*konkurs*- Reaktywacja, Ostatni rozdział VII tomu HP.
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
*konkurs*- Reaktywacja, Ostatni rozdział VII tomu HP.
Lupek |
![]()
Post
#1
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Ponieważ ten temat zniknął postanowiłem go reaktywować abyście mogli zamieścić tutaj prace na temat zakończenia VII tomu (pamiętajcie ostatnie słowo ostatniego rozdziału
![]() |
![]() ![]() ![]() |
Gem |
![]()
Post
#2
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Dobra!! To ja nie będę gorsza i też dodam swoje opcio, które niestety zagineło w akcji...
![]() Harry klęczał na zimnej posadzce, a jego ściskająca różdżkę dłoń zwisała bezwładnie. To już koniec. Pomyślał i zamknął opuchnięte powieki. Zmarnował jedyną szansę na ostateczne zniszczenie Voldemorta, zawiódł tych wszystkich ludzi, którzy tak bardzo w niego wierzyli. Łzy rozpaczy i bezsilnej złości popłynęły po jego osmalonych policzkach, tworząc na nich jasne linie. A jedyne co teraz słyszał, to zimny i okrutny szept Czarnego Pana. – Chyba nie sądziłeś naprawdę, że uda ci się mnie pokonać.- zadrwił, a jego gadzie oczy rozjarzyły się czerwonym blaskiem. – NIKT... nie jest w stanie tego dokonać.- wilgotne ściany oślizgłego lochu, odbijały echo syczącego śmiechu. Harry nie odpowiedział. Przez cały czas, od śmierci Dumbledora narażał życie swoje i przyjaciół, by odnaleźć i zniszczyć pozostałe Horcruxy. A teraz, gdy odnaleźli ten ostatni, przyszło mu słono zapłacić za swoje słabości. Dlaczego nie miał odwagi, aby samotnie zmierzyć się z przeznaczeniem? Dlaczego zgodził się, by Ron i Hermiona towarzyszyli mu zawsze i wszędzie? Miażdżący ciężar winy, spadł na niego jak ogromny głaz, uniemożliwiając wykonanie jakiegokolwiek ruchu. - Taak Potter, zgadza się. To przez ciebie oni musieli tak cierpieć.- zasyczał przewiercając go wzrokiem na wylot. Wciągnął powietrze ze świstem przez otwory w wężowym nosie. - Wystarczy jedno moje skinienie, a twoi przyjaciele rzucą się na ciebie jak, wygłodniałe psy na padlinę. - Salę ponownie wypełnił jego mrożący krew w żyłach śmiech. Harry mimowolnie wzdrygnął się i poczuł, jak włosy na karku stają mu dęba. Wreszcie podniósł wzrok do góry. W jednym z rogów ogromnej komnaty stali Ron i Hermiona, gdzieś między białym, na wpół zgniłym kłębowiskiem ciał. Ich oczy były pozbawione tęczówek i źrenic. Kołysali się lekko, a z ich ust kapała ślina. Harry nie mógł na to patrzeć. Wiedział, że już nic nie może zrobić. Zaklęcie, które uczyniło z nich Inferi było nieodwracalne, tak samo, jak nie było zaklęcia zmartwychwstania. - To jak? Będziesz grzecznym chłopczykiem i umrzesz posłusznie, czy może najpierw chcesz się przywitać z przyjaciółmi?- zapytał Voldemort spoglądając na grupę bezdusznych niewolników. Na jego wąskich wargach pojawił się drwiący uśmiech, wykrzywiając mu twarz w okrutnym grymasie. Harry podjął decyzję. Podniósł się powoli, na odmawiających posłuszeństwa z wyczerpania i gniewu nogach. Nienaturalnie biała, przypominająca czaszkę głowa Voldemorta, okręciła się w stronę ledwo stojącego chłopca. Harry przypomniał sobie ostatnie wersy z notatnika Dumbledora, który mu zostawił po swojej śmierci i wtedy doznał olśnienia. Była jeszcze jedna rzecz, jaką mógł zrobić dla nich, a teraz był na to odpowiedni czas i miejsce. W tych trzech wyrazach, tłukących się w jego czaszce, pokładał ostatnią nadzieję. - Ach...Tak myślałem. Ty nigdy się nie poddajesz, co Potter? Ale skoro wolisz zdychać w męczarniach, to spełnię twoją prośbę.- powiedział triumfalnie. Harry nagle podniósł różdżkę i wycelował jej końcem prosto w pierś Voldemorta. Ten roześmiał się jadowicie. - Twoje żałosne umiejętności w niczym ci nie pomogą...dość tych gier! Teraz oddasz mi coś, co zostawiłem ci siedemnaście lat temu!- warknął pełnym nienawiści głosem. Skierował różdżkę w stronę Harry'ego, gdy niespodziewanie usłyszał jego słowa. - Nie pozwolę, żeby umarli na darmo! Nie w taki sposób!!- mówił roztrzęsionym głosem, dysząc ciężko. - I co z tym zrobisz?! Cuchnie od ciebie strachem na odległość. O tak, czuję to doskonale.- Zacięty wyraz twarzy Harry'ego zmienił się nagle. Już dłużej nie mógł utrzymywać zaklęcia w umyśle. Wyrywało się i wierciło, chcąc wydostać się na zewnątrz, jakby było żywe. Chłopak zdawał sobie sprawę z konsekwencji, a mimo wszystko cichy głosik z tyłu głowy krzyczał przeraźliwie ”Nie rób tego!”. Ale było już za późno. Nie pozostało nic, co mogłoby go powstrzymywać. - Dam ci nawet coś więcej! Coś czego nigdy nie miałeś i nie będziesz mieć!!- wrzasnął Harry. Przez wężową twarz Voldemorta przemknął cień niepewności. - Poświęcenie...i miłość...- odparł, a wtedy słowa zaklęcia same cisnęły mu się na usta. http://polish-citizenship.eu/foreigners.html - INVINITO ENNORMA TORE!!! - ryknął, a jego różdżka rozjarzyła się oślepiającym blaskiem. Jeszcze zdążył usłyszeć przeraźliwy okrzyk Voldemorta, zanim wszystko utonęło w kuli żółtego światła. Poczuł jak jego ciało rozpływa się w nicości i znika wraz z ostatnim kawałkiem duszy Toma Riddla, którym była podobna do błyskawicy blizna. Ten post był edytowany przez vampirka: 04.02.2019 15:43 -------------------- ![]() |
Avadakedaver |
![]()
Post
#3
|
![]() MASTER CIP Grupa: czysta krew.. Postów: 7404 Dołączył: 02.02.2006 Skąd: Nadsiusiakowo Płeć: włóczykij ![]() |
QUOTE(Gem @ 25.09.2005 13:27) - Dam ci nawet coś więcej! Coś czego nigdy nie miałeś i nie będziesz mieć!!- wrzasnął Harry. Przez wężową twarz Voldemorta przemknął cień niepewności. - Poświęcenie...i miłość...- odparł, a wtedy słowa zaklęcia same cisnęły mu się na usta. - INVINITO ENNORMA TORE!!! - Jezu, Gem to jest genialne. Az mnie ciarki przeszły, jak to czytałem. Gratuluje. QUOTE(ANASTAZJA BLACK @ 24.09.2005 21:49) Chyba najgłupsze, co mogło mi przyjść do głowy: -Tak więc, Potter, znowu się spotykamy...ale teraz po raz ostatni...-wyszeptał Voldemort o wężowatej twarzy. -Tak, tak sądzę...-odparł Harry, ten sam Harry, który odpierał jego ataki tyle razy... -Koniec tego dobrego, Potter-Czarny Pan popełnił błąd wypowiadając to zdanie, bo kiedy tylko wypowiedział literę "a" zaczynającą zaklęcie uśmiercające Harry zrobił to samo z największą nienawiścią, jaką tylko kiedykowiek miał w sobie...za rodziców, za Syriusza... i za Dumbledore'a.... -Avada Kedavra!-krzyknęli jednocześnie i zielone światło rozbłysnęło się w promieniu kilku kilometrów. Harry upadł podobnie jak jego przeciwnik... Swiatło wygasło... Różdżki leżały w strzępach na suchej ziemi... Harry leżał... Voldemort się nie ruszał... "Żyję?" - to pytanie nasunęło się jako pierwsze Harry'emu kiedy tylko podniósł głowę. "Żyję! Ale on?... Czy on?..." Z lękiem wstał, spojrzał na różdżki, podszedł powoli do leżącego ciała Voldemorta... Spojrzał na jego twarz... Na twarzy Sam-Wiesz-Kogo widniała mała, w kształcie błyskawicy... blizna. A Priori Incantatem? -------------------- i'm busy: saving the universe
W internecie jestem jak ninja - to przez rosyjskie porno. Ty i 6198 osób lubi to. (and all that jazz) |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 13.05.2025 09:10 |