Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]

Carmen Black
post 16.04.2005 22:45
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




Pierwszy raz publikuję coś własnego na tym forum. Mam nadzieję, że będziecie dla mnie wyrozumiałi. Na razie tylko jeden rozdział. Jeśli będzie się podobać to będą kolejne.

ROZDZIAŁ 1

NIESPODZIEWANY WYJAZD


Wszyscy mieszkańcy domu przy Privet Drive numer 4 spali kamiennym snem. Wszyscy, poza jednym chłopcem. Harry Potter bał się zasnąć, bo noc w noc dręczyły go koszmary. Tego lata, zaledwie kilka tygodni temu zmarł jego ojciec chrzestny- Syriusz Black. Dla Chłopca, Który Przeżył była to prawdziwa tragedia. Harry przewracał się z boku na bok. Ilekroć zapadł w lekką drzemkę przed oczami widział tę samą scenę, Syriusza wpadającego za zasłonę.



W kwaterze głównej Zakonu Feniksa przy Grimmuald Place 12 trwała zażarta kłótnia pomiędzy Albusem Dumbledore’ m a Severusem Snape’ m .
-Nie, Albusie. Nie zgadzam się! Zresztą jak ty to sobie wyobrażasz?!
-Ależ drogi kolego to tylko nie całe dwa miesiące.
-To aż dwa miesiące.
-Severusie przykro mi, ale nie masz wyjścia. Harry’ emu podasz eliksir wieloosobowy, więc nawet jeśli ktoś by do ciebie przyszedł w odwiedziny to nikt go nie pozna.
-Dyrektorze- widać było, że czarnowłosy mężczyzna jest na straconej pozycji, jednak chwytał się każdej możliwości obrony- nie sądzę, żeby Potter był zadowolony możliwością spędzenia ze mną ponad sześciu tygodni. Poza tym ta dziewczyna… nawet jej nie znamy!
-Chciałeś powiedzieć, że to ty jej nie znasz.
-Ale…
-Żadnego „ale”- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.- Alastorze, jutro z samego rana pójdziesz po Harry’ ego i odprowadzisz go do Snape Manor.
-Dobrze. A co mam mu powiedzieć kiedy już tam będziemy?
-Severus wytłumaczy chłopakowi co trzeba.
Harry leżał na łóżku i tępo patrzył w sufit. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Były puste, a twarz przybrała wyraz kamiennej maski, której nic nie obchodzi. Już od godziny był w takim stanie. Ciągle myślał o tym dziwnym śnie. Nie był on związany bynajmniej z Voldemortem czy Syriuszem, tylko z jakąś dziewczyną. Nie pamiętał jak wyglądała, ale wiedział, że mówiła do niego. Miała obcy akcent, a jej słowa miały jakieś takie melodyjne brzmienie i układały się w zdanie: „Nim rok minie, poznasz swoje przeznaczenie”. Nie dawało to chłopakowi
spokoju i zaprzątało jego myśli. Co to miało znaczyć? Jakie przeznaczenie? O ile dobrze pamiętam to moim przeznaczeniem jest walka z Czarnym Panem- pomyślał.- No tak później będę ofiarą albo mordercą. Ciekawa perspektywa.
Z ponurych rozmyślań dotyczących jego przyszłości wyrwał go trzask towarzyszący aportacji. Młody Potter chwycił różdżkę i z bijącym sercem zbiegł na dół do kuchni. Zobaczył tam Szalonookiego, który zawzięcie tłumaczył coś wujowi Vernonowi i ciotce Petuni. Gdy tylko zauważył Harry’ ego zwrócił się do niego:
-Witaj chłopcze. Pakuj się zaraz musimy się stąd zbierać.
-Dzień dobry. Skąd mam mieć pewność, że jest pan prawdziwym Moody’ m?- zapytał podejrzliwie chłopak.- Nikt mi nie napisał, że dziś mam stąd wyjechać.
-Decyzja została podjęta dziś w nocy. Nie chcieliśmy wysyłać sowy w obawie,
że mogłaby zostać przechwycona. Dumbledore spodziewał się twojej reakcji,
dlatego kazał ci przekazać ten list.Harry niepewnie wziął list do ręki. Spodziewał się, że może to być świstoklik, który zabierze go prosto do Sami- Wiecie- Kogo. Nic takiego jednak się nie stało. Potter rozwinął pergamin i zaczął czytać:

Drogi Harry!
Zapewne zastanawiasz się dlaczego nikt nie napisał do Ciebie w sprawie twojego wyjazdu. Otóż nie chcemy, aby sowa wpadła w niepowołane ręce. Alastor zabierze Cię w bezpieczne miejsce. Niestety nie będzie to Kwatera Główna, gdyż jak mniemam z tym miejscem wiążą się zbyt bolesne wspomnienia. Wszystkiego dowiesz się po dotarciu do celu. Chcę też powiedzieć, że nie możesz wysyłać listów do swoich przyjaciół, gdyż wiąże się to z wielkim ryzykiem. Oczywiście będziesz mógł się z nimi kontaktować, ale nie zdradzaj im swojego miejsca pobytu. Listy przekazywał będziesz członkowi Zakonu, a on dostarczy je do adresatów.
Z poważaniem

Albus Dumbledore

PS.
Słuchaj osoby, u której przez najbliższe kilka tygodni będziesz mieszkać.

Harry jak zahipnotyzowany wpatrywał się w list. Wydawał się być autentyczny, ale… No tak, zawsze jest jakieś „ale”. Zgadzał się w stu procentach, że z domem przy Grimmuald Place 12 wiąże się dużo wspomnień, ale miał też nadzieję, że
spotka się z Ronem i Hermioną, a z tego co przeczytał jasno wynikało, że nie. Poza tym gdzie chcą go umieścić?
-Chłopcze, dobrze się czujesz?- zapytał Moody, bacznie przyglądając się chłopakowi.
-Tak…- odparł niezbyt przytomnie Harry.- To gdzie mnie pan zabierze?
-Nie mogę ci powiedzieć. Idź się spakować. Nie mamy za dużo czasu. Harry poszedł do swojego pokoju i zaczął wrzucać do kufra wszystko co miał pod ręką. Na dnie wylądowały jakieś ubrania, na nich książki, pergaminy i pióra. Najwięcej namęczył się przy wkładaniu Błyskawicy, ale i z tym szybko się uporał. Rozejrzał się po pokoju sprawdzając czy wszystko zapakował. Wziął kufer i klatkę z Hedwigą, po czym wszystko zniósł do kuchni.
Szalonooki wyciągnął z kieszeni swojej szaty coś co wyglądało jak gwizdek. Swistoklik- pomyślał Harry.
-Daj kufer. Wiesz jak z tego korzystać?- zapytał były auror.
-Tak. To do zobaczenia w następne wakacje- rzucił w
stronę wciąż oniemiałej rodziny.
-To na trzy.
1…2…2!
Złapali gwizdek. Harry poczuł szarpnięcie w okolicach pępka. Oderwali się od ziemi i znikli.

Ten post był edytowany przez estiej: 06.07.2006 14:19


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Carmen Black
post 24.03.2006 18:08
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




ROZDZIAŁ 27
Powtórka z rozrywki


Dudley siedział związany na podłodze. Jego ręce były wykręcone tak, że nie mógł poruszyć nawet małym palcem, bez sprawiania sobie dodatkowego bólu. On już swoją porcję tortur przeszedł, podobnie jak jego ojciec i matka. Teraz ci dziwni ludzie ubrani na czarno i z białymi maskami na twarzach na warsztat wzięli sobie Jessicę, dziewczynę, którą za kilka lat być może pojąłby za żonę.
Nie rozumiał, dlaczego znaleźli się w tym strasznym miejscu. Nie był czarodziejem i nie należał do zbyt rozgarniętych mugoli, ale nawet on doskonale wyczuwał ponurą atmosferę tego miejsca. Miał wrażenie, że mury krzyczą, próbują uwolnić swoich mieszkańców spod okrutnych kajdan zła.
Wydawało mu się, że już kiedyś widział to miejsce, tylko wtedy nie było z nim Jessici. Spróbował rozejrzeć się dookoła. W końcu udało mu się lekko odwrócić głowę. Teraz przeraził się nie na żarty. Zobaczył „coś”, co człowiekiem nie było z pewnością. O ile efekt czerwonych tęczówek i pionowych źrenic można było osiągnąć za pomocą zwykłych soczewek, o tyle dwie szparki zamiast nosa były prawdziwym wyczynem.
Szybko odwrócił wzrok. Ten… to „coś” napawało go lękiem, jakiego jeszcze nigdy nie czuł. Bał się, bardzo się bał, ale nie o siebie. Jemu było już wszystko jedno. Bał się o Jessicę. Domyślał się, co ci ludzie mogą zrobić z młodą i ładną dziewczyną.
Musiał przerwać swoje rozmyślania, kiedy z nikąd na środku pokoju pojawił się osobnik najmniej przez niego spodziewany. Przybysz rozejrzał się wokół, po czym skupił wzrok na czerwonych ślepiach Lorda.
- Czyżbyś się nudził, Tom? – Wymownym ruchem ręki wskazał związanych Dursleyów i Jessicę, trzymaną w żelaznym uścisku przez jednego z kandydatów na śmierciożercę. – Nie wiedziałem, że upadłeś, aż tak nisko, Tom. Przecież oni nie mają żadnej szansy na obronę. Czemu twoje pieski nie spróbują z kimś równym sobie?
Chłopak zmrużył oczy i jeszcze intensywniej wpatrywał się w potwora. Przechylił głowę i uśmiechnął się kpiąco.
- A może boisz się, że jakiś dzieciak pokona twój oddział doborowy, składający się z samych idiotów i półgłówków?
Pytanie zawisło w powietrzu, powodując grymasy wściekłości i zdziwienia u Śmierciożerców, oraz uprzejme zainteresowanie na twarzy Lorda. Dudley z zaciekawieniem wpatrywał się w swojego kuzyna. Nie spodziewał się, że Potter jest aż takim idiotą. Nawet młody Dursley instynkt samozachowawczy miał wykształcony w stopniu wystarczającym, by wiedzieć, że nie należy denerwować przeciwnika, który ma przewagę.
Bellatrix była wściekła choć to mało powiedziane. Nie rozumiała, jak ten bachor mógł tak bardzo obrażać jej Pana. Spojrzała na czerwonookiego mężczyznę, ale ten nie kwapił się z ukaraniem Pottera. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Wyciągnęła różdżkę i skierowała ją na chłopaka.
- Crucio!
Chłopak szybko odskoczył. Różdżkę ściskał w prawej ręce. Spojrzał na kobietę. W tym momencie w jego oczach zalśniła czysta nienawiść. Już nie był tym pewnym siebie chłopakiem sprzed pięciu minut. Teraz był wcieleniem furii.
Czuł, że mógłby przenosić góry. Przez całe jego ciało przepływała olbrzymia ilość energii magicznej. Miał wrażenie, że jeśli czegoś z nią nie zrobi to pęknie. Nie chciał dopuścić do kolejnego wybuchu mocy. Uśmiechnął się paskudnie kierując różdżkę w stronę zdziwionej Lestrange.
- No to się zabawimy Bella. – Jego głos mógłby ciąć metal. – Tormento! Noirwinker! Crisper! Schneide Mort! Culter!*
Kobieta nie spodziewała się takiego gradobicia złowrogich zaklęć. Przed pierwszymi dwoma zdążyła się uchylić. Trzecie odbiła za pomocą tarczy. Czwarte i piąte uderzyło w nią z całą siłą. Zwinęła się na podłodze w pozycji embrionalnej. Załzawionymi oczami spojrzała na Pottera. Musiała przyznać, że bachor nie dał sobie w kaszę dmuchać.
Riddle nie zamierzał przerywać darmowego przedstawienia. Był zły na Bellę. Przecież wczoraj wyraźnie dał wszystkim do zrozumienia, że kiedy przybędzie „gość honorowy” mają go nie atakować, bez względu na to, co ten by robił czy mówił. Bellatrix i tak zostałaby ukarana, więc chłopak tylko go wyręczył.
Czarny Pan był pod wrażeniem pomysłowości Pottera. Nikt nie był w stanie obronić się przed wszystkimi zaklęciami użytymi przez Gryfona. Nie istniała żadna tarcza, która mogłaby pochłonąć moc wszystkich tych zaklęć, lub chociażby je odbić. O ile połączenie Tormenty, Czarnej Strzałki i Crispera powodowało jedynie silny ból, o tyle Ostrze Śmierci i Zaklęcie Noży mogło doprowadzić do zgonu, a on nie mógł pozwolić sobie na stratę najwierniejszej śmierciożerczyni. Może i fanatyczki, ale bardzo potężnej fanatyczki.
Skinął głową w stronę kilku mężczyzn. Ci natychmiast wyszli z kręgu i chwyciwszy Pottera za ręce zaciągnęli go w stronę Czarnego Pana. Mężczyzna wstał i podszedł do chłopaka. W ręce ściskał wąski skórzany pasek. Podniósł go na wysokość oczu chłopaka.
- Wiesz, co to jest Potter? – Nie czekając na odpowiedź chłopaka kontynuował. – To magiczna obroża. Zazwyczaj zakłada się ją psom, psidwakom, czasami jakimś rumakom bojowym. Po co się tak robi, Macnair? – Spojrzał na jednego z mężczyzn trzymających Harry’ ego.
- Żeby zniewolić zwierzę, lub raczej nie pozwolić mu odejść na odległość większą niż kilkadziesiąt metrów.
- Dokładnie. Ta obroża jest jednak inna – kontynuował wpatrując się w oczy Harry’ ego. – Została zrobiona specjalnie dla ciebie.
Jednym szybkim ruchem wyrwał różdżkę z dłoni chłopaka. Drugim – nałożył mu na szyję obrożę.
Harry poczuł śliski materiał zaciskający się na jego przełyku. Czuł, jakby z każdą kolejną sekundą jego ciało opuszczała energia. Próbował wykrzesać z siebie choć odrobinę magii, ale nic z tego nie wyszło.
Lord wykrzywił twarz w grymasie, który zapewne miał być uśmiechem.
- Pomysłowe, prawda? Teraz nie możesz używać żadnej magii, Harry. Żadnej. Ten kawałek skóry blokuje twoją esencję magiczną, tak więc nikt cię nie namierzy.
Harry skrzywił się, kiedy poczuł palec Voldemorta na policzku. Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco. Machnął rękę w stronę środka kręgu. Śmierciożercy wcale nie siląc się na delikatność popchnęli chłopaka w stronę jego rodziny. Potter dopiero teraz zauważył, że nie tylko Dursleyowie zostali porwani. Była z nimi Jessica albo Alexandra. Nie rozróżniał ich, chociaż nie były bliźniaczkami.

***

W Hogwarcie trwało właśnie śniadanie. Dumbledore niespokojnie rozglądał się po twarzach uczniów. Nigdzie nie widział Harry’ ego. Coś mówiło mu, że chłopak wpadł w kłopoty, ale w takim razie Ron i Hermiona nie powinni siedzieć w Wielkiej Sali i najspokojniej w świecie jeść śniadania.
Pochylił się w stronę Severusa z zapytaniem, czy mężczyzna dowiedział się czegoś na temat miejsca pobytu Dursleyów. Snape pokręcił przecząco głową. Nie został jeszcze wezwany przed oblicze Czarnego Pana.
W pomieszczeniu panowała wesoła wrzawa i nikt nie podejrzewał, że mogło stać się coś złego. Pablo siedział jak na szpilkach. Miał przeczucie, że Harry jest w niebezpieczeństwie. Spojrzał na Angelicę. Dziewczyna również była niespokojna, chociaż starała się to maskować. Wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia, co mogło się stać. Musieli czekać, aż Carmen wróci z Wieży.
Minuty wlokły się, jak koń pod górę. Sangre stwierdził, że jeśli Black nie przyjdzie w ciągu pięciu minut, to gotów jest urządzić jej awanturę chociażby na środku głównego holu.
W końcu na korytarzu dało się słyszeć rumor przewracanej zbroi, ciche przekleństwa Filcha i zirytowane jakiejś dziewczyny. Po chwili drzwi otworzyły się z rozmachem i wbiegła przez nie postać o tyle intrygująca, co znienawidzona.
Carmen już od samego wejścia wykrzykiwała coś o nieodpowiedzialnych idiotach, cholernych gryfonach i pieprzonych bohaterach. Nie zabrakło również epitetów w stylu oślizgłych gadów, czy podstępnych nicponi.
Nikt nie wiedział, o co też może chodzić rozhisteryzowanej Ślizgonce, która zazwyczaj uchodziła za uosobienie spokoju i powagi. Pablo spojrzał na Angelicę. Dziewczyna niemal niedostrzegalnie skinęła głową.
Musieli uspokoić Carmen zanim ta zacznie przywoływać demony i poprzysięgać krwawą zemstę wszystkim, których ślina przyniesie jej na język. W ostatnich czasach dziewczyna zdradzała wręcz niezdrowe zainteresowanie nekromancją. O ile wcześniej tylko się nią interesowała, o tyle teraz dostała obsesji.
Nie zważając na zaintrygowane spojrzenia uczniów i nauczycieli podeszli do roztrzęsionej dziewczyny. Chłopak spróbował wyłowić coś z jej chaotycznej wypowiedzi, ale jego próby spełzły na niczym. Z desperacją spojrzał na blondynkę. Ta uśmiechnęła się leciutko i przez chwilę grzebała w kieszeni szaty. Wyciągnęła niewielki flakonik. Odciągnęła Pabla do tyłu i podniosła rękę w górę. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i z całą siłą, na jaką było ją stać cisnęła buteleczkę pod nogi koleżanki.
Z rozbitego naczynie zaczął wydobywać się gryzący zapach frezji. Zdziwiony Pablo spojrzał na swoją dziewczynę.
- Ona nienawidzi frezji. Uwielbia róże, ale frezji nienawidzi – wyjaśniła.
Zgodnie z przewidywaniami Angel nie minęły dwie minuty i Carmen była już na tyle sprawna umysłowo, że można było z nią spokojnie porozmawiać. Krukon odciągnął ją od epicentrum frezjowego zapachu. Posadził na najbliższej ławie, spojrzał jej w oczy. Nie spodobało mu się to, co w nich zobaczył.
- Stało się coś – bardziej stwierdził niż zapytał.
Skinęła głową.
- Coś z Harrym? – zapytała Angel.
Znowu przytaknęła.
- Na słodką Helgę, co?! – Zdenerwowała się blondynka.
- A jak myślisz? – Głos czarnowłosej był pełen ironii. – Polazł tam idiota jeden, bohater od siedmiu boleści. Gad wysłał mu liścik, w którym zawiadamiał, że Dursleyowie są u niego w gościnie i byłoby miło, gdyby rodzinka była w komplecie. List był światoklikiem.
- Co robimy?
- A co możemy?
- Black weź się w garść!- wykrzyknął nie na żarty zły chłopak. – Spróbuję go namierzyć. Ty Carmen porozmawiaj z Nauczycielem. Angelica, pogadaj z dyrektorem. Facet może i ma fioła na punkcie cytrynowych dropsów, ale zna się na swojej robocie. Pamiętajcie, że musimy utrzymać sprawy z dala od hien.
W milczeniu rozeszli się w swoje strony.
Hermiona ze zmarszczonymi brwiami patrzyła na szopkę, jaką odstawili. Pochyliła się w stronę Rona.
- Wiesz może, gdzie jest Harry?
- Nie. Kiedy wstałem, Harry’ ego nie było już w łóżku. A co?
- Nie , nic – mruknęła dziewczyna, ale złe przeczucie nie opuściło jej ani na moment.
Severus Snape musiał przyznać, że White zna się na eliksirach, ale to wiedział już od początku roku szkolnego. Dziewczyna była pilna i lubiła słuchać jego fachowych wywodów, z których większość uczniów nie zrozumiałaby zapewne nawet połowy. Teoretycznie panna Granger również znała się na rzeczy, ale jej wiedza ograniczała się do książkowych regułek. Tymczasem Puchonka nie bała się eksperymentować, co też często czyniła, ale Mistrz Eliksirów o tym nie wiedział. Zdziwił się trochę, kiedy dziewczyna użyła mieszanki z esencji o zapachu frezji, piżma i sproszkowanego rogu jednorożca (to ostatnie miało za zadanie wzmacniać zapach). Mężczyzna nie przypuszczał, że można kogoś wyrwać ze stanu histerycznego za pomocą wyjątkowo mocnych perfum.
Angel podbiegła do dyrektora. Nie zważając na karcące spojrzenia nauczycieli w kilku słowach zreferowała to, co udało im się wyciągnąć z Carmen.
- Słucham? Mogłabyś powtórzyć? – W oczach dyrektora ciągle widać było wesołe błyski.
Angel przewróciła oczami w geście irytacji.
- Harry Potter – powiedziała wolno – został uprowadzony. Porwany. Przez Gada. Jest przetrzymywany wbrew swojej woli gdzieś w kryjówce tego świra. Prawdopodobnie jest poddawany wymyślnym torturom, a całkiem możliwe, że już nie żyje. Zrozumiał pan, czy mam powtórzyć?
Zrozumiał. Dziewczyna tak jasno i obrazowo mu to przedstawiła, że nie sposób było nie zorientować się o co jej chodzi. Spojrzał jej głęboko w oczy.
- Smoki pomogą go szukać? – zapytał szeptem.
- To się dopiero okaże. Carmen poszła powiadomić kogo trzeba. Pablo spróbuje namierzyć Harry’ ego, ale ma na to raczej marne szanse. Gad prawdopodobnie postarał się o dodatkowe zabezpieczenie. A jeszcze gorzej jest jeśli ma po swojej stronie Kruka. Wtedy jesteśmy na z góry straconej pozycji.
- Mag Umysłu... – mruknął do siebie Dumbledore.
- Nie. Po prostu wyjątkowo zdolny legilimenta. Na pana miejscu porozmawiałabym z informatorami. Oni wiedzą więcej niż mówią.
Odwróciła się na pięcie i zbiegła z podestu. W drzwiach zatrzymała się i posłała wymowne spojrzenie w stronę dyrektora. Dziewczyna uważała, że należy zawiadomić uczniów o wypadku. Ukrywanie tego przed nimi nie miało najmniejszego sensu. W końcu i tak wszyscy dowiedzieliby się, że Harry’ ego porwano. Tak przynajmniej można było uniknąć rozgłosu. Powiedzieć, że Potter został ukryty w bezpiecznym miejscu i tylko jego najbliższym przyjaciołom powiedzieć, co stało się naprawdę. Ale ona niestety nie miała wpływu na decyzje podejmowane przez Albusa.
Mężczyzna skinął głową w stronę Minerwy i Severusa. Razem z dwójką nauczycieli szybko opuścili Wielką Salę, uprzednio zamykając drzwi, aby nikt nie mógł z niej wyjść. Gdy znaleźli się w dyrektorskim gabinecie najpotężniejszy czarodziej dzisiejszych czasów od razu przeszedł do sedna sprawy. W kilku zdaniach powiedział im wiadomości przekazane przez Puchonkę. Zareagowali dokładnie tak, jak się spodziewał.
Profesor transmutacji zbladła i zachwiała się niebezpiecznie. Gdyby nie silne ramię Mistrza Eliksirów upadłaby na podłogę. Załzawionymi oczami spojrzała na Dumbledore’ a.
- Czy to pewne?
- Dowiemy się tego dopiero, kiedy Severus zostanie wezwany. Jeśli jednak Angelica mówiła prawdę, to mamy nie lada problem. – Pokiwał smutno głową. – Powiedzieć uczniom prawdę o zniknięciu Harry’ ego, czy może wymyślić jakąś wiarygodną historyjkę? – Spojrzał na Mcgonagall, ale kobieta, ciągle była roztrzęsiona i raczej nie powiedziałaby nic konstruktywnego. – Severusie?
Mężczyzna milczał przez blisko pięć minut. Zastanawiał się, czy White mówiła prawdę, a jeśli tak, to skąd mogła mieć takie wiadomości? Nie wyglądała mu na śmierciożerczynię. Prędzej Black, albo Sangre, ale White? Nie, dziewczyna na pewno nie była sługą Czarnego Pana.
- Myślę dyrektorze, że na razie nie powinniśmy niczego mówić głośno. Całkiem możliwe, że to po prostu głupi żart nastolatków mający na celu zamaskowanie prawdziwego powodu nieobecności Pottera.
- Nie, Severusie. Angelica mówiła prawdę, a histeria Carmen nie była udawana. Wiesz, co to jest Czytanie w Myślach?
- Przecież to jest niemożliwe! – warknął zirytowany warzyciel magicznych substancji.
- I znowu błąd, drogi chłopcze. Czytanie jest możliwe, ale tylko nieliczni opanowali tą sztukę. To coś takiego jak legilimencja, ale zamiast wspomnień odczytujesz czyjeś myśli. Czasami czyjś strumień myślowy jest tak ostry i przejrzysty, że nawet ja potrafię go odczytać.
- Co przez to rozumiesz, Dumbledore?
- Silne emocje powodują, że nasze myśli się krystalizują. Stają się bardziej widoczne i łatwiej je czytać. Carmen była wzburzona, zdenerwowana i w dodatku wściekła. To samo tyczy się Angelici. Bez problemu mogłem dostroić się do ich fal mózgowych.
- Chcesz powiedzieć, że odczytałeś ich myśli?
- Dokładnie. – Uśmiechnął się jak do wyjątkowo trudnego dziecka, które wreszcie zrozumiało, co się do niego mówi.
- A Sangre?
- Pablo jest Magiem Umysłu. Ma zbyt dobre osłony. Tylko wampir, elf lub inny Mag Umysłu mógłby je pokonać.
Snape pokiwał głową. To miałoby sens. Jeśli Sangre uczył Pottera oklumencji, to nic dziwnego, że chłopak opanował ją w tak szybkim czasie.
Mężczyzna skrzywił się, kiedy poczuł ból w prawej ręce. Spojrzał na dyrektora.
- Czarny Pan mnie wzywa. Może dowiem się czegoś o Potterze.
Nie czekając na reakcję pozostałych w iście ekspresowym tempie opuścił pomieszczenie.
Albus usiadł na fotelu i niewidzącym wzrokiem wpatrzył się w feniksa. Chyba po raz pierwszy od kilku lat nie wiedział, co powinien zrobić. Zazwyczaj miał odpowiedź na każde pytanie i potrafił wybrnąć z każdej sytuacji, ale teraz… Nigdy przedtem Harry nie został porwany. Owszem w czasie Turnieju Trójmagicznego, ale wtedy dowiedzieli się o incydencie dopiero, kiedy chłopak wrócił. Teraz sytuacja była diametralnie inna.
- Co powinniśmy zrobić, Fawkes?
Ptak rzecz jasna nie odpowiedział, ale zaczął swoją piękną pieśń. Pieśń Nadziei. Czyste i melodyjne dźwięki sprawiały, że wszelkie problemy odchodziły na dalszy plan, a pomysły same wpadały do głowy.
- Minerwo? – zwrócił się do nauczycielki, która drgnęła nieznacznie, jakby dopiero teraz wybudziła się z letargu. - Czy mogłabyś przyprowadzić tutaj młodych Waesleyów, pannę Granger i starszą pannę Abernathy?
Kobieta skinęła głową, poczym opuściła gabinet. W drodze do wielkiej sali w jej głowie kłębiło się tysiące myśli. Czy Harry jeszcze żyje? Kto wysłał do niego list? Gdzie teraz jest? Nie umiała znaleźć odpowiedzi na te pytania. Pocieszała się jedynie myślą, że Severus miał rację i to tylko wyjątkowo głupi żart.

***

Severus Snape wylądował na niewielkiej polance w sosnowym lesie, otaczającym wiekowy zamek. Rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy w gęstwinach nie czają się jakieś bestie. Nieco uspokojony ruszył wąską ścieżką w stronę północną. Co kilka kroków zatrzymywał się i uważnie nasłuchiwał, ale nie zauważył nic podejrzanego.
Przed nim pojawiła się olbrzymia, ponura twierdza z mnóstwem wieżyczek. W pustych oczodołach okien płonęły złowieszcze, zielone płomienie. Nad wewnętrznym dziedzińcem unosił się olbrzymi Mroczny Znak.
Mężczyzna podwinął rękaw szaty i przytknął przedramię do niewielkiego słupa stojącego po tej stronie fosy. W zamczyska dało się słyszeć zgrzyt mechanizmu opuszczającego most. Już po chwili Snape znalazł się w środku. Wzdrygnął się, kiedy wrota zamknęły się za nim odcinając mu ewentualną drogę ucieczki.
Tak jak zwykle przy wejściu czekał Pettigrew. Skinął głową w stronę Mistrza Eliksirów i poprowadził go do niewielkiego składziku znajdującego się po prawej stronie.
- Zostaw tutaj eliksiry. Radziłbym ci zabrać ze sobą jakieś dwa torturujące, ale takie, żeby efekty były ciekawe i koniecznie weź uzdrawiające, regenerujące i Eliksir Czuwania.
Zdziwiony Severus spojrzał na Pettigrewa. Glizdogon odwzajemnił wzrok, ale szybko go odwrócił.
- Harry – mruknął niewyraźnie. – Harry tu jest. Jeśli nie podasz mu odpowiednich medykamentów chłopak nie przeżyje nocy. Mają dranie niezłą rozrywkę – powiedział z nienawiścią. – Już od godziny pastwią się nad Potterem i końca zabawy nie widać – dodał tytułem wyjaśnienia.
Snape pokiwał ponuro głową i poszedł za swoim przewodnikiem. Zastanawiało go tylko, dlaczego ten szczur mówił o znęcaniu się nad Potterem z taką odrazą. Czyżby ruszyło go sumienie? Nie to raczej nie możliwe. Takie plugawe istoty jak on nie zmieniają swoich poglądów w ciągu kilku minut.
Oczyścił umysł i wszedł do przestronnej komnaty w barwach czerni, zieleni i srebra. Na wysokim tronie siedział Czarny Pan. U jego stóp leżało ciało kruczowłosego chłopaka. Gdy Snape podszedł bliżej wciągnął z sykiem powietrze.
Potter był nieprzytomny. Z jego nosa, ust i uszu obficie spływała krew. Drżał nie kontrolowanie i co kilka minut jęczał cicho. Snape bez trudu rozpoznał skutki Cruciatusa i zaklęcia chłoszczącego.
- Witaj Severusie – odezwał się Lord zauważając poruszenie w okolicach drzwi. – Cieszę się, że wreszcie do nas dołączyłeś.
Czarnowłosy mężczyzna przyklęknął na jedno kolano i pochylił głowę.
- Wybacz, że tak późno, Panie.
Voldemort machnął ręką przerywając tłumaczenie. Dobrze wiedział, że Snape przed przyjściem tutaj rozmawiał z Trzmielem.
- Podaj Potterowi jakieś leki. Chcę, żeby wiedział, co się z nim dzieje.
Mistrz Eliksirów skinął głową. Powoli zbliżył się do chłopaka. Wyciągnął różdżkę i przesuwając ją nad ciałem młodzieńca mruczał niewyraźne formułki. Było źle, a nawet jeszcze gorzej. Potter na całym ciele miał mnóstwo sińców, prawdopodobnie dwa żebra były złamane.
Z kieszeni szaty wyciągnął trzy fiolki. Przez chwilę przyglądał im się intensywnie. Nie mógł podać chłopakowi Eliksiru Czuwania i Eliksiru Regenerującego czy Przeciwbólowego, bo odniosłoby to przeciwny skutek. Mógł co najwyżej zaserwować mu Postcruciatus, co też szybko uczynił.
Severus cofnął się i zajął swoje miejsce w kręgu. Rozejrzał się dookoła. Dopiero teraz zauważył, że prócz Wewnętrznego Kręgu i Voldemorta w komnacie przebywali jeszcze świeżo naznaczeni śmierciożercy i czwórka mugoli. Dursleyowie i jakaś dziewczyna. O dziwo jeszcze żyli.
Kiedy chłopak odzyskał przytomność i mógł powiedzieć jak się nazywa rozpoczęła się kolejna seria tortur. Tym razem każdy miał pięć minut na swój popisowy numer. Severus policzył szybko, że to co najmniej dwie godziny. Jeśli jednak doliczyć do tego młodzików, Czarnego Pana i tą dwójkę stojącą za tronem, to czas tortur wydłużał się do trzech godzin z hakiem.
Jako pierwsza wystąpiła z kręgu Bellatrix. Uśmiechnęła się sadystycznie. Pierwszym zaklęciem, jakie użyła był Cruciatus, trwający blisko trzy minuty. Zaraz potem kobieta odpłaciła pięknym za nadobne i rzuciła w chłopaka Ostrze Śmierci, Culter i Tormentę. Prawdopodobnie trzymałaby pełnej mocy zaklęcie dużo dłużej niż półtorej minuty, ale przerwał jej sam Voldemort, twierdząc, że jeśli coś jej się nie podoba, to może dołączyć do Pottera.
Harry starał się nie reagować na kolejne zaklęcia, które uderzały w niego z coraz większą siłą. Czuł się okropnie. Miał wrażenie, że całe jego ciało to jedna wielka nie zagojona rana. Dosłownie wszystko go bolało. Od palców stóp począwszy na włosach głowy skończywszy. Ale nie dał im satysfakcji. Nie krzyknął ani razu. Nawet, kiedy Avery zbliżył się do niego ze skalpelem i rozciął mu skórę lewego ramienia.
Nie mógł jednak przetrzymać eliksiru Snape’ a bez odzewu. Czuł, jakby jego wnętrzności topiły się. Nieznośne uczucie zaczęło się od języka i chłopak nie mógł powstrzymać krzyku. Potem przeniosło się na przełyk, aż w końcu dotarło do żołądka, a stamtąd rozpełzło się po całym organizmie. Przez ponad cztery minuty wył, jak potępieniec. Kiedy to piekło się skończyło załzawionymi oczami spojrzał na szpiega.
- Na Slitherina, co to było za cholerstwo? – wychrypiał.
- Żywa Śmierć. Nieco ulepszona. Teraz nie zabija od razu, ale w zależności od sposobu podania trwa odpowiednio od pięciu do dwudziestu minut.
Chłopak uśmiechnął się z trudem i pokiwał głową.
- Niezły wynalazek – mruknął.
Snape spojrzał na niego zaniepokojony. Potter najwyraźniej bredził, ale on nie mógł do niego podejść i sprawdzić stanu zdrowia chłopaka.
Takich oporów nie miała jednak jedna z postaci stojących za tronem. Przepchnęła się między Bellatrix a Lucjuszem i szybkim krokiem podeszła do Pottera. Położyła swoją dłoń na głowie chłopaka i znieruchomiała na kilka minut. Potem wyczarowała szklankę wody i podtrzymując plecy Harry’ ego dała mu ją do wypicia.
- Ma gorączkę – powiedziała zwracając się do Czarnego Pana. – Jeśli nie podamy mu czegoś na jej zbicie, to chłopak nie przetrzyma nawet dziesięciu minut. Nie mówiąc już o tym, że będzie bredził trzy po trzy.
Lord milczał przez kilka minut. Skinął głową. Nie zamierzał uśmiercić chłopaka już pierwszego dnia. Chciał go złamać, przeciągnąć na swoją stronę i dopiero wtedy pozbyć się go.
- Severusie – odezwał się syczącym głosem. – Czy masz coś, co można podać panu Potterowi?
- Nie przy sobie, Panie.
- Ile zajęłoby uwarzenie odpowiedniego specyfiku?
- Najwyżej pół godziny – odpowiedział po namyśle.
- Idź więc do pracowni i zajmij się robotą.
Pokornie pochylił się i poszedł w stronę wejścia do lochów. Jedna z cel była zamieniona na laboratorium. Swe kroki od razu skierował do szafki, w której trzymał różnorakie ingrediencje. Wyciągnął kilka słoiczków i buteleczek. Zdmuchnął kurz ze stołu i rozłożył na nim składniki. Machnięciem różdżki oczyścił kociołek i rozpalił pod nim ogień. Odmierzył dokładnie trzy szklanki krystalicznej wody źródlanej i rozpoczął proces przygotowywania eliksiru.
Nie rozumiał, dlaczego Czarny Pan jeszcze nie zabił chłopaka. Może Potter rzeczywiście był irytującym durniem, ale miał swoją godność, to Snape musiał przyznać. On sam nie wiedział, czy byłby w stanie znieść to, co Gryfon.
Kolejną sprawą, która go interesowała była ta osoba, która stwierdziła, że Potter może nie wytrzymać. Zauważył, że w przeciwieństwie do innych śmierciożerców miała czarną jak smoła maskę. To bez wątpienia była Bezimienna, o której Lord mówił w samych superlatywach.
Był w stanie zrozumieć, dlaczego Glizdogon nie chciał, aby Potter zginął. W gruncie rzeczy zawdzięczał chłopakowi życie, a to do czegoś zobowiązywało. Gdyby próbował zabić Złotego Chłopca czar zmieniłby kierunek swojego lotu i trafił w rzucającego. Natomiast sposób postępowania Bezimiennej był dziwny. Do Czarnego Pana zwracała się bez strachu, czy uwielbienia, tak często spotykanego u zwykłych śmierciożerców.
Musiał przerwać swoje rozmyślania, kiedy do jego pracowni weszły postacie najmniej przez niego spodziewane.
Bezimienna wygodnie rozsiadła się na jedynym krześle. Wzięła do ręki jedną z fiolek i z góry wymownie spojrzała na Glizdogona. Pettigrew wzdrygnął się, ale posłusznie zamienił ją w łóżko, jakich pełno w szpitalach. Kobieta skinęła głową i wymamrotała coś niewyraźnie. Peter odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. Kilka minut później wrócił, lewitując przed sobą Harry’ ego, który ponownie był na granicy omdlenia. Delikatnie ułożył go na łóżku i opuścił laboratorium, rzucając ostatnie spojrzenie na chłopaka.
Kobieta podeszła do Harry’ ego i machnąwszy różdżką wytworzyła wokół nich ścianę powietrza i wody, która nie wypuszczała ze środka żadnych dźwięków.
- Słyszysz mnie, Harry? – zapytała delikatnie.
Otworzył sennie powieki. Pokiwał głową.
- Całe szczęście. Teraz słuchaj uważnie, bo powtarzać nie będę. Nie wiem, po jaką cholerę żeś tu przylazł, ale to był największy błąd, jaki popełniłeś w życiu. Jeśli mi teraz zemrzesz, to Smoki z Louisem i Mistrzem na czele mnie zlinczują.
- Jesteś z Bractwa? – wydusił z siebie Harry.
- No pewnie – odparła ze śmiechem. – Powiem ci nawet, że mnie znasz i obiecuję, że poznasz jeszcze lepiej. Powiedz mi, dlaczego zgodziłeś się tutaj przyjść?
- To było porwanie – mruknął Harry. – List był świstoklikiem. Nie miałem wyboru, bo to cholerstwo przykleiło mi się do ręki.
Zakaszlał, a z kącika jego ust wypłynęła cieniutka stróżka krwi. Bezimienna szybko otarła ją rękawem szaty. Wyczarowała kolejną szklankę wody i podała ją chłopakowi.
- Wiesz, ze to dopiero połowa atrakcji? Oni tak szybko nie odpuszczą. Gad chce cię złamać, więc nie pozwoli cię zabić, ale będzie torturował w nieskończoność.
- Tak, ale nie mogę pozwolić, żeby tknął Dursleyów i tą, jak jej tam, Jessicę.
- On i tak będzie ich torturował. Jutro.
- Nie zdąży – mruknął Harry, uśmiechając się lekko.
Bezimienna zdjęła tarczę. Żartobliwym gestem zmierzwiła Harry’ emu włosy.
- Mądry chłopak.
Potter znowu zaniósł się kaszlem. Z trudem przechylił się na bok, wypluwając krew zmieszaną ze śliną.
Severus bacznie przyglądał się każdemu ruchowi Bezimiennej. Nie mógł usłyszeć, co mówiła do Pottera, ale mógł zareagować w razie, gdyby próbowała zrobić chłopakowi krzywdę. Był zaskoczony, kiedy zauważył, że ta dwójka prowadziła ze sobą rozmowę. Jeszcze bardziej zdziwił się, że ona najwyraźniej zamierza pomóc Gryfonowi.
Skończył właśnie mieszać eliksir i już miał go przelać do szklanki, żeby zaaplikować chłopakowi, kiedy powstrzymała go Bezimienna. Pokręciła przecząco głową. Z kieszeni szaty wyciągnęła fiolkę z gęstą srebrno-błękitną cieczą w środku. Podała ją Mistrzowi Eliksirów.
- Zwykły eliksir mu nie pomoże – wyjaśniła. – Owszem zbije gorączkę, ale nic ponad to. Chłopak ma rozległe obrażenia wewnętrzne i tylko dwie rzeczy mogą go uratować. Cud, albo dowolny eliksir leczniczy wymieszany z krwią jednorożca.
- Chcesz go leczyć Czarną Magią? Przecież to go może zabić!
- Co nie zabije to wzmocni – mruknęła. – Albo to zrobisz, albo do końca życia będziesz mieć go na sumieniu – warknęła. – Decyzja należy do ciebie. Zostało dwadzieścia minut – przypomniała. – Tylko tyle udało mi się wytargować.
Odwróciła się plecami do Severusa i znowu pochyliła się nad Harrym. Chłopak miał mętny wzrok i z trudem oddychał. Westchnęła. Zostało mało czasu. Jeśli Snape nadal będzie się wahał, to Harry będzie miał mniejsze szanse na przeżycie najbliższej godziny.
Mężczyzna popatrzył na trzymaną w ręku fiolkę. Jeśli tego nie zrobi – Potter umrze, jeśli to zrobi – Potter umrze. Żadna perspektywa nie wydawała się zbyt dobra. Z dwojga złego wolał, żeby chłopak stracił życie przy próbie ratowania niż po torturach. Otworzył flakonik i przelał do eliksiru połowę jego zawartości. Ciecz zabulgotała i z szarej zmieniła barwę na błękitną.
Bezimienna wstała i spoglądając na Harry’ ego podeszła do stołu.
- Znajdź jakąś gazę. I schłódź wodę – poleciła.
Sama zaś przelawszy eliksir do szklanki zaniosła go w stronę chłopaka.
- Enervate – szepnęła, kierując na niego różdżkę.
Otworzył oczy. Niewidzącym wzrokiem potoczył dookoła. Kobieta podtrzymując go od tyłu wmusiła w niego całą szklankę napoju. Potem delikatnie położyła go na łóżku i przyłożywszy rękę do jego głowy odetchnęła z ulgą. Gorączka wzrastała, a to znaczyło, że organizm podjął walkę.
Przywołała do siebie kociołek pełen lodowatej wody i skropiła nią twarz chłopaka.
Dziesięć minut później stan Harry’ ego ustabilizował się. Pozwolili mu trochę odpocząć, a sami wzięli się za sprzątanie. Bezimienna przelała resztę eliksiru do półlitrowej buteleczki i schowała ją w czeluściach swojej szaty.
- Ty wyniesiesz się stąd za kilka godzin – powiedziała do Mistrza Eliksirów. – I powiadomisz Dumbledore’ a, gdzie przebywa Potter, ale mogę się założyć, że nie uda wam się go odbić. Tymczasem ja zajmę się jego rekonwalescencją, będę potrzebowała wielu eliksirów leczniczych.
Usłyszeli ciche pukanie i przez szparę w drzwiach przecisnął głowę Peter.
- Kończcie już te pogaduszki. Zostały wam dwie minuty.
Kobieta znowu podeszła do Pottera i sprawdziła jego źrenice. Odetchnęła z ulgą, kiedy nie zauważyła żadnych negatywnych skutków po zażyciu takiej ilości krwi jednorożca.
- Podaj mu Eliksir Czuwania i wracamy.

***

Jessica podziwiała Pottera za jego wytrzymałość. Minęły już chyba cztery godziny tortur, a chłopak tylko raz zawył z bólu. Potem zaczął coś bredzić, więc gdzieś go zabrali, ale godzinę później już wrócili. W między czasie to ona była torturowana. W pewnym sensie była szczęśliwa, że Harry mógł odpocząć. Przynajmniej w ten sposób mogła mu podziękować za to, że tak długo trzymał tych złych ludzi z dala od niej.
Lucjusz Malfoy jako śmierciożerca zasłynął z jednego sposobu torturowania. Uwielbiał chłostę. Teraz również nie zamierzał jej sobie odmówić. Machnął różdżką, sprawiając, że Potter zawisł dwadzieścia centymetrów nad ziemią. Ręce i nogi chłopaka były rozciągnięte na boki. Mężczyzna kolejny raz machnął różdżką. Tym razem bluza i podkoszulek Harry’ ego znikły.
Lucjusz schował różdżkę a na jej miejsce z wewnętrznej kieszeni szaty wyjął bicz. Uśmiechnął się, z czułością gładząc jego srebrną rękojmię. O tak, teraz wreszcie mógł się zemścić za osiem miesięcy spędzonych w Azkabanie.
Harry poczuł silne uderzenie w plecy. Krzyknął z zaskoczenia. Chwilę potem zacisnął zęby i w duchu przysiągł sobie, że już nie otworzy ust. Jeśli wytrzymał skalpel Avery’ ego to i metody Malfoya przetrzyma. Musiał zweryfikować swoje poglądy już przy następnym uderzeniu. To było gorsze niż trzy Cruciatusy naraz.
Jessica skrzywiła się, kiedy spojrzała na Pottera. Chłopak wyglądał jak siedem nieszczęść. Jego plecy i ramiona przypominały krwawą miazgę. Z rozciętego policzka, w który niby przypadkiem uderzył koniec bicza ciekła wąska strużka krwi. Mimo to, Harry starał się nie krzyczeć. Dziewczyna nie sądziła, że ktokolwiek jest w stanie wytrzymać takie katusze. Była pod olbrzymim wrażeniem.
Mężczyzna stojący w cieniu tronu skrzywił się, kiedy zobaczył plecy chłopaka. Jeśli Malfoy natychmiast nie skończy, to Potter nie będzie się do niczego nadawał. Chłopak mógł być wykończony psychicznie, ale ciało powinien mieć nienaruszone. Zacisnął pięści wbijając paznokcie w skórę. To się musiało skończyć. Natychmiast.

***

Wylądował w mugolskiej części Londynu. Rozejrzał się na boki i dopiero wtedy przybrał postać człowieka. Ze stojącego nieopodal śmietnika wyskoczyła bura kotka i również wróciła do ludzkiej postaci. Skinęła głową i naciągnęła kaptur na głowę.
- Miałeś pilnować Pottera – warknęła. – Jaki z ciebie szpieg, skoro nie potrafiłeś wykryć świstoklika?
- Nie dało się go wykryć! Próbowałem wszystkich znanych zaklęć dekonspirujących, ale niczego nie wykazały. Przecież dobrze wiesz, że nie jestem ignorantem.
- Z tobą nigdy nic nie wiadomo – syknęła. – Cała rodzina babrała się w Czarnej Magii, Rodzice i młodszy brat to śmierciojady. Skąd mamy mieć pewność, że nie jesteś po stronie Sam – Wiesz – Kogo?
- Nie możesz mieś pewności, ale to ten facet wybrał mnie do tego zlecenia. Wiem, że miałaś chrapkę na tą robotę – powiedział z doskonale wyczuwalną drwiną. – Mogłabyś się chwalić, że pomogłaś uratować Chłopca, Który Przeżył. Słynnego Harry’ ego Pottera. Nie przyszło ci tylko do głowy, że Potter umie sam o siebie zadbać.
- Skoro umie o siebie zadbać, to dlaczego jest w niewoli?
- Skąd pewność, że jest w niewoli? Może właśnie teraz negocjuje z Gadem warunki wypuszczenia na wolność jego rodziny?
Kobieta na to pytanie nie umiała znaleźć odpowiedzi. Mruknęła tylko coś o prawdopodobnym niezadowoleniu Zleceniodawcy, przekazała rozkazy i z powrotem zamieniła się w kota. Wesoło machając ogonem znikła za rogiem.
Mężczyzna zaklął pod nosem. Sytuacja robiła się coraz gorsza. Nikt nie wiedział, co się stało z Potterem. Nikt też nie wiedział, gdzie chłopak jest. Musiał dowiedzieć się, jak uwolnić tego chłopaka z łap Czarnego Pana.
Zmienił się w ptaka i odleciał w stronę Hogwartu. Jeśli będzie miał szczęście, to dowie się czegoś o miejscu pobytu chłopaka. A jeśli nie, to będzie mógł pożegnać się z dobrze płatną robotą.

____________________
* culter – łac. nóż.


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Carmen Black   Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]   16.04.2005 22:45
KaFeCkO  
QUOTE   17.04.2005 19:03
Carmen Black   ROZDZIAŁ 2 „CZUŁE” POWITANIE ...   17.04.2005 21:32
Weasley   a bedzie rozdział 3?!   18.04.2005 16:46
Magya   Mam mieszane uczucia i z krytyką wstrzymam się do ...   18.04.2005 19:12
Carmen Black   ROZDZIAŁ 3 WYJAŚNIENIA Harry zamr...   18.04.2005 22:05
Carmen Black   CZwarty jest dłuższy... ROZDZIAŁ 4 Ważne rozmowy...   21.04.2005 18:31
Mariah Hiwatarii   Bardzo fajne opowiadanie !!! Podziwiam...   03.05.2005 11:57
Moonchild   hmmm.. no to zacznijmy od początku 1 rozdział to...   03.05.2005 12:35
Carmen Black   Do Moonchild!! 1) Piszę w "wordzie...   03.05.2005 14:30
Moonchild   Dobra Snake zamiast Snape to jeszcze moge zrozumie...   03.05.2005 14:39
Carmen Black   A więc tak: to jest kolejny rozdział. Ma niecałe 1...   04.05.2005 00:27
Moonchild   Całkiem fajne :) Pojawiło się troche więcej opisów...   08.05.2005 11:29
Forhir   Swietne! Czekam z niecierpliwoscia na kolejne ...   08.05.2005 12:03
Ewelka   Przecyztałam dopiero trzy pierwsze odcinki ale...   08.05.2005 19:08
raven11   Super! :D czekam na następne jest świetne mam ...   19.05.2005 19:21
Martuś_gryffindor   fajnie fajnie,ale dla mnie to troszke za duzo opis...   28.05.2005 13:14
Carmen Black   Rozdział 6 już jest. Jeśli jego konwencja wam się ...   29.05.2005 18:03
Moonchild   No wreszcie dałaś kolejną część. I to całkiem ciek...   29.05.2005 19:52
Carmen Black   No cóż. Może trochę wyjaśnię. W liście owszem nie ...   02.06.2005 21:05
Carmen Black   ROZDZIAŁ 7 NOWI Zgiełk. Hałas. Śmiech. Krzyki. J...   02.06.2005 21:09
Moonchild   Początek średnio mi się podobał, ale dalej się roz...   02.06.2005 21:46
Carmen Black   No cóż. Błędy są. Rozdział nie jest zbyt ciekawy, ...   20.06.2005 16:06
Moonchild   Dawno tu nie zaglądałam. Nawet nie zauważyłam, że ...   10.07.2005 22:46
Carmen Black   Jeśli są błędy - przepraszam. Nie jest to jednak m...   14.07.2005 22:49
Avadakedaver   Grtuluję Ci! napisałaś już prawie całą książkę...   04.02.2006 21:14
Natalia   Podoba Mi Się Nie Znalazłam Żadnych Błędów Może D...   15.07.2005 13:32
Vanillivi d'Azurro   Czytałam już wcześniej ten ff na blogu. Szczerze m...   13.09.2005 21:48
Carmen Black   Ja, ja przepraszam. Wiem, że niektórym to się nie ...   14.09.2005 17:04
Carmen Black   Sory, to jest ciąg dalszy poprzedniego rozdziału. ...   14.09.2005 17:24
Tomak   Przeczytałem opowiadanko i stwierdzam ze jest napr...   14.09.2005 18:47
Carmen Black   Na żywca, na żywca. Jestem mistrzem improwizacj...   14.09.2005 19:36
Mroczny Wiatr   :blush: Cóż szkoda, że dopiero jutro. Szkoda, że ...   14.09.2005 23:14
Carmen Black   Rok temu, że się tak wyrażę nie miałam jeszcze ...   15.09.2005 15:04
Carmen Black   Obiecany rozdział jedenasty właśnie wylądował. Zap...   15.09.2005 15:11
Tomak   Bombastick fajny parcik opowiadanko wciaga. Piszes...   15.09.2005 15:30
Carmen Black   Kolejne części podzielone na party najpierw ląd...   15.09.2005 15:43
Carmen Black   Jak zwykle coś mi ucina końcówkę. No, nic. Wklejam...   15.09.2005 15:30
Tomak   Dobra kapie. o sowe było by trudno a kominka w dom...   15.09.2005 16:06
Moonchild   Podoba mi się, ale miejscami troche nudnawe sie ro...   15.09.2005 16:38
Mroczny Wiatr   :blush: Doczytałem reszte u Ciebie na blogu bo co...   16.09.2005 14:14
Tomak   A mozesz podac adres bloga bo tez bym sobie chciał...   16.09.2005 14:33
Mroczny Wiatr   Carmen podała wczoraj o 15,43 http//hpibractwosmo...   16.09.2005 16:20
Tomak   Dzieki. Jezeli juz wczesniej adres był podawany to...   16.09.2005 17:33
Carmen Black   Do stu tysięcy wściekłych Hipogryfów! Na Chime...   16.09.2005 18:02
Tomak   Impervius! Mam małe pytanko. Co to za zakleci...   16.09.2005 19:56
Czarny Łowca_   Zeklęcia Impervius użyła Hermiona w tomie IV i dru...   17.09.2005 14:43
Tomak   Aha juz pamietam dzieki teraz juz sobie przypomnia...   17.09.2005 15:00
Czarny Łowca_   Faktycznie pomyłka, ale pisałem to z pamięci, a ta...   17.09.2005 17:50
moniczka   Narazie przeczytalam tylko trzy rozdzialy, bo nie ...   17.09.2005 18:23
Carmen Black   Dawno tego nie aktualizowałam. Mam sporo zaległośc...   02.02.2006 17:49
Carmen Black   Kontynuacja dwunastki Kolejne kilka tygodni były ...   02.02.2006 17:51
Carmen Black   ROZDZIAŁ 13 Biała Śmierć Lord Voldemort by...   02.02.2006 17:54
Katon   Kurde, ludzie, macie rozmach.   02.02.2006 17:56
Carmen Black   ROZDZIAŁ 14 Serum prawdę Ci powie ...   02.02.2006 17:58
Carmen Black   ROZDZIAŁ 15 Poza czasem i przestrzenią Harry ...   02.02.2006 18:01
Carmen Black   ROZDZIAŁ 16 Wyprawa - Wyglądasz jak kretyn ...   02.02.2006 18:06
Carmen Black   Rozdział 17 Drużyna Marzeń Anastazja Romanowa s...   02.02.2006 18:08
Carmen Black   Rozdział 18 Kryształowy Sen Przez cały tydzień ...   02.02.2006 18:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 19 Ciężkie życie artysty Anastazja wst...   02.02.2006 18:11
Tomak   Czytałem na blogu rozdzialiki są super nie moge si...   02.02.2006 20:26
Ajihad   Czy tu będą następne rozdziały? :(   12.02.2006 15:30
Carmen Black   Rozdziały będą, a jakże! Rozdział 20 Zagini...   12.02.2006 17:16
Carmen Black   ROZDZIAŁ 21 Odkryte tajemnice Hogwardzkie śniad...   12.02.2006 17:24
Ajihad   Juhuuu! :P Wreszcie! Te części wymiatają...   12.02.2006 23:17
Carmen Black   ROZDZIAŁ 22 Prawda w oczy kole Ginny siedziała pr...   15.02.2006 19:22
Czarny Łowca_   Świetnie że jest już nastepna część. Szczególnie p...   16.02.2006 11:08
em   Nie mam czasu czytać całości, wybacz ^^", ale...   16.02.2006 11:14
Ajihad   Prócz tego, że jak powiedział emoticonka: " H...   16.02.2006 17:37
Carmen Black   Mam nadzieję, że będzie się miło czytało... ROZDZ...   20.02.2006 00:04
Carmen Black   ROZDZIAŁ 24 [u]Urodziny[/b] Powoli docierały do n...   22.02.2006 16:47
Avadakedaver   niessamowite. TY jesteś niessamowita, Carmen. Powi...   26.02.2006 23:13
Carmen Black   Z Rowling nie zamierzam niczego obgadywać. Każda z...   28.02.2006 21:13
Avadakedaver   noooo... niby tak, ale kobieto, takiego talentu ni...   02.03.2006 22:38
Moongirl   jak zaczełam czytać to opowiadanie to hm bylo wida...   07.03.2006 17:14
zgred   Pozdrowionka opowiadanie ciekawe. Im wiecej czytas...   11.03.2006 12:24
mateusz14   Niezłe opowiadanie nie moge się doczekać następneg...   11.03.2006 13:25
Carmen Black   ROZDZIAŁ 26 [u]Przekleństwo Nienawidził żyć w nie...   14.03.2006 00:18
Ajihad   Skończyć w takim momencie! Tóż to zbrodnia...   14.03.2006 09:47
Moongirl   jaka cudna niespodziewajka :) rozdzial swietny :) ...   15.03.2006 16:47
pelbinek   Kiedy wyjdzie następny rozdział ?? Bo już nie mogę...   23.03.2006 16:18
Michal   No to jest za......e:) Pomyśl czy tego nie wydać,...   23.03.2006 23:21
Carmen Black   ROZDZIAŁ 27 [u]Powtórka z rozrywki[/u] Dudley si...   24.03.2006 18:08
pelbinek   Następny super odcinek :D Tylko znowu przerwany w ...   24.03.2006 20:05
Dragona   Troche podobne do Szczesliwych dni (skalpel Avereg...   25.03.2006 20:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 28 [u]Cena wolności[/u] Hermiona była p...   07.04.2006 22:19
Ajihad   Wreszcie nowy part! Określę go jednym zdaniem ...   08.04.2006 11:39
Dragona   No i oto chodzi ten rozdzial wyszedl ci swietnie :...   09.04.2006 15:38
Michal   Kiedy bedzie dalszy ciąg... juz od 18dni nic niema...   25.04.2006 16:40
Carmen Black   Rozdział 29 Powroty bolą najbardziej Mary siedzi...   26.04.2006 17:18
Michal   Fajne:D:D Harry śmierciożercą:] Tylko nierozumiem...   26.04.2006 18:32
Carmen Black   Gwałt był iluzją. Mroczny Znak był jedynie chronio...   26.04.2006 18:55
Michal   Aaa dobra teraz czaje:] Dzięki:D:D Jak skonczysz ...   26.04.2006 20:17
Carmen Black   [b]Rozdział 30 Nie zrywaj… Harry pakował ku...   01.05.2006 19:25
nosferatu   nie tylko nie :cry: to...to mój ulubiony ff napisz...   03.05.2006 16:16
Ajihad   Nie! Tylko nie to! Ten napis"koniec...   03.05.2006 21:58
Moongirl   a bedzie jakis dalszy ciąg? w nowym ff?   12.05.2006 16:17
Hawtagai   Jestem pod wrażeniem tego ff :) mam nadzieje,że t...   12.05.2006 16:46
Carmen Black   Nie, nie koniec   12.05.2006 20:08
Kedos   To nie moze byc koniec bo gdzie cala bitwa ;P Nooo...   12.05.2006 23:23
2 Strony  1 2 >


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 26.05.2024 20:16