowała, albo Malfoy co� na nią rzucił, pó�niej nie będą się do niej odzywać, ale kiedy zbliży się jaki� sprawdzian z Eliksirów lub Transmutacji, to znowu zaczną ją zauważać. Ci jej mężczy�ni byli tacy przewidywalni. Zresztą wiedziała, że nie tylko jej się oberwie - pewnie do Ginny też się dobiorą. W wyobra�ni widziała już awantury urządzane przez Rona. A naj�mieszniejsze z tego wszystkiego było to, że nic ją to nie obchodziło. Nie zamierzała ukrywać swego związku z Draconem, wręcz
przeciwnie. Zastanawiała się tylko, czy on też zamierza to publicznie okazywać, czy na razie przemilczeć. Pogrążona w my�lach Hermiona nie zauważyła nawet, jak zasnęła, a rano zamiast
magicznego budzika wyrwała ją ze snu wiązanka przekleństw i czyj� �miech.
Otworzyła powolutku oczy i ujrzała Dracona, który siedział na łóżku, szczelnie przykrywając ją kołdrą i pomstując na czym �wiat stoi. Obok stał Blaise i rechotał jak
szalony. Musiało go bardzo rozbawić zachowanie Malfoya.
- I czego rżysz, zdechły patafianie?! - darł się Draco. - Bucu pokręcony, co cię, kur*wa, �mieszy?! - dodał i odwrócił się, gdyż uznał, że przykrycie do samej szyi to za mało i podciągnął kołdrę aż na jej uszy.
- Szczoteczko, nie słuchaj - jego głos zmiękł i stał się tak łagodny, że Hermiona nie mogła się szczerze nie u�miechnąć. Nie mogła się też oprzeć pokusie i podniosła się, by dać chłopakowi siarczystego buziaka w policzek.
-Zamiast mnie obrażać, powiniene� dziękować, bo gdyby nie ja, to Steel by was przyszedł obudzić - powiedział uradowany Blaise i pu�cił oko do Hermiony.
- Blaise, drogi przyjacielu, w dowód mojej wdzięczno�ci pozwolę ci natychmiast opu�cić ten pokój bez uszczerbku na zdrowiu – o�wiadczył dobrodusznie Draco.
- Jaki� ty wielkoduszny - Zabini tylko pokręcił głową i wyszedł, zostawiając Dracona i Hermionę samych.
- Mógłby� być dla niego milszy - powiedziała Hermiona, wstając z łóżka i zarzucając na siebie szlafrok Dracona. Nie miała ochoty szukać swojej koszulki.
- Przecież niczym w niego nie rzuciłem – zaprotestował Draco - Raaaany, jak ja nie chce wracać do szkoły! – dodał.
- I ma być ci serdecznie wdzięczny, bo go po prostu nie nie uszkodziłe�? - spytała ironicznie i skrzywiła się w parodii serdecznego u�miechu.
- No wła�nie! - Draco podkre�lił swoją rację i się szeroko wyszczerzył. - Nie będzie cię oglądał bezkarnie na golasa - dodał z miną filozofa.
W odpowiedzi Hermiona popukała się w czoło.
- Która godzina? - spytał Draco, wzruszając ramionami.
- Siódma - rzuciła obojętnie.
- POSRAŁO GO?! - Draco nie krył irytacji. - Jego starzy wstaną o dziewiątej, a już na pewno nie wcze�niej, niż o ósmej. �niadanie będzie przed dziesiątą i wyjedziemy około dziesiątej trzydzie�ci, bo autami wspomaganymi magicznie nie trzeba wyjeżdżać wcze�niej, a on mnie budzi o siódmej! – w miarę jak mówił jego głos wzrastał na sile.
- Przestań krzyczeć! - ofuknęła go Hermiona. - Chyba, że chcesz, aby państwo Zabini wstali już teraz?
Jej uwaga pomogła i Malfoy zaczął mówić nieco ciszej, a jego mina złagodniała.
- No, pewnie, że nie chcę! A skoro jest tak wcze�nie... - przysunął się do Hermiony i z przekornym u�mieszkiem malującym się na twarzy rozwiązał swój szlafrok, który na sobie miała. Dziewczyna zrobiła bardzo rozgniewaną minę i popatrzyła na niego pytająco.
- Jest na ciebie zdecydowanie za duży, Tunia - szepnął jej do ucha, posyłając jej rozbrajający i słodki u�miech, że musiał się odwzajemnić tym samym.
- Więc co powiesz na to, żeby�my jeszcze na chwile wrócili do łóżka? – zaproponował.
- Ja bym radziła pod prysznic - odpowiedział dziewczyna.
- Jeszcze nigdy nie robiłem tego pod prysznicem – rzekł Draco marszcząc brwi.
- Mi chodzi o kąpiel, smoczusiu. Co prawda, jest dopiero siódma, ale, znając ruchy niektórych z nas, pewnie i tak ledwo zdążymy na pociąg – stwierdziła Hermiona.
- Marudzisz, Tunia - zaczął Draco, ale nagle zbladł. - Hermiona... ciebie...już nie boli? - ostatni wyraz wymówił bez żadnej przerwy.
- Draco, nie martw się. Ze mną jest wszystko dobrze. Po prostu naprawdę musimy się �pieszyć-
Hermiona tylko roze�miała się i przytuliła do Dracona. Prawdę powiedziawszy powrót do szkoły zaczynał jej się podobać coraz bardziej.

***
Dwie godziny pó�niej, po większych i mniejszych kłótniach, cała czwórka znalazła się w jadalni i spożywała najzwyklejsze �niadanie. Ku ogólnemu zdziwieniu najmniej podobało się to Blaise’owi i Hermionie, który zdążyli się już przyzwyczaić i nawet w pewnym stopniu polubić kulinarne eksperymenty swych partnerów.
- I jak wam się spało? - Anna Zabini zaczęła temat, który jej zdaniem był bezpieczny.
- Gło�no - mruknął jej pierworodny i ze zło�liwym u�miechem spojrzał na swego brata.
- To nie trzeba tak gło�no chrapać, że aż sam się obudziłe�! - warknął Blaise.
- Ja po prostu mam bardzo wrażliwy słuch i nieraz nawet Silencio nie pomaga – o�wiadczył spokojnie Steel.
- Jak chcesz, to ja cię zasilencjuję na wieki – zaoferował Blaise.
- Chłopcy - pan domu spojrzał wymownie na synów, którzy natychmiast
się uspokoili. Nie, żeby się bali, lecz kiedy� ojciec obiecał im, że je�li nawet przy �niadaniu będą się kłócić, to sprawi im rodzeństwo, a to, o zgrozo, było jeszcze możliwe. Nie wiedzieli tylko jeszcze, o zgrozo ogromna (i jeszcze trochę czasu błogiej nie�wiadomo�ci im zostało), że ich mamusia jest wła�nie w trzecim dniu ciąży.
Hermiona i Virginia popatrzyły na siebie z lekkim zdziwieniem, bo obaj młodzi Zabini zamilkli, a Steel cicho i z godno�cią, przy jeszcze cichszym akompaniamencie brat, odpowiedział:
- Tak jest, ojcze.
Andreus u�miechnął się szeroko i Granger pomy�lała, że facet jest wprost bajecznie
przystojny. Prawdę powiedziawszy, widać to było po jego latoro�lach, zwłaszcza, iż jego małżonka też na brak urody narzekać nie mogła.
- Tuńka! - syknął pełnym urazu tonem Draco, widząc, że "jego szczoteczka" wodzi wzrokiem od jednego Zabiniego do drugiego (i trzeciego też!) i trącił lekko Hermionę.
- Tak? - dziewczyna odwróciła się do niego i popatrzyła w pełne wyrzutu szare tęczówki.
- Ty już wiesz, o co chodzi, Szczota - chłopak się naburmuszył.
- Dlaczego tak nieładnie do niej mówisz? - zdziwiła się pani Zabini i wbiła zaciekawiony wzrok w Malfoya Juniora.
- To przez włosy - odpowiedział Draco, a po chwili z oburzoną miną dodał - Ja jej wcale brzydko nie nazywam.
- Nazywasz, i możesz mi wyja�nić, dlaczego przez włosy? – pani Zabini najwyra�niej wcale nie chciała zmienić tematu.
- Bo ona miała takie łaaaaaaaaaadne - Blaise u�miechnął się kpiąco do Dracona.
- Dłuuuuuuuugie i gęste - Ginny postanowiła dołączyć do zabawy.
- I je �cięłam – wtrąciła Hermiona.
- No wła�nie! �cięła�! Więcej ci na to nie pozwolę. Masz mieć długie włosy i już –wykrzyknął chłopak. Naprawdę podobały mu się włosy panny Granger. – A w tej fryzurze wygląda jak szczotunia – dodał.
- No to co? Mówiłe� że mi ładnie! - Hermiona wyglądała na urażoną.
- Ładnemu we wszystkim ładnie - zauważył Andreus. - Draconowi zapewne chodzi o to, że masz piękne włosy i niepotrzebnie je �cięła�.
Hermiona zarumieniła się leciutko i cicho bąknęła "dziękuję".
- Oczywi�cie, że tak! - Malfoy aż się zachłysnął herbatą. - Ma gęste �liczne włosy. Tyle razy miałem ochotę ich dotknąć, zanurzyć w nich twarz... - Draco zdał sobie sprawę z tego, co mówi i zarumienił się jak burak. Hermiona wbiła w niego zdziwione, niemal zszokowane spojrzenie. Ginny natomiast upu�ciła z wrażenia widelec.
- No, ten, tego... to znaczy... eee... - jasnowłosy przedstawiciel arystokracji zaczął się plątać, jąkać i poczerwieniał mocniej.
- Draconie Malfoy, czy możesz powtórzyć to, co powiedziałe�? - panna Granger wpatrywała się w chłopaka intensywnie, a w jej oczach zaczęły pojawiać się gro�ne błyski.
- Eee... Znaczy to, że masz... eeee... piękne włosy i powinna� je zapu�cić? – Draco na wszelki wypadek wolał udać głupiego.
- Nie to! - Granger omal nie krzyknęła. - Doskonale wiesz, co i nie udawaj mi tu Harry'ego złapanego przez Snape'a na gorącym uczynku!
- Eee, chcesz herbatki? - Draco był tak czerwony, że włosy tuż przy czole wydawały się różowawe.
- Według mnie, Granger... - odezwał się bardzo cicho, łagodnie i ze zło�liwym u�miechem Steel - on po prostu leci na ciebie od jakiego� czasu. Znając Malfoyów i ich niechęć do wyrażania jakichkolwiek uczuć, to może być nawet kilka lat... – zadrwił.
- A według mnie, Zabini, to dla własnego dobra powiniene� się zamknąć - Draco nie wiedział czy jest bardziej zawstydzony, czy zły.
- A według mnie, Malfoy... - Hermiona zaczęła przedrze�niać ton chłopaka - ... to ty masz mi chyba co� do powiedzenie, prawda?
Dziewczyna była naprawdę zła i miała ku temu powody.
- Teraz? – spytał zaskoczony blondyn.
- Tak, teraz! Natychmiast! – wykrzyknęła Hermiona.
- A możemy chociaż wyj�ć? - Draco wyglądał na najnieszczę�liwszego człowieka na ziemi.
Hermiona zmrużyła oczy ze zło�ci – ona nigdzie nie zamierzała chodzić.
- Słucham!
Draco przez chwilę z uwagą przyglądał się porcelanowemu talerzowi ze złota obwódką, aż wreszcie wypowiedział całe, bardzo skomplikowane zdanie na jednym oddechu.
- Bardzomisiepodobałytwojewłosyiwogólecałatybałemsietegoidlategociaglemówiłemżemas
zokropnafryzure.
- A teraz czy mógłby� to powtórzyć wolno i wyra�nie, tak żebym usłyszała i zrozumiała? - Hermiona doskonale słyszała za pierwszym razem, ale słowa te wywołały dziwną, wcale nie przyjemną, miękko�ć w jej kolanach.
- Słyszała� doskonale i nic nie zamierzam powtarzać – odpowiedział chłodno Malfoy Junior.
- W takim razie ja ci co� powiem... – rzekła powoli panna Granger. Następnie wzięła wzięła głęboki oddech i zaczęła krzyczeć - To przez ciebie �cięłam włosy. Dosyć miałam już twoich kretyńskich uwag i je obcięłam, więc teraz sam jeste� sobie winny, Draconie Malfoy!
Draco zamrugał ze zdziwienia i konsternacji. Wolał się na razie nie odzywać.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego wyzywałe� mnie przez tyle lat od szlam i innych z roku na rok coraz czę�ciej?! I zwiększą finezją! - wrzeszczała coraz gło�niej.
Siedzący przy stole czuli się zakłopotani wybuchem panny Granger, ale nikt nie �miał jej przerwać. Nikt nie �miał się też ruszyć, czy nawet gło�niej odetchnąć, gdyż oczy Granger ciskały w ich kierunku gro�ne błyski. Draco wyglądał dziwnie - jakby skurczył się w sobie.
Andreus Zabini nawet się zaczerwienił, gdy przypomniał sobie, jak często we wczesnej młodo�ci beztrosko "szastał" wyzwiskiem szlama. Gryfonka zauważyła zakłopotanie towarzystwa i nakazała sobie w duchu spokój.
Draco wymamrotał pod nosem bardzo ciche przeprosiny, których wzburzona dziewczyna nie usłyszała. Była urażona i czuła się oszukana. Uważała, że wyjątkowo perfidne było wyzywanie jej tylko po to, żeby nie okazać zainteresowania i by je zagłuszyć. Nagle u�wiadomiła sobie, że w szóstej klasie odzywki Malfoy stały się rzeczywi�cie mniej okrutne i bolesne, a bardziej irytujące, zaczepne oraz mocno zło�liwe.
Ochłonęła trochę i udała że nie słyszy bardzo cichego i i urwanego "...praszam" Potem odetchnęła i spokojnie, lecz z powagą zapytała:
- Czy wiesz, zakichany przedstawicielu nieskalanej arystokracji... - Blaise lekko prychnął, a Steel uniósł jedną brew i przybrał minę pod tytułem "Masz co� do arystokracji, mała?", co Hermiona, mówiąc potocznie, "olała" - ... że kiedy po raz pierwszy nazwałe� mnie w drugiej klasie szlamą, to płakałam pół nocy? - nie zamierzała nic ułatwiać blondynowi. Malfoy żało�nie przygryzł wargę i spu�cił skromnie wzrok.
Tym razem dało się słyszeć tylko "...aszam".
Panna Granger zauważyła szczerą skruchę chłopaka i westchnęła przeciągle, bo zrobiło się jej go żal.
Malfoy mnie rozczula. Wpadłam jak różdżka w bezmagiczną przestrzeń- pomy�lała czule.
- A co do włosów... Dosyć już miałam twoich odzywek w stylu Uwaga na szopy! Granger, co wystaje z twojego kołnierza? Głowa czy gorylica?
czy inne równie miłe inwektywy i po prostu je �cięłam!
Draco tylko jęknął i nagle nabrał ochoty wyrwać sobie swój niewyparzony język.
- Byłem kretynem - szepnął i z miną zbitego spaniela spojrzał na pannę Granger.
- Tego nikt nie kwestionuje - mruknął Steel, ale zaraz zamilkł pod złowrogim spojrzeniem matki i Hermiony.
Panna Granger była zdania, że nikt oprócz niej nie może bezkarnie obrażać Dracona i już miała dosadnie wytłumaczyć to pierworodnemu państwa Zabinich, gdy tchnięta czym� spojrzała na zegar. Wskazówki mechanizmu zatrzymały się na ha�le Pięć minut do drogi, ruszcie dupę w troki. Widząc to zapiszczała. Jeszcze kilka minut tej rozmowy, a nawet dzięki magicznym samochodom nie dojadą na czas na stację. Rodzina Zabinich, Wasleyówna oraz Malfoy, zaintrygowani reakcją panny Granger, spojrzeli w tamtym kierunku i zrozumieli wszystko. Jak jeden mąż wstali od stołu i zabrali się za pospieszne przygotowania do podróży: lewitować bagaże, �ciskać się i żegnać.
Najbardziej z całego zamieszania zadowolony był Draco, gdyż dzięki temu uniknął wymówek na temat „jak to on traktuje kobiety”, które z pewno�cią by usłyszał z ust ciotki i wuja .
Kilka minut pó�niej czworo ludzi, dwa koty, bagaże i niezliczona ilo�ć prezentów znajdowały się w samochodzie pędzącym na stację kolejową. Tym razem magiczne auto prowadził Steel Zabini i je�li Blaise uważał, że Draco je�dzi jak wariat to to, co wyprawiał jego rodzony brat, to było istne piętnastominutowe szaleństwo. Hermiona Granger okre�liła ten rodzaj jazdy nawet pewnym tajemniczym słowem Formuła 1. Według Blaise`a to była najszybsza podróż do Londynu, jaką przeżyli hogwartczycy. Nawet młody Malfoy po wyj�ciu z samochodu był cały zielony, co było rekordem samym w sobie.
Parę minut pó�niej władowali się do pociągu i wybrali jaki� miły i pusty przedział, który jednak na długo nie pozostał przytulny.
Kto� otworzył z impetem rozsuwane drzwi i gło�no oznajmił:
- A, tu jeste�cie! Jak było u Hermiony? - Ron Weasley był szeroko u�miechnięty i wyglądał na szczę�liwego, dopóki nie u�wiadomił sobie, że jego siostra i przyjaciółka siedzą razem z największym jego wrogiem, oraz z przyjacielem tegoż wroga, który - o zgrozo – gładził w tym momencie Ginny po włosach.
Ronald pobladł i zaniemówił na chwilę. Hermiona musiała użyć całej swej energii, by nie wybuchnąć �miechem na widok jego miny.
- Zabini, wolisz zabrać łapy od mojej siostry, czy mam cię bole�nie wykastrować? – spytał bardzo cicho najmłodszy z braci Weasleyów, gdy doszedł już do siebie.
- Oczywi�cie, że możesz się do nas dosią�ć, Ron - powiedziała z u�miechem panna Granger, kładąc Draconowi poufale rękę na kolanie, co nieco złagodziło jego minę pod tytułem "Wcale, kur*wa, nie możesz, Wieprzlej". - Nie krępuj się - pu�ciła do przyjaciela oko i zachęcająco poklepała miejsce obok siebie. Jeżeli Ronowi wydawało się, że wcze�niej stracił głos, to teraz głos chyba opu�cił go na dobre. Stał i poruszał ustami jak ryba wyjęta z wody, a z jego ust nie mógł się wydobyć żaden d�więk.
Kiedy rudzielec odstawiał popisy rybiego wokalu brzegowego, do przedziału wpadł Harry i widok dwóch par on również stanął jak rażony piorunem. Jednak, w odróżnieniu od swego przyjaciela, nie stracił głosu. Wręcz przeciwnie.
- Co tu się dzieje? Co te jaszczurki wam... – zaczął krzyczeć.
- Harry, tu nic się nie dzieję - Giny u�miechnęła się rado�nie - Po prostu jeste�my razem.



***KONIEC***
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Kitiara   Zmowa Dziewic   06.01.2005 09:50
Raillie   ¦wietne opowiadanie! Najlepsze jakie Twoje...   06.01.2005 16:13
Silda   Niewyczerpana inwencja twórcza Kit ^_^ Jedno m...   06.01.2005 16:46
sonka  
QUOTE   06.01.2005 16:47
My¶ka  
QUOTE   06.01.2005 17:09
AtA_VH   heh... kiedy zobaczyłam, że jest kolejny ff Ki...   06.01.2005 18:06
Tajemnicza   Gratuluję wam dziewczyny tego opowiadania. Mim...   06.01.2005 23:14
Magya   Bardzo mi się podoba. Literówek nie zauwa[colo...   07.01.2005 15:06
Raillie   Heh... Ja napisalam jakies badziewko, ktore ju...   07.01.2005 17:07
Magya   Wiem, wiem Raistlin   Nawet bez podpisu autora(przepraszam autorek) ...   07.01.2005 20:33
Hermione   kolejne cudowne :D czytam,czytam i chce więcej ...   08.01.2005 10:28
Kitiara   Skromne Party
Wieczorem Ginny przyszła ...
  08.01.2005 19:30
Magya   Fajnie, że kolejny part już jest :D Part bardzo do...   08.01.2005 19:50
Nimfka   Uff, przebrnęłam. I podobało mi się.
Czyt...
  08.01.2005 20:52
Morgiana   ech, ile można czytać bliĽniaczo podobnych, słowny...   08.01.2005 21:38
Kitiara   Morqiano Droga, a niepomy¶lała¶, ze mogły¶my n...   09.01.2005 08:07
My¶ka   A mnie się to opowiadanie podoba. Szczególnie ...   09.01.2005 13:42
Hermione   nadal wspaniałe Pottermenka   Wydaje sie ze Kit albo nie wie o wznowieniu pracy ...   18.04.2005 18:26
Tom   Kit wie, ze Magiczne odzylo - dawala 10tego dwa dn...   18.04.2005 20:50
corka_ciemnosci   Opowiadanie jak najbardziejmi się spodobało. Widzę...   19.04.2005 08:25
Aoshi_Noir   Zal rozstawac sie z tym opowiadaniem ale wszystko ...   22.04.2005 22:06
Tenebris69   Kit chyba zapomniała o aktualizowaniu "Zm...   23.04.2005 11:04
Kitiara   Przepraszam za brak aktualizacji, ale miałam ostat...   23.04.2005 15:34
My¶ka   :* dzięki, naprawdę. zuch dziewczyny!   23.04.2005 16:12
corka_ciemnosci   Miło czytać, że pojawi się nowy odcinek... Ja z pr...   23.04.2005 18:38
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   23.04.2005 21:33
Tenebris69   Ach, zakład! Jak to dawno temu było! Oczyw...   23.04.2005 21:54
corka_ciemnosci   No bardzo ciekawie się zapowiada... Nie wytrzymam,...   24.04.2005 13:18
Kitiara   Przepraszam ale na Maila nie wysyłam. Skoro wkleja...   25.04.2005 10:33
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   26.04.2005 10:48
x_hesper_x   Ach, Ach, ach! <jupi!> Hes sie ciesz...   26.04.2005 12:35
corka_ciemnosci   Pochłonęłam dzisiaj dwa odcinki... I powiem szczer...   26.04.2005 15:10
Tova Brink   Ja Cię solę, ten fick jest naprawdę ¶wietny (a u m...   26.04.2005 18:59
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   27.04.2005 09:39
madziorek   Jeste¶ okropna :P Popłakałam sie na końcu :cry: ....   27.04.2005 14:01
Agulka88   Bardzo mi się podoba! Wprowadziła¶ tutaj prawd...   27.04.2005 10:01
corka_ciemnosci   Ja już naprawdę nie wiem co mam pisać w o tym opow...   27.04.2005 15:27
Tova Brink   Ja też jestem bardzo usatysfakcjonowana t± czę¶ci±...   27.04.2005 18:26
Kitiara   [size=7][b]WAŻNE [b]O rany! Przepraszam, ale ...   28.04.2005 09:45
Tenebris69   A tak mi się wydawało, że czego¶ mi tu brakuje. ;)...   28.04.2005 11:04
madziorek   Wybaczam ci, ale masz szybko dodac dalsze czę¶ci i...   28.04.2005 17:17
esstel   Nie no opowiadanie suuuuuper, zreszt± jak każde Tw...   28.04.2005 20:15
corka_ciemnosci   ¦wietne jak zwykle. Ja poprostu czytaj±c nie potra...   28.04.2005 21:05
Kitiara   Owszem, działa, ale na monitor czeka i nie wie i...   28.04.2005 22:43
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   29.04.2005 09:20
Kitiara   *** Draco poprowadził Hermionę prosto do swojej s...   29.04.2005 09:24
burza13   Wspaniale, ,,mocniejsze od pozostalych", ale ...   29.04.2005 09:44
madziorek   No nie wiem ... według mnie za szybko 'pogodzi...   29.04.2005 13:58
esstel   nie no bomba! brawa dla autorek... nie uchodze...   29.04.2005 14:10
corka_ciemnosci   Tiara z głowy... Odcinki s± naprawdę ¶wietne i trz...   30.04.2005 12:14
madziorek   No i ten rozdziałek pokazał że te "dziewuszys...   01.05.2005 16:12
esstel   ff robi sie coraz ciekawszy :D czekam z niecierpl...   01.05.2005 16:34
corka_ciemnosci   No ładnie, ładnie... Opowiadanie robi się coraz ci...   01.05.2005 18:18
Darkmanka   :lol: tAKKKKK Zabini ż±dzi!! :D uwielniam...   01.05.2005 21:45
Tova Brink   Nie mogę się doczekać kolejnej czę¶ci :P To się ro...   01.05.2005 18:54
Univien   Hmm... musze przyznać, że to jeden z najlepszych o...   01.05.2005 22:32
esstel   Kiedy będzie kolejna czę¶ć bo ja sie już doczekać ...   03.05.2005 14:02
Siobhan   Bardzo fajny fick! Naprawdę wci±ga, przecz...   03.05.2005 21:05
Copiczek   Piękne... Zakochałam się w tym... Kiedy nowa czę¶ć...   04.05.2005 13:59
Miyu Sora Yamano   To jest niestety ¶wietne. Niestety, bo wchodze tu ...   04.05.2005 14:18
Copiczek   No a kiedy nowa czę¶ć?? :angry: Pisała¶ że codzie...   06.05.2005 22:37
Eva   Nie podoba mi sie. Jest nudne, jezyk marny, charak...   07.05.2005 10:37
corka_ciemnosci   I ci¶nie mi się na język stwierdzenie, że je¶li ...   07.05.2005 11:23
Child   Podejrzewam, że wyraża swoj± opinię. Chociaż oczy...   07.05.2005 11:34
Eva   I ci¶nie mi się na język stwierdzenie, że je¶li ...   07.05.2005 11:52
corka_ciemnosci   Jako¶ nie moje klimaty, nie gustuje w płytkich k...   07.05.2005 16:16
Eva   No to idealnie trafilas jesli chodzi o to opowiada...   07.05.2005 16:37
Teodora   córka ciemno¶ci nie lubi MROKU?? :lol: :lol: :...   07.05.2005 22:20
corka_ciemnosci   Wiesz można rozpatrywac pojęcie "ciemno¶ci...   08.05.2005 11:47
Teodora   różnych? no więc jakie s± te RÓŻNE ,aspekty,   08.05.2005 15:50
madziorek   Każdy wyraża swoje zdanie. Mi się ogólnie podoba. ...   08.05.2005 16:21
Child   odpowiadaj±c na to jakże nurtuj±ce pytanie - spójr...   08.05.2005 17:43
matoos   A teraz podajcie sobie łapki i skończcie offto...   08.05.2005 18:39
Miyu Sora Yamano   Gdzie jest następna czę¶ć? Na passionate dreams ju...   10.05.2005 12:23
Serena   Zajebiste ^^ Zabini - niezłe ciacho, a i Malfoya c...   10.05.2005 20:33
Pottermenka   Kolejnego rozdzialu wciaz nie ma. Zdaje sie ze to ...   10.05.2005 21:27
Kitiara   Malfy opóĽniony w rozwoju? Raczej nieco infantylny...   11.05.2005 10:12
Pottermenka   Widzisz w tej elokwencji jest zaklety czar opo...   11.05.2005 18:36
My¶ka   ja błagam o zast±pienie odcinka z Przecinkiem czym...   13.05.2005 13:10
Copiczek   Czemu nie ma nowej czę¶ci?? Na passionate dreams j...   15.05.2005 11:33
Kate64100   Cudownie że napisała¶, cudowne to co napisała¶, aż...   20.05.2005 19:16
corka_ciemnosci   Miałam okazję już to przeczytać, dlatego napisze t...   20.05.2005 19:18
Galia   ¦wietnie :D Zazwyczaj przeszkadza mi niekanoniczno...   20.05.2005 20:13
Serena   Super ^^ Bardzo fajnie przedstawiasz Lucjusza. Pod...   20.05.2005 22:36
psychodeliczna   Ci±gła akcja [to się chwali]. Trochę za dużo prze...   21.05.2005 09:46
Serena   Nie jest Ľle. Przekleństwa jako¶ mnie nie raż±, do...   21.05.2005 13:00
Majka   Czy mi siem wydaje czu tu ejst pominięty do¶ć spor...   05.06.2005 15:18
Eva   Łojesuu, ale to nudne jest. No przepraszam, ale n...   06.06.2005 15:29
Kitiara   [b]Czy ja dobrze widzę? Wkleiłam cały przedostat...   09.06.2005 09:09
Kitiara   *** - Ale jaja – stwierdził przemoczony Drac...   09.06.2005 09:12
psychodeliczna   Trudno mi powstrzymać się od rzucenia niezbyt inte...   12.06.2005 00:10
Tharna   Ja również :P Moja drukarka zatrzymała sie z br...   12.06.2005 10:10
Kolesia   to nijest ¶wietne tylko boskie. dawaj next parta   14.06.2005 16:55
Dorcas Ann Potter   Bardzo wci±gaj±ce opowiadanie. Jedno z waszych naj...   14.06.2005 20:12
yasmin   Gasz... Ten fik jest prze¶mieszny. Bardzo lubię cz...   21.06.2005 18:25
Majka   Eee, nie żeby nabijać [ja? nabijać?...   23.06.2005 22:38
My¶ka   kur.wa czy może być wreszcie spokój? załóżcie sobi...   24.06.2005 16:34
Broken Wing   Ta mała jest tak zajadła, że głowa boli. Niczym p...   24.06.2005 20:35
3 Strony  1 2 3 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 20.06.2024 11:48