Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Rozmowy Barowe - Spojler!!!

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 14 ] ** [93.33%]
Gniot - wyrzucić [ 1 ] ** [6.67%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 15
Goście nie mogą głosować 
annie
post 20.11.2005 12:05
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 19.11.2005




Coś dłuższego.

Korekta - Vilandra
Trzymanie w "cuglach" - Ing
Dziękuję, za cierpliwość i sugestie.
A.

Rozdział pierwszy.

Wpatrywał się w bursztynowy płyn w szklance. Jeszcze ze dwie takie porcje i osiągnie błogosławiony stan zobojętnienia. Rzadko używał alkoholu jako środka znieczulającego, ale dziś miał ochotę się napić. Wszedł do pierwszej lepszej knajpy, zamówił whisky i usiadł w najciemniejszym kącie sali. Pogrążony w myślach, od czasu do czasu podnosił wzrok i obrzucał nielicznych gości ponurym spojrzeniem.

Życie cuchnie, nie pamiętał gdzie to słyszał, ale trafnie oddawało sytuację, w której się znalazł. Jego życie cuchnęło na kilometr. Od ostatniego starcia ukrywał się w mugolskim świecie. Jak nisko upadłem. Przeklęty Dumbledore i ten genialny plan. Tym rozmyślaniom towarzyszył szmer przyciszonych rozmów i sącząca się z głośników cicha muzyka. Nie przeszkadzało mu to.

Wzrokiem bez wyrazu przyglądał się kobiecie, która właśnie weszła. Ruchy jakby znajome. Kiedy zamawiała drinka, usłyszał jej głos… Głos z przeszłości – denerwujący, natrętny. Granger. Ze wszystkich miejsc na ziemi musiała trafić właśnie tutaj. Diabli nadali, zarejestrowała trzeźwa część jego umysłu.

Wsunął się głębiej w kąt swojego boksu. Nie chciał, aby go zauważyła. Dostrzegł, że wybrała jakiegoś idiotycznego kobiecego drinka. Odprężył się lekko, kiedy omiotła salę spojrzeniem i skierowała do stolika. Po chwili znowu zesztywniał. Wybrała najbliższy wolny stolik i wbiła w niego wzrok. Niech to szlag!

Zerkał na nią ukradkiem, zastanawiając się, co u diabła robiła w mugolskim Londynie w podrzędnej knajpie. Najbystrzejszy umysł Hogwartu. To, że jej nie znosił nie przeszkadzało mu doceniać jej inteligencji. Przymrużonymi oczami patrzył jak wstaje i kieruje się w jego stronę. Psiakrew, trzeba się jej pozbyć.

***
Hermiona wracała z pracy. Była rozgoryczona. Ten stan utrzymywał się już od prawie roku. Dokładnie od zakończenia wojny z Voldemortem. I na dodatek zaczyna padać. Jak pech, to pech, pomyślała zrezygnowana. Weszła do najbliższej knajpy i zdecydowała się napić czegoś mocniejszego. Posiedzi, przeczeka deszcz i pomyśli. Chwila refleksji dobrze jej zrobi.

Rozejrzała się w poszukiwaniu wolnego stolika. Na ułamek sekundy zatrzymała wzrok na wtapiającym się w panujący w pomieszczeniu półmrok mężczyźnie. Zajmował boks w najciemniejszym kącie sali i przyglądał się jej. Ta sylwetka wyglądała znajomo. Odebrała od barmana zamówionego drinka i skierowała się do stolika, z którego miała najlepszy widok na ciemną postać.

Powoli popijała swoją margeritę i usiłowała przypisać sylwetkę do twarzy. Gesty, ten ruch głową, profil! Snape. Nie, to nie możliwe. On nie żyje. Potrząsnęła głową. Ale… nigdy nie znaleziono ciała, tylko połamaną różdżkę i zakrwawione szaty. Ukrywa się. Dlaczego? Przecież… Przed oczyma stanęła jej jedna scena.

***

- To pismo Severusa – mówiła do niej i do Remusa profesor McGonnagall. Trzymała w ręku krótką notkę informującą o najbliższych planach Voldemorta. Chwilę wcześniej poprosiła ich, by po zebraniu Zakonu pozostali dłużej. Chciała im coś pokazać. Wojna z Tym - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać trwała już dwa lata i właśnie wchodziła w decydującą fazę, kiedy sowy zaczęły przynosić Minerwie anonimowe listy, zawierające informacje o planowanych akcjach Voldemorta.

Wyjaśniła, że z początku nie brała ich poważnie. Już nie ufała Snape’owi. Podejrzewała podstęp, ale dotychczas wszystko się zgadzało. Wybrała więc dwie osoby, które, jak wiedziała, były w stanie zaakceptować prawdę. Ta wiadomość wstrząsnęła nimi. Przecież Harry opowiedział im ze szczegółami, co zdarzyło się tamtej nocy, kiedy zginął Dumbledore. Tak jak wszyscy, uważali, że Snape to zdrajca.

Tego wieczoru długo debatowali, czy ujawniać źródło informacji. Hermiona była temu przeciwna. Uważała, że bezpieczniej będzie zachować tożsamość informatora w tajemnicy. Były mistrz eliksirów wśród członków zakonu był równie znienawidzoną osobą jak Voldemort – gorzej – myśleli, że jest zdrajcą.

Notki przychodziły regularnie do końca wojny i to między innymi dzięki nim zdołali pokonać Voldemorta. Zawsze wyprzedzali go o krok. A potem okazało się, że Snape zginął…

***

Nie, nie zginął, otrząsnęła się ze wspomnień, chyba, że po dwóch drinkach mam halucynacje.
Ponownie utkwiła oczy w czarnowłosym mężczyźnie. Zastanawiała się, czy do niego nie podejść, ale nie wiedziała jak on zareaguje. Z pewnością mnie rozpoznał. Zaczęły pocić się jej dłonie, a przecież nigdy nie była tchórzem. Jeszcze chwilę siedziała nieruchomo, po czym zabrała swoją szklankę i podeszła do boksu, w którym siedział Snape.

- Profesorze?

- Odejdź, Granger.

Postawiła drinka na stole i usiadła naprzeciw byłego nauczyciela.

- Nie boisz się, Granger? – usłyszała zachrypnięty od alkoholu i nadmiernej ilości papierosów głos. Pominęła to milczeniem i tylko obrzuciła Snape’a ironicznym spojrzeniem. Prychnął zniecierpliwiony – Jestem mordercą, śmierciojadem, zapomniałaś? – uniósł szklankę w geście toastu – Twoje zdrowie, szlamo!

Zabolało, szczególnie, że padło z ust szanowanego niegdyś profesora – Nie zmienił się pan – skomentowała. Była pewna, ze chciał się jej pozbyć. – Myśleliśmy, że pan nie żyje.

Wykrzywił się szyderczo – Ja nie żyję, Granger. Dotarło? Chyba, że gryfońska Wiem –To- Wszystko wie lepiej – zasyczał.

Słysząc te słowa, dziewczyna zamilkła. Kolejnego drinka wypili w kompletnym milczeniu. Ciszę między nimi przerywał tylko szczęk zapalniczki, kiedy przypalał jednego papierosa za drugim.

Snape przypatrywał się dziewczynie poprzez siwy dym. Również na niej wojna odcisnęła swoje piętno. Zewnętrznie w ogóle się nie zmieniła, ale twarz miała tę prawie niezauważalną dojrzałość, którą mają tylko osoby znające smak ludzkich tragedii. W oczach czaił się cień, charakterystyczny dla tych, co za dużo widzieli i przeżyli. Jeszcze nie nauczyła się tego ukrywać.

– Mugolski Londyn, Granger? A co ze wspaniałym czarodziejskim światem? - zdecydował się przerwać tę wygodną ciszę.

Nie wyczuła w jego głosie zainteresowania, tylko obojętność. Ciekawe ile zdążył już wypić, zastanowiła się. Wzruszyła ramionami – Z wielu powodów, profesorze – nie miała ochoty rozmawiać z nim akurat na ten temat – A pan? – w chwili wypowiadania tych słów, wiedziała, że to najgłupsze z możliwych pytań. Przygotowała się na zjadliwy komentarz.

Snape obrzucił ją tylko pustym spojrzeniem – Z wielu powodów, Granger.

Znowu zapadła cisza. Rozmowa najwyraźniej im nie wychodziła. Wyglądało na to, że dobrze im się razem milczy. Pogrążeni, każde w swoich myślach, powoli popijali swoje drinki.
Po jakiejś godzinie, Snape stwierdził, że ma już dość. Jest wystarczająco zalany by zasnąć bez problemu, a jednocześnie na tyle trzeźwy, aby dotrzeć do mieszkania. Podnieśli się równocześnie. Widocznie ona też ma już dość.

- Panie przodem – przesadnie szyderczym gestem przepuścił ją przed sobą. Nie zwróciła na niego uwagi i po prostu podeszła do baru. Zapłaciła za swoje koktajle i nie oglądając się na niego wyszła na zewnątrz. Zdążyła zrobić trzy kroki, kiedy poczuła na ramieniu ciężką dłoń.

- Tylko pamiętaj, Granger, nie widziałaś mnie. Umarłem, zrozumiałaś? – owionął ją oddech o zapachu whisky.

Wzruszyła ramionami i tylko kiwnęła głową, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego mieszkania. Obróciła się tylko raz. Nadal stał przed pubem i patrzył jak odchodzi.
Wtopiona w noc sylwetka szpiega.

Ten post był edytowany przez annie: 20.11.2005 12:06
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
annie
post 12.02.2006 16:44
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 19.11.2005




Rozdział szósty.

Siedział przy stole, na którym walały się notatki Granger. Od dłuższej chwili wpatrywał się nieruchomym wzrokiem w trzymaną kartkę. Układał w myślach swoje ostatnie obserwacje.

W którymś momencie u niej w pracy coś się stało. Coś, co musiało ją mocno zdenerwować. O mało nie wykastrowała klienta gorącą herbatą, po czym prawie biegiem ruszyła na zaplecze. Po minucie wróciła w pełni opanowana.

Nie brał pod uwagę, że to on był przyczyną dziwnego zachowania dziewczyny. Owszem, widać było, że tak jak planował, peszy ją jego obecność. Miała nienaturalnie wyprostowane plecy i rzucała mu ukradkowe spojrzenia.

Nie mógł być to również ten nachalny imbecyl; on był później.

***

„Nachalny bydlak”, warknął wtedy pod nosem. Ten palant bezczelnie usiłował się do niej przystawiać. Nie interweniował; czekał, ciekawy jak sobie poradzi. Po chwili stało się jasne, że nie potrzebowała pomocy. Z wdziękiem spławiła faceta i ułagodziła go drinkiem na koszt firmy. On sam najchętniej wepchnąłby mu tę szklankę do gardła i docisnął talerzykiem. To jedyny sposób na idiotów.

Nie zdawał sobie sprawy, że podczas tej sceny siedział sztywno. Uwiadomił to sobie, kiedy obrzucił gościa morderczym spojrzeniem, i rozluźnił się. Potem zastanowił się, ile razy była narażona na takie sytuacje. Przez dłuższą chwilę przypatrywał się jej bardzo uważnie. Zwrócił uwagę na szczegóły, których wcześniej nie zauważał. Nie były mu potrzebne.

Była dość atrakcyjną kobietą, a ten przeklęty strój jeszcze to podkreślał. Nie może ubierać się inaczej? Tylko ich prowokuje! - zirytował się w duchu. Po sekundzie potrząsnął głową. Nie powinno go to interesować. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Do końca wieczoru usiłował pozbyć się z umysłu niechcianych myśli.

***

A teraz znowu do tego wracał. Podświadomość szydziła z niego. Do diabła, był tylko mężczyzną! I jaki zdrowy samiec nie zwróciłby uwagi na wygląd kobiety? Szczególnie takiej, która na dodatek posiada nieprzeciętną inteligencję, i z którą widuje się w miarę regularnie. Zgniótł trzymaną w dłoni kartkę i zacisnął szczęki. Przeklęta Granger.

Sięgnął po opróżnioną do połowy butelkę Ballatinesa i upił łyk, nie rozglądając się za szklanką. Ostatnio za dużo o niej myśli. A to, co myślał, obierało czasem zupełnie niepożądany kierunek.

Wypchnął niedorzeczne skojarzenia z głowy i wrócił do przeglądania notatek. Po chwili uśmiechnął się zjadliwie pod nosem. Przeoczyła parę szczegółów. Przysunął swój notes i zaczął uzupełniać braki.

***

Hermiona chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Potrzebowała gorącej herbaty. Cały dzbanek. I koca. I ognia w kominku. I chwili spokoju.

Trzęsącymi się rękoma otworzyła zamek, weszła do mieszkania, zamknęła drzwi i oparła się o nie. Po chwili zrzuciła buty i ruszyła do kuchni.

Po paru minutach siedziała skulona w rogu kanapy, owinięta ulubionym kocem, trzymając w rękach kubek jaśminowej herbaty. Co się ze mną dzieje? Najpierw te nieoczekiwane myśli w pracy. Zupełnie zresztą bezsensowne. Potem przez głupią uwagę koleżanki łapała się na tym, że chwilami nie rozumiała słów profesora, słyszała tylko jego głos.

I na koniec ta niezrozumiała reakcja na przypadkowy dotyk. Miała wrażenie, jakby jej końcówki nerwowe nagle obudziły się z letargu. Zadrżała pod kocem na to wspomnienie i upiła odrobinę parującego napoju. Racjonalna część jej umysłu usiłowała wyjaśnić te niespodzianki.

W pracy była już zmęczona i to normalne, że wyobraźnia płatała jej figle. Potrzebuję tylko wiedzy profesora i nic więcej.
Nad swoją reakcją na incydentalny kontakt wolała się nie zastanawiać. Zepchnęła głęboko własne odczucia. To był jednorazowy przypadek, to wszystko. Zaskoczył ją i nic więcej.

Trochę uspokojona, skierowała myśli na brzmienie głosu profesora Snape’a. Wcześniej zwracała uwagę na to, co mówił, a dzisiaj - jak wypowiadał słowa. Do tego stopnia, że musiała zapisywać część jego wykładu, aby móc w domu na spokojnie przeczytać i zrozumieć.

Zoe miała rację; głos profesora jest… Seksowny? - złośliwy głosik zachichotał gdzieś z tyłu umysłu. Potrząsnęła z irytacją głową, aby go odpędzić. Intrygujący. Tak, to lepsze określenie. Oparła się wygodniej i poprawiła zsuwający się z ramion koc. Miała sporo do przemyślenia na temat Mistrza Eliksirów i swoich uczuć w stosunku do niego.

Coś się w niej zmieniło i wiedziała, że miało to bezpośredni związek z jej byłym nauczycielem. Odkrywała w sobie powrót emocji, które - jak sądziła - dawno od niej uciekły. Jakby czuły się niechciane. A teraz znowu nieśmiało przypominają o sobie. Długo jeszcze siedziała nieruchomo, zanim zasnęła skulona na kanapie.

***

Usiłował zasnąć. Od godziny przewracał się z boku na bok. Bez skutku. Coś mu przeszkadzało. Krążyło po umyśle, nie dając spokoju. Co to jest? Dziwne, niesprecyzowane uczucie. Denerwowało go. Było jak drzazga, którą bezskutecznie próbował wyjąć, a której nie dało się zignorować.

Ze złością odrzucił koc, wstał z łóżka i podszedł do szafki, w której zawsze stała Ognista. Ostatnio coraz częściej jej potrzebował, aby wróciło to bezpiecznie poczucie zobojętnienia. Myśli, dawno wyrzucone z pamięci, bezczelnie wpychały się do świadomości. Zabrał butelkę i wrócił do łóżka.

Zawsze uchodził za człowieka mającego gotową odpowiedź na każde pytanie. A teraz? Nawet nie potrafił sprecyzować tego pytania. Przeklęta Granger, to jej wina. Jej obecności i wyrazu jej oczu, kiedy mówił. Nie, nie jej, a w każdym razie nie do końca. To była jego decyzja. On chciał ciągnąć te rozmowy. Tylko że… ona była na podorędziu i tak było najprościej. To w końcu przez nią powoli wychodził z marazmu.

Co takiego tkwi w tej kobiecie – dziewczynie, Severus, to jeszcze dziewczyna, pamiętaj – że aż tak go zaintrygowała? Przestał patrzeć na nią jak na przemądrzałą i irytującą uczennicę. Teraz widział kobietę oraz jej złość, strach, próbę walki ze światem, nad którym pozornie dominowała, choć w rzeczywistości nie miała o nim pojęcia.

Egzystowała na takich samych zasadach jak on kiedyś. Uświadomił sobie, kogo mu przypominała. Jego samego z czasów sprzed drugiej wojny.

Pociągnął spory łyk, postawił butelkę obok łóżka i wbił wzrok w sufit. Jakie rany spowodowały, że stała się taka? Tak bardzo spięta i kontrolująca każdy swój gest. Założyła maskę obojętności wobec świata, tak jak kiedyś on. W jej uczuciach przeważała gorycz. Tak jak on wyparła pozytywne uczucia. Tylko że ja w tym wieku byłem silniejszy. Strawi ją ta gorycz, jeśli na to pozwoli. Po latach stanie się dokładnie taka, jak on teraz.

Sięgnął ręką po butelkę i chwilę później poczuł w żołądku rozgrzewający płyn. Sami skazujemy się na prywatne piekło. Było mu niewygodnie z myślą, że ta dziewczyna jest aż tak do niego podobna, i że go to obchodzi. Usiłował przywołać w myślach obraz irytującej dziewczynki z wiecznie wyciągniętą do odpowiedzi ręką.

Zamiast tego widział zdeterminowaną twarz – atrakcyjną twarz – kobiety o brązowych błyszczących oczach.

Następnego dnia rano obudził się skacowany. Mamrocząc pod nosem przekleństwa, przeszukiwał szafkę z eliksirami. Eliksir na kaca, gdzie, na Slytherina, go postawiłem? Niecierpliwymi ruchami podnosił kolejne fiolki. Po paru sekundach z westchnieniem ulgi znalazł i natychmiast wypił całość.

Ruszył do łazienki. Miał niejasne wrażenie, że wczoraj, zanim zasnął, myślał o czymś, o czym nie powinien. Pamiętał tylko tyle, że miało to coś wspólnego z Granger. Ta whisky cię kiedyś wykończy. Wzruszył ramionami. Całkiem niezły sposób na śmierć. Wtedy przestanę komplikować sobie życie.

***

Hermiona siedziała w pubie już pół godziny i właśnie dochodziła do wniosku, że profesor się nie zjawi. Zresztą, przychodząc tutaj nie miała pewności, czy dobrze robi. Od tygodni Snape nie dawał znaku życia. Zdecydowała się jednak pojawić w ich miejscu i miała nadzieję, że przyjdzie.

Przyzwyczaiła się do tych comiesięcznych spotkań. Nie tylko z powodu swojego eliksiru. Przyznała w końcu, że te rozmowy w jakiś dziwny sposób jej pomagały. Może dlatego, iż uświadomiła sobie, ile on przeżył i stracił. O wiele więcej niż ona. Był zdolny do poświęcenia, na które ona nie potrafiłaby się zdobyć.

Cokolwiek kiedyś o nim myślała, było nieważne. Teraz go podziwiała. W jego obecności jej problemy bladły. Każda dyskusja z profesorem sprawiała, że stawała się silniejsza. Zdolna do podjęcia nowych wyzwań, które dawniej stanowiły sens jej życia. W końcu on sam był takim wyzwaniem.

Dopiła zimną już kawę i właśnie miała wstać, kiedy stanęła przed nią ubrana na czarno postać. Przyszedł. Ogarnęło ją nieoczekiwane uczucie przypominające radość.

- Panno Granger – przywitał się sucho.

- Dobry wieczór, profesorze Snape.

Patrzyła, jak zdejmuje ciężki czarny płaszcz i siada. Po raz pierwszy zwróciła uwagę na jego strój. Czarne mugolskie dżinsy, wełniany, gruby i oczywiście czarny golf. Tak bardzo pasujące do jego szczupłej sylwetki i tak bardzo niepasujące do wizerunku mrocznego czarodzieja. Pomimo ciemnych barw to ubranie sprawiało, że stawał się w jej oczach bardziej… ludzki? Przystępny?

To pociągający mężczyzna, stwierdziła zmieszana i spuściła wzrok na swoje dłonie. Usłyszała szelest kartek i uniosła głowę. Profesor otwierał notes w zielonej oprawie i przyglądał się jej. W ciemnych oczach mignął jakiś niezidentyfikowany błysk i po sekundzie znowu były nieprzeniknione. Podsunął jej otwarty notatnik, zapisany równym, pochyłym pismem.

- Przeczytaj to i zastanów się przez chwilę – rzucił krótko i skierował się do baru.

Nie odrywając wzroku od oddalającego się mężczyzny, Hermiona sięgnęła po zapiski. Przez chwilę wpatrywała się w jego wysoką postać, dopóki nie obrócił lekko głowy, jakby wyczuł jej intensywny wzrok.

Błyskawicznie zwróciła swoją uwagę na podsunięte jej notatki i zagłębiła się w tekst, czując gorąco na policzkach. Mało brakowało. Gapiłaś się w niego jak kobieta na diecie w kawałek ciastka. Opanuj się, to jest Snape!

Profesor zrobił porównanie dwóch metod przygotowania składników. Jej – podręcznikowej i swojej – odbiegającej od standardów.

Odruchowo skinęła głową w podziękowaniu, kiedy postawił przed nią drinka. Trzeci raz czytała jego zapiski i miała wrażenie, że gdzieś już spotkała się z takim, dość niekonwencjonalnym, traktowaniem składników. Musiała sobie przypomnieć.

- Nie miałaś uczyć się tego na pamięć, tylko przeczytać i zacząć myśleć – usłyszała kpiący głos. – Jakieś wnioski?

Spojrzała na niego. Siedział z nieodłącznym papierosem w palcach i szyderczym uśmieszkiem na ustach. Odetchnęła, upiła odrobinę drinka i skrzywiła się. Zbyt mocny. Jak on może to pić?

- Dlaczego trzy razy przetrzeć owoce belladonny, profesorze? W podręcznikach i dziełach, jakie znalazłam na ten temat, piszą, że wrzuca się zawsze całe jagody. Profesor Slughorn też nigdy nie wspominał o innej metodzie.

Prychnął zniecierpliwiony. – Rozmawialiśmy już na temat krwawnika i zaklęć, a Wiem – To – Wszystko nie zastanowiła się nad sposobami zwiększenia wydajności składników. Gdyby wszyscy podchodzili do wiedzy tak podręcznikowo, to do dzisiaj najbardziej złożonym wywarem byłby eliksir pieprzowy – dokończył zjadliwie.

Zaklęła pod nosem, wściekła na siebie. Teraz wydawało się to oczywiste, sama mogła do tego dojść. Za bardzo jednak skupiła się na profesorze i na emocjach, jakie w niej wzbudzał, a za mało na wiedzy, którą starał się jej przekazać. Ostatnio zachowywała się jak rozchwiana emocjonalnie nastolatka.

Z satysfakcją obserwował, jak na twarzy dziewczyny pojawia się wściekłość, a po chwili zażenowanie. Chyba po raz pierwszy nie przyłożyła się do zadanej lekcji. Postanowił dolać oliwy do ognia i zobaczyć, jak zareaguje. - Musieliście mieć miernych nauczycieli, skoro nie nauczyli was myśleć. U mnie na lekcjach nie byłoby takiej fuszerki.

- Skoro profesor Slughorn był do niczego, to dlaczego Dumbledore go zatrudnił, a panu dał Obronę? – odgryzła się odruchowo i w tej samej sekundzie uświadomiła sobie, że niechcący poruszyła niebezpieczny temat. Spojrzała z obawą na mężczyznę, zastanawiając się, jak skomentuje te słowa.

Snape obrzucił ją wyrachowanym spojrzeniem. To niespodziewane pytanie, było wodą na jego młyn. Akurat na to mógł odpowiedzieć bez problemu. Razem z Dumbledore’em przygotowali prawdopodobną bajeczkę na użytek innych nauczycieli. Analizował w myślach, jakie korzyści przyniesie mu udzielenie odpowiedzi.

Jeśli jednak odpowie, to nie za darmo. Sama również będzie musiała odpowiedzieć na jego pytanie.

Hermiona już otwierała usta, aby zmienić temat, kiedy usłyszała ponury głos:

- Dlaczego? – syknął. – Kto lepiej nauczy obrony przed Czarnym Panem i jego sługusami jeśli nie jeden z nich? – Zaciągnął się mocno i wbił w nią wzrok, ciekaw reakcji dziewczyny. - Mieliście zrozumieć naturę Czarnej Magii, aby umieć się przed nią chronić.

Zaskoczona, że jednak odpowiedział, spojrzała na niewzruszoną twarz mężczyzny. Mówi prawdę? Ogarnęły ją wątpliwości. Harry opowiadał im przecież, co widział w myślodsiewni dyrektora – o wizycie Voldemorta w Hogwarcie – i wyjaśnieniach Dumbledore’a. Jak mogli tak ryzykować? Chyba że to było zaplanowane! I znowu kolejna wskazówka.

No, cóż lepsza taka naciągana odpowiedź niż żadna. Przynajmniej powiedział cokolwiek.

Widział, jak zaskoczenie w oczach dziewczyny zamienia się w powątpiewanie. Nie wierzyła mu. Kadra Hogwartu nie miała wątpliwości. Przeklęty starzec! Nie wyjawił mi wszystkiego, uświadomił sobie z wściekłością. Złota Trójca znowu wiedziała więcej niż powinna.

Z myśli wyrwał go spokojny głos. – Dziękuję, profesorze.

Tym razem udało jej się wprawić go w lekkie osłupienie. Wiedziała, że nie powiedział jej prawdy, a mimo to podziękowała. Wzruszył ramionami, burknął coś pod nosem i dopił drinka. Musiał zastanowić się nad pytaniem, które jej nie spłoszy.

- Zabierz ten notes do domu i spróbuj zrobić tak, jak napisałem. Rezultaty opisz. Odbiorę notatki za miesiąc – stwierdził krótko.

Przytaknęła, schowała brulion do torby i zrobiła ruch, jakby chciała wstać.

- Lupin musi być bardzo dobrym przyjacielem, skoro testuje na sobie twoje wynalazki – pytanie... nie, stwierdzenie, wypowiedziane spokojnym, bez zwykłej ironii, głosem zatrzymało ją na miejscu.

Dlaczego go to interesuje? Na co mu ta wiedza? Zesztywniała. Powinna była się tego spodziewać. Pytanie za pytanie. Odpowiedź za odpowiedź. Ten człowiek niczego nie robi bez ukrytych intencji. Ale, co dziwne, nie zapytał wprost. Stwierdził tylko, dając jej wybór. Mogła odpowiedzieć krótkim „tak” albo powiedzieć coś więcej. Westchnęła i rozluźniła się. To był w miarę bezpieczny temat.

- Remus to prawdziwy przyjaciel. Bez względu na wszystko – zaczęła lekko rozgoryczonym tonem. Urwała, odkaszlnęła i zaczęła jeszcze raz: – Chodzi mi o to, że jest wspaniałym człowiekiem i przyjacielem. Myśli przede wszystkim o innych. Jest świadomy ryzyka, ale jak sam mówi, zrobi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc. Sam najlepiej wie, że takim jak on jest bardzo ciężko – zakończyła z nadzieją, że nie zwrócił uwagi na jej ton przy pierwszych słowach.

Sarknął w duchu. Święty Lupin. Zawsze skłonny do pomocy i poświęceń. Tylko że… Snape znał go lepiej niż ta naiwna dziewczyna i nie miał wątpliwości, że aż taki altruistyczny nie jest. Nie będzie jej jednak uświadamiać, sama się przekona. O ile już nie wie, tylko nie przyznaje się do tego. Ciekawie zaczęła zdanie… Prawdziwy przyjaciel bez względu na wszystko. I ta gorycz.

W tym musi tkwić coś więcej. Coraz lepiej, przyzwyczaja się do jego obecności i coraz mniej się kontroluje. Jeszcze trochę i powie mu to, co chce wiedzieć. Jak wszyscy.

Odstawił szklankę z whisky. – Przyjaciele są zdecydowanie przereklamowani, nieprawdaż, Granger?

Psiakrew! Nie powinna się łudzić, profesor zauważy wszystko i jeszcze trochę. Gorączkowo zastanawiała się, co powiedzieć. Na szczęście Snape wybawił ją z tej sytuacji. Wstał, sięgnął po płaszcz, skinął głową na pożegnanie i skierował się do wyjścia.

Czemu miało służyć to ostatnie zdanie? Z osłupieniem wpatrywała się w drzwi pubu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
annie   Rozmowy Barowe - Spojler!!!   20.11.2005 12:05
yasmin   Hm... ciekawe, zobaczymy jak się rozwinie.   21.11.2005 19:13
annie   Rozdział drugi. Cały następny tydzień Hermiona z...   21.11.2005 20:38
annie   Rozdział trzeci. Wracając do domu, Hermiona zżym...   20.12.2005 21:53
Szarooka   To opowiadanie jest świetne! Niecierpliwie cze...   04.01.2006 17:26
Kara   Bardzo mi się podobało, chociąz nie lubie paringów...   04.01.2006 20:57
Wanda   Ciekawe i intrygujące. Może pojawi się pan Potter?...   06.01.2006 19:42
annie   Na potrzeby fika pozwoliłam sobie zrobić Snape...   06.01.2006 21:59
haren   pisz dalej! opowiadanie jest świetne. bardzo m...   07.01.2006 12:00
AtA_VH   o_O. Wydawalo mi sie, że na innych forach znajduje...   11.01.2006 18:03
annie   Szczere podziękowania dla Vil. To się nazywa porzą...   13.01.2006 19:10
yasmin   Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że na magicznym ...   05.02.2006 14:20
Kiniulka   ojejciu az brak mi slow zeby opisac jakie to wraze...   09.02.2006 23:30
Kara   Świetne świetne... Rozkręca się :) Ten Ff podoba m...   10.02.2006 12:07
EnIgMa   No cóż... Nie sposób nie zgodzić się z tymi wszyst...   11.02.2006 02:54
annie   Rozdział szósty. Siedział przy stole, na którym w...   12.02.2006 16:44
Kiniulka   Jejciu jak mnie to wciągnęło :) :) :) Czekam na ne...   12.02.2006 17:19
Victoria Vouivre   Świetne opowiadanie! Jest to jedno z najlepszy...   02.03.2006 16:05
Amania   Witam na FORUM. Szczerze mówiąc uważam, że to jedn...   06.03.2006 22:12
annie   Rozdział siódmy. Szła Pokątną, starając się nie r...   13.03.2006 13:07
Amania   O fajnie, że już nowa część. Szkoda tylko, że tak ...   13.03.2006 14:00
Basia   Moje zdanie wyrażę jednym słowem, które powinno po...   28.03.2006 16:17
Toskana   Nie będe gorsza :) muszę się troche pozachwycać. B...   28.03.2006 20:29
Lupek   Czytam ten fick odkąd został wstawiony na Forum i ...   03.04.2006 22:42
Kiniulka   Annie ja rozumiem, że pisanie ficków jest pracochł...   05.04.2006 15:38
omka   Uwielbiam Twój fick :) :) Po prostu połknęłam go j...   04.05.2006 14:31
annie   Rozdział ósmy. Po ostatnich wydarzeniach Snape mu...   09.05.2006 07:45
Basia   No, nareszcie tak długo oczekiwany odcinek. Z pom...   09.05.2006 14:24
Amania   Przeczytałam nową część. Szczerze mówiąc zaczęłam ...   10.05.2006 21:54
Toskana   Czytałam już na dziurawcu. Cały fick mi się bardzo...   23.05.2006 15:53
Princessa   siemka! czytałam to opowiadanie juz wcześniej,...   23.05.2006 22:03


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.06.2025 04:25