Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Dwie Noce

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 20 ] ** [90.91%]
Gniot - wyrzucić [ 2 ] ** [9.09%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 22
Goście nie mogą głosować 
Hito
post 18.02.2006 12:55
Post #1 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Na wstępie rzucę kilka uwag natury ogólnej.
1) Z góry zaznaczam, że ten fic NIE ma na celu propagowania ani przedstawiania dominującego na tym forum pairingu Draco/Hermiona. Zrozpaczone fanki muszą mi przebaczyć.
2) Fic chyba miałby lepszy sens, gdyby miał miejsce po Zakonie, a nie Księciu. Uniknąłbym w ten sposób niedogodności tłumaczenia czworokąta miłosnego, a i chyba sama fabuła byłaby bardziej prawdopodobna. Za późno na to wpadłem.
3) Pierwsze dwa party mogą wydawać się trochę czerstwe przez konwencję, jaką przyjąłem. Ufam, że po przeczytaniu całości wszystko będzie w porządku.
4) Jak każdy pisarz, mam wrażenie, że moje ,,dzieło'' mogłoby być o wiele lepsze. Coś jest w tym, że bohaterowie żyją własnym życiem.
5) W Wordzie to lepiej wygląda. Na forum układ graficzny, przez brak wcięć, trochę się psuje, niestety.
6) Enjoy.



Dzień piąty

Harry gwałtownie otworzył oczy.
Chwilę trwało, zanim zorientował się, gdzie jest i dlaczego. Żeby tego dokonać, musiał sięgnąć pamięcią wstecz o jeden dzień, albo raczej – jeśli chodzi o ścisłość – jedną noc.
Na brodę Merlina...
Pokój, w którym chłopak się znajdował, dobitnie udowadniał mu, że jego własny umysł nie stroi sobie z niego żartów i nie karmi iluzjami. Na pierwszy rzut oka dało się stwierdzić, że pomieszczenie zamieszkuje osoba płci żeńskiej, która nie tolerowała twórczego chaosu pokojowego. Wszędzie panował porządek, czy to na podłodze, którą przykrywał brązowy dywan, czy to na półkach z licznymi książkami, gdzie próżno by było szukać choćby jednej cząsteczki kurzu. Harry kątem oka zobaczył, że okno jest uchylone, a białe firanki powiewają lekko, smagane delikatnie przez letni powiew wiatru. Gdyby młodzieniec obrócił głowę mocniej w prawo, ujrzałby na szafce nocnej zdjęcie oprawione w dekorowane ramy, przedstawiające trzyosobową rodzinę, z właścicielką pokoju na pierwszym planie.
Spokojnie, Harry, tylko spokojnie...
Harry nie mógł nie zauważyć, że łóżko, pościel i poduszka, na której leżał, są bardzo wygodne, a on nie czuje najmniejszej chęci do wstawania. Mimo to, lewą ręką odruchowo zaczął szukać koło siebie okularów. Nie znalazł ich, co oznaczało, że ktoś je gdzieś przeniósł. Jednak jego dłoń nie macała bezskutecznie powietrza. Coś miękkiego i futrzanego zajęło drugi, poprzeczny koniec posłania.
- Krzywołap – Harry raczej oznajmił fakt, niż zapytał. Kot leniwie zamruczał, po czym ziewnął. – Gdzie jest twoja pani?
W ramach odpowiedzi rudy kocur przeciągnął się i zmienił pozycję, odwracając się tyłem do chłopaka.
- Dzięki – mruknął Harry. Starał się nie dopuścić do głosu męczącej go myśli, iż powinien wstać i sam jej poszukać. A było mu tak wygodnie...
Chociaż nie do końca, czuł nieprzyjemne skręcanie w żołądku. No i zaczynało być mu gorąco.
Harry wyciągnął prawą rękę i po krótkich poszukiwaniach znalazł swoje okulary. Spoczywały na brzegu szafki nocnej, leżące szkłami skierowanymi ku sufitowi. Chłopak założył je na nos powoli, nie podnosząc się nawet odrobinę. Pewnie gdyby się rozejrzał po pokoju, znalazłby swoje ubranie schludnie złożone w kostkę, a może i odświeżone i pachnące.
Wstawaj, do licha! Nie możesz tu leżeć i czekać na wybawienie.
Chociaż była to kusząca myśl, Harry musiał przyznać. Ale jednak...
- Widzę, że już nie śpisz, Harry.
Chłopak nie podskoczył tylko dlatego, iż znajdował się w pozycji horyzontalnej. Aczkolwiek jego serce na dźwięk tego ciepłego, dziewczęcego głosu utonęło gdzieś w otchłani klatki piersiowej.
- ... – Nie najlepszy początek rozmowy. Harry uznał, że trzeba spróbować jeszcze raz. – Cześć, Hermiono.
- Cześć.
Siedemnastoletni Harry Potter spojrzał na dziewczynę stojącą w drzwiach, opierającą się lekko o ich framugę. Ubrana była w puszysty szlafrok, którego kolor, dzięki jakiemuś wspomnieniu z przeszłości, kojarzył się młodzieńcowi ze świeżo skoszoną trawą. Barwa tego okrycia idealnie współgrała z tą ścian pokoju. Wietrzyk błądzący w pomieszczeniu poruszył delikatnie mokrymi w tym momencie, kasztanowymi włosami Hermiony.
Dziewczyna patrzyła na Harry’ego z mieszanką uczuć na twarzy.
- Właśnie miałam cię obudzić – powiedziała w końcu. – Umyj się i zejdź na dół, właśnie kończę robić śniadanie.
- Śniadanie? – zapytał zaskoczony Harry. Rzeczywistość zbyt powoli wsączała się do jego zamglonego jeszcze snem umysłu. Hermiona tylko uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tak, śniadanie. Raz można je zjeść odrobinę wcześniej, nieprawdaż?
- Śniadanie. No tak. Oczywiście.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Biedny Harry. Wyraźnie się denerwował.
Cóż, nic dziwnego.
- Czekam na ciebie w kuchni – podsumowała dziewczyna, wychodząc.
Drzwi zamknęły się. Prawie w tym samym momencie Harry poderwał się do pozycji siedzącej. Podrapał Krzywołapa za uchem i zsunął nogi z łóżka. Kot zamruczał cicho. Był zadowolony, że meandry ludzkiej psychiki to nie jego zmartwienie.
Harry wstał, przeszedł kilka kroków, zorientował się, że jest nagi, jęknął i skierował się kierunku swojego ubrania, które musiało zostać tu przyniesione z jego sypialni. Świeże ubranie leżało na krześle złożone w kostkę, co oznaczało, że Hermiona musiała chwilę grzebać w jego szafie. Harry wkładał je na siebie dość nieprzytomnie, gdyż wspomnienia wybrały właśnie tę chwilę, by dać o sobie znać.
Z pokoju Hermiony wyszedł dopiero po chwili, gdyż musiał się uspokoić i skierować swoje myśli na bardziej neutralne tory. Gdy Harry stanął w korytarzu na pierwszym piętrze, gdzie znajdowały się pokoje jego i Hermiony, usłyszał dobiegające z kuchni odgłosy przygotowywania posiłku. Sądząc po dźwiękach muzyki, które mieszały się skwierczeniem jakieś potrawy, dziewczyna włączyła mugolskie radio. Harry’emu przyszło do głowy, że wyostrzył mu się słuch, skoro docierały do niego nawet kroki Hermiony.
Kuchnia zaczeka. Zresztą, Harry chciał przejrzeć się teraz w lustrze.
Jako, że dom państwa Granger miał dwie łazienki, jedna z nich znajdowała się na pierwszym piętrze, naprzeciwko schodów i pomiędzy dwoma sypialniami, a druga na parterze. Chłopak musiał przyznać, że taki układ jest dobry. Zapewne pomysł rodziców, którym nie w smak było czekanie, aż ich dorastająca córka wyjdzie po godzinie oblegania jedynej łazienki, w końcu gotowa pokazać się zewnętrznemu światu.
Z drugiej strony, Hermiona rzadko bywała w domu i nie była typową dziewczyną.
Harry wzruszył ramionami. Takie rozważania do niczego nie prowadziły, a przynajmniej nie w tej chwili. Potter ruszył, kierując się przed siebie. Uznał, że dobry, gorący prysznic będzie całkiem na miejscu.
Ręcznika nie musiał szukać – wisiał w łazience. Harry patrząc na niego uzmysłowił sobie, iż gości w domu rodziny Granger już prawie tydzień. I od niedawna jest już dorosły.
Ciepła woda oblała go całego. Kabina prysznicowa szybko zapełniła się parą. Harry, wcierając szampon w swoje kruczoczarne włosy, sięgnął pamięcią w poprzednie tygodnie.
Śmierć Syriusza musiała przytępić jego wrażliwość. Stanowiła straszną katastrofę w życiu Harry’ego, ale on nigdy nie płakał z jej powodu. Czuł z jej powodu smutek, tak, gniew tym bardziej – ale nie rozpacz.
Teraz Albus Dumbledore, najwspanialszy dyrektor Hogwartu, także nie żył. A on, jego ulubiony uczeń, przeszedł nad tym faktem właściwie do porządku dziennego. Lawina śmierci, którą rozpoczął Cedrik, a wcześniej jego rodzice, najwidoczniej po drodze porwała serce młodego Pottera. A przynajmniej jego część.
To nie było dokładnie tak. Stan swojego ducha Harry zawdzięczał Hermionie, chłopak wiedział o tym dobrze. Dziewczyna słusznie przewidziała, dzięki swojej zadziwiającej empatii, jak podle Harry będzie się czuł. I wyciągnęła swoją pomocną dłoń w jego kierunku.
Lipiec był okropnym miesiącem. Harry wrócił do Dursleyów, tak jak obiecał to Dumbledore’owi. Ron i Hermiona mu nie towarzyszyli, gdyż Harry uznał, że lepiej będzie, jeżeli wrócą oni do swych rodzin. Młodzieniec miał zostać u Dursleyów do swoich siedemnastych urodzin, do momentu wygaśnięcia starożytnej magii rodzinnej krwi. Okropnym było jednak widzieć zadowolenie na twarzach swojej, bądź co bądź, rodziny z powodu jego rychłego opuszczenia Privet Drive. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny, a w tej materii przeżył już swoje. Teoretycznie zaraz po swoich urodzinach miał znaleźć się w Norze, domu rodziny Weasleyów, ale... jakoś perspektywy spotkania i przebywania z pełną, szczęśliwą rodziną nie napawały Harry’ego radością i oczekiwaniem. Musiałby spotkać się z Ronem i zacząć snuć plany łowów na pozostałe cztery Horcruxy. Musiałby spotkać się z Ginny, z którą rozstał się w dość nieprzyjemny sposób.
Harry nie chciał tego. Ale nie chciał również zostać na Privet Drive dłużej, niż to konieczne. Siedział lub leżał otępiały w swojej sypialni, nie wychodząc z niej za często, mimo iż tym razem żaden zakaz nie ograniczał mu poruszania się po domostwie Dursleyów. Harry nie wiedział wtedy, co powinien zrobić. Czuł tylko zamęt w myślach i uczuciach.
Harry zakręcił kurek z gorącą wodą. Prysznic zamilkł. Potter owinął się ręcznikiem i zaczął wycierać. Podczas tej czynności spojrzał na długie, prostokątne lustro łazienkowe. Tak, doskonale pamiętał moment, który zdarzył się w trzecim tygodniu lipca. Hedwiga zapukała dziobem w okno jego sypialni, mając ze sobą list. Chłopak wpuścił ją wtedy, odczepił pergamin od nogi swojej sowy i spojrzał na niego. Od razu po charakterze pisma rozpoznał, kto był nadawcą listu. Ciekawość przełamała jego duchowy marazm. Czegóż mogła chcieć Hermiona? Przecież ona także miała czekać na niego w Norze.
Harry pamiętał również swoje zaskoczenie. Nie spodziewał się takiej propozycji od Hermiony. Pisała, że uzgodniła to z Weasleyami, ale Harry czuł wątpliwości. To znaczy, jak ich przekonała, że tydzień spędzony w domu państwa Granger dobrze mu zrobi?
Lustrzane odbicie Pottera patrzyło na niego z pewną dozą rozbawienia. Oczywiście, Hermiona trafiła w dziesiątkę. Gdy Harry przemyślał treść jej listu, uznał, że istotnie, woli spędzić tydzień, a właściwie pięć dni, sam na sam z Hermioną, niż zjawić się w Norze. Wiedział, że ucieka od swoich problemów, od przyszłości, której nie da się uniknąć, ale nie dbał o to.
Harry miał chwilowo dość wszystkiego. Chciał odpocząć, głównie psychicznie. Z kimś, kto potrafi go zrozumieć bez zbędnych słów.
A Hermiona mogła mu zapewnić taki relaks. W odpowiednich chwilach potrafiła porzucić swój mentorski ton i pomóc, tak naprawdę.
Dlatego Harry nie zastanawiał się długo. Kilka dni później śnieżnobiała Hedwiga niosła kawałek pergaminu zaadresowanego do rodziny Weasleyów. Harry napisał w liście, iż przystaje na sugestię Hermiony, i potwierdził, że obydwoje zjawią się w Norze na początku drugiego tygodnia sierpnia. Po czym po prostu czekał na koniec siódmego miesiąca. Ostatniego dnia lipca nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, oczywiście oprócz faktu, iż właśnie wtedy Harry przekroczył próg dojrzałości. A potem nastał sierpień.
A teraz, to dopiero jest ciekawie.
Harry spojrzał na grzebień, ale błyskawicznie odrzucił pomysł jako bezużyteczny. Jego włosy zawsze żyły własnym życiem i nie zamierzały się podporządkowywać niczyjej woli. Chłopak poprawił okulary na nosie, rozejrzał się wokół siebie, ubrał się szybko i wyszedł z łazienki.

Wejście do kuchni nie było takie proste, jak zazwyczaj.
Śniadanie Harry’ego już na niego czekało, rozsiewając w pokoju smakowity zapach. Hermiona, nadal ubrana w swój zielony szlafrok, nuciła cichutko w takt muzyki wydobywającej się z radia położonego na ladzie. Przestała, gdy tylko zobaczyła Harry`ego, który w końcu się przemógł i podszedł do stołu.
- Najwyższy czas – powiedziała dziewczyna, odwracając się przodem do Pottera. – Już myślałam, że utonąłeś pod tym prysznicem.
- Eee. – Harry szybko musiał ustalić, czy był to żart, sarkazm czy opinia. – Skądże.
- Cieszę się. A teraz siadaj i jedz, Harry. I tak zdążyła już wystygnąć.
Chłopak odsunął krzesło i usiadł na nim. Spojrzał na jajecznicę będącą jego śniadaniem. Wyglądała całkiem zachęcająco. Jej widok przypomniał Harry’emu jego zdziwienie, jakiego doświadczył w pierwszych dniach pobytu. Nie spodziewał się, że Hermiona będzie umiała gotować. Nie była mistrzynią patelni, co prawda, szczególnie na początku, ale – jako że jej talent do nauki chyba nie miał ograniczeń – radziła sobie coraz lepiej. Harry nie miał żadnych wątpliwości, że jajecznica mu zasmakuje.
- I jak wrażenia? – zapytała Hermiona, która znowu krzątała się przy ladzie, odwrócona plecami do stołu.
- Pychota – odpowiedział chłopak z pełnymi ustami. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
Harry jadł szybko, jednak nie z uwagi na dziwne ssanie w brzuchu, które zresztą z głodem nic wspólnego nie miało. Musiał przyznać, że chyba jeszcze nigdy nie był taki spięty. Smak jego śniadania właściwie do niego nie docierał.
Potter podniósł na chwilę wzrok, gdyż koło talerza pojawił się kubek gorącego kakao. Hermiona usiadła naprzeciwko Harry’ego, lecz nie przerwała milczenia. Wbiła w niego swoje spojrzenie, co spowodowało natychmiastowe podniesienie się temperatury przy stole. Harry miał nadzieję, że ręką mu nie drży.
Hermiona otworzyła usta, zamknęła je nie wydając żadnego dźwięku, po czym wstała i wyłączyła radio. Dopiero wtedy w kuchni nastała prawdziwa cisza. Mimo to, Harry’emu dzwoniło w uszach. Starał się skupić ponownie na talerzu, jajkach, boczku i kiełbasie. Zaskrzypiało krzesło. Hermiona oprała łokcie na blacie, a podbródek na złączonych dłoniach. Jej czekoladowe oczy skupiły się na twarzy Chłopca, Który Przeżył.
- Harry, uważam, iż powinniśmy poważnie porozmawiać.
- O czym? O tak, wspaniałe pytanie, popisałeś się, nie ma co.
- Harry...
- Wiem. Przepraszam.
Wnętrzności zawiązały mu się w supełek ciaśniejszy, niż wtedy, gdy próbował zaprosić Cho Chang na Bal Bożonarodzeniowy. Harry wiedział, że się czerwieni. Spróbował kontynuować jedzenie czując na sobie wzrok Hermiony – i to był błąd.
- Harry!
Hermiona uderzyła go dłonią w plecy na tyle mocno, iż Harry omal nie spadł z krzesła.
- Dzięki – wymamrotał, gdy już skończył się krztusić. Miał ochotę rozbić czołem blat stołu.
Całkiem niespodziewanie dla chłopca i dla siebie samej, Hermiona roześmiała się, głośno i radośnie.
- Widzę, iż naszą rozmowę musimy przełożyć na później, Harry. – Hermiona wyszczerzyła swoje idealnie równe zęby. – W takim razie ty skończysz jeść sam, a ja pójdę się ubrać. Co ty na to?
- Nie ma sprawy.

Ten post był edytowany przez Hito: 07.04.2006 16:20


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Hito
post 27.02.2006 20:02
Post #2 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



smile.gif
Będziesz miała trochę czasu na rozmyślania, gdyż tajemica zostanie wyjaśniona dopiero za kilka partów. Gdybyś jednak bardzo nie mogła się doczekać, zgłoś się na PW.
Nie wykluczam także, że napisałem to w sposób utrudniający odkrycie prawdy, jakby nie było, ja ją znam, a to może mi uniemożliwiać obiektywne spojrzenie na tą kwestię.

A teraz...

=========================================================================


Dzień drugi

Harry obudził się gwałtownie.
Zorientował się, że siedzi, zamiast leżeć. Lewą rękę miał zaplątaną w kołdrę.
Po jej uwolnieniu Harry popatrzył na swoje dłonie. Sen. To był tylko sen.
Strasznie paskudny sen, wywołany zapewne faktem mieszkania z Hermioną. Nie miał on sobie nic z idylli. Nie dość, że w śnie tym Harry starł się z Voldemortem, to jeszcze była tam Hermiona, walcząca u jego boku i chroniąca go przed złem. Także przed Klątwami Niewybaczalnymi. Jej agonalny krzyk cierpienia nie chciał opuścić umysłu Harry’ego.
Harry zgiął palce i zacisnął powieki najmocniej, jak mógł.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.
Harry zogniskował spojrzenie na postaci stojącej przy otwartym oknie. Ciepły wiatr rozwiewał skręcone włosy Hermiony ubranej w swój wczorajszy strój.
- Chciałam tylko wpuścić trochę świeżego... Harry, co się stało? – dodała Hermiona już zupełnie innym tonem, gdy zobaczyła wyraz twarzy chłopaka.
Zdążyła zrobić tylko jeden krok. Harry był zdecydowanie szybszy. W jednej chwili wyskoczył ze swojego łóżka, niemal wpadł na Hermionę i objął ją obiema rękami z siłą godną giganta. Zabolało.
Przez kilkanaście sekund trwali w uścisku nie wypowiadając żadnego słowa. Hermiona nie ruszyła się pomimo protestującego kręgosłupa. Harry miał na sobie tylko bokserki, toteż dziewczyna czuła ciepło promieniujące z jego prawie nagiego ciała. Czuła także przyspieszone bicie jego serca. Odniosła wrażenie, że Harry zaczyna drżeć.
Hermiona jedną ręką oplotła plecy ukochanego przyjaciela, drugą pogładziła go po rozczochranych włosach.
- Nie bój się – odezwała się cichym, kojącym głosem, niczym matka uspokajająca swoje wystraszone dziecko. – To był tylko sen.
Hermiona nie wiedziała, co dokładnie przyśniło się Harry’emu, ale była pewna, z czym miało to związek, jakie motywy zawierał sen. Zacisnęła zęby z gniewu. Czy ten chłopiec, tak ciężko doświadczony przez życie, które po kolei zabierało mu najbliższych, nie mógł dostąpić ukojenia chociaż w śnie? Gdzie tu była sprawiedliwość? Czym on na to zasłużył, na Merlina?
- Obiecaj mi – Harry poprosił trochę zachrypniętym głosem. – Obiecaj mi, że nic ci się nie stanie. Obiecaj mi, że nie dasz się zabić.
No tak. Harry’emu śniła się jedna z możliwych wersji przyszłości. Tylko dlaczego akurat była ona negatywna? Dlaczego teraz?
Hermiona wygięła się w tył i spojrzała Harry’emu prosto w szmaragdowe oczy. Ich nosy niemal się stykały.
- Obiecuję, że będę przy tobie, dopóki będziesz mnie potrzebował i będziesz tego pragnął – rzekła stanowczo Hermiona, po czym spróbowała się uśmiechnąć. – Nie martw się, nigdzie się nie wybieram. A już na pewno nie na tamten świat.
Harry zamrugał załzawionymi oczyma. Dochodził do siebie i powoli zaczął zdawać sobie sprawę, jak jest ubrany i co przed chwilą zrobił. Zaczynało mu być głupio z powodu swojej paniki. Puścił Hermionę, co ta przyjęła z ulgą, zginając się i masując sobie obolałe plecy.
- Nie spodziewałam się, że masz tyle siły, Harry. Mało brakowało, a zostałabym zgnieciona.
- Przepraszam – mruknął chłopak.
Z drugiej strony, wspomnienie snu rozwiało się. Strach i ból ściskające jego duszę zniknęły bez śladu. Harry spojrzał na pochyloną Hermionę, teraz próbującą doprowadzić swoje łopatki do porządku. Zadziałał pod wpływem impulsu. Pochylił się szybko, ujął policzki dziewczyny w dłonie i pocałował ją w czoło.
- Dzięki.
Hermiona wyprostowała się niemal natychmiast. Poklepała delikatnie Harry’ego po klatce piersiowej w miejscu, gdzie znajdowało się serce.
- Zawsze możesz na mnie liczyć w takich sytuacjach. Wiesz o tym, prawda?
- Wiem – przyznał Harry. – I jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co.
Hermiona zerknęła na swój zegarek. Harry zrobił to samo. Wytrzeszczył oczy.
- Za pięć dziesiąta!? Jak mogłem tak zaspać?
- Najwidoczniej bardzo ci się wygodnie spało – Hermiona uśmiechnęła się leciutko. – Masz może ochotę na śniadanie? Tylko najpierw się ubierz.

Drzewa nie narzekały na głód tego dnia.
Większość promieni słonecznych zatrzymywało się na liściastym baldachimie, jednak niektóre zdołały dotrzeć do poziomu przygruntowego, co wcale nie podobało się Harry’emu. Co chwilę musiał mrużyć oczy. Żałował, że jego okulary nie są przeciwsłoneczne.
Ewentualnie ścieżka była, jak na te warunki pogodowe, nieprawidłowa.
Harry i Hermiona przechadzali się po Parku Królowej Elżbiety, który znajdował się trochę ponad milę od domu państwa Granger. Założony przez władze miasta już dawno temu, jednak utrzymywany ze składek rodzin mieszkających w willach na peryferiach, prezentował się doprawdy okazale. Brak jakichkolwiek śmieci, wszelka roślinność przystrzyżona co do centymetra tak, by osiągnąć jak najlepszy efekt artystyczny... Harry wolał nie pytać, ile pieniędzy topią rodzice Hermiony w ten park.
Dzięki funduszom lokalnej arystokracji, jak i wysiłkom ludzi odpowiedzialnych za stan tej enklawy natury, spacer po niej w południe sierpniowego dnia bez wątpienia należał do przyjemności. Z tego powodu Harry nie miał zamiaru rozwodzić się nad rozrzutnością bogaczy.
- Teraz w lewo. – Hermiona skręciła na szerszą ścieżkę wyłożoną czerwoną kostką. Harry przyjął tę decyzję z ulgą, jako że dziewczyna prowadziła go w kierunku sfery całkowitej dominacji cienia nad światłem.
Harry idąc, cały czas rozglądał się na boki. Poza uliczkami znajdowały się nie tylko trawniki, krzewy i drzewa. Kwiaty również miały tu swoje miejsce, ułożone w fantazyjne wzory przez wprawnego ogrodnika. Harry nie znał nawet jednej dziesiątej nazw kwiatów, które już zdążył minąć. Tak właściwie, to park czasem przypominał las, a czasem ogród.
Nie sposób było odmówić mu uroku.
- Jesteśmy w centrum parku. Wodna Fontanna.
Para przyjaciół znalazła się na sporej wielkości placu o kształcie koła. Szerokie chodniki prowadzące na plac odzwierciedlały cztery strony świata. Jego środek zajmowała kilkupiętrowa fontanna o marmurowej konstrukcji. Woda wystrzeliwana była we wszystkich kierunkach jednocześnie, ale pod różnych ciśnieniem, dzięki czemu kaskady kryształowo czystej wody spływały nierównomiernie. Zewnętrzna obręcz prawie trzymetrowej fontanny sięgała kolan i przyozdobiona była małymi rzeźbami.
Harry zauważył także, że na placu przebywała największa jak do tej pory ilość ludzi, licząc od wejścia do parku. Część z nich mijała jego i Hermionę wymieniając formułki grzecznościowe. I...
- Hermiono?
- Słucham.
- Ludzie, którzy nas mijają, to twoi sąsiedzi?
- Można to tak nazwać – odparła Hermiona przyglądając się zwieńczeniu fontanny, które stanowiła miniaturowa kula ziemska, wykonana z kamieni szlachetnych w tonacjach zielono-błękitnych.
- Okej. Dlaczego tak się dziwnie uśmiechają pod nosem, gdy na mnie patrzą? Chyba nie przez koszulkę? – Harry chciał zrobić przyjemność Hermionie, zatem ubrał się w prezent od niej, uznając, że mugole są przyzwyczajeni do fantazyjnych wzorów na ubraniach.
- Rozejrzyj się.
Harry zmarszczył brwi i postąpił zgodnie z sugestią dziewczyny. Nie mogła mieć na myśli jakiegoś elementu placu, więc może coś na zewnętrznych jego granicach? Ale tam tylko stały ławki, w równych odległościach od siebie i od środka okręgu, na planie którego zbudowano plac. Prawda, na ławkach siedzieli ludzie, ściślej, siedziały pary i...
- Aha. No tak.
- Chciałam tylko pokazać ci Wodną Fontannę. Zaraz ruszamy dalej.
- W sumie, to nie musimy, prawda? – Pytanie Harry’ego zawisło w gorącym powietrzu. – Aha, ładna nazwa. Wodna Fontanna.
- Kogoś zawiodła wyobraźnia.
- Najwyraźniej. Tak na marginesie, to miejsce ma jakaś nazwę?
- Plac Wilhelma I Zdobywcy. Nieoficjalnie, Plac Zakochanych – odparła spokojnie Hermiona.
- To mnie jakoś nie dziwi – Harry, patrząc kątem oka na ławki, skrzywił się. Przypomniała mu się randka z Cho Chang w herbaciarni Madame Puddifoot.
Hermiona musiała to zauważyć, bowiem zaczęła niespiesznie obchodzić fontannę. Harry ruszył za nią.
Większość par zbyt była zajęta sobą, by na cokolwiek innego zwrócić uwagę, niektóre jednak przestały na chwilę uprawiać zapasy na siedząco i obserwowały przechodzących obok Harry’ego i Hermionę. Potter miał ochotę obsypać ciekawskich żukonami i nasłać na nich głodną Hedwigę. Gapienie się powinno być zabronione, do licha, dokładnie tak samo było półtora roku temu, w...
- To moja wina – Hermiona przerwała Harry’emu proces myślowy. – Jestem znana w okolicy z tego, że, ujmijmy to w ten sposób, nie chodzę na imprezy.
- I nie zadajesz się z chłopakami. Cóż...
- Zabieraliby mi czas na naukę – Hermiona uśmiechnęła się leciutko. – Zresztą, w sąsiedztwie mieszkają same snoby lub tępaki. W dodatku zadające się z pustymi blondynkami. Nie mój typ.
- Pewnie – wykrztusił Harry. Dziwne skręcanie w brzuchu wróciło.
- Nie przejmuj się tym. Poplotkują sobie trochę i się im znudzi. Nic nowego.
Zaraz, zaraz... Czyżbym naraził ją na nieprzyjemności?
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś, Hermiono? Skoro wiesz, że będziesz miała przez to kłopoty?
- Już ci powiedziałam. Chciałam ci pokazać Wodną Fontannę. Była ładna, prawda?
- No... tak. Ładna. Niespotykana.
- Kunsztowna. – Uśmiech Hermiony poszerzył się odrobinę. – Nie martw się, Harry. To nie ma znaczenia.
- Ale...
- To nie ma znaczenia – Hermiona potrząsnęła głową.
Harry zamilkł, nie wiedząc, co mógłby odpowiedzieć. Nagle poczuł, że w jego lewą dłoń wślizguje się prawa Hermiony, i delikatnie ją ściska. Stanęli równocześnie, patrząc sobie w oczy. Uśmiech Hermiony cały czas był na swoim miejscu. Harry, być może dzięki grze światłocienia, zauważył, jak wiele urody dodaje on dziewczynie.
Hermiona otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale się rozmyśliła. Podjęła wędrówkę po ścieżkach parku.
Śpiew ptaków i szum liści roznosił się wśród drzew. Harry, słuchając ich, uświadomił sobie swoje zdumienie. Nie spodziewałby się wcześniej, że już drugiego dnia pobytu sam na sam ze swoją najlepszą przyjaciółką poczuje taki zamęt w głowie.
Uszy chłopaka, w miarę ich zmierzania ku północnej granicy parku, zaczęły wyłapywać inne dźwięki. Przypominające dziecięce krzyki i głośne rozmowy.
Kilka minut później tajemnica została wyjaśniona. Przed Harrym i Hermioną rozciągał się plac zabaw, o wiele większy i wyposażony bardziej bogato od tego w Little Whinging.
- Tak zwana głośna strefa – odezwała się Hermiona. – Plac zabaw był kontrowersyjnym pomysłem, ponoć wiele debat zakończyło się niczym i wiele miesięcy upłynęło, zanim wszyscy zgodzili się co do finansowania jego budowy.
- Udało się jednak. – Harry spojrzał na bawiące się dzieci. – Pewnie często przychodziłaś tu z rodzicami.
- Zabierali mnie tu czasem, gdy byłam mała. Niezbyt często, kiedyś nie mieli tyle wolnego czasu, co teraz.
- No, ale pewnie bawiłaś się tu ze swoimi koleżankami z podstawówki? Chodziłaś do niej.
- Chodziłam. Spudłowałeś jednak, Harry. Nie byłam lubiana w szkole.
Harry spostrzegł lekką nutę smutku w głosie Hermiony. Zwalczył ochotę, by otoczyć ją ramieniem. Nie bardzo miał ją jak pocieszyć. Doskonale pamiętał swoją i Rona reakcję na jej osobę. Przez pierwsze dwa miesiące ich znajomości nie przepadali ze sobą. Wspólnie z Ronem uważali Hermionę za przemądrzałą i wścibską. Jeśli taka sama była w podstawówce... to na pewno mała Hermiona była samotna.
- Dzieci śmiały się nawet z mojego imienia.
- Cóż, musisz przyznać, że jest ono dość niezwykłe. – Harry miał nadzieję, że udało mu się zabrzmieć żartobliwie.
- Rodzinna tradycja. W końcu mój ojciec ma na imię Horacy. Czytałeś może ,,Powieść zimową’’?
- Jakoś... nie miałem okazji.
- ,,Hamleta’’?
Hamlet, Hamlet... gdzieś już to słyszałem...
- Shakespeare, Harry.
- O, właśnie! Miałem to na końcu języka!
Hermiona spojrzała na niego z dezaprobatą.
- Powinieneś podszkolić się w zakresie klasyki, mój drogi. W każdym razie, imię moje, mojego ojca i jego rodzeństwa, dziadka i tak dalej, pochodzą z dzieł naszego największego dramaturga.
- Oryginalne – przyznał Harry. – Chociaż, sam nie wiem... Nazwiesz swojego syna Hamlet?
- Prędzej Otello albo Oberon. A gdybym chciała skrzywdzić córkę, nazwałabym ją Hipolita. – Hermiona spojrzała na Harry’ego z rozbawieniem. – To jednak nie moje zmartwienie, w końcu, gdy wyjdę za mąż, nie będę się już nazywała Granger. Nie będę już skrępowana tradycją rodzinną. A nad imionami swoich dzieci jeszcze się nie zastanawiałam. Chyba trochę na to za wcześnie, nie sądzisz?
- No... Raczej tak.
- Ty już poczułeś się do obowiązku ojca? – zapytała Hermiona z uniesionymi brwiami.
Za późno jednak uświadomiła sobie swoją pomyłkę.
- James, Syriusz, Lilian może... Nie wiem.
Zapadła względna cisza, gdyż dzieci nie przeszkadzały sobie i nadal bawiły się, nie przejmując się liczbą wydawanych przez siebie decybeli. Zwykłe odgłosy parku również nie ustały.
- To kwestia przyszłości – rzucił Harry, starając się odpędzić myśli o zmarłych. – Dość dalekiej i niepewnej, jak mniemam – dodał cierpko.
- Wszystko dobrze się skończy, zobaczysz – mówiąc to, Hermiona ponownie splotła dłonie z Harrym. – Proszę, nie myśl o tym teraz.
- Właśnie się staram. – Harry szukał w umyśle tematu, o którym mogliby swobodnie porozmawiać. Nic mu jednak do głowy nie przyszło, za bardzo przeszkadzało mu kłucie w sercu.
- Och, Harry. – Hermiona uścisnęła Harry’ego, co wywołało tylko chwilowe poruszenie wśród rodziców bawiących się dzieci. Bądź co bądź, znajdowali się niedaleko Placu Zakochanych. – Tak mi przykro.
- Daj spokój. – Chłopak wywinął się z objęć przyjaciółki. Nie był w odpowiednim nastroju. – Moglibyśmy już wracać? Tylko jakąś inną drogą.

Ten post był edytowany przez Hito: 13.04.2006 15:52


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Hito   Dwie Noce   18.02.2006 12:55
Ajihad   No no, całkiem dobrze się zapowiada. Nie zanotowa...   18.02.2006 13:43
EnIgMa   Muszę przyznać, że rzeczywiście zapowiada się dość...   18.02.2006 14:43
Joanne Riddle   hmmm.... nie wciągnęło mnie to wcale a wcale ...   18.02.2006 15:52
Hito   Sam się dziwię, że byłem w stanie napisać fica ści...   18.02.2006 16:11
EnIgMa   No więc właśnie o to mi chodziło... wreszcie ktoś...   18.02.2006 17:57
Dorcas Ann Potter   Kolego, zanim Cię tu zjadą fani paringu Draco/Herm...   18.02.2006 18:11
Hito   Myślę, że z docinkami ze strony fanów (fanek?) D/H...   18.02.2006 18:15
Dorcas Ann Potter   Wiem, że jestem czepialska, Hito. Ja wiem! ...   18.02.2006 18:27
em   Czyli prawo do krytyki ma się tylko wtedy, jeśli s...   18.02.2006 19:18
Dorcas Ann Potter   Nie, nie, em źle mnie zrozumiałaś. Każdy ma prawo...   18.02.2006 19:23
em   Hm. Napisała, co jej się nie podobało i tyle. Cięż...   18.02.2006 19:30
Dorcas Ann Potter   Em, ja wcale nie odwracam kota ogonem. Mogła uz...   18.02.2006 19:33
Hito   Em>>wybaczam. Podajcie sobie łapki z Dorc i ...   18.02.2006 21:01
Kiniulka   Mi się ten fick bardzo podoba... :) I mam cichutką...   18.02.2006 21:08
Dorcas Ann Potter   Dzięki za wybaczenie ;D. To trudne pytanie, jednak...   18.02.2006 21:09
Magya   Hito: tak co trzy, cztery dni ;p żeby się nie znud...   18.02.2006 21:10
Hito   Magya>>oklepany pairing? :huh: Wskaż mi, je...   18.02.2006 21:32
Magya   Hito: nie chodzi mi tu o to forum, lecz o wszystko...   18.02.2006 21:44
Dorcas Ann Potter   Paring H/Hr nie jest oklepany. Oklepany to jest H...   18.02.2006 22:42
Victoria Vouivre   Gratuluję świetnie zapowiadającego się opowiadania...   18.02.2006 23:03
Hermionciaa   Oj, zapowiada się fajnie, fajnie... Zauroczył mnie...   18.02.2006 23:15
Joanne Riddle   1. Nigdy nie twierdziłam że umiem pisać. 2. Wyrazi...   19.02.2006 01:29
Hito   Oto drugi part. Nie jestem z niego do końca zadowo...   19.02.2006 13:24
em   Dlaczego, dlaczego, dlaczego... Dlaczego to nie je...   19.02.2006 14:20
Hito   Biorę to za komplement wysokiej próby :) Nic...   19.02.2006 18:03
Lupek   Ja myśle, że oceniając ficka nie można brać pod uw...   19.02.2006 23:03
Kiniulka   Mi się badzo podoba ten fick. Piszesz bardzo fajni...   20.02.2006 15:21
Wilczyca   Zgrabnie, lekko, bardzo wciągająco. Z niecierpliow...   20.02.2006 17:24
Hito   Och... Skoro tam mnie wszyscy chwalą, to wrzucę wc...   20.02.2006 19:48
December   Przeczytałam te opowiadanie z dużą przyjemnością. ...   20.02.2006 20:22
em   Tym razem przyjrzałam się trochę bliżej i wyłapała...   20.02.2006 21:19
Hito   Czy moja konstrukcja jest niepoprawna gramatyczn...   20.02.2006 22:25
hermionka_7   używał, mówił "wuju" i "ciociu...   20.02.2006 22:43
Magya   No Hito, rozkręcasz się z odcinka na odcinek. Tylk...   21.02.2006 20:19
Hito   No, chodziło mi o taki letni błękit, gdy niebo jes...   21.02.2006 20:46
Coyote   A tutaj się roześmiałam :lol: Opowiadanko lekk...   21.02.2006 21:24
em   Jeżeli chodzi o "koła" - moim zdaniem je...   21.02.2006 21:34
Hito   Z pewnością :] Broń Boże, nie uraziłaś mnie, jak m...   23.02.2006 12:57
Katon   Cóż... Trudno mi komentować treść. Ogólnie wydaje ...   23.02.2006 13:30
Hermionciaa   Hito, my te cztery dni daliśmy dla twojej wygody...   23.02.2006 13:45
Hito   Katon>>hehe, wiedziałem, że kto jak kto, ale...   23.02.2006 13:54
em   Tak, a zatem pora teraz na mnie :] I tym razem nie...   23.02.2006 14:38
Hito   ... Mój pokój jest dla mnie mniejscem pewnego od...   23.02.2006 14:52
Katon   Apropos opisów. Literatura to nie film rozpisany n...   23.02.2006 16:21
em   Co do deklinacji: nie, konstrukcja z przecinkiem i...   23.02.2006 16:43
Hito   W takim razie zmiana jest uzasadniona. W porządku....   23.02.2006 17:19
EnIgMa   Nie, Hito, nie pogrążasz się :P Rzeczywiście ost...   23.02.2006 18:36
Wilczyca   Jak zawsze podziwiam...Żadnych zatrzeżeń, literówe...   24.02.2006 14:35
Hito   Jedziemy dalej. Aczkolwiek, naprawdę, jakieś komen...   25.02.2006 12:33
ronefu   Bardzo mi się podoba treść ficka,a na błedy nie zw...   25.02.2006 14:40
soraja   „Co to jest miłość? To spacer podczas bardzo...   25.02.2006 21:57
Hito   O, a ja już zacząłem uważać, że tylko kłopotów m...   25.02.2006 23:12
Cesair   Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, co prawda ...   25.02.2006 23:35
Hito   :) Będziesz miała trochę czasu na rozmyślania, gd...   27.02.2006 20:02
Tomak   Twoje opowiadanie bardzo mi sie podoba. Jest super...   28.02.2006 09:16
December   Po kolejnych dwóch częściach mogę powiedzieć, że n...   28.02.2006 17:35
Hito   Oj, czyżbym faktycznie nie pozwolił się tego dom...   28.02.2006 18:05
hermionka_7   No, doczekałam się :) Jak dla mnie, ciekawa i wcią...   28.02.2006 19:02
em   Dziś nie mam nastroju, więc wyliczanki usterek nie...   28.02.2006 21:06
Hito   Hermionka>>patrz post Emotki. Mój fic do koń...   28.02.2006 21:36
psawko21   Opowiadanie jest świetne. Baaardzo mi się podoba. ...   28.02.2006 23:12
hermionka_7   Nie zrozum mnie źle, ja nie krytykuję... Akurat ni...   01.03.2006 09:56
Hito   Psawko>>dzisiaj mogę się już nie wyrobić, za...   01.03.2006 10:42
Coyote   Czy mi się wydaje, czy tylko ja wiem, że Herm łask...   01.03.2006 18:28
Hito   Hermiona była zmuszona stwierdzić, że Harry...   02.03.2006 13:10
Kiniulka   Bardzo, bardzo, bardzo fajny fanfick :D Bardzo wci...   02.03.2006 14:04
psawko21   Dziękuje za tak szybkie umieszczenie nowej części....   02.03.2006 22:04
Kiniulka   Hito daje kolejne części bardzo regularnie więc ne...   03.03.2006 22:59
Mike   W sumie podoba mi sie, mimo iz fanem takiego parin...   03.03.2006 23:38
nosferatu   Ekhem Ekhem... Mówi fan praingu Hp/Hr... Jak dla m...   04.03.2006 15:20
psawko21   Kiedy nowy part? Bo już nie mogę się doczekać. Cie...   05.03.2006 00:59
Hito   Nosferatu>>hej, w końcu ktoś, kto wyznaje Je...   05.03.2006 14:10
Kiniulka   Jakoś taki krótki ten part jest :( Ale mimo wszyst...   05.03.2006 16:58
nosferatu   jak już mówiłam wszystko jest świetne...   05.03.2006 19:38
psawko21   Kiniulka, ten part jest krótki? Erm, poprzedni był...   05.03.2006 21:13
em   psawko, to miłe, że to opowiadanie Ci się podoba, ...   05.03.2006 21:31
psawko21   Dobra już nie będę nudził. Obiecuję. Naprawdę. I n...   05.03.2006 23:43
Hito   Zostanie ukończone, nie martw się. Nie ,,prawdopod...   05.03.2006 23:43
nosferatu   Hito... treść no.. brak mi słów,żeby to opisać... ...   06.03.2006 15:52
Kiniulka   Jestem super fanem tego fick ( :P :blush: ) i ...   06.03.2006 17:18
Katon   Tak na marginesie, pytanie do użytkowniczki powyże...   06.03.2006 17:21
Kiniulka   Tak jest :) Coś nie tak?   06.03.2006 17:23
Katon   Nie, wręcz przeciwnie.   06.03.2006 17:25
Kiniulka   :blush: Dzięki :blush:   06.03.2006 17:29
Katon   Cała przyjemność po mojej stronie.   06.03.2006 17:30
Hito   Te, te, Katon, zamiast podrywać użytkowniczki w mo...   06.03.2006 17:37
Kiniulka   Ale by było fajnie :)   06.03.2006 17:40
Katon   Zawsze jest miejsce i czas na zasłużony komplement...   06.03.2006 17:41
Kiniulka   Jeszcze raz dzięki Katon :blush: Żeby nie było, ...   06.03.2006 17:46
psawko21   Ale się zrobił fajny offtopic. A tak swoją drągą K...   07.03.2006 11:44
Hito   Zamieszczam kolejną część fica, by tym samym uciąć...   07.03.2006 19:38
em   Aaaach, Hermiona czyta siostry Bronte i Jane Auste...   07.03.2006 20:14
Hito   Fakt, że Hermiona tak lubi ,,Emmę'', to na...   07.03.2006 21:14
em   Oj, wiesz. Może pod względem logicznym nie brzmi t...   07.03.2006 21:19
psawko21   Część wcale nie jest taka krótka, jednak to długic...   07.03.2006 21:30
Hito   Bez będnych komentarzy wstępnych... Przejażdżk...   09.03.2006 11:29
psawko21   Na przebiegłego Salazara Slytherina! Przerywać...   09.03.2006 14:39
Hito   Słusznie. Mój błąd. Zaraz go naprawię. Emotka...   09.03.2006 15:21
EnIgMa   No i kolejny świetny part :) a już się zaczynałam...   09.03.2006 17:54
2 Strony  1 2 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.08.2025 12:08