Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Dwie Noce

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 20 ] ** [90.91%]
Gniot - wyrzucić [ 2 ] ** [9.09%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 22
Goście nie mogą głosować 
Hito
post 18.02.2006 12:55
Post #1 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Na wstępie rzucę kilka uwag natury ogólnej.
1) Z góry zaznaczam, że ten fic NIE ma na celu propagowania ani przedstawiania dominującego na tym forum pairingu Draco/Hermiona. Zrozpaczone fanki muszą mi przebaczyć.
2) Fic chyba miałby lepszy sens, gdyby miał miejsce po Zakonie, a nie Księciu. Uniknąłbym w ten sposób niedogodności tłumaczenia czworokąta miłosnego, a i chyba sama fabuła byłaby bardziej prawdopodobna. Za późno na to wpadłem.
3) Pierwsze dwa party mogą wydawać się trochę czerstwe przez konwencję, jaką przyjąłem. Ufam, że po przeczytaniu całości wszystko będzie w porządku.
4) Jak każdy pisarz, mam wrażenie, że moje ,,dzieło'' mogłoby być o wiele lepsze. Coś jest w tym, że bohaterowie żyją własnym życiem.
5) W Wordzie to lepiej wygląda. Na forum układ graficzny, przez brak wcięć, trochę się psuje, niestety.
6) Enjoy.



Dzień piąty

Harry gwałtownie otworzył oczy.
Chwilę trwało, zanim zorientował się, gdzie jest i dlaczego. Żeby tego dokonać, musiał sięgnąć pamięcią wstecz o jeden dzień, albo raczej – jeśli chodzi o ścisłość – jedną noc.
Na brodę Merlina...
Pokój, w którym chłopak się znajdował, dobitnie udowadniał mu, że jego własny umysł nie stroi sobie z niego żartów i nie karmi iluzjami. Na pierwszy rzut oka dało się stwierdzić, że pomieszczenie zamieszkuje osoba płci żeńskiej, która nie tolerowała twórczego chaosu pokojowego. Wszędzie panował porządek, czy to na podłodze, którą przykrywał brązowy dywan, czy to na półkach z licznymi książkami, gdzie próżno by było szukać choćby jednej cząsteczki kurzu. Harry kątem oka zobaczył, że okno jest uchylone, a białe firanki powiewają lekko, smagane delikatnie przez letni powiew wiatru. Gdyby młodzieniec obrócił głowę mocniej w prawo, ujrzałby na szafce nocnej zdjęcie oprawione w dekorowane ramy, przedstawiające trzyosobową rodzinę, z właścicielką pokoju na pierwszym planie.
Spokojnie, Harry, tylko spokojnie...
Harry nie mógł nie zauważyć, że łóżko, pościel i poduszka, na której leżał, są bardzo wygodne, a on nie czuje najmniejszej chęci do wstawania. Mimo to, lewą ręką odruchowo zaczął szukać koło siebie okularów. Nie znalazł ich, co oznaczało, że ktoś je gdzieś przeniósł. Jednak jego dłoń nie macała bezskutecznie powietrza. Coś miękkiego i futrzanego zajęło drugi, poprzeczny koniec posłania.
- Krzywołap – Harry raczej oznajmił fakt, niż zapytał. Kot leniwie zamruczał, po czym ziewnął. – Gdzie jest twoja pani?
W ramach odpowiedzi rudy kocur przeciągnął się i zmienił pozycję, odwracając się tyłem do chłopaka.
- Dzięki – mruknął Harry. Starał się nie dopuścić do głosu męczącej go myśli, iż powinien wstać i sam jej poszukać. A było mu tak wygodnie...
Chociaż nie do końca, czuł nieprzyjemne skręcanie w żołądku. No i zaczynało być mu gorąco.
Harry wyciągnął prawą rękę i po krótkich poszukiwaniach znalazł swoje okulary. Spoczywały na brzegu szafki nocnej, leżące szkłami skierowanymi ku sufitowi. Chłopak założył je na nos powoli, nie podnosząc się nawet odrobinę. Pewnie gdyby się rozejrzał po pokoju, znalazłby swoje ubranie schludnie złożone w kostkę, a może i odświeżone i pachnące.
Wstawaj, do licha! Nie możesz tu leżeć i czekać na wybawienie.
Chociaż była to kusząca myśl, Harry musiał przyznać. Ale jednak...
- Widzę, że już nie śpisz, Harry.
Chłopak nie podskoczył tylko dlatego, iż znajdował się w pozycji horyzontalnej. Aczkolwiek jego serce na dźwięk tego ciepłego, dziewczęcego głosu utonęło gdzieś w otchłani klatki piersiowej.
- ... – Nie najlepszy początek rozmowy. Harry uznał, że trzeba spróbować jeszcze raz. – Cześć, Hermiono.
- Cześć.
Siedemnastoletni Harry Potter spojrzał na dziewczynę stojącą w drzwiach, opierającą się lekko o ich framugę. Ubrana była w puszysty szlafrok, którego kolor, dzięki jakiemuś wspomnieniu z przeszłości, kojarzył się młodzieńcowi ze świeżo skoszoną trawą. Barwa tego okrycia idealnie współgrała z tą ścian pokoju. Wietrzyk błądzący w pomieszczeniu poruszył delikatnie mokrymi w tym momencie, kasztanowymi włosami Hermiony.
Dziewczyna patrzyła na Harry’ego z mieszanką uczuć na twarzy.
- Właśnie miałam cię obudzić – powiedziała w końcu. – Umyj się i zejdź na dół, właśnie kończę robić śniadanie.
- Śniadanie? – zapytał zaskoczony Harry. Rzeczywistość zbyt powoli wsączała się do jego zamglonego jeszcze snem umysłu. Hermiona tylko uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tak, śniadanie. Raz można je zjeść odrobinę wcześniej, nieprawdaż?
- Śniadanie. No tak. Oczywiście.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Biedny Harry. Wyraźnie się denerwował.
Cóż, nic dziwnego.
- Czekam na ciebie w kuchni – podsumowała dziewczyna, wychodząc.
Drzwi zamknęły się. Prawie w tym samym momencie Harry poderwał się do pozycji siedzącej. Podrapał Krzywołapa za uchem i zsunął nogi z łóżka. Kot zamruczał cicho. Był zadowolony, że meandry ludzkiej psychiki to nie jego zmartwienie.
Harry wstał, przeszedł kilka kroków, zorientował się, że jest nagi, jęknął i skierował się kierunku swojego ubrania, które musiało zostać tu przyniesione z jego sypialni. Świeże ubranie leżało na krześle złożone w kostkę, co oznaczało, że Hermiona musiała chwilę grzebać w jego szafie. Harry wkładał je na siebie dość nieprzytomnie, gdyż wspomnienia wybrały właśnie tę chwilę, by dać o sobie znać.
Z pokoju Hermiony wyszedł dopiero po chwili, gdyż musiał się uspokoić i skierować swoje myśli na bardziej neutralne tory. Gdy Harry stanął w korytarzu na pierwszym piętrze, gdzie znajdowały się pokoje jego i Hermiony, usłyszał dobiegające z kuchni odgłosy przygotowywania posiłku. Sądząc po dźwiękach muzyki, które mieszały się skwierczeniem jakieś potrawy, dziewczyna włączyła mugolskie radio. Harry’emu przyszło do głowy, że wyostrzył mu się słuch, skoro docierały do niego nawet kroki Hermiony.
Kuchnia zaczeka. Zresztą, Harry chciał przejrzeć się teraz w lustrze.
Jako, że dom państwa Granger miał dwie łazienki, jedna z nich znajdowała się na pierwszym piętrze, naprzeciwko schodów i pomiędzy dwoma sypialniami, a druga na parterze. Chłopak musiał przyznać, że taki układ jest dobry. Zapewne pomysł rodziców, którym nie w smak było czekanie, aż ich dorastająca córka wyjdzie po godzinie oblegania jedynej łazienki, w końcu gotowa pokazać się zewnętrznemu światu.
Z drugiej strony, Hermiona rzadko bywała w domu i nie była typową dziewczyną.
Harry wzruszył ramionami. Takie rozważania do niczego nie prowadziły, a przynajmniej nie w tej chwili. Potter ruszył, kierując się przed siebie. Uznał, że dobry, gorący prysznic będzie całkiem na miejscu.
Ręcznika nie musiał szukać – wisiał w łazience. Harry patrząc na niego uzmysłowił sobie, iż gości w domu rodziny Granger już prawie tydzień. I od niedawna jest już dorosły.
Ciepła woda oblała go całego. Kabina prysznicowa szybko zapełniła się parą. Harry, wcierając szampon w swoje kruczoczarne włosy, sięgnął pamięcią w poprzednie tygodnie.
Śmierć Syriusza musiała przytępić jego wrażliwość. Stanowiła straszną katastrofę w życiu Harry’ego, ale on nigdy nie płakał z jej powodu. Czuł z jej powodu smutek, tak, gniew tym bardziej – ale nie rozpacz.
Teraz Albus Dumbledore, najwspanialszy dyrektor Hogwartu, także nie żył. A on, jego ulubiony uczeń, przeszedł nad tym faktem właściwie do porządku dziennego. Lawina śmierci, którą rozpoczął Cedrik, a wcześniej jego rodzice, najwidoczniej po drodze porwała serce młodego Pottera. A przynajmniej jego część.
To nie było dokładnie tak. Stan swojego ducha Harry zawdzięczał Hermionie, chłopak wiedział o tym dobrze. Dziewczyna słusznie przewidziała, dzięki swojej zadziwiającej empatii, jak podle Harry będzie się czuł. I wyciągnęła swoją pomocną dłoń w jego kierunku.
Lipiec był okropnym miesiącem. Harry wrócił do Dursleyów, tak jak obiecał to Dumbledore’owi. Ron i Hermiona mu nie towarzyszyli, gdyż Harry uznał, że lepiej będzie, jeżeli wrócą oni do swych rodzin. Młodzieniec miał zostać u Dursleyów do swoich siedemnastych urodzin, do momentu wygaśnięcia starożytnej magii rodzinnej krwi. Okropnym było jednak widzieć zadowolenie na twarzach swojej, bądź co bądź, rodziny z powodu jego rychłego opuszczenia Privet Drive. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny, a w tej materii przeżył już swoje. Teoretycznie zaraz po swoich urodzinach miał znaleźć się w Norze, domu rodziny Weasleyów, ale... jakoś perspektywy spotkania i przebywania z pełną, szczęśliwą rodziną nie napawały Harry’ego radością i oczekiwaniem. Musiałby spotkać się z Ronem i zacząć snuć plany łowów na pozostałe cztery Horcruxy. Musiałby spotkać się z Ginny, z którą rozstał się w dość nieprzyjemny sposób.
Harry nie chciał tego. Ale nie chciał również zostać na Privet Drive dłużej, niż to konieczne. Siedział lub leżał otępiały w swojej sypialni, nie wychodząc z niej za często, mimo iż tym razem żaden zakaz nie ograniczał mu poruszania się po domostwie Dursleyów. Harry nie wiedział wtedy, co powinien zrobić. Czuł tylko zamęt w myślach i uczuciach.
Harry zakręcił kurek z gorącą wodą. Prysznic zamilkł. Potter owinął się ręcznikiem i zaczął wycierać. Podczas tej czynności spojrzał na długie, prostokątne lustro łazienkowe. Tak, doskonale pamiętał moment, który zdarzył się w trzecim tygodniu lipca. Hedwiga zapukała dziobem w okno jego sypialni, mając ze sobą list. Chłopak wpuścił ją wtedy, odczepił pergamin od nogi swojej sowy i spojrzał na niego. Od razu po charakterze pisma rozpoznał, kto był nadawcą listu. Ciekawość przełamała jego duchowy marazm. Czegóż mogła chcieć Hermiona? Przecież ona także miała czekać na niego w Norze.
Harry pamiętał również swoje zaskoczenie. Nie spodziewał się takiej propozycji od Hermiony. Pisała, że uzgodniła to z Weasleyami, ale Harry czuł wątpliwości. To znaczy, jak ich przekonała, że tydzień spędzony w domu państwa Granger dobrze mu zrobi?
Lustrzane odbicie Pottera patrzyło na niego z pewną dozą rozbawienia. Oczywiście, Hermiona trafiła w dziesiątkę. Gdy Harry przemyślał treść jej listu, uznał, że istotnie, woli spędzić tydzień, a właściwie pięć dni, sam na sam z Hermioną, niż zjawić się w Norze. Wiedział, że ucieka od swoich problemów, od przyszłości, której nie da się uniknąć, ale nie dbał o to.
Harry miał chwilowo dość wszystkiego. Chciał odpocząć, głównie psychicznie. Z kimś, kto potrafi go zrozumieć bez zbędnych słów.
A Hermiona mogła mu zapewnić taki relaks. W odpowiednich chwilach potrafiła porzucić swój mentorski ton i pomóc, tak naprawdę.
Dlatego Harry nie zastanawiał się długo. Kilka dni później śnieżnobiała Hedwiga niosła kawałek pergaminu zaadresowanego do rodziny Weasleyów. Harry napisał w liście, iż przystaje na sugestię Hermiony, i potwierdził, że obydwoje zjawią się w Norze na początku drugiego tygodnia sierpnia. Po czym po prostu czekał na koniec siódmego miesiąca. Ostatniego dnia lipca nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, oczywiście oprócz faktu, iż właśnie wtedy Harry przekroczył próg dojrzałości. A potem nastał sierpień.
A teraz, to dopiero jest ciekawie.
Harry spojrzał na grzebień, ale błyskawicznie odrzucił pomysł jako bezużyteczny. Jego włosy zawsze żyły własnym życiem i nie zamierzały się podporządkowywać niczyjej woli. Chłopak poprawił okulary na nosie, rozejrzał się wokół siebie, ubrał się szybko i wyszedł z łazienki.

Wejście do kuchni nie było takie proste, jak zazwyczaj.
Śniadanie Harry’ego już na niego czekało, rozsiewając w pokoju smakowity zapach. Hermiona, nadal ubrana w swój zielony szlafrok, nuciła cichutko w takt muzyki wydobywającej się z radia położonego na ladzie. Przestała, gdy tylko zobaczyła Harry`ego, który w końcu się przemógł i podszedł do stołu.
- Najwyższy czas – powiedziała dziewczyna, odwracając się przodem do Pottera. – Już myślałam, że utonąłeś pod tym prysznicem.
- Eee. – Harry szybko musiał ustalić, czy był to żart, sarkazm czy opinia. – Skądże.
- Cieszę się. A teraz siadaj i jedz, Harry. I tak zdążyła już wystygnąć.
Chłopak odsunął krzesło i usiadł na nim. Spojrzał na jajecznicę będącą jego śniadaniem. Wyglądała całkiem zachęcająco. Jej widok przypomniał Harry’emu jego zdziwienie, jakiego doświadczył w pierwszych dniach pobytu. Nie spodziewał się, że Hermiona będzie umiała gotować. Nie była mistrzynią patelni, co prawda, szczególnie na początku, ale – jako że jej talent do nauki chyba nie miał ograniczeń – radziła sobie coraz lepiej. Harry nie miał żadnych wątpliwości, że jajecznica mu zasmakuje.
- I jak wrażenia? – zapytała Hermiona, która znowu krzątała się przy ladzie, odwrócona plecami do stołu.
- Pychota – odpowiedział chłopak z pełnymi ustami. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
Harry jadł szybko, jednak nie z uwagi na dziwne ssanie w brzuchu, które zresztą z głodem nic wspólnego nie miało. Musiał przyznać, że chyba jeszcze nigdy nie był taki spięty. Smak jego śniadania właściwie do niego nie docierał.
Potter podniósł na chwilę wzrok, gdyż koło talerza pojawił się kubek gorącego kakao. Hermiona usiadła naprzeciwko Harry’ego, lecz nie przerwała milczenia. Wbiła w niego swoje spojrzenie, co spowodowało natychmiastowe podniesienie się temperatury przy stole. Harry miał nadzieję, że ręką mu nie drży.
Hermiona otworzyła usta, zamknęła je nie wydając żadnego dźwięku, po czym wstała i wyłączyła radio. Dopiero wtedy w kuchni nastała prawdziwa cisza. Mimo to, Harry’emu dzwoniło w uszach. Starał się skupić ponownie na talerzu, jajkach, boczku i kiełbasie. Zaskrzypiało krzesło. Hermiona oprała łokcie na blacie, a podbródek na złączonych dłoniach. Jej czekoladowe oczy skupiły się na twarzy Chłopca, Który Przeżył.
- Harry, uważam, iż powinniśmy poważnie porozmawiać.
- O czym? O tak, wspaniałe pytanie, popisałeś się, nie ma co.
- Harry...
- Wiem. Przepraszam.
Wnętrzności zawiązały mu się w supełek ciaśniejszy, niż wtedy, gdy próbował zaprosić Cho Chang na Bal Bożonarodzeniowy. Harry wiedział, że się czerwieni. Spróbował kontynuować jedzenie czując na sobie wzrok Hermiony – i to był błąd.
- Harry!
Hermiona uderzyła go dłonią w plecy na tyle mocno, iż Harry omal nie spadł z krzesła.
- Dzięki – wymamrotał, gdy już skończył się krztusić. Miał ochotę rozbić czołem blat stołu.
Całkiem niespodziewanie dla chłopca i dla siebie samej, Hermiona roześmiała się, głośno i radośnie.
- Widzę, iż naszą rozmowę musimy przełożyć na później, Harry. – Hermiona wyszczerzyła swoje idealnie równe zęby. – W takim razie ty skończysz jeść sam, a ja pójdę się ubrać. Co ty na to?
- Nie ma sprawy.

Ten post był edytowany przez Hito: 07.04.2006 16:20


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Hito
post 09.03.2006 11:29
Post #2 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Bez będnych komentarzy wstępnych...



Przejażdżka rowerami była udana, jeśli nie liczyć stanu przedzawałowego u Harry’ego.
Kilka mil. Naturalnie, Hermiona nie pomyliła się co do odległości. Pewnie. Tylko że, jak Harry z kwaśną miną zauważył, nie wzięła pod uwagę faktu, że on może i jeździć na rowerze umiał – ale brakowało mu treningu. Słońce i wzniesienia na ich szlaku tylko postawiły kropkę nad i.
Oczywiście, nie chcąc wyjść na słabeusza, Harry jechał cały czas takim samym tempem, jak Hermiona, która co roku w wakacje czytanie umilała sobie wycieczkami rowerowymi. Gdy razem szli zająć swoje miejsce nad jeziorkiem, Harry postanowił, że pływać to on nie ma zamiaru. Co najwyżej wejdzie do wody i będzie się w niej chłodził.
- Uroczo tu.
Zbiornik wodny, na brzeg którego przybyła para przyjaciół, zlokalizowany był w niecce pomiędzy łąkami, odległej od wszelkich dróg i szlaków. Woda w jeziorze była zaskakująco czysta, jak na te warunki. Widać było z tego znane w okolicy, gdyż Harry mógł zauważyć w różnych odległościach od siebie grupki ludzi, wypoczywających, opalających się lub zanurzonych w wodzie.
Czyli nie będą z Hermioną sami. A może to i lepiej?
- Myślę, że jest za wcześnie na rozpoczęcie konsumpcyjnej części pikniku – oceniła Hermiona, gdy wszystko zostało rozpakowane. – W takim razie zarządzam część plażową. Jakieś sprzeciwy?
- Żadnych.
Harry, stojąc na rozwiniętym kocu, zaczął pozbywać się ubrania. Kąpielówki miał już na sobie. Przed wyjazdem Hermiona zajęła się kwestią ich braku u Harry’ego. Chłopak czuł się dziwnie, dając Hermionie jedną ze swoich par majtek, która po jednym dotknięciu różdżki dziewczyny zamieniła się w co trzeba. Po Hermionie nie było wtedy widać jakiegokolwiek skrępowania.
Harry sięgnął do swoich okularów, mając w zamiarze je zdjąć. Nie zrobił tego – w momencie dotknięcia oprawek Harry’emu przyszło coś do głowy. Jeszcze przez chwilę okulary mu się przydadzą.
Obrócił głowę, by przyjrzeć się Hermionie w dwuczęściowym stroju kąpielowym o ciemnoniebieskiej barwie.
Rezultat oględzin był zadowalający. Harry uśmiechnął się pod nosem i zdjął okulary, kładąc je na kupce swoich ubrań.
Idąc obok Hermiony w stronę jeziorka, poczuł na skórze przeszywające promienie słońca. Wolał nie zgadywać, ile stopni liczy sobie temperatura. Miał nadzieję, że woda okaże się wystarczająco chłodna.
Harry obejrzał się na chwilę za siebie, przypominając sobie o rowerach, opartych teraz o drzewa kilkanaście metrów od ich koca.
- Będziesz musiała czasem rzucić okiem na nasze rowery, Hermiono. Wiem, że pewnie nikt z tej okolicy kraść nie potrzebuje, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
- Różni ludzie się tu kręcą. Ale nawet jeśli ktoś spróbuje je ukraść... – Hermiona zawiesiła głos.
- Nałożyłaś na nie jakąś klątwę przeciw złodziejom?
- Dokładnie – dziewczyna uśmiechnęła się znacząco.
- Naprawdę, jesteś niesamowita. Dziwię się, że jedząc używasz sztućców.
- Nie przesadzajmy. Wiesz – Hermiona dodała po chwili - jak bardzo bym nie lubiła Snape’a, to muszę przyznać, że lekcje Obrony Przed Czarną Magią z nim jako nauczycielem dużo mi dały.
Harry zwolnił swoje tempo na chwilę. Zacisnął zęby. Miał nie przejmować się takimi sprawami, ale przecież to Snape zabił Dumbledore’a... Zabił Dumbledore’a...
Argghhh.
- Masz rację – mruknął chłopak. – Snape dobry był w te klocki.
Hermiona uścisnęła dłoń Harry’ego, uśmiechając się przy tym ciepło. Była to forma gratulacji i wsparcia jednocześnie.

Po sesji chlapania w orzeźwiającej wodzie przyszła kolej na wchłonięcie odpowiednich ilości ultrafioletu. W związku z tym Harry otrzymał zadanie, które wywoływało w nim ambiwalentne uczucia.
Hermiona poprosiła go, by natarł jej nogi i plecy olejkiem do opalania. Po czym stwierdziła, że skoro ma okazję pierwszy raz od kilku lat troszkę się opalić, dobrze byłoby, gdyby opaliła się porządnie. Bez niepotrzebnych białych pasów.
Krótko mówiąc, dziewczyna rozpięła górną część swojego bikini.
Harry, patrząc na nagie plecy Hermiony, otworzył usta, by zadać pytanie, ale w ostatniej chwili powstrzymał się.
Harry, gdy tylko nachylił się nad leżącą płasko na brzuchu przyjaciółką, poczuł na sobie spojrzenia wszystkich odpoczywających. Wiedział, że to tylko głupie wrażenie, bo co niby obcych ludzi interesowały czyny Harry’ego, ale to nie przeszkodziło w powstaniu drugiego wrażenia – zimnego potu, które było dość osobliwe, jak na warunki tego dnia.
Gapienie. Się. Powinno. Być. Zabronione!
- Na co czekasz?
- Co? Przepraszam, zamyśliłem się.
Hermiona głowę miała odwróconą w jego stronę. Patrzyła na chłopaka spod półprzymkniętej powieki i kaskady swoich lśniących w słońcu włosów.
Harry’emu zrobiło się gorąco od wewnątrz.
- Ostrzegam, że nie jestem w tym ekspertem.
- Myślę, że poradzisz sobie z tym jakże trudnym zdaniem. Jesteś zdolnym chłopcem.
- No, nie wiem.
Po pewnym czasie Harry stwierdził, iż początki zawsze są niełatwe, ale w miarę dokonywania danej czynności jest już z górki. Był dobrej myśli.
Aczkolwiek trzeba pamiętać o tym, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca.
Harry, już bez większych obiekcji, wcierał olejek w obszar pomiędzy łopatkami Hermiony. Jako że punktem startu były łydki, przenosił się powoli w górę. Jego dłonie zabrały się za górną część pleców, zahaczając także o podstawy ramion.
Hermiona nagle zaczęła mruczeć.
Harry zastygł na moment. Rzucił okiem na jej twarz, z której bez problemu dało się wyczytać zadowolenie.
- Wiesz, byłbyś dobrym masażystą, Harry.
- Tak? – Głos Pottera zabrzmiał prawie normalnie.
- Tak. Twoje dłonie znają się na rzeczy – rzekła Hermiona, uśmiechając się w specyficzny sposób. Oczy miała zamknięte.
Harry drugi raz ugryzł się w język w ostatniej chwili. Sam nie wiedział, dlaczego czuje wewnętrzny opór przed zadaniem tego pytania.
- Nie przerywaj, proszę.
Harry kontynuował, jednak z mniejszym niż poprzednio tempem. Patrząc na oblicze przyjaciółki, poczuł satysfakcję. W końcu mógł jakoś się jej odwdzięczyć, sprawić jej przyjemność.
Gardłowe pomrukiwanie Hermiony nawet zaczęły mu się podobać.

Fantazje Harry’ego nie znalazły odbicia w rzeczywistości. Hermiona nie zdjęła biustonosza ani nie potrzebowała pomocy chłopaka przy wcieraniu olejku w przednią część nóg, brzuch i dekolt.
Para Gryfonów leżała koło siebie na kocu, opalając się. Hermiona, oddychając płytko, z zamkniętymi oczami. Harry z otwartymi, z głową skierowaną w kierunku dziewczyny. Potter wpatrywał się jej profil i myślał.
Nie mógł już dłużej zaprzeczać przed samym sobą, że jego najbliższa przyjaciółka, z którą łączyła go głęboka, duchowa i do tej pory platoniczna więź, zainteresowała go. Na polu cielesności i erotyki.
Nigdy wcześniej, przez bite sześć lat, nie wyobrażał sobie jej nago. Prawda, czasem miewał sny dotyczące jej osoby, w których nie miała, nazywając to oględnie, zahamowań moralnych, ale je Harry składał na karb dojrzewania płciowego i nie przywiązywał do nich żadnego znaczenia czy symboliki.
A teraz, gdy obserwował unoszącą się rytmicznie klatkę piersiową Hermiony, nie mógł pozbyć się sprzed oczu wspomnienia z ostatniej nocy.
Interesujący dla Harry’ego był także fakt, iż Hermiona całkowicie przesłoniła mu Ginny. Potwór, który kierował jego poczynaniami przez ostatnie pół roku, gdzieś zniknął. Zdaje się, że zabiło go rozstanie z rudowłosą siostrą Rona.
Dziwne. Z Hermioną było inaczej. Nawet pomimo tego, że pojawiło się między nimi napięcie seksualne, o ile tak było w przypadku Hermiony, potwór nie reaktywował się. Intymne chwile spędzone z najbliższą przyjaciółką miały zupełnie inny posmak, należały do innego rodzaju. Cieplejszego.
Harry, nie wiedząc za bardzo, co myśleć, był pewien jednego – musi poważnie rozważyć swoje uczucia, swoje relacje z Hermioną i Ginny, a także potencjalną przyszłość.
Jak do tego doszło? Zabawne. Hermiona do tej pory kojarzyła mu się z jego matką, a poza tym, przez sześć lat ich znajomości nawet się nie pocałowali, ani razu. Teraz...
Z głównego toru myśli zepchnęło Harry’ego spostrzeżenie, że Hermiona przez cały czas jego rozważań nie poruszyła się, choćby odrobinę. Czyżby zasnęła?
Harry uniósł się na łokciach, by spojrzeć na jej twarz. W sumie nic nienaturalnego się nie stało – Hermiona miała prawo być zmęczoną po przejażdżce rowerowej i pływaniu, któremu z chęcią się oddała, gdy tymczasem Harry ograniczał swoje ruchy do minimum, wciąż czując zmęczenie nóg. Opalanie się na słońcu z pewnością sprowadzało na człowieka senność.
Tylko że jemu wcale się spać nie chciało. Pewnie przez widoki, które miał przed sobą i jego wyobraźnię, która ostatnio częściej pracowała, niż zazwyczaj.
Harry nachylił się powoli nad Hermioną, by nie zbudzić jej gwałtownym ruchem. Jego głowa opadała coraz bardziej, zbliżając się do twarzy śpiącej dziewczyny. Harry zauważył to dopiero po chwili, jednak nie zatrzymał się.
Wtedy jego nerwy węchowe przekazały mózgowi informacje o nowym, subtelnym zapachu.
Perfumy? Od kiedy to Hermiona używała perfum, nawet tych delikatnych?
Ciekawe. Kolejny fragment układanki, która...
- Nie śpię.
Harry drgnął tak potężnie, że najpierw o mało co nie rozpłaszczył czoła na twarzy Hermiony, a potem odchylił się w tył zdecydowanie za szybko, co poskutkowało wypadnięciem na trawę poza koc.
Brązowe oczy zobaczyły to. Czerwone usta zaśmiały się.
- Oszukujesz!
- Wcale nie – odparła Hermiona niby urażonym tonem. – Faktycznie zasnęłam. Wiedz jednak, że łatwo jest się obudzić, gdy ktoś wisi nad tobą dobrych kilka minut.
- E, ja tylko chciałem... – Harry miał nadzieję, że się nie czerwieni. Oczywiście, czerwienił się.
- Przecież nic się nie stało. – Sądząc po mimice dziewczyny, ta dobrze się bawiła. – Wręcz przeciwnie, dobrze, że mnie obudziłeś, jeszcze spiekłabym się na słońcu. Za ostre jest dzisiaj na długie opalanie się.
Harry nic nie odpowiedział. Starał się zachować resztki godności, wracając na posłanie.
- Cóż, skoro obydwoje już nie śpimy, proponuję coś przekąsić. Obiekcje?
- Żadnych.

Dyniowe ciasto Hermiony byłoby majstersztykiem sztuki kulinarnej, gdyby nie fakt jego magicznej natury. Harry bał się, że zje je całe w ciągu kilku minut.
- Niebo w gębie.
- Mówisz to już trzeci raz.
- Nie szkodzi – mruknął Harry, biorąc do ręki kolejny kawałek ciasta. – Dziwię się, że elfy w Hogwarcie nie znają takich zaklęć.
- Wiesz, to faktycznie dziwne. Mogłabym spróbować nauczyć ich kilku czarów, gdyby nie... nasza wyprawa.
- Zawsze możesz wrócić – powiedział Potter łagodnie. – Nie musisz ze mną iść.
- Nie ma mowy, Harry.
- Przemyśl to, Hermiono. W końcu czeka na ciebie ostatnia klasa, egzaminy końcowe, no i...
- Nie ma mowy, Harry.
Coś w głosie dziewczyny wyraźnie wskazywało, że wszelkie dyskusje na ten temat są bezcelowe.
- Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? Naprawdę wolałbyś, bym ci nie towarzyszyła?
Harry nie potrzebował dokonywać żadnych introspekcji, by zgodnie z prawdą odpowiedzieć na te pytania.
- Oczywiście, że nie. – Jego głos przypominał szept. – Zastanawiałem się tylko, co jest dla ciebie najlepsze.
- Nie wiem, co jest dla mnie najlepsze – rzekła równie cicho Hermiona, splatając dłonie z Harrym, co ostatnio wchodziło jej w zwyczaj. – Wiem za to, że chcę ci pomóc. Zdjąć choć trochę brzemienia z twoich ramion. To jest dla mnie priorytet, Harry. Nawet jeśli mi zabronisz, pójdę za tobą.
Harry wiedział, że istotnie tak sprawy by się potoczyły. Hermiona zawsze robiła to, co uważała za słuszne. Potrafiła w związku z tym poświęcić swoje szczęście, nawet zaryzykować przyjaźń z nim i Ronem, jak to było w przypadku ich sporu o Błyskawicę na trzecim roku. Była przy tym uparta i konsekwentna.
- Nie zabronię ci. Będę szczęśliwy, jeśli będę miał cię u swojego boku w trakcie walki z Voldemortem.
Harry uśmiechnął się i uścisnął dłonie swojej najlepszej przyjaciółki. Tak naprawdę to nie potrafiłby nawet wyobrazić sobie przygód, jeśli tak można było nazwać wyzwania przed nim stojące, bez udziału bliskiej jego sercu dziewczyny o kasztanowych włosach. I to nie tylko dlatego, iż udział Hermiony w wyprawie przeciwko Voldemortowi zwiększała jego i Rona szanse przeżycia o jakieś trzysta procent.
- Tylko pamiętaj, co mi przyrzekłaś.
- Pamiętam – powiedziała poważnie Hermiona. – Nie martw się, nie złamię obietnicy.

Panna Granger posiadała niezwykły talent organizatorski oraz całkiem dobrą intuicję. Potrafiła podejść do problemu od każdej strony, przewidzieć wiele różnych scenariuszy teraźniejszości i przyszłości.
Czwartego sierpnia zapomniała o czymś.
O prognozie pogody.
Harry pierwszy zauważył zbierające się na horyzoncie chmury. Razem z Hermioną uznali jednak, że póki co, nie są one ich zmartwieniem. I tak zamierzali wkrótce zakończyć piknik.
Swoją pomyłkę uzmysłowili sobie dopiero, gdy nagle zerwał się silny wiatr, który popchnął brunatne obłoki w ich kierunku. Burzowe chmury zbliżały się z tempem wręcz zadziwiającym.
Hermiona, widząc nagły zwrot sytuacji, zarządziła natychmiastowy odjazd, bez przebierania się, pakowanie ograniczając do minimum efektywności.
Deszcze złapał ich zaledwie milę od jeziora. Huki gromów dudniły wśród traw. Światło zachodzącego już powoli słońca prawie kompletnie zniknęło, zastąpione ponurym półmrokiem.
Po kilkunastu minutach Harry był zmuszony uznać, że uznanie drogi z domu na jezioro za koszmarną było śmieszne. Teraz dopiero poznawał, co to koszmar.
Nogi paliły go przez wściekłe pedałowanie. Gdyby nie Hermiona, jadąca przed nim i oświetlająca drogę przytroczoną do kierownicy roweru różdżką, pewnie zabiłby się gdzieś po drodze. Harry miał gdzieś, że ktoś, jeśli w tej nawałnicy jakakolwiek osoba pozostała na zewnątrz, może zobaczyć ich różdżki. Ważniejsze było przeżycie. On nie znał drogi, w przeciwieństwie do Hermiony.
Kilka mil przebytych wśród koszącego deszczu i nieba przeszywanego raz po raz nitkami błyskawic, z ciężkim plecakiem na ramionach, wydawało się Harry’emu wiecznością. Bardzo nieprzyjemną wiecznością.
W tych okolicznościach dom państwa Granger mienił się niczym niebiańska przystań.

Harry, stojąc pod prysznicem, wciąż nie mógł wyjść z podziwu, że udało im się dotrzeć do celu. I że starczyło im chęci, by rowerami podjechać do garażu, zostawić je tam, a do domu wrócić biegiem.
Chłopak z ulga powitał ciepłą wodę. Gdy tylko zamknął drzwi wejściowe, tłumiąc odgłosy burzy, poczuł, jak zziębnięty i zmęczony jest. Gorący prysznic był dobrym lekarstwem, aczkolwiek Harry nalegał mężnie, by Hermiona wzięła go pierwsza – on poczeka.
Teraz, mimo iż jego część chciałaby zostać dłużej pod strumieniem oczyszczającej wody, wycierał się ręcznikiem, gdyż ta większa część chciała usiąść koło Hermiony, która powinna wycierać swoje włosy we własnej sypialni.
Ręcznik zostawił na półce. Z łazienki wyszedł w kąpielówkach, tych samych, które miał na sobie podczas pikniku. Będąc już na korytarzu, zawahał się. Planował najpierw się ubrać, ale, tak właściwie, w czym problem? Przecież nie było się czego wstydzić. Harry wzruszył ramionami, po czym bez wahania wkroczył do pokoju Hermiony.
Jego przyjaciółka siedziała na łóżku, jednak nie wycierała już swoich bujnych włosów. Opatulona niezwiązanym szlafrokiem, patrzyła w okno. Gdy usłyszała wchodzącego Harry’ego, odwróciła głowę i uśmiechnęła się do niego.
- Nieźle dało nam popalić, prawda?
- Oj tak, nieźle – odparł Harry, dyskretnie rozglądając się po pokoju. Zabawne, nigdzie nie mógł dostrzec Krzywołapa, zazwyczaj zajmującego miejsce na łóżku koło swej pani. – Mogliśmy od razu uciekać, kiedy tylko te chmury się pojawiły.
Błysk rozświetlił pokój, a towarzyszący mu grzmot był słyszalny pomimo zamkniętego okna. Harry zauważył, że na policzkach Hermiony widnieje rumieniec, zapewne jeszcze po prysznicu.
- Mogliśmy – zgodziła się dziewczyna, nie spuszczając oczu z Harry’ego. – Ale właściwie, to nic się nie stało, prawda? Żyjemy, żadnej szkody w naszym ekwipunku nie zanotowałam.
- Słusznie. – Chłopak usiadł blisko Hermiony, wyczuwając od razu miłą dla nosa woń. Nie były to perfumy, które wywąchał wcześniej. Pewnie szampon. – Zresztą, i tak mieliśmy wracać.
W pokoju zapadła cisza, która z niewiadomych przyczyn wydała się Harry’emu niezręczna. Może z powodu iskierek w oczach Hermiony, które na sekundę skupiły się na jego nagim torsie?
- Tak, dobrze zrobiliśmy.
Atmosfera, która panowała w pokoju, zmusiła Harry’ego do szukania drugiego dna tych słów. Szczególnie, że nie mógł nie zauważyć, iż Hermiona centymetr po centymetrze zbliża się do niego, w sposób sugerujący nieświadome działanie.
- Harry... – zaczęła dziewczyna, urwała jednak, jakby nie mogąc znaleźć słów.
Potter wstrzymał oddech. Był pewien, że Hermiona za chwilę powie coś, co na zawsze zmieni stosunki między nimi.
Nic takiego się nie stało.
Panna Granger najwidoczniej uznała, że czyny mają większą siłę wymowy, niż słowa.
Hej...
Harry obserwował zbliżającą się twarz Hermiony, jej błyszczące oczy i lekko rozchylone wargi. Uzmysłowił sobie, że jeśli się nie poruszy, dziewczyna pocałuje go – ale nie w policzek czy czoło.
Nie poruszył się. Nie potrafił.
I nie chciał.
Harry poczuł, że ich usta złączyły się w subtelnym pocałunku.
Poczuł łagodnie obejmujące go ręce, a także ciężar ciała Hermiony, który sprowadził go do pozycji poziomej.
Poczuł ciepło jej ciała przenikające go na wskroś, gdy poły szlafroka rozsunęły się.
Poczuł jej dłonie, delikatnie muskające jego włosy i policzki.
Poczuł jej dłonie, wspierające się na jego klatce piersiowej, gdy Hermiona uniosła się, by zrzucić z siebie okrycie.
Zobaczył jej pociągające ciało oraz wyraz twarzy, który mówił wszystko.
A potem...

Ten post był edytowany przez Hito: 15.04.2006 15:52


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Hito   Dwie Noce   18.02.2006 12:55
Ajihad   No no, całkiem dobrze się zapowiada. Nie zanotowa...   18.02.2006 13:43
EnIgMa   Muszę przyznać, że rzeczywiście zapowiada się dość...   18.02.2006 14:43
Joanne Riddle   hmmm.... nie wciągnęło mnie to wcale a wcale ...   18.02.2006 15:52
Hito   Sam się dziwię, że byłem w stanie napisać fica ści...   18.02.2006 16:11
EnIgMa   No więc właśnie o to mi chodziło... wreszcie ktoś...   18.02.2006 17:57
Dorcas Ann Potter   Kolego, zanim Cię tu zjadą fani paringu Draco/Herm...   18.02.2006 18:11
Hito   Myślę, że z docinkami ze strony fanów (fanek?) D/H...   18.02.2006 18:15
Dorcas Ann Potter   Wiem, że jestem czepialska, Hito. Ja wiem! ...   18.02.2006 18:27
em   Czyli prawo do krytyki ma się tylko wtedy, jeśli s...   18.02.2006 19:18
Dorcas Ann Potter   Nie, nie, em źle mnie zrozumiałaś. Każdy ma prawo...   18.02.2006 19:23
em   Hm. Napisała, co jej się nie podobało i tyle. Cięż...   18.02.2006 19:30
Dorcas Ann Potter   Em, ja wcale nie odwracam kota ogonem. Mogła uz...   18.02.2006 19:33
Hito   Em>>wybaczam. Podajcie sobie łapki z Dorc i ...   18.02.2006 21:01
Kiniulka   Mi się ten fick bardzo podoba... :) I mam cichutką...   18.02.2006 21:08
Dorcas Ann Potter   Dzięki za wybaczenie ;D. To trudne pytanie, jednak...   18.02.2006 21:09
Magya   Hito: tak co trzy, cztery dni ;p żeby się nie znud...   18.02.2006 21:10
Hito   Magya>>oklepany pairing? :huh: Wskaż mi, je...   18.02.2006 21:32
Magya   Hito: nie chodzi mi tu o to forum, lecz o wszystko...   18.02.2006 21:44
Dorcas Ann Potter   Paring H/Hr nie jest oklepany. Oklepany to jest H...   18.02.2006 22:42
Victoria Vouivre   Gratuluję świetnie zapowiadającego się opowiadania...   18.02.2006 23:03
Hermionciaa   Oj, zapowiada się fajnie, fajnie... Zauroczył mnie...   18.02.2006 23:15
Joanne Riddle   1. Nigdy nie twierdziłam że umiem pisać. 2. Wyrazi...   19.02.2006 01:29
Hito   Oto drugi part. Nie jestem z niego do końca zadowo...   19.02.2006 13:24
em   Dlaczego, dlaczego, dlaczego... Dlaczego to nie je...   19.02.2006 14:20
Hito   Biorę to za komplement wysokiej próby :) Nic...   19.02.2006 18:03
Lupek   Ja myśle, że oceniając ficka nie można brać pod uw...   19.02.2006 23:03
Kiniulka   Mi się badzo podoba ten fick. Piszesz bardzo fajni...   20.02.2006 15:21
Wilczyca   Zgrabnie, lekko, bardzo wciągająco. Z niecierpliow...   20.02.2006 17:24
Hito   Och... Skoro tam mnie wszyscy chwalą, to wrzucę wc...   20.02.2006 19:48
December   Przeczytałam te opowiadanie z dużą przyjemnością. ...   20.02.2006 20:22
em   Tym razem przyjrzałam się trochę bliżej i wyłapała...   20.02.2006 21:19
Hito   Czy moja konstrukcja jest niepoprawna gramatyczn...   20.02.2006 22:25
hermionka_7   używał, mówił "wuju" i "ciociu...   20.02.2006 22:43
Magya   No Hito, rozkręcasz się z odcinka na odcinek. Tylk...   21.02.2006 20:19
Hito   No, chodziło mi o taki letni błękit, gdy niebo jes...   21.02.2006 20:46
Coyote   A tutaj się roześmiałam :lol: Opowiadanko lekk...   21.02.2006 21:24
em   Jeżeli chodzi o "koła" - moim zdaniem je...   21.02.2006 21:34
Hito   Z pewnością :] Broń Boże, nie uraziłaś mnie, jak m...   23.02.2006 12:57
Katon   Cóż... Trudno mi komentować treść. Ogólnie wydaje ...   23.02.2006 13:30
Hermionciaa   Hito, my te cztery dni daliśmy dla twojej wygody...   23.02.2006 13:45
Hito   Katon>>hehe, wiedziałem, że kto jak kto, ale...   23.02.2006 13:54
em   Tak, a zatem pora teraz na mnie :] I tym razem nie...   23.02.2006 14:38
Hito   ... Mój pokój jest dla mnie mniejscem pewnego od...   23.02.2006 14:52
Katon   Apropos opisów. Literatura to nie film rozpisany n...   23.02.2006 16:21
em   Co do deklinacji: nie, konstrukcja z przecinkiem i...   23.02.2006 16:43
Hito   W takim razie zmiana jest uzasadniona. W porządku....   23.02.2006 17:19
EnIgMa   Nie, Hito, nie pogrążasz się :P Rzeczywiście ost...   23.02.2006 18:36
Wilczyca   Jak zawsze podziwiam...Żadnych zatrzeżeń, literówe...   24.02.2006 14:35
Hito   Jedziemy dalej. Aczkolwiek, naprawdę, jakieś komen...   25.02.2006 12:33
ronefu   Bardzo mi się podoba treść ficka,a na błedy nie zw...   25.02.2006 14:40
soraja   „Co to jest miłość? To spacer podczas bardzo...   25.02.2006 21:57
Hito   O, a ja już zacząłem uważać, że tylko kłopotów m...   25.02.2006 23:12
Cesair   Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, co prawda ...   25.02.2006 23:35
Hito   :) Będziesz miała trochę czasu na rozmyślania, gd...   27.02.2006 20:02
Tomak   Twoje opowiadanie bardzo mi sie podoba. Jest super...   28.02.2006 09:16
December   Po kolejnych dwóch częściach mogę powiedzieć, że n...   28.02.2006 17:35
Hito   Oj, czyżbym faktycznie nie pozwolił się tego dom...   28.02.2006 18:05
hermionka_7   No, doczekałam się :) Jak dla mnie, ciekawa i wcią...   28.02.2006 19:02
em   Dziś nie mam nastroju, więc wyliczanki usterek nie...   28.02.2006 21:06
Hito   Hermionka>>patrz post Emotki. Mój fic do koń...   28.02.2006 21:36
psawko21   Opowiadanie jest świetne. Baaardzo mi się podoba. ...   28.02.2006 23:12
hermionka_7   Nie zrozum mnie źle, ja nie krytykuję... Akurat ni...   01.03.2006 09:56
Hito   Psawko>>dzisiaj mogę się już nie wyrobić, za...   01.03.2006 10:42
Coyote   Czy mi się wydaje, czy tylko ja wiem, że Herm łask...   01.03.2006 18:28
Hito   Hermiona była zmuszona stwierdzić, że Harry...   02.03.2006 13:10
Kiniulka   Bardzo, bardzo, bardzo fajny fanfick :D Bardzo wci...   02.03.2006 14:04
psawko21   Dziękuje za tak szybkie umieszczenie nowej części....   02.03.2006 22:04
Kiniulka   Hito daje kolejne części bardzo regularnie więc ne...   03.03.2006 22:59
Mike   W sumie podoba mi sie, mimo iz fanem takiego parin...   03.03.2006 23:38
nosferatu   Ekhem Ekhem... Mówi fan praingu Hp/Hr... Jak dla m...   04.03.2006 15:20
psawko21   Kiedy nowy part? Bo już nie mogę się doczekać. Cie...   05.03.2006 00:59
Hito   Nosferatu>>hej, w końcu ktoś, kto wyznaje Je...   05.03.2006 14:10
Kiniulka   Jakoś taki krótki ten part jest :( Ale mimo wszyst...   05.03.2006 16:58
nosferatu   jak już mówiłam wszystko jest świetne...   05.03.2006 19:38
psawko21   Kiniulka, ten part jest krótki? Erm, poprzedni był...   05.03.2006 21:13
em   psawko, to miłe, że to opowiadanie Ci się podoba, ...   05.03.2006 21:31
psawko21   Dobra już nie będę nudził. Obiecuję. Naprawdę. I n...   05.03.2006 23:43
Hito   Zostanie ukończone, nie martw się. Nie ,,prawdopod...   05.03.2006 23:43
nosferatu   Hito... treść no.. brak mi słów,żeby to opisać... ...   06.03.2006 15:52
Kiniulka   Jestem super fanem tego fick ( :P :blush: ) i ...   06.03.2006 17:18
Katon   Tak na marginesie, pytanie do użytkowniczki powyże...   06.03.2006 17:21
Kiniulka   Tak jest :) Coś nie tak?   06.03.2006 17:23
Katon   Nie, wręcz przeciwnie.   06.03.2006 17:25
Kiniulka   :blush: Dzięki :blush:   06.03.2006 17:29
Katon   Cała przyjemność po mojej stronie.   06.03.2006 17:30
Hito   Te, te, Katon, zamiast podrywać użytkowniczki w mo...   06.03.2006 17:37
Kiniulka   Ale by było fajnie :)   06.03.2006 17:40
Katon   Zawsze jest miejsce i czas na zasłużony komplement...   06.03.2006 17:41
Kiniulka   Jeszcze raz dzięki Katon :blush: Żeby nie było, ...   06.03.2006 17:46
psawko21   Ale się zrobił fajny offtopic. A tak swoją drągą K...   07.03.2006 11:44
Hito   Zamieszczam kolejną część fica, by tym samym uciąć...   07.03.2006 19:38
em   Aaaach, Hermiona czyta siostry Bronte i Jane Auste...   07.03.2006 20:14
Hito   Fakt, że Hermiona tak lubi ,,Emmę'', to na...   07.03.2006 21:14
em   Oj, wiesz. Może pod względem logicznym nie brzmi t...   07.03.2006 21:19
psawko21   Część wcale nie jest taka krótka, jednak to długic...   07.03.2006 21:30
Hito   Bez będnych komentarzy wstępnych... Przejażdżk...   09.03.2006 11:29
psawko21   Na przebiegłego Salazara Slytherina! Przerywać...   09.03.2006 14:39
Hito   Słusznie. Mój błąd. Zaraz go naprawię. Emotka...   09.03.2006 15:21
EnIgMa   No i kolejny świetny part :) a już się zaczynałam...   09.03.2006 17:54
2 Strony  1 2 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.08.2025 12:11