Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Dwie Noce

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 20 ] ** [90.91%]
Gniot - wyrzucić [ 2 ] ** [9.09%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 22
Goście nie mogą głosować 
Hito
post 18.02.2006 12:55
Post #1 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Na wstępie rzucę kilka uwag natury ogólnej.
1) Z góry zaznaczam, że ten fic NIE ma na celu propagowania ani przedstawiania dominującego na tym forum pairingu Draco/Hermiona. Zrozpaczone fanki muszą mi przebaczyć.
2) Fic chyba miałby lepszy sens, gdyby miał miejsce po Zakonie, a nie Księciu. Uniknąłbym w ten sposób niedogodności tłumaczenia czworokąta miłosnego, a i chyba sama fabuła byłaby bardziej prawdopodobna. Za późno na to wpadłem.
3) Pierwsze dwa party mogą wydawać się trochę czerstwe przez konwencję, jaką przyjąłem. Ufam, że po przeczytaniu całości wszystko będzie w porządku.
4) Jak każdy pisarz, mam wrażenie, że moje ,,dzieło'' mogłoby być o wiele lepsze. Coś jest w tym, że bohaterowie żyją własnym życiem.
5) W Wordzie to lepiej wygląda. Na forum układ graficzny, przez brak wcięć, trochę się psuje, niestety.
6) Enjoy.



Dzień piąty

Harry gwałtownie otworzył oczy.
Chwilę trwało, zanim zorientował się, gdzie jest i dlaczego. Żeby tego dokonać, musiał sięgnąć pamięcią wstecz o jeden dzień, albo raczej – jeśli chodzi o ścisłość – jedną noc.
Na brodę Merlina...
Pokój, w którym chłopak się znajdował, dobitnie udowadniał mu, że jego własny umysł nie stroi sobie z niego żartów i nie karmi iluzjami. Na pierwszy rzut oka dało się stwierdzić, że pomieszczenie zamieszkuje osoba płci żeńskiej, która nie tolerowała twórczego chaosu pokojowego. Wszędzie panował porządek, czy to na podłodze, którą przykrywał brązowy dywan, czy to na półkach z licznymi książkami, gdzie próżno by było szukać choćby jednej cząsteczki kurzu. Harry kątem oka zobaczył, że okno jest uchylone, a białe firanki powiewają lekko, smagane delikatnie przez letni powiew wiatru. Gdyby młodzieniec obrócił głowę mocniej w prawo, ujrzałby na szafce nocnej zdjęcie oprawione w dekorowane ramy, przedstawiające trzyosobową rodzinę, z właścicielką pokoju na pierwszym planie.
Spokojnie, Harry, tylko spokojnie...
Harry nie mógł nie zauważyć, że łóżko, pościel i poduszka, na której leżał, są bardzo wygodne, a on nie czuje najmniejszej chęci do wstawania. Mimo to, lewą ręką odruchowo zaczął szukać koło siebie okularów. Nie znalazł ich, co oznaczało, że ktoś je gdzieś przeniósł. Jednak jego dłoń nie macała bezskutecznie powietrza. Coś miękkiego i futrzanego zajęło drugi, poprzeczny koniec posłania.
- Krzywołap – Harry raczej oznajmił fakt, niż zapytał. Kot leniwie zamruczał, po czym ziewnął. – Gdzie jest twoja pani?
W ramach odpowiedzi rudy kocur przeciągnął się i zmienił pozycję, odwracając się tyłem do chłopaka.
- Dzięki – mruknął Harry. Starał się nie dopuścić do głosu męczącej go myśli, iż powinien wstać i sam jej poszukać. A było mu tak wygodnie...
Chociaż nie do końca, czuł nieprzyjemne skręcanie w żołądku. No i zaczynało być mu gorąco.
Harry wyciągnął prawą rękę i po krótkich poszukiwaniach znalazł swoje okulary. Spoczywały na brzegu szafki nocnej, leżące szkłami skierowanymi ku sufitowi. Chłopak założył je na nos powoli, nie podnosząc się nawet odrobinę. Pewnie gdyby się rozejrzał po pokoju, znalazłby swoje ubranie schludnie złożone w kostkę, a może i odświeżone i pachnące.
Wstawaj, do licha! Nie możesz tu leżeć i czekać na wybawienie.
Chociaż była to kusząca myśl, Harry musiał przyznać. Ale jednak...
- Widzę, że już nie śpisz, Harry.
Chłopak nie podskoczył tylko dlatego, iż znajdował się w pozycji horyzontalnej. Aczkolwiek jego serce na dźwięk tego ciepłego, dziewczęcego głosu utonęło gdzieś w otchłani klatki piersiowej.
- ... – Nie najlepszy początek rozmowy. Harry uznał, że trzeba spróbować jeszcze raz. – Cześć, Hermiono.
- Cześć.
Siedemnastoletni Harry Potter spojrzał na dziewczynę stojącą w drzwiach, opierającą się lekko o ich framugę. Ubrana była w puszysty szlafrok, którego kolor, dzięki jakiemuś wspomnieniu z przeszłości, kojarzył się młodzieńcowi ze świeżo skoszoną trawą. Barwa tego okrycia idealnie współgrała z tą ścian pokoju. Wietrzyk błądzący w pomieszczeniu poruszył delikatnie mokrymi w tym momencie, kasztanowymi włosami Hermiony.
Dziewczyna patrzyła na Harry’ego z mieszanką uczuć na twarzy.
- Właśnie miałam cię obudzić – powiedziała w końcu. – Umyj się i zejdź na dół, właśnie kończę robić śniadanie.
- Śniadanie? – zapytał zaskoczony Harry. Rzeczywistość zbyt powoli wsączała się do jego zamglonego jeszcze snem umysłu. Hermiona tylko uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tak, śniadanie. Raz można je zjeść odrobinę wcześniej, nieprawdaż?
- Śniadanie. No tak. Oczywiście.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Biedny Harry. Wyraźnie się denerwował.
Cóż, nic dziwnego.
- Czekam na ciebie w kuchni – podsumowała dziewczyna, wychodząc.
Drzwi zamknęły się. Prawie w tym samym momencie Harry poderwał się do pozycji siedzącej. Podrapał Krzywołapa za uchem i zsunął nogi z łóżka. Kot zamruczał cicho. Był zadowolony, że meandry ludzkiej psychiki to nie jego zmartwienie.
Harry wstał, przeszedł kilka kroków, zorientował się, że jest nagi, jęknął i skierował się kierunku swojego ubrania, które musiało zostać tu przyniesione z jego sypialni. Świeże ubranie leżało na krześle złożone w kostkę, co oznaczało, że Hermiona musiała chwilę grzebać w jego szafie. Harry wkładał je na siebie dość nieprzytomnie, gdyż wspomnienia wybrały właśnie tę chwilę, by dać o sobie znać.
Z pokoju Hermiony wyszedł dopiero po chwili, gdyż musiał się uspokoić i skierować swoje myśli na bardziej neutralne tory. Gdy Harry stanął w korytarzu na pierwszym piętrze, gdzie znajdowały się pokoje jego i Hermiony, usłyszał dobiegające z kuchni odgłosy przygotowywania posiłku. Sądząc po dźwiękach muzyki, które mieszały się skwierczeniem jakieś potrawy, dziewczyna włączyła mugolskie radio. Harry’emu przyszło do głowy, że wyostrzył mu się słuch, skoro docierały do niego nawet kroki Hermiony.
Kuchnia zaczeka. Zresztą, Harry chciał przejrzeć się teraz w lustrze.
Jako, że dom państwa Granger miał dwie łazienki, jedna z nich znajdowała się na pierwszym piętrze, naprzeciwko schodów i pomiędzy dwoma sypialniami, a druga na parterze. Chłopak musiał przyznać, że taki układ jest dobry. Zapewne pomysł rodziców, którym nie w smak było czekanie, aż ich dorastająca córka wyjdzie po godzinie oblegania jedynej łazienki, w końcu gotowa pokazać się zewnętrznemu światu.
Z drugiej strony, Hermiona rzadko bywała w domu i nie była typową dziewczyną.
Harry wzruszył ramionami. Takie rozważania do niczego nie prowadziły, a przynajmniej nie w tej chwili. Potter ruszył, kierując się przed siebie. Uznał, że dobry, gorący prysznic będzie całkiem na miejscu.
Ręcznika nie musiał szukać – wisiał w łazience. Harry patrząc na niego uzmysłowił sobie, iż gości w domu rodziny Granger już prawie tydzień. I od niedawna jest już dorosły.
Ciepła woda oblała go całego. Kabina prysznicowa szybko zapełniła się parą. Harry, wcierając szampon w swoje kruczoczarne włosy, sięgnął pamięcią w poprzednie tygodnie.
Śmierć Syriusza musiała przytępić jego wrażliwość. Stanowiła straszną katastrofę w życiu Harry’ego, ale on nigdy nie płakał z jej powodu. Czuł z jej powodu smutek, tak, gniew tym bardziej – ale nie rozpacz.
Teraz Albus Dumbledore, najwspanialszy dyrektor Hogwartu, także nie żył. A on, jego ulubiony uczeń, przeszedł nad tym faktem właściwie do porządku dziennego. Lawina śmierci, którą rozpoczął Cedrik, a wcześniej jego rodzice, najwidoczniej po drodze porwała serce młodego Pottera. A przynajmniej jego część.
To nie było dokładnie tak. Stan swojego ducha Harry zawdzięczał Hermionie, chłopak wiedział o tym dobrze. Dziewczyna słusznie przewidziała, dzięki swojej zadziwiającej empatii, jak podle Harry będzie się czuł. I wyciągnęła swoją pomocną dłoń w jego kierunku.
Lipiec był okropnym miesiącem. Harry wrócił do Dursleyów, tak jak obiecał to Dumbledore’owi. Ron i Hermiona mu nie towarzyszyli, gdyż Harry uznał, że lepiej będzie, jeżeli wrócą oni do swych rodzin. Młodzieniec miał zostać u Dursleyów do swoich siedemnastych urodzin, do momentu wygaśnięcia starożytnej magii rodzinnej krwi. Okropnym było jednak widzieć zadowolenie na twarzach swojej, bądź co bądź, rodziny z powodu jego rychłego opuszczenia Privet Drive. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny, a w tej materii przeżył już swoje. Teoretycznie zaraz po swoich urodzinach miał znaleźć się w Norze, domu rodziny Weasleyów, ale... jakoś perspektywy spotkania i przebywania z pełną, szczęśliwą rodziną nie napawały Harry’ego radością i oczekiwaniem. Musiałby spotkać się z Ronem i zacząć snuć plany łowów na pozostałe cztery Horcruxy. Musiałby spotkać się z Ginny, z którą rozstał się w dość nieprzyjemny sposób.
Harry nie chciał tego. Ale nie chciał również zostać na Privet Drive dłużej, niż to konieczne. Siedział lub leżał otępiały w swojej sypialni, nie wychodząc z niej za często, mimo iż tym razem żaden zakaz nie ograniczał mu poruszania się po domostwie Dursleyów. Harry nie wiedział wtedy, co powinien zrobić. Czuł tylko zamęt w myślach i uczuciach.
Harry zakręcił kurek z gorącą wodą. Prysznic zamilkł. Potter owinął się ręcznikiem i zaczął wycierać. Podczas tej czynności spojrzał na długie, prostokątne lustro łazienkowe. Tak, doskonale pamiętał moment, który zdarzył się w trzecim tygodniu lipca. Hedwiga zapukała dziobem w okno jego sypialni, mając ze sobą list. Chłopak wpuścił ją wtedy, odczepił pergamin od nogi swojej sowy i spojrzał na niego. Od razu po charakterze pisma rozpoznał, kto był nadawcą listu. Ciekawość przełamała jego duchowy marazm. Czegóż mogła chcieć Hermiona? Przecież ona także miała czekać na niego w Norze.
Harry pamiętał również swoje zaskoczenie. Nie spodziewał się takiej propozycji od Hermiony. Pisała, że uzgodniła to z Weasleyami, ale Harry czuł wątpliwości. To znaczy, jak ich przekonała, że tydzień spędzony w domu państwa Granger dobrze mu zrobi?
Lustrzane odbicie Pottera patrzyło na niego z pewną dozą rozbawienia. Oczywiście, Hermiona trafiła w dziesiątkę. Gdy Harry przemyślał treść jej listu, uznał, że istotnie, woli spędzić tydzień, a właściwie pięć dni, sam na sam z Hermioną, niż zjawić się w Norze. Wiedział, że ucieka od swoich problemów, od przyszłości, której nie da się uniknąć, ale nie dbał o to.
Harry miał chwilowo dość wszystkiego. Chciał odpocząć, głównie psychicznie. Z kimś, kto potrafi go zrozumieć bez zbędnych słów.
A Hermiona mogła mu zapewnić taki relaks. W odpowiednich chwilach potrafiła porzucić swój mentorski ton i pomóc, tak naprawdę.
Dlatego Harry nie zastanawiał się długo. Kilka dni później śnieżnobiała Hedwiga niosła kawałek pergaminu zaadresowanego do rodziny Weasleyów. Harry napisał w liście, iż przystaje na sugestię Hermiony, i potwierdził, że obydwoje zjawią się w Norze na początku drugiego tygodnia sierpnia. Po czym po prostu czekał na koniec siódmego miesiąca. Ostatniego dnia lipca nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, oczywiście oprócz faktu, iż właśnie wtedy Harry przekroczył próg dojrzałości. A potem nastał sierpień.
A teraz, to dopiero jest ciekawie.
Harry spojrzał na grzebień, ale błyskawicznie odrzucił pomysł jako bezużyteczny. Jego włosy zawsze żyły własnym życiem i nie zamierzały się podporządkowywać niczyjej woli. Chłopak poprawił okulary na nosie, rozejrzał się wokół siebie, ubrał się szybko i wyszedł z łazienki.

Wejście do kuchni nie było takie proste, jak zazwyczaj.
Śniadanie Harry’ego już na niego czekało, rozsiewając w pokoju smakowity zapach. Hermiona, nadal ubrana w swój zielony szlafrok, nuciła cichutko w takt muzyki wydobywającej się z radia położonego na ladzie. Przestała, gdy tylko zobaczyła Harry`ego, który w końcu się przemógł i podszedł do stołu.
- Najwyższy czas – powiedziała dziewczyna, odwracając się przodem do Pottera. – Już myślałam, że utonąłeś pod tym prysznicem.
- Eee. – Harry szybko musiał ustalić, czy był to żart, sarkazm czy opinia. – Skądże.
- Cieszę się. A teraz siadaj i jedz, Harry. I tak zdążyła już wystygnąć.
Chłopak odsunął krzesło i usiadł na nim. Spojrzał na jajecznicę będącą jego śniadaniem. Wyglądała całkiem zachęcająco. Jej widok przypomniał Harry’emu jego zdziwienie, jakiego doświadczył w pierwszych dniach pobytu. Nie spodziewał się, że Hermiona będzie umiała gotować. Nie była mistrzynią patelni, co prawda, szczególnie na początku, ale – jako że jej talent do nauki chyba nie miał ograniczeń – radziła sobie coraz lepiej. Harry nie miał żadnych wątpliwości, że jajecznica mu zasmakuje.
- I jak wrażenia? – zapytała Hermiona, która znowu krzątała się przy ladzie, odwrócona plecami do stołu.
- Pychota – odpowiedział chłopak z pełnymi ustami. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
Harry jadł szybko, jednak nie z uwagi na dziwne ssanie w brzuchu, które zresztą z głodem nic wspólnego nie miało. Musiał przyznać, że chyba jeszcze nigdy nie był taki spięty. Smak jego śniadania właściwie do niego nie docierał.
Potter podniósł na chwilę wzrok, gdyż koło talerza pojawił się kubek gorącego kakao. Hermiona usiadła naprzeciwko Harry’ego, lecz nie przerwała milczenia. Wbiła w niego swoje spojrzenie, co spowodowało natychmiastowe podniesienie się temperatury przy stole. Harry miał nadzieję, że ręką mu nie drży.
Hermiona otworzyła usta, zamknęła je nie wydając żadnego dźwięku, po czym wstała i wyłączyła radio. Dopiero wtedy w kuchni nastała prawdziwa cisza. Mimo to, Harry’emu dzwoniło w uszach. Starał się skupić ponownie na talerzu, jajkach, boczku i kiełbasie. Zaskrzypiało krzesło. Hermiona oprała łokcie na blacie, a podbródek na złączonych dłoniach. Jej czekoladowe oczy skupiły się na twarzy Chłopca, Który Przeżył.
- Harry, uważam, iż powinniśmy poważnie porozmawiać.
- O czym? O tak, wspaniałe pytanie, popisałeś się, nie ma co.
- Harry...
- Wiem. Przepraszam.
Wnętrzności zawiązały mu się w supełek ciaśniejszy, niż wtedy, gdy próbował zaprosić Cho Chang na Bal Bożonarodzeniowy. Harry wiedział, że się czerwieni. Spróbował kontynuować jedzenie czując na sobie wzrok Hermiony – i to był błąd.
- Harry!
Hermiona uderzyła go dłonią w plecy na tyle mocno, iż Harry omal nie spadł z krzesła.
- Dzięki – wymamrotał, gdy już skończył się krztusić. Miał ochotę rozbić czołem blat stołu.
Całkiem niespodziewanie dla chłopca i dla siebie samej, Hermiona roześmiała się, głośno i radośnie.
- Widzę, iż naszą rozmowę musimy przełożyć na później, Harry. – Hermiona wyszczerzyła swoje idealnie równe zęby. – W takim razie ty skończysz jeść sam, a ja pójdę się ubrać. Co ty na to?
- Nie ma sprawy.

Ten post był edytowany przez Hito: 07.04.2006 16:20


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Hito
post 05.03.2006 14:10
Post #2 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Nosferatu>>hej, w końcu ktoś, kto wyznaje Jedyny Słuszny Pairing smile.gif Już myślałem, że jestem sam na tym forum.

=========================================================================

Ciekawa tendencja. Ostatni part był faktycznie krótszy, niż myślałem, że będzie, a teraz cały trzeci dzień mieści się w jednym fragmencie fica.


Dzień trzeci

Harry westchnął cierpiętniczo w duchu. Z Hermiony wyłaziła kobieta.
Nie, żeby to było czymś złym. Normalnie Harry uznałby to za ciekawy fenomen, warty obserwacji.
Jednak za późno uświadomił sobie, że pójście na zakupy z osobą należącą do płci pięknej do powolna śmierć w męczarniach.
Zaczęło się dobrze. Po śniadaniu opuścili razem dom i pieszo powędrowali do centrum miasta. Tam znaleźli oddział banku Gringotta, schowany wśród mugolskich budynków na modłę Dziurawego Kotła czy Kliniki Św. Munga. Po wymianie walutowej Harry miał dość pieniędzy, by bez przeszkód ruszyć na wypad po sklepach.
Blisko banku znajdowało się centrum handlowe, w którego progi skierowali swe kroki Harry i Hermiona. Optyka znaleźli szybko, i to całkiem nieźle wyposażonego, bez ruszania się z miejsca chłopak zbadał sobie wzrok. Co ciekawe, po badaniu musiał kategorycznie stwierdzić, że wada nie zwiększyła mu się już od bardzo dawna, właściwie nigdy. Magia czy genetyka tu działała – trudno powiedzieć.
Potem nadszedł czas wyboru kształtu i koloru nowych oprawek.
Harry, w całej swojej naiwności, której wtedy jeszcze nie widział, poprosił Hermionę o radę, a właściwie to o dokonanie wyboru, gdyż jest dziewczyną, no i na pewno ona dobrze dobierze mu nowe okulary, on ufa jej osądowi, te sprawy.
Błąd.
- Hermiono, co ja ci zrobiłem? Za co mnie nienawidzisz?
- Nie histeryzuj, proszę cię – odpowiedziała Hermiona, stojąc przy ścianie wypełnionej od podłogi do sufitu przeróżnymi modelami oprawek. – Nie możemy wybrać pierwszej lepszej pary.
- Czuję się jak manekin na wystawie – jęknął Harry. – Jesteśmy tu już dwie godziny, Hermiono, przymierzyłem chyba setkę tych małych potworów. Błagam, wybierz już coś!
- Nie przesadzaj. Mówiłeś, że wolisz czarny kolor? – Odpowiedzią na to pytanie było dramatyczne westchnienie. – Te mają chyba odpowiedni kształt... Aha, jesteśmy tu niecałą godzinę i nie przymierzyłeś nawet pięćdziesięciu par.
- To mnie miało pocieszyć? Jeśli tak, to kiepsko ci poszło.
- No już, spójrz mi w oczy. Hmm... Nawet, nawet... I po co ta skwaszona mina? Zgodziłeś się ze mną, że potrzebne ci są nowe oprawki.
- Tak, ale...
- Nie, te chyba ci nie pasują.
Merlinie! Pomocy!
Czas wypróbować nową taktykę.
Gdy tylko na jego nosie wylądowała nowa para oprawek, Harry szybko wyraził swoją opinię.
- Te bardzo mi się podobają. Są świetne.
Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie.
- Naprawdę, są super. Pasują jak ulał – stwierdził Harry, przeglądając się w lustrze. – Idealne, tak. Ile kosztują?
Teraz przyszła kolej Hermiony na westchnienie.
- Skoro tak stawiasz sprawę... – Dziewczyna bez skrupułów zdjęła aktualnie testowaną parę i zamieniła ją na inną. – Do tej pory te najbardziej mi się podobały.
Harry musiał przyznać, po dokładniejszej obserwacji, że faktycznie, pasowały mu. Czarne, niemal prostokątne, lekkie i gustowne.
- Dlaczego więc nie skończyliśmy na nich poszukiwań?
- Chciałam znaleźć coś lepszego. Oprawki, które idealnie by do ciebie pasowały.
Harry wolał nie poświęcać uwagi przerażającej myśli, iż Hermiona byłaby gotowa wypróbować każdą parę znajdującą się w sklepie.
- Nie ma ideałów na tym świecie – Harry zwrócił się do Hermiony, jednocześnie idąc do kasy. – Za to straconego czasu nikt nam nie zwróci, nieprawdaż? Aha... Hermiono?
- Tak?
- Dzięki. Są naprawdę świetne.
- Nie ma za co.

- Ho, ho.
- O co chodzi? – spytała Hermiona, spodziewając się odpowiedzi.
- Widzę, że nie dbasz o linię. – Harry gestem dłoni trzymającej paczkę frytek wskazał na porcję dziewczyny.
- Bo dostaniesz po głowie.
Harry i Hermiona odeszli od kontuaru, kierując się ku wyjściu z baru szybkiej obsługi, znajdującego się na najwyższym piętrze centrum handlowego. Harry, w ramach świętowania zakupu nowych okularów, zaproponował wrzucenie czegoś na ząb.
- I jak się czujesz w tych oprawkach?
- Jestem w trakcie przyzwyczajania się.
Para była w trakcie drogi do domu. Harry uznał, że załatwili co trzeba, zatem można wracać. Był naprawdę wdzięczny Hermionie, że się zgodziła. Gdyby zechciała wejść do jakiegoś sklepu z odzieżą... Apokalipsa na miejscu.
Na szczęście bez żadnych problemów zbliżali się do peryferii miasta, gdzie umiejscowiona była dzielnica bogatych willi, w tym państwa Granger.
- Harry?
- Tak?
- Chyba nie pogorszyła mi się figura przez ostatni rok?
Harry omal nie przewrócił się na prostej drodze.
- Że co? – Po chwili jego umysł dodał dwa do dwóch. – Dziewczyno, przecież ja żartowałem z tymi frytkami!
- Wiem przecież – odparła Hermiona ze śmiertelnie poważną miną, która niemal kompletnie nie rozbroiła Harry’ego. – W Hogwarcie nigdy jednak nie odmawiałam sobie jedzenia, na szóstym roku także, więc pomyślałam sobie, że jakieś ziarenko prawdy w twojej ironii mogło się znajdować.
- Zdecydowanie za dużo myślisz – orzekł Harry, zastanawiając się, czy Hermiona nie próbuje nim manipulować, jak przedwczoraj, co wtedy zaowocowało wyczerpującą sesją łaskotek. Cóż, jeśli tak... – W takim razie, chcesz zdać moje poważne zdanie?
- Pewnie.
Harry zgiął się lekko, kierując oczy na brzuch i talię przyjaciółki. Zamierzał nie uciekać spojrzeniem w górę za często, co okazało się w praktyce bardzo trudnym zadaniem. Niestety, dzisiaj Hermiona nie miała na sobie tej czarnej, opinającej koszulki. Pech.
- Nie widzę żadnych nieprawidłowości. Ale, żebym mógł stwierdzić to na pewno, musisz zdjąć to ubranko i... Au! – Łokieć Hermiony wylądował pomiędzy żebrami chłopaka.
- Chciałbyś, co?
- Pewnie, że tak – Harry wyszczerzył zęby, masując sobie bok, bardziej na pokaz.
- I bardzo dobrze, powinieneś chcieć – podsumowała Hermiona, zalotnie trzepocząc rzęsami.
Oboje zaśmiali się. W dobrych nastrojach, ramię w ramię kontynuowali marsz do celu.
Zabawne, uznał Harry. Hermiona zapewne chciała mu w ten sposób zrekompensować jego mękę sprzed kilkudziesięciu minut. Tylko że to nie do końca zadziałało.
Znowu.
Harry ponownie poczuł swoje wnętrzności. Tym razem z pewną różnicą - zaczął domyślać się, o co w tym wszystkim chodzi.
Interesujące.

Harry siedział na kanapie w pokoju gościnnym. Teoretycznie, z powodu deszczu, oglądając film razem z Hermioną.
W rzeczywistości co chwilę zerkał na przyjaciółkę i cały czas się zastanawiał.
Harry spojrzał na telewizor, o ile to określenie nie hańbiło urządzenia stojącego przy ścianie. Potter nie miał wielkich wymagań, jeśli chodzi o filmową rozrywkę – w końcu nie za wiele przez swoje życie miał okazji jej posmakować – zatem pozostawił Hermionie pole manewru, jeśli chodzi o wybór. Szczególnie, iż Harry’emu zdawało się, że już dzień wcześniej dziewczyna szukała czegoś konkretnego w gazecie telewizyjnej.
Harry był wtedy również ciekawy. Co Hermiona zechce zobaczyć? Dokument, film naukowy, historyczny, przyrodniczy?
Te propozycje wydały się Harry`emu oczywiste. Nigdy by się nie spodziewał, że zobaczy na ekranie coś takiego.
A powinienem to przewidzieć, po tym, jak zobaczyłem tamte książki z dolnej półki.
Harry ponownie rzucił okiem na Hermionę. I jej zaszklone łzami oczy. Miał ochotę wyrazić powątpiewanie, jak kogokolwiek może wzruszyć takie nudne romansidło, film obyczajowy o miłości, w dodatku nieodwzajemnionej. Powstrzymywał się jednak, nie chcąc urazić Hermiony ani narazić się na kolejnego kuksańca w bok.
Mimo to, jego myśli musiały odbijać się na jego twarzy, gdyż gdy Hermiona oderwała na chwilę wzrok od telewizora, jej rysy twarzy stężały.
- Widzę – odezwała się pierwszy raz od momentu rozpoczęcia emisji – że ten film kompletnie cię nie interesuje. Jeśli chcesz, przełącz na coś innego – Hermiona podsunęła Harry’emu pilota pod nos.
- Nie, nie, w porządku – zaprotestował chłopak, dostrzegając w głosie Hermiony nutkę jakby rozgoryczenia lub zniecierpliwienia. – Oglądajmy dalej.
Hermiona prawą ręką sięgnęła po różdżkę, która leżała w rogu kanapy i machnęła nią, nie wypowiadając żadnych słów. Na jej wyciągniętą dłoń spadła chusteczka do nosa, która przed chwilą zmaterializowała się w powietrzu. Dziewczyna skorzystała z niej, najpierw ocierając oczy.
Po tym jednak nie skupiła swojej uwagi z powrotem na telewizorze.
- Uważasz, że do takiego mola książkowego jak ja, nie pasują filmy o miłości, tak?
Harry wytrzeszczył na nią oczy.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Nigdy tak nie powiedziałem!
- Nie musisz mówić – prychnęła Hermiona, przewiercając Harry’ego spojrzeniem na wylot. – Mam oczy. Widziałam, jak przed chwilą się na mnie patrzyłeś.
- Zaraz, chwileczkę – Harry wzniósł ręce w obronnym geście, czując, iż stąpa po bardzo niepewnym gruncie. – Ja się tylko zdziwiłem, nie mam nic przeciwko...
- Akurat.
Harry westchnął w duchu. Tak nigdy z Hermioną nie wygra.
- No dobrze. Ten film mnie nudzi i mówiąc oględnie, nie podoba mi się. Zaskoczyło mnie to, że tobie najwyraźniej się podoba. Ale – dodał szybko – tylko zaskoczyło, nie jestem... zdegustowany czy coś. W porządku. Oglądaj, jeśli chcesz, masz inny gust, i tyle.
- Dlaczego cię to zaskoczyło?
- No wiesz, tak jakoś.
Harry musiał przyznać, że była to jedna z najgłupszych odpowiedzi, jakich kiedykolwiek udzielił. Ale co innego miał powiedzieć?
- Czyli miałam rację – skwitowała Hermiona. – Zapewne twoja wizja mojej osoby bardziej łączyła mnie z filmami naukowymi.
Uch. Strzał w dziesiątkę.
Kilka sekund upłynęło w ciszy.
- W sumie to nie jest twoja wina. Ani razy nie wyznałam ci, jakiego rodzaju filmy lubię sobie od czasu do czasu podczas wakacji obejrzeć. Pewnie dlatego, że obawiałam się twojej reakcji. Hmm, cóż – Hermiona przygryzła wargę, jak miała w zwyczaju podczas zastanawiania się. – Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
- Słucham – rzekł trochę niepewnie Harry. Bał się, że to ,,jeszcze jedno pytanie’’ może dotyczyć niełatwych kwestii.
- Co o mnie myślisz? Jakie masz o mnie zdanie? Tylko szczerze.
Ojoj.
- O co ci chodzi? Przecież wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
Harry’emu odpowiedziało spojrzenie Hermiony, ostentacyjnie zachęcające do rozwinięcia wypowiedzi.
- No daj spokój – wymamrotał Harry, mając nadzieję, że się nie czerwieni. – Już ci powiedziałem, że jesteś najmądrzejszą dziewczyną, jaką znam. Gdybym częściej słuchał twoich dobrych rad i zdrowego rozsądku, Syriusz by nie zginął... Poza tym – Harry przełknął ślinę. – Imponuje mi twoja wrażliwość na krzywdę innych, życzliwość i twoja fenomenalna pamięć, no i...
Harry z jakiegoś powodu czuł się co najmniej głupio, wyliczając zalety Hermiony, gdy ta siedziała niecały metr od niego. W dodatku to spojrzenie...
Merlinie kochany, co ona chce usłyszeć? Chyba nie... Może chodzi o wygląd?
- No i jesteś bardzo, no, ładna.
Hermiona parsknęła, omal nie opluwając Harry’ego.
- Przepraszam – rzuciła rozbawionym, a może zadowolonym, tonem, starając się nie roześmiać na głos. – Wziąłeś mnie z zaskoczenia. Dziękuję za komplement – dodała, mając lekko zaróżowione policzki. Odgarnęła kosmyki włosów, które spadły jej na oczy, i zapytała: - Moje wady?
- Hermiono, proszę cię.
- Nie obrażę się przecież. No, śmiało.
- Kiedyś za bardzo przejmowałaś się regułami, zasadami. Teraz jest już lepiej, ale... Czasami za bardzo się martwisz, przejmujesz niektórymi sprawami...
- Martwię się o ciebie. I o bliskie mi osoby. Chcę dla nich jak najlepiej.
- Nie wątpię, ale czasami to bywa... denerwujące. Wiesz, lubimy swobodę.
Harry miał nadzieję, że nie pogrążył się totalnie. I że nie uraził Hermiony. Bardzo nie chciałby ją urazić.
- Jak się nad tym zastanowić, to ciężko jest znaleźć w tobie jakąś wadę.
- Bo się nie starasz – upomniała go dziewczyna, uśmiechając się.
Harry z ulgą i zadowoleniem odnotował później, że na tym konwersacja się zakończyła. Hermiona wróciła do oglądania filmu, a Harry do wpatrywania się w telewizor.
Hermiona tymczasem nie była pewna, czy powinna czuć się zadowolona. Niby nie usłyszała dwóch zakazanych słów, ale to jeszcze niewiele znaczyło. Zasięg emocjonalny Harry’ego był tylko niewiele szerszy od zasięgu Rona, co zdecydowanie zostawiało margines niepewności.
Westchnęła w duchu. Czy wszyscy mężczyźni w sprawach uczuć są jak dzieci we mgle?

Harry obudził się gwałtownie.
Jasny gwint...
Znowu przyśniła mu się Hermiona. Tym razem jednak bez Voldemorta.
I tym razem sen nie skończył się jej krzykiem. To znaczy, nie – owszem, krzyczała, tylko że nie z bólu. Wręcz przeciwnie.
Harry, nie będąc pewnym, czy chce wygnać ten sen z umysłu, czy też zapamiętać go co do najdrobniejszego szczegółu, sięgnął ręką po zegarek, by sprawdzić godzinę.
Nie trafił precyzyjnie. Palcem wcisnął przycisk znajdujący się na boku czasomierza.
Strumień zimnej jak lód wody trafił go prosto w twarz.
- Tfu! Szlag! – Harry podjął próbę starcia cieczy rękami. - Nadzwyczajne funkcje, co?
Harry spuścił nogi z łóżka, zrezygnowany. Skoro tak się sprawy miały, równie dobrze może odwiedzić ubikację albo po prostu rozprostować nogi na chwilę. Hermiona pewnie spała, więc dom był pusty, nikomu nie przeszkodzi.
Miał nadzieję, że wkrótce poczuje się senny, gdyż nie chciał całej nocy spędzić na chodzeniu w kółko po kilku pokojach. Było dopiero niewiele po północy.
Harry otworzył cichutko drzwi swojej sypialni i wyszedł na korytarz. Rozejrzał się i postanowił, że najpierw odwiedzi parter, może w kuchni znajdzie coś dobrego do przegryzienia.
Przeszedł tylko kilka kroków. Pod drzwiami do pokoju Hermiony zatrzymał go dźwięk przypominający chlipnięcie.
Stojąc w miejscu, zaczął nasłuchiwać. Wiedział, że chyba nie powinien, ale...
Pociągnięcie nosem. Harry nie był pewien, czy ma to zignorować, wrócić do łóżka czy może zapukać, kiedy do jego uszu dotarło, na granicy słyszalności, westchnięcie i jego imię.
Zadziałał pod wpływem impulsu. Harry naparł na klamkę, przeszedł jak burza przez otwarte brzmi i już otwierał usta, by zapytać ,,Co się stało?’’ lub ,,Dlaczego płaczesz?’’.
Nagle zamarł. Uświadomił sobie ogrom swojej pomyłki.
Której mógłby uniknąć, gdyby nie otworzył drzwi. Wtedy usłyszałby jeszcze: ,,Ty łyżeczko do herbaty’’.
Szok odbił się również na twarzy Hermiony. Książka, którą jeszcze przed chwilą czytała, niemal wysunęła jej się z dłoni.
Problem nie na tym jednak polegał.
- Wynocha!
Czekoladka, którą rzuciła lewa ręka dziewczyny, powędrowała idealnym i płynnym łukiem i uderzyła Harry`ego w czoło, co w końcu spowodowało jego oprzytomnienie. Przestał wpatrywać się w nagość Hermiony jak cielak w pomalowane wrota i wyparował z pokoju z szybkością liczoną w nanosekundach, mamrocząc pod nosem przeprosiny.
Harry, oparty ciężko o drzwi, usłyszał kroki przyjaciółki, ciche ,,Colloportus!’’, szczęk zamka, a w końcu stłumione zmagania Hermiony z kocem, który przez resztę nocy zapewne zakryje całe jej ciało.
Harry jęknął. To przez ten przeklęty film, to on ją wprowadził w taki łzawy nastrój. Ale kto by przypuszczał, że panna Granger będzie po nocach czytać obyczajowo-romantyczne książki, zajadać czekoladki, i co najważniejsze – leżeć w łóżku bez żadnego okrycia? Z pewnością nie Harry.
Chłopak stał i zastanawiał się, jaką klątwą oberwie jutro na dzień dobry. Zemsta zdenerwowanej Hermiony mogła być straszna.
Kij ma zawsze dwa końce – widoku jej klatki piersiowej nie zapomni do końca życia, tego był pewien.
Harry wszedł powoli do swojego pokoju i spojrzał na swoje łóżko.
Ciekawe, co teraz mu się przyśni.

=======================================================================

OK, wiem, w pierwszej części tego fica udało mi się wplątać niezamierzony rym :]
Jeśli ktoś uzna, że ten part jest trochę naciągany... może mieć rację, ale w końcu wiążą mnie ograniczenia czasowe, nie opisuję miesiąca, tylko kilka dni z życia H/Hr.


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Hito   Dwie Noce   18.02.2006 12:55
Ajihad   No no, całkiem dobrze się zapowiada. Nie zanotowa...   18.02.2006 13:43
EnIgMa   Muszę przyznać, że rzeczywiście zapowiada się dość...   18.02.2006 14:43
Joanne Riddle   hmmm.... nie wciągnęło mnie to wcale a wcale ...   18.02.2006 15:52
Hito   Sam się dziwię, że byłem w stanie napisać fica ści...   18.02.2006 16:11
EnIgMa   No więc właśnie o to mi chodziło... wreszcie ktoś...   18.02.2006 17:57
Dorcas Ann Potter   Kolego, zanim Cię tu zjadą fani paringu Draco/Herm...   18.02.2006 18:11
Hito   Myślę, że z docinkami ze strony fanów (fanek?) D/H...   18.02.2006 18:15
Dorcas Ann Potter   Wiem, że jestem czepialska, Hito. Ja wiem! ...   18.02.2006 18:27
em   Czyli prawo do krytyki ma się tylko wtedy, jeśli s...   18.02.2006 19:18
Dorcas Ann Potter   Nie, nie, em źle mnie zrozumiałaś. Każdy ma prawo...   18.02.2006 19:23
em   Hm. Napisała, co jej się nie podobało i tyle. Cięż...   18.02.2006 19:30
Dorcas Ann Potter   Em, ja wcale nie odwracam kota ogonem. Mogła uz...   18.02.2006 19:33
Hito   Em>>wybaczam. Podajcie sobie łapki z Dorc i ...   18.02.2006 21:01
Kiniulka   Mi się ten fick bardzo podoba... :) I mam cichutką...   18.02.2006 21:08
Dorcas Ann Potter   Dzięki za wybaczenie ;D. To trudne pytanie, jednak...   18.02.2006 21:09
Magya   Hito: tak co trzy, cztery dni ;p żeby się nie znud...   18.02.2006 21:10
Hito   Magya>>oklepany pairing? :huh: Wskaż mi, je...   18.02.2006 21:32
Magya   Hito: nie chodzi mi tu o to forum, lecz o wszystko...   18.02.2006 21:44
Dorcas Ann Potter   Paring H/Hr nie jest oklepany. Oklepany to jest H...   18.02.2006 22:42
Victoria Vouivre   Gratuluję świetnie zapowiadającego się opowiadania...   18.02.2006 23:03
Hermionciaa   Oj, zapowiada się fajnie, fajnie... Zauroczył mnie...   18.02.2006 23:15
Joanne Riddle   1. Nigdy nie twierdziłam że umiem pisać. 2. Wyrazi...   19.02.2006 01:29
Hito   Oto drugi part. Nie jestem z niego do końca zadowo...   19.02.2006 13:24
em   Dlaczego, dlaczego, dlaczego... Dlaczego to nie je...   19.02.2006 14:20
Hito   Biorę to za komplement wysokiej próby :) Nic...   19.02.2006 18:03
Lupek   Ja myśle, że oceniając ficka nie można brać pod uw...   19.02.2006 23:03
Kiniulka   Mi się badzo podoba ten fick. Piszesz bardzo fajni...   20.02.2006 15:21
Wilczyca   Zgrabnie, lekko, bardzo wciągająco. Z niecierpliow...   20.02.2006 17:24
Hito   Och... Skoro tam mnie wszyscy chwalą, to wrzucę wc...   20.02.2006 19:48
December   Przeczytałam te opowiadanie z dużą przyjemnością. ...   20.02.2006 20:22
em   Tym razem przyjrzałam się trochę bliżej i wyłapała...   20.02.2006 21:19
Hito   Czy moja konstrukcja jest niepoprawna gramatyczn...   20.02.2006 22:25
hermionka_7   używał, mówił "wuju" i "ciociu...   20.02.2006 22:43
Magya   No Hito, rozkręcasz się z odcinka na odcinek. Tylk...   21.02.2006 20:19
Hito   No, chodziło mi o taki letni błękit, gdy niebo jes...   21.02.2006 20:46
Coyote   A tutaj się roześmiałam :lol: Opowiadanko lekk...   21.02.2006 21:24
em   Jeżeli chodzi o "koła" - moim zdaniem je...   21.02.2006 21:34
Hito   Z pewnością :] Broń Boże, nie uraziłaś mnie, jak m...   23.02.2006 12:57
Katon   Cóż... Trudno mi komentować treść. Ogólnie wydaje ...   23.02.2006 13:30
Hermionciaa   Hito, my te cztery dni daliśmy dla twojej wygody...   23.02.2006 13:45
Hito   Katon>>hehe, wiedziałem, że kto jak kto, ale...   23.02.2006 13:54
em   Tak, a zatem pora teraz na mnie :] I tym razem nie...   23.02.2006 14:38
Hito   ... Mój pokój jest dla mnie mniejscem pewnego od...   23.02.2006 14:52
Katon   Apropos opisów. Literatura to nie film rozpisany n...   23.02.2006 16:21
em   Co do deklinacji: nie, konstrukcja z przecinkiem i...   23.02.2006 16:43
Hito   W takim razie zmiana jest uzasadniona. W porządku....   23.02.2006 17:19
EnIgMa   Nie, Hito, nie pogrążasz się :P Rzeczywiście ost...   23.02.2006 18:36
Wilczyca   Jak zawsze podziwiam...Żadnych zatrzeżeń, literówe...   24.02.2006 14:35
Hito   Jedziemy dalej. Aczkolwiek, naprawdę, jakieś komen...   25.02.2006 12:33
ronefu   Bardzo mi się podoba treść ficka,a na błedy nie zw...   25.02.2006 14:40
soraja   „Co to jest miłość? To spacer podczas bardzo...   25.02.2006 21:57
Hito   O, a ja już zacząłem uważać, że tylko kłopotów m...   25.02.2006 23:12
Cesair   Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, co prawda ...   25.02.2006 23:35
Hito   :) Będziesz miała trochę czasu na rozmyślania, gd...   27.02.2006 20:02
Tomak   Twoje opowiadanie bardzo mi sie podoba. Jest super...   28.02.2006 09:16
December   Po kolejnych dwóch częściach mogę powiedzieć, że n...   28.02.2006 17:35
Hito   Oj, czyżbym faktycznie nie pozwolił się tego dom...   28.02.2006 18:05
hermionka_7   No, doczekałam się :) Jak dla mnie, ciekawa i wcią...   28.02.2006 19:02
em   Dziś nie mam nastroju, więc wyliczanki usterek nie...   28.02.2006 21:06
Hito   Hermionka>>patrz post Emotki. Mój fic do koń...   28.02.2006 21:36
psawko21   Opowiadanie jest świetne. Baaardzo mi się podoba. ...   28.02.2006 23:12
hermionka_7   Nie zrozum mnie źle, ja nie krytykuję... Akurat ni...   01.03.2006 09:56
Hito   Psawko>>dzisiaj mogę się już nie wyrobić, za...   01.03.2006 10:42
Coyote   Czy mi się wydaje, czy tylko ja wiem, że Herm łask...   01.03.2006 18:28
Hito   Hermiona była zmuszona stwierdzić, że Harry...   02.03.2006 13:10
Kiniulka   Bardzo, bardzo, bardzo fajny fanfick :D Bardzo wci...   02.03.2006 14:04
psawko21   Dziękuje za tak szybkie umieszczenie nowej części....   02.03.2006 22:04
Kiniulka   Hito daje kolejne części bardzo regularnie więc ne...   03.03.2006 22:59
Mike   W sumie podoba mi sie, mimo iz fanem takiego parin...   03.03.2006 23:38
nosferatu   Ekhem Ekhem... Mówi fan praingu Hp/Hr... Jak dla m...   04.03.2006 15:20
psawko21   Kiedy nowy part? Bo już nie mogę się doczekać. Cie...   05.03.2006 00:59
Hito   Nosferatu>>hej, w końcu ktoś, kto wyznaje Je...   05.03.2006 14:10
Kiniulka   Jakoś taki krótki ten part jest :( Ale mimo wszyst...   05.03.2006 16:58
nosferatu   jak już mówiłam wszystko jest świetne...   05.03.2006 19:38
psawko21   Kiniulka, ten part jest krótki? Erm, poprzedni był...   05.03.2006 21:13
em   psawko, to miłe, że to opowiadanie Ci się podoba, ...   05.03.2006 21:31
psawko21   Dobra już nie będę nudził. Obiecuję. Naprawdę. I n...   05.03.2006 23:43
Hito   Zostanie ukończone, nie martw się. Nie ,,prawdopod...   05.03.2006 23:43
nosferatu   Hito... treść no.. brak mi słów,żeby to opisać... ...   06.03.2006 15:52
Kiniulka   Jestem super fanem tego fick ( :P :blush: ) i ...   06.03.2006 17:18
Katon   Tak na marginesie, pytanie do użytkowniczki powyże...   06.03.2006 17:21
Kiniulka   Tak jest :) Coś nie tak?   06.03.2006 17:23
Katon   Nie, wręcz przeciwnie.   06.03.2006 17:25
Kiniulka   :blush: Dzięki :blush:   06.03.2006 17:29
Katon   Cała przyjemność po mojej stronie.   06.03.2006 17:30
Hito   Te, te, Katon, zamiast podrywać użytkowniczki w mo...   06.03.2006 17:37
Kiniulka   Ale by było fajnie :)   06.03.2006 17:40
Katon   Zawsze jest miejsce i czas na zasłużony komplement...   06.03.2006 17:41
Kiniulka   Jeszcze raz dzięki Katon :blush: Żeby nie było, ...   06.03.2006 17:46
psawko21   Ale się zrobił fajny offtopic. A tak swoją drągą K...   07.03.2006 11:44
Hito   Zamieszczam kolejną część fica, by tym samym uciąć...   07.03.2006 19:38
em   Aaaach, Hermiona czyta siostry Bronte i Jane Auste...   07.03.2006 20:14
Hito   Fakt, że Hermiona tak lubi ,,Emmę'', to na...   07.03.2006 21:14
em   Oj, wiesz. Może pod względem logicznym nie brzmi t...   07.03.2006 21:19
psawko21   Część wcale nie jest taka krótka, jednak to długic...   07.03.2006 21:30
Hito   Bez będnych komentarzy wstępnych... Przejażdżk...   09.03.2006 11:29
psawko21   Na przebiegłego Salazara Slytherina! Przerywać...   09.03.2006 14:39
Hito   Słusznie. Mój błąd. Zaraz go naprawię. Emotka...   09.03.2006 15:21
EnIgMa   No i kolejny świetny part :) a już się zaczynałam...   09.03.2006 17:54
2 Strony  1 2 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.09.2024 07:41