Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> "krótka" Refleksja O Świętach...

dominisia888
post 17.04.2006 12:23
Post #1 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 325
Dołączył: 30.10.2005
Skąd: Trójmiasto

Płeć: Kobieta



Wczoraj po świątecznym śniadaniu w gronie kochanej rodzinki zaczęłam zastanawaić się czym są dla mnie święta, czym one są dla ludzi. Przez to myślenie na moim blogu pojawił się nowy wpis. Postanowiłam, że umieszczę go również tutaj. Czym dla Was są święta??

ps. przepraszam za wielokrpoki, wiem, że niektórych to irytuje, ale staram się ich nie używać, ale jak piszę o swoich uczuciach nie potrafię inaczej.


Święta... czym one tak naprawdę są.. czym są dla mnie? dla Ciebie? Czym są dla ludzi? Kilka lat temu mała Dominisia oczekiwała na Wielkanocny poranek, na to co przyniesie te dzień, taki inny niż wszystkie... zniecierpliwiona wstała wcześnie rano, budziła młodszego brata i wraz z nim udawała się na poszukiwanie prezentów, które jak co roku Wielkanocny Zajączek gdzieś ukrył... cóż to była za frajda... radość z odkrywania nowych ubrań, książek, zabawek, no i te słodycze... Dominisia troszkę podrosła... nadal z niecierpliwością czekała na święta post mijał na chodzeniu na Drogę Krzyżową, potem Niedziela Palmowa i w pierwszym rzędzie wraz z koleżankami stała z pięknie przystrojona palemką, Wielki Czwartek, Wielki Piątek aż wreszcie cudowna sobota kiedy można było wziąć przygotowany przez mamę koszyczek i pójść na święconkę... a potem niedzielny poranek i prezenty... znowu minęło kilka lat... Dominika ma lat 14 , uważa się za osobę prawie dorosłą... jak to śmiesznie brzmi w ustach dziecka... święta są już dla niej czymś innym... chwila zadumy, refleksji... Odwiedza Kościół w Wielki Czwartek, Piątek, Sobotę... i rezurekcje w /niedzielę rano/ ...jest taka dumna z tego, że może uczestniczyć w obrzędach Wielkiejnocy... miła kilka lat... Dominisia ma prawie lat 16-naście, przestała wierzyć w magię świąt, zgubiła gdzieś po drodze to czym one kiedyś dla niej były, traktuje je jako przykry obowiązek spowiedzi, trzeba znowu pójść do kościoła na święconkę... nie ma na to ochoty... zgubiła się wśród tego wyścigu szczurów, byleby tylko dostać się do najlepszego liceum, nic więcej się nie liczy... po co komu Bóg... Dziś ma prawie 18-naście, wcale nie uważa się za osobę dorosłą, jest zagubiona w świecie, w tym dorosłym świecie do którego tak bardzo chciała kiedyś należeć, a teraz marzy o tym by cofnąć czas by wrócić to beztroskich lat, kiedy święta były dla niej czymś ważnym... a czym one są teraz.... wcale już nie przykrym obowiązkiem, ale też nie radością... właśnie w tym roku odczuła potrzeb pójść do spowiedzi, nie było to przykrym obowiązkiem... smuci się na widok tych wszystkich szczerzących się do siebie ludzi... Dlaczego jesteśmy dla siebie mili dwa razy do roku? Dlaczego w innych dniach patrzy na sąsiada jakby był naszym największym wrogiem, a gdy przychodzą święta.... drażni ją atmosfera w domu... taka cukierkowa, miła... ma ochotę wszystkim w twarz wykrzyczeć co myśli o ich świętach... nie lubi świat... Ludzie zapomnieli o najważniejszej rzeczy w te święta, zapomnieli o Bogu... ona próbuje go odnaleźć... zaczyna rozumieć, czym powinny święta... nie tylko pogonią za prezentami, powinny być chwilą refleksji... refleksji nad własnym życiem, nad wiarą...

Ten post był edytowany przez Hefaj: 18.04.2006 13:45


--------------------
Czlonkini The Marauders fanklubu Huncwotow

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą..."
[ks. Jan Twardowski]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
kelyy
post 03.05.2006 21:43
Post #2 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 202
Dołączył: 23.04.2003
Skąd: Jelenia Góra




Wielkanoc lubię bardziej od chociazby Bożego Narodzenia, bo nie jest jeszcze tak do końca skomercjalizowana. Nikt jeszcze raczej nie wiesza na drzwiach wieńców z jajkami (dla ukazania jakże światecznej atmosfery), bądź nie kładzie na drzewkach sztucznych kurczaczków. Narazie. Być może to kwestia czasu.

Czwartek - porządkii żarcie... Duuużo żarcia. Babcia kocha gotować
Piątek - droga krzyżowa... Tylko czy to, aby nie było podytowane raczej chęcią niesiedzenia w domu?
Sobota - zasuwamy z koszyczkiem (jakże ślicznym) do kościoła. (poprę Potti - jak słuchać kogoś, kogo masz po prostu za idiotę...?)
Niedziela - rodzinne śniadanko (szkoda, że raz do roku...), a reszta niedzieli jak i pozostałych wolnych dni spędzona na kontemplacji z kuzynką.

Jestem jeszcze jak ta zagubiona owca. Czasem biegam do kościoła, bo mam nagły przypływ wiary, a czasem wale wszystko z góry na dół. Ale mam jeszcze czas na decyzję czy jestem prawdziwą Katoliczką, czy po prostu wierzącą...



--------------------
Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujmy zdefiniować kształt gruszki.
Jaskier, "Czas Pogardy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 31.05.2024 20:24