Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]

Carmen Black
post 16.04.2005 22:45
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




Pierwszy raz publikuję coś własnego na tym forum. Mam nadzieję, że będziecie dla mnie wyrozumiałi. Na razie tylko jeden rozdział. Jeśli będzie się podobać to będą kolejne.

ROZDZIAŁ 1

NIESPODZIEWANY WYJAZD


Wszyscy mieszkańcy domu przy Privet Drive numer 4 spali kamiennym snem. Wszyscy, poza jednym chłopcem. Harry Potter bał się zasnąć, bo noc w noc dręczyły go koszmary. Tego lata, zaledwie kilka tygodni temu zmarł jego ojciec chrzestny- Syriusz Black. Dla Chłopca, Który Przeżył była to prawdziwa tragedia. Harry przewracał się z boku na bok. Ilekroć zapadł w lekką drzemkę przed oczami widział tę samą scenę, Syriusza wpadającego za zasłonę.



W kwaterze głównej Zakonu Feniksa przy Grimmuald Place 12 trwała zażarta kłótnia pomiędzy Albusem Dumbledore’ m a Severusem Snape’ m .
-Nie, Albusie. Nie zgadzam się! Zresztą jak ty to sobie wyobrażasz?!
-Ależ drogi kolego to tylko nie całe dwa miesiące.
-To aż dwa miesiące.
-Severusie przykro mi, ale nie masz wyjścia. Harry’ emu podasz eliksir wieloosobowy, więc nawet jeśli ktoś by do ciebie przyszedł w odwiedziny to nikt go nie pozna.
-Dyrektorze- widać było, że czarnowłosy mężczyzna jest na straconej pozycji, jednak chwytał się każdej możliwości obrony- nie sądzę, żeby Potter był zadowolony możliwością spędzenia ze mną ponad sześciu tygodni. Poza tym ta dziewczyna… nawet jej nie znamy!
-Chciałeś powiedzieć, że to ty jej nie znasz.
-Ale…
-Żadnego „ale”- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.- Alastorze, jutro z samego rana pójdziesz po Harry’ ego i odprowadzisz go do Snape Manor.
-Dobrze. A co mam mu powiedzieć kiedy już tam będziemy?
-Severus wytłumaczy chłopakowi co trzeba.
Harry leżał na łóżku i tępo patrzył w sufit. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Były puste, a twarz przybrała wyraz kamiennej maski, której nic nie obchodzi. Już od godziny był w takim stanie. Ciągle myślał o tym dziwnym śnie. Nie był on związany bynajmniej z Voldemortem czy Syriuszem, tylko z jakąś dziewczyną. Nie pamiętał jak wyglądała, ale wiedział, że mówiła do niego. Miała obcy akcent, a jej słowa miały jakieś takie melodyjne brzmienie i układały się w zdanie: „Nim rok minie, poznasz swoje przeznaczenie”. Nie dawało to chłopakowi
spokoju i zaprzątało jego myśli. Co to miało znaczyć? Jakie przeznaczenie? O ile dobrze pamiętam to moim przeznaczeniem jest walka z Czarnym Panem- pomyślał.- No tak później będę ofiarą albo mordercą. Ciekawa perspektywa.
Z ponurych rozmyślań dotyczących jego przyszłości wyrwał go trzask towarzyszący aportacji. Młody Potter chwycił różdżkę i z bijącym sercem zbiegł na dół do kuchni. Zobaczył tam Szalonookiego, który zawzięcie tłumaczył coś wujowi Vernonowi i ciotce Petuni. Gdy tylko zauważył Harry’ ego zwrócił się do niego:
-Witaj chłopcze. Pakuj się zaraz musimy się stąd zbierać.
-Dzień dobry. Skąd mam mieć pewność, że jest pan prawdziwym Moody’ m?- zapytał podejrzliwie chłopak.- Nikt mi nie napisał, że dziś mam stąd wyjechać.
-Decyzja została podjęta dziś w nocy. Nie chcieliśmy wysyłać sowy w obawie,
że mogłaby zostać przechwycona. Dumbledore spodziewał się twojej reakcji,
dlatego kazał ci przekazać ten list.Harry niepewnie wziął list do ręki. Spodziewał się, że może to być świstoklik, który zabierze go prosto do Sami- Wiecie- Kogo. Nic takiego jednak się nie stało. Potter rozwinął pergamin i zaczął czytać:

Drogi Harry!
Zapewne zastanawiasz się dlaczego nikt nie napisał do Ciebie w sprawie twojego wyjazdu. Otóż nie chcemy, aby sowa wpadła w niepowołane ręce. Alastor zabierze Cię w bezpieczne miejsce. Niestety nie będzie to Kwatera Główna, gdyż jak mniemam z tym miejscem wiążą się zbyt bolesne wspomnienia. Wszystkiego dowiesz się po dotarciu do celu. Chcę też powiedzieć, że nie możesz wysyłać listów do swoich przyjaciół, gdyż wiąże się to z wielkim ryzykiem. Oczywiście będziesz mógł się z nimi kontaktować, ale nie zdradzaj im swojego miejsca pobytu. Listy przekazywał będziesz członkowi Zakonu, a on dostarczy je do adresatów.
Z poważaniem

Albus Dumbledore

PS.
Słuchaj osoby, u której przez najbliższe kilka tygodni będziesz mieszkać.

Harry jak zahipnotyzowany wpatrywał się w list. Wydawał się być autentyczny, ale… No tak, zawsze jest jakieś „ale”. Zgadzał się w stu procentach, że z domem przy Grimmuald Place 12 wiąże się dużo wspomnień, ale miał też nadzieję, że
spotka się z Ronem i Hermioną, a z tego co przeczytał jasno wynikało, że nie. Poza tym gdzie chcą go umieścić?
-Chłopcze, dobrze się czujesz?- zapytał Moody, bacznie przyglądając się chłopakowi.
-Tak…- odparł niezbyt przytomnie Harry.- To gdzie mnie pan zabierze?
-Nie mogę ci powiedzieć. Idź się spakować. Nie mamy za dużo czasu. Harry poszedł do swojego pokoju i zaczął wrzucać do kufra wszystko co miał pod ręką. Na dnie wylądowały jakieś ubrania, na nich książki, pergaminy i pióra. Najwięcej namęczył się przy wkładaniu Błyskawicy, ale i z tym szybko się uporał. Rozejrzał się po pokoju sprawdzając czy wszystko zapakował. Wziął kufer i klatkę z Hedwigą, po czym wszystko zniósł do kuchni.
Szalonooki wyciągnął z kieszeni swojej szaty coś co wyglądało jak gwizdek. Swistoklik- pomyślał Harry.
-Daj kufer. Wiesz jak z tego korzystać?- zapytał były auror.
-Tak. To do zobaczenia w następne wakacje- rzucił w
stronę wciąż oniemiałej rodziny.
-To na trzy.
1…2…2!
Złapali gwizdek. Harry poczuł szarpnięcie w okolicach pępka. Oderwali się od ziemi i znikli.

Ten post był edytowany przez estiej: 06.07.2006 14:19


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Carmen Black
post 12.02.2006 17:24
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




ROZDZIAŁ 21

Odkryte tajemnice



Hogwardzkie śniadania mają to do siebie, że smakują nawet najwybredniejszemu smakoszowi. Drugą ich cechą jest to, że zazwyczaj w czasie ich trwania dostarczana jest poczta. Od wieków tradycji tej stawało się zadość, więc i tym razem nic nie stanęło jej na przeszkodzie.

Uczniowie, jak zwykle o tej porze dnia posilali się mnóstwem smakowitego jedzenia, napełniając swe ciała porcją energii, potrzebną na cały dzień nauki. Senną atmosferę panującą w Wielkiej Sali przerwał szum skrzydeł ptasich posłańców. Przez kilkanaście minut sowy krążyły ponad stołami poszukując swoich adresatów.

Hermiona Granger, jedna z najlepszych uczennic tej zacnej placówki wychowawczo – dydaktycznej, jak zwykle dostała swoją gazetę. Przez chwilę w skupieniu przeglądała “Proroka Codziennego”. Dwie minuty później wydała z siebie stłumiony okrzyk.

Ron i Harry natychmiast zaczęli zaglądać jej przez ramię, chcąc dowiedzieć się, co spowodowało u ich koleżanki taki szok. Również inni Gryfoni stłoczyli się wokół nastolatki.


Korneliusz Knot nie daje sobie rady!!!

Wczoraj w godzinach wczesnowieczornych miała miejsce rzecz niebywała. Dwudziestu śmierciożerców, pod przewodnictwem słynnej Bellatrix Lestrange, włamało się do Azkabanu i zabrało z niego swoich towarzyszy, którzy przebywali w więzieniu od czasu czerwcowych wydarzeń w Ministerstwie.

Aurorzy dostali wyraźny zakaz mówienia czegokolwiek na temat tej akcji, ale z anonimowego źródła udało nam się dowiedzieć, że zginęło pięciu śmierciożerców i czterech aurorów. Nazwisk niestety nie udało nam się zdobyć. (więcej str. 4 – 5)



Harry przeniósł wzrok na Mistrza Eliksirów. Mężczyzna wydawał się być mocno zaskoczony nowinkami z Proroka.

Severus spojrzał na Pottera. Chłopak patrzył wprost na niego, ale po chwili wrócił do rozmowy z przyjaciółmi. Snape przez chwilę przyglądał się artykułowi. Zastanawiał się, kto był tym “anonimowym źródłem informacji”. To nie był żaden auror. Im za zdradzenie takich rewelacji groził sąd polowy. Raczej żaden nie chciałby samemu pchać się pod stryczek. Poczuł pieczenie na przedramieniu. Skrzywił się. Spojrzał na zegar. Do pierwszych lekcji tego dnia zostały mu jeszcze dwie godziny. Dźwignął się i szybko opuścił Wielką Salę, odprowadzany zmartwionym spojrzeniem Dumbledore’ a i zaintrygowanym Pottera.


***


Złorzecząc pod nosem aportował się nieopodal starego, walącego się zamczyska, które przywodziło na myśl jedynie ruderę przeznaczoną do rozbiórki. Zrobił kilka kroków w stronę nadgryzionego zębem czasu mostu zwodzonego. Wszedł na spróchniałe deski i na jego oczach ruina zmieniła się w całkiem zadbane domostwo z czarnego marmuru. Skrzywił się. Czarny Pan miał naprawdę duże wymagania, co do swoich nowych miejsc zamieszkania.

Przeszedł przez misternie rzeźbioną bramę wykutą w najlepszego rodzaju żelazie. Oczyścił umysł, pozbył się emocji. Teraz nie mógł pozwolić sobie nawet na najmniejszy błąd. Każde potknięcie mogłoby kosztować go życie.

Po lewej stronie dostrzegł jakiś cień chyłkiem przebiegający od jednego filara, do drugiego. Do jego uszu dobiegło ciche skamlenie. Wytężył słuch. To nie był pies. Psy nie potrafią szlochać.

- Uważaj, Severusie – mruknął Glizdogon, który pojawił się nie wiadomo skąd. – Jest dziś w wyjątkowo kiepskim nastroju.

Przeszli przez wielki hol i skierowali się w stronę największych drzwi. Snape zapukał i poczekał, aż usłyszy jakikolwiek dźwięk, zdradzający, że ktoś jest w środku. Po niespełna dwóch minutach, które wydawały się wiecznością usłyszał stłumione: “Wejść!”.

- Wzywałeś mnie , Panie? – Skłonił się nisko, niemal dotykając podłogi czubkiem nosa.

- Gdybym cię nie wzywał, nie byłby cię tutaj. Nieprawdaż, Mistrzu Eliksirów?

Severus wiedział, że było to pytanie retoryczne, a na takie się nie odpowiada. Skłonił się jeszcze niżej. Pettigrew miał rację. Czarny Pan nie był w nastroju usposabiającym do żartów. Mężczyzna nie odzywał się. Spiął się w sobie, kiedy w zasięgu jego wzroku pojawiły się buty Sami – Wiecie – Kogo.

- Potrzebne mi eliksiry, Severusie. Dużo eliksirów. Kiedy będziesz wychodził, Glizdogon poda ci listę. Jeśli będziesz mieć problemy ze zdobyciem składników, zostawisz wiadomość w “skrzynce”. Możesz odejść.

Snape wstał i powoli wycofał się z komnaty. Pettigrew stał przy drzwiach wyjściowych i ściskał w ręku długi na kilka stóp pergamin. W drugiej dłoni trzymał coś, co wyglądało jak lusterko. Spojrzał na Mistrza Eliksirów.

- Lista specyfików – rzucił podając mu pergamin. – Masz trzy miesiące na ich zrobienie, choć im szybciej się z nimi uporasz tym lepiej.

Sprawiał wrażenie, jakby chciał coś dodać, ale się rozmyślił.

Severus opuścił zamczysko i aportował się na Grimmuald Place 12.

Glizdogon błędnym wzrokiem potoczył po holu. Powinien był dać to Smarkerusowi. Dlaczego tego nie zrobił. Dlaczego? Jeśli Lord coś wyczuje, to on chce być wtedy jak najdalej. Najlepiej już po Tamtej Stronie, choć i tam nie byłby zbyt bezpieczny. Gad ma swoje sługi nawet w piekle.


***


Severus z cichym trzaskiem aportował się na opustoszałej ulicy. Mogła być najpóźniej ósma. Wszedł do niegdysiejszego domu Blacków. W domostwie były obecne jedynie trzy osoby. Molly Waesley, Remus Lupin, który z racji przedwczorajszej pełni był jeszcze osłabiony i nie mógł iść na akcję, oraz Tonks. Tej ostatniej rzucił zirytowane spojrzenie, kiedy próbując wstać przewróciła krzesło.

- Coś się stało, Severusie? Co tu robisz? – zapytała pani Waesley z miną dobrej mamusi.

- Nie, nic się nie stało. Muszę tylko ściągnąć z siebie… mundurek – prychnął, kiedy wskazywał szaty i białą maskę. – Nie chciałbym, żeby któryś z uczniów dostał zawału.

Przeszedł do niewielkiego salonu i z odrazą odrzucił w kąt pelerynę. Jedno machnięcie różdżką wystarczyło, aby odesłać ją do Hogwartu. Spojrzał na listę eliksirów. Przy dziesiątej pozycji otworzył szeroko oczy. To samo było przy dwudziestej i trzydziestej. Pokręcił niedowierzająco głową. Czarnemu Panu najwyraźniej szajba odbija na starość. Inaczej nie mógł tego zdefiniować. Po co komuś Eliksir Na Porost Włosów, skoro i tak jest wiadome, że te włosy mu nie urosną?


***


Tydzień minął dość spokojnie. Nauczyciele zadawali mnóstwo prac domowych. Snape szczodrze rozdawał szlabany, które dziwnym trafem omijały Pottera. Dumbledore znikał z częstotliwością wręcz zatrważającą. Jeśli był na śniadaniu, to nie było go na obiedzie i kolacji.

Młode Smoki zawzięcie szperały we wszystkich dostępnych im księgach. Carmen dodatkowo wzięła na siebie odnalezienie potomka Helgi Hufflepuff. Wiedzieli, że ostatnim potomkiem Slytherina jest Tom Riddle alias Lord Voldemort, ale zawsze można było mieć nadzieję, że jeszcze jeden gdzieś się uchował.

Byli tymi poszukiwaniami zmęczeni. Już od ponad miesiąca byli skupieni tylko na tym. Niemal każdą wolną chwilę spędzali w bibliotekach. Odważyli się nawet dyskretnie podpytywać o to nauczycieli, ale niczego nie udało im się dowiedzieć.

Harry zaczął prowadzić dysputy z pamiętnikiem swojej zmarłej matki. W duchu musiał przyznać, ze była ona wspaniałym towarzyszem rozmów. Zabawna, dowcipna i szczera do bólu. Tak w skrócie można by ją scharakteryzować.

Raz wymieniali się poglądami na temat Łowców. Harry nie wiele mógł powiedzieć w tej sprawie, ale Lily bardzo chętnie o tym pisała. Zazwyczaj spokojna u zrównoważona zmieniała się wtedy w wredną istotę o mrocznych zapędach.


- Dam ci dobrą radę, synu. Cholera!! Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego, że nie żyję od piętnastu lat z ochłapem.

- Spokojnie mamuś, spokojnie. Co to za rada?

- Kiedy pójdziesz na jakąś akcję z Łowcami to błagam cię, nie zostawaj na przyjęciach z okazji zwycięstwa.

- Czemu? Jak one wyglądają?

- Czy mówi ci coś stwierdzenie: sex, drugs and rock and rolle? Jeśli nie to mówię ci, tak właśnie wyglądają te orgietki, jak to je nazywał Seth.

- Czyli podsumowując: unikaj draństwa jak zarazy?

- Aha.


Chłopak powoli poznawał, jaka była Lisica. Z prowadzonych “rozmówek” dowiadywał się mnóstwa interesujących go rzeczy. Często takich, których Dumbledore kategorycznie zabronił mu mówić. Lub też takich, których za nic nie chciałby usłyszeć, woląc pozostać w błogiej nieświadomości. Jeśli jednak o to chodzi, Lily była nieubłagana. Z prostotą niewinnej istotki potrafiła wciągnąć Harry’ ego w niemal każdą grę słowną. I z każdej takiej potyczki chłopak wychodził pokonany, ale z nowymi doświadczeniami, które pomagały mu w walce z codziennością.

Pewnego dnia nie wytrzymał i zwierzył się pamiętnikowi swojej matki z problemów, jakie spoczywają na jego barkach. W zeszycie przez ponad dwie godziny nie pojawił się żaden nowy napis, a kiedy zrezygnowany chłopak zamierzał iść spać Lisica wreszcie wpadła na genialny pomysł. Genialny przynajmniej w jej mniemaniu, bo Harry podszedł do niego raczej sceptycznie.


- Jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi to zrozumieją, dlaczego ukrywałeś to tak długo. Jeśli nimi nie są, to przynajmniej będziesz wiedzieć, że marnowałeś tylko czas. Wierzę, że podejmiesz właściwą decyzję. I pamiętaj. Każda droga prowadzi do Rzymu.

- Ale ja się nie wybieram do Rzymu!

- Tak się tylko mówi. Chodzi o to, że nieważne jest, w jaki sposób im to powiesz, ważne jest, że w ogóle to zrobisz. Chodzi o cel, zamierzenie, a droga, którą wybierzesz aby ten cel osiągnąć jest w tej chwili mało istotna. Idź i czyń swoją powinność. Życzę powodzenia.


Harry ze zrezygnowaniem wrzucił pamiętnik do kufra. Dla jego matki to było takie proste. Po prostu wypowiedzieć kilka słów, które odwróciły jego życie do góry nogami. Teraz prawdopodobnie zrobiłyby to samo z życiem jego przyjaciół. Nie, nie mógł im powiedzieć, ale wiedział, że prędzej czy później będzie musiał to zrobić. Hermiona już zaczęła węszyć. Z dwojga złego wolał sam zdradzić jej tę tajemnicę, niż pozwolić, żeby sama ją odkryła. Z drugiej strony wiedział, że wiąże się to z olbrzymim ryzykiem. Ani Ron, ani Hermiona, ani tym bardziej Ginny nie umieli zamykać swojego umysłu. A jeśli ktoś zechciałby przeczesać ich wspomnienia z łatwością by mu się to udało.


***


Hermiona wzięła sobie za cel dowiedzieć się, co ukrywa Harry. Rona również bardzo to interesowało, ale wiedział, że każdy ma prawo do tajemnic, dlatego nie chciał naciskać. Jednak panna Granger była nieugięta. Chodziła za Potterem prawie cały czas. Nie dawała mu ani chwili spokoju, co niezmiernie irytowało chłopaka.

Pewnego dnia Harry nie wytrzymał i wciągnął Hermionę do pustej klasy. Na drzwi i okna rzucił po kilka zaklęć antypodsłuchowych i tyleż samo zamykających. Przez ponad piętnaście minut miotał się miedzy zakurzonymi ławkami i sprawdzał, czy aby czasami ktoś ich nie podsłuch..e.

Hermiona w milczeniu obserwowała, jak wściekły Harry próbuje się uspokoić. Zbliżyła się do niego i położyła dłoń na jego ramieniu w uspokajającym geście, ale chłopak szybko się od niej odsunął i ze wzrokiem wbitym w podłogę zaczął mruczeć coś niewyraźnie.

- Co? – chciała dowiedzieć się dziewczyna.

- Niczego nie rozumiesz, Hermiono. Prawda? Zupełnie niczego. Zachowujesz się, jakby twoja chęć poznania prawdy, której nigdy nie powinnaś usłyszeć była najważniejsza. Nie mów, że nie mam racji.

- O czym ty mówisz, Harry?

- Myślisz, że nie zauważyłem? Łazisz za mną od ponad dwóch tygodni. Czemu?

- Bo chcę dowiedzieć się, co cię gryzie – dziewczyna wykazywała iście filozoficzną cierpliwość.

- Chciałbym ci powiedzieć, ale nie mogę.

- Czemu nie możesz? Przecież wiesz, że nikt niepowołany się o tym nie dowie.

- Naucz się oklumencji. Wtedy pogadamy.

- Aż tak ważne rzeczy masz do ukrycia?

- Słyszałem przepowiednię. W gabinecie Dumbledore’ a, pod koniec piątej klasy. Chciałbym powiedzieć tobie i Ronowi o co w niej chodziło, ale to zbyt niebezpieczne. Stalibyście się wtedy zbyt łatwym celem.

- A ty to niby nim nie jesteś?! – wykrzyknęła oburzona.

Chłopak milczał przez kilka minut. Zdawał sobie sprawę, że potraktował koleżankę bardzo ostro. Z drugiej strony wiedział, że dziewczyna tak łatwo nie da mu spokoju. Rozczochrał włosy jeszcze bardziej. Decyzję podjął w ułamku sekundy.

Odwrócił się gwałtownie i ściskając w ręku różdżkę spojrzał na Hermionę.

- Legilimens!

Hermiona widziała swoje pierwsze dni w Hogwarcie, kiedy nie miała jeszcze żadnych przyjaciół… Pierwsze spotkanie z Krumem… Kłótnie z Ronem… Rozmowa z Dumbledorem…

Harry przerwał zaklęcie. Zresztą nie zamierzał przeglądać wspomnień panny Granger. Chciał jej tylko pokazać, że jest łatwiejszym celem od niego. Ale teraz… Teraz musiał dokładnie dowiedzieć się, co dyrektor powiedział dziewczynie.

Hermiona powoli podniosła się z podłogi. Czuła się, jakby przepuszczono ją przez wyżymaczkę. Miała wrażenie, że jej mózg to bezkształtna masa, która do niczego się nie nadaje. Otrząsnęła się, próbując pozbyć się mroczków sprzed oczu, ale to tylko pogorszyło sprawę. Kilka minut później mogła już zogniskować wzrok na jednym punkcie.

- Co to było, Harry?

- Legilimencja – odpowiedział krótko chłopak. – Nawet ja potrafiłem włamać się do twojego umysłu. Ja, który nigdy nie szkoliłem się w tym kierunku. A ty twierdzisz, że nie wyjawisz nikomu moich tajemnic. Jak widzisz, nie jest to takie pewne – zamilkł na kilka minut. Dziewczyna nie przerywała, wiedząc, że w obecnej chwili raczej nie wyszłaby cało z pojedynku. – Co dyrektor mówił ci na mój temat?

Milczała przez kilka minut, przypominając sobie rozmowę, która miała miejsce ponad miesiąc wcześniej. Wolałaby, żeby chłopak kolejny raz rzucił zaklęcie i sam zobaczył przebieg całej dyskusji, ale on się nie zgodził. Wytłumaczył jej, że to niebezpieczne. Bez odpowiedniego szkolenia mógłby zrobić z niej roślinkę. Taką, jaką byli rodzice Neville’ a. Westchnęła głęboko. Nie uśmiechała jej się ta rozmowa.

- Powiedział, że nie możesz uciec przed przeznaczeniem, bo ono i tak cię dopadnie. Mówił jeszcze, że w twoich żyłach połączyła się krew dwóch największych magicznych rodów Anglii.

- To wszystko?

- W wielkim skrócie.

Nie czekając na reakcję dziewczyny zerwał się na równe nogi i w biegu ściągał wszystkie zaklęcia. Wypadł na korytarz, jakby goniło go stado głodnych lwów. Nie zważając na reakcję innych uczniów na złamanie karku gnał w stronę Wieży Gryffindoru.

Hermiona powiedziała coś, co go zainteresowało. Musiał to tylko sprawdzić, ale był niemal pewien, że jego przypuszczenia okażą się słuszne. Oby tylko Lisica nie zamierzała uciąć sobie popołudniowej drzemki, co ostatnimi czasy zdarzało jej się dość często. Niemal wykrzyczał hasło i wbiegł do Pokoju Wspólnego.

Gryfoni spojrzeli na niego zdziwieni, ale on ich nie zauważał. Teraz liczył się tylko pamiętnik.


Hermiona nie rozumiała zachowania Harry’ ego. Powolnym krokiem wracała do swojego dormitorium. Zastanawiała się, co mogło spowodować, że Harry tak nagle uciekł z klasy.

W czasie rozmowy, jaką prowadziła z Potterem zauważyła, że chłopak bił się z własnymi myślami. Jakby nie wiedział, czy to, co mówił jest właściwe.

Wzruszyła ramionami. Musiała zaprzestać śledzenia Harry’ ego. Nie chciałaby po raz drugi przeżyć takiej scysji, jaka miała miejsce dzisiaj. To było: po pierwsze – nieprzyjemne, a po drugie – niebezpieczne.


Chłopakowi w końcu udało się wyszperać zeszyt. Przez chwilę patrzył na niego, jakby zastanawiając się, czy takie zachowanie ma sens. Przywołał do siebie kałamarz i pióro.


- Cześć, mamuś. Jest sprawa.

- Jaka? Powiedziałeś?

- Powiem. Mogłabyś powiedzieć mi, jak miał na imię twój ojciec?

- Johnatan. Johnatan Augustus Severus Evans. Czemu pytasz?

- Jakie są dwa największe rody magiczne Anglii?

- Powiedziałabym, że rody Gryffindora i Slytherina, ale to niemożliwe.

- Chyba jednak możliwe. Z jakiego rodu się wywodzisz?

- Byłam mugolką, Harry, a potem szlamą. Takie osoby nie mają rodu. Chociaż… Tata uwielbiał węże. Pracował w ZOO. Zawsze brał na siebie przenoszenie węży, wiesz, tych olbrzymów, które były tak leniwe, że nie chciało im się nawet pełzać. Inni się bali, ale nie tata.

- Slytherin też uwielbiał węże.

- Twierdzisz, że mój ojciec wywodził się z rodu Slytherina?

- Nie wiem, ale to możliwe. Będę musiał wszystko sprawdzić. Chyba nawet wiem, jak to zrobić.

- Jak?

- Moja słodka tajemnica. A właśnie. Wiesz może coś na temat księgi, w której opisano rytuał mający chronić szkołę przed atakami z zewnątrz?


Harry nie przypuszczał, że Lisica będzie wiedziała coś na ten temat. Zadał to pytanie tylko dla formalności. W końcu był już początek marca, a oni ciągle nie mogli niczego znaleźć. Tak więc pomysł z szukaniem absolutnie wszędzie mógł wypalić.

Potter był bardzo zdziwiony, kiedy jego matka po długich pięciu minutach odpowiedziała. Zasugerowała ona, aby porozmawiał z hogwardzkimi duchami. Nie dała mu bezpośredniej wskazówki, ale naprowadziła na właściwą drogę.

Potter podniósł głowę. Ron z nietęgą miną wszedł do pokoju. Za nim wlekli się pozostali chłopcy. Jedynie Neville wyglądał, jak nowo narodzony. Nic dziwnego, skoro dostał szlaban z panią Sprout.

Chłopcy jeszcze przez ponad godzinę rozmawiali, wymieniając między sobą uwagi na temat Filcha i jego kretyńskich pomysłów związanych ze szlabanami.


***


Następnego dnia Harry rozpoczął proces zdobywania potrzebnych informacji. Wśród duchów szybko rozniosła się wieść, że jeden z Gryfonów potrzebuje pomocy. Nauczyciele byli trochę zdziwieni, kiedy na korytarzach spotykali Pottera rozmawiającego z różnymi plazmatycznymi tworami.

Sir Nicholas de Mimsy wziął sobie za cel, za wszelką cenę pomóc chłopakowi. To właśnie on, w czasie, kiedy Harry był na lekcjach chodził po różnych zakamarkach zamku i wypytywał przyjaciół o tajemniczą księgę.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem Harry dowiedział się, do kogo powinien udać się w tej sprawie. Jednak, kiedy głębiej się nad tym zastanowił, to nie miał na to najmniejszej ochoty. Krwawy Baron uchodził za najbardziej surowego ducha w szkole i nikt mu się nie naprzykrzał, jeśli nie chciał mieć kłopotów.

O dwudziestej Smoki zrobiły zebranie nadzwyczajne. Każdy miał do przekazania jakieś istotne dla sprawy wiadomości. Jak się okazało, to informacje Harry’ ego były najważniejsze, a przynajmniej najbardziej konstruktywne.

Carmen mówiła jedynie przez dziesięć minut. Streściła całą rozmowę, jaką przeprowadziła z Archim. Mężczyźnie udało się znaleźć potomka, a właściwie potomkinię Helgi Hufflepuff. Niestety była ona mugolką, więc przekonanie jej, aby zgodziła się pomóc chronić szkołę może trochę potrwać i najlepiej będzie wysłać do niej kogoś dorosłego.

Angelica i Pablo mieli dość smutne wieści. Przekopali obie biblioteki wzdłuż i wszerz, i niczego nie znaleźli. Natknęli się co prawda na wzmiankę o “Pamiętnikach” prowadzonych przez Hufflepuff, ale zostały one zniszczone lub zaginęły.

Kiedy przyszła kolej na Harry’ ego, ten milczał przez chwilę. W końcu opowiedział im, jak to pamiętnik jego matki naprowadził go na właściwy trop. Na razie milczeniem pominął kłótnię z Hermioną. Uznał, że to w tej chwili jest mało istotne, ale i tak godzinę później zdradził tą tajemnicę Carmen.

Kiedy Black i Potter zostali sami, chłopak od razu przeszedł do sedna sprawy. Dziewczyna patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma.

- Myślisz, że Dumbledore o tym wie? Przecież to kompletnie bez sensu!

- Nie! Pomyśl trochę, jesteś przecież Ślizgonką. Sama mówiłaś, że Ślizgoni są jak węże. Lisica twierdzi, że jej ojciec nazywał się Johnatan Augustus Severus Evans. O ile Augustus to w miarę normalne imię, o tyle mugole swoim dzieciom rzadko dają na imię Severus. Przecież to typowo czarodziejskie imię! – upierał się chłopak.

- W takim razie albo Slytherin miał romans z mugolką, albo to jego syn przyprawiał swojej małżonce rogi.

- Na to wychodzi – przytaknął chłopak.

Zupełnie nie rozumiał, dlaczego Carmen nie chciała w to uwierzyć. Przecie ż to było całkiem możliwe. Przecież dwa największe rody magicznej Anglii wywodziły się od Gryffindora i Slytherina. Co prawda były one już na wymarciu, ale ich legenda ciągle żyła.

- Mogłabyś to dla mnie sprawdzić?

- Jeśli tego nie zrobię, to wpakujesz się w jakieś kłopoty. Jeśli to zrobię i okaże się, że to prawda - będziesz załamany. Jesteś pewien, że chcesz się tego dowiedzieć?

Pokiwał głową. On nie chciał, on musiał się dowiedzieć.

Westchnęła. Potter czasami zachowywał się, jak małe dziecko. I był uparty, jak osioł.

- Zdaje się, że Archiemu dojdzie trochę roboty. Zaczekaj tutaj. Pogadam z nim. Jak miał na imię ojciec twojej matki?

- Johnatan Augustus Severus Evans.


***


Była sobota. O tej porze uczniowie zazwyczaj wylegiwali się w swoich łóżkach i próbowali odespać miniony tydzień. Czworo z nich odstawało od reszty. Siedzieli w Wielkiej Sali przy jednym stole i zastanawiali się, w jaki sposób mogliby podejść Krwawego Barona, największego Ślizgona spośród wszystkich.

Wszyscy zgodnie stwierdzili, że to Carmen powinna prowadzić pertraktacje z duchem. Dziewczynie jednak się to nie uśmiechało. Próbowała zwalić ten zaszczyt na Harry’ ego, ale chłopak nie pozwolił sobie w kaszę dmuchać. Stwierdził, że jeśli już musi rozmawiać z rezydentem Slytherinu, to koniecznie musi mu towarzyszyć Ślizgonka.

Po blisko godzinie zażartej kłótni ustalili, że na poszukiwanie Krwawego Barona pójdą wszyscy. Potter zacznie rozmowę, a Black będzie ją prowadziła.

Snuli się po korytarzach w poszukiwaniu ducha, którego nigdzie nie mogli znaleźć. Harry wpadł na genialny pomysł, żeby poprosić Irytka o zrobienie jakiegoś wrednego kawału Ślizgonom. Na szczęście obyło się bez tego, bo na końcu korytarza mignęła im poświata Barona. Przyspieszyli kroku chcąc dogonić.

Krwawy Baron już od kilku tygodni obserwował tą czwórkę uczniów. Wiedział, że prędzej czy później dotrą do niego, ale nie przypuszczał, że stanie się to tak szybko. Nie miał pojęcia, czego konkretnie poszukiwali, ale zdawał sobie sprawę, że dla nich było to bardzo ważne.

Zatrzymał się przy końcu korytarza i zaczekał, aż uczniowie się do niego zbliżą. Przyjrzał się dwójce kroczącej na samym przedzie. Ślizgonka i Gryfon. Ciekawe połączenie. Dziewczyna sprawiała wrażenie lekko przestraszonej, a chłopak jedynie zamyślonego. Zatrzymali się kilka metrów od niego, a Potter wysunął się nieco do przodu. Podniósł głowę i z determinacją spojrzał w plazmatyczne oczy ducha.

- Przepraszamy pana, ale mamy kilka pytań – odezwał się lekko drżącym głosem.

Rezydent Slytherinu spojrzał na niego swoimi przenikliwymi oczyma. Determinacja widoczna w zielonych tęczówkach zmusiła go do rozpatrzenia swojej odmowy. Początkowo zamierzał powiedzieć, że nie ma czasu na błazenady, ale w spojrzeniu chłopaka dostrzegł coś, czego nie widział od ponad dwudziestu lat. Tamte oczy… Oczy Lily Evans również miały moc hipnotyzowania. Zastanawiał się tylko, skąd chłopak wpadł na pomysł, żeby pomocy szukać wśród duchów.

- Dobrze, możemy porozmawiać. Ale nie tutaj. Pełno tu Ślizgonów, bez obrazy panno Black, a oni nie zdzierżą, że rozmawiam z Gryfonem. Chodźcie za mną.

Sam nie wiedział, czemu się na to zgodził.

Wiedział, że Potter jest synem Lisicy, ale nigdy tak naprawdę nie zauważył podobieństwa między nimi. Zawsze dostrzegał tylko wygląd, a ten chłopak odziedziczył po ojcu.

Prowadził ich przez kilka korytarzy, cały czas kierując się w stronę najniższej części lochów. Po dziesięciu minutach zatrzymał się przed nadgryzionymi zębem czasu drzwiami. Do tego składziku nikt od wieków nie wchodził, więc miał pewność, że nikt im nie przeszkodzi.

- Uważajcie na drzwi. Gdybyście chcieli to machnijcie w środku parę razy różdżkami. Prawdopodobnie będzie tam gorzej niż w klasie eliksirów po lekcji z pierwszym rokiem.

Spojrzeli po sobie nic nie mówiąc. Carmen ostrożnie otworzyła drzwi i weszła do środka. Niecałe dwie minuty później wypadła stamtąd na korytarz, krztusząc się i na migi pokazując, żeby usunęli kurz. Angelica machnęła różdżką, mamrocząc pod nosem inkantację.

Przekroczyli próg. Ich oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie o wymiarach dwa na dwa metry. Podłoga zawalona była połamanymi krzesłami i czymś, co wyglądało jak szczątki zniszczonych tablic. Pablo naprawił kilka krzeseł, a Harry całą resztę przesunął pod ścianę. Usiedli na chwiejących się siedziskach i spojrzeli na Krwawego Barona.

- Czego chcieliście się dowiedzieć?

Wzrok wszystkich spoczął na Carmen. Dziewczyna milczała przez kilka minut.

- Jak pan wie wojna z Gadem wisi na włosku. Obawiamy się, że w każdej chwili może on zaatakować szkołę.

- Dowiedzieliśmy się – kontynuował Harry, - że istnieje sposób na ochronienie Hogwartu. Niestety ciągle nie wiemy na czym on polega. Ponoć pan może nam pomóc w odnalezieniu księgi, w której zapisano, jak należy przeprowadzić rytuał.

Krwawy Baron patrzył na chłopaka i tylko na niego. Przez ponad piętnaście minut Potter wytrzymywał spojrzenie bezdennych oczu ducha.

- Idźcie w tej sprawie do Dumbledore’ a – powiedział w końcu.

- Nie możemy – odpowiedział zgodny chórek.

Przyjrzał im się uważnie. Mieli zacięte miny i nic nie zdołałoby go przekonać do zmiany zdania. Znał wielu uczniów, ale jeszcze żadni mu się nie sprzeciwili. Prócz Lily, ale ona była inną historią.

- Kto powiedział, że ja mogę mieć jakieś informacje?

- Lisica – odpowiedział Harry, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać.

Baron domyślał się, że Potter ukrywa więcej, ale wolał nie indagować. Każdy miał prawo do swoich tajemnic. Skinął głową. Taka odpowiedź mu wystarczała.

- Macie rację. Istnieje księga, w której zapisano kilka rytuałów, mających na celu obronę zamku w chwilach zagrożenia. Ja jestem jej strażnikiem.

Carmen zrobiła wielkie oczy. Krwawy Baron strażnikiem? Nie mieściło jej się to w głowie. Pablo wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Angel. Ich twarze pozostały bez wyrazu. Jedynie Harry nie zdradzał żadnych oznak szoku. Z zainteresowaniem patrzył na ducha.

- Twoja matka, panie Potter była diabelnie dobrą czarownicą. Mówili ci pewnie, że to Huncwoci rozrabiali. Cóż, jest to prawdą, ale nie do końca. Lily również była niezłym ziółkiem i chyba jako jedyna żyjąca osoba mogła ze mną rozmawiać, jak równy z równym.

Miał nadzieję, że to wywoła u Pottera jakieś emocje, ale twarz młodzieńca nie zmieniła się ani o jotę.

- Panna Evans odkryła moją tajemnicę zupełnie przez przypadek. Ale na szczęście nikomu jej nie zdradziła. A teraz przychodzicie wy i chcecie dostać tę księgę. Czemu?

- Dumbledore nałożył zabezpieczenia na szkołę, ale one nie wystarczają – pospieszyła z odpowiedzią Carmen. – Zło i mrok powoli wkradają się w mury zamku. Jeśli czegoś z tym nie zrobimy, to obawiam się, że za jakiś czas szkoła przestanie istnieć, albo co gorsza zajmie ją Tom.

Argumenty dziewczyny miały silną moc przekonywania. Krwawy Baron uwielbiał szkołę i nie chciałby, żeby zapanowała w niej ciemność.

- Dobrze. Dostaniecie księgę, ale pamiętajcie. Większość rytuałów bazuje na Czarnej Magii. Tylko nieliczne są bezpieczne, reszta grozi trwałymi powikłaniami zdrowotnymi. Czy mimo wszystko chcecie zaryzykować?

- Diament należy ciąć diamentem – odezwał się Potter. – Przed Czarną Magią można się bronić tylko silniejszą Czarną Magią.

Duch pokiwał głową. Tak samo mówiła Lisica.

- Chodź, panie Potter. Powiem ci, gdzie ukryta jest księga.

W drodze na jeszcze niższy poziom lochów, Harry zastanawiał się, dlaczego Krwawy Baron zgodził się wyjawić im swój sekret. Wątpił, żeby tylko imię jego zmarłej matki miało taką siłę oddziaływania.

Doszli do niewielkiej wnęki w ścianie. Duch kazał Harry’ emu dotknąć cegły, która wyraźnie odznaczała się na tle innych. Przez chwilę mamrotał jakieś niezrozumiałe słowa.

Między cegłami zrobiła się mała szczelina. Harry wsadził do niej rękę i wyciągnął ze środka dużą i ciężką księgę oprawioną w czarną skórę. Na okładce srebrem wytłoczone było kilka słów:


Bellum nec timendum, nec provocandum*


- Nie wiem, czy coś z niej zrozumiecie – odezwał się Krwawy Baron. – Jest pisana w kilku językach. Po łacinie, sanskrytem, runami. Jeśli jednak wam się uda, uważajcie, bo czasami granica między dobrem i złem jest niezauważalna.


***


Siedzieli w Wieży Bractwa i zastanawiali się, jakim cudem Harry mógł zapomnieć drogę do skrytki, w której ukryta była księga. Był tam zaledwie przed piętnastoma minutami i już nie mógł jasno powiedzieć, którymi korytarzami szedł.

Carmen nie słuchała narzekań Pabla i Angelici. Była zajęta próbą odszyfrowania pierwszych kilku stron tekstu. Zauważyła, że każdy rytuał był pisany w innym języku.

- Przestańcie się kłócić! – warknęła zirytowana. – Nie czepiajcie się Harry’ ego. To logiczne, że zadziałała jakaś starożytna magia, która usunęła mu z pamięci ten fragment wspomnień. Ot, takie dodatkowe zabezpieczenie. Lepiej powiedzcie mi, czy jest w Hogwarcie ktoś, kto umie odczytywać sanskryt.

Była tylko jedna taka osoba. Angelica stwierdziła, że mogłaby porozmawiać z Jasmine, ale cudów nie obiecuje, bo dziewczyna jest strasznie skryta.

Carmen skinęła głową. Lepsze to niż nic. Łaciną sama mogła się zająć, ale runy stanowiły już większe wyzwanie. Co prawda uczyła się ich w szkole, ale nigdy nie lubiła się z nimi męczyć. Nie mówiąc już o tym, że najgorzej szło jej ich tłumaczenie.

Harry zaproponował, żeby skopiować strony z pismem runicznym i dać je kilku osobom z różnych domów. Dzięki temu, każda z tych osób miałaby jedynie szczątkową wiedzę.

Wszyscy się z nim zgodzili i już godzinę później opuszczali wieżę trzymając w ręce po kilka pergaminów. Carmen miała ich najwięcej.


***


Harry wbiegł do Pokoju Wspólnego. Tak jak się spodziewał Hermiona tłumaczyła coś Ronowi, a Ginny próbowała nadążyć z zapisywaniem słów Neville’ a. Uśmiechnął się pod nosem. Nie mógłby przerwać ich szczęścia, mówiąc im treść przepowiedni. Podszedł do swojej niegdyś najlepszej przyjaciółki.

- Hermiono, miałbym do ciebie prośbę – powiedział tonem, któremu żadna dama się nie oprze.

- Jaką? – burknęła w odpowiedzi dziewczyna. Ciągle nie mogła pogodzić się z faktem, że Harry nie chciał wyjawić jej swoich sekretów.

Chłopak spojrzał na nią mrużąc swoje zielone oczy. Wiedział, że dziewczyna jest uparta i pamiętliwa, ale nie sądził, że okaże się też taką nieodpowiedzialną osobą. Bądź co bądź, przez ostatnie kilka lat to on uchodził za tego nierozważnego, a Hermiona musiała sprowadzać go na ziemię, kiedy za bardzo szalał.

- Mogłabyś to dla mnie przetłumaczyć?

Podał jej pergamin i patrzył, jak w zamyśleniu trze podbródek. W końcu skinęła głową i obiecała, ze za dwa dni Harry dostanie dokładne tłumaczenie. Nie patrzyła na niego. Miała zaciśnięte usta i starała się ignorować obecność chłopaka na wszelkie możliwe sposoby.

Wzruszył ramionami. Nie zamierzał jej się narzucać. Skoro postanowiła udawać obrażoną panienkę, niech sobie to robi, droga wolna. On nie będzie się tym przejmował. Odwrócił się na pięcie i odszedł zostawiając zdziwionego Rona z mnóstwem pytań. Zatrzymał się przy portrecie grubej damy. Odwrócił się w stronę dziewczyny.

- Naucz się oklumencji, Hermiono. Wtedy powiem ci wszystko.

Wszyscy obecni w pomieszczeniu patrzyli na jego plecy, dopóki portret Grubej Damy nie przesłonił im widoku. Ginny spojrzała na Hermionę. Brązowowłosej Gryfonce przez kilka minut udawało się nie zwracać uwagi na przeszywające ją spojrzenia przyjaciół. W końcu nie wytrzymała.

- No co?! Próbowałam się dowiedzieć, dlaczego ostatnimi czasy zachowywał się jak ostatni idiota.

- Coś chyba poszło nie po twojej myśli – zauważył Neville.

- Nie po mojej myśli!? – wrzasnęła wściekła. – Harry w dobitny sposób dał mi do zrozumienia, że nie jestem godna poznać jego tajemnic. A potem stwierdził, że Dumbledore ma za długi język – dodała już spokojniej.

- Użył dokładnie takich słów? – Ginny nie kryła niedowierzania. Znała Harry’ ego na tyle dobrze by wiedzieć, że chłopak nie sformułowałby swoich myśli w takiej formie. Raczej mówiąc coś innego starałby się przemycić do wypowiedzi jakiś subtelny podtekst.

- Nie, nie takich, ale na jedno wychodzi – warknęła Hermiona.

- Mówiłem ci, żebyś zostawiła go w spokoju – odezwał się milczący do tej pory Ron. – Jeśli będzie chciał, sam nam o wszystkim powie.

W pomieszczeniu zaległa głucha cisza. Nikt się nie spodziewał, że Ron zabłyśnie intelektem.

Ginny podeszła do Hermiony i wyciągnęła z jej drżących dłoni pergamin. Przyglądała mu się przez chwilę. Tekstu nie było dużo, jedynie kilkadziesiąt linijek. Spojrzała na przyjaciółkę i już wiedziała, że panna Granger nie przetłumaczy tego dokumentu. Domyślała się, że Harry’ emu zależy na jak najszybszym poznaniu jego treści. Westchnęła. Zanosiło się na długie godziny spędzone w bibliotece w towarzystwie kilku słowników do starożytnych run.

______________________

* Bellum nec timendum, nec provocandum – Nie trzeba bać się wojny, ani jej prowokować


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Carmen Black   Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]   16.04.2005 22:45
KaFeCkO  
QUOTE   17.04.2005 19:03
Carmen Black   ROZDZIAŁ 2 „CZUŁE” POWITANIE ...   17.04.2005 21:32
Weasley   a bedzie rozdział 3?!   18.04.2005 16:46
Magya   Mam mieszane uczucia i z krytyką wstrzymam się do ...   18.04.2005 19:12
Carmen Black   ROZDZIAŁ 3 WYJAŚNIENIA Harry zamr...   18.04.2005 22:05
Carmen Black   CZwarty jest dłuższy... ROZDZIAŁ 4 Ważne rozmowy...   21.04.2005 18:31
Mariah Hiwatarii   Bardzo fajne opowiadanie !!! Podziwiam...   03.05.2005 11:57
Moonchild   hmmm.. no to zacznijmy od początku 1 rozdział to...   03.05.2005 12:35
Carmen Black   Do Moonchild!! 1) Piszę w "wordzie...   03.05.2005 14:30
Moonchild   Dobra Snake zamiast Snape to jeszcze moge zrozumie...   03.05.2005 14:39
Carmen Black   A więc tak: to jest kolejny rozdział. Ma niecałe 1...   04.05.2005 00:27
Moonchild   Całkiem fajne :) Pojawiło się troche więcej opisów...   08.05.2005 11:29
Forhir   Swietne! Czekam z niecierpliwoscia na kolejne ...   08.05.2005 12:03
Ewelka   Przecyztałam dopiero trzy pierwsze odcinki ale...   08.05.2005 19:08
raven11   Super! :D czekam na następne jest świetne mam ...   19.05.2005 19:21
Martuś_gryffindor   fajnie fajnie,ale dla mnie to troszke za duzo opis...   28.05.2005 13:14
Carmen Black   Rozdział 6 już jest. Jeśli jego konwencja wam się ...   29.05.2005 18:03
Moonchild   No wreszcie dałaś kolejną część. I to całkiem ciek...   29.05.2005 19:52
Carmen Black   No cóż. Może trochę wyjaśnię. W liście owszem nie ...   02.06.2005 21:05
Carmen Black   ROZDZIAŁ 7 NOWI Zgiełk. Hałas. Śmiech. Krzyki. J...   02.06.2005 21:09
Moonchild   Początek średnio mi się podobał, ale dalej się roz...   02.06.2005 21:46
Carmen Black   No cóż. Błędy są. Rozdział nie jest zbyt ciekawy, ...   20.06.2005 16:06
Moonchild   Dawno tu nie zaglądałam. Nawet nie zauważyłam, że ...   10.07.2005 22:46
Carmen Black   Jeśli są błędy - przepraszam. Nie jest to jednak m...   14.07.2005 22:49
Avadakedaver   Grtuluję Ci! napisałaś już prawie całą książkę...   04.02.2006 21:14
Natalia   Podoba Mi Się Nie Znalazłam Żadnych Błędów Może D...   15.07.2005 13:32
Vanillivi d'Azurro   Czytałam już wcześniej ten ff na blogu. Szczerze m...   13.09.2005 21:48
Carmen Black   Ja, ja przepraszam. Wiem, że niektórym to się nie ...   14.09.2005 17:04
Carmen Black   Sory, to jest ciąg dalszy poprzedniego rozdziału. ...   14.09.2005 17:24
Tomak   Przeczytałem opowiadanko i stwierdzam ze jest napr...   14.09.2005 18:47
Carmen Black   Na żywca, na żywca. Jestem mistrzem improwizacj...   14.09.2005 19:36
Mroczny Wiatr   :blush: Cóż szkoda, że dopiero jutro. Szkoda, że ...   14.09.2005 23:14
Carmen Black   Rok temu, że się tak wyrażę nie miałam jeszcze ...   15.09.2005 15:04
Carmen Black   Obiecany rozdział jedenasty właśnie wylądował. Zap...   15.09.2005 15:11
Tomak   Bombastick fajny parcik opowiadanko wciaga. Piszes...   15.09.2005 15:30
Carmen Black   Kolejne części podzielone na party najpierw ląd...   15.09.2005 15:43
Carmen Black   Jak zwykle coś mi ucina końcówkę. No, nic. Wklejam...   15.09.2005 15:30
Tomak   Dobra kapie. o sowe było by trudno a kominka w dom...   15.09.2005 16:06
Moonchild   Podoba mi się, ale miejscami troche nudnawe sie ro...   15.09.2005 16:38
Mroczny Wiatr   :blush: Doczytałem reszte u Ciebie na blogu bo co...   16.09.2005 14:14
Tomak   A mozesz podac adres bloga bo tez bym sobie chciał...   16.09.2005 14:33
Mroczny Wiatr   Carmen podała wczoraj o 15,43 http//hpibractwosmo...   16.09.2005 16:20
Tomak   Dzieki. Jezeli juz wczesniej adres był podawany to...   16.09.2005 17:33
Carmen Black   Do stu tysięcy wściekłych Hipogryfów! Na Chime...   16.09.2005 18:02
Tomak   Impervius! Mam małe pytanko. Co to za zakleci...   16.09.2005 19:56
Czarny Łowca_   Zeklęcia Impervius użyła Hermiona w tomie IV i dru...   17.09.2005 14:43
Tomak   Aha juz pamietam dzieki teraz juz sobie przypomnia...   17.09.2005 15:00
Czarny Łowca_   Faktycznie pomyłka, ale pisałem to z pamięci, a ta...   17.09.2005 17:50
moniczka   Narazie przeczytalam tylko trzy rozdzialy, bo nie ...   17.09.2005 18:23
Carmen Black   Dawno tego nie aktualizowałam. Mam sporo zaległośc...   02.02.2006 17:49
Carmen Black   Kontynuacja dwunastki Kolejne kilka tygodni były ...   02.02.2006 17:51
Carmen Black   ROZDZIAŁ 13 Biała Śmierć Lord Voldemort by...   02.02.2006 17:54
Katon   Kurde, ludzie, macie rozmach.   02.02.2006 17:56
Carmen Black   ROZDZIAŁ 14 Serum prawdę Ci powie ...   02.02.2006 17:58
Carmen Black   ROZDZIAŁ 15 Poza czasem i przestrzenią Harry ...   02.02.2006 18:01
Carmen Black   ROZDZIAŁ 16 Wyprawa - Wyglądasz jak kretyn ...   02.02.2006 18:06
Carmen Black   Rozdział 17 Drużyna Marzeń Anastazja Romanowa s...   02.02.2006 18:08
Carmen Black   Rozdział 18 Kryształowy Sen Przez cały tydzień ...   02.02.2006 18:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 19 Ciężkie życie artysty Anastazja wst...   02.02.2006 18:11
Tomak   Czytałem na blogu rozdzialiki są super nie moge si...   02.02.2006 20:26
Ajihad   Czy tu będą następne rozdziały? :(   12.02.2006 15:30
Carmen Black   Rozdziały będą, a jakże! Rozdział 20 Zagini...   12.02.2006 17:16
Carmen Black   ROZDZIAŁ 21 Odkryte tajemnice Hogwardzkie śniad...   12.02.2006 17:24
Ajihad   Juhuuu! :P Wreszcie! Te części wymiatają...   12.02.2006 23:17
Carmen Black   ROZDZIAŁ 22 Prawda w oczy kole Ginny siedziała pr...   15.02.2006 19:22
Czarny Łowca_   Świetnie że jest już nastepna część. Szczególnie p...   16.02.2006 11:08
em   Nie mam czasu czytać całości, wybacz ^^", ale...   16.02.2006 11:14
Ajihad   Prócz tego, że jak powiedział emoticonka: " H...   16.02.2006 17:37
Carmen Black   Mam nadzieję, że będzie się miło czytało... ROZDZ...   20.02.2006 00:04
Carmen Black   ROZDZIAŁ 24 [u]Urodziny[/b] Powoli docierały do n...   22.02.2006 16:47
Avadakedaver   niessamowite. TY jesteś niessamowita, Carmen. Powi...   26.02.2006 23:13
Carmen Black   Z Rowling nie zamierzam niczego obgadywać. Każda z...   28.02.2006 21:13
Avadakedaver   noooo... niby tak, ale kobieto, takiego talentu ni...   02.03.2006 22:38
Moongirl   jak zaczełam czytać to opowiadanie to hm bylo wida...   07.03.2006 17:14
zgred   Pozdrowionka opowiadanie ciekawe. Im wiecej czytas...   11.03.2006 12:24
mateusz14   Niezłe opowiadanie nie moge się doczekać następneg...   11.03.2006 13:25
Carmen Black   ROZDZIAŁ 26 [u]Przekleństwo Nienawidził żyć w nie...   14.03.2006 00:18
Ajihad   Skończyć w takim momencie! Tóż to zbrodnia...   14.03.2006 09:47
Moongirl   jaka cudna niespodziewajka :) rozdzial swietny :) ...   15.03.2006 16:47
pelbinek   Kiedy wyjdzie następny rozdział ?? Bo już nie mogę...   23.03.2006 16:18
Michal   No to jest za......e:) Pomyśl czy tego nie wydać,...   23.03.2006 23:21
Carmen Black   ROZDZIAŁ 27 [u]Powtórka z rozrywki[/u] Dudley si...   24.03.2006 18:08
pelbinek   Następny super odcinek :D Tylko znowu przerwany w ...   24.03.2006 20:05
Dragona   Troche podobne do Szczesliwych dni (skalpel Avereg...   25.03.2006 20:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 28 [u]Cena wolności[/u] Hermiona była p...   07.04.2006 22:19
Ajihad   Wreszcie nowy part! Określę go jednym zdaniem ...   08.04.2006 11:39
Dragona   No i oto chodzi ten rozdzial wyszedl ci swietnie :...   09.04.2006 15:38
Michal   Kiedy bedzie dalszy ciąg... juz od 18dni nic niema...   25.04.2006 16:40
Carmen Black   Rozdział 29 Powroty bolą najbardziej Mary siedzi...   26.04.2006 17:18
Michal   Fajne:D:D Harry śmierciożercą:] Tylko nierozumiem...   26.04.2006 18:32
Carmen Black   Gwałt był iluzją. Mroczny Znak był jedynie chronio...   26.04.2006 18:55
Michal   Aaa dobra teraz czaje:] Dzięki:D:D Jak skonczysz ...   26.04.2006 20:17
Carmen Black   [b]Rozdział 30 Nie zrywaj… Harry pakował ku...   01.05.2006 19:25
nosferatu   nie tylko nie :cry: to...to mój ulubiony ff napisz...   03.05.2006 16:16
Ajihad   Nie! Tylko nie to! Ten napis"koniec...   03.05.2006 21:58
Moongirl   a bedzie jakis dalszy ciąg? w nowym ff?   12.05.2006 16:17
Hawtagai   Jestem pod wrażeniem tego ff :) mam nadzieje,że t...   12.05.2006 16:46
Carmen Black   Nie, nie koniec   12.05.2006 20:08
Kedos   To nie moze byc koniec bo gdzie cala bitwa ;P Nooo...   12.05.2006 23:23
2 Strony  1 2 >


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 21.06.2024 02:21