Spotkanie, slash, yaoi, gay etc etc..
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Spotkanie, slash, yaoi, gay etc etc..
pollon |
![]()
Post
#1
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 21 Dołączył: 10.04.2006 Skąd: Londyn Płeć: Kobieta ![]() |
dom!harry i sub!draco.
rozdzialy beda dluzsze. to taki przedsmak troszke. i od razu prosze- jesli nie podoba sie wam sposob w jaki pisze- jak przedstawiam charaktery poszczegolnych postaci- to nie komentujcie nic. konstruktywna krytyka i hymny pochwalne jak najmilej widziane. im a feedback bitch soo piszcie! przepraszam z gory za bledy i inne takie- pisze z ang windowsa soo brak polskich znakow i musze znecac moja siostre zeby mi je poprawila.. czasem jej sie nie udaje- biedne dziecko.. enjoy: - Potter! Zatrzymałem się słysząc swoje imię. Nie odwracając się, znudzonym głosem rzuciłem przez ramie: - Czego chcesz Malfoy?- spodziewałem się, że w końcu musi dojść do konfrontacji. Malfoy na pewno coś planował. Od początku naszego 7 roku, 3 miesiące temu, najgorsza obelga jaka padła z jego ust to ‘ Uważaj gdzie chodzisz kretynie.’ Coś się działo, i Merlin mi świadkiem, że wreszcie dowiem się co. Malfoy rozejrzał się wokół i upewniwszy się, że jesteśmy sami w korytarzu, podszedł do mnie szybkim krokiem. Tak szybkim, że zaplatał się w swoje szaty, potknał i byłby upadł. Odruchowo złapałem go za łokieć, pomagajac utrzymać równowagę - ja i moje bohaterskie odruchy. Owionął mnie zapach mięty i wanili. Na pewno jego szampon - wart tryliony galeonow. Na końcu języka miałem już złośliwą uwagę, jednak zapomniałem o nim, jak tylko spojrzałem w twarz Malfoya. Miał zamknietę oczy i zdawał się... smakować chwilę?! Że co?! Co jest z tym człowiekiem. Odsunałem się trochę i przez twarz Malfoya przemknął jakby smutek. Aż mrugnąłem powiekami z zaskoczenia. Co to było przed chwilą? Smutek..? Co tu się, do jasnej cholery, dzieje?! - Malfoy co ty..? - Zamknij się Potter!- bardziej z ciekawości, niż ze strachu, zastosowałem się do jego rozkazu. Przez chwilę stał cicho, wpatrzony w czubki swoich butow. Widziałem, że jest zdenerwowany. Przestepował z nogi na noge, zastanawiając się jak zaczać. Muszę się przyznać, że uwielbiałem go w takim stanie - niepewny w mojej obecności, jakby obawiał się mojej reakcji i tego co zrobię. Właściwie... zdałem sobie sprawię, że przez ostatnie parę miesięcy, był taki strasznie często... Ooook co się dzieje?! Już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy Malfoy mnie ubiegł: - Spotkajsiezemnawwiezyodziewiatej... Aż mrugnałem z zaskoczenia. Co on powiedział? - Malfoy, co ty powiedziałeś? Nic nie zrozumiałem… Znów zamruczał coś do siebie niezrozumiale. To się zaczynało robić irytujące. Poza tym, teraz na pewno spóźnimy się na Eliksiry. Co się dzieje z tym człowiekiem? Gadaj! - Malfoy, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo, baaardzo chciałbym wiedzieć o czym ty mówisz, jednak jako że upierasz się na używaniu mowy znanej chyba tylko sobie, nic z tego nie będzie. Spadam... Jezu jak ten facet mnie irytuje, to sobie nie zdaje nawet sprawy. Mam ochotę go złapać i potrząsnąć i rozczochrać mu te jego blond włosy i… - Potter!! Znów przystanąłem. A gdybym się tak teraz odrwrócił i uderzył go w te jego irytującą gębę? Hmm... nie ma nikogo w okolicy, nikt by się nie dowiedział. Mógłbym powiedzieć, że Malfoy wpadł na ścianę. Ślepota ruska… - Spotkaj się ze mną w wiezy. O 21. No teraz to on chyba żartuje. - No teraz to ty chyba żartujesz Malfoy! Co to jest - ukryta kamera?! Nigdy z życiu!- Ruszyłem dalej korytarzem, kiedy jedno słowo - zatrzymało mnie w miejscu. Jakby ktoś posmarował podłogę klejem i ja akurat musiałem w to wdepnąć. Typowe... - Proszę. Potrząsnąłem głowa. On mnie prosi? - Prosisz mnie Malfoy? Oooo słodki dzień! Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Słońce świeci tak wysoko i jasno. Czy to skowronek śpiewa w oddali, czyżbym słyszał jakieś dźwięki.. jakby piszczałki. O ornitolodzy.. O! Spokojnie Potter. - Hmm zastanówmy się więc... Chcesz - błagasz mnie nawet, co jest niesamowcie zabawne - żebym spotkał się z tobą sam na sam, po zmroku w wieży astronomicznej? A czemu, jeśli mogę zapytać, mam się zgodzić? Najprawdopodobniej jest to pułapka, w która chcesz mnie zwabić i znów to ja oberwę, a ty będziesz się śmiał za moimi plecami. Albo twój wspaniały ojciec będzie czekał na nas, gotów oddać mnie w ręce Voldemorta i nagrodzić cię za sumienne wykonanie swojego zadania - może jakiś tatuaż w nagrodę, co Malfoy? Czekaj pozwól, że się zastanowię nad twoją prośbą...- nie parzyłem na drugiego mężczyznę, ale wydawało mi się, że coś jakby szloch dobiegł moich uszu. Mało prawdopodobne nieprawdaż? Nie zwróciłem na to uwagi.-... o juz wiem. NIE! Naprawdę sądziłeś, że się zgodzę? Jezu Malfoy, czasem uda ci się mnie zadziwić.. twoja głupota nadal mnie zaskakuje - po tylu latach Malfoy... Wreszcie na niego spojrzałem. Obserwowałem jak powoli jego twarz się zmienia. Jakby ktoś właśnie zdeptał coś dla niego ważnego. I oczywiscie żadnych łez. Na twarzy jakby wilgoć, ale to chyba pot. Strasznie tu gorąco - to słońce tak świeci mocno dzisiaj… Gotowy odejść, odwróciłem się do niego plecami. Dziwnie się czułem prawdę powiedziawszy. Chyba coś mi siedziało na żołądku - ostatnio jadłem jak świnia. Prawda, że urosłem i całe te treningi wyczerpywały mnie fizycznie, ale muszę uważać na linię. I na dobre samopoczucie... Może jakaś dieta... - Zaczekaj Potter. Nawet się nie odwróciłem. Mam już dosyć tej rozmowy - zaszkodziło mi nawet. Nie będę słuchał więcej, nie będę, nie będę.. Zostaw mnie w spokoju, proszę.. - Harry!! Po raz drugi tego dnia wdepnąłem w klej. Czy ktoś mógły być bardziej ostrożny w tej cholernej szkole?! Co za chlew… - Ty wyznacz miejsce, godzinę, datę.. a ja przyjdę. O co mu chodzi? I dlaczego ma taki głos.. taki złamany głos. Denerwuje mnie to. Nie wiem co mam zrobić z takim Malfoyem. Wiec zrobiłem coś, co zrobił bym ze zwykłym. Odwróciłem się i i złapałem go za szatę. Podniosłem do góry - czy on zawsze był taki lekki - i pchnąłem na ścianę. Malfoy zaskomlał cicho, ale nie bronił się. Prawda, że gdyby dane nam bylo się szarpać, on nie miałby żadnych szans. Już w 6 roku przerosłem go o głowę i byłem zdecydowanie bardziej umięśniony. Malfoy czasem przypominał mi kobietę z tym jego mlecznym ciałem, całym gładkim i miękkim. Trzymawszy go teraz tak blisko siebie - poczułem, że coś poruszyło siś lekko w moich spodniach. No jeszcze tego mi brakowało. Wiedziałem, że Malfoy jest w moim typie, ale nigdy wcześniej nie czułem nic na jego widok. Ani ja, ani mój mały przyjaciel. Na pewno chodzi o tą nagłą bliskość teraz. Mam w końcu 17 lat i jest zupełnie naturalne, że będąc blisko atrakcyjnej osoby odczuwam podniecenie. I Malfoy patrzy na mnie spod wpół- zamkniętych powiek. Usta ma otwarte i… dlaczego on oddycha tak ciężko? I policzki ma zarumienione, jakby dopiero skończył biec. Widziałem, że chce coś powiedzieć. Nie mogłem przestać na niego patrzeć i nie odzywałem się, pozwalając mu dojść do głosu. Różowy język wysunął się spomiędzy jego warg i zwilżył spierzchnięte usta. Przełknął ślinę ciężko i zdławionym głosem wyszeptał: - Prosze Harry.. Nie będę miał teraz orgazmu! Nie będę, nie będę, nie będę.. Mówię że NIEEEEEEEEE! Ok już troszkę lepiej. Muszę się od niego odsunąć. Puściłem poły jego szaty i Malfoy zsunął się na podłogę jak szmaciana lalka. Nawet nie próbował wstać. Siedział pod ścianą wpatrzony we własne buty i zupełnie nieświadomy stanu do jakiego właśnie mnie doprowadził. Nadal nic nie mówiłem i on odebrłl to chyba jak pozwolenie na kontynuację. - Powiedz gdzie i kiedy i jak przyjdę. Będę sam i nie musisz się niczego obawiać. Muszę z tobą porozmawiać. Naprawdę muszę.- mówił tak szybko jakby obawiał się że mu przerwę. Bałem się, że za chwilę skończy mu się powietrze i zemdleje.- Przysięgam że to nie jest żaden podstęp. Wiem że mi nie ufasz i masz do tego pełne prawo. Ja wiem.. ja.. Proszę Harry- już trzeci raz powiedział moje imię. Co tu się dzieje?- Weź moją rożdżkę! Weź ją teraz i kiedy się spotkamy, musimy się spotkać Harry - czwarty raz - ja nie będę mógł nic ci zrobić. I bedziesz pewien... bardziej niż teraz. Trochę mi zaufasz.. chociaż odrobinę – wyciągnął dłoń w moją stronę. Spoczywała na niej jego rożdżka. Nawet nie zauważyłem kiedy zdążył wyjąć ją z kieszeni. Spojrzał mi w oczy - po raz pierwszy od kiedy zaczęliśmy rozmawiać. I te oczy… jego oczy. Chyba dawno w nie nie patrzyłem, ponieważ nie były takie jakie pamiętam. Nie były zimne i wyrachowane. Nie były stalowo szare i nie było w nich ani cienia ironii czy arogancji. Były za to puste. Jakby ktoś wymazał z nich wszystko i zapomniał zapełnić je na nowo. Czy ja to zrobiłem? Czy to moja wina? Nie spuszczając wzroku przyjąłem ofiarowywaną mi różdżkę i momentalnie jego oczy zapaliły się na nowo. I wiedziałem że to ja… - Jutro o 22 w wieży obserwacyjnej. I nie spóźnij się. Nie odezwał się tylko skinał głową i odwrócił się by odjeść. - Malfoy. Przystanął, czekajac na to co chciałem mu powiedzieć. - Jeśli to jakaś twoja sztuczka, to przysięgam że pożałujesz. Rozumiesz mnie Malfoy? Widziałem jak drgnął na ton mojego głosu. Zachowywałem się jak ostatni sukinsyn, ale nie mogłem pozwolić żeby znów wygrał. Widziałem jak mocno zaciska pieści i wbija paznokcie w miękkie mięso dłoni. Powoli skinął głową i nie odwracając się zaczął biec. Byle dalej ode mnie… -Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec.. Czy to ja powiedziałem?! Ten post był edytowany przez pollon: 11.04.2006 00:20 |
![]() ![]() ![]() |
pollon |
![]()
Post
#2
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 21 Dołączył: 10.04.2006 Skąd: Londyn Płeć: Kobieta ![]() |
ellentari normalnie bo pomysla ze cie naslalam albo cos... ( pieniadze znajdziesz tam gdzie sie umawialismy... eeheh) dzieki ogolnie. gem darling- ogolnie to sie urwalam z belchatowa aleee juz tam dlugo nie mieszkam. ale faajnie ze tak myslisz- lubie byc nietuzinkowa troche. wnenkowa- no ja sobie mysle ze fajny fic!! i siem bedziemy razem bily.
![]() ![]() RATING- 17!!! - Haaaaaaaarry, wstawaj! Jezu, człowieku, jaki ty potrafisz być denerwujący.. Poczułem, że Ron szarpie moim nakryciem i mocniej zacisnąłem powieki. Nie wstanę jeszcze - absolutnie odmawiam! - Ron, kocham cię jak brata i w ogóle, ale odpierdol się z łaski swojej.. Usłyszałem jak parska pod nosem i mamrocze coś niezrozumiale. Uuuu - zaklęcie.. Czekaj, czekaj, co to za zaklęcie? Obudź się Harry - możesz to zrobić.. no dalej.. otwórz oko.. - RON!!! Ty kretynie! Jak ci zaraz wyleję kubeł wody na głowę, to się ze śmiechu nie utrzymasz! Przestań rżeć ty wieśniaku! POWIEDZIAŁEM, ŻEBYŚ PRZESTAŁ.. Oż tyyy.. Rzuciłem się na niego, ale drań był szybki i chyba spodziewał się ataku. Uciekł w kierunku łazienki - biegnij Harry, biegnij.. zabij chama! - Ok Harry, masz 10 minut na prysznic i żeby zrobić coś z włosami na Merlina, i już nas nie ma, i jesteśmy na śniadaniu – mmm na samą myśl cieknie mi ślinka - naleśniczki z syropem, świeże bułeczki z dżemem wiśniowym, pachnący bekon i ścięte jajka ze szczypiorkiem.. Whoa, czy Ronowi zawsze tak się świeca oczy?! Uuuu dziwnie wygląda, jakby coś go opętało- demon! Ocknij się człowieku.. może lepiej go uderzę - na wszelki wypadek.. - Auć Harry!!! Po jaką cholerę to zrobiłeś?! O już lepiej.. Nie idealnie, ale przynajmniej zniknął ten krowi wyraz twarzy. - Sorry człowieku, ale miałeś coś na włosach - pająk chyba - zły pomyśl Harry - NIE, NIE PAJĄKA, tylko.. eee.. biedronkę! Jezu czasem sam się sobie dziwie, jaki ja jestem genialny! - Biedronkę? A skąd tu biedronka? Ale zabiłeś ją?! Fuuuj Boże, jaka ty jesteś świnia i do tego agresywna.. Dobra, nieważne, szykuj się, bo mnie zaraz coś trafi.. - Już, jezu! Co jest z heteroseksualnymi samcami, że myśl o jedzeniu i seksie zamienia ich mózgi w papkę?! Nie odpowiadaj proszę. I 10 minut to zdecydowanie za mało - daj mi 20 i spotkamy się na dole. Idź, nie czekaj - widzę jak cierpisz. Tylko zostaw mi trochę naleśników! Popatrzył na mnie dziwnie i mamrocząc coś pod nosem, wyszedł z łazienki. Ktoś mógłby pomyśleć, że po spędzeniu wspólnie siedmiu lat moje uczucia do Rona przygasną, ale nadal był moją ulubioną osobą na świecie. Wiele zmieniło się podczas wakacji i wróciłem na ostatni rok szkoły troszkę inny. Zdaje się, że wiele osób zauważyło. Na początku spojrzenia trochę mnie peszyły, ale jak wytłumaczyli mi Tom i Karen - chyba o to chodziło nie?! Poza tym byłem przyzwyczajony. Jedyna różnica leżała w sposobie, w jaki patrzyli - kiedyś było to z pewna obawa, ale i pewną dozą szacunku. Pochłaniali mnie wzrokiem, jak gdyby chcieli później opowiedzieć wszystkim, że pomiędzy górnymi zębami utkwił mi kawałek maku. Szukali niedoskonałości. Szczególną uwagę jednak, zwracali na czoło i widoczną tam bliznę. Nie mogli oderwać od niej wzroku. Teraz jednak pierwsza rzeczą, na którą zwracali uwagę, kiedy wchodziłem do pokoju, jest cała moja osoba. Muszę nieskromnie powiedzieć, że wyglądam nieźle. Ale ok., zdaje się, że będziemy musieli zacząć od początku. Po 6 roku jak zwykle wróciłem do Dursleyow na wakacje. Jedyna różnica było tylko to, że wróciłem tam wyłącznie po to, żeby spakować swoje rzeczy. Dumbledore zdecydował, że mogę równie dobrze ukrywać się w domu pozostawionym mi przez Syriusza - nikt poza kilkoma osobami nie wiedział, że takowy dom nawet istnieje, a tym, którzy wiedzieli, ufałem. Tak wiec dnia 13 lipca przeprowadziłem się do Londynu i mając 17 lat zacząłem żyć na swoim. Zdaje się zresztą, że zawsze tak żyłem.. Byłem tak podekscytowany posiadaniem własnego domu, że przez pierwszy tydzień w ogóle z niego nie wychodziłem - włóczyłem się korytarzami i dotykałem wszystkiego, co wiedziałem, że nie jest bądź zatrute, bądź nie może odgryźć mi ręki. Dopiero później ocknąłem się i zadałem sobie pytanie - co ja do cholery robię?! Mieszkam w jednym z najpiękniejszych miast na świecie i zamiast korzystać z wolności, siedzę w domu jak jakiś matoł! Dosyć! Wreszcie puściłem w ruch pieniądze odziedziczone po rodzicach i Syriuszu - zapisałem się na siłownię, skorygowałem sobie wzrok w jednej z tutejszych klinik, wydałem majątek na Toniego & Guya - rezultat absolutnie wart wydanych futnow, wykupiłem pół sklepów z odzieżą na Oxford Street i po kilku tygodniach spędzonych w londyńskich środkach miejskiej komunikacji, zdecydowałem się na zrobienie prawa jazdy. W nagrodę za zdany egzamin, dostałem od siebie czarne BMW. Tak, zacząłem dbać o swój wizerunek i to, jak jestem postrzegany przez innych. Skoro gapią się i tak, i tak, to niech przynajmniej widzą kogoś z klasą. To co mam w środku i tak ich nie obchodzi. Poza tym, dośc miałem już żenujących ciuchów mojego kuzyna i naprawdę, odkrywszy moc pieniądza, zdecydowałem, że stać mnie na lepiej. Nie zmieniłem się jednak tak zupełnie bezinteresownie – zrobiłem to, bo chciałem ich przyciągnąć. Kogo, możecie spytać? WSZYSTKICH!!! No może nie ‘wszystkich’ wszystkich - ci naprawdę długowieczni, brodaci, śmierdzący, otyli, źle ubrani i dzieci odpadają na starcie! Tak, jestem biseksualny, kołyszę się w obie strony, lubię i lizaki, i kociaki itd., itp.. A Londyn jest PEŁEN pięknych ludzi - skąd oni się biorą, na Merlina?! Pełno ich w sklepach, kawiarniach, na ulicach, w kinie.. kuszą i wabią! I muszę powiedzieć, że jestem bardzo słabym człowiekiem, bo wszystko mnie przyciągało – ten absolutnie boski blondyn w metrze – kiedy rozmawiał przez telefon, rudowłosa dziewczyna w sklepie z płytami na Camden – kiedy bawiła się kolczykiem na dolnej wardze, gorąca czekolada z syropem miętowym z Starbucksa – ilekroć przechodzę obok jednej z niezliczonych kawiarni.. Ron i Hermiona przyjechali na 2 tygodnie. W końcu oboje zauważyli to, co wszyscy w Hogwarcie widzieli już od dawna i zdecydowali się być razem. Cieszyłem się ich szczęściem, ale byłem też trochę zazdrosny. Ja też chciałem kogoś do przytulania, do całowania, do spedzania razem nocy.. W pewna sobotę poszliśmy do the Fabric - najlepsi dj’e, najpiękniejsi ludzie i impreza kończy się o 7 rano! Około drugiej nad ranem poznałem Karen. O czwartej powiedziałem sayonara mojemu dziewictwu. Nie było romantycznie - nie zapalaliśmy świec, nie pachniały wonne olejki, nie śpiewał White. Uprawialiśmy seks, a nie miłość. Opasała mnie w pasie nogami, przycisnąłem ją do ściany toalety i wszedłem w nią jednym płynnym ruchem.. pamiętam, że nie nosiła bielizny. Szybko poszło - byłem zbyt podniecony, żeby wytrzymać dłużej niż kilka pchnięć. Odurzony alkoholem, muzyka i seksem. Czułem się wspaniale! Ona nie aż tak cudownie, jak możecie się domyśleć, ale dala mi druga szanse. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy do jednego z okolicznych hoteli - nie wyszliśmy z niego przez 2 dni. Wiele się nauczyłem podczas tego czasu - na przykład, jak doprowadzić kobietę do takiego stanu, że szczytując wykrzyknie, że cię kocha, mimo ze poznaliście się kilka godzin wcześniej. Drugiego dnia zadzwoniła do Toma - powiedziałem jej, że jestem biseksualny, a ona odparła, że zawsze chciała uprawiać seks z dwoma mężczyznami. Była bardzo otwarta i szczera, nie wiem czy wspominałem. Kiedy powiedziała mi o swoim, również biseksualnym, przyjacielu, chciałem uciekać i nie odwracać się za siebie. Jaka nimfomanka! Byłem przerażony - dopiero dzień wcześniej straciłem dziewictwo z kobietą, a teraz mam je stracić również z mężczyzna i jeszcze uprawić seks z obojgiem. Hej, każdy chyba trochę by spanikował.. Jednak hormony i ciekawość wzięły górę i zostałem. Czy żałuję? Eee, serio pytacie?! Jestem siedemnastoletnim biseksualistą – jasne, że nie żałuję! Osobiście wolę być na górze – jest coś w sposobie w jaki wiją się pod toba, oplatają cię w pasie nogami i przyciągająbliżej. Jak unoszą biodra, biorąc cię w siebie jeszcze bardziej, głębiej i zatracasz sięw ich cieple, ich ciasnocie. Przesz mocniej i uderzasz szybciej, jakby chcąc stać sięz nimi jednością. Widzisz jak oczy uciekają im do tyłu głowy, jak otwierają i zamykają usta próbując zwilżyć wyschnięte wargi, jak eskonują gardło – wbijając głowę w poduszkę. Nie mogąc się powstrzymać, zaczynasz ssać, kąsać, lizać. Czujesz, że zaczyna ci brakować powietrza, zakleszczony pomiędzy ich udami, a jednak nie przestajesz. Dźwięki, które wydają doprowadzają cię do obłędu – skomlenia, jęki i przerywane słowa: – Szybciej proszę.. o taaak.. mocniej Harry.. taaak nie przestawaj.. Jakbym mógł przestać. Uwielbiam jak wypowiadają moje imię podczas seksu. Niesamowite uczucie. Daje ci władzę nad nimi – należą do ciebie. Próbowaliśmy różnych pozycji – wszyscy troje lub podwójnie, gdy jedno z nas chciało odpocząć. Uwielbiałem, gdy razem z Tomem braliśmy Karen w tym samym czasie – jeden z nas z przodu, drugi z tyłu.. czułem ją dookoła siebie, a jednoczesnie będąc w środku, cały czas ocierałem się o niego. Myslałem, że oszaleję, próbując zdecydować, co sprawia mi więcej rozkoszy – czy sposób w jaki jej mięsnie zaciskają się wokół mojego penisa, czy to tarcie, ilektroć Tom wbijał się w nią... Próbowąłem też być tym na dole – Tom woli być bottom, ale chcałem zobaczyć jak to jest z drugiej strony. Jest świetnie, nie zrozumcie mnie źle – czujesz w sobie drugiego mężczyznę i wypełnia cię on całkowicie. Rozciąga tak bardzo, że wydaje ci się, że rozerwie cię na kwałki. Kiedy zaczyna się ruszać – uderza mocno i sięga wytarczająco głęboko, dosięga twojej prostaty i czujesz, jakby ktoś obdarł cię ze skóry i przypalał twoje nerwy, naszprycowawszy cie wczesniej najczystsza heroina – ból miesza się z rozkoszą tak intensywną, że nie możesz przestać szczytować. Tak, bycie bottom ma swoje niezaprzeczalne korzyści. Gdybym miał wybrać – być wyłącznie top albo bottom, wybrałbym top. Dzieki bogu jednak nikt nie zmusza mnie do takich wyborów – żyjemy w spokojnych czasach i jeśli zdecyduję się na związek, to po prostu kupię sobie wibrator i po kłopocie. Spędziliśmy razem wakacje, ale jeszcze tylko 2 razy byliśmy ze sobą. Tom i Karen zdecydowali, że chcą być razem i poszli na wyłączność. Można chyba powiedzieć, że byłem trochę zawiedziony. Nie kochałem ich ani nic takiego, ale byli moimi pierwszymi. W czasie wakacji miałem jeszcze kilka przelotnych znajomości – była jedna dziewczyna, kelnerka z mojej ulubionej kawiarni – nawet chodziliśmy ze sobą przez 3 tygodnie. I było też dwóch chłopców, poznanych w kulbach nocnych, którzy lepiej niż ja sam, pomoglgi mi pozybć się napięcie. Wiele osób pyta mnie z kim wolę uprawiać seks, a ja naprawde nie wiem, co im odpowiedziec. Lubię uprawiać seks z ludźmi, którzy mi się podobają. Nieważne czy sikają na siedząco, czy na stojąco. Niewazne czy mają piersi – osobiście bardzo lubię piersi. – czy penisa. Wszystko zalezy od osoby. Czy było mi łatwo wyjść z szafy? Pierwsi ludzie, którym powiedziałem o mojej orientacji seksualnej, to Ron i Hermiona. Ich reakcja? - Harry, człowieku to wszystko?! Jezu, a się wystraszyłem, że Voldemort przesyła ci jakieś prorocze sny i musisz wyruszyć na misję, w której to najprawdopodobniej poniesiesz śmierć, ale chciałeś nam powiedzieć przed odejściem, jak bardzo nas kochasz i że nigdy nas nie zapomnisz, i że mogę wziąć twoja Błyskawicę, kiedy już.. no wiesz co.. umrzesz i.. wlasciwie zresztą nie jest powiedziane, że ja przeżyję! Przecież jakbyś musiał wyruszyć na misję, to nie to, że ja bym ci pozwolił pójść samemu. Co to, to nie!! Wyruszamy razem Harry i jeśli oboje poniesiemy smierć na polu, to błyskawice może wziąć.. hmm.. Ginny może?! Hermiona chyba nie za bardzo.. Przysięgam, że ten człowiek ma wyobraźnię. - Ron zamknij się! Boże, czasem aż się sama sobie dziwię, jak ja z tobą wytrzymuję. Harry, nie wiem czy zrozumiałeś chociaż część z tego, co ten bałwan do ciebie powiedział. Jeśli nie, co bylo by calkowicie wytlumaczalne, to chodziło o to, że wszystko w porządku. Nieważne czy lubisz chłopców, czy dziewczynki, czy zwierzątka.. - HERMIONA!! - Hmm.. Nic nie jest ważne Harry - no chyba, że gwałcisz bezbronnych ludzi w parkach lub obnażasz się publicznie, bo wtedy musimy pogadać. Jesteś pewien, że nie?! No cóż, skoro tak twierdzisz.. Ale Harry, ja cię lubię i Ron cię lubi takim jakim jesteś. Nie daj sobie wchodzić na głowę! Bądź z kim chcesz i rób co chcesz - jak długo nie krzywdzisz innych, nie mam z tym problemu. Tak wiec, skoro zaakceptowanie ciebie mamy już za sobą, opowiadaj! Seks z facetami! I chce szczegółów.. Czy bardzo boli za pierwszym razem jak on ci wkłada.. W tym momencie przerwę nasze wspominki, jeśli pozwolicie. Podsumowujac, duza wiekszosc ludzi nie ma problemow z tym, kim jestem. Spotkalem sie jednak z kilkoma nieprzyjemnymi reakcjami ze strony obcych mi ludzi. Widzac mnie z innym mezczyzna, spogladali z dezaprobata, czasem wrecz jawnym obrzydzeniem i odwracali wzrok! Szepty i pomruki za twoimi plecami- szybko przywykasz i uczysz sie je ignorowac. Jednak po pewnym czasie, zaczalem miec tego dosyc- cale moje zycie, ludzi oceniali mnie na podstawie tego jak wygladam i nie reagowalem, kiedy stawali sie zbyt natarczywi. Zawsze sie wycofywalem i robilem to, czego oczekiwali ode mnie inni. Nie chcialem byc ciagle biednym Potterem, ktorego trzeba chronic i trzymac pod kloszem. Skoro inni moga bronic swoich racji, to ja tez moge! I jesli inni uzywaja do tego takich srodkow, a nie innych, to ja tez bede! Obiecalem sobie wtedy, ze wiecej nie pozwole ludziom mnie ponizac i ze mnie drwic. Jestem w koncu, do jasnej cholery, Chlopcem Ktory Przezyl! Czyz nie..?! Wróciliśmy do szkoły pierwszego września. I wtedy spojrzenia ludzi się zmieniły. Więcej osób na naszych treningach, więcej listów od Tajemniczych Wielbicieli, więcej czekoladek naszprycowanych eliksirem miłości - to jest raczej trochę straszne! I muszę powiedzieć, że korzystałem z uwagi, jaką otrzymywałem. Przespałem się z paroma osobami, z kilkoma poszedłem na randki, ale nigdy nie było to nic poważnego. Cieszyłem się jednak, bo wiedziałem, że przynajmniej po części, chcą mnie za to, jakiego siebie stworzyłem, a nie za coś, na co nie miałem najmniejszego wpływu i przez co zginęli moi rodzice. Zrobiłem się jednak chciwy- chciałem więcej! Wiecie jak mówią, że kiedy się zakochasz, świat nabiera nowych kolorów, w brzuchu masz jakby motylki czy inne owady latające, czujesz się jak pijany, a jednak wszystko jest takie ostre i wyraźne jak jeszcze nigdy. Masz ochotę, po przespaniu się z osoba, leżeć razem w łóżku trzymając ja/ jego w ramionach. Pójść spać i obudzić się razem, wziąć prysznic, umyć zęby i zejść na śniadanie trzymając się za ręce. Tak przynajmniej wyobrażam sobie miłość- dobry seks i nieswiezy oddech z rana.. wydaje mi się, że jestem na nia gotowy. - Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec.. Stałem przez kilka minut, jakby nie docierało do mnie to, co przed chwilą powiedziałem. Skąd się to do cholery wzięło?! W końcu otrząsnąłem się i ruszyłem w stronę Wielkiej Sali. I o co chodziło ze mną pożądającym Malfoya?! Nigdy, NIGDY nie czułem nic więcej do tego sukinsyna jak tylko.. silna niechęć - nie mogę chyba powiedzieć z ręka na sercu, że go nienawidzę, ale zdecydowanie bardzo go nie lubię! Fakt, musiałem mu przyznać, że wyglądał niesamowicie - będąc w połowie gejem, musiałbym być chyba ślepy, żeby tego nie widzieć - i mam słabość do blondynów, ale nie zdarzyło się jeszcze, żebym w momencie tak bardzo kogoś zapragnął. A przed chwila miąłem ochotę ściągnąć jego jeansy i wbić się w niego tak gwałtownie ze wykrzyknąłby moje imię i.. CO TO JEST DO CHOLERY?! Głupi penis.. Ok, ok Malfoy od początku roku szkolnego - będzie już prawie 3 miesiące - był nadzwyczaj.. spokojny. Chyba ani razu nie obraził nikogo z nas i jakby teraz na to spojrzeć to skończyły się przepychani, podtykanie nogi i bójki. I sposób w jaki na mnie patrzy.. Zauważyłem, że albo się gapi, albo za wszelka cenę próbuje unikać mojego wzroku. Kiedy się gapi, ma taki dziwny wyraz twarzy, jakby bardzo czegoś chciał, ale nie mógł tego mieć. Może myśli o czymś do jedzenia.. albo o tym jak bardzo chciałby mnie zabić. Kiedy stara się mnie unikać i tak wiem, że patrzy - widzę go jak niepewnie zerka spod rzęs - ma bardzo ładne rzęsy.. co?! Ok Potter, weź się w garść! Przestań myśleć o Malfoyu jak o obiekcie seksualnym - to jest absolutnie niezdrowe i musi się skończyć! Słyszysz co do ciebie mowię penisie? Siad! Agrrhhh.. Cholerne hormony! Całe to dziwne zachowanie Malfoya jednak.. podejrzewam podstęp - jak myślisz Watsonie?! Z drugiej strony - dlaczego nazwał mnie Harry? I dlaczego dał mi swoją różdżkę? ‘Żeby zdobyć twoje zaufanie ciołku! A potem wbije ci nóż w plecy..’ Matko cały jestem teraz skołowany! I zdecydowanie muszę przestać rozmawiać sam ze sobą - trochę to niepokojące. Spotkanie w wieży wiec.. Pójdę i zobaczę, o co mu chodzi.. może wtedy co nieco mi się rozjaśni.. Doszedłem już do Wielkiej Sali. O, widzę mojego kumpla Rona.. Kochany Ron.. Co on tam je?! Zaraz czy to..? - Roooon! Jeśli zjadłeś moją część ciasta, to już nie żyjesz! Rozumiesz co do ciebie mowię ty ruda małpo?! Odłóż ten widelec.. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 17.06.2025 22:17 |