Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Dwie Noce

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 20 ] ** [90.91%]
Gniot - wyrzucić [ 2 ] ** [9.09%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 22
Goście nie mogą głosować 
Hito
post 18.02.2006 12:55
Post #1 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Na wstępie rzucę kilka uwag natury ogólnej.
1) Z góry zaznaczam, że ten fic NIE ma na celu propagowania ani przedstawiania dominującego na tym forum pairingu Draco/Hermiona. Zrozpaczone fanki muszą mi przebaczyć.
2) Fic chyba miałby lepszy sens, gdyby miał miejsce po Zakonie, a nie Księciu. Uniknąłbym w ten sposób niedogodności tłumaczenia czworokąta miłosnego, a i chyba sama fabuła byłaby bardziej prawdopodobna. Za późno na to wpadłem.
3) Pierwsze dwa party mogą wydawać się trochę czerstwe przez konwencję, jaką przyjąłem. Ufam, że po przeczytaniu całości wszystko będzie w porządku.
4) Jak każdy pisarz, mam wrażenie, że moje ,,dzieło'' mogłoby być o wiele lepsze. Coś jest w tym, że bohaterowie żyją własnym życiem.
5) W Wordzie to lepiej wygląda. Na forum układ graficzny, przez brak wcięć, trochę się psuje, niestety.
6) Enjoy.



Dzień piąty

Harry gwałtownie otworzył oczy.
Chwilę trwało, zanim zorientował się, gdzie jest i dlaczego. Żeby tego dokonać, musiał sięgnąć pamięcią wstecz o jeden dzień, albo raczej – jeśli chodzi o ścisłość – jedną noc.
Na brodę Merlina...
Pokój, w którym chłopak się znajdował, dobitnie udowadniał mu, że jego własny umysł nie stroi sobie z niego żartów i nie karmi iluzjami. Na pierwszy rzut oka dało się stwierdzić, że pomieszczenie zamieszkuje osoba płci żeńskiej, która nie tolerowała twórczego chaosu pokojowego. Wszędzie panował porządek, czy to na podłodze, którą przykrywał brązowy dywan, czy to na półkach z licznymi książkami, gdzie próżno by było szukać choćby jednej cząsteczki kurzu. Harry kątem oka zobaczył, że okno jest uchylone, a białe firanki powiewają lekko, smagane delikatnie przez letni powiew wiatru. Gdyby młodzieniec obrócił głowę mocniej w prawo, ujrzałby na szafce nocnej zdjęcie oprawione w dekorowane ramy, przedstawiające trzyosobową rodzinę, z właścicielką pokoju na pierwszym planie.
Spokojnie, Harry, tylko spokojnie...
Harry nie mógł nie zauważyć, że łóżko, pościel i poduszka, na której leżał, są bardzo wygodne, a on nie czuje najmniejszej chęci do wstawania. Mimo to, lewą ręką odruchowo zaczął szukać koło siebie okularów. Nie znalazł ich, co oznaczało, że ktoś je gdzieś przeniósł. Jednak jego dłoń nie macała bezskutecznie powietrza. Coś miękkiego i futrzanego zajęło drugi, poprzeczny koniec posłania.
- Krzywołap – Harry raczej oznajmił fakt, niż zapytał. Kot leniwie zamruczał, po czym ziewnął. – Gdzie jest twoja pani?
W ramach odpowiedzi rudy kocur przeciągnął się i zmienił pozycję, odwracając się tyłem do chłopaka.
- Dzięki – mruknął Harry. Starał się nie dopuścić do głosu męczącej go myśli, iż powinien wstać i sam jej poszukać. A było mu tak wygodnie...
Chociaż nie do końca, czuł nieprzyjemne skręcanie w żołądku. No i zaczynało być mu gorąco.
Harry wyciągnął prawą rękę i po krótkich poszukiwaniach znalazł swoje okulary. Spoczywały na brzegu szafki nocnej, leżące szkłami skierowanymi ku sufitowi. Chłopak założył je na nos powoli, nie podnosząc się nawet odrobinę. Pewnie gdyby się rozejrzał po pokoju, znalazłby swoje ubranie schludnie złożone w kostkę, a może i odświeżone i pachnące.
Wstawaj, do licha! Nie możesz tu leżeć i czekać na wybawienie.
Chociaż była to kusząca myśl, Harry musiał przyznać. Ale jednak...
- Widzę, że już nie śpisz, Harry.
Chłopak nie podskoczył tylko dlatego, iż znajdował się w pozycji horyzontalnej. Aczkolwiek jego serce na dźwięk tego ciepłego, dziewczęcego głosu utonęło gdzieś w otchłani klatki piersiowej.
- ... – Nie najlepszy początek rozmowy. Harry uznał, że trzeba spróbować jeszcze raz. – Cześć, Hermiono.
- Cześć.
Siedemnastoletni Harry Potter spojrzał na dziewczynę stojącą w drzwiach, opierającą się lekko o ich framugę. Ubrana była w puszysty szlafrok, którego kolor, dzięki jakiemuś wspomnieniu z przeszłości, kojarzył się młodzieńcowi ze świeżo skoszoną trawą. Barwa tego okrycia idealnie współgrała z tą ścian pokoju. Wietrzyk błądzący w pomieszczeniu poruszył delikatnie mokrymi w tym momencie, kasztanowymi włosami Hermiony.
Dziewczyna patrzyła na Harry’ego z mieszanką uczuć na twarzy.
- Właśnie miałam cię obudzić – powiedziała w końcu. – Umyj się i zejdź na dół, właśnie kończę robić śniadanie.
- Śniadanie? – zapytał zaskoczony Harry. Rzeczywistość zbyt powoli wsączała się do jego zamglonego jeszcze snem umysłu. Hermiona tylko uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tak, śniadanie. Raz można je zjeść odrobinę wcześniej, nieprawdaż?
- Śniadanie. No tak. Oczywiście.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Biedny Harry. Wyraźnie się denerwował.
Cóż, nic dziwnego.
- Czekam na ciebie w kuchni – podsumowała dziewczyna, wychodząc.
Drzwi zamknęły się. Prawie w tym samym momencie Harry poderwał się do pozycji siedzącej. Podrapał Krzywołapa za uchem i zsunął nogi z łóżka. Kot zamruczał cicho. Był zadowolony, że meandry ludzkiej psychiki to nie jego zmartwienie.
Harry wstał, przeszedł kilka kroków, zorientował się, że jest nagi, jęknął i skierował się kierunku swojego ubrania, które musiało zostać tu przyniesione z jego sypialni. Świeże ubranie leżało na krześle złożone w kostkę, co oznaczało, że Hermiona musiała chwilę grzebać w jego szafie. Harry wkładał je na siebie dość nieprzytomnie, gdyż wspomnienia wybrały właśnie tę chwilę, by dać o sobie znać.
Z pokoju Hermiony wyszedł dopiero po chwili, gdyż musiał się uspokoić i skierować swoje myśli na bardziej neutralne tory. Gdy Harry stanął w korytarzu na pierwszym piętrze, gdzie znajdowały się pokoje jego i Hermiony, usłyszał dobiegające z kuchni odgłosy przygotowywania posiłku. Sądząc po dźwiękach muzyki, które mieszały się skwierczeniem jakieś potrawy, dziewczyna włączyła mugolskie radio. Harry’emu przyszło do głowy, że wyostrzył mu się słuch, skoro docierały do niego nawet kroki Hermiony.
Kuchnia zaczeka. Zresztą, Harry chciał przejrzeć się teraz w lustrze.
Jako, że dom państwa Granger miał dwie łazienki, jedna z nich znajdowała się na pierwszym piętrze, naprzeciwko schodów i pomiędzy dwoma sypialniami, a druga na parterze. Chłopak musiał przyznać, że taki układ jest dobry. Zapewne pomysł rodziców, którym nie w smak było czekanie, aż ich dorastająca córka wyjdzie po godzinie oblegania jedynej łazienki, w końcu gotowa pokazać się zewnętrznemu światu.
Z drugiej strony, Hermiona rzadko bywała w domu i nie była typową dziewczyną.
Harry wzruszył ramionami. Takie rozważania do niczego nie prowadziły, a przynajmniej nie w tej chwili. Potter ruszył, kierując się przed siebie. Uznał, że dobry, gorący prysznic będzie całkiem na miejscu.
Ręcznika nie musiał szukać – wisiał w łazience. Harry patrząc na niego uzmysłowił sobie, iż gości w domu rodziny Granger już prawie tydzień. I od niedawna jest już dorosły.
Ciepła woda oblała go całego. Kabina prysznicowa szybko zapełniła się parą. Harry, wcierając szampon w swoje kruczoczarne włosy, sięgnął pamięcią w poprzednie tygodnie.
Śmierć Syriusza musiała przytępić jego wrażliwość. Stanowiła straszną katastrofę w życiu Harry’ego, ale on nigdy nie płakał z jej powodu. Czuł z jej powodu smutek, tak, gniew tym bardziej – ale nie rozpacz.
Teraz Albus Dumbledore, najwspanialszy dyrektor Hogwartu, także nie żył. A on, jego ulubiony uczeń, przeszedł nad tym faktem właściwie do porządku dziennego. Lawina śmierci, którą rozpoczął Cedrik, a wcześniej jego rodzice, najwidoczniej po drodze porwała serce młodego Pottera. A przynajmniej jego część.
To nie było dokładnie tak. Stan swojego ducha Harry zawdzięczał Hermionie, chłopak wiedział o tym dobrze. Dziewczyna słusznie przewidziała, dzięki swojej zadziwiającej empatii, jak podle Harry będzie się czuł. I wyciągnęła swoją pomocną dłoń w jego kierunku.
Lipiec był okropnym miesiącem. Harry wrócił do Dursleyów, tak jak obiecał to Dumbledore’owi. Ron i Hermiona mu nie towarzyszyli, gdyż Harry uznał, że lepiej będzie, jeżeli wrócą oni do swych rodzin. Młodzieniec miał zostać u Dursleyów do swoich siedemnastych urodzin, do momentu wygaśnięcia starożytnej magii rodzinnej krwi. Okropnym było jednak widzieć zadowolenie na twarzach swojej, bądź co bądź, rodziny z powodu jego rychłego opuszczenia Privet Drive. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny, a w tej materii przeżył już swoje. Teoretycznie zaraz po swoich urodzinach miał znaleźć się w Norze, domu rodziny Weasleyów, ale... jakoś perspektywy spotkania i przebywania z pełną, szczęśliwą rodziną nie napawały Harry’ego radością i oczekiwaniem. Musiałby spotkać się z Ronem i zacząć snuć plany łowów na pozostałe cztery Horcruxy. Musiałby spotkać się z Ginny, z którą rozstał się w dość nieprzyjemny sposób.
Harry nie chciał tego. Ale nie chciał również zostać na Privet Drive dłużej, niż to konieczne. Siedział lub leżał otępiały w swojej sypialni, nie wychodząc z niej za często, mimo iż tym razem żaden zakaz nie ograniczał mu poruszania się po domostwie Dursleyów. Harry nie wiedział wtedy, co powinien zrobić. Czuł tylko zamęt w myślach i uczuciach.
Harry zakręcił kurek z gorącą wodą. Prysznic zamilkł. Potter owinął się ręcznikiem i zaczął wycierać. Podczas tej czynności spojrzał na długie, prostokątne lustro łazienkowe. Tak, doskonale pamiętał moment, który zdarzył się w trzecim tygodniu lipca. Hedwiga zapukała dziobem w okno jego sypialni, mając ze sobą list. Chłopak wpuścił ją wtedy, odczepił pergamin od nogi swojej sowy i spojrzał na niego. Od razu po charakterze pisma rozpoznał, kto był nadawcą listu. Ciekawość przełamała jego duchowy marazm. Czegóż mogła chcieć Hermiona? Przecież ona także miała czekać na niego w Norze.
Harry pamiętał również swoje zaskoczenie. Nie spodziewał się takiej propozycji od Hermiony. Pisała, że uzgodniła to z Weasleyami, ale Harry czuł wątpliwości. To znaczy, jak ich przekonała, że tydzień spędzony w domu państwa Granger dobrze mu zrobi?
Lustrzane odbicie Pottera patrzyło na niego z pewną dozą rozbawienia. Oczywiście, Hermiona trafiła w dziesiątkę. Gdy Harry przemyślał treść jej listu, uznał, że istotnie, woli spędzić tydzień, a właściwie pięć dni, sam na sam z Hermioną, niż zjawić się w Norze. Wiedział, że ucieka od swoich problemów, od przyszłości, której nie da się uniknąć, ale nie dbał o to.
Harry miał chwilowo dość wszystkiego. Chciał odpocząć, głównie psychicznie. Z kimś, kto potrafi go zrozumieć bez zbędnych słów.
A Hermiona mogła mu zapewnić taki relaks. W odpowiednich chwilach potrafiła porzucić swój mentorski ton i pomóc, tak naprawdę.
Dlatego Harry nie zastanawiał się długo. Kilka dni później śnieżnobiała Hedwiga niosła kawałek pergaminu zaadresowanego do rodziny Weasleyów. Harry napisał w liście, iż przystaje na sugestię Hermiony, i potwierdził, że obydwoje zjawią się w Norze na początku drugiego tygodnia sierpnia. Po czym po prostu czekał na koniec siódmego miesiąca. Ostatniego dnia lipca nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, oczywiście oprócz faktu, iż właśnie wtedy Harry przekroczył próg dojrzałości. A potem nastał sierpień.
A teraz, to dopiero jest ciekawie.
Harry spojrzał na grzebień, ale błyskawicznie odrzucił pomysł jako bezużyteczny. Jego włosy zawsze żyły własnym życiem i nie zamierzały się podporządkowywać niczyjej woli. Chłopak poprawił okulary na nosie, rozejrzał się wokół siebie, ubrał się szybko i wyszedł z łazienki.

Wejście do kuchni nie było takie proste, jak zazwyczaj.
Śniadanie Harry’ego już na niego czekało, rozsiewając w pokoju smakowity zapach. Hermiona, nadal ubrana w swój zielony szlafrok, nuciła cichutko w takt muzyki wydobywającej się z radia położonego na ladzie. Przestała, gdy tylko zobaczyła Harry`ego, który w końcu się przemógł i podszedł do stołu.
- Najwyższy czas – powiedziała dziewczyna, odwracając się przodem do Pottera. – Już myślałam, że utonąłeś pod tym prysznicem.
- Eee. – Harry szybko musiał ustalić, czy był to żart, sarkazm czy opinia. – Skądże.
- Cieszę się. A teraz siadaj i jedz, Harry. I tak zdążyła już wystygnąć.
Chłopak odsunął krzesło i usiadł na nim. Spojrzał na jajecznicę będącą jego śniadaniem. Wyglądała całkiem zachęcająco. Jej widok przypomniał Harry’emu jego zdziwienie, jakiego doświadczył w pierwszych dniach pobytu. Nie spodziewał się, że Hermiona będzie umiała gotować. Nie była mistrzynią patelni, co prawda, szczególnie na początku, ale – jako że jej talent do nauki chyba nie miał ograniczeń – radziła sobie coraz lepiej. Harry nie miał żadnych wątpliwości, że jajecznica mu zasmakuje.
- I jak wrażenia? – zapytała Hermiona, która znowu krzątała się przy ladzie, odwrócona plecami do stołu.
- Pychota – odpowiedział chłopak z pełnymi ustami. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
Harry jadł szybko, jednak nie z uwagi na dziwne ssanie w brzuchu, które zresztą z głodem nic wspólnego nie miało. Musiał przyznać, że chyba jeszcze nigdy nie był taki spięty. Smak jego śniadania właściwie do niego nie docierał.
Potter podniósł na chwilę wzrok, gdyż koło talerza pojawił się kubek gorącego kakao. Hermiona usiadła naprzeciwko Harry’ego, lecz nie przerwała milczenia. Wbiła w niego swoje spojrzenie, co spowodowało natychmiastowe podniesienie się temperatury przy stole. Harry miał nadzieję, że ręką mu nie drży.
Hermiona otworzyła usta, zamknęła je nie wydając żadnego dźwięku, po czym wstała i wyłączyła radio. Dopiero wtedy w kuchni nastała prawdziwa cisza. Mimo to, Harry’emu dzwoniło w uszach. Starał się skupić ponownie na talerzu, jajkach, boczku i kiełbasie. Zaskrzypiało krzesło. Hermiona oprała łokcie na blacie, a podbródek na złączonych dłoniach. Jej czekoladowe oczy skupiły się na twarzy Chłopca, Który Przeżył.
- Harry, uważam, iż powinniśmy poważnie porozmawiać.
- O czym? O tak, wspaniałe pytanie, popisałeś się, nie ma co.
- Harry...
- Wiem. Przepraszam.
Wnętrzności zawiązały mu się w supełek ciaśniejszy, niż wtedy, gdy próbował zaprosić Cho Chang na Bal Bożonarodzeniowy. Harry wiedział, że się czerwieni. Spróbował kontynuować jedzenie czując na sobie wzrok Hermiony – i to był błąd.
- Harry!
Hermiona uderzyła go dłonią w plecy na tyle mocno, iż Harry omal nie spadł z krzesła.
- Dzięki – wymamrotał, gdy już skończył się krztusić. Miał ochotę rozbić czołem blat stołu.
Całkiem niespodziewanie dla chłopca i dla siebie samej, Hermiona roześmiała się, głośno i radośnie.
- Widzę, iż naszą rozmowę musimy przełożyć na później, Harry. – Hermiona wyszczerzyła swoje idealnie równe zęby. – W takim razie ty skończysz jeść sam, a ja pójdę się ubrać. Co ty na to?
- Nie ma sprawy.

Ten post był edytowany przez Hito: 07.04.2006 16:20


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Hito
post 25.02.2006 12:33
Post #2 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Jedziemy dalej. Aczkolwiek, naprawdę, jakieś komenatrze co do treści byłyby mile widziane.


Harry już na schodach poczuł zapach, który wydał mu się dość niespodziewany, jednak znajomy.
Wejście do kuchni potwierdziło jego przypuszczenia.
- Masz dobre wyczucie czasu. – Hermiona postawiła na stole talerz pełen ciasteczek wyglądających na świeżo upieczone. – Myślę, że już odpowiednio przestygły. Częstuj się.
Harry wziął jedno ciastko. Miało kształt sowy. Wyglądało apetycznie. Potter spojrzał ponad nim na Hermionę. Ciekawe, od kiedy potrafiła piec słodkości. Ciekawe, jak w ogóle radziła sobie w kuchni.
Uuuchhhh.
Chyba niespecjalnie.
- I co? Dobre? – Hermiona spytała z pewną obawą w głosie.
- Pychota.
- Aż tak źle?
- Nie, nie. – Harry na potwierdzenie swojego stanowiska skończył gryźć ciasteczko z uśmiechem na ustach, co nie przyszło mu łatwo. Nie chciał brutalnie pozbawiać dziewczyny złudzeń. – Wyszły ci całkiem...
- Harry, daj spokój. Potrafię poznać, kiedy mówisz prawdę, a kiedy ją ubarwiasz. Zresztą, sama spróbuję... – Drugie ciasteczko zniknęło z talerza.
Harry obserwował twarz Hermiony, gdy ta zmagała się z własnym wypiekiem.
- Musiałam coś pokręcić – westchnęła po chwili. – Z zaklęciem, znaczy się. Te kulinarne nie są moją mocną stroną.
Harry dopiero teraz zauważył, że Hermiona w prawej dłoni trzyma swoją różdżkę. Uświadomił sobie, że Hermiona już prawie rok mogła używać jej bez żadnych zakazów. Widać w domu korzystała z czarów tak często, że stało się to dla niej stanem naturalnym, a różdżka spowszedniała jej tak jak mugolskie przedmioty.
- Z wyglądem poradziło sobie całkiem dobrze, ale z środkiem już nie bardzo.
- Zabawne, zawsze sądziłem, że większą uwagę przywiązujesz do wnętrza.
- Słucham? – Hermiona drgnęła, wyrwana z zamyślenia.
- Nie, nic. – Harry wolał nie powtarzać swojego żartu, gdyż uznał, że mógłby zostać źle zrozumiany.
- Przypaliłam je, przyznaję się. To przez ten piekarnik, jeszcze go do końca nie opanowałam.
Harry wolał nie mówić, że jeszcze przed sekundą myślał, że zaklęcie kulinarne Hermiony stworzyło ciastka, a nie tylko starało się je naprawić i oczyścić ze spalenizny.
- Z zapachem jednak poradziłaś sobie idealnie.
Hermiona w ramach odpowiedzi uśmiechnęła się, ale tylko na chwilę. Spojrzała na Harry’ego uważnie. Nie wypowiedziała jednak swojego pytania o listy na głos.
- Przeniosłeś prezenty do swojego pokoju?
- Tak, wszystko leży na właściwym miejscu – potwierdził Harry. – Swoją drogą, ładny masz zbiór książek. I nie wszystkie są na temat magii, nie spodzie...
Harry przerwał swoją wypowiedź. Nie spodobał mu się sposób, w jaki Hermiona zmarszczyła brwi.
- Nie przeglądałeś chyba całego regału, prawda? Dolną półkę zostawiłeś w spokoju?
- Noo... – Harry miał ochotę przekląć się za głupotę i swój długi jęzor. – Tak jakoś przypadkiem...
- Przypadkiem, akurat – Hermiona prychnęła. – Ufam, że chociaż do szuflad z bielizną mi nie zaglądałeś.
- Nie, skądże! – zaprzeczył zarumieniony Harry. Sama myśl o takim czynie wydała mu się co najmniej nieprawidłowa.
- Mój błąd, zostawiłam prostego mężczyznę samego w pokoju damy. – Hermiona zaczęła bawić się różdżką, przekładając je przez palce prawej ręki. – Jakieś uwagi na temat odkryć?
- Żadnych. – Harry wolał się więcej nie narażać. Aczkolwiek nie mógł pozbyć się wizji miny Rona, gdyby mu powiedział, jakie książki znalazł u Hermiony w pokoju. – Przepraszam, nie powinienem bez twojego pozwolenia badać twojej sypialni.
- Nie powinieneś, fakt. Znaj jednak moją łaskę, Harry, wybaczam ci.
- Dziękuję, pani – Harry ukłonił się ironicznie. W jakiś sposób wyczuwał, że Hermiona nie była wcale na niego zła, a za maską urażonej damy chce ukryć zakłopotanie.
- No dobrze. – Hermiona położyła różdżkę na kuchennym stole, talerz z ciasteczkami przenosząc na blat lady. – Chciałbyś może zobaczyć nasz mały ogródek i sad?
- Prowadź.

Harry oderwał na chwilę wzrok od aktualnego numeru ,,Proroka Codziennego’’.
- Że się tak zapytam – zwrócił się w kierunku Hermiony. – Co z obiadem?
- Już jesteś głodny?
- Zaczynam być.
Hermiona przygryzła pióro, którym skrobała po pergaminie rozłożonym na ławie.
- W porządku – powiedziała, nie podnosząc głowy znad listu. – Mógłbyś dać mi jeszcze chwilkę?
Harry zmarszczył brwi. Widok Hermiony z piórem w ręku zdecydowanie nie należał do zjawisk niecodziennych, ale fakt, iż dziewczyna pisze listy do Victora Kruma, którego nie widziała już dwa lata, ciągle dziwił Harry’ego. Rozumiał, gdy prowadziła z nim korespondencję na piątym roku, ale teraz? Czy naprawdę ich przyjaźń, oparta tylko na słowie pisanym, nie zgasła przez tyle czasu? Zdumiewające.
- Nie przeszkadzaj sobie – odpowiedział w końcu Harry. – Powiedz mi tylko, co mamy zjeść, a ja to przygotuję.
Hermiona przestała koncentrować swoją uwagę na pergaminie, który zgodnie z jej standardów mierzył sobie już ładnych parę stóp.
- Poradziłbyś sobie?
- Sądzę, że bez problemów – odparł Harry, patrząc na list, a nie na Hermionę. – Myślisz, że przeżyłbym u Dursleyów, gdybym sam nie umiał sobie ugotować jedzenia? Przeszedłem u nich przez prawdziwą szkołę przetrwania.
- Jestem w stanie w to uwierzyć – przyznała Hermiona z uśmiechem. Zauważyła jednak, na co gapił się Harry i kąciki jej warg opadły. – Coś nie tak?
- Skądże.
- Tylko nie zachowuj się jak Ron, bardzo cię proszę.
- Przecież nie jestem zazdrosny – powiedział Harry, wstając z fotela i odkładając Proroka na część ławy, która jeszcze nie była zasłonięta pergaminem. – Tylko się zastanawiam.
Przez chwilę w pokoju nic nie zakłócało ciszy.
- A potem się dziwisz, że masz problemy z dziewczynami.
- Co? Co to miało znaczyć?
- Za bardzo zamykasz się w sobie, Harry. Miewałeś i ciągle miewasz do tego tendencje. – Hermiona ponownie ujęła pióro zębami, nie patrząc już na chłopaka. – Nie jesteś typem ekstrawertyka... Zresztą, nieważne.
Harry zamrugał, zbity z tropu. Przecież to chyba normalne, że nie dzielił się swoimi myślami i problemami z każdym napotkanym człowiekiem? I tak po tym, co przeżył w dzieciństwie, mógł nazywać się otwartą i komunikatywną osobą. Zatem o co, na Merlina, Hermionie chodziło?
- Nie, dokończ, z chęcią dowiem się czegoś nowego o sobie.
- Przepraszam, Harry – odparła Hermiona po krótkiej walce z sobą. – Wcale nie to miałam na myśli, to była tylko głupia riposta na twoją reakcję na list, który piszę.
Harry był niemal pewien, że Hermiona dokładnie to miała na myśli. Dlaczego się wycofywała?
- Chyba nie ma nic złego w tym, że koresponduję z kimś zza granicy, wymieniam poglądy i przy okazji pełnię rolę nauczyciela? Jeśli chcesz, możesz przeczytać...
- Dobra, okej. – Harry wzniósł dłonie w obronnym geście. – Nie tłumacz się już. I nie będę czytał twoich prywatnych listów, jeszcze kompletnie nie zdurniałem. – Harry zaczynał się czuć głupio, choćby z powodu niedawnego incydentu z książkami.
- Chodzi mi o to... Po prostu, nie chowaj się za dwuznacznymi spojrzeniami, następnym razem, gdy będziesz chciał coś wiedzieć, po prostu zapytaj mnie wprost, w porządku?
- W porządku, zapamiętam – mruknął Harry. Za moment dodał: - To co z tym obiadem?
- Chodź – odpowiedziała Hermiona, wstając z klęczek i ostrożnie odkładając pióro. – Zrobimy go razem, jeśli nie masz nic przeciwko.
Hermiona wyszła pierwsza z dużego pokoju, kierując się ku kuchni. Harry, zanim zrobił to samo, rzucił jeszcze okiem na litery uwiecznione na pergaminie schludnym charakterem pisma. Nie spodobało mu się dziwne uczucie, którego doświadczał jego brzuch.
Czas na obiad.

Przygotowywanie obiadu przebiegło bez niepotrzebnych zakłóceń. Dzięki tej czynności duma Harry’ego miała szansę urosnąć odrobinę – znalazł drugą dziedzinę po quidditchu, w której czuł się pewniej niż Hermiona i w której mógł ją czegoś nauczyć.
Wysilić się dużo nie musieli, gdyż państwo Granger zostawili w domu wszystkie potrzebne składniki na ilość posiłków pozwalającą przetrwać prawdziwe oblężenie. Jedynym problemem było połączyć te składniki w coś sensownego i nadającego się do zjedzenia. Młodzi kucharze nie stracili dużo czasu – nowocześnie wyposażona kuchnia plus różdżka Hermiony dawały wyśmienite rezultaty.
Po zjedzeniu obiadu i wspólnym zmywaniu Hermiona najwyraźniej postanowiła zaskoczyć Harry’ego formą relaksu.
- Daj spokój, Hermiono, szkoła już się skończyła.
- I co z tego? Czytam ją dla przyjemności.
- Czytasz historię Hogwartu dla przyjemności? – zdumienie Harry’ego osiągnęło niebagatelny poziom.
- Tak. A w czym leży problem?
Harry nie odpowiedział. Zabrakło mu logicznych, racjonalnych argumentów, którymi miałby, nikłą co prawda, szansę przekonania Hermiony, że przecież ta cegła to straszne nudy.
I co z tego, że nigdy nie zajrzał do środka? Historia z założenia była nudna.
Skoro koleje losu tak się potoczyły, Harry uznał, że musi sobie znaleźć zajęcie. Ruszać się nigdzie nie chciał, zatem jedyną opcją był jego pokój. A czymś się zająć musiał, gdyż nie chciał ryzykować rozmyślań nad przeszłymi wydarzeniami. Jeszcze nie teraz.
Harry, gdy znalazł się już w swojej sypialni, rozejrzał się. Na biurku pod oknem leżały prezenty, przy łóżku stał kufer. Zawartość tego przedmiotu odrzucił niemal od razu – wszystkie swoje książki o quidditchu przeczytał już dziesiątki razy, Peleryny i Błyskawicy używać przecież nie będzie.
Harry w zadumie poskrobał się po brodzie. Wtedy jego wzrok spoczął na obiekcie, który wcześniej, przy oględzinach pokoju, zarejestrował w pamięci jako niegodny bliższej uwagi.
W zaciemnionym rogu, na drugim biurku, stał monitor. Przed nim leżała klawiatura i myszka. Pod biurkiem znajdowała się obudowa jednostki centralnej.
Dursleyowie, naturalnie, posiadali komputer. Dudley wymuszał na nich, by co roku go zmieniali, w końcu musiał być najnowocześniejszy w całej okolicy. Harry właściwie w ogóle go nie używał, mało miał okazji.
Harry usadowił się na wygodnym krześle i włączył komputer. Informatykiem może nie był, ale podstaw sam się nauczył, w końcu czasem Dursleyowie zostawiali go samego w domu, a nuda zmuszała do różnych czynów. Oczywiście, Vernon i Petunia stanowczo zabraniali mu w takich okolicznościach dotykania czegokolwiek posiadającego jakąkolwiek wartość, ale Potter nie zamierzał stosować się do nakazów i zakazów ludzi, których nie szanował, przynajmniej, gdy byli nieobecni.
Po godzinie jednak monitor zgasł. Harry nieco się zawiódł, ale, jak sam uznał, przez swoje nieprawidłowe oczekiwania. Gry komputerowe w domu państwa Granger? Raczej nie. Szczególnie, że z maszyny stojącej w pokoju Harry’ego korzystali głównie rodzice Hermiony, o czym Harry przekonał się po natrafieniu na dokumenty tekstowe o przeróżnych zwyrodnieniach jamy ustnej. Znając uwielbienie Hermiony do książek Harry był pewien, że jego brązowowłosa przyjaciółka komputer miała w głębokim poważaniu.
Harry przeszedł przez pokój w kierunku łóżka. Jego wzrok padł na stertę prezentów i zogniskował się na zdjęciu przysłanym przez Hagrida.
Nie. Nie weźmie go do ręki. Jeszcze nie teraz.
Cóż, nuda zmuszała do różnych czynów, prawda? Harry wziął do ręki ,,Specjalne wydanie Żonglera’’. Przynajmniej może trochę poprawi mu się humor.

- Proszę. – Przed nosem Harry'ego zmaterializował się talerz.
Chłopak drgnął. Nie usłyszał wejścia Hermiony.
- Częstuj się.
Harry odruchowo wyciągnął rękę, by skorzystać z propozycji, ale wtedy dotarło do niego, że na talerzu leżą ciasteczka w kształcie sowy każde.
- Wiesz, nie chcę cię urazić, ale...
Hermiona zachichotała.
- Tym razem zaklęcie zadziałało, nie musisz się obawiać o swoje kubki smakowe. No, dalej. – Ciastka ponownie wyglądające i pachnące jak świeżo upieczone zbliżyły się do dłoni Harry’ego o kilka centymetrów.
Tym razem smak okazał się być całkiem znośny. Dziewczyna po skonsumowaniu swojej porcji doszła do podobnych wniosków.
- Lepiej, ale to jeszcze nie ten efekt, jaki sobie zamierzyłam – kątem oka Hermiona spojrzała na otwartą książkę, leżącą na nogach Harry’ego, który siedział po turecku. – Pukałam, ale ty nie odpowiadałeś. Za to twoje wybuchy śmiechu słyszałam jeszcze na dole.
W ramach odpowiedzi wyszczerzony Harry skierował zapełnione tekstem i ruchomymi obrazkami stronice ku twarzy Hermiony.
- Nie mów, że dziesięć powodów, które świadczą o fakcie przynależności Rufusa Scrimgoura do rasy wampirów, nie są warte refleksji nad nimi.
Hermiona zauważalnie się skrzywiła.
- Zastanawiam się – powiedziała konwersacyjnym tonem, próbując znaleźć dość miejsca na biurku Harry’ego, by położyć na nim swoje wypieki. – Jakiego cudu potrzeba, by ktoś naprawdę uwierzył w te... niestworzone historie. Jak Luna.
- A jakiego potrzeba, by je pisać? Ale jeśli chodzi o Lunę, to możliwe, że...
- Że?
- Chyba nie powinienem mówić o tym za jej plecami – przyznał po chwili Harry. – Ale tobie chyba mogę powiedzieć. Pamiętasz naszą wycieczkę do Ministerstwa Magii? Luna widziała testrale, a wiesz, co to oznacza.
Hermiona odwróciła się w kierunku Harry'ego, słuchając uważnie.
- Luna powiedziała mi kiedyś, że widziała śmierć swojej matki. W wieku dziewięciu lat. To nie był przyjemny widok.
- Na pewno nie – potwierdziła cicho Hermiona. – Sugerujesz, że Luna uciekła w wyimaginowany świat, który stworzyła na spółkę ze swoim ojcem? Który stracił swoją żonę w tragiczny sposób?
- Coś w tym rodzaju. Być może to pan Lovegood pierwszy szukał ukojenia w tych niestworzonych historiach, jak to nazwałaś, a Luna była wtedy przecież jeszcze dzieckiem, podatnym na wpływy. A po tylu latach oni naprawdę w to wierzą.
- Możliwe. W każdym razie, to trochę zmienia postać rzeczy.
Harry już się nie uśmiechał. Rozważania na podobne tematy nie skłaniają do pozostania w dobrym humorze. Zamknął i odłożył książkę.
Hermiona zauważyła to natychmiast i tak samo szybko jej się to nie spodobało.
- Odkryłeś już jakąś magiczną funkcję swoje nowego zegarka?
- Nie... Jeszcze nie.
- No wiesz? Tak mi się odpłacasz?
- Postaram się naprawić ten wielce karygodny błąd, pani.
- Ale karę dostać musisz – Hermiona dalej grała swoją rolę, uważnie obserwując mimikę Harry’ego. – Na początek wystarczy, jeśli do jutra zaznajomisz się z pierwszym okresem historii Hogwartu.
- O nie, wszystko, tylko nie to. To zbyt surowa kara dla kogoś z mniejszym mózgiem od twojego.
- Nie wykręcisz się tak łatwo – odparła dziewczyna, rozkładając ręce i zmieniając pozycję. Teraz, jeśli tylko odpowiednio się ustawi... – I nawet nie próbuj uciekać, panie Potter.
Zadziałało. Harry zerwał się z łóżka. A raczej próbował, gdyż Hermiona odpowiedziała na ruch Harry’ego z prędkością geparda w pełnym biegu. Skoczyła na posłanie Harry’ego, złapała go prawie całym swoim ciałem, po czym przeszła do rzeczy.
Po dobrych dziesięciu minutach ciąg głośnych i lekko przyspieszonych oddechów leżącej pary przerwał dziewczęcy głos.
- Kara wymierzona. Wykręciłeś się jednak, panie Potter.
Harry tylko się uśmiechnął. Szybko się zorientował, że Hermiona chciała go rozweselić w ten sposób. Niewątpliwie się udało, to musiał przyznać. Jak zwykle, jak zawsze, plan Hermiony się powiódł, chociaż tak właściwie to nie mogło być inaczej.
- Dzięki – wymamrotał.
- Nie ma za co. Zresztą, cała przyjemność po mojej stronie.
- Nie, po mojej.
Mówiąc to, Harry miał na myśli trochę bardziej fizyczny aspekt całej sprawy.

Reszta dnia upłynęła Harry’emu i Hermionie w dobrych humorach. Nie wydarzyło się nic, co warte byłoby szczególnego odnotowania i zapamiętania. Trochę rozmów, przygotowanie i zjedzenie kolacji składającej się z kanapek, mała przechadzka wokół domu i prysznic przed snem.
- Mam nadzieję, że nie zmarnowałem za dużo ciepłej wody.
- A liczyłeś litry? Przysługiwało ci dokładnie sto.
Harry uśmiechnął się. Znając perfekcjonizm rodziny Granger byłby skłonny w to uwierzyć.
- Dobrze się bawiłeś dzisiaj, Harry? Nie wynudziłeś się zbytnio?
- Dobrze – Potter zapewnił Hermionę zgodnie z prawdą. – Dzień był strasznie kiepski... aż do ósmej dziesięć.
To prawda, będąc z samą Hermioną pod jednym dachem trzeba było się przestawić na spokojny tryb życia. Czy to jednak Harry’emu przeszkadzało?
Absolutnie nie. Teraz wcale by mu nie odpowiadały dnie wypełnione akcją czy podniecającymi wydarzeniami. Później pewnie się to zmieni, ale póki co, Harry był wdzięczny za podejście Hermiony.
- Dobranoc.
- Dobranoc, Harry – Hermiona popatrzyła na chłopaka chwilę, zanim zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
Początek nie wypadł najgorzej.

Ten post był edytowany przez Hito: 13.04.2006 15:45


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Hito   Dwie Noce   18.02.2006 12:55
Ajihad   No no, całkiem dobrze się zapowiada. Nie zanotowa...   18.02.2006 13:43
EnIgMa   Muszę przyznać, że rzeczywiście zapowiada się dość...   18.02.2006 14:43
Joanne Riddle   hmmm.... nie wciągnęło mnie to wcale a wcale ...   18.02.2006 15:52
Hito   Sam się dziwię, że byłem w stanie napisać fica ści...   18.02.2006 16:11
EnIgMa   No więc właśnie o to mi chodziło... wreszcie ktoś...   18.02.2006 17:57
Dorcas Ann Potter   Kolego, zanim Cię tu zjadą fani paringu Draco/Herm...   18.02.2006 18:11
Hito   Myślę, że z docinkami ze strony fanów (fanek?) D/H...   18.02.2006 18:15
Dorcas Ann Potter   Wiem, że jestem czepialska, Hito. Ja wiem! ...   18.02.2006 18:27
em   Czyli prawo do krytyki ma się tylko wtedy, jeśli s...   18.02.2006 19:18
Dorcas Ann Potter   Nie, nie, em źle mnie zrozumiałaś. Każdy ma prawo...   18.02.2006 19:23
em   Hm. Napisała, co jej się nie podobało i tyle. Cięż...   18.02.2006 19:30
Dorcas Ann Potter   Em, ja wcale nie odwracam kota ogonem. Mogła uz...   18.02.2006 19:33
Hito   Em>>wybaczam. Podajcie sobie łapki z Dorc i ...   18.02.2006 21:01
Kiniulka   Mi się ten fick bardzo podoba... :) I mam cichutką...   18.02.2006 21:08
Dorcas Ann Potter   Dzięki za wybaczenie ;D. To trudne pytanie, jednak...   18.02.2006 21:09
Magya   Hito: tak co trzy, cztery dni ;p żeby się nie znud...   18.02.2006 21:10
Hito   Magya>>oklepany pairing? :huh: Wskaż mi, je...   18.02.2006 21:32
Magya   Hito: nie chodzi mi tu o to forum, lecz o wszystko...   18.02.2006 21:44
Dorcas Ann Potter   Paring H/Hr nie jest oklepany. Oklepany to jest H...   18.02.2006 22:42
Victoria Vouivre   Gratuluję świetnie zapowiadającego się opowiadania...   18.02.2006 23:03
Hermionciaa   Oj, zapowiada się fajnie, fajnie... Zauroczył mnie...   18.02.2006 23:15
Joanne Riddle   1. Nigdy nie twierdziłam że umiem pisać. 2. Wyrazi...   19.02.2006 01:29
Hito   Oto drugi part. Nie jestem z niego do końca zadowo...   19.02.2006 13:24
em   Dlaczego, dlaczego, dlaczego... Dlaczego to nie je...   19.02.2006 14:20
Hito   Biorę to za komplement wysokiej próby :) Nic...   19.02.2006 18:03
Lupek   Ja myśle, że oceniając ficka nie można brać pod uw...   19.02.2006 23:03
Kiniulka   Mi się badzo podoba ten fick. Piszesz bardzo fajni...   20.02.2006 15:21
Wilczyca   Zgrabnie, lekko, bardzo wciągająco. Z niecierpliow...   20.02.2006 17:24
Hito   Och... Skoro tam mnie wszyscy chwalą, to wrzucę wc...   20.02.2006 19:48
December   Przeczytałam te opowiadanie z dużą przyjemnością. ...   20.02.2006 20:22
em   Tym razem przyjrzałam się trochę bliżej i wyłapała...   20.02.2006 21:19
Hito   Czy moja konstrukcja jest niepoprawna gramatyczn...   20.02.2006 22:25
hermionka_7   używał, mówił "wuju" i "ciociu...   20.02.2006 22:43
Magya   No Hito, rozkręcasz się z odcinka na odcinek. Tylk...   21.02.2006 20:19
Hito   No, chodziło mi o taki letni błękit, gdy niebo jes...   21.02.2006 20:46
Coyote   A tutaj się roześmiałam :lol: Opowiadanko lekk...   21.02.2006 21:24
em   Jeżeli chodzi o "koła" - moim zdaniem je...   21.02.2006 21:34
Hito   Z pewnością :] Broń Boże, nie uraziłaś mnie, jak m...   23.02.2006 12:57
Katon   Cóż... Trudno mi komentować treść. Ogólnie wydaje ...   23.02.2006 13:30
Hermionciaa   Hito, my te cztery dni daliśmy dla twojej wygody...   23.02.2006 13:45
Hito   Katon>>hehe, wiedziałem, że kto jak kto, ale...   23.02.2006 13:54
em   Tak, a zatem pora teraz na mnie :] I tym razem nie...   23.02.2006 14:38
Hito   ... Mój pokój jest dla mnie mniejscem pewnego od...   23.02.2006 14:52
Katon   Apropos opisów. Literatura to nie film rozpisany n...   23.02.2006 16:21
em   Co do deklinacji: nie, konstrukcja z przecinkiem i...   23.02.2006 16:43
Hito   W takim razie zmiana jest uzasadniona. W porządku....   23.02.2006 17:19
EnIgMa   Nie, Hito, nie pogrążasz się :P Rzeczywiście ost...   23.02.2006 18:36
Wilczyca   Jak zawsze podziwiam...Żadnych zatrzeżeń, literówe...   24.02.2006 14:35
Hito   Jedziemy dalej. Aczkolwiek, naprawdę, jakieś komen...   25.02.2006 12:33
ronefu   Bardzo mi się podoba treść ficka,a na błedy nie zw...   25.02.2006 14:40
soraja   „Co to jest miłość? To spacer podczas bardzo...   25.02.2006 21:57
Hito   O, a ja już zacząłem uważać, że tylko kłopotów m...   25.02.2006 23:12
Cesair   Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, co prawda ...   25.02.2006 23:35
Hito   :) Będziesz miała trochę czasu na rozmyślania, gd...   27.02.2006 20:02
Tomak   Twoje opowiadanie bardzo mi sie podoba. Jest super...   28.02.2006 09:16
December   Po kolejnych dwóch częściach mogę powiedzieć, że n...   28.02.2006 17:35
Hito   Oj, czyżbym faktycznie nie pozwolił się tego dom...   28.02.2006 18:05
hermionka_7   No, doczekałam się :) Jak dla mnie, ciekawa i wcią...   28.02.2006 19:02
em   Dziś nie mam nastroju, więc wyliczanki usterek nie...   28.02.2006 21:06
Hito   Hermionka>>patrz post Emotki. Mój fic do koń...   28.02.2006 21:36
psawko21   Opowiadanie jest świetne. Baaardzo mi się podoba. ...   28.02.2006 23:12
hermionka_7   Nie zrozum mnie źle, ja nie krytykuję... Akurat ni...   01.03.2006 09:56
Hito   Psawko>>dzisiaj mogę się już nie wyrobić, za...   01.03.2006 10:42
Coyote   Czy mi się wydaje, czy tylko ja wiem, że Herm łask...   01.03.2006 18:28
Hito   Hermiona była zmuszona stwierdzić, że Harry...   02.03.2006 13:10
Kiniulka   Bardzo, bardzo, bardzo fajny fanfick :D Bardzo wci...   02.03.2006 14:04
psawko21   Dziękuje za tak szybkie umieszczenie nowej części....   02.03.2006 22:04
Kiniulka   Hito daje kolejne części bardzo regularnie więc ne...   03.03.2006 22:59
Mike   W sumie podoba mi sie, mimo iz fanem takiego parin...   03.03.2006 23:38
nosferatu   Ekhem Ekhem... Mówi fan praingu Hp/Hr... Jak dla m...   04.03.2006 15:20
psawko21   Kiedy nowy part? Bo już nie mogę się doczekać. Cie...   05.03.2006 00:59
Hito   Nosferatu>>hej, w końcu ktoś, kto wyznaje Je...   05.03.2006 14:10
Kiniulka   Jakoś taki krótki ten part jest :( Ale mimo wszyst...   05.03.2006 16:58
nosferatu   jak już mówiłam wszystko jest świetne...   05.03.2006 19:38
psawko21   Kiniulka, ten part jest krótki? Erm, poprzedni był...   05.03.2006 21:13
em   psawko, to miłe, że to opowiadanie Ci się podoba, ...   05.03.2006 21:31
psawko21   Dobra już nie będę nudził. Obiecuję. Naprawdę. I n...   05.03.2006 23:43
Hito   Zostanie ukończone, nie martw się. Nie ,,prawdopod...   05.03.2006 23:43
nosferatu   Hito... treść no.. brak mi słów,żeby to opisać... ...   06.03.2006 15:52
Kiniulka   Jestem super fanem tego fick ( :P :blush: ) i ...   06.03.2006 17:18
Katon   Tak na marginesie, pytanie do użytkowniczki powyże...   06.03.2006 17:21
Kiniulka   Tak jest :) Coś nie tak?   06.03.2006 17:23
Katon   Nie, wręcz przeciwnie.   06.03.2006 17:25
Kiniulka   :blush: Dzięki :blush:   06.03.2006 17:29
Katon   Cała przyjemność po mojej stronie.   06.03.2006 17:30
Hito   Te, te, Katon, zamiast podrywać użytkowniczki w mo...   06.03.2006 17:37
Kiniulka   Ale by było fajnie :)   06.03.2006 17:40
Katon   Zawsze jest miejsce i czas na zasłużony komplement...   06.03.2006 17:41
Kiniulka   Jeszcze raz dzięki Katon :blush: Żeby nie było, ...   06.03.2006 17:46
psawko21   Ale się zrobił fajny offtopic. A tak swoją drągą K...   07.03.2006 11:44
Hito   Zamieszczam kolejną część fica, by tym samym uciąć...   07.03.2006 19:38
em   Aaaach, Hermiona czyta siostry Bronte i Jane Auste...   07.03.2006 20:14
Hito   Fakt, że Hermiona tak lubi ,,Emmę'', to na...   07.03.2006 21:14
em   Oj, wiesz. Może pod względem logicznym nie brzmi t...   07.03.2006 21:19
psawko21   Część wcale nie jest taka krótka, jednak to długic...   07.03.2006 21:30
Hito   Bez będnych komentarzy wstępnych... Przejażdżk...   09.03.2006 11:29
psawko21   Na przebiegłego Salazara Slytherina! Przerywać...   09.03.2006 14:39
Hito   Słusznie. Mój błąd. Zaraz go naprawię. Emotka...   09.03.2006 15:21
EnIgMa   No i kolejny świetny part :) a już się zaczynałam...   09.03.2006 17:54
2 Strony  1 2 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.05.2024 13:10